W poprzednich odcinkach:
- Ty wiesz? – Spytał Harry.
- Co wiem? – Karen jakby w
ogóle nie rozumiała.
- Kim jest dziewczyna
która mi się podoba. – Odparł zbliżając się do niej. – W końcu powiedziałaś
żeby dali mi spokój, więc stwierdziłem że chcesz ze mną o tym pogadać … Tak,
tak wiem że ty mnie nie …
- Nie mam pojęcia. –
Rzekła szybko. – Powiedziałam tak tylko dlatego ponieważ wiem jakie to
wkurzające. Juliette nie chciała mi dać spokoju, kiedy jeszcze nic mnie nie
łączyło z Louisem. To wszystko … Ale możesz mi zdradzić kim jest ta dziewczyna.
Znam ją?
,,Aż za dobrze” – Pomyślał
chłopak.
*
- Jutro o 20:00 jest
kolacja u mojego ojca. Chciał żebym kogoś poznał, nie mam najmniejszego pojęcia
kogo, więc nawet nie pytaj … po prostu chciałbym żebyś tam była. Bardzo zależy
mi na twojej obecności. Jeśli się zdecydujesz przyjść na tę kolację to …
przyjdź do mnie lub zadzwoń, cokolwiek. – Powiedział Louis. Był prawie pewien że dziewczyna się nie zgodzi, no cóż, nie mylił się.
- Nie ma mowy! Od dziś
radź sobie sam. Nie będę cię wspierać, kiedy … ty nie potrafisz. –Odpowiedziała
Karen zamykając mu przed nosem drzwi.
*
- Harry co ty wyprawiasz?
– Spytał zaskoczony.
- Wracam do domu. –
Odpowiedział. – Przepraszam Lou, ale uważam że tak będzie
lepiej. Mogę z tobą mieszkać, ale nie mogę przebywać w jednym pokoju.
*
- No witaj ojcze, co tam?
– Spytał Lou przecierając oczy.
- Kolacja, jutro. –
Odpowiedział stanowczym tonem. – Przyjdź, możesz z Karen. – Dodał.
- Przyjdę sam. –
Stwierdził. – A na tej kolacji będzie Charli?
- Nie tylko. Zresztą sam
się przekonasz. Chciałbym zresztą podobnie jak i Charli abyś kogoś poznał. Mam
nadzieje że się zaprzyjaźnicie.
One direction 3
Odcinek 61
Następnego dnia rano,
Zayn zszedł z góry po schodach. Jego myśli cały czas były zaprzątnięte
wczorajszym zachowaniem Megan. Naprawdę miał nadzieje że ona czuje to samo co
on … Jej zachowanie totalnie go zaskoczyło! Nic nie wyjaśniając po prostu hm …
jak by to ująć … Ah, tak zwiała! Wolała ulewę od towarzystwa Zayna … Gdy wszedł
do kuchni, ujrzał siedzącego przy stole Harre’go!
- Myślałem że jesteś w hotelu
plaza z Louisem i wrócicie pojutrze. – Powiedział przecierając oczy.
- No jak widać nie. To znaczy
Louis został w hotelu ale ja wróciłem do domu. – Odpowiedział popijając cole. –
Pokój okazał się za mały dla nas dwóch a … w całym hotelu nie było wolnego. –
Wytłumaczył, gdyż poczuł że czas na to.
- Nie ma sprawy. Nie wnikam w
wasze orgie. – Rzekł z kpiną otwierając lodówkę. Styles tymczasem złapał się
oburzony za serce. Jak on mógł coś takiego powiedzieć?
- Nasze orgie nawet w połowie
nie dorównują twoim z Niallem. – Odparł z uśmiechem. Zayn rzucił mu groźne
spojrzenie.
- Zazdrośnik.
Styles wywrócił na to oczami
… W tym momencie do kuchni wszedł Niall z Liamem. Wyglądali na nieźle
wkurzonych. Harry z Zaynem nawet nie podejrzewali o co może chodzić.
- Nie zapomnieliście czasem o
czymś? – Spytał Liam zaplatając ręce w koszyczek i patrząc się na nich
wyczekująco. Malik pokręcił przecząco głową.
- Raczej nie chociaż … hm …
ah, tak zapomniałem zamówić sobie tej świetnej marynarki którą wiedziałem w
reklamie. – Powiedział nagle. Payne wyglądał na jeszcze bardziej wkurzonego.
- Nie drogi Zaynie. Ta sprawa
ma związek ze mną i Niallem i muszę wam powiedzieć że tak nie zachowują się
prawdziwi kumple. – Odpowiedział unosząc głowę.
- Z tobą i Niallem powiadasz?
– Zayn zaczął się poważnie zastanawiać o co też może chodzić. Nic sensownego mu
do głowy nie przychodziło.
- O boże! Chyba już wiem! –
Krzyknął przerażony Harry. – Zamierzacie się ujawnić, tak?
Wtedy Liam zrezygnowany
usiadł przy stole, chowając głowę w dłoniach. Niall tymczasem wcale się tym
zbytnio nie przejął.
- Ja mam dziewczynę. – Odparł
spokojnie. – Ale Liam nie … od uuu
bardzo dawna. – Dodał ze znaczącym uśmieszkiem patrząc w jego stronę.
- Bo żadna nie jest mnie
warta, jasne? – Syknął przez zaciśnięte zęby. – A sprawa o której
zapomnieliście, geniusze, to nasze urodziny! – Wykrzyknął wskazując raz na
Nialla a raz na siebie.
- Nie wiedziałem że macie je
w jednym dniu. – Odpowiedział Zayn.
- Bo nie mamy! Moje urodziny
były 3 miesiące temu a Nialla 2. Jak mogliście nie złożyć nam życzeń na
twitterze? – Spytał oburzony Liam.
- No przepraszam, ale miałem
takie głupie przekonanie że życie w realu jest ważniejsze. – Rzekł Zayn.
- W realu też nam zresztą nie
złożyliście życzeń. I wiecie co? Wcale was nie potrzebujemy ani waszych głupich
przeprosin których na marginesie także nie otrzymaliśmy! – Krzyknął Liam
wychodząc z kuchni. – Chodź Niall idziemy!
Chłopak spojrzał na niego z zaskoczeniem, ale po
chwili pobiegł za nim. Malik zaczął się śmiać, ta sytuacja wyglądała naprawdę
przekomicznie. ***
Niall i Liam postanowili iść
się zabawić, sami. Doszli do wniosku że skoro trójka One direction zapomniała o
ich urodzinach to nie są godni towarzyszyć im. Gdy chodzili po mieście
zastanawiając się nad miejscem do imprezowania Horan natrafił na pewne
ogłoszenie.
- Z tego wynika że dzisiaj w
tym budynku odbędzie się o 20:00 jakaś wielka impreza. – Powiedział kiedy skończył
czytać. – Może byśmy się na nią załapali, co?
- Świetny pomysł. Zrobimy
zdjęcia i pokażemy je Harre’mu, Zaynowi i Louisowi. Będą wtedy żałować że
zachowali się jak idioci którzy zapominają o urodzinach przyjaciół. –
Odpowiedział z dumą.
- Już nie mogę się doczekać,
pozostało 5 godzin. Mamy wiele czasu na przygotowania. Chodźmy na zakupy. –
Postanowił i razem z Liamem skierowali się w stronę najbliższego centrum
handlowego.
***
O godzinie 20:00, Niall i
Liam dotarli na miejsce. Mieli nadzieje że to będzie naprawdę mega impreza! W
końcu przygotowywali się do niej parę godzin.
Liam miał w pogotowiu na telefonie nastawionego twittera, tak by w razie
czego jak najszybciej przesłać zdjęcie na Internet … Kiedy weszli do środka,
widok jaki tam zastali zupełnie ich zaszokował!
- Ekhem, słuchaj Li chyba
pomyliliśmy miejsca. Jesteś pewien że ta impreza miała się odbyć tutaj? –
Spytał Niall patrząc na niego nie pewnie. Payne kiwnął na to głową.
- Oczywiście że tak. Nie
rozumiem tylko … Jak to możliwe?
Otóż chłopaki patrzyli na
dość duże pomieszczenie, baloniki i różne ozdoby, jedzenie, był nawet stolik do
szachów, o czymś zapomniałam? Ah tak, patrzyli jeszcze na około dwudziestu 50 –
latków!
- Nie tak chciałem spędzić
urodziny. – Wydukał Horan przerażony. – Uciekajmy stąd.
Liam musiał przyznać że ten
pomysł był idealny, jednak zanim zdążyli się ruszyć, ktoś do nich podszedł.
Była to kobieta z siwymi włosami.
– To wy jesteście tymi wolontariuszami? Ah, po
co ja pytam! Oczywiście że tak! – Wykrzyknęła uradowana. – A więc zabierajcie
się do pracy. Imprezę czas zacząć.
Chłopaki wybałuszyli oczy a
szczeny im opadły! Oni wolontariuszami? Przecież ta dwójka nawet nie
przeprowadziła staruszki przez ulicę!
- Ekhem ale my … - Zaczął
Niall, jednak Liam w porę go szturchnął.
- Oczywiście że jesteśmy. –
Powiedział patrząc się na przyjaciela.
- W takim razie, zaczynajcie.
– Rzekła patrząc na nich wyczekująco. Dwójka One direction nie wiedziała co
mają zacząć? Horan który zdał sobie sprawę że przyszła na to pora, przeprosił
kobietę po czym odciągnął Payne w ciemniejszy kąt.
- Co to miało być? – Spytał
ostro. – My? Wolontariuszami? Naprawdę? – Niall mówił dość piskliwym głosem.
- A co wolisz wrócić do domu?
Do tych jełopów którzy zapomnieli o naszych urodzinach?
- Zawsze możemy iść do
jakiegoś baru i tam się zabawić. Doszło do pomyłki, okej, ale po co kurwa ją
dalej ciągnąć?
Liam podrapał się w tył
głowy. Najwyraźniej nie pomyślał że istnieją też inne miejsca niż dom seniorów
i ich chałupa.
- Przepraszam, nie
pomyślałem. Ale teraz to wątpie żeby dało się to jakoś odkręcić. Sorka ale
musimy to dalej ciągnąć. – Powiedział Liam. Niall ledwo powstrzymał się żeby
nie rzucić się na niego z pięściami.
- Ty musisz to dalej ciągnąć.
Ja wracam do domu! – Krzyknął wściekły i począł się oddalać. W tym właśnie
momencie podszedł do niego jakiś staruszek. Wyglądał naprawdę przyjaźnie.
- Chłopcze, masz może coś do
jedzenia? – Spytał.
- Tu macie pełno żarcia. –
Odburknął obrażonym tonem.
- No tak ale same zdrowe
rzeczy a ja wolałbym coś w stylu hot doga lub hamburgera. – Rzekł mężczyzna. –
To co? Ja wyjdę szybciutko na 5 minutek a ty będziesz mnie krył, zgoda?
- Eee … - Niall przez moment
się zastanawiał. Nie uśmiechało mu się kryć jakiegoś obcego faceta, ale w sumie
po sobie wiedział jak ważne jest jedzenie. – Jasne. Tylko proszę się
pośpieszyć. – Dodał.
- Dzięki, chłopcze.
Po tych słowach staruszek
wyszedł. Horan z niezadowoloną miną podszedł do Liama.
- Ani słowa. – Rzekł, nim
jego przyjaciel zdążył cokolwiek powiedzieć.
***
W tym samym czasie, Louis
zbliżył się do domu swojego ojca. Nie chciał tam wchodzić. Wolał uciec jak
najdalej stąd. To przeżycie okazało się niesamowicie dla niego trudne. Sam nie
wiedział kiedy pewny siebie Lou odszedł w dal a zamiast niego pojawił się
przerażony chłopak. Miał pretensje do swojego ojca, że jego prawdziwa osoba
zanikła, tymczasowo, a na jej miejsce pojawił się wrażliwy chłopak. Co prawda
jego osobowość nadal była taka sama, w końcu nie powiedział Karen o tych
głupich zdjęciach, za które ona go nienawidzi! Postanowił w końcu dłużej nie
rozmyślać, tylko nacisnąć ten cholerny dzwonek. Gdy to uczynił, odczekał parę
chwil nim otworzył mu Charlie. Wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Cóż się
dziwić, je przecież kolację z jednym z najbardziej pożądanych chłopaków w
Anglii.
- Witaj Lou. – Powiedział z
uśmiechem.
- Dla ciebie Louis. –
Zaznaczył ostro. – Tylko tata może tak do mnie mówić. – Dodał unosząc głowę.
Charlie wyglądał na zdziwionego jego zachowaniem. Miał nadzieje że chłopak go w
pełni zaakceptował.
- Jasne, przepraszam.
Zagalopowałem się. Nie powinienem. – Zaczął się tłumaczyć, podczas gdy
Tomlinson wszedł do środka.
- Daruj sobie, koleś. –
Powiedział nawet na niego nie patrząc. – Gdzie ojciec?
- Tutaj. – Rzekł John podchodząc
do Louisa. – Miło że wpadłeś. Zaraz powinna wpaść ta tajemnicza osoba którą
chce ci przedstawić. – Dodał patrząc na zegarek.
- Taa. – Wydukał ziewając. –
Jestem tak ciekaw co to za osoba że aż wcale. Macie coś do jedzenia? – Spytał
rozglądając się.
- Tak, w salonie jest pełno
jedzenia. – Odpowiedział zaskoczony Charlie.
- Nie ciebie pytałem. –
Powiedział Lou nawet na niego nie
patrząc. Po tych słowach skierował się w stronę pomieszczenia.
- Podobno pokłócił się z
Karen. – Rzekł John do Charliego, starając się usprawiedliwić niegrzeczne
zachowanie swojego syna. Ten kiwnął smutno głową.
- Jasne. Nie ma sprawy. W
końcu czego się spodziewałem?
Po krótkiej konwersacji także
przenieśli się do salonu. Zastali tam Louisa który opychał się jedzeniem jak nakręcony. Przypominał Nialla
który nie jadł godzinę czasu!
- Ważysz 100 kilo, ile
jeszcze potrzebujesz argumentów żeby przestać jeść? – Spytał Charlie z
rozbawieniem.
- Dla twojej wiadomości nie
ważę aż tyle! Dbam o linię. Chodzę trzy razy w tygodniu do siłowni, szkoda że
ty nie. Przydałaby ci się. – Odpowiedział odkręcając cole. John skarcił go
wzrokiem a Charlie usiadł na krzesełku ze spuszczoną głową. Atmosfera wydawała
się być nieco napięta. Nikt przez dłuższy czas się nie odzywał. Ojciec Lou cały
czas bacznie go obserwował, był na niego wściekły jednak nie chciał rozpoczynać
kłótni.
W tym momencie usłyszeli
dzwonek do drzwi. Charlie pędem poszedł
otworzyć. Najwyraźniej tylko czekał na taką okazję by móc się wyrwać z tego
przeklętego miejsca.
- No witaj synu! – Usłyszeli
głos Charliego.
- Synu? – Spytał Louis, spoglądając
na swojego ojca. Ten przestał się na niego patrzeć, obiektem jego wzroku stała
się ściana. Najwyraźniej zamyślił się. Po niecałych dwóch minutach chłopak
zobaczył kto jest ich gościem … Zamurowało go. Totalnie.
***
Karen zrozumiała że to
pierwsza kolacja jej chłopaka u swojego ojca z jego kochankiem i w tym wypadku
nie może go zostawić, choćby nie wiem jak była na niego wkurzona. To był Louis,
głupi cymbał który wszystko niszczy, ale niestety tym razem przypadkowo.
Przecież nie chciał tego specjalnie, a ona nie można się wkurzać do końca
życia. Z ciężkim sercem poszła do domu One direction gdzie zapukała trzy razy
nim jej ktoś otworzył. Tą osobą był Harry!
- Hej piękna. – Przywitał ją
po czym wpuścił do środka.
- Hej. Zakładam że Louis
siedzi w swoim pokoju w kącie mówiąc ,,Nie idę na tą kolację”. – Powiedziała
dziewczyna.
- Właściwie to … On na jakiś
czas przeprowadził się do hotelu plaza, ogółem razem się tam przeprowadziliśmy
ale ja wróciłem wcześniej. – Wyjaśnił chłopak.
- Oh … rozumiem. No cóż, jak
widać musi sobie poradzić na tej kolacji beze mnie. Hm, to pierwszy krok do
samodzielności tego chłopaka. Jestem z niego dumna. – Rzekła Karen a po chwili
się roześmiała. – Tia, może to nie czas na żarty. Na pewno przygryza paznokcie,
a serce wali mu niemiłosiernie.
- To nie w stylu Louisa. –
Zauważył Harry.
- Masz rację. Pewnie jak
zwykle jest pewny siebie i traktuje Charliego z góry.
- To już prędzej. – Przyznał
Styles z uśmiechem. – Akurat tak się złożyło że jestem sam w domu … Louis na
kolacji, Liam z Niallem na urodzinach nie pytaj, a Zayn … hm wyszedł gdzieś bez
słowa.
- Aha i boisz się sam zostać
w domu? Oh, biedny Harry! Muszę się tobą zaopiekować! – Powiedziała Karen z
lekką kpiną.
- Zaopiekuj się mną na tej
kanapie. – Odpowiedział chłopak wskazując ją ruchem głowy.
- Ty i te twoje zboczeństwa.
– Rzekła wywracając oczami.
- No co? – Spytał oburzony. –
Chodziło mi że jeśli będziemy razem na tej kanapie to ty … będziesz nade mną
czuwała, oczywiście zachowując dystans.
- Okej.
***
Louis patrzył się w chłopaka
już 5 minut bez słowa. W końcu jego ojciec szturchnął go lekko mówiąc żeby się
przywitał a nie stał jak kołek.
- Cześć. – Powiedział
Tomlinson podając mu rękę.
- Hej. – Odpowiedział
chłopak.
- Nie mówiłeś że jesteś synem
chłopaka mojego ojca! – Krzyknął Louis. Charlie i John aż drgnęli, zupełnie
niespodziewani się takiej reakcji.
- A ty nie mówiłeś że jesteś
synem chłopaka MOJEGO ojca! – Odkrzyknął Jim.
- No pięknie, pięknie. Nie
dosz że mój ojciec jest gejem, to jeszcze jego chłopak uczy karate a małego
tego! Jego syn jest zwykłym
recepcjonistą.
- W najlepszym hotelu w tym
kraju. – Dokończył z uśmiechem.
- Recepcjonista to
recepcjonista.
- Przynajmniej nie gram w
głupim zespole. – Powiedział Jim uśmiechając się sztucznie.
- W najlepszym zespole na
świecie! – Wrzasnął Louis.
- Głupi zespół to głupi
zespół. Nie ma wytłumaczenia na głupotę.
Tomlinson pomyślał że zaraz
go walnie.
- Ty durny synu pedała!
- I kto to mówi, hę? Chyba
syn hetero. – Odparł Jim śmiejąc się szyderczo.
- Jeszcze zobaczysz że mój
ojciec zejdzie się z matką a twój nadal będzie na pierwszych stronach
gejowskiego playboa!
- Wypraszam sobie, nigdy nie
byłem na okładce czegoś takiego. – Wtrącił urażony Charlie.
- Louis do cholery bo
dostaniesz szlaban na telefon. Masz się polubić z Jimem a nie na niego
naskakiwać. To nie jego wina że Charlie jest na okładkach gejowskiego playboa.
– Odpowiedział John.
- Nie jestem na okładach
gejowskiego playboa! – Wrzasnął Charlie, nieco zirytowany tym faktem.
- Jak zwał tak zwał. Możemy
mówić gazeta dla homoseksualnych mężczyzn. – Powiedział John. – Pasuje ci
teraz?
W odpowiedzi Ojciec Jima
zaczął gadać ,,Dlaczego? Co ja złego zrobiłem?”
***
Harry co chwilę patrzył się
na Karen. W ogóle nie mógł skupić się na filmie. Nie mógł uwierzyć w swoje
nieszczęście! Pierwszy raz się zakochał tak na poważnie i to w kim? W
dziewczynie swojego najlepszego kumpla. Żałował że takie uczucie w ogóle miało
miejsce. Wolał je wymazać jak w tym filmie ,,Bez pamięci” ah … Byłoby cudownie.
– Pomyślał.
- Co z tą dziewczyną? –
Spytała nagle Karen.
- Z jaką dziewczyną? –
Dopytał zaskoczony.
- Z tą w której się kochasz
ale nie możesz z nią być ponieważ ma chłopaka. Dowiem się w końcu jak ma na
imię?
,,Karen” – Pomyślał Harry i
czekał na jej reakcję. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę że przecież
dziewczyna nie czyta w myślach. Jednak to słowo nie przechodziło mu przez
gardło.
- Anette. – Odburknął.
- Ładnie. – Powiedziała z
uśmiechem.
,,Boże! Po co ja to
powiedziałem! Skąd mi to imię w ogóle przyszło do głowy?” – Pomyślał chłopak.
- Nie! Nie ma na imię Anette!
– Wrzasnął w końcu czym wzbudził mega zdziwienie Karen. – Ma na imię tak jak
ty!
- Co? Wow, Harry gdzie ci się
udało spotkać drugą Karen? – Spytała dziewczyna ze śmiechem. Styles nie wiedząc
co zrobić by bardziej dać do zrozumienia dziewczynie że to do niej żywi uczucie
postawił na bardzo odważny krok … Zbliżył się do niej i już miał ją pocałować w
usta, jednak w ostatniej chwili spanikował i dał jej buziaka w policzek.
- Do cholery to nie tak miało
być! – Krzyknął chowając twarz w dłoniach.
- A jak? – Spytała.
- Tak. – Odpowiedział i już
bardziej pewny siebie, bez zbędnego zastanawiania się nad konsekwencjami
zbliżył swojego usta do jej. Utkwili w paru sekundowym dość lekkim pocałunku
póki Karen nie odepchnęła go od siebie.
- Harry co ty wyprawiasz? –
Spytała.
- Całuje cię. – Odpowiedział
bezproblemowo. – No chyba że wolisz bardziej namiętnie? … Dobra żartuje. Po
prostu sama mi kazałaś!
- Ja? Kazałam ci siebie
pocałować?
- Tak! Na imprezie u matki
Louisa!
- Ależ Harry … Ja ci kazałam
pocałować dziewczynę którą kochasz i zobaczyć jej reakcję. – Odpowiedziała
Karen z rozbawieniem.
- No właśnie i jaka jest
twoja reakcja? – Spytał Harry patrząc jej prosto w oczy.
- O kurwa. – Powiedziała
dziewczyna.
- Może być taka. – Odparł
kiwając głową. – Lepsze to od milczenia.
Karen wstała z kanapy,
wyglądała na mega przerażoną.
- Powiedz że to nieprawda i
nic do mnie nie czujesz?
- Ale ja nie powiedziałem że
coś do ciebie czuje tylko pytałem o reakcję. – Zauważył z uśmiechem. – Ale masz
rację coś do ciebie czuje a właściwie to kocham cię.
- Harry słyszysz co ty mówisz?
Właśnie wyznajesz mi uczucia hello!
- Wiem że trochę późno ale …
lepiej późno niż wcale nie? – Spytał z głupim uśmieszkiem. – Nie ma żadnej
innej dziewczyny! Zawsze byłaś i jesteś tylko ty. Nigdy nie kochałem nikogo jak
ciebie. Czuje jak moje serce płonie, kręci mi się w głowie a jak cię widzę
czuje dreszcze na całym ciele to jest niesamowite uczucie. Jest tylko jeden
minus ty nie czujesz tego samego i masz Louisa … Kiedyś powiedziałaś że jeśli
wyznam uczucia dziewczynie którą kocham ona rzuci swojego chłopaka aby być ze
mną …
Karen stała w miejscu
milcząc. Zupełnie ją zatkało.
- Nigdy nie rzucisz Louisa,
prawda? – Spytał Harry który doskonale znał odpowiedź.
- Muszę już lecieć, cześć. –
Powiedziała dziewczyna zbliżając się do drzwi. W ostatniej chwili jednak
zmieniła zdanie i spojrzała na Stylesa który walił głową o poduszkę powtarzając
: Skończony idiota!
- Przepraszam. Nie powinienem
się zakochiwać w tobie.
- Nigdy nie przepraszaj za
uczucia. – Rzekła dziewczyna siadając obok niego. – Ale dlaczego akurat ja? Co
ja w sobie takiego mam? Nie mów mi że jestem najbardziej wyjątkową dziewczyną
jaką znałeś bo to nie prawda.
- Masz rację. Nie jesteś
wyjątkowa nie jesteś piękna, nie jesteś inteligentna nie jesteś niesamowita …
Mogę tak kłamać w nieskończoność ale prawda zawsze będzie inna …
Karen nie namyślając się
długo zamknęła mu usta bardziej namiętnym pocałunkiem niż poprzedni. Harry nie
wierzył w swoje szczęście! Całuje go dziewczyna jego marzeń z własnej
nieprzymuszonej woli … Ich pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz
bardziej porywczy, namiętny … Karen zaczęła odpinać guziki jego koszuli, kiedy
była przy ostatnim usiadła na kolanach chłopaka okrakiem. Harry zaczął bawić
się jej włosami, a jednocześnie składał miliony pocałunków na jej szyi. Karen
chodź bardzo tego chciała, nie mogła, nie potrafiła przerwać. To było jak
tajemnicza siła która kazała jej w to brnąć … Oprzytomniała w chwili gdy
chłopak był przy ostatnim guziku jej bluzki.
- Harry nie. – Powiedziała
dotykając jego dłoni.
- Ale dlaczego? Przecież
chcesz tego?
- Ty tego chcesz. –
Podkreśliła.
- Chcesz mi powiedzieć że
teraz o mało TEGO nie zrobiliśmy a ty nic do mnie nie czujesz? – Zapytał z
niedowierzaniem w głosie. Był pewien że Karen może nie kocha go tak jak Louisa,
ale na pewno nie jest jej obojętny.
- Tak. To właśnie chce
powiedzieć. – Odpowiedziała drżącym głosem po czym z niego zeszła i zaczęła
zapinać guziki.
- Kocham cię. – Wydukał Harry
gdy dziewczyna była już przy drzwiach.
- Nie mów tego więcej,
proszę. – Odpowiedziała po czym wyszła…
KONIEC
Proszę macie nareszcie
pocałunek Harre’go i Karen! Część z was będzie zawiedzona postawą dziewczyny, a
część uradowana że wreszcie do tego doszło. Jedno jest pewne Kochany Styles tak
tego nie zostawi i będzie się uparcie starał o względy dziewczyny. ;-)
W odpowiedzi na anonimowy
komentarz, który rzeczywiście był zbyt ostry. Nie rozczulam się nad długością.
Inni piszą o wiele krótsze odcinki i jest w porządku, gdybym pisała dłuższe
nikt by tego nie czytał, albo połowę i dawał sobie spokój.
To tyle i wcale nie jestem
głupia bez przesady, niech ta anonimowa osoba się opanuje ;-) Paa.
Cudowny rozdział kocie ty mój ;D Łoł pocałunek Karen i Hazzy *__* ciekawe czy on powie o tym Lou i co dalej wymyśli Harry ;P już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;***
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna!!! O jacie ale się podniecilam! Luhuhhuhu ale się cieszę ze do tego doszło. Co prawda żal mi Lou ale i tak cieszę się ze Karen i Lou się pocalowali! kurde tylko to zakończenie.... Juz rozpinal guziki jej bluzki! Ahh w nocy nie będę mogła spać kobieto! :-P nie no kocham twoje pomysły. Li i Niall ale impreza im się przydarzyła :-P hahha dobre :-] żal mi tych przystojniakow! Ale pewnie poprawia humor niejednej staruszce <3 hahhaok. Koncze bo późno i zapraszam też do mnie na nowy rozdział, tym razem dłuższy :-P kocham Cię dziewczyno normalnie i czekam na kolejny rozdział! :-)
OdpowiedzUsuńJednak moja BFF prawie miała racje, ale to nie córka tylko syn!
OdpowiedzUsuńTen pocałunek Hazzy i Karen ^.^ Z jednej strony fajnie a z drugiej trochę gorzej bo jak dowie się o tym Louis. Już byli na nastęnym etapie tylko go nie skończyli ;p Nie spodziewałam się tego po Karen, ale po Lokersie tak xD
hahaha "Jak mogliście nie złożyć nam życzeń na twitterze?" rozbrajasz dziewczyno ;DD Ktoś tu nie był zadowolony z imprezy. 50-lat prawie w ich wieku ;P
Czekam na nastęny i pozdrawiam ;)
Świetny rozdział, naprawdę. Zresztą jak każdy ;-) Nareszcie ten pocałunek. Od początku bloga na niego czekam. Z jednej strony Harry ma szczęście, a z drugiej jest biedny bo jak Lou się dowie to koniec. Nie mogę się doczekać nastepnęgo rozdziału :-)
OdpowiedzUsuńO ja cię.!! genialny odcinek. :D W końcu doczekałam się wyjaśnienia sprawy KAren i HArrego.!! czekałąm na to bardzo długo, jestm ciekawa co będzie dalej, mój ulubiony wątek.! :**
OdpowiedzUsuńTYlko szkoda mi trochę Lou. :( Biedaczek ;( Możesz pisać długie odcinki, ja taki uwielbiam, mogę sę bradziejw czuć w tą atmosferę.
Czekam na następny :******
JESTEM W TOTALNYM SZOKU ,. ! KOOBIETO. JAK ZACZĘŁAM CZYTAĆ AKCJĘ Z HARRYM ZACZĘŁAM SIĘ DENERWOWAĆ. TO NIESAMOWITE JAK POTRAFISZ OBUDZIĆ W KIMŚ WYOBRAŹNIĘ. BAŁAM SIĘ ,ŻE KAREN POSUNIE SIĘ ZA DALEKO ALE ONA SIĘ NIE POWSTRZYMAŁA CO NIE OZNACZA ŻE TO CO ZROBIŁA JEST OKEJ. HMMM.. MÓJ ULUBIONY ODCINEK :) UWIELBIAM CIĘ < 333 ♥♥♥ MASZ TALENT. :) - Kinn :33
OdpowiedzUsuńU mnie nowa część.
OdpowiedzUsuńTwoją przeczytam jutro lub jak znajdę więcej czasu :)
Super ten rozdział jest, ale kurde ja wolę żeby Karen z Louisem była a nie z Harrym, ale dobrze że wreszcie wyznał jej co do niej czuję
OdpowiedzUsuńNie no.. Muszę już dzisiaj przeczytać Twoje opowiadanie, nie wytrzymam do jutra :D
OdpowiedzUsuńMyślałam, że spadnę z krzesła.Liam i Niall byli oburzeni, bo przyjaciele nie złożyli im życzeń na twitterze? haha, to dopiero było dobre. Skąd Ci przychodzą takie pomysły do głowy? :P
Nieźle się wkopali, pogratulować głupoty. :d Jestem ciekawa jakim cudem nie wiedzieli wcześniej, że idą na imprezę do starszych osób? byli tak bardzo podjarani swoją "imprezą urodzinową", że nie zważali na tak ważne detale?
Cóż, mogli wyjść od razu, a tak.. muszą się bawić z dziadkami ;d
Tak się zastanawiam... Dlaczego Karen nie poszła na tę kolację mimo iż chciała? wolała siedzieć z harrym na kanapie? hm.
oo kurde, nie spodziewałam się, że tą osobą będzie JIM recepcjonista hotelu... i w dodatku, że będzie synem Charliego. Myślałam, że to ktoś inny. Jakaś znana osoba czy coś, a tu takie zaskoczenie.
Swoją drogą, ta kłótnia była nieco śmieszna. Lou wyzywał Jima, że jest synem pedała, choć on również nim był. Później jeszcze ta gadka z tym playboyem, Charlie się tłumaczył, a John i tak mówił swoje.
Coś mi się wydaje, że za niedługo związek tych dwóch panów rozpadnie się. nie żebym tego chciała, czy coś ci narzucała, ale takie mam wyobrażenia ;d
o tak! w końcu doczekałam się tej jakże pięknej sceny w której harry wyznaje miłość karen.
Jej reakcja była nieziemska, nie wiem czy zareagowałabym podobnie na wieść o czymś takim. Przynajmniej Harry się wygadał, a Karen w końcu dowiedziała się o jego uczuciach, choć przez chwilę miałam wrażenie, że nie uwierzyła mu w to i było jej z tym w jakiś sposób ciężko. to chyba do niej nie docierało.
I teraz nasuwa się jedno pytanie. Dlaczego pocałowała Harry'ego i prawie sie z nim przespała? toż to dziwne i trochę bez sensu - przynajmniej ja tak uważam. Ma chłopaka którego kocha,a mimo to całowała się z innym? Nie mnie to oceniać, ale zachowała się nie fair w stosunku do niego. Pewnie będzie teraz tego bardzo żałować, a Harry. On będzie zadowolony, że w końcu udało mu się ją pocałować. Tyle, że dziewczyna nie potrzebnie zrobiła mu nadzieję.
Oboje będą w niezłych tarapatach, jeśli to wszystko się wyda.
Wierze, że harry nie powie o tym swojemu przyjacielowi, choć mogę się mylić. Za to karen napewno się wygada.
oj dziewczyno, ty tak mieszasz w tym opowiadaniu :D gorzej ode mnie ;D
Rozdział super z resztą jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńCiekawe co Louis na to gdy się dowie ;p
Czekam na następny ;*
Fajnie by było gdyby Harry był z karen.
OdpowiedzUsuńWŁAŚNIE! NIECH KAREN RZUCI lOUISA ZA JEGO CHAMSTWO I AŻ ZA WIELKĘ PEWNOŚĆ SIEBIE! PROOOOOOSZĘĘĘĘĘĘĘ, NIECH KAREN I HAZZA BĘDĄ RAZEM! pROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOSZĘ!!!
OdpowiedzUsuńTrochę jednak rozczulasz się nad długością. Wszyscy ci mówią żebyś pisała dłuższe, a ty uparcie obstajesz przy tym, że nikt nie będzie tego czytał. Zobacz, ile masz czytelników ^^
OdpowiedzUsuń