czwartek, 15 listopada 2012

One direction 3 odcinek 62


W poprzednich odcinkach:
- Ekhem, słuchaj Li chyba pomyliliśmy miejsca. Jesteś pewien że ta impreza miała się odbyć tutaj? – Spytał Niall patrząc na niego nie pewnie. Payne kiwnął na to głową.
- Oczywiście że tak. Nie rozumiem tylko … Jak to możliwe?
Otóż chłopaki patrzyli na dość duże pomieszczenie, baloniki i różne ozdoby, jedzenie, był nawet stolik do szachów, o czymś zapomniałam? Ah tak, patrzyli jeszcze na około dwudziestu 50 – latków!
- Nie tak chciałem spędzić urodziny. – Wydukał Horan przerażony. – Uciekajmy stąd.
                                                                                  *
- Cześć. – Powiedział Tomlinson podając mu rękę.
- Hej. – Odpowiedział chłopak.
- Nie mówiłeś że jesteś synem chłopaka mojego ojca! – Krzyknął Louis.
- A ty nie mówiłeś że jesteś synem chłopaka MOJEGO ojca! – Odkrzyknął Jim.
                                                                                  *
- Harry nie. – Powiedziała Karen dotykając jego dłoni.
- Ale dlaczego? Przecież chcesz tego?
- Ty tego chcesz. – Podkreśliła.
- Chcesz mi powiedzieć że teraz o mało TEGO nie zrobiliśmy a ty nic do mnie nie czujesz? – Zapytał z niedowierzaniem w głosie.
- Tak. To właśnie chce powiedzieć. – Odpowiedziała.
 - Kocham cię. – Wydukał Harry

One direction 3
Odcinek 62
Następnego dnia rano, Louis jadł płatki z mlekiem jednocześnie myśląc o tym że synem Charliego jest Jim! Zwykły recepcjonista … To było nie do pomyślenia dla Louisa! Miał wrażenie że chłopak będzie chciał wykorzystać jego sławę do własnych celów … Bał się ludzi którzy byli nieszczęśliwi z powodu braku kasy i nagle BUM! Spotykają go Louisa Tomlinsona! Miał wrażenie że taka osoba będzie starać się go wykorzystać a tego by nie zniósł. Już by wolał dostać porządnie z pięści w twarz niż żeby ktoś bawił się jego uczuciami, wykorzystywał, zdradzał czy okłamywał. Najważniejszą zasadą w życiu Louisa była szczerość. Osoba mogła być arogancka, wredna, egoistyczna pod warunkiem że nie będzie go okłamywać.
- Co jest? – Spytał Nialler wchodząc do kuchni. – Tak, wiem zaraz do szkoły. Każdy byłyby załamany,  a więc co jest?
Louis spojrzał na niego wywracając oczami.
- Właśnie sam sobie odpowiedziałeś.
- Gdybym sobie sam odpowiedział, musiałbym zadać mojej osobie pytanie. – Zauważył z dumą Horan.
- Taa. – Wydukał chłopak wewnętrznie myśląc: WTF? – A więc powiedzmy że Jim działa mi na nerwy.
- Kto to Jim? – Spytał nalewając sobie soku do miski a po chwili dodał tam także płatki.
- Pozwól że ja wpierw spytam: Co ty wyprawiasz?!
- Mleko się skończyło a ja uwielbiam płatki, w tym wypadku z sokiem.
Louis nadal mierząc go zaskoczonym spojrzeniem, wyznał:
- Jim to recepcjonista w hotelu Skyller. Okazało się dokładnie wczoraj że to syn Charliego.
- Kto to Charlie?
- Chłopak Johna.
- Kto to John? – Spytał jeszcze bardziej zdziwiony Niall.
- Mój ojciec! – Wykrzyknął Louis którego zaczęła irytować jego głupkowatość. – Powinieneś zdecydowanie więcej wychodzić do ludzi.
- Nie muszę. Mam was. Zastępujecie mi wszystkich.
W tym momencie do pomieszczenia wparował Liam który trzymał się za głowę. Powtarzał w kółko że czuje się do bani i nie idzie dzisiaj do szkoły.
- Ooo widzę że urodziny się udały. Nieźle zabalowaliście, co? A swoją drogą to Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin które odbyły się parę miesięcy temu. – Powiedział ze śmiechem Louis.
- Dzięki. Chociaż złożyłeś życzenia a nie jak Zayn i Harry. – Zauważył Niall. – A my z Liamem … Hm, można tak powiedzieć że zabalowaliśmy.
- W towarzystwie 50 – latków. – Dorzucił Payne popijając wodę a jednocześnie trzymając się za głowę.
- No to szacun! – Wykrzyknął z rozbawieniem Tomlinson po czym wyciągnął dłoń aby przybić piątkę Liamowi ten jednak nie miał na to ochoty, podobnie jak Niall.
- Daruj sobie. Całą noc graliśmy w szachy i oglądaliśmy zdjęcia z dzieciństwa pani McGrant.
- I zgaduje że upiliście się sokiem pomarańczowym? – Spytał z kpiną Louis.
- No bez przesady! – Odpowiedział oburzonym tonem Payne. – To był sok jabłkowy.
- Hm, jak widać kac nie wyzwala cię od dowcipu. Jaka szkoda ponieważ chciałabym chociaż dzień mieć spokój od twojego miernego poczucia humoru. – Odpowiedział z uśmiechem chłopak po czym wziął plecak i wyszedł do szkoły.
                                                                                  ***
Po szkole, chłopaki jechali w limuzynie. Niall opychał się kanapką, Zayn przeglądał się w lusterku, Liam narzekał że nie potrzebnie szedł do szkoły, a Harry grał na telefonie. Tylko Louis nie robił nic ważnego prócz gapienia się w okno. Kiedy limuzyna się zatrzymała i zespół wysiadł, zdali sobie sprawę że to nie jest ich dom tylko studio fotograficzne.
- Co mu tu do cholery robimy? – Spytał zaskoczony Zayn.
- No chyba do cholery stoimy. – Odpowiedział Niall z pełną buzią.
- Jesteś obrzydliwy! – Powiedział Malik, odsuwając się od niego na parę metrów. – Cud że Juliette jeszcze z tobą nie zerwała.
- I kto to mówi? Koleś który dostał kosza od 7 – latki!
- To było 10 lat temu i to wcale nie prawda! – Krzyknął zirytowany. Po tej krótkiej konwersacji pomiędzy Horanem a Malikiem, do głosu wreszcie doszedł Liam:
- Louis, tutaj pracuje twoja dziewczyna więc może nam powiesz co mu tutaj robimy?
- Wprowadzamy w życie plan B. Nie pozwolę by ta złośnica gniewała się na mnie do końca życia … Z tego co wiem jej szef jest fanem naszego zespołu więc nie będzie problemu. Szkoda tylko że kojarzy  was beze mnie. Mógłbym pocałować go a on nie będzie w siódmym niebie że właśnie dostał całusa od tak ważnej osoby. – Odpowiedział Louis.
- Czy ty się w nim nie zakochałeś? – Spytał Zayn.
- Pytał mnie o to samo. – Zauważył z uśmiechem. – Może coś w tym jest … Może ukrywam swoją prawdziwą orientacje a Karen to tylko przykrywka … Może jej zapłaciłem by udawała moją dziewczynę … A może ja w ogóle nie jestem człowiekiem? Te i inne pytania proszę kierować pod numer 112.
- Czyli numer pod który powinieneś zadzwonić już dawno. – Powiedział Payne ze śmiechem.
- Ooo widzę że Liam próbuje ukryć swoją niską samoocenę pod kopułą denny żarcików. – Rzekł Louis patrząc się na niego groźnie.
- O widzę że Lou poprzez swój sarkazm próbuje ukryć bardzo, bardzo wrażliwego chłopaka.
- Jak śmiesz? Nie jestem wrażliwy! – Wykrzyknął Tomlinson. – A ty Harry? Co tak milczysz? Stało się coś? – Spytał jego przyjaciel patrząc na niego z troską.
- Zakochał się. – Powiedział Niall z pełną buzią.
- Boże jak ci nie wstyd. – Rzekł Zayn patrząc się na niego z jeszcze większym obrzydzeniem.
Lou widocznie zapomniał o milczącym Stylesie ponieważ zaprowadził ich do studia mówiąc że teraz jego plan musi zadziałać i Karen odzyska pracę. One direction jako osobnicy niezbyt rozgarnięci nie domyślili się o co chodzi. Tomlinson pocieszył ich że może kiedyś będą tacy mądrzy jak on ale na razie to nie ich czas.
- Znalazł się Albert Einstein. – Odburknął Liam z wyższością.
- Kto to był? – Spytał Niall nadal z pełną buzią.
- Chyba moja 5 – letnia kuzynka powinna ci dać lekcję Pt. Jak poprawnie jeść. – Powiedział Zayn.
- Dobra daj spokój Zay, Niallerowi. Na obżarstwo nie ma lekarstwa. A teraz chodźcie za mną.
Chłopaki po paru minutach znaleźli się w ogromnym gabinecie. Tak się zajęli oglądaniem wystroju wnętrza że nie zauważyli wysokiego mężczyzny który patrzył na nich wyczekująco. Pierwszy otrząsnął się Louis.
- Witam pana … ekhem pana. – Powiedział nie mogąc przypomnieć sobie jego nazwiska. – Jesteśmy zespołem One direction.
- Jesteśmy? Masz na myśli że ty tez? – Spytał mężczyzna zaskoczony. – Harry, Liam, Niall, Zayn i Louis. Tak to jest skład tego zespołu. … Szkoda że właśnie brakuje Louisa mojego ulubieńca. No cóż, pewnie jest chory co?
- Ja go uduszę … - Mruknął Tomlinson i już prawie rzeczywiście wprowadziłby swoje postanowienie w życie gdyby nie Styles który go przytrzymał.
- Ale Louis nie jest chory. – Rzekł Harry. – Ten chłopak to Louis. Nie poznaje pan swojego ulubieńca?
- Nie … Tamten chłopak nosił koszulki w paski … - Powiedział mężczyzna.
- To właśnie ja! – Krzyknął chłopak.
- Nie, nie tamten chłopak miał grzywkę na bok …
- To nadal ja!
- Gdzież by tam. Louis nosi zwykle rurki i ma bardzo dziecinny głos …
- To wszystko ja!  - Wykrzyknął. – Ale chwila … Dziecinny głos? Czy pan coś sugeruje? – Spytał ostro. Harry kolejny raz musiał wkroczyć do akcji.
- Louis uspokój się. Mamy pomóc Karen, tak? – Spytał szeptem, na co chłopak kiwnął głową. – A więc zachowuj się i mów to co miałeś powiedzieć tym swoim dziecinnym głosem.
Tomlinson przemierzył go zabójczym wzrokiem, ale pomyślał że potem mu przywali. Wziął głęboki oddech i zaczął:
- Chodzi o to że my jako zespół One direction zgodzimy się wziąć udział w sesji zdjęciowej.
- No dobrze ale jak to będzie wyglądać bez Louisa? – Spytał mężczyzna załamanym tonem.
Chłopak nie widząc innego wyjścia wszedł na swoim telefonie na Internet i tam pokazał szefowi Karen, różne plakaty i zdjęcia zespołu.
- Teraz pan wierzy? – Spytał zrezygnowanym tonem.
- Wow. – Mężczyzna zmierzył go wzrokiem parę razy od stóp do głów. – Louis Tomlinson … Nie wierzę …
- Tak wiem, ociekam zajebistością. – Odpowiedział chłopak skromnie.
- Na zdjęciach jesteś ładniejszy. – Rzekł mężczyzna. Wtedy Harry jakby wiedząc co ma zamiar zrobić jego przyjaciel złapał go i już do końca nie puszczał. Nie chciał żeby Louis dał mu w zęby. Wtedy Karen straciłaby zupełne szanse odzyskania pracy …
                                                                                  ***
Po skończonej sesji zdjęciowej postanowił kolejny raz udać się do Karen i prosić o wybaczenie. Teraz był pewien że mu się uda gdyż jej szef zgodził się przyjąć ją z powrotem! Zapukał a właściwie zaczął walić do drzwi. Nie mógł się doczekać kiedy jej wszystko opowie.
- Louis? Odbiło ci?  - Spytała ostro otwierając.
- Możliwe. – Odpowiedział z promiennym uśmiechem. – Zwykle mi odbija kiedy jestem zakochany i to w najpiękniejszej dziewczynie na świecie. – Dodał całując ją w policzek.
- Louis, zapomniałeś że jesteś pokłóceni? – Zapytała. – Przez ciebie straciłam pracę.
- I dzięki mnie ją odzyskałaś! – Wykrzyknął. – Przekonałem twojego szefa że na twoje miejsce nie znajdzie nikogo lepszego i się zgodził.
- A tak na serio? – Karen nie bardzo wierzyła że jej chłopak ma dar przekonywania.
- Okazało się że jest fanem zespołu One direction i wzięliśmy udział w sesji. – Odpowiedział. – Ale nie to jest teraz ważne! Najważniejsze jest to że odzyskałaś staż! Nie wiem jak mam cię przepraszać że zachowałem się jak głupek uciekając wtedy. Obiecuje ci że już nigdy nie ucieknę będę stawiał czoło problemom.
- Nie wątpię. – Odparła z lekkim uśmiechem. – Dobra Lou masz wybaczone i dzięki że tak się starałeś. To wiele dla mnie znaczy.
- A może w jakiś inny sposób byś mi podziękowała? – Spytał całując jej szyję.
- To znaczy? – Dopytała chodź dobrze wiedziała o co mu chodzi.
- To znaczy że teraz jesteś moja i mogę z tobą robić co mi się podoba. – Powiedział chłopak po czym wziął ją na ręce i zaniósł do jej pokoju. Karen zaczęła panikować. Nie mogła przespać się z Louisem podczas gdy wczoraj całowała się z jego najlepszym kumplem z którym też omal się nie przespała …
- Wiesz co? Głowa mnie boli. – Rzekła dziewczyna gdy Tomlinson położył ją na łóżku i zaczął po szyi i ramionach.
- A wiesz co jest najlepsze na ból głowy?
- Nie mam pojęcia. – Odpowiedziała próbując wstać z łóżka. Powstrzymywał ją jednak Louis który był widocznie bardzo napalony.
- Coś co można robić od 16 roku życia a oglądać od 18. – Powiedział patrząc jej prosto w oczy.
- Lou naprawdę wolałabym porobić coś innego …
- Pogadać no oczywiście! – Rzekł chłopak schodząc z niej po czym usiadł na brzegu łóżka. – Pierwsze co muszę zrobić to przeprosić cię za wszystko! Zacznę od Evy … Nie wyjaśniliśmy sobie tego dobrze ale myślę że jest już czas. Wiem że zraniłem cię tym iż pomimo pocałunku z tobą przespałem się z nią. Wiedz że kiedy drugi raz cię pocałowałem  byłem tak zakochany że nawet nie spojrzałem na inne dziewczyny w barach! A wiedz że były gorące … Po drugie zazdrość o Ryana! Co mi przyszło do tej głupiej głowy żeby podejrzewać cię o takie coś? Przecież ty nawet na niego nie spojrzałaś z pożądaniem! Jestem głupim idiotą. Jesteś Karen Watson sympatyczna, niewinna dziewczyna która nigdy by mnie nie zraniła i która bardzo mnie kocha. Dopiero teraz to zrozumiałem i nawet jeśli ktoś by mi kiedyś powiedział że mnie zdradziłaś … nie uwierzyłbym mu! Ty nie byłabyś do tego zdolna. Uwierzę tylko i wyłącznie tobie.
- Louis skończyłeś tę przemowę?
- Tak.  – Odparł z dumą. Miał nadzieje że teraz powie coś od siebie Karen, ona jednak bardzo go rozczarowała …
- W takim razie idź już ponieważ źle się czuje.
Louis spojrzał na nią zaskoczony. Bolało go to iż nie powiedziała że go kocha, żałuje, przeprasza itp. Ona po prostu każe mu wyjść!
- Słuchaj … Nie chce być nie grzeczny ale … chyba mogłabyś powiedzieć ,,Masz rację zachowywałeś się jak kretyn ale mimo wszystko cię  kocham”. – Powiedział z lekkim wyrzutem. Dziewczyna ciężko wzdychając, zaczęła:
- Masz rację zachowywałeś się jak kretyn ale mimo wszystko cię kocham. – Rzekła z lekkim uśmiechem. Tomlinson’owi poprawił się humor ponieważ przyciągnął ją do siebie i pocałował.
- Powinniśmy pójść razem do kina. – Powiedział odklejając się od dziewczyny. – Grają drugą część Bonda którą bardzo chciałem obejrzeć. – Dodał patrząc wyczekująco na Karen. Ona zaczęła się przez moment zastanawiać czy to na pewno dobry pomysł. No ale przecież Louis nie wspomniał że ktoś poza nimi ma iść obejrzeć film więc …
- Czemu nie? – Odpowiedziała z uśmiechem. – Przyda nam się trochę rozrywki.
                                                                                  ***
Louis stał przed lusterkiem od godziny i przymierzał różne ciuchy. Chciał prezentować się jak najlepiej. Tyle było między nim a Karen sporów … Teraz poczuł że nareszcie może być w porządku. Zaczął się nawet zastanawiać czy nie zabrać ją na romantyczną kolację … No ale chciał bardzo obejrzeć Bonda, więc innym razem. Do pokoju wtargnął Liam który chciał coś powiedzieć Tomlinsowi ale w ostatniej chwili zapomniał. Cały Payne.
- Siema, co się tak stroisz? – Spytał z uśmiechem. – Idziesz na randkę?
- Coś w tym stylu. Pogodziłem się z Karen! Uwierzysz? – Oczy chłopaka jarzyły się ze szczęścia. – Idziemy wieczorem do kina na Skyfall. – Dodał.
- Ty chyba żartujesz?
- Nie, naprawdę pogodziłem się z Karen. – Odpowiedział chłopak. Liam potrzasnął zniecierpliwiony głową.
- Chodziło mi o film, Skyfall! Ty żartujesz że na niego idziecie?
- A wyglądam jakbym żartował? – Louis nie rozumiał zachowania Liama. Albo uważa że to najgorszy film wszech czasów albo najlepszy. Co mu chodzi po głowie, tego geniusz nie odgadnie.
- Skyfall to podobno najlepszy film wszech czasów! Nawet krytycy go pochwalili! Lou błagam rzuć Karen i mnie zabierz do kina! – Powiedział Payne po czym uklęknął przed przyjacielem. – Błagam!
- Nie rzucę Karen, geniuszu ale … skoro tak ci zależy możesz pójść razem z nami. – Rzekł ze śmiechem. Był pewien że dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko. Payne to był także jej przyjaciel, może nie tak dobry ale zawsze.
- Dziękuje! Będę cię kochał do końca życia!
- Błagam nie … - Wydukał Louis odsuwając się do niego.
- Okej w takim razie do zakończenia seansu.
- Tak już lepiej.
                                                                                  ***
Kiedy oboje już gotowi do wyjścia zeszli na dół, natknęli się na Zayana który siedział przed TV i udawał że ogląda, a tak naprawdę bacznie ich obserwował. Był ciekaw gdzież to się wybierają tak wystrojeni. Przechodziły mu przez głowę różne myśli, ale żadna sensowna.
- Zapytam raz i liczę na szczerą odpowiedź, gdzie idziecie? – Spytał w końcu Malik.
- Do kina na Sky … - Zaczął Liam i nie dokończył ponieważ dostał w piszczel od Louisa.
- Na Skyfall? Ten film o Jamesie Bondzie? – Spytał Zayn któremu oczy się rozjaśniły. – Idę z wami. – Zdecydował.
- Zay wiesz że cię uwielbiam ale tym razem tak mniej za te fochy. Więc jestem na ciebie obrażony i nie idziesz  z nami. – Odparł Louis.
- Mylisz się. Idę z wami i tylko święty mnie powstrzyma. Skyfall to film który chciałem obejrzeć od dziecka!
- Kiedy ty byłeś mały filmy dopiero zaczynały istnieć. – Wtrącił Liam, który nie mógł sobie darować tego żartu.
- Harry, Niall! Idziemy do kina na Skyfall! – Krzyknął Zayn po czym spojrzał na Tomlinsona z uśmiechem. Chciał mu się odwdzięczyć za bycie dla niego wrednym. Ten tylko wywrócił oczami, zastanawiając się co na to powie Karen … Jedno jest pewne nie będzie zachwycona …
                                                                                  ***
Niall jak to Niall musiał do kina zaprosić Juliette. Stwierdził że za mało czasu spędzają razem a takie wyjście dobrze im zrobi. Dziewczyna z radością się zgodziła, głównie z tego względu iż od dawna chciała obejrzeć ten film.
Tymczasem Karen czekała na Louisa, nie miała pojęcia jakiego szoku za chwilę dozna. Tutaj czeka na jedną osobę a powita ją sześć (powitałoby siedem ale Louis nie zgodził się żeby Liam zapraszał jakąś obcą laskę z baru, gdyż jak sam twierdził nie mają czasu. Payne obiecywał  że nie zajmie mu to więcej jak 10 minut gdyż umie zabajerować każdą dziewczynę i jeszcze żadna mu się nie oparła). W 15 minut później ujrzała idące w jej stronę One direction plus jej przyjaciółkę. Od razu rzuciła pytające spojrzenie Louisowi.
- Heej! – Przywitała się Juliette, ściskając ją. – Czemu nie mówiłaś że idziecie do kina? Musiałam się tego dowiadywać od Niallera.
- A skąd Niall o tym wiedział? – Spytała Karen, patrząc na Horana.
- Od Zayana.
- A ty? Skąd o tym wiedziałeś?
- Od Liama. – Odpowiedział. Wtedy dziewczyna przeniosła swój wzrok na Payne i zanim zdążyła zapytać, odparł:
- Mnie powiedział Louis.
- No to już wszystko jasne. – Mruknęła niezadowolona. Nie miała za złe, że są z nią jej najlepsi przyjaciele tylko … Tak, tak Harry. Czuła się dziwnie w jego obecności po tym co wydarzyło się wczoraj. Bała się że Styles będzie sobie robił z tego żarty i Louis domyśli się wszystkiego. A do tego dziewczyna nie mogła dopuścić. Teraz kiedy jest między nimi dobrze nie może się sknocić przez jakieś głupie zapomnienie ze Stylesem!!
                                                                                              ***
W kinie Karen nie musiała siedzieć obok Harre’go … Uff, modliła się żeby tak się nie stało. Na całe szczęście po jednej stronie siedział Louis a po drugiej Juliette. Styles znów siedział z Niallerem który zamiast oglądać film opychał się popcornem … Karen tymczasem zastanawiała się jak taki film może interesować kogokolwiek! Nie interesowały ją strzelanki, pościgi i tym podobne. Zgodziła się iść na Skyfall tylko ze względu na Louisa ponieważ miała nadzieje że spędzą trochę czasu razem. Skąd mogła wiedzieć że przywlecze ze sobą całe One direction plus jej przyjaciółkę? Dziewczyna co chwilę wyciągała telefon z kieszeni aby zobaczyć ile pozostało jeszcze do końca seansu. Film jakoś nie specjalnie ją interesował … Hm, nagle z niewiadomych przyczyn Horan i jego popcorn stali się bardzo interesujący … W końcu dziewczyna poddała się. Stwierdziła że dłużej tak nie wytrzyma i musi wyjść na zewnątrz gdyż od tego wiercenia się strasznie rozbolały ją plecy … A może nie od tego? W każdym razie, wyjść musiała.
Na zewnątrz nikogo nie było … Żadnych innych ludzi którzy czekają na seans czy nawet osób pracujących w kinie … A nie zaraz moment , Karen dojrzała tylko kobietę która sprzedawała cole, popcorn i takie tam różne. Mogła wdać się z nią w pogawędkę albo usiąść na kanapie. Wybrała tą drugą opcję, więc kiedy zbliżyła się do siedzenia, zauważyła Harre’go który także wyszedł z Sali kinowej. Pomyślała sobie że specjalnie wyszedł za nią.  
- Musiałeś wychodzić za mną? – Spytała ostro.
- Nie pochlebiaj sobie. – Odparł z uśmiechem. – Wyszedłem po popcorn dla Nialla. – Wyjaśnił. – Biedak, tak się wciągnął w ten film że nie chciał przegapić minuty, więc zaoferowałem mu pomoc …
- Ponieważ zauważyłeś że mnie nie ma. – Weszła mu w zdanie.
- Naprawdę masz o sobie duże mniemanie. – Stwierdził podchodząc do samotnej kobiety, która rozpaczliwie czekała aż ktoś coś od niej kupi. Karen podbiegła do niego oburzona.
- Co to miało znaczyć?
- Po prostu uważasz że teraz będę się za tobą uganiać. – Odpowiedział z cwanym uśmieszkiem. – Poproszę duży popcorn. – Powiedział do sprzedawczyni.
- Wolałabym żebyś tego nie robił. Mam chłopaka. – Rzekła triumfalnie.
- Którego zdradziłaś. Dobra nieważne. Nie lubię gierek. – Stwierdził odbierając popcorn. – W końcu nie twoja wina że trudno mi się oprzeć.
- Już nigdy więcej nie popełnię tego błędu. Kocham Louisa. – Przyznała z dumą.
Harry pokiwał głową.
- Wczoraj w bardzo oryginalny sposób okazałaś swoje uczucia.
- Zwalniam cię z pozycji przyjaciela. – Powiedziała.
- Na pozycję kochasia? – Spytał ze śmiechem. Dziewczyna nie mogąc dłużej znieść jego durnych tekstów wyrwała mu popcorn po czym go nim obsypała. – Brawo. – Rzekł klaszcząc w ręce. – Teraz przynajmniej wiem że coś do mnie czujesz.
- Jak  śmiesz tak mówić? – Spytała najbardziej ostrym tonem na jaki było ją stać. – Ja to nie ty.
- O czyżby? To dlaczego tak się wściekasz?
- Bo nienawidzę kiedy ktoś kłamie.
- A może mówię prawdę dlatego to cię tak denerwuje? – Zapytał z rozbawieniem. Najwyraźniej takie drażnienie się sprawiło mu przyjemność. – Dziewczyna która nic nie czuje do chłopaka nie całuje go w ten sposób … Coś do mnie poczułaś i o to się wściekasz. Ponieważ chcesz być z Louisem ale za każdym razem kiedy mnie widzisz nie możesz przestać myśleć o tamtym pocałunku.
- Zamknij się. – Syknęła przez zaciśnięte zęby. – Po prostu się zamknij.
- Jedno jest pewne ja już nic do ciebie nie czuje. Totalnie. – Powiedział z uśmiechem. – Całujesz tak okropnie że dziwię się Louisowi że jeszcze cię nie rzucił.
- Z uwagi na to że przez miłość do mnie stałeś się żałosny nie dam ci w twarz.
- Ależ daj. Zawsze chciałem dostać w twarz od ciebie. Wprost o tym marzyłem. – Odpowiedział ironicznie. – Dobra, jak już mówiłem nie lubię gierek. Nie bawią mnie, w przeciwieństwie do ciebie.
- To ty prowadzisz jakąś chorą grę! Doskonale wiem że zakochałeś się we mnie na zabój i boli cię że to ty nie możesz mnie dotykać, całować … I wiesz co ci powiem? Możliwe że dziś zrobię TO z Louisem.
- Powodzenia. Możesz mu po wszystkim powiedzieć prawdę, będzie w takim uniesieniu szczęścia że wybaczy ci wszystko, albo wiesz co? Mam lepszy pomysł, powiedz mu w trakcie.
- Jesteś okropny! Nienawidzę cię.
- To dlaczego teraz myślisz o tym by mnie pocałować? 
- Wcale o tym nie myślę i jak już mówiłam jesteś …
Tutaj urwała ponieważ Harry przycisnął ją do ściany po czym gwałtownie pocałował. Karen chodź chciała, ale nie potrafiła mu się oprzeć. Poznała jego prawdziwe wnętrze i to jaki jest naprawdę. Myślała że to taki spokojny, trochę nieśmiały chłopak. Myliła się.
- Zróbmy to tu i teraz. – Szepnął odsuwając swoje wargi od jej na milimetr. – Chce cię w tej chwili.
- Jesteś okropnie …
- Zboczony? – Spytał po czym znów ją pocałował. Dziewczyna złapała go za szyję a chłopak oparł dłonie o ściane … Oboje nie mieli pojęcia że ktoś ich obserwuje …
Gdy odkleili się od siebie, ta osoba odeszła, tak aby jej nie zobaczyli.
- To był ostatni raz. – Powiedziała Karen.
- Każda tak mówi. – Odpowiedział z uśmiechem.
- Ja nie jestem ,,każda”. – Po tych słowach wróciła na salę …
                                                                       KONIEC
Oj, pomiędzy Karen i Harry’m iskrzy … Hm, ciekawe czy z tych iskier wybuchnie się płomień?  No i czy domyślacie się kim była osoba która ich widziała?
A co do długości to okej, postaram się dla was napisać mega długi odcinek 65 bo dwa poprzednie już mam napisane ;-). I postaram się nie narzekać na długość :-D. Taka mała obietnica weekendowa. Paa.




11 komentarzy:

  1. Nie no dziewczyno kocham cie po prostu!!! Kurde ale masz zaje***** pomysly!!! No kurcze z tym Harrym to ahhh! Zal mi Lou ale kreci mnie ten maly romansik pomiedzy nim a Karen! I ta rozmowa w kinie kiedy wyszli I kolejny pocalunek.... Ulala <3 no ja jestem za Harren :-P a co do tej osoby to ja nie wiem. Mam nadzieje ze to nie byl Lou... I super ze nastelny bedzie dluzszy :-P mam nadzieje ze sie okaze Kim byla ta tajemnicza osobka :-D branoc...

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Wydaje mi się że to Louis albo jakiś dziennikarz ich obserwował. Czekam na następny..

    OdpowiedzUsuń

  3. Z-A-J-E-B-I-S-T-Y!

    hahahahaha. Lou poprostu rozwala swoimi tekstami;p
    Hym.. może Louis zobaczył ich w kinie albo to była Juliette... Wszysstko jest możliwe. Co będzie jak prawda wyjdzie na jaw ? Już sobie to wyobrażam ;) Czekam na kolejny i pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, dobra. Sorry, że tak wtedy się poniosłam z tą długością, ale to było z lekka denerwujące. Mogę liczyczyć na wybaczenie? :'(

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ! w scenie w limuzynie kiedy Nialler miał pełną buzię i mówił a Zayn do niego "Boże jak ci nie wstyd" to dosłownie popłakałam się ze śmiechu ! :) Ale mam prośbę : NIE RÓB Z HARREGO TAKIEGO CWANIAKA I TAKIEGO PEWNEGO SIEBIE,BO TO NAPRAWDĘ DO NIEGO NIE PASUJE.CHCIAŁABYM ŻEBY ZOSTAŁ TAMTEN HARRY CZYLI NIEŚMIAŁY I SPOKOJNY CHŁOPAK, BO JEŚLI ZROBISZ Z NIEGO CWANIAKA TO OPOWIADANIE NIE BĘDZIE JUŻ TAKIE FAJNE.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju w takiej chwili przerwać.?
    Rozdział jak zawsze boski.;)
    A ta osoba to pewnie Lou albo Niall.(?)
    I zgadzam się z komem wyżej. Nie rób z Hazzy takiego cwaniaka.Było fajniej jak był miłym nieśmiałym chłopakiem.:)
    Czekam na nexa i pozdrawiam.;*
    Caroo

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja stawiam ,że całe zdarzenie widziała Jul. ; D Kurde jestem wściekła na Karen :C Ale ekscytujący ten odcineeek ; D UWIELBIAM CIĘ. ! ; D < Kinn.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale super, że ją pocałował! Nareszcie. Już nie mogłam się doczekać. Zajebiście by było gdyby Harrego i karen coś łączyło.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy tylko ja chce żeby karen była z popisem? ? ;(
    No nie rob mi tego i nie psuje tej pary! Oczywiście ten romański jest
    genialny, ale.i tak wolę jak karen jest z tomlinsonkiem ;)
    Czekam na nowy i proszę tylko nie zniszczy tej pary! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki z louisem tam miało być ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Rozdział jak zwykle genialny i oczywiście długaśny, taki jak lubię tutaj ;P
    Tymczasem zapraszam cię tutaj: http://one-direction-only-moments.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award. Zajrzyj koniecznie!
    Kocham
    Emily<3

    OdpowiedzUsuń