środa, 31 października 2012

One direction 3 odcinek 58


W poprzednich odcinkach:
- Ekhem. Kim pan jest? – Spytał jakiś mężczyzna, stojąc za Seanem.
- Sean miło mi. – Powiedział wstając z krzesełka i podając dłoń, mężczyźnie z którym umówiła się Kimberely.
- Sean, Sean … Ah tak, ten totalny śmieć. Już sobie przypominam. – Rzekł mężczyzna ze śmiechem.
- Jak do mnie powiedziałeś? – Spytał ostro.
- Powiedziałem prawdę. Nie rozumiem jak mogłeś zdradzać taką dziewczynę jak Kimberely? Ja ją wielbię nad życie. Ona jest cudowna. – Powiedział patrząc prosto w oczy swojej wybrance, która się lekko zarumieniła.                                                                                                                                    *                                             
- Halo? Co? Ah, tak jasne. Zaraz przyjadę. – Stwierdziła Megan po czym się rozłączyła. Widząc pytające spojrzenie Zayna wyjaśniła. – Zooey mnie potrzebuje. Muszę iść. Cześć! – Krzyknęła do wszystkich.
- Taa potrzebuje … - Odburknął niezadowolony Malik …
                                                                                  *
- Słuchaj wpadłem jeszcze na genialny pomysł, otóż czy mogłabyś mnie zabrać do studia fotograficznego! Zobaczyłbym jak pracujesz, znaczy jak odbywasz staż i bardziej bym cię poznał. Uważam że to świetny pomysł, a ty?
- Tak. To może po szkole, co? Tylko bez numerów! Jasne?
- Jasne.
One direction 3
Odcinek 58
Następnego dnia rano, Niall był taki zaspany że nie zauważył drzwi od kuchni. Tradycyjnie w nie rąbnął głową.
- Ała. – Powiedział łapiąc się za nią. – Wiedziałem że nigdy mnie nie lubiliście. – Wyznał drzwiom. Te jednak nie odpowiedziały, czym nieco wkurzyły Horana. – Gadać jak do ściany.
- Głodny jestem. – Powiedział jakiś głos.
- Drzwi przemówiły! A jednak cuda się zdarzają. – Rzekł Niall patrząc z podziwem na nie. W tym momencie usłyszał jak ktoś go puka w plecy. Wystraszony zaczął krzyczeć.
- Spokojnie. – Powiedział Liam unosząc ręce. – Nie wiedziałem że jestem drzwiami ale dzięki że mi to uświadomiłeś. – Dodał ze śmiechem.
- Daj spokój. Zmęczony jestem. Pół nocy nie spałem. – Wyznał wchodząc do kuchni.
- O dlaczegóż to? Zbyt dużo myśli o Juliette? – Spytał, jednocześnie szukając czegoś do picia. Jego oczom ukazała się tylko cola, niestety, bo miał ochotę na pepsi.
- A kto to? – Niall spojrzał na Payne jak na wariata. – Aaa, moja dziewczyna … Dobra już sobie przypomniałem. Przez moment miałem taką jakby … zaćmę.
- Oj, Nialler nawet nie pamiętasz kto jest twoją dziewczyną … Z tobą jest bardziej kiepsko niż myślałem.
Horan schował twarz w dłoniach mrucząc coś pod nosem w niezrozumiałym dla Liama języku.
- Ty mi tu po Irlandzku nie zajeżdżaj. Kurde, laluś się znalazł z Irlandii. – Powiedział Payne którego widocznie ten fakt wkurzył ku zaskoczeniu Horana.
- Ale to było po Niemiecku. – Wydukał chłopak patrząc na przyjaciela zaskoczony.
- Tym bardziej. Niemcy to okrutny kraj. Zaatakowali ten piękny kraj ten no … Polonie. – Powiedział chłopak który na gwałt próbował sobie przypomnieć poprawną nazwę.
- Polskę! – Wrzasnął zirytowanym tonem Louis wchodząc do pomieszczenia.
- O właśnie! O to mi chodziło. – Rzekł Liam patrząc z wdzięcznością na Tomlinsona.
- Oj Liam, Liam. Widzę że Geografia się kłania. – Stwierdził Lou, a ten spojrzał na niego z nienawiścią.
- O Louis widzę że powinieneś zmienić stylistę.
- Milcz jełopie. – Syknął.
- Na twoim miejscu spaliłbym te ciuchy, ale oszczędzę ci zbędnego zachodu. – Powiedział ze słodkim uśmiechem po czym polał chłopaka sokiem. Ten zaczął krzyczeć że go zabije i zwalnia go z pozycji przyjaciela na wróg.
- O a gdzie wasze uwielbienie? – Wtrącił Niall. – Kiedyś tak bardzo się kochaliście a teraz …
- Co ja w nim? Buhaha. Wolałbym już Maxa. – Powiedział Louis czym wzbudził gniew Liama.
- Spałem z Karen. – Rzekł dumnie, na co został oblany sokiem przez Tomlinsona.
- Nie lubię takich żartów. – Syknął.
- O zapomniałem że Lou jest uczulony na te sprawy. Może dlatego że Karen ma się ku naszemu angliście. – Powiedział Liam, który widocznie nie zamierzał dać spokoju Louisowi.
- O super, Karen niech będzie z Ryanem, a ja ożenię się ze Skyller. Będzie naszym bardzo, bardzo częstym gościem. – Spojrzał na swojego przyjaciela rozbawiony.
- Dobra wygrałeś. Ale wiedz że jesteś podły. – Rzekł Li przez zaciśnięte zęby. Louis tymczasem zaczął sobie podśpiewywać prze okazji napawając się swoim zwycięstwem.
                                                                                  ***
Zayn od godziny ślęczał nad telefonem zastanawiając się czy zadzwonić do Megan. Z jednej strony chciał się z nią widzieć a z drugiej nie był tego do końca pewien… W każdej chwili ich randkę może przerwać Zooey która akurat będzie miała bardzo ważny problem typu: Złamałam paznokieć! Aaa, trzeba mnie zawieźć do szpitala!
Dobrze wiedział że pomimo jej zapewnień i tak będzie się wcinać pomiędzy nich. Nie wiedział tylko po co to robi? Ah, tak przecież on Zayn Malik jest jej wrogiem numer 1 i zrobi wszystko aby nie dopuścić do jego spotkań z Meg.
- Co tam? – Spytał Niall wchodząc do jego pokoju …. BEZ jedzenia!
- Jakby to powiedział Sean: Do bani. – Odpowiedział smutno bawiąc się telefonem. – Nie wiem czy mam się umówić z Megan czy też nie. A ty jak uważasz?
- Myślę że … - Zaczął Horan jednak po chwili się zaciął. – Sorry Zay ale nie znam się na dziewczynach.
- No jasne. Kogo ja pytam o radę? Chłopaka który rozmawia z drzwiami. – Odparł Malik wywracając oczami.
- Hej! Nie było cię tam i nie wiesz! – Krzyknął unosząc się. – To było takie realne!
- A wyznawanie miłości kanapce?
- To było ogólne wyznawanie miłości jedzeniu! – Odpowiedział dumny ze swojej wypowiedzi. Zayn miał ochotę zacząć walić głową o ścianę.
- Ty częściej mu wyznajesz miłość niż Juliette. – Powiedział ze śmiechem. W tym momencie usłyszeli jak ktoś puka do drzwi. Odczekali dwie minuty w nadziei że Louis, Harry lub Liam to zrobią, jednak żaden się nie kwapił. Totalnie rozczarowani zaczęli się ścigać do drzwi … Przez cały korytarz i schody przepychali się jak nienormalni. W końcu otworzyli klamkę równocześnie a Sean który stał w progu spojrzał na nich z miną typu: Czy ja o czymś nie wiem?
- Bosko! Ja tu ubolewam nad moją miłością podczas gdy zradza się nowa. – Z tymi oto słowami wszedł do ich domu.
- Że jak? – Spytali równocześnie odskakując od siebie jak poparzeni.
- To były tylko takie wygłupy. – Wyznał Niall drapiąc się w tył głowy wyraźnie speszony.
- Z moimi byłymi też były takie wygłupy a skończyło się na wspólnej nocy. – Odpowiedział ich menadżer zupełnie poważnie.
- Masz 26 lat i nie masz dziewczyny. Także twoje zdanie guzik nas obchodzi. Bez laski świrujesz. – Powiedział Zayn.
- Zay co ty odbija ci? Ja nie potrzebuję dziewczyn! Świat nawet byłby bez nich piękniejszy. Przynajmniej bym tak nie cierpiał. Kimberely mnie zraniła … - Powiedział opadając na kanapę. – A teraz umawia się z jakimś kolesiem dla kasy.
- Ona ciebie? – Spytał Zayn siadając na kanapie obok Seana z drugiej strony natomiast usiadł Niall, próbując nabrać równie poważną minę co Malik.
- No umawianiem się z innymi rani moje uczucia! – Wykrzyknął jakby to było oczywiste.
- Wiesz co Sean? Nie zostałbym dla ciebie gejem. – Przyznał Horan. Zayn zaczął się na to śmiać.
- A zamierzałeś? – Spytał niedowierzając.
- No nie … ale wahałem się. A teraz już wiem że na pewno nie.
- Super bo miałem wątpliwości czy mnie kochasz. – Powiedział menadżer wywracając oczami. – Dobra okej wiem że to ja zawaliłem w sprawie z Kimberely … Ale teraz potrzebuję wytchnienia … Pomyślałem sobie czy któryś z was nie mógłby iść ze mną do …
- Klubu go – go? – Spytał Liam zbiegając po schodach.
- Myślałem raczej o pizzeri. – Odparł.
- A to chętnie. Pizza to moje drugie imię. Chodźmy, mistrzu. Musisz jakoś zapomnieć o tej  …. Ekhem o tej … no … dziewczynie. – Rzekł chłopak który w ostatnim momencie powstrzymał się przed powiedzeniem jakiegoś niecenzuralnego określenia.
- A więc chodźmy Li. Wy też chcecie dołączyć? – Spytał Sean patrząc na Nialla i Zayna.
- Nie! – Krzyknęli oboje, szybko. Nie mieli ochoty na towarzystwo menadżera który skarży się na swoją byłą i na to jaki jest nieszczęśliwy … Zayn tymczasem zdał sobie sprawę że chyba powinien zadzwonić do Megan. Głupio by wyglądało gdyby tak do końca życia się do niej nie odzywał … Był jednak przekonany że Zooey przerwie im randkę …
                                                                       ***
Liam i Sean usiedli w pizzeri przy stoliku koło okna. Zamówili jedną pizze dzieląc koszty po połowie. Gdyby był z nimi Niall na pewno pizzeria musiałaby zamówić dodatkowe jedzenie. Payne zawsze zazdrościł swojemu kumplowi, tyle jadł a wcale nie tył. Niesamowite, prawda?
- Co tam, mistrzu? – Odezwał się Liam z pełną buzią.
- Moja była umawia się z jakimś okropnym, brzydkim i chamskim 40 – latkiem a ty się jeszcze pytasz?
- Rozumiem cię, Sean, na pewno tylko ja ale zawsze coś. – Powiedział na co menadżer spojrzał na niego z wdzięcznością.
- Dzięki Liam. Zawsze uważałam, że jesteś spoko, co prawda masz ostrą konkurencję ale chyba ją pokonałeś.
- Tak? A co też zrobił święty Louis?
- Pomyślmy … Ah, tak przez niego rozpadł się mój związek. Dlatego Liamie Payne mianuję cię moim nowym uczniem.
Na to oczy chłopaka się rozjaśniły a serce zaczęło bić mocniej! Czegoś takiego się zupełnie nie spodziewał. To było mega wyróżnienie. Nawet w snach nie podejrzewał ,że kiedyś go spotka taki zaszczyt.
- Dzięki, Sean. – Powiedział patrząc się na niego wzruszony. – Nie zawiodę cię jak ten niewdzięcznik Louis.
- Mam na … - Tutaj jego menadżer się zaciął ponieważ zobaczył 40 a może 45 – letniego mężczyznę wchodzącego do pizzerii. Zupełnie tego samego który był wczoraj na randce z Kimberely i ją bronił. Ku jego zaskoczeniu nie był sam tylko w towarzystwie jakieś kobiety w jego wieku i małej dziewczynki na oko może 5 lat.
- Coś się stało? – Spytał Liam patrząc na niego nie pewnie. – Sean … - Chłopak zaczął go poganiać, kiedy ten nadal nie odpowiadał.
- Przepraszam ale to ten cham od Kimberely. Siedzi przy tamtym stoliku. – Wskazał głową. – Nie sam jak pewnie zauważyłeś … Słuchaj, Liam myślę że czas na twoją pierwszą misje. Pójdziesz tam i poobserwujesz kim jest dla niego ta kobieta i dziewczynka. Sam nie zapytam, pewnie wiesz dlaczego. Trochę się wczoraj posprzeczaliśmy więc …
- Się robi, mistrzu. Dla ciebie wszystko. – Zawyrokował i z uśmiechem na twarzy nawet nie pytając Seana co ma powiedzieć podszedł do ich stolika. Pogadał z nimi przez 3 minuty a potem z uśmiechem na twarzy wrócił do swojego przywódcy.
- Tak szybko? – Spytał zaskoczony, na co Payne kiwnął głową.
- Tia, wygląda na to że to jego żona a ta mniejsza to córcia. – Odparł siadając na swoim miejscu.
- Jak wydusiłeś od nich prawdę? Po prostu spytałeś: Hej czy to jest pana żona i córka?
- Miałem wyjątkowe szczęście ponieważ ta mniejsza była moją fanką. Zaczęła piszczeć że chce autograf a ja powiedziałem na to: Piękną ma pan córkę i żonę. Facet odpowiedział: Wiem … Więc tak się dowiedziałem. – Zakończył swoją opowieść.
- Teraz drogi Liamie wiem że zasłużyłeś na miano mojego nowego ucznia. – Powiedział z dumą. – Teraz tylko wystarczy powiedzieć o tym Kimberely i znów jest moja!
- I myślisz że ci uwierzy? Stwierdzi że jesteś zazdrosny i chcesz zniszczyć jej związek. Sean, to się nie uda. Nie masz dowodów. – Rzekł Liam.
- Masz rację … Dlatego drogi Liamie kolejna misja … Zdobędziesz dowody! – Powiedział dość donośnym tonem Sean. – Wrócisz tam pod pretekstem że chcesz sobie zrobić zdjęcie z twoją fanką, jasne?
- No okej. – Odburknął Payne który nie miał ochoty wracać do tych ludzi. Wydali mu się jacyś dziwni. Prawie ze sobą nie rozmawiali tylko patrzyli się na siebie takim dziwnym wzrokiem … Ze zdjęciem poszło równie gładko co z informacjami i Liam wrócił do swojego menadżera po czym przesłał mu zdjęcie ze swojego telefonu.
 - Dzięki, jesteś wielki. – Odpowiedział i z uśmiechem na ustach wyszedł z pizzeri …
                                                                       ***
Zayn umówił się z Megan w planetarium. Pomyślał że nie jest to banalne miejsce na randkę i jeszcze żadnej dziewczyny tam nie zabrał. A randek co trzeba było mu przyznać miał sporo … Czekał na nią przed budynkiem już dobre 30 minut. Wprawdzie powiedziała że się spóźni ale nie wiedział że aż tyle. Domyślał się że to wina Zooey, specjalnie ją zatrzymała aby on się wkurzył. Jednak nie miał takiego zamiaru. W 15 minut później zadzwonił telefon, to była Meg.
- Cześć Megan. Dlaczego cie nie ma?
- Słuchaj Zayn przepraszam że tyle musiałeś czekać ale wracaj do domu. Ja nie przyjdę, nie mogę się wyrwać. Zooey ma występ na żywo i zjadły ją nerwy więc kazała mi zostać. Spotkamy się kiedy indziej, mam nadzieje że nie jesteś zły?
- Oczywiście że nie. – Odpowiedział jakby to było oczywiste. – Nie mógłbym się na ciebie gniewać.
- Dzięki. Innym razem ci się zrewanżuje. – Zapewniła. Wtedy Zayn się rozłączył. Prawda nie był wściekły na Megan, był wściekły na Zooey i to jeszcze jak nigdy! Taa, Zooey Sullivan zjadły nerwy przed występem na żywo? – Pomyślał zirytowany. Musiał znaleźć jakiś sposób by dała im spokój … Nagle naszła go pewna myśl …
                                                                                  ***
Sean zapukał już trzeci raz do drzwi Kimberely która nadal nie otwierała. Zaczął się już niecierpliwić. Kiedy zapukał czwarty raz i nic ciężko wzdychając począł się oddalać. Wtedy właśnie jego była postanowiła otworzyć. Chłopak zaczął się zastanawiać czy ona tak specjalnie czy to zwykły zbieg okoliczności?
- No proszę kogo my tu mamy. Dziwkarz który przeleciał pół miasta. – Powiedziała ze sztucznym uśmiechem. – Czego chcesz, Sean?
- Pokazać ci coś.
- Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Idź sobie! Nie masz prawa tu przychodzisz, rozumiesz?
- Kimberely to ważne. – Sean starał się być spokojny. – Chodzi o kolesia z którym się spotykasz… On nie jest dla ciebie.
- Niby dlaczego? Bo jest od ciebie bogatszy, dba o mnie i jest mi wierny a co najważniejsze poświęca mi więcej uwagi niż ty? – Spytała zaplatając ręce na piersi.
- Bo jest żonaty! – Wykrzyknął w końcu. – I ma córkę. Widziałem ich dzisiaj, przykro mi.
- Yhym, jasne Sean. A teraz spadaj z mojego domu i wciskaj sobie te kity komuś innemu. Wierzyłam ci dwa lata, dłużej nie zamierzam. Pa.
Dziewczyna chciała zamknąć drzwi, jednak Sean je przytrzymał. Był silniejszy to trzeba było mu przyznać.
- Kimberely … Błagam wysłuchaj mnie … albo nie … udowodnię ci to. – Powiedział po czym wyjął telefon z kieszeni i pokazał dziewczynie zdjęcie na którym mężczyzna z którym się umawiała był z jakąś kobietą i małą dziewczynką. – To jego rodzina.
- Wiem. – Odparła szybko. – Powiedział mi. Znaczy są z żoną w trakcie rozwodu, widziałam wszystkie papiery więc ufam mu .. On przynajmniej potrafił być ze mną szczery w przeciwieństwie do ciebie. A teraz idź i nie chce cię więcej widzieć. Jesteś pieprzonym idiotą.
- Bo cię zdradzałem?
- Bo mnie oszukiwałeś. Nie zasługujesz na mnie.
- Masz rację, nie zasługuje na ciebie. – Odpowiedział smutno po czym poszedł.
                                                                                  ***
Louis właśnie próbował sobie zrobić herbatę kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Szczęśliwy że to pewnie Sean który załatwił im występ w jakimś wywiadzie na żywo poszedł otworzyć. ,,Ah już dawno nie było wywiadów, stęskniłem się za nimi” – Pomyślał. Tak, to prawda Louis bez wywiadów to jak ryba bez wody. Uwielbiał podchwytliwe pytania i takie na które trudno jest odpowiedzieć. Mógł wtedy przetestować swoją inteligencję lub błyskotliwość. Jego oczom niestety ukazała się Karen, już miał powiedzieć ,,Witaj skarbie”, ale powstrzymał się. Bał się iż dziewczyna przyszła go ochrzanić za to co zrobił w studiu.
- Proszę wejść. – Powiedział z pełną powagą. Dziewczyna wykonała jego prośbę i już w parę sekund później znalazła się w środku. – Coś podać? – Spytał, przypominał trochę kelnera.
- Nie. – Odpowiedziała trochę zaskoczona jego zachowaniem.
- Proszę pamiętać że krzyki niczego nie załatwią. Aha i błagam panią żeby nie rzucała różnymi przedmiotami z uwagi na słabe serce mojej babci.
- Lou nie zamierzam krzyczeć ani rzucać przedmiotami i co ma wspólnego z tym serce twojej babci? Jest może tutaj? – Spytała rozglądając się wokół.
- Nie, ale nikt inny ze słabym sercem nie przychodził mi do głowy. – Wyjaśnił z głupim uśmieszkiem. Zdał sobie sprawę że Karen jeszcze nie wie o tym co się wydarzyło lub to nie było aż takie ważne i po prostu to olała … Chociaż ta pierwsza myśl wydała mu się bardziej prawdopodobna. Bał się że dziewczyna będzie miała jeszcze większe wątpliwości i go zostawi … Szczerze mówiąc tego się najbardziej bał … Już nie wyobrażał sobie bez niej życia. To tak jakby komuś odebrać powietrze i mimo to kazać dalej żyć. Nierealne.
- Dziwnie się zachowujesz … Chyba nie masz nic na sumieniu? – Karen spojrzała na niego podejrzliwie. Ten przełykając ciężko ślinę potrząsnął głową.
- Oczywiście że nie. To tak dla żartów. Chciałem zobaczyć twoją minę, tyle. Już jestem normalny. – Powiedział z kolejnym uśmiechem po czym przytulając ją dał jej buziaka  w policzek.
- Super. – Rzekła siadając na kanapie. – Lou mam pytanie, czy jestem gruba?
Na to chłopak zbladł i zaczął ciężko oddychać.
- Nie, nie jesteś gruba. Jednak nie jesteś też chuda to znaczy eee jesteś idealna! Tia wiem że nie ma ludzi idealnych i nie naśmiewam się z ciebie po prostu … są różne typy ideałów a ty masz idealną figurę … Powinnaś zostać modelką … Chociaż nie stop! Modelki zawsze muszą chudnąć to by oznaczało że jesteś gruba a nie jesteś, powtarzam nie jesteś.
- Skończ te wywody. To było tak dla żartów, chciałam zobaczyć twoją minę. – Powiedziała z rozbawieniem. Wtedy chłopak odetchnął z ulgą.
- A ja tak się stresowałem, dobra idę się napić melisy bo chyba zaraz zacznę na serio mieć kłopoty z sercem. – Po tych słowach udał się w kierunku kuchni. Karen tymczasem została sama. Poczuła się dziwnie w domu One direction gdzie nie ma Nialla z pączkiem, bitwy Liama i Louisa, Zayana oglądającego serial i Harre’go grającego na telefonie. W tym momencie ktoś zbiegł po schodach, to był właśnie Harry który kiedy zobaczył Karen przystał na moment. Nie wiedział co powiedzieć. Od momentu ich ostatniej rozmowy kiedy prawie wyznał jej uczucia w ogóle nie rozmawiali. Bał się że będzie chciała się dowiedzieć co w tamtej chwili zamierzał jej powiedzieć. Ciężko wzdychając podszedł do niej i lekko pomachał.
- Hej. – Powiedziała Karen.
- No hej. – Odpowiedział siadając jak najdalej od dziewczyny. Głupio mu było wracać na górę.
- Louis poszedł sobie zrobić melisy. – Zaczęła po dość długim milczeniu.
- Co? Puściłaś go do kuchni samego? Tobie naprawdę na nim nie zależy. – Rzekł po czym się roześmiał a zaraz potem umilkł. Po ostatnich wydarzeniach to naprawdę nie był dobry żart. – Znaczy poradzi sobie.
- Mam nadzieje. – Odpowiedziała. Potem znów nastąpiło długie milczenie, aż  Styles włączył telewizor gdzie leciała jakaś komedia która  w ogóle go nie śmieszyła. – Harry … - Zaczęła Karen patrząc na niego. – Jesteś zły?
- Ja? Niby dlaczego? – Spytał patrząc jej prosto w oczy.
- Ostatnio zachowywałeś się dość dziwnie w stosunku do mnie. Mam nadzieje że nadal jesteśmy przyjaciółmi, co?
- Tak, jesteśmy przyjaciółmi.
Na to Karen się uśmiechnęła.
- Gorąco tutaj. Przydałby się wiatrak.
- Gorąco? U nas jest zawsze zimno. No chyba że masz gorączkę.
- Nie, czoło mam zimne. – Powiedziała biorąc gazetę do ręki, zwinęła ją w rulon i zaczęła się wachlować. Co chwilę powtarzając że jest piekielnie gorąco.
- Dzięki. – Wtrącił nagle Harry próbując gapić się na telewizor. – Najlepiej zdejmij bluzkę.
- Wiesz że to dobry pomysł? Ale nie czekaj pod nią mam tylko stanik. – Powiedziała rozczarowana.  
- Cud że go masz. – Odparł z ulgą.
- To ma być kolejna złośliwość?
- Nie, oczywiście że nie. Po prostu pewnie jest koloru czarnego … znaczy eee nie żeby mnie to interesowało. Na swoją obronę powiem że moje bokserki są czerwone. – Wydukał szybko. Po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział i miał ochotę zacząć walić głową o ścianę.
- Skąd wiedziałeś że jest czarny?
Wtedy Harry zaczął walić głową o poduszkę.
- Dlaczego ty mi to robisz? – Spytał patrząc na nią.
- Ale co? Masz kompleks z czarnymi stanikami?
- Przestań! – Jęknął przerażony wstając z kanapy. – Nie interesuje mnie twój stanik i błagam nie mów o nim więcej.
- Okej. Zapomniałam o twoich zboczeństwach. – Odburknęła.
- To nie tak! Ja zwykle nie mam problemu ze … no wiesz stanikami ale … z twoim mam problem.
- Harry zachowujesz się dziwnie.
- Wiem ale … tak reaguje tylko na ciebie.
- Aha czyli tylko przy mnie nie umiesz się wyluzować i gadasz jakieś brednie.
- Właśnie! Super że to pojęłaś. – Rzekł chłopak z wyraźną ulgą.
- Nie ma za co. Na pewno przy innych dziewczynach umiesz się wyluzować i potrafisz z nimi normalnie rozmawiać. Szkoda że ze mną nie. – Powiedziała wstając z kanapy. Wtedy Styles zrozumiał że zupełnie inaczej zinterpretował jej pytanie i jego odpowiedź była co najmniej głupia.
- To nie tak po prostu … Boje się że zrobię z siebie idiotę.
- Harry nie musisz się przy mnie starać. Będę cię lubiła bez względu na to czy jesteś idiotą czy nie i bez względu na to co powiesz.
,,A gdybym powiedział że cię kocham?” – Pomyślał. Chciał to powiedzieć ale nie dał rady. Nagle zadzwonił telefon, Karen.
- Tak? Dobrze zaraz będę. – Rzekła rozłączając się. – Przepraszam cię Harry ale dzwonił mój szef i mam natychmiast pojawić się w studiu. Cześć. – Pożegnała się i wyszła…
                                                                       KONIEC
Nie wiem może jeszcze 2 – 3 odcinki i Harry w końcu się odważy? Jedno jest pewne jego uczucia są szczerze więc będzie tym większy problem. Ah gdybyście wiedzieli co ja tam powymyślałam to chyba byście mnie zabili ;-). No chyba że taki obrót spraw wam się spodoba …
No i ja w mym opowiadaniu lubię Maxa, mojego mistrza ;-D i Panią Thompson.
Zaskoczyło mnie że prawie każdy z was pisał że lubi Maxa … No, no ;). Do zobaczyska, kochani ;-).



piątek, 26 października 2012

One direction 3 odcinek 57


W poprzednim odcinku:
-  Sean to prawda? – Spytała Kimberely.
- Tak, to prawda … Przepraszam po prostu … taki jestem. Myślałem że zdajesz sobie  z tego sprawę wiążąc się ze mną.
- Zdaje sobie z tego sprawę? Jesteś po prostu śmieszny! Nie podejrzewałabym że mógłbyś chociaż raz mnie zdradzić … - Rzekła, jej oczy zaczęły napełniać się łzami.
- Kimberley wiesz że cię kocham …
- Gdybyś mnie kochał nie zdradzałbyś mnie. Jedną zdradę potrafiłabym wybaczyć, ale tyle … Nie chce mi się na ciebie patrzeć! Jestem głupią nawiną idiotką! Zasłużyłam sobie na to w końcu jak można nie zauważyć że własny chłopak zdradza przez dwa lata?
*
- Kupiłeś mi hotel?  Nie wierzę … - Wydukała Skyller.
- Tak wiem. Jesteś szczęśliwa i pewnie masz wyrzuty sumienia że byłaś na mnie zła. – Odpowiedział jej ojciec.
- Nie wierzę że wtrącasz się w moje życie! – Wykrzyknęła. – Nie będę prowadzić tego głupiego hotelu! Mam już pracę i nie potrzebuje następnej! A ty na drugi raz zapytaj mnie o zdanie!
- Masz pracę? No chyba nie mówisz o pracy choreografki? Co to jest za praca? Co najmniej poniżająca. Nie tego dla ciebie chciałem.
                                                                                  *
Szkoda  że nie kochasz mnie tak jak ja ciebie. – Dodał spuszczając głowę, Louis.
- Dlaczego tak uważasz? – Spytała Karen.
- Pamiętasz co powiedziałaś przy Angeli? Pozwól jej myśleć że zawsze będziemy razem … Taką miałem nadzieje a teraz? Codziennie cię oglądam myśląc że ty nie jesteś pewna swoich uczuć do mnie.
- Gdybym nie była pewna swoich uczuć do ciebie już dawno bym z tobą zerwała. Uwierz mi.
                                                                       *
- Hotel plaza w którym mieliście nakręcić teledysk do najnowszej piosenki zarezerwował już zespół The wanted. – Powiedział Sean.
- Hotel plaza powiadasz? – Wtrąciła Skyller. – Widziałam go dzisiaj.
- Super. – Odparł menadżer.
- Tak właściwie to … mogłabym wam zarezerwować ten hotel. Wiecie wywalę The Wanted, myślę że to nie będzie problemem zważywszy na to że hotel należy do mnie …

One direction 3
Odcinek 57
Na godzinie wychowawczej Pani Thompson przyszła w doskonałym humorze. Klasa oczywiście już dobrze wiedziała co on zwiastuje, a mianowicie, kolejny genialny pomysł nauczycielki. Po raz setny nie mylili się. Kiedy więc Pani Thompson usiadła na krzesełku i sprawdziła obecność, podjęła temat:
- Słuchajcie, wiecie że zbliża się Halloween, tak? A więc powinniśmy urządzić jakiś bal z tej okazji! I to wy pod moim nadzorem udekorujecie salę gimnastyczną! Tylko mnie nie zawiedźcie bo kiedy powiedziałam o tym pomyśle dyrektorowi zaczął się okropnie śmiać, mówiąc że mam niesamowite poczucie humoru. Naprawdę nie wiem o co mu chodziło ale zakładam że w was nie wierzy tak więc pokażcie mu że się myli! – Skończyła swój wykład, pozostawiając klasę w oniemieniu. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Oni mieli udekorować salę? Ta nauczycielka naprawdę od nich za dużo wymaga!
- A czy dekoracją sali nie zajmowały się zawsze klasy trzecie? – Spytał Zayn. Nauczycielka kiwnęła na to głową.
- Tak, masz rację. Ale w tym roku chciałam wam dać szansę. Pewnie połowa  nawet nie zda do następnej klasy a chciałam żeby wszyscy włączyli się w to. – Powiedziała, na co miny uczniom zrzedły. 
- Ja tam zamierzam zdać. – Odezwał się Liam, na co cała klasa wybuchnęła śmiechem. – Ej no co jest! Z Maxa też byście się tak śmiali gdyby tak powiedział? – Spytał zirytowany.
- Max to nie ty! – Rzekł Tom z końca.
- Hej Tom widziałem twoje zdjęcie na wiocha.pl! – Krzyknął Louis. Payne spojrzał na przyjaciela z wdzięcznością, a klasa jak to ona w śmiech … Po za tym Tomlinson chciał się zemścić na chłopaku za docinki na temat jego ojca. On i jego przeklęta paczka raczej nie są tolerancyjni i guzik ich obchodzi że Lou jest sławny.
- A ja twoje na żal.pl! – Odkrzyknął na to chłopak, przybijając piątki ze swoimi kumplami. Louis pokazał mu kolejny raz środkowy palec. – Zresztą twojego ojca też. – Dorzucił Tom, wpadając w niepohamowany śmiech. Wtedy Tomlinson wstał z miejsca, chcąc dać chłopakowi w twarz.
- Uważaj lalusiu bo bez kumpli już nie będziesz taki cwany. – Powiedział Lou w ostatniej chwili zmieniając zdanie.
- Louis siadaj na miejsce, a ty Tom uspokój się albo wyjdziesz z klasy! Załatwiajcie sobie takie sprawy na przerwie a nie niszczycie swoją negatywną energią tak święte miejsce jak klasa. – Przemówiła w końcu Pani Thompson. – A więc dekorowanie Sali rozpoczynamy już jutro od razu po lekcjach. Każdy ma brać w tym udział więc każdy ma jutro przyjść, zrozumiano? – Spytała patrząc się na zebranych. Ci kiwnęli głowami twierdząco …
                                                                                  ***
Na przerwie, Tom stał ze swoimi kumplami  i z  czegoś okropnie się śmiali. Louis starał się nie zwracać na nich uwagi co nie było proste. Jak on mógł obrazić jego ojca? To było bezczelne. Mógł obrażać sobie jego ale mężczyznę który go wychował? To było już ostre przegięcie.
- Nie zwracaj na nich uwagi. – Powiedział Max, który kolejny raz chciał jakoś trafić do Louisa. Z Harry’m  mu się udało bez problemu, ale Tomlinson on był bardziej uparty i jego charakter był zdecydowanie gorszy.
- Dzięki, gdybyś tego nie powiedział nie wiedziałbym o tym. – Odparł wywracając oczami. – A teraz idź sobie, mam już dość imbecyli.
- Prostak. – Skomentował chłopak, siadając obok uparciucha.
- Jełop. – Odpowiedział mu na to, Louis.
- Szurnięty głupek.
- Skończony kretyn.
- Pajac.
- Osioł.
- Czy to wyzywanie w jakikolwiek sposób poprawia ci humor? – Spytał Max, patrząc na niego niepewnie. Ten tylko wzruszył ramionami. W pewien sposób tak było. Chciał się jakiś wyżyć, ale nie wiedział jak. Może dając w twarz Tomowi? Tak, poprawiłoby mu humor na miesiąc.
- Nie, a tobie?
- Też nie. – Przyznał. – Dobra, wiem że ci przeszkadzam. Idę. Chciałem ci tylko pomóc. To wszystko.  – Dodał wstając.
- Wiem. – Powiedział Louis po krótkim milczeniu. – Doceniam to, naprawdę. Tylko co ja na to poradzę że mnie wnerwiasz?
- Wszystkich wnerwiam. Nie martw się nie jesteś wyjątkiem. Dobra muszę sobie powtórzyć chemię, cześć. – Pożegnał się i poszedł do klasy. Tomlinson chciał jeszcze coś powiedzieć ale nie zdążył … Hm, kujon ale … ma coś w sobie … jest dziwnie tajemniczy …
                                                                       ***
Po szkole, One direction przyjechało razem z Seanem do hotelu gdzie mieli kręcić swój teledysk. Wszyscy byli bardzo wdzięczni Skyller że użyczyła im swojego hotelu … Tylko Liam się do tego nie przyznawał uważał że to obraziłoby jego dumę, której według Louisa w ogóle nie ma.
- A ja uważałem cię za przyjaciela! – Krzyknął Payne, do Tomlinsona.
- Ej no! Myślałem że jesteś twoim przywódcą! A ty mi tu gadasz o zwykłym kumplu? – Spytał Louis, patrząc na niego z wyższością.
- Lou, wiedz że dla mnie zawsze będziesz przywódcą. – Wtrącił Harry, na co chłopak złapał się za serce roniąc łzę.
- I to jest mój najlepszy przyjaciel! – Powiadomił Seana i pozostałą 1D o czym dawno wiedzieli. Później zajęli się kręceniem teledysku, co zajęło im kilka godzin. W połowie przyjechała Skyller która z rozbawieniem patrzyła na ich wygłupy. Oni naprawdę chyba nic nie biorą na poważnie. – Pomyślała, w czym okropnie się myliła. One direction doskonale wiedziało kiedy czas na żarty a kiedy na powagę tylko czasem tego nie okazywali.
- Niall co ty wyprawiasz? – Spytał Sean. – Odłóż tego pączka!
- Ale … - Zaczął chłopak patrząc na niego niewinnym wzrokiem.
- Żadne ale! Upaprzesz białą bluzkę a na zmianę nie ma! Trzeba by było jechać do domu, a na to nie ma czasu! Chyba że chcesz aby ten teledysk był nakręcony bez ciebie lub z tobą i z wielką plamą po dżemie! – Wydarł się menadżer. Chłopaki byli zdumieni jego zachowaniem. Zawsze był taki spokojny i na luzie, czasem aż za bardzo. Ta zmiana ich nieco zaszokowała.
- No sorry. A co mam z nim zrobić? – Spytał Niall.
- Daj mnie. Zgłodniałem. – Odpowiedział Sean.
Tymczasem, Skyller nawet nie zauważyła jak podszedł do niej jej ojciec. Był zadowolony ze swojej córki, że jednak postanowiła przyjąć od niego prezent. Miał nadzieje że zwolni się ze stanowiska choreografa.
- Jestem z ciebie dumny. – Powiedział stojąc za swoją córką.
- Co? – Spytała zaskoczona dziewczyna. Jej ojciec po raz pierwszy w życiu powiedział jej coś takiego! Usłyszeć z jego ust takie słowa to był prawdziwy zaszczyt. W życiu nie spodziewała się że on je wypowie.
- To co słyszałaś. Jestem dumny że porzuciłaś pracę choreografa na rzecz hotelu. Teraz to wszystko należy do ciebie. Mam nadzieje że udzielisz wkrótce jakiegoś wywiadu, jak chcesz mogę nawet ci załatwić wizytę w wywiadzie na żywo …
- Wole nie. Wywiady to nie dla mnie. – Odparła patrząc swojemu ojcu prosto w oczy.
- Rozumiem. Chociaż tyle że porzuciłaś swoją starą pracę.
- Ale ja nie … - W tym momencie się zacięła. Przypomniały jej się słowa ojca ,,Jestem z ciebie dumny”. Gdyby wyznała prawdę na pewno wściekłby się i je odwołał. A tego nie chciała. Zawsze marzyła że kiedyś ich kontakt będzie lepszy, że będą mogli porozmawiać o różnych mniej znaczących rzeczach i teraz kiedy ta szansa się trafiła nie może jej zepsuć.
- Jestem zdziwiony że chłopaki z One direction to zrozumieli i nadal się z tobą przyjaźnią. Jak chcesz mogę znaleźć kogoś na twoje miejsce, może pogadam z nimi o tym?
- Nie! – Krzyknęła szybko Skyller. – Oni już kogoś mają. Nie ma potrzeby załatwiania tej sprawy. – Dodała ze sztucznym uśmiechem.
                                                                       ***
Następnego dnia, po lekcjach cała 2 liceum znalazła się na sali w celu jej udekorowania. Nikt nie był zadowolony, każdy wolał pójść do domu i coś zjeść. A tu nie dosz że męczarnie na lekcjach to jeszcze po nich. Nawet Max miał zły humor, zdecydowanie wolał poświęcić ten czas na naukę. Po paru minutach na sali pojawiła się pani Thompson.
- Witajcie kochani … - Zaczęła po czym się zacięła. Nie bardzo wiedziała co ma teraz powiedzieć. – A więc … zebraliśmy się tutaj by …
- Połączyć świętym węzłem małżeńskim … - Dokończył nie mogąc powstrzymać śmiechu Zayn.
- Harrego i Louisa. – Dopowiedział Liam przybijając piątkę z Malikiem.
- Karen twój chłopak cię zdradza i to z kim? Z chłopakiem! – Wykrzyknął Tom, stojąc ze swoimi kumplami w bezpiecznej odległości od One direction. – W sumie jaki ojciec taki syn.
- Dlatego twój stary tańczy na rurze w klubie go go. – Odburknął Louis.
- Coś ty powiedział? – Spytał ostro chłopak zbliżając się do Tomlinsona. W ostatniej chwili zainterweniowała pani Thompson. W przeciwnym razie mogłoby się to skończyć ostrą bójką.
- Nie życzę sobie takiego zachowania na tej świętej sali! – Wykrzyknęła nauczycielka.
- Dla pani to cała szkoła jest święta! – Krzyknął jakiś chłopak z paczki Toma.
- Masz rację. Cała szkoła jest święta dlatego powinniśmy o nią dbać … Na czym to ja skończyłam? Ah tak, a wiec naszym zadaniem jest udekorowanie Sali na Halloween. Dlatego codziennie przez tydzień będziecie zostawać 2 godziny po lekcjach by się tym zająć, zrozumiano? – Spytała patrząc triumfalnie na klasę która wyglądała jak największe ofiary losu. Nikomu to nie odpowiadało ale pracy było sporo. Także dziewczyny zajęły się wycinaniem ozdób, a chłopaki mieli poustawiać sprzęt i powiesić dekoracje. Pani Thompson wszystkiego dopatrywała i poganiała do pracy. Nie obchodziło ją że było dużo do zrobienia .  Zachowywała się tak jakby bal miał być jutro …
Kiedy Karen była zajęta swoją pracą, zagadała ją jedna dziewczyna z klasy.
- Dlaczego z nim nie zerwiesz? Bycie dziewczyną chłopaka którego ojciec jest gejem nie jest fajne. Ja na twoim miejscu dałabym mu kosza. – Powiedziała.
- To Louis Tomlinson! Przecież nie rzuci takiego przystojniaka! – Odparła jeszcze inna dziewczyna.
- No właśnie! Przecież po co być z nim jak nie dla sławy. Pewnie udzielasz dużo wywiadów a w gazetach jesteś na pierwszej stronie, co? – Stwierdziła kolejna dziewczyna. Karen nie bardzo się chciało tego słuchać.
- Jestem z nim bo to najbardziej uroczy chłopak jakiego znam. Lubi żartować ale kiedy trzeba zachowuje się jak na prawdziwego chłopaka przystało. Mam to gdzieś czy jest sławny czy nie. Przez pół roku dawałam mu kosza mimo iż pisało o jego zespole w co drugiej gazecie. – Wyznała w końcu.
- Ale w końcu jesteście razem … Chociaż … Nie wiadomo czy na długo … - Zaczęła ta pierwsza dziewczyna co ją zagadała. – Czemu Harry Styles się na nas gapi? A właściwie to na mnie? Pewnie chce się ze mną umówić! Myślicie że powinnam zagadać do niego?
- Jasne bierz go tu i teraz. – Odpowiedziała Karen z kpiną.
- Jesteś zazdrosna. – Powiedziała uśmiechając się do chłopaka, który właśnie w tym momencie odwrócił wzrok … Tymczasem, pani Thompson straciła kolejny raz nerwy na szanownym Payne który tańczył jakiś dziwny taniec na stole.
- Co ty Liam wyprawiasz? – Spytała ostro kobieta.
- Tańczę Gangan Style! – Wykrzyknął.
- Ja też chce! – Krzyknął Niall wchodząc na stół. Oczywiście Louis, Harry i Zayn także się musieli przyłączyć. Pani Thompson załamała tylko ręce. Nie wiedziała jak ich uspokoić. Ich zachowanie przekraczało normy szalonych zachowań. Kiedy więc One direction bawili się w najlepsze, nauczycielka zaczęła:
- Niall widziałam jak ktoś jadł twoją kanapkę, Zayn, Greg bawił się twoim lakierem do włosów, Liam ładne dziewczyny na dwunastej, Louis ktoś podrywa Karen, Harry ty złaź ze stołu ty chuliganie!
- Mogła pani powiedzieć że wstawi mi jedynkę. A ja dbam o dobre oceny. Według mojej mamy jestem najmądrzejszy z One direction. – Powiedział z dumą, na co dostał w łeb od Zayana.
- I co może jeszcze jesteś z nas najładniejszy? – Spytał ze śmiechem.
- A żebyś wiedział! – Krzyknął. Louis który nie mógł dłużej tego słuchać wziął go na ręce i wyrzucił do schowka, który zamknął na klucz. Harry dobijał się krzycząc że to dziecinne i ma natychmiast otworzyć.
- Otworzę jak przestaniesz się mądrzyć! – Krzyknął patrząc z rozbawieniem na swoich kumpli, którzy mieli nie zły ubaw.
- Powiedz że Zayn Malik jest najpiękniejszy a twój kochaś otworzy schowek! – Krzyknął Malik.
- Jaki Zayn Malik? – Oburzył się Niall. – To właśnie Niall Horan nie grzeszy urodą.
Na te słowa Chłopaki tak zaczęli się śmiać, że pani Thompson chciała ich odesłać do pielęgniarki. Jednak w porę się uspokoili. Szanowny Horan cały czas nie rozumiał o co im chodzi. Miał wrażenie że o czymś mu nie mówią …
- Otwierać! – Krzyczał zirytowany Harry.
- Z czego tak rżeliście jak konie, oczywiście z wyrazem szacunku dla tych pięknych zwierząt. – Powiedział Niall patrząc z zaciekawieniem na chłopaków.
- Ponieważ … Niall czy ty wiesz co to znaczy nie grzeszyć urodą? – Spytał Liam krztusząc się śmiechem.
- No … nie dokońca. – Przyznał z lekkim wstydem. – Ale wiem jedno to ma coś związanego z urodą.
- No wow Nialler jesteś geniuszem. – Odpowiedział wywracając oczami Zayn. – A ty Harry gadaj albo Lou cię nie wypuści.
- Głupi kretyni! – Krzyknął Styles. – Wale was!
- O! Właśnie załatwiłeś sobie twój bezodwrotny koniec. Zostaniesz tu na wieki. – Wtrącił Louis śmiejąc się szyderczo. W tym momencie podeszła do nich pani Thompson która spojrzała na czwórkę One direction groźnie.
- Co zrobiliście biednemu Harre’mu? – Spytała. Chłopaki tylko wzruszyli ramionami. Wtedy nauczycielka otworzyła schowek z którego wyparował chłopak. Pierwsze co zrobił to rzucił się na Louisa powalając go na ziemię.
- Błagam puść mnie! – Krzyknął Tomlinson z rozbawieniem.
- Dosyć! – Pani Thompson która nie źle się wkurzyła. – Mam was dosyć! Jesteście okropni! Macie iść do domu całe One direction! Poradzimy sobie bez was! I najlepiej żebyście nie zostawali po lekcjach, to rozkaz.
1D nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Nie musi zostawać po lekcjach i to za złe zachowanie? Chłopaki byli z siebie dumni, ich głupota nareszcie na coś się przydała.
                                                                                  ***
Wieczorem, Sean umówił się w restauracji z rudowłosą dziewczyną z którą był na imprezie u Christiny. Czekał na nią już 15 minut. Trochę mu się znudziło to dlatego postanowił że pójdzie do domu. Gdy wstał od stolika zauważył jak wchodzi do pomieszczenia. Ciężko wzdychając usadowił się z powrotem. Miał nadzieje że jednak nie przyjdzie to czekanie zupełnie odebrało mu ochotę na cokolwiek.
- Przepraszam za spóźnienie. – Powiedziała dziewczyna siadając na krzesełku. – Ale miałam ważną sprawę do załatwienia. Mam nadzieje że nie czekałeś długo.
- Straciłem 15 minut mojego cennego życia, a ty się pytasz czy nie czekałem długo? – Spytał z wyrzutem.
- Przecież przeprosiłam. Co mam więcej zrobić?
- No wiesz … Obudzić się jutro obok mnie. – Rzekł z uśmiechem.
- Nie ma sprawy. Kto by się nie chciał obudzić obok menadżera One direction! – Powiedziała rudowłosa. – Jesteś przystojny, bogaty i znasz wiele sław …
- Taa jestem bogaty … - Mruknął do siebie. – Niestety. – Dodał. Zdał sobie sprawę dlaczego ta dziewczyna się z nim umawia … Czuł że dzięki niej może zapomnieć o Kimberely a tu? Nici! Przez moment w ogóle się do siebie nie odzywali i kiedy Sean zamierzał przerwać tą ciszę zobaczył nikogo innego jak swoją byłą dziewczynę! Usiadła przy stoliku sama. Trochę go zdziwiło że przyszła do restauracji bez nikogo, ale postanowił dłużej się nad tym faktem nie zastanawiać.
- Słuchaj Chloe, muszę na chwilę iść. – Powiedział.
- Jasne. Ja w tym czasie coś zamówię. – Odparła … Sean bez najmniejszego stresu podszedł do Kimberely i nie pytając czy wolne, usiadł naprzeciwko niej wprawiając ją w nie małe zaskoczenie. Widocznie dziewczyna sądziła że zrywając ze swoim chłopakiem zagwarantowała sobie fakt że już nigdy go nie spotka.
- Co tu robisz? – Spytała ostro. – A rozumiem jesteś na randce z jakąś lalunią która była straszną nudziarą więc spławiłeś ją.
- Nie do końca. Czeka na mnie przy stoliku. Jest miła ale zależy jej tylko na kasie. No cóż, nie będziemy parą ale to nie znaczy że nie mogę się z nią przespać.
- Sean powiedz mi czy istnieje jakaś szczęściara której nie przeleciałeś?
- No wiesz … jest parę dziewczyn ale nie jest ich dużo.
Kimberely wywróciła oczami.
- Nie wiem po co przysiadłeś się do mnie ale spadaj. Jestem z kimś umówiona. – Powiedziała i z wyraźną satysfakcją patrzyła na jego minę. Sean jednak zachowując twarz uśmiechnął się.
- Wiem. Przecież sama byś tu nie przyszła.
- Ekhem. Kim pan jest? – Spytał jakiś mężczyzna, stojąc za Seanem.
- Sean miło mi. – Powiedział wstając z krzesełka i podając dłoń, mężczyźnie z którym umówiła się Kimberely.
- Sean, Sean … Ah tak, ten totalny śmieć. Już sobie przypominam. – Rzekł mężczyzna ze śmiechem. Miał ok. 45 lat i wyglądał na jakiegoś bogatego biznesmena. Sean zdziwił się że jego była dziewczyna umawia się z takimi mężczyznami … To do niej nie podobne.
- Jak do mnie powiedziałeś? – Spytał ostro.
- Powiedziałem prawdę. Nie rozumiem jak mogłeś zdradzać taką dziewczynę jak Kimberely? Ja ją wielbię nad życie. Ona jest cudowna. – Powiedział patrząc prosto w oczy swojej wybrance, która się lekko zarumieniła.
- Wiem że jest cudowna … - Wyznał Sean. Wtedy Kimberely spojrzała na niego ze zdziwieniem. – Pójdę już. – Zdecydował po czym się oddalił. Miał nadzieje że noc z rudowłosą pozwoli mu na dobre zapomnieć, jednak kiedy podszedł do swojego stolika okazało się że dziewczyny nie było. Zdał sobie sprawę jak to musiało wyglądać … Nawet nie miał jej za złe że zwiała. Na jej miejscu uczyniłby podobnie …
                                                                       KONIEC
Tak, tak wiem że za dużo to się nie wydarzyło w tym odcinku. Ale postanowiłam pisać trochę krótsze żebyście nie mieli tyle czytania. Aha mam takie pytanko, kogo prócz One direction lubicie z tego opowiadania, a kto was wkurza?
PS. Ja mam dwie ulubione osoby o których wam napiszę pod następną notką ;).

poniedziałek, 22 października 2012

One direction 3 odcinek 56


W poprzednich odcinkach:
- Lou, a ożenisz się kiedyś z Karen? Wtedy mógłbyś mnie odwiedzać cały czas.
- Ale ja cie mogę odwiedzać nawet bez małżeństwa z Karen. – Stwierdził bezproblemowo chłopak.
- No tak ale jak zerwiecie? A jak się ożenicie to nie ma odwrotu.
- No wiesz jest jeszcze rozwód.
- Ekhem Lou ona ma 7 lat. Pozwól jej myśleć że będziemy razem na zawsze. – Powiedziała Karen. Na co chłopak z trudem przełknął ślinę …
*
Nie jest ci źle że okłamujesz swojego przyjaciela? – Spytała Skyller.
- Nie okłamuje go. – Stwierdził patrząc jej prosto w oczy. – Między mną a Karen niczego nie ma i nie będzie. – Dodał.
*
- No jasne niech cały świat się dowie że moja dziewczyna nie chce być ze mną do końca życia! – Wykrzyknął siadając na ławce. – Powiedziała mi to wczoraj. To było chamskie i bezczelne. Mogła chociaż udawać że wyobraża sobie nasze wspólne życie do później starości.  – Dodał Louis.
- Ciekawe dlaczego tak powiedziała? Chyba nie było żadnego specjalnego powodu dla którego miałaby z tobą zerwać, prawda? – Spytała Skyller, patrząc się jednocześnie na Harre’go.
*
- Harry, mój drogi, przyjacielu. Wiem o co chodzi. – Powiedział Lou, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Wiesz? – Spytał zaskoczony Harry.
- Tak. Wiem jak silnie jesteśmy emocjonalnie związani i pewnie wewnętrznie odczuwasz mój ból. – Odpowiedział Louis.
- Nawet nie wiesz ile jest prawdy w tym co mówisz…
One direction 3
Odcinek 56
Skyller po kolejnej próbie, na której kolejny raz straciła nerwy przez złośliwego Liama, dlatego wyszła przed budynek. Na dworze było chłodno, jak to na jesień. Żałowała że nie wzięła szalika, ponieważ mogłaby przeziębić sobie gardło, a ktoś musi się drzeć na Payna. W końcu nikt za nią tego nie zrobi, a szkoda. W pewnym momencie zauważyła czarną limuzynę która zatrzymała się obok niej. Była zaskoczona ale i ciekawa kto się w niej znajduje i czego od niej chce.
- Wsiadaj. – Powiedział mężczyzna, odsuwając szybkę.
- Tata? – Spytała, był on ostatnią osobą której by się spodziewała. Już prędzej uwierzyłaby że w niej siedzi jej zmarła babcia.
- Nie, twoja matka, ale wiesz zrobiłem sobie operację plastyczną. – Odpowiedział z kpiną po czym otworzył drzwiczki. – No wsiadaj. Mam dla ciebie niespodziankę.
- Nie chce od ciebie żadnych prezentów. – Podkreśliła ostro.
- Ale ten jest przeprosinowy. Na pewno ci się spodoba. No wsiadaj, Skyller. – Jego ton był stanowczy więc dziewczyna postanowiła dłużej się z nim nie droczyć. W końcu nie musi przyjmować tego jego ,,prezentu” …
                                                                                  ***
One direction wróciło do domu, zmęczone i totalnie wykończone. Nie mieli ochoty na nic, z wyjątkiem Nialla który od razu zamówił pizze. Zayn tymczasem zaczął narzekać że się przepracowani, ciągłymi próbami które mają 4 razy w tygodniu i koncertami odbywającymi się co tydzień. Ledwo co skończyli jeden układ już następny, bowiem Skyller uważała że nie powinni się powtarzać, ona ma tyle pomysłów że na milion koncertów spokojnie starczy.
- I właśnie nasz kochany Zay powiedział nam kolejny powód dla którego powinniśmy ją zwolnić. – Rzekł dumnie Liam. – Ona nas wykańcza fizycznie i psychicznie. Ja nie długo będę mieć spuchnięte oczy i dziennikarze będą myśleć że ktoś mnie pobił.
- Wiesz dla większego rozgłosu możesz powiedzieć że ścigałeś złodzieja, który ukradł staruszce torebkę i kiedy ją zdobyłeś okazało się że znajduje się tam gruba forsa więc postanowiłeś zatrzymać ją dla siebie. To oczywiście bardzo, bardzo się nie spodobało starszej pani. – Powiedział Louis nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Hej Lou, widziałem jak Ryan gapi się na tyłek Karen. – Odpowiedział na to Payne. Wtedy Tomlinson strzelił focha i usiadł na kanapie do nikogo się nie odzywając. To był cios poniżej pasa! Jak Liam może sobie robić żarty z tak ważnej sprawy? To było według Louisa niedorzeczne i bezczelne.
- Liam opanuj się. Louis cierpi. – Wtrącił Harry szeptem. – Podobno Karen nie chce z nim być.
- Chce ze mną być! – Krzyknął chłopak. Styles spojrzał na niego zdziwiony że usłyszał jego bardzo cichy szept. – Po prostu … muszę rozwiać jej wątpliwości pokazać że jestem odpowiedzialny i kocham ją. Nie mam tylko pomysłu jak to zrobić …
- Pokaż jej że interesuje cię także jej życie. Wiesz przez cały czas gadasz jak nakręcony o zespole, fankach, wywiadach itp. Ona ma pewnie już tego dosyć. – Powiedział Harry.
- I to ją skłoniło do przemyśleń czy chce ze mną być? – Zapytał retorycznie. – Ale okej, postaram się jakoś brać udział w jej życiu. To może wyprowadzę jej psa?
Wtedy Styles zaczął walić głową w ścianę, a Liam się śmiać.
- Najlepiej zrób jakieś super zdjęcia i jej prześlij. – Rzekł Payne, który na moment opanował swój śmiech.
- To jest myśl! Znaczy nie będę jej przesyłał żadnych zdjęć, ale to fotografia to jej hobby, tak? A więc … Tomlinson rusza do boju. – Wykrzyknął i pobiegł na górę. Chłopaki tymczasem zmarszczyli czoła, zastanawiając się co też, ten geniusz wykombinował.
                                                           ***
Po 15 minutach, które Skyller i jej ojcowi minęło w milczeniu, dojechali na miejsce. Dziewczyna ujrzała ulicę, domy, kawiarenkę i hotel. Nic ciekawego. Nie rozumiała co też za niespodziankę ma ojciec dla niej.
- Po co tu przyjechaliśmy? – Spytała.
- Wysiadamy. – Zdecydował po czym otworzył drzwiczki, Skyller uczyniła podobnie. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, jej ojciec wskazał ruchem głowy na hotel. Dziewczyna nadal jednak nie rozumiała.
- Tato, mów o co chodzi. – Ponagliła go zniecierpliwiona, głównie dlatego iż było zimno.
- Hotel, a właściwie twój hotel. – Powiedział z szerokim uśmiechem.
- Kupiłeś mi hotel? – Zapytała ostro. Ojciec spojrzał na nią zaskoczony. Nie takiej reakcji się spodziewał.
- Tak. Głupio zrobiłem mówiąc dziennikarzom prawdę, powinienem zrozumieć że wstydzisz się własnego ojca …
Na to Skyller wywróciła oczami. Ojciec dobrze wiedział o co tak naprawdę chodziło, a mimo to cały czas wzbudzał w niej poczucie winy.
- Nie wstydzę się. Dobrze o tym wiesz … Nie rozumiem tylko po co mi hotel? Mam urządzać w nich jakieś przyjęcia?
- Wszystko zależy od twojej wyobraźni, Skyller. Masz basen, siłownię, ponad 800 pokoi … to wszystko jest twoje. Teraz możesz zarabiać naprawdę duże pieniądze. To jest najlepszy hotel w kraju, będą cię odwiedzać sławne gwiazdy! – Ojciec dziewczyny był bardziej podekscytowany od niej samej.
- Nie wierzę … - Wydukała.
- Tak wiem. Jesteś szczęśliwa i pewnie masz wyrzuty sumienia że byłaś na mnie zła.
- Nie wierzę że wtrącasz się w moje życie! – Wykrzyknęła. Była bardzo wściekła. – Nie będę prowadzić tego głupiego hotelu! Mam już pracę i nie potrzebuje następnej! A ty na drugi raz zapytaj mnie o zdanie!
- Masz pracę? No chyba nie mówisz o pracy choreografki? Co to jest za praca? Co najmniej poniżająca. Nie tego dla ciebie chciałem. – Powiedział unosząc się lekko. Skyller zaplotła ręce w koszyczek.
- Jestem szczęśliwa w tej pracy a ty powinieneś cieszyć się razem ze mną. Mnie też nie odpowiada że pracujesz po 20 godzin w biurze, ale jakoś nie każe ci zmieniać pracy.
- Siedzę 20 godzin w biurze, byś miała wszystko czego zapragniesz. Nie mów mi że mogłabyś żyć jak zwykła dziewczyna, która ledwo wiąże koniec z końcem. Tylko dzięki mnie jesteś choreografem. Wcale nie doszłaś do tego sama, jak wszystkim opowiadasz. A może chcesz by o tym dziennikarze też się dowiedzieli?
- Nie wierzę że mi to robisz! Nienawidzę cię! – Wykrzyknęła po czym uciekła …
                                                                                  ***
Następnego dnia, w szkole, na angielskim do tablicy poszedł Harry. Był mega szczęśliwy ponieważ wszystko wiedział więc bez problemu zaczął  pisać na tablicy czego zupełnie nie rozumiał Louis. Uważał że są to bzdury i Ryan nie ma tak właściwie pojęcia o tym co do nich gada. Z nudów rzucił długopisem w Harre’go!
- Ała! – Wrzasnął chłopak. – Lou odbiło ci? – Spytał patrząc na niego. Ten poczerwieniał ze złości że jego kumpel go wydał.
- Dlaczego to Tomlinson zrobiłeś? – Odezwał się nauczyciel, patrząc na niego poważnym wzrokiem.
- Po prostu upadł mi długopis. – Wytłumaczył na co cała klasa zaczęła się śmiać. Ryan ciężko wzdychając kazał Harre’mu kontynuować zadanie. Louis tymczasem, ponownie zaczął się nudzić. Postanowił że pohuśta się na krzesełku. Tak się nie szczęśliwie złożyło że po paru sekundach wygrzmocił się na podłogę.
- Louis czy ty sobie z tej lekcji robisz żarty? – Spytał  Ryan, ostro. Chłopak spojrzał na niego groźnie. Jak nauczyciel śmiał do niego w ten sposób powiedzieć?
- No bo … bo to wina Maxa! Jego wzrok mnie rozwalił! – Powiedział. Wtedy ponownie klasa się roześmiała prócz oskarżonego.
- Wcale nie patrzyłem na ciebie, to obraża moją dumę. – Wyjaśnił triumfalnie.
- Milcz leszczu. – Syknął Louis.
- Koniec tego Tomlinson, masz uwagę. – Stwierdził Ryan. Chłopak wtedy się spakował i rozsiadł się na krzesełku na pełnym luzie. – Usiądź normalnie i przepisuj z tablicy.
- Po co? I tak mam uwagę. – Odpowiedział, poczuł w tym momencie że jego dziewczyna kopnęła go w kostkę. Spojrzał na nią lekko zdziwiony.
- Wyjmij zeszyt i długopis albo wezwę twoją matkę do szkoły. – Zagroził anglista.
- Taa, bo akurat zaszczyci ten budynek swoją obecnością.
- To może tata?- Spytał Ryan.
- Ten walnięty gej?! – Krzyknął ktoś w klasie, na co prawie wszyscy zaczęli się śmiać. Lou który nie mógł tego dłużej znieść, pokazał tej osobie środkowy palec po czym wziął swój plecak i opuścił klasę trzaskając drzwiami …
                                                                       ***
Na przerwie, czwórka One direction szukała swojego przyjaciela po całej szkole. Nigdzie jednak nie mogli go znaleźć. Bali się nawet że  w ogóle go w niej nie ma, tylko zwiał do domu. Prawie pewni, usiedli na ławce … Tymczasem Max spotkał Tomlinsona w męskim wc. Siedział przy ścianie obok umywalki. Wyglądał na totalnie załamanego.
- Wszystko w porządku? – Spytał nie pewnie, Max. Louis jednak nie odpowiedział. Najwyraźniej miał do niego żal. – Nie przejmuj się tymi idiotami. Wiesz jak wyśmiewali mnie kiedy okazało się że mój ojciec jest fryzjerem? Tak samo. Każdy uważał że facet który jest fryzjerem musi być gejem. Miałem nawet ksywę, syn geja. – Wyjaśnił z dumą.
- Możesz się zamknąć? – Syknął ostro.
- Chciałem pomóc. – Wytłumaczył nieco zmieszany.
- To nie pomagaj! Mam gdzieś twoją pomoc!
- Okej. – Powiedział smutno chłopak i wyszedł. Louis przez moment poczuł wyrzuty sumienia, ale tylko na chwilę … Chłopak siedział tak już prawie 20 minut. Wiedział że lekcja się zaczęła ale nie miał ochoty wychodzić. Chciał pobyć sam. Kolejny raz poczuł złość na ojca za to kim jest. Nie obchodziło go to że to nie jego wina i każdy ma prawo być taki jaki jest. John był jego ojcem i powinien być z jego matką, a nie mieszkać z jakimś instruktorem karate. Gdy tak rozmyślał ujrzał Karen!
- Lou jest lekcja. – Powiedziała dość cicho. Ten tylko wzruszył ramionami.
- To na nią idź a mnie zostaw w spokoju. – Odpowiedział. Dziewczyna podeszła do niego bliżej po czym usiadła obok.
- Chyba się nie spodziewałeś że zostawią taką sensacje w spokoju, co? – Odezwała się po krótkim milczeniu.
- Właściwie to taką miałem nadzieje. – Powiedział ciężko wzdychając. – Nie wrócę tam.
- Bo wolisz zachowywać się jak tchórz? – Zapytała patrząc się na chłopaka, którego wzrok utkwił w podłodze.
- A gdyby ciebie tak wyśmiewali? 
- A skąd wiesz że tak nie było? Idiotka, tępak, żałosna szmata, wredna su …  Słyszałam to codziennie póki nie zaczęłam się zadawać z wami. I dlaczego? Ah tak, wiem, bo nie latałam za każdy chłopakiem, miałam jedną przyjaciółkę i byłam niewiarygodnie szczera kiedy ktoś pytał mnie czy ładnie wyszedł na zdjęciu na facebooku!
- Serio? – Louis był zaskoczony jej słowami. – Nie miałem pojęcia. I co zrobiłaś?
- Miałam taką jedną zasadę, a mianowicie: Chrzanić wszystkich. No i sprawdzała się póki wy się nie pojawiliście. Stałam się bardziej otwarta … Doceń to co ci powiedziałam bo nawet Juliette o tym nie wie.
- Dzięki. – Rzekł chłopak. – To wiele dla mnie znaczy, szkoda tylko że nie kochasz mnie tak jak ja ciebie. – Dodał spuszczając głowę.
- Dlaczego tak uważasz?
- Pamiętasz co powiedziałaś przy Angeli? Pozwól jej myśleć że zawsze będziemy razem … Taką miałem nadzieje a teraz? Codziennie cię oglądam myśląc że ty nie jesteś pewna swoich uczuć do mnie.
- Gdybym nie była pewna swoich uczuć do ciebie już dawno bym z tobą zerwała. Uwierz mi.
- Okej,  bądźmy ze sobą szczerzy. A więc dlaczego to powiedziałaś?
- Ponieważ nie wiem co będzie za 50 lat! Może wpadniesz pod samochód, albo zginiesz w katastrofie lotniczej albo nie otworzy ci się spadochron!
- Ej, bez przesady. Mam bardzo dobre spadochrony które zawsze się otwierają.  – Powiedział z uśmiechem, a Karen spojrzała na niego zdziwiona. Trochę jej się nie chciało wierzyć że ,,10 – latek” odważył się na takie coś, ekhem 16 – latek ale o umyśle 10 – latka więc wszystko jedno!
- Wiedz że cię kocham i tyle. Nie za sławę, wygląd tylko za to jaki jesteś kiedy nie ma kamer. Bo wtedy totalnie ci odbija.
- Jak ty mnie znasz. – Rzekł Louis, któremu humor się poprawił. – A więc nie mamy przed sobą żadnych tajemnic? Tak? Bo wiedz że o tym iż nie jesteś pewna czy chcesz ze mną być powiedziałem Harre’mu i Skyller żebyś nie była zaskoczona, ale tak to już nic takiego nie zrobiłem. Mam czyste sumienie, a ty?
- Jaa? Yyy, ja … ja … no jasne. – Wydukała dziewczyna, której przypomniała się akcja na imprezie. Nic między nią a Stylesem nie doszło ale chciała go pocałować! Nie z miłości, ale i tak.
- Słuchaj wpadłem jeszcze na genialny pomysł, otóż czy mogłabyś mnie zabrać do studia fotograficznego! Zobaczyłbym jak pracujesz, znaczy jak odbywasz staż i bardziej bym cię poznał. Uważam że to świetny pomysł, a ty?
- Tak. To może po szkole, co? Tylko bez numerów! Jasne?
- Jasne.
- To co wracamy na lekcje? – Spytała Karen patrząc na niego nie pewnie.
- A musimy? Błagam nie możemy tu posiedzieć i pogadać … albo nie gadać tylko …
- Lou, jesteś zboczony.
- Sama jesteś zboczona. – Odparł. – Chciałem powiedzieć nie gadać tylko milczeć. – Dodał uśmiechając się szeroko. – Ha! Zgasiłem cię i to bez użycia gaśnicy.
- Rzeczywiście umysł 10 – latka. – Powiedziała do siebie i sama powędrowała na lekcje …
                                                                       ***
Po szkole Louis i Karen udali się do studia. Chłopak był bardzo podekscytowany. Zachowywał się tak jakby to on miał tam staż, a każdy dzień tej pracy był dla niego nowym wyzwaniem. Dziewczyna tymczasem miała wątpliwości czy dobrze robi. Bała się że coś schrzani i będzie miała przez to problemy. Nie chciała tego, ten staż był dla niej mega ważny. Nie mogła go stracić … Kiedy pojawili się w środku, Karen usiadła przy laptopie i zajęła się swoją pracą.
- Co robisz? – Spytał zaglądając jej przez ramię.
- Muszę zgrać wszystkie zdjęcia z aparatu na laptop. – Odpowiedziała.
- A mógłbym ci jakoś pomóc? – Dopytywał się.
- Wolałabym nie. – Stwierdziła, a chłopak spojrzał na nią z wyrzutem. Przecież potrafił być odpowiedzialny! Siedzieli tak przez 15 minut. W końcu Lousowi znudziło się trochę więc zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Było naprawdę duże. Podszedł do wielkiego okna i otworzył je, chciał zaczerpnąć świeżego powietrza. Musiał je jednak szybko zamknąć ponieważ wiał straszliwy wiatr. Tak więc gdy chciał to uczynić, zdał sobie sprawę że nie da rady.
- Pomóż. – Powiedział do Karen, która oderwała wzrok od laptopa, a spojrzała na chłopaka. Ciężko westchnęła i podeszła do okna, zamykając je, a potem bez słowa powróciła do pracy. Co chwilę jednak zerkała na Louisa, który postanowił poślizgać się na butach. Po szóstym poślizgu wygrzmocił się!
- Lou, nie mogę się skupić. – Powiedziała patrząc na niego zniecierpliwionym wzrokiem.
- Przepraszam. – Odpowiedział wstając z podłogi po czym usiadł obok niej. Był spokojny przez 10 minut.  - Baby You light up my world like nobody else, the way that you flip your hair gets me overwhelmed, but when you smile at the ground it ain't hard to tell, You don't kno-o-ow  You don't know you're beautiful!- Zaczął nucić tekst piosenki One direction.
- Lou skarbie ja doskonale wiem że jestem piękna nie musisz mi tego śpiewać. – Odparła poważnie.
- Ale skromność. – Mruknął. – Ale okej,  w końcu jesteś moją dziewczyną. Fajnie że nie masz kompleksów jak moja ciocia, która na marginesie ma 30 lat i nie zła z niej laska. Bo wiesz kiedyś ważyła 85 kg ale potem jak przeszła na diete to w tydzień zrzuciła …
- Lou, staram się pracować. – Syknęła. W tym momencie ktoś wszedł do pomieszczenia, mówiąc że przyszedł jakiś klient a Karen ma zrobić sesje pod jego okiem, żeby sprawdzić czy się na pewno nadaje. Dziewczyna więc z ciężkim sercem, musiała opuścić Louisa … Chciała żeby poszedł z nią by miała go na oku, ale fotograf który wszedł się nie zgodził. Stwierdził że będzie przeszkadzać.
- Dam sobie radę, spoko. – Rzekł bezproblemowo.
- Tylko niczego nie ruszaj, nie otwieraj okna, nie ślizgaj się  i co najważniejsze nie dotykaj laptopa, nie śpiewaj głośno i po prostu zachowuj się.
- Dobrze mamo, zrozumiałem. – Powiedział ze śmiechem, a Karen obrzuciła go srogim spojrzeniem i wyszła …
                                                                                  ***
Tymczasem, Skyller była niewiarygodnie wściekła że Louis nie pojawił się na próbie. Chłopaki tłumaczyli że miał ciężki dzień i powinna mu odpuścić. To ją jednak nie przekonało i przez swoją złość dała im większy wycisk. Po godzinnej męczarni przyszła pora na przerwę, ku radości One direction.
- Do bani. – Powiedział Sean wchodząc do pomieszczenia.
- Co się stało, mistrzu? – Spytał Liam odkręcając wodę.
- To się stało że jest do bani. – Odpowiedział.  
- Taa, dużo nam wyjaśniłeś. – Powiedział Zayn z irytacją.
- Sorry ale się wkur … wkurzyłem. Chodzi o wasz nowy teledysk … Do bani!
- Ej, no dobry miałeś pomysł z tym hotelem. – Stwierdził Harry który nie rozumiał złości Seana.
- Wiem że mój pomysł był zajebisty ale gorzej z jego wykonaniem. Otóż hotel plaza już wcześniej zarezerwował zespół The Wanted. Oh, jak ja ich nienawidzę! – Wykrzyknął Sean.
- Dlaczego? – Spytał Niall opychając się pączkiem. – Ja tam nawet lubię ich piosenki.
- Bo nie wiesz co o tobie mówią! A właściwie o was wszystkich, ale to nie za to ich nienawidzę … Nie wiem gdzie indziej moglibyśmy nakręcić ten teledysk. Brak mi weny, a według kontraktu ma się pojawić za 10 dni. Mieliśmy go zacząć kręcić za 2 dni a nici z tego … - Sean usiadł na ławce, załamany. Bardzo mu zależało na tym aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
- Hotel plaza powiadasz? – Wtrąciła Skyller. – Widziałam go dzisiaj.
- Super. – Odparł menadżer.
- Tak właściwie to … mogłabym wam zarezerwować ten hotel. Wiecie wywalę The Wanted, myślę że to nie będzie problemem zważywszy na to że hotel należy do mnie. – Powiedziała. One direction plus Sean wywalili oczy na wierzch. Hotel plaza choreografki? Hotel który ma 800 pokoi, basen, siłownie, saune?
- Genialnie, złotko. Jesteś wielka. A gdybyś miała ochotę coś zjeść to wiesz gdzie mnie szukać. – Powiedział Sean dając jej szybkiego buziaka w policzek. Po tych słowach poszedł.
- Twój? – Spytał Harry patrząc się na nią z niedowierzaniem.
- Mój ojciec mi dzisiaj o tym powiedział. Nie chciałam się zgodzić, ale jeśli to ma wam pomóc.
- Nie musisz tego robić … - Stwierdził Styles.
- Ale chcę. Naprawdę was lubię no i sprawię przyjemność mojemu ojcu który był naprawdę wściekły i boje się że zrobi coś strasznego. – Wyjaśniła. – Lecę, cześć.
- Wow. – Wydukał tylko Liam. – Co za lizus. – Dodał.
                                                                       ***
Louisowi przeraźliwie się nudziło. Chciał iść do domu i pograć w jakąś grę na play station, ale nie chciał robić przykrości Karen. W sumie jakby to wyglądało? Najpierw sam chce przyjść do studia  a potem z niego ucieka … Postanowił czegoś się napić ponieważ zaschło mu w gardle. Wyszedł więc na korytarz i przeszedł parę metrów korytarzem nim natrafił na automat. Trochę musiał się natrudzić zanim odkrył jak się go obsługuje. Jednak w końcu udało mu się i szczęśliwy wrócił do pomieszczenia z cappuccino … Co chwilę jednak spoglądał z zaciekawieniem na laptopa. W końcu ciekawość zwyciężyła i podszedł do niego. Pomyślał że od gapienia się jeszcze nikomu ani niczemu nic się nie stało … Zdjęcia były naprawdę śliczne. To musiał przyznać. Ten kto je robił miał prawdziwy talent. Postawił kubek z piciem obok urządzenia i postanowił że położy głowę na stoliku i spróbuje usnąć. Nic lepszego do roboty nie miał … Chcąc położyć rękę trącił łokciem kubek który się wylał na aparat fotograficzny i laptopa! Chłopak momentalnie się ożywił! Spojrzał z przerażeniem na to co się stało … Próbował włączyć laptopa ale nie dało się! Zdał sobie sprawę że chyba się zepsuł. Totalnie załamany spróbował ostatni raz i wtedy udało się. Był mega szczęśliwy. Tak więc kiedy do końca się włączył zobaczył pewną informacje która go zaniepokoiła. ,,Wgrywanie zostało przerwane a wszystkie dotychczasowe pliki skasowane”. Wiedział że Karen go za to zabije! Ratując siebie postanowił że zwieje …
                                                                                  KONIEC
Tak wiem że końcówkę totalnie spartoliłam, ale nie miałam na nią weny …
Haha jak myślicie Karen będzie bardzo zła na Louisa?
Oczywiście nie dowiecie się o tym od razu, bo dopiero w 59 odcinku. Mam nadzieje że poczekacie na ochrzan roku, hehe ;-).  No to do zobaczyska :D.