środa, 6 maja 2015

Łamacze serc 1x02 "A little party never kill nobody"

Oczami Vanessy
Kolejny piękny dzień na Florydzie! Temperatura sięga prawie 35 stopni, co oznacza, że koniecznie muszę się ochłodzić w moim basenie. Rodrick będzie zachwycony chociaż podejrzewam, że wolałby pójść na plażę, aby pogapić się na tyłki obcych kolesi. Odkąd Victoria udaje dziewczynę Justina ich spotkania nieco się ograniczyły i biedny Rodrcik jest niezaspokajany seksualnie. Ale dzielnie się trzyma. Ja bym na jego miejscu już dawno zastawiła sidła na jakimś ciasteczku. Usłyszałam dzwonek u drzwi więc udałam się w tamtą stronę. W progu stał nikt inny jak mój najlepszy przyjaciel. Rodrick był ubrany w bokserki i białą koszulkę z napisem "I'm gay". 
- Podoba ci się? - spytał wchodząc do środka i paradując przede mną jak na pokazie mody. 
- Po co ci koszulka z napisem twojej orientacji? I tak każdy wie, że wolisz chłopaków. 
- No niby tak, ale powinienem w końcu zachowywać się jak gej. Muszę się pogodzić, że nigdy nie będę męski. 
Poklepałam go po ramieniu z lekkim uśmiechem. Rodrick powinien wiedzieć, że jedno nie wyklucza drugiego ale już mu nie będę mieszać w głowie. 
- Idziesz się przejść? - spytał. Kiwnęłam głową z ochotą. 
- Tylko zaczekaj sekundkę. - powiedziałam i zdjęłam z siebie wszystko prócz bielizny i czarnych szpilek. Potem nałożyłam na siebie krótki i zwiewny szlafroczek po czym oznajmiłam z szerokim uśmiechem, że jestem gotowa. Muszę sprawić, aby Harry zwrócił na mnie uwagę. Wczoraj trochę się nie popisałam. Zamiast zaprosić go na randkę, albo przynajmniej sprawić aby tak zrobił, ja wybieram się tylko na przyjęcie powitalne. Porażka jednym słowem.
- A co z Loganem? Nie sypiacie ze sobą? - zapytał mój kumpel gdy przechadzaliśmy się chodnikiem, a zazdrosne dziewczyny podglądały nas z okien. Ach, uwielbiam to! Czuje się taka piękna i wolna! Zupełnie jakbym była jakąś miss. Chociaż, kto wie? Może w przyszłości będę. 
- Jak słusznie zauważyłeś "sypiamy" i tylko sypiamy. To się nigdy nie zmieni, a właściwie Logan się nigdy nie zmieni. On jest nie wyżyty seksualnie! 
- A myślisz, że kręcą go też chłopcy? - spojrzałam na Rodricka z niepokojem. On kochał Justina i musiał z nim zostać! A po za tym nie chciałam się dzielić Loganem z Rodrickiem. On był chłopakiem. Potem brzydziłabym się go pocałować. Log może sypiać, ale tylko z dziewczynami. Zresztą wątpię aby tego kobieciarza interesowała płeć męska. 
- Przykro mi Rodri ale nie. - poklepałam go po ramieniu w celu pocieszenia. - Po za tym ty i Jus to zgrana parka. Nie zdradzaj go tylko przez to, że nie możecie się ujawnić. Uważam, że mu jest tak samo ciężko jak tobie. 
W tym momencie mój kumpel wyjął z kieszeni telefon i pokazał mi ostatniego tweeta Justina, który brzmiał: PARTY HARD W DARK DANCE!!! WOHOO!!! 
Spojrzałam na mojego przyjaciela ze współczuciem. 
- No cóż, znosi to lepiej od ciebie ale nie powiedziane, że w ogóle go to nie obchodzi. - powiedziałam chodź sama nie wierzyłam w te słowa. Bieber to był typowy imprezowicz, jeśli nie jesteś taki jak on nie masz co liczyć na jego przyjaźń. W sumie dziwiłam się dlaczego on i Rodrick są parą? Przecież mieli zupełnie odmienne charaktery. 
Zobaczyliśmy wtedy Veronice, która sprawdzała skrzynkę na listy. Wiecie, Vera to typowa emo, która podobno obdziera koty ze skróty albo po prostu lubi straszyć ludzi. W każdym razie jest dziwna i nie warto się z nią zadawać. Kiedy obok niej przechodziliśmy popatrzyła się na nas jak na wariatów. Nie spodobało mi się jej spojrzenie. Było pełne wyższości. 
- I co się tak gapisz? - spytałam unosząc jedną brew. - Pierwszy raz widzisz tak seksowną laskę czy co? 
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko wróciła do swojego domu, ale jak mi się zdawało truchtem. Rodrick po chwili wpadł w śmiech. 
- Może powinniśmy kiedyś się z nią zaprzyjaźnić? Co prawda jest dziwna ale może da radę? 
- Rodri oj Rodri. Trochę tu pomieszkasz a zobaczysz, że ludzie dzielą się na gorszych i lepszych. Ona sam wiesz do jakiej grupy należy. Musielibyśmy zniżyć się do jej poziomu a tego chyba nie chcemy, prawda? - posłałam mu spojrzenie "szczeniaczka". Rodrick pokiwał głową. Kolejną osobą, którą spotkaliśmy była panna Calder. Och, jeszcze tej tutaj brakowało. A już miałam dobry humor. Ta suka zniszczy wszystko! 
- Nowa moda? - powiedziała z kpiną. 
- Zazdrościsz bo ty nigdy nie odważyłabyś się włożyć czegoś takiego. - odpowiedziałam z wysoką uniesioną głową. 
- Nie w moim stylu wyglądać jak dziwka. - odparła ze sztucznym uśmieszkiem. 
- Posłuchaj no paniusiu! - krzyknęłam i lekko ją popchnęłam. Prawdopodobnie skończyłoby się to bójką gdyby nie interwencja Rodricka. Odciągnął mnie od niej jak zwykle uspokajając. 
- Van chodźmy. Nie warto. 
- Masz rację. Nie warto. - powiedziałam i jak najszybciej odeszłam od tej jędzy. Och! Ona naprawdę działa mi na nerwy! Cały czas tylko myśli jak by tu mnie zniszczyć. Naprawdę nie mam pojęcia za co mnie tak nienawidzi? Jestem dobrym człowiekiem! A przynajmniej staram się.
***
Po powrocie do domu rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor. Rodrick zajął miejsce obok mnie, chodź tak się rozłożyłam, że musiał siedzieć nieco ściśnięty. No cóż, nie moja wina, że ten spacer nieco mnie zmęczył. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć usłyszałam dzwonek u drzwi. Założę się, że to Cheri z Roxy. Pewnie usłyszały już plotki na temat tego, że pokłóciłam się nieco z Eleanor i przyszły spytać czy doszło do jakieś bójki.
- Otworzysz? – spojrzałam na Rodrcika oczami szczeniaczka. Zwykle to na niego działało. Byłam pewna, że i tym razem stanie się podobnie. Tak jak przypuszczałam. Chłopak podniósł się z kanapy i z ciężkim westchnieniem udał się w stronę drzwi wyjściowych.
Ja tymczasem udawałam, że oglądam telewizje a tak naprawdę nasłuchiwałam. To na pewno nie był głos kobiecy hm, znam ten głosi i … no nie wierzę! To super słodkie ciacho mnie odwiedziło? A jednak mój seksapil działa!
- Witaj piękna. – powiedział wchodząc do salonu Harry z tym swoim czarującym uśmieszkiem. – Co słychać?
- Eleanor to suka a ja się nudzę. To chyba wszystko z dzisiejszego dnia. – powiedziałam dumnie. Loczek roześmiał się.
-Chciałem się upewnić, że przyjdziesz na dzisiejszą imprezę. Nie chciałbym być jedyną osobą na przyjęciu. – roześmiał się. – Ty też możesz wpaść.– rzekł patrząc na Rodricka.
- Eee okej, dzięki. Tak w ogóle to jestem Rodrick. – odpowiedział podając mu dłoń, którą Harry uścisnął lekko. – Lubisz dziewczyny?
Chłopak zmarszczył brwi. Postanowiłam uratować sytuację.
- Harry uwielbia chodzić do klubów ze striptizem damskim. Coś jeszcze chciałeś powiedzieć, Rodri?
On jednak potrząsnął głową widocznie rozczarowany. Nie pozwolę mu zdradzić Justina i to jeszcze z kim?! Harry jest mój. Zaklepałam go pierwsza!
- A więc wpadniecie? – dopytywał się.
- Jasne. Przecież obiecałam wczoraj. – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Świetnie. To do zobaczenia. – powiedział i zanim zdążyliśmy zareagować po prostu sobie wyszedł! Rodrick usiadł obok mnie na kanapie z ciężkim westchnieniem.
- Justin chyba nie przyjdzie jak go zaproszę, co?
Spojrzałam na niego ze współczuciem.
- Wątpię Rodri ale możesz próbować, nie?
- Brakuje mi go. Dzięki, że jesteś bo gdyby nie ty to już dawno wylądowałbym z obcym kolesiem w łóżku. – wyznał, a ja roześmiałam się. Bardzo wątpliwe, żeby to zrobił ale niech myśli, że posunąłby się do takiego czynu.
- Nie ma sprawy. – powiedziałam i  przytuliłam go.
                                                                       ***
Napisałam sms do Cheri, Roxy, Zayn’a, Victorii, Louisa, Nialla, Liama i Logana o tej samej treści: IMPREZA U NOWEGO. WBIJAĆ. VAN XX.
Koło 20:00 wyszłam z domu razem z Rodrickiem, Victorią i Zayn’em. Jestem ciekawa kogo jeszcze Harry zaprosił. Założę się, że Steve Gomezo także tam będzie. Możecie wierzyć lub nie, ale raz pojawił się na imprezie samego Jonnego Deppa, nie wiem jak on to zrobił. Ma te swoje „sposoby”.
- Nie wiem jak wy ale ja zamierzam zalać się w trupa. – odezwał się Rodrick. – Może wtedy zapomnę, że mój chłopak woli imprezy od mojego towarzystwa.
- Och, doskonale wiesz, że tak nie jest. – zaprzeczyłam szybko, chodź sama w to nie wierzyłam. – Po prostu musi udawać, że lubi imprezy i … dziewczyny. No wiesz, dla zachowania pozorów. Tęskni za tobą. Jestem tego pewna.
- Czy ja wiem … - powiedziała Victoria. – Kiedy byliśmy razem ani razu o nim nie wspomniał.
- Zamknij się. – syknęłam do przyjaciółki. Kochałam Rodricka jak brata i nie mogłam patrzeć jak cierpi. Vic chyba się obraziła ale na szczęście doszliśmy do domu Harre’go. Zayn zadzwonił dzwonkiem. Dało się słyszeć głośną muzykę. Po chwili otworzył nam pan domu. Ubrany był w czarne rurki i granatową marynarkę, a rękawy lekko podwinął. Wyglądał jak zwykle seksownie.
- No nareszcie! – powiedział z szerokim uśmiechem. – Wchodźcie. – zaprosił nas gestem dłoni do środka. Tam dało się słyszeć  piosenkę Fergie pod tytułem A little party never killed nobady. Po za tym na kanapie siedział Steve Gomezo i opychał się jedzeniem! No oczywiście! Byłam pewna, że zawita! Logan flirtował z jakimiś dziewczynami, Cheri i Roxy tańczyły, Liam pił drinka i rozmawiał razem z Niallem, Louis tańczył solo wydurniajając się, a po chwili Rodrick do niego dołączył. Wyglądali naprawdę zabawnie. Zayn odważył się i poprosił Victorię do tańca, a ona się zgodziła. Jak słodko!
- Genialna impreza. – zagadałam Harrego.
- Dzięki. – odpowiedział. – Zapraszałaś może tego grubasa na kanapie?
- Steva? Nie ale on wszędzie się wkręca. To normalka. – powiedziałam ze śmiechem. Nasza konwersacja trwałaby dalej gdyby nie fakt, że drzwi się otworzyły a w progu stanęła Eleanor Calder! OMG! Szlak mnie zaraz trafi! Nie wierzę, że Styles zaprosił tą jędzę. Za nią stała jej przyjaciółeczka, która lata za nią jak pies – Perrie Edwards. Eleanor ją wykorzystuje, a biedna Perrie tego nie widzi. No cóż, może kiedyś pójdzie po rozum do głowy ale jak na razie się na to nie zanosi.
- Co ona tu robi? – zapytałam, ale Harry zamiast mi odpowiedzieć podszedł do niej. Momentalnie zrobiłam się czerwona na twarzy. Ta suka nie wygra ze mną. Harry jest mój. Nie zastanawiając się długo także do niej podeszłam.
- Witaj El. Miło, że wpadałaś. – powiedział loczek wpatrzony w nią jak ja w nowy numer Vouga. – O i Perrie jest! Cześć. – pomachał do niej lekko. Ona jednak spod zmrużonych powiek obserwowała Victorię i Zayn’a, którzy świetnie się bawili. No, no ktoś tu jest zazdrosny. Niestety mój brat woli Vic i lepiej niech tak zostanie.
- Jak mogłabym przegapić taką imprezę. – odpowiedziała brunetka. – Przesuń się. Chcę przejść. – warknęła do mnie. Parsknęłam śmiechem.
- Bardzo zabawne panno Calder.
- No cóż. – Eleanor wzięła głęboki oddech. – Skoro tak to … zatańczymy Harry?
Ten trochę się wahał ale ostatecznie się zgodził. Normalnie wszystko się we mnie gotowało. Widzę, że wojna się rozpoczęła! Brawo Eleanor! Twarda z ciebie sztuka skoro śmiałaś mi podskoczyć.
                                                                       Oczami Victorii:
Tańczyliśmy z Zayn’em już drugą piosenkę. Było cudownie! Czułam, że to najlepszy wieczór mojego życia i nic nie jest w stanie go zepsuć. Niestety. Zauważyłam Perrie. Nie wiem dlaczego ona mnie tak nienawidzi. Przecież staram się być dla niej zawsze miła, a ta patrzy na mnie jak na największego wroga na ziemi. Co ja jej zrobiłam? W końcu odeszłam od Malika i podeszłam w stronę drinków. Wzięłam jednego i wypiłam na raz.
- Mam wolny wieczór. – odezwał się za mną znajomy głos. Odwróciłam się powoli. To był Logan.
- Dzięki, ale nie skorzystam. – wyznałam. Nie w moim interesie sypiać z kim popadnie. Nie jestem Vanessą. Nie potrafiłabym tak.
- Szkoda. Nie wiesz co tracisz. – powiedział z cwanym uśmieszkiem i odszedł ode mnie. Widziałam kątem oka jak rozmawia z moją przyjaciółką. Pewnie omawiali gdzie się spotkają i kiedy. Obawiam się, że Van poczuje kiedyś do Logana coś więcej niż zwykłą przyjaźń. To nie jest chłopak dla niej. Zdecydowanie. Lepszy byłby Harry chodź on tańczy z Eleanor więc nie wiem.
- Cześć. – powiedziała Perrie i stanęła obok mnie. Otworzyłam szeroko oczy. Ona nigdy ze mną nie rozmawia! Co się więc stało?
- Cześć. – odpowiedziałam.
- Dobrze się bawisz? – spytała unosząc lekko jedną brew.
- Tak, a ty?
- Mogłoby być lepiej. – wyznała. – Chodzisz z Justinem. Pamiętaj o tym. – powiedziała i ulotniła się. Zmarszczyłam brwi. Co miała na myśli? Co prawda nie wiedziała, że nasz związek to fake ale czemu mam o tym pamiętać? Może jest zazdrosna? Ale o co?
Usiadłam na kanapie obok Steva.
- Jak ty to robisz, ze pojawiasz się na wszystkich imprezach? – wyrwało mi się.
- Na to nie ma odpowiedzi. Po prostu trzeba być mną. – rzekł z uśmiechem. Ani on piękny ani nic, a mimo to wzbudzał sympatię ale nie moją. Może kiedyś go lubiłam ale to było zanim zaczął przesiadywać u nas w domu 12 godzin dziennie. Dobrze, że chodził spać do siebie.
Oczami Harre’go:
Koło godziny 00:00 gdy zmęczony opadłem na kanapę obok mnie zajęła miejsce Eleanor. Szczerze to miałem jej już dosyć. To nie dziewczyna dla mnie. Nie miała ciekawej osobowości. Starała się być interesująca, ale w ogóle jej to nie wychodziło. Mimo to złożyła mi pewną propozycję i sam nie wiem czemu się zgodziłem.
- Masz jutro czas? – zapytała z uśmiechem.
- Tak. – przytaknąłem wpatrując się w Vanessę, która śmiała się z Loganem.
- Ja też. Może jakoś to połączymy, co? Wspólna kolacja brzmi nie źle, co? – spytała wesoło.
- Jasne. – powiedziałem, a Eleanor zaczęła piszczeć ze szczęścia. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę na co się zgodziłem. Niestety. Było za późno. Ups.


                                     
__________________________________________________________________
Jeśli przeczytaliście to PROSZĘ O KOMENTARZ! :) To dla mnie bardzo ważne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz