środa, 25 kwietnia 2012

One direction odcinek 11

One direction
Odcinek 11
- Byłaś na imprezie One direction?! – Wrzasnęła Juliette, najlepsza przyjaciółka Karen, gdy tylko o tym usłyszała.
- Niestety. – Odpowiedziała dziewczyna na co Juliette posłała jej wściekłe spojrzenie. Kochała ten zespół tak samo jak swoich rodziców i nie rozumiała jak Karen może się nie cieszyć że była u nich na imprezie?
- Gdyby nie złamana noga mogłabym iść do nich, a tak to co? Siedziałam jak zepsuty placek w tym nudnym domu. – Powiedziała pełna złości. Karen tylko ciężko westchnęła.
- Louis uderzył Harrego. – Nagle zmieniła temat.
- Zabije go! Po prostu go zabije! Jak on mógł tknąć mojego słodkiego Harrusia?! – Juliette wyglądała na naprawdę wkurzoną.
- Daj spokój. Przecież w życiu nie widziałaś Harrego w realu, jak możesz się o niego martwić, nie znając go? – Zapytała zaskoczona Karen siadając na łóżku przyjaciółki.
- Ale widziałam go na plakacie i oglądałam 100 teledysków z jego udziałem. – Odpowiedziała dumnie.
- A to bardzo ciekawe, ponieważ on nie nagrał aż 100 teledysków.
- Ale ja oglądałam jego teledyski ze 100 razy. – Odpowiedziała z uśmiechem.
- Tak, to zdecydowanie zmienia postać rzeczy.
                                                                                  ***
Tymczasem Louis Tomilson jak zwykle knuł. Oh, on nie mógł by żyć bez intrygowania, to praktycznie było jego życie. Rozmawiał właśnie przez telefon gdy do jego pokoju wtargnął Liam bez pukania!
- Siemano. – Powiedział i walnął się na jego łóżko.
- Złaź z mojego łoża! – Wrzasnął Louis. – Nie jesteś godzien sadzać swój tyłek na nim.
- Przepraszam bardzo że szanownego pana uraziłem. A teraz powiedz mi debilna cioto z kim gadałeś przez telefon? – Spytał z uśmiechem. Tomilson tylko ciężko westchnął i usiadł na rogu łóżka.
- Dopracowywałem plan B. – Odpowiedział w końcu. – Muszę jeszcze odbyć jeden telefon aha i bądź gotów o 20:00. – Dodał. Liam tylko spojrzał na niego dziwnie, nie rozumiał o co mu chodzi.
- A co? Zabierasz mnie na randkę? – Payne przytulił szczęśliwy Louisa. – Wiedziałem że kiedyś to zrobisz! Modliłem się o to!
- Nie, nie zabieram cię na randkę. Już prędzej bym zaprosił Harrego, on przynajmniej jest mnie godzien a nie jak ty, tylko się podlizujesz i mnie zdradzasz  z Niallem.
- Oj, no przepraszam to był jednorazowy wyskok. Nie wiedziałem jeszcze wtedy co tak naprawdę do ciebie czuje, ale teraz już wiem… Po prostu jesteś miłością mojego życia!
- Liam, powiedz to dzisiaj wieczorem, dobra? Dam ci za to 200 dolarów. – Rzekł Tomilson.
- Ja to powiem nawet za darmo! Ale jeśli nalegasz! – Krzyknął szczęśliwy.
- Super, a teraz wypad z mojego pokoju! – Wrzasnął Louis, Payne posyłając mu buziaka wyszedł z niego cały w skowronkach. ,,Boże co za jełop” – Pomyślał Tomilson i wziął swój telefon do ręki, wtedy przypomniało mu się że nie ma numeru tej osoby. ,,Kurde! Muszę jej to powiedzieć osobiście, no cóż nie mam wyjścia” – Znów pomyślał i wyszedł z domu.
                                                                                  ***
Tymczasem Niall jadł chipsy, Harry ryczał oglądając Titanica, Zayn się uczył  a Liam oglądał swoje zdjęcia w Internecie.
- Harry, uspokój się! Skupić się nie można na nauce. – Powiedział zirytowany Zayn.
- Jesteś w ogóle bez uczuć! – Krzyknął Styles. – Ale masz rację, nauka jest ważniejsza od tej pięknej miłości dla której zginęli główni bohaterowie.
- Co ty pie*dolisz? Przecież zginęła tylko laska. – Wtrącił Liam.
- Liam ty jełopie! Właśnie laska się ocaliła a gościu zginął. – Odpowiedział Zayn poważnie, na co Payne kazał mu się puknąć.
- Niall, a ty co o tym sądzisz? Zginął chłop czy baba? – Zapytał Liam patrząc uważnie na Horana.
- Uważam że … trzeba kupić jeszcze trochę jedzenia. – Odparł Niall, na co Zayn się zaczął śmiać, Liam wrzeszczeć że jest tłustym żarłokiem a Harry jeszcze bardziej się rozryczał.
- Spokój! – Wrzasnął w końcu Payne. – Harry ty bekso uspokój się! Niall ty żarłoku przestać żreć a ty Zayn głupkowato się śmiać! Tylko ja tu jestem normalny i Louis ale go nie ma. Ja i mój kochany Louisek jesteśmy spoko.
- Ooo, Liam się zakochał! – Rzekł Niall. – Jak miło, tak długo czekaliśmy na tę cudowną chwilę. Tylko zastanawiam się gdzie wy weźmiecie ślub, przecież kościół nie da ślubu dwóm gejom! A jak wy zaadoptujecie dziecko? Przecież ośrodek adopcyjny nie da wam żadnego dziecka … A jak wy w ogóle będziecie …
- Wystarczy! – Krzyknął Payne. – Przecież nie chce chodzić z Louisem ani się z nim całować … Wole to robić z dziewczynami ale Tomi jako jedyny mnie rozumie, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy … - Liam złapał się za serce i ukrywając łzy poszedł do łazienki.
- Czy wy też macie ochotę mu przywalić? – Spytał Zayn, na co chłopaki kiwnęli głowami.
                                                                                  ***
Louis Tomilson doszedł w końcu do celu. Zadzwonił do drzwi i odczekał 2 minuty, strasznie się denerwował że musi tyle czekać! W końcu otworzyła mu Karen, gdy go tylko ujrzała chciała zamknąć drzwi, jednak chłopak je przytrzymał.
- Hej. – Rzucił i wepchnął się do środka. – Słuchaj …
- Żadne słuchaj! – Warknęła. – Po prostu wypad z mojego domu! Rozumiem że chcesz by dziennikarze cię w nim zobaczyli i zaczęli robić zdjęcia, ale uwierz mi twój plan B jest beznadziejny. Ha ha!
- To nie jest mój plan B! Dziewczyno! Myślisz że lubie się poniżać? Otóż odpowiem ci, nie, nie lubię. A więc słuchaj …
- Powtarzam! Żadne słuchaj! Wypie*dalaj z mojego domu! – Wrzasnęła. – Mam cię dosyć i twoich głupich żartów.
- Kobieto! Do jasnej cholery, postaraj się mnie wysłuchać! – Louis się zdenerwował. – Po prostu oglądaj dzisiaj telewizje o 20:00, a właściwie program ,,We are horny”. To wszystko już wypie*dalam z  twojego domu. – Po tych słowach wyszedł.
                                                                                  ***
O 19:45, Louis już był na miejscu i zdenerwowany czekał na Liama który się nie pojawiał! Na widowni był już Harry, Niall i Zayn i z niecierpliwością czekali na ich występ. Tomilson chodził w te i z powrotem wkurzony ma max! O godzinie 19:59, Payne łaskawie raczył się pojawić! Wtedy zapowiedziała ich prowadząca program. Chłopaki zupełnie bez stresu wleźli do środka zza kulis. Przywitali się z prowadzącą i usiedli na kanapie.
- Nawet nie wiecie jaki to dla nas zaszczyt że sami zaproponowaliście występ w naszym programie ,,We are Horny”. – Powiedziała prezenterka, uśmiechając się radośnie.
- To ja zaproponowałem, Liam o niczym nie wiedział. – Louis się roześmiał po czym szturchnął nadal nic nie rozumiejącego Payne. Ten spojrzał na niego obrażony.
- Louis, mówiłeś że chcesz w programie zaprezentować jakąś niespodziankę, tak? – Zapytała nie pewnie prowadząca. Tomilson kiwnął szczęśliwy głową, serce waliło mu strasznie mocno. Radość przepełniała go dosłownie całego od stóp do głów.
- Tak. – Odpowiedział. – Mam nadzieje że ta wyjątkowa osoba która chce by to obejrzała siedzi teraz przed telewizorem. – Dodał tajemniczo.
- Jaka wyjątkowa osoba? Czyżby nasz łamacz serc się zakochał? – Spytała kobieta patrząc na niego rozbawionym wzrokiem.
- Nawet zleciał przez nią ze sceny. – Wtrącił Liam, na co Tomilson kopnął go z całej siły a potem się roześmiał co miało oznaczać że to tak dla  żartów. Co nie zmieniało faktu żę Payne ledwo co powstrzymywał się od łez.
- Proszę wyświetlić film. – Rzekł w końcu Tomilson, a cała widownia zaczęła wlepiać, zaciekawiona, wzrok w wielki ekran. Niall jak zwykle jadł pączka, Zayn patrzył na niego z obrzydzeniem a Harry komentował okropne spodnie Louisa.
- Jak on mógł coś takiego założyć? – Szepnął Styles do Horana i Malika.
- Znalazł się spec mody! – Odpowiedział zirytowany Zayn. – A spodnie Louisa się ładne, lepiej spójrz na spodnie Liama! Okropne.
- Masz racje, spodnie Liama są okropne a Louisa piękne. – Wtrąciła siedząca obok nich Cathrin. Chłopaki wcześniej w ogóle jej nie dostrzeli toteż byli zdziwieni jej obecnością.
- Louis cię tu zaprosił? – Zapytał Harry. – Czy sama tu przylazłaś?
- Sama przyszłam. Gdy dowiedziałam się że w tym odcinku ma się pojawić Louis nie zwlekałam ani chwili, musiałam się tu dostać. – Powiedziała i wlepiła swój wzrok w Tomilsona, który uśmiechał się złowieszczo. Tymczasem na ekranie wyświetlił się filmik składający się z kilku scen. Był między innym jak Louis mówił do Liama ,,kotku”, ,,skarbie” i jak go przytulał. Było też jak Tomilson wziął Karen na rękach albo jak przywalił Harremu na imprezie. Widownia zaczęła się śmiać prócz Harrego i Cathrin, Styles był zły że wszyscy widzą że dostał od Tomilsona, a Cathrin była zła że Louis niósł Karen na rękach.
- Ale nas zaskoczyliście! – Krzyknęła prowadząca. – Ten filmik jest świetny!
- Sam jestem zaskoczony. – Wybełkotał Payne.
- Liam, nie wiedziałeś o niczym? – Spytała zaskoczona kobieta, ten pokręcił przecząco głową.
- 50 na 50. – Rzekł. – Wiedziałem że Louis kameruje wszystko z ukrycia i że nasz filmik miał się pojawić na yotube, ale tylko tam! A on pokazuje to w najpopularniejszym programie w Ameryce …. Tomilson! Kocham cię! – Wrzasnął Liam i przytulił zaskoczone Louisa.
- Jak widzą państwo prowadzę podwójne życie. – Zaczął Tomilson po czym wstał z kanapy. – Mam dziewczynę – Karen, a jednocześnie żywię uczucie do mojego przyjaciela z zespołu … To takie ciężkie. – Chłopak uklęknął i udał że ryczy, Payne podszedł do niego, przytulił go i także udał że płacze. Od razu cała widownia posmutniała i także pogrążyła się w rozpaczy. Zayn i Niall też!
- Płaczecie? Przecież to ściema! Louis żarty sobie robi, nie widzicie tego? – Zapytał oburzony Harry, Cathrin przytaknęła.
- Masz rację … Ale czy on i Karen są naprawdę parą? – Zapytała nie pewnie.
- O to już musisz spytać jego. – Odpowiedział Styles i zaczął się gapić na widownie która naprawdę miała łzy w oczach, prezenterka też stała się dziwnie smutna. ,,Boże! Jestem w jakimś Tomisolandzie?” – Pomyślał zirytowany.
- To takie piękne co powiedział … - Powiedział pochlipując Niall. – A mnie łatwo wzruszyć, jestem taki wrażliwy!
- Ja też. – Rzekł Zayn i przytulił Horana.
Tymczasem Louis szepnął do Liama.
- Ale show co?
- Nooo. Będą o nas gadać latami! – Odpowiedział szczęśliwy Payne.
                                                                                  ***
Wieczorem chłopaki wrócili do domu. Zayn i Niall nadal byli smutni, Harry zirytowany ich zachowaniem a Liam i Louis szczęśliwi!
- Ale pokaz co?! – Wrzasnął Tomilson i zaczął skakać po kanapie puszczając na full mizykę, Styles natychmiast ją ściszył.
- Grasz na ludzkich uczuciach. – Odpowiedział.
- Na czym? Uczuciach? – Spytał ze śmiechem Louis.
- Aaa, przepraszam zapomniałem że ty nie wiesz co to jest. Pomyślałeś jak się musiała czuć Karen oglądając to? Jeśli chciałeś zrobić show z Liamem to spoko, rozumiem, ale po co ją  w to wciągałeś? Cała szkoła będzie jutro o niej gadać, a gazety pisać. Nie rozumiesz że ona może tego nie chciała?
- A co się tak o nią martwisz? – Spytał podejrzliwie Louis. – A może ty się w niej kochasz, co? – Chłopak przestał skakać na kanapie tylko usiadł na niej. Rozmową zainteresował się Liam.
- Ja? … Skądże! Moją miłością jest …  pani Wisson o której już zapomniałem. – Odpowiedział troszeczkę się jąkając. – Do Karen nic nie czuje.
- To dobrze, bo dostałbyś wpie*dol, jak na imprezie. – Odpowiedział uśmiechając się głupkowato. Styles podszedł do niego i z całej siły uderzył go z liścia.
- Nigdy więcej mi nie groź. – Powiedział patrząc na niego wściekle.
- Bo co mi zrobisz? Przyłożysz mi jeszcze raz? I tak nic nie bolało, wiesz wpie*dol od dziewczyn zwykle nie boli. – Po tych słowach Tomilson zaczął się jeszcze bardziej śmiać, na co Harry rzucił się na niego i zaczął go bić. Zayn i Niall starali się ich rozdzielić, gdy już im się to udało Liam przytulił Louisa.
- Biedny Louisek, krew ci leci z wargi. – Powiedział Payne.
- Chłopaki! Zachowujecie się jak dzieci! – Wrzasnął Zayn. – Przecież jesteście najlepszymi kumplami! Gdzie się podział Louis i Harry? … Byliście tak dobrymi kumplami że myśleliśmy że łączy was coś więcej, zapomnieliście o tym?
- Ja tylko udawałem. – Rzekł Tomilson, na co Harremu pojawiły się łzy w oczach.
- Ja też! – Wrzasnął i usiadł na kanapie. Louisowi zmiękło serce i usiadł obok niego.
- Kocham cię. – Powiedział w końcu Tomilson. – Żadna Karen ani Liam nie stanie pomiędzy nami.
Liam który usłyszał jak Louis mówi do Harrego ,,Kocham cię”, zaczął sobie wyobrażać ich razem.
- Nie wyobrażaj sobie tego! – Krzyknął Styles. – I ja też cię kocham Louis i nie udawałem. – Potem obaj się przytulili. – Bardzo cię uderzyłem?
- Nie, prawie nie bolało. – Rzekł. Wtedy ktoś zadzwonił do drzwi, Zayn poszedł otworzyć i widok jaki zastał przeraził go! A mianowicie stała w drzwiach Karen, ale nie sama! Miała nóż i wściekle spojrzenie.
- Gdzie jest ta szmata?! – Wydarła się wchodząc do środka. Gdy Louis zobaczył dziewczynę z nożem domyślił się że zapewne chce go zabić. Schował się więc za Harrym.
- Ja ci to wszystko wyjaśnię, to nie tak miało być … - Zaczął Louis. – Bo chodzi o to że … proszę nie zabijaj mnie!
- Nie zabijaj go, ja też cię proszę. – Rzekł Harry i zrobił słodkie oczka czym i tak nie przekonał dziewczyny.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Nienawidzę cię!!! Jutro wszystkie gazety będą o tym pisać, rozumiesz? – Krzyknęła i zaczęła biec za uciekającym Tomilsonem. Ganiali się tak w kółko wokół stołu przez 5 minut. Niall jadł popcorn i oglądał to z zapartym tchem, Liam się śmiał, Zayn starał się im przemówić do rozsądku a Harry modlił się by Louis przeżył.
- Przepraszam … Ja nie chciałem … Tak wyszło … - Tomilson był przerażony, w końcu potknął się i upadł na ziemie, Karen nie zdążyła wyhamować i upadła na Louisa, nóż także. Wbił mi się w dłoń!
- Boże! – Krzyknął Harry. – Zayn dzwoń po karetkę!
- Aaa! Ty idiotko! Za co? – Louis myślał że nie wytrzyma bólu i zaraz zemdleje, ale tak się nie stało.
- Przepraszam, nie chciałam zrobić ci krzywdy. Chociaż czy ja wiem … - Dziewczyna zaczęła się zastanawiać. – Jesteś w końcu taki durny …
- Nie ważne jaki jestem! Nie miałaś prawa! Pozwę cię! – Krzyknął Louis. – Zobaczymy się w sądzie! Buhahaha. – I zaczął się śmiać złowieszczo.
Karen się rozpłakała a Niall starał się ją pocieszyć proponując popcorn. Wtedy przyjechała karetka, Harry wziął na ręce Tomilsona i zaniósł go, chociaż ledwo co, ponieważ był strasznie ciężki.
- Boże! On mnie pozwie! Co ja zrobię? – Zapytała zapłakana.
- Nie pozwie cię. – Odparł Liam.
- Pozwie, nie znasz Louisa? On jak coś postanowi to zdania nie zmieni. Co ja mam zrobić by tego nie zrobił? – Zapytała i usiadła załamana na kanapie. Payne podszedł do niej bliżej.
- Daj mu to czego chce. – Powiedział zupełnie bezproblemowo, na co Niall który stał obok kiwnął głową.
- Niby co? Mam mu kupić ładniejsze spodnie? – Zapytała, na co Niallowi przypomniały się okropne spodnie Tomilsona które miał w programie.
- Nie, po prostu zgódź się wreszcie zostać jego udawaną dziewczyną, do jasnej cholery! – Wykrzyknął Liam. – Całuj go, bądź miła, przytulaj go i pozuj do zdjęć. Bądź taka jak Louis, rób show, kiedy tylko nadarzy się okazja.
- Myślisz że wtedy mi wybaczy? – Zapytała z nadzieją w głosie, Liam objął ją ramieniem.
- Tak, ale musisz jeszcze mu kupić zdecydowanie te spodnie.
                                                                       KONIEC
Uf, ale ten był długawy! Wiem ;) Także Louisek w szpitalu dzielnie walczy o życie ;)
No i okazało się czemu Louis cały czas podrywał Liama;) Dobra, pa.


wtorek, 17 kwietnia 2012

One direction odcinek 10

One directon
Odcinek 10
Zbliżał się piątek, a co za tym idzie weekend! Właśnie w ostatni dzień przed weekendem, Niall rozwrzeszczał się że trzeba zrobić u nich w domu imprezę! Powiedział że jeszcze nie mieli powitalnej imprezy i że muszą zaprosić całą szkołę, no przynajmniej całą klasę.
- Pogięło cię? Uważasz że to dobry pomysł? – Zapytał Liam, patrząc na niego dziwnie.
- Tak! – Odpowiedział stanowczo Horan. Był taki szczęśliwy że urządzą impre głównie z tego powodu że będzie dużo żarcia.
- I dobrze myślisz! Kocham imprezy! – Wrzasnął Payne i uściskał Nialla. Wtedy nadszedł Louis.
- Liam! Czy ty mnie zdradzasz? – Zapytał Tomilson.
- Tak! Nie byłeś mnie godzien. – Odpowiedział Liam ze śmiechem. – Potrzebuje kogoś kto będzie mnie rozumiał!
- A więc to tak! Wiedziałem że długo nie wytrzymasz w związku, ale nie spodziewałem się że tak krótko. Odchodzę do Harrego! – Krzyknął Louis i złapał się teatralnie za serce po czym udał że ryczy. Wtedy nadszedł Styles, gdy Louis go zobaczył przytulił się do niego mówiąc że to on jest miłością jego życia.
- Odwal się ode mnie. – Odpowiedział Harry. – Znajdź se dziewczynę, bo bez niej świrujesz.
- Skąd ten pomysł? – Zapytał Tomilson. – Ja bez dziewczyny świetnie sobie radzę, to raczej tobie by się przydała! Widziałem jak paczała na ciebie Jane.
- Ta łysa? – Zapytał Harry.
- I tak innej nie zdobędziesz! - Wrzasnął Louis i zaczął zwiewać do kuchni, Styles poleciał za nim. Niall i Liam zostali sami.
- Serio ty chodzisz z Louisem? – Zapytał Niall. – Bo jeśli tak to znaczy że jesteście …
Liam zaciągnął Horana bardziej w kąt.
- Nie jesteśmy. – Odpowiedział patrząc mu uważnie w oczy. – Ale nie długo może będziemy.
- Co? – Zapytał przerażony Niall.
***
Przygotowania do imprezy szły pełną parą. Louis z jego ukochanym Liamem poszli kupić jedzenie, Harry dzwonił do wszystkich z klasy i ich zapraszał, chłopcy stwierdzili że jak usłyszą jego słodki głos to nikt nie odmówi. Zayn i Niall wieszali dekorację co chwila wydurniając się …
- Niall zdejmuj te różowe okulary! – Wydarł się Zayn. – To nie wybieg mody!
- Ale jakby był to bym wygrał! – Powiedział stanowczo Niall. Potem założył na siebie różowe boa i udawał że jest Paris Hilton.
- Niall, jesteś najbrzydszą Paris Hilton na świecie. – Stwierdził ze śmiechem Malik … Tymczasem Liam z Louisem mieli cały wózek zakupów. Kupili 5 coli, 10 paczek chipsów, 12 frugo, 7 paczek delicji, 5 tabliczek czekolad, 15 paczek żelków i 20 batonów. Kasjerka spojrzała na nich dość dziwnie.
- Hej Liam, nie uważasz że nie za dużo tego? – Zapytał Louis szeptem.
- Nie, skarbie. Jedzenia nigdy za dużo. – Odpowiedział Liam, głośno tak że usłyszała to kasjerka. Pomyślała sobie od razu nie wiadomo co.
- Dobrze to będzie w sumie 250$. – Rzekła. Chłopaką miny zbladły, mieli tylko 200$.
- Musimy z czegoś zrezygnować. – Powiedział w końcu Payne i zaczęli gorączkowo się zastanawiać z czego by tu zrezygnować. Ustalili w końcu że odrzucą 5 batonów, 5 paczek żelków i 7 frugo (najwyżej będzie tylko dla One direction). Wtedy rachunek się zgadzał.
- A wy od dawna jesteście razem? – Spytała kasjerka gdy chłopcy pakowali wszystko po zapłaceniu.
- Ale my nie jesteśmy razem. – Odparł ze śmiechem Liam.
- Ja i mój kotek kochamy się ale żeby od razu być parą? Nie, nie. – Rzekł ze śmiechem Louis. Gdy wyszli z marketu zaczęli się głośno śmiać.
- To było nie złe Tomilson! ,,Ja i mój kotek kochamy się ale żeby od razu być parą?” – Zaczął naśladować go Liam. – Wzięła nas za totalnych świrów.
- O czyżby? Raczej za parę walniętych gejów. – Odpowiedział Louis.
***
O 21:00 przyszedł pierwszy gość Max! Wziął ze sobą całą stertę podręczników czym wzbudził kompletnie zdziwienie One direction.
- Ty będziesz się uczyć na tej imprezie? – Zapytał Liam. – Bo jak tak to wypad!
- Najpierw mnie zapraszacie a teraz każecie iść, banda świrusów. – Powiedział Max i skierował się w stronę drzwi.
- Max, Liam się tylko wydurniał! Oczywiście że masz zostać. – Rzekł Harry. – Możesz się nawet uczyć a nam to nie będzie przeszkadzać, prawda Liam?
- Tak, tak, tak. – Odpowiedział znudzonym tonem. Wtedy kujon pełen radości usiadł na kanapie i zaczął powtarzać sobie lekcje. Chłopaki spojrzeli na niego dziwnie, myśleli że robi se jaja z tą nauką na imprezie.
- No co? Gości jeszcze nie ma, warto porobić coś pożytecznego do ich przyjścia. – Wytłumaczył się. Wtedy do drzwi ktoś zapukał, to były 3 najlepsze przyjaciółki, jak stwierdziło One direction. Oczywiście nie mieli pojęcia jak miały na imię, wiedzieli jedynie że uczęszczają do ich klasy.
- Dobra, to ja puszczę jakąś muze. – Stwierdził Zayn i poszedł.
- Cześć ślicznotko, jak ci na imię? – Zapytał Louis jednej z dziewczyn ta się roześmiała. Zapewne pomyślała że to żart.
- Masz poczucie humoru to trzeba ci przyznać. – Odpowiedziała. – Jest tu gdzieś toaleta?
- Tak, idziesz prosto i po lewej. – Wyjaśnił Tomilson. Nagle rozległa się głośna muzyka, Liam od razu poprosił jedną z dziewczyn to tańca i zaczęli sami tańczyć na parkiecie. Po 2 minutach znów rozległ się dzwonek do drzwi, przyszły 2 dziewczyny i 3 chłopaków których imiona One direction także nie zapamiętało. Później kolejne 10 osób, nie zabrakło wśród nich Cathrin.
- Dzięki za zaproszenie. – Powiedziała ze słodkim uśmiechem dziewczyna nie spuszczając wzroku z Louisa.
- Zapraszaliśmy całą klasę, nie kulturalnie by było pominąć ciebie. Także wiesz zostałaś zaproszona z przymusu. – Odpowiedział Tomilson.
- Jasnee. – Cathrin pomyślała że to żart.
- Dlaczego nikt mi nie wierzy?! – Wrzasnął Louis i poszedł obrażony zjeść marchewkę.
Tymczasem impreza rozkręcała się coraz bardziej. Liam nawet całował się w kącie z jedną dziewczyną, Niall wcinał jedzenie, Zayn puszczał muzykę, Harry siedział smutny na krześle a Louis cały czas jadł marchewkę. Podeszła do niego Cathrin która nie dawała za wygraną.
- Ja też lubie marchewki. Szkoda że jestem na nie uczulona. – Powiedziała smutno. – Fajna muzyka, postaraliście się. Ooo, chyba leci wasz kawałek.
- What makes you beautiful. – Stwierdził Louis. – Masz ochotę zatańczyć?
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną ale zgodziła się z uśmiechem … Liam po 5 minutowym pocałunku z kompletnie mu nie znaną dziewczyną, w końcu go przerwał.
- Idziesz się czegoś napić? – Zapytał Payne, dziewczynę, ta kiwnęła głową.
- A jak ty właściwie masz na imię? – Zapytała owa dziewczyna.
- Co? Nie wiesz jak mam na imię? – Spytał oburzony chłopak. – To ja straciłem na ciebie 5 minut mojego cennego życia a ty nawet nie wiesz jak mam na imię! Przykro mi ale z nami koniec. – Po tych słowach podszedł do smutno siedzącego Harrego.
- Nudno tu jakoś. – Rzekł Harry.
- No co ty nie powiesz! – Krzyknął Liam. – Chociaż ja się nawet dobrze bawię, całowałem się już z jedną laską, która nie znała mojego imienia! Ci ludzie są bezczelni.
- Ooo, a jak miała na imię ta bezczelna laska? – Spytał Styles.
- Nie wiem! Przecież nie pytałem jej o imię!
Tymczasem Louis skończył swój jakże fascynujący taniec z Cathrin i zaczął gapić się na drzwi wejściowe. Tak, tak, tak, czekał na Karen która się nie pojawiała. ,,Jak mogła olać taką imprezę” – Pomyślał oburzony Tomilson. Po jakimś czasie jednak zadzwonił dzwonek tak śpieszył się z otworzeniem że wyrąbał się tuż przy drzwiach, jednak nie zważał na ból i otworzył drzwi.
- Cześć Karen, a jednak przyszłaś. – Powiedział ucieszony wpuszczając ją do środka.
- I już tego żałuje. – Odpowiedziała. Louis nie czekając długo dał jej buziaka w policzek. Ta posłała mu pytające spojrzenie.
- No co? W końcu udajemy parę, nie? – Zapytał nie pewnie Louis.
- TY udajesz, ja wcale tego nie chciałam. Zmusiłeś mnie ty podstępna świnio. – Rzekła Karen i pognała w głąb ich domu. Tomilson pobiegł za nią, wszystko obserwowała zazdrosna Cathrin która zaczęła podrywać Maxa by wzbudzić zazdrość Louisa, który nawet na nią nie patrzył.
- Hej no! Ale nie jestem aż tak podstępny! – Krzyknął.
- Jesteś! A teraz przepraszam bardzo ale nie chce mi się z tobą gadać.
- Ale jak to będzie wyglądało? Para która nie rozmawia ze sobą na imprezie? Ludzie się pokapują. – Stwierdził Tomilson, dziewczyna rzuciła mu obojętne spojrzenie.
- Oh, oni nie są tak domyślni jak ty. – Powiedziała, a jej wzrok przystanął na siedzącym w kącie Harrym który był smutny. Podeszła do niego, znikając tym samym Tomilsonowi z oczu. Ten zaczął ją rozpaczliwie szukać.
- Hej Harry. – Powiedziała i przystanęła obok niego.
- Cześć. Fajnie że przyszłaś. – Odpowiedział Styles. – Louis czekał na ciebie.
- Naprawdę? – Karen wyglądała na zaskoczoną. – Nie spodziewałam się tego po nim, chociaż mógł na mnie czekać tylko dlatego by nie wyszło że wystawiłam tak wspaniałego człowieka jak on.
- Ale w gruncie rzeczy to dobry chłopak. – Powiedział Harry, a potem się roześmiał. – Dobra, co ja ci tu kłamię. To zła i podstępna żmija. Lepiej z nim nie zadzierać. On zawsze ma jakiś plan. A zemsta jego jest słodka.
- Dobrze powiedzanie, słuchaj zatańczymy? Wiem że jesteś smutny po tym jak okazało się że pani Wisson ma męża, ale nie psuj sobie przez to imprezy. Pani Wisson by tego nie chciała.
- Dzięki. – Odparł Harry i poszedł z dziewczyną tańczyć. Wtedy zauważył ich Louis, zebrała się w nim taka wściekłość że bez zastanowienia podszedł do Harrego i przywalił mu! Zayn wyłączył muzykę, a goście skupili wzrok na Tomilsonie.
- Harry! – Krzyknęła Karen. – Źle wyglądasz, chodź do kuchni opatrzę cię.
Po czym razem udali się w jej kierunku. Do Louisa nagle podszedł kompletnie zalany Liam i powiedział:
- Nie martw się kotku, razem przez to przejdziemy.
Wtedy wszyscy zaczęli się śmiać, a Zayn ponownie włączył muzykę i podszedł do Louisa.
- Co to miało być? Odwaliło ci? Masz natychmiast przeprosić Harrego! – Wrzasnął Malik.
- Nie! Teraz wszyscy wiedzą że dla miłości jestem w stanie zrobić wiele. – Rzekł dumnie Tomilson. – A przepraszając Harrego, wszystko zepsuje. Szkoda że Karen z wdzięczności nie pocałowała mnie, wtedy to byłoby show!
- Louis, ty wszystko musisz robić na pokaz? – Spytał Zayn.
- A dasz mi buziaka na pokaz? – Zapytał Liam. Tomilson wywrócił oczami.
- Liam, idź już spać. – Rozkazał. – I tak, muszę wszystko robić na pokaz, inaczej życie byłby nudne … - Po chwili dodał. – Teraz pewnie Harry dziękuje Karen że go opatrzyła i się całują.
- Idź sprawdź. – Krzyknął Zayn. – Albo ja to zrobię. – Po tych słowach poszedł do kuchni i wrócił z dziwną miną. – Louis! Lepiej tam nie idź! Oni są nadzy!
- Co?! – Louisowi jakby cały świat się zawalił.
- Żartowałem! Są w ubraniach! Karen robi Harremu herbatkę a ten ryczy z powodu pani Wisson. – Odpowiedział Zayn. – Idź tam.
- Nie ma mowy. I wiecie co? Zastosuje plan B. – Powiedział tajemniczo i udał się w kierunku swojego pokoju.
- Jaki plan B? – Zapytał Zayn, wtedy podszedł do niego Niall.
- Ja nie wiedziałem, że on miał w ogóle jakiś plan A. – Odpowiedział zaskoczony.
KONIEC


Dość długo nie dodawałam, ale to dlatego że zapomniałam, przepraszam. No i jakbyście chcieli lub mieli ochotę to zostawcie ślad, będzie mi miło paaa ;))) 

wtorek, 10 kwietnia 2012

One direction odcinek 9

One direction
Odcinek 9
Karen jak co dzień, wyszła rano do szkoły. Jednak widok jaki zastała gdy to zrobiła totalnie ją zaszokował! Jedyne co ją powstrzymywało  od zawału to test z matmy do którego uczyła się pół nocy. A mianowicie przed jej domem, stała limuzyna!
- Cześć, skarbie! – Powiedział Louis który z niej wysiadł w ciemnych okularach, skórzanej kurtce i dżinsach.
- Hej. – Odpowiedziała była w tak wielkim szoku jakby zobaczyła Tomilsona przed jej domem nagiego który by tańczył Makarene.
- Wsiadaj. – Rozkazał i gdy dziewczyna się zbliżyła dał jej całusa w policzek! Wtedy się skapowała o co chodzi.
- A wiesz co? Jednak pójdę pieszo, złotko. Ale dzięki za dobre chęci. – Po tych słowach skierowała się na pieszo w stronę szkoły.
- Ale jak to! Przecież zbiera się na deszcz! – Krzyknął chodź pogoda była śliczna. – No Karen, weź no! Wsiadaj!
Dziewczyna jednak się nie zatrzymała tylko szła pewnych krokiem przed siebie. Louis nie namyślając się długo, pobiegł za nią.
- To już przesada! – Krzyknęła przystając. – Chciałam być miła, ale przy tobie nie da się być miłym!
- Wiem, dlatego nie mam dziewczyny. Żadna nie potrafiła być chamska, ale ty jesteś blisko bycia taką jak ja. – Tomilson uśmiechnął się słodko. – To co? Całus?
- Wolałabym już pocałować świnie, niż ciebie. – Stwierdziła po czym odwróciła się i nadal starała się iść do szkoły w miarę spokojnie. Louis zaczął lekko panikować, rozejrzał się wokół i dojrzał jakiegoś dziennikarza, wtedy szybko podbiegł do Karen i złapał ją za rękę.
- Co ty wyprawiasz? – Zapytała podnosząc ton.
- Jeśli się wyrwiesz, pocałuje cię mimo twojej woli. A wiedz że jestem silniejszy. – Odparł z cwaniackim uśmieszkiem.
- Ty szantażysto.
                                                                                  ***
W szkole Harry, Zayn, Niall i Liam siedzieli na ławce i czekali na Louisa. Chcieli wiedzieć czy udało mu się namówić Karen by razem z nim pojechała do szkoły. Wiedzieli że raczej nie ma szans, ale porobili już zakłady i chcieli wiedzieć. Harry i Liam byli na NIE, a Niall i Zayn, na TAK. Wtem podeszła do nich pani Wisson. Uśmiechnęła się i poprosiła Nialla.
- Niall, musimy porozmawiać … - Zaczęła nauczycielka gdy znaleźli się już na osobności.
- Chyba wiem o czym … Ale to był tylko jeden raz! Jeden, jedyny raz! Już nigdy więcej nie będę ściągać ani palić! Skończyłem z tym! – Powiedział usprawiedliwiając się.
- Co? Ty palisz? I ściągasz? Niall! – Krzyknęła pani Wisson. Horan od razu poczerwieniał ze wstydu.
- Oczywiście że nie! Skąd ten pomysł? – Zapytał jakby nic się nie stało.
- No dobrze, a więc mogę ci te dwa wybryki darować, w końcu jesteś we mnie zakochany i na pewno musi ci być ciężko. Musisz jakoś to odreagować …
- Co? Ja w pani?  …. To znaczy tak, jest mi ciężko. – Odpowiedział Niall, łapiąc się za serce. – Każdego dnia o każdej godzinie.
- Ale wiedz że nasze uczucie byłoby nie możliwe ze względu na różnice wieku … Wiesz na teście zdobyłeś 0 punktów ale postawie ci dwóję z powodu twojego uczucia. – Rzekła nauczycielka, a Niall myślał że zaraz wybuchnie z radości.
- Naprawdę? Pani jest wielka! – Horan przytulił panią Wisson, a potem podbiegł szczęśliwy do chłopaków.
- Czemu tak ściskałeś panią Wisson? Teraz ty się w niej kochasz? – Zapytał Liam.
- A skądże! Kryje Harrego, to wszystko ale … wychodzi to mi na dobre! Bo wiecie co? Pani Wisson powiedziała że postawi mi dwóję z testu z którego uzyskałem 0 punktów. Podobno jest mi ciężko bo się w niej kocham i takie bla bla bla, wiecie takie bzdury. Dziękuje ci Harry że mnie w to wrobiłeś. – Niall go uściskał. Jednak Styles szybko oswobodził się z uścisku.
- I ty się nazywasz przyjaciel? Żerujesz na moim nie szczęściu! – Krzyknął i uciekł.
- Oj, nie ładnie Niall, nie ładnie. Mogłeś jeszcze załatwić dwóję Harremu. – Stwierdził Liam, na co dostał w łeb od Zayna.
- Powaliło cię! Dla naszego kochanego Stylesa, dwóję? Tróje a nie kurde! – Wrzasnął Malik.
                                                                                  ***
Na drugiej przerwie, Louis podszedł do Karen i objął ją ręką a potem coś błysło.
- Dzięki Liam. – Powiedział Tomilson.
- Spoko. – Odrzekł Payne. – Ładne mi wyszło? – Mówiąc to pokazał Louisowi, na co ten kiwnął głową.
- Zajebiste. A teraz skarbie zostaw nas samych. – Powiedział i posłał całusa Liamowi. Karen zamrugała parę razy oczami.
- Słuchaj jeżeli ja mam kryć parę pedałów, to przepraszam bardzo! Ale nie mam ochoty! – Powiedziała oburzona.
- Jaką parę pedałów? Gejów, może co? Trochę kultury! A po za tym my nimi nie jesteśmy. Już bardziej ja i Harry! Ostatnio wrzuciliśmy fotkę na twistera jak ja go całuje w policzek! Eh, to były jaja! – Louis się rozmarzył.
- Mniejsza z tym … W co ty w ogóle grasz? Robisz z mojego życia jakieś show do gazet?
- Nie do gazet! Do telewizji! Gazety są do bani, lepsze jest TV! – Tomilson prawie krzyknął. – Aha i jak wyjdziemy ze szkoły to przytul się do mnie, ok.?
- Nie ma mowy! Nie będę się przytulać  geja!
- Masz z nimi jakiś problem? Nie akceptujesz ich? Ponadto nie jestem gejem! Ale jak bym był to co? – Louis widocznie się wkurzył.
- To nic! I tak byś był takim samym idiotą. – Odpowiedziała wywracając oczami. Wtedy zauważyli Harrego, był smutny. Tomilsonowi zrobiło się go żal, w końcu to jego naj naj najlepszy i najsłodszy kumpel.
- Harry, daj ci buziaka na poprawę humoru? – Zapytał Louis. Karen wybałuszyła oczy i wstrzymała oddech, bała się że Styles się zgodzi a ona jeszcze musi przytulić Louisa przed szkołą!
- Spadaj. – Odpowiedział i poszedł do męskiego.
- O co mu chodzi? Co? Źle całuje czy co? – Zaczął się zastanawiać Tomilson.
- Nie no co ty! Przecież ty jesteś genialny w całowaniu chłopaków! No daj spokój! Jak mogłeś pomyśleć że nie? – Karen wywróciła oczami.
- Masz rację, to nie moja wina, jestem za bardzo zajebisty by się na mnie gniewać. – Powiedział, czy doprowadził dziewczynę do śmiechu. Właśnie wtedy Karen zauważyła że obserwuje ich Cathrin. Wyglądała na zazdrosną.
- Twoja dziewczyna się na nas gapi. – Rzuciła Karen.
- Czyli kto? Cathrin? To nie moja dziewczyna! – Odpowiedział Tomilson. – Ty nią jesteś, taką nie prawdziwą ale zawsze coś, nie? – Dodał ze słodkim uśmiechem. Wtedy właśnie cała nabuzowana Cathrin podeszła do nich, wyglądała tak jakby zaraz miała Karen uderzyć albo co gorsza ją rozszarpać.
- Cześć Louis. – Powiedziała i spojrzała w jego jakże zajebiste paczadła.
- Hej. – Odpowiedział. – Jak tam leci?
- Spoko. A dasz się zaprosić na dyskotekę? – Zapytała Cathrin z nadzieją w głosie.
- Eh, no wiesz … Karen może być zazdrosna, w końcu to moje słonko. – Rzekł Tomilson i przytulił Karen. Cathrin oczy zaczęły napełniać się łzami.
- Dobra, tak tylko pytałam … - Po tych słowach zmyła się.
- Zazdrosna? – Zapytał Louis patrząc na Karen rozbawionym wzrokiem.
- Oh, no wiesz, strasznie! Ale w związku jest potrzebne zaufanie … – Rzekła i wyrwała się z jego objęć. – Ale ładnie pachniesz, jakich perfum używasz?
- Żadnych! – Krzyknął radośnie. – To mój naturalny zapach! Wiesz dlatego tak chłopaki na mnie lecą, bo oni zwykle lecą na ładne zapachy. A ty na co lecisz?
- Teraz na lekcje. – Powiedziała i pobiegła na nią.
                                                                                  ***
Po szkole, Tomilson zauważył Karen która z niej wychodziła. Rozejrzał się w koło i zobaczył jakiś dwóch dziennikarzy, pomachał do nich z radością.
- Teraz, przytul mnie! – Rozkazał Louis.
- Nie ma mowy! – Odpowiedziała. Tomilson nie widząc innego wyjścia wziął ją na ręce.
- O! Teraz to będą o nas pisać w gazetach! Nawet umieszczą nasze zdjęcie! – Krzyknął radośnie. Zaniósł ją tak do limuzyny. Gdy już tam siedzieli, Karen nie mogła opanować złości.
- Nie chce udawać twojej dziewczyny! To narusza godność człowieka!
- Jesteś stuknięta! Przecież każda laska chce być dziewczyną nawet udawaną, Louisa Tomilsona! I dałyby wszystko za mój uścisk i gdybym je jeszcze wziął na ręce to już w ogóle, poryczałby się chyba.
- Genialne, ale problem w tym że ja cię nie lubię.
- Ale dlaczego? – Zapytał Louis i nagle zadzwonił mu telefon. – Halo? No jak tam, Liam skarbie? Aaa dobrze? … Co? … Ja jestem z Karen w limuzynie … A wy gdzie jesteście? … Aaa w domu, zaraz będę, …buźka kotku.
Gdy chłopak odłożył telefon, Karen powiedziała:
- Właśnie dlatego cie nie cierpię! Zachowujesz się jak gej! Kto to widział gadać do przyjaciela kotku albo skarbie? A nawet go przytulać?!
- Bo my nie jesteśmy zwykłymi przyjaciółmi, my jesteśmy zajefajnymi przyjaciółmi! I nic nie poradzę że lubie przytulać Liama i Harrego. Liama bo jest takim samym świrem jak ja, a Harrego bo jest uroczy i kocham go! Ale z umiarem.
Karen wywróciła chyba już z 10 raz oczami.
- Super. A teraz daj mi spokój, nie chce uczestniczyć w twoim życiu jako twoja dziewczyna! Bo nią nie jestem!
Nagle limuzyna zatrzymała się, dojechali do jej domu.
- No daj buziaka wujkowi Louiskowi, chociaż w policzek. – Rzekł uśmiechając się.
- Żartujesz sobie?! – Wykrzyknęła zirytowana. – Boże! Jaki jełop!
- Coś ty powiedziała? Jełop! … Uwielbiam cię! – Wykrzyknął chłopak czym wprawił w osłupienie dziewczynę. – My tak siebie nazywamy w One direction, jełopy! Pasujesz do nas!
- No pewnie, złotko a jakże by inaczej! A teraz narka misiaczku muszę iść do mojego wspniałego domu pouczyć się tych nudnawych lekcji. – Odpowiedziała sarkastycznie, posyłając mu całusa. Gdy drzwi do limuzyny się zatrzasnęły, Tomilson powiedział:
- Pasuje do nas, jak nic.  Oh, gdyby tylko lubiła imprezować jak my i miałby furę przyjaciół o których nie wie praktycznie nic, byłaby zupełnie jak my! – Rzekł Louis i zaczął jeszcze trochę do siebie nawijać aż wreszcie limuzyna się zatrzymała pod jego domem …
                                                                       KONIEC
Oh, dziś był odcinek o Louisie i Karen. Na razie na kolejny nie mam w ogóle pomysłu, ale to się może jeszcze zmienić ;) I wiem że trochę przesadziłam z tym dziwacznym zachowaniem Louisa ale w późniejszych odcinkach wyjaśni się dlaczego tak się zachowywał, ponieważ Louis nigdy nie robi nic bez jakiegoś powodu, ok. paaa. 

czwartek, 5 kwietnia 2012

One direction odcinek 8

One direction
Odcinek 8
Następnego dnia, chłopaki z One direction nie chętnie zwlekli się z łóżka. W ogóle nie mieli ochoty dzisiaj iść do szkoły, tak ogólnie jutro też nie i pojutrze też, ale to szczegół.
- Dlaczego dopiero wtorek?! – Zaczął się drzeć Niall, przy myciu zębów.
- Ciesz się że nie poniedziałek. – Odpowiedział Liam, który akurat teraz brał prysznic.
Gdy Niall skończył myć zęby, a Liam brać prysznic wtedy się wymienili rolami. Tymczasem na robienie śniadania była kolej Louisa. Postanowił zrobić grzanki, jednak jakimś cudem spaliły mu się! Był w totalnym szoku … Przecież tyle razy je robił …
- I ja mam to jeść? – Zayn się oburzył, gdy Tomilson podał mu grzanki.
- Jak chcesz możesz pić, mnie tak obojętnie co ty z tym będziesz robił. – Odpowiedział.
- Louis, coś ty robił z tymi grzankami? – Zapytał Harry, który także nie miał ochoty tego jeść.
- No wiesz … Najpierw je usmażyłem i dodałem do tego chyba z pół butelki oleju a potem do tostera! Proste nie? – Louis się uśmiechnął głupkowato.
- Już bym chyba wolał żebyś je wylizał, miałbym większą ochotę je zjeść. – Stwierdził Harry.
- Nie ma sprawy … - Na to Tomilson zabrał mu grzankę i ją wylizał, potem ją odłożył. – Smacznego.
- Jełop. – Skomentował Zayn. – Nie polizałeś z drugiej strony.
Na to Styles który nie źle się wkurzył poszedł do szkoły bez śniadania. Z łazienki wrócili Liam i Niall. Gdy Horan zobaczył grzanki od razu je zjadł! Wszystkie!
- Niall, a dla innych? – Zapytał Louis. – Nie po to robiłem je pół godziny bym musiał je robić od nowa!
- Ale są takie dobreee! – Rzekł Niall zajadając się nimi ku obrzydzeniu Zayna.
-Boże! Przecież ten kretyn zjadł nawet tą grzanką którą Louis polizał! – Powiedział Malik który odszedł od stołu i zaczął się szykować do szkoły.
- To prawie tak jakbyście się pocałowali … - Rzekł Liam, który zaczął to sobie wyobrażać.
- Milcz! Jeszcze jedno słowo a pocałuje ciebie! – Wrzasnął Louis, na co Payne odskoczył z przerażeniem.
- Nie zrobiłbyś tego!
- A założymy się? – Zapytał Tomilson z cwaniackim uśmieszkiem i poszedł do szkoły.
                                                                                  ***
Na pierwszej lekcji był angielski. Każdy w klasie ziewał i zupełnie nie miał ochoty się uczyć, szkoła każdemu może odebrać chęć życia. Cathrin która siedziała z Louisem, dziabnęła go ołówkiem w plecy by się do niej odwrócił.
- Tak? – Zapytał Tomilson uśmiechając się słodko. – Co kochanie???
Karen spojrzała wtedy na niego dziwne, szczerze była trochę zazdrosna, ale starała się skupić na lekcji.
- Mogłabym kiedyś do was wpaść? – Zapytała Cathrin nie pewnie.
- Jasne, skarbieeee. – Odpowiedział Tomilson specjalnie przeciągając słowa kochanie i skarbie, a potem patrzył triumfalnym wzrokiem na Karen.
- Naprawdę? Tak się cieszę, tylko musisz mi dać adres swojego domu. – Powiedziała Cathrin której serce zaczęło szybko bić i przeszły jej ciarki … Była taka szczęśliwa, zupełnie jakby Tomilson jej się oświadczył.
- No pewnie że ci podam, ale po lekcjach … Wiesz co? Jak już do nas przyjedziesz do możemy iść do mojego pokoju … Zamkniemy się na klucz … - Rzekł chłopak zerkając co jakiś czas na Karen. – A w moim pokoju zdejmę bluzkę ponieważ jest tam strasznie gorąco ty też możesz zdjąć, złotko … Później możemy podejść do siebie bliżej i spojrzeć sobie głęboko w oczy … Nasze usta zbliżą się do siebie i …
- Tak? – Zapytała Cathrin która gapiła się na Louisa cała w skowronkach. – Potem co?
Louis spojrzał na Karen.
- I … wtedy ty poczujesz mój oddech na swojej skórze a ja twój … - Znów spojrzał na dziewczynę, która siedziała jak najbardziej spokojna. – Ciebie to w ogóle nie rusza?
- Co ma mnie ruszać? – Odezwała się nagle Karen.
- Cathrin poczuje mój oddech na swojej skórze! A ja jej! I będziemy prawie nadzy! A ty w ogóle nie jesteś zazdrosna? Co z ciebie za dziewczyna! – Krzyknął Louis i dopiero wtedy zdał sobie sprawę że cała klasa go słyszy. Natychmiast wszyscy wpadli w śmiech.
A najbardziej Harry, która miał spojrzenie typu: ,,Wiedziałem”. Tomilson poczuł się chyba pierwszy raz w życiu zawstydzony. ,,Ciekawe uczucie” – Pomyślał.
- Louis, co ty chcesz robić z Cathrin? Możesz powtórzyć? – Zapytała pani Wisson, rozbawionym wzrokiem.
- My będziemy się uczyć angielskiego, ponieważ to bardzo fajny język. – Odpowiedział Louis, na co klasa znów się roześmiała. Wtedy zadzwonił dzwonek. Louis cały zawstydzony wyszedł z klasy na korytarz. Podbiegli do niego wtedy chłopaki z One direction.
- Nie no stary! Nie wiedziałem! – Krzyknął Zayn.
- Mógłbyś ułożyć wiersz, wiesz … ,,I poczułem jej oddech na swojej skórze, a ona mój”-  Powiedział Harry.
- Jak możesz nie być zazdrosna? – Zaczął go naśladować Liam. – Co z ciebie za dziewczyna! My jesteśmy nadzy!
Chłopaki zaczęli się śmiać, a Tomilson miał minę jakby się miał rozpłakać. Co za wstyd! Wtedy zauważył Karen, która wychodziła z klasy, natychmiast do niej podbiegł.
- Cześć, możemy porozmawiać? – Zapytał Louis, na co dziewczyna wywróciła oczami.
- O tym jaką jestem szmatą? – Zapytała. Tomilsonowi przypomniało się co powiedział w parku.
- O tym pogadamy później, teraz chciałem zadać ci pewne pytanie, możemy iść do męskiego? – Zapytał, jednak źle to ujął bo Karen zaczęła się śmiać. Akurat przechodziła tamtędy pani Wisson i wszystko usłyszała, zaczęła sobie wyobrażać nie wiadomo co.
- Louis! Ty amancie! – Krzyknęła uśmiechając się nauczycielka. – Wszystkie dziewczyny tu nam podrywasz!
- Bo są takie piękne! – Odpowiedział chłopak i złapał Karen za rękę ciągnąc ją do męskiego pomimo jej sprzeciwu. Kiedy już tam się znaleźli spojrzał jej prosto w oczy i … powiedział:
- Słuchaj, mam sprawę.
- Ale mnie ona obchodzi! – Wykrzyknęła poirytowana dziewczyna. – Tyle co nic. – Dokończyła.
- Zapewne wiesz co piszą o mnie w sieci że ja i Liam, my … jesteśmy … gejami!
- Wy? Nie spodziewałam się! Louis! Jestem w szoku. – Odparła Karen.
- Nie jesteśmy homo! Gazety kłamią! Chodzi o to byś pomogła mi udowodnić wszystkim że tak nie jest, że lubię dziewczyny dlatego czy … czy … zostaniesz moją udawaną dziewczyną? – Zapytał Louis patrząc słodki na dziewczynę.
- Poproś Cathrin, będzie dumna. – Rzekła. – A na mnie nie masz co liczyć.
- Ale dlaczego?! Przecież my się … tak nienawidzimy że aż lubimy!
- Hm, to dziwne bo ja cię tylko nienawidzę. Nie czuje do ciebie przyjaźni. – Karen skierowała się do drzwi. – Dlaczego nie poprosisz Cathrin?
- Bo ona jest plotkarą, wszystkim by rozpowiedziała …
- Miło że tak o niej mówisz … Prawdziwy z ciebie dżentelmen. – Powiedziała i wyszła z męskiego. Louis nagle poczuł do niej nieogarniętą złość! Postanowił się zemścić! Nie będzie z nim pogrywała jakaś tam Karen …
                                                                       ***
W –f był na ostatniej godzinie, a cała klasa miała dziwną siłę na nim biegać, skakać i krzyczeć! Nauczycielka jak zawsze by mieć spokój kazała im zagrać w piłkę nożną, a sama poszła napić się kawy. Pozostała tylko kwestia wyboru drużyn … Klasa postanowiła że wybierać będą Louis i Max (który zagroził że jak chociaż raz w życiu nie będzie mógł wybrać drużyny to się zabije, na to Louis że nie miałby nic przeciwko ale Harry dał mu po łbie i się przymknął).
- To ja wybieram … - Max się zaczął zastanawiać, trwało to jakieś 3 minuty.
- Ludzie! Jak on się będzie tak zastanawiać przy każdej osobie, to my za miesiąc skończymy samo wybieranie drużyn! – Krzyknął Tomilson.
- Greg. – Zdecydował w końcu Max.
- Karen. – Powiedział Louis z cwaniackim uśmieszkiem. Wprawił tym w osłupienie dziewczynę. Była tak zszokowana że poszła do niego bez gadania.
- Zayn. – Rzekł Max.
- Harry! – Wrzasnął Louis, gdy Styles do niego podszedł ten go uściskał.
- Liam. – Powiedział Max, na co Tomilson posłał mu mordercze spojrzenie.  
- Niall. – Odpowiedział Louis.
- Angela.
- Cathrin.
 Dziewczyna aż podskoczyła ze szczęścia. Dalej wybieranie jakoś poszło. Gdy wszyscy byli już podzieleni, zaczęła się gra. Każdy krzyczał i nikt nie mógł dojść do słowa. Na bramce stał u Louisa, Niall, a u Maxa, Greg. Wszyscy rzucili się e na piłkę, Karen też starała się jakoś grać, ale przypadkiem podała do przeciwnej drużyny!
- Jak grasz, idiotko! – Wrzasnęła Cathrin, która chciała się przypodobać Louisowi.
- Ważne że gra, a nie stoi jak słup jak ty. – Odpowiedział Louis, czy wprawił w osłupienie dziewczynę. Jednak pocieszała się tym że chłopak da jej adres swojego domu.
Harry strzelił jednego gola! Tomilson był taki szczęśliwy że zaczął go ściskać! Drugiego gola strzelił Liam, na co Zayn zaczął go ściskać, Max też chciał ale Payne powiedział że to by źle wyglądało. W końcu drużyna Louisa wygrała, 5:3!
- Wygraliśmy! – Tomilson zaczął się drzeć! – I to dzięki mojej pięknej dziewczynie! – Na to podszedł do Karen i ją uściskał. Cała klasa zaczęła się drzeć i mówić ,,Uuuu”, a Cathrin wybiegła z płaczem. Gdy wyszli z Sali Karen natychmiast go od siebie odepchnęła.
- W co ty grasz? – Zapytała.
- W zemstę. – Odpowiedział Louis. – Nie chciałaś się zgodzić dobrowolnie to masz za swoje. Teraz cała klasa wie że ze sobą chodzimy, wiesz to udawany związek ale oni o tym nie widzą. Powiedzą o tym całej szkole a wkrótce będą trąbić o tym gazety.
- Nie wiedziałam że jesteś taki idiotą.
- Wbiłaś mi nóż w samo serce! – Louis udał żę kłuje go serce i padł na kolana. Wtedy nadszedł Harry.
- Louis! Z tej miłości dostałeś zawału? – Zapytał ze śmiechem.
- Dobrze to ująłeś. – Rzekł Tomilson.
- Za co? Za jakie grzechy? Kurde, pytam się! Już wolałabym Biebera! – Wrzasnęła Karen i poszła.
- Oj, Karen się wkurzyła, w końcu zmusiłeś ją do bycia twoją ,,udawaną” dziewczyną. – Stwierdził Styles.
- Taa, ona jako jedyna jest mnie warta. – Rzekł Louis, a Harry spojrzał na niego dziwnie.
- Coś ty powiedział?
- Że krokusy o tej porze roku są piękne. – Odparł Louis i poszedł.
                                                                                  KONIEC
Trochę mi się nie podoba, ale przy następnym trochę bardziej się postaram ;) paaa.