sobota, 22 czerwca 2013

One direction 4 odcinek 84

One direction 4
Odcinek 84
Wczesnym rankiem a był to piątek rano, Juliette przyszła do domu One direction. Cały czas nie wiedziała co ma zrobić w sprawie rodziców. Kochała ich i nie mogła wybierać. Mama czy tata? Co to za wybór. Jeśli naprawdę im na niej zależy nie powinni dawać jej takich wyborów. No ale z kimś musi zamieszkać … przecież nie może cały czas być u Karen. Jej rodzicom jej obecność przestała już się podobać. Załamana dziewczyna usiadła przy stole i ciężko westchnęła. Po chwili do pomieszczenia ktoś wszedł z krzykiem. Zaskoczona dziewczyna odwróciła się. No tak! Liam!
- Przepraszam nie chciałam cię wystraszyć. – powiedziała ze wstydem.
- Co? Nie, spoko. Nie wystraszyłaś mnie. Po prostu codziennie rano tak sobie krzyczę to wspomaga struny głosowe i poprawia dykcję. – odpowiedział nalewając sobie soku. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Co on pierniczy? Ten chłopak jest jakiś dziwny. – stwierdziła. – Nadal się zastanawiasz z kim zamieszkać? – zgadywał. Jul zmarszczyła brwi, wtedy wyjaśnił. – Niall ma długi język.
- Kocham mamę i tatę. Nie mogę wybierać. – odparła z ciężkim westchnieniem. – To takie trudne.
- Wybierz tego kto ma więcej kasy. – powiedział bezproblemowo.
- Tata ma więcej.
- Więc wybierz tatę. Proste.
Juliette wywróciła oczami. Dla niego to tak jak pstryknięcie palcami a tak naprawdę gdyby się znalazł w jej sytuacji nie byłoby mu już tak do śmiechu. Na pewno totalnie by się załamał. A ona jest silna, no przynajmniej starała się być. W tym momencie do kuchni zawitał Niall. Przetarł oczy i spojrzał z zaskoczeniem na swoją dziewczynę. Rzadko go odwiedzała, żeby nie powiedzieć nigdy.
- Jul? Heeej. Co tu robisz? – zapytał.
- Nie wiem co mam robić! Dokąd iść? Nie chce być już u Karen w domu, ponieważ jej rodzice krzywo na mnie patrzą. W ogóle mam wrażenie, że wszystkim zawadzam. Jestem totalnie zbędna. Nikt mnie nie kocha! – zakryła twarz dłońmi. Horan podszedł do mnie po czym ją objął ramieniem.
- Ja cię kocham. Jeśli chcesz możesz zjeść śniadanie u nas a potem po szkole obiad. Nie będziesz musiała patrzeć na rodziców Karen. – zaproponował Niall z uśmiechem.
- Dzięki za propozycję. Chyba tak zrobię. Ale co potem? Muszę wybrać! Mama albo tata! Dobra idę wziąć prysznic. – powiedziała dziewczyna i poszła na górę. Blondyn tymczasem zaczął się gorączkowo zastanawiać nad jej sytuacją. Rzeczywiście była ciężka i coś musiał zrobić. Nie mógł pozwolić żeby jego dziewczyna cierpiała. Była dla niego ważna i musial zrobić wszystko co w jego mocy aby jej pomóc. Nagle wpadł na pewien pomysł …
                                                                                  ***
Karen wstała rano i poszła zobaczyć czy Juliette także się zwlekła z łóżka. Nie było jej w pokoju! Zdziwiła się lekko ale pomyślała, że jest w kuchni i je śniadanie. Zbiegła więc na dół ale w pomieszczeniu była tylko jej mama. Zmarszczyła brwi. Więc gdzie jej przyjaciółka? Trochę zaczęła się martwić.
 -  Hej mamo. Gdzie Jul? – spytała.
- Wyszła. Chyba jest u Nialla. – odpowiedziała nakładając na talerz jajecznicę. – Jedz póki jeszcze gorące.
- Czemu poszła do Nialla z samego rana? Coś się stało?
- Nie. Może po prostu stęskniła się za nim? No już, jedz. – powiedziała kobieta podsuwając talerz Karen. Dziewczyna posłusznie usiadła na krzesełku. Nadal była jednak zamyślona.
- Martwię się o nią. Od tej sprawy z jej rodzicami jest strasznie przygnębiona.
- Ja się cieszę, że wrócili. Nareszcie z nimi zamieszka. – rzekła wstawiając wodę na herbatę.
- Raczej z jednym z nich. Mamo, a Juliette nie mogłaby jeszcze u nas jakiś czas zamieszkać?
- Co? – Kobieta zmarszczyła brwi. – Ty chyba nie mówisz poważnie! Wydaje mi się, ze już wystarczająco nadużyła naszej gościnności. Teraz powinna jak już mówiłam, zamieszkać ze swoimi rodzicami czy tam z jednym z nich.
- Nie wierzę, że to mówisz! Mamo, to naprawdę dla niej trudne. Zrozum.
- Wiem kochanie, ale to nie nasza sprawa. My jej pomogliśmy na tyle na ile mogliśmy. – powiedziała po czym wyszła z kuchni. Karen nie mogła uwierzyć w to jak jej matka się zachowuje. Teraz wcale się nie dziwiła, że Juliette postanowiła sobie iść.
                                                                       ***
Liam chcąc sobie przypomnieć cokolwiek z feralnej nocy wyszedł na dwór się przewietrzyć. Wiało chłodne powietrze, dlatego założył płaszcz. Jak na 20 marca było dość zimno. Szedł wzdłuż ulicy patrząc na przechodzących ludzi. Dałby wiele, żeby sobie przypomnieć co wtedy się wydarzyło. W pewnym momencie przystanął. To było dziwne uczucie, zakręciło mu się lekko w głowie. Nagle jakby coś zaczęło mu się przypominać.
Usiadł na pobliskiej ławce. No tak … teraz wszystko było jasne! Doskonale wiedział co robił tamtej nocy …
Po paru godzinach na komisariat przyszła pewna kobieta. Powiedziała, że jest mamą siostry Jennifer. Liam więc zgodził się aby ją wzięła. Miał już iść do domu, ponieważ stwierdził, że i tak nic tu po nim ale zderzył się w wyjściu z Jennifer. Wyglądała na zaskoczoną i trochę wściekłą? Payne zdziwił się, bo to on zajął się jej siostrą podczas gdy ona opierniczała się, narażając życie łapiąc złodziei.
- Uciekasz? – spytała.
- Tak. Twoja mama była i … zabrała twoją siostrę. – odpowiedział lekko zmieszany drapiąc się w tył głowy, zupełnie jakby kłamał chodź tak nie było. – Powinnaś mi podziękować.
- Dziękuje. – odparła dziewczyna ku jego zdziwieniu. Li mega się zdziwił, ponieważ pomyślał, że usłyszy coś w stylu : Taa i jeszcze czego?
- To cześć. Mam nadzieje, że już więcej nie będę musiał się opiekować twoją siostrą. Jest dziwna. – powiedział z uśmiechem i wyszedł na zewnątrz.
- Wiem, moja siostra nie jest łatwa. Może chciałbyś iść do baru? Wiesz, tak w ramach rewanżu? – zaproponowała. Payne zmarszczył brwi. Iść czy nie iść? W sumie w barze jest alkohol więc czemu nie?
- Zgoda pod warunkiem, że upijesz się ze mną.
Jennifer kiwnęła głową z uśmiechem.
Liam wziął głęboki oddech. Więc to on chciał żeby Jen się z nim upiła … no ale co z tą nocą? Kto tego chciał? On czy ona? Tego nadal nie wiedział, ale bardzo chciał się dowiedzieć. Stwierdził, że musi dać sobie więcej czasu.
                                                                                  ***
W szkole Niall cały czas był pogrążony we własnych myślach. Na każdej przerwie siedział z laptopem na kolanach (nie pytajcie skąd go miał). Zauważyła go Juliette. Była ciekawa co też robi jej chłopak. Zajrzała mu przez ramię. To co zobaczyła … zatkało ją!
Spojrzała na Horana. Nie spodziewałaby się tego nigdy w życiu! Co on wyprawia?
- Hej, hej. – powiedział Harry siadając obok nich. – Co tam?
- Niall co ty wyprawiasz? – spytała Jul. – Co ty oglądasz?
- Niall, ty chyba sobie żartujesz? – odezwał się Hazza. – Ja rozumiem, że masz potrzeby ale oglądać porno w szkole? Nie uważasz, że to przesada? Nie chce nic sugerować ale jesteś uzależniony. Juliette przykro mi ale twój chłopak powinien się leczyć.
Blondyn tymczasem milczał.
- Harry, idioto, to nie porno. – wycedziła przez zaciśnięte zęby dziewczyna.
- Okeeej. Jak ci nazwa porno nie pasuje to mogą być zbereźne filmiki.
- Harry, opanuj się. To nie są zbereźne filmiki. Niall nie ogląda tego czegoś. To zupełnie coś innego ale tak samo przerażające.
- Bambi? – spytał nie pewnie chłopak. Juliette zmarszczyła brwi.
- Że co? To ma być przerażające? To bajka dla dzieci!
- Ale mama bambiego ginie! Więc nie mów mi, ze to bajka dla dzieci! To gorsze od piły!
Niall nie mogąc dłużej słuchać ich wywodów przesiadł się. Dwójka przyjaciół poczuła się oburzona, że tak po prostu ich olewa. Poszli za nim. Kiedy ponownie zajęli miejsce obok niego Niall wywrócił oczami. Chciał aby mu dano święty spokój ale nie mógł, ponieważ siedzieli i truli o jakiś głupotach.
- Nie no jasne! Bo lejące się krew i zabijanie na żywca nie może się porównywać z horrorem który przeżył bambi! – krzyknęła Juliette do Harre’go.
- Zamknijcie się! – wrzasnął Horan. – Dajcie mi spokojnie poszukać mieszkania.
- Mieszkanie? – jęknął Styles. – Nie pornosy? Eee to czemu mi gitarę zawracacie. Ide. Narka. – Chłopak podniósł się z ławki ale po chwili znów na niej usiadł. – Jak to mieszkanie? Po co ci Niall mieszkanie?
- Wiecie, Juliette ma wybierać z którym z rodziców chce zamieszkać więc pomyślałem, że nie będzie musiała wybierać. Zamieszka po prostu ze mną!
- Jak to z tobą? Ale ty mieszkasz z nami? Nie chcesz mieszkać z nami? Nie lubisz nas? To przez to, że zjadłem ostatnie żelki? – zaczął zadawać masę pytań Hazza. Niall potrzasnął przecząco głową. Normalnie zabiłby Harre’go za te żelki ale postanowił dać już mu spokój.
- Tak wyprowadzam się od was. Zamieszkam z Juliette. – powiedział z szerokim uśmiechem.
- W takim razie sam powiesz o tym Louisowi! Ha! – odpowiedział dumnie Styles. Był pewien, ze Tomlinson wpadnie w szał.
- Bardzo chętnie.
- Niall! – krzyknęła blondynka, która odzyskała głos po tym co usłyszała. – Jak to mieszkanie dla nas? Mam 17 lat nie mogę mieszkać z chłopakiem! To zdecydowanie za wcześnie! Oszalałeś? Decyzja z którym z rodziców chce zamieszkać jest trudna ale ta zdecydowanie trudniejsza! Za dużo ode mnie wymagasz! Przepraszam, muszę iść.
Dziewczyna zeszła z ławki i zaczęła się oddalać. Niall tymczasem gapił się w ścianę. Nie takiej reakcji się spodziewał. Był prawie pewien, że Juliette będzie piszczeć z radości i powtarzać jakim jest wspaniałym chłopakiem. Jak zwykle wszystko schrzanił ale bardzo nastawił się na to mieszkanie. Nie chciał z niego zrezygnować tym bardziej, że już znalazł idealne i to całkiem blisko. Lepsza okazja może się nigdy nie trafić.
                                                                       ***
Po szkole, chłopaki wrócili do domu. Niallowi udało się ubłagać Harre’go aby trzymał język za zębami. Ten z wielkim trudem ale się w końcu zgodził. Cała piątka skierowała się w stronę kuchni. Wszyscy ledwo żyli. Szkoła potrafi jednak zdecydowanie dać w kość.
- Ene due like fake torba borba ósme smake  … - zaczął wyliczać Zayn.
- Co ty odpierdalasz? – spytał zdziwiony Liam.
- Trzeba ustalić kto robi dzisiaj obiad. – odpowiedział.
- Pizzeria! – krzyknęli równocześnie Harry, Liam i Niall.
- Harry! – jedyny krzyknął Louis. – Eee znaczy tak, tak pizzeria.
W tym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Myślicie, że usłyszeli jak krzyknęliśmy „pizzeria”? – spytał Horan. Reszta wywróciła oczami. Styles poszedł otworzyć. Widok jaki zastał zupełnie go zaskoczył, żeby nie powiedzieć „wyprowadził z równowagi”. Nigdy by się nie spodziewał, że ta osoba zawita do jego domu. Przecież … przecież ona go zostawiła! To była kompletna przeszłość. Nie chciał do niej wracać. Nie chciał przerabiać tego znowu. Co ona tu robi? Te pytania zaprzątały mu głowę w tej chwili. Wziął głęboki oddech i otworzył usta by coś powiedzieć ale zaraz je zamknął. Nie mógł wykrztusić słowa! Jeszcze nigdy mu się coś takiego nie zdarzyło. Poczuł, ze ma zawroty głowy … Ojej chyba zaraz upadnie na wycieraczkę!
- Cześć Harry. – powiedziała ze słodkim uśmiechem odgarniając z twarzy długie blond włosy. Była naprawdę piękna i zawsze ubierała się modnie.
- Siema. – wydukał a zaraz potem ugryzł się w język. „Siema?” Dziewczyna weszła do środka a on zamknął za nią drzwi. – Co tu robisz?
- Ładnie mieszkasz. – powiedziała rozglądając się wokół.
- Dzięki.  – odpowiedział drapiąc się w tył głowy. – A teraz odpowiedz na moje pytanie.
- Mieszkasz tu sam? – spytała zaskoczona.
- Nie z chłopakami. A teraz powiedz po co tu przyszłaś? Czego chcesz?
Dziewczyna najwyraźniej nie miała ochoty zdradzać powodu swojej wizyty. Usiadła na kanapie i szeroko się uśmiechnęła. W tym momencie do salonu weszła czwórka chłopaków. Niall, Zayn i Liam jej nie znali ale … no cóż, Louis już tak. Także nie spodziewał się jej w swoim domu! Zakrztusił się powietrzem.
- O kurwa! Molly? Ty tutaj?! – wrzasnął Tomlinson na cały dom.
- No a gdzie mam być? – spytała zaskoczona.
- Kto to jest? – zapytał Niall nic z tego nie rozumiejąc.
- Jesteś wolna? – Liam spojrzał na nią z pożądaniem. Harry obdarował go groźnym spojrzeniem a Louis walnął po głowie.
- A nawet jak jest, to co z tego? Nie wolno ci jej przelecieć! – krzyknął Lou. Payne spojrzał na niego zdziwiony. Od kiedy  Louis pozbawia go tej przyjemności? Molly tymczasem roześmiała się.
- Spokojnie. Nie dam się uwieść Liamowi. – powiedziała. – Usłyszałam o was już dawno ale dopiero dziś byłam w mieście więc postanowiłam was odwiedzić. Harry, nie mówiłeś, że masz tak sławny zespół. – dodała patrząc na niego z lekkim wyrzutem. I w tym momencie Harry zrozumiał po co wróciła … okazało się, że jest sławny … chciała go wykorzystać! Tylko o to chodziło! Molly Freston to jednak podła szmata. A już miał zmienić o niej zdanie.
- A gdybym nie miał to co? Odwiedziłabyś mnie? – odburknął z wyrzutem.
- W każdym razie chciałam się z tobą spotkać. Na osobności. – powiedziała wstając z kanapy. – Może jutro o 20:00 w restauracji? Co ty na to?
- Nie wiem. – powiedział zaplatając ręce na piersi. – Może zaproś Liama, hę? Go jeszcze nie zaliczyłaś.
- A bardzo chętnie pójdę! – krzyknął rozpromieniony Li. Lou kolejny raz dał mu po głowie. Ten spojrzał na niego z wyrzutem.
- Harry … proszę … chcę tylko porozmawiać … daj nam szansę … - Molly mówiła tak przekonująco, że chłopak zaczynał mieć pewne wątpliwości.
- Nadal nie jestem przekonany …
- No cóż, próbowałam … to ja może pójdę … nie chcę wam przeszkadzać. Cześć, Louis. – powiedziała patrząc na niego z szerokim uśmiechem. – Na razie reszta! – krzyknęła i zamknęła drzwi. Harry poczuł się urażony, ze należał do strefy „reszta” i nie powiedziała jego imienia osobno ale … no cóż, zachował się nie ładnie. Może od tego czasu się zmieniła? Wydoroślała?
- Kto to był? – zapytał Zayn, który pierwsza raz od dłuższego czasu się odezwał.
- Molly Freston. – odpowiedział Harry siadając na kanapie. Zastanawiał się co powinien zrobić?
- Ta Molly Freston? – spytał Liam. Kiedyś Louis mu o niej opowiadał. Nie ciekawa historia.
- Tak, ta Molly Freston.
- A co? Co z tą Molly Freston? – dopytywał się Niall.
- Otóż kiedyś chodziliśmy ze sobą. Ale już nie chodzimy. – powiedział Harry. – Bo Louis się z nią przespał i … pół szkoły plus jeden z nauczycieli. – dodał spuszczając głowę.
- Serio? To znaczy, że ze mną też by się puściła, nie? – spytał Payne z uśmiechem.
- Nawet się nie waż! – warknął Styles.
- A co? Nadal ci się podoba?
- Nie ale … a zresztą. Rób co chcesz. Nie zależy mi już. Totalnie mi przeszło odkąd … - Urwał. Chciał powiedzieć „Odkąd zakochałem się w Karen”. – Odkąd eee zobaczyłem seksowne zdjęcia Nicki Minaj.
- Tak, jest gorąca. – przytaknął Horan jedząc pączka. Chłopaki spojrzeli na niego tak jakby właśnie się z nią obściskiwał. Niall nawet nie zdawał sobie sprawy, że obrzucają go oskarżycielskimi wzrokami.
- Jej zależy tylko na kasie. – powiedział Harry. – Mnie ma totalnie gdzieś. Gdybym nie był sławny to nigdy by tu nie przyszła.
- A nie uważasz, że to dobry pomysł do zemsty? – zaczął się zastanawiać Louis.
- Uuu czyżby intrygant Tomlinson wrócił? Podoba mi się! – krzyknął Liam, który zaczął skakać na kanapie. – Od tej sprawy z Karen stałeś się mniej wredny.
- No cóż, będę miał okazję do nadrobienia tego. Tylko Harry, musisz się zgodzić na spotkanie, zgoda?
- Co? – jęknął Styles. Totalnie nie miał ochoty iść na randkę z Molly Freston! Ona była okropna!
- Proszę, Hazzuś … moje skarbiątko … - Lou uklęknął i spojrzał na niego oczkami szczeniaczka.
- Tylko, żeby ta zemsta się udała bo cię zabije. – zagroził Harry a Lou z uśmiechem kiwnął głową.
                                                                                  ***
Wieczorem Niall zaprosił do siebie Juliette. Miał pewien plan. Usiadł na kanapie i włączył jakiś melodramat. Miał nadzieje, że ten film sprawi, że dziewczyna uśnie. Czytał streszczenie i stwierdził, ze to najnudniejszy film świata! Po 30 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Blondyn w podskokach poszedł otworzyć. W drzwiach stała uśmiechnięta dziewczyna z paczką żelek w dłoni. Niall dał jej całusa w policzek i wpuścił do środka.
- Chcesz obejrzeć film? – spytał.
- Jasne. A gdzie chłopaki? – zapytała Jul siadając na kanapie.
- Harry i Louis obmyślają zemstę w pokoju Hazzy, Zayn u Megan a Liam gra w swoim pokoju na play station. – odpowiedział zajmując miejsce obok niej.
- Czyli z igraszek nici … - ciężko westchnęła starając się nie roześmiać. Podobało jej się, że Horan nie naciskał „ w tych sprawach”.
- Co? Z jakich igraszek? – spytał z uśmiechem i zaczął ją łaskotać. Wtedy Juliette wybuchnęła śmiechem. – Czyżby moja dziewczyna miała grzeszne myśli?
- Niall! Niall przestań! Już! Żartowałam tylko! Nie chce baraszkować! Obejrzyjmy ten film, okej?
- Okej. – powiedział blondyn i w doskonałym humorze włączył go. Potem usiadł obok dziewczyny i odpakował żelki. – Słuchaj … jeśli chodzi o to mieszkanie to …
- Tak, tak wiem. Poniosło cię. Chciałeś mi pomoc i teraz żałujesz. Rozumiem cię. Dziękuje, że tak się starasz to mile.
- Taa … - Blondyn spuścił głowę. Tak naprawdę to bardzo chciał zamieszkać z Juliette. Uważał, że to jedyne wyjście z tej całej chorej sytuacji. Z nim byłaby szczęśliwa … Tak naprawdę szczęśliwa … Blondynka wtuliła się w niego a Niall ciężko westchnął. To co zamierzał zrobić nie było fair ale to jedyne wyjście …
                                                                                  ***
Następnego dnia, Harry siedział w kuchni bawiąc się telefonem. Powinien zadzwonić do Molly ale jakoś nie mógł się zebrać. Co ma jej powiedzieć? „Cześć, zmieniłem zdanie?”. Nie, bez sensu. W końcu do pomieszczenia wszedł zaspany Liam. Harry stwierdził, że dobrym pomysłem będzie poproszenie go o pomoc. W końcu on się na tym zna.
- Li, słuchaj mam problem …
- Służę radą. – odpowiedział nalewając soku do szklanki.
- Chcę zaprosić Molly na randkę i nie wiem jak to zrobić. Jakiś pomysł?
- Tak, mam jeden. – powiedział z uśmiechem. – Zadzwoń do niej i powiedz „Cześć Molly, pójdziesz ze mną na randkę?”.
Harry wywrócił oczami. Nie o taką radę mu chodziło chodź była dobra. Lepiej powiedzieć coś prosto z mostu niż owijać w bawełnę pół godziny. Wybrał do niej numer i przystawił telefon do ucha. Po 3 sygnalne odebrała. Głos miała zaspany co znaczyło, ze ją obudził. Poczuł dziwną satysfakcję.
- Cześć Molly, pójdziesz ze mną na randkę? – spytał Harry.
- Hazza ty idioto! – krzyknął Liam. – Ja żartowałem z tym tekstem! Nie można tak prosto z mostu! Trzeba owijać w bawełnę!
- To znaczy … ja nie wiem czy chcę iść na tą randkę … - zaczął Styles, starając się słuchać rad Liama. – Muszę się zastanowić. Oddzwonię.
- Jakie kurwa oddzwonię! Teraz wychodzi, ze ją specjalnie zwodzisz!
- Oczywiście jesteś cudowna i chyba jednak chcę iść z tobą na randkę.
- Chyba? – jęknął Payne. – Teraz ona pomyśli, że jesteś niezdecydowanym gówniarzem!
- Znaczy eee … masz iść ze mną na randkę! – krzyknął Harry.
- Jakie masz iść ze mną na randkę? Teraz wychodzi, że jej rozkazujesz! – powiedział Li chowając twarz w dłoniach. – Co za tępak z ciebie w sprawach damsko – męskich.
- A weź idź do diabła. – rzekł Harry mierząc go groźnym spojrzeniem.
- Pójdę z tobą na randkę. – powiedziała Molly ze śmiechem. – I błagam, nie słuchaj na drugi raz rad Liama.
- Co? Skąd o tym wiesz? – spytał Harry.
- Dałeś na głośnik. – powiedziała dziewczyna rozbawiona całą tą sytuacją. Wtedy Styles zaczął walić głową o stół.
- Sorry. A więc dziś o 20:00 piknik pod gwiazdami na dramor 25?
- Jasne. Będę. Pa, misiu. – odpowiedziała po czym się rozłączyła. „Pa, misiu?” Harry nie mógł uwierzyć, że ona nadal traktuje go jak swojego chłopaka! Co za laska!
                                                                                              ***
O 9:45 Juliette się obudziła. Znajdowała się w przestronnym pokoju. Było tam jasno i leżała na miękkim, dużym łóżku. Lekko się zdziwiła i przeraziła. W końcu człowiek nie często budzi się w obcym domu! Rozejrzała się dookoła. Zielone ściany, biały puchowy dywan, starodawne obrazy na ścianach, toaletka, komoda, ciemno – zielona lampka … cudowne miejsce! Ale skąd tutaj się wzięła? Wtem do środka zawitał nikt inny jak Niall! Uśmiechał się szeroko i niósł tacę z jedzeniem. Dziewczyna przetarła oczy i zmarszczyła brwi.
- Niall? Co ja tu robię? Co ty tu robisz?
- Śniadanie! – wykrzyknął z uśmiechem i postawił tacę na jasno – różowej pościeli. – Jajecznica i sok. Nie jestem zbyt dobrym kucharzem więc przepraszam jeśli się otrujesz.
- Dziękuje ale … Niall! Co ja tu robię? Proszę powiedz mi.
- No więc … - Chłopak usiadł na łóżku obok niej. – To nasz nowy dom. Podoba ci się?
- Co? – Jul zakrztusiła się sokiem, który piła. – Nasz nowy co?
- Nasz nowy dom. Podoba ci się?
- Niall! – krzyknęła dziewczyna. – Ja mam 17 lat do cholery! Nie możemy mieszkać razem!
- Owszem możemy, jeśli twoi rodzice podpiszą zgodę. – odpowiedział z uśmiechem. – Chodź, zobaczysz salon jest piękny. A łazienka? Cudna! Ma dużą wannę, nie to, że coś sugeruję ale …
- Niall! Jak ja tu się znalazłam? Na pewno nie przyjechałam z własnej woli!
- Masz rację. Wczoraj na tym melodramacie usnęłaś i przewiozłem cię tutaj. Proszę, nie bądź na mnie zła. Chciałem dobrze …
- Chciałeś dobrze? – spytała ostro. – Zachowujesz się jak psychol? Czuje się porwana! Niall do cholery mówiłam ci, ze wspólne mieszkanie to dla mnie za wcześnie. Normalny chłopak by to zrozumiał a ty? Co to w ogóle ma być? I może jeszcze mam ci dziękować? Boże Niall! Moi rodzice w życiu nie zgodzą się bym z tobą mieszkała! Rozumiesz? Zresztą ja też się nie zgadzam!
- Juliette … przepraszam. Naprawdę nie chciałem. – Horan spuścił głowę. – Jestem okropnym chłopakiem … powinienem spytać cię o zdanie … ale wiedziałem, że się nie zgodzisz więc pomyślałem, że jak zobaczysz ten dom to … zgodzisz się. Nie chcę żebyś musiała wybierać pomiędzy rodzicami. Nie można dziecku dawać takiego wyboru. A jeśli oni się nie zgodzą byś ze mną mieszkała to … nic nie muszą na razie wiedzieć albo przekonam ich. Jestem sławny to … nawet im zapłacę czy coś …
- Niall … - Jul mówiła tym razem spokojnie. – Doceniam to naprawdę ale … mamy tylko 17 lat, wiesz?
- Mamy aż 17 lat. W średniowieczu w tym wieku laski miały 5 letnich synków. – powiedział z uśmiechem. – Jul, zdaje sobie sprawę, że to trochę za wcześnie. Ale kocham cię i chcę spróbować czegoś innego. Chcę żebyśmy byli razem na poważnie. Ty i ja. Rozumiesz? Tak bardzo mi na tobie zależy. – dotknął jej policzka dłonią. – Pierwszy raz się zakochałem… To cudowne uczucie …
- Ja też pierwszy raz czuje co to miłość ale  …
- Nie ma żadnego ale. – Niall pocałował dziewczynę a ona oddała się chwili. Tak bardzo chciała z nim być ale … życie nie jest takie proste. – Chcesz tego? Jeśli za tydzień będziesz miała mnie dosyć to … wyprowadzisz się do jednego z rodziców ale … daj nam szansę, proszę.
- No dobrze. – Juliette kiwnęła głową. – Ja tego chcę i ty tego chcesz więc? Na co czekać?
- Super. Zastanawiam się tylko jak chłopaki to przyjmą to wiadomości a szczególnie Louis … - Niall uśmiechnął się wyobrażając sobie Louisa będącego w szoku.
- To może na razie im nie mówmy, co? – spytała Juliette i ponownie pocałowała Nialla. – To pozostanie naszą słodką tajemnicą.
                                                                                  ***
Liam obudził się o 10:00 rano i od razu miał pewien przebłysk. Tak jakby wizję. To było dziwne uczucie. Pierwszy raz się z nim spotkał … Przekręcił się na prawy bok i spojrzał w okno i w tym momencie …
Jennifer i Liam weszli do baru. Payne zamówił od razu dwa drinki i śmiejąc się wypili je. Doskonale się bawili. Li, pierwszy raz poczuł, ze Jen nie jest taka sztywna za jaką ją uważał. Potem zamówili kolejne dwa i tak jeszcze przez dwie kolejki. Po 15 minutach Liam poprosił Jennifer do tańca. Dziewczyna się zgodziła. Przetańczyli prawie całą godzinę. Usiedli na kanapie totalnie zmachani. Liam zaczął się okropnie śmiać i poszedł zamówić cztery drinki po dwa dla każdego ale dziewczyna nie chciała pić więc chłopak opróżnił je sam. Po 20 minutach był prawie pijany.
- Li, jesteś trochę wstawiony, może chodźmy już, co? – spytała.
- Nie, zostańmy, proszę. Jesteś taka piękna … - dotknął jej policzka a dziewczyna gwałtownie odskoczyła w bok.
- To mile ale jesteś pijany. Chodźmy … - W tym momencie chłopak ja pocałował. Dziewczyna była totalnie zaskoczona. Chciała go odepchnąć ale jakaś siła jej nie pozwalała. Li objął ją w pasie i tak zaczęli zachłannie się całować.
- Zamówię taksówkę i pójdziemy do mnie do domu … - powiedział w przerwach między pocałunkami. Jennifer kiwnęła głową. Chciała tego i on też.
Liam zamrugał parę razy. Czyli … czyli to była jego wina. To on zaczął. Jen go nie wykorzystała a on zachował się jak dupek … Teraz musi ją przeprosić. Tylko czy stać go na to?
                                                                                  KONIEC
Ta da! Mamy kolejny odcinek! Przepraszam, ze tak późno ale musiałam poprawiać oceny i mam jeszcze dwa bloogi także no nie wyrabiam czasem. Za dużo tego jest i tyle ;(. Sorry za to pretensjowanie się że piszecie „Super. Dawaj nexta” ale to naprawdę wkurzające. Nie chciałabym na serio takich komentarzy bo nie wysilacie się zbytnio przy nich. Wolałabym chociaż nie wiem żebyście się rozpisali na dwie trzy linijki minimum. Bardzo plosę o to <333
Byłam dziś na filmie Bling ring ;). Muszę przyznać, że nawet był fajny. Zobaczyłam Emmę Watson z innej strony i troszke mnie zaskoczyła ale odjazdowo zagrała. Podziwiam ją za to <333 Nie wiem czy ja bym tak dała. No może gdybym chodziła na zajęcia z teatru heh.
A jeśli chodzi o nowego blooga to założę go ale po zakończeniu tego. Także to jeszcze troszkę potrwa, nie martwcie się ;). Zastanawiam się tylko kto ma być główną bohaterką w nowej histori? Brałam pod uwagę Leighton Meester,  Emmę Stone i Jennifer Lawrence … hm, ciekawe którą z nich wybiorę? :D A wy którą byście proponowali? Tylko wiecie bohaterka to będzie dziewczyna z charakterem także, która wam pasuję na taką? A może macie jakieś specjalne życzenia? :D 
Mam kilka pomysłów na nową historię ale jeszcze do końca nic nie mogę powiedzieć. W 1 histori zrobiłam nawet spis bohaterów ale nie wiem czy nie będzie za bardzo kontrowersyjna. Chciałam po prostu żeby było coś innego od tego blooga i tyle ;). Czekam na waszę opinię.

W 85 odcinku dowiecie się jaką zemstę przygotował Harry i Louis, jak Tomlinson zareaguje na wieść, że Niall mieszka z Juliette i przede wszystkim jak zareagują jej rodzice ;D. Oj, będzie się działo. Papapapa <333

sobota, 8 czerwca 2013

One direction 4 odcinek 83

One direction 4
Odcinek 83
Liam nie wiele pamiętał z poprzedniej nocy. Wiedział tylko, że wydarzyło się coś czego chciałaby nie pamiętać. Przypomniała mu się nawet sytuacja Zayn’a i Zooey. Teraz doskonale ich rozumiał. Takie coś może się przytrafić praktycznie każdemu! No ale nie pił alkoholu, więc o co chodziło? Nie miał pojęcia jak to wyjaśnić.
Leżał właśnie na łóżku i gapił się w sufit próbując sobie coś przypomnieć. Starał się nie patrzeć na osobę, która leżała obok niego. Nie chciał przeżyć takiego samego szoku jak za pierwszym razem. Ah, gdyby można było cofnąć czas … nigdy by tego nie zrobił. Przecież jej nawet nie lubił. To wkurzająca laska.
Otóż po drugiej stronie łóżka znajdowała się Jennifer! Jeszcze spała na szczęście, bo Payne chciał jej urządzić awanturę po tym jak się obudzi. Miał wrażenie, że go wykorzystała. Okropne uczucie. Ona ma 23 lata a on 17! Niby taki związek nie jest zabroniony ale … jego mama jest katoliczką więc gdyby o tym wiedziała to … ho, ho. Działoby się.
- O! Liam. Hej. A co ty tu robisz? – spytała policjantka, która otworzyła oczy i teraz je przecierała.
- Ja? Co TY tu robisz? To mój dom! Chyba. – Chłopak rozejrzał się uważnie po sypialni. Odetchnął z ulgą kiedy jednak zdał sobie sprawę, że tu mieszka. Nie chciałby być w jej mieszkaniu. Nie miał na to ochoty. Jeszcze by go dorwali dziennikarze!
- No twój, twój. – Jennifer podniosła się do pozycji siedzącej i ziewnęła. – Ja już chyba będę się zbierać.
- I to w trybie natychmiastowym. – zaznaczył Li, patrząc jak dziewczyna się ubiera. Ona zmarszczyła brwi. Nie takiej reakcji się spodziewała. Pomyślała, że po tym co się stało będzie ją lepiej traktować a on? Szkoda gadać.
- Słucham? W trybie natychmiastowym? To ja zadbałam żebyś bezpiecznie trafił do domu a ty takie coś odwalasz? Żałosny jesteś.
- Sam chyba umiem bezpiecznie trafić do domu, co nie?
- Nie jeśli jesteś totalnie zalany. A byłeś. – odpowiedziała dziewczyna i wyszła z jego pokoju trzaskając drzwiami. Payne siedział tak jeszcze przez kilka minut. Zastanawiał się nad całą tą dziwną sytuacją. A może to sen? Ale jest dziwnie realny. Jak na to zareaguje reszta? Znów będzie obiektem kpin. Masakra jakaś. Po chwili Jennifer wróciła, była cała czerwona ze wściekłości. – Nie masz serca! Jesteś jak wszyscy faceci! Nie czuły i głupi! Myślałam, że coś się zmieni a ty każesz mi spadać? Po prostu nie wierzę! – Dziewczyna wzięła poduszkę z podłogi i rzuciła nią w Liama. – Współczuje wszystkim laskom, które będą miały z tobą do czynienia! Bo z nami to koniec!
- A kiedy my byliśmy parą? No chyba, że w tą jedną noc zdążyliśmy zostać parą i się ze sobą przespać. Co jeszcze? Może wzięliśmy ślub i mamy dziecko? Czy ja o czymś kurwa nie wiem?!
- Taa i zdążyliśmy jeszcze poznać moich rodziców. – odburknęła z ironią. – Głupek. – Jennifer znów zatrzasnęła drzwi. Payne pokręcił głową nie mogąc w to uwierzyć. W jego własnym domu taka scena? To znaczy w domu jego i chłopaków ale on też tu mieszkał więc wszystko jedno.
Wiedział jedno: musi sobie przypomnieć ostatnią noc! Za wszelką cenę! Musi wiedzieć dokładnie co się wtedy wydarzyło!
                                                                                  ***
Juliette z utęsknieniem wyczekiwała rodziców. Nie wiedziała co ją spotka i czego ma się spodziewać. Bała się, że rodzice będą chcieli żeby wyprowadziła się z nimi do Paryża. Nie chciała zostawiać swojej najlepszej przyjaciółki , chłopaka i pozostałego One direction. Ciężko byłoby jej pogodzić się z tą decyzją. Zresztą sama nie była pewna czy dałaby radę. Miałaby na pewno to za złe rodzicom. Siedziała właśnie na kanapie i bezmyślnie gapiła się w telewizor, który był wyłączony. To jej rodzice! Powinna się cieszyć, że ich w końcu zobaczy a nie stresować!
Nagle usłyszała dzwonek u drzwi. Jak oparzona zerwała się z kanapy i poszła otworzyć. Jej oczom ukazali się …
- Mama! Tata! – krzyknęła dziewczyna i rzuciła się rodzicom na szyje. Oni także ją objęli chodź nie byli tak szczęśliwi jak córka. Jul w pierwszym momencie nie skapowała się, że coś jest nie tak, dopiero po chwili gdy w ogóle się nie odzywali. – Coś się stało? – spytała patrząc na nich zaniepokojonym wzrokiem. Oni spojrzeli po sobie nie pewnie.
- Może wejdźmy do salonu – powiedziała mama Juliette. Posłusznie zrobili to.
- Więc o co chodzi? – spytała blondynka. Głos jej drżał. Kobieta wzięła głęboki oddech. Najwyraźniej nie wiedziała jak ma to powiedzieć. Czuła się źle.
- Kochamy cię skarbie, jesteś dla nas bardzo ważna. Ale czasem w życiu tak jest, że nie można wszystkiego przewidzieć. Rzeczy dzieją się i nie mamy na to wpływu. Chodzi o to, że … - Mamie Juliette przerwał tata, znudzonym tonem.
- Bierzemy rozwód.
Juliette w pierwszym momencie wstrzymała oddech. Nie mogła w to uwierzyć! Jej rodzice? Prędzej by się spodziewała wybuchu niż tego. To było okropne. Jak oni mogą jej to robić i w ogóle dlaczego? Przez jej głowę przechodziły setki myśli. Stała z wybałuszonymi oczami i gapiła się na nich bez sensu.
- Dlaczego oznajmiłeś to tak prosto z mostu? Specjalnie przeczytałam książkę pt. „Bezbolesny rozwód” a ty co? Od razu tak „Bierzemy rozwód”. Nic dziwnego, ze się rozwodzimy. Nie masz serca. Mężczyźni. – mruknęła kobieta niezadowolona.
- Przestań zrzędzić. Robisz to od 17 lat! Mam tego dosyć! Nic dziwnego, że zdecydowałem się na rozwód!
- Ty? To ja tego chciałam! A teraz wybrnij jakoś z tej sytuacji bo Juliette zatrzymała się w czasie.
Ojciec spojrzał zaniepokojony na córkę. Rzeczywiście wyglądała nie najlepiej. Po chwili blondynka usiadła na kanapie.
- A więc cofam to co powiedziałem! Załóżmy, że nasza córka jeszcze nie wie, że bierzemy rozwód. No, mów droga żonko co tam miałaś do powiedzenia.
- Pff, mężczyźni. Nic dziwnego, że coraz więcej kobiet jest feministkami. „Droga żonko” już nie długo „eks żonko”. Po za tym jesteś chamem.
- Ja?
- Tak! Zachowujesz się jak zwykły cham! Długo siebie oszukiwałam ale już nie mam zamiaru. Ty już nawet nie pamiętasz jak to jest być nie chamskim! Jest w tobie tyle chama że już przyzwyczaiłeś się do tego.
- A ty jesteś zrzędliwą jędzą! Wszędzie roznosisz swój jad którym zatruwasz środowisko!
- Przestańcie! – wrzasnęła Juliette i pobiegła na górę do swojego pokoju. Jej rodzice spojrzeli na siebie nie pewnie. Zrozumieli, że to dla ich córki trudne a oni jeszcze bardziej wszystko komplikują swoimi kłótniami. Nastała cisza, która trwała 3 minuty. Po tym czasie ojciec dziewczyny wstał i zaczął szukać jakiegoś wina a mama ciężko westchnęła.
- To twoja wina. – oznajmiła kobieta. – Gdybyś nie był takim chamem wszystko byłoby w porządku.
- Moja wina? To ty gdybyś nie była taką zrzędzącą jędzą, której nic nigdy nie pasuje i musi mieć ostatnie zdanie …
- Wcale nie prawda! Tolerowałam cię przez tyle lat ale dłużej nie zamierzam! – krzyknęła i wyszła z domu. Tymczasem mężczyzna znalazłszy wino nalał je sobie do kieliszka i usiadł na kanapie.
                                                                                  ***
Karen obudziła się na szpitalnej kanapie leżąc obok Louisa, który obejmował ją ręką. Widocznie jeszcze spał, ponieważ nie zerwał się z krzykiem, że jego eks go obmacuje. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i uważnie mu się przyjrzała. Wyglądał okropnie! Włosy w ogóle nie uczesane, sińce pod oczami i ubrania, które musiał nosił już 3 dni. Jednym słowem: masakra. Ale Karen to nie przeszkadzało.
Powoli wstała z kanapy i przeciągnęła się. Dopiero wtedy zauważyła Harre’go, który leżał na podłodze. Spał. Uśmiechnęła się po czym rozejrzała wokół. Nie było Zayn’a co znaczyło, że ważniejsza była randka z Megan, Liam chyba jeszcze siedział na komisariacie a Niall … hm … nie było go nigdzie.
- Śpiąca królewno, może byś wstała w końcu? Od tej podłogi będą cię plecy boleć. – powiedziała dziewczyna i zaczęła szukać swojej torby. Styles otworzył oczy i ciężko westchnął.
- Co z Louisem?
- Śpi. Zayn poszedł na randkę, Liam na komisariacie, Christina jeszcze w szpitalu a Seana i Nialla wcięło. – odpowiedziała.
- Hej, hej. Pytałem tylko o Louisa. Nie zapędzaj się. – rzekł ze śmiechem wstając z podłogi. – Rzeczywiście jest twarda. Dobra, to ty obudź Louisa a ja pójdę kupić sok i prze okazji poszukam Niallera.
Chłopak odszedł a dziewczyna słuchając jego prośby zaczęła szturchać Tomlinsona. Spał tak słodko, że nie miała serca ale szpital to nie może być jego nowy dom. Zresztą jego matka wychodzi ze szpitala jutro więc tą noc może spędzić u siebie w domu. Nie musi jej pilnować jak dziecka, którym nie jest.
- Karen? A co ty robisz w moim pokoju? – spytał przecierając oczy.
- W twoim pokoju? Lou to szpital! Spałeś tutaj. Nie pamiętasz?
- Aaa z tą seksowną pielęgniarką. – powiedział uśmiechając się szeroko.
- Nie drogi Louisie. Nie spałeś z seksowną pielęgniarką.
- No chyba mi nie powiesz, że to był seksowny pielęgniarz.
Karen wywróciła oczami. Louis jest nienormalny.
- Wstawaj! No już! Go! Go! – powiedziała gestykulując rękoma. – Idź do domu i weź prysznic a ja musze zadzwonić do Jima.
- Nie no jasne bo kochany Jimuś jest najważniejszy. – odburknął obrażonym tonem poprawiając włosy.
- Jeśli chcesz wiedzieć to uciekłam wczoraj z randki, ponieważ Harry mówił, że trzymasz się kiepsko. Więc mi nie mów, że Jim jest najważniejszy. – powiedziała. – Zresztą ta twoja Eva wcale nie lepsza. Twoja matka miała zawał a ona nawet nie raczyła przyjść. Istna bezczelność. Gdzieś ty zdobył taką dziewczynę? Współczuje ci! Powinniście oboje założyć stronę internetową „Żałośni.pl”.
Tomlinson zmarszczył lekko brwi. Nie bardzo rozumiał o co jej chodzi.
- Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna?
- Ja? Zazdrosna? Pff. Też mi coś. Naprawdę masz poczucie humoru, Tomlinson.
- Tak się zastanawiałem … Zresztą nie ważne. Masz rację pójdę do domu. – powiedział i skierował się w stronę wyjścia.
                                                                                  ***
Harry znalazł Nialla, który zasnął przy automacie z batonikami. Tak go ten widok rozśmieszył, że zrobił mu zdjęcie telefonem i od razu wstawił na twittera. Potem lekko szturchnął przyjaciela i patrzył z rozbawieniem jak się budzi. W tym czasie napił się soku.
- Gdzie ja jestem? – spytał Horan rozglądając się wokół.
- Sprawdź twittera. – powiedział Harry. – Albo nie. Zrób to ale później. Teraz jedź do domu i się ogarnij.
- Masz rację … O kurczę! Juliette! Przecież jej rodzice dzisiaj przyjeżdżają. Muszę wiedzieć czy każą jej z nimi jechać do Paryża a jakby co to muszę ich przekonać. Dobra, Styles to ja lecę. Nara. I dzięki, że mnie obudziłeś.
- Nie ma sprawy. – mruknął z cwanym uśmieszkiem Harry.
Stał tak jeszcze kilka minut w samotności nim nie zobaczył Seana. Wyglądał na bardzo przejętego całą tą sytuacją. Loczka nawet nieco zaskoczył ten widok, ponieważ od kiedy ich menadżer przejmuje się czymkolwiek? No chyba, że ma w tym ukryty cel. Wtedy to już inna sprawa. Podszedł do niego z pytaniem:
- Co tam? Dobrze się spało?
- Co? – Menadżer jakby dopiero teraz wyrwał się z zamyślenia. – Tak, tak dobrze się spało. – odparł gdy przyswoił to co powiedział do niego Harry.
- Wyglądasz na przejętego czymś. – stwierdził.
- Nie no co ty! Zdaje ci się! A teraz przepraszam ale spieszę się. – powiedział i zanim Styles zdążył zareagować poszedł sobie.
                                                                                  ***
Niall postanowił iść do Juliette i spytać jak poszło spotkanie z rodzicami. Wiedział, że mieli przyjechać godzinę temu i strasznie mu było głupio. Miał jednak nadzieje, ze dziewczyna mu wybaczy. Wszedł do domu. Nie było w nim Karen ani jej rodziców. Troszkę się zdziwił ale poszedł na górę do pokoju swojej dziewczyny. Siedziała ona a kącie i płakała! Horan nie mógł w to uwierzyć!
- Skarbie, przepraszam, że zapomniałem o spotkaniu! Nie miałem pojęcia, że będziesz z tego powodu płakać! – powiedział i podszedł do niej obejmując ją ramieniem.
- Niall to nie o to chodzi. – odpowiedziała chlipiąc. Chłopak zmarszczył brwi.
- Więc o co? – spytał a zaraz potem serce zaczęło mu walić. – Jul, chyba nie chcesz powiedzieć, że twoi rodzice chcę abyś z nimi wyjechała do Francji.
- Nie. To coś o wiele gorszego.
- Do Afryki? – jęknął.
- Niall przestań! Moi rodzice się rozwodzą, rozumiesz? ROZWODZĄ! – krzyknęła i wstała z podłogi. Tusz do rzęs jej się rozmazał a oczy miała podpuchnięte. Wyglądała strasznie. – Już nie będą razem, nigdy więcej, rozumiesz? Nie będą. – Dziewczyna ponownie się rozkleiła. Horan podbiegł do niej po czym ją przytulił. Tak dawno tego nie robił. Zatęsknił już za tym.
- Jul, tak strasznie mi przykro. Gdybym mógł coś zrobić …
- Ale nie możesz.
- Mogę. – powiedział uśmiechając się lekko. – Mogę być przy tobie. – dodał.
- Dziękuje Niall, że jesteś. To wiele dla mnie znaczy. – rzekła także się uśmiechając lekko. – Czuje się okropnie! A rodzice tylko się kłócą. Obarczają siebie nawzajem. Mama mówi, że tata jest chamem a tata, ze mama jest jędza i tak w kółko. Oni nawet nie mają pojęcia jak ja się czuje w całej tej sytuacji. Jak zwykle myślą tylko o sobie.
- Na szczęścia ja myślę tylko o tobie.
                                                                                  ***
Po południu chłopaki wrócili do domu. Zastali Liama oglądającego telewizję i zajadającego się popcornem. Normalka. Harry z Louisem usiedli obok niego. Zayn jeszcze ciągle nie wrócił od Megan a Niall był u Juliette.
- Nie macie pojęcia co się wydarzyło. – wydukał Payne.
- Dostałeś kosza od tej staruszki z na przeciwka? – próbował zgadywać Louis. Li wywrócił oczami.
- Gorzej. Zostałem wykorzystany. – odpowiedział spuszczając głowę. Chłopaki wytrzeszczyli oczy. Tego totalnie się nie spodziewali!
- Przez tą staruszkę z na przeciwka? – jęknął Tomlinson.
- Nie, matołku. Przez Jennifer. Jędza zaciągnęła mnie do łóżka bez mojej zgody. – wyjaśnił. Harry i Louis roześmiali się. Wszystkiego mogli się spodziewać ale nie tego!
- I masz z tym problem? Li, nie poznaje cię. Myślałem, ze tobie obojętne z kim to robisz byle by to robić. – powiedział Styles.
- Wiesz co? Już wolałabym przelecieć panią Wilson. Mniejsze poniżenie.
- Ale jak to cię wykorzystała? W jakim sensie? – zapytał Lou. Harry i Liam spojrzeli na niego jak na idiotę.
- W sensie seksualnym! – wykrzyknął Payne.
- Nie jestem taki debilem. Domyśliłem się, że było coś między wami ale chodzi mi … zgwałciła cię czy co?
- Taa jeszcze czego. Nie miałaby siły. – odparł dumnie Li.
- Ona jest policjantką a ty masz problem z podniesieniem własnego ciała sprzed telewizora. – powiedział Louis. – Tak więc doszło do gwałtu czy nie?
- Nie! Po prostu byłem pijany i nic nie pamiętam, rozumiecie? A ona mnie nawet nie przeprosiła! Rozumiecie? Toż to bezczelność! A gdybym ja ją tak wykorzystał? Od razu media mówiłby, że jestem świnia ale kiedy sytuacja jest odwrotna to i tak wychodzę na świnię bo robię z tego problem! – krzyknął wściekły i wstał z kanapy. – Idę się czegoś napić. Mam nadzieje, że przypomnę sobie tą noc i okaże się, że nawet jej nie dotknąłem.
Chłopaki patrzyli z rozbawieniem za odchodzącym Paynem. Nigdy by nie przypuszczali, że między nim i tą policjantką do czegoś dojdzie. Już prędzej by się spodziewali, ze on i Cathrin będą razem. Wprawdzie Liam jej nienawidzi ale myśleli, że mniej niż Jen.
- Nie przypuszczałbym, ze to się stanie. – wydukał Hazza.
- Ja też. Coś czuje, że Li tak naprawdę w głębi duszy ją lubi. – powiedział Louis z uśmiechem. – A właśnie! Umówiłem się na dzisiaj z Evą. Idę się szykować.
- Evą? To ty nadal z nią kręcisz? Louis, kiedy w końcu wyznasz Karen prawdę, że to nie jest twoja prawdziwa dziewczyna?
- Wtedy kiedy ona zerwie z Jimem. Wyjdę na żałosną ofermę bez dziewczyny kiedy Karen ma chłopaka. – wyjaśnił i pobiegł na górę.
                                                                       ***
Sean wszedł do sali w której leżała Christina. Czytała właśnie magazyn plotkarski. Wziął głęboki oddech i usiadł obok niej bez słowa. Ona nawet na niego nie spojrzała. Chłopak poczuł się winny. Mógł zareagować szybciej! A on był zajęty sprawdzaniem telefonu. Czuł, ze kobieta jest na niego wściekła.
- Przepraszam. – powiedział ciężko.
- Wybaczam. – rzuciła z łaski na uciechę.
- Christina … powinienem był zareagować. Wiem. Czuje się winny.
- Zawał to nie twoja wina. – rzekła przerzucając kartkę czasopisma. – Louis mówił, że strasznie martwiłeś się o mnie. – rzuciła mimochodem gdy Sean wstał z krzesełka i skierował się  w stronę drzwi.
- Tak. W końcu jesteś moją ulubioną skandalistką. – powiedział z uśmiechem.
- Kiedyś mi się zrewanżujesz. – rzekła. Menadżer 1D kiwnął głowa i opuścił salę. Naprawdę ją lubił. Mieli do siebie bardzo podobne charaktery. W ich życiu stale musiało się coś dziać inaczej popadali w rutynę a tego nie chcieli.
                                                                                  ***
Niall zadzwonił do rodziców Juliette i poprosił ich o spotkanie w kawiarni. Jego dziewczyna także miała się tam pojawić. Chciał aby sobie wszystko wyjaśnili. Miał nadzieje, że jej rodzice przemyśleli swoje postępowanie. No cóż, nawet nie wiedział jak bardzo się mylił. Usiedli z Jul przy wolnym stoliku i zamówili cappuccino po czym cierpliwe zaczekali na jej rodziców. Nie minęło 10 minut jak oboje się zjawili. Oczywiście już od wejścia zaczęli o coś się kłócić. Młodzi nie chcieli jednak wdawać się w szczegóły ponieważ to by tylko zaostrzyło konflikt.
- Witaj skarbie. – powiedziała mama dziewczyny. – Cześć Niall. Cieszę się, że po nas zadzwoniłeś. Chciałam porozmawiać z moją córką ale przez tego chama nie mogłam. Szkoda, że po niego też zadzwoniłeś.
- Powiedziała zrzędliwa jędza. – odparł ojciec dziewczyny siadając.
- Państwa córka cierpi. – zaczął Horan. – Nie jest jej łatwo … To dla niej ciężkie.
- Jak dla każdego dziecka, których rodzice biorą rozwód. – odparł mężczyzna.
- Mógłbyś współczuć naszej córce. Ale ty nie! I widzisz? Tak właśnie zachowują się chamy. – powiedziała kobieta. – Ja od siebie chciałam tylko powiedzieć, ze przeprowadzam się  na stałe do Londynu i chciałam żebyś Juliette zamieszkała ze mną. Twój ojciec wraca do Paryża.
- Naprawdę? – spytała dziewczyna.
- Niby miałem to w planach … - rzekł jej ojciec. – Ale się rozmyśliłem! – wykrzyknął. – Ja także zostaje w Londynie! Nie pozwolę by ta intrygantka się tobą opiekowała! Będzie wmawiać ci kłamstwa na mój temat i znienawidzisz mnie!
- Nie trzeba opowiadać kłamstw na twój temat by cię znienawidzić. – powiedziała mama dziewczyny. – Jak chcesz to zostać w Londynie. Jul i tak z tobą nie zamieszka. Woli mamę, prawda córciu? Wolisz mnie no powiedz to! Wiem, że tak jest.
- Mamo ja … to znaczy oboje jesteście moimi rodzicami … nie mogę wybierać. – powiedziała Juliette. Czuła, że zaraz wybuchnie płaczem! Rodzice każą jej wybierać kogo bardziej kocha? To nie dorzeczne!
- Ja mam więcej pieniędzy. – powiedział jej ojciec.
- Nie no kurwa pięknie! – krzyknęła kobieta. – Przekupujesz dziecko forsą? Niech cie szlak, Evans.
- Jesteś wściekła bo nie masz tyle kaski.  – Uśmiechnął się mężczyzna. Niall tymczasem poczuł, że z tym spotkaniem był głupi pomysł. Miał nadzieje, że jej rodzice są trochę bardziej mądrzejsi a oni zachowują się jak dzieci a nawet gorzej.
- Juliette, chodźmy stąd. – powiedział łapiąc ją za dłoń. Dziewczyna z chęcią się zgodziła.
                                                                       ***
Wieczorem, Karen siedziała w restauracji i czekała na Jima. Chciała mu powiedzieć, że między nimi nic nie może być, ponieważ ona nadal coś czuje do swojego byłego chłopaka. Wiedziała, że będzie wściekły ale innej rady nie było. Louis zawsze był, jest i będzie dla niej najważniejszy. Kiedy Eva nie zjawiła się w szpitalu dotarło do niej, że nie zależy jaj na Tomlinsonie wcale! Może on coś tam do niej czuje ale to szybko minie. Po 15 minutach zjawił się recepcjonista.
- Cześć. Przepraszam, że musiałaś czekać. – powiedział po czym dał jej buziaka w policzek.
- Nic nie szkodzi. – odpowiedziała uśmiechając się lekko. – Muszę ci coś powiedzieć.
- Ja tobie też ale może najpierw zamówmy. – rzekł otwierając menu. Dziewczyna ciężko westchnęła. Oboje zamówili sałatkę i wino. Na zamówienie nie musieli długo czekać. Przyszło po 5 minutach. Karen cały czas zastanawiała się jak powie to Jimowi? Prosto z mostu czy będzie bardziej przeciągać?
- Jim to trudne ale … wczoraj coś zrozumiałam.
- Ja też. – powiedział z szerokim uśmiechem pijąc łyk wina. Potem dotknął lekko dłoni Karen. – Jesteś niesamowita, wiesz? Bardzo cię lubię. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny. Totalnie zawróciłaś mi w głowie. Przy tobie czuje się wspaniale!
- Tak ty też jesteś niesamowity ale …
- Daj mi skończyć, proszę. – powiedział. – Chodzi o to, że spędza nam się świetnie czas. Ty i ja … łączy nas jakaś więź. Nie umiem jej nazwać ale czuje ją. Czuje, że ona istnieje. Karen Watson … kocham cię.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy! Jak on jej mógł coś takiego powiedzieć? I to w takiej chwili? Czuła się okropnie! Miała ochotę stąd uciec! Wzięła głęboki oddech i miała coś odpowiedzieć ale zobaczyła za oknem restauracji Louisa i Evę! Trzymali się za ręce i śmiali! Nie mogła w to uwierzyć. Myślała, ż między nimi zaczyna się psuć a nie być lepiej. To był jak cios w serce. Chciało jej się płakać. Nie mogła na to patrzyć więc odwróciła wzrok. Czuła, że zaraz zacznie płakać. Jak ona to wyjaśni Jimowi?
- Dziękuje. – odparła.
- Wiem, że ty pewnie nie czujesz tego samego ale … może pewnego dnia? – spytał z lekkim uśmiechem.
- Też bardzo cię lubię. Myślę … myślę, ze powinniśmy spróbować poważnego związku. – powiedziała dziewczyna wprawiając chłopaka a zaskoczenie. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Dziewczyna którą kocha chciała z nim spróbować? Coś niesamowitego!
- Naprawdę tego chcesz?
Karen kiwnęła głową.
- Naprawdę.
- Wow. Zaskoczyłaś mnie. Nie wiem co powiedzieć.  –Jim roześmiał się. – Musze powiedzieć o tym moim znajomym. Tak po za tym musisz ich kiedyś poznać i moich rodziców … W ogóle musisz poznać całą moją rodzinę!
- Tak. Ty moją też. – odparła z uśmiechem. Próbowała zgrywać twardą ale tak naprawdę cały czas myślała o Louisie. Chciała żeby cierpiał tak jak ona teraz.
                                                                       ***
Karen wróciła załamana do domu. Zastała Juliette siedzącą na kanapie przykrytą kocem i czytającą książkę. Spoczęła obok niej. Tak dawno razem nie rozmawiały, brakowało jej tego. To była jej przyjaciółka i powinny spędzać razem więcej czasu a nie tylko rozmawiać w szkole.
- Jak tam randka? – spytała blondynka.
- Do bani. Ogólnie cały ten dzień był do bani. – odburknęła dziewczyna.
- Podobnie jak mój. Dowiedziałam się od moich rodziców, że między nimi nie jest najlepiej.
- To na pewno tylko kłótnia. Pogodzą się, zobaczysz. – powiedziała z lekkim uśmiechem brunetka.
- Wątpię. Rozwodzą się.
- Co? – spytała. To był dla  niej nie zły szok. Zawsze uważała, że małżeństwo rodziców Juliette jest idealne. Myliła się. Nie wyobrażała sobie jakby jej rodzice mieli się rozwieść. Załamałaby się.  – Jul tak mi przykro.
- Najgorsze jest to, że muszę z którymś z nich zamieszkać. Nie wiem kogo wybrać.
- Nie musisz wybierać nikogo. – powiedziała Karen. – Rodzice nie powinny dziecku dawać takich wyborów. To nie twoja wina, że przestali się kochać.
- Wiem ale … nie mogę mieszkać u ciebie wiecznie. Czuje, że przeszkadzam twoim rodzicom. Wprawdzie są mili ale nie patrzą na mnie tak przyjaźnie jak kiedyś. Muszę dokonać wyboru albo mama albo tata.
Karen przytuliła przyjaciółkę.
- Kogokolwiek wybierzesz pamiętaj, że zawsze będę z tobą.
- Dziękuje. – odparła wtulając się w nią mocno. Czuła, że znów zacznie płakać. Nie chciała tego ale nie mogła powstrzymać łez. – Co się wydarzyło na randce? – spytała chlipiąc. Karen przestała ją tulić i spojrzała jej głęboko w oczy.
- Jim powiedział, że mnie kocha. – wyznała.
- To cudownie. Gratuluje.
- Gratulujesz? – zdziwiła się. – Myślałam, ze będziesz wściekła i powiesz, że powinnam być z Louisem.
- To nie moje życie. Ty powinnaś dokonywać wyborów a jeśli wolisz Jima tyo twoja sprawa. Ja i tak będę cię kochać.
- Problem w tym, ze ja wcale nie wolę Jima ale … widzę jaki Louis jest szczęśliwy z Evą. Nie chce wyjść na ofermę bez chłopaka.
- Czyli wykorzystujesz Jima?
- Tak jakby. – odpowiedziała ze wstydem. – Czuje się okropnie z tą myślą.
- Może z czasem go pokochasz naprawdę. – powiedziała Jul gładząc ją po ramieniu.
- Wątpię. – wyznała spuszczając głowę. Louis był, jest i będzie dla niej najważniejszy nawet jeśli jej już nie chcę.
                                                                       KONIEC
STRASZNIE, STRASZNIE, STRASZNIE PRZEPRASZAM!!! Po prostu jest mi mega głupio i czuje się okropnie! Nie dodawałam miesiąc! Ostatnio nie mam weny na to opowiadanie ale było tyle komentarzy pod poprzednim odcinkiem, że musiałam coś napisać! Oczywiście kocham tą historię ale przestałam ją czuć tak jak na początku. Coraz częściej myślę nad jej zakończeniem. Oczywiście dobije 100 na pewno ale obawiam się że nikt nie będzie tego czytać. Dacie radę 10 – 12 komentarzy? Zrobiłoby to mi wielką frajdę! ;).
W następnym odcinku Liam zacznie sobie przypominać co się wydarzyło poprzedniej nocy, Juliette zdecyduje z kim chce zamieszkać (zdziwicie się) i powróci pewna osoba która troszkę namiesza …
Paa <333