środa, 28 listopada 2012

One direction 3 odcinek 65


One direction 3
Odcinek 65
Louis i Karen całowali się na długiej przerwie. Całe zdarzenie oglądał Harry z mega zazdrością! Jak to jest możliwe że marzy o nich milion dziewczyn a jednej udało się zdobyć serce aż dwóch chłopaków… Naprawdę nie ma innych na świecie? – Pomyślał z rezygnacją. Przyrzekł sobie że już więcej nie będzie dziewczyny nękać, ani jej nachodzić ale … to było nie do zrobienia ponieważ cały czas o niej myślał! Przy jedzeniu, lekcjach, oglądaniu telewizji … Ześwirował na punkcie miłości … Czuł że dla niej mógłby się zmienić i być bardziej odważny. Kiedy para zakochanych odkleiła się od siebie, do Karen podszedł Styles ciągnąc ją w ciemniejszy kąt.
- Puszczaj! – Warknęła. – Nie dam ci się znów pocałować.
- Nie musimy się całować. Bliskość nie tylko na tym polega. - Powiedział z uśmiechem dotykając jej włosów.
- Jesteś …
- Okej, okej. Żartowałem. – Odpowiedział podnosząc ręce w geście poddaję się. – Miałem w celach reklamowych zgrywać nieśmiałego ale przy Tobie jest mi mega trudno.
- W celach reklamowych?
- No wiesz na początku przyprowadzałem do domu, prawie codziennie jakąś dziewczynę. Później Sean, rzucił pomysł ekhem rozkazał mi żebym z tym skończył. Bo mam twarz niewiniątka i lepiej niech tak zostanie. No i bycie nieśmiałym spodobało mi się.
- Naprawdę?- Spytała niedowierzając.
- Okej przyznaję! To moja wada! Od urodzenia mam problem z nieśmiałością! – Wyznał.
- Dobra, nie ważne. Po za tym co mnie to obchodzi. – Odburknęła i próbowała od niego odejść jednak Harry złapał ją za rękę.
- Powiesz mu?
- Na razie nie mam tego w planach, ale … możliwe że nie długo już tak.
- Błagam nie. – Jęknął przerażony. – Powiedział że wydrapie mi oczy, podda torturom i zakopie żywcem! Ps. Jeśli to przeżyje obiecał że możemy być razem. To jak? Spełnimy wolę Louisa? – Spytał patrząc się na nią wyczekująco.
- Tak … To znaczy nie! Powiedziałam nie! NIE. I niech tak zostanie. – Rzekła wyrywając się z jego uścisku dłoni, po czym odeszła od niego. Brr, tak się pomylić. Przecież nie chciała być jego dziewczyną … Co to, to nie. Ale … od pewnego czasu zastanawia się jakby to było. Może w końcu kurde zabrałby ją na randkę? W przeciwieństwie do Louisa …
                                                                                  ***
Tomlinson wpadł na pomysł że zabierze Karen na randkę! Tak, ich pierwszy wieczór razem powinien być wyjątkowy, idealny, perfekcyjny. Pomyślał sobie że właśnie wtedy da jej bransoletkę z napisem ,,Karen and Louisa forever”. Był pewien że nic ich nie rozłączy i już zawsze będą razem. W końcu cóż takiego mogło by się stać żeby zerwali? Louis był zdania że nawet najgorsza rzecz nie jest w stanie zniszczyć ich związku. Łączy ich niesamowita więź, a Lou jeszcze nigdy żadnej dziewczyny tak nie kochał. Czuł że byłby w stanie wybaczyć jej wszystko, totalnie. No ale ile mają nasze wyobrażenia wspólnego z rzeczywistością?
- Co robisz? – Spytał Harry wchodząc do pokoju Louisa.
- Przymierzam garnitur. – Odpowiedział z uśmiechem. – Na sobotę, postanowiłem zaprosić Karen na naszą pierwszą randkę. Tam dam jej bransoletkę na której jest napisane że mamy być razem na zawsze …. Romantycznie, nie?
- Normalnie ta miłość cię zmieniła nie do poznania. – Odparł ze śmiechem. – Widać że się starasz, szkoda że tylko ty … - Mruknął do siebie.
- Co masz na myśli? – Zapytał patrząc na niego zaskoczony.
- Nic, nic tylko … No wiesz … macie 17 lat cała przyszłość przed wami … Może spotkasz inną dziewczynę? Skąd masz pewność że Karen to ta jedyna?
- Bo to czuje! – Odpowiedział szybko. – Ty nigdy nie byłeś zakochany więc tego nie zrozumiesz.
Styles tylko kiwnął głową i wyszedł z jego pokoju. Ah, gdyby znał prawdę … Zamordował by go jak nic. Nie za uczucia, ale za to co zrobił.
                                                                                  ***
Zayn otrzymał telefon po szkole kiedy kończył jeść obiad zrobiony przez Harre’go. Nie obyło się bez marudzeń Stylesa który twierdził że bez niego umarliby z głodu i ani raz mu nie podziękowali za ratowanie im codziennie życia. Z tym stwierdzeniem nie zgadzał się Nialler który mówił że jego jedzenie jest tak okropne że on już woli być głodny!
- No to może szanowny Horan sam by sobie coś ugotował?
Na to chłopak wyjął z szafki żelki i pokazał mu język … Ekhem wracając do telefonu Zayana. Dzwonił Sean który powiedział że mają jutro iść na kolację.
- Proponujesz mi randkę? – Pisnął Malik do słuchawki.
- Gdybym był dziewczyną to bardzo chętnie, ale … NIE. Chce po prostu żebyś poszedł ze mną do restauracji na kolację. Czy to takie dziwne?
- Nie, Sean to normalka. Tak zwykle robią menadżerowie i ich podopieczni. – Odpowiedział wywracając oczami.
- No tak … A więc będzie z nami ktoś jeszcze. Kto nie mogę zdradzić ale obiecuje ci że będziesz zachwycony. To do jutra. – Rzekł i rozłączył się nim Malik zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Niech go szlak! – Pomyślał zły. Chciał bowiem jutrzejszy wieczór spędzić na rozmyślaniu czy zadzwonić do Megan po tym co się wydarzyło … A tu nici!
- Czy coś się stało? – Spytał Niall siadając obok niego z paczką żelek.
- Idę jutro na kolację z Seanem. – Odpowiedział ciężko wzdychając. Horan tymczasem zaczął się krztusić.
- Na … c … co? – Spytał w przerwach między kaszlem. Zayn spojrzał na niego z przejęciem. Zrobił się dziwnie czerwony.
- Na kolację. Czy to takie dziwne?
- Byłem raz z chłopakiem na kolacji. O ile się nie mylę miał na imię Jeremy. Myślałem że to zwykłe przyjacielskie spotkanie po za tym obiecał że będą dziewczyny. A potem udał że nas wystawiły i zaproponował byśmy poszli do jego domu, bo tam miała być ,,impreza”. – Rzekł z oburzeniem przypominając sobie tamtą sytuację.
- Zgaduje że nie było żadnej imprezy a ten Jeremy był chorym psychicznie gejem?
- Dokładnie to samo mu powiedziałem. Szkoda że potem się okazało iż jest w pełni hetero a impreza rzeczywiście była u niego. – Odpowiedział zrezygnowanym tonem. – Ah, brakuje mi czasem Jeremy’go. Był naprawdę spoko.
Zayn momentalnie odsunął się od przyjaciela na kilka centymetrów.
- Dobrze wiedzieć. Przechodząc do rzeczy Sean obiecał że będzie na tej kolacji ktoś jeszcze i będę zachwycony.
- Myślisz że powinienem zadzwoń do Jeremy’go? – Spytał Niall, który go w ogóle nie słuchał.
- Myślę że jesteś nienormalny. – Stwierdził poważnie.
- Może jest na facebooku. Sprawdzę. – Powiedział i ciesząc się jak małe dziecko usiadł do laptopa. Malik tymczasem myślał że Horan tak specjalnie czy nie … Hm, a może stara się być zabawny? Chociaż, to nie w stylu Nialla. Po 5 minutach rozległ się krzyk chłopaka:
- Co za durny dupek! – Krzyknął.
- A co? Zaczął cię wyzywać?
- Już ścierpiałem to iż zablokował mnie na telefonie, zdobył zakaz zbliżania się do niego na 10 metrów ale usunięcia ze znajomych na fejsie nie daruję gnidzie. – Rzekł czerwieniąc się ze złości. ,,Teraz to już pewne że nie specjalnie” – Pomyślał Zayn.
                                                                       ***
Karen siedziała w salonie na kanapie i myślała. Myślała o dwóch pocałunkach z Harry’m i czterdziestu z Louisem. Jak mogła coś takiego zrobić swojemu chłopakowi? I dlaczego nie ma wyrzutów sumienia? Dlaczego? Dlaczego? A może dlatego iż coś czuje do Stylesa? Ale dlaczego coś do niego czuje? Dlaczego? No i czy Lou nie znienawidzi swojego najlepszego przyjaciela przez to? Hm, raczej nie będzie miał czasu go znienawidzić ponieważ od razu zacznie planować na nim zemstę zresztą na niej też o ile da jej żyć … Nagle zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Hej Louis. – Powiedziała Karen otwierając.
- Witaj najpiękniejsza, najzabawniejsza, najinteligentniejsza i najlepsza dziewczyno na świecie. – Odpowiedział wchodząc do środka. – To jak? Idziemy na górę?
- Louis …
- Okej, okej. Żartowałem. Możemy pójść za godzinkę a teraz pogadać. – Rzekł rozwalając się na kanapie. – To o czym chcesz porozmawiać? Aaa już wiem! Może pogadamy o Skyller?
- A co z nią nie tak? – Spytała dziewczyna siadając na skrawku miejsca obok Tomlinsona. Ah, czy ten chłopak jest u siebie żeby tak leżeć na kanapie? Gdyby to jej matka widziała. Bowiem pani Watson jest zdania że kanapa jest od siedzenia a nie kładzenia się na niej. – Pocałowałeś ją? A może ona ciebie? Bo wiesz nawet jeśli byś coś takiego zrobił nie miałabym ci za złe.
- Co ty chrzanisz? – Zapytał ze śmiechem, przecierając oczy. – Nie całowałem się ze Skyller.
- A może miałeś ochotę?
- Nie.
- Nawet takiej małej?
- Karen, bo zacznę podejrzewać że ty miałaś ochotę. – Odpowiedział patrząc na nią z rozbawieniem. – W każdym razie nasza choreografka postanowiła się zwolnić. Nie mam pojęcia kogo teraz zatrudnimy. Zayn powiedział że mamy kogoś … Hm, ciekawe po co wciskał takie kity skoro nikogo nie mamy? Muszę z nim o tym pogadać.
- Dacie radę, w końcu nie ma to jak piątka One direction!
- A co u ciebie? Masz jakiś problem o którym byś chciała porozmawiać? – Zapytał z nadzieją. Tomlinson stwierdził że od teraz powinni sobie mówić o wszystkim. Nie chciał już kłamstw i niedomówień.
- Raczej nie … - Zaczęła nie pewnie. – Chociaż … Harry ostatnio coś powiedział …
- A cóż to takiego ciekawego mógł powiedzieć ten nudziarz?
- Wyznał że od pewnego czasu jest … - Tutaj urwała ponieważ wyobraziła sobie w myślach jak to będzie wyglądać, kiedy to wyzna. Po za tym nie przeszłoby to jej przez gardło. – Jest …
- Jest zakochany? – Zgadywał Louis, a Karen zrobiło się gorąco.
- Chyba. Nie wnikam w jego życie. Totalnie. Zresztą ja go nawet niezbyt lubię. – Odparła szybko.
- Okej. Myślałem że to twój najlepszy kumpel, zaraz po mnie, oczywiście. Ale czemu go nie lubisz? Czyż on nie jest słodki?
- Jest aż za słodki. Ile można znosić takich chłopaków? – Spytała retorycznie dziewczyna. – Może na początku są fajni, ale potem się nudzą.
- Dla mnie Harry zawsze będzie bezczelnie słodki. – Odpowiedział Tomlinson przypominając sobie o wszystkich chwilach które razem spędzili. – Mianuję go moim świadkiem na naszym ślubie.
- Co? – Pisnęła Karen totalnie przerażona tym faktem. – Trochę za wcześnie by myśleć o ślubie.
- O czyżby? Chciałbym go wziąć w wieku 21 – 22 lat. No chyba że to dla ciebie za wcześnie? Możemy poczekać góra do 24 roku życia. – Odparł poważnie. Karen momentalnie zeszła z kanapy i poszła do kuchni się czegoś napić. Od razu pobiegł za nią Louis. – Przepraszam jeśli cię wystraszyłem tym wyznaniem.
- Nie przestraszyłeś mnie po prostu musisz o czymś wiedzieć zanim zaczniesz planować tą całą uroczystość …
- Powiesz mi o tym kiedy indziej. Teraz chciałem cię zaprosić … UWAGA! Na naszą pierwszą randkę która odbędzie się jutro o godzinie 20:00. Oczywiście przyjadę po ciebie … I jak? Dobrze mi wyszło zaproszenie? Miałem ci wysłać pocztą ale bałem się że nie dotrze na czas.
- Jesteś kochany. – Powiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem. – Nie mogę się wprost doczekać naszej pierwszej randki …
,,I ostatniej” – Pomyślała.
                                                                                 
                                                                                  ***
Zayn siedział w restauracji już od 15 minut i ani Sean ani ta tajemnicza osoba się nie pojawiali. Chłopak zaczął uważać że został zupełnie wystawiony! Jak jego menadżer może go gdzieś zapraszać a potem olewać? To była zwykła bezczelność! W tym momencie ujrzał go wchodzącego do środka z …
- Zabije cię. – Powiedział ostro do Seana.
- Zanim to zrobisz, wysłuchaj co mamy do powiedzenia. – Odpowiedział siadając obok niego. Po drugiej stronie stolika usiadła Zooey.
- Nie chce jakoś mi się was słuchać. Oboje jesteście siebie warci. Nie wiem tylko jak Sean mogłeś mnie tak okłamać? Doskonale wiedziałeś że nienawidzę tej zołzy a mimo to … Nie ważne. Wychodzę. – Stwierdził i już miał odejść kiedy zobaczył niską blondynkę wchodzącą do pomieszczenia. – Megan … - Wydukał zaskoczony. – Może jednak zostanę. W końcu wysłuchać was mogę. – Dodał patrząc się na nich z głupim uśmieszkiem.
- Cześć Zayn. – Powiedziała dziewczyna siadając obok niego.
- A więc zebraliśmy się tutaj aby omówić szczegóły waszego udawanego związku. – Rzekł Sean z uśmiechem.
- Dobra, dość się nasłuchałem wychodzę. – Rzekł jednak zatrzymał go głos Meg:
- Uważam że to świetny pomysł, jeśli wychodzisz przez wzgląd na mnie. Nie mam nic przeciwko byście udawali.
- Serio? – Spytał niedowierzając. – Udawać? Z nią? – Roześmiał się szyderczo. – Nim się obejrzę ta zołza wpląta mnie w swoją sieć kłamstw i intryg i zrobi ze mnie zapatrzonego w siebie lalusia.
- Dużo się napracować nie będę musiała. – Wtrąciła.
- Masz szczęście że jesteś dziewczyną. – Mruknął.
- Właśnie! Zooey znajdziemy ci jakiegoś kolesia z którym będziesz się całować. Potem Zay da mu w zęby i następnego dnia pójdziecie na randkę. – Rzekł Sean dumny ze swojego pomysłu.
- A nie lepiej by było gdyby jakiś złodziej ukradł jej torebkę a Zayn go złapał i oddał jej zgubę? – Spytała Megan, patrząc wyczekująco na Seana.
- Jeszcze lepiej! Albo Zooey upije się pod klubem a Zay odwiezie ją , a pod domem pocałuje.
- Super. Musimy się tylko na coś zdecydować. – Odparła Meg, która wyjęła z torebki notatnik. Malik tymczasem, nie mógł w to uwierzyć! To film czy życie?
- A czy ktoś mógł … daje taki głupi przykład … mnie zapytać o zdanie?! – Wykrzyknął zirytowany.
- Oki a więc co ty proponujesz? – Spytała Megan, zapisując coś. Sean uczynił podobnie tylko że w telefonie.
- Proponuje w ogóle nie udawać pary!
- Głupi pomysł. Dawaj następny. – Powiedział jego menadżer wpatrując się w ekran jak zahipnotyzowany.
- Boże to jakieś show czy moje życie? – Malik zapytał bardziej ściany niż zebranych.
- Zapamiętaj że życie gwiazdy to tylko show. Z Louisem nie miałem takich problemów jak z tobą. – Powiedział Sean kierując wzrok na Zayana. – Z Liamem zresztą też nie. Tylko wasza trójka: Niall, Harry i ty musicie być tacy grzeczni. Zamiast się upić, brać prochy i imprezować to wolicie siedzieć w domu na kanapie. Co z was za ludzie? Kurde, korzystajcie trochę z życia!
- I proponujesz korzystać z życia poprzez pobyt w zakładzie odwykowym? – Spytał ironicznie, Malik.
- Nie rozumiesz o co mi chodzi. W każdym razie, skontaktuje się z tobą Megan albo ty ze mną jak coś sensownego wymyślimy. I to już bez Zayana, który na marginesie jest okropnie marudny. – Stwierdził poważnym tonem Sean. Chłopak oczywiście zaprotestował jakoby on był marudnym osobnikiem, no ale fakty mówiły same za siebie.
Menadżer wstał z siedzenia, pożegnał się z obiema dziewczynami i uśmiechając się znacząco do Zayana wyszedł z restauracji. On tymczasem patrzył się na nie z głupim uśmieszkiem. W końcu poprosił Megan w ciemniejszy kąt. Gdy się już tam znaleźli, podjął:
- Ty naprawdę nie miałabyś nic przeciwko?
- Nie. Oczywiście gdybyście TYLKO udawali. – Odpowiedziała.
- Ale ja jej nienawidzę. To Zooey Sullivan wredna zołza.
- Wredna zołza dzięki której możesz być na pierwszych stronach gazet. – Powiedziała dziewczyna i zaczęła się od niego oddalać. – Przemyśl to. Myślę że naprawdę warto, nawet za taką cenę.
                                                                                  ***
Louis tak jak obiecał podjechał po Karen do jej domu. Dziewczyna wyglądała wprost prześlicznie. Granatowa sukienka, wysoki kucyk no i kolczyki w kształcie piórek. Chłopak był nią oczarowany. Wyobraził sobie na jej ręce bransoletkę którą jej zamierzał dać i stwierdził że wyglądałaby idealnie … Jechali w milczeniu, dziewczyna myślała o tym co chce powiedzieć chłopakowi, podczas gdy on rozmyślał nad jej reakcją.
Bał się iż przestraszy się że to jakieś zobowiązanie … Chociaż … W pewnym sensie tak było. Louis i Karen na zawsze.
W restauracji usiedli przy stoliku koło okna. Louis zamówił makaron z winem, a Karen sałatkę. Oboje nie odzywali się przez większość czasu. Ktoś jednak z nich musiał przerwać tę krępującą ciszę.
- Dzięki że zaprosiłeś mnie w końcu na randkę. – Zaczęła z uśmiechem. – Myślałam że już nigdy tego nie zrobisz. A jednak … Zaskoczyłeś mnie, trochę.
- Ciebie? Ja sam siebie zaskoczyłem! – Odpowiedział ze śmiechem. – Jeszcze nigdy nie zaprosiłem żadnej dziewczyny na randkę.
- Nigdy? Znając ciebie miałeś ich sporo. – Powiedziała zdziwiona. – W takim razie co robiliście?
- No wiesz … przeważnie gadaliśmy o różnych bzdetach i … gadaliśmy o bzdetach. – Rzekł nieco zmieszany.
- Super. – Odparła dziewczyna patrząc się w okno. Jakoś nagle, nie mieli zbyt wiele tematów do rozmów. Zwykle potrafili gadać, droczyć się godzinami a teraz … - Gdzie ta sałatka?
- Gdzie ten makaron?
- I wino. – Dorzuciła.
- I wino. – Poparł ją, gapiąc się za kelnerem. – Zamówiłem białe. Mam nadzieje że lubisz.
- Lubię. Nawet bardzo.
- Przyznaj … Nigdy nie piłaś? – Zgadywał.
- Przyznaję nigdy nie piłam. – Rzekła z głupim uśmiechem. – Dobra Louis, nie przedłużajmy. Musisz o czymś wiedzieć.
- Ty też. – Powiedział szybko. – Bardzo cię kocham i codziennie starałem ci się to udowodnić. Czasem mi nie wychodziło i robiłem z siebie totalnego kretyna. Ty jednak byłaś dla mnie nad wyraz wyrozumiała … I to jest w tobie najlepsze. Potrafisz dać drugą szansę mimo wszystko. Jesteś piękna, inteligentna, a uwierz mi mało miałem mądrych dziewczyn, żeby nie powiedzieć wcale. No i co najważniejsze mam do ciebie stu procentowe zaufanie. Wiem że nigdy nie zrobiłabyś niczego co by mnie zraniło.
- Nie bądź taki pewny … Ludzie bardzo rozczarowują. – Rzekła drżącym głosem. Louis to zauważył. – Są kłamliwi, egoistyczni, zapatrzeni w siebie i jak już powiedziałam rozczarować może każdy bez wyjątku. Błagam cię, nie miej mnie za ideała. Takie osoby nie istnieją.
- Ależ wiem o tym! Znam twoje wady i kocham je równie mocno jak zalety. Wiem że jesteś roztrzepana, łatwo się denerwujesz, lubisz wszystko rozplanowywać i nie jesteś ani trochę wyluzowana. Przydałby ci się taki taniec na stole który odbył pół roku temu Harry. Może to by cię trochę zmieniło. – Powiedział ze śmiechem. – W każdym razie kocham cię za to jaka jesteś i nie chce cię innej.
Karen przez moment zaniemówiła! Jak w takiej chwili może się przyznać do zdrady z jego najlepszym kumplem? Oh, jak strasznie chciała tego nie mówić! Nawet nie wiedziała jak zacząć! Co powie? ,,Słuchaj Louis ale Harry wyznał mi uczucia a ja go pocałowałam i w ostatniej chwili się opamiętałam”! Nie, nie, nie.
- Louis … Skarbie, kocham cię … - Zaczęła nie pewnie.
- Ja też i nawet nie wyobrażasz sobie jak, dlatego chciałabym ci coś dać …
- Daj mi skończyć. – Poprosiła. – Dlatego z uwagi na moje uczucia … Za uczucia którymi cię darzę … Bardzo mocno … I …
- I? – Ponaglił ją, patrząc jej prosto w oczy. Ona jednak odwróciła wzrok.
- To nie może tak być. Jesteś Louis Tomlinson! T O M L I N S O N! Grasz w zespole O N E  D I R E C T I O N! A ja kim jestem? Karen Watson. W A T S O N.
- To bardzo ciekawe, co mówisz  W A T S O N. Ale nie kumam o co ci chodzi.
- Chodzi o to że … no wiesz … kiedy ludziom na sobie zależy nie chcą się ranić … A jeśli całkiem przypadkowo jedna osoba tą drugą zrani … To … lepiej żeby już tego nie robiła …
- Watson, mów jaśniej bo mam jakiś nie ogar. – Powiedział zniecierpliwiony.
- Chodzi o to że … Louis bardzo cię kocham dlatego musimy się rozstać. – Wydukała a jej oczy zaszkliły się od łez. Pierwszą reakcją Louisa był śmiech! Nie mógł uwierzyć w to co powiedziała do niego przed chwilą jego dziewczyna … Zrywa z nim? Zawsze uważał że jeśli kiedyś do tego dojdzie to on będzie pierwszy. Nie żeby miał to w planach.
- Zrywasz ze mną bo mnie za bardzo kochasz? Karen, to nie ma sensu. Proszę, powiedz że to żart, który kazał ci powiedzieć Liam.
- Lou to nie żart. – Odpowiedziała a po jej policzku spłynęła łza. – Powinniśmy się rozstać, tak będzie lepiej. Zależy mi na tobie ale … nie potrafię … nie mogę być z tobą.
-  A może nie chcesz? – Spytał ostro.
- Chcę. – Odpowiedziała bez zastanowienia. Louis pokręcił z niedowierzaniem głową. Dlaczego akurat dzisiaj? Kiedy zamierzał dać Karen bransoletkę? A może dowiedziała się o tym wcześniej i przeraziła się, dodatkowo gadał o ślubie … Hm, zwykle to chłopaki mają z tym problem i uciekają.
- Chodzi o moje wyznanie żebyśmy się ożenili kiedy skończymy 24 lata? Możemy pół roku później jak chcesz …
- Louis to nie o to chodzi! – Krzyknęła Karen wstając.
- Więc może mi to kurwa wyjaśnisz! – Wykrzyknął chłopak który zrobił to samo. Dziewczyna przez parę sekund zastanawiała się czy powiedzieć mu prawdę a może rozstać się i zapomnieć? Nie błagać nawet o wybaczenie? Hm, to by było o wiele prostsze. Karen odeszła od siedzenia i zaczęła zbliżać się do wyjścia. Tomlinson podbiegł do niej i gwałtownie złapał za rękę.
- Puszczaj!
- Jeśli myślisz że powiesz sobie ,,Louis bardzo cię kocham ale musimy się rozstać”, a ja pozwolę ci odejść to jesteś w błędzie! – Powiedział stanowczo.
- Nie chciałam ci tego mówić ale widzę że będę musiała bo inaczej nie dasz mi spokoju!
- Czego?
- Nie możemy być razem bo i tak nigdy mi tego nie wybaczysz! Louis … - Jakoś te słowa ,,zdradziłam cię z twoim najlepszym kumplem”, nie bardzo chciały jej przejść przez gardło. – Nie mogę, przepraszam.
Chciała się wyswobodzić z uścisku Tomlinsona, jednak on nie chciał ją puścić.
- Powiesz prawdę, albo będziemy tak stać do jutra albo i dłużej.
- Chodzi o mnie i Harre’go! Całowaliśmy się u was w domu! Kiedy poszedłeś do swojego ojca, ale nie to jest teraz ważne … Lou przepraszam. Nie myślałam wtedy jasno, to było takie chwilowe i … spontaniczne. Potem kiedy odzyskałam świadomość przerwałam to … ale nie cofnę tej chwili. Przykro mi.
Louisa tymczasem zupełnie zatkało. Przestał oddychać i wybałuszył oczy na wierz. Harry i Karen, Karen i Harry. Kto by się tego spodziewał? Nikt. A przynajmniej nie on. Uważał ich za najlepszych kumpli. Tylko. Nikogo po za tym … Chłopak zaczął rozluźniać uścisk dłoni na jej ramieniu. Po chwili zupełnie ją puścił i wyszedł bez słowa na zewnątrz. Dziewczyna nie namyślając się długo wybiegła za nim. Szedł przed siebie, w totalnym szoku. Zupełnie jakby zobaczył ducha, a teraz oswajał się z tą myślą.
- Louis! – Krzyknęła Karen, dobiegając zdyszana do niego. – Zaczekaj, proszę! – Tym razem ona złapała go za rękę. On odwrócił się w jej stronę gwałtownie. Nie wyglądał na smutnego czy złego … Miał obojętny wyraz twarzy.
- Ty go pocałowałaś czy on ciebie? – Spytał spokojnie.
- Jakie to ma znaczenie? – Odpowiedziała. Po chwili, jednak dodała: - Ja jego.
Tomlinson pokiwał głową.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. – Stwierdził i oddalił się od niej jak najszybciej.
                                                                                  ***
Kiedy dotarł do domu, chciał jak najszybciej iść do swojego pokoju i zaszyć się w nim już na zawsze! To w końcu Louis Tomlinson, powinien powiedzieć ,,Nie warto za nią płakać, skoro była fałszywa”. A on tymczasem uważał, wręcz przeciwnie. Warto, warto za nią oddać łzy, nawet jeśli była rzeczywiście fałszywa. Chociaż każdemu zdarzy się zapomnienie, ale jemu tak się nie zdarzyło. Chodził na milion imprez, poznawał 20 dziewczyn dziennie, ale jednak był jej wierny. Kto by pomyślał, że to on będzie miał pierwszy złamane serce? W domu, nie zapalił nawet światła, po ciemku jednak dojrzał jakąś osobę, która siedziała na kanapie. Nie, nie, nie … Jeszcze tego tu brakowało!
- I jak randka? – Spytał nie pewnie Harry.
- Spieprzaj. – Odpowiedział ostro.
- Powiedziała ci? – Domyślił się. W odpowiedzi jednak uzyskał trzask drzwi, pokoju Louisa …
                                                                       KONIEC
Jak obiecałam tak macie, odcineczek długi ;-). Mam nadzieje że ten nie był nudny. Przede wszystkim nareszcie Louis dowiedział się prawdy! Nie chciałam tego zbytnio ciągnąć, chodź pewnie wg was powinien poznać prawdę od razu po ich pocałunku. No ale trochę pociągnąć to musiałam. No nic, nie będę się rozpisywała dłużej na ten temat, tylko się z wami pożegnam ... 
Aha no i ten odcinek no pojawił się dość późno, przyznaję. Mam napisany tylko 66, a potem nie wiem jak bo straciłam wenę :// na to opowiadanie :-). Bardzo się wciągam w wymyślaniu co ma wydarzyć się w moim nowym opowiadaniu także o boys bandzie :-P. Czytalibyście mojego nowego blooga? Oczywiście tego będę pisać nadal tylko posty będą się pojawiać rzadziej 4 - 5 dni. Jakoś tak. Paa, kochani ;D




piątek, 23 listopada 2012

One direction 3 odcinek 64


W poprzednich odcinkach:
- Co? Ty chyba nie mówisz poważnie? – Jęknął do słuchawki, kompletnie załamany Louis.
- Owszem, jak najbardziej poważnie. Masz spotkać się dziś z Jimem. – Odpowiedział jego ojciec.
*
-Najpierw musimy porozmawiać. – Powiedział Louis.
- O czym? – Spytał Jim.
- O tym w jaki sposób  wrzucę cię z mojego terenu. – Odpowiedział z pełną powagą. – Jakieś pomysły?
- No na pewno siłą tego nie zrobisz, mięczaku.
*
- Śmiało Louis idź przelecieć tą blondi a ja w tym czasie zajmę się Twoją dziewczyną. – Rzekł Jim z uśmiechem.
- Jeśli tak, to daje ci Lou wolną rękę. – Powiedziała dziewczyna wpatrzona w Jima jak w obrazek. Louis poczuł się okropnie zazdrosny!
- Wcale nie chce tej blondi chce ciebie ale ty najwyraźniej wolisz Jima.
*
- Nie mam zamiaru się całować z Jimem. Chociaż … był dość przystojny. – Stwierdziła Karen.
- Harry też jest ale to nie znaczy że trzeba go całować! – Krzyknęła Juliette, która nie wytrzymała.
- Oh, a więc to tak? Widziałaś nas? – Spytała raczej tonem jakby miała jej to za złe niż jakby się przejęła.
- Tak widziałam was!
                                                One direction 3
                                                     Odcinek 64
One direction jak co dzień po szkole mieli dwu godzinną próbę. Skyller niestety nie mogła poświęcić im więcej czasu z uwagi na hotel. To miało swoje plusy ale i minusy ponieważ chłopaków koncert miał odbyć się za dwa tygodnie a praktycznie nic nie umieli. Piosenka trwa 3,30 min, a oni umieli tylko wyjść na scenę i się uśmiechnąć, a to zajęło jakieś 5 sekund i to jeszcze bez piosenki … ekhem w każdym razie byli nie przygotowani.
- Może zrobimy stary układ na ten koncert? – Spytał Niall.
- A pamiętasz go? Bo ja nie. Mieliśmy tyle układów że wszystko mi się miesza. – Odpowiedział Zayn.
- Wielkim umysłom nigdy nic się nie miesza. – Wtrącił Liam.
- Jakbym słyszał Louisa. – Odburknął Malik. – Jedno jest pewne, jeśli Skyller nie będzie poświęcać nam więcej uwagi, nie zdążymy.
Na to Payne o mało co nie zachłysnął się powietrzem.
- Wykopmy ją od razu za drzwi. – Zdecydował. – To ja po nią pójdę a wy otwórzcie drzwi.
Horan zaczął się śmiać, a Malik mówić że jest idiotą.
- Może, powtarzam może, będziemy musieli ją zwolnić ale nie w taki sposób. No i przez Louisa nie mamy naszej najlepszej scenografki. – Powiedział smutno Zayn. – Eva, ah Eva ona była niesamowita. Prawda nie dogadywała się z Karen, no ale przecież ona nie musiała chodzić na próby.
- Myślicie że udałoby się ją ściągnąć z powrotem? – Zaczął się zastanawiać z pełną buzią Niall.
- Louis się wścieknie! Nie chcecie się narazić na jego gniew. Potrafi być ostry. – Rzekł Liam. – Nienawidzę Skyller ale nie zrobię tego Lou. – Dodał odchodząc od nich. Dwójka One direction została sama.
- Chcesz trochę? – Spytał  Niall ku zaskoczeniu Zayana,  podsuwając mu paczkę żelków.
- Ty na serio? – Odpowiedział pytaniem. Horan kiwnął głową więc Malik wziął trzy.
- Co ty wyprawiasz?! – Warknął. – Jeden albo wcale. Niall Horan nie dzieli się jedzeniem ale dla ciebie zrobiłem wyjątek. Powinieneś być mi wdzięczny. Zdzierstwo po prostu i to wśród przyjaciół. – Mruknął z oburzeniem.
- Jesteś uroczy Nialler tyle ci powiem. A jeśli chodzi o Skyller to jestem prawie pewien że musimy ją zwolnić i z powrotem ściągnąć Eve.
- Lou się wkurzy! Zresztą i tak jest dwa na trzech. Liama nie przekonamy a Harre’go tym bardziej.
W tym momencie usłyszeli dobrze znany im głos:
- W czym nie przekonacie? Jestem otwarty na nowe propozycję. – Powiedział Styles.
- Ale na to się nie zgodzisz. Lou jest dla ciebie niczym brat. Nie zrobiłbyś mu tego. – Stwierdził Zayn, próbując nie postrzeżenie zwinąć żelki Niallowi.
- Czego? No mówicie.
- Chcemy zatrudnić znów Eve. Sky nie nadaje się do tej pracy. Ma teraz swój hotel i to na nim się skupia. Z nami jest tylko z sentymentu. – Rzekł w końcu Horan. – Łapy precz ty złodzieju. – Dodał patrząc na Malika morderczym wzrokiem.
- A wiecie że to nie jest zły pomysł. – Powiedział Harry po dłuższym zastanowieniu. Niall i Zayn spojrzeli na niego dziwnie. – Znaczy uwielbiam Louisa, ale jak sami zauważyliście tu chodzi o nasze dobro. Musimy nadążać z koncertami a Eva idealnie nadawała się do tej pracy.
- Wow, Harry dorastasz. – Stwierdził Malik klepiąc go po ramieniu po czym odszedł ze śmiechem. Styles jednak miał w tym swój cel … Wiedział że jeśli powróci Eva Karen będzie wściekła i odsunie się od Louisa .. .to było podłe z jego strony, nienawidził siebie za to. Pocieszał się tylko myślą że dwa lata temu Lou odbił mu dziewczynę i tak nie mając zamiaru się z nią wiązać.
                                                                                  ***
Louis siedział na kanapie i przeglądał jakąś gazetkę. Był w nią zapatrzony już od godziny. Kompletnie stracił kontakt z rzeczywistością. Istniał tylko on i gazeta! Jego stanem zaniepokoił się Zayn, który wszedł do salonu.
- Przeglądasz ogłoszenia w sprawie pracy? – Spytał stając za kanapą i zaglądając mu przez ramię.
- Tak i stwierdziłem że najlepiej się nadaje do pracy żigolaka. – Odpowiedział wywracając oczami.
- Cieszę się że wreszcie znalazłeś coś w czym będziesz czuł się dobrze. – Powiedział z rozbawieniem, a zaraz potem spytał: - Słuchaj, a nie miałbyś nic przeciwko gdybym znalazł ci pierwszą klientkę?
- Jeśli to Nicki Minaj to dawaj ją. – Rzekł ze śmiechem. – A tak na poważnie to chce kupić Karen coś co będzie świadczyło o mojej miłości. Pomyślałem sobie że bransoletka z wygrawerowanym „Lou and Karen forever” będzie idealna. A ty co o tym myślisz?
- Wow, Louisa Tomlinsona obchodzi co myślą inni? No ale jeżeli interesuje cię moja opinia to uważam że to bardzo … Hm, jakby to ująć … bardzo nie w twoim stylu. – Wydusił wreszcie.
- Wiem ale to nie znaczy że jestem jakiś romantyczny czy coś. – Wyjaśnił szybko, nie chcąc by posądzono go o coś tak strasznego! – Karen po prostu uważa że zależy mi tylko na seksie.
- A nie zależy ci? – Zdziwił się Zayn.
- Oczywiście że zależy! Bo jakiemu normalnemu chłopakowi nie zależy na seksie z dziewczyną? No chyba że jest gejem, ale i tak mu zależy na tym tylko że z chłopakiem.
- Louis, zaczynam się o ciebie poważnie martwić. – Powiedział patrząc mu prosto w oczy. – Oglądasz za dużo tych zbereźnych filmików.
- Co wy z tymi filmikami? Mam ich tylko 48! – Oburzył się Tomlinson. – Harry pobił rekord, jest nawet w księdze Guinnesa.
- Poważnie?
- Nie ale powinien być. 189 zbereźnych filmików, wyobrażasz sobie? Jestem dumny z takiego kumpla. – Wyznał, łapiąc się teatralnie za serce.
- Ile on to wszystko ściągał? Całe życie?
- Od 11 roku życia. – Odpowiedział poważnie. – Wiesz, Harry szybko dorósł.
- Ja w tym wieku myślałem że od całowania zachodzi się w ciążę! – Wykrzyknął Malik, który właśnie dowiedział się ciekawych rzeczy o swoim przyjacielu.
- No widzisz, a Styles zaliczał już siódmą bazę z dziewczyną.
- Nie ma siódmej bazy! – Odparł zaskoczony.
- Uwierz mi dla Stylesa jest. I to nawet nie połowa. – Powiedział Louis, nie mając w spojrzeniu ani krzty rozbawienia co znaczyło dla Zayana że mówi całkiem poważnie! Był zszokowany tym co usłyszał. Harry ten przemiły 17 – latek? Niemożliwe!
- Widzę że wiele rzeczy o nim wiesz … - Zauważył Malik. – Wiesz jak zalezie ci za skórę to możesz go tym szantażować. – Dodał z uśmiechem.
- Harry? Ten aniołek? – Spytał Tomlinson który zaczął się śmiać. – Bez żartów Zay, serio. – Dodał przecierając oczy gdyż prawie popłakał się. – Już prędzej bym uwierzył że zostanę gejem.
- No wiesz twój ojciec też słynął z podrywania …
- Wiesz co, Zay? Wal się. – Odpowiedział kolejny raz strzelając focha. Zayn powoli miał dosyć jego humorów. Cały Louis Tomlinson, uwielbia żartować tylko nie z siebie. Najlepiej jakby każdy traktował go jak pani Thompson, czyli największy skarb na świecie! Nagle zadzwonił jego telefon. Bez zastanowienia odebrał.
- Halo?
- Cześć Zayn.
- Zooey? – Spytał zaskoczony. – Płatny zabójca który miał cię zlikwidować nie wykonał swojego zadania. – Stwierdził.
- Nudzisz mnie, Malik więc przejdę do konkretów. Pomyślałam sobie że dobrze by było gdybyśmy wywołali jakiś skandal.
- Super. Mam nawet pomysł: Zooey Sullivan zamknięta w psychiatrykowie! Podobno straszyła biedne dzieci na placu zabaw przebrana za slendermana!
- Jesteś idiotą. Idiotą z którym niestety będę musiała chodzić, ale góra 2 miesiące. Dłużej cię nie zniosę.
- A ja ciebie nie zniosę przez 2 minuty. Twój pomysł jest durny tak samo jak ty. Żegnaj na zawsze, zołzo.
- Malik, do cholery! Tu chodzi o moją … ekhem naszą karierę! Coraz mniej się o mnie … o nas mówi.
- Kto by chciał mówić o takiej zołzie jak ty? A o mnie mówi się bardzo dużo.
- Tak? To powiedz mi kiedy ostatni raz zostałeś zaproszony do tego sławnego programu We are horney? Hę? Ostatni raz tam był Louis z Liamem.
- Ojej, Zooey załamana! O Zaynie Maliku się nie mówi? Boże, co za tragedia? … A teraz żegnaj na z a w s z e. – Po tych słowach się rozłączył. Louis tymczasem cały czas siedział na kanapie obrażony. – Może pan foch da się przeprosić? – Spytał siadając obok niego. – Na Niallera zawsze działa jedzenie, a na ciebie?
- Domyśl się.
Malik zaczął się zastanawiać, co pomoże Lou zapomnieć o jego niewinnym żarcie. W końcu wymyślił. Poszedł do kuchni i już po chwili wrócił z niczym innym jak marchewką.
- Masz marchewkożerco. – Rzekł z uśmiechem. – I już się nie gniewaj.
- Tylko jedna? – Zapytał rozczarowany. – No ale okej, dzięki za chęci. A tak poważnie, to co myślisz o tej bransoletce?
- Myślę że to urocze, ale nie mów Niallerowi że użyłem tego słowa bo nie da mi spokoju do końca życia.
- Słowo honoru że nie powiem mu tego do mojego kolejnego focha.
                                                                                   ***
Po szkole, Karen jak zwykle przystąpiła do odrabiania lekcji, w końcu same się nie odrobią! Hm, na pierwszy ogień może pójdzie chemia a potem angielski? Albo na odwrót. Zależy co okaże się trudniejsze. Dziewczyna bowiem była zdania że najpierw rzeczy trudne a potem rzeczy łatwe. Otóż, gdyby nie zdążyła z jakimś prostym zadaniem z anglika, zawsze może go szybko zrobić w szkole. Kiedy więc męczyła się nad durnymi wodorotlenkami, do jej pokoju weszła Juliette.
- Masz 3 zadanie z chemii ze strony 50? – Spytała Karen z nadzieją.
- Niestety. To przewyższa moje kompetencje. – Odparła obojętnie. – Chciałam z tobą pogadać.
- Nie pogadać tylko prawić kazania. – Powiedziała ostro dziewczyna. – Stało się! Pocałowałam go i już! Zakończmy ten temat.
- Zakończymy ten temat kiedy Louis dowie się prawdy.
- Louis dowie się prawdy, znienawidzi mnie zresztą pozostałe One direction także, a Harry zda sobie sprawę że jego uczucia nie były prawdziwe. Tak to się skończy. – Rzekła Karen, udając że rozwiązuje zadanie.
- Za bardzo cię kocha by cię znienawidzić. – Stwierdziła Jul.
- Nie powiem mu prawdy, nie proś mnie o to.
- Ale Karen …
- Nie! – Krzyknęła zirytowana. – Błagam, zakończmy ten idiotyczny temat i chodźmy na zakupy. Mam dosyć siedzenia w domu.
- A ja mam dosyć ciebie. – Odburknęła zbliżając się do drzwi. Miała nadzieje że jej przyjaciółka tego nie usłyszała. No cóż, myliła się.
- Przecież nie zdradziłam ciebie tylko Louisa! Nie masz prawa się o to na mnie gniewać.
- A ty nie miałaś prawa zdradzić Louisa! I to z kim? Z jego najlepszym kumplem, zachowałaś się jak … - Tutaj urwała i spojrzała na nią zrezygnowanym wzrokiem.
- Jak to? No powiedz śmiało.
- Jak nie ty.
- A skąd wiesz że taka właśnie nie jestem? – Spytała cicho.
- Bo cię znam, lepiej niż ty siebie. Dlatego wiem że powiesz mu prawdę. Może nie dziś, może nie jutro ale powiesz mu. Wiem też że myślałaś iż nie pokochasz nikogo bardziej niż Nathana, a jednak, zjawił się Louis Tomlinson. No i co najważniejsze wiem że jeśli Louis dowie się prawdy będziesz bronić Harre’go, obarczając winą siebie. Za bardzo ci zależy na tej całej piątce, by ich bardziej skrzywdzić.
Karen przez moment milczała. Zaskoczyły ją słowa jej przyjaciółki. Z ciężkim sercem, musiała stwierdzić że ma rację.
- Dziękuje za to co powiedziałaś.
- To jak? Nadal masz ochotę na te zakupy? – Spytała z uśmiechem, na co jej przyjaciółka kiwnęła głową.
                                                                                  ***
Sean, znudzony tymczasowo swoim życiem, postanowił się dowiedzieć co też u jego ulubieńców. Czy Niall przestał tyle jeść? Czy Zayn w końcu został stylistą (którym według niego powinien być). Czy Liam znalazł miłość? Czy Harry przestał bać się prostownic? Czy Louis już nie zasypia na horrorach? Hm, bardzo ciekawe pytania. Jednak totalnie nic się nie zmieniło. Zdał sobie z tego sprawę od razu po wejściu do ich domu. Nialler siedział na kanapie, obżerając się, Liam siedział na twitterze, Zayn śpiewał jakąś serenadę, Harry przeglądał się w lusterku, a Louis jak zwykle spał!
- Widzę że oglądacie horror? – Spytał ich menadżer.
- Skąd … skąd wiesz? – Odpowiedział pytaniem Niall, patrząc się na niego przerażony. Przecież Sean nawet nie spojrzał na ekran?
- Bo Lou zawsze śpi na nich. – Odparł ze śmiechem. – A może udaje? Hm, sprawdźmy. – Dodał podchodząc do niego i szturchając go. Ten jednak ani drgnął. – Chyba rzeczywiście śpi. – Stwierdził siadając obok Horana.
- A założymy się że nie? – Zapytał z cwanym uśmiechem Liam, a zaraz potem spojrzał na laptopa udając przerażenie. – O mój boże! Ktoś zamieścił zdjęcie Karen w necie! Mało tego całuje się z Harry’m! – Krzyknął piskliwym głosem. Stylesowi zrobiło się gorąco! Czyżby fotoreporterzy byli w ich domu i kinie? A może całkiem nie świadomie lunatykował?
- Yhym, życzę im szczęścia. – Mruknął Louis przewracając się na drugi bok.
- Ty poważnie? – Spytał Harry z nadzieją.
- No jasne, po tym jak wydrapie ci oczy a potem zakopię żywcem, możesz sobie żyć szczęśliwie z moją dziewczyną. – Odpowiedział, na co Styles wywrócił oczami.
- Dobrze że Liam żartował? Prawda? – Spytał Harry mierząc go wzrokiem.
- No jasne, ale teraz wiemy że Lou nie śpi! To dajesz, Sean te 200$. – Rzekł Liam.
- Wcale się z tobą nie zakładałem! – Krzyknął oburzony.
- Mięczak. – Skomentował. Zayn wtedy poczuł że opowie chłopakom co też zaproponowała mu Zooey! Był pewien że wyśmieją ją. W końcu jak mogła wpaść na tak absurdalny pomysł? Żeby ona i Malik udawali parę?
- Dzisiaj dzwoniła Zooey i zaproponowała żebyśmy udawali parę. Uwierzycie? Ja i ona? Przecież dziennikarze od razu by się pokapowali że udajemy. – Powiedział patrząc się na każdego po kolei. Ci tylko odburknęli, że ma rację.
- Zooey Sullivan? – Wtrącił Sean. – Ty chyba żartujesz? Przecież to najbardziej sławna modelka w tym kraju. Pisze a właściwie pisała o niej co druga gazeta. Wciąż robiła różne skandale. Zay, ona pomoże Tobie znów wejść na pierwsze strony gazet! Modelka i uroczy Irlandczyk.
- Od razu Koreańczyk. – Powiedział z kpiną. – To Nialler pochodzi z Irlandii … Hm, powinieneś więcej czasu spędzać z na … Coś ty kurde powiedział? Że to dobry pomysł? Miałeś go jak normalny człowiek wyśmiać i powiedzieć że to jest najbardziej Zjekurwany pomysł! – Krzyknął z mega oburzeniem.
- Zjekurwany, serio? – Spytał po chwili milczenia Liam.
- No wiesz połączyłem słowo zajebisty i kur … A zresztą to nie jest teraz ważne. – Stwierdził machając zrezygnowany ręką. – Sean, błagam powiedz że to durny pomysł, błagam powiedz to.
- To nie durny pomysł. – Odpowiedział menadżer poważnie.
- Wykreśl ,,nie” i będziemy w domu.
- Przykro mi, Zay ale jako wasz menadżer każe ci z nią chodzić. Masz numer do jej menadzerki? Podobno spotykałeś się z nią, więc …
- Więc kurde nie! – Krzyknął szybko. – Muszę się położyć bo się zdenerwowałem. – Dodał i pobiegł na górę, nim Sean zdążył coś powiedzieć. Ten tylko wzruszył ramionami. Był ciekaw czemu Malik tak bardzo nie chce udawać jej chłopaka? Przecież to góra 3 – 4 miesiące i mogą zerwać. Ważne żeby udzielili wywiadu na żywo no i co najważniejsze przez miesiąc ukrywali się przed dziennikarzami, że niby nie chcą się ze związkiem obnosić! Potem wymyśli się coś, że niby nie pasowali do siebie, albo któreś z nich miało kogoś na boku.
- Lou a ty tak poważnie z tym wydrapaniem oczu i zakopaniem żywcem? – Spytał Harry, któremu to nie dawało spokoju.
- Oczywiście że nie, drogi przyjacielu. – Odpowiedział z uśmiechem, na co Styles poczuł chwilową ulgę. – Przed zakopaniem żywcem poddałbym cię jeszcze torturom. – Dodał z jeszcze większym uśmiechem.
- Bardzo zabawne, Tomlinson.
                                                                                  ***
Następnego dnia, Ebengardo Ceudaro Woodson przemierzał ulice Londynu w swej limuzynie. Jak zwykle jechał do pracy, w firmie. Czasem zastanawiał się czy potrafiłby bez niej żyć? Praca była dla niego wszystkim! Wprost zastępowała mu rodzinę. W pewnym momencie zauważył swoją kochaną córkę która wchodziła do jakiegoś wielkiego budynku. Zainteresował się tym faktem, ponieważ z racji tego że był to czwartek, powinna być w pracy! Natychmiast kazał się kierowcy zatrzymać, a sam wysiadł z pojazdu i poszedł za Skyller. Drzwi były otwarte, więc nie miał problemu z wejściem, gorzej z tym co tam zobaczył! Otóż, zdał sobie sprawę że jego córka nadal pracuje jako choreografka. Pomyślał że to idiotyczne mieć dwie prace! Powinna z jednej zrezygnować.
- Witaj, Sky. – Powiedział ze sztucznym uśmiechem machając do niej. Ta wybałuszyła na niego oczy! Jej ojciec był ostatnią osobą której się tu spodziewała.
- Tata? Co ty tu robisz? Śledzisz mnie? – Spytała ostro.
- Zauważyłem cię, tyle. A teraz wytłumacz mi się z tego! Podobno pracujesz w hotelu … No chyba ze masz siostrę bliźniaczkę o której nic nie wiem.
- Bo pracuje w hotelu ale tu też! Nie mogę zostawić chłopaków. Tato, zrozum. – Starała się go przekonać, jednak ten potrzasnął głową.
- Albo ta praca albo praca w hotelu. Jeśli nie wybierzesz do jutra, ja zrobię to za ciebie, zabierając ci hotel. Miłego dnia. – Po tych słowach uśmiechnął się do niej i wyszedł. Skyller usiadła na brzegu sceny. Co teraz ma zrobić? Zostawić One direction? Przecież nigdy jej tego nie wybaczą! Ekhem, znaczy tylko Liam jej wybaczy a właściwie będzie zachwycony i chyba zacznie ją nawet lubić … Ale reszta nie podejdzie do tego tak entuzjastycznie. Dziewczyna nie chciała stracić hotelu. Był dla niej bardzo ważny.
Nagle usłyszała chłopaków. ,,O nie” – Pomyślała ze smutkiem. ,,Będę musiała im teraz oznajmić radosną nowinę”.
- Siema Skyller, a co ty taka smutna? – Spytał Zayn.
- Bo zobaczyła Liama. – Odpowiedział ze śmiechem Louis.
- Nie to nie to. – Odpowiedziała cicho. – Chociaż naprawdę widok Liama, potrafi być przygnębiający. – Dodała z uśmiechem. – Teraz jednak chodzi o coś poważniejszego …
- Zabrakło ci marchewek? – Ton Louisa, raczej wskazywał na stwierdzenie niż pytanie. Skyller potrząsnęła przecząco głową.
- Jedzenia? – Zapytał Niall.
- Nie. – Odpowiedziała dziewczyna zdumiona ich pytaniami.
- Tuszu? – Wtrącił Zayn.
- Telefonu?
- Play station?
- Żarcia? – Drążył nadal Horan.
- Rozumu? – Wypalił nagle Liam uśmiechając się cwaniacko.
- Nie, nie, nie, nie i nie! – Odpowiedziała zirytowana. – Niczego mi nie zabrakło! To raczej wam zabraknie.
- Ale czego? – Spytał Harry.
- Mnie! – Wykrzyknęła w końcu. Poczuła w tym momencie, jak kamień spada jej z serca. Chłopaki na pewno nie wiele się domyślają, no ale coś tam pewnie do ich mózgownic dociera.
- Mnie akurat ciebie nie będzie brakować nigdy. – Powiedział Liam.
- Oh, przepraszam powinnam powiedzieć z wyjątkiem Liama. – Rzekła wywracając oczami.
- Ale jak to będzie nam ciebie brakować? – Jęknął Louis. – To znaczy że wyjeżdżasz?
- Nie, zostaje tutaj w Londynie. Chodzi o to że mój ojciec odkrył że nadal tu pracuję. Powiedział że mam wybrać pomiędzy wami a hotelem bo inaczej on zrobi to za mnie. – Wyznała spuszczając głowę. Tomlinson jak to on, od razu pomyślał sobie że praca scenografki jest dla niej najważniejsza i nie porzuciłaby jej dla żadnej innej. Prawda tymczasem nijak miała się do rzeczywistości.
- Mam nadzieje że Jim pogodzi się ze stratą szefowej. – Odezwał się w końcu, myśląc z satysfakcją o tym jak siedzi załamany w kącie.
- Louis … - Zaczęła Skyller patrząc mu prosto w oczy. – To nie Jim będzie się musiał pogodzić z moją stratą, tylko wy.
Pierwszą reakcją chłopaka był śmiech. Nie bardzo wierzył w to że ich choreografka zamierza ich po prostu, ot tak zostawić! Liam niesamowicie się ucieszył z tej nowiny, a Zaynowi, Niallowi i Harre’mu to było nawet na rękę ponieważ teraz mogli bez zbędnych rozmów ze Skyller zatrudnić Eve. Największym problemem który jednak pozostawał był Louis. Przecież on w życiu nie zgodzi się by coś takiego miało miejsce! Karen była dla niego wszystkim i nie zrobiłby jej czegoś takiego.
- Powiedz że żartujesz. – Powiedział poważnie.
- Nie żartuje. To prawda. Wybieram hotel. Przykro mi.
Louis zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu.
- I kogo my teraz zatrudnimy? Eve, zwolniłem ty odchodzisz! Dlaczego my nie mamy szczęścia do choreografek? Mamy zrobić znów casting? A może teraz zatrudnimy choreografa? No i co z naszymi koncertami? Przecież my nie umiemy układu, a on jest za dwa tygodnie! Co mamy zrobić? A tak w ogóle to zachciało mi się pić. – Stwierdził siadając zrezygnowany na brzegu sceny. One direction dołączyło się do niego. – A wy czemu nie jesteście załamani? – Zainteresował się w końcu Tomlinson.
- Moje powody już znasz. – Odpowiedział dumnie Liam.
- Eee, wiesz … ja staram się być dzielny. – Powiedział trochę się jąkając Niall.
- A ja jestem załamany ale wewnętrznie. – Rzekł Zayn kiwając głową. Został tylko Harry, który nie wiedział co powiedzieć. Chłopaki patrzyli się na niego wyczekująco, a Malik posyłał mu spojrzenie typu: ,,No wymyśl coś wreszcie!”.
- A ja się domyślałem że zostawi nas dla hotelu. – Wyznał w końcu. – Oczywiście nie zmienia to faktu iż to wielka strata. – Dodał szybko.
- Tak to załamanie psychiczne. – Powiedział Liam z kpiną. – Nie wiem czy się po tym pozbieram …
- Zamknij się Payne. – Syknęła Skyller. – Jeśli chcecie mogę wam polecić parę moich znajomych. – Zaproponowała. Lou już miał się zgodzić, jednak szybko wtrącił Zayn:
- Nie, dzięki. My już mamy kogoś.
Tomlinson posłał przyjacielowi pytające spojrzenie, jednak się nie odezwał …
                                           KONIEC
Nieee zabijajcie mnieee! Wiem że mieeeszam  i mieeeeszam ale trudno;-). Potem mam fajny pomysł jak ten wątek rozwinąć, tak mnie naszło w szkole. ;D. W 65 wiele się wydarzy oj wiele. Przede wszystkim maybe Lou dowie się prawdy ;-].
A 63 mi się osobiście bardzo podobał :D nie to żebym nie była skromna, czy coś. Zresztą jak poprawi to wam humor to ten też był do bani. I tak, tak oczywiście że chodziło o Kevinaa - gołębia Louisa.Jak mogłam pomyśleć że będziecie mieć z tym problem?? Jestem okropna! ;-). Narkaa.                              

poniedziałek, 19 listopada 2012

One direction 3 odcinek 63


W poprzednich odcinkach:
- Louis, tutaj pracuje twoja dziewczyna więc może nam powiesz co mu tutaj robimy?
- Wprowadzamy w życie plan B. Nie pozwolę by ta złośnica gniewała się na mnie do końca życia … Z tego co wiem jej szef jest fanem naszego zespołu więc nie będzie problemu …
                                                                       *
– Przez ciebie straciłam pracę. – Powiedziała Karen.
- I dzięki mnie ją odzyskałaś! – Wykrzyknął. – Przekonałem twojego szefa że na twoje miejsce nie znajdzie nikogo lepszego i się zgodził.
*
Nie mówiłeś że jesteś synem chłopaka mojego ojca! – Krzyknął Louis.
- A ty nie mówiłeś że jesteś synem chłopaka MOJEGO ojca! – Odkrzyknął Jim.
- No pięknie, pięknie. Nie dosz że mój ojciec jest gejem, to jeszcze jego chłopak uczy karate a małego tego! Jego syn  jest zwykłym recepcjonistą.
*
- Jesteś okropnie …
- Zboczony? – Spytał po czym znów ją pocałował. Dziewczyna złapała go za szyję a chłopak oparł dłonie o ściane … Oboje nie mieli pojęcia że ktoś ich obserwuje …
Gdy odkleili się od siebie, ta osoba odeszła, tak aby jej nie zobaczyli.
- To był ostatni raz. – Powiedziała Karen.
- Każda tak mówi. – Odpowiedział z uśmiechem.
- Ja nie jestem ,,każda”.
                                                       One direction 3
 Odcinek 63
Karen zeszła rano na śniadanie o 7:00. Rzeczywiście dość wczesna pora ale musiała za godzinę pojawić się w szkole podobnie jak Juliette. Dziewczyna przy śniadaniu była bardzo małomówna, czym wzbudziła zdziwienie swojej przyjaciółki. Karen czasem miała wrażenie, że ta gadatliwość zaczęła jej się udzielać się od Niallera … Dzisiaj jednak była dziwnie cicha.
- Stało się coś? – Spytała nagle. Juliette pokręciła  przecząco głową.
- Źle się czuje, to wszystko. – Odpowiedziała, czym nie przekonała swojej przyjaciółki która była pewna że chodzi o coś zupełnie innego.
- To może zostaniesz w domu? – Zaproponowała.
- Nie. Będę miała potem zaległości i w ogóle. – Tłumaczyła.
- Zaległości? Chodzi ci o pannę Thompson która poświęca 40 minut na pytanie One direction o ich życie, a drugie 5 minut na zapisanie tematu? – Spytała z kpiną.
- Są jeszcze inne przedmioty niż matma. Zresztą nieważne. Muszę iść do szkoły.
Po tych słowach skierowała się do wyjścia. Karen tymczasem zastanawiała się nad jej złym samopoczuciem … Może ją czymś nie chcący obraziła? Nie, nie przypominała sobie czegoś takiego. Po długich rozmyślaniach stwierdziła że to musi mieć związek z Niallem. Pewnie się pokłócili a Juliette nie znosi najlepiej sprzeczek.
***
- Z racji tego że mamy trochę wolnego czasu postanowiłam trochę z wami porozmawiać. A więc zacznę od chłopaków z One direction, co u was? – Spytała pani Thompson kiedy wszyscy już weszli do klasy po dzwonku. Karen walnęła głową o ławkę.
- Trochę wolnego czasu? Mamy zaległości od pół roku. – Mruknęła niezadowolona. Spojrzała na Louisa, który siedział obok niej i opowiadał nauczycielce o okropnym wydarzeniu które spotkało go w centrum handlowym. Otóż obskoczył go tłum fanów a jakaś blondynka rzuciła mu się na szyję krzycząc że jest jego dziewczyną.
- To było brr. – Lou aż się wzdrygnął na samą myśl. – Jak się potem okazało to był chłopak. – Dodał ze spuszczoną głową. – Masakra.
Jego dziewczyna, postanowiła podpytać Nialla czy to on nie jest powodem złego samopoczucia Juliette. Nie wiedziała jednak jak to zrobić gdyż Tomlinson siedział od brzegu, a po drugiej stronie Horan i tylko on mógł z nim pogadać. No a jak na razie rozmawiał zawzięcie z panią Thompson która na marginesie nie była w pełni zdrowo umysłowo, tak przynajmniej twierdziła Karen.
- Gaduła przymknij się w końcu i spytaj Niallera co z Juliette. – Powiedziała do niego dziewczyna, szturchając lekko w ramię.
- Rodzice nie nauczyli że nie ładnie przerywać rozmowę? – Spytał ostro. Karen zdziwiła się jego zachowaniem. Zawsze był dla niej miły, czasem aż za i to zaczynało ją wkurzać. Brakowało jej dawnego Louisa który nie liczył się z uczuciami innych i miał wszystko gdzieś.
- No właśnie Karen. Sprawy nie związane z lekcją po lekcjach! – Powiedziała nauczycielka. Dziewczyna wywróciła na to oczami. ,,Taa sprawy nie związane z lekcją i kto to mówi?” – Pomyślała zirytowana.
Cierpliwie jednak poczekała aż ta nudna lekcja na temat życia One direction się skończy. Ciekawe czy dyrektor nie powiedział nic pani Thompson na temat jej luźnych lekcji? A może wcale o tym nie wiedział, albo nauczycielka prowadziła lekcję za nich i wpisywała do dziennika oceny z testów których nie zrobiła? Te i inne pytania dręczyły Karen Watson. Odpowiedzi na nie raczej nigdy nie pozna …
Na przerwie, podszedł do niej Louis. Usiadł obok niej na ławce bez słowa.
- Ja już wszystko wiem. Harry mi powiedział. – Rzekł smutno. Karen wstrzymała oddech! ,,Jak ten idiota mógł mu o tym powiedzieć?” – Pomyślała. - ,,Boże i co teraz będzie?”
- Louis to nie tak jak myślisz! Ja … To było takie chwilowe po za tym to wina Harre’go. Sprowokował mnie! Zaczął gadać jakieś głupoty i … - Karen uklękła naprzeciwko chłopaka. – Mogę pójść nawet do spowiedzi. To był błąd który nigdy więcej się nie powtórzy. Opowiem wszystko księdzu i może da mi rozgrzeszenie …
- Bez przesady. Podobno kobieta od kina już się tym zajęła. Styles mówił że dobrze wykonała swoją pracę.
- Co? Po tym wszystkim poszedł się przespać z laską od kina? Co za kretyn. – Powiedziała dziewczyna, która poczuła się dziwnie zazdrosna. Zaczęło ją wnerwiać że od wyznania uczuć przez Harre’go zaczęła się bardzo nim interesować.
- Bez przesady chociaż … kto go tam wie. – Odpowiedział Louis, zastanawiając się czy pomiędzy nim a dziewczyną od popcornu coś zaszło.
- A ty nie wydajesz się być zły, to znaczy że mi wybaczasz?
- Przeproś Nialla. – Powiedział ze śmiechem. – W końcu to jemu wysypałaś popcorn. – Dodał. Karen wstała z podłogi i usiadła znów obok Louisa. Naprawdę miała nadzieje że to wszystko się skończy, te durne wyrzuty sumienia i gierki Harre’go wraz z poznaniem prawdy przez Tomlinsona. Z drugiej strony odetchnęła z ulgą.
- Tobie chodzi o popcorn … No jasne … - Wydukała. – Słuchaj, a Niall mówił ci coś o kłótni z Juliette? Może zerwali, albo coś?
- No właśnie kazał mi przekazać że między nimi w porządku, no chyba że Jul jest w ciąży z Koreańczykiem poznanym w barze. Poproś żeby zrobiła USG.
- Nie ma to jak dobra rada Louisa Tomlinsona. – Odpowiedziała ironicznie. – Nie poproszę Juliette o takie coś bo na pewno nie jest w ciąży. Już bardziej spodziewałabym się tego po sobie.
- Boże! – Wrzasnął chłopak na całą szkołę. – Nie dam rady wychowywać dziecka, jestem za młody. Muszę wyjechać. Narka. – Dodał i odwrócił się. Karen tymczasem patrzyła na niego najbardziej zaskoczonym wzrokiem na jaki było ją stać. Po chwili Lou znów się odwrócił. – Żartowałem.
- Super. – Odburknęła. – Dobra Lou skończ z tą ciążą bo zacznę podejrzewać że sam spodziewasz się dziecka. A teraz przepraszam ale musze z kimś pogadać. – Powiedziała i zanim jej chłopak zdążył coś powiedzieć odeszła od niego.
Kiedy Karen odnalazła swoją przyjaciółkę ta ewidentnie nie chciała z nią rozmawiać. Wymigiwała się że musi pouczyć się na następną lekcję lub powiedzieć o czymś bardzo ważnym Niallowi. Dziewczyna była pewna że Juliette obraziła się na nią. Nie miała tylko pojęcia za co? Co jej takiego zrobiła? Nie chcąc dłużej zaprzątać sobie tym głowy poszła do klasy gdyż zadzwonił dzwonek.
***
Po południu, Louis odebrał połączenie od swojego ojca, który zupełnie go zaskoczył. A jednocześnie zdenerwował. Nie wyobrażał sobie by ktokolwiek mógł wtrącać się w jego życie, a tym bardziej jego własny ojciec!
- Co? Ty chyba nie mówisz poważnie? – Jęknął do słuchawki, kompletnie załamany.
- Owszem, jak najbardziej poważnie. Masz spotkać się dziś z Jimem.
- Ale ja go nawet nie lubię! Zresztą nie idę na żadne spotkanie. Nie zmusisz mnie. – Powiedział triumfalnie.
- Ależ ty nie musisz się nigdzie ruszać. Już dałem Jimowi twój adres więc odwiedzi cię za jakąś godzinkę. – Odpowiedział śmiejąc się szyderczo. – Jesteś moim synem, wychowywałem cię, więc nigdy nie pokonasz mnie w przebiegłości. – Dodał po czym się rozłączył. Chłopak rozpaczliwie myślał co ma zrobić? Zwiać z domu? Nie, nie może kolejny raz uciekać, to sobie w końcu przyrzekł. Postanowił że kiedy Jim przyjdzie, to pokaże mu gdzie jego miejsce, czyli wszędzie tylko nie przy nim! Niech sobie znajdzie innego kolegę. On ma już dość nowych znajomości z chłopakami po Maxie. Oczywiście z nową dziewczyną zawsze chętnie się zapozna. W tym momencie, usłyszał dzwonek do drzwi!
- No nie …  tak szybko? – Mruknął do siebie niezadowolony. Nawet nie opracował ciętych ripost które zamierzał mu powiedzieć … no nic, będzie działał na spontana. – Witaj synu chłopaka mojego ojca. – Powiedział otwierając drzwi.
- Mi również miło ciebie widzieć, synu chłopaka MOJEGO ojca. – Odpowiedział Jim i chciał wejść do środka, jednak drogę zagrodził mu Tomlinson.
- Nie tak szybko. – Rzekł z cwanym uśmiechem. – Najpierw musimy porozmawiać.
- O czym?
- O tym w jaki sposób  wrzucę cię z mojego terenu. – Odpowiedział z pełną powagą. – Jakieś pomysły?
- No na pewno siłą tego nie zrobisz, mięczaku.
Louis poczuł się tak obrażony że aż zaniemówił! To niemożliwe żeby Jim był większym królem ciętych ripost od niego.
- Ja to nie ty.
- Wow! Ale mi pojechałeś. – Powiedział Jim ze sztucznym uśmiechem. – Aż fala gorąca zalała moje serce.
- To może ta fala pomoże ci spadać?
- Bardzo chętnie poszedłbym nawet bez pomocy, ale twój ojciec kazał mi mimo wszystko nie rezygnować. Zresztą zapłacił mi za, za kumplowanie się z tobą. O nie! Miałem tego nie mówić! – Jim złapał się teatralnie za usta. – Czy zraniłem twoje uczucia?
- Ranisz moje uczucia swoją obecnością. Dobra mów ile dał ci mój ojciec, ja dam ci podwójną stawkę byś dał mi spokój. – Rzekł Louis wchodząc do środka i szukając portfela. Jim skorzystał z okazji i przekroczył próg, zamykając drzwi.
- 2000$. – Odpowiedział po dłuższym milczeniu. – Możesz mi dać 4000$ ale ja nadal się nie odczepie. Chce cię poznać. Wydajesz się być interesujący. – Dodał z uśmiechem. – Niech zgadnę jesteś typem podrywacza który ma problemy z wyznawaniem uczuć?
- Ty zgrywasz cwaniaka gdy tak naprawdę jesteś bardzo niepewny siebie. – Stwierdził Tomlinson, siadając na kanapie. – Jeśli już stoisz w moim domu to może zrób coś pożytecznego i przynieś mi coś do picia.
- Chodzi ci o herbatę z dodatkiem lekarstwa na głupotę?
- Przypominam ci że nic nie stoi na przeszkodzie bym zadzwonił na policję mówiąc że jesteś moim chorym umysłowo fanem który mnie od dłuższego czasu prześladuje.
- Przykro mi, ale kto by uwierzył że ktoś taki jak ja może prześladować kogoś takiego jak ty?
- Przypominam ci także że jesteś zwykłym recepcjonistą a ja najprzystojniejszym chłopakiem w Anglii. O czymś zapomniałem? Ah tak, mam jeszcze 10 milionów ale to szczegół.
Jim miał coś powiedzieć, ale usłyszeli dzwonek u drzwi. Zanim Lou wstał z kanapy, Jim otworzył je. Jego oczom ukazała się postać szczupłej brunetki z włosami do ramion która patrzyła się na niego zaskoczona.
- Cześć, my się chyba nie znamy, prawda? – Spytał chłopak, spoglądając się na nią wyczekująco.
- Chyba nie. – Odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem. – No ale nic nie stoi na przeszkodzie byśmy się poznali.
Wtedy do akcji wkroczył Louis.
- O nie! Żadnego poznawania. Jim właśnie wychodzi. – Powiedział pchając go w stronę progu. On jednak ani drgnął! Tomlinson zaczął panikować. Dotąd to on był najsilniejszym chłopakiem, a tu jakiś laluś Jim chce mu odebrać ten tytuł …
- A więc Jim … - Zaczęła Karen.
- Tak Jim. A czy mógłbym poznać Twoje imię? – Spytał, nie zważając że Louis cały czas pcha go z tyłu w stronę wyjścia.
- Karen. – Odparła. – A ty jesteś przyjacielem One direction czy …
- Synem Charliego wiesz chłopaka ojca Louisa.
- Lou wcześniej o Tobie nie wspomniał. – Rzekła dziewczyna spoglądając wyczekująco na swojego chłopaka.
- Jeszcze za mało siłowni, cholera. – Powiedział Tomlinson dając spokój Jimowi. Stwierdził że takie bezsensowne pchanie do niczego nie prowadzi.
- Ja nie chodzę do niej wcale. – Przyznał Jim z dumą. Wtedy Louis zbladł.
- A więc to jest rozwiązanie … Muszę wypisać się z niej.- Postanowił po dłuższym milczeniu. – Okej, poznaliście się a teraz Jim, wypad. Muszę spędzić czas z moją dziewczyną.
- Jim nie musisz wychodzić. Lou trochę czasem odbija. Jest nadpobudliwy, porywczy i debilny. – Powiedziała ostro Karen. – Zostań, będzie mi bardzo miło.
- Ale mnie nie będzie miło! – Krzyknął Lou.
- Oczywiście że zostanę. Głównie z tego powodu że Louisowi to przeszkadza. – Rzekł chłopak z uśmiechem.
- Widzę że się dogadamy. – Stwierdziła Karen. – On mnie też czasem okropnie wnerwia i większość rzeczy robię tylko po to żeby go wkurzyć.
- To się nie dzieje naprawdę … - Mruczał do siebie chłopak siadając na kanapie. – To tylko sen …
- Widzę że opętały cię siły nieczyste.
Jim usiadł obok Louisa.
- Może pójdziemy gdzieś we trójkę? – Zaproponowała dziewczyna. – Bo chyba nie macie zamiaru siedzieć cały dzień w domu?
- Ja bardzo chętnie. – wyrwał się Jim. – A ty Lou?
- Ja zostaje. Nigdzie z wami nie idę … Zaraz, zaraz … Idziecie tam razem? – Jęknął wyobrażając sobie jego dziewczynę z jego nowym wrogiem. Nie mógł dopuścić że do czegoś między nimi dojdzie. Nie przeżyłby tego. – Ogółem w domu nuda. Idę z wami. – Postanowił ze sztucznym uśmiechem.
***
Liam siedział z Seanem w Pitch Backs. Payne jako nowy uczeń swojego menadżera musiał się czegoś od niego nauczyć. Zastanawiał się czego to on nie umie? Hm, wielu rzeczy związanych ze szkołą, no ale pomijając ją to chyba wszystko … Podrywanie i podrywanie. Tak, to wszystko.
- A więc co tam, mistrzu? – Spytał opychając się pizzą.
- Poznałem ostatnio bardzo interesującą dziewczynę. – Odpowiedział Sean z dumą, a zaraz potem dodał: - Szkoda że była Chinką. Musiałem z nią zerwać bo nijak się z taką dogadać.
- Ja raz spotykałem się ze Szwedką.
- I z tego samego powodu zerwałeś?
- Wydaje mi się że z nią zerwałem … Powiedziałem jej: Muszę się skupić na sobie, a ona odpowiedziała farskalle. Chyba chodziło jej o wal skałę. To nie było miłe.
- A może to ona pójdzie walić skałę? Pewnie chciała się zabić przez ciebie?
- A wiesz że to by miało sens … W każdym razie ta przygoda ze Szwedką była dziwna. – Stwierdził z niesmakiem. Nagle Sean zaczął wpatrywać się w jeden punkt jak zahipnotyzowany. – Coś się stało?
- Znów ten koleś od Kimberely. Tym razem sam. – Odpowiedział. – Myślisz że powinienem z nim pogadać?
- Myślę że nie powinieneś z nim pogadać.
- A ja myślę że tak. – Powiedział Sean wstając. Liam tylko ciężko westchnął. Czasem się zastanawiał czy ludzie nie pytają go o radę z czystej grzeczności … A on umiał udzielić konkretnej odpowiedzi i właśnie to zrobił. Nie jego wina że ma menadżera idiotę który wtrąca się w nieswoje sprawy.
- Cześć. – Rzekł Sean kiedy znalazł się blisko mężczyzny. – Pamiętasz mnie?
- Trudno cię zapomnieć. – Odparł ciężko wzdychając. Najwyraźniej spotkanie z nim było ostatnią rzeczą którą chciał.
- Nie chce się wtrącać w twoje życie, co to, to nie. – Zaczął przysiadając się do niego. – Ale mam nadzieje że wziąłeś już ten rozwód? Kim to naprawdę świetna dziewczyna i nie chciałbym żeby ktoś ją okłamywał. Robiłem to przez dwa lata i naprawdę nie zasługuje na to.
- Rozwód? O czym ty do cholery mówisz? – Spytał ze zdziwieniem mężczyzna. – Nie mam zamiaru brać żadnego rozwodu. Kimberely przyszła do mnie dwa tygodnie temu i zerwała. Była wściekła że mam żonę i córkę. Swoją drogą nie mam pojęcia skąd się dowiedziała.
- Ale ona mówiła że … - Tutaj Sean urwał. Zdał sobie sprawę że dziewczyna kłamała aby dał jej spokój. W końcu dotarło do niego że nie ma dla nich żadnej szansy. Poczuł dziwne ukłucie w sercu. Zawsze pocieszał się myślą że kiedyś jeszcze będą razem … - Pójdę już. – Zdecydował odchodząc od stolika i ponownie przysiadając się do Liama.
- I jak? Mocno cię ochrzanił? – Spytał popijając cole.
- Nie, był dość miły jak na niego. – Odparł patrząc się w okno. – Zdałem sobie po prostu sprawę że między mną i Kim wszystko skończone. Już nigdy nie będziemy razem.
- Wy już nie jesteście razem od dwóch miesięcy. – Przypomniał mu.
- Oj Li, jeszcze dużo muszę cię nauczyć.
***
Karen, Lou i Jim udali się do baru. Tomlinson wolał do parku wodnego ale jego wróg stwierdził że to zbyt dziecinne o dziwo! Karen także go poparła.
- Jaka nuda. – Narzekał Louis siedząc przy barze podczas gdy jego dziewczyna i Jim zawzięcie rozmawiali.
- Możesz porozmawiać z nami. – Zaproponował chłopak.
- Z wami? Nie mam zamiaru. – Odburknął obrażony. – Ciebie Jim nienawidzę a z Karen chętnie porobiłbym coś innego niż rozmowa.
- Oczywiście istnieje tylko wtedy kiedy Louisowi Tomlinsowi przypomni się że ma ochotę na seks. – Wtrąciła Karen.
- Szkoda że nie żyjemy w wolnym związku. Mógłbym wtedy przelecieć jakąś laskę. – Powiedział Tomlinson spoglądając na blondynkę która siedziała cztery krzesełka dalej. – O boże! Powiedziałem to na głos?
Karen tylko wywróciła oczami.
- Śmiało Louis idź przelecieć tą blondi a ja w tym czasie zajmę się Twoją dziewczyną. – Rzekł Jim z uśmiechem.
- Jeśli tak, to daje ci Lou wolną rękę. – Powiedziała dziewczyna wpatrzona w Jima jak w obrazek. Louis poczuł się okropnie zazdrosny!
- Wcale nie chce tej blondi chce ciebie ale ty najwyraźniej wolisz Jima. – Mruknął, jednak oni w ogóle nie zwracali na niego uwagi. Niezadowolony strzelił focha i oddalił się od nich. Usiadł siedem a może osiem krzeseł dalej. Nie miał ochoty patrzeć na to jak świetnie się dogadują. Postanowił zamówić drinka, poprosił więc barmana i … Jego oczom ukazał się Max! Pierwszy raz widział go jako barmana! Dotąd jego tajemnicę znał tylko Harry.
- Pracujesz tutaj? – Spytał zaskoczony.
- Nie, pracuje jako stripitzer a tu sobie tylko dorabiam. – Odpowiedział z kpiną.
- Nie wnikam w twoje życie. A teraz zrób mi drinka. – Powiedział, na co Max posłusznie wykonał rozkaz. – Dzięki.
- Widzę że Karen flirtuje z jakimś gościem, dlaczego nic nie zrobisz? – Zainteresował się.
- To syn chłopaka mojego ojca.
- No chyba że tak.
- Jeśli to ci poprawi humor to on jest gorszy od ciebie. – Rzekł z uśmiechem.
- Dzięki, z twoich ust to niczym komplement. Dobra, zostawiam cię z Twoimi smutkami, ja musze obsłużyć klientów. – Zdecydował chłopak oddalając się od niego. Tomlinson co chwilę patrzył na Karen i Jima … Co ten cymbał ma czego ja nie mam? – Pomyślał. Zaczął się zastanawiać czy jego dziewczynę naprawdę tak zafascynował czy ona rozmawia z nim tylko po aby był zazdrosny? To niedorzeczne. Lou najpierw dowiedział się  że jego ojciec jest gejem, tydzień  później musiał poznać jego chłopaka a teraz syna jego chłopak … On nawet nie oswoił się z tą pierwszą myślą a co dopiero te dwie następne. Karen w ogóle tego nie rozumie. Kiedyś było inaczej, rozmawiała z nim, dawała mu dobre rady albo milczała razem z nim. Teraz coś się zmieniło … Nie miał tylko pojęcia co?
***
Karen wróciła do domu. Spojrzała na zegarek: 23:20. Jedyne o czym marzyła to iść spać, w końcu jutro szkoła. Rano będzie totalnie niewyspana. Kiedy wchodziła po schodach na górę, usłyszała w kuchni jakieś dźwięki. Jedyne co jej przychodziło do głowy to Harry, który włamał się do jej domu … Myśl, chodź głupia z sekundy na sekundę stawała się w jej umyśle coraz bardziej realna. W końcu postanowiła udać się tam i zobaczyć kto jest tą tajemniczą osobą która hałasuje. Weszła do kuchni z walącym sercem spojrzała na nią i …
- Juliette. – Wydukała, oddychając z ulgą. – Nie masz pojęcia jak się cieszę że to ty.
- A co? Miałaś nadzieje że to Harry? – Spytała dziwnie ostrym tonem. Karen nie rozumiała o co jej chodzi ale idealnie czytała jej w myślach.
- Skąd … Nie ważne. Byłam dzisiaj w barze z Louisem i Jimem. Wiesz że ten Jim to całkiem fajny chłopak? Aaa ty nie wiesz kim on jest … Otóż wyobraź sobie że to syn chłopaka, ojca Lou. – Wyjaśniła Karen siadając na krzesełku.
- Jego też pocałujesz?
- O co ci chodzi? – Przyjaciółka zmierzyła Juliette zdziwionym wzrokiem. – Nie mam zamiaru się całować z Jimem. Chociaż … był dość przystojny.
- Harry też jest ale to nie znaczy że trzeba go całować! – Krzyknęła dziewczyna, która nie wytrzymała.
- Oh, a więc to tak? Widziałaś nas? – Spytała Karen, raczej tonem jakby miała jej to za złe niż jakby się przejęła.
- Tak widziałam was!
- Ale w domu One direction czy w kinie? – Karen chciała się upewnić.
- Boże! Całowaliście się dwa razy? I może jeszcze Styles ściągnął bluzkę?
Jej przyjaciółka nie odpowiedziała, co dało Jul do zrozumienia że to prawda. Zaczęła chodzić nerwowo po kuchni, starając się uspokoić.
- Spałaś z nim? – Spytała nagle.
- Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać! Oczywiście że nie! – Odpowiedziała Karen z oburzeniem.
- A miałaś ochotę?
- Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać! Oczywiście że … - Tutaj się zacięła. – Czy tak troszeczkę to liczy się jako tak?
- Boże! Moja przyjaciółka całowała się z Harry’m Stylesem dwa razy i miała ochotę się z nim przespać!
- Ale powiedziałam mu że to koniec. Dzisiaj mnie w szkole nie nękał więc chyba zrozumiał że kocham Louisa. Juliette, wiedz że to się więcej nie powtórzy, dlatego błagam nie mów o tym Louisowi. To zniszczy nasz związek! On się psychicznie załamie nie może stracić dziewczyny i najlepszego kumpla.
- Zgoda, ale tylko ze względu na naszą przyjaźń. Gdybym mu o tym powiedziała znienawidziłabyś mnie. – Odpowiedziała po czym skierowała się w stronę drzwi. – Ale wiedz że twoje zachowanie jest totalnie nie fair. – Dodała i wyszła.
                                                  KONIEC
Żal mi trochę Louisa, powiem szczerze. Kolejny raz Karen was zaskoczyła? Lubicie ją jeszcze chociaż trochę?
A co do anonimowej osoby to jasne, że możesz prosić o wybaczenie, nawet o dwa;-).
A teraz taka mała zagadeczka: Jaki jest najbardziej zajebisty Kevin na świecie?
Nie chodzi mi tu o Kevin sam w domu :).
O istnieniu tej cudownej istoty dowiedziałam się jakiś miesiąc temu:-P