wtorek, 27 sierpnia 2013

One direction 4 odcinek 91

One direction 4
Odcinek 91
Przyjaciele po długim weekendzie wreszcie mogli wrócić do domu. Zayn siedział markotny w samolocie podobnie jak Karen. W końcu oboje stracili swojego dziewczynę/chłopaka. Louis zastanawiał się dlaczego z Karen nie ma Jima ale pomyślał, że musiał wrócić wcześniej ze względu na pracę. Niall z Juliette pogodzili się i czuli, że po tej sprawie z Owenem ich związek jest jeszcze silniejszy. Harry był rozczarowany Zooey. Miał nadzieje, że nie jest pustą zapatrzoną w siebie lalunią. Bardzo się mylił. Liam żałował, że podczas tego wyjazdu nie przespał się z większą ilością dziewczyn ale tylko jedną. Ogólnie prawie wszyscy byli zdania, że te ferie się nie udały. Mieli nadzieje, że inaczej będzie z wakacjami chodź nie byli pewni, że chcą gdziekolwiek wyjeżdżać.
Na lotnisku wszyscy się rozeszli. Niall chciał pojechać z chłopakami ale przypomniało mu się, że mieszka z Juliette. Trochę żałował, że nie będzie mógł wieczorem z nimi pooglądać dwóch i pół i się pośmiać albo poopowiadać sobie zboczone żarty. Tęsknił za tym. W sumie miał dopiero 17 lat i nie musiał mieszkać z dziewczyną ale robił to dla Juliette. Wyszedłby na zupełnego chama gdyby teraz wycofał się z tego.
Tymczasem chłopaki wpadli jak burza do pokoju. Liam pierwsze co zrobił to włączył telewizor.
- Nareszcie w domu biczys! – krzyknął Li ze śmiechem. – Woho! Obejrzę dwóch i pół. Dołączycie się?
Niestety Zayn i Harry zupełnie nie mieli ochoty. Tylko Louis dosiadł się do przyjaciela z uśmiechem.
- Niall przynieś popcorn! – wrzasnął Tomlinson.
- Jak Niallera tu nie ma idioto. – powiedział Payne. – Mieszka z Juliette.
- A no tak! Zapomniałem! – odparł Lou. – Czy tylko mnie go tak cholernie brakuje czy wam też?
- Nie tylko tobie. – rzekł Harry dosiadając się do nich. – Teraz pewnie jadłby popcorn i pił cole i narzekał, że nie kupiliśmy żelek.
Reszta roześmiała się na te słowa.
- No ale niestety mieszka z Juliette. – powiedział Liam z ciężkim westchnieniem. – W ogóle co to jest, żeby taki młody fajny chłopak mieszkał ze swoją dziewczyną zamiast podrywać w barach laski.
- Z tym, że jest za młody to się zgodzę. – rzekł Harry. – Nie powinien z nią jeszcze mieszkać. Myślę, że to źle wpłynie na ich związek w przyszłości. Będą sobą znudzeni i nie będą korzystać z życia. Zaczną się zachowywać jak stare dobre małżeństwo. To nie będą ci sami Niall i Jul co wcześniej.
- Harry znów czytałeś poradnik małżeński mojej matki? – zapytał a raczej stwierdził Louis.
- A tak a co? – odparł.
- Nie, nic, nic.
                                                                                  ***
Niall rozpakowywał właśnie walizki. Juliette wyszła do supermarketu na zakupy gdyż lodówkę mieli prawie pustą. W trakcie samotnego pobytu dużo myślał nad tym czy rzeczywiście chce z nią mieszkać. Z chłopakami było o wiele zabawniej a on jest młody i chciał spędzać czas z kimś kto ma takie same zainteresowania, co nie znaczyło, że mieszkanie z jego dziewczyną było znów jakąś okropną katorgą. Bo nie. Ale zdał sobie sprawę, że to zdecydowanie za wcześnie na wspólne mieszkanie …
Tymczasem Juliette z Karen pakowały jedzenie do koszyka.
- Po co ci siedem opakowań żelek, cztery duże cole i osiem snikersów? Tylko tym się będziecie żywić? – zapytała Karen i parsknęła śmiechem. Dopiero wtedy Jul zdała sobie sprawę, że wzięła do koszyka same słodycze.
- No tak. Zapomniałam, że miałam kupić makaron, ryż, wodę mineralną, chleb, masło, szynkę, ser, groszek, kukurydzę i … O mój boże! Ja nie dam rady! – krzyknęła w końcu. – To jest dla mnie za trudne! To całe mieszkanie z Niallem jest dla mnie za trudne! Czuje się jakbyśmy byli małżeństwem a ja muszę myśleć o wszystkim! I niech jeszcze się okażę, że jestem w ciąży to już będzie szczyt wszystkiego!
- Więc dlaczego nadal ze sobą mieszkacie skoro ty tego nie chcesz? – spytała Karen i zaczęła pakować jedzenie do koszyka.
- Chcę tego nawet bardzo ale dopiero za 3 – 4 lata. Teraz jest o wiele za wcześnie. Mam dopiero 17 lat. Nie mogę myśleć o wszystkim.
- Masz rację to zdecydowanie za wcześnie. A wiec co zamierzasz zrobić?
Jul wzruszyła ramionami.
- Nic.
- Jak to nic? – zdziwiła się jej przyjaciółka. – Chcesz nadal udawać, ze wspólne mieszkanie ci odpowiada?
- A co mam innego zrobić? Niall tak się starał. Nie mogę tak postąpić. Zachowałabym się egoistycznie.
Karen ciężko westchnęła.
- Chociaż raz pomyśl o sobie. – powiedziała w końcu. – Zrób to na co ty masz ochotę.
- A ty tak zrobiłaś?
- Co masz na myśli?
- Nie ważne. – Juliette machnęła dłonią. – Proszę nie mów na razie nikomu o tym, że mam wątpliwości co do wspólnego mieszkania.
- Zgoda. – przytaknęła głową Karen.
                                                                                  ***
- O kurwa! – wrzasnął Liam gdy wieczorem przeglądał stronki plotkarskie w laptopie.
- Co jest? – zapytał Harry oglądając dwóch i pół.
- Tu piszę, że matka Louisa i nasz menadżer mają romans!
- Nie pierdol! – Styles pochylił się nad laptopem i omal nie zakrztusił się własną śliną. – Rzeczywiście. Co my powiemy Louisowi?
- Jak to co? Że nasz menadżer posuwa mu matkę. Proste nie?
- Li!
W tym momencie do salonu wszedł Louis a przyjaciele spojrzeli na niego nie pewnie. Nie wiedzieli czy mu mówić czy na razie pozostawić to w sekrecie. Chłopak usiadł na kanapie obok Harrego i popatrzył na nich jak na idiotów.
- Co jest? Ostatni raz mieliście taką minę gdy w necie napisali, że Ross Lynch ma bardziej seksowny tyłek od mojego więc zaczynam się już bać.
Harry wziął głęboki oddech i otworzył usta aby powiedzieć mu prawdę ale ubiegł go Liam.
- Sean i twoja matka sypiają ze sobą.
- Liam! Miałeś to powiedzieć jakoś delikatniej! – krzyknął Harry dając mu kuksańca w bok.
- Niedelikatne byłoby stwierdzenie, że jego matka i nasz menadżer robią sobie dobrze.
Styles wywrócił oczami a Tomlinson wyglądał jakby zatrzymał się w czasie. Przestał nawet na kilka sekund oddychać więc chłopaki zaniepokoili się nieco jego stanem.
- Wiesz … - zaczął Liam. – Może twojej matce wcale nie jest dobrze …
- Och zamknij się Liam! – syknął do niego Harry. – Lou odezwij się, proszę.
W tym momencie do salonu wszedł Zayn z szerokim uśmiechem.
- Słyszeliście najnowsze plotki? Podobno Sean i matka Louisa się pukają.
- Czy wy tego do jasnej cholery nie umiecie powiedzieć jakoś delikatniej?! – wydarł się Hazza. – Serio tak trudno powiedzieć: Sean i Christina mają romans?
- No mają romans, mają. – powiedział Payne. – Bardzo ostry romansik. – dodał i wybuchnął śmiechem. Nagle zadzwonił telefon Louisa. Dopiero wtedy zamrugał i wyjął go z kieszeni. Na wyświetlaczu pisało: „Mama” . Nie wiedział czy chce z nią rozmawiać. Był wściekły.
- Pukacie się? Serio?! – wydarł się do słuchawki wstając z kanapy. – Może nie długo do netu wejdzie wasza seks – taśma? Hę? No proszę opowiedz mi jak to jest uprawiać seks z naszym menadżerem.
- Słonko uspokój się … A po za tym jak ty się do matki odzywasz?! Co? Kolejny raz wierzysz tym głupim plotką? Tak? Kolejny raz łamiesz mi serce kompletnym brakiem zaufania! Jak mogłeś coś takiego pomyśleć? Naprawdę uważasz, że mogłabym mieć romans z Seanem? Naprawdę? – zapytała Christina. Lou ciężko westchnął i zajął miejsce na brzegu stolika.
- Przepraszam. Masz rację. Za szybko wyciągnąłem wnioski. Powinienem ciebie zapytać.
- Dobrze wybaczam ci. A jeśli chodzi o mnie i o Seana to nie masz kompletnie się czym przejmować bo my tylko udajemy parę. – powiedziała radośnie. Tomlinson otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i znów wstrzymał oddech.
- Że co? Mamo, żartujesz sobie ze mnie? Jak to tylko udajecie parę? I może udajecie też, że ze sobą sypiacie?
- Słonko, musisz zrozumieć, że … nosz kurwa! Nie było cię na tej gali więc się nie odzywaj! Ten durny grubas zarzucał mi, że wciąż kocham twojego ojca! Musiałam coś zrobić. Co? Może miałam pozwolić aby myślał, że nie pogodziłam się z jego odejściem, co?
- No nie  …
- A więc widzisz. Nie masz prawa mnie oceniać. Pa, słonko.
Christina rozłączyła się a Louis odłożył powoli telefon. Naprawdę myślał, że jego matka skończyła ze skandalami i oszukiwaniem dla sławy. Bardzo się rozczarował jej zachowaniem.
                                                                                  ***
Następnego dnia Louis obudził się już o 8:11. Była to sobota więc mógł dłużej pospać ale jakoś nie miał ochoty. Cały czas myślał o swojej matce i Seanie. Teraz wszystkie gazety zaczną o tym pisać a mnóstwo dziennikarzy będzie go zaczepiać na ulicy chcąc aby wypowiedział się na ten temat. Nie chciał tego. Chciał mieć nareszcie normalne życie bez skandali. Ale jak mógł to zrobić mając taką matkę? Wszedł do kuchni i pierwsze co zrobił to nalał sobie soku do szklanki i usiadł na krzesełku. Czuł, że dzisiejszy dzień będzie jednym z najgorszych jakie będzie musiał przeżyć. Trudno mu było pogodzić się z nową sytuacją. Nawet bardzo. W tym momencie zadzwonił telefon. To był jego ojciec. Lou domyślał się, że pewnie już usłyszał najnowsze plotki i chciał go spytać czy to prawda.
- Cześć tato. – powiedział z ciężkim westchnieniem. – Co słychać?
- W porządku. Lou słuchaj tak sobie pomyślałem czy może nie miałbyś ochoty wpaść do mnie na kolację. Będzie Charlie i Jim …
- Jim? – zapytał ostro. – I co? Może Karen też? W końcu to taka zakochana parka …
- Nie wiem. Jim nic nie mówił, że przyjdzie z Karen. Może się pokłócili? W każdym razie ja bardzo bym chciał abyś przyszedł.
Louis wziął głęboki oddech. Musi to zrobić dla taty.
- W porządku. Przyjdę. – odpowiedział.
- Super. To do zobaczenia. Bądź o 20:00 …
- Tato … - zaczął chłopak zanim mężczyzna się rozłączył.
- Tak?
- Słyszałeś o …
- Twojej matce i Seanie? Tak słyszałem. Ale nie martw się Christina do mnie dzwoniła i powiedziała, że udają więc nie masz czym się martwić.
- Nie mam czym się martwić? Tato! Myślałem, że mama się zmieniła … naprawdę miałem taką nadzieje …
- Pogadamy później. Teraz muszę kończyć.
- Ale tato czekaj … coś się stało? Możesz ze mną porozmawiać o wszystkim. Przecież wiesz.
- Nie sądzę abym o tym mógł z tobą porozmawiać …
- Och tato daj spokój. Mów śmiało o co chodzi.
- Okej a więc zastanawiam się nad smakiem lodów.
- Lody … po co ci lody na śniadanie? – zdziwił się Louis.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? – zapytał z ciężkim westchnieniem John.
- Tak tato, ponieważ żaden normalny człowiek nie je lodów na śniadanie! – powiedział Tomlinson a zaraz potem zamknął oczy. – Kurwa. Domyślam się. Dobra tato nie mów. Ale proponuje truskawkowe. Nie pytaj. – Lou rozłączył się i rzucił telefon na blat kuchenny jak gdyby parzył. Nie miał ochoty spotkać się z Jimem … pewnie będzie mówił jaka wspaniała jest Karen i powspomina ich wspaniałe chwile na feriach a tego nie chciał.
                                                                       ***
Zooey siedziała na kanapie i piła wino, które znajdowało się w kieliszku i myślała. Dużo myślała. Tak strasznie było jej przykro za to co zrobiła. Tak naprawdę przykro. Chciała naprawić swój błąd tylko nie wiedziała jak? Ma zadzwonić do Megan i prosić ją aby dała Zaynowi drugą szansę? A co jeśli jej menadżerka zacznie na nią krzyczeć albo powie, że nigdy nie uważała ją za najlepszą przyjaciółkę? Mimo że Zoe z wierzchu wydawała się być zimną suką to w rzeczywistości bardzo wrażliwa dziewczyna, która po prostu potrzebowała przyjaciół. To wszystko. Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pisało „Meg”. Marszcząc brwi nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Musimy się spotkać. – dobiegł ją głos Megan po drugiej stronie słuchawki. – Pasuje ci za godzinę?
- Tak. – odpowiedziała zupełnie zaskoczona modelka. Nie rozumiała dlaczego chciała się z nią zobaczyć po tym wszystkim co jej zrobiła.
- To za godzinę w kawiarni za rogiem. – powiedziała Meg po czym się rozłączyła.
                                                                                  ***
Niall zaraz po śniadaniu postanowił odwiedzić chłopaków. Był ciekaw co właśnie porabiają. Tak strasznie za nimi tęsknił! Miał nawet pomysł aby u nich zanocować na jedną noc i poczuć się jak za dawnych czasów. Otworzył drzwi po czym wszedł do środka. Zobaczył jak Harry z Zaynem siedzą przed telewizorem a Louis przymierza różne ciuchy przed lusterkiem. Wybiera się gdzieś. To było pewne. Tomlinson zawsze myślał, już parę godzin przed wydarzeniem w co się ubrać. Zwykle nie zdecydował się na nic co było w jego szafie i jechał na zakupy coś sobie kupić.
- Hej. – powiedział blondyn i usiadł obok swoich przyjaciół na kanapie. – Co oglądacie?
- Jeden gniewny Charlie. – odpowiedział Malik. – To całkiem zabawna komedia.
- Co?! – Niall prawie wrzasnął. – A dlaczego nie dwóch i pół? To nasz ukochany serial! Nie możecie zrezygnować z niego na rzecz tego czegoś! Cholera! Wszystko się zmienia!
- Przecież nadal kochamy dwóch i pół ale na razie nam się znudził. – wtrącił Harry.
- Jakie znudził? Ty siebie słyszysz? Ja pierdziele. Żeby to Charlie Sheen słyszał. – mruknął pod nosem Horan. – Hej! Dlaczego on jest w tym serialu? – zapytał wskazując na ekran.
- Gra tam główną rolę. – powiedział Zay. – Po tym jak go wyrzucili z dwóch i pół. – dodał. Niallerowi na moment zabrakło powietrza! Zdecydowanie za dużo informacji!
- C … co? – jęknął z przerażeniem. – To jak teraz serial dwóch i pół będzie funkcjonować bez Charlie Sheena?
- Normalnie. Zastąpił go Ashton Kutcher. – odpowiedział Hazza. – Jest całkiem nie zły. Nie wiem czy nawet nie lepszy od Charliego.
Niall w jednej chwili poczerwieniał na twarzy.
- Nikt nie jest lepszy od Charliego Sheena! – wrzasnął a zaraz potem ciężko westchnął. I właśnie tych kłótni brakowało mu najbardziej. Nawet o takie bzdury. – Chłopaki ja … mam pytanie. Czy … czy mógłbym u was zanocować? Tylko jedną noc.
- Pewnie. Korzystaj póki możesz. – rzekł Zayn z uśmiechem.
- Co to ma znaczyć? – Niall nie rozumiał.
- Bo wiesz … mamy w planach przerobić twój pokój na siłownie. Skoro i tak tutaj nie mieszkasz to nic nie stoi nam na przeszkodzie, prawda?
Horanowi jakby w tym momencie świat się zawalił. Jego kochany pokoik miał być siłownią? Po jego trupie!
- Nie zrobicie z mojego pokoju siłowni, słyszycie?! Nie zrobicie! – krzyknął wściekłym tonem.
- Tak? A to niby dlaczego? Co nas powstrzymuje, powiedz nam drogi Niallerze? – Zayn splątał ręce w koszyczek i patrzył na niego z satysfakcją.
- Ja! Bo wprowadzam się z powrotem! – krzyknął i wstał gwałtownie z kanapy. – Dziś, zaraz, teraz! Idę do domu się spakować! I ani mi się ważcie jeszcze raz pomyśleć o siłowni w moim pokoju!
Po tych słowach wypadł jak burza z domu. Harry i Zayn tymczasem ze śmiechem przybili sobie piątkę.
- Miałeś rację. Podziałało. – powiedział Malik do Stylesa z szerokim uśmiechem.
                                                                                  ***
Liam jechał samochodem po prawie pustych ulicach Londynu. Otworzył okno w aucie na oścież i poczuł chłodny powiew powietrza. Tak strasznie brakowało mu jego autka. Okropnie się za nim stęsknił. Ten tydzień na Hawajach uświadomił mu, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Nagle nacisnął mocniej pedał gazu. Stwierdził, że i tak nikogo nie ma w pobliżu więc może jechać tak szybko jak tylko mu się podoba. Ach, to było życie!
W tym momencie usłyszał za sobą samochód policyjny.
- Co do cholery? – mruknął pod nosem. Ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebował było starcie z policją. Jednak zaparkował na poboczu i odsunął szybkę. Ku jego zaskoczeniu osobą, która do niego podeszła była Jennifer! – Śledzisz mnie czy jak?
- Chciałbyś. A teraz płać 200 $. – rozkazała i podała mu mandat. Liam prychnął pod nosem.
- Ty chyba sobie żartujesz? Nie będę ci nic płacił. – rzekł ostro. – A teraz sorry ale spieszę się do klubu ze striptizem. – oznajmił z szerokim uśmiechem mając nadzieje, że to wzbudzi w niej zazdrość. A zresztą? Po co mu była jej zazdrość? Przecież nawet jej nie lubił.
- Pojedziesz do klubu z dziwkami jak zapłacisz mandat. – syknęła.
- Hej! Nie nazywaj je tak! To porządne kobiety! – krzyknął.
- Kręcenie dupą przed bandą napalonych kolesi nazywasz czymś porządnym. Brawo. – Jennifer klasnęła w dłonie. – 200 $. – nie dawała za wygraną.
- Na razie. – odpowiedział i chciał odjechać ale zatrzymała go Jen wbijając paznokcie w jego ramię tak mocno, że o mało nie krzyknął. 
- W takim razie jedziesz ze mną na posterunek. – powiedziała z satysfakcją.
- Że co? Jesteś chora! Lecz się! Nigdzie z tobą nie pojadę. Ani mi się śni. – powiedział a wtedy Jennifer wbiła paznokcie w jego ramię jeszcze mocniej i syknęła:
- Albo załatwimy to po dobroci albo będzie cierpiał. Wybieraj.
Wtedy Payne ciężko westchnął i mrucząc pod nosem mnóstwo przekleństw na dziewczynę opuścił samochód. Miał ochotę ją uderzyć albo porządnie nawrzeszczeć. Działała mu na nerwy jak nikt inny.
                                                                       ***
Zooey usiadła w kawiarni cierpliwie czekała na Megan. Jeszcze nigdy nie była tak zestresowana nawet gdy szła po wybiegu a wśród publiczności siedział sam Johny Depp. Dłonie jej się trzęsły a serce biło jak oszalałe.
- Cześć. – powiedziała chłodno Meg i usiadła naprzeciwko niej. Zoe aż drgnęła.
- Cześć. – odpowiedziała cicho. Czuła się przy niej gorsza. Po tym wszystkim co zrobiła czuła się przy wszystkich gorsza. – Meg ja …
- Nie chciałam ci tego mówić przez telefon bo uważam, że powinnaś to usłyszeć osobiście. Zwalniam się. – powiedziała a Zoe poczuła jak dreszcz przechodzi jej po całym ciele. Jak to się zwalniała? Nie mogła się zwolnić! Gdzie ona znajdzie taką menedżerkę?
- Megan, jeśli chodzi o to co zrobiłam to …
- Nie o to chodzi. Naprawdę nie w tym rzecz. – odpowiedziała spokojnie. – Po prostu muszę wyjechać na jakiś czas. Odpocząć od tego wszystkiego. Zastanowić się czego tak naprawdę chcę w życiu. Zrozumiałam, że praca menadżerki to nie jest to o czym marzyłam.
Zapadła na moment cisza.
- Ja … Meg, nie możesz tego zrobić. Proszę zostań. Zayn to naprawdę dobry chłopak i bardzo cię kocha. To … to nie była jego wina. Między nami nic się nie wydarzyło. Nie możesz go winić za coś czego nie zrobił.
- Ale okłamał mnie! – uniosła się blondynka. – Okłamywał mnie przez ten cały pieprzony czas. Jak ja mam mu teraz zaufać?
- Meg, wtedy jeszcze nie byliście razem …
- To nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to, że nie powiedział mi prawdy. Robił wszystko abym się nie dowiedziała. Wszystko.
Zooey dotknęła lekko dłoni Megan gdy ta chciała wstać.
- Chociaż z nim porozmawiaj. Wysłuchaj go. Mu naprawdę na tobie zależy i jestem pewna, że gdy dasz mu drugą szansę to już więcej nie popełni tego błędu.
Dziewczyna jednak wyswobodziła się z jej uścisku i bez słowa wyszła z kawiarni.
                                                                                  ***
Niall od razu po wejściu do domu skierował się na górę do sypialni i zaczął pakować wszystkie swoje rzeczy do walizki. Wyglądał jak ktoś kto właśnie wpadł w jakiś obłęd. Tak się zajął pakowaniem, że nie zauważył Juliette, która stanęła w drzwiach. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Niall co ty wyprawiasz?
Dopiero wtedy Horan zdał sobie sprawę z jej obecności. Popatrzył na nią lekko skruszony.
- Jul … ja … oni chcą zrobić z mojego pokoju siłownie! Nie mogę na to pozwolić. Muszę ratować swój pokój, rozumiesz? Przykro mi, skarbie.
- Niall! Czy ty chcesz mnie zostawić! – krzyknęła dziewczyna chodź w głębi duszy poczuła ulgę. Musiała jednak udawać, że jest zła aby nie wyszło na to, że jest totalną egoistką i także nie chciała już mieszkać z blondynkiem.
- Och Jul. Nadal cię kocham i te wszystkie bla bla bla ale … są rzeczy ważniejsze od miłości jak na przykład to, że mój pokój stanie się jakąś głupią siłownią! W ogóle co oni sobie wyobrażali? Jak mogli mnie wykreślić ze swojego życia? To nie fair!
- Okej Niall. Wyprowadzaj się. W takim razie ja też to zrobię. Zamieszkam u mamy a dom sprzedamy, pasuje?
- Pewnie! – pisnął radośnie Horan a zaraz potem spoważniał. – Ale wiedz, że będzie mi brakowało wspólnego mieszkania. Było naprawdę w porządku.
Juliette uśmiechnęła się lekko.
- Mnie także ale jak mówisz … pokój, który ma się zamienić w siłownię jest ważniejszy. – odpowiedziała i razem wybuchnęli śmiechem.
                                                                                  ***
Louis zadzwonił dzwonkiem do domu swojego ojca. Po paru sekundach otworzył mu ubrany w bardzo elegancki garnitur. Tomlinson poczuł się trochę dziwnie, ponieważ on miał zwykłe rurki i długą białą koszulkę z jakimś napisem. Wszedł do środka i podał Johnowi wino. Nie chciał tak przychodzić z pustymi rękami.
- Ooo dzięki Lou. Zawsze znałeś się na winach. Masz to po mnie. – powiedział puszczając mu oczko a chłopak wywrócił oczami. W tym momencie nadszedł Charlie a z góry zbiegł Jim. Na jego widok Louis poczerwieniał ze złości. Tak strasznie nie chciał go oglądać.
- Witaj Louis! – krzyknął Charlie i przytulił chłopaka.
- Cześć Char. – odpowiedział wyswobadzając się z jego uścisku, który był dość mocny.
- Hej. – powiedział Jim do Louisa jednak ten zupełnie go zignorował. Potem poszli do salonu i usiedli. Lou jak zwykle chciał jak najdalej od Jima więc zajął miejsce obok swojego ojca. Cały czas się zastanawiał czy przyjdzie Karen. Sam nie wiedział czy chciał by tego czy nie.
- I jak było na tych Hawajach? – zapytał Charlie nalewając wszystkim po kolei wina. – Jim mówił, że nie źle zaszaleliście.
- Tak to prawda. – przytaknął Lou z uśmiechem przypominając sobie Liama skutego kajdankami. – Było całkiem fajnie ale zdarzały się gorsze dni.
- To prawda. – kiwnął głową Jim ze smutną miną. Louis spojrzał na niego zaskoczony. O co mu chodziło?
- Jim, nie przejmuj się. Może to nie była ta jedyna. – powiedział Charlie obejmując syna. Louis zmarszczył jeszcze bardziej brwi, jego wzrok zauważył Charlie gdyż wyjaśnił:
- Jim zerwał z Karen.
W tym momencie Tomlinson zakrztusił się własną śliną. Zaczął kaszleć tak bardzo, że jego ojciec poklepał go po plecach. Nigdy by nie przypuszczał, że ten chłopak byłby w stanie rzucić jego byłą, ponieważ doskonale widział jak na nią patrzył. Był w niej zakochany bez pamięci.
- Czyli nie jesteście razem? – zapytał dziwnie radośnie a zaraz potem się poprawił: - Przykro mi.
- Nie udawaj! Doskonale wiem, że jesteś z siebie dumny. To wszystko twoja wina. Zniszczyłeś nasz związek. No dalej? Dlaczego do niej nie pójdziesz i nie pocieszysz a potem wskoczysz do łóżka, co? Zrób to. W końcu nic cię nie powstrzymuje. – warknął Jim i gwałtownie wstał po czym uciekł na górę. Na moment nastała cisza. Louis poczuł się winny. Może i to nie była jego wina ale chciał aby zerwali.
- Pójdę do niego. – postanowił Charlie i udał się za Jimem.
- Wiesz co tato? Ja … ja chyba już pójdę. Cześć. Dzięki za zaproszenie. – powiedział Louis i skierował się w stronę wyjścia. Z jednej strony miał ochotę skakać ze szczęścia z drugiej przeprosić Jima, że był takim dupkiem w stosunku do niego. W sumie nie zrobił nic złego prócz tego, że chodził z dziewczyną, którą kochał …
                                                                       ***
Koło 22:00 Zayn usłyszał dzwonek u drzwi. Wrzeszczał aby Harry albo Niall otworzyli ale żaden go chyba nie słyszał więc ruszył się z kanapy przerywając grę na play station i poszedł otworzyć. Jakież było jego zdziwienie gdy w progu ujrzał Megan! Serce mu momentalnie stanęło i przestał na parę sekund oddychać. Miał wielką ochotę ją przytulić i przeprosić za wszystko co jej zrobił.
- Cześć Zayn. – powiedziała.
- Hej. Wejdziesz? – zapytał zapraszając ją gestem ręki do środka. Ona jednak potrzasnęła głową.
- Nie. Przyszłam tylko na moment aby się pożegnać. – powiedziała a Malik pomyślał w pierwszym momencie, że żartuje!
- C … co? Jakie pożegnać?
- Wyjeżdżam. Nie wiem na ile. Może nawet nigdy nie wrócę. Muszę sobie to wszystko przemyśleć. Chcę abyś wiedział, że masz na mnie nie czekać, zrozumiano? – powiedziała i przybliżyła swoją twarz do niego tak, że prawie stykali się nosami. – Wybaczam ci. Naprawdę ci wybaczam ale … nie mogę znów być z tobą. Myślałam nad tym cały dzień  i… ja tak nie potrafię. Przepraszam.
Wtedy dziewczyna zbliżyła swoje wargi do jego i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Zayn poczuł jak dreszcze przechodzą mu po całym ciele. To było niesamowite. Nie czuł się tak przy żadnej dziewczynie. Dopiero teraz zrozumiał ile znaczyła dla niego Megan. 
- Ale … ale ja cię …
- Wiem. – powiedziała i odsunęła się od niego. – Tak w ogóle to podziękuj Zooey. Bardzo cię broniła i to dzięki głównie niej zgodziłam się na dzisiejszą rozmowę. Ona w gruncie rzeczy nie jest taka zła.
Po tych słowach Megan odeszła a Zayn stał w progu i patrzył za nią. Nawet gdy zniknęła mu z pola widzenia, nie zamknął drzwi.
                                                                                  KONIEC
Uff. Oto następny odcinek! I jak wrażenia?
Wiem, że strasznie długo zeszło mi napisanie go ale jakoś nie mogłam się zebrać. Było wiele spraw, które musiałam załatwić i nie miałam za bardzo czasu. Może następny uda mi się dodać jeszcze w tym tygodniu. Trzymajcie kciuki ;).
Zaskoczeni końcówką? Naprawdę nie chciałam aby było tak naiwnie i muszę przyznać, że trochę mi się nawet smutno zrobiło pisząc to. Ale tak musiało być. Cóż ja na to poradzę ; P.
Aha co do nowego blooga to mam pomysł aby to było coś w stylu: „Jak w niebie” Taki film z Reese Witherspoon i Markiem Ruffalo. Bardzo zabawny. Uwielbiam go.
Albo coś w stylu serialu: „Rodzinka jak inne”
Jeżeli nie oglądaliście tych filmów to raczej nie bardzo będziecie mieć pojęcie o czym to wszystko będzie a więc wyjaśnię wam w skrócie.
Pierwszy opowiada o dziewczynie, która ma wypadek samochodowy i zapada w śpiączkę ale jej duch nawiedza pewnego chłopaka, który kupił jej mieszkanie. Na początku go nieco irytuję ale potem razem próbują odkryć kim jest.
Drugi opowiada o parze gejów Bryanie i Davidzie, którzy chcą mieć dziecko i wynajmują surogatkę, która ma za zadanie je urodzić. Ta dziewczyna ma babcię, która nienawidzi gejów i murzynów oraz córkę nie zbyt zdrowo umysłowo.
Oba filmy są genialne, śmieszne i uwielbiam je i nie wiem na jakiej podstawie napisać bloog więc może zapytam: jak wy byście woleli?
Oczywiście zmienię parę rzeczy pod swoim kątem i to nie będzie kropka w kropkę to samo. 
Ps. Dzięki za 69 obserwatorów ahaha xd Kocham was <333
Paa <333


10 komentarzy:

  1. No przyznam nie spodziewam się. Mam też nadzieję, że Karen wróci do Louisa. Cały czas w to wierzę;) A co do tych filmów, to nie oglądałam ich, ale z opisów wynika, że są fajne:D Mnie bardziej przypadł do gustu ten pierwszy, ale to moja koncepcja. Pozdrawiam ilovemusic
    PS Trzymam kciuki za następny rozdział i zapraszam na mojego nowego bloga: http://ilovemusicopowiadanieoonedirection.blogspot.com/
    Jeśli byś miała czas i ochotę zajrzeć;)Papa

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieee!!! Tylko nie Zayn i Meg! Chociaż może to i lepiej... Jakoś zawsze chciałam żeby Zay był z Zooey :) Szkoda mi Jima ale ciesze sie że Lou i Karen znowu będą mogło być razem i przeżywać różne kłótnie :D Ciesze się jeszcze dlatego że Niall znów będzie mieszkać z 1D :D Kochany żarłok :) Lou i Karen <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zayn z Zooey? Ja też nad tym myślalam, że wydawało mi się, że nie zbyt ją polubiliście :D
      Nie wiem co tam będzie dalej z tym wszystkim. Naprawdę sama się gubię.
      Chyba w następnym rozdziale zapytam was o zdanie bo naprawdę nie mam pomysłu ; /

      Usuń
  3. Cudny rozdział kocham twojego bloga *3* Trochę szkoda mi Jima ale ja zawsze kibicowałam Lou i Karen. Biedny Zayn był fajną para z Meg :( W sumie to dobrze że Niall nie będzie już mieszkał z Jul rzeczywiście są na to za młodzi. Ogólnie rozdział jest suuper ;***
    Mam nadzieję że szybko napiszesz next bo już nie mogę się doczekać, fajnie by było gdybyś napisała coś o Lou i Karen ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Lou musi być z Karen ! <3
    Idealna para :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny rozdział kocham *___*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział.Błagam dodaj szybko następny odcinek ;********

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny!! Trochę szkoda mi Meg i Zayn'a :( Ale na pewno jakoś się ułożą relacje pomiędzy nimi i Zooye. No i oczywiście trzymam kciuki za Karen i Lou ^^
    Myślę że fajnie by było gdyby twój następny blog był na podstawie tego pierwszego filmu, "Jak w niebie". Ta historia wydaje mi się ciekawsza :D

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział mam nadzieję, że Karen i Louis będą razem. Strasznie szkoda mi Zayna byli z Megan ładną parą a co do następnego bloga zgadzam się z poprzedniczką też wolałabym ,,Jak w niebie,, Dziewczyna nawiedzająca pewnego chłopaka brzmi interesująco ;****** Życzę dużo weny i napisz szybko next ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny odcinek ;***** Daj szybo next ;DD

    OdpowiedzUsuń