One direction 4
Odcinek 94
Christina siedziała
na kanapie przed laptopem i przeglądała różne stronki. Naprawdę nie mogła
uwierzyć w to co się wczoraj stało! Przecież miała zerwać z Seanem ten ich
„związek” a tymczasem co ona powiedziała gdy miała szansę to zrobić: „Nic”.
Tak, jedno wielkie nic! Dlaczego to zrobiła? Dlaczego postąpiła tak a nie
inaczej? Była totalnie załamana, ponieważ bała się najgorszej rzeczy, która
mogła jej się przytrafić. A mianowicie: miłość. Tak, bała się, że mogła coś
poczuć do tego nie rozgarniętego 26 – latka i dlatego tak zareagowała. Nie
chciała tego uczucia! Gdyby mogła spaliłaby je w piecu i zaśmiała się
szyderczo: Giń ty suko!
Ale nie. Nie mogła
tego zrobić. Serce zaczęło jej szybciej walić gdy zadzwonił telefon a ona
pomyślała, że to menadżer one direction z kolejną misją, która została dla nich
przygotowana. Gdyby nie było jej szkoda swojej pięknej cery to chętnie
przyłożyłaby sobie w twarz. Trzęsącą ręką podniosła komórkę i odetchnęła z ulgą
gdy na wyświetlaczu pisało: Keith. To tylko jej menadżerka a nie one direction
… uff.
- Halo? – spytała
drżącym głosem.
- Christina? Jesteś
zdenerwowana? Jakim cudem? – dziewczyna była zaskoczona. Bowiem matka Louisa
zawsze tryska pozytywną energią i nigdy nie daje siebie wyprowadzić z
równowagi. To było coś nowego.
- Tak, jestem
zdenerwowana. – przytaknęła gdyż jej durne myśli o Seanie zaczęły jej
przeszkadzać i chciała się ich jakoś pozbyć.
- Co się stało?
Może mogę jakoś pomóc?
- Nie, nie możesz
pomóc! – krzyknęła wstając gwałtownie z kanapy. – Chociaż wiesz co? Chyba
jednak tak. Zabij Seana! Zabij go i zakop jego ciało! Błagam zrób to! Cholera
zrób to!
- Ojć, chyba ci nie
źle podpadł, co? Przyjadę do ciebie najszybciej jak to będzie możliwe. Zaczekaj
na mnie. – powiedziała Keith i rozłączyła się. Christina rzuciła telefonem z
całej siły o kanapę. Wyobraziła sobie, że to był Sean. Och! Była na niego taka
wściekła. Dlaczego on musiał w ogóle istnieć? Dlaczego ona musi go znać?
Dlaczego musiała coś do niego poczuć? Albo po prostu wydawało jej się tak.
Usiadła na kanapie i wzięła głęboki oddech. Musiała się jakoś ogarnąć i
uspokoić. To była jej misja na teraz bo inaczej nie była pewna do czego byłaby
zdolna.
***
Liam siedział na
kanapie wpatrując się w telewizor ale widać było, że jest pogrążony w zupełnie
innym świecie. Jego myśli bowiem kręciły się wokół Jennifer i tego co pomiędzy
nimi ostatnio zaszło. To było coś niesamowitego. Jeszcze nigdy nie przeżył tak
wspaniałej nocy. Czuł, że źle ocenił Jen i to naprawdę super dziewczyna. Chciał
ją nawet lepiej poznać. Nie chciał aby ich znajomość skończyła się na tym
jednym razie. Podszedł do niego Zayn, który był totalnie załamany. Dopiero po
miesiącu do niego dotarło, że Megan wyjechała … na zawsze …
- A ty nie w
szkole? – spytał Li patrząc na przyjaciela. – W ogóle kiedy my w niej byliśmy
ostatnio?
- Kretynie są
wakacje. Hello! Już od tygodnia. Zapomniałeś?
- Ależ nie drogi
Zayanie. Wakacje były gdy wyjechaliśmy na tydzień na Hawaje.
- A potem z nich
wróciliśmy i miesiąc później odbyło się zakończenie roku szkolnego. Ech
powinieneś przestać ćpać bo to na ciebie zdecydowanie źle działa. – westchnął
Malik ale Payne w ogóle się tym nie przejął. Miał to na chwilę dzisiejszą
gdzieś co Zayn o nim myśli. Nawet nie zaczął robić planów na lato … ale to nie
miało znaczenia. Liczyła się tylko Jennifer. Tylko ona była dla niego w tej
chwili ważna. Aż sam się sobie dziwił. Zachowywał się jak nie on …
- Myślisz, że
powinien zadzwonić? – zapytał nagle Li. Zay zmarszczył brwi.
- Do ośrodka uzależnień?
To już dawno. – odpowiedział poważnie i podał mu swój telefon. – Bierz i dzwoń.
- Nie tam kretynie.
– mruknął obrażony. – Do pewnej dziewczyny. Spędziliśmy razem noc i zastanawiam
się czy zadzwonić do niej.
- „Spędziliśmy
razem noc”. Jak to brzmi. Chyba raczej przeleciałem ją, zwiałem i teraz
zastanawiam się czy przeprosić biedaczkę. – powiedział Malik ze śmiechem.
- Owszem
przeleciałem ją ale to ona kazała mi spać bo jej przełożony zaraz by wrócił.
Mieliśmy 10 minut. – rzekł dumnie a Zayn o mało co nie zakrztusił się śmiechem.
- Oj, Liam, Liam.
Zadzwoń do niej. – poklepał go po ramieniu. – Skoro lubi takie szybkie numerki
to idealna dziewczyna dla ciebie. Powinieneś nawet się z nią ożenić.
- Hej, hej! – Li od
razu oprzytomniał. – Nie tak prędko. Nawet nie wiem czy chce z nią chodzić … po
prostu czuje dziwną potrzebę umówienia się z nią, rozumiesz?
- Rozumiem
oczywiście, że rozumiem ale w moim słowniku to oznaczałoby, że ci na niej
zależy.
- Żadne zależy! –
krzyknął. – Przestań mnie straszyć. – odburknął i zaplótł ręce w koszyczek.
***
Juliette siedziała
na kanapie i zachłannie esemsowała z Niallem. Och! On był taki słodki. Głównie
jego sms ograniczały się do: Tęsknie xx albo Jesteśmy taką piękną parą! xx
Ale to nie
zmieniało faktu, że był cudownym chłopakiem i Jul dziękowała losowi, że ma
zaszczyt być jego dziewczyną. Od dawna marzyła aby umówić się z kimś z one
direction i nigdy by nie przypuszczała, że tym kimś może być właśnie Niall bo
zawsze uważała, że on woli chłopców! Oczywiście nie mówiła mu o tym bo
biedaczyna by się załamał. Nagle zadzwonił jej telefon! Pomyślała, że to jej
chłopak więc szybko odebrała i powiedziała:
- Ooo chcesz mnie
zaprosić na randkę czy powiedzieć, że jestem piękna?
- Wolałabym to
drugie. – odpowiedział jej głos w słuchawce a właściwie Alice.
- Och , Alice …
myślałam, ze to Niall. Ehem, oczywiście nie chce abyś zapraszała mnie na
randkę. Nic z tych rzeczy ale powiedzieć, że jestem piękna możesz jeśli chcesz.
– odparła blondynka a Alice zachichotała.
- Okeej a więc
jesteś piękna, pasuje?
- Pasuje. –
przytaknęła zgodnie dziewczyna. Właśnie w tym momencie zdała sobie sprawę, że
rozmawia z dziewczyną swojego ojca i nie była dla niej wredna! To było mega
dziwne! Zamrugała kilka razy i wzięła głęboki oddech. – Czego chcesz? – chciała
zadać to pytanie ostro ale wyszło nad wyraz spokojnie.
- No już nie musisz
zgrywać wrednej, dobrze wiem, że zaczęłaś się do mnie przekonywać. –
powiedziała wesoło Alice. Juliette wywróciła oczami.
- Przekonywać to za
dużo powiedziane ale zaczęłam cię tolerować. No więc po co dzwonisz?
- Chciałam cię
zaprosić na pizze. Może masz czas za godzinkę?
Dziewczyna zaczęła
się gorączkowo zastanawiać. Iść czy nie iść? Oto jest pytanie! Z jednej strony
to dziewczyna jej ojca i jej tata nie myśli o powrocie do jej mamy bo ma przy
sobie seksowną 25 – latkę. Z drugiej strony znów to dziewczyna jej ojca i chyba
pobędą ze sobą jeszcze długo zważywszy na to, że jest seksowną 25 – latkom.
- Tak mam czas.
- Super. A więc
Pitch Backs za godzinę może być?
- Jasne. –
odpowiedziała rześko i się rozłączyła. Pitch Backs! Kochała tą pizzerie!
Położyła telefon na stoliku i pochwyciła pilota od TV. W tym momencie nadeszła
jej mama z uśmiechem na twarzy.
- Słuchaj tak sobie
pomyślałam, że powinniśmy spędzić trochę czasu ze sobą. – zaczęła Lilly i
usiadła obok swojej córki na kanapie. – Może poszlibyśmy na zakupy dzisiaj, co?
- Niestety nie
mogę. Umówiłam się z Alice na pizze. – odpowiedziała Juliette wgapiona w
telewizor.
- O! Nie
wiedziałam, że te ostatnie zakupy tak was do siebie zbliżyły. – powiedziała
Lilly zaskoczona tym faktem. Z jednej strony się cieszyła a z drugiej poczuła
nie pokój.
- Wrzuciłam Alice
do fontanny i … a zresztą nie ważne. Długa historia. W każdym razie ja bardzo
chętnie na te zakupy ale nie dziś. Może jutro?
- Tak, jutro,
oczywiście. – odpowiedziała nie pewnie kobieta i wstała. Czuła, że z ich
przyjaźni nie wyniknie nic dobrego …
***
Christina siedziała
na kanapie i ciężko oddychała. Co ma zrobić? Co ma zrobić? Co ma zrobić? To
wszystko ją przerastało. Jest Christiną Tomlinson a nie jakąś nastolatką, która
nagle odkryła siłę uczucia. Usłyszała nagle dzwonek u drzwi. Pomyślała, że to
jej menadżerka więc szybko wstała i poszła otworzyć. Chciała jej się wygadać,
wszystko opowiedzieć i ponarzekać na swoje życie ale jej oczom ukazał się Sean!
Kurde! Akurat dzisiaj zachciało mu się przychodzić? Jakim prawem?!
- Witaj moja
ukochana kobieto! – powiedział radośnie i wszedł do jej mieszkania.
- Cześć Sean. –
odpowiedziała bez entuzjazmu. – Po co przyszedłeś?
- Porozmawiać. A co
nie można? – spytał z lekką urazą i od razu poszedł w stronę barku w celu
nalania sobie wina. – Musimy omówić kilka spraw dotyczących naszego związku.
- Udawanego
związku. – zaznaczyła.
- Tak oczywiście. –
przytaknął. – Nie pomyślałbym inaczej. – dodał napełniając kieliszek winem. – A
więc uważam, że wkradła się nuda w nasze życie uczuciowe. Musimy je jakoś
uatrakcyjnić dla dziennikarzy. Co ty na to?
- Guzik mnie
obchodzi czy nasz związek jest nudny czy nie. – odpowiedziała opryskliwie i
usiadła na kanapie. – Nalej mi też wina.
- Jasna sprawa. –
rzekł lekko zmieszany jej wybuchem. – Wiem, że martwisz się o Louisa i dlatego
masz zły humor …
- Nie miałam złego
humoru póki nie przyszedłeś. – powiedziała ostro. – To twoja wina.
Sean spojrzał na
nią jak na wariatkę. Zawsze mieli idealny kontakt! Nie rozumiał co się stało?
Co złego zrobił?
- Moja? – zapytał z
miną niewiniątka.
- Tak twoja. Twój
widok niszczy mi ten piękny dzień. – odpowiedziała unosząc dumnie głowę do
góry. Menadżer one direction podał jej wino i zaniemówił na kilka minut z
wrażenia. – Dość, że dziennikarze mają nas za parę. Dodatkowe skandale są nam
nie potrzebne a przynajmniej mi.
- Ale mnie nie
chodzi o skandale. Jakieś wyjście na lody też byłoby super. Parę fotek i mamy
chociaż drugą stronę gazety.
- Przepraszam
bardzo czy ja dobrze słyszę? Miałabym się z tobą pokazać publicznie? Wolne
żarty … chociaż … gdybyś założył jakiś worek na głowę z podobizną Brada Pitta …
- zaczęła się zastanawiać Christina dokładnie go obserwując.
- A są takie worki?
– zdziwił się.
- To się zamówi w
Internecie. Albo jakiś projektant uszyje. Znam paru. Chcesz numer?
- Możesz dać … - Do
Seana w tym momencie dotarło co on powiedział. – Co?! Nie, nie chcę numeru! Weź
przestań. – machnął ręką oburzony.
- Chciałam ci
pomóc. To wszystko. – powiedziała kobieta wzruszając ramionami. – W ogóle
zastanawiam się dlaczego ty z taką mordą nie masz kompleksów …
- Co?! – Sean
natychmiast podbiegł do lustra. – Ej, jestem całkiem piękny. Po za tym w
gazecie pisali, że nie zły towar ze mnie.
- Taa chyba na
półkę do supermarketu. – odparła Christina kpiąco.
- Dobra zadam to
pytanie raz: o co ci chodzi?
- O twoje dobro. –
powiedziała z ciężkim westchnieniem. – Tylko i wyłącznie o to. Nie chce aby
ludzie cię wytykali palcami dlatego proponuje coś zrobić. Jakoś wziąć się za
siebie. Może na początek operacja wszystkiego a potem … a potem się zobaczy.
- Ej! Co żeś się
tak uczepiła mojego wyglądu? Sama nie jesteś miss pięknością. – powiedział Sean
i ugryzł się w język.
- Coś ty
powiedział?! – wrzasnęła Christina i omal nie wylała wina. – Czy ty mnie
właśnie obraziłeś?!
- Nie, nie. Cofam
to. Jesteś piękna, cudna i … naprawdę gdybyś tylko mnie zechciała to myślę, że
nie wahałbym się ani chwili.
Christina
zaniemówiła. Co przed chwilą powiedział Sean? Że chciałby być jej chłopakiem?
Wolała udawać, że tego nie słyszała. Serce zaczęło jej znów szybciej walić.
Patrzyli się przez kilka sekund bez słowa. Kobieta miała wrażenie, że menadżer
one direction ją zaraz pocałuje ale zadzwonił dzwonek do drzwi. To było jej
wybawienie. Sean chyba był rozczarowany ale to było jej tylko osobiste
przypuszczenie. Nic sprawdzonego. Odstawiła wino i poszła otworzyć. W progu
ujrzała Keith.
- To co znowu
zrobił ten dupek? – spytała wchodząc do środka. Znieruchomiała gdy zobaczyła
Seana w salonie. – Eee chodziło mi o tego kolesia z baru … wiesz … Paula … eee
…
- Spokojnie Keith.
– powiedział Sean ze śmiechem. – Ja też cię nie lubie. – dodał dotykając jej
ramienia. – Może ty wydusisz o co chodzi Christinie bo ja nie mam pojęcia.
- Chodzi o to, że
jesteś dupkiem. – powiedziała mama Louisa. – Tak Sean, pogódź się z tym, że
jesteś dupkiem.
- Ależ ja o tym
doskonale wiem. Tylko wcześniej nie przeszkadzało ci to.
- Ale teraz
zaczęło! – krzyknęła kobieta.
- Keith, przemów
jej do rozsądku bo ja nie mam siły. – powiedział Sean i z nadzieją popatrzył na
dziewczynę. Ona kiwnęła głową nie pewnie. – Lecę, narka kobitki. – dodał i
wyszedł z domu.
- Okeeej a więc o
co chodzi? – spytała Keith a Christina spojrzała na nią zdenerwowanym wzrokiem.
Powiedzieć czy nie? Usiadła na kanapie i ciężko westchnęła. W sumie? Co jej
szkodziło?
***
Zayn przeglądał
facebooka. W sumie nie było na nim nic ciekawego ale miło tak czasem wejść i
popatrzeć na profile przyjaciół czy rodziny. On nie mógł mieć własnego konta to
nie odpędził by się od miliona wiadomości. Ciężko westchnął. Życie gwiazdy nie
było wcale łatwe. Cholernie trudne. Zamieniłby się chętnie ze zwykłym
człowiekiem na życia. Gdy tak rozmyślał natknął się na profil Megan! W
pierwszym momencie ucieszył się a w drugim znieruchomiał, ponieważ miała
zdjęcie z jakimś chłopakiem! Co więcej dodała je tydzień temu a to znaczyło, że
musiała kogoś poznać. Serce mu zaczęło szybciej walić i czuł jak ogarnia go
panika. Jeszcze nigdy w życiu nie był tak zestresowany i spanikowany. Nie
namyślając się długo wysłał do niej wiadomość o treści: Cześć. Wiem, że miałem
się nie odzywać ale muszę wiedzieć jedno , z kim jesteś na tym zdjęciu? Czekam
na odpowiedź.
Enter! Czekał przez
15 minut na odpowiedź. W końcu zobaczył, że jego wiadomość została odczytana
więc ucieszył się. Pomyślał, że zaraz Meg odpisze ale tak się nie stało. Czekał
5 minut potem 10, 15, 20 … aż w końcu zrozumiał, że w ogóle nie odpisze. Wysłał
więc kolejną: Heej Meg. Widziałem, że moja wiadomość została przez ciebie
odczytana. Mógłbym wiedzieć dlaczego nie odpisujesz? Proszę tej jeden jedyny
raz. Wiele nie wymagam.
I tym razem jednak
został zignorowany. Wziął więc telefon do ręki
i postanowił do niej zadzwonić. Nie odebrała.
W tym momencie
przyszedł Harry wcinając chipsy.
- Co jest stary? –
zapytał siadając na kanapie.
- Chodzi o Megan.
Dodała zdjęcie z jakimś kolesiem na fejsie i nie odpisuje ani nie odbiera
telefonu. – odpowiedział Zayn próbując kolejny raz się do niej dodzwonić.
- Pokaż go. –
zażądał Styles i podszedł do laptopa. – Eee fajny. Wyglądają razem uroczo. Nie
martw się. Może cię zaprosi na ślub. – dodał klepiąc go w ramię.
- Nawet mnie nie
denerwuj. – syknął wkurzony. – Dzwoniłem 5 razy i nic! Ona ewidentnie mnie
olewa.
- Może ma wyłączony
telefon? – zgadywał chłopak.
- Wątpię. Na fejsie
też mi nie odpisuje chodź odczytała moje wiadomości. Cóż za szczyt chamstwa. –
powiedział biorąc głęboki oddech. Zaraz potem otworzył szeroko oczy ze
zdziwienia i krzyknął: - To suka!
Harry aż zadrżał na
te słowa.
- O co chodzi? –
spytał nie pewnie gdyż głos Zayana był naprawdę groźny.
- Zablokowała mnie
na facebooku! Jak tak można? – spytał totalnie załamany.
- Może chciała ci
odpisać a pomyliły jej się guziki … - próbował go pocieszyć Harry chodź sam w
to nie wierzył.
- Nie bądź idiotą!
– krzyknął Zayn i zamknął laptopa. Zajął miejsce obok Harrego, który miał
wrażenie, że zaraz się rozpłacze. – Kochałem ją, ona mnie kochała … a teraz
blokuje mnie na fejsie?
- A wiesz dlaczego
to zrobiła?
- Domyślam się. –
rzekł nieco ze wstydem.
- To znaczy?
- Wysłałem jej
kilka wiadomości. One nie były obraźliwe ale … było ich całkiem sporo. – wyznał
cicho.
- Ile? 15, 20? 25?
– próbował zgadywać Harry.
- Raczej 84. –
powiedział ze spuszczoną głową. Styles zakrztusił się czipsami, które jadł.
- 84 wiadomości?
Stary i ty jej się dziwisz?
Zayn posłał mu
groźne spojrzenie a zaraz potem wziął poduszkę i ukrył w niej twarz.
- Wiem! Cholera
wiem, że dużo! – krzyknął. – Ale byłem zazdrosny i obsesyjnie chciałem wiedzieć
kto to!
- Dobre słowo
„obsesyjnie”. – powiedział Harry zajdając się chipsami. Był pewien, że za pół
godziny mu przejdzie.
***
- Co? – spytała
Keith, która nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Christina pokiwała głową ze
wstydem.
- To co słyszałaś.
I właśnie dlatego tak się zachowuje w stosunku do niego. – powiedziała ze
spuszczoną głową.
- Nie możesz tego
zakończyć? Wprawdzie to ma was wypromować ale skoro sytuacja jest jaka jest to
… myślę, że dam ci z tego „związku” zrezygnować.
- A myślisz, że nie
chciałam? Wtedy jeszcze dla Louisa ale chciałam. Coś jednak mnie powstrzymało i
teraz już wiem co. Keith co ja mam zrobić?
- Powiedzieć o tym
Seanowi? – spytała nie pewnie jej menadżerka. Christina parsknęła śmiechem.
- I co powiem? Hej
Sean, podobasz mi się. Masz 26 lat i jesteś menadżerem mojego syna i zdradzałeś
każdą swoją dziewczynę ale to nie ważne. Bądźmy razem. – powiedziała
ironicznie. – Nie Keith. Już nawet nie zwracam uwagi na to, że jest dużo
młodszy ale … on zdradzał każdą swoją dziewczynę! Będzie to samo robił ze mną.
Jestem tego pewna. Ja mam 37 lat i wprawdzie jestem ładna ale jest dużo
sensowniejszych 20 – latek na widok których kompletnie straci głowę.
Keith pokiwała
głową ze zrozumieniem. Christina znalazła się w trudniej sytuacji i nie
wiedziała co jej poradzić.
- Myślę, że
powinnaś porozmawiać z Liamem, Louisem, Harrym, Zaynem i Niallem. Spędzają ze
sobą dużo czasu i mogą ci powiedzieć czy Sean się zmienił czy nie.
Christina pokiwała
głową.
- Masz rację. To
dobry pomysł. Dzięki, Keith. – rzekła kobieta. Dziewczyna otworzyła oczy ze
zdziwienia. Czyżby Christina Tomlinson pierwszy raz komuś za coś podziękowała?
Niedoczekanie!
***
Wieczorem Juliette
wróciła ze spotkania z Alice. Bawiły się świetnie. Rozmawiały, żartowały i w
ogóle. Dziewczyna zupełnie straciła rachubę czasu. Ale nic nie obiecywała mamie
więc nie bała się wrócić do domu. Zastała ją siedzącą w salonie na kanapie z
laptopem na kolanach.
- O już jesteś! Jak
miło. – powiedziała Lilly z lekkim sarkazmem.
- Trochę się
zasiedziałam. Wiem. – odpowiedziała Jul podchodząc do niej. – Wiesz, że Alice
to naprawdę miła dziewczyna? Nie mam pojęcia dlaczego byłam dla niej taka nie
miła!
- Bo to kochanka
twojego ojca. – przypomniała jej kobieta.
- A tak … rzeczywiście. – przyznała kiwając głową. –
Ale to już nie ma znaczenia. Wiem, że tata nie rozstał się z tobą z jej powodu.
Mogę ją lubić. – dodała dumnie. Miała nadzieje, że mama się ucieszy i ją
pochwali ale ona wydawała się raczej być nie zadowolona.
- Fajnie, że się
polubiłyście. A jeśli chodzi o to te zakupy to …
- Aaa zakupy … -
Juliette w tym momencie się przypomniało, że na jutro umówiła się z mamą. –
Kompletnie zapomniałam i umówiłam się jutro z Alice do kina … - przyznała ze
wstydem. Lilly ciężko westchnęła.
- A więc może od
dziś Alice zastąpi ci wszystko, co? Przyjaciółkę, mamę … Śmiało umawiaj się z
nią i bądźcie najlepszymi przyjaciółkami. Nie mam zupełnie nic przeciwko temu.
– powiedziała Lilly odstawiając laptopa i schodząc z kanapy. – Do ojca pewnie
też postanowisz się przeprowadzić, co? Skoro Alice jest taka wspaniała …
Kobieta wyszła z
pokoju. Juliette nie wiedziała co myśleć o zachowaniu mamy. Przecież sama
chciała aby polubiła się z Alice a teraz robi jej jakieś wyrzuty? Rodziców nie
zrozumiesz.
***
Zayn siedział z
głową w poduszce już od dłuższego czasu. Harrego nieco zmartwiło jego
zachowanie. Próbował prosić Louisa o pomoc ale on z racji tego, że nie chciał
zajmować się problemami Malika powiedział, że ma ważny projekt do zrobienia.
Styles doprowadzony do ostateczności zadzwonił po Karen. Ona ma zawsze dobre
pomysły więc będzie wiedziała co w tej sytuacji zrobić. Nie musiał na nią długo
czekać i już po 15 minutach przyszła.
- A więc gdzie leży
poszkodowany? – zapytała całkowicie poważnie a chłopak wskazał ruchem głowy na
salon. Dziewczyna udała się tam. Spojrzała na Zayana ze współczuciem i
skrzyżowała ręce na piersi. – A może on umarł? – zgadywała.
- A wiesz, że to
możliwe … siedzi tak od 3 godzin. – powiedział Harry i zaczął dokładniej mu się
przypatrywać. – Klatka piersiowa mu się unosi. Oddycha.
- To może zasnął? –
podsunęła kolejny pomysł.
- Też tak
pomyślałem ale dokładnie co 13 minut krzyczy: potnę się masłem!!
- Och. – Karen
ciężko westchnęła. – A więc pozostaje mi zapytać: o co chodzi?
- Na fejsie
zobaczył Megan z jakimś chłopakiem. Zadręcza się, że ma kogoś i zaczął do niej
wydzwaniać i pisać na facebooku. Skutkiem tego ona go zablokowała i totalnie
się załamał. – powiedział Styles i usiadł obok przyjaciela na kanapie.
Dziewczyna zajęła miejsce po drugiej stronie.
- Zayn wiesz, że
jesteś największym ciachem w Anglii, prawda? Masz 10 milionów na koncie i
wspaniałych przyjaciół. Komu potrzebna dziewczyna do szczęścia? Jest Megan,
była Megan a w cholerę z nią! – krzyknęła Karen chcąc w ten sposób poprawić mu
humor. – Zadzwonić po Liama żeby cię zabrał do klubu ze striptizem?
W tym momencie z
góry nadszedł Louis. Od razu twarz mu się rozjaśniła gdy zobaczył Karen ale
jednocześnie był zaskoczony jej wizytą bowiem ona od paru miesięcy w ogóle ich
nie odwiedzała. Kiedyś zdarzało się to cały czas a teraz coraz rzadziej.
- Ooo a któż to nas
odwiedził? – Lou ze sztucznym uśmiechem podszedł bliżej całego towarzystwa. –
No proszę, proszę. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę cię w moim domu.
- Zadzwoniłem po
Karen, ponieważ z Zaynem nie ma w ogóle kontaktu i martwię się o niego. –
wyjaśnił Harry.
- No tak. Przecież
sama z siebie by się tutaj nie pojawiła. – odpowiedział chłopak siadając na
poręczy kanapy. – Zostanę z wami chwilkę. W końcu tu chodzi o mojego
przyjaciela. Nie mogę go zostawić.
- Mówiłeś, że masz
bardzo ważny projekt do zrobienia, który zajmie ci przynajmniej tydzień. –
przypomniał mu Styles.
- No tak ale chyba
należy mi się przerwa, nie?
Hazza kiwnął głową.
Bardzo dobrze domyślał się dlaczego Lou postanowił zostać, ze względu na Karen.
Pewnie w jakimś stopniu był zazdrosny o nią. Nie wiedział czy się cieszyć czy
płakać? Nie mógł doczekać się chwili kiedy w końcu się dogadają i wszystko
będzie tak jak dawniej!
- Przerwa w graniu
na play station chyba. – mruknęła pod nosem brunetka a Tomlinson posłał jej
groźne spojrzenie.
- Czy ty
sugerujesz, że zamiast robić projekt opierniczałem się?! – krzyknął oburzony.
- Nie, nie sugeruje
tego. – odpowiedziała spokojnie. – Ja to wiem. – dodała z cwanym uśmieszkiem.
Harry przeczuwał kolejną kłótnię.
- Dobrze zajmijmy
się Zaynem bo to jest nasz główny problem. – powiedział i spojrzał na niego
zatroskanym wzrokiem. – Zay, może chcesz obejrzeć jakiś film? Dwóch i pół, co?
– spytał dotykając jego ramienia. On jednak nie reagował.
- Ooo mam pomysł! –
Zawył radośnie Louis. – Zamówmy mu striptizerki! Zaczną mu gołym tyłkiem machać
przed twarzą to od razu nabierze sił i zapomni o Megan.
- Striptizerki?
Twój przyjaciel cierpi a tobie tylko gołe tyłki w głowie. – prychnęła Karen. –
Proponuje zamówić jak już coś klauna!
- Z gorącą
striptizerką? – zapytał z nadzieją w głowie Louis. Dziewczyna wywróciła oczami.
- A może ty zrobisz
striptiz przed Zaynem? No proszę. – powiedziała Karen i rozsiadła się wygodniej
na fotelu.
- Chciałabyś, co? –
odpowiedział rozbawiony. – A może ty mu zrobisz striptiz? Zayn na pewno woli
dziewczyny.
- A skąd wiesz?
Może skrywał przed wami swoją seksualność. – powiedziała dumnie brunetka. –
Może Megan to tylko przykrywka. Może tak naprawdę tęskni za jakimś gorącym
Włochem.
- W sumie może masz
rację … ostatnio widziałem jak gapił się jakoś tak dziwnie na takiego jednego
kolesia … - powiedział Louis i otworzył szeroko oczy. Podbiegł do Malika i
uklęknął przed nim. – Błagam! Powiedz, że nie jesteś gejem! Zayn błaaaagam!
Błaaaaagam!!! Zlituj się!! Zaaayn!! – krzyczał jak opętany.
- Banda idiotów! –
wrzasnął w końcu Malik i wstał gwałtownie z kanapy. Rzucił poduszką w Louisa i
skierował się w stronę schodów. – Potrzebowałem trochę czasu w samotności!
Chciałem abyście dali mi cholerny spokój a wy nawet tego nie potraficie!
Jesteście żałośni!
Po tych słowach
udał się do swojego pokoju. Przyjaciele siedzieli w ciszy przez kilka sekund. W
końcu głos zabrała Karen:
- O mój boże.
- Wiem. –
powiedział Harry. – Ma rację. Jesteśmy żałośni. Nie mamy własnego życia i
przejmowaliśmy się jego problemami. Ale chcieliśmy tylko pomóc, Zayn powinien
wziąć to pod uwagę.
- Jak mógł nazwać
nas bandą idiotów?! – uniosła się dziewczyna.
- No właśnie! –
przytaknął jej Louis. – I on sam jest żałosny. Jak można przez 3 godziny
rozpaczać po dziewczynie? Jak już bym dawno udał się do baru.
- Pierwszy raz cię
popieram. – powiedziała Karen kręcąc głową z niedowierzaniem nad zachowaniem
Malika. Harry patrzył na nich wesoło. Czyżby nagle zaczęli się dogadywać? Oni
mieli pomóc Zaynowi a może to Zayn pomógł im?
- Zamówię pizze. –
odparł Styles i szczęśliwy pochwycił telefon.
***
Juliette weszła do
sypialni swojej mamy z lekkim a nawet dużym wstydem. Miała trochę czasu na
przemyślenie tego wszystkiego i w końcu zdała sobie sprawę, co zrobiła źle. Jej
zachowanie nie było fair w stosunku do mamy. Przekładała Alice wyżej nad nią.
Powinna była pomyśleć o jej uczuciach.
- Można?
- Jasne. –
odpowiedziała Lilly, która leżała na łóżku i czytała książkę.
- Mamo … ja nie
chcę się wyprowadzić do taty jeśli o to chodzi. Dobrze mi z tobą tylko … w
końcu zaczęłam się dogadywać z Alice i byłam z siebie dumna, że było mnie stać
na coś takiego. Myślałam, że ty także będziesz tak uważać.
- Bo tak uważam. –
odpowiedziała kobieta odkładając książkę. – Naprawdę podoba mi się, że macie
dobry kontakt ale obawiam się, że przestanie dla ciebie istnieć cały świat i
będziesz widzieć tylko Alice. Nie chce żeby tak było.
- Chodź coś ci
pokażę. – powiedziała Juliette z uśmiechem i razem ze swoją mamą poszły do
salonu. A tam był popcorn, chipsy, cola, ciastka i czekolada. – Jaki wolisz
film? Szklana pułapka czy kac Vegas?
- Żaden. –
odpowiedziała poważnie a zaraz potem wybuchnęły śmiechem. – Daj coś sama
wybiorę. – dodała Lilly i zaczęła przeglądać filmy. – Przepraszam Jul, że tak
zareagowałam. Chcę żebyś miała z nią dobry kontakt tylko …
- Nie martw się.
Alice nie odbierze ci mnie. – zapewniła ją z lekkim uśmiechem.
- Nie o to chodzi. Obawiam
się tylko, ze dobry kontakt może ci przeszkodzić w moim planie.
- Jakim planie? –
zapytała Juliette unosząc brwi ze zdziwienia.
- Odzyskania
twojego ojca. – powiedziała Lilly a blondynka pomyślała, że się przesłyszała. W
pierwszym momencie pomyślała, że to żart ale po kilku sekundach zrozumiała, że
się myli …
KONIEC
Uff nareszcie
napisałam dla was 94 odcinek. Końcówka totalnie zrąbana bo nie wiedziałam jak
to opisać. Mam dużo pomysłów ale jakoś brak chęci do napisania ich. Zobaczyłam,
że nie dodawałam 2 tygodnie więc pomyślałam, ze już czas ;-).
Dacie radę 10 – 12
komentarzy? Proszę to dla mnie bardzo ważne bo ostatnio mam kiepski humor przez
szkołę ; - (. Wrzesień był okropny i październik nie zaczyna się ciekawiej.
Czekam tylko na dni wolne.
A tak z innej
beczki to chociaż trochę zadowoleni z odcinka? Domyślacie się co planuje na 100
odcinek? :PP. Bo już mam pomysł i nawet sobie go zapisałam. Na pewno was nieco
zaskoczy ale nie będę na razie nic zdradzać.
Nie było tyle LAREN
ile planowałam no ale pojawili się i nawet co dziwne zaczęli w końcu dogadywać,
nie? ; -)
95 odcinek będzie
ciekawy i mam nadzieje, że zabawny bo tak planuje ale zobaczymy co z tego
wyjdzie. W każdym razie pomysł na niego mam dobry.
Paa <333