środa, 22 stycznia 2014

One direction 4 odcinek 100

~2 lata wcześniej~
- No, no skarbie. Spisałaś się dzisiejszej nocy na medal. – powiedział Louis do leżącej obok niego Evy. Ona uśmiechnęła się tylko do niego i trochę przybliżyła. Chłopak nie chciał jednak wdawać się z nią w zbędne czułości. Mieli prostą umowe: TYLKO SEKS. Bez zobowiązań. Nie musiał więc starać się dla niej bo wiedział, że i tak dostanie to czego chce. Takie coś mu w zupełności odpowiadało i dziewczynie zdaje się też.
- Taki mój urok, kocie. – odpowiedziała jeżdżąc palcami po jego ramieniu w górę i w dół. – Może następnym razem zrobimy to w kuchni? Będzie ten dreszczyk emocji, że ktoś może nas nakryć. – rzekła podekscytowana.
- Jak sobie życzysz. – Louis uśmiechnął się do niej i zbliżył swoją dłoń do jej włosów. Były takie piękne, długie i zawsze miłe w dotyku. Zastanawiał się jakiego szamponu używa? A mydła? Jej skóra zawsze miała taki śliczny naturalny zapach … Zaraz, zaraz! ALARAM! Czy on właśnie pomyślał o jej włosach i skórze i … zachowywał się jak jakiś mały zakochany chłopczyk? – No bez jaj. – mruknął do siebie tak, ze Eva nie mogła tego usłyszeć. Przecież on się nie zakochiwał! On nie miał uczuć. Był jak robot. Zalicz – zostaw – uciekaj. Nigdy nie dochodziło do czegoś więcej. Nie, nie. Nie mógł tego zniszczyć. Wtem do pokoju wleciał najwyraźniej zdyszany Harry trzymając coś w dłoni. Lou i Eva spojrzeli na niego marszcząc brwi.
- UPS. Sorry już wychodzę. – powiedział Hazza cofając się i opuścił pokój a zaraz potem z powrotem do niego wszedł. – Chwila … przecież to mój pokój! Co wy tu robicie? Uprawialiście miłość w moim pokoju? Jesteście zboczeni! – krzyknął oburzony.
- „Uprawialiście miłość” – powtórzył z niesmakiem Lou. – Boże jaka z ciebie cnotka, Harold. Nie możesz mówić jak człowiek? Czyli „seks”? To zakazane słowo?
- Wychowywałem się w rodzinie katolickiej więc przepraszam bardzo jeśli jestem dla was zbyt cnotliwy. – odpowiedział unosząc dumnie głowę. Nagle oczy Tomlinsona się rozjaśniały a na ustach zagościł szeroki uśmiech, gdyż zdał sobie sprawę co to za rzecz, którą Harry trzymał w dłoni. Nie mógł w to uwierzyć! Jego mały chłopczyk dorastał! Och, cóż to za wzruszająca chwila.
- Uuu nasza cnotka trzyma prezerwatywę. Taaak Haroldzie. Mów dalej o tym jakim to jesteś zatwardziałym katolikiem. Z chęcią posłuchamy. – rzekł z ironią. Loczek wywrócił oczami.
- To … to dla was. O ciąże nie trudno bez zabezpieczenia. – powiedział rzucając w swojego kumpla prezerwatywą. Louis się tylko roześmiał.
- Na serio uważasz, że wciśniesz mi byle kit? Nie myśl drogi Haroldzie, że jestem aż tak naiwny. Chcesz puknąć Molly! No, no. Jestem z ciebie dumny. Już dawno to powinieneś zrobić. Każdy był szybszy od ciebie … - W tym momencie ugryzł się w język. Nie, zdecydowanie nie powinien mu tego mówić. To nic, ze Molly zaliczało pół szkoły. On nie powinien uświadamiać w tym Harry’ego. Zresztą i tak mu pewnie nie uwierzy. Taki jest Styles. Jak się zakocha to na maksa i uważa, że osoba którą kocha nigdy by go nie skrzywdziła. No cóż, prawda jest zupełnie inna i Louis nie jeden raz się o tym przekonał. Tak, tak! Sam sprawdził jaka Molly jest w łóżku! Ale Harry miał się o tym nigdy nie dowiedzieć więc SHUT UP.
- Nie wierzę ci. – skomentował Hazza.
- Oczywiście. – odpowiedział Louis wywracając oczami. – To było do przewidzenia. Zbytnio zaskoczony to ja nie jestem. – dodał i zaczął się rozglądać za czymś do ubrania.
- A wy dwoje! Macie opuścić mój pokój! Ale to już. – rozkazał Styles.
- Och, jaki ty władczy. – Lou złapał się za serce. – Ciekawe czy w łóżku też jesteś taki. Eva, może go przetestujesz i nauczysz jak coś paru trików? Wiesz, biedak się ośmieszy przed Molly i go jeszcze rzuci.
Harry zmrużył groźnie oczy patrząc na niego. Lou był czasem niesamowicie wkurzający. Ktoś kiedyś powinien mu dać porządnie patelnią po głowie. Może wtedy przestawiłoby mu się coś i przestałby się nad biednym Haroldem tak psychicznie znęcać.
                                                                       ***
 - Ale dlaczego wy go tak strasznie nie lubicie? – zapytała wręcz desperackim tonem Karen patrząc na swoją mamę, która siedziała na kanapie i czytała książkę. Ciężko westchnęła słysząc pytanie córki.
- Bo nie. – odpowiedziała jakby to było oczywiste. Dziewczyna resztkami sił powstrzymywała się aby nie tupnąć nogą i pójść na górę się spakować po czym uciec gdzieś daleko ze swoim chłopakiem.
- To. Nie. Jest. Odpowiedź. – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Owszem jest. „Bo nie”. Po prostu. Taka prosta odpowiedź, która nie jest zbyt rozwinięta ale jest. – powiedziała kobieta na moment patrząc na swoją córkę, która poczerwieniła na twarzy.
- Bo jego tata ma konkurencyjną firmę, tak? – zapytała Karen a jej mama nie udzieliła odpowiedzi co dla niej znaczyło „tak”. – No oczywiście! Wiedziałam! – krzyknęła chodząc wściekła po salonie w te i we w te. – Musisz wiedzieć, że Nathan nie jest niczemu winien. To nie jego wina, że mój tata i jego tata się nienawidzą. Nie możecie nas za to karać bo skończymy jak Romeo i Julia.
- Niemożliwe. – mama dziewczyny potrzasnęła głową. – Nathan nie jest tak przystojny jak Romeo ani romantyczny. Powiedz mi czy kiedykolwiek kazał ci wyjść na balkon tak jak Romeo Juli?
- Nie! Z jednej prostej przyczyny: nie mamy balkonu!
- Och! Ale mamy taras! Jakby chłopak chciał być drugim Romeo to być coś wymyślił. A ty powinnaś się umówić z kimś kto będzie ciebie wart.
- Pewnie masz na myśli jakiegoś bogatego gwiazdora, co? W stylu Orlando Bloom albo Jonny Depp. – prychnęła pod nosem Karen zajmując miejsce na kanapie obok mamy.
- Nie. – potrzasnęła głową. – Oni są dla ciebie za starzy. Coś jak Justin Bieber albo co.
- Mamo błagam! Wiesz, że go nie znoszę! – krzyknęła oburzona.
- Ty nie znosisz żadnego młodego i utalentowanego gwiazdora. – odpowiedziała udając, że znów czyta książkę. – Ale musisz chociaż wziąć pod uwagę, że kiedyś los odpłaci ci się za to, że postawił ci na drodze tego nie doradę , Nathana i na przykład poznasz … no nie wiem … chociażby zespół One Erection.
Karen zmarszczyła brwi. „One Erection”? Poważnie?
- One Erection? Boże mamo! Co to za zespół? – Karen zmarszczyła brwi.
- Normalny. Zaraz ci pokażę. W jakieś gazecie widziałam ich zdjęcie. – powiedziała i wzięła ze stolika czasopismo plotkarskie i przekalkowała kilka kartek aż wreszcie natrafiła na ich fotę. Gdy Karen zobaczyła poprawną nazwę wybuchnęła śmiechem. Jej mama czasem w taki zabawny sposób przekręca różne słowa.
- One direction! Mamo! Błagam! – powiedziała kręcąc głową. Kobieta machnęła dłonią mówiąc „Oj tam”.
- No powiedz! Który ci się najbardziej podoba? – zapytała podstawiając swojej córce ich zdjęcie prawie pod nos. Karen wywróciła oczami. 
- Żaden. Mamo na serio, nie znam ich. Teraz ich pierwszy raz widzę na oczy. Jak może mi się któryś podobać?
- No patrz! Ten blondyn to Liam … - zaczęła jej mama a zaraz potem spojrzała ponownie na gazetę i zmarszczyła brwi. – Nie to będzie chyba Niall … albo Louis … no nic w każdym razie ten w lokach to Zayn. A Harry to będzie …. Hm … ten w czerwonych spodniach … a ja kurczę widzisz myślałam, że ten w czerwonych spodniach to Liam. A tu wychodzi, że Harry! No, no. Ładne ciacho. Chociaż ten w lokach wiesz, Zayn też nie najgorszy. Ładne ma dołeczki. A który to byłby Louis? Wychodzi, że ten w czapce Batmana. A Liam? To ten blondyn mówiłam, tak? To Niall ten w czarnych włosach. Czy coś przekręciłam? Ale wydaje mi się, że wszystko dobrze powiedziałam. Widzisz jak się znam? Może zostanę Directionerką i zapiszę się do jakiegoś klubu. Co ty na to? – zapytała mama dziewczyny jednak jej już nie było. Miała dosyć gadania mamy i najzwyczajniej w świecie zwiała!
                                                                                  ***
Karen i Nathan wybrali się do pizzerie. Dziewczyna chciała omówić z nim sprawę rodziców. Uważała, że oni powinni ich zaakceptować czy to im się podoba czy nie więc muszę coś w tej sprawie zrobić. Zaproponowała mu więc kolację rodzinną aby "ocieplić" stosunki. Chłopak jednak zrobił skwaszoną minę. Nie wydawało się, że jest tym pomysłem zachwycony! 
- Kolacja rodzinna? Poważnie? - zapytał wciskając sobie kawałek pizzy do buzi. Karen kiwnęła głową. 
- Co w tym złego? Moi rodzice nie lubią cię tylko i wyłącznie przez twoich rodziców. Więc gdyby ciebie poznali trochę bliżej to myślę, że polubili by cię. - odpowiedziała chociaż sama nie wyczuła w swoim głosie stanowczości. 
- Melisa mówi, że nie ma szans aby twoi rodzice polubili mnie. No może gdyby twój ojciec wycofał z rynku swoją firmę. 
Karen ciężko westchnęła. Co racja to racja. Jej rodzice są strasznie uparci i było małe prawdopodobieństwo, że znajdą wspólny język, gdyż z góry będą do niego źle nastawieni. Ale ... zaraz, zaraz Melisa? Dziewczyna zmarszczyła brwi. 
- Twoja była?! - nie mal krzyknęła na całą pizzerie. Nathan aż drgnął. 
- Tak. Przyjaźnimy się. Co w tym złego? - spojrzał na nią nie winne. 
- Co w tym złego? Nathan, myślę, że nie chciałbyś abym ja przyjaźniła się ze swoim byłym. - stwierdziła. Chłopak parsknął. 
- Jestem twoim pierwszym chłopakiem. 
Dziewczyna poczerwieniała na twarzy. 
- Nie bądź bezczelny. 
- Nie jestem. Stwierdzam fakty. A fakty są takie, że nie miałaś przede mną chłopaków więc nie masz z kim się przyjaźnić. 
Karen nie miała już na to odpowiedzi na szczęście wybawiło ją pojawienie się Juliette. Ale ... była ona totalnie zapłakana! Wydawało się, ze nawet nie ma pojęcia gdzie się znajduje. Zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu i gdy zauważyła swoją przyjaciółkę natychmiast do niej podbiegła. Otarła rękawem łzy i wydukała:
- To straszne! Boże to straszne! Nie wiem co mam zrobić. Po prostu kurwa nie wiem! Pierwszy raz w życiu jestem tak bezsilna. - westchnęła i opadła na siedzenie obok niej. - Mogę ostatni kawałek? - zapytała patrząc wyczekująco na Karen a ta kiwnęła głową. 
- Zawsze gdy masz problem musisz sięgać po jedzenie? - spytała dziewczyna na co Jul kiwnęła głową i odparła z pełnymi ustami:
- Taki nawyk. Cóż poradzić.  
- Przydałby ci się chłopak, który to by zaakceptował a co więcej podjadał razem z tobą. - stwierdziła Karen. I w tym momencie Juliette wybuchnęła strasznym płaczem! Odłożyła kawałek pizzy i zaczęła ryczeć zasłaniając sobie oczy dłonią. Jej przyjaciółka nie wiedziala czym ją tak uraziła. Objęła ją ramieniem i zaczęła pocieszać: - Co się stało, Jul? Nie miałam na myśli, że jesteś gruba tylko, że dużo jesz. 
- Nie o to chodzi. - wydukała i przetarła rękawem oczy. - Po prostu właśnie się dowiedziałam, że ... Owen wyjeżdża! 
- Co? - dziewczyna zamrugała szybko oczami. 
- Owen wyjeżdża. Dzisiaj. I powiedział mi o tym rano. 
- A kiedy się dowiedział? 
- Miesiąc temu! - Juliette wybuchnęła kolejną falą łez. - Ale nie wiedział jak mi o tym powiedzieć więc stwierdził, że będzie lepiej jeśli dowiem się w dniu wyjazdu. 
- Dobrze, że ci w ogóle powiedział. - prychnęła pod nosem Karen. Nigdy nie lubiła Owena, uważała, że to rozpieszczony chłopak i nie zasługuje na jej delikatną i kruchą przyjaciółkę, która potrzebuje takiego samego faceta. - Wiesz co Jul? Powinnaś iść do niego i mu wygarnąć co o nim myślisz. To twoja ostatnia szansa. 
- Mam go zapewnić, że odległość nie zrujnuje naszego związku? - zapytała. Jej przyjaciółka wywróciła oczami. Zupełnie co innego miała na myśli, ale nie chciała jej psuć dodatkowo humoru. 
- Juliette ... uważam, że związki na odległość nie mają sensu i prędzej czy później zerwiecie ale ... spędź z nim ostatnie chwile. Zasługujesz na to. - poradziła jej na co Jul kiwnęła głową i ucałowała Karen w policzek na pożegnanie. Kiedy wyszła Nathan spojrzał na swoją dziewczynę z wyrzutem. Ona zdawała się tego nie zauważyć. Odchrząknął kilka razy a gdy nadal nie reagowała powiedział:
- Ja tu nadal jestem jakbyś nie zauważyła. 
- Biedna Juliette. - dziewczyna ciężko westchnęła. Chłopak prychnął. Nie rozumiał jak Karen może tak bezczelnie go olewać? - Tak bardzo kochała Owena. Nie wiem co teraz zrobi. Załamie się. 
- To jej życie nie nasze. Mamy swoje problemy. - rzekł twardo. 
- Ale to moja najlepsza przyjaciółka! - krzyknęła oburzona. 
- Twoja jedyna przyjaciółka. - zaznaczył. Dziewczyna prychnęła. 
- I uważasz, że posiadanie jednej przyjaciółki jest gorsze niż zadawanie się ze swoją byłą? - zapytała ostro. Nathan nie odpowiedział co dziewczynie dało do zrozumienia, że tak właśnie uważa. - Dobrze, w takim razie jak zmienisz zdanie to przyjdź dzisiaj na kolacje. 
Po tych słowach wstała i wyszła z pizzeri. 
 ***
Louis siedział na kanapie pogrążony w dziwnym nastroju. Zastanawiał się co teraz robi Eva? Może do niej zadzwonić i dowiedzieć się? Ale wtedy pomyśli, że interesuje się jej życiem a tego nie chciał, łączył ich prosty układ i tak miało pozostać. On nie może tego komplikować. Zwykle to kobiety są zazdrosne nie faceci. Więc dlaczego Eva nie była zazdrosna? Powinna być. Przecież Louis ma miliony fanek z którymi mógłby pójść do łóżka! Czyżby jej na nim nie zależało? Albo był zły w łóżku? 
- Skończ te przemyślenia Louis. Poważnie, robisz się żałosny. - powiedział do siebie. Wtedy z góry nadszedł Liam. Pisał sms na telefonie. Kiedy skończył schował go do kieszeni. 
- Sean ma dla nas jakąś niespodziankę. - powiedział siadając obok Louis'iego. 
- Pewnie wywiad z tą seksowną dziennikarką na której widok ślini się Harry. Jak jej tam było? Caroline ... Flack? Tak? 
Payne kiwnął głową. 
- Gdyby nie była taka stara na pewno już by ją zaliczył. 
Tomlinson parsknął śmiechem. 
- Nigdy w to nie uwierzę! Liam! Nie wiesz, że Harry ma 16 lat i jeszcze jest prawiczkiem? 
- Ty poważnie?! - Li wydarł się na cały dom. - Ale bagno! Ja bym na jego miejscu myślał  nad zostaniem księdzem. Chociaż będzie miał wytłumaczenie na swoją głupotę. 
- Wiele razy mu mówiłem. 'Stary, idź do baru i coś zalicz bo to nie jest normalne' a on nie! Odpowiada, że on czeka aż Molly będzie gotowa. Biedak, nie wie, że ona już jest gotowa od roku. I wcale na niego nie czeka. 
Liam zmarszczył brwi. 
- Zaraz, skąd wiesz, że Molly jest gotowa? 
- Stąd, że mi dała ... eeee. - W tym momencie ugryzł się w język a Payne zakrył dłonią usta aby się nie roześmiać. Louis wiedział, że wszystko schrzanił. - Liam błagam! Harry nie może się o tym dowiedzieć nigdy! Dla mnie to był tylko jeden raz a on mnie znienawidzi. 
- Ale stary, musisz mi powiedzieć, że jego dziewczyna się puszcza. 
- Może ze mną to był błąd? I żałuje tego. Jestem pewien, że poszła się wyspowiadać do kościoła, to taka pobożna dziewczyna. Podobno jej rodzice byli pastorami. 
Przyjaciel złapał go za ramię. 
- Sam w to nie wierzysz. Louis, ona ma w szkole opinie największej dziwki. Cud, że Harry o tym nie wie lub w to nie wierzy. Jak kocha to całym sobą. Biedny chłopak. 
Tomlinson ciężko westchnął. Taa ta głupia miłość. Nagle coś sobie uświadomił. A co jeśli on się tak przejmuje Evą bo coś do niej ... czuje? Ta myśl zaczęła go przerażać. Nie chciał tego. To się nie mogło dziać! To się naprawdę nie mogło zdarzyć bo przecież Lou jest robotem bez uczuć, prawda? PRAWDA? A co jeśli ma uczucia i się zakochał? Otworzył szeroko oczy i zaczął ciężko oddychać. 
- Liam ja coś sobie właśnie uświadomiłem. - powiedział prawie szeptem. 
- Że Molly mogła nagrać wasze igraszki i teraz chcieć cię szantażować? - zgadywał. Louis potrząsnął głową. 
- Nie, zdecydowanie to coś gorszego. Ja ... ja ... ja chyba pierwszy raz się zakochałem. 
Liam aż się opluł. A potem zaczął strasznie kaszleć. Nie sądził, że coś takiego w ogóle wyjdzie z ust jego przyjaciela. Miłość? Przecież to nie było dla niego. 
- W molly? - jęknął. 
- Nie, nie w Molly. W Evie! Rozumiesz? To dziewczyna!! - krzyknął i zerwał się z kanapy jak poparzony. 
- Ach sorry zapomniałem. Zwykle zakochujesz się w chłopcach i to jest dla ciebie szok, tak? W sumie to cię rozumiem. Penisy musisz zamienić na cycki. Masz rację to rzeczywiście okropne.  - rzekł z kpiną. 
- Och, zamknij się Liam. Musisz mi coś poradzić bo to się kurwa nie może dziać naprawdę. Myślę nad tym co robi Eva w tej chwili. To nie jest normalne! Liam to za cholere nie jest normalne! 
- Taak kiedy ludzie się zakochują to zwykle idą na intensywną terapię. - powiedział wywracając oczami. - Louis, jestem pewien, że to zauroczenie ale nie miłość. Nie masz się czym martwić. Zapomniałeś, że jesteś robotem bez uczuć? Muszę ci to naprawdę ciągle przypominać? 
Lou wziął głęboki oddech. Liam ma rację. On nie ma uczuć, on nie ma uczuć, on nie ma ... 
- Wiem! - wykrzyknął nagle. - Wiem co mi pomoże. Ostry podryw w barze. Wyrwę dwie panienki na noc i po sprawie. 
- Wow, wow. Aż dwie? Wujek Liam jest z ciebie dumny. - powiedział klepiąc go po ramieniu. 
- Ja jestem wujkiem. Ty jesteś tatusiem. 
- Uuu ostry tatuś. Podoba mi się. - powiedział wyobrażając sobie siebie nago gdy w okół znajdują się miliony jego seksownych "córek". 
- Nie to miałem na myśli. - Louis machnął zniecierpliwiony ręką. - Idziemy wyrwać coś! - krzyknął ciągnąc swojego przyjaciela za ramię w kierunku wyjścia. 
***
Harry postanowił wybrać się do bilbioteki aby wypożyczyć jakieś romansidło. Chciał wiedzieć co bohaterowie książek robią gdy dochodzi do tego zbliżenia. Miał nadzieje, że główna bohaterka lub bohater będzie w takiej samej sytuacji co on. Naprawdę chciał swój pierwszy raz przeżyć właśnie z Molly. Ale ona chciała zaczekać do ślubu. Nie wiedział czy się z nią ożeni. Może za 2 - 3 lata już nie będą razem? Kto wie? Ale tego był pewien. Chce uprawiać z nią seks. I gdy skończy książkę to pójdzie jej to powiedzieć. Jeśli będzie zła to trudno. Najważniejsze, że próbował. I Louis nie będzie już robił sobie z niego żartów. 
Wszedł do środka i zaczął chodzić pomiędzy wielkimi regałami patrząc na różne gatunki typu: "Fantastyka" , "Horror" , "Wiersze" czy inne działy. Nagle natknął się na "Erotyka". Gapił się w ten dział przez kilka sekund. Przecież może sprawdzić jakie tam są książki i tyle, prawda? Nie musi nic wypożyczać. W końcu to nie to samo co "Romans". Na pewno będzie ostrzej. Nagle usłyszał jakieś jęki, były one dosyć głośne i dochodziły z końca biblioteki. 
- Jakieś dzieciaki znów się zabawiają. - mruknął pod nosem zniesmaczony. Taa biblioteka i szczególnie wieczorem to idealny pomysł dla napaleńców, którym nie zależy gdzie i jak. Ważne, żeby było. "Dobrze, że ja i Molly tacy nie jesteśmy". - pomyślał z ulgą. Wolał być prawiczkiem niż uprawiać seks gdzie popadnie. Takie coś jest o wiele mniej żałosne. 
Wydawało mu się, że odgłos jest dosyć znajomy więc przez moment wszedł mu do głowy pomysł, że to Louis lub Liam. Oni lubili zaliczać dziewczyny. Zmarszczył brwi i postanowił, że może ich nagrać telefonem! Będzie się wtedy z nich śmiał do końca życia a oni dadzą mu spokój. Podszedł bliżej i wyjął z kieszeni komórkę włączając kamerę. "Zabawa się zaczyna" - pomyślał podekscytowany. Stanął za jednym z regałów i odsunął grubą książkę aby mieć lepszy widok. To co tam zobaczył przeszło jego najśmielsze oczekiwania! Nigdy by nie pomyślał, że ... nauczyciel! Co to kurwa miało być? Czyżby Louis uprawiał dziki seks z panem Johnsonem? Dobry Boże. Tylko od kiedy on jest gejem? Coś mu tu nie pasowało, ale zanim zdążył uciec odkrył, że profesor go zauważył gdyż darł się bardzo głośno. Szybko zakrył usta ręką. 
- Ja ... ja ... - zaczął się jąkać zmieszany. - Przepraszam. Nie chciałem przeszkadzać panu i Louis'owi. 
- Louis'owi? - zapytał pan Johnson marszcząc brwi i zaczął się szybko ubierać w spodnie. - Nie bzykam się z Louis'em. A teraz zmykaj stąd chłopcze. To nie miejsce dla ciebie. 
- Ale pan ma 50 lat a on 16 i to chłopak i mój przyjaciel i pan jest stary i ... 
- Harry? 
Styles teraz zrozumiał, że rzeczywiście nauczyciel nie robił tego z Tomlinsonem tylko z ... jego dziewczyną? To było sto razy gorsze. Molly patrzyła na niego ze współczuciem. Najwyraźniej było jej głupio. No cóż, powinno, właśnie dopuściła się zdrady. 
- Pan ... pan jest pedofilem!  Tak nie można! Ona ma 16 lat! - darł się jak opętany. - Za to grozi więzienie! Tak nie wolno! Jest na to paragraf. Zgarną pana. 
- Harry uspokój się. - dziewczyna starała się być spokojna gdy stała przed nim półnaga. - To nie tak. My ... uczyliśmy się i ... było późno i ciemno i ... to była chwila. Nie planowaliśmy tego. 
- Rozumiem. - Harry kiwnął głową. - Ja też nie planowałem naszego rozstania dzisiaj. Ale cóż, stało się. - dodał starając się nie rozpłakać. Przecież miał dzisiaj czytać jakąś książkę i wyobrażać sobie seks z Molly a nie ... z nią zrywać. Zupełnie inna miała być ta noc. Ta szmata wszystko zniszczyła. 
- Och Harry, proszę nie. Nie rób mi tego. Nie możesz odejść. Kocham cię. - powiedziała udając, że płacze. 
- Gdybyś kochała nie bzykałabyś się z kim popadnie. 
- To był jeden jedyny raz. Po za tym pan Johnson obiecał mi szóstkę z historii. - rzekła wskazując na niego oskarżycielsko palcem. 
- Hm, no cóż. To zmienia postać rzeczy. - odpowiedział Harry zbliżając się do niej. Gdy stał przy niej wystarczająco blisko, że tylko ona mogła go usłyszeć powiedział jej na ucho: - Nie dosz, że z ciebie dziwka to jeszcze tania. - dodał i uśmiechnął się cwaniacko po czym odszedł od niej i wybiegł najszybciej jak się da z biblioteki.  Jeszcze nigdy nikt tak go nie rozczarował, czuł, że to koniec. Koniec ze wszystkim. Z dziewczynami, związkami ... już nigdy nikomu nie zaufa. 
***
Louis i Liam wybrali się do baru aby wyrwać parę dziewczyn. Usiedli przy krzesłach barowych i zamówili kilka drinków. Po chwili Payne podszedł do dziewczyny, która siedziała kilka miejsc dalej. Louis rozglądał się za kimś godnym jego uwagi ale żadna dziewczyna najwyraźniej go nie zainteresowała. Czyżby naprawdę się zakochał? Nie chciał dopuścić do siebie tej myśli, to było nie dorzeczne. Mieli prosty układ i on nie może go złamać jakimiś uczuciami. 
- Hej. - powiedziała jakaś brunetka przysiadając się do niego. - Zamówisz mi drinka? 
- Pewnie. - Lou uczynił jej prośbę na co dziewczyna posłała mu wdzięczny uśmiech. 
- Jestem Kate. - rzekła na co chłopak kiwnął głową. Nie był zainteresowany rozmową z nią. - A ty? - dziewczyna nadal nie dawała za wygraną, chciała aby ta noc należała do nich.  
- Louis. - odpowiedział wypijając jednym haustem drinka. 
- Wyglądasz na zmartwionego. 
Strzeliła. Lou drgnął. Nie sądził, że to aż tak bardzo widać. Może dlatego wcześniej nie miał zainteresowania od żadnej dziewczyny? 
- Bo życie mi się sypie. - powiedział chowając twarz w dłoniach. 
- Chodzi o dziewczynę, co? - zapytała z lekkim uśmiechem. - Kiedy nie wiesz o co chodzi, chodzi o dziewczyny. 
- Przysłowie było inne. 
- Pieniądze są przereklamowane. - stwierdziła. Właśnie wtedy Louis poczuł, że może nie wszystko stracone i jednak da jej szansę. Byłaby nie złą partią na dzisiejszy wieczór. - To jak? Pójdziemy do mnie? 
Zaskoczyła go tym pytaniem. Sądził, że może trochę poflirtują i dopiero. Docenił jednak w niej, że nie owijała w bawełnę i mówiła śmiało o co jej chodzi. Kiwnął głową i położył banknot na blacie po czym wskazał ruchem głowy na wyjście a dziewczyna podążyła za nim. Miał nadzieje, że tym sposobem zapomni o Evie. Nie chciał tej głupiej miłości. To nie dla niego. Nigdy nie był zakochany i nie zamierzał tego zmieniać. 
***
Karen siedziała już od godziny przy stole i czekała na swojego chłopaka, który się nie pojawiał. No cóż. Dzisiaj chyba za ostro go potraktowała. Miał prawo się wkurzyć, bardziej zajmowała się problemem przyjaciółki niż nim. No i co z tego, że przyjaźnił się ze swoją byłą? Związek polega na zaufaniu, szkoda, że tak późno to zrozumiała. Musi iść do niego i wyjaśnić mu to całe zamieszanie. Powie, że go kocha i nie obchodzi ją, że rodzice ich nie akceptują. Liczy się ich miłość. Tylko to jest ważne. Nagle zadzwonił dzwonek u drzwi. Była pewna, że to Nathan więc najszybciej jak się da poszła otworzyć. W progu jednak zobaczyła Juliette. Ciężko westchnęła, bała się, że jak przyjdzie jej chłopak i zobaczy jej przyjaciółkę to znów się zdenerwuje i już nigdy nie dojdą do porozumienia. 
- Karen tak mi ciężko! - Jul wybuchnęła płaczem a dziewczyna natychmiast ją przytuliła. - Nie umiem sobie poradzić z jego wyjazdem. On mnie zostawił i już nie wróci! To koniec. 
- Juliette, skarbie, proszę nie płacz. - starała się ją uspokoić. Chciała wyjść z domu i pójść do Nathana ale zawsze coś stawało na drodze gdy chciała zdobyć swój cel. Takiego miała pecha. - Poradzisz sobie i jeszcze się zakochasz. Zobaczysz. 
- Mogę u ciebie przenocować? - zapytała patrząc na nią wyczekująco. Karen kiwnęła głową chodź nie była zadowolona. To znaczyło, że będzie musiała iść do swojego chłopaka jutro. 
- Oczywiście. Nie powinnaś być teraz sama. 
- Ty mnie nie zostawisz, prawda? - zapytała drżącym głosem. 
- Nie. Juliette, skąd ten pomysł? To, że Owen wyjechał nie znaczy, że ja także. Hej, nigdzie się nie wybieram. - powiedziała szeptem wtulając się w nią. A co jeśli Nathan ją zostawi? Ta myśl zaczęła ją powoli przerażać. Owen i Jul także byli idealną parą a on musiał wyjechać bo rodzice mu kazali. Co jeśli rodzice będą kazać jej chłopakowi przestać ją widywać a on się zgodzi? 
- Pójdę obejrzeć telewizję. Muszę zapomnieć o tym dniu. - rzekła dziewczyna i skierowała się do salonu. Usiadła na kanapę i pochwyciła pilota w rękę. Gdy to zrobiła zauważyła plotkarskie czasopismo otwarte na stronie jakiegoś zespołu. Przetarła łzy, które ograniczały jej widoczność i wzięła do ręki gazetę. - Kto to jest? - zapytała gdy Karen weszła do salonu. Ta wzruszyła ramionami. 
- Jakiś zespół. Chyba One Erection a co? 
- Direction. - sprostowała ją ze śmiechem. - Nawet ładni. 
- Moja mama stwierdziła to samo. Co wy macie z tym zespołem? Boys band jak boys band. 
- Mmm Niall jest słodkim blondynkiem. - powiedziała z szerokim uśmiechem. 
- Mówisz tak bo Owen miał blond włosy. 
- Ale Harry też nie zły. Lubię kręcone włosy. Zayn to pewnie taki bad boy. Tak zresztą wygląda, a Liam spokojny chłopak który im matkuje znów Louis wygląda na żartownisia. - powiedziała czytając imiona z gazety. Naprawdę jej się spodobali. Uznała, że jeśli ich muzyka będzie nie zła to może się w nich nawet wkręci.
- Liam spokojny? Uważaj, bo pozory czasem bardzo mylą. - powiedziała Karen zakładając ramiona na klatkę piersiową. 
- A tobie który się najbardziej podoba? Ja już wyraziłam swoją opinie. 
- Nie ważne. Jul co to ma do rzeczy? I tak ich nigdy nie spotkamy. To i tak zawsze będzie platoniczna fascynacja. Nie sądzę abyś na koncert nawet poszła. Jezu najpierw mama potem ty. Jeszcze brakuje mojego taty. 
- Wyglądają na miłych chłopaków. - stwierdziła Jul. - Tylko wydaje mi się, że Harry to taki podrywacz który już dawno nie jest prawiczkiem. 
Karen prychnęła.
- I wywnioskowałaś to po zdjęciu? Powodzenia. Śmiałabym się gdyby Liam okazał się podrywaczem a Harry cichym i spokojnym chłopakiem. 
- Nie, na pewno tak nie jest. - powiedziała blondynka i wyjęła z kieszeni telefon. - Zaraz sprawdzę ich piosenki. - dziewczyna była strasznie podekscytowana. I na moment zapomniała nawet o Owenie. Czuła, że ten zespół to dla niej wybawienie. 
***
Karen spojrzała na zegarek. Dochodziła północ. Zastanawiała się czy zadzwonić do swojego chłopaka czy zrobić to jutro. Ale bała się, że będzie wtedy za późno i Nathan sobie wszystko przemyśli i stwierdzi, że ich związek jest dla niego za trudny i po prostu odejdzie. No cóż, nie ma co zwlekać. Wzięła do ręki telefon i wybrała jego numer. Za pierwszym razem nie odebrał więc spróbowała drugi raz i po trzecim sygnale usłyszała jego głos. Wydawał się być zmęczony. "Pewnie go obudziła" - pomyślała ze wstydem. Za bardzo tego nie przemyślała. Teraz Nathan będzie zły i, i tak nie pogadają. 
- Karen? - zapytał widocznie zdziwiony. 
- Tak to ja, chciałam cię przeprosić za dzisiaj. Nawet rozumiem dlaczego nie pojawiłeś się na tej kolacji. Zachowałam się okropnie. Powinnam się skupić na naszym związku a problemy Juliette odłożyć na bok. To nie moje życie. Miałeś rację. 
- Słuchaj Karen ... myślę, że to nie jest odpowiedni czas na takie rozmowy. Zadzwonię jutro. - powiedział. Dziewczyna wydawała się być rozczarowana. Miała nadzieje, że on też ją przeprosi, że zachował się jak kretyn. On najwyraźniej nie widział w tym swojej winy. 
- Okej więc do jutra. - Karen chciała odłożyć telefon ale usłyszała w tle głos "Kotku, wracaj do łóżka!". Zmarszczyła brwi. Co to miało być? Czyżby Nathan zamówił sobie jakąś dziwkę na noc? A może to jego koleżanka się wygłupia? Wolała to drugie. - Kto to był? - zapytała. 
- Nikt. Dobranoc. Pogadamy później. - zapewnił ją jednak Karen nie chciała odpuścić. 
- Nathan nie odkładaj słuchawki! Wiem, że ktoś tam z tobą jest! Masz mi natychmiast powiedzieć kto! 
- Karen wyluzuj to tylko Melissa. Czułem się samotny i zadzwoniłem po nią. Nie martw się. Nic między nami nie ma. 
"Kotku długo mam czekać?"
- I uważasz, że to normalne kiedy ona zaprasza cię do łóżka?! Nathan co jest grane?! Nathan!! Nie odkładaj słuchawki! Ty pieprzony dupku spałeś z nią, co?! Nie rozłączaj się! - krzyczała do słuchawki jednak usłyszała pikanie oznaczające koniec połączenia. Rzuciła wściekła telefonem o ścianę i rzuciła się na łóżko po czym zaczęła głośno płakać. Jak mogła się tak zawieść? Nie spodziewała się tego po Nathanie. 
***
Następnego dnia Louis wymknął się już o 8:00 rano aby Kate się nie obudziła. Nie zostawił jej numeru telefonu tak więc był pewien, że już więcej jej nie zobaczy. Jadąc do domu taksówką miał sporo czasu na przemyślenia dotyczące jego i Evy. Teraz był już bardziej pewien, że jej nie kocha i to po prostu zwykłe zauroczenie. Nadal będą mogli mieć swój układ dotyczący "tylko seks i nic więcej". To się nigdy nie zmieni, był tego pewien. 
Gdy otworzył drzwi do domu zobaczył w środku swoich przyjaciół z zespołu i Seana. Liam wygląd na przybitego, Harry na zadowolonego a Zayn'owi i Niallowi było wszystko jedno. 
- To się w głowie nie mieści! - wydarł się Payne. - Nie uwierzysz co przed chwilą powiedział nasz menadżer. 
- Będziemy chodzić do szkoły. - powiedział znudzonym tonem Malik. 
- I to publicznej. Nawet nie prywatnej! Nie czuje się oburzony. Bo to jak się czuje nie da się opisać słowami. Zdołowany, załamany, mega mega rozczarowany. - Li nadal nawijał. Louis ciężko westchnął. 
- Trochę nauki nie zaszkodzi. - rzekł i nawet samego siebie zaskoczył tymi słowami. - No ludzie! poznamy nowe osoby. Może nie będzie tak źle? Nauczymy się pracować a nie tylko imprezować. 
- Wow pierwszy raz mówisz z sensem. - pochwalił go Harry. 
- Mówi tak bo się naćpał. - sprostował Liam. 
- To dobrze wpłynie na wasz wizerunek. - odezwał się Sean. - Wasze mamy po za tym do mnie dzwoniły, prócz twojej Louis bo ona zawsze ma wszystko gdzieś i kazały mi zadbać o waszą edukację. Więc to robię. Wiecie jaką wywołacie furorę? 'Godzą naukę z wielkim światem'. Temat na pierwszą stronę. 
Payne jednak nie wydawał się być przekonany co do tego. 
- No dawajcie chłopaki! Będzie fajnie! - starał się ich jakoś pocieszyć Styles. 
- Chcesz zapomnieć o tym, że Molly daje wszystkim na około dupy. - Li nadal mówił nie zadowolonym głosem. 
- Hej! Nie wszystkim tylko nauczycielowi od historii. I to za szóstkę.  
- Ale różnica. - mruknął pod nosem. - Po za tym nie znasz całej prawdy ... - dodał patrząc na Louisa, który posłał mu śmiercionośne spojrzenie więc Payne nie dokończył. 
- Dobra ja idę. Jutro podrzucę wam przybory szkolne. - powiedział Sean z szerokim uśmiechem. - Tylko się uczcie bo będzie szlaban. - menadżer roześmiał się na co Louis rzucił w niego poduszką więc nadal w doskonałym humorze pobiegł w kierunku wyjścia. 
One direction usiadło obok siebie na kanapie myśląc nad tym czy szkoła zmieni ich w życie i w jakim stopniu? Czy nowo poznane osoby zagoszczą na dłużej w ich życiu? I co dalej?
Koniec
Oto długo wyczekiwany 100 odcinek!!! Miał pojawić się wcześniej ale komputer zrobił mi niespodziankę i się zepsuł. Mam nadzieje, że nie jesteście rozczarowani. Pisałam, że będzie zupełnie z innej parafii żeby nie było zaskoczenia. 
Chciałam abyście poznali przeszłość bohaterów. Wiem, że mi nie wyszło i odcinek jest do dupy ale jest. A nie chciałam abyście czekali aż wrócę od kuzynki do domu za tydzień i znów się przedłuży a wejścia spadają :(  
Napisałam już 101 odcinek i pojawi się 5 sezon jak pod tym postem będzie co najmniej 8 - 10 komentarzy. To nie dużo na 75 obserwatorów więc nie marudźcie haha
Ach nie mogę się doczekać aż skończę to opowiadanie bo powoli tracę wenę i zacznę nowe, które mam już troszkę napisane. prolog jest i 1 rozdział też :). Myślę, że wam się spodoba bo jest zabawne tak jak to i pisane z perspektywy pierwszoosobowej a nie trzecio jak w przypadku tej historii. Wszyscy w nowym opowiadaniu są fajni i sami stwierdzicie kto najlepszy. Ja tu nie będę nikogo wyróżniać. Może w przyszłych rozdziałach wam napiszę.
Ach no i pamiętajcie 8 - 10 = NEXT 
Bo 6 komentarzy pod 99 odcinkiem mnie rozwaliło a prosiłam tyle razy abyście dali radę 10 i nic :(. przykro mi się zrobiło. 
kocham was pamiętajcie mimo wszystko haha <3 

12 komentarzy:

  1. Cudowny odcinek nie mogłam się go doczekać i spełnij moje oczekiwania :D Będzie mi brakować tego bloga w końcu jest moim ulubionym, ale rozumiem twoją decyzję mam nadzieję że następny będzie równie wspaniały co ten ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochani zrozumcie, że bloog się nie zmienia tylko historia haha :)

      Usuń
  2. Rozdział trochę inny niż zawsze, ale tak samo genialny ♥
    Fajnie było poznać przeszłość bohaterów :)
    Już się nie mogę doczekać nowego rozdziału i nowej historii :D
    Dziękuję, że piszesz <3
    @koniczynkaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, świetne jak zwykle! Pisz kolejny sezon.
    Czytając ten rozdział, przypomniałam sobie tak naprawdę jak było na samym początku*-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak ten rozdział faktycznie jak z innej parafii :) hehe ale przynajmniej znamy ich przeszłość.
    Rozdział zajebisty !!!
    Już nie mogę się doczekać 5 sezonu. I może Laren w nim?
    @LouehAngel

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny! Szczerze? To nie spodziewałam sie takiego 100 rozdziału. Pomysł z napisaniem tego co działo się 2 lata wcześniej jest świetny :)
    Mam nadzieję że w sezonie 5 pojawi się więcej Karen i Lou. No po prostu nie mogę się tego doczekać xD
    Dodawaj szybko następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. zastanawiam się jak można pod arcydziełem nie pisać komów? no sorry ale świetnie piszesz świetną historię, więc masz również świetną wyobraźnie ;) xD
    fajnie się dowiedzieć o przeszłości, znam "teraźniejszość" teraz kolej na przyszłość xD ^O^
    pozdrawiam @Hazzerka

    OdpowiedzUsuń
  7. Postaramy się bardziej obiecujemy ! <3
    Fajnie to wymyśliłaś że 100 odcinek będzie opisywał to co działo się przed tym wszystkim. Ciekawie :D
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  8. to na prawdę fajny pomysł że przypomniałaś co się działo wcześniej. a teraz nie mogę się doczekać 101 odcinka i powtarzam masz super wyobraźnie i pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny ! Kompletnie się nie spodziewałam. Moja minaa jak zobaczyłam ,że jest nowy rozdział XD... Nie mogę się doczekać następnego. Ale Louis i Karen !!!
    Jezuuu, kiedy oni będą razem ?! Nie doczekam się.
    Życzę mnóstwoo weny, w nowym roku :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty :* Czekam na nastęnyy!!! Więceeejj Louisa i Kareeen !!! <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy będzie next Błagam dodaj szybko uwielbiam twojego bloga ;***

    OdpowiedzUsuń