niedziela, 31 maja 2015

Łamacze serc 1x08 I feel naked

Oczami Vanessy:
Nasz dom kompletnie zaszedł syfem! Poważnie, gdzie się nie spojrzy – tam kurz. Nie długo zacznie nas oblegać jak jakieś cholerne robactwo, a wtedy mogę zapomnieć o Harrym, chodź i tak już powinnam. Druga randka z Eleanor? No wolne żarty. Ja bym się z nią nawet na jedną randkę nie umówiła i w dodatku z dopłatą. No może musiałabym dostać jakieś naprawdę dobre wynagrodzenie, aby iść z nią gdzieś, tak na przykład 5 milinów? Chociaż to podlegałoby jeszcze dyskusji. W każdym razie zdziwicie się bądź nie, ale wyjęłam odkurzacz! Musiałam się go nie źle naszukać najpierw, bo w sumie nigdy nie odkurzałam. Okazało się, że trzymamy go w piwnicy. Serio, kto trzyma odkurzacz w piwnicy? Ale pewnie to ja wrzuciłam go pewnego dnia w akcie frustracji. Spytacie, dlaczego ktoś taki jak Vanessa Malik nie zadzwonił po sprzątaczkę. Cóż… długa historia. Próbowałam, naprawdę, ale mój cięty język jak zwykle dał o sobie znać.
- Dzień dobry. Z tej strony Vanessa Malik, tak, ta Vanessa Malik. – roześmiałam się kokieteryjnie. Może ich sprzątaczką okaże się seksowny Włoch, który będzie mi sprzątał mieszkanie bez koszulki, a ja będę siedziała na kanapie i udawała, że czytam vouga? Byłoby bosko! Już zagryzałam wargę, na samą myśl takiego scenariusza.
- Witamy. Chce pani zamówić obsługę sprzątającą?
- No oczywiście, że tak! Po co innego bym dzwoniła? – oburzyłam się. Pracują tam idioci czy co?
- W porządku. Na kiedy?
- No jak najszybciej! Mamy 9:24, prawda? – powiedziałam szybko zerkając na zegarek na ręce. – Więc potrzebuje tak za powiedzmy 20 minut.
Usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
- Przykro nam, ale nasza obsługa jest wolna dopiero za 3 godziny. Ewentualnie może przyjść jutro z samego rana.
Teraz to ja się roześmiałam.
- Słucham? Macie tylko jedną sprzątaczkę?
- Oczywiście, że nie. Mamy cały pakiet ekspertów od sprzątania, ale jak już mówiłam, wszyscy zarezerwowani.
- Nawet seksowny Włoch? – jęknęłam.
- Słucham?
- Chce mi pani powiedzieć, że nie macie w swoim „super” pakiecie ekspertów, seksownego Włocha? – nie mogłam wprost w to uwierzyć! Cóż, za kompletny brak zaopatrzenia w porządnych ekspertów. Przecież nie od dziś wiadomo, że nikt tak nie wysprząta mieszkania jak seksowny mężczyzna.
- Cóż… obawiam się, że nie. – kobieta po drugiej stronie słuchawki wydawała się być przerażona lekko.
- No błagam! Kim wy jesteście? Na co idą moje pieprzone podatki? Żeby nawet nie mieć w pakiecie tego co klient wymaga? Kim pani w ogóle jest, aby mówić, że nie macie seksownego Włocha, który wysprząta nawet najciemniejsze zakamarki w moim mieszkaniu, bez koszulki. Wie pani co? Gdybym była pani szefową już wyleciałaby pani za drzwi, jęcząc i płacząc, abym przyjęła panią z powrotem do pracy. Ma pani szczęście mając takiego szefa, jest naprawdę cierpliwy do pani wybryków! Wie pani co? W głowie mi się nie mieści, że ja wymagam, a pani nie spełnia moich próśb. Jestem klientem! Powinna mnie pani traktować jak królową. A ja co? Czuje się potraktowana gorzej niż pies w schronisku. Na pewno jest pani gruba i brzydka i nikt pani nie chce. – uśmiechnęłam się sztucznie, szkoda, że tego nie widziała. – Miłego dnia. – rozłączyłam się z satysfakcją.
Cóż, teraz widzicie dlaczego nie mogłam zamówić obsługi sprzątającej. Ale jestem Vanessa Malik, prawda? Nie ma dla mnie rzeczy nie możliwych.
Znajdowałam się teraz w salonie i naciskałam różnie przyciski w urządzeniu, mając nadzieje, że trafię na właściwy. Nic z tego. Żaden nie działał. Co za debil robi te odkurzacze? Ech, na pewno  Victoria kupowała. Ona się na niczym nie zna. Kupiła jakiś trefny i nawet nie sprawdziła czy działa. Ja nigdy nie mogłabym sobie na coś takiego pozwolić. Oczarowałabym sprzedawcę moim seksownym uśmiechem tak, że nawet dostałabym zniżkę  na 50 %.
- Co jest? – zapytał Zayn wchodząc do salonu ze szklanką soku w jednej ręce.
- To jest, że odkurzacz nie działa. Powiedz swojej Victorii, że nie zna się na urządzeniach i nie powinna już więcej robić zakupów do domu.
- Ale ten odkurzacz ja kupowałem o ile się nie mylę.
- No tak. – wywróciłam oczami. – Mogłam się domyśleć. Mam brata idiotę. Puknij się czasem w ten głupi łeb, o ile w ogóle coś tam jest.
Zayn się roześmiał. Zmarszczyłam brwi.
- I kto tu mówi o byciu idiotą? – zapytał podchodząc do gniazdka i wskazując na niego palcem. – Nie podłączyłaś go do prądu, geniuszu.
Stałam przez chwilę z otwartą buzią nic nie mówiąc.
- Ja… byłam wczoraj w klubie. Jeszcze do końca nie wytrzeźwiałam. – usprawiedliwiłam się, chodź w żadnym klubie nie byłam.
- Jasne. – mruknął Zayn. W tym momencie ratując mnie tym samym, weszła Vic. Była bardzo podekscytowana.
- Zgadnijcie co! – spojrzała na nas wyczekującym wzrokiem.
- Przeceny na buty do 70 %? – zapytałam.
- Justin się ujawnił? – powiedział Zayn.
- Nie. – machnęła nie dbale ręką. – Mała podpowiedź! Zgadnijcie kto będzie zdawał na prawo jazdy?
- Justin Bieber? – drążył dalej temat Malik.
- Twoja ciocia? – spytałam mrużąc oczy, chodź wydawało mi się, że Rita ma prawo jazdy.
- Wy tak na serio? – Vic zmarszczyła brwi. – To oczywiste, że ja! – wykrzyknęła podekscytowana. Oboje z moim bratem wy buchnęliśmy śmiechem. Ona i prawo jazdy. Taa. Victoria Lawrence zaklinacz Brooklyńskich ulic. Mam nadzieje, że nie zabije żadnego dziecka. Miałaby problemy i ja też. Byłabym znana jako przyjaciółka morderczyni dziecka. To nie współgrałoby dobrze z moją rodzącą się karierą.
- Powodzenia. – Zayn dotknął jej ramienia, wychodząc z salonu.
- Co to miało znaczyć? – spytała oburzonym tonem Victoria, chodź Malika już nie było tutaj.
- Życzył ci powiedzenia. Mój brat jest zawsze przesadnie miły.
- Uważasz mnie za idiotkę? Umiem wyczuć ironię. – powiedziała zakładając ręce na klatkę piersiową. – W ogóle co ty robisz z odkurzaczem? – wskazała na niego palcem. – Dobra, nie odpowiadaj. Nie jestem pewna czy chcę wiedzieć. – mówiąc to również opuściła pomieszczenie.
Oczami Victorii:
Udowodnię im, że dam sobie rade! Zdam to cholerne prawo jazdy, a Zayn i Vanessa będą mogli mnie pocałować w cztery litery. Na pewno będzie im głupio kiedy dostanę potwierdzenie, że mogę już legalnie poruszać się samochodem po ulicy. Gdy wychodziłam z domu natknęłam się na Steva Gomezo. No tak. Czy on codziennie musi przebywać w naszym domu?
- Hej Steve. – machnęłam mu ręką.
- Macie kaszankę? Skończyła mi się, a sklep jest za daleko. – powiedział.
- Steve! Sklep jest bliżej niż nasz dom. – odpowiedziałam nie wierząc, że jest takim idiotą. Wychowywano go w dziczy przez wilki?
- A i tak miałem do was wpaść. – uśmiechnął się.
- Ty do nas wpadasz codziennie. – powiedziałam. – Nie ważne. Spieszę się. Nie mamy kaszanki, ale jest kiełbasa.
- O nawet lepiej, dzięki Van.
- Jestem Victoria.
- Jak zwał tak zwał. – machnął ręką i poszedł. Jezu święty. Powiedzcie, że ja śnię.
                                                                       ***
Siedziałam właśnie w samochodzie, a obok mnie znajdował się mój instruktor. Okazał się nim 35 – letni mężczyzna był miły i widać było, że zależało mu abym zdała. Dawał mi wskazówki i wszystko cierpliwie tłumaczył. Jestem pewna, że zdam za pierwszym podejściem! Pokaże i Vanessie i Zaynowi, że dałam sobie radę. Będzie im na pewno głupio, że tak mnie wyśmiali.
- Nazywasz się Victoria Lawrence, prawda? – zapytał mężczyzna.
- Tak. – potwierdziłam.
- A wiec Victorio Lawrence dobrze ci idzie, oby tak dalej. – powiedział, a ja myślałam, że zapiszczę ze szczęścia! Nie mogło być lepiej.
- Dziękuje panu bardzo. – uśmiechnęłam się. – To wiele dla mnie znaczy.
- Mówię tylko prawdę.
- Czyli twierdzi pan, że zdam? – zerknęłam na niego znad kierownicy.
- To bardzo prawdopodobne. Zobaczymy jak pójdzie ci dalej. – odpowiedział.
Life is beautiful.
Oczami Vanessy:
Na poprawę humoru, bardzo często oglądam filmy pornograficzne. Wiem, że to nie jest nic, czym powinnam się chwalić, ale lubię to robić. Tak było i dzisiejszego dnia. Zamknęłam się w swoim pokoju i kładąc się na łóżku na brzuchu, włączyłam laptopa. Wpisałam w wyszukiwarkę moim ulubioną stronkę i kliknęłam pierwszy link. Hm, na jaki film mam dzisiaj ochotę? – zaczęłam się zastanawiać. Mówiąc szczerze zaciekawiło mnie jedno zdjęcie. Nie lubię oglądać obrazków porno, bo nie mogę sobie wyobrazić to tak jak widzę na filmikach, ale ten chłopak był dziwnie podobny do…
- Aaa!!! – zaczęłam się drzeć na cały pokój zdając sobie sprawę kto był na tym zdjęciu. To się nie dzieje naprawdę, prawda? O mój boże. Serce zaczęło mi szybko walić i praktycznie nie mogłam oddychać. Jak to jest, że o tym nie miałam pojęcia? No do jasnej ciasnej, jak można było chociaż tego nie wyczuć? Kiedyś pracowałam przez tydzień jako wróżbitka. – Co robić? Co robić? – zaczęłam chodzić po pokoju w te i we w te zastanawiając się. W końcu postanowiłam. Muszę zadzwonić do mojego przyjaciela. Utkwimy w tym razem. – Halo? Rodrick, przyłaź w trybie natychmiastowym! – krzyknęłam zdenerwowanym tonem.
- Van, skarbie, nie mogę. Mam aktualnie maseczkę na twarzy. Załatw to sama. Dasz radę, buźka. – odpowiedział.
- Rodrick!! Sos, słyszysz? Sos. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Mogłaś tak od razu. Zaraz będę. – odparł rozłączając się.
Oczami Victorii:
Po kilku godzinach zakończyłam jazdę samochodem. Gdy zatrzymałam się na parkingu miałam doskonały humor. Chyba nic nie jest w stanie mi go zepsuć.
- I jak panie instruktorze? Zdałam? – spojrzałam na niego wyczekująco, jednocześnie uśmiechając się słodko. Byłam pewna, że odpowiedź będzie brzmiała „Tak!”.
- Cóż… - zaczął drapiąc się po karku. – Pierwsza część jazdy poszła ci znakomicie, ale druga część… delikatnie mówiąc zawaliłaś.
Momentalnie zaschło mi w gardle. Jak to zawaliłam? Na wielkiego anioła! Myślałam, że wygraną mam jak w banku. Nie mogę nie zdać. Vanessa będzie mnie wytykać palcem jeszcze przynajmniej przez rok, a przy śniadaniu będzie mówić „Hej Vic. Zgadnij kto nie zdał na prawo jazdy? Tak, tak ty! Ty nie zdałaś”. Mój boże. Musi być jakiś sposób, aby zdać! Musi.
- Jak to zawaliłam? – jęknęłam.
- W sensie nie zdajesz, rozumiesz, prawda? No chyba, że… - dotknął mojego policzka. – Zrobisz coś dla mnie cukiereczku.
- Zrobić co? – spytałam, chodź domyślałam się.
- Nie udawaj głupiej. – powiedział rozbawionym tonem, a jego ręka zaczęła się sunąć od mojego ramienia w dół. Przełknęłam głośno ślinę. Chciałam zdać prawo jazdy, bardziej niż cokolwiek innego, ale nie w ten sposób! Nie jestem jakąś tanią dziwką.
- Zabieraj łapy. – syknęłam przez zaciśnięte zęby. Nie jestem jakoś specjalnie pyskata, ale ten koleś ewidentnie mnie zdenerwował. Chciał mnie wykorzystać? Błagam. Nie jestem Vanessą. Nie prześpię się z kimś tylko po to aby coś osiągnąć.
- Słucham? – mężczyzna wyglądał na zaskoczonego. – Albo zrobisz to co ci każe, albo nie zdajesz, rozumiesz? A wiem, że bardzo ci na tym zależy. – mówiąc to zbliżył swoją twarz do mojej z zamiarem pocałowania mnie. Otworzyłam szeroko oczy. Nie mogłam mu na to pozwolić. Dałam mu więc z liścia w twarz i szybko otwierając drzwiczki od samochodu wybiegłam z niego. – Wracaj suko! Możesz się pożegnać z prawkiem! – krzyczał za mną. Jednak ono jakoś mnie w tej sytuacji nie specjalnie obchodziło. Byłam przerażona i roztrzęsiona. Chciałam się znaleźć jak najszybciej w domu. Ten dzień niech się w końcu skończy! Biegłam przed siebie na szpilkach, co było nieco trudne, ale nie chciałam się nad tym zastanawiać. Łza spłynęła mi po policzku, a ja ją szybko starłam. Nie mogę się rozkleić przez jednego dupka. Nie jest tego wart. Zachowałam się jak normalna i porządna dziewczyna i powinnam być z siebie dumna, a ja tymczasem czuje się jak szmata. Czy naprawdę wyglądam na kogoś kto w ten sposób załatwia sprawy?
Oczami Vanessy:
- O! Mój! Boże! – krzyknął Rodrick patrząc na ekran mojego laptopa. Ja siedziałam na łóżku po turecku i posłałam mu spojrzenie typu „teraz mnie rozumiesz”. – Czy to… czy to jest…
- Yup. – kiwnęłam głową.
- Ale on… ale on jest… - jąkał się mój przyjaciel.
- Dokładnie. Nagusieńki. Widać wszystko. – powiedziałam kiwając przy tym głową. Rodrick przełknął głośno ślinę. – Hej! Czy ty się ślinisz? Odwal się. Harry jest mój.
- To nie ja pokazuje swoje klejnoty publicznie! Miej to na uwadze. – odpowiedział Rodrick.
- Właśnie. Co mu odbiło, że jego fotka znalazła się na porno stronce? Naćpał się czy upił? A może lunatykował? – zaczęłam się zastanawiać. Dla mnie to jest nie pojęte. Patrząc jako osoba bezstronna, a nie napalona kocica, to wydawał się całkiem porządnym chłopakiem. Tymczasem wychodzi na to, że dorabia sobie na porno stronkach. Ja rozumiem gdyby zdecydował się na rozbieraną sesję w vougu albo innym czasopiśmie, ale na takim syfie? Myślałam, że bardziej się szanuje.
- Sądzisz, że wstał w nocy zrobił sobie zdjęcie, wstawił na porno stronę i poszedł spać? – odezwał się nagle mój przyjaciel.
- Masz rację. Bez sensu. A może to sprawka jego byłej? Wiesz, różne świństwa robi się z zemsty, sama coś o tym wiem. – przyznałam się bezwstydnie.
- Pytanie brzmi co z tym zrobimy? – Rodrick posłał mi pytające spojrzenie. Ciężko westchnęłam. Co robić? Co robić?
- Musimy powiedzieć o tym Harry’emu. – postanowiłam. – I wyjaśnić to.
- Nie będzie tak wiesz… dziwnie? – zaczął się zastanawiać mój przyjaciel.
- Dziwne to patrzeć na jego penisa na porno stronce. – odpowiedziałam szczerze.
Oczami Victorii:
Doszłam do domu cała roztrzęsiona. Nogi mnie piekielnie bolały od tych cholernych szpilek! Chyba zrobiły mi się odciski. Jednak nie to było najgorsze, ale ten drań, który myślał, że jeden szybki numerek załatwi sprawę! Powinnam właściwie iść z tym na policję. On próbował mnie wykorzystać seksualnie. Nie chce sobie robić problemów. Jestem pewna, że Vanessa zgłosiłaby to do trybunału praw człowieka, ale ja to nie ona. Jesteśmy zupełnie inne. Czasami się zastanawiam, jak to się stało, że się przyjaźnimy?
- I jak? – zapytał Zayn, gdy weszłam do domu wycieńczona. Wzięłam głęboki oddech zastanawiając się czy mu powiedzieć.
- Cóż… było… hm, interesująco. – ugryzłam się w język. Jestem nienormalna.
- Interesująco powiadasz? – Malik uniósł do góry jedną brew.
- Mój instruktor próbował mnie wykorzystać! – krzyknęłam nagle, a po chwili zdałam sobie sprawę, co właśnie powiedziałam. Otworzyłam szeroko oczy. Boże, jestem czasem taką idiotką. Przecież Zayn pójdzie z tym na policję! Nie chce problemów. – To znaczy… wyobrażał sobie, że mnie wykorzystuje, ale to w gruncie rzeczy porządny człowiek, wiesz…
- Co próbował zrobić? – spytał przez zaciśnięte zęby. – Victoria, błagam cię, nie kręć. Mów prawdę.
- To nic takiego. Dałam mu w twarz i uciekłam. – powiedziałam wiedząc, że uciekanie przed prawdą nic nie da.
- To dupek. Niech no ja się z nim rozprawię. – powiedział tak bojowo, że aż mnie zaskoczył.
- Zayn, proszę nie… nie ma takiej potrzeby. – próbowałam go zatrzymać, ale on już szedł do wyjścia.
- Jedziemy tam. Pokażesz mi co to za drań.
Westchnęłam. Jak mus to mus. Jedziemy rozprawić się z bydlakiem!
Oczami Vanessy:
Zapukałam do drzwi Harry’ego jak każdy kulturalny człowiek, dobra, bez żartów. Zaczęłam walić w nie jak nienormalna prze okazji drąc się „otwierać! Alarm!” Rodrick stał obok mnie z lekka przerażony, próbując jakoś mnie uspokoić. Ja jednak byłam nie ugięta. To zdjęcie mnie zdenerwowało, a jak coś mnie zdenerwuje raz to nie ma zmiłuj! Po kilku sekundach usłyszałam czyjeś kroki.
- Musimy sobie coś wyjaśnić pani Styles. – powiedziałam gdy drzwi się otworzyły.
- Słucham? – zapytał, wyglądał jakby nie wiedział o co chodzi! Ta jasne. Może jeszcze nie wie, że erotyczne zdjęcie jest na jakieś porno stronie? Next joke, please.
- Nie udawaj, Styles. – powiedziałam wchodząc do jego mieszkania. Rodrick powędrował za mną.
- Możesz przestać nazywać mnie Styles? – poprosił.
- Możesz przestać umieszczać zdjęcia swojego penisa na erotycznych stronach? – wyrzuciłam z siebie na jednym wdechu. Rodrick wyglądał jakby go trafił piorun. Tak, wiem. Nie powinnam tak z grubej rury, ale Harry mnie wkurzył. Nie dosz, że dowiaduje się, że dorabia sobie jako gwiazda porno to w dodatku odzywa się do mnie bezczelnie. No co za człowiek!
- Co robię? – zapytał.
- Mam powtórzyć czy ci pokazać? – założyłam ręce na klatkę piersiową.
- Proszę o pokazanie. – spojrzał na mnie wyzywająco.
- Proszę bardzo. – odpowiedziałam i poszłam do jego salonu. Laptop stał na stoliku do kawy, usiadłam więc na kanapie i włączyłam go. Chłopaki przyszli za mną.
- O co jej chodzi? – spytał Harry Rodricka myśląc, że nie słyszę. Ha! Mam słuch doskonały, nic się przede mną nie ukryje.
- Zaraz zobaczysz. Ale naprawdę nie wiesz? – zdziwił się.
- Wyobraź sobie, że nie mam pojęcia. – odparł tak przekonująco, że prawie mu uwierzyłam. Wolne żarty. Nie jestem aż tak naiwna.
- Proszę, proszę. A czyj to penis? – uśmiechnęłam się cwaniacko odwracając laptopa w stronę Harry’ego i Rodricka. Mój przyjaciel starał się zakryć oczy, chodź widziałam, że podglądał. Tak wiem, Harry ma doskonałe ciało, a on nigdy nie zazna jego dotyku. Jaka szkoda.
- O mój boże! Dlaczego ten koleś wygląda jak ja?! – krzyknął Harry.
- Eee, bo to ty? – serio, tak trudno siebie poznać? Miałam go za inteligentniejszego osobnika.
- To nie jestem ja! – bronił się. Marnie. Przecież widzę, że to on. Jeszcze ślepa nie jestem.
- Nie chcę być nie grzeczny, ale to ty. – wtrącił Rodrick. – Nie widzisz tych rysów twarzy? Macie takie same.
- Ależ oczywiście, że to nie ja i jest ku temu dowód! – oświadczył dumnie.
- Niby jaki? – prychnęłam. Naprawdę, jestem bardzo ciekawa co zamierza powiedzieć…. Cóż, wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego co za chwilę miało nastąpić.
- To proste: nie mam tatuażu na… no wiecie, tym dzyndzlu. – powiedział Styles.
- Masz na myśli penisa? – spytałam z miną „ty tak serio?”
- Dokładnie. – uśmiechnął się zwycięsko.
- Jest tylko jeden haczyk. Skąd mamy mieć pewność, że mówisz prawdę? – teraz to ja byłam górą. – Nigdy nie widziałam twojego „kolegi”.
Harry wyglądał na przerażonego. Zagięłam go! Ha, jestem nie pokonania.
- No błagam. Rodrick, chyba ty mi wierzysz, co? – spojrzał na niego błagalnym wzrokiem.
- No wiesz… też nigdy nie miałem okazji go zobaczyć. – mówiąc to podszedł do mnie i przybił ze mną piątkę. Błąd. Nasza dwójka jest nie do pokonania.
- Ludzie, no! Zgrywacie się, co? Przecież nie umieściłbym swojego zdjęcia na porno stronce. Za kogo wy mnie macie? Za aktora porno? Szanuje się. Nie jestem taki. – bronił się.
- Tak naprawdę nie wiemy czym się zajmujesz. Równie dobrze możesz tak zarabiać na życie. – powiedziałam. – Ale, jest tylko jeden sposób aby udowodnić nam, że mówisz prawdę. – mówiąc to spojrzałam na jego spodnie. – Ściągaj je. – wskazałam na nie palcem. – No już! Szybciutko. – klasnęłam w dłonie.
- Jezu nie! – krzyknął zdegustowany.
- Nie zgrywaj świętej dziewicy. – powiedział Rodrick, a zaraz po tym umilkł. Taa, też czasem wypowiadam swoje myśli na głos. Nie pierwszy i nie ostatni.
- Słuchajcie, może załatwimy to w inny sposób?
- Niby w jaki?
- Wy tu jesteście od myślenia! – powiedział wręcz zdesperowanym tonem.
- A więc… - zaczęłam. – Po dłuższym namyśle każe ci zdjąć spodnie. – uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Dobra. – warknął. A ja myślałam, że się przesłyszałam! Czy zaraz zobaczę jego… mój boże! Chyba muszę sobie zrobić koktajl, usadowić się wygodnie na kanapie i proszę, proszę. Tylko podziwiać piękne widoczki i jak mam nadzieje całkiem duże. Ech, moje myśli są takie zboczone. Dobrze, że tylko ja mam do nich wgląd.
- Dobra co? – kontynuowałam.
- Pokażę moje klejnoty, ale tylko Rodrickowi. Jest facetem i będzie mi mniej wstyd. – powiedział loczek, a ja parsknęłam głośnym śmiechem.
- Czy ty na pewno wiesz na co się piszesz? To gej! Nie da ci spokoju przez miesiąc jak zobaczy twój sprzęt. Będzie sobie wyobrażał was razem w łóżku i nie spocznie póki tak się nie stanie. – powiedziałam.
- Van, zapomniałaś, że opisujesz swoje marzenia. – odezwał się Rodrick. Co za wredota! Dobrze, że Harry nie wziął na poważnie naszych docinków. Nadal był zdania, że pokaże się nago tylko Rodrickowi! Lepszy rydz niż nic, a ja muszę wiedzieć czy Harry umieszcza swoje nagie zdjęcia na stronach porno czy też nie, więc się łaskawie zgodziłam. Jestem ciekawa efektów.
Oczami Perrie:
- Co? No co ty nie powiesz? Serio? – nie mogłam wprost w to uwierzyć! Harry Styles jest gejem! Największy przystojniak w okolicy lubi innych przystojniaków! Wierzyć się po prostu nie chce. Dobrze, że Eleanor mi powiedziała. Oszczędziła mi robienie sobie złudnych nadziei. Zawsze była dla mnie taka dobra. Aż żałuje, że nie jestem taką wspaniałą przyjaciółką dla niej.
- Dokładnie. Też byłam w szoku. – odpowiedziała leżąc na leżaku z koktajlem w dużym kapeluszu, który ochraniał ją przed słońcem. – Jest jeden plus, ta suka Vanessa nie ma u niego również szans. A ja zawsze mam Louisa, którym powinnam się zająć, bo jakąś inna szmata mi go zabierze.
- Mhm, a myślisz, że Zayn nadal jest wolny? – spytałam.
- Perrie! Skup się! – Eleanor przywróciła mnie do porządku. – Nie mówimy teraz o tobie i Zaynie tylko o mnie i Harrym. Jedno jest pewne: nie możesz o tym nikomu powiedzieć. Na razie wiem tylko ja i Harry wiedziałby, że to ja wygadałam się. Obraziłby się na mnie i już nigdy więcej zapewne by ze mną nie porozmawiał.
- I tak jest gejem… - powiedziałam. – Nie masz u niego szans.
- Na jakim ty świecie żyjesz? Najlepszy przyjaciel dziewczyny to gej! Nie zrezygnuje z takiej okazji. Na pewno pozna mnie ze swoimi innymi kolegami, a któryś z nich musi być hetero. – uśmiechnęła się.
- Przecież bujasz się w Louisie… - przypomniało mi się.
- Serio Perrie? Jesteś aż tak naiwna? Och, moje biedactwo. – pociągnęła za słomkę sącząc koktajl. Zmarszczyłam brwi. Może jestem naiwna, ale chociaż nie podrywam kilku chłopaków na raz.
- Muszę już iść. – stwierdziłam, że muszę się dowiedzieć czy Zayn nadal jest sam, bo będzie mnie to dręczyć.
- Narazka! – Eleanor mi pomachała. Odmachałam jej.
Gdy wyszłam na ulicę, słońce tak bardzo prażyło, że cieszyłam się, iż wzięłam okulary przeciwsłoneczne. Jest chyba ze 35 stopni! Usmażyć się można na tym słońcu. Akurat zobaczyłam Steva Gomezo. Ciekawe czy już wie, że Harry woli chłopców hm… sprawdźmy jego wiedzę na temat mieszkańców tego miasteczka. Ale zaraz… czy Eleanor nie zabroniła mi mówić, że Harry jest homo? Cóż, wzruszyłam ramionami. Skąd będzie wiedziała, że to ja się wygadałam?
- Hej Steve! Chcesz najnowszą ploteczkę dnia? – zapytałam radośnie.
- A masz pączka? – spytał.
- Nie. – odpowiedziałam.
- A kasę na pączka? – dopytywał.
- Coś powinnam mieć. – powiedziałam przeszukując kieszenie spodni. Znalazłam kilka centów, więc mu podałam.
- To teraz mów, ale szybko, bo muszę kupić pączka.
- Och, jasne, a więc… czy wiedziałeś, że Harry Styles jest gejem? – powiedziałam podekscytowanym tonem.
- Ten nowy jest gejem? Cóż, nie dziwię się.
- Jak to? – zdziwiłam się.
- Już kiedy nie chciał skorzystać z usług moich prostytutek doszedłem do wniosku, że coś musi być z tym chłopakiem nie tak. I już teraz wiem dlaczego. Oczywiście, że chciał prostytutkę, ale męską. Mogłem mu takie zaproponować.
- A masz je w pakiecie? – uniosłam do góry brwi.
- Oczywiście. Są droższe, ale nie wiele. Chcesz skorzystać?
- Dzięki, ale nie. Ciągle cierpię po niespełnionej miłości.
- Ach, jasne. Spoko. To ja będę leciał po pączka. – powiedział Steve i tyle go widziałam. Mam tylko nadzieje, że nie postanowi powiedzieć o tym całej okolicy! O cholera! Donna. Przecież muszę jej powiedzieć, że Harry jest gejem. Jeśli dowie się tego nie ode mnie, obrazi się na mnie do końca życia! Lecę.
Oczami Vanessy:
Słyszałam takie dźwięki jak „woow!” , „jest naprawdę duży”. Serio, Rodrick powinien się trochę bardziej szanować. Nie wierzę, że wzięłam sobie takiego idiotę za przyjaciela. Chociaż kocham go najbardziej na świecie i nie zamieniłabym go na nikogo innego. Wiem, że Zayn to mój brat, ale cóż. Serce nie sługa. Ja traktuje Rodricka bardziej jak rodzinę. Gdy w końcu Rodri wyszedł z pokoju Harry’ego wyglądał jakby właśnie zakończył ostry seks. Był zarumieniony i spocony. Co tam się działo? Nigdy nie marzyłam, aby być Rodrickiem, ale w tej chwili nie pragnęłam niczego innego.
- I co? – zapytałam, gdy mój przyjaciel zszedł ze schodów.
- Zazdroszczę ci tak bardzo. – powiedział. Wyglądał na naprawdę zazdrosnego.
- Aż tak?
- Lepiej. – dotknął mojego ramienia. – Znacznie lepiej.
- Wow. – zdołałam tylko wypowiedzieć. Ja tez sobie zazdroszczę.- A tatuaż? Ma? – dopytałam.
- Jezu, nie pamiętam. – odpowiedział. – Tak się podjarałem, że nie zwróciłem uwagi na ten szczegół. Chyba będę musial tam wrócić i zobaczyć jeszcze raz.
- Nie ma mowy! – krzyknął Harry zbiegając po schodach i zapinając po drodze rozporek. – Nie mam żadnego tatuażu.
- No dobrze, wierzę ci. – westchnęłam. – Ale i tak w przyszłości sama ocenię. – szepnęłam po cichu do Rodricka, na co ten zachichotał.
Oczami Victorii:
Kiedy wróciliśmy z Zaynem, po jak się okazało mini bójce, byłam naprawdę pod wrażeniem tego jak stanął w mojej obronie. Wcześniej tego nie doceniłam, bo byłam smutna, przerażona i zła, ale teraz zdałam sobie sprawę, że Malikowi musi naprawdę na mnie zależeć, skoro tak zareagował. Koleś wydawał się być naprawdę przerażony, a Zayn bojowo nastawiony do walki. Powiedział, że jak jeszcze raz postanowi skrzywdzić jakąkolwiek dziewczynę, nie tylko mnie to znajdzie go i nie ukryje się przed nim!
- Nie znałam cię od tej strony. – powiedziałam ze śmiechem.
- Ja siebie też nie, szczerze mówiąc. – odpowiedział.
- Dziękuje. Dziękuje za to, co dla mnie zrobiłeś. Nikt nigdy…
- Daj spokój. – machnął nie dbale ręką ze śmiechem. Och, gdyby on wiedział, ile to dla mnie znaczy… Teraz jestem praktycznie pewna, iż mu się podobam. Jeśli nadarzy się odpowiednia chwila, powiem mu o swoich uczuciach, a wtedy przekonamy się czy miałam rację. 
_______________________________________________________________
Victoria powinna być z Zaynem? :) To co mam w planach dalej, może was  nieco zaskoczyć haha
Zamierzam też bardziej rozwinąć wątek Rodricka, ale bałam się, że jak już zacznę to będzie go za dużo :) 

czwartek, 28 maja 2015

Łamacze serc 1x07

Oczami Vanessy:
Mawiają, że jeżeli nie byłaś zakochana w kimś to ta osoba nie może cię zranić. Ja udowodniłam jak bardzo to stwierdzenie jest idiotyczne. To oczywiste, że nie jestem zakochana w Harrym, a mimo to, tak bardzo zraniła mnie wiadomość, że znowu umówił się z Eleanor. Teraz nie mogę praktycznie znieść jego widoku. Zawsze rano patrzyłam jak w swoim seksownym szlafroku i bokserkach idzie rano po gazetę przed domem, a teraz wprost nie wyobrażałam sobie jak ja na niego spojrzę. Dobrze, że nie musimy mieć nic do czynienia. Chyba bym umarła z powodu złamanego serca. Chciałam tylko aby wskoczył mi do łóżka. Czy wymagałam tak wiele? Nie sądzę. Jestem 23 – latką i mam swoje potrzeby. Chyba wiem gdzie się udać, aby zapomnieć o swoich przykrościach.
Właśnie stałam przed drzwiami i zastanawiałam się czy powinnam zapukać. Zawsze wchodzę bez zapowiedzi to i dzisiaj tak zrobię. Otworzyłam drzwi. Pusto. Zmarszczyłam brwi. Zwykle już by chodził w samych bokserkach i podlizywał mi się, abym tylko się z nim przespała. Cóż, pewnie jeszcze śpi. Zrobię mu niespodziankę. Zdjęłam czarne szpilki, aby na schodach nie robić hałasu i weszłam na górę. Na korytarzu ściągnęłam ciuchy, pozostając w samej bieliźnie. Będzie szybciej. Potem skierowałam się do pokoju Logana i nie pukając również tam, otworzyłam drzwi. Zapewne zobaczył mnie przez okno i czeka już zwarty i gotowy. – pomyślałam podekscytowana. Moje wyobrażenia jednak nijak się miały do rzeczywistości. Z chwilą gdy tam weszła, poczułam jakby ktoś oblał mnie kubłem zimnej wody.
- Co wy wyprawiacie? – krzyknęłam widząc jakąś gołą blondynę na Loganie. To ja powinnam być na jej miejscu.
- Van? Co tu robisz? – zapytał Logan.
- Co ja tu robię? Co ona tu robi? W dodatku na tobie? – mówiłam trzęsącym się głosem. Czy w tym mieście już nikt mnie nie chcę? Cholera no, zostanę starą panną.
- Uprawiamy seks, a na co to wygląda? – odpowiedział bezczelnie. – Widzę, że jesteś przygotowana, więc zaczekaj za drzwiami aż skończymy.
O mój boże. Nie wierzę, że nie przerwali tego ohydztwa które robią. Czy jestem w ukrytej kamerze, halo!
- Wal się ty pieprzony dupku! – krzyknęłam. – Koniec z seksem!
- Co? – jęknął Logan. – Nie możesz mi tego zrobić. Byłaś najlepszą partią jaka mi się trafiła.
- Ten układ miał być tylko pomiędzy nami, a nie jakąś blondi! – rzuciłam jej złowrogie spojrzenie.
- Nigdy nie ukrywałem, że jestem seksoholikiem. – powiedział. Fakt. Wiedziałam o tym.
- To ci nie daje prawa do zdradzania mnie!
- Ale my nawet nie byliśmy razem. Kotek, odetchnij, a potem wróć i cię przelecę, okej? Teraz daj mi dokończyć to co zacząłem z Ashley, ok?
W środku gotowałam się ze złości. Dłoń zacisnęłam w pięść i miałam ochotę mu przywalić, ale się powstrzymałam. Nie jest tego wart. Wyszłam z jego pokoju trzaskając głośno drzwiami. W głowie mi się nie mieści, że mógł chcieć przespać się z kimś innym. Byłam w tym najlepsza. Dzięki mnie na świecie jest mniej gejów, a on wybiera jakąś Ashley? Wolne żarty.
Oczami Harry’ego:
Kiedy rano wracałem ze sklepu, gdzie kupiłem świeże pieczywo, przydarzyła mi się dziwna rzecz. A mianowicie spotkałem Steva Gomezo. Van mówiła, że jest dziwny, ale nie wiedziałem, że aż tak. Spojrzał na mnie najpierw dziwnie, a potem potarł podbródek jakby nad czymś myśląc. Zmarszczyłem brwi.
- Coś nie tak? – przystanąłem patrząc na niego wyczekująco.
- Nie, nie. – potrzasnął głową. – Lubisz uprawiać seks?
- Co?
- No w sensie rżnąć się?
- Wiem co to znaczy uprawiać seks, nie rozumiem tylko do czego zmierzasz! – pisnąłem prawie jak mała dziewczynka. Boże, a jeśli ten Steve to pedofil? Wprawdzie mam 20 lat, ale on jest o jakieś 20 starszy ode mnie. To nie byłoby normalne, a w dodatku nie jestem gejem.
- Mhm, lubisz z jedną osobą cały czas czy z różnymi?
To pytanie kolejny raz wyprowadziło mnie z równowagi. Zaczynam się bać. Nie chce się przez jakiegoś psychola wyprowadzać, tu jest fajnie.
- W sensie trójkąt?
- W sensie zmieniać partnerów.
- Och, rozumiem. – zastanowiłem się przez moment. Mam niby 20 lat, ale… - Z jedną osobą.
- W takim razie załatwię ci na stałe jedną dziewczynę. – odpowiedział również w zamyśleniu. – Wybierzesz sobie którą.
- Ja… ja chyba muszę już iść. – powiedziałem patrząc z utęsknieniem na mój dom.
- Jeszcze jedno pytanie.
- Tak?
- Masz wystarczająco dużo pieniędzy na opłatę?
- Słucham? – jezu, ten koleś urwał się z choinki czy co. Co on gada w ogóle? A może jest na jakiś prochach? Tak, to wiele by wyjaśniało.
- Młody jesteś, mieszkasz na dobrej dzielnicy, masz na pewno dużo kasy. Dobra leć, skontaktuje się z tobą jak zwolni się dziewczyna. – powiedział, a ja otworzyłem szeroko oczy. Co się przed chwilą wydarzyło? Nie mam pojęcia i nie chce wiedzieć.
Oczami Vanessy:
- I był w łóżku z inną? – zapytała Victoria z niedowierzaniem gdy jej opowiedziałam o mojej porannej sytuacji.
- W rzeczy samej. Sypia z innymi, dasz wiarę? A ja byłam mu wierna. – pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Chciałaś przelecieć Harry’ego.
- Ale w ostateczności nie przeleciałam. Czyli byłam wierna, widzisz?
Vic wywróciła oczami. W takich sytuacjach żałuje, że Rodrick woli chłopaków. Bylibyśmy idealną parą. Zgraną pod względem charakterów z identycznymi poglądami no i najważniejsze: nie zdradzalibyśmy się nawzajem. Mogłabym mu ufać. A tak to? Mogę sobie pomarzyć. Ach, życie.
- Logan nie jest czasem seksoholikiem? – zapytała Vic.
- Jest. – potwierdziłam. – I wiedziałam o tym, ale… myślałam, że jakby był napalony to by zadzwonił, a nie umawiał się z prostytutką.
- Skąd wiesz, że to prostytutka?
- Widziałam ją kiedyś przed burdelem. – odpowiedziałam. Victoria otworzyła szeroko oczy. Zapewne zastanawiała się po jakich ja okolicach chodzę. Cóż, nie jestem grzeczną osobą. Potrafię zaszaleć tu i tam.
- Siemka dziewczyny. Ale miałem ciężki dzień w pracy. – powiedział Zayn wchodząc do salonu.
- Ty mówisz o ciężkim dniu? Serio? – zakpiłam. – Logan ma nową lalunie do bzykania.
- Ten seksoholik? – spytał Malik odpadając na kanapę.
- Serio, czy każdy w tym domu wie, że Logan jest seksoholikiem? – wstałam z kanapy kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Gorzej. Cała okolica o tym wie. – odpowiedziała Victoria. Wywróciłam oczami. W tym miasteczku nic się nie ukryje.
Oczami Harry’ego:
Przed wyjściem z Eleanor, zadzwonił telefon. Pomyślałem z nadzieją, że to ona – odwołać. Na wyświetlaczu jednak pojawił się dziwny numer. Zmarszczyłem brwi i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Halo?
- No witam cię przyjacielu! – po drugiej stronie odezwał się znajomy głos, jednak nie do końca mogłem zidentyfikować do kogo należał.
- Kto mówi?
- Steve. Steve Gomezo.
- Skąd masz mój numer? – zdziwiłem się. Ten człowiek naprawdę mnie przeraża.
- To nie jest ważne. Teraz najważniejsze jest to, że zwolniła się dziewczyna, która zobowiązała się do świadczenia ci usług przez cały rok! Oczywiście za odpowiedną opłatą. – w jego tonie wyczułem radość. Jakie usługi? O co w tym do diabła chodzi?
- To znaczy?
- To znaczy, że masz 365 dni przyjemności! Catherine to bardzo miła dziewczyna, na pewno się dogadacie.
- Dobrze, ale w jakim sensie usługi? – zapytałem lekko zniecierpliwiony już. Cholera, za godzinę widzę się z Eleanor! Niech to szlak. Wcale nie mam ochoty iść z nią na randkę, ale muszę wcielić w życie mój tajny plan.
- Seksualne, przyjacielu.
- Słucham?
- Przyjdź jutro w godzinach między powiedzmy 16, a 17, pasuje?  
- Nie chce brać w tym udziału! – krzyknąłem. – Powinieneś się leczyć, stary. Serio, może ja ci załatwię jakiegoś dobrego psychiatrę, co?
- O nie, tak nie będziemy pogrywać! Koniec z naszą przyjaźnią! Żegnam.
Steve się rozłączył, a ja się zastanawiałem czy owa rozmowa naprawdę miała miejsce, czy ja sobie coś wyobraziłem? Dziwny człowiek, naprawdę bardzo dziwny.
Oczami Vanessy:
Malowałam paznokcie kiedy zadzwonił mój telefon. Kiedy tylko spojrzałam na wyświetlacz wywróciłam oczami zirytowana. Kiedy on w końcu zrozumie, że go nie chcę? Co za idiota. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i od razu bez wstępów powiedziałam:
- Nie, nie umówię się z tobą.
Po tych słowach się rozłączyłam. Po prostu wierzyć się nie chcę.
- Z kim się nie umówisz? – zdziwiła się Victoria.
- Z Liamem. Dzwonił już dzisiaj osiem razy. Doprowadza mnie powoli do szału. – westchnęłam. Mogę mieć wszystkich chłopaków, prócz tego co chcę. To jakieś przekleństwo!
- Zakochał się. Nie ma w tym nic złego. – powiedziała Vic. No fucking way! Na świecie jest tyle dziewczyn, którymi mógłby się zainteresować. Dlaczego właśnie ja? To nie sprawiedliwe!
- To mam dla niego radę: niech się odkocha. – powiedziałam zirytowanym tonem.
- Vanessa Malik, zawsze pełna empatii. – odparła Victoria ze śmiechem. – Oddzwoń i mu to powiedz.
- Powiedziałam.
- Kiedy? – zdziwiła się.
- 1 kwietnia. Nie spojrzałam na kalendarz. Od tamtego momentu mi nie wierzy. – westchnęłam.
- A te paznokcie malujesz na jakąś specjalną okazję? – wskazała ruchem głowy.
- Idę się spotkać z Loganem. – odpowiedziałam. – Muszę go przeprosić za moje zachowanie.
- Co? To on zachował się jak osioł.
- Nie prawda. Ja postąpiłam jak zazdrosna jędza. Ma prawo sypiać z kimś innym. Nie jesteśmy parą, a ja się tak zachowałam. Mam Harry’ego. To na nim aktualnie chce się skupić.
- W ogóle cię nie ogarniam. – stwierdziła Vic.
                                                                       Oczami Harry’ego:
Wieczorem, Eleanor przyszła pod mój dom i razem pojechaliśmy moim samochodem do klubu nocnego. Oczywiście Eleanor nie miała o tym pojęcia. Nie mówiłem jej gdzie jedziemy. To miała być „niespodzianka”. Uśmiechnąłem się na sam widok jej miny, gdy zobaczy nagie tancerki tańczące na rurze. To będzie piękna chwila.
- Nie zdradzisz gdzie mnie zabierasz nadal, co? – zapytała.
- Nie. – pokręciłem głową z uśmiechem, trzymając kierownice.
- Mhm, w takim razie będę musiała jeszcze trochę zaczekać. – wyznała podekscytowanym tonem. – Nie mogę się doczekać!
- Ja też, uwierz mi, ja też. – zaśmiałem się.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, zaparkowałem samochód na parkingu i odpiąłem pasy. Eleanor zrobiła to samo, po czym wysiedliśmy z mojego BMW. Uwielbiałem je. Dostałem je od ojca na 18 urodziny. To był tak jakby jego prezent pożegnalny. Nie ważne zresztą, było minęło. Nie chce go więcej widzieć.
- Co to za miejsce? – Eleanor zmarszczyła brwi. A to znaczyło, że nigdy wcześniej tu nie była. Świetnie. Mam pewność, że nienawidzi takich miejsc.
- Zobaczysz. – powiedziałem i byłem tak szczęśliwy, że nawet wziąłem ją za rękę. Na pewno na wyobrażała sobie nie stworzonych rzeczy, ale cóż, potem ucieknie i więcej jej nie zobaczę. Jestem co do tego świecie przekonany.
Kiedy weszliśmy do klubu, od razu uderzył mnie silny zapach papierosów i alkoholu. Ludzie śmiali się, tańczyli i pili. Było głośno i każdy miał świetny humor, pewnie zasługa narkotyków lub alkoholu. Zerknąłem na Eleanor, która wyglądała na zaskoczoną, a właściwie bardzo zaskoczoną. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zaraz powie, że musi wyjść bo jej duszno. – pomyślałem. Mój plan był  genialny!
- I jak ci się podoba? – zapytałem. Eleanor jednak nadal obserwowała to miejsce. Patrzyła z uwagą na pół nagie tancerki na rurze. Może jest lesbijką? Nah, ona jest zapatrzona we mnie jak w święty obraz. Nie ma mowy. – Może się napijemy? – zaproponowałem, gdy nie odpowiedziała na pierwsze pytanie. – Widzę, że nie chcesz. – stwierdziłem i podrapałem się w kark. – To może zatańczymy? – ugryzłem się w język. Nie chce tańczyć, a przynajmniej nie z nią. Jak ludzie będą na nas patrzyć? Taki przystojniak z… z nią.
- O mój boże!! – wykrzyknęła nagle i śmiejąc się na cały głos rzuciła mi się na szyję. Byłem w kompletnym szoku. Co ona wyprawia? Może improwizuje, bo tutaj jest dla niej tak okropnie, a nie chciała mnie zawieść? Nie mam pojęcia. – Kocham cię! – wrzeszczała podekscytowana, gdy przestała mnie przytulać.
- Co? – jęknąłem. Jezu, nie. Nie może mnie kochać.
- Nie naprawdę. – machnęła nie dbale ręką, a ja odetchnąłem z ulgą. – Tak się mówi. – wyjaśniła.
- Och, super bo myślałem, że…
- Nie, nie. Spoko. – uśmiechnęła się. – Myślałam, że jesteś kompletnym nudziarzem, który jest tylko najprzystojniejszym chłopakiem w okolicy, a ty tymczasem chodzisz do takich klubów? Gdzie się podziewałeś całe moje życie?
Jezu, teraz patrzy we mnie jak w super święty obrazek.
- Ja… to nie tak… po prostu… - jąkałem się jak kretyn.
- Jesteśmy dla siebie stworzeni! – krzyknęła i zbliżyła swoje usta do moich, a ja dostałem wytrzeszczu. Nie mogłem jej dać siebie pocałować, toteż ją odepchnąłem. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdezorientowana.
- Co jest? Myślałam, że tego chcesz. – powiedziała.
- Nie mogę. – wydukałem.
- Dlaczego? Bo kochasz tą sukę Vanesse, tak? – spojrzała na mnie, tak jakby chciała mnie zabić. Styles, myśl, myśl. Myśl idioto! Kurwa no! Co ja jej mam powiedzieć? Potwierdzić? Wtedy zniszczy mnie! Wyśle zgłoszenie do jakiegoś konkursu, albo jeszcze gorzej! Opublikuje moje nagie zdjęcia. Niby nie powinna ich mieć, ale zrobi coś okropnie podłego. Tego jestem pewien, takim jak ona się nie odmawia bez poważnej przyczyny. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Może jest debilny, ale innego aktualnie nie mam.
- Nie. – wyjąkałem.
- To dlaczego? Nie podobam ci się? Uważasz, ze jestem brzydka? – jej ton był tak głośny, że praktycznie przekrzykiwała muzykę.
- Bo jestem gejem! – krzyknąłem.
Eleanor zamilkła. Patrzyła się po prostu na mnie bez żadnego wyrazu twarzy, z kompletną obojętnością. Skłamałem, wiem. Ale to jedyne co mogłem zrobić w tej sytuacji. Mam nadzieje, ze nie jest homofobem. Może trochę nie przemyślane kłamstwo, ale … nie mam czasu aby się nad tym zastanawiać.
- Kim jesteś? – spytała.
- Gejem, w sensie lubię chłopaków, wiesz…
- Wiem co to znaczy być gejem! – wykrzyknęła zirytowana. – Ktoś poza mną wie?
- Nie. I lepiej aby się nie dowiedzieli, to ma być tajemnica.
- W porządku. – westchnęła.
- W porządku? Tylko tyle? – byłem naprawdę zdziwiony. Spodziewałem się kopnięcia w krocze, albo czegoś gorszego.
- Lepsze to niż żebyś był zakochany w Vanessie. – odpowiedziała. Cholera. Gdyby wiedziała jaka jest prawda… teraz muszę przed nią udawać geja. Zajebiście. Życie jest piękne!
Oczami Vanessy:
Udałam się do Logana, aby porozmawiać z nim o wcześniejszej sytuacji jaka miała miejsce. Nie powinnam się tak wkurzać o jego numerek z tą dziwką, przepraszam, dziewczyną. Ma prawo robić co chce. Im szybciej to wyjaśnimy tym szybciej  się prześpimy. Spojrzałam na zegarek na mojej dłoni. Cholera jest 21:48. Czyli nie spałam z nikim równo od 8 dni! Świetnie! Po prostu super świetnie zajebiście. Nie, wcale nie jestem zła. Jestem diabolicznie spokojna.
Zapukałam do drzwi domu Logana, dobra, zaczęłam walić w nie pięścią jak nienormalna, drąc się, że jak nie otworzy to utnę mu co nie co.
- Jezu, Van, co jest? Przyszłaś sprawdzić czy czasem nie ma jakieś panienki w moim łóżku? – zapytał przecierając oczy. Zdziwiłam się, że już spał. O tej godzinie? Chyba  w klubie nic nie udało mu się wyrwać. Biedak. Nie znam tego bólu kompletnie, ale mogę sobie wyobrazić, skoro Harry mnie nie chce.
- Przyszłam cię właściwie przeprosić, ale sprawdzić nie zaszkodzi. – powiedziałam, a widząc jego minę roześmiałam się. – Żartowałam. Nie jestem twoją matką.
- Hej! Mama zrobiła to tylko raz! Potem starała się szanować moją prywatność!
Boże, nie sądziłam, że naprawdę ma taką pieprzniętą matkę. Chociaż nic nie pobije mojej, ale nie chce do tego wracać.
- Przeprosić? – podchwycił temat. – Za co? – założył ręce na klatkę piersiową.
- Za moje zachowanie rano. Nie jesteśmy parą, a ja widocznie o tym zapomniałam. – powiedziałam.
- W porządku. – westchnął. – Wybaczam ci. Ale musisz mi coś obiecać.
- Tak? – uniosłam do góry jedną brew.
- Zrezygnujesz ze swojego planu.
- Jakiego planu? – naprawdę nie rozumiałam o co mu chodzi?
- Przespania się z Harrym.
- Skąd o tym wiesz?
- Błagam, Van. W tej okolicy nic się nie ukryje. Ludzie nawet robią zakłady. Pani Johnson ze spożywczego postawiła na ciebie 100 $.
- No wiesz… w takim układzie chyba nie mogę jej zawieść, co?
Logan chyba nie był tego samego zdania. Nie doczekanie, że mam rezygnować z Harry’ego dla Logana! On uważa, że kim jest? Panem świata? Nie może się nawet do Harry’ego umywać. On jest mój i żadna Calder mi go nie odbije. Mimo wszystko nie chce tracić Logana.
- Dobrze. Zrobię to. – powiedziałam, chodź wcale nie miałam takiego zamiaru. Harry i Logan i tak się nie przyjaźnią. Nie ma opcji żeby się dowiedział, nawet jeśli mój plan się powiedzie.
- Zrobisz co?
- Zrezygnuje z Harry’ego dla ciebie. – westchnęłam. Log uśmiechnął się szeroko.
- Grzeczna dziewczynka. A teraz zapraszam do środka. – mówiąc to zaprosił mnie gestem dłoni, a ja weszłam. To nie fair, że on może sypiać z innymi laskami, a ja z Harrym nie, ale czego się nie robi dla kilku minut przyjemności?
______________________________________________________________
Przyznaje Vanessa jeszcze się nie "ogarnęła" ale w 1x10 jest mało wkurzająca haha, jak dla mnie przynajmniej. Może w 2 sezonie się zmieni, who knows? :)

Mam taki problem z 2 sezonem haha bo tam nie wiem z kim ma być jedna osoba :( jeszcze nie zdradzę kto, jak problem się nie rozwiążę to zrobię losowanie, albo którego bohatera bardziej polubicie na tego będzie najwyżej głosować hehe


niedziela, 24 maja 2015

Łamacze serc 1x06

Oczami Vanessy:
Dzisiaj jest dzień w którym Vanessa Malik rozprawi się z Justinem Bieberem, który na każdym możliwym kroku łamie serce biednemu Rodrickowi. Wstałam rano i zaparzyłam sobie świeżej kawy, po czym usiadłam przy stole w kuchni i rozkoszowałam się jej smakiem. Muszę rozpracować listę rzeczy do zrobienia. Na pewno pojawi się tam:
a)     Zaciągnąć Harry’ego do łóżka
b)    Rozprawić się z Justinem Bieberem
Zmrużyłam oczy zastanawiając się czy w moim życiu jest coś jeszcze na czym mi aktualnie zależy i o mało nie uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
c)     Zostać sławną
Oczywiście nie jest to ważne w jakim kontekście sławną. Najważniejsze aby się o mnie mówiło. Mogłabym być chociaż celebrytką. 
- Hej. Jak ci się spało? – zapytała Victoria wchodząc do kuchni.
- Wyśmienicie. A tobie? – odpowiedziałam. Byłam absolutnie podekscytowana! Ten dzień zapowiadał się bosko.
- Okropnie. – jęknęła. – Całą noc nie spałam, bo ktoś wiercił w ścianie. Myślałam, że szału dostane.
- Ja biorę tabletki nasenne. – powiedziałam wzruszając ramionami.
- Mnie też by się przydały. Zrobisz mi kawę?
Roześmiałam się, myśląc, że to żart. Vic chce mi rozkazywać? Od kiedy zostałam służącą? Błagam.
- Okey. Zrozumiałam. – westchnęła i podeszła do ekspresu.
- Pamiętasz o naszym spotkaniu z Justinem?
- Oczywiście. – uśmiechnęła się sztucznie. Wtem do kuchni wparował Zayn. Wyglądał jak nowo narodzony. Gdyby nie był moim bratem to… stop! Jest moim bratem, a ja zamieniam się w jakąś napaloną laskę.
- Siemano dziewczyny. Mam nadzieje, ze was nie obudziłem. – powiedział uśmiechając się szeroko.
- W jakim sensie nie obudziłeś? – zapytała Victoria.
- No wierceniem w ścianie. – odparł.
- Jedno słowo: Co?! – krzyknęła Vic. – Po co wierciłeś w ścianie w środku nocy? Upadłeś na głowę? Jesteś nienormalnym psycholem! Lecz się! – krzyczała jak opętana. Zayn wyglądał na lekko przerażonego.
- Wieszałem nową szafkę. – powiedział. - Van zrobisz mi kawy? – zapytał, a ja myślałam, że oszaleje! Serio? Miałam coś powiedzieć niegrzecznego, ale ubiegł mnie mój brat. – Żartowałem. Spokojnie księżniczko. – roześmiał się. Victoria zachichotała. Zmrużyłam oczy, ale nic nie odpowiedziałam na to. – Jak chcecie możecie zobaczyć, potem.
- Sorry, ale mamy inne plany, prawda Vic? – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Tak. – odparła nieśmiało. – Idziemy do Justina.
- Biebera? Po co? – zdziwił się Zayn. – Z moich źródeł wynika, że nie pojawił się w jego wykonaniu kolejny skandal, ale nie długo jest gala rozdania nagród, więc pewnie się upije i wyląduje w łóżku z kimkolwiek, z moich źródeł też wynika, że wszystko mu jedno z kim sypia, ale najczęściej są to mężczyźni.
- Czy twoje źródła są wszystko wiedzące? – zapytałam.
- Jak najbardziej. – uśmiechnął się szeroko.
- Okej. – założyłam ręce na klatkę piersiową. – W takim razie czy Justin zdradził Rodricka? I dlaczego się do niego nie odzywa? – posłałam mu wyczekujące spojrzenie. Niech no ja się dowiem, że ten napaleniec miał kontakty seksualne z kimś innym niż Rodri to wydrapię oczy!
- Ależ oczywiście, kochana siostrzyczko. – powiedział Zayn, jak coś oczywistego. – Cały czas. Tak jak mówiłem sypia i z kobietami i z mężczyznami, ale najczęściej z facetami.
- Dowody? – spytałam.
- Aktualnie nie mam żadnych. Ale rozmawiałem z Sandrine, dziewczyną która z nim spała. Fajna laska. Gdyby nie dawała na prawo i lewo sam bym się z nią umówił. – stwierdził Malik. Widziałam jak Victoria robi się zazdrosna. Sama bym była na jej miejscu.
- A dlaczego się do niego nie odzywa?
- Nie trzeba być Sherlockiem Van, aby to wiedzieć.
- Czyli?
- Najzwyczajniej w świecie mu się znudził. – wzruszył ramionami. No chyba kurwa nie! Rodrick to najfajniejszy chłopak na całym świecie. Nie mógł się ot tak po prostu znudzić. Nogi z dupy powyrywam jeśli to prawda.
- I tak nie masz dowodów. – stwierdziłam
Oczami Harry’ego:
Moim ulubionym zajęciem jest śpiewanie i branie prysznica. Więc aby to połączyć najczęściej i śpiewam i biorę prysznic jednocześnie. W tym momencie także. Postanowiłem zaśpiewać coś z repertuaru Maroon 5. Padło na „Sugar”.
- Your sugar, yes please, would you come and put it down on me? I'm right here, cause I need, little love, a little sympathy… - przerwałem z uwagi na fakt, iż usłyszałem jakiś dźwięk. Zmarszczyłem brwi i wyjrzałem z kabiny nasłuchując. Cisza. Chyba się przesłyszałem. – pomyślałem. Postanowiłem w tym wypadku kontynuować piosenkę. - Yeah you show me good loving, make it alright need a little sweetness in my life… - znów usłyszałem jakiś dźwięk. Zakręciłem wodę i otworzyłem kabinę. – Steve to ty?! – krzyknąłem, gdyż Vanessa mówiła, że on często lubi się wpraszać niezapowiedziany do domu. Nikt jednak nie odpowiedział. Wyszedłem więc i założyłem ręcznik na biodra. Jezu, a jeśli to włamywacze? Ale to jedna z lepszych dzielnic. Niemożliwe. Otworzyłem drzwi i … wrzasnąłem jak dziewczyna! – Eleanor? – pisnąłem, nadal będąc w szoku.
- Ojej, widzę, że nie w porę? – dotknęła dłonią ust.
- Kto cię tu wpuścił? – zapytałem.
- Steve mówił, że otwarte.
- A skąd on to wie? – spytałem, na co dziewczyna wzruszyła ramionami. – Nie ważne. Nie możesz wchodzić bez pukania.
- Pukałam. Nie słyszałeś bo brałeś prysznic i śpiewałeś Maroona 5. – powiedziała.
- Racja, wybacz.
- Swoją drogą masz śliczny głos. Myślałeś nad tym aby pójść do jakiegoś talent show czy coś w tym stylu?
- Nie. – wzdrygnąłem się. Nie lubię śpiewać przed obcymi. Robię się wtedy nieśmiały.
- A powinieneś. Może cię zgłosić? – zaproponowała. Otworzyłem szeroko oczy.
- Nie. Absolutnie nie. Błagam, obiecaj mi, że tego nie zrobisz. – poprosiłem.
- W porządku. Ale mam warunek.
- Jaki? – jęknąłem.
- Druga randka. – powiedziała z szerokim uśmiechem. No nie! Wkręciła mnie na pierwszą, a teraz na drugą? Nie mogę tego zrobić Vanessie. Podoba mi się i może z tego być coś więcej, ale nie póki Eleanor się cały czas obok mnie kręci.
- Tylko tyle czy coś jeszcze?
- Na razie tyle. – odpowiedziała z satysfakcją. „Na razie” dobre sobie. Ciekawe co będzie potem? Wspólna noc?
- Okej. Ale tym razem ja wybieram miejsce spotkania. – powiedziałem. Chyba wiem jak ją do siebie zniechęcić. Po prostu musi mnie poznać bliżej… sama ucieknie niczym wystraszone zwierzę.
Oczami Vanessy:
Razem z Rodrickiem i Victorią poszliśmy do apartamentu Justina. Okazało się, ze wszyscy doskonale znają Vic i nie było kompletnie problemu z wpuszczeniem nas z nią. Wszyscy byli dla niej mili, uśmiechali się i machali. Poczułam się zazdrosna. Ma idealną pracę! Chciałabym taką i byłabym co najważniejsze sławna! Cholera no. Zawsze co najlepsze przydarza się Vic, a nie mnie. Życie to jędza.
Gdy staliśmy przed drzwiami, Rodrick zaczął nieco panikować. Chodził w te i we w te obgryzając przy tym paznokcie.
- Nie dam rady. – powiedział. – Van, słońce, idź i załatw to za mnie.
- Bądź mężczyzną. – powiedziałam zniecierpliwiona. – Naprawdę wstydzisz się własnego chłopaka?
- Nie. Boje się tego, że ze mną zerwie.
- Rodri, jesteś cudownym chłopakiem. Tylko idiota by z tobą zerwał. Idź! – powiedziałam i popchnęłam go ku drzwiom.
- W porządku. – wziął głęboki oddech i zapukał. Odczekaliśmy w napięciu kilka sekund, po tym czasie usłyszeliśmy jak ktoś przeklinając idzie otworzyć. Ta, cały Justin. Victoria opowiedziała mi co nie co na jego temat.
- Hej Jus. – przywitała się Victoria.
- A, to znowu ty. – odpowiedział widząc ją. – O cześć Ro… - Justin starał się przypomnieć sobie imię własnego chłopaka! No nie wierzę!
- Rodrick. – podpowiedział mu. Jeszcze nigdy nie widziałam Rodricka tak zestresowanego. To było urocze. Justin wyglądał jak typowy gwiazdor. Ciemne okulary, złote łańcuchy na szyi, luźne spodnie i kolorowa koszulka, włosy miał postawione na żel. Wyglądał całkiem przyzwoicie.
- Właśnie, Rodrick. Stęskniłeś się za mną, skarbie? – starał się być miły, ale słabo mu to wychodziło. Doskonale widziałam, że był i zaskoczony i niezadowolony przyjściem własnego chłopaka.
- Po tygodniu nie widzenia cię i nie rozmawiania z tobą? Wcale. – powiedział z ironią mój przyjaciel.
- W takim razie co tu robisz? – spytał Bieber. Zachichotałam. Serio, tak ciężko wyczuć ironię?
- To chyba oczywiste, że się stęskniłem! Cały czas o tobie myślę. – powiedział Rodrick desperackim tonem. – Nie śpię, nie jem, nie mogę się na niczym skupić. W mojej głowie jesteś tylko ty, Justin. Dlaczego ze mną nie rozmawiasz?
Bieber podrapał się w kark, usilnie próbując wymyślić jakąś odpowiedź.
- Miałem dość napięty grafik. – wyznał w końcu. Błagam! Na imprezy to miał czas. Chyba zaczynam wierzyć Zaynowi. To mało prawdopodobne, że Jus pozostał wierny Rodrickowi.
- Może nas zaprosisz do środka, co? – odezwałam się w końcu.
- Jasne, wchodźcie. – powiedział. Zdziwiła mnie jego gościnność. – Ty też musisz? – spytał patrząc na Victorie.
- To chyba logiczne skoro jestem twoją dziewczyną? – powiedziała ostrym tonem.
- On niby też jest moim chłopakiem, a… - Justin wskazał na Rodricka, a potem urwał widząc jego minę. – Wchodź. – wywrócił oczami. Jego apartament robił wrażenie. Był urządzony w nowoczesnym stylu, a meble wyglądały na bardzo drogie. Wszędzie praktycznie wisiały jego plakaty. Jezu, przeraża mnie jego uwielbienie do siebie. A w salonie w gablocie stały nagrody, które wygrał na różnych galach. Na komodzie w ramce stało zdjęcie Justina z jakimś facetem. Jasna cholera, co to za koleś?
- Kto to? – zapytałam wskazując na zdjęcie.
- Mój menadżer. – odpowiedział chłopak, a ja odetchnęłam z ulgą. Ale zaraz, zaraz… oprawia w ramkę zdjęcia z menadżerem, a z chłopakiem nie? Trochę słabe.
- Przystojny. Wolny? – spytałam. Justin posłał mi spojrzenie typu: ty tak na serio?
- Nie ważne, zapomnij. – powiedziałam machając nie dbale ręką.
- Nie zaproponujesz nic do picia? – zapytała Victoria.
- Och, jasne. Sorka. Rodrick, Vanessa napijecie się czegoś?
- Ja poproszę colę. – powiedziałam.
- Ja też. – poparł mnie Rodri.
- Spoczko. Elenka! Przyniosłabyś cole dla moich przyjaciół?! – krzyknął do zapewne służącej.
- Oczywiście, królu popu! – odkrzyknęła kobieta. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Każe pewnie biednej kobiecie tak na siebie mówić.?
- Hello! A ja? – odezwała się oburzona Victoria.
- Och, wybacz. Już Elena przyjęła zamówienie. Nie będzie latać dwa razy, bo tobie chce się pić! – odparł Bieber. Victoria wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć ze złości. Nawet zrobiło mi się jej szkoda.
- Przyjaciół? – powiedział Rodrick. – A więc masz mnie za przyjaciela? – jego głos drżał. Biedactwo.
- No wiesz… - Jus ponownie podrapał się w kark. – Jestem piosenkarzem, mam swoje zobowiązania, nie? No i mój bardzo, ale to bardzo, piekielnie napięty grafik nie pozwala mi na, wiesz… związek.
- Co? – jęknął Rodri.
- Myślę, że… powinniśmy zrobić sobie przerwę. Nie zerwać, wiesz, ale zrobić przerwę. Aby odpocząć i zastanowić się nad tym co dalej, pasuje ci?
Rodrick wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. Stał tak po prostu i milczał. Miałam ochotę go przytulić, ale wiedziałam, że jeżeli to zrobię to rozbeczy się jak małe dziecko. Na to będzie czas w domu. Teraz musimy sobie wyjaśnić kilka spraw z panem Bieberem.
- Pytasz swojego chłopaka, który cię przez ten cały czas kochał i był ci wierny czy mu to pasuje? Czy ty upadłeś na głowę, czy od urodzenia jesteś niezrównoważony psychicznie?! – krzyknęłam.
- Spokojnie, mała. Skąd te nerwy?
Mała? Czy on mnie nazwał mała?
- Hej, posłuchaj no chłopczyku… - wyciągnęłam przed siebie palec wskazujący tak jakbym mu groziła.
- Van, może już chodźmy. – odezwała się Victoria. – Nie chce przez ciebie stracić pracy.
- My się jeszcze policzymy. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby do Justina. Wtedy jego służąca przyszła z naszą colą.
- Wybacz Elenko, ale ci państwo już wychodzą. – powiedział do niej. – Narazka. Miło było poznać.
Nie wierzę! Po prostu kurwa nie wierzę! Jak można być takim zapatrzonym w siebie? Typowy gwiazdor. Nie pomyliłam się ani trochę!
- Chodźmy Rodrick. Nic tu po nas. – rzuciłam mu spojrzenie pełne wyższości i złapałam mojego przyjaciela za ramię, po czym wyprowadziłam go z apartamentu.
                                                                       ***
Rodrick zużył moją całą paczkę chusteczek. Musiałam wysłać Zayna po następną. Biedny chłopiec. Jak ten dupek mógł mu to zrobić? Na miejscu Victorii w ramach protestu rzuciłabym w cholerę tą pracę! Nie mogłabym pracować u kogoś takiego. Jego zachowanie jest poniżej normy społecznej. Ja wprawdzie też jestem wredna, ale jeszcze nikogo nie rzuciłam. Może dlatego, że nigdy nie miałam chłopaka, bo zawsze moje przygody kończyły się na seksie, ale chociaż nikomu nie złamałam serca.
- Nie warto płakać za kimś takim. – starałam się go pocieszyć.
- Nie rozumiem. Po prostu nie rozumiem. Dlaczego mi to zrobił? – chlipał.
- Bo jest ślepy i nie widział jaki jesteś piękny. – objęłam go ramieniem.
- Nie byłem dla niego wystarczająco dobry. Powinienem się zmienić. – stwierdził.
- Rodri, to nie jest rozwiązanie. Byłeś wspaniałym chłopakiem, to on powinien się zmienić.
- Nie, on był idealny. To ja zwaliłem. – powiedział. No zaraz mnie szlag trafi! Jeszcze mi tu w depresję wpadnie! Nosz cholera jasna.
- Nic nie zawaliłeś, słońce, okej? Byłeś najlepszym chłopakiem na całej kuli ziemskiej. To on na ciebie nie zasłużył. Po za tym to tylko przerwa. Na pewno wróci do ciebie z podkulonym ogonem.
Rodrick nadal płakał nieprzekonany zapewne moimi słowami. Cóż, sama w nie, nie wierzyłam, ale jakoś musiałam go pocieszyć.
- Van! Ktoś do ciebie! – krzyknął Zayn. Wstałam z kanapy, zostawiając zasmarkanego Rodricka samego, modląc się aby nie popełnił samobójstwa w tym czasie i poszłam do holu. W progu zastałam… no nie wierzę!
- Witaj, suko. – powiedziałam ze słodkim uśmieszkiem.
- Daruj sobie złośliwości. – odparła Eleanor. – Przyszłam tylko aby cię poinformować, że przegrałaś, rozumiesz? Przegrałaś przez wielkie P.
- Co masz na myśli? – zmarszczyłam brwi.
- To, że Harry umówił się ze mną na drugą randkę. – powiedziała z cwanym uśmieszkiem. Założyłam ręce na klatkę piersiową.
- Skąd mam pewność, ze nie kłamiesz?
- A czy poprzednim razem kłamałam? No właśnie. Możesz go zresztą zapytać jak chcesz.
Po tych słowach poszła, a ja stałam przed otwartymi drzwiami nie wiedząc co zrobić? Harry to taki sam dupek jak Justin. Faceci na tym świecie w dzisiejszych czasach są nic nie warci.
__________________________________________________________
Biedny Rodrick :( To już chyba ostateczny koniec z Justinem... jak myślicie? :)
Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać aż zacznę pisać 2 sezon!! Mam tyle ciekawych pomysłów. Pojawią się nowi bohaterowie no i pokomplikuje się jeszcze bardziej jak to w moich ff musi być. Mam nadzieje, że ktoś będzie czekać haha.