piątek, 5 lipca 2013

One direction 4 odcinek 85

One direction 4
Odcinek 85
- Przygarnąłem cię pod swój dach, dałem ci wyżywienie, dzięki mnie masz gdzie spać, załatwiłem ci dobrą pozycję w szkole, codziennie odkąd się znamy daje ci rady w sprawie ubioru, pomogłem ci gdy miałeś problem … ehem, wiesz z czym. A ty? Jak mi się odpłacasz? Wybierając jakąś blondi, której chcesz pomóc? Ona nie zrobiła tyle dla ciebie! To jam jest twym panem a nie ona! – krzyknął Louis chodząc po salonie w te i we w te. Niall tymczasem siedział na kanapie i opychał się chipsami prze okazji udając, że to co ma do powiedzenia Louis go obchodzi! Tomlinson zajął miejsce obok niego i załamany schował twarz w dłoniach.  Nigdy by nie przypuszczał, że jeden z jego najlepszych kumpli kiedyś się wyprowadzi. Zaczął się wtedy zastanawiać: A co jeżeli Zayn, Harry i Liam także się wyprowadzą? Co on zrobi? To znaczy, co do Payne miał pewność, że zostanie z nim. W końcu nie zanosiło się, że znajdzie sobie dziewczynę i jeszcze dla niej miałby się wyprowadzać? Nic z tego!
- To mogę już iść? – spytał blondyn. – Na obiad zamówiliśmy z Juliette pizze i …
- Teraz tak już będzie, co? – odpowiedział pytaniem na pytanie Lou. – „Ja i Juliette już idziemy”; „My z Juliette zamówiliśmy pizze”; „Nie możemy przyjść z Juliette” ; „Muszę już iść, bo Juliette leży naga w łóżku”.
- Hej! Ona nigdy nie leży naga w łóżku. – zaprotestował oburzony Horan.
- Leży, ale wtedy gdy cię nie ma.
- Myślisz, że teraz też? – zapytał Niall, któremu oczy się rozjaśniły. Na 2 minuty zamilknęli z Louisem.
- Też sobie ją wyobrażasz nago? – przerwał ciszę Tomlinson.
- Hej! Wyobrażasz sobie moją dziewczynę nago? – Niall wstał aż z kanapy. Wtedy Louis szybko zaprotestował, ale uśmiechnął się pod nosem. – Co prawda jest gorąca ale … nie waż się wyobrażać jej nago!
- To cię denerwuje? – spytał rozbawiony Louis. – Ooo, właśnie ją sobie wyobrażam! O cholera! Leży na łóżku naga i czeka na mnie! Ooo, pojawiam się! Zaczynamy się namiętnie całować! Cholercia, ale jest seksowna, moje palce błądzą po całym jej ciele a ona mówi, że jestem sto razy lepszy od ciebie! Widzisz? Twoja laska cię ze mną zdradza a ty chcesz z nią zamieszkać? Co za dupa z ciebie!
- Lou … nie wkurwiaj mnie bardziej, błagam. – powiedział Niall, sam siebie zaskakując, że potrafi przeklinać. Nawet Tomlinson otworzył buzię ze zdziwienia. Horan to w końcu sama dobroć! Jeszcze nigdy coś takiego mu się nie zdarzyło! Był w nie złym szoku. Tymczasem do salonu przyszedł Harry. Louis spojrzał na niego z radością. Chciał się komuś wyżalić i co najważniejsze ponarzekać na Nialla, jakim to niby jest okropnym przyjacielem, że chce się wyprowadzić.
- Hej Hazza. Dobrze, że jesteś. Nie uwierzysz co się stało! – krzyknął Tomlinson.
- Niall się wyprowadza, tak? – spytał ciężko wzdychając po czym usiadł na kanapie i włączył TV. Przez parę minut Lou gapił się na niego w milczeniu z rozdziawioną buzią. Skąd on o tym wie?
- A ty skąd masz te info? – zapytał ostrym tonem zaplatając ręce na piersi. Harry wzruszył ramionami.
- Od Nialla. Przyłapaliśmy go jak oglądał mieszkania. Ładne sobie nawet wybrał. – odpowiedział przełączając kanały. Lou otworzył jeszcze szerzej oczy.
- Co? Widziałeś jego mieszkanie a ja nie? Co to za sprawiedliwość? Chamstwo dosłownie! – krzyknął Lou i skierował swój wzrok na Nialla.
- To ja już może pójdę. – powiedział i zanim Tomlinson zdążył odpowiedzieć uciekł. Chłopak tymczasem zajął miejsce obok swojego kumpla.
- Mam nadzieje, że ty się nie wyprowadzasz?
- Póki ty płacisz za rachunki to nie. – odparł a Louis odetchnął z ulgą.
- Zaraz, zaraz … ja nie płacę rachunków tylko moja mama.
- Widzisz? Dzięki tej zacnej kobiecinie nadal tu mieszkam. – rzekł z szerokim uśmiechem. – Na pewno ten pomysł z Molly jest dobry?
- Stary ona spała ze mną! – krzyknął Louis. – Twoja laska zdradziła cię z najlepszym kumplem a ty jeszcze się zastanawiasz? Ale z ciebie cienias.
- Po prostu nie jestem wredny. I … chyba nie chcę brać w tym udziału.
- Podczas seksu tak głośno krzyczała, że moja gosposia myślała, że potrzebuje pomocy! – krzyknął Lou. – Zresztą zaraz ci zademonstruje. „Louis! Oh Louis! Jesteś wspaniały! Ooo tak! Mocniej!”
- Dobra, masz rację! Zasłużyła na zemstę!
- I dobrze! Należy się suce!
- Ale chwila moment, przecież jako mój przyjaciel nie powinieneś sypiać z moją dziewczyną! – powiedział Harry mierząc go groźnym spojrzeniem.
- Lizałeś się z Karen dwa razy. – przypomniał mu Louis.
- A w sumie i tak nie kochałem Molly. – stwierdził a Tomlinson poklepał go ze śmiechem po ramieniu.
                                                                                  ***
Liam stał od godziny przed drzwiami domu Jennifer. Co on jej miał powiedzieć? Sorry, że oskarżyłem cię o wykorzystanie mnie? To było dziwne. Ona miała 22 lata a on 17. Nawet jakby coś do niej poczuł to, to się nie mogło udać. Zbyt duża różnica wieku. Nie da rady. W końcu przemógł się i zapukał parę razy do drzwi. Po chwili otworzyła mu we własnej osobie. Nie wyglądała na zadowoloną.
- Co? Już zgłosiłeś gwałt na nieletnim na policję? – spytała.
- Nie. – odpowiedział zirytowanym tonem. – Mogę wejść?
- Masz podsłuch i chcesz mnie wybadać? – spytała kolejny raz.
- Nie. Mogę teraz już wejść?
- No dobra. – powiedziała z ciężkim westchnieniem. – A więc czego chcesz?
- To ten chodzi o to, że … eee … to znaczy rzecz w tym, że … chyba to nie było do końca tak jak myślałem, że ty mnie … no wiesz … wykorzystałaś. Może rzeczywiście byłem pijany … to znaczy … eee … na pewno byłem pijany. Wiem to z tego iż … no ten … tak jakby … przypomniałem sobie co nieco.
- Skończyłeś? – zapytała. Stała oparta o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi.
- Tak. – odparł dumnie.
- To spadaj. – powiedziała ostro i poszła do drugiego pokoju. Liam zmarszczył brwi. Myślał, że jak przyzna się do błędu to Jennifer mu wybaczy a ona tymczasem … wściekły pobiegł za nią.
- Spadaj? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Jen ja się przyznałem do winy. Hello! To chyba coś znaczy, nie?
- Wątpię. – odparła siadając na kanapie i czytając gazetę a właściwie udając, że to robi. – Jesteś idiotą.
- Co? – spytał ostro.
- Tak, to prawda. Jesteś idiotą. Zapatrzonym w siebie kretynem. Nie przyjmuję przeprosin. A zresztą … to wcale nie były przeprosiny tylko jakieś bełkotanie.
- Nie prawda! – krzyknął Li tupiąc nogą.
- Widzisz? Zachowujesz się jak obrażony 5 – latek. Dorośnij.
Payne nie mogąc dłużej tego słuchać wyszedł z jej domu trzaskając drzwiami. To było mega bezczelne z jej strony, przynajmniej on tak uważał. Nie zamierzał mieć z nią do czynienia nigdy więcej!
                                                                       ***
Wieczorem Juliette oglądała razem z Niallem film sensacyjny ale myślami była zupełnie gdzie indziej. Myślała jak powie swoim rodzicom, że postanowiła zamieszkać ze swoim chłopakiem. Miała nadzieje, ze się zgodzą ale to tylko złudna nadzieja. Na pewno będą wściekli. Horan jest wspaniały tyle dla niej zrobił … nie była pewna czy zasługuje na to wszystko. Przecież co ona zrobiła dla niego? Jak udowodniła swoją miłość? No tak! Nie poleciała do Paryża ale … teraz tego żałowała. Może gdyby tam była jej rodzice nie pokłóciliby się … czuła, ze to jej wina. Ze zrobiła coś nie tak tylko nie wiedziała co. Może gdyby była lepszą córką … Blondyn pogładził jej włosy.
- O czym myślisz?
- O niczym takim. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.  – Po prostu jestem śpiąca.
- O rodzicach, prawda? – spytał cicho.
- Nie. Oni to zrozumieją. Jestem pewna. Są bardzo wyrozumiali. – stwierdziła chodź sama w to nie wierzyła.
- Kłamiesz. Znam twoich rodziców. Widziałem scenkę w kawiarni. Oni się nie zgodzą. Ale ja postaram się ich przekonać. Coś wymyślę, zobaczysz. – zapewnił z uśmiechem.
- Wiem. – powiedziała przytulając się do niego. Zaczęła się zastanawiać czy to mieszkanie razem to dobry pomysł. Wprawdzie było wspaniale ale … nie była pewna co na to reszta One direction, w końcu zabrała im przyjaciela …
                                                                                  ***
Harry od godziny szykował się na randkę. Chciał wyglądać powalająco, tak żeby Molly Freston zobaczyła co straciła. Kiedyś był nieśmiały i zakompleksiony a teraz … hm, no cóż wiele się nie zmienił ale był minimalnie bardziej pewniejszy siebie. Kiedy Louis go zobaczył o mało nie padł z wrażenia. Styles prezentował się doskonale.
- Stary! Wow! – krzyknął klepiąc go po ramieniu. – Jakbym był Molly to bym cię zgwałcił.
- Palant. – powiedział szczerząc się do siebie w lustrze. W tym momencie przyszedł Liam, który nie był zadowolony. Miał wręcz fatalny humor. Czuł, że całe szczęście go opuściło. Po tym co powiedziała Jennifer czuł się jak rozkapryszony dzieciak. Nie podobało mu się to. Miał jej to za złe. Nie miała prawa tak mówić ale … w sumie co się tak przejmuję? Przecież ona nie jest nikim ważnym.
- Super wyglądasz. – skomentował ze spuszczoną głową.
- Ja zawsze super wyglądam. – odpowiedział skromnie Harry. – Tylko wy tego nie widzicie.
- Ja zawsze to widzę. – rzekł Louis. – Jesteś taaaaaaki seeeeeksowny.
- Wiem. Karen też tak uważa. – powiedział dmuchając grzywkę.
- Dupek. – powiedział. – I pamiętaj, że jeżeli nie ja to cały plan pójdzie w diabły.
- Czyli w twoje naturalne środowisko. – odparł z uśmiechem Harry.
Kolejną osobą, która nadeszła był Zayn. Li nie chcący mu się wygadał o sprawie z Jen więc miał z niego nie złą polewkę. Biedny Payne musiał jeszcze tego wysłuchiwać. Niall był chyba jedyną osobą, która się z nikogo nie nabijała i od nich uciekł.
- Liam się zakochał! Liam się zakochał! Liam się zakochał! – krzyczał Malik.
- Zamknij się. – syknął Payne.
- Ej o co chodzi? – zainteresował się Louis.
- Jen uważa, że to dzieciak a on się tym przejmuje. – odparł Zayn z uśmiechem.
- Jeszcze słowo a powiem Megan, że ją zdradziłeś. – powiedział Liam na co Malik się zamknął. Zawsze to na niego działało. Wprawdzie to nie było fair ale miał to gdzieś. Harry tymczasem wyszykowany skierował się w stronę wyjścia. To będzie niezapomniany wieczór.
                                                                                  ***
Harry przyszedł w umówione miejsce czyli na piknik pod gwiazdami. Nie przyniósł nic ze sobą gdyż Molly zaoferowała, że zajmie się wszystkim i jak dodała: Taka gwiazda nie może się przemęczać. Wszystko co wychodziło z ust tej dziewczyny działało mu na nerwy! Teraz był pewien, ze jej zależy tylko na kasie! Tylko to jest ważne, nie on. Zobaczył, że siedziała na kocu a obok niej znajdowały się różne smakołyki. Było naprawdę cudnie aż żal, że trzeba będzie to wszystko zniszczyć. Żałował, że nie przyszedł w to miejsce z kimś kogo by naprawdę lubił jak na przykład z … nie, nie! To przeszłość! Ona nie jest teraz ważna! Musi o niej zapomnieć! To za długo trwa! Przed chłopakami udaje, że jest wszystko okej bo na pozór jest ale teraz dawno jej nie widział więc uczucia trochę się zmniejszyły. Ale jak długo wytrzyma? I czy nie pęknie?
- Cześć, Molly. – powiedział Harry siadając obok niej.
- Witaj Harry! – krzyknęła rozpromieniona dziewczyna i dała mu szybkiego buziaka w policzek. – Super, że przyszedłeś. Bałam się, że mnie wystawisz. Jest bosko, prawda?
- Tak, jest bosko. – odpowiedział z ciężkim westchnieniem. – Molly, mogę mieć pytanie?
- Jasne. – powiedziała zajęta nalewaniem soku z dzbanka do szklanki.
- Czy gdybym był sławny odezwałabyś się do mnie? – spytał.
- Ależ oczywiście! Już miałam zrobić to dawno ale brakowało mi odwagi, wiesz, po tym co ci zrobiłam. Mam nadzieje, że teraz już jest dobrze i odbudujemy to co nas łączyło. Bo wiesz … ja nadal chyba coś do ciebie czuje. Kiedy byliśmy razem, byłeś taki wspaniały, tak dbałeś o mnie a ja tego nie doceniałam, byłam okropna! Jak mogłam cię zdradzić z twoim najlepszym przyjacielem?
- I połową szkoły. – przypomniał jej.
- Mniejsza z tym. Wiedz, że żałuje i chcę to naprawić. Wiem, ze razem damy radę. Harry to ja Molly Freston, twoja pierwsza i prawdziwa miłość. To we mnie się po raz pierwszy zakochałeś i to ze mną chciałeś się ożenić, prawda?
- Właśnie Molly: chciałem.
- Nadal jesteś zły, co?
- A ty byś mi wybaczyła?
Molly ciężko westchnęła.
- Masz rację. Ja … ja nie wiem czy bym potrafiła … ale … myślę, ze dałabym ci chociaż szansę. Nie musisz o tym zapominać ale chociaż wybacz mi. Zasługuje na to. Miałam parę lat na przemyślenie tego wszystkiego.
- Półtorej roku.
- Oj tam. – Molly machnęła dłonią. – Ważne, ze dorosłam i jestem zupełnie innym człowiekiem. Chcę być z tobą. Chcę z tobą chociaż spróbować. Harry … - dotknęła jego policzka dłonią. – Dasz nam szansę? Wiem, ze w głębi duszy tego chcesz. Po prostu to wiem.
- Molly ... zdradziłaś mnie.
- Już więcej nie popełnię tego błędu. Możesz być pewien. – zapewniła go ze słodkim uśmiechem. – To był jednorazowy wyskok.
- Jednorazowy?
- No … jednorazowy z połową szkoły. – odpowiedziała ze wstydem. – Harry … wiem, ze mnie kochasz. – dodała patrząc mu prosto w oczy. Potem nachyliła się lekko aby go pocałować. Harry bał się, że nie da rady i jej ulegnie a wtedy cały plan poszedłby gdzieś.
- Nie Molly. – złapał ją za nadgarstki i odciągnął od siebie. Później wstał i wyjął z kieszeni telefon. Nacisnął zieloną słuchawkę i trochę odczekał. – Louis, hej. Słuchaj mam w dupie ten plan! Nie chcę go! Molly to suka i zdzira ale ja nie jestem taki jak ona. Nie biorę w tym czymś udziału. Radź sobie sam. Narka.
- Co? Jaki plan? – spytała dziewczyna wyraźnie zaskoczona.
- Dupny plan. Słuchaj Molly, jesteś świrnięta, rozumiesz? Jesteś chora! Lecz się! Ty nie masz uczuć, nie wiesz co to miłość a przynajmniej nie potrafisz kochać ludzi lecz rzeczy. Teraz odezwałaś się bo mam kasę a kiedy jej nie miałem byłem zwykłym idiotą. Nie wiem po co ze mną chodziłaś przez pół roku. Naprawdę nie wiem! Nie kocham cie już, rozumiesz? Nie kocham!
- Co to za szmata, co? Co to za sucz dla której mnie zostawiasz?! – wrzasnęła wstając z ziemi. – Gadaj natychmiast!
- Nie zostawiam cię dla nikogo. Molly, kochałem tyle dziewczyn a z żadną mi się nie udawało. Koniec z miłością! Miłość to lipa! Mam ją gdzieś i ciebie też. Zostań tu sobie i podziwiaj gwiazdy a ja spadam. Nie będę brał w tym udziału. Znajdź innego frajera. A tak po za tym jak masz ochotę na seks to mogę ci dać numer Liama.
- Spierdalaj! – wrzasnęła. – Słyszysz? Spadaj stąd! Gnojek! Idiota! Pajac! Debil! – krzyczała rzucając w niego jedzeniem. Harry jak najszybciej zwiał. Był mega dumny, że nie uwierzył w jej czułe słówka …
                                                                                  ***
- Co? Jak to odwołujemy plan? Styles, idioto, ciebie chyba głowa boli! Była umowa, tak? Że napadamy na Molly i rzucamy w nią balonami z wodą a potem wstawiamy jej fotę na twittera z podpisem: Ktoś tu nie umie korzystać z toalety. A ty mi kurwa mówisz, że nici z planu? Zabije cię! Zabiję cię! Zabiję cię! – krzyczał Louis do telefonu z samochodu. Był wściekły na przyjaciela jak nigdy. Jak mógł się wycofać? Jeszcze nigdy mu się nie sprzeciwił. To było coś nowego. Harry Styles ma własne zdanie i sam dał sobie radę z Molly. Lou czuł się bez użyteczny. Przecież on zawsze był specem od niecnych planów. Hazza nie może tego zniszczyć. Cały załamany wybrał numer do Evy. Musi się komuś zwierzyć a jego udawana dziewczyna wydała mu się dobrym pomysłem.
- Cześć kocie. Co tam? – spytała.
- Do bani. Harry mnie nie potrzebuje, w ogóle nikt mnie nie potrzebuje.
- Ja cię potrzebuje, kocie. Może wpadniesz na drinka?
- Nie dzięki. Nie mogę cie przelecieć. Nie mam ochoty.
- A jutro?
- Zobaczę. To na … - chciał się pożegnać ale usłyszał jakiś głos a właściwie męski głos. Zdziwił się lekko. – Ktoś u ciebie jest?
- Nie … - odpowiedziała. – To znaczy … tak jakby. Tom. Ale to nic nie znaczy dla mnie.
- Co? To …
- Tak przespałam się z nim a teraz czeka na mnie nagi pod prysznicem. Jednak nadal jestem tylko twoja pamiętaj.
- Spoko. Nara.
Louis rozłączył się. Nie był zazdrosny. Wcale. Miał gdzieś czy Eva spotyka się z innymi czy nie. Czuł się dziwnie wolny. Od dziewczyn.
                                                                                  ***
 Następnego dnia, Juliette postanowiła spotkać się z rodzicami w jej i Nialla domu. Pomyślała, że jeśli zobaczą jak wspaniale mieszkają to będą mniej sceptycznie nastawieni do tego pomysłu. Siedziała właśnie na kanapie i zdenerwowana czekała na dzwonek u drzwi. Wiedziała, że przyjadą razem, gdyż jej mama nie posiada własnego auta. Przyjadą więc taty. Bała się, że ta podróż zdenerwuje ich i przyjdą wściekli, co pogorszy dodatkowo całą sytuację. Blondyn przyniósł właśnie z kuchni picie i zajął miejsce obok swojej dziewczyny. On także był zdenerwowany.
- Denerwujesz się? – spytała pocierając nerwowo dłonie o kolana. – Bo ja bardzo.
- Będzie dobrze. – zapewnił ją obejmując ręką. Jul kiwnęła głową na znak, że mu wierzy chodź wcale tak nie było. Nagle usłyszeli pukanie a właściwie walenie w drzwi. Niall pierwszy zerwał się z miejsca i poszedł otworzyć. W progu oczywiście stali rodzice dziewczyny. Nie byli zadowoleni. Wręcz przeciwnie. Wściekli.
- Co to za burdel?! – wrzasnęła mama dziewczyny wchodząc do środka. – Jul, jak się czujesz? Wszystko w porządku? – spytała z troską siadając obok niej. – Twój ojciec działa mi na nerwy. Wyobraź sobie, że ten gnój powiedział iż nie mam kompetencji do prowadzenia samochodu! Chamstwo! – krzyknęła mierząc groźnym spojrzeniem jej ojca.
- Bo nie masz kobieto kompetencji! Zrozum to wreszcie! – odciął się mężczyzna wchodząc do środka. – Nie zdałaś 8 razy na prawo jazdy, cholera jasna! A kto za to wszystko płacił? No kto? Ja! Ciesz się, że nie każe oddawać ci kasy.
- Jeszcze czego. – prychnęła urażona. – Nic bym ci nie oddała.
- A nawet to bym nie wziął, mam jeszcze resztki honoru. – odpowiedział dumnie. Niall z Juliette ciężko westchnęli. Teraz było pewne, że nie zaakceptują ich wspólnego mieszkania.
- Mamo, tato. Muszę wam coś powiedzieć … - zaczęła Jul. – To ważne.
- Słucham cię kochanie, nie wiem jak ten idiota. – odpowiedziała jej mama obejmując ją ramieniem. – W ogóle co to za okropne mieszkanie! Fuj!
- Mamo … - westchnęła ciężko Jul. – To właśnie staram ci się powiedzieć. To moje mieszkanie. Rozumiesz? Moje i Nialla.
- Co? – kobieta wstała gwałtownie z kanapy. – Co ty chcesz przez to powiedzieć?
- Niall i ja mieszkamy razem od wczoraj. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Horan podszedł do niej i objął dziewczynę. – Mam 17 lat i chyba już mogę decydować o sobie, co?
- O nie, nie moja droga. – odezwał się jej ojciec. – Tak łatwo to nie będzie. Masz tylko 17 lat. Jesteś jeszcze dzieckiem. Więc pójdę na policję i każą ci się przeprowadzić do któregoś z nas, rozumiesz? Wybieraj albo dobrowolnie albo siłą.
- Co? – Dziewczyna także wstała gwałtownie z kanapy. – Nie możesz tego zrobić! Kocham Nialla i chce z nim zamieszkać. Co w tym złego?
- No właśnie. Ja także ją bardzo kocham. – wtrącił Niall.
- Córciu, zapłacę ci żebyś ze mną zamieszkała. Co ty na to? – spytała mama dziewczyny.
- Nie chcę twoich pieniędzy! Zresztą i tak ich nie masz. Zamierzasz całego majątku pozbawić taty.
- No proszę czego ja tu się dowiaduję. – powiedział mężczyzna zaplatając ręce na piersi. – Może Juliette wiesz coś jeszcze innego. Bardziej interesującego, co? No śmiało. Mów!
- Jesteś okropni! Zawsze wszystko sprowadza się do waszego rozwodu, wiecie? A prawda jest taka, że kocham was oboje i nie chcę wybierać. Niall nie kazał mi tego robić, dlatego chciałam z nim zamieszkać. – rzekła Jul i pobiegła na górę. Nie miała ochoty słuchać durnej gadaniny jej rodziców. Oni nigdy nie zrozumieją.
- Jeśli kochasz naszą córkę to zostaw ją w spokoju. – odezwał się tata dziewczyny. – Nie jesteś dla niej dobry. Ona zasługuje na kogoś lepszego niż ty. Namawiasz ją do złego.
- Nie zgadzam się nigdy z moim mężem ale w tym wypadku tak. Zawsze cię uwielbialiśmy Niall ale teraz przesadziłeś. Mieszasz naszej córce w głowie i sprawiasz, że ona oddala się od nas. Nie wiem czym ci się naraziliśmy. – powiedziała kobieta stając obok męża.
- Nie. – zaprotestował szybko chłopak. – Nie ja oddalam ją od was ale wy sami. To wasza wina. Doprowadziliście do tego. Nie ja jestem winny tylko wasze kłótnie i brak chęci porozumienia się. Przemyślcie to o ile nie jest za późno. Wasza córka cierpi a wy tego nie widzicie albo nie chcecie widzieć. Ja kocham Juliette, naprawdę kocham i jako jedyny okazuje jej to. Przy mnie jest szczęśliwa, tak naprawdę szczęśliwa.
Małżeństwo ciężko westchnęło. Oboje musieli przyznać, ze Niall miał rację.
- Dobrze. Nie wezwę policji z powodu, że moja córka mieszka u ciebie ale chcę aby się wyprowadziła. Jeśli twoi rodzice się o ciebie nie martwią to ich sprawa ale dla nas Juliette jest ważna. – powiedział mężczyzna.
- Ok. Jak pan chce … chciałem dobrze, naprawdę. – odparł Horan po czym spuścił głowę. – Pójdę ją pocieszyć bo przez państwa tylko płaczę i ma zły humor.
Niall pobiegł na górę a małżeństwo spojrzało po sobie. Wiedzieli, ze kiedyś będą musieli obgadać też kwestię rozwodu ale na to nie mieli ani siły ani cierpliwości. Mieli nadzieje, że zrobią to za nich prawnicy.
                                                                                  ***
W południe Louis podszedł do siedzącego na kanapie Harre’go, który bezmyślnie przełączał kanały w TV. Chciał wiedzieć czy jest mu jeszcze potrzebny czy jest taki totalnie bezużyteczny dla niego.
- Czy ja jestem ci w ogóle do czegoś jeszcze potrzebny? – walnął prosto  z mostu Tomlinson. – Czy może chcesz już tak zupełnie polegać tylko i wyłącznie na sobie, co? No powiedz śmiało! Proszę! Powiedz, że już mnie nie potrzebujesz! Ale pamiętaj, że to ja zawsze przy tobie byłem i to ja pomogłem ci się zemścić w podstawówce na tym gburze Leonie, który nie chciał dać ci spokoju. 
- Louis … - zaczął Harry z ciężkim westchnieniem. – Jesteś moim najlepszym przyjacielem i zawsze nim będziesz, pamiętaj o tym. Ale pierwszy raz w życiu chciałem zrobić coś sam, rozumiesz? Bez twojej pomocy. I wyobraź sobie, ze mi się udało. Żebyś widział minę Molly. – chłopak roześmiał się na samą myśl. – Było wspaniale i czułem się … extra!
- Rozumiem. – odparł Lou rozczarowany. – Chcesz teraz zacząć polegać na sobie, co? Spoko. – Tomlinson wstał z kanapy i skierował się w stronę schodów na górę.
- Ale wiesz … ten Paul z 3 c działa mi na nerwy więc jakbyś chciał to …
- Zemsta?
- W twoim wykonaniu? Zawsze.
Louis uśmiechnął się.
- Jednak taka dupa do kwadratu z ciebie nie jest, skoro radę umiesz dać sobie beze mnie. Gratulację. – powiedział i musiał jak najszybciej uciekać przed gniewem Stylesa.
                                                                                  ***
Niall przyszedł na gorę do Juliette. Wiedział, że jest jej wyjątkowo ciężko. Zresztą ta cała sytuacja z jej rodzicami … wydawało mu się, ze ona była lekko chora. Nie robi się takich rzeczy własnemu dziecku. Myślał, ze to normalni ludzie. No cóż, w tej kwestii się pomylił. Otworzył drzwi do pokoju i wszedł do środka. Jego dziewczyna leżała na łóżku i gapiła się  w sufit. Wyglądała jak zaczarowana.
- Do bani, co? – powiedział Niall siadając obok niej.
- Dokładnie. – przytaknęła mu. – Będę musiała wybrać, nie? Z którym z rodziców chcę zamieszkać.
- Pewnie tak. – odpowiedział szczerze. – Ale masz czas.
- Ile? – spytała siadając w półprzysiadzie. – Zresztą tu nie chodzi o czas ale o to co ja czuje. Chodzi tu przede wszystkim o mnie! Moi rodzice tego nie rozumieją i nigdy to do nich nie dotrze! Oni widzą tylko siebie! Dla nich nie istnieję! Mam tego dosyć! Chciałabym stąd wyjechać … gdzieś daleko … daleko od … tego wszystkiego!
- Ja też bym chciał ale … no cóż, na razie jest szkoła i obowiązki. Musimy tego sprostać. Nie martw się. Razem damy radę. – Niall ja przytulił. – Masz mnie. Ja będę przy tobie zawsze. Słyszysz? Zawsze.
- Dziękuje Niall. Dziękuje, że jesteś. – odpowiedziała wtulając się w niego.
                                                                       KONIEC
No i jak wrażenia? Piszcie w komentarzach! Wiem, ze jest was coraz mniej i bardzo mi z tego powodu przykro ale teraz są wakacje więc odcinki będą się pojawiały wcześniej. Może odcinek 86 uda mi się napisać do wtorku. Byłoby fajnie, co? :).
Ah, już się nie mogę doczekać następnego bloog który będzie po tym ;). Obiecuje wam, że będzie o niebo lepszy od tego i na pewno ciekawszy. Będzie tam humor bo przecież jak mogłoby go zabraknąć i to u mnie? Hello!!! ;PP. Już napisałam nawet 1 rozdział i jestem z niego mega dumna! Wee <333 Tylko dużo tam wulgaryzmów i no zresztą sami zobaczycie. Ale efekt jest extra. To opowiadanie jest inne niż wszystkie, oryginalne i w ogóle. Chwalę się ale co tam ;D Jeszcze nigdy nie udało mi się stworzyć czegoś tak fajnego. Główną bohaterkę polubiłam, jest prawie taka sama jak ja. Pisząc tą historię pisałam trochę swoje myśli, dlatego jej spostrzeżenia i uwagi, no cóż, przyznam się szczerze, że tok myślenia mamy identyczny. Dobra nie chwalę już dnia przed zachodem słońca. Mam nadzieje, że wam się również spodoba. Bloog myślę, że założę za parę tygodni no chyba, że będziecie mnie błagać hahahaha xd Dobra buziaczki moi kochani i do następnego ;).


10 komentarzy:

  1. Fajny:)
    Chciałabym, aby pojawiło się coś o Karen i Lou. Tęsknię za nimi...
    Pozdrawiam, Patt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzice Juliette zrobili szpetnie ale mają racje,że ona jest jeszcze za młoda. Bardzo brakuje mi Karen bo w końcu jest główną bohaterką i strasznie ja lubie. Mam nadzieje, za dodasz jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ostatnio tak mam, że pomijam główne bohaterki i nie tylko na tym bloogu bo prowadzę jeszcze inny i tam też jest mało, czytelnicy zwracają mi na to uwagę hehe :).
      Karen pojawi się oj pojawi się i namiesza jeszcze sporo :>
      Przewiduję ją na 86 odcinek :D Będzie także scena z Louisem i Karen. Znów polecą iskierki hahaha <3

      Usuń
  3. Świetny rozdział :)
    Lou mnie rozwalił tymi swoimi wyobrażeniami z Jul. Oj Louis ;*
    A tak w ogóle to jej współczuje :( Nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu.
    Strasznie mnie zaciekawiłaś tym nowym blogiem. Już się nie mogę doczekać. ♥
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty! Wnerwiają mnie już rodzice Jul, oni nie potrafią docenić Niallera. No oczywiście Lou rozwala systemem xD Myślałam że jego jakże genialny plan wypali, a tu BUM! nie wypalił :D Kurczę brakuje mi tu Karem. Już dawno się nie pojawiała ;( Brakuje mi tych wyzwisk i kłótni pomiędzy nią a Lou. Mam wielką nadzieję że w następnym pojawi się ^^ Zastanawiam się kiedy w końcu Lou zrozumie że Eva to suka ? I kiedy znów będzie razem z Karen? Mam nadzieję że uzyskam na te pytania odpowiedzi czytając następne rozdziały ^^

    Pozdrawiam @Monika_016

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuuu cudowny rozdział !!! Mi również brakuję Kare ale strasznie się cieszę że w 86 odcinku już będzie a jeśli będzie jeszcze scena z Louisem i z nią będę wniebowzięta xDD... Nie rozumiem dlaczego Louis w końcu nie odezwie się do Karen przecież nawet nie kocha Evy a Karen tak. Rodzice Juliette rzeczywiście są nie do wytrzymania, jeszcze zawalili winę na Nialla a on tak się starał i jako jedyny tak na prawdę zwracał uwagę na to co czuje Juliette. Jeśli byś mogła dać link do drugiego bloga,który prowadzisz była bym wdzięczna bo uwielbiam twój styl pisania *3*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://lastyearwithlou.blogspot.com/ oto drugi bloog :D ale tam piszę trochę bardziej dojrzale więc problemy są poważniejsze niż tutaj :D

      Usuń
  6. Cudowny rozdział mam nadzieję, że szybko dodasz następny bo już się nie mogę doczekać... Więc szybko next *3*

    Życzę duuuuuuuuuuużo weny ;*****

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest naprawde dobry, zawsze bedę czytała twojego bloga. Jesteś najlepsza!!!! ;** czekam na następny -madzinson ;D

    OdpowiedzUsuń