poniedziałek, 19 listopada 2012

One direction 3 odcinek 63


W poprzednich odcinkach:
- Louis, tutaj pracuje twoja dziewczyna więc może nam powiesz co mu tutaj robimy?
- Wprowadzamy w życie plan B. Nie pozwolę by ta złośnica gniewała się na mnie do końca życia … Z tego co wiem jej szef jest fanem naszego zespołu więc nie będzie problemu …
                                                                       *
– Przez ciebie straciłam pracę. – Powiedziała Karen.
- I dzięki mnie ją odzyskałaś! – Wykrzyknął. – Przekonałem twojego szefa że na twoje miejsce nie znajdzie nikogo lepszego i się zgodził.
*
Nie mówiłeś że jesteś synem chłopaka mojego ojca! – Krzyknął Louis.
- A ty nie mówiłeś że jesteś synem chłopaka MOJEGO ojca! – Odkrzyknął Jim.
- No pięknie, pięknie. Nie dosz że mój ojciec jest gejem, to jeszcze jego chłopak uczy karate a małego tego! Jego syn  jest zwykłym recepcjonistą.
*
- Jesteś okropnie …
- Zboczony? – Spytał po czym znów ją pocałował. Dziewczyna złapała go za szyję a chłopak oparł dłonie o ściane … Oboje nie mieli pojęcia że ktoś ich obserwuje …
Gdy odkleili się od siebie, ta osoba odeszła, tak aby jej nie zobaczyli.
- To był ostatni raz. – Powiedziała Karen.
- Każda tak mówi. – Odpowiedział z uśmiechem.
- Ja nie jestem ,,każda”.
                                                       One direction 3
 Odcinek 63
Karen zeszła rano na śniadanie o 7:00. Rzeczywiście dość wczesna pora ale musiała za godzinę pojawić się w szkole podobnie jak Juliette. Dziewczyna przy śniadaniu była bardzo małomówna, czym wzbudziła zdziwienie swojej przyjaciółki. Karen czasem miała wrażenie, że ta gadatliwość zaczęła jej się udzielać się od Niallera … Dzisiaj jednak była dziwnie cicha.
- Stało się coś? – Spytała nagle. Juliette pokręciła  przecząco głową.
- Źle się czuje, to wszystko. – Odpowiedziała, czym nie przekonała swojej przyjaciółki która była pewna że chodzi o coś zupełnie innego.
- To może zostaniesz w domu? – Zaproponowała.
- Nie. Będę miała potem zaległości i w ogóle. – Tłumaczyła.
- Zaległości? Chodzi ci o pannę Thompson która poświęca 40 minut na pytanie One direction o ich życie, a drugie 5 minut na zapisanie tematu? – Spytała z kpiną.
- Są jeszcze inne przedmioty niż matma. Zresztą nieważne. Muszę iść do szkoły.
Po tych słowach skierowała się do wyjścia. Karen tymczasem zastanawiała się nad jej złym samopoczuciem … Może ją czymś nie chcący obraziła? Nie, nie przypominała sobie czegoś takiego. Po długich rozmyślaniach stwierdziła że to musi mieć związek z Niallem. Pewnie się pokłócili a Juliette nie znosi najlepiej sprzeczek.
***
- Z racji tego że mamy trochę wolnego czasu postanowiłam trochę z wami porozmawiać. A więc zacznę od chłopaków z One direction, co u was? – Spytała pani Thompson kiedy wszyscy już weszli do klasy po dzwonku. Karen walnęła głową o ławkę.
- Trochę wolnego czasu? Mamy zaległości od pół roku. – Mruknęła niezadowolona. Spojrzała na Louisa, który siedział obok niej i opowiadał nauczycielce o okropnym wydarzeniu które spotkało go w centrum handlowym. Otóż obskoczył go tłum fanów a jakaś blondynka rzuciła mu się na szyję krzycząc że jest jego dziewczyną.
- To było brr. – Lou aż się wzdrygnął na samą myśl. – Jak się potem okazało to był chłopak. – Dodał ze spuszczoną głową. – Masakra.
Jego dziewczyna, postanowiła podpytać Nialla czy to on nie jest powodem złego samopoczucia Juliette. Nie wiedziała jednak jak to zrobić gdyż Tomlinson siedział od brzegu, a po drugiej stronie Horan i tylko on mógł z nim pogadać. No a jak na razie rozmawiał zawzięcie z panią Thompson która na marginesie nie była w pełni zdrowo umysłowo, tak przynajmniej twierdziła Karen.
- Gaduła przymknij się w końcu i spytaj Niallera co z Juliette. – Powiedziała do niego dziewczyna, szturchając lekko w ramię.
- Rodzice nie nauczyli że nie ładnie przerywać rozmowę? – Spytał ostro. Karen zdziwiła się jego zachowaniem. Zawsze był dla niej miły, czasem aż za i to zaczynało ją wkurzać. Brakowało jej dawnego Louisa który nie liczył się z uczuciami innych i miał wszystko gdzieś.
- No właśnie Karen. Sprawy nie związane z lekcją po lekcjach! – Powiedziała nauczycielka. Dziewczyna wywróciła na to oczami. ,,Taa sprawy nie związane z lekcją i kto to mówi?” – Pomyślała zirytowana.
Cierpliwie jednak poczekała aż ta nudna lekcja na temat życia One direction się skończy. Ciekawe czy dyrektor nie powiedział nic pani Thompson na temat jej luźnych lekcji? A może wcale o tym nie wiedział, albo nauczycielka prowadziła lekcję za nich i wpisywała do dziennika oceny z testów których nie zrobiła? Te i inne pytania dręczyły Karen Watson. Odpowiedzi na nie raczej nigdy nie pozna …
Na przerwie, podszedł do niej Louis. Usiadł obok niej na ławce bez słowa.
- Ja już wszystko wiem. Harry mi powiedział. – Rzekł smutno. Karen wstrzymała oddech! ,,Jak ten idiota mógł mu o tym powiedzieć?” – Pomyślała. - ,,Boże i co teraz będzie?”
- Louis to nie tak jak myślisz! Ja … To było takie chwilowe po za tym to wina Harre’go. Sprowokował mnie! Zaczął gadać jakieś głupoty i … - Karen uklękła naprzeciwko chłopaka. – Mogę pójść nawet do spowiedzi. To był błąd który nigdy więcej się nie powtórzy. Opowiem wszystko księdzu i może da mi rozgrzeszenie …
- Bez przesady. Podobno kobieta od kina już się tym zajęła. Styles mówił że dobrze wykonała swoją pracę.
- Co? Po tym wszystkim poszedł się przespać z laską od kina? Co za kretyn. – Powiedziała dziewczyna, która poczuła się dziwnie zazdrosna. Zaczęło ją wnerwiać że od wyznania uczuć przez Harre’go zaczęła się bardzo nim interesować.
- Bez przesady chociaż … kto go tam wie. – Odpowiedział Louis, zastanawiając się czy pomiędzy nim a dziewczyną od popcornu coś zaszło.
- A ty nie wydajesz się być zły, to znaczy że mi wybaczasz?
- Przeproś Nialla. – Powiedział ze śmiechem. – W końcu to jemu wysypałaś popcorn. – Dodał. Karen wstała z podłogi i usiadła znów obok Louisa. Naprawdę miała nadzieje że to wszystko się skończy, te durne wyrzuty sumienia i gierki Harre’go wraz z poznaniem prawdy przez Tomlinsona. Z drugiej strony odetchnęła z ulgą.
- Tobie chodzi o popcorn … No jasne … - Wydukała. – Słuchaj, a Niall mówił ci coś o kłótni z Juliette? Może zerwali, albo coś?
- No właśnie kazał mi przekazać że między nimi w porządku, no chyba że Jul jest w ciąży z Koreańczykiem poznanym w barze. Poproś żeby zrobiła USG.
- Nie ma to jak dobra rada Louisa Tomlinsona. – Odpowiedziała ironicznie. – Nie poproszę Juliette o takie coś bo na pewno nie jest w ciąży. Już bardziej spodziewałabym się tego po sobie.
- Boże! – Wrzasnął chłopak na całą szkołę. – Nie dam rady wychowywać dziecka, jestem za młody. Muszę wyjechać. Narka. – Dodał i odwrócił się. Karen tymczasem patrzyła na niego najbardziej zaskoczonym wzrokiem na jaki było ją stać. Po chwili Lou znów się odwrócił. – Żartowałem.
- Super. – Odburknęła. – Dobra Lou skończ z tą ciążą bo zacznę podejrzewać że sam spodziewasz się dziecka. A teraz przepraszam ale musze z kimś pogadać. – Powiedziała i zanim jej chłopak zdążył coś powiedzieć odeszła od niego.
Kiedy Karen odnalazła swoją przyjaciółkę ta ewidentnie nie chciała z nią rozmawiać. Wymigiwała się że musi pouczyć się na następną lekcję lub powiedzieć o czymś bardzo ważnym Niallowi. Dziewczyna była pewna że Juliette obraziła się na nią. Nie miała tylko pojęcia za co? Co jej takiego zrobiła? Nie chcąc dłużej zaprzątać sobie tym głowy poszła do klasy gdyż zadzwonił dzwonek.
***
Po południu, Louis odebrał połączenie od swojego ojca, który zupełnie go zaskoczył. A jednocześnie zdenerwował. Nie wyobrażał sobie by ktokolwiek mógł wtrącać się w jego życie, a tym bardziej jego własny ojciec!
- Co? Ty chyba nie mówisz poważnie? – Jęknął do słuchawki, kompletnie załamany.
- Owszem, jak najbardziej poważnie. Masz spotkać się dziś z Jimem.
- Ale ja go nawet nie lubię! Zresztą nie idę na żadne spotkanie. Nie zmusisz mnie. – Powiedział triumfalnie.
- Ależ ty nie musisz się nigdzie ruszać. Już dałem Jimowi twój adres więc odwiedzi cię za jakąś godzinkę. – Odpowiedział śmiejąc się szyderczo. – Jesteś moim synem, wychowywałem cię, więc nigdy nie pokonasz mnie w przebiegłości. – Dodał po czym się rozłączył. Chłopak rozpaczliwie myślał co ma zrobić? Zwiać z domu? Nie, nie może kolejny raz uciekać, to sobie w końcu przyrzekł. Postanowił że kiedy Jim przyjdzie, to pokaże mu gdzie jego miejsce, czyli wszędzie tylko nie przy nim! Niech sobie znajdzie innego kolegę. On ma już dość nowych znajomości z chłopakami po Maxie. Oczywiście z nową dziewczyną zawsze chętnie się zapozna. W tym momencie, usłyszał dzwonek do drzwi!
- No nie …  tak szybko? – Mruknął do siebie niezadowolony. Nawet nie opracował ciętych ripost które zamierzał mu powiedzieć … no nic, będzie działał na spontana. – Witaj synu chłopaka mojego ojca. – Powiedział otwierając drzwi.
- Mi również miło ciebie widzieć, synu chłopaka MOJEGO ojca. – Odpowiedział Jim i chciał wejść do środka, jednak drogę zagrodził mu Tomlinson.
- Nie tak szybko. – Rzekł z cwanym uśmiechem. – Najpierw musimy porozmawiać.
- O czym?
- O tym w jaki sposób  wrzucę cię z mojego terenu. – Odpowiedział z pełną powagą. – Jakieś pomysły?
- No na pewno siłą tego nie zrobisz, mięczaku.
Louis poczuł się tak obrażony że aż zaniemówił! To niemożliwe żeby Jim był większym królem ciętych ripost od niego.
- Ja to nie ty.
- Wow! Ale mi pojechałeś. – Powiedział Jim ze sztucznym uśmiechem. – Aż fala gorąca zalała moje serce.
- To może ta fala pomoże ci spadać?
- Bardzo chętnie poszedłbym nawet bez pomocy, ale twój ojciec kazał mi mimo wszystko nie rezygnować. Zresztą zapłacił mi za, za kumplowanie się z tobą. O nie! Miałem tego nie mówić! – Jim złapał się teatralnie za usta. – Czy zraniłem twoje uczucia?
- Ranisz moje uczucia swoją obecnością. Dobra mów ile dał ci mój ojciec, ja dam ci podwójną stawkę byś dał mi spokój. – Rzekł Louis wchodząc do środka i szukając portfela. Jim skorzystał z okazji i przekroczył próg, zamykając drzwi.
- 2000$. – Odpowiedział po dłuższym milczeniu. – Możesz mi dać 4000$ ale ja nadal się nie odczepie. Chce cię poznać. Wydajesz się być interesujący. – Dodał z uśmiechem. – Niech zgadnę jesteś typem podrywacza który ma problemy z wyznawaniem uczuć?
- Ty zgrywasz cwaniaka gdy tak naprawdę jesteś bardzo niepewny siebie. – Stwierdził Tomlinson, siadając na kanapie. – Jeśli już stoisz w moim domu to może zrób coś pożytecznego i przynieś mi coś do picia.
- Chodzi ci o herbatę z dodatkiem lekarstwa na głupotę?
- Przypominam ci że nic nie stoi na przeszkodzie bym zadzwonił na policję mówiąc że jesteś moim chorym umysłowo fanem który mnie od dłuższego czasu prześladuje.
- Przykro mi, ale kto by uwierzył że ktoś taki jak ja może prześladować kogoś takiego jak ty?
- Przypominam ci także że jesteś zwykłym recepcjonistą a ja najprzystojniejszym chłopakiem w Anglii. O czymś zapomniałem? Ah tak, mam jeszcze 10 milionów ale to szczegół.
Jim miał coś powiedzieć, ale usłyszeli dzwonek u drzwi. Zanim Lou wstał z kanapy, Jim otworzył je. Jego oczom ukazała się postać szczupłej brunetki z włosami do ramion która patrzyła się na niego zaskoczona.
- Cześć, my się chyba nie znamy, prawda? – Spytał chłopak, spoglądając się na nią wyczekująco.
- Chyba nie. – Odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem. – No ale nic nie stoi na przeszkodzie byśmy się poznali.
Wtedy do akcji wkroczył Louis.
- O nie! Żadnego poznawania. Jim właśnie wychodzi. – Powiedział pchając go w stronę progu. On jednak ani drgnął! Tomlinson zaczął panikować. Dotąd to on był najsilniejszym chłopakiem, a tu jakiś laluś Jim chce mu odebrać ten tytuł …
- A więc Jim … - Zaczęła Karen.
- Tak Jim. A czy mógłbym poznać Twoje imię? – Spytał, nie zważając że Louis cały czas pcha go z tyłu w stronę wyjścia.
- Karen. – Odparła. – A ty jesteś przyjacielem One direction czy …
- Synem Charliego wiesz chłopaka ojca Louisa.
- Lou wcześniej o Tobie nie wspomniał. – Rzekła dziewczyna spoglądając wyczekująco na swojego chłopaka.
- Jeszcze za mało siłowni, cholera. – Powiedział Tomlinson dając spokój Jimowi. Stwierdził że takie bezsensowne pchanie do niczego nie prowadzi.
- Ja nie chodzę do niej wcale. – Przyznał Jim z dumą. Wtedy Louis zbladł.
- A więc to jest rozwiązanie … Muszę wypisać się z niej.- Postanowił po dłuższym milczeniu. – Okej, poznaliście się a teraz Jim, wypad. Muszę spędzić czas z moją dziewczyną.
- Jim nie musisz wychodzić. Lou trochę czasem odbija. Jest nadpobudliwy, porywczy i debilny. – Powiedziała ostro Karen. – Zostań, będzie mi bardzo miło.
- Ale mnie nie będzie miło! – Krzyknął Lou.
- Oczywiście że zostanę. Głównie z tego powodu że Louisowi to przeszkadza. – Rzekł chłopak z uśmiechem.
- Widzę że się dogadamy. – Stwierdziła Karen. – On mnie też czasem okropnie wnerwia i większość rzeczy robię tylko po to żeby go wkurzyć.
- To się nie dzieje naprawdę … - Mruczał do siebie chłopak siadając na kanapie. – To tylko sen …
- Widzę że opętały cię siły nieczyste.
Jim usiadł obok Louisa.
- Może pójdziemy gdzieś we trójkę? – Zaproponowała dziewczyna. – Bo chyba nie macie zamiaru siedzieć cały dzień w domu?
- Ja bardzo chętnie. – wyrwał się Jim. – A ty Lou?
- Ja zostaje. Nigdzie z wami nie idę … Zaraz, zaraz … Idziecie tam razem? – Jęknął wyobrażając sobie jego dziewczynę z jego nowym wrogiem. Nie mógł dopuścić że do czegoś między nimi dojdzie. Nie przeżyłby tego. – Ogółem w domu nuda. Idę z wami. – Postanowił ze sztucznym uśmiechem.
***
Liam siedział z Seanem w Pitch Backs. Payne jako nowy uczeń swojego menadżera musiał się czegoś od niego nauczyć. Zastanawiał się czego to on nie umie? Hm, wielu rzeczy związanych ze szkołą, no ale pomijając ją to chyba wszystko … Podrywanie i podrywanie. Tak, to wszystko.
- A więc co tam, mistrzu? – Spytał opychając się pizzą.
- Poznałem ostatnio bardzo interesującą dziewczynę. – Odpowiedział Sean z dumą, a zaraz potem dodał: - Szkoda że była Chinką. Musiałem z nią zerwać bo nijak się z taką dogadać.
- Ja raz spotykałem się ze Szwedką.
- I z tego samego powodu zerwałeś?
- Wydaje mi się że z nią zerwałem … Powiedziałem jej: Muszę się skupić na sobie, a ona odpowiedziała farskalle. Chyba chodziło jej o wal skałę. To nie było miłe.
- A może to ona pójdzie walić skałę? Pewnie chciała się zabić przez ciebie?
- A wiesz że to by miało sens … W każdym razie ta przygoda ze Szwedką była dziwna. – Stwierdził z niesmakiem. Nagle Sean zaczął wpatrywać się w jeden punkt jak zahipnotyzowany. – Coś się stało?
- Znów ten koleś od Kimberely. Tym razem sam. – Odpowiedział. – Myślisz że powinienem z nim pogadać?
- Myślę że nie powinieneś z nim pogadać.
- A ja myślę że tak. – Powiedział Sean wstając. Liam tylko ciężko westchnął. Czasem się zastanawiał czy ludzie nie pytają go o radę z czystej grzeczności … A on umiał udzielić konkretnej odpowiedzi i właśnie to zrobił. Nie jego wina że ma menadżera idiotę który wtrąca się w nieswoje sprawy.
- Cześć. – Rzekł Sean kiedy znalazł się blisko mężczyzny. – Pamiętasz mnie?
- Trudno cię zapomnieć. – Odparł ciężko wzdychając. Najwyraźniej spotkanie z nim było ostatnią rzeczą którą chciał.
- Nie chce się wtrącać w twoje życie, co to, to nie. – Zaczął przysiadając się do niego. – Ale mam nadzieje że wziąłeś już ten rozwód? Kim to naprawdę świetna dziewczyna i nie chciałbym żeby ktoś ją okłamywał. Robiłem to przez dwa lata i naprawdę nie zasługuje na to.
- Rozwód? O czym ty do cholery mówisz? – Spytał ze zdziwieniem mężczyzna. – Nie mam zamiaru brać żadnego rozwodu. Kimberely przyszła do mnie dwa tygodnie temu i zerwała. Była wściekła że mam żonę i córkę. Swoją drogą nie mam pojęcia skąd się dowiedziała.
- Ale ona mówiła że … - Tutaj Sean urwał. Zdał sobie sprawę że dziewczyna kłamała aby dał jej spokój. W końcu dotarło do niego że nie ma dla nich żadnej szansy. Poczuł dziwne ukłucie w sercu. Zawsze pocieszał się myślą że kiedyś jeszcze będą razem … - Pójdę już. – Zdecydował odchodząc od stolika i ponownie przysiadając się do Liama.
- I jak? Mocno cię ochrzanił? – Spytał popijając cole.
- Nie, był dość miły jak na niego. – Odparł patrząc się w okno. – Zdałem sobie po prostu sprawę że między mną i Kim wszystko skończone. Już nigdy nie będziemy razem.
- Wy już nie jesteście razem od dwóch miesięcy. – Przypomniał mu.
- Oj Li, jeszcze dużo muszę cię nauczyć.
***
Karen, Lou i Jim udali się do baru. Tomlinson wolał do parku wodnego ale jego wróg stwierdził że to zbyt dziecinne o dziwo! Karen także go poparła.
- Jaka nuda. – Narzekał Louis siedząc przy barze podczas gdy jego dziewczyna i Jim zawzięcie rozmawiali.
- Możesz porozmawiać z nami. – Zaproponował chłopak.
- Z wami? Nie mam zamiaru. – Odburknął obrażony. – Ciebie Jim nienawidzę a z Karen chętnie porobiłbym coś innego niż rozmowa.
- Oczywiście istnieje tylko wtedy kiedy Louisowi Tomlinsowi przypomni się że ma ochotę na seks. – Wtrąciła Karen.
- Szkoda że nie żyjemy w wolnym związku. Mógłbym wtedy przelecieć jakąś laskę. – Powiedział Tomlinson spoglądając na blondynkę która siedziała cztery krzesełka dalej. – O boże! Powiedziałem to na głos?
Karen tylko wywróciła oczami.
- Śmiało Louis idź przelecieć tą blondi a ja w tym czasie zajmę się Twoją dziewczyną. – Rzekł Jim z uśmiechem.
- Jeśli tak, to daje ci Lou wolną rękę. – Powiedziała dziewczyna wpatrzona w Jima jak w obrazek. Louis poczuł się okropnie zazdrosny!
- Wcale nie chce tej blondi chce ciebie ale ty najwyraźniej wolisz Jima. – Mruknął, jednak oni w ogóle nie zwracali na niego uwagi. Niezadowolony strzelił focha i oddalił się od nich. Usiadł siedem a może osiem krzeseł dalej. Nie miał ochoty patrzeć na to jak świetnie się dogadują. Postanowił zamówić drinka, poprosił więc barmana i … Jego oczom ukazał się Max! Pierwszy raz widział go jako barmana! Dotąd jego tajemnicę znał tylko Harry.
- Pracujesz tutaj? – Spytał zaskoczony.
- Nie, pracuje jako stripitzer a tu sobie tylko dorabiam. – Odpowiedział z kpiną.
- Nie wnikam w twoje życie. A teraz zrób mi drinka. – Powiedział, na co Max posłusznie wykonał rozkaz. – Dzięki.
- Widzę że Karen flirtuje z jakimś gościem, dlaczego nic nie zrobisz? – Zainteresował się.
- To syn chłopaka mojego ojca.
- No chyba że tak.
- Jeśli to ci poprawi humor to on jest gorszy od ciebie. – Rzekł z uśmiechem.
- Dzięki, z twoich ust to niczym komplement. Dobra, zostawiam cię z Twoimi smutkami, ja musze obsłużyć klientów. – Zdecydował chłopak oddalając się od niego. Tomlinson co chwilę patrzył na Karen i Jima … Co ten cymbał ma czego ja nie mam? – Pomyślał. Zaczął się zastanawiać czy jego dziewczynę naprawdę tak zafascynował czy ona rozmawia z nim tylko po aby był zazdrosny? To niedorzeczne. Lou najpierw dowiedział się  że jego ojciec jest gejem, tydzień  później musiał poznać jego chłopaka a teraz syna jego chłopak … On nawet nie oswoił się z tą pierwszą myślą a co dopiero te dwie następne. Karen w ogóle tego nie rozumie. Kiedyś było inaczej, rozmawiała z nim, dawała mu dobre rady albo milczała razem z nim. Teraz coś się zmieniło … Nie miał tylko pojęcia co?
***
Karen wróciła do domu. Spojrzała na zegarek: 23:20. Jedyne o czym marzyła to iść spać, w końcu jutro szkoła. Rano będzie totalnie niewyspana. Kiedy wchodziła po schodach na górę, usłyszała w kuchni jakieś dźwięki. Jedyne co jej przychodziło do głowy to Harry, który włamał się do jej domu … Myśl, chodź głupia z sekundy na sekundę stawała się w jej umyśle coraz bardziej realna. W końcu postanowiła udać się tam i zobaczyć kto jest tą tajemniczą osobą która hałasuje. Weszła do kuchni z walącym sercem spojrzała na nią i …
- Juliette. – Wydukała, oddychając z ulgą. – Nie masz pojęcia jak się cieszę że to ty.
- A co? Miałaś nadzieje że to Harry? – Spytała dziwnie ostrym tonem. Karen nie rozumiała o co jej chodzi ale idealnie czytała jej w myślach.
- Skąd … Nie ważne. Byłam dzisiaj w barze z Louisem i Jimem. Wiesz że ten Jim to całkiem fajny chłopak? Aaa ty nie wiesz kim on jest … Otóż wyobraź sobie że to syn chłopaka, ojca Lou. – Wyjaśniła Karen siadając na krzesełku.
- Jego też pocałujesz?
- O co ci chodzi? – Przyjaciółka zmierzyła Juliette zdziwionym wzrokiem. – Nie mam zamiaru się całować z Jimem. Chociaż … był dość przystojny.
- Harry też jest ale to nie znaczy że trzeba go całować! – Krzyknęła dziewczyna, która nie wytrzymała.
- Oh, a więc to tak? Widziałaś nas? – Spytała Karen, raczej tonem jakby miała jej to za złe niż jakby się przejęła.
- Tak widziałam was!
- Ale w domu One direction czy w kinie? – Karen chciała się upewnić.
- Boże! Całowaliście się dwa razy? I może jeszcze Styles ściągnął bluzkę?
Jej przyjaciółka nie odpowiedziała, co dało Jul do zrozumienia że to prawda. Zaczęła chodzić nerwowo po kuchni, starając się uspokoić.
- Spałaś z nim? – Spytała nagle.
- Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać! Oczywiście że nie! – Odpowiedziała Karen z oburzeniem.
- A miałaś ochotę?
- Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać! Oczywiście że … - Tutaj się zacięła. – Czy tak troszeczkę to liczy się jako tak?
- Boże! Moja przyjaciółka całowała się z Harry’m Stylesem dwa razy i miała ochotę się z nim przespać!
- Ale powiedziałam mu że to koniec. Dzisiaj mnie w szkole nie nękał więc chyba zrozumiał że kocham Louisa. Juliette, wiedz że to się więcej nie powtórzy, dlatego błagam nie mów o tym Louisowi. To zniszczy nasz związek! On się psychicznie załamie nie może stracić dziewczyny i najlepszego kumpla.
- Zgoda, ale tylko ze względu na naszą przyjaźń. Gdybym mu o tym powiedziała znienawidziłabyś mnie. – Odpowiedziała po czym skierowała się w stronę drzwi. – Ale wiedz że twoje zachowanie jest totalnie nie fair. – Dodała i wyszła.
                                                  KONIEC
Żal mi trochę Louisa, powiem szczerze. Kolejny raz Karen was zaskoczyła? Lubicie ją jeszcze chociaż trochę?
A co do anonimowej osoby to jasne, że możesz prosić o wybaczenie, nawet o dwa;-).
A teraz taka mała zagadeczka: Jaki jest najbardziej zajebisty Kevin na świecie?
Nie chodzi mi tu o Kevin sam w domu :).
O istnieniu tej cudownej istoty dowiedziałam się jakiś miesiąc temu:-P











13 komentarzy:

  1. Chodzi o Kevina gołębia? Hahaha pewnie nie ale on mi jakoś wpadł do glowencji :-P hahaha :-] super rozdział. Mi też jakoś żal Louisa bo był zdenerwowany przez Jima. No i jeszcze ta sprawa z pocałunkiem. A wiec to była Juliette. Nie dziwie się ze była zła na przyjaciółkę :-P ale odpowiadajac na twoje pytanie: tak dalej lubię Karen :-D no czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie :-) H.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział i długi a lubię takie ;D, tez mi szkoda Louisa, tak lubię Karen i uważam że powinna być z Louisem a nie z Harrym ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodzi Ci o gołębia Louisa ! KEVINYY ♥ Blog super.

    OdpowiedzUsuń
  4. To było bardzo nudne. Jestem fanką twojego bloga, ale tutaj wyszło ci to OKROPNIE. W połowie nie chciało mi się już tego czytać - to po prostu nie było ciekawe! -,o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odbieraj tego jako atak, broń Boże! Ja kocham ciebie i twojego bloga, ale ten odcinek mi się nie spodobał ;)

      Usuń
  5. Super . Ale niech Karen nie będzie z Harrym .Plooooose

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten/ta wyżej dobrze mówi! Polać jej!

    OdpowiedzUsuń
  7. ŚWIETNY
    Zostałaś nominowana
    http://little-things-vas-happenin.blogspot.com/2012/11/liebster-awords.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do lIBSTER AWARD :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział mam nadzieje że w przyszłym rozdziale bd też wątek z Harrym ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział super;D Jeśli chodzi o Karen lubię ją jeszcze ale wolała bym żeby była z Louisem. Hmm... może Kevin gołąb, bo inny do głowy mi nie przychodzi oprócz ,,Sam w domu";p
    Życzę weny i czekam nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam Cię do Liebster Awards : *
    http://muzyka-jest-wszedzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Harry I Karen. Kibicuje in.

    OdpowiedzUsuń