Oczami Vanessy:
Czy mieliście kiedyś
tak, że wiedzieliście, że ten dzień odmieni wasze życie? Że wydarzy się coś
zaskakującego, co sprawi, że inaczej spojrzycie na wiele otaczających was
spraw? Nie? Bo ja tak miałam, a właściwie mam, dzisiaj. Tak, to jest ten dzień,
w którym coś się stanie. Tylko jeszcze nie wiem co. Może Ryan Gosling w końcu
dowie się o moim istnieniu i zapuka do moich drzwi mówiąc, iż zawsze wiedział,
że to ja jestem jego jedyną i prawdziwą miłością życia?
Otworzyłam szafę
zastanawiając się, co w niej jest najbardziej skąpego. Zdecydowałam się na
czerwoną bluzkę bez ramiączek, wyglądała trochę jak gorset i czarne skórzane
szorty. Na stopy założyłam tradycyjne czarne szpilki. Uśmiechnęłam się do
siebie w odbiciu. Idealnie. Zeszłam na dół, gdzie moja najlepsza przyjaciółka,
z którą dzielę dom, siedziała na kanapie przed laptopem. Miała 20 lat, nie
chodziła na studia, ani nie pracowała. Strata czasu takie siedzenie w domu.
Trzeba się rozwijać, czerpać z życia. Tak jak ja. Nie ma dnia, żebym nie wpadła
na jakiś szalony pomysł.
Stanęłam za nią i
zajrzałam jej przez ramię. Przeglądała oferty pracy?
- Może najpierw idź
na studia, co? – rzuciłam i próbowałam przeskoczyć przez oparcie kanapy, ale
zapomniałam, że mam szpilki. Skończyło się na tym, że wywróciłam się.
- Van, wszystko w
porządku?
- Pieprzone szpilki!
Auć. – krzyknęłam łapiąc się za nogę.
- Zdejmij je. –
poradziła Victoria.
- Nie! Są za piękne!
– krzyknęłam z oburzeniem. Uroda wymaga poświęceń. Vic jeszcze jest za młoda,
aby zdać sobie z tego sprawę. Wprawdzie dzieli nas tylko 3 lata, ale czasami
mam wrażenie, że jeszcze nie wyszła z liceum. Usiadłam na kanapie, nadal
masując się za nogę.
- Szukasz pracy?
Odpuść. I tak nie znajdziesz. – powiedziałam szczerze. Zawsze starałam się być
szczera, chyba, że chciałam coś osiągnąć. Wtedy stawałam się prawdziwą
socjopatką.
- Dzięki za słowa
otuchy. – odpowiedziała ironicznie wywracając oczami.
- Nie masz
wykształcenia. Idź na studia. – poradziłam jej.
- I mam się uczyć?
Nie ma mowy.
- Oj,
przesadzasz. – machnęłam nie dbale ręką.
– Ja na studiach piłam, imprezowałam, ćpałam i sypiałam z kim popadnie.
Wspominam studia bardzo dobrze. To był najlepszy okres w moim życiu.
- Ale nie zdałabyś
gdybyś nie przespała się z wykładowcą. – powiedziała moja przyjaciółka, kolejny
raz wywracając oczami.
- Ty też możesz. –
wzruszyłam ramionami.
- Ja czekam na
prawdziwą miłość. Wiem, że jest dla mnie odpowiedni chłopak, gdzieś tam,
daleko. Może jeszcze nawet się nie urodził? Kto wie. Ja wierzę, że nie muszę
sypiać z kim popadnie, abym znalazła kogoś wartościowego. – zakończyła mówić
swoją nudną przemowę, a ja udałam, że ziewam.
- Skończyłaś? –
zapytałam, na co kiwnęła głową. – W takim razie wróćmy do realiów. Życie nie
jest takie jak ci się wydaje. Trzeba być sprytnym i przepychać się łokciami
jeśli chcesz coś osiągnąć. Masz jeszcze w sobie tą dziecięcą naiwność. –
pogłaskałam ją po głowie, a ona odepchnęła moją rękę. Zaczęłam się śmiać.
W tym momencie drzwi
gwałtownie się otworzyły, a po chwili w salonie pojawił się Rodrick! Był
widocznie podniecony, a oczy jarzyły mu się jak dwie iskierki. Krótkie
przedstawienie, Rodrick to mój najlepszy przyjaciel, traktuje go jak brata,
chociaż już jednego posiadam, Zayna. To jednak z Rodrickiem mam zdecydowanie
lepszy kontakt.
- SOS! – powiedział
zdyszanym tonem, wyciągając przed siebie ręce, jakby zaraz miał strzelić mega
bombową informacją. – Nie uwierzycie!
- Justin ujawnił, że
jest homo? – strzeliłam. Rodrick potrzasnął głową.
- Lepiej! Chodźcie do
kuchni. Musicie to zobaczyć. – powiedział i pobiegł do owego pomieszczenia.
Spojrzeliśmy na siebie z Victorią ze zmarszczonymi brwiami i poszłyśmy za
Rodrickiem.
- O co chodzi? –
zapytałam trochę już zirytowana jego tajemniczością i założyłam ręce na klatkę
piersiową.
- Patrz! – Rodrick
przekręcił moją głowę na okno i wtedy to zobaczyłam, a właściwie jego.
Najpiękniejszego, najlepszego, najfajniejszego chłopaka na całym świecie!
Zaschło mi wręcz w ustach, a dłonie zrobiły się wilgotne. Czekoladowe loki
opadające mu na oczy, seksowne nogi, te mięśnie! Och. Schrupałabym go na
kolację. Przygryzłam wargę, nadal go obserwując. We trójkę gapiliśmy się na
niego jak zaczarowani. Moje serce waliło jak oszalałe i czułam jak się ślinię.
Cholera, rzeczywiście się śliniłam. Przetarłam więc ręką usta i powiedziałam:
- Jest mój, więc
trzymajcie się z daleka suczki.
- Hej! Dlaczego ty
masz pierwszeństwo? Ja pierwszy go zobaczyłem. – obruszył się Rodrick.
- Stąd, że a) masz
chłopaka mój drogi, który się ciebie wstydzi ale zawsze, b) na sto procent jest
hetero, a jeśli nie, to stanie się, kiedy mnie spotka. – powiedziałam z wysoko
uniesioną głową. Moi znajomi często mawiają, że zadzieram nosa, ale wiem, że kochają
mnie taką jaka jestem i akceptują pod każdym względem.
- Nie wstydzi się
mnie. – powiedział mój przyjaciel z naburmuszoną miną. – Menadżer zabrania mu
się ujawnić. Straciłby fanki i takie tam bzdety.
Widziałam jednak, że
mimo wszystko boli go to. Próbował chyba sam siebie przekonać, że rzeczywiście
tak było. Postanowiłam nie przejmować się już nim, tylko zapolować sidła na
nowego. Wnosił właśnie pudła do swojego nowego domu. Wyglądał tak cholernie
seksownie, że miałam ochotę go przelecieć tu i teraz.
- Okazuje więcej
czułości mnie niż tobie. – powiedziała Victoria do Rodricka, mając na myśli
jego chłopaka. Na marginesie, Vic udaje dziewczynę Justina. Wiecie, broda,
ustawka te sprawy.
- Auć. Ty wredna
zdziro, brawo. – powiedziałam do przyjaciółki przybijając z nią piątkę. Rodrick
stał z rozdziawioną buzią, nie wierząc zapewne, że to dzieje się naprawdę. Był
pewnie oburzony. Nie dziwię mu się, sama bym była.
- Jesteśmy ze sobą
bardzo blisko. – powiedział stanowczym tonem. – Bliżej niż wam się wydaje.
- Wracając do nowego.
Muszę go poznać. – powiedziałam poprawiając włosy.
- Czekaj. Zadzwonię
po kilku naszych znajomych. Ostatnim razem Cheri prawie mnie zabiła, gdy nie
powiadomiłem jej, że byłaś w wiadomościach. – powiedział Rodrick.
- Krótki epizod. –
rzekłam i machnęłam nie dbale dłonią, chodź w głębi duszy, byłam niesamowicie z
siebie dumna! Byłam w wiadomościach, hello. I to krajowych. – Zresztą, myślisz,
że nasi znajomi nie mają nic innego do roboty tylko patrzeć jak nowe ciacho
wnosi pudła do mieszkania? – spytałam. W tym momencie, jak na zawołanie, drzwi
się otworzyły i wbiegły podekscytowane Cheri i Roxy.
- O M G!
Widzieliście? Nowy się wprowadza na nasze osiedle. – powiedziała Cheri
podekscytowanym tonem.
- Te mięśnie. –
powiedziała Roxy patrząc na niego jak w obrazek. Cheri dźgnęła ją w żebra
łokciem. – No co? Ty nie masz żadnych mięśni. Czasem mi brakuje, prawdziwego,
męskiego ciała. – a widząc minę swojej dziewczyny dodała: - Też cię kocham.
- Naprawdę nie macie
swojego życia? – zapytałam. – Anyway, nowy i tak jest mój. – posłałam im długie
spojrzenie, zaznaczając tym samym swoje terytorium. Dwie lesbijki (chodź Roxy
uważa się za bi), gej no i Victoria. Serio, żadne z nich nie jest w stanie mi
go odbić, chodź mimo wszystko nie chcę aby robili sobie niepotrzebne nadzieje.
To logiczne, że ze mną nie mają szans.
- Daj się nacieszyć
widokiem, dziewczyno. – powiedziała Roxy. – My możemy sobie tylko popatrzeć, a
ty pewnie go przelecisz. Jak myślisz, kto i tak jest górą?
Uśmiechnęłam się pod
nosem. To oczywiste, że ja.
- Joł ludziska. –
powiedział mój brat Zayn schodząc z góry. Tak, od zawsze był śpiochem. – Widzę,
że narada z powodu nowego?
Otworzyłam usta w
zdziwieniu. Skąd on… no tak. Zapomniałam, że to najlepszy dziennikarz w
mieście. Żaden skandal się przed nim nie ukryje. Miał swoje „sposoby”. Był
niezastąpiony. Powinien zostać szpiegiem.
- Tak i jest mój. –
powtórzyłam kolejny raz. – Życzcie mi powodzenia. – powiedziałam i wyminąwszy
ich otworzyłam drzwi, a tam stał Louis z Niallem, którzy właśnie się
przymierzali do zapukania. Wywróciłam oczami i przepuściłam ich, a sama
skierowałam się w stronę mojego przystojniaka.
Gdy przechodziłam
przez drogę, o mało nie przejechał mnie jakiś samochód! Zatrzymał się w
ostatniej chwili. Niby nie było tam ani pasów, ani świateł, ale chyba mam prawo
przechodzić gdzie mi się podoba, prawda? Żyjemy w Kalifornii, a nie w
zapyziałym miasteczku. Odwróciłam się wściekła w stronę mężczyzny, który
prowadził autem i pokazałam mu środkowy palec.
- Naucz się jeździć
frajerze! – krzyknęłam i walnęłam otwartą dłonią w maskę jego samochodu. Auć.
Zabolało. Jednak nie jestem osobą, która użala się nad sobą. Przejdzie. Teraz
najważniejszy jest Nowy. Chłopak właśnie wychodził z domu, po zaniesieniu
kolejnego pudła z dużego auta. Wyglądał jeszcze lepiej niż z daleka. Czarne
obcisłe rurki, opinały mu się na tyłku, a biała zwiewna koszulka, idealnie do
niego pasowała. Pomachałam do niego, uśmiechając się szeroko.
- Hej. Jestem Van. –
wyciągnęłam do niego dłoń. Podszedł i uścisnął ją, swoją dużą ręką. Zauważyłam,
że na palcach miał kilka pierścionków.
- A ja Harry. Miło
cię poznać.
- Harry. –
powtórzyłam. To imię będę krzyczeć w nocy.
- Tak, Harry. –
powtórzył uśmiechając się nieśmiało.
- Ładne imię. –
skomentowałam. – Może ci pomóc z tymi pudłami? Na pewno są ciężkie.
Proszę odmów, proszę
odmów. – powtarzałam w myślach. Nie mam ochoty nosić ciężkich pudeł. Jestem
dziewczyną, nie dla mnie taka praca. Wole wylegiwać się na kanapie. Jednak aby
zdobyć Harry’ego muszę postarać się być dla niego miła.
- Jeśli byś mogła.
Zostały jeszcze dwa. Ja wezmę jedno, ty drugie. – powiedział, a ja miałam
krzyknąć „Niech to szlak”, ale się w porę ugryzłam w język. Podeszłam do auta z
którego zabrałam wielkie i ciężkie pudło. Cholera, co tam było? Kamienie? Ręce
mnie już rozbolały. Gdyby nie Harry, zaczęłabym przeklinać w tej chwili. Zawsze
tak robię gdy jestem wściekła, a teraz byłam.
- Wszystko w
porządku? – zapytał widząc jak opornie mi idzie zanoszenie pudła do jego domu.
- Tak, tak jest okej.
– chciałam unieść kciuk w górę, ale przypomniało mi się, że mam zajęte dłonie.
- Mieszkasz
naprzeciwko? – zagadnął, idąc przede mną.
- Tak. – kiwnęłam
głową. Harry wtedy odwrócił się i trzymając pudło w jednej ręce (nie mam
pojęcia jak tego dokonał) pomachał w stronę okna. Miałam ochotę zapaść się pod
ziemię. Zauważył moich przyjaciół. Szlak. – Przepraszam za nich. Oni tak
zawsze. Muszą wiedzieć co się dzieje w całej okolicy.
- Nie ma sprawy. –
powiedział uśmiechając się. Zobaczyłam te cholernie urocze dołeczki w
policzkach. On jest cudowny. – Są słodcy w pewien sposób. – dodał chcąc zapewne
rozładować napięcie, które powstało po tym.
Kiedy weszliśmy do
jego domu, od razu rzucił mi się przestronny salon, utrzymany w jasnych
barwach. To tam postawiliśmy nasze pudła. Plecy bolą mnie jak cholera. Złapałam
się za nie i starałam się rozprostować.
- Dobrze się czujesz?
– spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Tak, to znaczy nie.
Plecy mnie bolą. – odpowiedziałam.
- Daj, wymasuję. –
powiedział i podszedł do mnie kładąc ręce na moich ramionach. Poczułam się jak
w niebie. Czy on czasem nie jest masażystą? Jego dotyk działa cuda, już po
kilku minutach masowania poczułam się jak nowo narodzona. Napawałam się każdą
sekundą tego cudownego uczucia. To zdecydowanie chłopak dla mnie.
- Jesteś cudotwórcą?
– zaśmiałam się.
- Nie. – chodź nie
widziałam jego twarzy, byłam pewna, że się uśmiechnął. Mogłam sobie tylko
wyobrazić ponownie te dołeczki. – Jestem zwykłym chłopakiem, który nagrywa
piosenki i ma nietypowe zainteresowania. – powiedział tajemniczo, co wzbudziło
tylko moją ciekawość. Muszę odkryć co to za „zainteresowania”. Miałam nadzieje,
że coś wysoce niestosownego.
- Nagrywa piosenki? –
spytałam.
- Tak, na youtube.
Mój kanał to HarryStyles20. Możesz wejść jeśli będziesz miała czas. Ludzie
uwielbiają mnie słuchać, przepraszam, przechwalam się. Ale to akurat prawda.
Mam sporo odtworzeni. – powiedział, jakże całkiem skromnie i zabrał ręce.
Jęknęłam rozczarowana.
- Dlaczego 20? –
odwróciłam się w jego stronę.
- Bo mam tyle lat.
Cholera. Trzy lata
młodszy ode mnie, podobnie jak Victoria. Dlaczego trafiam na takich dzieciaków?
Dobrze, ze Rodrick jest chociaż rok starszy.
- Rozumiem. –
kiwnęłam głową. – To chyba już wszystko, więc… będę lecieć. – wskazałam dłonią
na drzwi i miałam wielką nadzieje, że chłopak mnie zatrzyma. To by znaczyło, że
jest mną zainteresowany.
- Dzięki za pomoc. –
rzekł, a ja ledwo przełknęłam ślinę. Tylko tyle? Dzięki za pomoc? To jak
policzek. Byłabym mu bardziej wdzięczna gdyby rzeczywiście mnie uderzył, niż
tak bezczelnie olał.
- To do zobaczenia. –
oddaliłam się o parę kroków, jednak nadal ociągałam się z wyjściem. Dałam mu
ostatnią szansę.
- Na razie. –
pomachał mi. Kolejny policzek. Dzięki, Harry. Jednak nie jest tak miłym
chłopakiem jak mi się wydawało. Właśnie teraz, poczułam gorycz porażki.
Zastanawiałam się jak ja powiem moim przyjaciołom, że pan „nowy” mnie nie chciał.
Moje wdzięki kompletnie na niego nie podziałały. A może jest rzeczywiście
gejem? Cholera. Ale nawet niektórzy homo nie potrafią mi się oprzeć. Nie mam
pojęcia więc o co chodzi w takim wypadku. Musi być aseksualny. Nie ma innego
wytłumaczenia. Rozczarowana zmierzałam w kierunku drzwi. Byłam smutna i
przygnębiona. Chyba wpadnę w jakąś depresję przez niego. Dzięki, panie
seksowny. Otworzyłam drzwi i chciałam przejść przez próg, ale wtedy usłyszałam
za sobą jego ochrypły głos.
- Był bym zapomniał.
Organizuje jutro imprezę powitalną. Wpadniesz ze swoimi przyjaciółmi? Chętnie
ich poznam. – powiedział, a ja myślałam, że zaraz go uścisnę. Jednak nie mógł
przejść bokiem wobec moich wdzięków! I przede wszystkim nie jest gejem, a to
duży plus dla naszej relacji, która się powoli naradzała.
- Jasne. – odwróciłam
się w jego stronę. Starałam się udawać, ze jego zaproszenie nie zrobiło na mnie
żadnego wrażenia.
- Cieszę się, że
jesteś pierwszą osobą tutaj, którą poznałem. – rzekł z lekkim uśmiechem, który
odwzajemniłam, a potem wyszłam. Życie jest jednak zajebiste. Vanessa Malik
wchodzi do gry.
_______________________________________________________________
Oto pierwszy odcinek za nami! :) Wiem, że Vanessa może wydawać się wredna i zapatrzona w siebie, ale taki był nasz zamysł rok temu, a właściwie mój bo ja wykreowałam jej postać, a moja kuzynka Victorię, którą ja potem kontynuowałam. Każda z nas właściwie wymyślała innego bohatera, ale już nie zdradzę kto kogo haha, no chyba, że ktoś strasznie by chciał wiedzieć to niech pyta. Do następnego :) I proszę- zostawcie po sobie komentarz. Byłoby super.
No heloł :)
OdpowiedzUsuńboski rozdział, ilysm weny xxxxxxxxxxxxxx