sobota, 2 maja 2015

Łamacze serc 1x01 "Little love, a little sympathy"

Oczami Vanessy:

Czy mieliście kiedyś tak, że wiedzieliście, że ten dzień odmieni wasze życie? Że wydarzy się coś zaskakującego, co sprawi, że inaczej spojrzycie na wiele otaczających was spraw? Nie? Bo ja tak miałam, a właściwie mam, dzisiaj. Tak, to jest ten dzień, w którym coś się stanie. Tylko jeszcze nie wiem co. Może Ryan Gosling w końcu dowie się o moim istnieniu i zapuka do moich drzwi mówiąc, iż zawsze wiedział, że to ja jestem jego jedyną i prawdziwą miłością życia?
Otworzyłam szafę zastanawiając się, co w niej jest najbardziej skąpego. Zdecydowałam się na czerwoną bluzkę bez ramiączek, wyglądała trochę jak gorset i czarne skórzane szorty. Na stopy założyłam tradycyjne czarne szpilki. Uśmiechnęłam się do siebie w odbiciu. Idealnie. Zeszłam na dół, gdzie moja najlepsza przyjaciółka, z którą dzielę dom, siedziała na kanapie przed laptopem. Miała 20 lat, nie chodziła na studia, ani nie pracowała. Strata czasu takie siedzenie w domu. Trzeba się rozwijać, czerpać z życia. Tak jak ja. Nie ma dnia, żebym nie wpadła na jakiś szalony pomysł.
Stanęłam za nią i zajrzałam jej przez ramię. Przeglądała oferty pracy?
- Może najpierw idź na studia, co? – rzuciłam i próbowałam przeskoczyć przez oparcie kanapy, ale zapomniałam, że mam szpilki. Skończyło się na tym, że wywróciłam się.
- Van, wszystko w porządku?
- Pieprzone szpilki! Auć. – krzyknęłam łapiąc się za nogę. 
- Zdejmij je. – poradziła Victoria.
- Nie! Są za piękne! – krzyknęłam z oburzeniem. Uroda wymaga poświęceń. Vic jeszcze jest za młoda, aby zdać sobie z tego sprawę. Wprawdzie dzieli nas tylko 3 lata, ale czasami mam wrażenie, że jeszcze nie wyszła z liceum. Usiadłam na kanapie, nadal masując się za nogę.
- Szukasz pracy? Odpuść. I tak nie znajdziesz. – powiedziałam szczerze. Zawsze starałam się być szczera, chyba, że chciałam coś osiągnąć. Wtedy stawałam się prawdziwą socjopatką.
- Dzięki za słowa otuchy. – odpowiedziała ironicznie wywracając oczami.
- Nie masz wykształcenia. Idź na studia. – poradziłam jej.
- I mam się uczyć? Nie ma mowy.
- Oj, przesadzasz.  – machnęłam nie dbale ręką. – Ja na studiach piłam, imprezowałam, ćpałam i sypiałam z kim popadnie. Wspominam studia bardzo dobrze. To był najlepszy okres w moim życiu.
- Ale nie zdałabyś gdybyś nie przespała się z wykładowcą. – powiedziała moja przyjaciółka, kolejny raz wywracając oczami.
- Ty też możesz. – wzruszyłam ramionami.
- Ja czekam na prawdziwą miłość. Wiem, że jest dla mnie odpowiedni chłopak, gdzieś tam, daleko. Może jeszcze nawet się nie urodził? Kto wie. Ja wierzę, że nie muszę sypiać z kim popadnie, abym znalazła kogoś wartościowego. – zakończyła mówić swoją nudną przemowę, a ja udałam, że ziewam.
- Skończyłaś? – zapytałam, na co kiwnęła głową. – W takim razie wróćmy do realiów. Życie nie jest takie jak ci się wydaje. Trzeba być sprytnym i przepychać się łokciami jeśli chcesz coś osiągnąć. Masz jeszcze w sobie tą dziecięcą naiwność. – pogłaskałam ją po głowie, a ona odepchnęła moją rękę. Zaczęłam się śmiać.
W tym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły, a po chwili w salonie pojawił się Rodrick! Był widocznie podniecony, a oczy jarzyły mu się jak dwie iskierki. Krótkie przedstawienie, Rodrick to mój najlepszy przyjaciel, traktuje go jak brata, chociaż już jednego posiadam, Zayna. To jednak z Rodrickiem mam zdecydowanie lepszy kontakt.
- SOS! – powiedział zdyszanym tonem, wyciągając przed siebie ręce, jakby zaraz miał strzelić mega bombową informacją. – Nie uwierzycie!
- Justin ujawnił, że jest homo? – strzeliłam. Rodrick potrzasnął głową.
- Lepiej! Chodźcie do kuchni. Musicie to zobaczyć. – powiedział i pobiegł do owego pomieszczenia. Spojrzeliśmy na siebie z Victorią ze zmarszczonymi brwiami i poszłyśmy za Rodrickiem.
- O co chodzi? – zapytałam trochę już zirytowana jego tajemniczością i założyłam ręce na klatkę piersiową.
- Patrz! – Rodrick przekręcił moją głowę na okno i wtedy to zobaczyłam, a właściwie jego. Najpiękniejszego, najlepszego, najfajniejszego chłopaka na całym świecie! Zaschło mi wręcz w ustach, a dłonie zrobiły się wilgotne. Czekoladowe loki opadające mu na oczy, seksowne nogi, te mięśnie! Och. Schrupałabym go na kolację. Przygryzłam wargę, nadal go obserwując. We trójkę gapiliśmy się na niego jak zaczarowani. Moje serce waliło jak oszalałe i czułam jak się ślinię. Cholera, rzeczywiście się śliniłam. Przetarłam więc ręką usta i powiedziałam:
- Jest mój, więc trzymajcie się z daleka suczki.
- Hej! Dlaczego ty masz pierwszeństwo? Ja pierwszy go zobaczyłem. – obruszył się Rodrick.
- Stąd, że a) masz chłopaka mój drogi, który się ciebie wstydzi ale zawsze, b) na sto procent jest hetero, a jeśli nie, to stanie się, kiedy mnie spotka. – powiedziałam z wysoko uniesioną głową. Moi znajomi często mawiają, że zadzieram nosa, ale wiem, że kochają mnie taką jaka jestem i akceptują pod każdym względem.
- Nie wstydzi się mnie. – powiedział mój przyjaciel z naburmuszoną miną. – Menadżer zabrania mu się ujawnić. Straciłby fanki i takie tam bzdety.
Widziałam jednak, że mimo wszystko boli go to. Próbował chyba sam siebie przekonać, że rzeczywiście tak było. Postanowiłam nie przejmować się już nim, tylko zapolować sidła na nowego. Wnosił właśnie pudła do swojego nowego domu. Wyglądał tak cholernie seksownie, że miałam ochotę go przelecieć tu i teraz.
- Okazuje więcej czułości mnie niż tobie. – powiedziała Victoria do Rodricka, mając na myśli jego chłopaka. Na marginesie, Vic udaje dziewczynę Justina. Wiecie, broda, ustawka te sprawy.
- Auć. Ty wredna zdziro, brawo. – powiedziałam do przyjaciółki przybijając z nią piątkę. Rodrick stał z rozdziawioną buzią, nie wierząc zapewne, że to dzieje się naprawdę. Był pewnie oburzony. Nie dziwię mu się, sama bym była.
- Jesteśmy ze sobą bardzo blisko. – powiedział stanowczym tonem. – Bliżej niż wam się wydaje.
- Wracając do nowego. Muszę go poznać. – powiedziałam poprawiając włosy.
- Czekaj. Zadzwonię po kilku naszych znajomych. Ostatnim razem Cheri prawie mnie zabiła, gdy nie powiadomiłem jej, że byłaś w wiadomościach. – powiedział Rodrick.
- Krótki epizod. – rzekłam i machnęłam nie dbale dłonią, chodź w głębi duszy, byłam niesamowicie z siebie dumna! Byłam w wiadomościach, hello. I to krajowych. – Zresztą, myślisz, że nasi znajomi nie mają nic innego do roboty tylko patrzeć jak nowe ciacho wnosi pudła do mieszkania? – spytałam. W tym momencie, jak na zawołanie, drzwi się otworzyły i wbiegły podekscytowane Cheri i Roxy.
- O M G! Widzieliście? Nowy się wprowadza na nasze osiedle. – powiedziała Cheri podekscytowanym tonem.
- Te mięśnie. – powiedziała Roxy patrząc na niego jak w obrazek. Cheri dźgnęła ją w żebra łokciem. – No co? Ty nie masz żadnych mięśni. Czasem mi brakuje, prawdziwego, męskiego ciała. – a widząc minę swojej dziewczyny dodała: - Też cię kocham.
- Naprawdę nie macie swojego życia? – zapytałam. – Anyway, nowy i tak jest mój. – posłałam im długie spojrzenie, zaznaczając tym samym swoje terytorium. Dwie lesbijki (chodź Roxy uważa się za bi), gej no i Victoria. Serio, żadne z nich nie jest w stanie mi go odbić, chodź mimo wszystko nie chcę aby robili sobie niepotrzebne nadzieje. To logiczne, że ze mną nie mają szans.
- Daj się nacieszyć widokiem, dziewczyno. – powiedziała Roxy. – My możemy sobie tylko popatrzeć, a ty pewnie go przelecisz. Jak myślisz, kto i tak jest górą?
Uśmiechnęłam się pod nosem. To oczywiste, że ja.
- Joł ludziska. – powiedział mój brat Zayn schodząc z góry. Tak, od zawsze był śpiochem. – Widzę, że narada z powodu nowego?
Otworzyłam usta w zdziwieniu. Skąd on… no tak. Zapomniałam, że to najlepszy dziennikarz w mieście. Żaden skandal się przed nim nie ukryje. Miał swoje „sposoby”. Był niezastąpiony. Powinien zostać szpiegiem.
- Tak i jest mój. – powtórzyłam kolejny raz. – Życzcie mi powodzenia. – powiedziałam i wyminąwszy ich otworzyłam drzwi, a tam stał Louis z Niallem, którzy właśnie się przymierzali do zapukania. Wywróciłam oczami i przepuściłam ich, a sama skierowałam się w stronę mojego przystojniaka.
Gdy przechodziłam przez drogę, o mało nie przejechał mnie jakiś samochód! Zatrzymał się w ostatniej chwili. Niby nie było tam ani pasów, ani świateł, ale chyba mam prawo przechodzić gdzie mi się podoba, prawda? Żyjemy w Kalifornii, a nie w zapyziałym miasteczku. Odwróciłam się wściekła w stronę mężczyzny, który prowadził autem i pokazałam mu środkowy palec.
- Naucz się jeździć frajerze! – krzyknęłam i walnęłam otwartą dłonią w maskę jego samochodu. Auć. Zabolało. Jednak nie jestem osobą, która użala się nad sobą. Przejdzie. Teraz najważniejszy jest Nowy. Chłopak właśnie wychodził z domu, po zaniesieniu kolejnego pudła z dużego auta. Wyglądał jeszcze lepiej niż z daleka. Czarne obcisłe rurki, opinały mu się na tyłku, a biała zwiewna koszulka, idealnie do niego pasowała. Pomachałam do niego, uśmiechając się szeroko.
- Hej. Jestem Van. – wyciągnęłam do niego dłoń. Podszedł i uścisnął ją, swoją dużą ręką. Zauważyłam, że na palcach miał kilka pierścionków.
- A ja Harry. Miło cię poznać.
- Harry. – powtórzyłam. To imię będę krzyczeć w nocy.
- Tak, Harry. – powtórzył uśmiechając się nieśmiało.
- Ładne imię. – skomentowałam. – Może ci pomóc z tymi pudłami? Na pewno są ciężkie.
Proszę odmów, proszę odmów. – powtarzałam w myślach. Nie mam ochoty nosić ciężkich pudeł. Jestem dziewczyną, nie dla mnie taka praca. Wole wylegiwać się na kanapie. Jednak aby zdobyć Harry’ego muszę postarać się być dla niego miła.
- Jeśli byś mogła. Zostały jeszcze dwa. Ja wezmę jedno, ty drugie. – powiedział, a ja miałam krzyknąć „Niech to szlak”, ale się w porę ugryzłam w język. Podeszłam do auta z którego zabrałam wielkie i ciężkie pudło. Cholera, co tam było? Kamienie? Ręce mnie już rozbolały. Gdyby nie Harry, zaczęłabym przeklinać w tej chwili. Zawsze tak robię gdy jestem wściekła, a teraz byłam.
- Wszystko w porządku? – zapytał widząc jak opornie mi idzie zanoszenie pudła do jego domu.
- Tak, tak jest okej. – chciałam unieść kciuk w górę, ale przypomniało mi się, że mam zajęte dłonie.
- Mieszkasz naprzeciwko? – zagadnął, idąc przede mną.
- Tak. – kiwnęłam głową. Harry wtedy odwrócił się i trzymając pudło w jednej ręce (nie mam pojęcia jak tego dokonał) pomachał w stronę okna. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zauważył moich przyjaciół. Szlak. – Przepraszam za nich. Oni tak zawsze. Muszą wiedzieć co się dzieje w całej okolicy.
- Nie ma sprawy. – powiedział uśmiechając się. Zobaczyłam te cholernie urocze dołeczki w policzkach. On jest cudowny. – Są słodcy w pewien sposób. – dodał chcąc zapewne rozładować napięcie, które powstało po tym.
Kiedy weszliśmy do jego domu, od razu rzucił mi się przestronny salon, utrzymany w jasnych barwach. To tam postawiliśmy nasze pudła. Plecy bolą mnie jak cholera. Złapałam się za nie i starałam się rozprostować.
- Dobrze się czujesz? – spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Tak, to znaczy nie. Plecy mnie bolą. – odpowiedziałam.
- Daj, wymasuję. – powiedział i podszedł do mnie kładąc ręce na moich ramionach. Poczułam się jak w niebie. Czy on czasem nie jest masażystą? Jego dotyk działa cuda, już po kilku minutach masowania poczułam się jak nowo narodzona. Napawałam się każdą sekundą tego cudownego uczucia. To zdecydowanie chłopak dla mnie.
- Jesteś cudotwórcą? – zaśmiałam się.
- Nie. – chodź nie widziałam jego twarzy, byłam pewna, że się uśmiechnął. Mogłam sobie tylko wyobrazić ponownie te dołeczki. – Jestem zwykłym chłopakiem, który nagrywa piosenki i ma nietypowe zainteresowania. – powiedział tajemniczo, co wzbudziło tylko moją ciekawość. Muszę odkryć co to za „zainteresowania”. Miałam nadzieje, że coś wysoce niestosownego.
- Nagrywa piosenki? – spytałam.
- Tak, na youtube. Mój kanał to HarryStyles20. Możesz wejść jeśli będziesz miała czas. Ludzie uwielbiają mnie słuchać, przepraszam, przechwalam się. Ale to akurat prawda. Mam sporo odtworzeni. – powiedział, jakże całkiem skromnie i zabrał ręce. Jęknęłam rozczarowana.
- Dlaczego 20? – odwróciłam się w jego stronę.
- Bo mam tyle lat.
Cholera. Trzy lata młodszy ode mnie, podobnie jak Victoria. Dlaczego trafiam na takich dzieciaków? Dobrze, ze Rodrick jest chociaż rok starszy.
- Rozumiem. – kiwnęłam głową. – To chyba już wszystko, więc… będę lecieć. – wskazałam dłonią na drzwi i miałam wielką nadzieje, że chłopak mnie zatrzyma. To by znaczyło, że jest mną zainteresowany.
- Dzięki za pomoc. – rzekł, a ja ledwo przełknęłam ślinę. Tylko tyle? Dzięki za pomoc? To jak policzek. Byłabym mu bardziej wdzięczna gdyby rzeczywiście mnie uderzył, niż tak bezczelnie olał.
- To do zobaczenia. – oddaliłam się o parę kroków, jednak nadal ociągałam się z wyjściem. Dałam mu ostatnią szansę.
- Na razie. – pomachał mi. Kolejny policzek. Dzięki, Harry. Jednak nie jest tak miłym chłopakiem jak mi się wydawało. Właśnie teraz, poczułam gorycz porażki. Zastanawiałam się jak ja powiem moim przyjaciołom, że pan „nowy” mnie nie chciał. Moje wdzięki kompletnie na niego nie podziałały. A może jest rzeczywiście gejem? Cholera. Ale nawet niektórzy homo nie potrafią mi się oprzeć. Nie mam pojęcia więc o co chodzi w takim wypadku. Musi być aseksualny. Nie ma innego wytłumaczenia. Rozczarowana zmierzałam w kierunku drzwi. Byłam smutna i przygnębiona. Chyba wpadnę w jakąś depresję przez niego. Dzięki, panie seksowny. Otworzyłam drzwi i chciałam przejść przez próg, ale wtedy usłyszałam za sobą jego ochrypły głos.
- Był bym zapomniał. Organizuje jutro imprezę powitalną. Wpadniesz ze swoimi przyjaciółmi? Chętnie ich poznam. – powiedział, a ja myślałam, że zaraz go uścisnę. Jednak nie mógł przejść bokiem wobec moich wdzięków! I przede wszystkim nie jest gejem, a to duży plus dla naszej relacji, która się powoli naradzała.
- Jasne. – odwróciłam się w jego stronę. Starałam się udawać, ze jego zaproszenie nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia.
- Cieszę się, że jesteś pierwszą osobą tutaj, którą poznałem. – rzekł z lekkim uśmiechem, który odwzajemniłam, a potem wyszłam. Życie jest jednak zajebiste. Vanessa Malik wchodzi do gry. 


_______________________________________________________________
Oto pierwszy odcinek za nami! :) Wiem, że Vanessa może wydawać się wredna i zapatrzona w siebie, ale taki był nasz zamysł rok temu, a właściwie mój bo ja wykreowałam jej postać, a moja kuzynka Victorię, którą ja potem kontynuowałam. Każda z nas właściwie wymyślała innego bohatera, ale już nie zdradzę kto kogo haha, no chyba, że ktoś strasznie by chciał wiedzieć to niech pyta. Do następnego :) I proszę- zostawcie po sobie komentarz. Byłoby super. 

1 komentarz: