sobota, 25 sierpnia 2012

One direction 2 odcinek 42

One direction
Odcinek 42
Przez ostatni tydzień Louis prawie nie rozmawiał z chłopakami, siedział w swoim pokoju a jak z niego wychodził to tylko po to żeby coś zjeść lub pograć na play station. W piątek dzień przed maskaradą Harry powiedział:
- Ale wiesz że Karen tam nie przyjdzie jeśli ja ktoś nie zaprosi?
- Wiem, pomyślałem o tym. – Odparł jedząc płatki. Wtedy Styles obrzucił go pytającym spojrzeniem.
- A więc zaprosisz ją?
- Nie. Liam to zrobi. – Odpowiedział z uśmiechem. Wtedy Harry nic już z tego nie rozumiał.
- Powiesz mi na czym dokładnie polega ten twój plan? I nie możesz po prostu iść do niej i powiedzieć jej o swoich uczuciach? – Spytał patrząc na przyjaciela.
- Mógłbym ale tak jest zabawniej. – Wyjaśnił po czym wyszedł z kuchni. Styles już zupełnie nic z tego nie rozumiał. Miał nadzieje że wyjaśni mu to Liam który wlazł do pomieszczenia. Ten jednak gdy usłyszał pytanie Harre’go wzruszył ramionami.
- Sam mi nic nie powiedział. Ja tylko miałem zaprosić Karen, to wszystko. – Odpowiedział.
- Ciekawa jaka będzie moja rola w tym całym planie … - Zaczął się zastanawiać.
                                                                                  ***
Tymczasem mama Louisa siedziała w swoim pokoju, czytając jakieś romansidło. Książka ją tak wciągnęła że była już na 30 stronie, co było dla niej mega osiągnięciem … W pewnym momencie usłyszała pukanie do drzwi, to był jej syn.
- Mamo, ktoś do ciebie. – Powiedział z lekkim uśmiechem, a zaraz potem odszedł na bok. Christa ujrzała wtedy John, była zdziwiona jego obecnością.
- Co tu robisz? – Spytała ostro odkładając książkę.
- Wiem, że mnie nienawidzisz i chcesz mnie pozbawić pieniędzy ale wiedz, że mnie to nie obchodzi. Nadal cię kocham i chce byś mnie zaakceptowała takiego jakim jestem … Louis dał radę, nawet polubił Charliego i … i wiem że ty też potrafisz tylko nie chcesz … Proszę idź ze mną na bal maskowy, spędzimy trochę czasu razem i zobaczysz, że nie zmieniłem się. Nadal jestem tym samym Johnem Tomlinsonem. – Zakończył mówić. Christina przez moment patrzyła na niego bez słowa, jak zaczarowana.
- Dlaczego nie pójdziesz z Charlim? – Spytała w końcu. – Był zajęty?
- Nie. Powiedziałem, że chce tam pójść tylko z tobą i zrozumiał. To jak? Uczynisz mi ten zaszczyt?
- Zgoda, ale nadal chce twoich pieniędzy. – Podkreśliła poważnie. Wtedy John kiwnął głową i spojrzał na Louisa który stał obok ze łzami w oczach.
- Co ty beczysz? – spytał zaskoczony jego ojciec.
- Tak bo to co mówiłeś … To było takie piękne … Chciałbym żeby ktoś tak mnie kochał. – Przyznał wycierając oczy rękawem.
- Zapewniam cię, że istnieje taka osoba. – Powiedziała z uśmiechem Christina. Wtedy Louis puknął się w czoło.
- A no tak! Zapomniałem że mam Harre’go. On jest przy mnie, prawie zawsze, gdy go potrzebuje.
- Mam syna idiotę. – Skomentowała jego matka widocznie zirytowana tym zachowaniem.
                                                                       ***
Wieczorem Liamowi się przypomniało ,że jeszcze zapomniał zaprosić Karen. Był tak zajęty rozmyślaniem co wykombinował Louis że zupełnie wypadło mu to z głowy. Nie miał pojęcia gdzie mieszka, a nie chciał pytać o to Louisa. Zadzwonił więc do niej by przyszła, dziewczyna była nieco zaskoczona jego telefonem, jednak w 20 minut później się pojawiła.
- Cześć. – Powiedziała wchodząc do środka.
- No hej. – Wykrzyknął Liam, przytulając ją.
- Coś się stało? – Spytała kiedy przestał ją ściskać.
- Tak. Otóż jutro o 21:00, jest bal maskowy i chciałbym żebyś ze mną na niego poszła. – Powiedział z uśmiechem. Owszem Karen bardzo chciała na niego pójść ale nie z Paynem. Poczuła się rozczarowana zachowaniem Louisa.
- Nie wiem … - Rzekła z wahaniem.
- No zgódź się! – Wykrzyknął Tomlinson schodząc z góry. – Idź z nim!
- Pewnie ty już masz partnerkę, dlatego mnie nie zaprosiłeś. – Zgadywała.
- Nie mam, ja … - Tu się zaciął bo zaczął myśleć jaki kit jej wcisnąć. W końcu zaczął udawać, że kaszle. – Ja jestem chory. – Wydukał kładąc się na kanapie.
- Chory? – Zapytała niedowierzając. – To może zostanę i się tobą zajmę?
- Nie! Idź i baw się dobrze. Ja tu zostanę a zajmie się mną …mama. – Rzekła po czym wziął ze stołu chusteczkę udając że ma katar.
- Zgoda, a wiec pójdę z tobą Liam. – Powiedziała Karen. Louis już miał zamiar skakać ze szczęścia na kanapie ale się powstrzymał. Kiedy dziewczyna już miała iść do domu, nagle z góry zszedł Harry, krzycząc:
- Lou, a ty w co się ubierzesz na bal? Bo tak sobie pomyślałem że moglibyśmy identycznie … O cześć Karen.
- A więc jednak idziesz na bal? Jeśli masz inną mogłeś chociaż być szczerym. – Powiedziała i wyszła z ich domu trzaskając drzwiami. Wtedy Louis spojrzał groźnie na kumpla.
- Wielkie dzięki Styles! Jeśli nie przyjdzie na bal, nici z mojego planu …
                                                                       ***
Karen mimo wszystko poszła następnego dnia na bal maskowy. Liam do którego wcześniej zadzwoniła, mówiąc dokładnie gdzie mieszka, przyjechał  po nią samochodem. Nie chciała tam iść, jednak nie chciała dawać satysfakcji Louiso’wi. Pomyślałby wtedy że wygrał chociaż … Sam zmusił Liama by zaprosił ją na bal maskowy. Zaczęła myśleć iż chciał by tam się pojawiła aby pochwalić się nową dziewczyną … Pomyślała że jeśli to okażę się prawdą musi być strasznym kretynem.
- Powiesz mi dlaczego Louis mnie nie zaprosił? – Spytała patrząc na Payne. Ten tylko potrzasnął głową ze śmiechem.
- Sam nie mam pojęcia! – To zdanie prawie wykrzyknął. – Miałem cię tylko zaprosić. – Dodał.
- Pewnie będzie tam z jakąś dziewczyną. Oh, jak ja go nienawidzę! – Powiedziała ze złością. – Tak trudno było powiedzieć prawdę? … Pewnie zszedł się z Ericą albo z jeszcze jakąś inną. W końcu Louis jest wszechstronny.
- Zapewniam cię że nie. – Odpowiedział rozbawionym tonem. Jednak Karen mu nie uwierzyła. Stwierdziła tylko że Liam broni przyjaciela …
                                                                                              ***
Na balu maskowym, Louis zaciągnął Harre’go, Zayna i Nialla w ciemniejszy kąt. Chciał wiedzieć czy dokładnie zrozumieli plan, który im w całości wytłumaczył.
- Czyli wszystko, jasne? – Spytał patrząc po kolei każdemu w oczy.
- Chyba tak … - Powiedział Horan z lekkim wahaniem. Wtedy Louis spojrzał na niego z przerażeniem.
- Chyba? To żart? Niall, mam ci od nowa wytłumaczyć? – Spytał ostro. Jednak chłopak pokręcił głową i się roześmiał.
- Nie trzeba. Wszystko zrozumiałem. – Odparł, na co Louis odetchnął z ulgą.
- A wy zrozumieliście? – Spytał patrząc na Zayna i Harre’go. Ci kiwnęli głowami … Teraz tylko trzeba było czekać na Liama który miał dać im znak. Tomlinson nie był do końca pewien czy podała temu zadaniu, ale i tak był z niego dumny że wyciągnął Karen jednak na ten bal. Tymczasem, kiedy chłopak nie dawał znaku życia, pozostała czwórka One direction postanowiła potańczyć. Niall nie bardzo wiedział z kim ma zatańczyć, w końcu był w masce i mało osób go poznało, więc nie mógł tak po prostu podejść i powiedzieć ,,Cześć jestem Niall Horan”. Normalnie dziewczyny same proponowały zatańczyć albo przydał się taki tekst. Teraz jednak miał problem. Kiedy chodził trochę bezsensownie po zatłoczonej sali, wpadła na niego jakaś osoba. Tak się złożyło że oboje wylądowali na ziemi, a ta osoba na nim. Chłopak wtedy dokładniej przyjrzał jej się, a właściwie jej oczom. Jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, ta dziewczyna uciekła. Trochę zaszokowany tą sytuacją, podszedł do Zayna który właśnie rozmawiał z jakąś dziewczyną.
- Chyba właśnie widziałem Juliette … - Zaczął. Malik zaczął się na to śmiać.
- Stary, ty wszędzie widzisz Juliette. Masz na jej punkcie świra i taka jest prawda. To na pewno była jakaś obca dziewczyna. – Odpowiedział.
- Przyjrzałem się jej oczom, czysta zieleń zupełnie jak u niej … Muszę ją odnaleźć. Była ubrana w żółtą sukienkę a włosy miała spięte spinką i trochę falowane …
- A więc powodzenia. Ale ja nie będę ci pomagał. Radź sobie sam. – Odpowiedział i znów zatopił się w rozmowie z dziewczyną. Niall tylko ciężko westchnął i zaczął się rozglądać po sali. Zdał sobie wtedy sprawę że raczej nie ma szans by ją odnalazł … Rozczarowany chciał iść i usiąść na ławce ale dostał sygnał od Liama że już są …
                                                                                  ***
Kiedy Karen weszła do sali, była nią zupełnie oczarowana … Była duża i znajdowało się w niej wiele osób, jednak nie przeszkadzało jej to, zupełnie. Kobiety były ubrane w długie suknie, a mężczyźni w smokingi i każdy miał maskę. Dziewczyna czuła się przez to swobodniej ponieważ była tak jakby anonimowa i nawet gdyby spotkała znaną osobę, z trudnością mogłaby ją poznać.
- Zatańczysz? – Spytał Liam patrząc na nią. Ta kiwnęła głową. W trakcie tańca zaczął się rozglądać na wszystkie strony. Nie bardzo wiedział kogo szuka, nagle dostał sms: ,,Prześlij mi jej zdjęcie i zniknij jej z oczu”. Ta wiadomość zupełnie zatkała Payne. Nie wiedział co wymyślić.
- Wszystko w porządku? – Spytała patrząc na niego.
- Tak, tylko …
- Zauważyłeś Louis z inną dziewczyną? Liam, uwierz mi nie musisz go kryć. – Stwierdziła dziewczyna.
- Nie kryje tylko … Wiesz co? Masz rację. Nie ma po co go kryć. To zwykły głupek. Prześlijmy mu nasze zdjęcie, niech zobaczy że bawimy się lepiej od niego. – Powiedział Payne. Karen zgodziła się, więc chłopak zrobił im zdjęcie, a potem przesłał kumplowi. W odpowiedzi otrzymał sms: ,,Znikaj!!!”. Wtedy jeszcze bardziej go zatkało. Co by tu wykombinować?
- Liam, dobrze się czujesz? – Spytała Karen patrząc na niego nie pewnie.
- Tak … Wiesz co? Właściwie to nie. Pójdę się przewietrzyć. Przepraszam na sekundkę. – Powiedział i poszedł nim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć … Nie bardzo wiedziała co ma teraz zrobić. Zaczęła się rozglądać po Sali w nadziei że spotka kogoś innego prócz Louisa z One direction lub jej przyjaciółkę. Hm, nawet nie wiedziała że ma tu być, w ogóle nie była pewna czy przyszła. Wprawdzie powiedziała jej o tym balu, ale Juliette nie wyglądała na zbyt zainteresowaną. Zwykle miała świra na punkcie takich rzeczy i zespołu One direction, a teraz? Wystawia Nialla i nie pojawia się na maskaradzie … Nagle zauważyła jakiegoś chłopaka idącego w jej stronę był ubrany w czarne spodnie, białą koszulę i czarną marynarkę. Nosił białą maskę z czarnymi paskami które lekko się falowały. Nie miała pojęcia kto to … W ostatniej chwili ta osoba przeszła obok niej obojętnie. Jednak za kilka sekund złapała ją gwałtownie za rękę i przyciągnęła ją do siebie całując. Karen totalnie zaskoczył ten gest. Nie spodziewała się tego zupełnie, kiedy chłopak odszedł stała jak zahipnotyzowana nie wiedząc co ma zrobić. Postanowiła się tym nie przejmować, ale nadal o nim myślała …
                                                                       ***
Niall który po cichu wymknął się z akcji ponieważ Louis także gdzieś zniknął postanowił odnaleźć dziewczynę która jego zdaniem przypominała mu Juliette. Był pewien że to była ona, patrzyła na niego takim samym spojrzeniem … Nie widział innej opcji. Kiedy przemierzył prawie całą salę w poszukiwaniu jej, stracił nadzieje że kiedykolwiek ją spotka. Chciał już wrócić, do Louisa, kiedy dojrzał ją stojącą koło jakiegoś mężczyzny i rozmawiającej z nim. Śmiali się i najwyraźniej wspaniale bawili. Wściekły chciał wyjść, jednak wiedział że to nie jest rozwiązanie. Chciał się dowiedzieć czemu go olewa. Podszedł więc do niej i zaczął:
- Mogę wiedzieć dlaczego nie przyszłaś na tą cholerną randkę? Według ciebie nie spełniam kryteria dobrego przyjaciela? Jestem za mało zabawny, gadatliwy, wrażliwy, przystojny? No powiedz! Śmiało! – Krzyknął zdenerwowany. – I co w ogóle robisz z tym gościem? To twój chłopak? Sorry, ale jest trochę stary! Jeśli wolisz starszych mogłaś po prostu powiedzieć: Niall jesteś małolatem, spadaj. A ty wolałaś mnie olewać! Zachowałaś się okropnie i wiedz że jestem na ciebie wściekły. – Zakończył mówić.
- Hm, nie przyszłam na randkę ponieważ mnie nie zaprosiłeś i nie wiem czy jesteś zabawny i wrażliwy ale na pewno gadatliwy i przystojny. – Powiedziała ze śmiechem dziewczyna. – A to jest mój ojciec.
- Twój ojciec? – Spytał zaskoczony. – Zaraz … jak masz na imię?
- Kate. Przepraszam, ale musiałeś mnie z kimś pomylić. – Odpowiedziała z uśmiechem. – Sądząc po twojej przemowie ta dziewczyna bardzo cię zraniła. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. W pewnym sensie cię rozumiem.
- Tak, nie wiem co powiedzieć … - Zaczął trochę zmieszany. – Szukałem cię w nadziei że jesteś Juliette … A straciłem tylko czas … Nie żebyś nie była ładna czy miła ale … zdecydowanie wolałabym żebyś nią była.
- No cóż, ale nie jestem. Mam nadzieje że ją spotkasz a ona ci wszystko wyjaśni. – Powiedziała dziewczyna. – A teraz przepraszam, ale obiecałam mojemu tacie że z nim zatańczę. – Dodała znikając. Horan stał, rozczarowany. Nie spodziewał się że dziewczyna którą szuka to w rzeczywistości jakaś Kate. Oh, nigdy nie wiadomo kiedy człowiek ma rację a kiedy się myli. Nagle dostał sms od Louisa: ,,Gdzie ty się ku*wa szwędasz? Mamy akcje, zapomniałeś?”. Wtedy Niall ciężko westchnął i poszedł.
                                                                                  ***
W 15 minut później, Liam nadal się nie pojawiał. Karen pomyślała że albo coś mu się stało albo poznał jakąś fajną dziewczynę. Stwierdziła że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna … Myślała też nadal o chłopaku który ją pocałował. Ten całus był tak niespodziewany i zaskakujący że poczuła się jak w jakimś filmie. W pewnym momencie znów lub wydawało jej się że zauważyła tego chłopaka. Kiedy lepiej się przyjrzała doszła do wniosku że rzeczywiście go widzi. Stał i rozmawiał z jakąś dziewczyną. Postanowiła do niego podejść, jednak kiedy ją zauważył zaczął się oddalać. Dziewczyna stwierdziła że ten chłopak musi być nienormalny lub mega dziwny. Zaciekawiona jednak czemu ją pocałował a teraz ucieka, postanowiła iść za nim. Kręcili się praktycznie w kółku sali. Kiedy Karen próbowała go wykołować ten się nie dawał i zawsze był w zasięgu jej wzroku, jednak nie tak blisko żeby mogła do dotknąć. To było naprawdę dziwne, zupełnie jakby specjalnie ją kołował tylko nie wiedziała dlaczego.
- Zaczekaj! – Powiedziała do niego dziewczyna. – Kim jesteś?
Ten jednak jej nie słuchał i zaprowadził ją blisko wyjścia na balkon. Wtedy zniknął jej z zasięgu wzroku. Dziewczyna już nic z tego nie rozumiała. Najpierw ją kołuje a teraz ucieka … W pewnym momencie podszedł do niej jakiś inny chłopak, podając kopertę. Bez słowa otworzyła, to wszystko było takie dziwne, że podanie koperty przez obcego wydało jej się zupełnie naturalne. W środku pisało, dość krzywym pismem: ,,Jeśli kochasz największego idiotę a zarazem przystojniaka na świecie, wyjdź na taras”.
Karen momentalnie zaczęła się śmiać.
- Największego idiotę a zarazem przystojniaka. – Powtórzyła z rozbawieniem po czym bez zastanowienia wyszła na zewnątrz. A tam na schodach porozrzucane były opłatki róż, a wokół poustawiane świece. – Ktoś tu się nie źle napracował. – Pomyślała.
- Kochasz mnie? – Spytał jakiś głos. Karen rozglądała się przez moment, jednak nikogo nie dostrzegła. Po chwili zdała sobie sprawę że to Louis, który siedział na balkonie znajdującym się 3 metry nad ziemią.
- O co tu chodzi?
- Zadałem pytanie. – Powiedział patrząc na nią i po chwili zeskoczył z niego. – Kochasz mnie?
- Louis to jest naprawdę bardzo dziwne. Liam znika, ktoś mnie całuje, a jeszcze inna osoba podaje kopertę i każe wyjść na taras …
- Jeśli kochasz największego przystojniaka na świecie. – Dodał uśmiechając się. – Wyszłaś więc zakładam że nie jestem ci taki obojętny. No chyba że wyszłaś z ciekawości.
- Tak, wyszłam z ciekawości. Ponieważ nie kocham największego przystojniaka na świecie. Sorry ale Brad Pitt jest dla mnie za stary. – Rzekła po czym się roześmiała. Tomlinson wywrócił na to oczami.
- Fajnie. Mogłem wziąć w razie porażki wino, hm nie przewidziałem że ty nic nie czujesz. – Odpowiedział rozczarowany.
- Ale kocham największego idiotę na świecie. – Powiedziała uśmiechając się.
- Maxa? Naprawdę? Nie wiedziałem że żywisz do niego jakieś uczucia.
- Boże za co przyszło mi kochać tego kretyna!
- Też cie kocham. – Odpowiedział z uśmiechem. – Tylko błagam, wole określenie przystojniaka.
- Na to określenie będziesz musiał zapracować. Nie tylko ładna buźka czyni cię ładnym.
- Ekhem, Karen ja właśnie coś wyznałem. – Rzekł Louis, widocznie zdziwiony jej reakcją.
- Ja też, gdybyś nie zauważył.
- Możesz to powtórzyć? – Spytał patrząc na nią z uśmiechem.
- A ty? … Hm?
- Dziewczyny mają pierwszeństwo. – Louis najwyraźniej nie dawał za wygraną.
- To dziwne ponieważ myślałam że najpierw ci sławni a potem zwykli ludzie …
- Dobra, kocham cię, jasne? Nie mogę bez ciebie dłużej żyć! Zawsze byłaś dla mnie tylko wkurzającą laską z klasy z czasem wkurzanie ciebie zaczęło mi się podobać. A potem … zdałem sobie sprawę że muszę codziennie cię widzieć i słyszeć twój głos bo inaczej wariuję. Nawet nie wiesz ile razy byłem o ciebie zazdrosny i gdybyś wiedziała o kogo? Raz gadałaś z takim przystojnym kasjerem który polecał ci jakieś perfumy a ja myślałem że dam mu w mordę!
Karen zaczęła się wtedy śmiać.
- A ja myślałam że wyrzucę za balkon, taką młodą dziewczynę którą przepuściłeś w kolejce. Pomyślałam sobie wtedy: Karen jesteś nienormalna. A ja cię po prostu kochałam.
- Wow, no to po wyznaniach, idziemy na pizze? – Spytał chłopak, patrząc prosto w jej oczy. – Dobra żartuje. – dodał ze śmiechem i pocałował ją trzymając w pasie. Dziewczyna wtedy zdała sobie sprawę że to on był chłopakiem który pocałował ją na Sali. Nigdy nie pomyliłaby jego pocałunku z kimś innym.
- Kocham cię. – Powtórzyła.
- Jak zajefajnie to słyszeć. – Rzekł i znów ją pocałował. – Tylko … mam do ciebie małą prośbę … Możemy żyć w wolnym związku? Sorry ale nie chce się angażować. – Dodał.
- Ty chyba sobie żartujesz? Wolny związek?! Nie zgadzam się albo na poważnie albo znikaj. – Powiedziała stanowczo.
- Ja też się nie zgadzam. Po prostu się sprawdzałem. Chce cię mieć jak najbardziej na poważnie bo cię kocham! Kocham! Oh, nigdy mi się nie znudzi wyznawanie ci miłości.
Karen coś chciała odpowiedzieć jednak zauważyli matkę Louisa i jego ojca. Wychodzili właśnie na taras.
- Louis? Karen? Co wy tu robicie? – Spytała Christina zaskoczona tym faktem.
- My … wyznajemy sobie miłość. – Odparł szybko Louis, na co jego matka zaczęła klaskać w ręce.
- Nareszcie! Nie mogłam się doczekać. Tak na marginesie miałeś rację, twój ojciec jest spoko nawet jako gej. Niepotrzebnie się wkurzałam. I wiecie co? Doszliśmy do porozumienia, podzielimy się forsą po połowie. – Rzekła z uśmiechem.
- Wspaniale! Wreszcie życie zaczyna mi się układać. Dzięki bogu, już się bałem że ta sprawa wyląduje w sądzie. – Stwierdził chłopak ze śmiechem.
- Dobra to my wam nie przeszkadzamy. Chodź John, dasz mi numer do tego fajnego chłopaka. – Powiedziała Christina zwracając się do męża.
- Ale on jest gejem … - Wydukał.
- No cóż, nikt nie jest idealny … wyskoczymy najwyżej na jakieś piwo, przyjaciel też mi się przyda. – Odpowiedziała po czym zniknęli.
- Lou … A o co dokładnie chodziło z tym pocałunkiem i zaproszeniem Liama na bal? – Spytała nagle Karen. Tomlinson spojrzał na nią z rozbawieniem. Wziął głęboki oddech i powiedział:
- Liam cię zaprosił ponieważ musieliśmy wiedzieć jak wyglądasz. Zrobiliście sobie fotkę i mi ją przesłał … Później wiedząc jak wyglądasz znalazłem cię i pocałowałem i uciekłem. Razem z Niallem przygotowaliśmy świeczki i płatki róż.
- Ale czemu przede mną uciekałeś?
- Nie ja, Harry. Później przebrał się w moje ciuchy, znalazł cię i kołował jak najdłużej  się da by dać czas mnie i Horanowi. Aaa, ta osoba która dała ci kopertę to był Zayn. Koniec. Wiem plan nie był idealny ale … mam nadzieje że dobrze się bawiłaś. – Powiedział dając jej buziaka w policzek.
- Tak, bawiłam się doskonale. – Odpowiedziała z uśmiechem. Nagle pojawił się Niall, Zayn, Harry i Liam (który cudem ich znalazł).
- Już? Nacieszyliście się sobą? – Spytał ze śmiechem Zayn.
- Nareszcie! Uf, koniec podchodów! – Wykrzyknął ze śmiechem Niall.
- My się nigdy sobą nie nacieszymy … - Odpowiedział Louis, patrząc na Karen. – A podchody przyznacie że były ciekawe … To było moje ulubione zajęcie, drażnić ją.
- No super że jesteście razem … - Powiedział cicho Harry.
- Nie martw się ty też znajdziesz taką drugą Karen, za 30 lat, ale może warto poczekać? – spytał ze śmiechem Louis.
- Tak, poczekam … - Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
                                                                                  KONIEC
Dobra, nareszcie są razem! Jeee, 42 odcinek. Boże co za porażka,  u innych to w 7 albo najdalej w 15 rozdziale są razem a u mnie? Uwielbiam wszystko przedłużać. No cóż, jeszcze nie raz to zrobię … Buhaha. Aha i nie wiedziałam że na Harre'go w ankiecie będzie aż tyle głosów! Myślałam że jak dostanie 10 to tyle, a reszta na Louisa, hehe ;D. Musicie go bardzo lubić. 
 Dobra paa ;).





8 komentarzy:

  1. Nareszcie, nie moglam sie doczekac. Cudownu.
    Kocham
    Emily<3

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu się doczekałam.
    Są razem. <3 słodko. ;p
    Żeby coś takiego w prawdziwym życiu się wydarzyło.
    Super.
    Pisz szybko następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że u Cibie nie wyszło to wszystko tak od razu . ^^
    Rozdział jak zwykle świetny . *.*
    Cieszę się, że ty chociaż nie straciłaś weny . :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie są razem :)
    Te jego podchody były very sweet. Też takie chce.
    Biedny Harry. Niech wreszcie pozna jakąś wyjątkową dziewczynę, w której się naprawdę zakocha. Tak mi go szkoda :(
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. oohh nareszcie sa razem :PP no mi tez szkoda harrego :(( mysle ze znajdzie jeszcze ta jedyne ,no nic :) super rozdzial i czekam na nn :) aa i zapraszam do mnie na nowy rozdzial:
    http://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. niestety nie mam teraz czasu na przepisywanie kolejnych odcinków i wymyślanie następnych. Dziennie praca, ledwo co znalazłam czas by skomentować twoje opowiadanie.

    Szczerze mówiąc lou wpadł na fajny pomysł, ale nie pomyślał, że ktoś inny mógłby poderwać karen udając jego, w końcu każdy miał mieć na sobie maski.
    Jestem w szoku! John powiedział, że nadal kocha swoją żonę.
    Co jest raczej niemożliwe albo i możliwe. Po tylu latach małżeństwa stwierdził, że jednak jest gejem. Znalazł nowego partnera którego kocha i okazuje się, że jego żona również nie jest mu obojętna. W dodatku zgodziła się pójść z nim na bal. Myślałam, że się nie zgodzi w końcu tak bardzo go nienawidzi.
    Ach ten lou. Zamiast przyznać się, że idzie na bal wymyślił chorobę.. Niestety jego pomysł nie wyszedł, gdyż harry musiał się odezwać. ;p
    No proszę, coś mi się wydaję, że na tym balu niall w końcu dopnie swego i zdobędzie serce swojej ukochanej.. Ale zastanawia mnie jedno, skoro była to niby juliette, to dlaczego przed nim uciekła?
    Nie chciała stanąć z nim twarzą w twarz, bo musiałaby powiedzieć dlaczego go wystawiła?
    Zastanawiałam się co wykombinuje liam żeby zrobić zdjęcie karen.
    Scena z "tajemniczym chłopakiem" przechodzącym obok niej, a po chwili przyciągającym ją do siebie i całującym była nawet fajna.
    Przez chwilę nawet zastanawiałam się co bym zrobiła gdyby coś takiego spotkało właśnie mnie..;d
    Czyli jednak niall się pomylił, cóż. każdemu może się zdarzyć. :)
    Nawet nie wiesz jak się ciesze! W końcu się tego doczekałam, karen i lou jako para. och.. Ta scena była bardzo romantyczna i jak zwykle wyobrażałam sobie to wszystko. Jak wyglądał ten taras, karen, lou i cała reszta.
    Mam nadzieję, że nikt ani nic nie stanie na ich drodze do szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny odcinek ;D. Kocham Plotkara <3.

    OdpowiedzUsuń