wtorek, 27 sierpnia 2013

One direction 4 odcinek 91

One direction 4
Odcinek 91
Przyjaciele po długim weekendzie wreszcie mogli wrócić do domu. Zayn siedział markotny w samolocie podobnie jak Karen. W końcu oboje stracili swojego dziewczynę/chłopaka. Louis zastanawiał się dlaczego z Karen nie ma Jima ale pomyślał, że musiał wrócić wcześniej ze względu na pracę. Niall z Juliette pogodzili się i czuli, że po tej sprawie z Owenem ich związek jest jeszcze silniejszy. Harry był rozczarowany Zooey. Miał nadzieje, że nie jest pustą zapatrzoną w siebie lalunią. Bardzo się mylił. Liam żałował, że podczas tego wyjazdu nie przespał się z większą ilością dziewczyn ale tylko jedną. Ogólnie prawie wszyscy byli zdania, że te ferie się nie udały. Mieli nadzieje, że inaczej będzie z wakacjami chodź nie byli pewni, że chcą gdziekolwiek wyjeżdżać.
Na lotnisku wszyscy się rozeszli. Niall chciał pojechać z chłopakami ale przypomniało mu się, że mieszka z Juliette. Trochę żałował, że nie będzie mógł wieczorem z nimi pooglądać dwóch i pół i się pośmiać albo poopowiadać sobie zboczone żarty. Tęsknił za tym. W sumie miał dopiero 17 lat i nie musiał mieszkać z dziewczyną ale robił to dla Juliette. Wyszedłby na zupełnego chama gdyby teraz wycofał się z tego.
Tymczasem chłopaki wpadli jak burza do pokoju. Liam pierwsze co zrobił to włączył telewizor.
- Nareszcie w domu biczys! – krzyknął Li ze śmiechem. – Woho! Obejrzę dwóch i pół. Dołączycie się?
Niestety Zayn i Harry zupełnie nie mieli ochoty. Tylko Louis dosiadł się do przyjaciela z uśmiechem.
- Niall przynieś popcorn! – wrzasnął Tomlinson.
- Jak Niallera tu nie ma idioto. – powiedział Payne. – Mieszka z Juliette.
- A no tak! Zapomniałem! – odparł Lou. – Czy tylko mnie go tak cholernie brakuje czy wam też?
- Nie tylko tobie. – rzekł Harry dosiadając się do nich. – Teraz pewnie jadłby popcorn i pił cole i narzekał, że nie kupiliśmy żelek.
Reszta roześmiała się na te słowa.
- No ale niestety mieszka z Juliette. – powiedział Liam z ciężkim westchnieniem. – W ogóle co to jest, żeby taki młody fajny chłopak mieszkał ze swoją dziewczyną zamiast podrywać w barach laski.
- Z tym, że jest za młody to się zgodzę. – rzekł Harry. – Nie powinien z nią jeszcze mieszkać. Myślę, że to źle wpłynie na ich związek w przyszłości. Będą sobą znudzeni i nie będą korzystać z życia. Zaczną się zachowywać jak stare dobre małżeństwo. To nie będą ci sami Niall i Jul co wcześniej.
- Harry znów czytałeś poradnik małżeński mojej matki? – zapytał a raczej stwierdził Louis.
- A tak a co? – odparł.
- Nie, nic, nic.
                                                                                  ***
Niall rozpakowywał właśnie walizki. Juliette wyszła do supermarketu na zakupy gdyż lodówkę mieli prawie pustą. W trakcie samotnego pobytu dużo myślał nad tym czy rzeczywiście chce z nią mieszkać. Z chłopakami było o wiele zabawniej a on jest młody i chciał spędzać czas z kimś kto ma takie same zainteresowania, co nie znaczyło, że mieszkanie z jego dziewczyną było znów jakąś okropną katorgą. Bo nie. Ale zdał sobie sprawę, że to zdecydowanie za wcześnie na wspólne mieszkanie …
Tymczasem Juliette z Karen pakowały jedzenie do koszyka.
- Po co ci siedem opakowań żelek, cztery duże cole i osiem snikersów? Tylko tym się będziecie żywić? – zapytała Karen i parsknęła śmiechem. Dopiero wtedy Jul zdała sobie sprawę, że wzięła do koszyka same słodycze.
- No tak. Zapomniałam, że miałam kupić makaron, ryż, wodę mineralną, chleb, masło, szynkę, ser, groszek, kukurydzę i … O mój boże! Ja nie dam rady! – krzyknęła w końcu. – To jest dla mnie za trudne! To całe mieszkanie z Niallem jest dla mnie za trudne! Czuje się jakbyśmy byli małżeństwem a ja muszę myśleć o wszystkim! I niech jeszcze się okażę, że jestem w ciąży to już będzie szczyt wszystkiego!
- Więc dlaczego nadal ze sobą mieszkacie skoro ty tego nie chcesz? – spytała Karen i zaczęła pakować jedzenie do koszyka.
- Chcę tego nawet bardzo ale dopiero za 3 – 4 lata. Teraz jest o wiele za wcześnie. Mam dopiero 17 lat. Nie mogę myśleć o wszystkim.
- Masz rację to zdecydowanie za wcześnie. A wiec co zamierzasz zrobić?
Jul wzruszyła ramionami.
- Nic.
- Jak to nic? – zdziwiła się jej przyjaciółka. – Chcesz nadal udawać, ze wspólne mieszkanie ci odpowiada?
- A co mam innego zrobić? Niall tak się starał. Nie mogę tak postąpić. Zachowałabym się egoistycznie.
Karen ciężko westchnęła.
- Chociaż raz pomyśl o sobie. – powiedziała w końcu. – Zrób to na co ty masz ochotę.
- A ty tak zrobiłaś?
- Co masz na myśli?
- Nie ważne. – Juliette machnęła dłonią. – Proszę nie mów na razie nikomu o tym, że mam wątpliwości co do wspólnego mieszkania.
- Zgoda. – przytaknęła głową Karen.
                                                                                  ***
- O kurwa! – wrzasnął Liam gdy wieczorem przeglądał stronki plotkarskie w laptopie.
- Co jest? – zapytał Harry oglądając dwóch i pół.
- Tu piszę, że matka Louisa i nasz menadżer mają romans!
- Nie pierdol! – Styles pochylił się nad laptopem i omal nie zakrztusił się własną śliną. – Rzeczywiście. Co my powiemy Louisowi?
- Jak to co? Że nasz menadżer posuwa mu matkę. Proste nie?
- Li!
W tym momencie do salonu wszedł Louis a przyjaciele spojrzeli na niego nie pewnie. Nie wiedzieli czy mu mówić czy na razie pozostawić to w sekrecie. Chłopak usiadł na kanapie obok Harrego i popatrzył na nich jak na idiotów.
- Co jest? Ostatni raz mieliście taką minę gdy w necie napisali, że Ross Lynch ma bardziej seksowny tyłek od mojego więc zaczynam się już bać.
Harry wziął głęboki oddech i otworzył usta aby powiedzieć mu prawdę ale ubiegł go Liam.
- Sean i twoja matka sypiają ze sobą.
- Liam! Miałeś to powiedzieć jakoś delikatniej! – krzyknął Harry dając mu kuksańca w bok.
- Niedelikatne byłoby stwierdzenie, że jego matka i nasz menadżer robią sobie dobrze.
Styles wywrócił oczami a Tomlinson wyglądał jakby zatrzymał się w czasie. Przestał nawet na kilka sekund oddychać więc chłopaki zaniepokoili się nieco jego stanem.
- Wiesz … - zaczął Liam. – Może twojej matce wcale nie jest dobrze …
- Och zamknij się Liam! – syknął do niego Harry. – Lou odezwij się, proszę.
W tym momencie do salonu wszedł Zayn z szerokim uśmiechem.
- Słyszeliście najnowsze plotki? Podobno Sean i matka Louisa się pukają.
- Czy wy tego do jasnej cholery nie umiecie powiedzieć jakoś delikatniej?! – wydarł się Hazza. – Serio tak trudno powiedzieć: Sean i Christina mają romans?
- No mają romans, mają. – powiedział Payne. – Bardzo ostry romansik. – dodał i wybuchnął śmiechem. Nagle zadzwonił telefon Louisa. Dopiero wtedy zamrugał i wyjął go z kieszeni. Na wyświetlaczu pisało: „Mama” . Nie wiedział czy chce z nią rozmawiać. Był wściekły.
- Pukacie się? Serio?! – wydarł się do słuchawki wstając z kanapy. – Może nie długo do netu wejdzie wasza seks – taśma? Hę? No proszę opowiedz mi jak to jest uprawiać seks z naszym menadżerem.
- Słonko uspokój się … A po za tym jak ty się do matki odzywasz?! Co? Kolejny raz wierzysz tym głupim plotką? Tak? Kolejny raz łamiesz mi serce kompletnym brakiem zaufania! Jak mogłeś coś takiego pomyśleć? Naprawdę uważasz, że mogłabym mieć romans z Seanem? Naprawdę? – zapytała Christina. Lou ciężko westchnął i zajął miejsce na brzegu stolika.
- Przepraszam. Masz rację. Za szybko wyciągnąłem wnioski. Powinienem ciebie zapytać.
- Dobrze wybaczam ci. A jeśli chodzi o mnie i o Seana to nie masz kompletnie się czym przejmować bo my tylko udajemy parę. – powiedziała radośnie. Tomlinson otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i znów wstrzymał oddech.
- Że co? Mamo, żartujesz sobie ze mnie? Jak to tylko udajecie parę? I może udajecie też, że ze sobą sypiacie?
- Słonko, musisz zrozumieć, że … nosz kurwa! Nie było cię na tej gali więc się nie odzywaj! Ten durny grubas zarzucał mi, że wciąż kocham twojego ojca! Musiałam coś zrobić. Co? Może miałam pozwolić aby myślał, że nie pogodziłam się z jego odejściem, co?
- No nie  …
- A więc widzisz. Nie masz prawa mnie oceniać. Pa, słonko.
Christina rozłączyła się a Louis odłożył powoli telefon. Naprawdę myślał, że jego matka skończyła ze skandalami i oszukiwaniem dla sławy. Bardzo się rozczarował jej zachowaniem.
                                                                                  ***
Następnego dnia Louis obudził się już o 8:11. Była to sobota więc mógł dłużej pospać ale jakoś nie miał ochoty. Cały czas myślał o swojej matce i Seanie. Teraz wszystkie gazety zaczną o tym pisać a mnóstwo dziennikarzy będzie go zaczepiać na ulicy chcąc aby wypowiedział się na ten temat. Nie chciał tego. Chciał mieć nareszcie normalne życie bez skandali. Ale jak mógł to zrobić mając taką matkę? Wszedł do kuchni i pierwsze co zrobił to nalał sobie soku do szklanki i usiadł na krzesełku. Czuł, że dzisiejszy dzień będzie jednym z najgorszych jakie będzie musiał przeżyć. Trudno mu było pogodzić się z nową sytuacją. Nawet bardzo. W tym momencie zadzwonił telefon. To był jego ojciec. Lou domyślał się, że pewnie już usłyszał najnowsze plotki i chciał go spytać czy to prawda.
- Cześć tato. – powiedział z ciężkim westchnieniem. – Co słychać?
- W porządku. Lou słuchaj tak sobie pomyślałem czy może nie miałbyś ochoty wpaść do mnie na kolację. Będzie Charlie i Jim …
- Jim? – zapytał ostro. – I co? Może Karen też? W końcu to taka zakochana parka …
- Nie wiem. Jim nic nie mówił, że przyjdzie z Karen. Może się pokłócili? W każdym razie ja bardzo bym chciał abyś przyszedł.
Louis wziął głęboki oddech. Musi to zrobić dla taty.
- W porządku. Przyjdę. – odpowiedział.
- Super. To do zobaczenia. Bądź o 20:00 …
- Tato … - zaczął chłopak zanim mężczyzna się rozłączył.
- Tak?
- Słyszałeś o …
- Twojej matce i Seanie? Tak słyszałem. Ale nie martw się Christina do mnie dzwoniła i powiedziała, że udają więc nie masz czym się martwić.
- Nie mam czym się martwić? Tato! Myślałem, że mama się zmieniła … naprawdę miałem taką nadzieje …
- Pogadamy później. Teraz muszę kończyć.
- Ale tato czekaj … coś się stało? Możesz ze mną porozmawiać o wszystkim. Przecież wiesz.
- Nie sądzę abym o tym mógł z tobą porozmawiać …
- Och tato daj spokój. Mów śmiało o co chodzi.
- Okej a więc zastanawiam się nad smakiem lodów.
- Lody … po co ci lody na śniadanie? – zdziwił się Louis.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – zapytał z ciężkim westchnieniem John.
- Tak tato, ponieważ żaden normalny człowiek nie je lodów na śniadanie! – powiedział Tomlinson a zaraz potem zamknął oczy. – Kurwa. Domyślam się. Dobra tato nie mów. Ale proponuje truskawkowe. Nie pytaj. – Lou rozłączył się i rzucił telefon na blat kuchenny jak gdyby parzył. Nie miał ochoty spotkać się z Jimem … pewnie będzie mówił jaka wspaniała jest Karen i powspomina ich wspaniałe chwile na feriach a tego nie chciał.
                                                                       ***
Zooey siedziała na kanapie i piła wino, które znajdowało się w kieliszku i myślała. Dużo myślała. Tak strasznie było jej przykro za to co zrobiła. Tak naprawdę przykro. Chciała naprawić swój błąd tylko nie wiedziała jak? Ma zadzwonić do Megan i prosić ją aby dała Zaynowi drugą szansę? A co jeśli jej menadżerka zacznie na nią krzyczeć albo powie, że nigdy nie uważała ją za najlepszą przyjaciółkę? Mimo że Zoe z wierzchu wydawała się być zimną suką to w rzeczywistości bardzo wrażliwa dziewczyna, która po prostu potrzebowała przyjaciół. To wszystko. Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pisało „Meg”. Marszcząc brwi nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Musimy się spotkać. – dobiegł ją głos Megan po drugiej stronie słuchawki. – Pasuje ci za godzinę?
- Tak. – odpowiedziała zupełnie zaskoczona modelka. Nie rozumiała dlaczego chciała się z nią zobaczyć po tym wszystkim co jej zrobiła.
- To za godzinę w kawiarni za rogiem. – powiedziała Meg po czym się rozłączyła.
                                                                                  ***
Niall zaraz po śniadaniu postanowił odwiedzić chłopaków. Był ciekaw co właśnie porabiają. Tak strasznie za nimi tęsknił! Miał nawet pomysł aby u nich zanocować na jedną noc i poczuć się jak za dawnych czasów. Otworzył drzwi po czym wszedł do środka. Zobaczył jak Harry z Zaynem siedzą przed telewizorem a Louis przymierza różne ciuchy przed lusterkiem. Wybiera się gdzieś. To było pewne. Tomlinson zawsze myślał, już parę godzin przed wydarzeniem w co się ubrać. Zwykle nie zdecydował się na nic co było w jego szafie i jechał na zakupy coś sobie kupić.
- Hej. – powiedział blondyn i usiadł obok swoich przyjaciół na kanapie. – Co oglądacie?
- Jeden gniewny Charlie. – odpowiedział Malik. – To całkiem zabawna komedia.
- Co?! – Niall prawie wrzasnął. – A dlaczego nie dwóch i pół? To nasz ukochany serial! Nie możecie zrezygnować z niego na rzecz tego czegoś! Cholera! Wszystko się zmienia!
- Przecież nadal kochamy dwóch i pół ale na razie nam się znudził. – wtrącił Harry.
- Jakie znudził? Ty siebie słyszysz? Ja pierdziele. Żeby to Charlie Sheen słyszał. – mruknął pod nosem Horan. – Hej! Dlaczego on jest w tym serialu? – zapytał wskazując na ekran.
- Gra tam główną rolę. – powiedział Zay. – Po tym jak go wyrzucili z dwóch i pół. – dodał. Niallerowi na moment zabrakło powietrza! Zdecydowanie za dużo informacji!
- C … co? – jęknął z przerażeniem. – To jak teraz serial dwóch i pół będzie funkcjonować bez Charlie Sheena?
- Normalnie. Zastąpił go Ashton Kutcher. – odpowiedział Hazza. – Jest całkiem nie zły. Nie wiem czy nawet nie lepszy od Charliego.
Niall w jednej chwili poczerwieniał na twarzy.
- Nikt nie jest lepszy od Charliego Sheena! – wrzasnął a zaraz potem ciężko westchnął. I właśnie tych kłótni brakowało mu najbardziej. Nawet o takie bzdury. – Chłopaki ja … mam pytanie. Czy … czy mógłbym u was zanocować? Tylko jedną noc.
- Pewnie. Korzystaj póki możesz. – rzekł Zayn z uśmiechem.
- Co to ma znaczyć? – Niall nie rozumiał.
- Bo wiesz … mamy w planach przerobić twój pokój na siłownie. Skoro i tak tutaj nie mieszkasz to nic nie stoi nam na przeszkodzie, prawda?
Horanowi jakby w tym momencie świat się zawalił. Jego kochany pokoik miał być siłownią? Po jego trupie!
- Nie zrobicie z mojego pokoju siłowni, słyszycie?! Nie zrobicie! – krzyknął wściekłym tonem.
- Tak? A to niby dlaczego? Co nas powstrzymuje, powiedz nam drogi Niallerze? – Zayn splątał ręce w koszyczek i patrzył na niego z satysfakcją.
- Ja! Bo wprowadzam się z powrotem! – krzyknął i wstał gwałtownie z kanapy. – Dziś, zaraz, teraz! Idę do domu się spakować! I ani mi się ważcie jeszcze raz pomyśleć o siłowni w moim pokoju!
Po tych słowach wypadł jak burza z domu. Harry i Zayn tymczasem ze śmiechem przybili sobie piątkę.
- Miałeś rację. Podziałało. – powiedział Malik do Stylesa z szerokim uśmiechem.
                                                                                  ***
Liam jechał samochodem po prawie pustych ulicach Londynu. Otworzył okno w aucie na oścież i poczuł chłodny powiew powietrza. Tak strasznie brakowało mu jego autka. Okropnie się za nim stęsknił. Ten tydzień na Hawajach uświadomił mu, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Nagle nacisnął mocniej pedał gazu. Stwierdził, że i tak nikogo nie ma w pobliżu więc może jechać tak szybko jak tylko mu się podoba. Ach, to było życie!
W tym momencie usłyszał za sobą samochód policyjny.
- Co do cholery? – mruknął pod nosem. Ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebował było starcie z policją. Jednak zaparkował na poboczu i odsunął szybkę. Ku jego zaskoczeniu osobą, która do niego podeszła była Jennifer! – Śledzisz mnie czy jak?
- Chciałbyś. A teraz płać 200 $. – rozkazała i podała mu mandat. Liam prychnął pod nosem.
- Ty chyba sobie żartujesz? Nie będę ci nic płacił. – rzekł ostro. – A teraz sorry ale spieszę się do klubu ze striptizem. – oznajmił z szerokim uśmiechem mając nadzieje, że to wzbudzi w niej zazdrość. A zresztą? Po co mu była jej zazdrość? Przecież nawet jej nie lubił.
- Pojedziesz do klubu z dziwkami jak zapłacisz mandat. – syknęła.
- Hej! Nie nazywaj je tak! To porządne kobiety! – krzyknął.
- Kręcenie dupą przed bandą napalonych kolesi nazywasz czymś porządnym. Brawo. – Jennifer klasnęła w dłonie. – 200 $. – nie dawała za wygraną.
- Na razie. – odpowiedział i chciał odjechać ale zatrzymała go Jen wbijając paznokcie w jego ramię tak mocno, że o mało nie krzyknął. 
- W takim razie jedziesz ze mną na posterunek. – powiedziała z satysfakcją.
- Że co? Jesteś chora! Lecz się! Nigdzie z tobą nie pojadę. Ani mi się śni. – powiedział a wtedy Jennifer wbiła paznokcie w jego ramię jeszcze mocniej i syknęła:
- Albo załatwimy to po dobroci albo będzie cierpiał. Wybieraj.
Wtedy Payne ciężko westchnął i mrucząc pod nosem mnóstwo przekleństw na dziewczynę opuścił samochód. Miał ochotę ją uderzyć albo porządnie nawrzeszczeć. Działała mu na nerwy jak nikt inny.
                                                                       ***
Zooey usiadła w kawiarni cierpliwie czekała na Megan. Jeszcze nigdy nie była tak zestresowana nawet gdy szła po wybiegu a wśród publiczności siedział sam Johny Depp. Dłonie jej się trzęsły a serce biło jak oszalałe.
- Cześć. – powiedziała chłodno Meg i usiadła naprzeciwko niej. Zoe aż drgnęła.
- Cześć. – odpowiedziała cicho. Czuła się przy niej gorsza. Po tym wszystkim co zrobiła czuła się przy wszystkich gorsza. – Meg ja …
- Nie chciałam ci tego mówić przez telefon bo uważam, że powinnaś to usłyszeć osobiście. Zwalniam się. – powiedziała a Zoe poczuła jak dreszcz przechodzi jej po całym ciele. Jak to się zwalniała? Nie mogła się zwolnić! Gdzie ona znajdzie taką menedżerkę?
- Megan, jeśli chodzi o to co zrobiłam to …
- Nie o to chodzi. Naprawdę nie w tym rzecz. – odpowiedziała spokojnie. – Po prostu muszę wyjechać na jakiś czas. Odpocząć od tego wszystkiego. Zastanowić się czego tak naprawdę chcę w życiu. Zrozumiałam, że praca menadżerki to nie jest to o czym marzyłam.
Zapadła na moment cisza.
- Ja … Meg, nie możesz tego zrobić. Proszę zostań. Zayn to naprawdę dobry chłopak i bardzo cię kocha. To … to nie była jego wina. Między nami nic się nie wydarzyło. Nie możesz go winić za coś czego nie zrobił.
- Ale okłamał mnie! – uniosła się blondynka. – Okłamywał mnie przez ten cały pieprzony czas. Jak ja mam mu teraz zaufać?
- Meg, wtedy jeszcze nie byliście razem …
- To nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że nie powiedział mi prawdy. Robił wszystko abym się nie dowiedziała. Wszystko.
Zooey dotknęła lekko dłoni Megan gdy ta chciała wstać.
- Chociaż z nim porozmawiaj. Wysłuchaj go. Mu naprawdę na tobie zależy i jestem pewna, że gdy dasz mu drugą szansę to już więcej nie popełni tego błędu.
Dziewczyna jednak wyswobodziła się z jej uścisku i bez słowa wyszła z kawiarni.
                                                                                  ***
Niall od razu po wejściu do domu skierował się na górę do sypialni i zaczął pakować wszystkie swoje rzeczy do walizki. Wyglądał jak ktoś kto właśnie wpadł w jakiś obłęd. Tak się zajął pakowaniem, że nie zauważył Juliette, która stanęła w drzwiach. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Niall co ty wyprawiasz?
Dopiero wtedy Horan zdał sobie sprawę z jej obecności. Popatrzył na nią lekko skruszony.
- Jul … ja … oni chcą zrobić z mojego pokoju siłownie! Nie mogę na to pozwolić. Muszę ratować swój pokój, rozumiesz? Przykro mi, skarbie.
- Niall! Czy ty chcesz mnie zostawić! – krzyknęła dziewczyna chodź w głębi duszy poczuła ulgę. Musiała jednak udawać, że jest zła aby nie wyszło na to, że jest totalną egoistką i także nie chciała już mieszkać z blondynkiem.
- Och Jul. Nadal cię kocham i te wszystkie bla bla bla ale … są rzeczy ważniejsze od miłości jak na przykład to, że mój pokój stanie się jakąś głupią siłownią! W ogóle co oni sobie wyobrażali? Jak mogli mnie wykreślić ze swojego życia? To nie fair!
- Okej Niall. Wyprowadzaj się. W takim razie ja też to zrobię. Zamieszkam u mamy a dom sprzedamy, pasuje?
- Pewnie! – pisnął radośnie Horan a zaraz potem spoważniał. – Ale wiedz, że będzie mi brakowało wspólnego mieszkania. Było naprawdę w porządku.
Juliette uśmiechnęła się lekko.
- Mnie także ale jak mówisz … pokój, który ma się zamienić w siłownię jest ważniejszy. – odpowiedziała i razem wybuchnęli śmiechem.
                                                                                  ***
Louis zadzwonił dzwonkiem do domu swojego ojca. Po paru sekundach otworzył mu ubrany w bardzo elegancki garnitur. Tomlinson poczuł się trochę dziwnie, ponieważ on miał zwykłe rurki i długą białą koszulkę z jakimś napisem. Wszedł do środka i podał Johnowi wino. Nie chciał tak przychodzić z pustymi rękami.
- Ooo dzięki Lou. Zawsze znałeś się na winach. Masz to po mnie. – powiedział puszczając mu oczko a chłopak wywrócił oczami. W tym momencie nadszedł Charlie a z góry zbiegł Jim. Na jego widok Louis poczerwieniał ze złości. Tak strasznie nie chciał go oglądać.
- Witaj Louis! – krzyknął Charlie i przytulił chłopaka.
- Cześć Char. – odpowiedział wyswobadzając się z jego uścisku, który był dość mocny.
- Hej. – powiedział Jim do Louisa jednak ten zupełnie go zignorował. Potem poszli do salonu i usiedli. Lou jak zwykle chciał jak najdalej od Jima więc zajął miejsce obok swojego ojca. Cały czas się zastanawiał czy przyjdzie Karen. Sam nie wiedział czy chciał by tego czy nie.
- I jak było na tych Hawajach? – zapytał Charlie nalewając wszystkim po kolei wina. – Jim mówił, że nie źle zaszaleliście.
- Tak to prawda. – przytaknął Lou z uśmiechem przypominając sobie Liama skutego kajdankami. – Było całkiem fajnie ale zdarzały się gorsze dni.
- To prawda. – kiwnął głową Jim ze smutną miną. Louis spojrzał na niego zaskoczony. O co mu chodziło?
- Jim, nie przejmuj się. Może to nie była ta jedyna. – powiedział Charlie obejmując syna. Louis zmarszczył jeszcze bardziej brwi, jego wzrok zauważył Charlie gdyż wyjaśnił:
- Jim zerwał z Karen.
W tym momencie Tomlinson zakrztusił się własną śliną. Zaczął kaszleć tak bardzo, że jego ojciec poklepał go po plecach. Nigdy by nie przypuszczał, że ten chłopak byłby w stanie rzucić jego byłą, ponieważ doskonale widział jak na nią patrzył. Był w niej zakochany bez pamięci.
- Czyli nie jesteście razem? – zapytał dziwnie radośnie a zaraz potem się poprawił: - Przykro mi.
- Nie udawaj! Doskonale wiem, że jesteś z siebie dumny. To wszystko twoja wina. Zniszczyłeś nasz związek. No dalej? Dlaczego do niej nie pójdziesz i nie pocieszysz a potem wskoczysz do łóżka, co? Zrób to. W końcu nic cię nie powstrzymuje. – warknął Jim i gwałtownie wstał po czym uciekł na górę. Na moment nastała cisza. Louis poczuł się winny. Może i to nie była jego wina ale chciał aby zerwali.
- Pójdę do niego. – postanowił Charlie i udał się za Jimem.
- Wiesz co tato? Ja … ja chyba już pójdę. Cześć. Dzięki za zaproszenie. – powiedział Louis i skierował się w stronę wyjścia. Z jednej strony miał ochotę skakać ze szczęścia z drugiej przeprosić Jima, że był takim dupkiem w stosunku do niego. W sumie nie zrobił nic złego prócz tego, że chodził z dziewczyną, którą kochał …
                                                                       ***
Koło 22:00 Zayn usłyszał dzwonek u drzwi. Wrzeszczał aby Harry albo Niall otworzyli ale żaden go chyba nie słyszał więc ruszył się z kanapy przerywając grę na play station i poszedł otworzyć. Jakież było jego zdziwienie gdy w progu ujrzał Megan! Serce mu momentalnie stanęło i przestał na parę sekund oddychać. Miał wielką ochotę ją przytulić i przeprosić za wszystko co jej zrobił.
- Cześć Zayn. – powiedziała.
- Hej. Wejdziesz? – zapytał zapraszając ją gestem ręki do środka. Ona jednak potrzasnęła głową.
- Nie. Przyszłam tylko na moment aby się pożegnać. – powiedziała a Malik pomyślał w pierwszym momencie, że żartuje!
- C … co? Jakie pożegnać?
- Wyjeżdżam. Nie wiem na ile. Może nawet nigdy nie wrócę. Muszę sobie to wszystko przemyśleć. Chcę abyś wiedział, że masz na mnie nie czekać, zrozumiano? – powiedziała i przybliżyła swoją twarz do niego tak, że prawie stykali się nosami. – Wybaczam ci. Naprawdę ci wybaczam ale … nie mogę znów być z tobą. Myślałam nad tym cały dzień  i… ja tak nie potrafię. Przepraszam.
Wtedy dziewczyna zbliżyła swoje wargi do jego i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Zayn poczuł jak dreszcze przechodzą mu po całym ciele. To było niesamowite. Nie czuł się tak przy żadnej dziewczynie. Dopiero teraz zrozumiał ile znaczyła dla niego Megan. 
- Ale … ale ja cię …
- Wiem. – powiedziała i odsunęła się od niego. – Tak w ogóle to podziękuj Zooey. Bardzo cię broniła i to dzięki głównie niej zgodziłam się na dzisiejszą rozmowę. Ona w gruncie rzeczy nie jest taka zła.
Po tych słowach Megan odeszła a Zayn stał w progu i patrzył za nią. Nawet gdy zniknęła mu z pola widzenia, nie zamknął drzwi.
                                                                                  KONIEC
Uff. Oto następny odcinek! I jak wrażenia?
Wiem, że strasznie długo zeszło mi napisanie go ale jakoś nie mogłam się zebrać. Było wiele spraw, które musiałam załatwić i nie miałam za bardzo czasu. Może następny uda mi się dodać jeszcze w tym tygodniu. Trzymajcie kciuki ;).
Zaskoczeni końcówką? Naprawdę nie chciałam aby było tak naiwnie i muszę przyznać, że trochę mi się nawet smutno zrobiło pisząc to. Ale tak musiało być. Cóż ja na to poradzę ; P.
Aha co do nowego blooga to mam pomysł aby to było coś w stylu: „Jak w niebie” Taki film z Reese Witherspoon i Markiem Ruffalo. Bardzo zabawny. Uwielbiam go.
Albo coś w stylu serialu: „Rodzinka jak inne”
Jeżeli nie oglądaliście tych filmów to raczej nie bardzo będziecie mieć pojęcie o czym to wszystko będzie a więc wyjaśnię wam w skrócie.
Pierwszy opowiada o dziewczynie, która ma wypadek samochodowy i zapada w śpiączkę ale jej duch nawiedza pewnego chłopaka, który kupił jej mieszkanie. Na początku go nieco irytuję ale potem razem próbują odkryć kim jest.
Drugi opowiada o parze gejów Bryanie i Davidzie, którzy chcą mieć dziecko i wynajmują surogatkę, która ma za zadanie je urodzić. Ta dziewczyna ma babcię, która nienawidzi gejów i murzynów oraz córkę nie zbyt zdrowo umysłowo.
Oba filmy są genialne, śmieszne i uwielbiam je i nie wiem na jakiej podstawie napisać bloog więc może zapytam: jak wy byście woleli?
Oczywiście zmienię parę rzeczy pod swoim kątem i to nie będzie kropka w kropkę to samo. 
Ps. Dzięki za 69 obserwatorów ahaha xd Kocham was <333
Paa <333


sobota, 17 sierpnia 2013

One direction 4 cz. 2 odcinek 90

One direction 4
Cz. 2 odcinek 90
Christina siedziała na gali ziewając z nudów. W życiu nie przyszła na nic bardziej nudnego! Co to w ogóle było? Lepiej chyba ubawiłaby się na festynie ale cóż się dziwić. Jej syn i Liam jako dwaj najwięksi skandaliści w Anglii wyjechali na ferie i nie mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu. Ach, to wszystko trwało już od godziny a jeszcze nie doszli do jej byłego męża. Z nudów wypiła już czwartego drinka i ziewnęła.
- Widzę, że świetnie się bawisz. – zagadał do niej Sean. – Widziałem dwa stoliki dalej super laskę. Myślisz, że powinienem zagadać?
- Idź, idź. Chociaż ty miej jakąś przyjemność z tego wieczoru. – odpowiedziała Christina.
- Ej no! Myślałem, ze powiesz raczej: ani mi się waż! Przyszedłeś ze mną i masz mi dotrzymywać towarzystwa! – powiedział Sean, który najwyraźniej był rozczarowany tym iż Christina nie wpadła w furię. Kobieta miała coś odpowiedzieć ale właśnie ogłoszono, że nagrodę za najlepszego prezentera zgarnia John Tomlinson. Wszyscy zaczęli klaskać tylko nie Christina. Nie miała na to humoru.
- Chciałbym podziękować wszystkim, którzy na mnie głosowali. Bez was kochani nie osiągnąłbym tego wszystkiego. A w szczególności podziękowania moje kieruje do Charliego. Charlie, skarbie … - John posłał mu całusa w powietrzu a Christina wywróciła  oczami.
- To mnie zawdzięczasz to wszystko ty niewdzięczny pedale. – mruknęła pod nosem.
- Nadal kocha pani męża, co? – spytał jakiś pulchny koleś, który siedział za kobietą. Ona spojrzała na niego zaskoczona. To w żadnym stopniu nie była prawdą. Christina już go nie kochała ani trochę. Była zła, ponieważ to ona załatwiła mu pracę w BBC.
- Robisz sobie chyba żarty grubasie?! – krzyknęła.
- Jest pani zła bo odkryłem prawdę, co? – spytał z uśmiechem.
- Nie no trzymajcie mnie! – Christina wstała z siedzenia w celu pobicia tego mężczyzny. Powstrzymał ją jedna w porę Sean.
- Uspokój się. Nie chcesz chyba skandalu? Wszystkie gazety zaczną pisać, że pobiłaś gościa, który mówił, że kochasz Johna bo byłaś wściekła, że ktoś odkrył prawdę. – powiedział spokojnie.
- Masz rację. Nie po to cię zapraszałam. – rzekła i z powrotem usiadła na krzesełku.
- Chciała pani wzbudzić w nim zazdrość, co? – mężczyzna nadal nie dawał spokoju. Christina nie wiedząc jak ma udowodnić, że już nie kocha swojego byłego męża przyciągnęła do siebie Seana i pocałowała go! Od razu wszystkie kamery skierowały się na nich a zgromadzeni zaczęli szeptać. Takiego czegoś nikt się nie spodziewał a już na pewno nie Sean. Był tak zaskoczony, że nie wiedział co ma zrobić. Pierwszy raz w życiu. Po kilku sekundach kobieta go puściła.
- Nie chcę w nim wzbudzić zazdrości bo mam już nowego chłopaka. – powiedziała spokojnie i napiła się drinka. – Menadżera mojego syna. Prawda, że jest seksowny? – spytała z uśmiechem. Mężczyzna otworzył szeroko oczy i nic już nie powiedział.
- Po co to zrobiłaś? – spytał szeptem Sean.
- Nie mogłam pozwolić aby myśleli, że kocham Johna. – odpowiedziała również szeptem.
- I co? Niby mam udawać twojego chłopaka? – jęknął.
- Tak. A teraz uśmiech do kamerki. – powiedziała a gdy Sean tego nie zrobił kopnęła go w kostkę. Pisnął ale po kilku sekundach spojrzał w kamerę i uśmiechnął się sztucznie.
- Jak Louis wróci z wakacji, przeżyje zawał. – powiedział z ciężkim westchnieniem.
                                                                                  ***
Zayn i Megan umówili się w restauracji. Wszystko szło idealnie. Rozmawiali, śmiali się, ogólnie spędzali miło czas, dopóki Malik nie zauważył Zooey, która siedziała trochę dalej! Totalnie spanikował! Bał się, że do nich podejdzie i powie Meg całą prawdę. Aby do tego nie dopuścić wysłał Harremu sms o treści: Przyjdź szybko do restauracji! Jest poważny problem!
Hazza odpisał: Nie mów, że jest tam też Zooey i mam ją zabawiać …
Zayn: Tak jest tam Zooey i masz ją zabawiać. Harry proszę zrób to dla mnie! Bądź kumplem ; - ).
Harry: Jestem kumplem od przyjazdu tutaj. Okej zrobię to. Ale ostatni raz! Potem radź sobie sam.
Zayn: Dzięki, stary : - D.
- Z kim esemesujesz? – spytała nagle Megan. Malik schował telefon do kieszeni.
- Eee z nikim. – odpowiedział szybko. – Tak sprawdzałem godzinę.
- Aaa okej. – powiedziała Meg chodź widać było, że mu nie uwierzyła. – Wiesz Zayn … od przyjazdu tutaj zachowujesz się dziwnie. Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz …
- Wydaje ci się. – Zay machnął dłonią. – Zawsze jestem szczery. Prawda to u mnie podstawa.
- U mnie także. Ale wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim, co? Dla mnie lepsza jest najgorsza prawda od kłamstwa. – powiedziała z uśmiechem, który Zayn odwzajemnił. Czuł, że serce mu szybciej bije i ogólnie ogarnia go panika! Jeśli Meg dowie się prawdy to nigdy mu nie wybaczy! Nie ma opcji! Znienawidzi go!  
Po kilku minutach do restauracji wszedł Harry i podszedł do Zooey. – Czy to nie Harry? – spytała Megan. – Kręci z Zoe? Nie wiedziałam.
- Eee bo wiesz, Harry to z wszystkimi. – odpowiedział Malik.
- Nie wygląda na takiego …
- Ale jest, uwierz mi. Zooey to już szósta w tym tygodniu.
- Serio? – Meg otworzyła oczy ze zdziwienia. – Nie podejrzewałabym go o to.
Tymczasem Styles przysiadł się naprzeciwko modelki z uśmiechem.
- Cześć.
Zooey spojrzała na niego dziwnie. Co on wyprawia? Miała ochotę na niego nawrzeszczeć ale nie daleko siedział Zayn. Nie chciała zbłaźnić się w jego oczach.
- Co tu robisz? – warknęła. – Idź sobie.
- Uwierz mi, że chciałbym nawet nie wiesz jak. – powiedział z ciężkim westchnieniem.
- Więc dlaczego tego nie zrobisz? – spytała. Tutaj Harre’go zamurowało. Nie przygotował sobie na to pytanie odpowiedzi.
- Bo eee no wiesz, to widać.
- Co widać?
- Że podoba ci się Zayn. – odpowiedział bezproblemowo. – I nie chciałbym abyś w jego oczach wyglądała głupio. – dodał.
- Że co? W ogóle skąd ten pomysł? – zapytała ostro. – Kto ci powiedział? Imię i nazwisko ale już!
- Nikt. Naprawdę. Po prostu … domyśliłem się. To wszystko. – powiedział z przerażoną miną.
- Niech ci będzie. A więc czego chcesz? Nie myśl, że uwierzę, że mi pomagasz. Co? Tobie podoba się Megan i też nie chcesz wyglądać jak sierota?
Harry parsknął śmiechem.
- Karen. – wyrwało mu się. – To znaczy eee … to nie tak ja …
- Spoko. Powiedziała mi, że się w niej zabujałeś i całowaliście się dwa razy. – odpowiedziała. – Najgorsze jest to, że ja spałam z Zaynem a Megan nie a on i tak woli ją. To nie fair.
- No ale Zay tego nie pamięta. – zauważył Harry.
- Niestety. Bo jestem naprawdę w tym dobra. – pochwaliła się z uśmiechem.
- Nie lepsza ode mnie ale daje ci drugie miejsce.
- Że co? Żartujesz sobie? Nie widziałeś mnie w akcji chłopczyku.
- A ty mnie.
- Ciebie żadna nie widziała.
- Sugerujesz, że z nikim jeszcze nie spałem? – spytał ze śmiechem. – Dobre.
- Nie wyglądasz na takiego ale jak uważasz.
Harry zmarszczył brwi. Próbował sobie przypomnieć z kim spał i … doszło do niego, że nie było żadnej dziewczyny w ogóle nie było żadnej osoby! On jeszcze nie uprawiał seksu jedyny w zespole pewnie jedyny w szkole! Ta myśl totalnie go przeraziła.
- Co jest ze mną nie tak? – jęknął.
- W sensie? – spytała pijąc drinka.
- Nie spałem jeszcze z nikim. – powiedział z przerażeniem. – Dobrze, że Louis o tym nie wie bo stałbym się pośmiewiskiem.
- A nie mówiłam, że z nikim nie spałeś. Byłam tego pewna. – rzekła dumnie.
- Nie bawi cię to? – zapytał z zaskoczeniem.
- A czemu miałoby? To raczej smutne ale i powinieneś się cieszyć. Masz aż 17 lat i się nie puszczasz. Brawo. – powiedziała oglądając kieliszek po winie. – Ja to zrobiłam gdy miałam 18 lat.
- Boże! Został mi niecały rok na stracenie dziewictwa!
- Co za palant z ciebie. – mruknęła.
- Że co? – zdziwił się Harry gdyż pierwszy raz ktoś go tak nazwał.
- Traktujesz to jak jakieś pieprzone zawody. A tak naprawdę jesteś jeszcze dzieciakiem. Jak zrobisz to za 3 lata to będzie okej. Najpierw się znajdź dziewczynę i się zakochaj a potem myśl o seksie. Powinieneś być dumny z siebie no ale jak to wy chłopaki wstydzicie się tego, że jesteście prawiczkami.
Harry na moment zamilkł. W tym co mówiła Zooey było sporo prawdy.
- Wow. Nie sądziłem, że jesteś tak mądrą dziewczyną. – powiedział.
- No cóż. Pozory często mylą. – stwierdziła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. – odpowiedział.
                                                                                  ***
  Następnego dnia Karen zeszła na dół na śniadanie. Zauważyła Jima, który siedział przy stoliku przy oknie. Przez moment zastanawiała się czy do niego podejść. Bardzo chciała mu to wszystko wytłumaczyć. Jim musiał zrozumieć, że pomiędzy nią a Louisem wszystko skończone. Co prawda kiedyś myślała, że to jej wielka miłość ale to było dawno temu. Wzięła głęboki oddech i przysiadła się do chłopaka.
- Cześć. – powiedziała nieśmiało. Po kilku sekundach Jim na nią spojrzał.
- Cześć. – odpowiedział bez entuzjazmu. – Jak spałaś?
- W porządku. Eee Jim posłuchaj musimy porozmawiać … - zaczęła. – To co się wczoraj wydarzyło to … nie powinno. Naprawdę.
- Karen, ja doskonale widzę jak na siebie patrzycie. Nie musisz mi nic tłumaczyć. – powiedział uśmiechając się smutno. – To ja cię namawiałem do tego związku. Ty nigdy tego nie chciałaś. Przepraszam, to moja wina.
- Jim ty nic nie rozumiesz! – Karen to prawie krzyknęła. – Nie kocham Louisa. Ja i on to przeszłość. Wtedy totalnie spanikowałam to był odruch. Jestem pewna, że gdyby obok mnie wtedy stała jego matka to zrobiłabym to samo.
Jim lekko się uśmiechnął.
- A jeśli on czuje do ciebie coś więcej niż przyjaźń? Zresztą pewnie tak jest, w końcu nie miałby innego powodu do nienawidzenia mnie.
- Nie pomyślałeś, że może cię nie lubić za charakter? – zapytała.
- Dzięki, poprawiłaś mi humor. – odparł. – Jesteś pewna, że nic do niego nie czujesz?
- Tak, jestem pewna. – przyznała dotykając lekko jego dłoni. – To jak? Między nami już wszystko okej?
- Tak, między nami okej. – powiedział z szerokim uśmiechem. – Cieszę się, że znów jesteśmy razem. Czuje, że teraz nasz związek będzie o wiele silniejszy.
W tym momencie dziewczyna zauważyła Louisa idącego w ich stronę. Domyślała się, że będzie rzucać jakieś ironiczne uwagi na temat tego co wydarzyło się wczoraj. Ku jej zdziwieniu chłopak stanął naprzeciwko nich i powiedział:
- Mam wam przekazać, że dzisiaj odbywa się przyjęcie. To tyle ode mnie. – powiedział i odwrócił się na pięcie.
- O której? – spytał Jim.
- O 20:00 w głównej sali. – odpowiedział bez entuzjazmu i znów chciał odejść ale ponownie zatrzymał go Jim:
- A obowiązują jakieś specjalne stroje?
- Nie. Możecie przyjść nawet w workach na śmieci. – powiedział chichocząc lekko pod nosem.
- A zaproszeni są tylko goście hotelu czy inni też mogą wpaść? – dopytywał się Jim.
- Nie. Tylko goście hotelu. – odparł.
- A suszi będzie?
- Cholera Jim! – krzyknął Lou tracąc cierpliwość. – Dasz mi w końcu od was odejść? Błagam!
Wtedy chłopak kiwnął głową a Tomlinson odetchnął z ulgą i sobie poszedł.
                                                                                  ***
Do Christiny przyszła jej menadżerka aby omówić sprawy związane z jej udawanym związkiem z Seanem. W tym celu on także musiał przyjść. Jak zwykle się nieco spóźnił.
- No nareszcie jesteś! – powiedziała kobieta otwierając drzwi.
- Sorry ale były korki. – odpowiedział wchodząc do środka.
- Sean u nas nie było korków od 1995. – przypomniała mu Christina.
- Dobra przyznaję! Wybierałem strój! – krzyknął i usiadł na kanapie obok Tracy, menadżerki Christiny. – No to mów skarbie co tam miałaś do powiedzenia?
- Nie nazywaj mnie tak! – warknęła kobieta.
- No wiesz, wczuwam się. Skoro mamy udawać parę … - powiedział z szerokim uśmiechem. Christina wywróciła oczami i zajęła miejsce naprzeciwko nich na fotelu.
- Tracy złaź z kanapy i zrób miejsce dla mojej kobiety! – rzekł Sean. Dziewczyna posłusznie zrobiła to o co prosił ale Christina najwyraźniej nie miała ochoty siadać obok menadżera One direction.
- Sean, co ty odpierdalasz? Tracy siadaj z powrotem!
Dziewczyna posłuchała Christiny. Była trochę skołowana i przerażona.
- Wczuwam się w swoją rolę. Nie jestem dobrym aktorem i chcę poćwiczyć. – powiedział dumnie. – Aha a co z seksem? Bo jako para powinniśmy go uprawiać, co?
- Nie no ja oszaleję! – krzyknęła kobieta wstając z fotela. – Tylko cię pocałowałam ty głupi zapatrzony w siebie dupku! Wcale nie musimy udawać pary!
- Owszem musimy. Powiedziałaś, że jestem twoim chłopakiem. Co teraz powiedzą media? Że kłamałaś bo nadal kochasz męża! Ha! To powiedzą!
Christina musiała przyznać mu rację. Mogła nie mówić, że jest z nim w związku. Niestety. Wczoraj jeszcze o tym nie pomyślała.
- Możemy być parą ale bez seksu. Zresztą nawet gdybyśmy go uprawili nikt by o tym nie wiedział a my musimy robić to co widzą ludzie czyli trzymać się za ręce, całować, słodzić sobie itp.
- Możemy nakręcić seks – taśmę. Wtedy zobaczą jak uprawiamy seks. – rzekł Sean z szerokim uśmiechem.
- Muszę się napić. – powiedziała kobieta i poszła do kuchni po wino.
                                                                                  ***
Wieczorem o 20:30 przyjęcie rozkręciło się na dobre. Wszyscy śmiali się, pili wino, rozmawiali. Ogólnie był straszny tłok ale można było znaleźć miejsce żeby być na osobności. Zooey siedziała przy barze i piła drinka. Musiała wyznać okropną prawdę, która ją męczyła od jakiegoś czasu. Nie wiedziała tylko komu. W końcu stwierdziła, że odpowiednią osobą będzie Karen. Nie miała przyjaciół tylko Megan a jej tego powiedzieć zdecydowanie nie mogła. Zauważyła dziewczynę jak rozmawia z Jimem. Nie wiele się namyślając podeszła do niej.
- Hej. – powiedziała. – Mogę zająć ci chwilkę? – zapytała nieśmiało. Karen kiwnęła głową. Odeszła trochę dalej od Jima z Zoe i spytała:
- O co chodzi?
- Chodzi o tą noc z Zaynem. Nie powiedziałam ci wszystkiego … - zaczęła z przerażoną miną. – Bałam się, że będziesz mnie oceniać i wkurzysz się.
- Zoe, możesz powiedzieć mi wszystko zresztą robisz tak. – powiedziała Karen z lekkim uśmiechem.
- Tak, tak wiem, że nie znamy się zbyt długo i … nie powinnam cię tym obarczać ale to mnie tak strasznie męczy, że nie mam pojęcia co z tym zrobić. Powiedzieć Zaynowi prawdę?
- Przecież zna prawdę. Wie, że ze sobą spaliście. – rzekła Karen bezproblemowo. – A teraz zachowuje się jak ostatni dupek nie  mówiąc Megan prawdy ale pominę to.
- Właśnie o to chodzi, że nie spaliśmy. I w tym cały problem. – powiedziała Zoe z miną jakby zaraz miała się rozpłakać. Karen otworzyła szeroko oczy. To co usłyszała nie źle nią wstrząsnęło.
- Że co? Zoe to jakaś gra? Co ty w ogóle wyprawiasz?
- Proszę nie bądź zła. Jesteś jedyną osobą, której mogę się zwierzyć.
- Zoe ja nie jestem zła po prostu nie rozumiem o co w tym chodzi. Przecież mówiłaś, że spaliście ze sobą, tak? Obudziliście się nadzy w łóżku, prawda?
- Tak tyle, że ja wtedy byłam jeszcze wredną i zakochaną suką. Zayn się rozebrał i poszedł spać a ja … zrobiłam to samo. Wiedziałam, że jak rano się obudzi to będzie jedyne wytłumaczenie.
- Zwodziłaś go przez cały czas?! – Karen prawie krzyknęła. – On biedny stara się przez cały wyjazd ukryć, że spaliście ze sobą i wynajął nawet Harrego aby cię odciągał od Megan  a ty teraz mówisz, że nic między wami nie było?! Zoe dobrze się czujesz? Wiesz, że mogłaś zniszczyć mu życie?
- Co? – Zooey zmarszczyła brwi. – Wynajął Har … O mój boże! Więc to dlatego za mną chodził! Teraz wszystko stało się jasne! A ja myślałam, że on zobaczył we mnie tą lepszą stronę i … to dlatego postanowiłam wyznać prawdę. Nie chciałam być już dłużej złym człowiekiem.
- Masz natychmiast wyznać Zaynowi prawdę! Masz mu powiedzieć, że nie spaliście ze sobą! – powiedziała stanowczo Karen. – Albo ty to zrobisz albo ja. Wybieraj.
Po tych słowach odeszła. Zooey ciężko westchnęła. Nie miała pojęcia co ma zrobić? I jeszcze to co dowiedziała się o Harrym. Naprawdę myślała, że ktoś nareszcie ją polubił. Myliła się. Już nikomu nie można ufać w tych czasach.
Tymczasem Megan stała trochę dalej od nich. Poznała prawdę. Poznała całą prawdę na temat tego o czym Zayn starał się zapomnieć. Teraz wiedziała, że jej chłopak myślał iż przespał się z Zooey i starał się to przed nią ukryć. Okłamywał ją. Była wściekła. Poczuła, że chce go zabić ale nie chciała robić scen i to przed tyloma ludźmi. Nagle podszedł do niej Malik. Meg nie była pewna czy mówić mu, że wie o wszystkim. Nie wiedziała nawet co mogłaby powiedzieć?
- Zatańczymy? – spytał z uśmiechem.
- Może później. – odpowiedziała starając się zachowywać normalnie. – Teraz nie mam ochoty.
- Wszystko w porządku, Meg?
- Tak, wszystko w porządku. – powiedziała i odeszła od niego. Chciała teraz pobyć sama. Było jej tak cholernie smutno.
                                                                                  ***
Juliette tymczasem nadal nie powiedziała Niallowi o sprawie z Owenem. Wiedziała, że musi to zrobić i im szybciej tym lepiej. Niestety. Nie wiedziała od czego zacząć. Nie chciała aby jej chłopak pomyślał, że dawała mu jakieś znaki, że on i ona mogą być jeszcze kiedyś razem. Co prawda to nie w stylu Nialla i bardziej prawodpobne, że powie iż wszystko jest okej a tak naprawdę będzie wściekły w środku. Musiała go zapewnić o swojej miłości i tym iż nigdy go nie opuści.
- Niall musimy porozmawiać … - zaczęła nie pewnie.
- O Juliette! Jak dobrze cię widzieć! Chcesz suszi? Jest boooskie! – wykrzyknął szczęśliwy. Dziewczynie zrobiło się smutno, że będzie musiała mu zepsuć humor.
- Niall to ważne …
- Ale to suszi jest boskie! Tylko spróbuj! Mmm, palce lizać! – powiedział i zaczął je wpychać Jul to buzi.
- Niall masz rację jest rewelacyjne ale …
- Fantastyczne! Po prostu rozpływam się!
- Niall serio muszę ci to teraz wyznać, wysłuchaj mnie. – poprosiła spokojnie.
- Czekaj tylko dokończę suszi bo … teraz jestem w swoim świecie.
Dziewczyna posłusznie zaczekała aż zje. W tym czasie dużo myślała nad tym co mu powiedzieć i jak w ogóle zacząć. Gdy w końcu Horan skończył swoje jedzenie Juliette odetchnęła z ulgą. Teraz może mu powiedzieć.
- A więc Niall, chodzi o Owena …
- O kurwa! Czy to kawior! – wrzasnął blondyn i oczy mu się rozjaśniły. – Kocham go!
Jul wywróciła oczami. Z Niallerem nie da się dogadać. Nagle zauważyła Owena we własnej osobie, który szedł w ich stronę. Zaczęła panikować! Bardzo dobrze wiedziała, że będzie chciał zapytać czy się już zastanowiła. Nie chciała aby Niall dowiedział się prawdy właśnie od niego chociaż w tym była już jego wina. Jedzenie było dla niego ważniejsze od tego co miała mu do powiedzenia.
- Cześć Jul. – powiedział chłopak z szerokim uśmiechem. – Bosko wyglądasz.
Wtedy Horan przerzucił swoje spojrzenie z kawioru na nich. Czuł jak gotuje się w nim złość.
- Co tu robisz? – spytał ostro.
- Jaką podjęłaś decyzję? – zapytał Owen totalnie olewając pytanie Nialla.
- Owen posłuchaj ja … - zaczęła jednak przerwał jej Horan.
- Jaką decyzję? O co chodzi?
- Twoja dziewczyna miała się zastanowić czy chce być ze mną. Jutro wyjeżdżam i muszę wiedzieć.
Niall otworzył szeroko oczy! Tego zupełnie się nie spodziewał! Przecież jego dziewczyna zapewniała go, że między nią a Owenem niczego nie ma!
- Ona nie chce być z tobą. – warknął blondynek.
- Właśnie Owen nie chce być z tobą. – przytaknęła Juliette i odetchnęła z ulgą, że ma to już za sobą. Miała nadzieje, że chłopak sobie pójdzie i najwyżej będzie trochę smutny.
- To czemu potrzebowałaś tyle czasu do zastanowienia? Proste: bo nadal coś do mnie czujesz. Niall był dla ciebie tylko pocieszeniem po mnie. Gdybym cię nie zostawił nigdy byś na niego nawet nie spojrzała. – powiedział Owen z cwanym uśmieszkiem. Tego dla Horana było za wiele. Lekko popchnął chłopaka. – Udajesz, że umiesz się bić? – zapytał z drwiną. – Dobrze wiem, że nawet nie umiałbyś rozwalić mi nosa.
- Może i nie ale umiem zrobić to! – Niall wziął do ręki stojące obok ciasto i rzucił je w stronę Owena. On był zupełnie tym zaskoczony a Horan zaczął się śmiać. Juliette tymczasem była zupełnie przerażona.
- Ja też to umiem zrobić! – krzyknął Owen i rzucił w Niallera suszi.
- Ty dupku! Nie marnuj tego zajebistego suszi! – Teraz blondyn zupełnie się wkurzył i biorąc w dłoń dwa ciasta zaczął nimi nacierać Owena.
- Chłopaki! Przestańcie się bić jedzeniem! – krzyknęła Jul. – Dobry Boże. Jak to brzmi. Przestańcie się bić jedzeniem. – mruknęła pod nosem.
Niestety bójka zaczęła się już na dobre. Nikt nawet nie silił się aby ich rozdzielić. Goście byli bardzo rozbawieni ich bójką. Po chwili Liam wziął do ręki ciasto i rzucił w jakiegoś grubego gościa.
- Kto to do cholery zrobił?! – wrzasnął wściekły. Payne zaczął chichotać pod nosem a mężczyzna stwierdził, że to Jul więc odrzucił w jej stronę kawałek tortu.
- Pan sobie żarty robi?! – krzyknęła. – Tę sukienkę dostałam od Nialla! A masz ty bezczelny grubasie! – po tych słowach zrobiła to samo co on. I tak zaczęła się bójka na jedzenie. Jedyną osobą, która była przerażona całą tą sytuacją był jakiś kelner, który krzyczał, że marnują jedzenie. Louis który stał pod ścianą i nudził się dostał od Liama.
- Rozwesel się troszkę panie smutaśny! – krzyknął ze śmiechem. – Rzuć w Jima i zemścij się, że zabrał ci dziewczynę!
- Masz rację. – rzekł Lou z uśmiechem ale najpierw odrzucił w stronę Payne, który cieszył się jak małe dziecko bo ktoś nareszcie natarł go tortem.
Lou zobaczył jak Karen stoi i obserwuje całe to zdarzenie obok Jima. Poczuł jeszcze większą złość i rzucił w ich stronę. Niestety nie trafił w chłopaka ale w dziewczynę. Miał już zwiać ale Karen zauważyła go. Ku jego zdziwieniu zamiast krzyczeć, że zachowuje się jak 10 – latek, wzięła do ręki także tort i rzuciła w niego a potem drugi i trzeci z rozbawioną miną.
- Naprawdę uważasz, że to zabawne? – zapytał. – Karen przestań! To nie jest śmieszne! Rzucasz we mnie piątym ciastem! – krzyknął ze śmiechem i próbował się schować pod stołem.
- Owszem jest zabawne! Wyglądasz jak idiota! – powiedziała z uśmiechem.
- Ten się śmieje kto się śmieje ostatni. – rzekł i chciał rzucić w nią kawałkiem tortu, który wyglądał jak tort weselny. Niestety. Jego plan się nie powiódł i przypadkiem wywalił na nią wszystko! Dziewczyna zaczęła piszczeć więc chłopak czym prędzej rzucił jej się na pomoc. – Czekaj, zaraz zawołam Nialla to zliże to z ciebie. – powiedział i wpadł w niepohamowany śmiech.
- Zemszczę się. – powiedziała i wylała na niego całą butelkę wina.
- Wiesz, że to kosztowało 10 tysięcy?
- No cóż, trudno. – rzekła bezproblemowo.
Tymczasem Megan zaczęła rzucać jedzeniem w Zayna. Na początku sądził, że to zabawa a potem dziewczyna rzuciła w niego nawet kieliszkiem! Chłopak stwierdził, że to już nie jest zabawne. Nie rozumiał skąd w niej tyle agresji?
- Meg … meg uspokój się. Co się stało? Meg! – krzyczał Zay.
- Co się stało? Pytasz co się stało ty kłamliwy dupku! – wrzasnęła. – Jesteś zwykłym dzieciakiem nie nadającym się do poważnego związku! Nie chcę cię znać! Och! Mam ochotę cię zabić!
- Meg nadal nie rozumiem o co ci chodzi …
- Myślałeś, że mnie zdradziłeś i nic mi nie powiedziałeś! Zachowałeś się jak zwykły tchórz! Wszyscy pewnie o tym wiedzieli tylko nie ja! Co mi przyszło do głowy zakochiwać się w durnym 17 – latku?!
- Skąd … skąd wiesz? – jęknął przerażony.
- Słyszałam rozmowę Zooey, która mówiła Karen, że nigdy z tobą nie spała tylko chciała abyś tak sądził. Nie ważne jest to, że ona zachowała się jak szmata bo po niej mogłam się tego spodziewać ale po tobie? Rozczarowałeś mnie. Bardzo mnie rozczarowałeś. – powiedziała i ze łzami w oczach uciekła z sali. Zayn stał jak kołek i nie mógł się ruszyć. Nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Meg odeszła … zostawiła go … tak jak przewidział. Czuł, że serce szybciej mu wali i ma ochotę krzyczeć. Naprawdę mu na niej zależało a teraz jej nie ma. Zauważył Zoe, które stała przy stoliku i piła drinka. Szybko do niej podszedł.
- Nie spaliśmy ze sobą?! – krzyknął wściekły. – A już myślałem, że się zmieniłaś!
- Zayn to nie tak ja …
- Nie chcę cię słuchać. Wszystko spieprzyłaś. – odpowiedział i poszedł. Modelka ciężko westchnęła.
- A jednak pozory nie mylą. – odezwał się Harry, który za nią stał i mijając ją poszedł za Zaynem. Zooey miała ochotę się rozpłakać ale starała się trzymać dzielnie.
                                                                                  ***
Po tej szalonej imprezie Karen wróciła do swojego pokoju roześmiana. Wspaniale bawiła się z Louisem i już zapomniała, że jeszcze wczoraj miała ochotę go zabić. Zgubiła jednak Jima. Pomyślała, że pewnie jest w pokoju bo nie chciał obrzucać się jedzeniem. Go nigdy nie kręciło takie coś. Otworzyła drzwi i zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu.
- Jim! Jim! – krzyknęła jednak nigdzie go nie było. – Jim jesteś tu? Odezwij się!
Nagle zauważyła karteczkę, która leżała na stoliku. Podeszła do niej powoli i przeczytała: Karen przepraszam ale musiałem wyjechać. Wiem, że wtedy w kawiarni nie kłamałaś iż już nic nie czujesz do Louisa bo nie lubisz gierek ale … tylko ci się tak wydawało. Przykro mi ale nie mogę być z dziewczyną, która nigdy nie spojrzy na mnie tak jak na swojego byłego. Jim.
                                                                       KONIEC
I oto mamy kolejny odcinek! Z opóźnieniem ale jest! Wiecie ciężko pisać jest jednak bo moje odcinki są długie i zawsze staram się aby nie było nudno tak więc trochę schodzi. Następny pojawi się pewnie za jakieś 4 – 5 dni. Oczywiście komentujcie bo to jest dla mnie najważniejsze ; ). Uwielbiam czytać wasze komentarze ; D. Dają mi mega energię aby pisać następny odcinek! <3
Tak w ogóle to dużo myślałam nad następnym bloogiem i mam już pewien pomysł ale nie wiem czy wam się spodoba ; -(.
Dlatego czy czytalibyście opowiadanie w którym główną rolę odkrywają geje a właściwie Larry? Jeśli nie to spoko ale chciałabym się sprawdzić czy taką historię też bym potrafiła pisać.
Pewnie Eleounor shipperki nie będą zadowolone dlatego zrobiłam taką ankietę. Głosujcie ! Z góry dzięki <333
Mam jeszcze taki pomysł aby nagrać dla was video takie 15 minutowe? w którym mogę odpowiedzieć na wasze pytania i  komentować ostatnie plotki na temat 1D. Byście chcieli? + nie jestem pewna czy udałoby mi się dodać na blogspota to nagranie ale można spróbować. 
Paaa <333