wtorek, 28 sierpnia 2012

One direction 2 odcinek 43

One direction 2
Odcinek 43
Louis obudził się następnego dnia, wtulony w Karen. Kiedy spojrzał na nią nie mógł uwierzyć że leży obok niej. Nigdy by nie podejrzewał, nawet w snach że on i ona że oni gdyby kolwiek mogliby być razem. To było niesamowite uczucie, mieć dziewczynę którą się naprawdę kocha. Zwykle miewał dziewczyny, ale nigdy na poważnie. W między czasie umawiał się z innymi i tak jakby żył w otwartym związku. A teraz był w prawdziwym. Uśmiechnął się na samą myśl że leżąca obok dziewczyna jest tylko jego i odtąd tylko on może ją całować … Spojrzał na zegarek widniała 11:10. Pomyślał że jest trochę późno więc wstał i w samych bokserkach pomaszerował na dół. Tam zastał swoją matkę jedzącą kanapki.
- Słonko, może powinieneś się ubrać? – Spytała.
- Aaa, może … - Odpowiedział prawie wcale nie kontaktując co się do niego mówi. – Myślisz że Karen lubi tosty? A może wolałaby jajecznicę albo mleko? Ale nie … nie mamy mleka a więc, pójdę po nie. – Zdecydował i poszedł do drzwi. Kiedy już je otworzył, Christina krzyknęła:
- Lou, w samych bokserkach? Palma ci odbija?!
- Miłość! – Wykrzyknął Niall zjeżdżając po barierce ze schodów. – Nareszcie nasz kolega jest zakochany! I UWAGA we właściwiej dziewczynie!
- A może zrobię kanapki? – Spytał Louis. – A do tego kakao? Albo kawę? Myślicie że ją lubi? A może ma uczulenie?
- Zaczynasz mnie już wkurzać. – Stwierdził ponuro Horan. – Cieszę się z twojego szczęścia, ale ty w ogóle nie rozumiesz co się do ciebie gada! Chyba pójdę po Karen, może ona cię rozbudzi.
- Nie waż się jej budzić! – Powiedział ostro. Niall trochę przeraził się jego tonem, więc poszedł do kuchni, a za nim pomaszerował zakochany. Kiedy się tam znaleźli, mama Louisa akurat kończyła jeść.
- Jeszcze dziś się wyniosę, obiecuje. Twój ojciec powiedział że mogę u niego na jakiś czas, zamieszkać. Zgodziłam się. – Powiedziała wychodząc z pomieszczenia.
- Wow, nie wierzę że twoja mama i twój ojciec … Myślisz że mogą jeszcze być razem? – Spytał zaskoczony chłopak.
- Mój ojciec jest gejem, matole. I będą tylko razem mieszkać. Nic między nimi nie ma i nie będzie! A jeśli nawet … to szkoda mi będzie Charliego, ale będę szczęśliwy. A teraz pomóż mi się zastanowić co zrobić na śniadanie bo nie mam pomysłu.
- Poczekaj aż wstanie Karen i spytasz ją co chce jeść, a teraz idź się ubierz. Bo kiedy Harry, wróci ze sklepu może się na ciebie rzucić.
- No bardzo zabawne, Horan. – Powiedział Louis uśmiechając się sztucznie.
                                             ***
Kiedy Karen się obudziła, nie zauważyła obok siebie Louisa. Pomyślała że pewnie jest na dole lub wyszedł gdzieś z chłopakami. Ubrała się, uczesała i zeszła na dół. Zauważyła Harre’go który robił obiad. Zamrugała parę razy oczami, myśląc że to jej się śni.
- Styles, która godzina?
- 12:40. – Odpowiedział ze śmiechem. –Co? Zaspało się trochę?
- Spałam do 12:00, ja zawsze długo się czesze i ubieram. A gdzie jest Louis? – Spytała, jednak zanim Harry zdążył odpowiedzieć, ktoś złapał ją w pasie i pocałował w policzek, stojąc za nią. – Zayn … Louis miał się o nas nie dowiedzieć. – Rzekła ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Co? Jak to? – Wydukał totalnie zszokowany.
- Tak to. Nasz związek to tajemnica, zapomniałeś?
- Co? – Pisnął Louis puszczając ją i stając naprzeciwko dziewczyny. Harry w końcu zaczął się śmiać.
- Lou, tak łatwo cię wkręcić. – Powiedział Styles.
- Zazdrośnik. – Skomentowała Karen. Wtedy Tomlinson zaczął się śmiać, udając że od razu wiedział iż to żart.
- Ale przyznasz że ty też kiedyś byłaś o mnie zazdrosna …
- Ale żeby aż tak? Nie jestem pewna … Ufam ci i wiem że inne dziewczyny cię mało obchodzą.
- Nie zły żart. Dziewczyny mało obchodzą Louisa! – Powiedział Harry.
- Zamknij się. – Syknął chłopak patrząc na niego groźnie. – Masz rację, inne mam gdzieś. Liczysz się tylko ty … A właśnie nie jadłaś śniadania! A to najważniejszy posiłek dnia! Musisz coś zjeść.
- Zaraz będzie obiad. – Jęknął Styles.
- Ale najpierw musi być śniadanie. – Louis posłał mu groźne spojrzenie, a potem usadził Karen na stołku pytając na co ma ochotę. 
- Tak właściwie to … spieszę się. Wiesz muszę jeszcze iść do studia fotograficznego na 14:00, a przedtem musze się przygotować. – Stwierdziła kierując się w stronę wyjścia.
- Ale tak bez śniadania … - Odparł rozczarowany chłopak, jej zachowaniem. Na to dziewczyna się uśmiechnęła i pożegnała się. Harry i Louis przez moment siedzieli w milczeniu, po chwili jednak Tomlinson wydał z siebie okrzyk radości. Zwiastował on jego kolejny genialny pomysł.
- No słucham … - Powiedział Styles, jego przyjaciel był widocznie zaskoczony jego słowami w końcu jeszcze nic nie powiedział …
- A więc pomyślałem sobie że możemy jutro zorganizować imprezę! Wiesz moja mama wyprowadza się dzisiaj więc dom będzie wolny … Wiesz nie chodzi o taką wielką imprę ale taką mini, my i paru naszych najbliższych przyjaciół. Będzie muzyka, jedzenie … Może zorganizuje jakieś gry i zabawy?
Harry był pozytywnie zaskoczony jego pomysłem. Spodobał mu się. Chciał zobaczyć się z wszystkimi i porozmawiać, w końcu tak dawno nie gadali …
- Ktoś powiedział impreza?! – Wykrzyknął Liam wbiegając jak burza do kuchni, za nim przywędrował Niall zapewne by coś zjeść. Innego wytłumaczenia nie było.
- Mini. – Podkreślił Harry.
- Ale i tak impreza! Super! A więc kogo zaprosicie? Dziewczyny? Ale jeśli tak, to musza być ładne. – Powiedział z uśmiechem.
- Zaproszę Maxa. W końcu ostatnio się do mnie nie odzywa, ale nadal go lubię. – Stwierdził Harry ku niezadowoleniu Louisa. Bał się że znów zacznie go dla niego olewać.
- Może jeszcze Seana i Kimberly? Chyba nadal są razem, co? No chyba że Kimberly dowiedziała się o jego zdradach … Aha i może jeszcze kogoś ze szkoły, co? Na pewno się nudzą bo nie są tak rozrywkowi jak my. – Rzekł Payne. Styles na to wywracając oczami powiedział że na pewno tak jest i inni tylko oglądają telewizje zapychając się popcornem.
- A Juliette będzie? – Spytał Niall niby tak sobie.
- Pewnie będzie … Oczywiście zaprosimy ja ale czy przyjdzie to inna sprawa. – Odpowiedział Louis. – Noo Karen na pewno będzie! Moja dziewczyna! Jeju jak fajnie to mówić nie macie pojęcia. – Dodał ze śmiechem.
- A Zooey? Może ją zaprosimy na złość Zayn’owi? – Spytał Horan, zastanawiając się jaka będzie jego mina. Chłopaki jednak stwierdzili że i tak się nie pojawi …                                                                               ***
Następnego dnia, o godzinie 20:50 pojawili się pierwsi goście Sean i Kimberly, którzy ku zdziwieniu chłopaków jednak są razem. Zastanawiali się jak ta dziewczyna może być taka naiwna, nie widząc że jej chłopak ją zdradza … Kolejny gość chyba postanowił być bardziej punktualna bo o 21:00, przyszedł Max, który jak zwykle się uśmiechał. Ostatnio bardzo polubił imprezy ku następnemu zdziwieniu chłopaków.
- Hej, a gdzie reszta? Impreza miała się zacząć o  21:00. – Jęknął Liam, bał się że nikt już więcej nie przyjdzie i jego impreza marzeń będzie lipna.
- Nie panikuj. – Odpowiedział Niall wpychając do buzi chipsy. Payne spojrzał na niego tylko z obrzydzeniem, gdyby nie to że Horan uwielbia jeść pomyślałby że to dlatego iż przeżył zawód miłosny. Tak szczerze zaczął mu powoli współczuć. Louis tymczasem zaczął się drzeć na Harre’go (jego wspólnika) że zapomniał kupić marchewki!
- Ja miałem się zająć napojami a ty jedzeniem! I chyba logiczne że kocham marchewki jako mój kumpel powinieneś o tym wiedzieć, no chyba że byłeś zajęty myśleniem o Maxie! – Krzyknął zdenerwowany.
- Lou, uspokój się. – Odparł nieco zmieszany. – Już lecę po te przeklęte marchewki. – Dodał i wyszedł z mieszkania. Tomlinson uśmiechnął się, trochę zdziwiło go jego zachowanie, ale był z niego dumny. Takimi nic na pozór nie znaczącymi gestami udowadnia że ich przyjaźń jest dla niego ważna. W 5 minut później, zadzwonił następny dzwonek do drzwi.
- Zayn puść muzę! – Krzyknął do niego Louis, otwierając drzwi. – Cześć Karen! – Powiedział uradowany jej przyjściem. Potem dał jej szybkiego całusa w policzek i wprowadził do domu.
- Hej. – Odparła. – Super że postanowiliście zrobić imprezę. O hej Max, cześć … - I tu się zacięła ponieważ nie znała Seana i Kimberley.
- To jest Sean nasz menadżer i Kimberly jego dziewczyna którą … którą bardzo kocha. – Rzekł Tomlinson, ledwo powstrzymując się od powiedzenia czegoś strasznego. Wnerwiało go tylko że Sean tak kołuje tą biedną, zakochaną w niego dziewczynę. Karen przywitała się z nimi po kolei a później wdała się w bardzo ciekawą pogawędkę z Maxem na temat Einsteina. Po chwili wrócił Harry który miał dla Louisa marchewki.
- Trzymaj! – Krzyknął rzucając mu je. Ten tylko go uściskał.
- Dzięki jesteś w porzo. – Odparł z uśmiechem. Niall siedział sam na kanapie i patrzył się w drzwi. Nadal miał nadzieje że wejdzie przez nie Juliette. Bardzo by tego chciał. O 21:15 pojawił się Greg (ich kolega z klasy) a także w parę minut później Tara.
- Dobra to może w coś zagramy? – Spytał Liam, który nie chciał siedzieć jak kołek przez całą imprezę. Po tym pytaniu kolejna osoba zadzwoniła do drzwi, tym razem to była Juliette! Niall był w pełni szczęścia, jednak powstrzymał się by ją uściskać. Nie chciał by sobie pomyślała że wybaczył jej to totalne poniżenie.
- Cześć, fajnie że przyszłaś. – Powiedział chłopak z uśmiechem.
- Hej. – Odpowiedziała obojętnie. – Nudziło mi się w domu to wpadłam. – Dodała. Niall zrobił tylko obrażoną minę i poszedł.
- Otworzę. – Stwierdziła Karen, kiedy dzwoniła kolejna osoba, a chłopaki zaczęli narzekać że nie będą otwierać tych cholernych drzwi. – Aaa, cześć.
- Hej, kim jesteś? – Spytała zaskoczona dziewczyna. Karen spojrzała na nią dziwnie.
- Jestem Karen, a ty?
- Eva. – Odpowiedziała podając jej dłoń. Zanim dziewczyna zdążyła uścisnąć, nadszedł Louis.
- O hej Eva. Fajnie że wpadłaś. Poznałaś już Karen? – spytał Tomlinson.
- Tak, jest bardzo miła. – Odpowiedziała z uśmiechem. – Przyjaźnicie się?
Louiso’wi jakby na moment odebrało mowę. Milczał.
- Yyy, tak kolegujemy się. – Odparł, czym wzbudził gniew Karen. Spojrzała na niego ze złością, jednak nic nie powiedziała. Zastanawiała się czemu skłamał i skąd zna Eve?
- A ty kim jesteś też się z Louis’em KOLEGUJESZ? – Spytała dość ostrym tonem Karen.
- Tak, i z pozostałym One direction. Wiesz wmyślam im różne układy. Czasem można się nie źle pośmiać. Hm, dziwne że cię wcześniej nie poznałam … Chłopaki zawsze przedstawiają mi nowych znajomych. – Powiedziała wchodząc do środka. – Fajna impreza.
Karen cały czas patrzyła się na nią naburmuszona. W pewien sposób jej nie lubiła. Miała duże usta, piwne oczy i czarne długie włosy. Była naprawdę ładna, wyglądała na jakieś 20 – 21 lat. Na pewno nie była niepełnoletnia. Tego dziewczyna była pewna. W końcu Zayn zaproponował zabawę w butelkę! Wszyscy prócz Seana się ucieszyli.
- Dzieci ja mam 26 lat. – Powiedział.
- A ja 25. I co z tego? – Spytała bezproblemowo Kimberly. – Siadaj nerwusie, w końcu ktoś musi przypilnować tą hołotę żeby czasem nie przyszły jej głupoty do głowy. – Dodała ze śmiechem.
- I kto to mówi? Żebyście wiedzieli co ta dziewczyna zrobiła jak ostatni raz graliśmy w butlę. Wolę tego nie mówić bo jest moją dziewczyną ale … działo się. – Powiedział ze śmiechem Sean, patrząc na Kimberly.
- Przynajmniej się jej nie wstydzisz i głośno mówisz kim dla ciebie jest. – Rzekła Karen, patrząc na zawstydzonego Louisa. Potem wszyscy usiedli w kole. Niall zdecydował że on chce kręcić, w końcu jak sam uważa butelka go nie lubi i nigdy na niego nie wypada. Wszyscy się zgodzili. Wypadło na Maxa!
- A więc pytanie czy zadanie? – Spytał Horan.
- Pytanie. Może być z dziedziny fizyki. – Odpowiedział poważnie chłopak, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Zgoda ale … zadam ci inne a mianowicie czy … całowałeś się już kiedyś?
Wtedy nastąpiła cisza. Prawie każdy był ciekawy czy uczony Max ma to już za sobą.
- Pewnie żeby tylko … - Powiedział bezproblemowo nagle. Harry zaczął się wtedy dusić powietrzem.
- Że co? Chyba nie przyznasz że już spałeś z kimś? – Spytał zaskoczony Styles.
- Spytasz o to jak mnie wylosujesz. – Odpowiedział ze śmiechem Max a potem zakręcił butelką. Wypadło na Juliette! Niall by zmartwiony że to nie on ją wylosował. – A więc pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie. – Zdecydowała dziewczyna.
- Nie no wszyscy biorą pytania! – Wykrzyknął zirytowany Liam. – Ja wezmę wyzwanie na 100 procent.
- Zgoda a więc … - Zaczął Max zastanawiając się. Nagle dostał sms o treści: Zapytaj ją czemu nie przyszła na randkę z Niallem Horanem. Ta wiadomość zaskoczyła totalnie chłopaka. Nie wiedział co rzec. – A wiec … czemu … ekhem, czemu nie przyszłaś na randkę z Niallem Horanem?
Juliette wytrzeszczyła na niego oczy. Nie wiedziała co ma powiedzieć. W końcu wydukała, zmieszana:
- Bolała mnie strasznie głowa.
Ta odpowiedź wszystkim wystarczyła prócz Niall’owi który był pewien że chodzi o coś innego. Kiedy Juliette kręciła wylosowała Liama! Ten cieszył się jak dziecko.
- Wyzwanie! – Powiedział uradowany. Wtedy dziewczyna zaczęła się zastanawiać.
- Okej a więc z którą dziewczyną poszedłbyś do łóżka ze mną czy z Karen? – Spytała. Tego zupełnie zatkało! Takiego czegoś zupełnie się nie spodziewał! Zupełnie zapomniał że wyzwanie to także dawanie takich podchwytliwych pytań.
- Eee … nie wiem … - Zaczął.
- Payne powiedz lepiej dlaczego ze mną byś nigdy się nie przespał. – Powiedziała Karen, patrząc triumfalnie na Tomlinsona.
- Jak to bym się nie przespał? Przespałbym się! – Wykrzyknął ze śmiechem Liam, czym wzbudził rozczarowanie dziewczyny. Była nadal wściekła że Louis zataił prawdę przed Evą … Kiedy Liam kręcił butelkę wylosował Harre’go.
- Wyzwanie. – Powiedział dość nie pewnie chłopak.
- Pocałuj jakiegoś chłopaka. – Rzekł Liam patrząc z radością na biednego Stylesa, który nie wiedział co ma zrobić. – Proszę masz wybór! Max, Louis, Zayn, Greg, Sean, Niall do wyboru do koloru, całuj panie ca …- I tu nie dokończył ponieważ Harry zatkał mu usta pocałunkiem! Payne był totalnie zaskoczony. Pozostali zaczęli się na to śmiać.
- Moja krew! – Wykrzyknął Louis klaszcząc w ręce. – Harry jesteś genialny!
Po tym incydencie Liam się przymknął, był tak zawstydzony że nic już nie mówił. Tymczasem Styles wylosował Eve.
- Pytanie. Nie chce żebyś dał mi za zadanie pocałowanie dziewczyny! – Powiedziała ze śmiechem.
- Zgoda a więc … z którym chłopakiem mogłabyś się umówić na randkę? – Spytał patrząc na nią z zaciekawieniem. Przez moment dziewczyna się poważnie zastanawiała.
- Zdecydowanie Louisa! Na próbach rozwala mnie swoimi żartami więc na randce też byłoby całkiem zabawnie! – Powiedziała z uśmiechem patrząc na chłopaka który także się na nią patrzył, jednak nie był zbytnio zaskoczony. Karen była coraz bardziej zazdrosna. Lou zachowywał się jak ostatni kretyn, zatajając Evie, że jest jego dziewczyną.
- Louis wcale nie jest taki zabawny. – Rzuciła Karen.
- Widocznie nie znasz go tak dobrze jak ja. Kiedyś spędzaliśmy każdą chwilę razem, miałam z nim najlepszy kontakt. Louis to wspaniały chłopak. Szkoda że nie widzisz w nim tego co ja. – Odpowiedziała z uśmiechem, kręcąc butelką. Tak się nie szczęśliwe złożyło że wypadło na Karen!
- Wyzwanie. – Rzekła szybko. Wtedy Eva się uśmiechnęła i powiedziała:
- Pocałuj chłopaka z którym chętnie byś się umówiła. – Odpowiedziała. Na to wszystkie twarze zwróciły się ku Karen. Ta już miała pocałować Louisa, jednak się powstrzymała. Wiedziała że nie robiąc tego zrobi mu większą na złość. Zbliżyła się wiec do Harre’go po czym go pocałowała. Louis patrzył się na nich zszokowany! Zamrugał parę razy oczami, nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Wow, Karen nie wiedziałem! – Wydukał Liam.
- Hm, Harry zwykle podoba się wszystkim dziewczyną. Ale ona widzą w nim tylko ładną buźkę, a ja widzę w nim bardzo fajnego chłopaka. – Powiedziała Eva, patrząc na Karen która powoli traciła nerwy.
- Karen to moja najlepsza przyjaciółka. – Powiedział Harry z uśmiechem. Wtedy dziewczyna spojrzała na niego z wdzięcznością, a Louis nadal siedział w szoku. Osobą którą wylosowała Karen był Zayn.
- wyzwanie, tylko błagam nie każ mi nikogo całować. – Stwierdził, patrząc na pozostałych.
- Zgoda, w takim razie … zjedz pół cytryny. – Zdecydowała Karen, na co Malik zaczął ją błagać że już pocałuje jakąś dziewczynę. Jednak cofnąć zadanie nie można było. Z ciężkim sercem, przekroił cytryne na pół a potem męczył się z nią 15 minut. W końcu wszyscy postanowili że zaliczą mu to zadanie …
- Dzięki. – Odpowiedział, kręcąc butelką. – Okej … nareszcie ktoś wylosował naszego kochanego Louisa! A więc wyzwanie czy pytanie?
- Pytanie. – Odpowiedział zdecydowanym tonem.
- W takim razie … z iloma dziewczyna z tego pomieszczenia spałeś? – Spytał Zayn. Wtedy Karen poczuła że wreszcie Eva dowie się o nich prawdy i skończą się te durne gierki. Odpowiedź Louisa wprowadziła ją w osłupienie!
- Z dwiema. – Odpowiedział chowając głowę w kolana. – Błagam skarbie, nie bij. – Dodał zestresowany zwracając się do Karen.
- Z dwiema? Myślałam że tylko ze mną! – Powiedziała Eva. Wtedy Karen przestała na moment oddychać. Louis nadal siedział skulony z zamkniętymi oczami. Bał się najgorszego.
- Jak to z tobą? – Spytała ostro.
- Normalnie to było jakieś 4 miesiące temu, spaliśmy ze sobą dwa może trzy razy … - Odpowiedziała dziewczyna.
- Louis, to zabawne ale sypiałeś z nią wtedy jak mnie znałeś. – Powiedziała Karen. – Widzę że bardzo poważnie traktujesz nasz związek … Najpierw udajesz  przed nią że się tylko kolegujemy a teraz?
Wtedy Tomlinson wstał z podłogi i spojrzał na obie dziewczyny. Reszta patrzyła na nich z zaciekawieniem.
- Przepraszam. – Powiedział patrząc na swoją dziewczynę. – Ale … nie byliśmy wtedy parą, prawda?
- A może sypiałeś z nią po tym jak mnie pocałowałeś na szkolnym korytarzu?  
- Tak, tydzień później to zrobiliśmy. – Rzekł patrząc na nią zmieszany. Wtedy Karen zaczęła mówić że jest głupia bo myślała że Louis się zmienił.
- Myślałam że od tego momentu mnie kochałeś … Możesz więc mi do cholery powiedzieć kiedy się we mnie zakochałeś? – spytała patrząc na niego smutnym wzrokiem. Louis milczał, kiedy milczenie trwało zbyt długo po prostu wyszła z ich domu, trzaskając drzwiami.
- Chyba z nią skończyłeś, co? Więc gdybyś chciał żeby cię ktoś pocieszył, wiesz gdzie mnie szukać. – Powiedziała Eva z uśmiechem po czym także wyszła z ich domu. Louis poczuł się strasznie, czuł że wszystko rozwalił. Kłamstwem.
- Przepraszam ale musze wyjść … - Stwierdził wybiegając z domu. Biegł tak parę metrów nim ujrzał Karen. Miała łzy w oczach. – Chcesz wiedzieć kiedy się w tobie zakochałem?! – Krzyknął za nią, jednak ta się nawet nie odwróciła. – Kiedy pocałowałem cię drugi raz! Było wtedy ciemno, a ty siedziałaś na chodniku, zła że pocałowałem Erice. Wtedy zrozumiałem że to nie ją chce całować tylko ciebie bo cię kocham. Za pierwszym razem kiedy cię pocałowałem, to było … tylko zauroczenie. Przepraszam jeśli wszystko spieprzyłem. Usunę ten cholerny numer do Evy i jej wszystkie dość … ekhem dziwne sms.
- Ale ty nie traktujesz naszego związku poważnie, rozumiesz? Skąd mam pewność że kiedy następna dziewczyna spyta kim jestem dla ciebie ty powiesz prawdę? – Spytała patrząc mu prosto w oczy.
- Bo będziemy mieć to. – Odparł Louis, wyciągając coś z kieszeni. – Proszę. To bransoletka pisze na niej Karen i Louis na zawsze razem … Kupiłem ją dzisiaj rano. Chciałem na tej imprezie wszystkim powiedzieć że jesteśmy razem ale … to działo się tak szybko. Nawet nie wiedziałem żę Eva miała być i kiedy ją zobaczyłem… Spanikowałem ponieważ sypiałem z nią i wiedziałem że będziesz zazdrosna.
- Ja? Zazdrosna? No chyba cię pogrzało? – Spytała Karen biorąc od niego prezent i od razu zakładając na dłoń.
- Wiesz, ja też nie byłem zazdrosny o Harre’go i ten pocałunek. – Odpowiedział Louis z uśmiechem. – Ale na drugi raz … może być z tego powodu poważna kłótnia. – Dodał obejmując ją ramieniem.
- Poważna kłótnia to będzie jak jeszcze raz prześpisz się z Evą.
- Nigdy. – Powiedział poważnie, dając jej buziaka w policzek.
                                                                                  KONIEC
W 44 dowiecie się co z Juliette i Niallem, obiecuje ;).


sobota, 25 sierpnia 2012

One direction 2 odcinek 42

One direction
Odcinek 42
Przez ostatni tydzień Louis prawie nie rozmawiał z chłopakami, siedział w swoim pokoju a jak z niego wychodził to tylko po to żeby coś zjeść lub pograć na play station. W piątek dzień przed maskaradą Harry powiedział:
- Ale wiesz że Karen tam nie przyjdzie jeśli ja ktoś nie zaprosi?
- Wiem, pomyślałem o tym. – Odparł jedząc płatki. Wtedy Styles obrzucił go pytającym spojrzeniem.
- A więc zaprosisz ją?
- Nie. Liam to zrobi. – Odpowiedział z uśmiechem. Wtedy Harry nic już z tego nie rozumiał.
- Powiesz mi na czym dokładnie polega ten twój plan? I nie możesz po prostu iść do niej i powiedzieć jej o swoich uczuciach? – Spytał patrząc na przyjaciela.
- Mógłbym ale tak jest zabawniej. – Wyjaśnił po czym wyszedł z kuchni. Styles już zupełnie nic z tego nie rozumiał. Miał nadzieje że wyjaśni mu to Liam który wlazł do pomieszczenia. Ten jednak gdy usłyszał pytanie Harre’go wzruszył ramionami.
- Sam mi nic nie powiedział. Ja tylko miałem zaprosić Karen, to wszystko. – Odpowiedział.
- Ciekawa jaka będzie moja rola w tym całym planie … - Zaczął się zastanawiać.
                                                                                  ***
Tymczasem mama Louisa siedziała w swoim pokoju, czytając jakieś romansidło. Książka ją tak wciągnęła że była już na 30 stronie, co było dla niej mega osiągnięciem … W pewnym momencie usłyszała pukanie do drzwi, to był jej syn.
- Mamo, ktoś do ciebie. – Powiedział z lekkim uśmiechem, a zaraz potem odszedł na bok. Christa ujrzała wtedy John, była zdziwiona jego obecnością.
- Co tu robisz? – Spytała ostro odkładając książkę.
- Wiem, że mnie nienawidzisz i chcesz mnie pozbawić pieniędzy ale wiedz, że mnie to nie obchodzi. Nadal cię kocham i chce byś mnie zaakceptowała takiego jakim jestem … Louis dał radę, nawet polubił Charliego i … i wiem że ty też potrafisz tylko nie chcesz … Proszę idź ze mną na bal maskowy, spędzimy trochę czasu razem i zobaczysz, że nie zmieniłem się. Nadal jestem tym samym Johnem Tomlinsonem. – Zakończył mówić. Christina przez moment patrzyła na niego bez słowa, jak zaczarowana.
- Dlaczego nie pójdziesz z Charlim? – Spytała w końcu. – Był zajęty?
- Nie. Powiedziałem, że chce tam pójść tylko z tobą i zrozumiał. To jak? Uczynisz mi ten zaszczyt?
- Zgoda, ale nadal chce twoich pieniędzy. – Podkreśliła poważnie. Wtedy John kiwnął głową i spojrzał na Louisa który stał obok ze łzami w oczach.
- Co ty beczysz? – spytał zaskoczony jego ojciec.
- Tak bo to co mówiłeś … To było takie piękne … Chciałbym żeby ktoś tak mnie kochał. – Przyznał wycierając oczy rękawem.
- Zapewniam cię, że istnieje taka osoba. – Powiedziała z uśmiechem Christina. Wtedy Louis puknął się w czoło.
- A no tak! Zapomniałem że mam Harre’go. On jest przy mnie, prawie zawsze, gdy go potrzebuje.
- Mam syna idiotę. – Skomentowała jego matka widocznie zirytowana tym zachowaniem.
                                                                       ***
Wieczorem Liamowi się przypomniało ,że jeszcze zapomniał zaprosić Karen. Był tak zajęty rozmyślaniem co wykombinował Louis że zupełnie wypadło mu to z głowy. Nie miał pojęcia gdzie mieszka, a nie chciał pytać o to Louisa. Zadzwonił więc do niej by przyszła, dziewczyna była nieco zaskoczona jego telefonem, jednak w 20 minut później się pojawiła.
- Cześć. – Powiedziała wchodząc do środka.
- No hej. – Wykrzyknął Liam, przytulając ją.
- Coś się stało? – Spytała kiedy przestał ją ściskać.
- Tak. Otóż jutro o 21:00, jest bal maskowy i chciałbym żebyś ze mną na niego poszła. – Powiedział z uśmiechem. Owszem Karen bardzo chciała na niego pójść ale nie z Paynem. Poczuła się rozczarowana zachowaniem Louisa.
- Nie wiem … - Rzekła z wahaniem.
- No zgódź się! – Wykrzyknął Tomlinson schodząc z góry. – Idź z nim!
- Pewnie ty już masz partnerkę, dlatego mnie nie zaprosiłeś. – Zgadywała.
- Nie mam, ja … - Tu się zaciął bo zaczął myśleć jaki kit jej wcisnąć. W końcu zaczął udawać, że kaszle. – Ja jestem chory. – Wydukał kładąc się na kanapie.
- Chory? – Zapytała niedowierzając. – To może zostanę i się tobą zajmę?
- Nie! Idź i baw się dobrze. Ja tu zostanę a zajmie się mną …mama. – Rzekła po czym wziął ze stołu chusteczkę udając że ma katar.
- Zgoda, a wiec pójdę z tobą Liam. – Powiedziała Karen. Louis już miał zamiar skakać ze szczęścia na kanapie ale się powstrzymał. Kiedy dziewczyna już miała iść do domu, nagle z góry zszedł Harry, krzycząc:
- Lou, a ty w co się ubierzesz na bal? Bo tak sobie pomyślałem że moglibyśmy identycznie … O cześć Karen.
- A więc jednak idziesz na bal? Jeśli masz inną mogłeś chociaż być szczerym. – Powiedziała i wyszła z ich domu trzaskając drzwiami. Wtedy Louis spojrzał groźnie na kumpla.
- Wielkie dzięki Styles! Jeśli nie przyjdzie na bal, nici z mojego planu …
                                                                       ***
Karen mimo wszystko poszła następnego dnia na bal maskowy. Liam do którego wcześniej zadzwoniła, mówiąc dokładnie gdzie mieszka, przyjechał  po nią samochodem. Nie chciała tam iść, jednak nie chciała dawać satysfakcji Louiso’wi. Pomyślałby wtedy że wygrał chociaż … Sam zmusił Liama by zaprosił ją na bal maskowy. Zaczęła myśleć iż chciał by tam się pojawiła aby pochwalić się nową dziewczyną … Pomyślała że jeśli to okażę się prawdą musi być strasznym kretynem.
- Powiesz mi dlaczego Louis mnie nie zaprosił? – Spytała patrząc na Payne. Ten tylko potrzasnął głową ze śmiechem.
- Sam nie mam pojęcia! – To zdanie prawie wykrzyknął. – Miałem cię tylko zaprosić. – Dodał.
- Pewnie będzie tam z jakąś dziewczyną. Oh, jak ja go nienawidzę! – Powiedziała ze złością. – Tak trudno było powiedzieć prawdę? … Pewnie zszedł się z Ericą albo z jeszcze jakąś inną. W końcu Louis jest wszechstronny.
- Zapewniam cię że nie. – Odpowiedział rozbawionym tonem. Jednak Karen mu nie uwierzyła. Stwierdziła tylko że Liam broni przyjaciela …
                                                                                              ***
Na balu maskowym, Louis zaciągnął Harre’go, Zayna i Nialla w ciemniejszy kąt. Chciał wiedzieć czy dokładnie zrozumieli plan, który im w całości wytłumaczył.
- Czyli wszystko, jasne? – Spytał patrząc po kolei każdemu w oczy.
- Chyba tak … - Powiedział Horan z lekkim wahaniem. Wtedy Louis spojrzał na niego z przerażeniem.
- Chyba? To żart? Niall, mam ci od nowa wytłumaczyć? – Spytał ostro. Jednak chłopak pokręcił głową i się roześmiał.
- Nie trzeba. Wszystko zrozumiałem. – Odparł, na co Louis odetchnął z ulgą.
- A wy zrozumieliście? – Spytał patrząc na Zayna i Harre’go. Ci kiwnęli głowami … Teraz tylko trzeba było czekać na Liama który miał dać im znak. Tomlinson nie był do końca pewien czy podała temu zadaniu, ale i tak był z niego dumny że wyciągnął Karen jednak na ten bal. Tymczasem, kiedy chłopak nie dawał znaku życia, pozostała czwórka One direction postanowiła potańczyć. Niall nie bardzo wiedział z kim ma zatańczyć, w końcu był w masce i mało osób go poznało, więc nie mógł tak po prostu podejść i powiedzieć ,,Cześć jestem Niall Horan”. Normalnie dziewczyny same proponowały zatańczyć albo przydał się taki tekst. Teraz jednak miał problem. Kiedy chodził trochę bezsensownie po zatłoczonej sali, wpadła na niego jakaś osoba. Tak się złożyło że oboje wylądowali na ziemi, a ta osoba na nim. Chłopak wtedy dokładniej przyjrzał jej się, a właściwie jej oczom. Jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, ta dziewczyna uciekła. Trochę zaszokowany tą sytuacją, podszedł do Zayna który właśnie rozmawiał z jakąś dziewczyną.
- Chyba właśnie widziałem Juliette … - Zaczął. Malik zaczął się na to śmiać.
- Stary, ty wszędzie widzisz Juliette. Masz na jej punkcie świra i taka jest prawda. To na pewno była jakaś obca dziewczyna. – Odpowiedział.
- Przyjrzałem się jej oczom, czysta zieleń zupełnie jak u niej … Muszę ją odnaleźć. Była ubrana w żółtą sukienkę a włosy miała spięte spinką i trochę falowane …
- A więc powodzenia. Ale ja nie będę ci pomagał. Radź sobie sam. – Odpowiedział i znów zatopił się w rozmowie z dziewczyną. Niall tylko ciężko westchnął i zaczął się rozglądać po sali. Zdał sobie wtedy sprawę że raczej nie ma szans by ją odnalazł … Rozczarowany chciał iść i usiąść na ławce ale dostał sygnał od Liama że już są …
                                                                                  ***
Kiedy Karen weszła do sali, była nią zupełnie oczarowana … Była duża i znajdowało się w niej wiele osób, jednak nie przeszkadzało jej to, zupełnie. Kobiety były ubrane w długie suknie, a mężczyźni w smokingi i każdy miał maskę. Dziewczyna czuła się przez to swobodniej ponieważ była tak jakby anonimowa i nawet gdyby spotkała znaną osobę, z trudnością mogłaby ją poznać.
- Zatańczysz? – Spytał Liam patrząc na nią. Ta kiwnęła głową. W trakcie tańca zaczął się rozglądać na wszystkie strony. Nie bardzo wiedział kogo szuka, nagle dostał sms: ,,Prześlij mi jej zdjęcie i zniknij jej z oczu”. Ta wiadomość zupełnie zatkała Payne. Nie wiedział co wymyślić.
- Wszystko w porządku? – Spytała patrząc na niego.
- Tak, tylko …
- Zauważyłeś Louis z inną dziewczyną? Liam, uwierz mi nie musisz go kryć. – Stwierdziła dziewczyna.
- Nie kryje tylko … Wiesz co? Masz rację. Nie ma po co go kryć. To zwykły głupek. Prześlijmy mu nasze zdjęcie, niech zobaczy że bawimy się lepiej od niego. – Powiedział Payne. Karen zgodziła się, więc chłopak zrobił im zdjęcie, a potem przesłał kumplowi. W odpowiedzi otrzymał sms: ,,Znikaj!!!”. Wtedy jeszcze bardziej go zatkało. Co by tu wykombinować?
- Liam, dobrze się czujesz? – Spytała Karen patrząc na niego nie pewnie.
- Tak … Wiesz co? Właściwie to nie. Pójdę się przewietrzyć. Przepraszam na sekundkę. – Powiedział i poszedł nim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć … Nie bardzo wiedziała co ma teraz zrobić. Zaczęła się rozglądać po Sali w nadziei że spotka kogoś innego prócz Louisa z One direction lub jej przyjaciółkę. Hm, nawet nie wiedziała że ma tu być, w ogóle nie była pewna czy przyszła. Wprawdzie powiedziała jej o tym balu, ale Juliette nie wyglądała na zbyt zainteresowaną. Zwykle miała świra na punkcie takich rzeczy i zespołu One direction, a teraz? Wystawia Nialla i nie pojawia się na maskaradzie … Nagle zauważyła jakiegoś chłopaka idącego w jej stronę był ubrany w czarne spodnie, białą koszulę i czarną marynarkę. Nosił białą maskę z czarnymi paskami które lekko się falowały. Nie miała pojęcia kto to … W ostatniej chwili ta osoba przeszła obok niej obojętnie. Jednak za kilka sekund złapała ją gwałtownie za rękę i przyciągnęła ją do siebie całując. Karen totalnie zaskoczył ten gest. Nie spodziewała się tego zupełnie, kiedy chłopak odszedł stała jak zahipnotyzowana nie wiedząc co ma zrobić. Postanowiła się tym nie przejmować, ale nadal o nim myślała …
                                                                       ***
Niall który po cichu wymknął się z akcji ponieważ Louis także gdzieś zniknął postanowił odnaleźć dziewczynę która jego zdaniem przypominała mu Juliette. Był pewien że to była ona, patrzyła na niego takim samym spojrzeniem … Nie widział innej opcji. Kiedy przemierzył prawie całą salę w poszukiwaniu jej, stracił nadzieje że kiedykolwiek ją spotka. Chciał już wrócić, do Louisa, kiedy dojrzał ją stojącą koło jakiegoś mężczyzny i rozmawiającej z nim. Śmiali się i najwyraźniej wspaniale bawili. Wściekły chciał wyjść, jednak wiedział że to nie jest rozwiązanie. Chciał się dowiedzieć czemu go olewa. Podszedł więc do niej i zaczął:
- Mogę wiedzieć dlaczego nie przyszłaś na tą cholerną randkę? Według ciebie nie spełniam kryteria dobrego przyjaciela? Jestem za mało zabawny, gadatliwy, wrażliwy, przystojny? No powiedz! Śmiało! – Krzyknął zdenerwowany. – I co w ogóle robisz z tym gościem? To twój chłopak? Sorry, ale jest trochę stary! Jeśli wolisz starszych mogłaś po prostu powiedzieć: Niall jesteś małolatem, spadaj. A ty wolałaś mnie olewać! Zachowałaś się okropnie i wiedz że jestem na ciebie wściekły. – Zakończył mówić.
- Hm, nie przyszłam na randkę ponieważ mnie nie zaprosiłeś i nie wiem czy jesteś zabawny i wrażliwy ale na pewno gadatliwy i przystojny. – Powiedziała ze śmiechem dziewczyna. – A to jest mój ojciec.
- Twój ojciec? – Spytał zaskoczony. – Zaraz … jak masz na imię?
- Kate. Przepraszam, ale musiałeś mnie z kimś pomylić. – Odpowiedziała z uśmiechem. – Sądząc po twojej przemowie ta dziewczyna bardzo cię zraniła. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. W pewnym sensie cię rozumiem.
- Tak, nie wiem co powiedzieć … - Zaczął trochę zmieszany. – Szukałem cię w nadziei że jesteś Juliette … A straciłem tylko czas … Nie żebyś nie była ładna czy miła ale … zdecydowanie wolałabym żebyś nią była.
- No cóż, ale nie jestem. Mam nadzieje że ją spotkasz a ona ci wszystko wyjaśni. – Powiedziała dziewczyna. – A teraz przepraszam, ale obiecałam mojemu tacie że z nim zatańczę. – Dodała znikając. Horan stał, rozczarowany. Nie spodziewał się że dziewczyna którą szuka to w rzeczywistości jakaś Kate. Oh, nigdy nie wiadomo kiedy człowiek ma rację a kiedy się myli. Nagle dostał sms od Louisa: ,,Gdzie ty się ku*wa szwędasz? Mamy akcje, zapomniałeś?”. Wtedy Niall ciężko westchnął i poszedł.
                                                                                  ***
W 15 minut później, Liam nadal się nie pojawiał. Karen pomyślała że albo coś mu się stało albo poznał jakąś fajną dziewczynę. Stwierdziła że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna … Myślała też nadal o chłopaku który ją pocałował. Ten całus był tak niespodziewany i zaskakujący że poczuła się jak w jakimś filmie. W pewnym momencie znów lub wydawało jej się że zauważyła tego chłopaka. Kiedy lepiej się przyjrzała doszła do wniosku że rzeczywiście go widzi. Stał i rozmawiał z jakąś dziewczyną. Postanowiła do niego podejść, jednak kiedy ją zauważył zaczął się oddalać. Dziewczyna stwierdziła że ten chłopak musi być nienormalny lub mega dziwny. Zaciekawiona jednak czemu ją pocałował a teraz ucieka, postanowiła iść za nim. Kręcili się praktycznie w kółku sali. Kiedy Karen próbowała go wykołować ten się nie dawał i zawsze był w zasięgu jej wzroku, jednak nie tak blisko żeby mogła do dotknąć. To było naprawdę dziwne, zupełnie jakby specjalnie ją kołował tylko nie wiedziała dlaczego.
- Zaczekaj! – Powiedziała do niego dziewczyna. – Kim jesteś?
Ten jednak jej nie słuchał i zaprowadził ją blisko wyjścia na balkon. Wtedy zniknął jej z zasięgu wzroku. Dziewczyna już nic z tego nie rozumiała. Najpierw ją kołuje a teraz ucieka … W pewnym momencie podszedł do niej jakiś inny chłopak, podając kopertę. Bez słowa otworzyła, to wszystko było takie dziwne, że podanie koperty przez obcego wydało jej się zupełnie naturalne. W środku pisało, dość krzywym pismem: ,,Jeśli kochasz największego idiotę a zarazem przystojniaka na świecie, wyjdź na taras”.
Karen momentalnie zaczęła się śmiać.
- Największego idiotę a zarazem przystojniaka. – Powtórzyła z rozbawieniem po czym bez zastanowienia wyszła na zewnątrz. A tam na schodach porozrzucane były opłatki róż, a wokół poustawiane świece. – Ktoś tu się nie źle napracował. – Pomyślała.
- Kochasz mnie? – Spytał jakiś głos. Karen rozglądała się przez moment, jednak nikogo nie dostrzegła. Po chwili zdała sobie sprawę że to Louis, który siedział na balkonie znajdującym się 3 metry nad ziemią.
- O co tu chodzi?
- Zadałem pytanie. – Powiedział patrząc na nią i po chwili zeskoczył z niego. – Kochasz mnie?
- Louis to jest naprawdę bardzo dziwne. Liam znika, ktoś mnie całuje, a jeszcze inna osoba podaje kopertę i każe wyjść na taras …
- Jeśli kochasz największego przystojniaka na świecie. – Dodał uśmiechając się. – Wyszłaś więc zakładam że nie jestem ci taki obojętny. No chyba że wyszłaś z ciekawości.
- Tak, wyszłam z ciekawości. Ponieważ nie kocham największego przystojniaka na świecie. Sorry ale Brad Pitt jest dla mnie za stary. – Rzekła po czym się roześmiała. Tomlinson wywrócił na to oczami.
- Fajnie. Mogłem wziąć w razie porażki wino, hm nie przewidziałem że ty nic nie czujesz. – Odpowiedział rozczarowany.
- Ale kocham największego idiotę na świecie. – Powiedziała uśmiechając się.
- Maxa? Naprawdę? Nie wiedziałem że żywisz do niego jakieś uczucia.
- Boże za co przyszło mi kochać tego kretyna!
- Też cie kocham. – Odpowiedział z uśmiechem. – Tylko błagam, wole określenie przystojniaka.
- Na to określenie będziesz musiał zapracować. Nie tylko ładna buźka czyni cię ładnym.
- Ekhem, Karen ja właśnie coś wyznałem. – Rzekł Louis, widocznie zdziwiony jej reakcją.
- Ja też, gdybyś nie zauważył.
- Możesz to powtórzyć? – Spytał patrząc na nią z uśmiechem.
- A ty? … Hm?
- Dziewczyny mają pierwszeństwo. – Louis najwyraźniej nie dawał za wygraną.
- To dziwne ponieważ myślałam że najpierw ci sławni a potem zwykli ludzie …
- Dobra, kocham cię, jasne? Nie mogę bez ciebie dłużej żyć! Zawsze byłaś dla mnie tylko wkurzającą laską z klasy z czasem wkurzanie ciebie zaczęło mi się podobać. A potem … zdałem sobie sprawę że muszę codziennie cię widzieć i słyszeć twój głos bo inaczej wariuję. Nawet nie wiesz ile razy byłem o ciebie zazdrosny i gdybyś wiedziała o kogo? Raz gadałaś z takim przystojnym kasjerem który polecał ci jakieś perfumy a ja myślałem że dam mu w mordę!
Karen zaczęła się wtedy śmiać.
- A ja myślałam że wyrzucę za balkon, taką młodą dziewczynę którą przepuściłeś w kolejce. Pomyślałam sobie wtedy: Karen jesteś nienormalna. A ja cię po prostu kochałam.
- Wow, no to po wyznaniach, idziemy na pizze? – Spytał chłopak, patrząc prosto w jej oczy. – Dobra żartuje. – dodał ze śmiechem i pocałował ją trzymając w pasie. Dziewczyna wtedy zdała sobie sprawę że to on był chłopakiem który pocałował ją na Sali. Nigdy nie pomyliłaby jego pocałunku z kimś innym.
- Kocham cię. – Powtórzyła.
- Jak zajefajnie to słyszeć. – Rzekł i znów ją pocałował. – Tylko … mam do ciebie małą prośbę … Możemy żyć w wolnym związku? Sorry ale nie chce się angażować. – Dodał.
- Ty chyba sobie żartujesz? Wolny związek?! Nie zgadzam się albo na poważnie albo znikaj. – Powiedziała stanowczo.
- Ja też się nie zgadzam. Po prostu się sprawdzałem. Chce cię mieć jak najbardziej na poważnie bo cię kocham! Kocham! Oh, nigdy mi się nie znudzi wyznawanie ci miłości.
Karen coś chciała odpowiedzieć jednak zauważyli matkę Louisa i jego ojca. Wychodzili właśnie na taras.
- Louis? Karen? Co wy tu robicie? – Spytała Christina zaskoczona tym faktem.
- My … wyznajemy sobie miłość. – Odparł szybko Louis, na co jego matka zaczęła klaskać w ręce.
- Nareszcie! Nie mogłam się doczekać. Tak na marginesie miałeś rację, twój ojciec jest spoko nawet jako gej. Niepotrzebnie się wkurzałam. I wiecie co? Doszliśmy do porozumienia, podzielimy się forsą po połowie. – Rzekła z uśmiechem.
- Wspaniale! Wreszcie życie zaczyna mi się układać. Dzięki bogu, już się bałem że ta sprawa wyląduje w sądzie. – Stwierdził chłopak ze śmiechem.
- Dobra to my wam nie przeszkadzamy. Chodź John, dasz mi numer do tego fajnego chłopaka. – Powiedziała Christina zwracając się do męża.
- Ale on jest gejem … - Wydukał.
- No cóż, nikt nie jest idealny … wyskoczymy najwyżej na jakieś piwo, przyjaciel też mi się przyda. – Odpowiedziała po czym zniknęli.
- Lou … A o co dokładnie chodziło z tym pocałunkiem i zaproszeniem Liama na bal? – Spytała nagle Karen. Tomlinson spojrzał na nią z rozbawieniem. Wziął głęboki oddech i powiedział:
- Liam cię zaprosił ponieważ musieliśmy wiedzieć jak wyglądasz. Zrobiliście sobie fotkę i mi ją przesłał … Później wiedząc jak wyglądasz znalazłem cię i pocałowałem i uciekłem. Razem z Niallem przygotowaliśmy świeczki i płatki róż.
- Ale czemu przede mną uciekałeś?
- Nie ja, Harry. Później przebrał się w moje ciuchy, znalazł cię i kołował jak najdłużej  się da by dać czas mnie i Horanowi. Aaa, ta osoba która dała ci kopertę to był Zayn. Koniec. Wiem plan nie był idealny ale … mam nadzieje że dobrze się bawiłaś. – Powiedział dając jej buziaka w policzek.
- Tak, bawiłam się doskonale. – Odpowiedziała z uśmiechem. Nagle pojawił się Niall, Zayn, Harry i Liam (który cudem ich znalazł).
- Już? Nacieszyliście się sobą? – Spytał ze śmiechem Zayn.
- Nareszcie! Uf, koniec podchodów! – Wykrzyknął ze śmiechem Niall.
- My się nigdy sobą nie nacieszymy … - Odpowiedział Louis, patrząc na Karen. – A podchody przyznacie że były ciekawe … To było moje ulubione zajęcie, drażnić ją.
- No super że jesteście razem … - Powiedział cicho Harry.
- Nie martw się ty też znajdziesz taką drugą Karen, za 30 lat, ale może warto poczekać? – spytał ze śmiechem Louis.
- Tak, poczekam … - Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
                                                                                  KONIEC
Dobra, nareszcie są razem! Jeee, 42 odcinek. Boże co za porażka,  u innych to w 7 albo najdalej w 15 rozdziale są razem a u mnie? Uwielbiam wszystko przedłużać. No cóż, jeszcze nie raz to zrobię … Buhaha. Aha i nie wiedziałam że na Harre'go w ankiecie będzie aż tyle głosów! Myślałam że jak dostanie 10 to tyle, a reszta na Louisa, hehe ;D. Musicie go bardzo lubić. 
 Dobra paa ;).





środa, 22 sierpnia 2012

One direction 2 odcinek 41

One direction 2
Odcinek 41
Karen obudziła się następnego dnia, wtulona w Harre’go. Na początku, w ogóle nie zdała sobie z tego sprawy. Dopiero kiedy otworzyła oczy, ujrzała że leżą ze Stylesem do siebie twarzami a ich usta dzieliło kilka milimetrów. Chłopak jeszcze spał lub udawał że śpi. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i pogładziła go dłonią po policzku. Z tej poranne sielanki wyrwał ją głos Louisa który usiadł na oparciu kanapy.
- Może zakochana para by wstała na śniadanie? – Spytał z  uśmiechem. Wtedy Karen jak oparzona zerwała się z kanapy i spojrzała na chłopaka nie pewnie.
- Jasne. Coś czuje że zrobiłeś tosty. – Powiedziała, ten kiwnął głową i ruchem ręki zaprosił ją do kuchni, kłaniając się przy tym.
- Zapraszam królewska mość. Widzę że pani kochanek jeszcze śpi, więc zrobię mu śniadanie jak wstanie. – Rzekł podając jej grzanki.
- Jaki kochanek? Zapomniałeś o tabletkach? – Spytała ziewając.
- Zazdrość. – Powiedział Liam wchodząc do kuchni z uśmiechem. Wtedy Louis kopnął go w kostkę, ten cicho jęknął a potem pokazał mu język. W tym momencie do kuchni wtargnął Harry który usłyszał co gada Tomlinson i postanowił go nieco wkurzyć. Usiadł więc przy stole i poczekał na grzanki, gdyby powiedział przed podaniem śniadania, to co miał zamiar powiedzieć, dostałby przypalone …
- Jak tam randka się udała? – Spytał Louis podając mi grzanki przy tym cały czas patrząc mu w oczy.
- Udała? Byliśmy na siebie tak napaleni że nawet doszliśmy do mojego pokoju, więc wiesz czemu spaliśmy na kanapie. – Powiedział Harry ukrywając śmiech. Chłopak udawał że nic go to nie obchodzi i że żart Stylesa go śmieszy więc się roześmiał.
- U ojca na kolacji też było fajnie, przyszły nawet striptizerki. – Rzekł Louis.
- Chyba raczej striptizerzy. – Zakpił Payne. Wtedy Tomlinson znów kopnął go pod stołem w kostkę, a Liam mając tego serdecznie dosyć postanowił mu oddać, ale przypadkiem trafił w Harre’go, który pomyślał że to Louis. Z zemsty także go kopnął ale okazało się że on też nie trafił i dostała Karen.
- Ała! Harry dlaczego mnie kopnąłeś? – Spytała patrząc na niego dziwnie. Ten wybałuszył na nią oczy.
- Przypomina sobie o wczorajszej nocy. – Wtrącił Liam ze śmiechem. Wtedy Louis mając dość jego żartów, poszedł do salonu. – Ups, chyba przesadziłem. – Stwierdził Payne.
- Trochę? On naprawdę lubi Karen, a ta randka nic nie znaczyła! To było tylko takie przyjacielskie. – Rzekł Harry, patrząc morderczym wzrokiem na przyjaciela.
- Tylko przyjacielska? Styles, łamiesz mi serce! – Powiedziała Karen łapiąc się za nie i udając że jest jej smutno.
- Nie no przecież wiesz że to nie prawda i cie ko … - I tu się zaciął, myśląc jak z tego wybrnąć. – Kokietuje.
- Kokietuje? – Spytał Zayn wchodząc do kuchni. – Nie ładnie tak podrywać dziewczynę swojego kumpla.
- Chodziło mi że Karen mnie kokietowała, cały wieczór! – Powiedział z uśmiechem Harry. Dziewczyna spojrzała na niego wściekłym wzrokiem. – Dobra żartuje. – Dodał widząc jej spojrzenie.
                                                                                  ***
Kiedy Louis siedział w salonie i gapił się w telewizor, zadzwonił dzwonek do drzwi. Bez zastanowienia poszedł otworzyć, a widok go zaszokował! Zupełnie by się tej osoby, nie spodziewał w swoim domu … Mimo że był zaskoczony wpuścił go do środka.
- Cześć Louis. – Powiedział mężczyzna wchodząc do jego domu.
- Cześć Charlie. – Odpowiedział Tomlinson. Nie musiał długo czekać bo już z kuchni nadszedł Harry, Karen, Liam i Zayn zaciekawieni kto przyszedł. Louis zdziwił się że nie ma Niall na śniadaniu …
- Może nas przedstawisz? – Spytał Liam patrząc na przyjaciela wyczekująco.
- Ah tak, jasne … A więc Charlie poznaj moich przyjaciół: Harrego, Karen i Zayana … To jest Charlie chłopak mojego ojca. Wczoraj byłem u niego na kolacji, jest nawet fajny. Polubiłem go. – Stwierdził patrząc na niego z uśmiechem.
- Ekhem, zapomniałeś o mnie. – Przypomniał mu obrażonym tonem Payne.
- Nie zapomniałem. – Podkreślił. – Wkurzyłeś mnie więc chciałem się odpłacić. – Dodał z uśmiechem.
- Miło że mnie polubiłeś. Wczoraj miałem wrażenie że jest na odwrót dlatego chciałem cię zaprosić na zajęcia karate które prowadzę, jutro na 17:00 chyba że nie chcesz? – Spytał Charlie patrząc na niego nie pewnie.
- Chce nawet bardzo! A mogę zabrać Harre’go, Karen, Zayna i … Nialla? – Spytał Louis patrząc z rozbawieniem na Liama.
- To nie jest zabawne! Sorry za te żarty. – Powiedział Payne. – Ale zacznij mnie znów traktować jak kumpla. Jesteś dla mnie wzorem do naśladowania, moim guru.
- Dobra teraz zaczynam się ciebie bać ale spoko, ofiara losu się przyda. – Powiedział ze śmiechem.
- Jeszcze zobaczymy kto się nią okaże …
                                                                                  ***
Następnego dnia na 16:50, wszyscy już dotarli na zajęcia. Niall był niezadowolony że Karen przyprowadziła Juliette. Nadal był na nią wściekły i wątpił że kiedyś przestanie. Traktował ją jak najważniejszą osobę na świecie był gotów dla niej zrobić, prawie wszystko (bo jedzenia by nie wywalił). Charlie pokazał im szatnie w której mieli się przebrać, osobno chłopcy osobno dziewczyny ku niezadowoleniu Liama. Kiedy One direction weszło do szatni, Louis zauważył dość śmiesznego chłopaka, który miał w uszach kolczyki (męskie) i w brwiach a włosy postawione na żel. Pozostała część ciała już nie wygląda śmiesznie, raczej strasznie bo był dość napakowany. Tomlinson sądząc że jest niesłyszalny, szepnął do Harre’go.
- Patrz jaki frajer. I pewnie myśli że jest cool. – Powiedział i razem się roześmiali. Właśnie w tym momencie ten chłopak do nich podszedł.
- To on powiedział że pan jest frajerem! – Krzyknął szybko Styles, wskazując na kumpla. Ten posłał mu wściekłe spojrzenie.
- Chciałem zapytać gdzie toaleta ale jak opowiadasz takie rzeczy to chyba się nie zapytam … - Zaczął, jednak przerwał mu Louis.
- I całe szczęście bo i tak nie wiem.
- Tylko dam ci w mordę. – Dokończył z uśmiechem. Wtedy chłopak zrobił wielkie oczy i schował się za Harry’m. Mężczyzna jednak popchnął Stylesa, chcąc dostać się do Tomlinsona, jednak ten już wybiegał z szatni pokazując mu język.
- Proszę być dla niego wyrozumiałym. – Rzekł Harry podnosząc się z ziemi. – Kocham jego dziewczynę.
- Tylko tyle? – Spytał zaskoczony.
- I … i … przespałem się wczoraj z nią. A potem okazało się że ona nigdy nie kochała Louisa tylko mnie i … namawiała mnie do małżeństwa a on … on planował jej się oświadczyć. – Rzekł Styles jąkając się co jakiś czas.
- A no chyba że tak. To mogę mu darować. Ah, ciężkie życie ma ten chłopak. Może powininiem go pocieszyć? – Zaczął się zastanawiać.
- Nie! – Zaprotestował szybko Harry. – On nie znosi litości, denerwuje się i jeszcze bardziej popada w stan lękowy …
- Stan lękowy? – Zapytał zaskoczony.
- Tak, to jego choroba … Dobra rozgadałem się za bardzo, chodźmy już. – Stwierdził  wychodząc z szatni.
                                                                                  ***
Kiedy wszyscy już siedzieli w kole, na środek wyszedł Charlie. Przywitał się i kazał powitać nowych uczestników czyli One direction, Karen i Juliette.  Później powiedział że na dzisiejszej lekcji nauczy przerzutów przez ramię. Prawie wszyscy się ucieszyli.
- No dobrze a więc kto się zgłasza na ochotnika? – Spytał patrząc na wszystkich zgromadzonych. Przez dłuższy czas nikt się nie odzywał.
- To może ja. – Powiedział Liam wstając.
- Świetnie, a więc chodź na środek. – Rzekł Charlie zadowolony że znalazła się chociaż jedna chętna osoba, zwykle to on musi innych zmuszać.
- Na środek? Ale ja jestem nieśmiały. – Stwierdził, na co Louis zaczął się śmiać. – Dobra rzeczywiście to był żart. – Dodał patrząc na zgromadzonych. – Gdybyście mnie poznali na pewno byście się śmiali. – Zapewnił po czym wyszedł na środek. Tam Charlie złapał go za rękę i szybkim ruchem przerzucił za siebie. Wtedy Payne zaczął się drzeć że złamał mu rękę, Charlie naprawdę się przestraszył.
- Gdzie cię boli? – Spytał.
- No ręka! – Krzyczał. – Ała, jak boli. Chyba mam siniaka.
- A możesz nią ruszać? – Spytał, wtedy Liam kiwnął głową. – A więc nie jest złamana. Może po prostu nie jesteś przyzwyczajony do zbytniego nadwyrężania mięśni? Uprawiasz jakiś sport?
- Nie. Ja tylko śpiewam. – Odpowiedział szybko wstając z materacu.
- No to zagadka wyjaśniona. Siadaj. – Zdecydował Charlie który odetchnął z ulgą. – Dobrze, czyli już mniej więcej wiecie jak to ma wyglądać. Może jakieś dwie osoby chłopak i dziewczyna to przećwiczą? – Spytał patrząc na innych.
- To może ja. – Zgłosiła się Juliette. Trener spojrzał na nią z uśmiechem i zaprosił na środek.
- I ja. – Powiedział Niall wstając z podłogi. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, wyglądała na niezadowoloną i przerażoną jednocześnie. – Nie martw się nie zrobię ci krzywdy. – Zapewnił widząc jej spojrzenie. Potem z wskazówkami trenera Horan złapał za rękę dziewczynę i szybkim ruchem przerzucił ją za ramie.
- A nie powinno być jakieś rozgrzewki? – Spytał Louis.
- Powinna, ale nasze rozgrzewki wyglądają dość nie typowo. Dlatego nie byłem pewien czy wy byście takie chcieli. One nie są raczej dla amatorów. – Powiedział Charlie.
- To niech pan weźmie dwóch amatorów, będzie miał pewność że nie zrobią sobie krzywdy i będzie fair. – Wtrącił Zayn.
- Jak mnie nazwałeś? – Spytał oburzony charlie. – To ja ci mówię po imieniu, Zayn, a tu mi tu wypalasz z jakimś panem?
- Przepraszam, Charlie. – Odpowiedział trochę zmieszany. Wtedy się uśmiechnął.
- Tak lepiej, a więc … rozgrzewka polega na tym że dwie osoby staczają ze sobą tak jakby walkę … Kto się zgłasza? … Juliette czemu leżysz na ziemi? A ty Niall dlaczego walisz głową o materac?
- Bo mogłem się zgłosić do tego zadania, przynajmniej bym się wyżył. – Stwierdził Horan siadając w kole.
- Ja też. – Odburknęła Juliette ku zaskoczeniu Nialla, ponieważ nie sądził że ma powód do złości.  Charlie spojrzał na nich dziwnie, a zaraz potem spytał ponownie kto się zgłasza.
- Ja chce! – Wykrzyknął Louis. – Pokaże ci Liam że nie jestem ofiarą losu. – Dodał patrząc na niego. Ten tylko wzruszył ramionami, mówiąc ,,zobaczymy”.
- Dobrze a więc kto jeszcze się zgłasza? – Spytał. Nikt jednak nie podniósł ręki. Tomlinson poczuł się rozczarowany, patrzył błagającym wzrokiem na Harre’go który mówił nieme ,,Nie”.
- No ale dlaczego? – Zapytał w końcu głośno.
- Bo się ciebie boje. – Odpowiedział Styles, na co wszyscy zaczęli się śmiać. Wtedy Louis spojrzał na nich groźnie.
- Nie mogliście uwierzyć w to że Liam nie jest nieśmiały a w to że ja jestem silny nie możecie? – Spytał obrażony. Na to jakiś chłopak odpowiedział:
- Widziałem w gazecie jak od jakieś dziewczyny dostałeś w brzuch, więc stwierdzam że jesteś mięczak.
- Ja też to widziałam. – Odezwała się jakaś dziewczyna. – Już chyba ta co ci przyłożyła ma więcej siły. – Dodała ze śmiechem.
- Przekonacie się że nie. – Powiedział Louis ciągnąc za rękę Karen. Wtedy wszyscy spojrzeli na nią, a ta poczuła się strasznie nieswojo. Zaczęła mówić że to nie jest dobry pomysł, jednak on upierał się że musi im udowodnić że nie jest mięczakiem.
- A jak zrobisz mi krzywdę? – Spytała.
- To raczej ty jemu! – Krzyknął ktoś i znów zaczęli się śmiać. Louis już miał tego serdecznie dosyć.
- Daj spokój Louis, to trochę nie fair. Ty jesteś chłopakiem a ona dziewczyną. – Stwierdził Charlie, który przyglądał się całej sytuacji z rozbawieniem.
- Dziewczyną buhaha. – Chłopak roześmiał się na to szyderczo. – Ale jaką silną, no chyba że się wstydzi … - Dodał patrząc na nią wyczekująco. Wtedy ona ku jego zadowoleniu wyszła na środek. Wtedy trener powiedział że kto kogo powali na ziemie, nie będzie wybierany na zajęciach przez cały miesiąc. Louisowi i tak było wszystko jedno bo i tak nie zamierzał na nie chodzić przez mężczyznę w kolczykach którego się bał.
- Zaczynajcie. – Powiedział Charlie i odsunął się na bok. Na początku Tomlinson nie wiedział od czego zacząć, Karen też nie więc stali nic nie robiąc. Wtedy trener z uśmiechem rzucił im dwa kije. – Tylko nie wybijcie sobie oczu.
- Dziwne to karate. – Stwierdził Niall. – Ale ciekawe. – Dodał. Louis nawet z kijem nie wiedział co ma zrobić, ale wtedy zaczęła Karen i już chciała go uderzyć, ale chłopak obronił się swoją bronią. Stali tak przez kilka sekund.
- Może od razu dasz mi wygrać? – Spytał Louis patrząc na nią z rozbawieniem. Wtedy dziewczyna chciała podłożyć mu kij pod nogi, ale on szybko odskoczył. – Nie wygrasz ze mną tak szybko … - Stwierdził robiąc unik od kija który teraz chciał go uderzyć w głowę. Wyglądał na trochę przerażonego jej zachowaniem.
- Dobrze … bardzo dobrze … - Mówił Charlie z uśmiechem. – Pomyślcie sobie o czymś co was bardzo wkurzyło …
- Mnie nic nie wkurzyło, a ona zachowuje się jakby uczestniczyła w jakieś grze i miała za zadanie mnie zabić. – Powiedział Louis robiąc kolejny unik. Postanowił się w końcu odwdzięczyć, więc kiedy stali naprzeciwko siebie, podłożył jej nogę. Wtedy dziewczyna się wywaliła a Louis zabrał jej kij.
- Bo wczoraj miałam taki zamiar. – Wydukała w końcu, kiedy chłopak siedział na niej okrakiem, patrząc prosto w oczy.
- Ty? Niby dlaczego się wczoraj wkurzyłaś? Miałaś cudowną randkę z Harry’m która najwidoczniej się bardzo udała bo spaliście przytuleni do siebie.
- Nie tylko spali. – Wtrącił mężczyzna, którego Louis nazwał frajerem. – Podobno ona planuje z nim ślub. – Dodał, na co Styles zaczął się śmiać.
- To były takie żarty. – Wydukał patrząc na niego groźnie. – Na serio wziąłeś to na poważnie? – Spytał.
- Ale nie przyszło ci do twojego bezmózgiego łba że może ja 100 razy bardziej wolałam spać przytulona do ciebie! – Krzyknęła Karen spychając go na materac. – Ale ty wybrałeś ojca i nawet nie zaproponowałeś drugiej randki!
- Myślałem że tak się dobrze bawiliście że ja już wydam ci się nudny i cały czas będziesz tęsknić za Stylesem!
- Było fajnie ale to ciebie ko … nieważne. Cześć. – Powiedziała i wyszła. Przez moment nikt się nie odzywał. W końcu Charlie zaczął klaskać, Tomlinson już nic z tego nie rozumiał. Patrzył się na niego z zaskoczeniem.
- Jeszcze nigdy nie przeżyłem tak ekscytującej walki. – Rzekł z uśmiechem. – Mam nadzieje że będziecie częściej chodzić na moje zajęcia, co? Polubiłem was.
- Ja na pewno będę! W końcu miałeś rację, Charlie, powinienem popracować nad formą. – Stwierdził Liam. Reszta One direction i Juliette najwidoczniej nie miały zamiaru dalej uczęszczać na te zajęcia.
- Pójdę już. – Rzekł Louis wychodząc z sali.
- No dobrze na dziś koniec zajęć, możecie iść.
Po tych słowach wszyscy skierowali się do wyjścia …
                                                                                  ***
W szatni, Louis siedział na ławce i pił wodę z butelki. Harry patrzył się na niego jak zaczarowany. W końcu podszedł do niego i usiadł obok. Nie wiedział co powiedzieć.
- Nie pozwól jej odejść. – Odezwał się. – Bo drugiej Karen nie dostaniesz nigdy.
- Wiem. Ale co mam zrobić? Jak ją zdobyć? – Spytał patrząc mu prosto w oczy.
- Wymyśl coś. – Powiedział Styles wstając i zbierając swoje rzeczy. Nagle zadzwonił jego telefon, dzwonił Sean. – No co tam? … aha … Dobra, będziemy. Cześć. – Pożegnał się i spojrzał na przyjaciela.
- Co? Znów mamy sesje czy koncert? – Zapytał z uśmiechem zakręcając butelkę.
- Raczej bal. – Odpowiedział Harry kierując się w stronę wyjścia. Louis szybko wziął swoje rzeczy i pobiegł za nim.
- Nuda. Pewnie mamy być dla dziennikarzy, co?
- Pewnie tak. Za tydzień w sobotę o 21:00. – Odpowiedział. – Jakaś maskarada czy coś.
- Bal maskowy? – Domyślił się.
- Chyba tak. Sean mówił że każdy ma być w maskach. – Powiedział otwierając drzwi. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, dorzucił: - Będzie problem z rozpoznaniem kogokolwiek. Będę musiał zapamiętać dokładnie jaką masz maskę, bo inaczej cię nie rozpoznam.
Wtedy Louisowi twarz się rozjaśniła.
- I mówisz że ciężko będzie rozpoznać … Wiesz co? – Spytał patrząc na Stylesa z uśmiechem: - Właśnie wpadłem na pomysł jak ją zdobyć. Ale musisz mi pomóc.
- Ja? Niby w czym?
- W moim planie. Tylko pamiętaj … nie może cię zobaczyć przed balem, masz być totalnie anonimowy … Zresztą ja też. – Dorzucił.
- To może powiesz o co chodzi?
- Za tydzień o 20:55, dowiesz się wszystkiego.
- Mam aż tyle czekać? Louis, jesteś podły.
- Wiem.
                                                                       KONIEC
Dobra, w 42 odcinku dowiecie się co wymyślił Louis i także dowiecie się czy rzeczywiście jego plan mu się uda. Na razie mam taki wstępny pomysł na ten odcinek ale może się zmienić. Aha i nie znam się zbyt na karate, trochę o nim czytałam i doszłam do wniosku że wszystko przekręciłam. Jednak to mają być nietypowe nauki Charliego, więc wybaczcie ;). Paa.