czwartek, 30 stycznia 2014

One direction 5 odcinek 102

Następnego dnia każdy kupił nowy album One direction. Nawet Karen wysiliła się i kupiła jeden. Stwierdziła, że skoro w taki prosty sposób może zdobyć szóstkę z zachowania to czemu nie? Przyda jej się bo Pani Thompson kochała jej wstawiać jedynki nawet za takie bzdety jak rozmowy na lekcji. One direction mogło nawet wszcząć bójkę na lekcji i nauczycielce by to na pewno nie przeszkadzało a jeszcze pochwaliłaby ich za zapewnie atrakcji! No cóż, sławne osoby miały o wiele lepsze życie niż zwykli śmiertelnicy!          
Pani Thompson była zachwycona tym jak bardzo jej słowa wzięli sobie do serca. Każdemu wstawiła dobrą ocenę/oceny zgodnie z tym jak zapowiedziała.
- I serio pani uważa, że to pomoże abyśmy znów weszli na pierwsze miejsce? – zapytał Liam z powątpiewaniem.  
- Twój brak wiary w moje metody łamie mi serce. – odpowiedziała kobieta.
- A co jeśli załóżmy czysto teoretycznie, kupno tych płyt nie zapewni nam pierwszego miejsca? – ciągnął dalej temat.
- No cóż, wtedy będziecie zmuszeni namówić całą szkołę aby je kupiła. – powiedziała wzruszając ramionami. Klasa jęknęła w odpowiedzi. Nauczycielka zdecydowanie przesadzała i ktoś musiał jej uświadomić, że zachowuje się jak wariatka! Postanowili, że omówią to na przerwie.
                                                                                  ***
Po lekcji cała klasa spotkała się na korytarzu aby omówić niedorzeczne zachowanie ich wychowawczyni i zastanowić się co dalej z tym zrobić.        
- Zamknąć ją w szpitalu psychiatrycznym. – rzuciła swój pomysł Tracy.
- A coś realnego? – spytał Li.
- Pozbawić ją praw nauczycielskich. – powiedział dumnie Jack. Liam wywrócił oczami. Otaczała go banda idiotów.
- A coś jeszcze bardziej realnego?
Wszyscy wzruszyli ramionami nie wiedząc co poradzić. Dziwna obsesja pani Thompson była beznadziejnym przypadkiem.
- Hej! A właściwie to dlaczego to my mamy się nad tym zastanawiać? – odezwał się Tom. – Gdyby ich durny zespół nie powstał nie byłoby problemu więc uważam, że to ich sprawa. Niech oni coś z tym zrobią! Kto się ze mną zgadza niech idzie za mną. – powiedział po czym zaczął się oddalać. Reszta na początku trochę nieśmiało podążyła za nim aż w końcu zostali tylko One direction, Max, Juliette, Karen i Cathrin, która czuła , że jest coś winna Liamowi, któremu zabrała książkę.
- A więc co robimy? – zapytał Max.
- Aktualnie stoimy. – odburknął ironicznie Payne. Kujon wywrócił oczami i ciężko westchnął.
- Jak to się dalej będzie toczyć to cała szkoła znienawidzi nas za bycie One direction! Będą musieli kupować nasze płyty, naklejki, przyboru szkolne, lalki, książki, poduszki, pościel, ręczniki, plecaki dosłownie wszystko!
- Myślisz, że  tym nie wiem?! – wykrzyknął wściekły Liam w stronę Maxa. Był czasem tak irytujący. – Daj mi pomyśleć. – dodał. Wziął głęboki oddech i zaczął się zastanawiać co powinni zrobić. W tym czasie Louis z uśmiechem zwrócił się do Karen:
- A więc kupiłaś naszą płytę …
- Bo chciałam dostać szóstkę. Nie wyobrażaj sobie za wiele. – odburknęła krzyżując ręce na piersi.
- A teraz zostałaś z nami mimo że reszta odeszła …
- Max i Juliette też zostali a ich jakoś się nie czepiasz. – powiedziała ostrym tonem. Louis popatrzył na nią uważnie nim rzekł:
- Ale Max i Juliette mnie nie obchodzą a ty tak.
Na moment zaległa cisz a Karen otworzyła szeroko oczy. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Zanim zdążyła coś powiedzieć Liam wykrzyknął:
- Mam pomysł! – wszystkie twarze skierowały się w jego kierunku. – Pani Thompson musi sobie znaleźć coś w stylu zastępczy zespół. Rozumiecie co mam na myśli?
Wszyscy kiwnęli głowami chodź nie byli do końca pewni czy pojęli to co przed chwilą Payne do nich powiedział.
- Żeby zajęła się życiem tego innego zespołu a nie naszym? – dopytał Harry a twarz Li się rozjaśniła.
- Niech ktoś z was zabierze ją na koncert czy coś i na opowiada jacy to oni są cudowni. – rzekł Liam. – To może na Imagine Dragons? – zaproponował.
- Stary zbyt ich lubię aby im zrobić takie coś. – Zayn dotknął ramienia przyjaciela. – Po za tym to muszą być młode i przystojne chłopaki. Takie jak my. – dodał z dumą.
- The wanted! – krzyknął Max a Malik spojrzał na niego z niesmakiem.
- Powiedziałem PRZYSTOJNI. – zaznaczył zirytowanym tonem.
- Nathan jest nie zły. – skomentował kujon wystawiając mu język. Ostatnimi czasy stał się bardzo wyluzowany ale dzięki temu przestali się z niego śmiać.
- Max też niczego sobie. – dodał Harry.
- A Jay jest taki męski. – odparł na to Max. Liam tymczasem gapił się na nich oniemiały. Co to miało być? Stowarzyszenie gejów czy co? Payne potrzasnął głową. Wolał mieć nadzieje, że są hetero.
- Dobrze gejaszki więc który z was zabierze tam pannę Thompson?
Harry i Max spojrzeli na siebie przerażeni. Nie przepadali za The wanted i chorą na mózg nauczycielką.
- Okej. – przerwał ciszę Styles a kujon odetchnął z ulgą, że nie trafiło na niego. – Pójdziemy razem. – dodał z szerokim uśmiechem patrząc jak Max jęczy ale nie protestował. Wolał tam się udać z Harrym niż sam na sam z wychowawczynią.
- Wyśmienicie. – powiedział Liam zadowolony. – Pani Thompson was lubi więc nie będzie problemu aby ją namówić.
                                                                                  ***
Liam i Sean siedzieli w pizzerii. Lubili tak po prostu pogadać. Kiedyś ich tematem numer jeden było jak efektywnie poderwać dziewczynę a teraz oboje się zmienili i to już nie było dla nich tak ważne jak kiedyś. Menadżer kończył właśnie pizze gdy Payne podjął dosyć delikatny temat:
- A co jeśli ona zechce mieć dziecko?
Sean zmarszczył brwi.
- Kto? Christy? Przecież już ma jedno. Po cholerę jej drugie? Zresztą jest za stara na macierzyństwo. Jak to dziecko urośnie to weźmie ją za babcie. Lol. – odpowiedział biorąc do buzi ostatni kawałek. „Masz szczęście, że Christina cię nie słyszy” – pomyślał Li. 
- No wiesz dla kobiet nigdy nie jest za późno na dziecko. Myślisz sobie „nie ma szans aby ona była w ciąży”  a tu bach! Wpadka!
- Mówisz tak bo Jennifer jest w ciąży? – zapytał Sean. Liam wzruszył ramionami.
- Wiesz ja też się tego nie spodziewałem ale wyszło. Myślę, że powinieneś porozmawiać na ten temat z Christiną albo kupić jej szczeniaka.
- Szczeniaka?
Payne kiwnął głową.
- Tak. Ona potrzebuje czegoś czym będzie mogła się opiekować. Czegoś w zastępstwie, jeśli rozumiesz co mam na myśli.
Sean doskonale wiedział o czym mówił Liam. Zwierzątko to idealny pomysł aby kobieta nie myślała za dużo. W sensie o dzieciach.
- Zastanowię się nad tym. – zapewnił Sean biorąc kolejny kawałek.
                                                                       ***
- Kochanie wróciłem! – krzyknął Sean zamykając drzwi. W rękach miał małego czarnego szczeniaczka. Był pewien, że ten prezent przypadnie Christinie do gustu i nigdy nie pomyśli o dzieciach. Skierował się do salonu gdzie zobaczył swoją dziewczynę, która rozmawiała ze swoim synem.
- Co to jest?! – Louis wskazał palcem na małe stworzonko w objęciach jego menadżera.
- Jezu nie wiesz jak wygląda pies?- Sean wywrócił oczami. – Co ty masz z biologii?
- Wiem jak wygląda pies ale co on tu do cholery robi?
- Jest prezentem dla twojej matki. – chłopak podał go jej a kobieta najpierw trochę nie chętnie go wzięła ale gdy spojrzała w jego małe ciemne oczka i zobaczyła, że jest naprawdę słodki uśmiechnęła się.
- Cudowny. – skomentowała głaskając go. Zupełnie się rozczuliła gdy piesek polizał ją w dłoń. – To najlepszy prezent jaki w życiu dostałam.
- Po co kupiłeś mojej matce psa? – zapytał prosto z mostu Louis. Wątpił, że zrobił to tylko dlatego iż miał nadzieje, że jej się spodoba lub pomyślał, że jest uroczy.
- Sądziłem, że lubi psy a chciałem sprawić jej przyjemność. – odpowiedział Sean ciężko przełykając ślinę. Nie chciał aby prawda wyszła na jaw. Tomlinson posłał mu podejrzliwie spojrzenie.
- Miejmy nadzieje, że mówisz prawdę bo jak nie …
- Słoneczko jaki Sean miały mieć cel w kupieniu mi psa? To jakiś jego misterny plan? Albo intryga? Nie sądzę. – przerwała mu Christina.
- OK. Piesek jest słodki przyznaje. – Lou ciężko westchnął. – Ale to nie zmienia faktu, że ich nie lubię więc pozwólcie, że sobie pójdę.
Tommo szybko się ulotnił. Od dziecka tak miał, że nie tolerował tych zwierząt a przykładem był fakt, że piszczał jak mała dziewczynka gdy rano Lenny wszedł do jego pokoju. Louis myślał, że chce go zjeść.
- Więc jak go nazwiemy? – ciszę przerwała Christina.
- Sknerus. – powiedział ze śmiechem.
- Może „Baby”?
Sean o mało nie zakrztusił się własną śliną. Baby? Dlaczego Baby? Nie ma innych imion? Akurat to?
- Chcesz go nazwać dziecko?
- Oryginalna nazwa i jest słodki jak mały niemowlaczek. – odpowiedziała głaszcząc pieska. Sean przeklął pod nosem. Dlaczego zawsze wszystko sprowadzało się do dzieci?
- Uważam, że sknerus to lepsza nazwa. Przemyśl to jeszcze. – poinformował ją zanim włączył telewizor usadawiając się wygodnie na kanapie. Akurat leciała reklama pieluch więc przerażony szybko przełączył kanał na inny. Ale tam wcale nie lepiej jakieś małe dziecko wyprowadzało psa na dwór. Przełączył więc znowu i natrafił na małą dziewczynkę, która czesała włosy. – Cholera! Czy dzieci są modne w tym roku?
Christina spojrzała na niego jak na dziwaka, kiedy wyłączył TV i poszedł na górę najwyraźniej czymś zirytowany jednak kobieta nie miała pojęcia co go tak rozwścieczyło.
                                                                       ***
Następnego dnia w szkole Liam, Louis, Zayn, Niall, Karen i Juliette byli bardzo ciekawi jak Harry’emu i Maxowi poszło przekabacanie pani Thompson na zespół The wanted. Meli nadzieje, że misja nie zakończyła się porażką. Spotkali ich gdy siedzieli na ławce i o czymś rozmawiali. Cała grupka szybko do nich się przysiadła i zaczęli na raz krzyczeć. Niestety Hazz i Max nie mogli zrozumieć słowa.
- Shut up! – wydarł się kujon na co reszta aż podskoczyła, gdyż jego ton był głośny. – Niech jedna osoba mówi.
- Jak wam poszło? – dopytywał się Liam. – Pani Thompson pokochała ich tak jak nas?
- Nie tyle pani Thompson co … - zaczął Max jednak Harry kopnął go w kostkę. – Auć! Dlaczego to zrobiłeś? Nie ma się czego wstydzić, że tak ci przypadli do gustu.
Styles cały poczerwieniał na twarzy.
- Czy to prawda, Haroldzie? – Louis posłał mu groźne spojrzenie. Hazz wiedział, że z tym spojrzeniem nie ma żartów i Tommo musi być naprawdę wściekły.
- W pewnym sensie … - wydukał cicho.
- Otóż poszliśmy wczoraj na koncert The wanted z panią Thompson, która była zachwycona, że idzie tam  1/5 One direction … - zaczął Max. – Parę fanek rzuciło się na Harry’ego i zaczęło zdzierać z niego ubrania ale pani Thompson zaczęła na nie krzyczeć więc przestały. Potem The wanted zaśpiewało kilka piosenek i Harry śpiewał najgłośniej z publiczności. A przy „I found you” Hazz dostał kompletnego szału i zaczął nawet tańczyć! Chyba Tom zwrócił na niego uwagę bo powiedział coś do Jay’a patrząc na Harry’ego i zaczęli się śmiać.
- Ludzie dajcie tlenu! – wrzeszczał Louis. – Nie mogę oddychać! Otwórzcie okno! Cholera! Chyba mam zawał! – chłopak złapał się za serce. – I płuca i serce mi przez ciebie wysiądą. – zwrócił się do Harry’ego, który schował twarz w dłoniach zawstydzony.
- To jeszcze nic w porównaniu z tym co Harry wyprawiał za kulisami … - zaczął Max a reszta wstrzymała dosłownie oddech. – Chciał od nich autograf i pytał czy może dołączyć do ich zespołu. Niestety Tom go wyśmiał ale Nathan przytulił i powiedział, że zawsze uwielbiał jego loczki. Wtedy Hazz zapytał się go czy się z nim ożeni. 
- Błagam! Powiedz, że byłeś najebany! – darł się Louis do Styles’a jednak on się nie odzywał.  – Kurwa Harry to nie ty miałeś się zachowywać jak napalona nastolatka ale pani Thompson!
- No właśnie co z panią Thompson? – dopytał Liam.
- No więc jak zobaczyła jak Harry za nimi szaleje to powiedziała, że najwyraźniej w One direction mu się tak nie podoba i lepsi są The wanted. – zakończył mówić Max a reszta zaczęła prawie skakać z radości.
- Brawo chociaż są plusy twojego idiotycznego zachowania. – odburknął Lou zaplatając ręce w koszyczek. – Ale bardzo się na tobie zawiodłem, przyjacielu. Naprawdę bardzo.  Nie wiem co będziesz musiał zrobić abym ci wybaczył.
- Louis powinieneś się cieszyć! Pani Thompson dała sobie z nami spokój i to dzięki Harry’emu! – krzyknął Niall, który rzucił mu się na szyje. – Zawsze cię kochałem!
- Ehem Niall ja tu jestem. – przypomniała mu o swojej obecności Juliette.
- Max i Harry przekabacili Niallera to swojego stowarzyszenia gejów. – powiedział Liam dotykając ramienia Jul jakby chciał jej okazać współczucie. Blondyn jednak pokazał mu język.
- Kochałem w sensie jak brata. Nigdy nie zasłużysz na taką miłość z mojej strony. – odparł dumnie Horan do Payn’a, który teraz strzelił focha. Oni raczej nigdy się nie dogadają.
                                                                                  ***
Po południu mama Louis’a przeglądała katalog o modzie. Akurat była teraz na dziale z modą dziecięcą. Nie zauważyła, że przez ramię zaglądał jej Sean z otwartymi szeroko oczami. Sądził, że piesek rozwiąże jego problem. No cóż, najwyraźniej się mylił. Christina najwyraźniej nadal myślała o dzieciach.
- Co ty robisz? – zapytał ostrym tonem prawie oskarżycielskim.
- Przeglądam magazyn o modzie. Myślę, że to lepsze niż pornograficzne gazety, które chowasz pod łóżkiem.
- To co innego! – wykrzyknął Sean. – Po pierwsze nie wiedziałem, że o tym wiesz. Ale przeglądanie magazynów o dzieciach to spora przesada. Wstrzymaj się z tym. Nie po to kupowałem ci szczeniaka!
W tym momencie mężczyzna poczuł, że się wygadał i totalnie wszystko schrzanił. Kobieta zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego podejrzliwie. Zaraz potem zamknęła gazetę i wycedziła przez zęby:
- To dlatego mi go kupiłeś. – stwierdziła surowym tonem. – Bałeś się, że zacznę myśleć o dzieciach.
- No … tak jakby. – odparł ze wstydem. Christina parsknęła.
- Na razie nie myślę o dzieciach i raczej się na to nie zanosi bo płaczący 24 godziny na dobę Louis mnie wykończył ale nawet gdybym chciała to co? Boisz się odpowiedzialności i to jest twój problem. – kobieta wstała z kanapy i mijając Seana powiedziała: - Nie będę umiała stworzyć związku z takim dzieciakiem. Przykro mi.
Po tych słowach poszła a Sean nie wiedział czy to było zerwanie czy po prostu powiedziała to pod wpływem chwili? Wolał zdecydowanie to drugie. Naprawdę mu na niej zależało. I chciał jej udowodnić, że nie boi się odpowiedzialności.
                                                                                  ***
Karen przyszła do domu One direction ze swoim psem Lenny’m. Miała nadzieje, że Niall będzie skakał z radości na jego widok, gdyż obiecała mu, że kiedyś go przyprowadzi. Otworzyła drzwi i weszła do środka krzycząc:
- Hej Niall! Masz gościa!
On jednak nie przyszedł. Dziewczyna zaczęła się nieco martwić. Nie możliwe aby chłopak poszedł do jakiegoś baru albo coś w tym stylu a z Juliette dzisiaj się nie spotykał była pewna. Nagle usłyszała szczekanie. Spojrzała na swojego psa ale to nie od niego to dochodziło.
- Czyżbyś umiał szczekać w myślach? – zapytała Lenny’ego jednak on jej nie odpowiedział. Cham. Wtedy z salonu nadszedł blondynek, który uśmiechał się.
- Mam nowego psa! – zakomunikował wesoło. – A coś mówiłaś?
- Nie nic. – odparła ganiąc się w myślach za tą głupią teorie, że ma cudownego psa. – Jakiego nowego psa?
- Od mamy Louis’a. Powiedziała, że ona go nie chce. Pokłóciła się z Seanem o coś tam i mi go dała. Super, prawda? – roześmiał się szczęśliwy. – Nie wiem jak go nazwę ale może Heros albo coś w tym stylu.
- Świetnie. – dziewczyna uśmiechnęła się. – Ja przyprowadziłam Lenny’ego ale skoro masz nowego psa … - dodała smutno. Niallowi oczy się rozjaśniły.
- Może Heros i Lenny się polubią, co?
- Możemy sprawdzić. – powiedziała Karen wzruszając ramionami. Zaprowadziła swojego pieska do salonu gdzie siedział na kanapie mały szczeniaczek. Lenny od razu do niego podbiegł i zaczął go obwąchiwać. Dziewczyna i chłopak nie byli pewni czy zaraz go nie pogryzie ale nic takiego się nie stało. Wyglądało nawet, że się zaprzyjaźnili. – Chyba się polubili. – stwierdziła.
- Ale fajnie! Może jak Heros dorośnie to się w sobie zakochają! – pisnął Nialler jak małe dziecko.
- Niall, Heros to chłopak. Chcesz, żeby byli gejami?
- Trochę tolerancyjności, kobieto. – Horan spojrzał na nią wyniośle i skierował swe zacne nogi w kierunku kuchni. Karen wzruszyła ramionami. Nie sądziła, że tak będzie jak chłopak mówił, ale może się pocieszyć a ona nie będzie mu tego psuć. W kuchni pierwsze co Niall zrobił to zaczął sobie robić kanapki. – Zgłodniałem. Nie jadłem całe dwie godziny!
- Niall dla ciebie to całe wieki. – opowiedziała wesoło. – Później możemy ich wyprowadzać na spacery.
- O właśnie! Będziemy jak te pary z psami. – zakomunikował Niall ciesząc się na samą myśl co ich psy mogą razem później robić. – Oczywiście pary przyjaciół.
- Ma się rozumieć. – przyznała. Wtedy do kuchni zawitał Louis, który po szkole uciął sobie drzemkę i właśnie się obudził. Widać było, że nie do końca się rozbudził i jest trochę zaspany. Ziewając usiadł na krzesełku.
- Dlaczego na naszej kanapie bzykają się dwa psy? – zapytał. Karen i Niall popatrzyli na siebie z otwartymi szeroko oczami a zaraz potem w ekspresowym tempie pobiegli do salonu. Tommo miał rację. Lenny leżał na Herosie. Wyglądało to bardzo jednoznacznie.
- Boże przecież to jeszcze szczeniak! Złaź z niego ty niewyżyty seksualnie pedofilu! – darł się Horan próbując ściągnąć Lenny’iego z jego pieska. Gdy mu się oddało oddał a właściwie prawie rzucił go w stronę Karen, która ledwo go złapała. – Zabieraj tego gwałciciela.
- Hej nie mów tak o moim psie! Heros musiał go sprowokować! Lenny’iemu jeszcze nigdy to się nie zdarzyło. – powiedziała ostro.
- Nie broń tego gwałciciela!
Wtem z kuchni nadszedł Louis, który miał łzy w oczach ze śmiechu. Ta ich „kłótnia” strasznie go rozbawiła.
- Czy ja dobrze rozumiem? Kłócicie się o bzykające się psy? – spytał wesoło. – Jezu macie pretensje bo częściej się seksują od was czy co?
- Nie. Niall mówi, że Lenny jest gwałcicielem. A to wcale nie prawda. Heros sam wypiął się dla niego. – odparła Karen.
- Błagam. Stop. – Louis przetarł oczy. – Bo mnie brzuch od śmiechu rozboli. A tak w ogóle to nie przyszło wam do głowy, że psy jednej płci się bzykają?
- Wiemy, że są gejami! – wykrzyknął Niall. – I akceptujemy to. Przynajmniej ja. – spojrzał w stronę Karen mrużąc gniewnie oczy. 
- Chodzi mi o to, że jeden z nich to suczka a zakładając, że Lenny był na górze to przykro mi Niall ale Heros to dziewczyna.
Horan na początku nie chciał w to uwierzyć. Uważał, że Tommo kolejny raz sobie żartuje ale gdy jego przyjaciel pokazał mu narząd  rozrodczy jego psa wtedy chcąc nie chcąc musiał uwierzyć. Ciężko to do niego dotarło.
- A jak Lenny ją zapłodnił? I będą małe pieski? – spytał przerażonym tonem.
- No cóż. – Lou wzruszył ramionami. – Nie możemy ryzykować. Musisz oddać Herosa komuś.
Niall usiadł załamany na kanapie. Wyglądał tak jakby się miał rozpłakać. Kilka godzin temu dostał pieska i tak strasznie się cieszył a teraz miał go oddać? Nie podobało to mu się. Nagle ktoś objął go ramieniem. Gdy spojrzał w górę zobaczył, że tą osobą była Karen. Mimo że był zły na jej psa na nią nie mógł się długo gniewać.
- Nie martw się. Będę codziennie przychodziła tutaj z Lennym. – zapewniła go.
- Dziękuje. To miłe. Ale będę tęsknić za Herosem.
Dziewczyna potarła jego ramię w celu oddania mu otuchy.
- Ja też. Był słodkim szczeniaczkiem.
Louis tymczasem odchrząknął przypominając im o swojej obecności. Wydawało się nawet, że jest zazdrosny. Ale o kogo niby miałby być? O Nialla?
- Dobra koniec tych czułości. Wiem komu możemy zanieść psa. – powiedział z tajemniczym uśmiechem. – Naprzeciwko nas mieszka samotna staruszka. Pani Wilson. Na pewno go weźmie.
- Widzisz? Heros nie będzie daleko. – pocieszyła go Karen nadal obejmując.
- Ale traumę po gwałcie ciężko się zwalcza. – odpowiedział cicho blondynek patrząc ze współczuciem na czarnego pieska.
- A skąd wiesz? Może sama tego chciała? – odezwał się zirytowanym tonem Louis. – Może nawet machała mu tyłkiem przed oczami?
Karen zmroziła go wzrokiem więc chłopak się przymknął.
- Nie słuchaj go, Niall. Obiecuje, że razem z tobą pójdę do Pani Wilson. Dobrze? – spytała a Horan pokiwał głową.
                                                                                  ***
Sean obawiając się, że słowa Christiny oznaczają koniec ich związku postanowił zrobić coś w tej sprawie. Pomysł mu wpadł do głowy szybko i zbytnio się nad tym nie zastanawiał. Chciał pokazać swojej kobiecie, że nie jest dzieciakiem i potrafi być odpowiedzialny jeśli zechce. Gdy zobaczył, że siedzi na kanapie i udaje, że nie widzi jak wszedł do salonu wziął głęboki oddech i podszedł o niej.
- Christy wiesz, że mi na tobie zależy, prawda?
- Czy ktoś coś mówił? – kobieta zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. – A nie to chyba tylko wiatr.
Menadżer ciężko westchnął. Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i uklęknął obok Christiny. Ona w pierwszym momencie nie zauważyła co on robi ale potem zmarszczyła brwi a serce jej szybciej zabiło. Jeśli to o czym ona myśli to znaczy, że Sean chce jej się …
- Chcę ci udowodnić, że jestem odpowiedzialny i naprawdę chce z tobą być. Więc czy wyjdziesz za mnie? – zapytał nie pewnie. Totalnie to zaskoczyło kobietę i nie wiedziała co ma odpowiedzieć? Zgodzić się? Ale przecież Sean sam przed chwilą wyznał, że chce jej udowodnić, że jest odpowiedzialny. Nie robi tego dlatego, że chce. Christina wzięła głęboki oddech. Chciała tego, ale on nie. Nie mogła tak postąpić.
- Musimy chcieć tego samego. – powiedziała biorąc pudełeczko z jego ręki i zamykając je. – A ty nie robisz tego z samej miłości. Nie chcesz zaręczyn, Sean. Uwierz mi, że nie chcesz.
- Ależ chcę! Zawsze o tym marzyłem!
- Nie Sean, nie chcesz. – przerwała mu zirytowana. – Jak sam powiedziałeś chcesz mi coś udowodnić. Naprawdę wierze, że mnie kochasz ale nie na tyle aby się ze mną ożenić. Nie jesteś na to gotowy.
- To jak mam ci udowodnić, że nie jestem dzieckiem?
- Na pewno nie tak.
Sean wstał z podłogi wściekły. Naprawdę wiele go kosztowało przemyślenie całej tej decyzji o zaręczynach. Nie sądził, że ostatecznie zostanie odrzucony. To bolało i Christina nie miała pojęcia jak bardzo.
- Dobra Christy. Wychodzę. – poinformował ją i zanim zdążyła zadać pytanie: gdzie?
Już go nie było. Poczuła, że naprawdę go zraniła i ciężko będzie to naprawić.
                                                                       KONIEC
Tak na początek napiszę, że bardzo się cieszę, że ten pomysł wypalił z tym twitterem! Oczywiście to nie jest mój oficjalny bo mój oficjalny to:
https://twitter.com/Aleksia245
No i przypominam o TT z faktami:
https://twitter.com/1DBloog
+ możecie zadawać w komentarzach pytania bohaterom.
Kurde wiem, że pod koniec opowiadania powpadałam na takie pomysły z tym twitterem i pytaniami do bohaterów ale don’t worry następne też będzie ciekawe. Już mam 3 rozdziały napisane i są w miarę OK. więc myślę, że spodoba wam się tak samo jak to. No przynajmniej taką mam nadzieje. A co sądzicie o tym odcinku? Ach w końcu nie ma to jak gwałcące się psy haha.
Za 8 - 10 komów napiszę następny bo było raz 120 wejść a 5 komentarzy. Wat? :o
Do zobaczona <3

poniedziałek, 27 stycznia 2014

One direction 5 odcinek 101

Nowy rok = ostatnia klasa w liceum. Uczniowie nie byli przygotowani, że ten rok tak szybko nadejdzie i będą musieli stawić mu czoła. A potem? Najprawdopodobniej połowa klasy pójdzie na studia, kilka osób znajdzie jakąś dorywczą pracę a One direction będą mogli w końcu wyruszyć w trasę koncertową, którą cały czas odkładają. Na szczęście do tych wydarzeń jeszcze 10 miesięcy i powinni skupić się na zdaniu matury. Jedyną osobą, która się tym raczej nie przejmowała był Max. On miał mózg wielkiego uczonego i nawet nie musiał się uczyć aby test napisać na pięć z plusem. No cóż, jedni się z tym rodzą a drudzy nie. Jeśli chodzi o związek Seana i Christiny to Louis starał się to zaakceptować ale był pewien, że ich menadżer prędzej czy później zdradzi ich matkę i ich „wielka miłość” skończy się równie szybko jak się zaczęła. Zayn w końcu pogodził się z odejściem Megan i nawet usunął jej numer z telefonu! Niall gratulował mu i nawet złożył pokłon ale okazało się, że zrobił dla niego listę zakupów i wysłał go do supermarketu. Liam przestał spędzać cały swój wolny czas w klubach lub barach i postanowił grać w gry, uczyć się lub nawet coś poczytać od czasu do czasu jak 50 twarzy Grey’a. Lektura idealna dla niego. Jest nią po prostu oczarowany a reszta nie wie dlaczego. Znów Harry próbował zadzwonić do Zooey ale … tylko próbował bo nigdy tego nie zrobił. Bał się, że znów zostanie odtrącony a tego by nie zniósł. Za dużo razy go to spotkało. Ostatni został Louis, który postanowił ignorować Jima i Karen a skupić się na nauce. Ale takie tylko było założenie. Gorzej z realizacją.
W klasie każdy już zajął miejsce i czekał na nauczycielkę. Hazza usiadł za Louis’em, Niall z Zayn’em, Liam z Maxem a Karen z Juliette. Ich wychowawczyni miała się pojawić lada chwila. Prawie każdy rozmawiał i nie zwrócił uwagi jak w drzwiach stanęła pani Thompson, która zaczęła dosłownie piszczeć! Nie krzyczeć na uczniów jak normalna osoba. Klasa spojrzała w jej stronę i zobaczyła, że trzyma w ręku telefon a oczy jarzą się ze szczęścia. Kobieta podeszła do biurka i opadła na krzesło z szerokim uśmiechem. Uczniowie patrzyli na nią w oczekiwaniu.
- Nie uwierzycie! – pisnęła. – Właśnie weszłam na twittera i tam piszą, że najnowszy album One direction sprzedaje się jak świeże bułeczki!
- To ich sukces nie pani. – powiedziała jakaś dziewczyna z tyłu a kobieta zmroziła ją wzrokiem.
- Jestem ich fanką a fanów traktuję jak rodzinę więc do kurwy nędzy jako ich krewna mam prawo się cieszyć z ich sukcesu, prawda?
Przerażona klasa jej tonem kiwnęła głową. Przez dwa miesiące zapomnieli, że pani Thompson ma totalną obsesję na punkcie tego boys bandu i w jej obecności lepiej ich nie obrażać bo to może się źle skończyć.
- Ma pani twittera? – ciszę przerwał Liam. – Follownę panią. Proszę podać nazwę.
- Ty poważnie? – kobieta zapiszczała jak nastolatka i podała mu swoją nazwę a Payne od razu ją zaobserwował. – Dobry Boże. Właśnie Liam obserwuje mnie na twitterze! Wygrałam życie! – pisnęła ciesząc się jak małe dziecko.
- Właśnie rozmawia pani z nim na żywo i to dla pani mniejszy zaszczyt niż follow na twitterze? – zapytała Cathrin.
- Zamknij się jędzo. – Li wystawił jej język. – Jesteś zazdrosna bo ty nigdy nie dostaniesz followa od kogoś takiego jak ja.
- Nawet bym nie chciała. Prawdopodobnie straciłbym przez to połowę obserwujących. – mruknęła udając, że czyta podręcznik.
- Ty żartujesz? Nie mów, że ludzie są tak żałośni, że chcą czytać to co piszesz – prychnął a dziewczyna udawała, że tego nie słyszy. Ze strony Liama w stosunku do niej nic się nie zmieniło a szkoda bo myślała, że chociaż da jej żyć w tym roku. Jak widać nie. Pani Thompson tymczasem powiedziała:
- Wiecie co? Mam za mało obserwujących więc każdy kto mnie zaobserwuje dostanie po piątce z zachowania na dobry początek.
W tym momencie rozpoczął się straszny gwar. Każdy zaczął krzyczeć: „Jaką ma pani nazwę?” Nawet Max się do tego dołączył, co by nikt nie podejrzewał, że on w ogóle wie co to twitter? Tutaj zaskoczył prawie wszystkich tylko nie Harry’ego, który już wcześniej go obserwował. Kiedy nauczycielka skończyła stawiać piątki spojrzała na Karen.
- Nie zależy ci na dobrej ocenie czy po prostu uważasz, że wstyd obserwować własną wychowawczynie? – spytała ostro.
- Ani to ani to. Ja po prostu nie mam twittera. – powiedziała wzruszając ramionami a cała klasa zaczęła mówić: „Co?” „Jak tak można” albo „Ty głupia jesteś czy chora psychicznie?” Pani Thompson parsknęła śmiechem a po chwili spoważniała:
- Dziecko ty żyjesz jak w dziczy. Powinnam porozmawiać z rodzicami. – rzekła bez cienia rozbawienia.
                                                                                  ***
Później w szkole numer jeden stał się temat, że Karen nie ma twittera! Oczywiście wszystkiemu winna była pani Thompson, która uważała, że to oburzające, że tak młoda dziewczyna nie ma konta na jednym z najpopularniejszych portali społecznościowych. Ona znów nie rozumiała skąd ta cała drama? Przecież miała prawo żyć bez TT.
- Serio nie masz twittera? – jęknął Louis, który nie mógł w to uwierzyć. – Dobry Boże! Z kim ja chodziłem.
- Ja w przeciwieństwie do ciebie mam własne życie. – prychnęła.
- Najwyraźniej nie, skoro nie posiadasz twittera!
- Czy ty w ogóle rozumiesz definicje słów „własne życie”? – zapytała marszcząc brwi.
- Oczywiście kobieto, że rozumiem! Moim życiem jest twitter więc orientuje się we własnym życiu. – powiedział dumnie a Karen wywróciła oczami.
- No cóż, myślę, że mój brak twittera nie powinien być tematem do plotek. Zresztą … ludzie mają lepsze rzeczy do roboty, prawda?
Wtem usłyszała szepty dwóch dziewczyn, które siedziały naprzeciwko jej na ławce. Mówiły, że jest zacofana i staroświecka. Karen starała się tego nie słuchać ale gdy jedna z tych lasek zapytała ją czy w ogóle wie co to jest laptop to nie wytrzymała i poszła dalej korytarzem. Louis nie pobiegł za nią. Na pewno jeszcze przybił piątkę z tymi dziewczynami.
Liam tymczasem zamiast w szkole podrywać nowe licealistki, które nadeszły to siedział zaczytany w książce! Kiedy zobaczyła to Cathrin wprost nie mogła uwierzyć! Co mu się stało? Przeszło jej nawet przez myśl, że być może Liam jest śmiertelnie chory ale zaraz odrzuciła to, gdyż było bez sensu! On miał dopiero 17 no prawie 18 lat. Jeszcze nie czas na choroby. Na starość pocierpi. No przynajmniej 
dziewczyna taką miała nadzieje. Ach, kiedyś kochała zespól One direction a teraz chciała aby jeden z jego członków cierpiał na starość? Wow, wow.
- Co czytasz? – zapytała siadając obok niego. Payne zmarszczył brwi. Hm, czego ona może chcieć? – pomyślał. Na żadną gale nie idziemy więc … o co biega?
- Czemu jesteś miła? – walną prosto z mostu.
- Wcale nie jestem miła. – zaprotestowała szybko. – Po prostu jestem ciekawa co czytasz.
Chłopak pokazał jej okładkę na której widniało „50 twarzy Grey’a”. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Teraz już wiesz. Możesz spadać.
- Ty serio?! – zapytała prawie krzycząc.
- Tak serio chce żebyś spadała. – odpowiedział zirytowanym tonem. Cathrin potrzasnęła jednak głową.
- Nie to miałam na myśli. Chodziło mi raczej o te książkę. – wskazała na nią. – Moja mama ją ma ale zabroniła ją czytać. Zostało mi więc słuchanie jaka to ta powieść jest wspaniała. Nawet nie wiem o czym to jest …
- I dobrze. Nie dla psa kiełbasa. – odburknął znów zaczytując się w lekturze, jednak dziewczyna była nie ustępliwa.
- Daj ją. Chce przeczytać chociaż streszczenie. – powiedziała i zanim chłopak mógł się zorientować wyrwała mu ją! Spojrzał na nią oburzony. Jak taki ktoś jak ona mógł zabrać coś co należało do niego? To było bezczelne z jej strony. Miał ochotę ją uderzyć ale przypomniało mu się, że to dziewczyna i nie może. Ach, czasem to takie niesprawiedliwe. Laski mogą być chłopaków i jest okej ale na odwrót to już nie wypada, co? – Wooow. – wykrztusiła z siebie gdy skończyła.
- Oddasz mi to i sobie pójdziesz? Czy mam użyć siły? – spytał znudzonym tonem. Cathrin jednak wyglądała na podekscytowaną i miała gdzieś co mówi Liam.
- Nie wiedziałam, ze to jest takie interesujące! Dasz mi ją jak skończysz czytać?
- Kobieto to ma ponad 670 stron. Z rok będę to męczył. – odparł szukając strony na której skończył czytać.
- To dawaj! Ja to przeczytam w tydzień i potem ci oddam. – rzekła wyciągając dłoń po książkę jednak chłopakowi ani się śniło ją oddać. – No daj ty chamie! – krzyknęła i chciała mu ją wyrwać ale Liam był szybszy i sobie nie dał. – Nie bądź dupkiem! Dziewczyny mają pierwszeństwo! No dawaj ty gnido!! – wrzeszczała jednak Payne wstał z siedzenia i wystawił jej język.
- To sobie weź laluniu. – powiedział machając mu ją przed nosem. Wtedy Cathrin szybko wyciągnęła po nią ręce i mu ją wyrwała. Gdy Liam zdał sobie z tego sprawę zaczął strasznie przeklinać na własną głupotę i bezczelność Cathrin. Ona tymczasem była z siebie bardzo zadowolona. Uśmiechnęła się i popatrzyła na książkę jak na jakiś skarb.
- Nie martw się, zwrócę.
- Byłem na 53 stronie. To jest bardzo ciekawe i szybko się czyta. Myślę, że pokonałbym ją w mniej niż rok. – przyznał jednak dziewczyna tylko mruknęła „Taa jasne”. – Po za tym to powieść erotyczna. Jesteś za młoda na takie rzeczy. Ja przynajmniej mam doświadczenie w tych sprawach a ty? Zero kontaktu z mężczyznami.
- A skąd wiesz? Pragnę ci przypomnieć, że rzuciłam się na twojego przyjaciela na wycieczce szkolnej. – powiedziała a Payne kiwnął głową.
- Tak pamiętam na Louisa. Ale on cię szybko odepchnął. Ale miałaś kontakt seksualny, że ho ho! – roześmiał się. – Już moja babcia jest lepsza w te klocki niż ty.
- Zdziwiłbyś się gdybyś znał cały mój życiorys. – przyznała trzymając mocno książkę aby chłopak jej czasem nie zabrał.
- Dawaj to bo powiem pani Thompson co ty czytujesz! Ja jestem sławny więc do mnie nie będzie mieć pretensji ale do ciebie tak! Zobaczysz! Zadzwoni do twoich rodziców! – krzyknął tupiąc nogą jak małe dziecko.
- Nie zachowuj się jak dzieciak. – mruknęła.
- Ja? Ja zachowuje się jak dzieciak?! O przepraszam bardzo ale kto zabrał mi książkę jakby to była jego własność?
- Bo zawsze chciałam to przeczytać a ty nie chciałeś dać po dobroci. – odpowiedziała.
- Wiesz co? Weź już sobie tą książkę. Chociaż będziesz miała w niej namiastkę seksu. – powiedział wesoło i zaczął się oddalać. – Ale wiedz, ze to i tak cie nie rozdziewiczy!
                                                                                  ***
Karen wróciła do domu totalnie wkurzona. Dzisiaj cały dzień w szkole robili sobie żarty z powodu tego, że nie ma twittera! Czy to naprawdę takie dziwne? Przecież ma facebooka wiec mniej więcej wie co się dzieje na świecie. Po cholerę komuś twitter? Tak jakby innych interesowało twoje życie! Może sławnych ludzi ale zwykłych? Raczej nie. Ten portal jest bardzo dziwny. Właściwie nic nie daje a jest tylko stratą czasu. Zdaniem Karen.
- Witaj mamo. – powiedziała wchodząc do kuchni skąd roznosił się zapach kurczaka, który był w piekarniku.
- Pierwszy dzień w szkole po wakacjach a ja już otrzymuje telefon od nauczycielki. – rzekła surowym tonem. Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Od dwóch lat jestem grzeczna i nie robie już tych okropnych rzeczy co kiedyś. – usprawiedliwiła się. – O co jej chodziło?
- O twój brak włączenia się w działalność szkoły.
Karen zmarszczyła brwi.
- Nam nic nie mówiła …
- Dziecko, powiedz mi, jak można nie mieć twittera? – spytała jej mama a dziewczyna myślała, że zakrztusi się własną śliną.
- Słucham?! To po to dzwoniła? Cholera, myślałam, że żartowała a ona poważnie … co za zepsuty babsztyl. Mamo, proszę, nie słuchaj jej. Dzisiaj każdy dawał jej follow na twitterze tylko nie ja i mogła się wkurzyć.
- Ale ty naprawdę nie masz twittera? Kochanie jak tak można? Każdy u was w szkole ma. Nie dziwię się, że nie włączasz się w działalność szkoły. Musisz to skarbie zmienić.
- Co? – Karen wybuchnęła śmiechem. – Nie będę łamać moich zasad! Mamo NIE założę twittera, jasne? Nie zmusisz mnie! – krzyknęła.
                                                                       ***
No cóż … zmusiła. Mama Karen potrafi być bardzo przekonywająca jeśli zechce i już wieczorem dziewczyna poszła do domu One direction aby któryś z nich założył jej konto. Ona w ogóle się w tym nie orientowała. Nawet nie pamiętała tej nazwy „twitter”. Co to za słowo? Skąd to w ogóle się wzięło? Nie rozumiała tego zupełnie. Zapukała do drzwi i zaczekała kilka sekund nim otworzył jej Niall.
- Siemaneczko Karen. – powiedział wpuszczając ją do środka. – Dawno cię u nas nie było.
- Taa to prawda. – odpowiedziała ze wstydem. – Przepraszam.
- Nie no nie ma sprawy ale Louis tęsknił.
W tym momencie w domu rozległ się krzyk chłopaka „Nie prawda! Wcale nie tęskniłem!”. Karen roześmiała się. Oni w tym domu mają podsłuch czy co? Bo wszystko co tu się wydarzy nie pozostanie bez ingerencji reszty.
- Tak czy siak … twój pies żyje jeszcze? – zapytał Nialler wpychając sobie chipsy do ust.
- Lenny? Taak , tak wydaje mi się, że tak. – odpowiedziała nie pewnie.
- Wydaje ci się? – Tomlinson zmarszczył brwi. – Ty w ogóle wiesz co się dzieje u twojego psa?
- Wiesz, przywiązałam go w lesie do drzewa i … hm, być może jeszcze żyje. Kto wie?
Louis i Niall wytrzeszczyli na nią oczy i przez kilka sekund w ogóle się nie odzywali. W końcu dziewczyna zdając sobie sprawę, że oni wzięli to na poważnie wybuchnęła śmiechem i dotknęła ramienia Horana.
- Żartuje. Lenny ma się dobrze. A co? Tęsknisz za nim?
- Bardzo. Mam jeszcze cały zapas psiej karmy. Przyprowadź go czasem. – powiedział na co Karen kiwnęła głową.
- Pewnie, że to zrobię. Przecież nie pozwolę ci zjeść psiej karmy. A wiem, że jedzenia nie wyrzucasz. – rzekła z lekkim uśmiechem. – Dobra nie będę owijać w bawełnę. Przyszłam bo potrzebuje przysługi.
Louis prychnął pod nosem i rozłożył się na kanapie biorąc w dłoń pilota mruknął coś w stylu „No oczywiście”.
- Jakiej przysługi? – zainteresował się blondyn.
- W sprawie twittera. Wszyscy mają więc ja też bym chciała a co? Raz się żyje. Tylko nie umiem założyć. Wy macie więc na pewno orientujecie się w tym.
Lou wybuchnął śmiechem. Śmiał się tak bardzo, że po kilku minutach złapał się za brzuch.
- Ojej Karen rozbawiasz mnie. Nie umiem założyć twittera! Jaka ja nieporadna! Przyjdę do mojego eks i dam mu się wykazać! Jaka dobra dziewczynka ze mnie!
- To nie musisz być ty. Równie dobrze może mi pomóc Niall. – powiedziała zwracając się w jego stronę na co kiwnął głową i rzekł, że pójdzie po laptopa. Lou tymczasem wyjął z kieszeni telefon i coś zaczął klikać. Po chwili zapytał:
- Jakie chcesz mieć hasło? – Gdy Karen spojrzała na niego jak na wariata wyjaśnił: - Zrobię to. Nie ma sprawy. W końcu byliśmy parą te parę miesięcy, nie? To jakie chcesz mieć hasło?
- Pozwól, że sama je wpiszę. – postanowiła i wzięła od niego telefon coś wstukując. Potem mu oddała.
- Tylko je zapamiętaj. Niall tego nie zrobił i musiał dzwonić do Seana bo on zakładał mu konto i znał hasło.
Karen kiwnęła głową.
- Dobra gotowe! Ta da! Teraz tylko musisz ustawić sobie awatar. – podał jej swój telefon. – Wybierz z mojego fona jakieś twoje zdjęcie.
Dziewczyna przez moment nic nie mówiła. „Jakieś twoje zdjęcie”. Czyli to znaczyło, że Lou miał jej zdjęcia? Nie usunął ich? Była zaskoczona, ponieważ była bardziej niż pewna, że w akcie wściekłości nie ma ani jednej foty na telefonie. Wprawdzie ona jego zdjęć też nie usunęła ale nie czuła do niego nienawiści. A on miał prawo. Karen długo szukała odpowiedniego zdjęcia, ponieważ miał bardzo dużo jej fot na komórce. W końcu wybrała jedno fajne z balu maskowego na którym Louis wyznał jej miłość. Ale to nie dlatego. Serio. Po prostu wyszła na nim wyjątkowo ładnie.
- Dobra już. – oddała mu telefon. – Dzięki, za pomoc. Swoją drogą masz dużo moich zdjęć na telefonie …
- Ooo dlaczego wybrałaś akurat to zdjęcie na awatara? – zapytał zdumiony. – To chyba nie najlepsze czasy, co? Wtedy zaczął się nasz związek …
- Uważasz, że nasz związek to były złe czasy?
- Myślałem, ze dla ciebie …
- To źle myślałeś. – powiedziała szybko. Tomlinson chciał coś odpowiedzieć ale wtedy nadszedł Niall z laptopem.
- Dobra możemy zakładać konto! – pisnął szczęśliwy.
- Już jej założyłem. – rzekł Louis ze śmiechem. – Co się tak długo grzebałeś? Nie było cię 10 minut.
- Liam gdzieś schował laptopa i nie mogłem znaleźć. Okazało się, że był w jego szafie pod stertą ubrań. Co za koleś. Boże. – jęknął siadając na kanapie obok Louisa. – No cóż, to ja sprawdzę swojego twittera. Zaobserwuje cię Karen. Jakiego masz nicka?
- KarenWatson. – odparł za nią Louis. – Oryginalnie , co?
- Sam jebnąłeś mi tą nazwę. – przypomniała mu wywracając oczami.
- No heloł! Wiem! Jestem oryginalny, nie?!
Karen ledwo powstrzymywała się, żeby się nie roześmiać. Lou albo był rzeczywiście taki głupi albo tylko udawał. Wolała to drugie a właściwie była też pewna, że to drugie to prawda. Tomlinson był bardzo mądry jeśli chciał. Ale wolał robić z siebie kretyna. Bo był zabawniejszy a on kochał sprawiać, że inni się śmieją z niego. Oczywiście w pozytywnym sensie. I miał dzięki temu przyjaciół i każdy go lubił. Wniosek? Robić jak najczęściej z siebie idiotę.
- Dobra masz followa. – powiedział Niall z uśmiechem. – Jestem twoim pierwszym obserwującym. To zaszczyt.
- A ja będę drugim. – odezwał się Lou.
- O świetnie. Ja was zaobserwuje jak wrócę do domu. – powiedziała Karen z uśmiechem. – Dobra czas się zbierać. Mam jeszcze lekcje. W każdym razie dzięki. Do jutra!
Dziewczyna wyszła z ich domu. Wtedy Niall zauważył, że Karen ustawiła sobie awatar z balu maskowego. Wydało mu się to dziwne.
- Przypadek, że Karen ma na profilowym zdjęcie z dnia w którym wyznaliście sobie miłość?
- Tak. To absolutny przypadek Niallerze. Po prostu ładnie wyszła. To wszystko. Nie dopatruj się czegoś, czego nie ma. – poradził mu Lou. – Idę zjeść kolację. – postanowił i skierował się do kuchni. Horan tymczasem myślał. A co jeśli Karen ustawiła sobie tą fotę ze względu na najlepsze wspomnienie z jej życia? To znaczy, że nadal coś do niego czuje. Ale tego Niall nie wiedział na 100 procent.
                                                                                  ***
Po szkole szybko rozniosła się wiadomość, że Karen ma twittera. Pół szkoły zaczęło ją obserwować. Dziewczyna na początku nie wiedziała dlaczego ale potem przypomniało jej się , że każdy wie iż przyjaźni się z One direction. Nie pasowało jej, że tylko z tego względu ma taką liczbę obserwujących ale to zawsze miło gdy ktoś czyta twoje posty. Za bardzo nie wiedziała tylko co ma tam pisać? O swoim życiu? Ale co? Jej życie nie było interesujące. Juliette podpowiedziała, że może napisać o tym jak to było być dziewczyną Louis’a Tomlinsona.
- Nie pamiętam. To było tak dawno. – odpowiedziała z ciężkim westchnieniem.
- To może napisz o swojej super świetnej przyjaciółce Juliette? – podsunęła kolejny pomysł a dziewczyna roześmiała się.
- Napiszę, że jest bardzo wkurzająca. – powiedziała i coś zaczęła pisać na telefonie. Po chwili Jul zobaczyła jej wpis: Ludzie zabierzcie ode mnie JulietteEvans! Ona nie da mi żyć!
- No ha, ha. Bardzo zabawne. – odparła wystawiając jej język. Karen miała coś powiedzieć ale zobaczyła mnóstwo wiadomości do niej o treści: „Jesteś wspaniała” „Kocham cię.” „ Dlaczego już nie jesteś z Louisem? Byliście moją ulubioną parą!”  „Widać było, że kochałaś Lou naprawdę a nie dla jego kasy i sławy! Czemu zerwaliście” „W jakim sklepie kupujesz ciuchy?” „Gdzie mieszkasz?” „Jak zdobyć twój autograf?”  „Przyjaźnisz się jeszcze z Louisem?”
Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć! Miała tyle miłych wiadomości i ludzie tak interesowali się jej życiem tylko dlatego, że była jego dziewczyną. Przecież nic się w niej nie zmieniło. Uważała się za nudną osobę aż tu nagle! Pytają ją w jakim sklepie kupuje ciuchy i jak zdobyć jej autograf? Szaleństwo!
- Mam ponad 1000 obserwujących. Dasz wiarę? – zapytała z uśmiechem. – I ludzie naprawdę mnie lubią. Nie dostaje żadnych hejtów.
- Na razie. – mruknęła Juliette. – Jeszcze trochę a cię znienawidzą tak szybko jak cię pokochali. Ale … ciesz się póki możesz. Sława szybko przemija. Te dziewczyny w końcu zapomną o tobie.
- Nie bądź zazdrosna. – odpowiedziała Karen z uśmiechem.
- Nie jestem. – zaprotestowała szybko Jul. – Po prostu … ja … heloł! Jestem dziewczyną Nialla a mam 10 tysięcy obserwujących w cztery miesiące a ty tysiąc w jednej dzień. Jak to możliwe? I w dodatku jesteś eks dziewczyną Louisa.
- No cóż … - Karen wzruszyła ramionami. – To ma się w sobie. – dodała skromnie po czym wybuchnęła śmiechem. – Nie martw się. Tak jak mówiłaś na pewno zapomną kiedyś o mnie te dziewczyny.
W tym momencie nadszedł Louis, który był najwyraźniej wściekły. Karen domyślała się dlaczego. Na pewno wszedł na jej konto i zobaczył ile osób ją uwielbia mimo że nie była sławna tak jak on.
- To po prostu oburzające! – krzyknął wściekły. – To przechodzi ludzkie pojęcie!
- Lou nie przejmuj się. Ty masz 14 milionów followersów na twitterze a Karen marne tysiąc. – powiedziała Juliette chcąc go pocieszyć.
- Nie o to chodzi! Właśnie otrzymałem wiadomość o treści cytuję: „Z Karen byłeś bardziej kolorowy a teraz jesteś nijaki”. Co to kurwa znaczy?
- To, że ze mną byłeś bardziej kolorowy a teraz jesteś nijaki. – odparła dziewczyna.
- Wiem co to kurwa znaczy! Nie rozumiem tylko jak … nosz kurwa. – Lou widocznie wkurzony usiadł na ławce obok Karen.  – To przez to, że nie robię show z mojego życia, co? Powinienem zrobić coś szalonego.
- Louis to jedna wiadomość. Nie przejmuj się. Na pewno więcej takich nie dostaniesz. – powiedziała Karen pocierając jego ramię w celu dodania mu otuchy. – Zobacz jacy ci ludzie są żałośni. Widzieli mnie tylko na zdjęciach a już chcą być tacy jak ja. Zero oryginalności.
- Taa może masz rację? To tylko zdarzyło się raz. Na pewno się nie powtórzy. – powiedział i wziął głęboki oddech. Wstał i już chciał od nich odejść kiedy Juliette otworzyła szeroko oczy.
- Ups. To chyba jednak nie była jednorazowa akcja. Dostałeś jeszcze 5 wiadomości, że jesteś szarą myszką albo zmieniłeś się na strasznego nudziarza.
- Jul! – Karen szturchnęła ją w ramię. – Louis nie czytaj tych bzdet. Ci ludzie się mylą. Nie znają cię.
- Boże jestem nudny!! – wydarł się Tomlinson na cały korytarz. – Ja trafię do zakonu!!!
- Ehem, żeby tam trafić musiałbyś być kobietą. – sprostowała Juliette.
- Nosz cholera! I nawet nie mogę iść do zakonu! Jestem beznadziejny! – krzyknął i udał się przed siebie. Karen i Jul siedziały przez jakiś czas w ciszy. Zachowanie Lou ich nieco zaniepokoiło. Miały nadzieje, że nie zrobi nic głupiego.
                                                                                  ***
Do klasy pani Thompson weszła totalnie, zupełnie załamana. Wyglądała jak cztery a nawet pięć nie szczęść. Opadła ciężko na krzesełko i potarła skronie w celu uspokojenia swoich zszarganych nerwów. Uczniowie czekali cierpliwie aż w końcu coś powie. Jednak ona milczała przez 5 minut więc zajęli się rozmowami.
- Cisza! – wrzasnęła w końcu. – Nie denerwować mnie jeszcze bardziej!
- A o co chodzi? – zapytał ktoś z tyłu. Pani Thompson spojrzała na tą osobę jakby zaraz miała ją zamordować. Wtedy ten chłopak pomyślał sobie, że nie potrzebnie się odzywał.
- Jeszcze się pytasz gówniarzu?! Mam 45 lat a jestem bardziej zorientowana w tych młodzieżowych bzdetach niż ty! – krzyknęła nie zdając sobie sprawy, że właśnie zdradziła swój wiek. – Gdyby nie ja to żylibyście jak w dziczy! Jaskini!! Cieszcie się, że macie mnie.
- Cieszymy się pani, Thompson. – odpowiedziała klasa równo. Kobieta wtedy lekko się uspokoiła bo popatrzyła na nich siląc się na najlżejszy uśmiech.
- Ehem, no cóż. Wracając do mojego problemu. Chodzi o to, ze album One direction, który jeszcze wczoraj był na szczycie dziś spadł na drugie miejsce. I ja się do ciężkiej cholery pytam: Jak to możliwe?! Przecież mają fanów na całym świecie, nawet ja kupiłam 4 ich albumy aby trochę podnieść statystyki a tu co? Takie gówno za przeproszeniem!
Klasa nie wiedziała jak zareagować. Ich nauczycielka była czasem naprawdę dziwna. Ona chyba nawet bardziej ceniła życie One direction od swojego. Pewno oddałaby nawet za nich życie. Byli tego wręcz pewni.
- Drugie miejsce to całkiem nie źle … - odezwał się Zayn.
- Milcz! – krzyknęła na niego kobieta. – Powinieneś być zdruzgotany równie mocno jak ja. Ale ty to zlewasz! Wydaje mi się, że bardziej ja się przejmuje waszą karierą niż wy sami. Powinnam być waszą menedżerką, wtedy trzymalibyście jakiś poziom. Na waszym miejscu zwolniałbym tego co wam układał te piosenki bo skoro dosięgnęliście takiego dna to znaczy, że ten kompozytor był to dupy.
- Dna? Drugie miejsce to wysoko. – głos zabrał Liam.
- Ale mieliście pierwsze miejsce! Więc drugie dla was to dno, jasne?! – wydarła się kolejny raz.
- Tak proszę pani. – Tym razem odpowiedziało równo samo One direction. Pani Thompson była przerażająca.
- Więc … - zaczęła z uśmiechem. – Aby podwyższyć sprzedaż postanowiłam, że dam każdemu po szóstce z zachowania kto kupi ich nowy album. Za każdy jedna ocena czyli szóstka.
Wtedy każdy zaczął się drzeć, że kupi nawet 10 albumów! Ale nauczycielka nie chciała wierzyć na słowo więc kazała na następny dzień przynieść ona przeliczy i wstawi oceny. One direction tymczasem nie czuli się wcale najlepiej. Ta dziwna obsesja ich nauczycielki musiała się skończyć … Bo nie wiadomo jak daleko to zajdzie.
KONIEC
Haha wiem, że odcinek do dupy i praktycznie nic się nie wydarzyło ale takie miało być założenie. Chciałam aby był taki „lekki” i nie problemiasty jak poprzednie odcinki. W następnym trochę bardziej się postaram aby jakoś akcję rozwinąć.
Chciałam w tym sezonie opisać trochę szkolnego życia bo ostatnio bardzo je pomijałam. Założenie było takie, że akcja dzieje się w szkole a w 4 sezonie praktycznie jej nie było więc pomyślałam, że pojawi się w tym. Mam nadzieje, że nie jesteście zawiedzeni takim rozpoczęciem 5 sezonu.
Założyłam twittera na którym będę pisać co wydarzy się w najbliższych odcinkach lub co się nie wydarzy (czytam wasze komentarze i czasem macie takie zajebiste teorie haha) . 
Oto mój tt: https://twitter.com/1DBloog
Zaobserwujcie mnie! Jak będzie mało follow to najwyżej usunę tego TT. Nic straconego! Będę tam pisać o tym opowiadaniu i moim nowym! Także jak jesteście wielkimi fanami tego blooga to myślę, że warto poczytać. 
Liczę na was <3