poniedziałek, 27 stycznia 2014

One direction 5 odcinek 101

Nowy rok = ostatnia klasa w liceum. Uczniowie nie byli przygotowani, że ten rok tak szybko nadejdzie i będą musieli stawić mu czoła. A potem? Najprawdopodobniej połowa klasy pójdzie na studia, kilka osób znajdzie jakąś dorywczą pracę a One direction będą mogli w końcu wyruszyć w trasę koncertową, którą cały czas odkładają. Na szczęście do tych wydarzeń jeszcze 10 miesięcy i powinni skupić się na zdaniu matury. Jedyną osobą, która się tym raczej nie przejmowała był Max. On miał mózg wielkiego uczonego i nawet nie musiał się uczyć aby test napisać na pięć z plusem. No cóż, jedni się z tym rodzą a drudzy nie. Jeśli chodzi o związek Seana i Christiny to Louis starał się to zaakceptować ale był pewien, że ich menadżer prędzej czy później zdradzi ich matkę i ich „wielka miłość” skończy się równie szybko jak się zaczęła. Zayn w końcu pogodził się z odejściem Megan i nawet usunął jej numer z telefonu! Niall gratulował mu i nawet złożył pokłon ale okazało się, że zrobił dla niego listę zakupów i wysłał go do supermarketu. Liam przestał spędzać cały swój wolny czas w klubach lub barach i postanowił grać w gry, uczyć się lub nawet coś poczytać od czasu do czasu jak 50 twarzy Grey’a. Lektura idealna dla niego. Jest nią po prostu oczarowany a reszta nie wie dlaczego. Znów Harry próbował zadzwonić do Zooey ale … tylko próbował bo nigdy tego nie zrobił. Bał się, że znów zostanie odtrącony a tego by nie zniósł. Za dużo razy go to spotkało. Ostatni został Louis, który postanowił ignorować Jima i Karen a skupić się na nauce. Ale takie tylko było założenie. Gorzej z realizacją.
W klasie każdy już zajął miejsce i czekał na nauczycielkę. Hazza usiadł za Louis’em, Niall z Zayn’em, Liam z Maxem a Karen z Juliette. Ich wychowawczyni miała się pojawić lada chwila. Prawie każdy rozmawiał i nie zwrócił uwagi jak w drzwiach stanęła pani Thompson, która zaczęła dosłownie piszczeć! Nie krzyczeć na uczniów jak normalna osoba. Klasa spojrzała w jej stronę i zobaczyła, że trzyma w ręku telefon a oczy jarzą się ze szczęścia. Kobieta podeszła do biurka i opadła na krzesło z szerokim uśmiechem. Uczniowie patrzyli na nią w oczekiwaniu.
- Nie uwierzycie! – pisnęła. – Właśnie weszłam na twittera i tam piszą, że najnowszy album One direction sprzedaje się jak świeże bułeczki!
- To ich sukces nie pani. – powiedziała jakaś dziewczyna z tyłu a kobieta zmroziła ją wzrokiem.
- Jestem ich fanką a fanów traktuję jak rodzinę więc do kurwy nędzy jako ich krewna mam prawo się cieszyć z ich sukcesu, prawda?
Przerażona klasa jej tonem kiwnęła głową. Przez dwa miesiące zapomnieli, że pani Thompson ma totalną obsesję na punkcie tego boys bandu i w jej obecności lepiej ich nie obrażać bo to może się źle skończyć.
- Ma pani twittera? – ciszę przerwał Liam. – Follownę panią. Proszę podać nazwę.
- Ty poważnie? – kobieta zapiszczała jak nastolatka i podała mu swoją nazwę a Payne od razu ją zaobserwował. – Dobry Boże. Właśnie Liam obserwuje mnie na twitterze! Wygrałam życie! – pisnęła ciesząc się jak małe dziecko.
- Właśnie rozmawia pani z nim na żywo i to dla pani mniejszy zaszczyt niż follow na twitterze? – zapytała Cathrin.
- Zamknij się jędzo. – Li wystawił jej język. – Jesteś zazdrosna bo ty nigdy nie dostaniesz followa od kogoś takiego jak ja.
- Nawet bym nie chciała. Prawdopodobnie straciłbym przez to połowę obserwujących. – mruknęła udając, że czyta podręcznik.
- Ty żartujesz? Nie mów, że ludzie są tak żałośni, że chcą czytać to co piszesz – prychnął a dziewczyna udawała, że tego nie słyszy. Ze strony Liama w stosunku do niej nic się nie zmieniło a szkoda bo myślała, że chociaż da jej żyć w tym roku. Jak widać nie. Pani Thompson tymczasem powiedziała:
- Wiecie co? Mam za mało obserwujących więc każdy kto mnie zaobserwuje dostanie po piątce z zachowania na dobry początek.
W tym momencie rozpoczął się straszny gwar. Każdy zaczął krzyczeć: „Jaką ma pani nazwę?” Nawet Max się do tego dołączył, co by nikt nie podejrzewał, że on w ogóle wie co to twitter? Tutaj zaskoczył prawie wszystkich tylko nie Harry’ego, który już wcześniej go obserwował. Kiedy nauczycielka skończyła stawiać piątki spojrzała na Karen.
- Nie zależy ci na dobrej ocenie czy po prostu uważasz, że wstyd obserwować własną wychowawczynie? – spytała ostro.
- Ani to ani to. Ja po prostu nie mam twittera. – powiedziała wzruszając ramionami a cała klasa zaczęła mówić: „Co?” „Jak tak można” albo „Ty głupia jesteś czy chora psychicznie?” Pani Thompson parsknęła śmiechem a po chwili spoważniała:
- Dziecko ty żyjesz jak w dziczy. Powinnam porozmawiać z rodzicami. – rzekła bez cienia rozbawienia.
                                                                                  ***
Później w szkole numer jeden stał się temat, że Karen nie ma twittera! Oczywiście wszystkiemu winna była pani Thompson, która uważała, że to oburzające, że tak młoda dziewczyna nie ma konta na jednym z najpopularniejszych portali społecznościowych. Ona znów nie rozumiała skąd ta cała drama? Przecież miała prawo żyć bez TT.
- Serio nie masz twittera? – jęknął Louis, który nie mógł w to uwierzyć. – Dobry Boże! Z kim ja chodziłem.
- Ja w przeciwieństwie do ciebie mam własne życie. – prychnęła.
- Najwyraźniej nie, skoro nie posiadasz twittera!
- Czy ty w ogóle rozumiesz definicje słów „własne życie”? – zapytała marszcząc brwi.
- Oczywiście kobieto, że rozumiem! Moim życiem jest twitter więc orientuje się we własnym życiu. – powiedział dumnie a Karen wywróciła oczami.
- No cóż, myślę, że mój brak twittera nie powinien być tematem do plotek. Zresztą … ludzie mają lepsze rzeczy do roboty, prawda?
Wtem usłyszała szepty dwóch dziewczyn, które siedziały naprzeciwko jej na ławce. Mówiły, że jest zacofana i staroświecka. Karen starała się tego nie słuchać ale gdy jedna z tych lasek zapytała ją czy w ogóle wie co to jest laptop to nie wytrzymała i poszła dalej korytarzem. Louis nie pobiegł za nią. Na pewno jeszcze przybił piątkę z tymi dziewczynami.
Liam tymczasem zamiast w szkole podrywać nowe licealistki, które nadeszły to siedział zaczytany w książce! Kiedy zobaczyła to Cathrin wprost nie mogła uwierzyć! Co mu się stało? Przeszło jej nawet przez myśl, że być może Liam jest śmiertelnie chory ale zaraz odrzuciła to, gdyż było bez sensu! On miał dopiero 17 no prawie 18 lat. Jeszcze nie czas na choroby. Na starość pocierpi. No przynajmniej 
dziewczyna taką miała nadzieje. Ach, kiedyś kochała zespól One direction a teraz chciała aby jeden z jego członków cierpiał na starość? Wow, wow.
- Co czytasz? – zapytała siadając obok niego. Payne zmarszczył brwi. Hm, czego ona może chcieć? – pomyślał. Na żadną gale nie idziemy więc … o co biega?
- Czemu jesteś miła? – walną prosto z mostu.
- Wcale nie jestem miła. – zaprotestowała szybko. – Po prostu jestem ciekawa co czytasz.
Chłopak pokazał jej okładkę na której widniało „50 twarzy Grey’a”. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Teraz już wiesz. Możesz spadać.
- Ty serio?! – zapytała prawie krzycząc.
- Tak serio chce żebyś spadała. – odpowiedział zirytowanym tonem. Cathrin potrzasnęła jednak głową.
- Nie to miałam na myśli. Chodziło mi raczej o te książkę. – wskazała na nią. – Moja mama ją ma ale zabroniła ją czytać. Zostało mi więc słuchanie jaka to ta powieść jest wspaniała. Nawet nie wiem o czym to jest …
- I dobrze. Nie dla psa kiełbasa. – odburknął znów zaczytując się w lekturze, jednak dziewczyna była nie ustępliwa.
- Daj ją. Chce przeczytać chociaż streszczenie. – powiedziała i zanim chłopak mógł się zorientować wyrwała mu ją! Spojrzał na nią oburzony. Jak taki ktoś jak ona mógł zabrać coś co należało do niego? To było bezczelne z jej strony. Miał ochotę ją uderzyć ale przypomniało mu się, że to dziewczyna i nie może. Ach, czasem to takie niesprawiedliwe. Laski mogą być chłopaków i jest okej ale na odwrót to już nie wypada, co? – Wooow. – wykrztusiła z siebie gdy skończyła.
- Oddasz mi to i sobie pójdziesz? Czy mam użyć siły? – spytał znudzonym tonem. Cathrin jednak wyglądała na podekscytowaną i miała gdzieś co mówi Liam.
- Nie wiedziałam, ze to jest takie interesujące! Dasz mi ją jak skończysz czytać?
- Kobieto to ma ponad 670 stron. Z rok będę to męczył. – odparł szukając strony na której skończył czytać.
- To dawaj! Ja to przeczytam w tydzień i potem ci oddam. – rzekła wyciągając dłoń po książkę jednak chłopakowi ani się śniło ją oddać. – No daj ty chamie! – krzyknęła i chciała mu ją wyrwać ale Liam był szybszy i sobie nie dał. – Nie bądź dupkiem! Dziewczyny mają pierwszeństwo! No dawaj ty gnido!! – wrzeszczała jednak Payne wstał z siedzenia i wystawił jej język.
- To sobie weź laluniu. – powiedział machając mu ją przed nosem. Wtedy Cathrin szybko wyciągnęła po nią ręce i mu ją wyrwała. Gdy Liam zdał sobie z tego sprawę zaczął strasznie przeklinać na własną głupotę i bezczelność Cathrin. Ona tymczasem była z siebie bardzo zadowolona. Uśmiechnęła się i popatrzyła na książkę jak na jakiś skarb.
- Nie martw się, zwrócę.
- Byłem na 53 stronie. To jest bardzo ciekawe i szybko się czyta. Myślę, że pokonałbym ją w mniej niż rok. – przyznał jednak dziewczyna tylko mruknęła „Taa jasne”. – Po za tym to powieść erotyczna. Jesteś za młoda na takie rzeczy. Ja przynajmniej mam doświadczenie w tych sprawach a ty? Zero kontaktu z mężczyznami.
- A skąd wiesz? Pragnę ci przypomnieć, że rzuciłam się na twojego przyjaciela na wycieczce szkolnej. – powiedziała a Payne kiwnął głową.
- Tak pamiętam na Louisa. Ale on cię szybko odepchnął. Ale miałaś kontakt seksualny, że ho ho! – roześmiał się. – Już moja babcia jest lepsza w te klocki niż ty.
- Zdziwiłbyś się gdybyś znał cały mój życiorys. – przyznała trzymając mocno książkę aby chłopak jej czasem nie zabrał.
- Dawaj to bo powiem pani Thompson co ty czytujesz! Ja jestem sławny więc do mnie nie będzie mieć pretensji ale do ciebie tak! Zobaczysz! Zadzwoni do twoich rodziców! – krzyknął tupiąc nogą jak małe dziecko.
- Nie zachowuj się jak dzieciak. – mruknęła.
- Ja? Ja zachowuje się jak dzieciak?! O przepraszam bardzo ale kto zabrał mi książkę jakby to była jego własność?
- Bo zawsze chciałam to przeczytać a ty nie chciałeś dać po dobroci. – odpowiedziała.
- Wiesz co? Weź już sobie tą książkę. Chociaż będziesz miała w niej namiastkę seksu. – powiedział wesoło i zaczął się oddalać. – Ale wiedz, ze to i tak cie nie rozdziewiczy!
                                                                                  ***
Karen wróciła do domu totalnie wkurzona. Dzisiaj cały dzień w szkole robili sobie żarty z powodu tego, że nie ma twittera! Czy to naprawdę takie dziwne? Przecież ma facebooka wiec mniej więcej wie co się dzieje na świecie. Po cholerę komuś twitter? Tak jakby innych interesowało twoje życie! Może sławnych ludzi ale zwykłych? Raczej nie. Ten portal jest bardzo dziwny. Właściwie nic nie daje a jest tylko stratą czasu. Zdaniem Karen.
- Witaj mamo. – powiedziała wchodząc do kuchni skąd roznosił się zapach kurczaka, który był w piekarniku.
- Pierwszy dzień w szkole po wakacjach a ja już otrzymuje telefon od nauczycielki. – rzekła surowym tonem. Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Od dwóch lat jestem grzeczna i nie robie już tych okropnych rzeczy co kiedyś. – usprawiedliwiła się. – O co jej chodziło?
- O twój brak włączenia się w działalność szkoły.
Karen zmarszczyła brwi.
- Nam nic nie mówiła …
- Dziecko, powiedz mi, jak można nie mieć twittera? – spytała jej mama a dziewczyna myślała, że zakrztusi się własną śliną.
- Słucham?! To po to dzwoniła? Cholera, myślałam, że żartowała a ona poważnie … co za zepsuty babsztyl. Mamo, proszę, nie słuchaj jej. Dzisiaj każdy dawał jej follow na twitterze tylko nie ja i mogła się wkurzyć.
- Ale ty naprawdę nie masz twittera? Kochanie jak tak można? Każdy u was w szkole ma. Nie dziwię się, że nie włączasz się w działalność szkoły. Musisz to skarbie zmienić.
- Co? – Karen wybuchnęła śmiechem. – Nie będę łamać moich zasad! Mamo NIE założę twittera, jasne? Nie zmusisz mnie! – krzyknęła.
                                                                       ***
No cóż … zmusiła. Mama Karen potrafi być bardzo przekonywająca jeśli zechce i już wieczorem dziewczyna poszła do domu One direction aby któryś z nich założył jej konto. Ona w ogóle się w tym nie orientowała. Nawet nie pamiętała tej nazwy „twitter”. Co to za słowo? Skąd to w ogóle się wzięło? Nie rozumiała tego zupełnie. Zapukała do drzwi i zaczekała kilka sekund nim otworzył jej Niall.
- Siemaneczko Karen. – powiedział wpuszczając ją do środka. – Dawno cię u nas nie było.
- Taa to prawda. – odpowiedziała ze wstydem. – Przepraszam.
- Nie no nie ma sprawy ale Louis tęsknił.
W tym momencie w domu rozległ się krzyk chłopaka „Nie prawda! Wcale nie tęskniłem!”. Karen roześmiała się. Oni w tym domu mają podsłuch czy co? Bo wszystko co tu się wydarzy nie pozostanie bez ingerencji reszty.
- Tak czy siak … twój pies żyje jeszcze? – zapytał Nialler wpychając sobie chipsy do ust.
- Lenny? Taak , tak wydaje mi się, że tak. – odpowiedziała nie pewnie.
- Wydaje ci się? – Tomlinson zmarszczył brwi. – Ty w ogóle wiesz co się dzieje u twojego psa?
- Wiesz, przywiązałam go w lesie do drzewa i … hm, być może jeszcze żyje. Kto wie?
Louis i Niall wytrzeszczyli na nią oczy i przez kilka sekund w ogóle się nie odzywali. W końcu dziewczyna zdając sobie sprawę, że oni wzięli to na poważnie wybuchnęła śmiechem i dotknęła ramienia Horana.
- Żartuje. Lenny ma się dobrze. A co? Tęsknisz za nim?
- Bardzo. Mam jeszcze cały zapas psiej karmy. Przyprowadź go czasem. – powiedział na co Karen kiwnęła głową.
- Pewnie, że to zrobię. Przecież nie pozwolę ci zjeść psiej karmy. A wiem, że jedzenia nie wyrzucasz. – rzekła z lekkim uśmiechem. – Dobra nie będę owijać w bawełnę. Przyszłam bo potrzebuje przysługi.
Louis prychnął pod nosem i rozłożył się na kanapie biorąc w dłoń pilota mruknął coś w stylu „No oczywiście”.
- Jakiej przysługi? – zainteresował się blondyn.
- W sprawie twittera. Wszyscy mają więc ja też bym chciała a co? Raz się żyje. Tylko nie umiem założyć. Wy macie więc na pewno orientujecie się w tym.
Lou wybuchnął śmiechem. Śmiał się tak bardzo, że po kilku minutach złapał się za brzuch.
- Ojej Karen rozbawiasz mnie. Nie umiem założyć twittera! Jaka ja nieporadna! Przyjdę do mojego eks i dam mu się wykazać! Jaka dobra dziewczynka ze mnie!
- To nie musisz być ty. Równie dobrze może mi pomóc Niall. – powiedziała zwracając się w jego stronę na co kiwnął głową i rzekł, że pójdzie po laptopa. Lou tymczasem wyjął z kieszeni telefon i coś zaczął klikać. Po chwili zapytał:
- Jakie chcesz mieć hasło? – Gdy Karen spojrzała na niego jak na wariata wyjaśnił: - Zrobię to. Nie ma sprawy. W końcu byliśmy parą te parę miesięcy, nie? To jakie chcesz mieć hasło?
- Pozwól, że sama je wpiszę. – postanowiła i wzięła od niego telefon coś wstukując. Potem mu oddała.
- Tylko je zapamiętaj. Niall tego nie zrobił i musiał dzwonić do Seana bo on zakładał mu konto i znał hasło.
Karen kiwnęła głową.
- Dobra gotowe! Ta da! Teraz tylko musisz ustawić sobie awatar. – podał jej swój telefon. – Wybierz z mojego fona jakieś twoje zdjęcie.
Dziewczyna przez moment nic nie mówiła. „Jakieś twoje zdjęcie”. Czyli to znaczyło, że Lou miał jej zdjęcia? Nie usunął ich? Była zaskoczona, ponieważ była bardziej niż pewna, że w akcie wściekłości nie ma ani jednej foty na telefonie. Wprawdzie ona jego zdjęć też nie usunęła ale nie czuła do niego nienawiści. A on miał prawo. Karen długo szukała odpowiedniego zdjęcia, ponieważ miał bardzo dużo jej fot na komórce. W końcu wybrała jedno fajne z balu maskowego na którym Louis wyznał jej miłość. Ale to nie dlatego. Serio. Po prostu wyszła na nim wyjątkowo ładnie.
- Dobra już. – oddała mu telefon. – Dzięki, za pomoc. Swoją drogą masz dużo moich zdjęć na telefonie …
- Ooo dlaczego wybrałaś akurat to zdjęcie na awatara? – zapytał zdumiony. – To chyba nie najlepsze czasy, co? Wtedy zaczął się nasz związek …
- Uważasz, że nasz związek to były złe czasy?
- Myślałem, ze dla ciebie …
- To źle myślałeś. – powiedziała szybko. Tomlinson chciał coś odpowiedzieć ale wtedy nadszedł Niall z laptopem.
- Dobra możemy zakładać konto! – pisnął szczęśliwy.
- Już jej założyłem. – rzekł Louis ze śmiechem. – Co się tak długo grzebałeś? Nie było cię 10 minut.
- Liam gdzieś schował laptopa i nie mogłem znaleźć. Okazało się, że był w jego szafie pod stertą ubrań. Co za koleś. Boże. – jęknął siadając na kanapie obok Louisa. – No cóż, to ja sprawdzę swojego twittera. Zaobserwuje cię Karen. Jakiego masz nicka?
- KarenWatson. – odparł za nią Louis. – Oryginalnie , co?
- Sam jebnąłeś mi tą nazwę. – przypomniała mu wywracając oczami.
- No heloł! Wiem! Jestem oryginalny, nie?!
Karen ledwo powstrzymywała się, żeby się nie roześmiać. Lou albo był rzeczywiście taki głupi albo tylko udawał. Wolała to drugie a właściwie była też pewna, że to drugie to prawda. Tomlinson był bardzo mądry jeśli chciał. Ale wolał robić z siebie kretyna. Bo był zabawniejszy a on kochał sprawiać, że inni się śmieją z niego. Oczywiście w pozytywnym sensie. I miał dzięki temu przyjaciół i każdy go lubił. Wniosek? Robić jak najczęściej z siebie idiotę.
- Dobra masz followa. – powiedział Niall z uśmiechem. – Jestem twoim pierwszym obserwującym. To zaszczyt.
- A ja będę drugim. – odezwał się Lou.
- O świetnie. Ja was zaobserwuje jak wrócę do domu. – powiedziała Karen z uśmiechem. – Dobra czas się zbierać. Mam jeszcze lekcje. W każdym razie dzięki. Do jutra!
Dziewczyna wyszła z ich domu. Wtedy Niall zauważył, że Karen ustawiła sobie awatar z balu maskowego. Wydało mu się to dziwne.
- Przypadek, że Karen ma na profilowym zdjęcie z dnia w którym wyznaliście sobie miłość?
- Tak. To absolutny przypadek Niallerze. Po prostu ładnie wyszła. To wszystko. Nie dopatruj się czegoś, czego nie ma. – poradził mu Lou. – Idę zjeść kolację. – postanowił i skierował się do kuchni. Horan tymczasem myślał. A co jeśli Karen ustawiła sobie tą fotę ze względu na najlepsze wspomnienie z jej życia? To znaczy, że nadal coś do niego czuje. Ale tego Niall nie wiedział na 100 procent.
                                                                                  ***
Po szkole szybko rozniosła się wiadomość, że Karen ma twittera. Pół szkoły zaczęło ją obserwować. Dziewczyna na początku nie wiedziała dlaczego ale potem przypomniało jej się , że każdy wie iż przyjaźni się z One direction. Nie pasowało jej, że tylko z tego względu ma taką liczbę obserwujących ale to zawsze miło gdy ktoś czyta twoje posty. Za bardzo nie wiedziała tylko co ma tam pisać? O swoim życiu? Ale co? Jej życie nie było interesujące. Juliette podpowiedziała, że może napisać o tym jak to było być dziewczyną Louis’a Tomlinsona.
- Nie pamiętam. To było tak dawno. – odpowiedziała z ciężkim westchnieniem.
- To może napisz o swojej super świetnej przyjaciółce Juliette? – podsunęła kolejny pomysł a dziewczyna roześmiała się.
- Napiszę, że jest bardzo wkurzająca. – powiedziała i coś zaczęła pisać na telefonie. Po chwili Jul zobaczyła jej wpis: Ludzie zabierzcie ode mnie JulietteEvans! Ona nie da mi żyć!
- No ha, ha. Bardzo zabawne. – odparła wystawiając jej język. Karen miała coś powiedzieć ale zobaczyła mnóstwo wiadomości do niej o treści: „Jesteś wspaniała” „Kocham cię.” „ Dlaczego już nie jesteś z Louisem? Byliście moją ulubioną parą!”  „Widać było, że kochałaś Lou naprawdę a nie dla jego kasy i sławy! Czemu zerwaliście” „W jakim sklepie kupujesz ciuchy?” „Gdzie mieszkasz?” „Jak zdobyć twój autograf?”  „Przyjaźnisz się jeszcze z Louisem?”
Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć! Miała tyle miłych wiadomości i ludzie tak interesowali się jej życiem tylko dlatego, że była jego dziewczyną. Przecież nic się w niej nie zmieniło. Uważała się za nudną osobę aż tu nagle! Pytają ją w jakim sklepie kupuje ciuchy i jak zdobyć jej autograf? Szaleństwo!
- Mam ponad 1000 obserwujących. Dasz wiarę? – zapytała z uśmiechem. – I ludzie naprawdę mnie lubią. Nie dostaje żadnych hejtów.
- Na razie. – mruknęła Juliette. – Jeszcze trochę a cię znienawidzą tak szybko jak cię pokochali. Ale … ciesz się póki możesz. Sława szybko przemija. Te dziewczyny w końcu zapomną o tobie.
- Nie bądź zazdrosna. – odpowiedziała Karen z uśmiechem.
- Nie jestem. – zaprotestowała szybko Jul. – Po prostu … ja … heloł! Jestem dziewczyną Nialla a mam 10 tysięcy obserwujących w cztery miesiące a ty tysiąc w jednej dzień. Jak to możliwe? I w dodatku jesteś eks dziewczyną Louisa.
- No cóż … - Karen wzruszyła ramionami. – To ma się w sobie. – dodała skromnie po czym wybuchnęła śmiechem. – Nie martw się. Tak jak mówiłaś na pewno zapomną kiedyś o mnie te dziewczyny.
W tym momencie nadszedł Louis, który był najwyraźniej wściekły. Karen domyślała się dlaczego. Na pewno wszedł na jej konto i zobaczył ile osób ją uwielbia mimo że nie była sławna tak jak on.
- To po prostu oburzające! – krzyknął wściekły. – To przechodzi ludzkie pojęcie!
- Lou nie przejmuj się. Ty masz 14 milionów followersów na twitterze a Karen marne tysiąc. – powiedziała Juliette chcąc go pocieszyć.
- Nie o to chodzi! Właśnie otrzymałem wiadomość o treści cytuję: „Z Karen byłeś bardziej kolorowy a teraz jesteś nijaki”. Co to kurwa znaczy?
- To, że ze mną byłeś bardziej kolorowy a teraz jesteś nijaki. – odparła dziewczyna.
- Wiem co to kurwa znaczy! Nie rozumiem tylko jak … nosz kurwa. – Lou widocznie wkurzony usiadł na ławce obok Karen.  – To przez to, że nie robię show z mojego życia, co? Powinienem zrobić coś szalonego.
- Louis to jedna wiadomość. Nie przejmuj się. Na pewno więcej takich nie dostaniesz. – powiedziała Karen pocierając jego ramię w celu dodania mu otuchy. – Zobacz jacy ci ludzie są żałośni. Widzieli mnie tylko na zdjęciach a już chcą być tacy jak ja. Zero oryginalności.
- Taa może masz rację? To tylko zdarzyło się raz. Na pewno się nie powtórzy. – powiedział i wziął głęboki oddech. Wstał i już chciał od nich odejść kiedy Juliette otworzyła szeroko oczy.
- Ups. To chyba jednak nie była jednorazowa akcja. Dostałeś jeszcze 5 wiadomości, że jesteś szarą myszką albo zmieniłeś się na strasznego nudziarza.
- Jul! – Karen szturchnęła ją w ramię. – Louis nie czytaj tych bzdet. Ci ludzie się mylą. Nie znają cię.
- Boże jestem nudny!! – wydarł się Tomlinson na cały korytarz. – Ja trafię do zakonu!!!
- Ehem, żeby tam trafić musiałbyś być kobietą. – sprostowała Juliette.
- Nosz cholera! I nawet nie mogę iść do zakonu! Jestem beznadziejny! – krzyknął i udał się przed siebie. Karen i Jul siedziały przez jakiś czas w ciszy. Zachowanie Lou ich nieco zaniepokoiło. Miały nadzieje, że nie zrobi nic głupiego.
                                                                                  ***
Do klasy pani Thompson weszła totalnie, zupełnie załamana. Wyglądała jak cztery a nawet pięć nie szczęść. Opadła ciężko na krzesełko i potarła skronie w celu uspokojenia swoich zszarganych nerwów. Uczniowie czekali cierpliwie aż w końcu coś powie. Jednak ona milczała przez 5 minut więc zajęli się rozmowami.
- Cisza! – wrzasnęła w końcu. – Nie denerwować mnie jeszcze bardziej!
- A o co chodzi? – zapytał ktoś z tyłu. Pani Thompson spojrzała na tą osobę jakby zaraz miała ją zamordować. Wtedy ten chłopak pomyślał sobie, że nie potrzebnie się odzywał.
- Jeszcze się pytasz gówniarzu?! Mam 45 lat a jestem bardziej zorientowana w tych młodzieżowych bzdetach niż ty! – krzyknęła nie zdając sobie sprawy, że właśnie zdradziła swój wiek. – Gdyby nie ja to żylibyście jak w dziczy! Jaskini!! Cieszcie się, że macie mnie.
- Cieszymy się pani, Thompson. – odpowiedziała klasa równo. Kobieta wtedy lekko się uspokoiła bo popatrzyła na nich siląc się na najlżejszy uśmiech.
- Ehem, no cóż. Wracając do mojego problemu. Chodzi o to, ze album One direction, który jeszcze wczoraj był na szczycie dziś spadł na drugie miejsce. I ja się do ciężkiej cholery pytam: Jak to możliwe?! Przecież mają fanów na całym świecie, nawet ja kupiłam 4 ich albumy aby trochę podnieść statystyki a tu co? Takie gówno za przeproszeniem!
Klasa nie wiedziała jak zareagować. Ich nauczycielka była czasem naprawdę dziwna. Ona chyba nawet bardziej ceniła życie One direction od swojego. Pewno oddałaby nawet za nich życie. Byli tego wręcz pewni.
- Drugie miejsce to całkiem nie źle … - odezwał się Zayn.
- Milcz! – krzyknęła na niego kobieta. – Powinieneś być zdruzgotany równie mocno jak ja. Ale ty to zlewasz! Wydaje mi się, że bardziej ja się przejmuje waszą karierą niż wy sami. Powinnam być waszą menedżerką, wtedy trzymalibyście jakiś poziom. Na waszym miejscu zwolniałbym tego co wam układał te piosenki bo skoro dosięgnęliście takiego dna to znaczy, że ten kompozytor był to dupy.
- Dna? Drugie miejsce to wysoko. – głos zabrał Liam.
- Ale mieliście pierwsze miejsce! Więc drugie dla was to dno, jasne?! – wydarła się kolejny raz.
- Tak proszę pani. – Tym razem odpowiedziało równo samo One direction. Pani Thompson była przerażająca.
- Więc … - zaczęła z uśmiechem. – Aby podwyższyć sprzedaż postanowiłam, że dam każdemu po szóstce z zachowania kto kupi ich nowy album. Za każdy jedna ocena czyli szóstka.
Wtedy każdy zaczął się drzeć, że kupi nawet 10 albumów! Ale nauczycielka nie chciała wierzyć na słowo więc kazała na następny dzień przynieść ona przeliczy i wstawi oceny. One direction tymczasem nie czuli się wcale najlepiej. Ta dziwna obsesja ich nauczycielki musiała się skończyć … Bo nie wiadomo jak daleko to zajdzie.
KONIEC
Haha wiem, że odcinek do dupy i praktycznie nic się nie wydarzyło ale takie miało być założenie. Chciałam aby był taki „lekki” i nie problemiasty jak poprzednie odcinki. W następnym trochę bardziej się postaram aby jakoś akcję rozwinąć.
Chciałam w tym sezonie opisać trochę szkolnego życia bo ostatnio bardzo je pomijałam. Założenie było takie, że akcja dzieje się w szkole a w 4 sezonie praktycznie jej nie było więc pomyślałam, że pojawi się w tym. Mam nadzieje, że nie jesteście zawiedzeni takim rozpoczęciem 5 sezonu.
Założyłam twittera na którym będę pisać co wydarzy się w najbliższych odcinkach lub co się nie wydarzy (czytam wasze komentarze i czasem macie takie zajebiste teorie haha) . 
Oto mój tt: https://twitter.com/1DBloog
Zaobserwujcie mnie! Jak będzie mało follow to najwyżej usunę tego TT. Nic straconego! Będę tam pisać o tym opowiadaniu i moim nowym! Także jak jesteście wielkimi fanami tego blooga to myślę, że warto poczytać. 
Liczę na was <3 

5 komentarzy:

  1. Genialny :D pomysł ze skupieniem się na szkole w 5 sezonie mi bardzo przypadł do gustu. Rozdział głównie skupiony jest na tym kto ma tt, a kto nie i o czym tam piszą bardzo mi się podoba. Najlepsze były moment z panią Thompson xD Nie spotkałam sie jeszcze z tego typu rozdziałem :) no i przede wszystkim jest tu sporo Karen i Lou! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały przyniosą więcej scen z Laren <3

    @dreamer_016 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Laren!!! ♥ Już się nie mogłam doczekać :) Hahahaha pani Thompson jest geniallna! Chyba zostanę jej fanką. Fajną Karen ma mamę... :D Rozdział bardzo mi się podoba i fajnie, że będzie więcej szkoły (nie żebym lubiła szkołę czy coś.. xd) soo.. nie mogę doczekać się następnego :) ily ♥
    @koniczynkaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny odcinek. Na początku nie mogłam się skapnąć, ale później wszystko było super. Było dużo o Karen i Louisie, z czego się bardzo cieszę. Czekam na nexta. Pozdrawiam ilovemusic_Maja

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooo cudowny odcinek ;*** Był Louis i Karen w końcu to cudownie :D Mam nadzieję że szybko będzie next <33333

    OdpowiedzUsuń