Oczami
Vanessy
Kolejny piękny dzień na
Florydzie! Temperatura sięga prawie 35 stopni, co oznacza, że koniecznie muszę
się ochłodzić w moim basenie. Rodrick będzie zachwycony chociaż podejrzewam, że
wolałby pójść na plażę, aby pogapić się na tyłki obcych kolesi. Odkąd Victoria
udaje dziewczynę Justina ich spotkania nieco się ograniczyły i biedny Rodrcik
jest niezaspokajany seksualnie. Ale dzielnie się trzyma. Ja bym na jego miejscu
już dawno zastawiła sidła na jakimś ciasteczku. Usłyszałam dzwonek u drzwi więc
udałam się w tamtą stronę. W progu stał nikt inny jak mój najlepszy przyjaciel.
Rodrick był ubrany w bokserki i białą koszulkę z napisem "I'm
gay".
- Podoba ci się? - spytał
wchodząc do środka i paradując przede mną jak na pokazie mody.
- Po co ci koszulka z napisem
twojej orientacji? I tak każdy wie, że wolisz chłopaków.
- No niby tak, ale powinienem w
końcu zachowywać się jak gej. Muszę się pogodzić, że nigdy nie będę
męski.
Poklepałam go po ramieniu z
lekkim uśmiechem. Rodrick powinien wiedzieć, że jedno nie wyklucza drugiego ale
już mu nie będę mieszać w głowie.
- Idziesz się przejść? - spytał.
Kiwnęłam głową z ochotą.
- Tylko zaczekaj sekundkę. -
powiedziałam i zdjęłam z siebie wszystko prócz bielizny i czarnych szpilek.
Potem nałożyłam na siebie krótki i zwiewny szlafroczek po czym oznajmiłam z
szerokim uśmiechem, że jestem gotowa. Muszę sprawić, aby Harry zwrócił na mnie
uwagę. Wczoraj trochę się nie popisałam. Zamiast zaprosić go na randkę, albo
przynajmniej sprawić aby tak zrobił, ja wybieram się tylko na przyjęcie
powitalne. Porażka jednym słowem.
- A co z Loganem? Nie sypiacie ze
sobą? - zapytał mój kumpel gdy przechadzaliśmy się chodnikiem, a zazdrosne
dziewczyny podglądały nas z okien. Ach, uwielbiam to! Czuje się taka piękna i
wolna! Zupełnie jakbym była jakąś miss. Chociaż, kto wie? Może w przyszłości
będę.
- Jak słusznie zauważyłeś
"sypiamy" i tylko sypiamy. To się nigdy nie zmieni, a właściwie Logan
się nigdy nie zmieni. On jest nie wyżyty seksualnie!
- A myślisz, że kręcą go też chłopcy?
- spojrzałam na Rodricka z niepokojem. On kochał Justina i musiał z nim zostać!
A po za tym nie chciałam się dzielić Loganem z Rodrickiem. On był chłopakiem.
Potem brzydziłabym się go pocałować. Log może sypiać, ale tylko z dziewczynami.
Zresztą wątpię aby tego kobieciarza interesowała płeć męska.
- Przykro mi Rodri ale nie. -
poklepałam go po ramieniu w celu pocieszenia. - Po za tym ty i Jus to zgrana
parka. Nie zdradzaj go tylko przez to, że nie możecie się ujawnić. Uważam, że
mu jest tak samo ciężko jak tobie.
W tym momencie mój kumpel wyjął z
kieszeni telefon i pokazał mi ostatniego tweeta Justina, który brzmiał: PARTY
HARD W DARK DANCE!!! WOHOO!!!
Spojrzałam na mojego przyjaciela
ze współczuciem.
- No cóż, znosi to lepiej od
ciebie ale nie powiedziane, że w ogóle go to nie obchodzi. - powiedziałam chodź
sama nie wierzyłam w te słowa. Bieber to był typowy imprezowicz, jeśli nie
jesteś taki jak on nie masz co liczyć na jego przyjaźń. W sumie dziwiłam się
dlaczego on i Rodrick są parą? Przecież mieli zupełnie odmienne
charaktery.
Zobaczyliśmy wtedy Veronice,
która sprawdzała skrzynkę na listy. Wiecie, Vera to typowa emo, która podobno
obdziera koty ze skróty albo po prostu lubi straszyć ludzi. W każdym razie jest
dziwna i nie warto się z nią zadawać. Kiedy obok niej przechodziliśmy
popatrzyła się na nas jak na wariatów. Nie spodobało mi się jej spojrzenie.
Było pełne wyższości.
- I co się tak gapisz? - spytałam
unosząc jedną brew. - Pierwszy raz widzisz tak seksowną laskę czy co?
Dziewczyna nie odpowiedziała
tylko wróciła do swojego domu, ale jak mi się zdawało truchtem. Rodrick po
chwili wpadł w śmiech.
- Może powinniśmy kiedyś się z
nią zaprzyjaźnić? Co prawda jest dziwna ale może da radę?
- Rodri oj Rodri. Trochę tu
pomieszkasz a zobaczysz, że ludzie dzielą się na gorszych i lepszych. Ona sam
wiesz do jakiej grupy należy. Musielibyśmy zniżyć się do jej poziomu a tego
chyba nie chcemy, prawda? - posłałam mu spojrzenie "szczeniaczka".
Rodrick pokiwał głową. Kolejną osobą, którą spotkaliśmy była panna Calder. Och,
jeszcze tej tutaj brakowało. A już miałam dobry humor. Ta suka zniszczy
wszystko!
- Nowa moda? - powiedziała z
kpiną.
- Zazdrościsz bo ty nigdy nie
odważyłabyś się włożyć czegoś takiego. - odpowiedziałam z wysoką uniesioną
głową.
- Nie w moim stylu wyglądać jak
dziwka. - odparła ze sztucznym uśmieszkiem.
- Posłuchaj no paniusiu! -
krzyknęłam i lekko ją popchnęłam. Prawdopodobnie skończyłoby się to bójką gdyby
nie interwencja Rodricka. Odciągnął mnie od niej jak zwykle uspokajając.
- Van chodźmy. Nie warto.
- Masz rację. Nie warto. -
powiedziałam i jak najszybciej odeszłam od tej jędzy. Och! Ona naprawdę działa
mi na nerwy! Cały czas tylko myśli jak by tu mnie zniszczyć. Naprawdę nie mam
pojęcia za co mnie tak nienawidzi? Jestem dobrym człowiekiem! A przynajmniej
staram się.
***
Po powrocie do domu rzuciłam się
na kanapę i włączyłam telewizor. Rodrick zajął miejsce obok mnie, chodź tak się
rozłożyłam, że musiał siedzieć nieco ściśnięty. No cóż, nie moja wina, że ten
spacer nieco mnie zmęczył. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć usłyszałam
dzwonek u drzwi. Założę się, że to Cheri z Roxy. Pewnie usłyszały już plotki na
temat tego, że pokłóciłam się nieco z Eleanor i przyszły spytać czy doszło do
jakieś bójki.
- Otworzysz? – spojrzałam na
Rodrcika oczami szczeniaczka. Zwykle to na niego działało. Byłam pewna, że i
tym razem stanie się podobnie. Tak jak przypuszczałam. Chłopak podniósł się z
kanapy i z ciężkim westchnieniem udał się w stronę drzwi wyjściowych.
Ja tymczasem udawałam, że oglądam
telewizje a tak naprawdę nasłuchiwałam. To na pewno nie był głos kobiecy hm,
znam ten głosi i … no nie wierzę! To super słodkie ciacho mnie odwiedziło? A jednak
mój seksapil działa!
- Witaj piękna. – powiedział
wchodząc do salonu Harry z tym swoim czarującym uśmieszkiem. – Co słychać?
- Eleanor to suka a ja się nudzę.
To chyba wszystko z dzisiejszego dnia. – powiedziałam dumnie. Loczek roześmiał
się.
-Chciałem się upewnić, że
przyjdziesz na dzisiejszą imprezę. Nie chciałbym być jedyną osobą na przyjęciu.
– roześmiał się. – Ty też możesz wpaść.– rzekł patrząc na Rodricka.
- Eee okej, dzięki. Tak w ogóle
to jestem Rodrick. – odpowiedział podając mu dłoń, którą Harry uścisnął lekko.
– Lubisz dziewczyny?
Chłopak zmarszczył brwi.
Postanowiłam uratować sytuację.
- Harry uwielbia chodzić do
klubów ze striptizem damskim. Coś jeszcze chciałeś powiedzieć, Rodri?
On jednak potrząsnął głową
widocznie rozczarowany. Nie pozwolę mu zdradzić Justina i to jeszcze z kim?!
Harry jest mój. Zaklepałam go pierwsza!
- A więc wpadniecie? – dopytywał
się.
- Jasne. Przecież obiecałam
wczoraj. – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Świetnie. To do zobaczenia. –
powiedział i zanim zdążyliśmy zareagować po prostu sobie wyszedł! Rodrick
usiadł obok mnie na kanapie z ciężkim westchnieniem.
- Justin chyba nie przyjdzie jak
go zaproszę, co?
Spojrzałam na niego ze
współczuciem.
- Wątpię Rodri ale możesz
próbować, nie?
- Brakuje mi go. Dzięki, że
jesteś bo gdyby nie ty to już dawno wylądowałbym z obcym kolesiem w łóżku. –
wyznał, a ja roześmiałam się. Bardzo wątpliwe, żeby to zrobił ale niech myśli,
że posunąłby się do takiego czynu.
- Nie ma sprawy. – powiedziałam
i przytuliłam go.
***
Napisałam sms do Cheri, Roxy,
Zayn’a, Victorii, Louisa, Nialla, Liama i Logana o tej samej treści: IMPREZA U
NOWEGO. WBIJAĆ. VAN XX.
Koło 20:00 wyszłam z domu razem z
Rodrickiem, Victorią i Zayn’em. Jestem ciekawa kogo jeszcze Harry zaprosił.
Założę się, że Steve Gomezo także tam będzie. Możecie wierzyć lub nie, ale raz
pojawił się na imprezie samego Jonnego Deppa, nie wiem jak on to zrobił. Ma te
swoje „sposoby”.
- Nie wiem jak wy ale ja
zamierzam zalać się w trupa. – odezwał się Rodrick. – Może wtedy zapomnę, że
mój chłopak woli imprezy od mojego towarzystwa.
- Och, doskonale wiesz, że tak
nie jest. – zaprzeczyłam szybko, chodź sama w to nie wierzyłam. – Po prostu
musi udawać, że lubi imprezy i … dziewczyny. No wiesz, dla zachowania pozorów.
Tęskni za tobą. Jestem tego pewna.
- Czy ja wiem … - powiedziała
Victoria. – Kiedy byliśmy razem ani razu o nim nie wspomniał.
- Zamknij się. – syknęłam do
przyjaciółki. Kochałam Rodricka jak brata i nie mogłam patrzeć jak cierpi. Vic
chyba się obraziła ale na szczęście doszliśmy do domu Harre’go. Zayn zadzwonił
dzwonkiem. Dało się słyszeć głośną muzykę. Po chwili otworzył nam pan domu.
Ubrany był w czarne rurki i granatową marynarkę, a rękawy lekko podwinął.
Wyglądał jak zwykle seksownie.
- No nareszcie! – powiedział z
szerokim uśmiechem. – Wchodźcie. – zaprosił nas gestem dłoni do środka. Tam
dało się słyszeć piosenkę Fergie pod
tytułem A little party never killed nobady. Po za tym na kanapie siedział Steve
Gomezo i opychał się jedzeniem! No oczywiście! Byłam pewna, że zawita! Logan
flirtował z jakimiś dziewczynami, Cheri i Roxy tańczyły, Liam pił drinka i
rozmawiał razem z Niallem, Louis tańczył solo wydurniajając się, a po chwili
Rodrick do niego dołączył. Wyglądali naprawdę zabawnie. Zayn odważył się i
poprosił Victorię do tańca, a ona się zgodziła. Jak słodko!
- Genialna impreza. – zagadałam
Harrego.
- Dzięki. – odpowiedział. –
Zapraszałaś może tego grubasa na kanapie?
- Steva? Nie ale on wszędzie się
wkręca. To normalka. – powiedziałam ze śmiechem. Nasza konwersacja trwałaby
dalej gdyby nie fakt, że drzwi się otworzyły a w progu stanęła Eleanor Calder!
OMG! Szlak mnie zaraz trafi! Nie wierzę, że Styles zaprosił tą jędzę. Za nią
stała jej przyjaciółeczka, która lata za nią jak pies – Perrie Edwards. Eleanor
ją wykorzystuje, a biedna Perrie tego nie widzi. No cóż, może kiedyś pójdzie po
rozum do głowy ale jak na razie się na to nie zanosi.
- Co ona tu robi? – zapytałam,
ale Harry zamiast mi odpowiedzieć podszedł do niej. Momentalnie zrobiłam się
czerwona na twarzy. Ta suka nie wygra ze mną. Harry jest mój. Nie zastanawiając
się długo także do niej podeszłam.
- Witaj El. Miło, że wpadałaś. –
powiedział loczek wpatrzony w nią jak ja w nowy numer Vouga. – O i Perrie jest!
Cześć. – pomachał do niej lekko. Ona jednak spod zmrużonych powiek obserwowała
Victorię i Zayn’a, którzy świetnie się bawili. No, no ktoś tu jest zazdrosny.
Niestety mój brat woli Vic i lepiej niech tak zostanie.
- Jak mogłabym przegapić taką
imprezę. – odpowiedziała brunetka. – Przesuń się. Chcę przejść. – warknęła do
mnie. Parsknęłam śmiechem.
- Bardzo zabawne panno Calder.
- No cóż. – Eleanor wzięła
głęboki oddech. – Skoro tak to … zatańczymy Harry?
Ten trochę się wahał ale
ostatecznie się zgodził. Normalnie wszystko się we mnie gotowało. Widzę, że
wojna się rozpoczęła! Brawo Eleanor! Twarda z ciebie sztuka skoro śmiałaś mi
podskoczyć.
Oczami
Victorii:
Tańczyliśmy z Zayn’em już drugą
piosenkę. Było cudownie! Czułam, że to najlepszy wieczór mojego życia i nic nie
jest w stanie go zepsuć. Niestety. Zauważyłam Perrie. Nie wiem dlaczego ona
mnie tak nienawidzi. Przecież staram się być dla niej zawsze miła, a ta patrzy
na mnie jak na największego wroga na ziemi. Co ja jej zrobiłam? W końcu
odeszłam od Malika i podeszłam w stronę drinków. Wzięłam jednego i wypiłam na
raz.
- Mam wolny wieczór. – odezwał
się za mną znajomy głos. Odwróciłam się powoli. To był Logan.
- Dzięki, ale nie skorzystam. –
wyznałam. Nie w moim interesie sypiać z kim popadnie. Nie jestem Vanessą. Nie potrafiłabym
tak.
- Szkoda. Nie wiesz co tracisz. –
powiedział z cwanym uśmieszkiem i odszedł ode mnie. Widziałam kątem oka jak
rozmawia z moją przyjaciółką. Pewnie omawiali gdzie się spotkają i kiedy.
Obawiam się, że Van poczuje kiedyś do Logana coś więcej niż zwykłą przyjaźń. To
nie jest chłopak dla niej. Zdecydowanie. Lepszy byłby Harry chodź on tańczy z
Eleanor więc nie wiem.
- Cześć. – powiedziała Perrie i
stanęła obok mnie. Otworzyłam szeroko oczy. Ona nigdy ze mną nie rozmawia! Co
się więc stało?
- Cześć. – odpowiedziałam.
- Dobrze się bawisz? – spytała
unosząc lekko jedną brew.
- Tak, a ty?
- Mogłoby być lepiej. – wyznała.
– Chodzisz z Justinem. Pamiętaj o tym. – powiedziała i ulotniła się.
Zmarszczyłam brwi. Co miała na myśli? Co prawda nie wiedziała, że nasz związek
to fake ale czemu mam o tym pamiętać? Może jest zazdrosna? Ale o co?
Usiadłam na kanapie obok Steva.
- Jak ty to robisz, ze pojawiasz
się na wszystkich imprezach? – wyrwało mi się.
- Na to nie ma odpowiedzi. Po
prostu trzeba być mną. – rzekł z uśmiechem. Ani on piękny ani nic, a mimo to
wzbudzał sympatię ale nie moją. Może kiedyś go lubiłam ale to było zanim zaczął
przesiadywać u nas w domu 12 godzin dziennie. Dobrze, że chodził spać do
siebie.
Oczami
Harre’go:
Koło godziny 00:00 gdy zmęczony
opadłem na kanapę obok mnie zajęła miejsce Eleanor. Szczerze to miałem jej już
dosyć. To nie dziewczyna dla mnie. Nie miała ciekawej osobowości. Starała się
być interesująca, ale w ogóle jej to nie wychodziło. Mimo to złożyła mi pewną
propozycję i sam nie wiem czemu się zgodziłem.
- Masz jutro czas? – zapytała z
uśmiechem.
- Tak. – przytaknąłem wpatrując
się w Vanessę, która śmiała się z Loganem.
- Ja też. Może jakoś to
połączymy, co? Wspólna kolacja brzmi nie źle, co? – spytała wesoło.
- Jasne. – powiedziałem, a
Eleanor zaczęła piszczeć ze szczęścia. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę na
co się zgodziłem. Niestety. Było za późno. Ups.
__________________________________________________________________
Jeśli przeczytaliście to PROSZĘ O KOMENTARZ! :) To dla mnie bardzo ważne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz