One direction 2
Odcinek 37
Zayn kiedy tylko wrócił razem z Karen z wycieczki od razu poszedł do swojego pokoju, spać. Był strasznie zmęczony, w końcu cały dzień jeździli samochodem i zrobili tylko jeden postój. Widział się tylko z Liamem, który narzekał w dodatku że nikogo nie obchodzi. Nawet nie zapytał gdzie był. W sumie, nawet mu to odpowiadało. Nie chciał się im tłumaczyć. Musiałby jeszcze wysłuchiwać ich głupich komentarzy. A tego nie chciał.
Naiwny myślał że jak jednego dnia chłopaki dali mu spokój to i drugiego też tak będzie. Temat przy śniadaniu zaczął, Harry który patrzył na niego pytającym spojrzeniem.
- A gdziesz to szanowny Malik się szwendał wczoraj cały dzień? – Spytał sypiąc sobie płatek do miski.
- Nie twoja sprawa. – Odburknął. Reszta One direction spojrzała na niego zaskoczona. Do tego momentu Zayn nie miał żadnych sekretów, wręcz przeciwnie sam z siebie spowiadał im się gdzie chodzi co robi, czym bardzo często ich wnerwiał.
- Pewnie z dziewczyną dlatego nie chce rozmawiać. – Wtrącił Liam śmiejąc się. Malik miał ochotę mu przyłożyć, jednak pomyślał że najlepiej zrobi milcząc.
- No powiedz! Nie bądź cham! – Powiedział Louis, jedząc grzanki. – Obiecuje że nie będę krzyczał. – Dodał na to z uśmiechem. Zayn wtedy o mało co, by się nie roześmiał. Owszem, Tomlinson może nie będzie krzyczał, ale zrobi mega scenę zazdrości jak to on. – Pomyślał rozbawiony.
- Nie wiem czy powinienem wam mówić - Chłopak zaczął się wahać. – Ale w końcu jesteśmy przyjaciółmi … A ty drogi Louisie obiecaj że nie będziesz zły.
- Obiecuje, mogę ci nawet dać stówę. – Rzekł ze śmiechem. Zayn przystał na tę propozycję, akurat brakowało mu stówy do nowej gry a był pewien że chłopak będzie wściekły. Wziął głęboki oddech i oznajmił:
- Pojechałem na wycieczkę za miasto. Odjechaliśmy jakieś 60 km a może nawet więcej? Poszliśmy do baru i tam spotkaliśmy Alana i pana Johnsona. I tyle. – Zakończył mówić, pojąc sok.
- I co? Było tak strasznie? Czemu niby miałem się wściec? Ty Zayn, jesteś czasem dziwny. – Stwierdził Lou ze śmiechem. Po chwili jednak przybrał poważny wyraz twarzy i zaskoczony spytał: - ,,My”?
- No tak, ja i Karen. – Odpowiedział bezproblemowo, wstawiając naczynia do zmywarki. Przez moment Louis nic nie mówił. Totalnie go zatkało.
- Brawo Zayn! Najpierw Zooey teraz Karen. – Powiedział Liam, który zaczął klaskać w dłonie. – Jak nie podrywałeś to nie podrywałeś, ale jak zacząłeś to stary! Aż dwie naraz!
- Nic mnie z Karen nie łączy, a postanowiłem dać szansę Zooey. Zaraz jej wyślę kwiaty. Postanowiłem się jakoś zrewanżować za ten ostatni tydzień kiedy zachowywałem się jak kretyn i nie odbierałem jej telefonów. Może i jest przemądrzała, ale też zasługuje na szacunek. – Powiedział, kierując się do wyjścia, szczęśliwy że Louis nie robi mu wyrzutów. Jednak w ostatniej chwili, chłopak otrzeźwiał i zaczął:
- Tak? A co robiliście? O czym rozmawialiście? – Spytał. – Chyba musieliście o czymś ciekawym skoro nie odbierała moich telefonów …
- A o to ci chodzi! To moja wina! Wyłączyłem jej telefon, żeby nam nikt nie przeszkadzał. – Powiedział i znów chciał wyjść, jednak Louis nie dawał za wygraną.
- W czym? – Spytał patrząc mu prosto w oczy. Ten podrapał się w tył głowy, nie bardzo wiedział co odpowiedzieć.
- W rozmowie … To ja już pójdę zamówić te kwiaty …
- Na pewno tylko rozmawialiście? – Spytał Louis wstając z siedzenia. Cały czas patrzył prosto w oczy swojemu przyjacielowi. Zupełnie jakby chciał sprawdzić czy aby na pewno mówi prawdę.
- Nie. Wiesz, przeleciałem ją na tyłach samochodu, ale mam nadzieje że nie masz nic przeciwko. – Odpowiedział Zayn, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Tomlinson zrobił się na to cały czerwony ze złości. Podszedł do przyjaciela, zapewne by do uderzyć, jednak przed Malikiem stanął Niall który powiedział:
- Spokojnie. Zayn tylko żartował! Przecież wiesz jaki on jest. Na pewno nie tknął twojej ukochanej.
- Jak to nie? – Spytał zaskoczony chłopak. – Po wszystkim powiedziała że jestem lepszy nawet od Nathana. – Dodał ze śmiechem.
- Zayn, skończ. – Powiedział poważnie Horan, odwracając się w jego stronę. Tomlinson zrobił wielkie oczy, zamilkł na chwilę.
- Powiedziała ci o Nathanie? – Spytał w końcu. Malik kiwnął głową.
- Tak, opowiedziała długą i wzruszającą historie jak to została przez niego zdradzona, a jego rodzice nie akceptowali ich związku.
Załamany Louis tym co usłyszał, poszedł do salonu i usiadł na kanapie. Nie rozumiał, jak Karen mogła powiedzieć Zaynowi o Nathanie a jemu nie. Poczuł się kimś gorszym.
Jego rozmyślania przerwał Malik, który usiadł obok niego.
- Lou, przecież wiesz że żartowałem. Nic między nami nie zaszło. Nie potrzebnie się martwisz … Dla niej istniejesz tylko ty i twoje cudowne pocałunki! Ile ich było? Trzy? Cztery?
- O tym też ci powiedziała? – Tomlinson wstał z kanapy. – Widzę że bardzo się zakolegowaliście! – Wrzasnął i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Chłopak nadal siedział na kanapie. Było mu trochę wstyd. Czuł się jakby zdradził przyjaciela. Żałował że w ogóle pojechali na wycieczkę, ale polubił Karen i chciał się z nią zadawać … Podeszła do niego Christina, która przysłuchiwała się ich rozmowie.
- Tylko nie odbij, dziewczyny mojemu synowi. – Rzuciła ze śmiechem.
- Nie zamierzam … A właśnie! Miałem wysłać kwiaty! – Powiedział i czym prędzej chwycił za telefon.
***
Karen siedziała w Pitch Backs i czekała na pizze. W pewnym momencie usłyszała dźwięk swojego telefonu. Już miała odebrać, kiedy ujrzała na wyświetlaczu ,,Nathan”. Momentalnie odrzuciła. Nie chciała z nim rozmawiać. Nie widziała już dla nich przyszłości. Między nimi, według niej, było już wszystko skończone … Cieszyła się nawet że ją zdradził bo gdyby nie to, na pewno nadal byłaby jego dziewczyną. A wtedy na pewno miałaby totalnie gdzieś Tomlinsona, albo by w ogóle do niej nie zarywał. Chociaż on nie wie co to znaczy nie ruszać, zajętej dziewczyny … Po paru minutach ujrzała jak nikt inny a Louis wchodzi do pizzeri. Kiedy ją zobaczył, nawet się nie przywitał, usiadł tylko jak najdalej od niej. Karen zdziwiła się jego reakcją, zaraz potem poczuła złość. Wstała z miejsca i wściekła, przysiadła się do chłopaka.
- Rozumiem że istnieje dla ciebie tylko w sypialni? – Spytała ostro. Ten się roześmiał.
- Jak widzisz … Ja mam swoje życie, a ty swoje i lepiej niech tak zostanie. – Odpowiedział. – A teraz sorry, ale właśnie weszła blond piękność, idę ją poderwać.
- To przez to że się nie odbierałam wczoraj od ciebie telefonu? O to się wkurzasz? Louis, sorry ale nie jestem dla ciebie na wyłączność. Od czasu do czasu może mi się rozładować komórka. – Powiedziała dziewczyna, kiedy Lou wstał z miejsca.
- Kłamiesz! Jesteś kłamliwą jędzą. – Rzekł a zaraz potem roześmiał się ironicznie: - Wiem że byłaś z Zaynem! I to on wyłączył ci telefon. Gadaliście o Nathanie i o naszym pocałunku! … Pewnie jeszcze go podrywałaś jak to ty! Dobrze że Zayn jest dobrym przyjacielem bo pewnie byś się z nim przespała.
Karen wtedy wstała z miejsca i dała mu w twarz, a potem wyszła. Louis stał w miejscu trzymając się za policzek. Nie wiedział co ma zrobić. Wiedział że trochę przesadził, ale był wściekły. Zależało mu na niej i w tym był największy problem. Usiadł z powrotem na siedzeniu i ciężko westchnął … Tymczasem Karen spływały łzy po policzku. Była rozczarowana Louisem. Wiedziała że był zazdrosny, ale to nie znaczyło że może gadać co mu się podoba. Kiedy była już blisko domu, zadzwonił telefon, szybko odebrała. Modliła się żeby to nie był Nathan.
- Hej, nie przeszkadzam? – Spytał Harry. W jego głosie słychać było lekki stres.
- Nie. – Odpowiedziała szybko.
- Coś się stało? Może wpadnę do ciebie, pogadamy. – Zaproponował.
- Nie trzeba. Dam sobie radę. – Rzekła i w tym momencie zupełnie się rozkleiła. – Nie, nie dam sobie rady. – Stwierdziła.
- Będę za 5 minut. – Zdecydował Styles.
- Nie! Moi rodzice są w domu … Wolałabym żeby cię nie widzieli, będą się pytać … Ja wpadnę do ciebie. – Rzekła rozłączając się zanim Harry zdołał cokolwiek powiedzieć …
***
W 15 minut później, Karen zadzwoniła do drzwi, domu One direction. Jak burza w 2 sekundy otworzył jej drzwi Harry, uśmiechając się głupio.
- Heeej. – Powiedział wpuszczając ją do środka. Dziewczyna miała wrażenie przez moment, że chciał ją uściskać, ale w ostatniej chwili zrezygnował.
- Cześć. – Odpowiedziała uśmiechając się lekko.
- Chodźmy do mojego pokoju. – Stwierdził, zamykając drzwi. Potem złapał ją za dłoń i skierował się w stronę swego pokoju. Kiedy już się tam znaleźli, ciężko westchnął. Nie bardzo wiedział od czego zacząć.
- Pokłóciłam się z Louisem. – Wydukała Karen, siadając na łóżku. Ponownie się rozkleiła. Łzy zaczęły jej spływać po policzku. – Pewnie się domyślasz że między nami coś kiedyś zaszło … Tak całowaliśmy się, nie raz, kilka razy!
- Dzięki poprawiasz mi tym humor. – Odburknął chłopak, widocznie obrażony. Dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem. – To znaczy eee , pewnie kiepsko całuje, co? – Dodał z głupim uśmieszkiem.
- Możemy nie rozmawiać o tym jak Louis całuje? – Spytała. Styles pokiwał głową. – Ma pretensje o to że pojechałam za miasto z Zaynem i powiedziałam mu o pocałunku i Nathanie. Powiedział że na pewno chciałam się z nim przespać!
- A ty co zrobiłaś?
- Dałam mu w twarz i wyszłam. Co miałam zrobić? Byłam taka wściekła, że najchętniej bym mu przyłożyła patelnią.
- Patelnią? – Spytał Harry, uśmiechając się. – Louis Tomlinson, pobity patelnią! – Chłopak zaczął udawać że piszą o tym w gazecie na pierwszej stronie.
- Nie wiem co mam zrobić. Wystarczy że się pokłócimy a ten już podrywa inne dziewczyny i totalnie mnie ignoruje.
- Wiem że Louis jest trudny. W końcu jestem jego najlepszym kumplem i jeszcze teraz jego ojciec jest gejem, matka nie chce o tym rozmawiać a ja trochę go olałem dla Maxa. Na pewno doceniał że ma chociaż ciebie a teraz okazuje się że gadasz o prywatnych sprawach z Zaynem … Zrozum trochę mu było przykro. On reaguje na wszystko gwałtownie. Kiedy się wkurzy to koniec! … Raz się pokłóciliśmy i przez tydzień robił mi przypalone tosty! Wiesz co to była za męka? – Spytał Styles, śmiejąc się.
- Nie musiałeś ich jeść. – Zauważyła słusznie.
- Ale Lou, nawet przypalone tosty robi najlepsze na świecie! Musisz je kiedyś zjeść! Są boskie! – Wykrzyknął Harry. Karen na to się roześmiała.
- Na pewno … Dzięki za rozmowę. Czuje się trochę lepiej. Chyba już pójdę. Na pewno masz ważniejsze sprawy na głowie niż słuchanie jak żalę się na twojego kumpla. Ale rozumiem cię, ja też bym się tak czuła gdybyś się żalił na Juliette. – Karen wstała z łóżka i skierowała się w stronę drzwi.
- Ale ja naprawdę lubię, słuchać jak narzekasz na Louisa! Przyjdź do mnie kiedyś jak ja się z nim pokłócę to ponarzekamy razem! A zresztą, możemy teraz … - Powiedział Styles, zbliżając się do niej.
- Dzięki jesteś super przyjaciel, ale ja pójdę. Muszę trochę pobyć sama.
Harry pokiwał głową ze zrozumieniem. Usiadł rozczarowany na łóżku i rzucił:
- Szczęściarz z Louisa że cię całował … - Po tych słowach ugryzł się w język. Miał nadzieje że Karen nie zwróci uwagi na te słowa i po prostu je oleje. Dziewczyna jednak trochę zdziwiona zbliżyła się do Stylesa.
- A chciałbyś? – Spytała rozbawionym tonem. Pomyślała że chłopak chce jej tymi słowami poprawić nastrój.
- Nawet nie wiesz jak bardzo … - Wydukał i znów się ugryzł w język, tym razem mocniej ponieważ krzyknął z bólu. Wstał z kanapy i skierował się w stronę okna.
- Harry, ty sobie żartujesz? – Zapytała patrząc na niego. Ten nie odpowiedział?: - Pewnie tak. W takim razie ja sobie pójdę. Na razie.
W momencie, jakby Stylesa coś tknęło. Jakaś myśl jakby mu podpowiadała ,,Teraz albo nigdy”. Podbiegł do Karen i złapał ją za dłoń, ściskając dość mocno.
- A jakbym nie żartował to co?
Karen na kilka sekund zamilkła.
- To by było chyba nie możliwe ponieważ ty i tak nic do mnie nie czujesz. Sorry Harry, ale nie mam nastroju na jakieś teorie.
- A jakby to nie były teorie? – Spytał patrząc jej prosto w oczy.
- … To nie wiem … prawdopodobnie musiałabym wyjechać Meksyku ponieważ trudno mi by było powiedzieć że nic między nami i tak by nie mogło być ponieważ jest Louis.
- A gdyby go nie było? – Spytał Styles który złapał jej drugą dłoń.
- Ale jest. – Odpowiedziała i wyswobodziła się z jego uścisku. – Zachowujesz się trochę dziwnie, na pewno dobrze się czujesz?
- Tak tylko … narkotyki źle na mnie działają. – Odparł z lekkim uśmiechem. – Ale nie przejmuj się. Przestają powoli działać więc będę normalnym Harrym Stylesem który tylko niestety lubisz.
- Nie tylko. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Przepraszam że ostatnio się nie odzywałam, ale nie było czasu pogadać. Jeśli chodzi o tamto wesele to nie mam ci za złe tego pocałunku …
- Aaa, pocałunek no tak! Pamiętam! Mąż twojej kuzynki nadal jest na mnie zły?
- Jak cholera. Obmyśla plan jak by cię tu porwać i wywieźć do Niemiec. – Rzekła ze śmiechem Karen. Styles także się roześmiał: - Ale ja na serio. On jest trochę świrnięty. – Wyjaśniał. Wtedy Harry zrobił wielkie oczy.
- No cóż, niech mnie wywiezie gdzie chce byle z tobą! – Powiedział ze śmiechem. – Znaczy eee i z Louisem, Liamem, Zaynem i Niallem. Kocham was wszystkich!
- Fajnie … Nie wiem tylko jak powiem Louisowi że Nathan do mnie cały czas pisze. On jest zazdrosny o Zayna i jeszcze Nathan … Nie wiem co robić …
- Możesz wykorzystać pewnego przystojniaka o zabójczym uśmiechu, o tu na tym łóżku! – Powiedział zupełnie poważnie. Karen się roześmiała.
- Kusząca propozycja. Gdybym nie lubiła Louisa, na pewno bym skorzystała. – Odpowiedziała. – Dobra, cześć. – Dziewczyna zbliżyła się do Stylesa i dała mu buziaka w policzek. Kiedy chciała się od niego odkleić, chłopak przytulił ją.
- To nie lub Louisa. – Powiedział.
- Jesteś kochany ale niestety … Wykorzystaj inną dziewczynę. – Stwierdziła i wyszła machając mu z jego pokoju. Kiedy zatrzasnęła drzwi, Harry wydukał:
- Ale ja nie chce innej dziewczyny …
***
Zayn chcąc się zachować jak na porządnego chłopaka przystało, zrezygnował z wysłania Zooey kwiatów. Postanowił że sam je, jej zaniesie … Poszedł do jej apartamentu i w recepcji zapytał który zajmuje pokój. Jako że był sławny recepcjonista podał mu go od razu, miał wtedy pewność że nie jest jakimś psychicznym fanem. Malik czym prędzej udał się pod wskazany numer – 408, windą. Kiedy znalazł się już pod jej drzwiami, poczuł stres. Nie miał pewności że zareaguje z entuzjazmem … Stchórzył. Postanowił że podłoży kwiaty pod drzwi, zapuka i ucieknie zanim dziewczyna otworzy drzwi. Jak pomyślał tak zrobił, tyle że w jego ucieczce przeszkodził mu jeden z pracowników hotelu, na którego Zayn wpadł. Nie zdążył się podnieść i zwiać przed pojawieniem się Zooey. Kiedy dziewczyna otworzyła drzwi, wyglądała na lekko zdziwioną.
- Zayn? – Spytała, jakby nie wierząc w to co widzi. Chłopak podniósł się z podłogi i spojrzał na nią zmieszany.
- Tak to eee ja. – Odpowiedział. – Przyniosłem ci kwiaty a raczej podłożyłem. Chciałem być romantyczny żebyś myślała że to od tajemniczego wielbiciela ale wpadłem na tego oto człowieka! – Wytłumaczył. Pracownik zrobił wielkie oczy, wydukał ,,przepraszam” po czym się zmył.
- Czyli mam rozumieć że totalne olewanie też wlicza się w twoją ,,romantyczność”?
- Eee, tak. Taki jestem. Ludzie mówią że jestem dziwakiem ale to mój sposób bycia … Chciałem zbudować między nami taki mur, wiesz, żeby to wszystko nie przyszło za prosto … numer telefonu, pokaz mody. A potem co? Pocałunek?
- Nie. Nie mam ochoty całować się z kimś kto mnie po prostu ignoruje … Co mamusia się namówiła byś przyniósł mi te cholerne kwiaty? Nie potrzebuje ani ich, ani ciebie. Jesteś zwykłym wieśniakiem. – Po tych słowach wzięła bukiet róż i wyrzuciła je do kosza. Zayn nie wiedział co ma zrobić. Wiedział że źle postąpił, ale żeby od razu wyrzucać kwiaty które kupił za własną, ciężką zarobioną kasę na koncertach?
- Ja wieśniakiem? I kto to mówi. – Powiedział do siebie po cichu, tak by dziewczyna nie usłyszała. Na jego nie szczęście usłyszała.
- Coś ty powiedział? – Spytała ostro. – Ochrona! – Wrzasnęła. W ciągu sekundy przybiegło dwóch gości. Zooey wskazała na Zayna, wtedy bez słowa złapali go ciągnąc do wyjścia.
- Hej! To niesprawiedliwe! Te kwiaty kosztowały 15 dolarów! Jesteś podła! – Krzyczał. Jednak to nic nie pomogło. Dwóch mężczyzn wyrzuciło go z apartamentu. Malik przez moment jak idiota leżał na ziemi. Był tak wściekły na Zooey że najchętniej wykrzyczał by jej w twarz co o niej sądzi. Nagle podeszła do niego jakaś dziewczyna. Miała sympatyczny wyraz twarzy.
- Nic ci nie jest? – Spytała patrząc na Zayna ze współczuciem.
- Nie, ale dzięki że pytasz. – Odparł wstając z chodnika. – Nienawidzę tej zołzy. Nie dziwię się że ma takie imię, idealnie do niej pasuje. Zooey – Zołza.
- Zooey? Mówisz o tej modelce? – Zapytała, Malik kiwnął głową. – Jestem jej menadżerką, Megan, miło mi.
- Oh, nie wiedziałem. Ja jestem Zayn … Mam nadzieje że jej powiesz to co ja tu przed chwilą wyznałem. Przekaż jej że jest podłą zołzą i że jej nienawidzę i się zemszczę.
- Sam jej to powiedz.
- Nie mogę. Jej ochroniarze mnie wyrzucili. Na pewno Zooey powie w recepcji aby mnie nie wpuszczali … Błagam przekaż jej to co ci powiedziałem. – Powiedział Malik. Dziewczyna potrzasnęła głową.
- Wole nie. Zooey bardzo szybko się denerwuje, a jutro ma sesje zdjęciową. Nie chce jej denerwować. – Wyjaśniła.
- Szkoda. Mam jedno pytanie czy … Zooey też jest dla ciebie taka nie miła?
- Nie. Jest bardzo miła. Lubię ją. – Powiedziała nie przekonującym tonem. – Dobra muszę lecieć, miło było cię poznać Zayn.
- Ciebie też, Megan.
W drodze do domu, usłyszał dźwięk swojego telefonu. To był Niall. Malik zastanawiał się co też chce mu powiedzieć.
- Czego? – Spytał Zayn, gdy odebrał.
- Nie uwierzysz! Właśnie dzwonił nasz menadżer i powiedział że będziemy na pierwszej stronie gazety! Tylko muszą nam zrobić zdjęcie! Wiesz będziemy na sesji zdjęciowej! Jutro! Oh, już nie mogę się doczekać. – Powiedział radośnie.
- Sesja? To super. – Odparł chłopak i nagle coś sobie uświadomił: - Sesja? Niee! Zabije naszego menadżera!
- O co ci chodzi? – Horan był zdziwiony jego słowami.
- O to że Zooey też ma jutro sesje. Pewnie jak na nieszczęście w tym samym czasie co my. A ta zołza kazała mnie wyrzucić z apartamentu, rozumiesz? A ja idiota kupiłem kwiaty za 15 dolarów!
- Mówiłem że lepsza byłaby róża za 2 dolary to ty jak zwykle musisz wydawać na dziewczyny fortunę. – Odparł ze śmiechem.
- Od dziś koniec z tym! Zooey jest dla mnie warta tyle co nic. Nie wydałbym na nią ani grosza. Dobra, Horan kończę. Aha i powiedz naszemu menadżerowi że naprawdę jest w poważnych tarapatach …
KONIEC
Nie umiem pisać krótszych, wybaczcie. I tak zrezygnowałam z jednej sceny, ona chyba w ogóle się nie pojawi. Za bardzo bym namieszała … ;). Dobra, dziękuje za komentarze jak zwykle. Paa;D
długie są dobre więc dodawaj dłuugie :DD .... a rozdział jak zwykle znakomity :DD
OdpowiedzUsuńuhuhuhu! :D rozdział świetny! Ale poproszę więcej Karen i Louis'a! :D
OdpowiedzUsuńNareszcie * - *
OdpowiedzUsuńRozdział super, cud miód . ♥
Czekam na nn . : *
Napisz kolejną jak najszybciej. ! Ubóstwiam cię < 3 Masz talent ♥
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńW końcu dodałaś.
Nie mogłam się doczekać kiedy będzie nowy rozdział.
I zgadzam się z tą u góry a i poproszę więcej Lou i Karen.
Lubię czytać o nich.
Może w końcu coś zacznie się dziać i może będą razem w końcu.
Biedny lou. Widać, że naprawdę kocha karen. W sumie to nic złego, że spotkała się z zaynem i pojechali na małą wycieczkę. Przyjaciele tak się właśnie zachowują, więc lou nie powinien mieć do nich o to pretensji. Jeśli chodzi o to całe zwierzanie, to trochę go rozumiem. W końcu karen miała zostać jego dziewczyną, było blisko do tego, on zwierzył się jej więc pewnie tego samego oczekiwał od niej.. A ona wolała porozmawiać na temat swojego byłego chłopaka z Zaynem niż ze swoim przyszłym.
OdpowiedzUsuńZnowu kłótnia? powiedz mi tak szczerze, dlaczego Ty wszystko tak bardzo komplikujesz,co? ;p
Wracając do tematu. To prawda,że lou nie powinien mówić takich rzeczy, ale karen nie powinna go okłamywać. Dlaczego nie powiedziała mu prawdy? gdyby to zrobiła, lou napewno zachowałby się inaczej i może nie doszłoby do kłótni.. Mam tylko nadzieję, że podczas spotkania z Harrym nie dojdzie do czegoś, czego później będzie żałowała.
oo, czegoś takiego się nie spodziewałam. Harry prawie przyznał się karen, że ją kocha. Całe szczęście, że mu nie uległa i nie dała się pocałować, ani tym bardziej sama tego nie zrobiła. Podeszła do tego na "lajcie" - że tak się wyrażę, ale pewnie w głębi duszy wiedziała, że Harry mówił wszystko na poważnie. Teraz trzeba się tylko modlić żeby lou nie dowiedział się o wszystkim.. Nie dość, że jest zazdrosny o natthana, zayna, to jeszcze będzie musiał przeprowadzić dość poważną rozmowę z kolejnym przyjacielem z zespołu. Oby tylko nie wydarzyło się nic poważnego.
Podziwiam Zayna, że kupił kwiaty i zdecydował się pójść do jej apartamentu. Musiało go to wiele kosztować. Tylko wkurzyło mnie zachowanie zooey.. Chłopak się postarał, przyszedł do niej po tych kilku dniach w których ją ignorował. Chciał dać jej szansę, spróbować, a ona nie dość, że wyrzuciła kwiaty to jeszcze wezwała na niego ochronę! Bezczelna!
Jeśli okaże się, że chłopcy mają z nią sesje, to Zayn będzie mógł się w jakiś sposób na niej zemścić. ;) to byłoby najlepszym rozwiązaniem..
Wydaje mi się też, że między nim a megan może coś być. :P ale to okaże się w kolejnych odcinkach .:)
mega <3 Harry kocha Karen *__* uuu coś czuje że będzie się działo, Lou bardzo szybko się złości zresztą Karen też, biedny Zayn taka fortunę na nią wydał , a ona go wywaliła wredna zołza... czekam na następny <33
OdpowiedzUsuńU mnie nowa część.
OdpowiedzUsuńŚwietnie jak zawsze czekam z niecierpliwością na następny :D
OdpowiedzUsuńach ten malik :)) i to cudownie właśnie ,że jest długi. twoje rozdziały wręcz się pochłania więc nie przejmuj się długością, więcej rozkoszowania sie czytaniem dla nas :P wkurzyla mnie ta zooey (dobrze napisalam?) :P jak mogla wezwac ochronę???! nie rozumiem jej :P dzieki za komentarz u mnie i czekam na kolejny :P
OdpowiedzUsuńhej :) dodałam u siebie właśnie dziesiaty rozdzial :) mam nadzieje ze wpadniesz i zostawisz jakis komentarz :) pozdrawiam :P
OdpowiedzUsuńaha zapomnialam dodac adres :P :
Usuńhttp://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/