One direction 4
Odcinek 86
Louis siedział w
domu swojej mamy i grał na telefonie. Ona tymczasem przymierzała wciąż to nowe
stroje. Chłopaka nieco zainteresowała cała ta sprawa. W końcu nie słyszał, żeby
jego mama miała jakiś bankiet czy przyjęcie. Postanowił ją o to spytać gdy
kolejny raz zeszła z góry mu się pokazać.
- I jak słonko? –
spytała z promiennym uśmiechem.
- Zajebiście mamuś.
A tak właściwie na jaką to okazję?
- Jak to na jaką?
Na rozwód ma się rozumieć. – odpowiedziała nieco zirytowana jego brakiem
wiedzy. Louis zmarszczył brwi. Kompletnie o tym zapomniał! Sprawa rozwodowa! No
tak! Przecież jego rodzice jeszcze jej nie mieli.
- A to jeszcze nie
było? – zapytał wyraźnie zdziwiony.
- Oczywiście, że
nie było, słonko. – odpowiedziała po czym się roześmiała. W tym momencie Louis
poczuł się okropnie źle. Jego rodzice biorą rozwód? Niby wiedział, że kiedyś do
tego dojdzie bo od dawna nie są razem ale teraz dopiero zdał sobie sprawę, że
to się dzieje naprawdę. Jego rodzice już nigdy nie będą razem a on musi się z
tym pogodzić. Zaczął panikować. Nie wiedział co ma zrobić.
- Mamo, wiesz co?
Źle się czuje. Chyba pójdę do domu. – powiedział po czym zszedł z kanapy.
Christina spojrzała na niego zatroskanym wzrokiem.
- Co się dzieje,
słonko? – spytała.
- Nic mamuś,
naprawdę. – odpowiedział z lekkim uśmiechem. – Po prostu obiecałem Harre’mu, ze
zaraz przyjdę i no wiesz, chcę dotrzymać umowy. To cześć.
Gdy Louis był przy
drzwiach, jego mama zapytała:
- Na pewno wszystko
okej? Wiesz, spieszę się, ale możemy porozmawiać jeśli byś chciał …
- Nie, naprawdę
wszystko jest okej. Jeśli byłoby coś nie tak to nie dusiłbym tego w sobie.
Przecież mnie znasz, prawda? Mówię prosto z mostu o co mi chodzi.
- Niby tak ale
sporo się ostatnio zmieniłeś. Od rozstania z Karen jesteś … jakiś inny. Nawet
moje i taty rozstanie tak tobą nie oddziałało jak to, że …
- Cześć, mamuś. –
przerwał jej i wyszedł z jej domu.
***
Juliette nadal nie
wiedziała co ma zrobić w sprawie rodziców. Wiedziała, ze będzie musiała wybrać
z którym zamieszkać. To było dla niej bardzo trudne i nadal nie rozumiała jak
mogą dać jej taki wybór? Była szczęśliwa, że Niall cały czas przy niej jest. To
wspaniały chłopak i bardzo się cieszyła, że na niego natrafiła. Oboje siedzieli
właśnie w domu One direction na kanapie i oglądali TV. Nagle z góry zszedł
Liam, który zaczął krzyczeć na ich widok.
- Co ci jest? –
spytał Horan.
- Co wy tu robicie?
– odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Przyszliśmy
obejrzeć telewizję. – powiedział bezproblemowo Niall.
- A nie możecie u
siebie tego robić? Nie to, że was wyganiam ale też macie TV, co?
- No niby mamy ale
… jakoś tak tęskno mi było do was a Juliette nasz dom źle się kojarzy po
wczorajszej kłótni z jej rodzicami. Oboje chcieliśmy się stamtąd wyrwać.
- Co mam zrobić? –
westchnęła Jul. – Nie wiem, którego rodzica wybrać! To takie dołujące! Mam
ochotę ryczeć! – krzyknęła schodząc z kanapy.
- To proste: Zrób
listę wad i zalet twoich rodziców a łatwiej ci będzie podjąć decyzję. Jeśli oni
mogli dać ci taki wybór to ty także możesz postąpić trochę nie fair, co? –
powiedział Payne a parę zdziwiła jego bystrość. Nigdy by się nie spodziewali że
ich przyjaciel także myśli! Coś nowego. Juliette pokiwała głową z uznaniem i
wróciła na swoje miejsce.
- Masz rację.
Zrobię listę wad i zalet. Potrzebuje tylko kartki.
Li podał jej
notesik, który leżał na komodzie a Niall długopis. Dziewczyna tymczasem zaczęła
się zastanawiać nad ich wadami i zaletami. Nigdy tak dogłębnie nie rozpatrywała
cech swoich rodziców. Nie miała pojęcia czy zacząć od mamy czy od taty … hm,
stwierdziła, że wylosuje.
Tymczasem do domu
wrócił załamany Louis. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Sprawa jego rodziców
była poważna. Już nigdy nie będą razem … nie kochają się … huczało mu w głowie.
Było mu mega smutno. Wiedział, że mimo wszystko nadal go będą kochać ale … to
nie znaczyło, że nie mógł być wściekły na nich, że coś takiego mu zrobili.
- Cześć Lou. Co
tam? – spytał Niall.
- Do bani. –
odburknął wchodząc po schodach na górę.
- Czy to nie dziś
ma się odbyć rozprawa twoich rodziców? – zaczął się zastanawiać Liam.
- Skąd to wiesz? –
Louis zatrzymał się w połowie schodów.
- Pisało na
„ploteczki.pl” – odpowiedział z szerokim uśmiechem. – Wiesz to moja ulubiona
strona plotkarska. Na przykład ostatnio pisało, że Niall przytył od tych
pączków, ja wyrwałem 5 dziewczyn po czym spędziłem z nimi noc, Harry ma zamiar
zostać księdzem, wiecie, nie ma tak długo dziewczyny, że aż zaczęto się nad tym
zastanawiać a ty Louis masz w planach samobójstwo z powodu twojego rozstania z
Karen. Jedyne o kim nie pisali to Zayn. Szczęściarz.
- Boże! – krzyknął
Tomlinson. – Aż cud, że napisali prawdę o mojej matce i ojcu.
- Ale dodali, że
twoja matka ma zamiar pozbawić go praw rodzicielskich i odebrać całą kasę a ty
sprzeciwiasz się temu i zagroziłeś, że wyjdziesz do Afryki pomagać biednym. –
powiedział Liam.
- Co ty czytasz …
- To lepsze niż
komedia. – rzekł ze śmiechem Payne. Louis wywrócił oczami i poszedł na górę.
Rozmowa z Li trochę poprawiła mu humor ale chciał z kimś pogadać szczerze. Nie
znał tylko osoby, której mógłby się wygadać …
***
Kiedy Christina
wyszła z sądu napadło ją tłumy reporterów. Kobieta zakryła twarz i pobiegła do
limuzyny, która na nią czekała. Nienawidziła kiedy dziennikarze za bardzo
wtykali nosa w nie swoje sprawy. Denerwowało ją to. Nie rozumiała jak można coś
takiego robić innym! To było bezczelne! Z drugiej strony usiadł Sean. Był
szczęśliwy i uśmiechał się do fotoreporterów, machał do nich, ogólnie
zachowywał pełen luz. Christina spojrzała na niego z rozbawieniem. Do nie dawna
sama taka była ale ostatnie wydarzenia nieco ją zmieniły. Menadżer One
direction w końcu zamknął drzwiczki i powiedział kierowcy, ze mogą już jechać.
Limuzyna ruszyła w drogę.
- Jestem zły, że
nie udzieliłaś żadnego wywiadu. – powiedział Sean. – Mogłaś udawać, że tęsknisz
za mężem ale on wolał faceta niż twój zgrabny tyłeczek.
- Oj Sean, Sean. –
rzekła ze śmiechem. – Ty się nigdy nie zmienisz ale ja trochę tak. Ostatnie
wydarzenia dały mi do myślenia. Myślę że Louisowi w głębi duszy jest smutno z
powodu naszego rozstania ale duma nie pozwala mu się przyznać. No cóż, ja w
jego wieku byłam wredna i wszystkimi gardziłam, aż cud że mój syn nie jest taki
sam.
- Dobrze go
wychowałaś. – stwierdził po czym wyjął z kieszeni telefon i włączył twittera. –
Muszę napisać, że Christina Tomlinson już jest po sprawie rozwodowej.
- Dopisz, że jestem
załamana. – powiedziała z uśmiechem. – Ludziom zawsze to zmiękczy serce. W
końcu to nie z mojej winy bierzemy rozwód tylko przez orientację mojego eks.
- Jak można być
gejem? Na świecie jest tyle pięknych kobiet. Ja bym tak nie mógł. – powiedział
wpatrzony w ekran telefonu.
- Dlatego co noc
masz inną.
- A wiesz, że nie?
Od zerwania z Kimberely przespałem się tylko z trzema. I to tylko dlatego,
ponieważ chciałem zapomnieć.
-Może chcesz poważnego związku? Wiesz masz już
26 lat i może …
- Ha Ha Ha. Żadnego
poważnego związku. Nie, nie. To nie dla mnie. – odpowiedział ze śmiechem. –
Wolę żyć wolno, nawet jakby u mojego boku nie było żadnej kobiety.
- Nawet którą
kochasz?
- Nawet którą
kocham.
***
Juliette po
godzinie skończyła wypisywać wady i zalety swoich rodziców. Nie czuła się
dobrze robiąc coś takiego ale nie miała wyjścia. Musiała podjąć jakąś decyzję,
nawet jeśli w taki sposób. Siedziała od kilku sekund kanapie i wpatrywała się w
kartkę. Nagle podszedł do niej Niall. Był ciekaw co jego dziewczyna
zdecydowała.
- Twój tata to
cham? – spytał blondyn czytając co jest napisane na kartce. Jul kiwnęła głową.
- To prawda.
- A mama zrzędzi?
- To też prawda. –
kolejny raz kiwnęła głową. – Wypisałam ich wady na dwie strony a zalety tylko
na pół. Co jest ze mną nie tak?
- Spytaj co z
twoimi rodzicami nie tak?! Mieć tyle wad? – pisnął Nialler. Juliette wywróciła
oczami. Jej chłopak był słodki ale czasem przesadzał.
- No cóż, nadal nie
wiem którego wybrać i … oh, to jest takie ciężkie! Ale po dłuższym
zastanowieniu dochodzę do wniosku, że lepiej zaopiekuje się mną mama. Tata
rzeczywiście jest nieodpowiedzialny i rozkapryszony. Niby ma więcej kasy ale …
to nie o to chodzi. Potrzebuje kogoś kto będzie o mnie dbał i komu będę się
mogła wyżalić.
- Masz mnie.
- Tak ale wiesz co
rodzice uważają o naszym mieszkaniu razem. – westchnęła ciężko. – No cóż, teraz
tylko pozostaje mi oznajmić tą ciężką decyzję rodzicom. Nie wiem jak na to
zareaguje tata ale na pewno będzie załamany. Nie chcę żeby przeze mnie
cierpiał.
Niall przytulił
Juliette.
- Nikt nie chce
żeby jego rodzice cierpieli ale czasem to jest nie uniknione, szczególnie w
takiej sytuacji. Ty też nie miałaś lekko, pamiętasz? Nic ich nie obchodziło jak
się czułaś. Widzieli tylko siebie i swoje problemy. Pomyśl chociaż raz o sobie
a nie o innych.
- Masz rację. Za
bardzo przejmuje się tym co inni sobie pomyślą i zapominam o własnym szczęściu.
Powinnam się zmienić. – powiedziała gładząc swojego chłopaka po policzku. –
Mówiłam ci już jaki jesteś wspaniały?
Zanim Horan zdążył
odpowiedzieć usłyszeli jęknięcie Liama, który właśnie wszedł do pokoju. Nie był
zadowolony, raczej wściekły.
- Możecie przestać
sobie słodzić? To się staje nudne! – rzekł siadając obok nich na kanapie po
czym włączył TV. – Idźcie z tymi czułościami do domu.
- Hej! Możemy sobie
słodzić ile będziemy chcieli! – uniósł się Niall. – A Juliette ma do tego pełne
prawo bo jest urocza, kochana, miła, piękna, słodka, wyrozumiała, pomocna,
cudowna …
- Bla bla bla. –
przerwał mu Payne. – Nie chce mi się tego słuchać.
- Zazdrościsz bo
nie masz dziewczyny i na zawsze zostaniesz sam. – powiedział Niall wystawiając
mu język. Li wzruszył ramionami.
- Nie chce mieć
dziewczyny. Wolę mieć laski na jedną noc, tak jest zdecydowanie ciekawiej. Po
co mi laska? Będzie mi tylko truła i w ogóle. Życie na wolności jest o wiele
lepsze.
- Na pierwszy rzut
oka tak. – zaczęła Juliette. – Ale kiedy w nocy musisz przytulać poduszkę a nie
ukochaną osobę to wtedy doceniasz zalety bycia w związku. Kiedy we walentynki
nie masz komu dać prezentu i sam nic nie dostajesz …
- Co?! – krzyknął
Liam. – W walentynki nic nie dostaje? Hello! Ty sobie żartujesz? W rok w rok
dostaje milion prezentów od fanek.
- Och, nie
rozumiesz ale może kiedyś … - powiedziała Jul wtulając się mocniej w Nialla.
Liam rozumiał, oczywiście, że rozumiał ale … na razie nie odczuwał braku stałej
dziewczyny. Ma w końcu 17 lat chciał się bawić a nie być w poważnym związku
zresztą … po ostatniej dziewczynie Leyli stracił nadzieje, że spotka kogoś
fajnego. Nigdy nie wiadomo czy lasce zależy na tobie czy na forsie. Życie jest
takie skomplikowane!
***
Wieczorem Louis
włóczył się po mieście. Cały czas jego myśli krążyły wokół jego rodziców. Oni
już nigdy nie będą razem, oni już nigdy nie będą razem … ta myśl go jeszcze
bardziej dołowała. Jego ojciec jest gejem a matka woli spędzać czas na
imprezach. Rodzinka jak z bajki po prostu! Wściekły kopnął kamyk. Jego życie
nie było idealne jak się wszystkim wydawało. On też miał uczucia i nie zależało
mu tylko na tym aby być cały czas w centrum uwagi. Chciał zakosztować także
normalnego życia ale nie może bo jest sławny! Przeklęta sława! W tym momencie
nie chciał być sławny! Chciał być zwykłym chłopakiem, którego rodzice nadal są
razem i ma dziewczynę, która kocha ale nie byle jaką dziewczynę. Była jedna,
jedyna od której marzył odkąd rozpoczął liceum. Na początku to była nienawiść
ale od nienawiści do miłości droga najkrótsza. A potem … no cóż, został
zdradzony. Nadal był wściekły kiedy sobie o tym pomyślał. Wziął głęboki oddech.
Zapukał do drzwi i
odczekał parę sekund nim ktoś mu otworzył. Po co on to robi? Po co żyje
nadzieją? Nie rozumiał tego.
- Louis? – spytała
Karen otwierając drzwi. – Co ty tu robisz?
- Mogę wejść? –
zapytał nie śmiało. Dziewczyna kiwnęła głową. Wtedy Lou wszedł do środka. –
Rodzice są w domu?
- Nie. Poszli na
kolację a co?
- Dobrze, że
chociaż im się układa. Nawet nie wiesz jaką jesteś szczęściarą … - Tomlinson
usiadł na kanapie z ciężkim westchnieniem. Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- O co ci chodzi?
- Moi rodzice dziś
mieli sprawę rozwodową. Nie fajnie, co?
Karen kiwnęła głową
ze zrozumieniem. Rozumiała jak Louisowi jest ciężko. Nie dosz, ze jego rodzice
nie są razem to w dodatku ojciec jest gejem i wszystkie gazety o tym trąbią a
właściwie trąbiły.
- No nie fajnie. –
zajęła miejsce obok niego. – Louis … wiedz, ze możesz zawsze na mnie liczyć,
wiesz?
- Wiem. Pamiętam jak
odwołałaś randkę z Jimem żeby przyjechać do szpitala gdy moja matka miała
zawał. Zachowałaś się jak prawdziwa przyjaciółka. Dziękuje ci za to. –
powiedział z lekkim uśmiechem. – Udowodniłaś tym, ze nie rzucasz słów na wiatr.
- Ty byś tak samo
postąpił, prawda?
Lou kiwnął głową.
- Prawda.
- Wiesz, czasem
rodzice są beznadziejni. Coś o tym wiem. Nie akceptowali mojego byłego
chłopaka, Nathana, ponieważ nie lubili się z jego rodzicami. A ja nie byłam
dość silna aby się im przeciwstawić i zerwałam z nim. Rozumiesz? Zerwałam. To
była najgorsza chwila w moim życiu. Nie chciałam by cierpiał ale wtedy wydawało
mi się, że to jedyne wyjście a gdy … przemyślałam sobie to wszystko … no cóż,
było za późno. Nathan znalazł sobie pocieszenie. To był jak nóż w serce. Nie
wiem czy to dobre porównanie ale może chociaż w połowie wiem jak się czujesz …
- Wiem, ze
doskonale zdajesz sobie sprawę. – odpowiedział cicho. – Dziękuje ci Karen. Za
rozmowę. – Chłopak wstał z kanapy. – Tego potrzebowałem.
- Nie ma za co. Tak
postępują przyjaciele, co?
- Taak. – rzekł z
uśmiechem. – Przyjaciele. – powtórzył. – Wiesz co Karen? Ja … ja muszę ci się
do czegoś przyznać … chodzi o to, ze … ja i Eva … tak jakby nigdy nie byliśmy
razem. – wyznał spuszczając głowę.
- Co? Ona nie jest
twoją dziewczyną? Przecież oboje tak twierdziliście.
- Wiem ale …
udawaliśmy, rozumiesz? Ona mnie do tego namówiła. Powiedziała, że ja i ty … to
się nigdy już nie uda i powinienem zapomnieć ale problem w tym, ze … ehem to
znaczy w każdym razie nie jesteśmy razem. Po prostu zobaczyłem ciebie i Jima i
byłem zazdrosny dlatego tak łatwo Evie udało się mnie namówić. Zabolał mnie
wasz widok i tyle.
- Nie chciałam tego
pocałunku. – powiedziała po kilku sekundach milczenia. – Odepchnęłam go od
razu.
Louisowi momentalnie
oczy się rozjaśniły. Czuł, że jest dla nich nowa nadzieja.
- Odepchnęłaś? To
znaczy, że go nie kochasz, tak? Że nie chcesz z nim być?
Karen potrząsnęła
głową.
- Myślałam tak …
ale … wiele się zmieniło. Louis, ja się zmieniłam. Nie jestem tą Karen, którą
poznałeś rok temu. Jestem innym człowiekiem. Chciałabym spróbować z kimś na
poważnie. I wydaje mi się, że z Jimem mogłabym. Ty byłeś … to znaczy byłeś
wspaniały ale … nie jesteś stworzony do związku. Zawsze dla ciebie będą ważne
tylko imprezy i dziewczyny. Udawany związek? Co za dziecinada.
Tomlinson spuścił
głowę i wziął głęboki oddech a zaraz potem ponownie na nią spojrzał.
- Nic o mnie nie
wiesz. Nic. Wydaje ci się, że możesz mnie bezprawnie krytykować? To spójrz na
siebie! Zdradziłaś mnie z Harrym! Dwa razy! Jesteś zwykłą zdzi … - urwał kręcąc
głową. – Nie ważne. Będąc z tobą zaangażowałem się całym sobą. To prawda,
czasem strzelam gafy ale nikt nie jest idealny. Nie zmuszałem cię do chodzenia
na galy ani na nasze koncerty. Nie udzielałaś się towarzysko. Rozumiałem to
wszystko ale … tobie się wydaje, ze jesteś ode mnie lepsza. Mylisz się. Żałuje,
ze powiedziałem ci prawdę o Evie. Naprawdę żałuję.
W tym momencie
Louis opuścił jej mieszkanie. Był mega wściekły. Nie rozumiał jak mogła się tak
zachować? On starał się zmienić a ona go tylko ocenia! Wcale go nie rozumiała.
Tylko tak jej się wydawało. I może to wcale nie on powinien się zmienić tylko
ona?
***
Do drzwi domu
Juliette ktoś zapukał. Dziewczyna jak oparzona zerwała się z kanapy. Przecież
chciała powiedzieć rodzicom jutro! Nie teraz! Nie jest gotowa! Cała przerażona
zbliżyła się do drzwi. Uchyliła je lekko i … zamarła! Była pewna, że to mama i
tata i jej przypuszczenia się sprawdziły. Bała się, że Liam do nich zadzwonił i
powiedział o tych wadach i zaletach. Wzięła głęboki oddech.
- Witaj mamo, witaj
tato. – powiedziała siląc się na uśmiech. – Wejdźcie. – wskazała ruchem ręki
wnętrze domu.
- Co tak
oficjalnie? – spytała jej mama ze śmiechem. – Córciu my sobie to wszystko
przemyśleliśmy. Już wiemy w czym tkwił problem.
- Co? – spytała
zaskoczona unosząc brwi. – To znaczy że się pogodziliście? – zapytała z
nadzieją.
- Nie. – Tata
potrzasnął głową. – My nigdy nie będziemy już razem a przynajmniej na razie …
ehem mniejsza z tym … w każdym razie przyznaję rację twojej matce, byłem
chamem, któremu zależało tylko na forsie. Nie powinienem był przekupywać cię
pieniędzmi. To było nie fair. Przepraszam.
- Ja ciebie też
kochanie przepraszam. – odezwała się jej mama. – Nie powinniśmy stawiać cię
przed takim wyborem dlatego oboje uważamy, ze powinnaś dalej mieszkać z
Niallem, jeśli oczywiście chcesz … przynajmniej na razie a potem zobaczymy.
- Naprawdę? -Juliette nie mogła uwierzyć w to co słyszy!
Jeszcze wczoraj jej rodzice twardo uważali, ze Horan to nie chłopak dla niej a
dziś tak diametralnie zmienili decyzję, nie rozumiała tylko dlaczego? – To
niesamowite! Nie mogę w to uwierzyć! Niall! Niall! – krzyknęła dziewczyna a
chłopak sprintem zbiegł po schodach.
- Co jest skarbie?
- Nie uwierzysz!
Moi rodzice pozwalają nam razem zamieszkać! – powiedziała rzucając mu się na
szyję. Chłopak uśmiechnął się szeroko po czym puścił oczko do jej rodziców.
- Tak, tak Jul to
wspaniale. Cieszę się razem z tobą. – rzekł.
- Dobrze to my już
pójdziemy. Nie będziemy wam przeszkadzać. – odezwała się mama dziewczyny. Gdy
byli już przy drzwiach odwróciła się. – A tak na marginesie kogo miałaś wybrać?
- Och, nie ważne. –
Juliette machnęła ręką. – Szczerze? To nikogo. Obu was kocham.
Rodzice uśmiechnęli
się i opuścili jej mieszkanie. Dziewczyna tymczasem była wniebowzięta. To
najpiękniejsza chwila w jej życiu! Ma cudownego chłopaka a rodzice w końcu
doszli do porozumienia! Czuła, że w jej życiu nareszcie zaczyna się układać.
Los chyba chce jej wynagrodzić te wszystkie krzywdy, których musiała doznać.
- Super, co? –
spytał Niall dając jej buziaka w policzek.
- Tak to odjazdowo.
Nie rozumiem tylko .. .dlaczego rodzice tak nagle zmienili decyzję? – Jul
usiadła na kanapie głęboko się zamyślając.
- Nie mam pojęcia
ale czuje, ze coś musi się za tym kryć. – Horan uśmiechnął się pod nosem. – Ah,
nie długo ferie wiosenne, jestem taki szczęśliwi. Cały tydzień spędzimy w
naszym domu!
- W domu? – jęknęła
dziewczyna. – Może wyjedziemy gdzieś? Chciałabym chociaż na te 7 dni gdzieś się
wyrwać. Co ty na to? Zaszalejemy?
- Wow! Moja
dziewczyna chce szaleć! Koniec świata! – Niall się roześmiał. – Ale spoko.
Zaszalejmy. Co byś powiedziała na gorące Hawaje?
- Ale Niall … za
granicę? Nigdy nie wyjeżdżałam tak daleko. Nie wiem czy rodzice się zgodzą …
- Zgodzą się
zgodzą. Już moja w tym głowa. – Blondyn ponownie uśmiechnął się pod nosem. – To
jak? Zgadzasz się? Będzie cudownie! Gwarantuje ci to!
- Okej! Jedźmy na
Hawaje! Będzie extra! Och, już nie mogę się doczekać! Ale zaraz … przecież nie
mogę się świetnie bawić na Hawajach zostawiając tu Karen samą …
- A ja chłopaków …
- westchnął Niall. – Co zrobimy?
- Jak to co?
Zabierzemy hołotę ze sobą! – krzyknęła uradowana. – Będzie zabawnie! Zobaczysz!
Duży hotel, plaża, słońce, wieczorne imprezy … och, to będą najlepsze ferie
wiosenne w całym naszym życiu!
- Już się nie mogę
doczekać! Zadzwonię do One direction a ty do Karen.
- Już się robi. –
odparła z uśmiechem. Jak powiedzieli tak zrobili. Karen na początku nie była
zachwycona ale po przemyśleniu sobie całej sprawy zgodziła się z radością. Co
innego Louis, Liam, Zayn i Harry. On tryskali energią. Czuli, że to będą
najlepsze ferie na całym świecie! Wszyscy odbyli nawet specjalny taniec i
zaczęli się tak drzeć do słuchawki, że Niall musiał się rozłączyć. Stwierdził,
że to banda świrów.
- I jak? Zgodziła
się Karen?
- Tak. A chłopaki?
- Głupie pytanie. –
powiedział ze śmiechem. – Czekaj, czekaj … dziś jest czwartek … o kurwa! Pojutrze sobota! Musielibyśmy
wyjechać już pojutrze! Boże! – Niall zaczął lekko panikować.
- Hej, hej. Niall!
Uspokój się! Damy radę, zobaczysz. A teraz chodźmy się pakować bo rzeczywiście
jest bardzo mało czasu. I nie martw się. Jutro mamy cały dzień na porozmawianie
z moimi rodzicami i kupienie wszystkich potrzebnych rzeczy. A w najgorszym
wypadku olejemy szkołę.
- Wagary? Oj, nie
grzeczna dziewczynka.
Juliette
zmarszczyła brwi.
- Blagam! Nigdy
więcej nie staraj się być seksowny.
- Spoko. I tak
dziwnie się czułem.
Juliette wybuchnęła
śmiechem a Niall jej zawtórował.
***
- Rozumiecie?
Rozumiecie? HAWAJE! – wrzasnął Liam. – HAWAJE! HAWAJE! HAWAJE!
- Melisy? – spytał
z niepokojem Harry.
- Nie trzeba ale
HAWAJE! HAWAJE! HAWAJE! Damy czadu, nie? Będą imprezy, laski, drinki, bawienie
się w agentów FBI w hotelu …
- Taaaaaak! –
wrzasnął Louis. – Agenci FBI! Będzie zajebiście.
- Zaproszę Megan. –
powiedział Zayn. – Nigdy nigdzie razem nie wyjeżdżaliśmy. To będzie taka próba
dla naszego związku.
- Och dlaczego ty
nam to robisz? – spytał Louis. – Związek, próba, bla, bla, bla! Nie chce mi się
tego słuchać.
- Mnie się nie
chciało słuchać gdy Niall i Juliette sobie słodzili. – powiedział Liam.
- Chłopaki! Wy
najzwyczajniej w świecie potrzebujecie dziewczyn. Bez niech wam odbija. –
powiedział Zayn. – A teraz sorki ale idę zadzwonić do Megan.
Po tych słowach
Malik ulotnił się.
- O kurczę! Ja
jeszcze nie zerwałem z Evą! Musze do niej zadzwonić.
- Kretyn. –
skomentował Harry. – Eva to szmata ale każda dziewczyna zasługuje na jakieś
zerwanie a nie byle jakie.
- Nawet udawana? –
Lou wywrócił oczami i wyciągnął telefon z kieszeni. Wybrał do niej numer i
rozpoczął gadkę typu: Siema Eva, słuchaj, nie będę już mógł być twoim udawanym
chłopakiem. Sorry.
Harry pokręcił
głową. Mu byłoby wstyd zerwać tak z dziewczyną, nawet udawaną no ale … ma
zupełnie inny charakter jak Louis. Są jak dwie różne krople wody! Tymczasem Liam
siedział na necie w telefonie i oglądał zdjęcia Hawajów. Były cudowne. Nie mógł
się doczekać soboty … To będą nie zapomniane ferie! Zdecydowanie! 7 dni! Coś
pięknego!
KONIEC
Ten odcinek dodany
troszkę szybciej, co? Cieszycie się czy nie? ;).
Mam taką prośbę
żebyście komentowali, proszę was bardzo <333 Byłoby mi bardzo miło. Nie
macie pojęcia jak to motywuje do pisania! ;PP A wiem, ze jest was dużo. Nadal nie
mogę uwierzyć ile osób czyta tego blooga. Nigdy nie miałam blooga, który miałby
taką popularność. Zwykle nie odwiedzali, a jak nawet było 10 tysięcy wejść to
mało komentarzy a tu jest 8 razy więcej już wejść! I bardzo wam dziękuje za to
<333
Jak myślicie? Co
wydarzy się na Hawajach przez te 7 dni? I czy to odmieni ich życie?
Mogę was zapewnić,
że będzie ciekawie! Czekajcie z niecierpliwością!
PS. W konflikcie
Karen vs Louis. Po której jesteście stronie?
Ja na razie nie
zdradzę ale zdziwilibyście się hahaha ;).
Papapapapapa
<333
Boski rozdział ;** Mam nadzieję,że szybko dodasz następny,Błagam aby w następnym odcinku było dużo o Karen i Louisie. A co do kłótni Karen vs Louis wydaję mi się, że może rzeczywiście Louis chciał się zmienić ale trochę mu to nie wyszło a Karen podczas tej rozmowy mogła mu tyle nie wytykać, w każdym razie ten konflikt pewnie jeszcze trochę potrwa znając ich.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci duużo weny, żebyś jak najszybciej dodała next *3*
Hhaha świetny.Jak dla mnie szokiem by było jakby Li zakochał się w jakiejś Hawajce .A K vs L to po prostu bd rzeź.
OdpowiedzUsuńCieszę się że już dodałaś rozdział, jest świetny, trochę szkoda że Lou i Karen się pokłócili no ale cóż, ciekawa jest co wydarzy się na tych Hawajach :D, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału i życzę Ci weny :).
OdpowiedzUsuńPo prostu cudo! W 100% zgadzam się z moją poprzedniczką. Więcej Lou i Karen <3
OdpowiedzUsuńOstatnio mam wrażenie że głównymi bohaterami jest Niall i Jul. Strasznie brakuje mi Karen. Ja ją po prostu kocham!!!
Jeeeee!! Juliette zamieszka z Niall'em Ale się cieszę :)
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co wydarzy się na Hawajach ;)
Już myślałam, że Louis z Karen się pogodzą w tym rozdziale, ale nie. :(
Ale kiedyś muszą się pogodzić, co nie?
A co do Karen vs Louis to nie jestem po żadnej stronie, bo raz Louis coś namiesza, a innym razem Karen :)
Rozdział boski jak zawsze i oczywiście, że się cieszę, że dodałaś wcześniej za co dziękuję :*
Buziaczki :*
Przepraszam , że tak sie tu wpycham , ale chciałam powiedzieć , że to jest mój pierwszy blog o 1D i czytam go od kilku dni ... Piszesz naprawdę wspaniale , a te emocje ... Przy niektórych momentach płakałam , a moja siostra nie wiedziała o co chodzi ... No cóż , jestem bardzo wrażliwa , a ten blog jest naprawdę niesamowity i warto poświęcić dla niego kilka łez . To wszystko co chciałam powiedzieć , więc życzę Ci dużo weny i czasu do pisania ...... I jeszcze raz przepraszam , za to że sie wpycham ...
OdpowiedzUsuńA ja tak liczyłam na Laren ;< No cóż, może jeszcze do czegoś dojdzie >:D, a rozdział świetny. Jest to mój pierwszy blog, który czytam i najlepszy.
OdpowiedzUsuń