piątek, 26 lipca 2013

One direction 4 odcinek 88

One direction 4
Odcinek 88
Wieczorem impreza rozkręciła się na dobre. Liam wypatrywał ładne dziewczyny nad basenem, Karen i Jim tańczyli, Louis patrzył na nich z zazdrością, Juliette i Niall opychali się jedzeniem, Zayn także spędzał czas z Megan a Harry w końcu musiał się przemóc i zagadać do Zooey. Wcale mu się nie uśmiechało tym bardziej iż był przekonany, że dziewczyna go oleje. Wypatrzył ją gdy siedziała samotnie przy barze i biorąc głęboki oddech podszedł do niej z szerokim uśmiechem. Zastanawiał się czy nie wyglądał przy tym nieco głupkowato, ale miał to gdzieś. Cały czas zjadały go nerwy. Przeraźliwie bał się, że nie podoła temu zadaniu i będzie klapa. Dziewczyna stała oparta o bar i piła drinka. Wyglądała jakby kogoś szczególnego obserwowała. Styles pomyślał, że tym kimś może być Megan. Być może dziś chciała jej wyznać prawdę? 
- Hej Zoe. - powiedział zachowując pełny luz i przystanął obok niej. - Poproszę drinka. - zwrócił się do barmana stojącego za nim. - Jak leci? 
- Normalnie. - odpowiedziała bez entuzjazmu. - Przyjechałam tu pracować nie wypoczywać. Jutro z samego rana mam sesję zdjęciową. 
Hazza kiwnął głową. Nie wiedział co ma teraz powiedzieć? Chyba wyczerpały mu się tematy do rozmów. 
- Współczuje ci. Sesja potrafi być taka męcząca. Wiem coś o tym. Sam raz miałem. – powiedział udając, że jest mu przykro.
- Naśmiewasz się ze mnie? – spytała marszcząc brwi. Harry od razu zrobił wielkie oczy. Nie spodziewał się takiej reakcji. On po prostu na gwałt próbował znaleźć jakiś temat do rozmowy aby zaczerpnąć chociaż nić porozumienia z Zooey. Nie wiedział, że to będzie tak ciężkie zadanie. Modelka potrafi dać w kość i być bardzo kapryśna. Wiedział, że po godzinie będzie miał jej dosyć.
- Nie, nie, nie! – krzyknął szybko gestykulując rękoma. – Nie śmiałbym. Po prostu ja naprawdę uważam, że masz ciężką prace. Podziwiam cię za to.
- Czyli jednak się naśmiewasz. – stwierdziła z obrażoną miną zamawiając kolejnego drinka.
- To nie tak … - zaczął jednak dziewczyna mu przerwała.
- Daruj sobie. Mam lepsze rzeczy do roboty. – powiedział i spojrzała w stronę Zayna, który świetnie bawił się z Megan. Wzięła głęboki oddech i odgarnęła włosy. – No już! Spadaj.
Hazza wywrócił oczami i oddalił się od niej. Wiedział, że to zadanie nie będzie łatwe ale … nie spodziewał się, że aż tak trudne!
Tymczasem Liam wypatrywał ładne laski przy basenie. Wszystkie wyglądały tak bosko, ze trudno mu było się zdecydować do której zagadać. Blondynka długie nogi idealnie czysta cera mmm, cud miód i malinka. Już miał do niej podejść gdy owa dziewczyna pocałowała inną dziewczynę! Payne zrobił wielkie oczy i odwrócił się na pięcie. Znalezienie fajnej laski na podryw jest jednak trudne! Kolejna była niska, miała rude włosy i piegi. Nie była piękna ani i brzydka. Li długo się zastanawiał czy do niej zagadać w końcu zrezygnował gdyż przyszedł do niej jakiś mężczyzna i powiedział, że tatuś załatwił jej jutro jazdę na jej wymarzonym kucyku. Zapatrzona w siebie bogaczka! Następna była ciemną blondynka o długich falujących włosach i skąpym czarnym bikini. Leżała na leżaku i piła drinka śmiejąc się na widok swoich koleżanek, które szalały w basenie. Liam pomyślał, że to szalona dziewczyna i mogą miło spędzić resztę wakacji. Podszedł do niej pewnie i zaczął:
- Cześć, zauważyłem cię stojąc o tam. – wskazał na miejsce w którym się znajdował wcześniej. – Masz śliczny uśmiech. Myślałaś żeby zostać modelką? Nadawałabyś się. Z takim ciałem ho, ho dziewczyno! Zrobiłabyś karierę.
- Podrywasz mnie czy naprawdę tak uważasz? – spytała podejrzliwie.
- I jedno i drugie. – odpowiedział na co kobieta się roześmiała. Liam poczuł się pewniej więc zajął miejsce na sąsiednim leżaku. – Liam. – wyciągnął w jej stronę dłoń. Dziewczyna jednak jej nie uścisnęła więc Payne cofnął ją speszony.
- Kate. – odparła z lekkim uśmiechem.
- Przyjechałaś tu sama?
- Nie. Z koleżankami. – powiedziała i pomachała do nich.
- Szalone z was kobiety. – rzekł Li ze śmiechem. – Ja także przyjechałem z przyjaciółmi. Są równie szaleni a nawet bardziej.
- Może oni tak ale … nie ty.
Tymi słowami Kate wprawiła Liama w zaskoczenie.
- Co masz na myśli? 
- Przyznaj się: koledzy cię namówili żebyś do mnie zagadał? Nie wyglądasz na szalonego. – powiedziała popijając drinka. Liaś otworzył oczy ze zdziwienia. On nie jest szalony? On nie jest szalony? W tym momencie nie źle się wkurzył.
- Ty chyba nie wiesz co mówisz. – rzekł z oburzeniem. – Jestem bardzo szalony!
- Tak? To udowodnij. – zażądała kobieta ze śmiechem.
- A proszę bardzo. – powiedział unosząc seksownie jedną brew. – U mnie w pokoju za 5 minut. Tylko nie spóźnij się bo jestem bardzo nie miły gdy ktoś nie dba o punktualność. – dodał z cwaniackim uśmieszkiem. – Pokój 410. Do zobaczenia, skarbie.
                                                                                  ***
Następnego dnia wszyscy zeszli na śniadanie sporo spóźnieni. Ta impreza totalnie ich wykończyła. Louis pomimo tego, że powiedział iż będzie flirtował z innymi kobietami wcale nie spełnił swoich gróźb. Cały czas patrzył się na Karen i Jima. Zazdrość dosłownie go zżerała od środka. Nie mógł się skupić na niczym innym. Tylko na nich! Tak jakby byli jedynymi ludźmi! Niall i Juliette siedzieli w hotelowej kawiarni i pili cappuccino. Oboje do 3 nad ranem tańczyli i wygłupiali się. Mieli nadzieje, ze dzisiaj także będzie jakaś impreza. Musieli się od stresować po tym wszystkim. Mieli naprawdę ostatnio trudny czas. Po chwili dołączył do nich Harry.
- Cześć. – powiedział siadając naprzeciwko nich ze smętną miną.
- Podryw roku się nie udał? – zgadywał Niall.
-  A weź nie przypominaj mi nawet. Nie mam pojęcia w co Zayn mnie wkopał! Ta Zooey to wredna laska i nie uda nam się dogadać.
- Ty nie masz się z nią dogadywać tylko odciągnąć ją od Megan, pamiętasz? – spytał Niall. – Nie musisz łazić za nią cały czas, tylko jak w pobliżu będzie Meg. Ty chyba stary nie zrozumiałeś swojego zadania.
- Masz rację. Dzięki Nialler. – odparł Harry z uśmiechem. – A właśnie: gdzie Liam? Wczoraj dosyć wcześnie opuścił imprezę.
- Widziałam jak wychodził z jakąś dziewczyną. – powiedziała Juliette.
- No tak! Cały Liam! – rzekł Styles z uśmiechem po czym zamówił kawę. – Napiję się zjem coś i pójdę wylegiwać się na leżakach a wy co macie zamiar porobić?
- To samo! – krzyknął z radością Niall. – Popatrzymy na seksowne tyłeczki … ehem to znaczy będziemy gadać o męskich sprawach. – dodał zmieszany. – Czyli koszykówka, motory, samochody te sprawy, nie?
- Niall, my nigdy o tym nie rozmawiamy. – przypomniał mu Harry.
- Właściwie to … - zaczęła Juliette. – Chciałam iść pozwiedzać ale … jak chcesz Niall to się wyleguj. Naprawdę nie ma sprawy. Nie musimy wszystkiego robić razem, prawda? Powinniśmy się cieszyć z wakacji a nie robić rzeczy na które nie mamy ochoty.
- Serio? – Nialler nie wierzył, że ma tak wspaniałą dziewczynę. – Jesteś kochana! – wykrzyknął i dał jej buziaka w policzek a Jul się uśmiechnęła.
                                                                       ***
Liam obudził się z okropnym bólem głowy. Na początku nie wiedział gdzie jest ale potem zdał sobie sprawę, że znajduje się we własnym pokoju! Wczoraj za dużo z Kate wypił i … przespali się. Ale tego chciał. To nie było jak z Jennifer. Nie, nie. Zobaczył jednak, że dziewczyny nie ma obok niego. Zdziwił się lekko ale stwierdził, ze może poszła po bitą śmietanę w końcu wczoraj coś o niej mówiła … czy on mówił? Już nie pamiętał za bardzo. Payne spróbował się ruszyć jednak … cos uniemożliwiało mu to. Spojrzał w górę i … zdał sobie sprawę, że jest przykuty do łóżka przez różowe kajdanki, których używa się na wieczorach panieńskich! Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Co to ma być? Nie wierzył, że Kate mu coś takiego zrobiła ale z drugiej strony … zaczęła mu się jeszcze bardziej podobać. Jest taka nieprzewidywalna i tajemnicza. Idealna dziewczyna dla niego. Ta sytuacja jednak nie zbyt mu odpowiadała. Był głodny i chciał wziąć tabletkę od bólu głowy. Zaczął się więc wiercić a gdy to nie odniosło skutku zaczął krzyczeć „Kate”. Nikt jednak nie reagował. Liam zaczął nieco panikować. Co ma zrobić? Siedzieć tak przywiązany do jutra aż znajdzie go sprzątaczka i zgwałci? Nie chciał tego! A jak ta sprzątaczka będzie miała 50 lat? Nie przeżyje tego obrzydzenia. Umrze.
Postanowił jednak totalnie nie panikować. Spojrzał w prawą stronę. Na komodzie znajdował się jego telefon. Uśmiechnął się sam do siebie. Będzie miał okazję zadzwonić do kogoś aby mu pomógł. Próbował więc przysunąć go do niego nogą. Komórka lekko drgnęła ale zaczęła zbliżać się w jego stronę ku radości Liama. W końcu spadła z komody na łóżko. Żałował, że ma przykutą prawą rękę bo lewą będzie okropnie ciężko! Nie poddawał się jednak i wszedł w kontakty. Do kogo by tu zadzwonić? Hm … Zayn? Pewnie jest z Megan – nie przyjdzie. Niall? On ma Juliette. Harry? Miał bajerować Zooey. Karen? Ma Jima. Louis ? On nie miał laski. Zadzwonił więc do niego. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Halo? Siemka Lou. Słuchaj jest problem …
- Ja też mam problem. – odpowiedział z ciężkim westchnieniem. – Toster się zaciął! Rozumiesz? Zaciął się toster! Ty wiesz co to oznacza?
- Nie Lou nie mam pojęcia ale …
- To oznacza brak tostów! A brak tostów to głodówka! Ja umrę, rozumiesz? Umrę. Ale spoko ty pewnie masz ważniejszy problem od mojej śmierci. Słucham cię Liam.
Payne wywrócił oczami. Tomlinson potrafi być czasem okropnie wkurzający. On ma tu naprawdę problem a ten mu wyjeżdża z zepsutym tosterem! Cały Louis. Nigdy nie dorośnie. Wieczne dziecko, które nie umie sobie z niczym poradzić. Teraz zrozumiał Karen i nawet ją poparł.
- Jestem przykuty kajdankami do łóżka a mojej laski nie ma.
Zapadła na moment cisza.
- Co?
- Louis musisz mi pomóc! Dzięki Bogu, że mam bokserki!
- Dla mnie to nie problem. Braliśmy razem prysznic.
- Dzięki Louis. Miałeś mi o tym nigdy nie przypominać. – powiedział Liam.
- Nie martw się. Nie byłeś pierwszy i nie ostatni. – odparł z szyderczym śmiechem. Payne wywrócił oczami.
- Przyjdziesz do mojego pokoju? Proszę.
- Dobra spoko. Będę za 20 minut.
- Lou ty sobie chyba żartujesz? Jakie 20 minut?
- No sorry ale muszę zjeść śniadanie. Narka.
Louis się rozłączył a Liam zaczął na niego przeklinać.                                                                           ***                                                                                    
Juliette od dwóch godzin zwiedziała. Zobaczyła już parę zamków, starych domów a także najróżniejszych atrakcji turystycznych. Wieczorem chciała przejechać się na wodnej motorówce ale z Niallem. Sama by się za bardzo bała. Właśnie stała przed pewnym obrazem jakiegoś hawajskiego malarza w zabytkowej galerii, którą według legend o północy nawiedzają duchy. Chętnie by to sprawdziła ale zżerał ją strach.
- Cześć. – usłyszała za sobą czyjś głos. Odwróciła się i zobaczyła …
- Owen? – spytała nie mogąc w to uwierzyć. – Owen! – powtórzyła i rzuciła mu się na szyję. – Co tu robisz?
- Co ja tu robię? Co ty tu robisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie ze śmiechem. Po kilku sekundach Jul przestała go ściskać.
- Przyjechałam z przyjaciółmi a ty?
- Z rodzicami. – odparł trochę ze wstydem. – Na początku nie chciałem bo wiesz, wakacje ze starymi to obciach ale w końcu mnie przekonali. I nie żałuję, że dałem się namówić. – dodał patrząc na blondynkę z szerokim uśmiechem. – A gdzie twoi przyjaciele?
- Wolą się wylegiwać na plaży. – odpowiedziała ze śmiechem. – No cóż, tylko ja lubię zwiedzać. Zresztą wiele ludzi uważa, że to nuda.
- Ja tak nie uważam. – zaprotestował szybko. – Aaa nadal przyjaźnisz się z Karen?
- Tak, a czemu pytasz?
- Czytałem gdzieś, ze chce wykorzystać sławę swojego chłopaka Louisa Tomlinsona i zostać sławnym fotografem.
- Coo? – Juliette omal nie wybuchnęła śmiechem. – To plotki. Zresztą oni nie są już razem.
- Szkoda. Widziałem ich w programie na żywo. Wydawali się być fajną parą.
- Ale nie są. Długa historia. Może kiedyś ci opowiem.
- Aaa masz jakieś plany na wieczór? Moi rodzice chcą się przejechać jachtem i … myślę, że ja tylko bym im przeszkadzał. Zresztą, romantyczne scenerie to nie moja bajka. Umówiłabyś się ze mną w kawiarni wieczorem?
- Właściwie to chciałam … - zaczęła przypominając sobie, że miała pomysł przejechać się motorówką z Niallem. On jednak nie wiedział o tych planach więc śmiało mogła się z tego wycofać. – Tak mam czas wieczorem. Wpadaj.
- Super to do wieczora! – Owen z uśmiechem na ustach pomachał do niej i poszedł.
                                                                                  ***
Po 20 minutach a nawet dłużej nadszedł w końcu Louis. Liam ziewał z nudów, dlatego w międzyczasie włączył sobie grę na telefonie. Nie grało się łatwo lewą ręką ale dawał radę. Z nudów mógłby nawet przeczytać podręcznik do Biologii.
- Jestem! – wykrzyknął Lou wpadając jak burza do pokoju. – Ooo Liaś. Różowe kajdanki. Oj nie ładnie.
Payne wywrócił oczami.
- Nie korzystaliśmy z nich! – wycedził przez zaciśnięte zęby. – I jeśli to ci poprawi humor  to nawet nie wiele pamiętam z ubiegłej nocy.
- Oczywiście. – Lou puścił mu oczko z uśmiechem co jeszcze bardziej zdenerwowało Liama.
- Lepiej znajdź kluczyk! Nie chcę spędzić całego dnia przykuty do łóżka!
- No już nie denerwuj się. – odpowiedział Tomo, który w środku pękał ze śmiechu. Zaczął się więc rozglądać po pomieszczeniu. Komoda, szafka, stół, krzesełka, fotele … nic! Poszedł nawet do łazienki i przez pół godziny wyładowywał wszystko z szafek ale i tam nie było! Sprawdził nawet kieszeni ubrań Liama. Nic! Nieco załamany wrócił mu obwieścić złą nowinę. – Nie ma.
- Jak to nie ma?! – wydarł się. – Musi być! Przeszukaj jeszcze raz! Może coś pominąłeś?
- Liam, szukałem dwie godziny! Jestem pewien, że niczego nie pominąłem. Kluczyka nie ma, stary. Przykro mi. Udanych wakacji! – Louis skierował się w kierunku drzwi i otworzył je ale w ostatniej chwili Li krzyknął:
- Musisz ją znaleźć, rozumiesz? Musisz znaleźć Kate. To wysoka blondynka z lekko falującymi włosami. Dasz radę. Wierzę w ciebie. – powiedział patrząc na niego wyczekująco.
- Li i jak ty sobie to wyobrażasz? Że biegam po całym hotelu i pytam o Kate z falującymi włosami? To chore! Uznają, że naćpałem się.
- No to chociaż uznają prawdę! Lou proszę … nie chcę spędzić całego dnia w kajdankach.
- Nooo bez kluczyka grozi ci cała wieczność. – odparł z szerokim uśmiechem. – Dobra poszukam jej ale tylko godzinę. Jeśli po tym czasie nic to odpuszczam sobie, jasne? A na drugi raz lepiej wybieraj dziewczyny.
- Żartujesz sobie? To prawdziwa kocica. Chcę powtórkę z tej nocy! – wykrzyknął Payne uśmiechając się na samo wspomnienie.
                                                                                  ***
Harry postanowił, że nie odpuści. Ma misję i musi ją wykonać czy tego chce czy nie chce. Będzie odciągać Zooey od Megan a Zayn będzie mu wdzięczny do końca życia lub … do końca wyjazdu. Od rana śledził brunetkę i zobaczył, że na plaży ma sesję zdjęciową. Uradowany podszedł bliżej. Musiał stwierdzić, że Zoe jest świetna w tym co robi. To urodzona modelka. Koło wody stał fotograf więc Hazza postanowił, że postoi koło niego. Miał nadzieje, że jak modelka go zobaczy to ucieszy się na jego widok. Może i byłoby tak (chodź to mało prawdopodobne) ale Styles potknął się i przewrócił na mężczyznę, który wpadł do wody!
- Bardzo, bardzo pana przepraszam. – powiedział chłopak ze wstydem. – Nie chciałem …
- Ty idioto! – wydarł się fotograf. – Zniszczyłeś mi aparat! Nie jest wodoodporny! Wiesz ile kosztował? Na pewno nie zdajesz sobie z tego sprawy! Wynocha stąd! Tu jest sesja zdjęciowa a właściwie już po sesji! Przez ciebie! I co ja teraz zrobię? Przejechaliśmy 1000 kilometrów aby zrobić tą sesję i przez jednego kretyna nam się nie uda! Pozwę cię!
- Nie ma pan zapasowego? – spytał nieśmiało.
- O przepraszam bardzo, że nie pomyślałem iż jakiś dureń wsadzi mnie do wody!
- Ale ja nie specjalnie … - jęknął i patrzył za odchodzącym mężczyzną. Potem przeniósł swój wzrok na Zooey. Także nie wyglądała na zadowoloną. Jak zawsze wszystko schrzanił.
- Co tu robisz? – spytała ostro. – Śledzisz mnie?
- Niee ja … przechodziłem tylko i …
- Nie obchodzi to mnie! Zepsułeś naszą sesję. – powiedziała ze złością. – Nie mam pojęcia co my teraz zrobimy.
- Naprawdę nie macie zapasowego aparatu? – powtórzył swoje pytanie Harry gdyż to było dziwne. Przejeżdżają tyle kilometrów z jednym aparatem?
- Nie, nie mamy. Coś jeszcze? Czy mogę iść do Iana zanim popełni samobójstwo?
- Coo?
- No wiesz … jest bardzo wrażliwy. – wyjaśniła wywracając oczami. – A rok temu przeszedł poważne załamanie nerwowe.
- Och, przykro mi. – powiedział naprawdę ze współczuciem. Zooey jednak uznała iż to był sarkazm. Bez słowa od niego odeszła. Hazza tymczasem zastanawiał się jak to naprawić? Wpadł mu nagle do głowy pewien pomysł …
                                                                                  ***
Louis łaził od pół godziny pytając różnych osób czy nie znają czasem jakieś Kate. Każdy odpowiadał jedno i to samo: Nie. Załamany usiadł na jednym z leżaków. To łażenie totalnie go zmęczyło. To miały być najlepsze ferie wiosenne w jego życiu a nie akcja ratujmy Liama Payne!
- Cześć. – przysiadł się do niego pewien mężczyzna koło 40. – Szukasz podobno jakieś Kate?
- Tak. A co? Znasz ją? – spytał Tomo któremu oczy zaczęły się jarzyć.
- Nie. – odpowiedział kręcąc głową.
- To po co mi tyłek zawracasz? – spytał ostro.
- Bo … wiesz … chciałem jakoś zagadać. A jestem nieśmiały i nie bardzo wiedziałem jak. – powiedział spuszczając głowę. – Przyjechałem tu sam i czuje się samotny. Może zechcesz mi dotrzymać towarzystwa?
- Mam 17 lat! -  pisnął Louis wstając z siedzenia.
- A ja 42. Nie bój się. Nikt się nie dowie.
- Boże! Jesteś pedofilem i gejem! Fuj! – wykrzyknął i jak najszybciej od niego uciekł. Dlaczego zawsze mu przytrafiają się takie wpadki? Kiedy tak biegł przed siebie zderzył się z kimś. Miał nadzieje, że to nie kolejny 40 – latek. Szczerze mówiąc miał dosyć dzisiejszego dnia.
- Louis? A gdzie ci tak spieszno? – spytała Karen ze śmiechem. – Uciekasz przed natrętną fanką?
- Raczej fanem.  – sprostował nadal piskliwym głosem.
- Cooo? – zapytała wesoło. – Podrywał cię chłopak? Brawo. – klasnęła w dłonie.
- 40 letni pedofil. – odpowiedział  wzdrygając się na samą myśl. – Chciał abym dotrzymał mu towarzystwa.
- Czałoby dotrzymać. Biedny samotny pan. Co by ci szkodziło? – spytała rozbawiona. – Założę się, że zrobiłbyś furorę gdybyś potem opowiedział o tym w jakieś gazecie.
- Ahaaa. Dobra ja muszę iść znaleźć Kate. Na razie. – Louis się pożegnał i od niej odszedł. Dziewczyna stała tak sama przez kilka minut. Poczuła się nagle dziwnie zazdrosna. Tomlinson tak jak zapowiedział znalazł sobie dziewczynę na wakacje. Ciekawa była tylko jak wygląda. No cóż, znając Lou na pewno jest śliczna i szczupła. W tym momencie podbiegł do niej Harry.
- Heeeeeeej Kaaaaren. – powiedział szczerząc się jak idiota. – Wiesz jak bardzo cię lubię, prawda?
- Czego chcesz? – zapytała znudzonym tonem.
- Pożycz swój aparat. Wiem, ze kochasz fotografować i wszędzie zabierasz ze sobą to cudo. Proooszę tylko na jeden dzień. To cholernie ważne.
Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Po co ci mój aparat?
- A dasz?
- A po co? – Karen nie odpuszczała. W końcu Harry ciężko westchnął.
- Wpadłem na fotografa Zooey i biedak wpadł do wody razem ze swoim aparatem. Zepsuł się i nie mają zapasowych. Kretyni.
- No bo kto z nich by przypuszczał, że Harry Styles postanowi wrzucić fotografa do wody? – powiedziała wywracając oczami. – Dobra pożyczę ci ale jutro do zwrotu. Za mną.
Harry szczerząc się jak małe dziecko pobiegł za Karen.
                                                                                  ***
Wieczorem, Juliette czekała w kawiarni na Owena. Zaczęła się zastanawiać gdzie jest jej chłopak? Od rana go nie widziała. No cóż, pewnie się kąpie w basenie. Zamówiła truskawkowy koktajl i ciężko westchnęła. Nieoczekiwanie do pomieszczenia wbiegł Niall. Nieco zdziwiła się jego obecnością. I skąd w ogóle wiedział, ze tu będzie? A może nie wiedział?
- Cześć skarbie! – krzyknął machając do niej i sprintem dosiadł się do niej. – Co tu robisz, sama?
- Siedzę i piję koktajl. – odpowiedziała. – Jak spędziłeś dzień?
- Leżałem na leżaku i opalałem się. Potem poszedłem coś zjeść i znów wróciłem na leżak. Słodkie lenistwo. Coś pięknego. – powiedział przypominając sobie dzisiejszy dzień. – Jutro od nowa to samo!
- Znowu? Myślałam, ze chociaż jutro spędzimy ten dzień razem.
- Ależ spędzimy! Możesz dołączyć się do mnie, chcesz? – spytał obejmując ją ramieniem. Dziewczyna kiwnęła głową nieprzekonująco. Wcale jej się nie uśmiechało cały dzień leniuchować. Wolała zrobić coś pożytecznego. Dość, że w weekendy oglądają filmy i cały dzień się opierniczają. Ferie chciała jakoś wykorzystać. Nagle nadszedł Owen. Uśmiechnął się na widok Juliette i spojrzał marszcząc brwi na Nialla.
- Witaj Jul. – powiedział siadając naprzeciwko niej. – Przepraszam za spóźnienie.
- Nie ma sprawy. – odpowiedziała z uśmiechem. – Niall to Owen, Owen to Niall.
Chłopaki kiwnęli do siebie głowami ale wcale nie mieli zamiaru się witać. Od razu nie przypadli sobie do gustu.
- Skąd się znacie? – spytał nagle Owen.
- Ze szkoły. Niall to mój chłopak. – powiedziała ostatnie zdanie trochę zbyt cicho. Horan to zauważył i wcale mu to się nie spodobało.
- Aaa chłopak. – Owen uśmiechnął się. – Długo jesteście razem?
- No będzie jakieś pół roku. – odparła dziewczyna.
- A wy? Skąd się znacie? – zapytał nagle Niall.
- To długa historia. – powiedziała Juliette. – Owen jest ode mnie o 2 lata starszy i wyjechał na studia. Tak się urwała nasza znajomość.
- Która była bardzo zażyła. – rzekł z uśmiechem chłopak. – To jak? Jesteśmy umówieni na jutro?
- Tak jesteśmy. – powiedziała z uśmiechem.
- Co? Jakie umówieni? – spytał Niall z przerażeniem.
- Chciałem aby Juliette zobaczyła zamek z XVI wieku. Naprawdę warto. Będzie ciekawie.
- Ja idę z wami! – krzyknął Niall z satysfakcją. – Od zawsze chciałem zobaczyć ten zamek.
- Ale przecież chciałeś poleniuchować … - przypomniała mu Jul.
- Już nie chcę. – powiedział dumnie Horan. Czuł, że musi pilnować swojej dziewczyny bo był pewien, że Owen to nie taki aniołek jak się wydaje …
                                                                                  ***
Louis wrócił do pokoju Liama totalnie załamany. Nie znalazł Kate chodź szukał je wytrwale. Payne nadal leżał na łóżku. Nie był zadowolony. Wręcz gotował się ze złości.
- 6 godzin! 6 pierdolonych godzin! Tyle cię czubku nie było! – darł się. – Wiesz jakie ja męki tu przechodziłem? Nawet nie zdajesz sobie sprawy! Przed paroma godzinami wlazła tu jakaś dziewczyna ze swoimi koleżankami, która pomyliła pokoje! Wiesz co to było za upokorzenie?! Wiesz?!
- Spokojnie. Ja też nie przeżyłem tego dnia zbyt fajnie. Podrywał mnie 42 – latek, który był pedofilem. Masakra, stary. – Louis usiadł na brzegu łóżka. – Kate nie znalazłem. Wcięło ją gdzieś.
- Jak to ją wcięło?! A może wcale nie szukałeś?! Hę? To by było bardziej prawdopodobne!
- Liam! Staram ci się pomóc a ty ciągle narzekasz! Od teraz radź sobie sam! Mam cię gdzieś! – krzyknął Louis i chciał wyjść z pokoju ale telefon Liama spadł na podłogę. Zaczął go więc prosić aby chociaż go podniósł, ponieważ chciał się zabić komórką. Tomo słysząc to wykonał jego prośbę i schylił się pod łóżko aby wyciągnąć telefon. Jaki przeżył szok gdy okazało się, ze znajdował się tam nie tylko telefon ale i kluczyk! Otworzył szeroko oczy i z uśmiechem go wyjął. – Zobacz co znalazłem. – powiedział machając przedmiotem przed Liamem.
- Otwórz kajdanki! Szybko otwieraj! – krzyknął Liam ze śmiechem.
- Zrobię to pod warunkiem, że mnie przeprosisz za swoje bezczelne zachowanie w stosunku do mnie. Nie zasłużyłem na nie.
Payne tyle się tego dnia wycierpiał, że zrobiłby totalnie wszystko byleby Lou otworzył zamek.
- Przepraszam. Nie powinienem się tak zachowywać. Byłem kretynem. Wybacz mi.
- Nooo może być. – powiedział Lou i z uśmiechem otworzył kajdanki. Li ciesząc się jak małe dziecko zaczął skakać po łóżku.
- Wolność! Nareszcie wolność! – krzyczał. – Dzięki Lou. Jesteś the best!
- A co z Kate? – spytał Tomo gdy był przy drzwiach.
- A co ma być?
- Nie zemścisz się?
- Nie. Mam o wiele lepszy pomysł. Muszę tylko się dowiedzieć jaki jest numer jej pokoju ale to jutro. Teraz idę spać.
- Co? Leżałeś cały dzień w łóżku a kiedy w końcu cię z niego wydostałem ty idziesz spać?
- Zmęczyłem się tym czekaniem na ciebie. – powiedział a Louis wywracając oczami wyszedł z jego pokoju. Z tego wszystkiego zapomniał, że miał zamienić wyjazd Karen i Jima w koszmar. No cóż, dokończy swój niecny plan jutro. Dziś zamierzał porządnie się wyspać. Może przez noc wpadnie mu do głowy jakiś super pomysł. Jedno jest pewne: nie zamierzał im odpuścić.
                                                                       KONIEC
Uff, mamy nareszcie 88 odcinek! Ostatnio nie mogłam się jakoś skupić i byłam okropnie przygnębiona. Niby są wakacje a ja cały czas się zamartwiałam. Teraz jest już lepiej i mam nadzieje, że dobry humor pozostanie mi do końca wakacji! ;) Dziękuje za poprzednie 18 komentarzy. Wiecie jak się jarałam czytając je? Jesteście najlepsi dzięki wam bardzo! <3
Co myślicie o tym odcinku? Sporo się wydarzyło nie powiem. Aż sama się gubię w tym wszystkim! Hahah xd
Mam nadzieje, ze wy jakoś to ogarniacie! ; - ).
Aha, komentujcie bo naprawdę sporo się namęczyłam przy tym odcinku. Może nie wygląda ale trudno się go pisało. Serio.
I najważniejsze pytanko: co sądzicie o piosence Best song ever? Kto był najlepszy? Bo jak dla mnie Marcel! On rozpierała system. Albo Leeroy. Kocham jego tekst: Per – feckt. Po prostu mój ulubiony moment w teledysku chodź nie tylko. Scena Veronici i Harre’go też była mega <3
Paaa <333 


niedziela, 21 lipca 2013

Larry Stylinson

Hej, hej. Chciałam wam trochę napisać o mojej nowej "obsesji". Otóż tak mam, że pewne rzeczy mnie interesują i myślę o nich bez przerwy a potem tracę zainteresowanie i tyle. Nie musicie się ze mną zgadzać albo w ogóle tego nie czytajcie bo o czym będzie ta notka łatwo się domyślić z tytułu. Wypowiadam się na temat 1D rzadko chyba, że jest to forma żartu. Po prostu nie chcę hejtów dlatego kiedyś w ogóle nie pisałam nic o Elenaor. A kiedy ktoś pytał mnie o zdanie pisałam po prostu "Nic do niej nie mam. Jest mi obojętna". I na tym się kończyło. 
No cóż, prawda jest zupełnie inna moi kochani. Od początku nie lubiłam Elenaor ale byłam przekonana, że to przez to iż chodzi z Louisem, za którym szaleję. Bo to będą chyba 2 lata, odkąd jestem Directioner zdałam sobie sprawę, że nie lubię ją za to jakim jest człowiekiem. Rozumiem, że połowa fanek 1D ją kocha a druga nie tak jak ja. 
No dobrze przejdźmy do rzeczy nigdy nie byłam Larry Shiper chodź popierałam te dziewczyny bardziej niż Elenour. Zmieniłam zdanie po tym jak pewna dziewczyna przedstawiła ponad 350 faktów na to, że Larry jest prawdziwy i muszę przyznać, że bardzo prawdopodobne iż to prawda. Obejrzałam ponad 10 filmików z ich koncertów i stwierdzam, że jako jedyni z boys bandu tak często na siebie patrzą. Szczególnie uderzył mnie jeden filmik z koncertu (sorry nie mam linka ale jak znajdę to wam zapodam) gdzie Louis rozmawiał z Niallem gdy nie śpiewali a sporo dalej siedział Harry zupełnie sam. Co jakiś czas Lou na niego patrzył. Raz gdy udawał, ze mówi coś Horanowi na ucho a oczy popędziły w stronę Hazzy kolejny raz gdy niby się "przeciągał" a tak naprawdę obczajał lokersa. To najsłodszy filmik jaki oglądałam. 
Tu kolejne video (filmik wzięty z jeden stronki, którą wam podałam u dołu) 
Harry śpiewa "and all LOU little things" i zauważyłam, że po tym Louis się na niego patrzy. Nie wiem czy z uśmiechem czy nie ale spojrzał się na niego :).

Kolejna sprawa to ta ich zazdrość. Jeszcze bardziej słodsza. W necie są gify, filmiki na którym widać jak Zayn i Louis siedzą obok siebie bardzo blisko i śmieją się a Harry dotyka kolana Tomo! Hello! Na kolejnym jest jak Harry szepcze coś z Zaynem (także są blisko siebie) a Lou przyciąga do siebie Stylesa łapiąc go w tali.
Jeśli to prawda to modest każe im się ukrywać. Louis oczywiście buntuje się ale Harry jest zbyt nieśmiały aby stać go było na bunt. Także z tego co widzę Hazz wcale nie jest podrywaczem i jego związek z Taylor był udawany bo widzieliście aby się chociaż raz całowali? Bo ja nie czemu? 
Kolejna sprawa to przejrzałam fotki Harrego i tych niby jego "dziewczyn" i stwierdzam, ze to kit, który wciska nam modest. Hazza co prawda całował się z Caroline Flack ale to było bardzo dawno temu i stał odwrócony tyłem więc może ona go całowała w policzek i wyglądało to jak pocałunek. Wszystko jest możliwe :). 

Natrafiłam także na bardzo interesujące video! Dziennikarz pyta ich tam mniej więcej o Larre'go! Ha! I wypowiadał się tylko Louis a Harry milczał kiwając głową! Uwierzycie? 
Kolejna sprawa to prezenter pytał Hazze o jego romanse czy zamierza się ustatkować czy coś a Louis zakaszlał i odwrócił głowę. 
Gdy pytał Louisa o jego związek Harry zaczął się nie spokojnie wiercić na krzesełku. Wow! Musicie to zobaczyć :). 


Kolejny filmik gdzie dziennikarka  spytała o ich szczególną więź a Harremu oczy się zaczęły jarzyć jak dwie iskierki hahaha xd 
Louis zachowywał się jak naćpany tak szczerze :) Za dużo tego picia co miał w puszcze :D 


Zauważyłam, że Lou ponad 3 razy został zapytany o swój związek i ani razu nie wypowiedział imienia "Elenaor" na głos. No cóż, może to nie jest takie ważne ale zawsze coś. 

Związek Elenor i Louisa to czysta fikcja i widać to nawet po zdjęciach dlatego moja pierwsza teoria była, że Lou jest gejem a Harry robi sobie z niego żarty! No cóż, potem jakoś o tym zapomniałam ale teraz to jestem prawie pewna, że coś między nimi jest. Oczywiście w wywiadach Tomo stara się to zatuszować i szybko zmienia temat. 

Chciałam wam jeszcze wstawić filmik z takiego jednego wywiadu ale mi się nie udało :(. 
Dziennikarka spytała Louisa jaki ma dzwonek gdy dzwoni mu budzik. Tomo się zaczął zastanawiać a w tym czasie Harry zaczął go nucić. Lou chyba trochę się wkurzył i rzucił do niego tekstem: "Właśnie to wymyśliłeś" hahaha :) czyżby Lou chciał uratować sytuację? 

Więcej poczytacie na tych stronkach:

Zachęcam do odwiedzenia ich bo ja nie byłam Larry shiper i śmiałam się kiedy ktoś pisał, że Lou i Harry się kiedyś ujawnią. Mój punkt widzenia zmienił się po odwiedzeniu tych stronek. To chyba wszystko dzięki za uwagę :) I proszę nie hejtujcie mnie bo naprawdę zbierałam się przez 2 dni aby wam o tym napisać. Cały czas rezygnowałam ale w końcu wzięłam się w garść. 
Jeśli chodzi o mnie to nie wierzę w coś co nie jest potwierdzone ale tutaj zaczynam! Jestem sobą zaskoczona ale cóż :). 

Możecie podawać swoje gg i dzielić się filmikami z wywiadów, koncertów ... wszystko mile widziane :). 
A jeśli tak bardzo nie chcecie to ja podam wam wtedy swój numer gg :P. 
To chyba tyle. Do zobaczenia kochani <3 

niedziela, 14 lipca 2013

One direction 4 odcinek 87

One direction 4
Odcinek 87
- Szczoteczka!
- Żel!
- Telefon!
- Laptop!
- Mp4!
- Bokserki!
- Żarcie!
- Grzebień!
Chłopcy mieli pełne ręce roboty przed wyjazdem na Hawaje. Nie chcieli o niczym zapomnieć. Najgorszą rzeczą chyba dla nich byłoby nie wzięcie telefonów. Chcieli wiedzieć co się dzieje na świecie a nie mieli pewności czy na Hawajach będzie elektronika. Ogólnie każdy z nich był podekscytowany wyjazdem. Byli pewni, że to co ich tam spotka zapamiętają na bardzo długo. Louis tymczasem musiał odbyć ze swoją mamą poważną rozmowę. Tłumaczył jej, że nie jest już małym dzieckiem i sam może o sobie decydować ale Christina nadal nie była przekonana. Mówiła, że na pewno zdarzy im się wypadek samolotowy albo wybuchnie jakiś wulkan. Tomlinson wywrócił oczami. Jego matka zawsze przeszkadzała i teraz to właśnie kolejny raz udowodniła. Z rodzicami Juliette poszło o wiele łatwiej. Niall i Jul bardzo się zdziwili. Myśleli, że zrobią im cały wykład. Stało się jednak inaczej. To było dla nich pozytywne zaskoczenie. Rodzice Karen zgodzili się wtedy gdy dziewczyna im powiedziała, ze będzie tam Louis. Nadal mieli nadzieje, że do siebie wrócą i ten wyjazd sprawi, ze tak właśnie się stanie.  Karen była mega zaskoczona. Pierwszy raz doszło do tego, że jej rodzice lubią jej chłopaka. Co prawda była pewna, że chodzi o jego kasę, sławę i wygląd. Obawiała się jak zaakceptują Jima ale postanowiła na razie nic im o nim nie mówić. Nie chciała ich dołować a i może nie pozwolili by jej jechać. Co było prawie pewne.
- Wszystko spakowane? – spytał Harry z uśmiechem stojąc przy drzwiach z walizkami.
- Oczywiście. 50 Prezerwatyw też. – odpowiedział szczerząc się Liam.
- Weź się nie wygłupiaj. – rzekł wywracając oczami.
- Dobra żarcik. – powiedział Payne. – Wyluzuj. Mam tylko 35.
Harry zaczął gadać pod nosem jaki Li jest durny. Zayn pochwalił się, że także spakował jedną. Hazza wybałuszył oczy. Wydawało mu się, że  Zay to raczej taki spokojny chłopak i, że tylko Liam z Louisem są walnięci.
- To nie fair! – wykrzyknął Lou tupiąc nogą. – Ja nie mam kogo bzykać!
- A myślisz, że ja mam? Poderwie się jakąś Hawajkę a właściwie Hawajki. – pocieszył go Liam klepiąc po plecach. – Oglądałem „Słoneczny patrol” Wiesz jakie one mają cycki? Stary! Padniesz!
Harry zaczął błagać, żeby przestali gadać a kiedy do tego nie doszło trzasną im drzwiami przed nosem.
                                                                       ***
W samolocie najwięcej bagaży miał oczywiście Liam. Twierdził, ze na Hawajach będzie taki upał, ze będzie się szybko pocić a co za tym idzie będzie musiał często zmieniać ubrania. Zayn poradził mu kupienie jakiegoś anty perspirantu ale Payne nie chciał. Uważał, ze jego sposób jest o wiele lepszy a i przyciągnie uwagę dziewczyn. Bowiem one lubią „modnisiów”.
- Dobrze, ze oddałeś walizki do bagażowego bo ludzie nie mieliby gdzie siedzieć. – powiedział uszczypliwie Louis do Liama.
- Żałuje, że z tobą siedzę. – rzekł z obrażoną miną.
- A zamienisz się? – spytał z nadzieją w głosie Harry bowiem zajmował miejsce obok grubasa, który cały czas jadł hot doga i narzekał na swoją żonę, która go zdradza.
- Nie ma mowy. – odpowiedział Li z uśmieszkiem.
- Daj Meg pomogę ci z tą torbą! – krzyknął Malik gdy dziewczyna miała problem ze schowaniem torby.
- Dzięki. – odpowiedziała uśmiechając się do niego.
- Nie no nie ma sprawy. – powiedział drapiąc się w tył głowy. – Zawsze do usług.
- W ogóle dzięki, ze zaproponowałeś mi ten wyjazd. Musiałam na Zooey wymusić urlop ale w końcu się zgodziła. Oczywiście nie wie gdzie lecimy chodź była strasznie ciekawa. Nie wiem czemu. – powiedziała ze śmiechem po czym zajęła miejsce. Zayn na moment zmarszczył brwi. Potem usiadł obok Megan. Po pięciu minutach oczy wyszły mu na wierzch. Pomyślał, że zaraz wpadnie w szał! To było nie do pomyślenia! Czemu akurat ONA? I to tutaj?
- Why? Oh god why? – jęknął patrząc w górę.
- O co chodzi? – spytała Meg. Zayn wskazał ruchem głowy na Zooey, która właśnie wsiadła na pokład.
- Nie miałam pojęcia, że tutaj będzie. Przepraszam Zay wiem jak jej nie lubisz. Miejmy nadzieje, ze będzie w innym hotelu. – powiedziała z uśmiechem dotykając jego dłoni. W tym momencie Malik zrobił wielkie oczy! Dotąd jego problemem było to, że znienawidzona dziewczyna poleci także z nim na Hawaje! Owszem to także był problem ale był jeszcze drugi a mianowicie może się wygadać o wspólnej nocy. Tego Zayn nie chciał. Bardzo zależało mu na Megan i nie chciał jej stracić. Zooey to jednak jędza i mogłaby się wygadać, chodź powiedziała, że nigdy tego nie zrobi.
- Słuchaj muszę na chwilkę iść. Sorry. – Malik wstał z siedzenia i skierował się w stronę Louisa, Liama i Harre’go. Był cały przerażony. Prawie się trząsł. – Chłopaki! Pomóżcie! Jest mega problem!
- Nie mów, że ta seksowna stewardesa ma chłopaka! – krzyknął Liam załamanym tonem. Zayn wywrócił oczami.
- Zooey tu jest! Zooey Sullivan! Co mam zrobić? Ta jędza zepsuje mi wyjazd. Przecież jeżeli wygada Megan prawdę to … O Boże! Meg ze mną zerwie i będę frajerem bez dziewczyny jak wy! – wykrzyknął Zayn.
- Dzięki Zay. Mówiłem ci jakim jesteś wspaniałym przyjacielem? – spytał sarkastycznie Louis.
- Przepraszam. Wyrwało mi się. Ale co mam robić? Przecież nie sądzę żeby Zoe wyjechała wcześniej niż my. Meg mnie znienawidzi, znienawidzi, znienawidzi … - Malik schował twarz w dłoniach i zaczął powtarzać to słowo w kółko i w kółko. Chłopaki mając tego serdecznie dość, postanowili coś wymyślić.
- Może niech ktoś pilnuje żeby się nie zbliżała do Megan? – podsunął pomysł Harry. Malik kiwnął głową z uznaniem i spojrzał na Liama.
- Na mnie nie patrz! Mam zamiar poderwać gorące Hawajki!
Wtedy Zayn popatrzył na Louisa.
- Hej! Cały czas chciałbym wrócić do Karen a podrywanie Zooey raczej mi nie pomoże. – odparł. Wtedy Zay ciężko westchnął i spuścił głowę a zaraz potem się uśmiechnął.
- Harry. – powiedział dumnie.
- Co? – spytał nic nie rozumiejąc. – Ej! Chyba nie chcesz powiedzieć … Nie, nie i nie. To nie mój typ. Ja jestem wrażliwy i nieśmiały  a ona pewna siebie i złośliwa. Nawet nie wiedziałbym o czym mam z nią rozmawiać. Nic z tego. Wybij to sobie z głowy.
- Harry błagam … przez ciebie już jeden związek się rozbił, nie pozwól żeby mój także. – rzekł Malik klękając nad nim.
- Słuchaj przyjaciela. – odezwał się grubas jedzący hot doga. – Zooey Sullivan to nie zła laska. Gdybym nie miał żony sam bym się za nią wziął. – dodał patrząc na modelkę rozmarzonym wzrokiem. Styles ciężko westchnął. W sumie co mu szkodziło? I tak nie miał lepszy planów.
- Zgoda ale jesteś mi winien przysługę. – rzekł.
- Zawsze i wszędzie. Dzięki, stary. Ratujesz mi tyłek. – powiedział Malik klepiąc go po ramieniu i odchodząc od niego. Nagle Louis zobaczył Karen, która także wsiadła na pokład. Chciał do niej podejść i się przywitać ale … przeżył szok! Otóż za nią znajdował się nikt inny jak Jim! Gałki oczne wyszły mu na wierzch i czuł jak brakuje mu tchu. Po co ona go tu przyprowadziła? Co chciała tym osiągnąć? Niby gadała, ze jest z nim ale nie brał tych słów na poważnie.
- Harry jako, ze jestem dobrym przyjacielem to zamienię się z tobą. To ja będę czuwał aby Zooey nie zbliżała się do Megan. – powiedział Louis z uśmiechem.
- Naprawdę? – Harremu oczy się rozjaśniły. – Lou … ja … nie wiedziałem, ze potrafisz być taki wspaniały. Jestem ci naprawdę wdzięczny. To cud, ze mam takiego kumpla. Jestem ci winien dużą przysługę.
 -Naprawdę stary nie musisz. Robie to tylko i wyłącznie dla ciebie nie dla korzyści. – odpowiedział.
- Ale fakt, że … że pomyślałeś, że ja jej nie lubię i bierzesz to zadanie na swoje barki. Wow Lou … imponujesz mi. Jesteś wspaniały. – powiedział Harry, który nadal nie mógł uwierzyć w to, ze Tomlinson się zgodził na takie coś. Wiedział jak ważna jest dla niego Karen i był dumny, że jego przyjaciel poświęca swój związek dla niego. – Zaraz, zaraz … Czy to nie Karen i Jim weszli? – Styles zmrużył oczy. – Ty gnido! Chciałeś wzbudzić w niej zazdrość! Och, wiedziałem, ze łajdak z ciebie a nie przyjaciel. I żeby to było jasne: nie zamieniam się.
- Wyluzuj. To naprawdę nie miało nic wspólnego z Karen.
- Akurat. – prychnął pod nosem.
- Swoją drogą zachowała się jak … co to ma być? Przychodzi tu z synem chłopaka mojego ojca! Psuje mi wakacje! A myślałem, że możemy do siebie wrócić. Teraz to definitywnie między nami koniec. Karen na mnie nie zasługuje. Jestem dla niej zbyt dobry. Tylko ja się staram a ona mnie olewa.
- Lou dorośnij. To ty umawiałeś się z Evą by wzbudzić w niej zazdrość i to ty chciałeś teraz przejąć Zooey aby Karen była zazdrosna. Ona naprawdę lubi Jima. – powiedział Harry. – Zaakceptuj to i postaraj się być dla niej przyjacielem. Zrozum, że wy nie jesteście sobie pisani. Między wami coś było ale nie wyszło. Trudno. Znajdziesz inną. Karen jest z Jimem. Przepraszam, że powiedziałem ci to ale ktoś musiał. A ja jestem twoim najlepszym przyjacielem i próbuję ci otworzyć oczy na pewne sprawy.
Lou ciężko westchnął. Czuł, ze Harry ma rację. On i Karen … Byli szczęśliwi ale byli. Teraz ona świetnie się bawi z Jimem i to pewnie z nim się ożeni, będzie miała dzieci … a on? Do końca życia będzie się zastanawiał co by było gdyby … przyjdzie pewnie na ich wesele i się opiję a potem będzie śpiewał na stole jak bardzo ją kocha. Ona pomyśli, że to dlatego iż wypił alkohol ale prawda będzie zupełnie inna. „STOP! Przestań wymyślać głupoty, Lou” – skarcił siebie w myślach.
Tymczasem Karen nawet się z nim nie przywitała, może go nie zauważyła a może była zła o przedwczoraj. W ostatniej chwili do samolotu wsiedli Niall z Juliette. Byli zdyszani ale szczęśliwi. Zajęli miejsce za Louisem i Liamem. Wtedy ogłoszono, żeby zapiąć pasy bo samolot będzie startował.
- To moja wina, że prawie się spóźniliśmy. – powiedziała Juliette.
- Nie mów głupstw, skarbie. To ja za długo pakowałem kanapki. – odpowiedział Niall.
- Nie prawda. Gdybym krócej pakowała ciuchy zdążylibyśmy.
- Ale to ja chciałem wstąpić do sklepu po dodatkowego pączka.
- A ja zagapiłam się na światłach.
- Och możecie przestać?! – wydarł się Liam. – Słodzicie sobie jak para staruszków. – dodał wywracając oczami.
- Uuu czy ktoś tu jest zazdrosny o szczęście swoich przyjaciół?  - spytał z szerokim uśmiechem Louis. – Powiem ci jedno Liam, jesteś żałosny. Nie masz dziewczyny i stajesz się zgryźliwy.
- I kto to mówi? Sam jesteś żałosny. Twój jedyny problem to: Karen. Czemu Karen mnie nie kocha? Ooo to Karen i Jim? Cóż za bezczelność! To była jędza, która na mnie nie zasługiwała! Ja chcę Karen! Czemu mnie zdradziła? Czy nie miałem dość dużo kasy? A może za mało czasu spędzaliśmy w łóżku? Ooooo Karen! Moje słońce kochane! Wróć do mnie! Moja najdroższa! Daj mi znów tę rozkosz! Sprowadź mnie z powrotem do krainy rozpusty! – krzyczał Liam. Nie zauważył nawet, że wszyscy pasażerowie się na niego gapili. – Daj numer do prostytutek bo muszę o tobie jakoś zapomnieć!
- Hej! Wcale tak nie mówię! – powiedział Louis do wszystkich osób. – Karen, naprawdę nie sprowadzałem sobie żadnych prostytutek. – rzekł szczerząc się do niej. Ona wywróciła oczami co miało mu dać do zrozumienia, że i tak ma to gdzieś. Potem Lou zauważył, że Jim szepnął jej coś na ucho i oboje wpadli w śmiech. Chłopak zrobił się czerwony na twarz. Był piekielnie zazdrosny. Najbardziej bolało go to, że Karen miała być jego przyjaciółką a nie wrogiem. Taki był plan. No ale legł w gruzach.
Dalsza podróż samolotem minęła bez większych komplikacji nie licząc Nialla, który jadł kanapkę z keczupem i oczywiście się ubrudził.
                                                                                  ***
Christina siedziała w domu pijąc wino. Cały czas myślała o Louisie. Próbowała do niego zadzwonić ale miał wyłączony telefon, zresztą przed odlotem wykonała do niego siedem telefonów czym go nieco wkurzyła, ale chłopak rozumiał, że matki tak mają. Muszą się wiecznie martwić o swoje dzieci. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Zaskoczona kobieta zmarszczyła brwi. Czyżby jej syn zrezygnował dla niej z wyjazdu? Hm, ta myśl podobała jej się.
- Witaj słonko. – powiedziała z uśmiechem otwierając drzwi. – Eee cześć Sean. Co tu robisz?
- Słonko? Gdybym wiedział jakie masz o mnie zdanie to częściej bym tu wpadał. – odpowiedział wchodząc do środka. – Louis do mnie dzwonił. Powiedział, że ciężko zniosłaś jego wyjazd i żebym miał na ciebie oko.
- Ciężko zniosłam jego wyjazd? Ależ ja bardzo dobrze zniosłam jego wyjazd. Naprawdę. – rzekła z uśmiechem siadając z powrotem na kanapie. Sean potrzasnął przecząco głową.
- I dlatego pijesz wino? Christina znam cię na tyle dobrze iż wiem, że jak jesteś zdenerwowana to pijesz. – Chłopak zajął miejsce obok niej.
- Mylisz się. Piję z nudów. – odparła dumnie.
- To jeszcze gorzej! – wykrzyknął Sean. – Słuchaj … nie wiem czy wiesz ale na tym wyjeździe będzie także Karen i może … no wiesz … znów się spikną z Louisem. Z nimi jak z dziećmi, nigdy nic nie wiadomo. – menadżer One direction poklepał ją po plecach.
- Nie interesuje się już życiem Louisa ale dzięki. Poprawiłeś mi humor. Karen to dobra dziewczyna. Wiem, ze nie zależy jej na kasie. Wkurza mnie tylko ten głupi Jim. Ta cała rodzinka jest w ogóle samolubna. Charlie, ojciec Jima, odbił mi męża a jego syn dziewczynę mojemu synowi. Uh, cóż za bezczelność!
Sean roześmiał się. Właśnie teraz zdał sobie z tego sprawę.
- Super ojciec z synem, co? Rodzinka niepokonana.
- Dobra jak chcesz możesz już zmykać. Poprawiłeś mi humor. Zadzwonię do Louisa …
- O nie, nie! Żadnych telefonów. Zostanę tu z tobą na wszelki wypadek. – postanowił z uśmiechem nalewając sobie wina do kieliszka. – Upijemy się razem. – powiedział ze śmiechem.
- Oj, Sean, Sean. Głupek z ciebie. – skomentowała rozbawiona Christina.
                                                                                  ***
Samolot po paru godzinach drogi wylądował w słonecznych Hawajach. Przyjaciele z zachwytem spojrzeli na miejsce. Było cudnie. Najbardziej jarał się Liam, ponieważ zobaczył dużo seksownych Hawajek. Już cieszył się na samą myśl o tym, że je poderwie. Louis miał smętną minę. Ten cały wyjazd przestał go cieszyć odkąd zobaczył Karen z Jimem. Cały jego superowy plan legł w gruzach. Miał tyle planów odnośnie „ich” a tu co? Napatoczył się jakiś recepcjonista! Niall z Juliette tymczasem byli pewni, że ten wyjazd wzmocni ich miłość. Czuli, że teraz nic nie stanie im na przeszkodzie do szczęścia. Zayn był cały w nerwach z powodu Zooey. Bał się, że Harry nie podoła swojemu zadaniu i modelka dobierze się do Megan i wyzna jej prawdę. A sam Harry także nie był zadowolony z wyjazdu właśnie z powodu swojej misji. Nie rozumiał jak Malik może mu psuć ferie wiosenne! Przecież to on zdradził Meg z Zoe nie on! Więc dlaczego ma za to odpokutowywać? To nie było fair.
- Witaj piękna. – powiedział Li do jednej dziewczyny, która znajdowała się na lotnisku.
- To nie Hawajka tylko turystka! – rzekł Harry.
- Ale jaka piękna! – jęknął z rozmarzoną miną. Ta dziewczyna tymczasem wywróciła oczami i poszła.
- Och! Zobaczcie jak tu cudnie! Słońce, plaża i ten klimat! – wykrzyknęła Jul, która była zachwycona wspaniałymi Hawajami. Nawet nie śniła, że tu jest tak fantastycznie. Była oczarowana całym tym miejscem.
- Zobaczysz jak będzie cudnie w hotelu. – powiedział Niall obejmując ją ramieniem. Zayn robił to samo z Megan a Jim z Karen. Tylko Harry, Liam i Louis szli bez dziewczyn. Czuli się jak idioci. Nagle Hazza zobaczył Zooey. Nie wiedział kiedy do niej zagadać ale pomyślał, że najpierw musi pomyśleć co ma jej powiedzieć? Przecież nie może palnąć jakieś głupoty. Totalnie go wyśmieje i z planu nici.
Cała ekipa w końcu doszła do wielkiego hotelu z ogromnym basenem. Ludzie śmiali się, pili drinki i świetnie bawili.
- To będą najlepsze ferie wiosenne. – powiedział Liam, któremu oczy się rozjaśniły na widok dziewczyn w bikini.
- A ty tylko marzysz o gołym tyłku. – odpowiedział Louis wywracając oczami.
- Przestań się czepiać! – rzekł Payne. – Sam byś coś poruchał a nie tylko dogadujesz mi.
Wszyscy wpadli w niepohamowany śmiech a Tomlinson pomyślał, ze zaraz zapadnie się pod ziemię.
- Wiesz co? Masz rację. – odezwał się nagle. – Przebiorę się, zjem coś i pójdę na dzikie łooowy! – spojrzał na dziewczyny i uśmiechnął się do nich a one odwzajemniły uśmiech. – Za godzinkę będziecie moje biczys! – wydarł się śmiejąc w niebogłosy.
- Jak coś to ja go nie znam. – powiedział Harry.
Wszyscy weszli do środka i zarejestrowali się w hotelu. Niall miał pokój z Juliette, Megan z Zaynem, Karen z Jimem a Liam, Harry i Louis sami. Okazało się, że mają pokój na jednym piętrze z czego bardzo się ucieszyli. Pojechali tam windą. Kiedy z niej wysiedli zobaczyli czerwony dywan i dębowe drzwi a na nich wywieszki z numerami pokoi. Poczuli się jak w filmie. Prawdziwy porządny hotel.
- Hello! This is a joke?! – wydarł się Lou. – Mam pokój obok Karen i Jima! Why? Oh god why? – Mówił nie zważając, ze oni stoją tuż obok. – Będę słyszał jak się seksują chodź wątpię żeby Karen krzyczała tak głośno gdy była ze mną …
- O mój boże! Co za żałosny frajer. – powiedziała Karen zdejmując okulary przeciw słoneczne i wchodząc do swojego pokoju. Jim wszedł za nią. Liam zaczął chichotać i poklepał Louisa po plecach.
- Dobry plan, stary. Tak na pewno ją zdobędziesz.
Tomlinson wystawił mu język i także wszedł do pokoju trzaskając drzwiami.
                                                                                  ***
Karen rozpakowywała walizki gdy nadszedł Jim, który już wziął prysznic. Podszedł do niej od tyłku i dał jej buziaka w policzek. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę z uśmiechem.
- Może Louis to powiedział trochę bezpośrednio ale już od dawna chciałem cię o to zapytać: Kiedy możemy … no wiesz … zacząć TO robić? Trochę już jesteśmy razem, co? Oczywiście ja cię do niczego nie zmuszam ale …
- Kiedy byłam z Louisem … - zaczęła Karen siadając na brzegu łóżka. – Przespałam się z nim a nawet nie byliśmy parą a gdy wreszcie nią zostaliśmy … no cóż, nie było dobrze. Myślę, że seks wszystko zepsuł. I nie chcę żeby tak było z tobą, rozumiesz?
- Tak, tak oczywiście. – odparł Jim siadając obok niej. – Dziękuje, że powiedziałaś szczerze co czujesz. Jeśli zmienisz zdanie to … powiedz.
- Oczywiście. – Karen dała mu buziaka w policzek. – Teraz ja idę wziąć prysznic.
Tymczasem Zayn co chwilę wychodził na korytarz i patrzył czy Zooey jest na tym samym piętrze. Jego dziwne zachowanie nieco zaniepokoiło Megan. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Zayn, wiedziałam, ze jesteś dziwny ale nie, że aż tak. – powiedziała ze śmiechem. – Co ty wyprawiasz?
- A nic, nic. Tak tylko się eee … dotleniam. – odpowiedział ze sztucznym uśmiechem. Meg wywróciła oczami z uśmiechem i zaczęła się rozglądać za chusteczkami do nosa.
- Zay gdzie są chusteczki? – spytała.
- Mam chyba w kieszeni. – odpowiedział nadal wyglądając Zooey wyciągną z niej przedmiot  i rzucił do Megan. Ona złapała je ze zdziwioną miną.
- Zayn ale … to nie są chusteczki … - zaczęła. – Tylko … prezerwatywa? Zayn … czy ty coś planowałeś?
W tym momencie Malik zrobił wielkie oczy! To nie tak miało wyjść! Miało być romantycznie! Wszedł z powrotem do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
- Nie planowałem … to znaczy … no cóż, szczerze to chciałem ale nie tak. Miało być pełne romantico a nie, że mylę kondoma z chusteczkami … - spuścił głowę. Meg się roześmiała.
- To było nawet zabawne. – powiedziała po czym dała mu szybkiego buziaka w usta. – A nasza noc jeszcze nadejdzie, nie martw się. Będzie cudnie.
- No ja myślę. – odparł ze śmiechem.
                                                                                  ***
Po godzinie każdy zszedł na dół do kawiarni j coś zjeść. Pierwsi oczywiście byli Liam, Louis i Harry. Tak bardzo chcieli mieć jakąś dziewczynę. A tu klaps! Li jednak nadal nie rezygnował z podrywu roku jakieś pięknej Hawajki. Pomyślał, że potem pójdzie na basen i tam jakąś fajną poderwie. Cieszył się na samą myśl tych pół nagich dziewczyn.
- Lipa, co? – odezwał się Harry. – To miały być extra ferie a my siedzimy jak idioci bez dziewczyn.
- Nie wiem jak ty ale ja zamierzam coś wyrwać. – odpowiedział Li z szerokim uśmiechem.
- Coś? Chyba raczej kogoś?
- Harry, dziewczyny nie są takie ważne. Są ich na pęczki także uważam, ze można ich traktować jako „coś”. – powiedział dumnie Liam.
- Li, błagam cię. Dziewczyny też mają uczucia. Nie można się nimi bawić jak zabawkami. Pomyśl, jak ty byś się czuł na ich miejscu. – odezwał się Louis.
- W sumie … głupio mi teraz …
- Żartuje, stary. Można się nimi bawić. – powiedział po czym się roześmiał.
Harry wywrócił kolejny raz oczami. Nie rozumiał jak mogą tak traktować dziewczyny i każda i tak się do nich klei a on? Jest dobry, miły, wrażliwy, pomocny, nieśmiały i co? Nie może spotkać tej jedynej. To było nie fair! Nagle nadeszła Karen z Jimem.
- Przepraszamy za spóźnienie ale musieliśmy coś załatwić. – rzekła Karen z uśmiechem i zajęła miejsce naprzeciwko chłopaków a Jim obok niej.
- „Coś” jak to ładnie brzmi. – rzekł Lou. – A ile razy musieliście załatwić to „coś”?
- CZTERY RAZY. – powiedziała z cwanym uśmieszkiem dziewczyna. – Obawiam się, że zepsuliśmy łóżko … musimy to zgłosić w recepcji.
- Zepsuliście? A to ciekawe … załatwiłaś sobie jakiegoś alfonsa? Bo nie sądzę, że Jim dał radę to zrobić. – odpowiedział Tomlinson ze sztucznym uśmiechem.
- Bardzo zabawne, drogi Tomlinsonie.
- Cztery razy? Przecież prysznic braliśmy tylko raz? I jak od tego mielibyśmy zepsuć łóżko? – spytał Jim ze zmarszczonymi brwiami. – Co najwyżej dwa. Najpierw ja potem ona.
- Aaaa pryyyyyysznic. – Louis specjalnie przeciągnął to słowo szczerząc się jak głupek. – Musiało być ostro. I w dodatku każde osobno. Och, jak mi przykro. – złapał się teatralnie za serce.
- Chodź Jim. Nie będziemy gadać z tym łajdakiem. – powiedziała i pociągnęła swojego chłopaka za koszulę. – I nie myśl, że my nigdy TEGO nie zrobimy. Bo zrobimy! I to jeszcze w tym tygodniu!
- Serio? – spytał Jim z szerokim uśmiechem.
- Ale wiedz, ze będziesz musiała go czegoś nauczyć. Biedak, pewnie nie wie nawet jak zacząć. No cóż, taką mają. Amatorzy. – rzekł popijając colę z rozbawioną miną. Karen ledwo się powstrzymywała, żeby go nie uderzyć. Kolejny raz pociągnęła Jima i poszła na drugi koniec hotelowej kawiarni.
- Czemu jesteś dla niej taki wredny? – spytał Liam.
- A ona? Przyprowadza tu tego lalusia by wzbudzić we mnie zazdrość. – odpowiedział.
- Lou … rozmawiałem z tobą już o tym. Ty i Karen to przeszłość. Ona jest z Jimem. – odezwał się Harry.
- Wiem, ze ja i ona to przeszłość ale to nie znaczy, że nie mogę jej dogryźć. Zniszczę jej moją złośliwością cały wyjazd. Zobaczycie. – powiedział z cwanym uśmieszkiem. – Ona psuje mi wyjazd obecnością Jima … proszę bardzo ale ja się odwdzięczę. Znienawidzi mnie ale cóż. Trudno.
- Jesteś żałosny. – stwierdził Styles. – Ale i zakochany. – dodał.
- Co? Zakochany? Tobie się we łbie poprzewracało? Moja miłość do Karen już dawno wygasła. To temat zamknięty. – powiedział wstając z siedzenia. – A teraz przepraszam panowie ale idę kogoś poderwać. – dodał po czym odszedł od nich.
- On ją kocha. – stwierdził Hazza. – Nawet sam nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Ale czemu ona go odpycha? – spytał Li.
- To proste: Uważa, że za bardzo go zraniła i nie chcę robić tego drugi raz. Nie wie też, że odpychając go rani go jeszcze bardziej.
- Wow, Styles. Powinieneś zostać psychologiem. – powiedział z uśmiechem klepiąc go po ramieniu. – Dobra idę poderwać jakąś laskę nad basenem. Życz mi szczęścia, przystojniaku. Buźka. – Li posłał mu całusa a Harry wystawił język. Nagle zadzwonił telefon. Chłopak zmarszczył brwi i wyjął go z kieszeni. Wątpił, żeby któryś z jego przyjaciół dzwonił do niego kiedy wszystkich ma blisko. Spojrzał na wyświetlacz. No tak! Max!
- Cześć Harry. Może byśmy się spotkali dzisiaj? Wiesz, dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy i tak sobie pomyślałem, że …
- Słuchaj Max, dziś nie mogę. – odpowiedział. – Jestem zajęty.
- A jutro?
- Jutro też nie. Przykro mi, ale jestem na Hawajach.
- Na Hawajach? – spytał z zaskoczeniem. – Nie wiedziałem. Hm … no cóż. Mogłeś przynajmniej zapytać czy miałbym ochotę jechać … pewnie z góry założyłeś, że moi rodzice się nie zgodzą. – chłopak mówił z wyrzutem. Harry zachichotał. A zaraz potem poczuł, że jest wściekły. Dlaczego Max zakłada, że on by miał ochotę znosić jego obecność na feriach wiosennych? Ma własnych przyjaciół nie potrzebuje jeszcze jego.
- Przepraszam. – wydukał. – Nie pomyślałem. Może we wakacje … - po wypowiedzeniu tego ugryzł się w język. We wakacje także nie miał ochoty znosić jego obecności.
- Spoczko. Wakacje mogą być. Zaraz wejdę w neta i wybiorę jakieś super miejsce. Juhu, już się nie mogę doczekać! To narka, stary.
Max się rozłączył a Styles ciężko westchnął. No cóż, na wakacje będzie musiał mieć jakąś super wymówkę lub w ogóle mu nie powie, ze gdzieś leci. Lubił Maxa ale bez przesady. W tym momencie ujrzał Zooey. Nie śmiał do niej podejść ale wiedział, ze prędzej czy później będzie musieć. Pomyślał jednak, że będzie to odwlekał jak najdłużej się da.
                                                                       KONIEC
Ta da! 4 dni a tu następny odcinek, ho, ho ! Jestem z siebie dumna! Humor znacznie poprawiły mi wejścia, których jest sporo. Dzięki wam za to ;). Martwi mnie tylko fakt, że na 67 obserwatorów komentuje zaledwie 7. Proszę żeby tych komentarzy było 10 – 12. To naprawdę nie jest dużo na tyle wejść i obserwatorów a sprawicie mi mega Radochnę ; D Strasznie proooooooszę <3
Zaskoczeni sytuacją na Hawajach? Będzie się działo dużo więcej to był na razie taki wstęp. U Juliette i Nialla też coś tam się wydarzy, już mam nawet fajny pomysł ; P. W ogóle na wszystkich bohaterów ma pomysł, będzie ciekawie obiecuję ; - )
Planowałam 120 odcinków na tym bloog ale jak pomyślałam o końcu to zbierało mi się na płacz ; (. Myślałam nawet co by tu napisać ale … no po prostu nie mogłam. Więc takie pytanie do was: Ile byście chcieli odcinków i czy nadal czytalibyście bloog? Tak mi się szkoda z wami rozstawać, że nie wiem. A nie mam pewności że nowego blooga będziecie czytać ; (.
Także do następnego. Paaa <333