środa, 7 listopada 2012

One direction 3 odcinek 60


W poprzednich odcinkach:
Jestem Jim, recepcjonista. Podobno ma pani przejąć ten hotel. Także jest pani moją nową szefową. – Odpowiedział z szerokim uśmiechem.
- Cześć. Możemy sobie mówić po imieniu? – Zapytała patrząc mu prosto w oczy. Ten kiwnął głową.
- Ależ oczywiście. Proszę poznać resztę personelu.
*
My tylko chcieliśmy wynająć pokój by lepiej poznać twoje nowe miejsce pracy. – Powiedział z uśmiechem Louis. – To jak obsłużysz nas?
- Od tego mam recepcjonistów. Oni was obsłużą. Ja mam inne sprawy na głowie.  – Odpowiedziała Skyller.
- Tak wiemy, czary wudu. – Rzekł Harry z kpiną
*
Cześć Megan. Dlaczego cie nie ma?
- Słuchaj Zayn przepraszam że tyle musiałeś czekać ale wracaj do domu. Ja nie przyjdę, nie mogę się wyrwać. Zooey ma występ na żywo i zjadły ją nerwy więc kazała mi zostać. Spotkamy się kiedy indziej, mam nadzieje że nie jesteś zły?
- Oczywiście że nie. – Odpowiedział jakby to było oczywiste. – Nie mógłbym się na ciebie gniewać.
- Dzięki. Innym razem ci się zrewanżuje. – Zapewniła.
*
Każdy popełnia błędy, nawet Zooey Sullivan. – Rzekł z uśmiechem,Zayn – Impreza matki Louisa, pamiętasz? Pocałunek z Maxem zwykłym 16 – latkiem. Co by się stało jeśli dowiedziałby się o tym incydencie gazety? Byłabyś skończona. Skandal na pierwszą stronę.
- Nie masz dowodów.  
- Owszem mam. Louis zrobił wam zdjęcie i mi je przesłał, a mnie nic nie powstrzymuje od pokazania tego mediom. Więc daj spokój mnie i Megan a ja dam spokój tobie, jasne?
- Zgoda. Dam wam spokój.
*
- Karen no, trochę cię ochrzanił ale nie róbmy z tego takiego problemu. Pójdę do niego jutro i powiem że to ja aby już nie był na ciebie zły.  – Rzekł Louis i starał się pocałować swoją dziewczynę na zgodę, jednak ta go od siebie odepchnęła.
 - On mnie zwolnił idioto! – Wykrzyknęła Karen – Powiedział że jeśli na zwykłym stażu nie umiem zachować się odpowiedzialnie to znaczy że nie można na mnie w ogóle polegać.

One direction 3
Odcinek 60
Louis wyglądał przez okno, jednocześnie zastanawiając się nad wczorajszym dniem. Doskonale wiedział że przez niego Karen cierpi. Miała rację, zachował się jak ostatni tchórz. Nie powinien uciekać, kiedy pojawią się problemy, powinien zostać i stawić im czoła. W końcu zachować się jak na chłopaka przystało. Nie może cały czas mieć wymówki ,,Mam mózg na poziomie 10 – latka, więc wszystko powinno mi być wybaczone”. Wiedział jednak że musi to naprawić i to jak najszybciej… Nagle usłyszał ciche pukanie do drzwi. Miał nadzieje że to jego dziewczyna która przemyślała sobie to wszystko i postanowiła mu wybaczyć.
- Hej. – Powiedział Zayn wchodząc do jego pokoju. Louis spojrzał na niego z rozczarowaniem. – Nie przeszkadzam?
- Nie. Jak widzisz nie robię nic ciekawego prócz gapienia się w okno. – Odpowiedział z ciężkim westchnieniem.
- Słyszałem że Karen straciła przez ciebie staż… - Zaczął dość nie śmiało.
- Tak, wiem i naprawię to choćby nie wiem co. Zachowałem się bardzo nie odpowiedzialnie, chce jej pokazać że można na mnie polegać i umiem naprawiać swoje błędy.
- Wow, Louis nie spodziewałem się tego po 10 – latku. Umiesz brać odpowiedzialność za swoje czyny. – Rzekł ze śmiechem, na co chłopak rzucił w niego poduszką.
- A ty po co tu przyszedłeś? Bo chyba nie po to aby mnie pocieszać, co? – Spytał patrząc na niego podejrzliwie.
- Słuchaj, to pytanie was nudzi ale … czy mam zadzwonić do Megan?
Tomlinson wywrócił na to oczami i zrezygnowany usiadł na łóżku. Czy to jest jedyna rzecz o której myśli Zayn? Czy zadzwonić do Megan? Naprawdę go nie rozumiał. Na jego miejscu już dawno by to zrobił zanim w ogóle by o tym pomyślał.
- Zay błagam cię! Ja tu mam ważniejszy problem, także twój przy moim to bułka z masłem. – Odparł. Malik spojrzał na niego groźnie. Jak śmiał mówić że ma ważniejsze problemy? Każdy problem jest tak samo ważny, tylko dla jednej osoby bardziej a dla drugiej mniej. Tak przynajmniej  uważał.
- Okej w takim razie sam zdecyduje. Dzięki za pomoc. – Odburknął wychodząc z jego pokoju. Był mega obrażony. Pierwszy raz ktoś powiedział mu coś takiego … Bezczelność!
                                           ***
Louis postanowił wrócić do hotelu. Do swojego domu przyszedł tylko po parę rzeczy, w końcu miał tam zostać jeszcze przez dwa dni. Zaczął się zastanawiać czy nie przedłużyć swojego pobytu. Nie chciał się przez jakiś czas pokazywać Malikowi na oczy. Naprawdę wyglądał na wściekłego. Niby nie pokłócili się tak wprost, ale Lou nie lubił napiętych sytuacji. Kiedy więc wszedł do pokoju ujrzał Harre’go leżącego na łóżku i grającego na telefonie. Normalka. – Pomyślał.
- Styles czy to twój jedyny sposób spędzania wolnego czasu? – Spytał z irytacją w głosie po czym położył się obok niego.
- Taa. – Odpowiedział patrząc w ekran telefonu. Zupełnie nie kontaktował co się w okół niego dzieje.
- Harry! Spójrz chociaż na mnie! – Krzyknął Louis. Ten na moment przerzucił wzrok z gry na swojego kumpla.
- Już, zadowolony? – Spytał obrażonym tonem. Tomlinson wywrócił na to oczami i wyszedł z pokoju. Dogadać się z Harry’m to był nie lada wyczyn. Naprawdę zachowywał się czasem naprawdę dziwnie. Tak jakby miał focha … Ale z czego miałby mu się ten foch wziąć? Oto jest pytanie. Kiedy Louis znalazł się w holu, usiadł na wielkiej kanapie która była przeznaczona głównie dla gości którzy na kogoś czekają. Po 10 minutach ktoś do niego podszedł.
- Czy nie lepiej byłoby posiedzieć w restauracji? – Spytał Jim.
- Wole posiedzieć tutaj, chyba że masz z tym problem? – Louis spojrzał mu prosto w oczy. Ten wyglądał na nieco zaskoczonego. No cóż, nie takiej reakcji się spodziewał.
- Nie, nie mam z tym najmniejszego problemu … - Przerwał na moment  a zaraz potem powiedział: - Na kogoś czekasz?
- Nie. – Chłopak starał się być spokojny, chociaż w duchu miał ochotę przywalić temu natrętowi. – Nie czekam na nikogo.
- To może jednak pójdziesz do restauracji lub posiedzisz przy barku?
- Do jasnej choler: NIE! Zrozumiałeś? Czy mam ci to powiedzieć  w inny sposób? – Spytał ostrym tonem.
- Zrozumiałem. – Rzekł dość przerażony Jim po czym się szybko oddalił. Całej sytuacji przypatrywała się Skyller. Była dość oburzona zachowaniem Louisa, jednak postanowiła nie naskakiwać na niego tylko zachować spokój. W końcu jako właścicielka hotelu nie mogła sobie pozwolić na kłótnie.
- Wszystko w porządku? – Spytała dotykając jego ramienia.
- Tak. – Odpowiedział bez przekonania.
- Louis, widzę że coś nie gra. Powiedz o co chodzi, no chyba że ma to związek z moim zwolnieniem, wtedy lepiej przemilczeć ten fakt. -  Powiedziała siadając obok niego.
- Nie, nie chce cię zwolnić. Chodzi o to że Harry mnie znów olewa a Zayn się chyba obraził. Ponadto moja dziewczyna jest na mnie piekielnie wściekła ponieważ przeze mnie straciła pracę. Chcę to odkręcić ale nie wiem jak. Może ty wiesz jak to naprawić? – Louis spojrzał na dziewczynę z nadzieją. Ta przez moment milczała. Najwyraźniej zastanawiała się co by powiedzieć, nie chciała palnąć czegoś głupiego.
- Myślę że powinieneś porozmawiać z jej szefem. Jeżeli to twoja wina to uważam że on nie powinien obarczać tym Karen… Najważniejsze że wiesz iż źle zrobiłeś i chcesz to naprawić. Uważam że to najbardziej się liczy. – Rzekła z lekkim uśmiechem. Tomlinson także się uśmiechnął, najwyraźniej rozmowa z nią  i wyżalenie poprawiło mu humor.
- Dzięki. Pozwól że teraz pójdę naprawić to co spieprzyłem. Cześć. – Powiedział wstając z kanapy i wyszedł lekko machając dziewczynie…
                                                                                  ***
Skyller zapukała lekko do drzwi pokoju Harre’go. Chciała z nim porozmawiać o Louisie. Martwiła się o niego … Zdała sobie sprawę że pierwszy raz w życiu przejmuje się czyimś losem. W sumie było jej żal Tomlinsona. Wiedziała że jego najlepszy przyjaciel kocha się w jego dziewczyna, która próbowała go pocałować.
- Hej. – Powiedziała wchodząc do środka. – Musimy pogadać.
- Wcale nie musimy. – Odburknął chłopak, cały czas gapiąc się w swój telefon. – Ty musisz, a właściwie chcesz … Zresztą nie ważne.
- Harry martwię się o Louisa … Przez niego Karen straciła staż i teraz jest mu z tego powodu bardzo przykro. Myślę że powinieneś go pocieszyć. – Rzekła patrząc się na niego wyczekująco.
- Jego? A co z Karen i jej uczuciami? – Spytał pierwszy raz podczas tej rozmowy patrząc na Skyller. – To ona straciła pracę na której jej tak strasznie zależało.
- Ale Louis żałuje tego co zrobił i chce to naprawić. Po za tym ty jesteś jego przyjacielem a nie Karen! Harry ogarnij się i przestań zachowywać się jakbyś był jedyną osobą na ziemi. – Powiedziała dziewczyna.
- Wiem że jestem jego przyjacielem, ale … Karen także. – Odpowiedział przechodząc z pozycji leżącej do siedzącej. – Ale myślisz że fajnie jest dawać dobre rady kumplowi jak ma postąpić z dziewczyną na której mi zależy? Bez której nie wyobrażam sobie życia? Skyller ja … ja patrzę w przyszłość i widzę jak Louis pyta mnie o wybór pierścionka zaręczynowego dla dziewczyny którą kocham, jak prosi o zostanie jego świadkiem na ślubie z dziewczyną którą kocham … Nie mogę udzielać mu dobrych rad. Przykro mi jeśli tego nie rozumiesz.
Dziewczyna patrzyła się na niego przez parę minut bez słowa. Wyznanie Stylesa zaskoczyło ją a jednocześnie jakby spodziewała się że to powie.
- Nigdy nie byłam w takiej sytuacji ale wyobrażam sobie co czujesz. Pomimo wszystko uważam że powinieneś być przy Louisie. Jesteś jego najlepszym przyjacielem. – Zauważyła słusznie.
- A jednak nie rozumiesz … - Wydukał zrezygnowanym tonem. – Szkoda.
Skyller nie wiedząc co ma więcej powiedzieć pożegnała się po czym opuściła pokój …
                                                                                  ***
Louis wszedł do wielkiego studia. Był tutaj wprawdzie już dwa razy, ale tym razem przeszły mu ciarki po plecach. Bał się że zostanie wyproszony lub wyrzucony siłą a pod budynkiem będą mu robić zdjęcia dziennikarze. Takiego poniżenia by nie przeżył. Uciekłby na jakąś wyspę na której nikt go nie znajdzie, oczywiście ze swoim kochanym misiem. Przecież jak mógłby go zostawić?
- Witam, pan jest umówiony na rozmowę kwalifikacyjną? – Spytała przyjaźnie jakaś kobieta podchodząc do niego. Louisa najwyraźniej zdziwiło to pytanie. Już miał zaprzeczyć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
- Tak, oczywiście. – Odparł z głupim uśmiechem, drapiąc się po głowie. – Jestem tu w sprawie pracy, a właściwie stażu … Czy mógłbym porozmawiać z szefem?
- Proszę poczekać w kolejce, ale ostrzegam że przyszło dość sporo osób. – Powiedziała. Tomlinson poczuł że ma niebywałe szczęście! Akurat dzisiaj wypada rozmowa kwalifikacyjna … Hm, widocznie los daje mi szansę aby naprawił to co zniszczyłem. – Pomyślał.
- Poczekam w kolejce, ma się rozumieć. – Odpowiedział z kolejnym głupim uśmieszkiem, zastanawiając się jednocześnie czy kobieta czegoś nie podejrzewa.
- W takim razie proszę za mną. – Rzekła a chłopak pognał za nią. Kiedy dotarli zdał sobie sprawę że mówiła jak najbardziej serio … Osób było sporo, a nawet więcej niż sporo. Zapełniali prawie całą poczekalnie. Louis chciał wrócić do domu, jednak zdał sobie sprawę że inaczej nigdy Karen mu nie wybaczy …
                                                                                  ***
Po dwóch godzinach czekania chłopak w końcu doczekał się na swoją kolej… Był mega szczęśliwy, że jednak zaczekał a nie kolejny raz zwiał. Nie można w końcu uciekać przez całe życie! Gdy wszedł do pomieszczenia ujrzał przed sobą wysokiego mężczyznę w garniturze który właśnie się perfumował.
- Eee, dzień dobry. – Powiedział nieco zmieszany chłopak.
- Dzień dobry, yy myślałem że teraz wejdzie ta wysoka blondynka. Oczywiście nie perfumowałem się dla ciebie. Mam żonę. – Rzekł z uśmiechem.
- Ma się rozumieć, sir.
- W takim razie daj mi swoje CV i opowiedz coś o sobie.
- Nie mam CV. – Odpowiedział. – Ale jestem Louis Tomlinson i gram w zespole. – Dodał.
- Aha, zawsze to już coś. – Rzekł. Najwyraźniej chciał pozbyć się chłopaka, ale nie wiedział jak to powiedzieć.
- Ja tu nie jestem w sprawie pracy. – Przyznał niechętnie. – A chciałbym, proszę mi wierzyć, jest pan mega przystojny. Pana żona to szczęściara. Może pana całować i w ogóle.
- Zakochałeś się we mnie? – Spytał zaskoczony. Louis zrobił wielkie oczy! Z nerwów zaczął gadać jak nakręcony …
- Ja? Nie! Mam dziewczynę! – Wykrzyknął. – Jesteśmy razem szczęśliwi ale przez pana już nie!
- O nie, a więc to była twoja dziewczyna. – Stwierdził siadając zrezygnowany na krzesełku. – To był tylko jeden raz, naprawdę. Po za tym to nic nie znaczyło. Mam żonę, jak już mówiłem.
- O czym pan mówi?
- No ty jesteś tym chłopakiem od Margaret z którą spędziłem noc, tak?
- Nie moja dziewczyna to Karen. – Odparł. Mężczyzna wyglądał na zawstydzonego. Nie wiedział co ma teraz powiedzieć… - Zwolnił ją pan. – Przypomniał mu.
- Aaa Karen! Ta co była na stażu? Tak, już pamiętam… Pewnie chcesz powiedzieć że była świetna w tym co robi i błędy zdarzają się każdemu… Otóż, ta sesja była bardzo ważna. Były na niej modelki z Francji, Włoch i Hiszpanii. A ona, co? Zniszczyła wszystkie zdjęcia!
- Nie zniszczyła tylko skasowała i .. to nie ona tylko ja! To moja wina, przepraszam okej? Po prostu Karen mnie zaprosiła i … a właściwie sam chciałem tu przyjść.
- Co? Karen przyprowadziła cię do studia? – Spytał zdziwiony. – Przecież ona doskonale wie że to niedozwolone! Co innego gdybyś przyszedł na sesje … no ale nie jesteś sławny.
Louis poczuł się obrażony tym stwierdzeniem! On nie jest sławny? Zaczął się zastanawiać na jakim świecie żyje ten mężczyzna?
- Ja … ja jestem sławny.
- Widocznie nie bo pierwszy raz cię widzę na oczy. – Odpowiedział. – Co innego gdybyś grał w zespole One direction.
Tomlinson złapał się za serce! Czuł że zaraz dostanie zawału!
- Toż to bezczelność! – Krzyknął i wybiegł z pomieszczenia trzaskając drzwiami …
                                                                       ***
Zayn w końcu się odważył i zaprosił Megan do galerii  na dziś wieczór. W sumie spotkali się już tyle razy a on nadal czuł stres… Kiedy stał przed budynkiem i czekał na nią, zastanawiał się czemu właściwie wybrał to miejsce? Tak, tak żeby zaimponować starszej dziewczynie, że pomimo iż jest niepełnoletni ma oryginalne zainteresowania. Ponadto stwierdził że dawno nie był w galerii (ostatni raz gdy miał 7 lat). Tak, prawda że wtedy piekielnie się nudził, ale był jeszcze bardzo mały. Teraz kiedy jest już starszy wszystko wygląda inaczej. Miał nadzieje że w galerii nie będzie już tak nudno.
- Galeria? Nie spodziewałabym się tego po tobie. . – Powiedziała Megan podchodząc do niego bliżej.
- No jak widzisz jestem eee znaczy mam szeroko pojęte horyzonty. – Odpowiedział marszcząc brwi, jednocześnie zastanawiał się czy jego wypowiedź brzmiała rzeczywiście tak głupio w realu czy tylko w jego głowie?
- Rozumiem. Okej, a więc chodźmy. – Rzekła dziewczyna z uśmiechem. Wtedy Zayn nieco speszony pokiwał głową i pognał za dziewczyną.
                                                                                  ***
Louis tymczasem zdał sobie sprawę że z odzyskania pracy Karen, nici! Jej szef nawet nie chciał słyszeć o jej ponownym przyjęciu! Totalna klapa. Chłopak był załamany, jednak postanowił że pójdzie do swojej dziewczyny i powie jej o tym że chociaż się starał… Nie miał pewności czy my wybaczy, ale zawsze warto spróbować. Zapukał cztery razy do drzwi, nim Karen mu otworzyła.
- Co TY tu robisz? – Spytała ostro. – Nie mam ochoty na ciebie patrzeć, przynajmniej przez, a właściwie dopóki mój szef nie zadzwoni do mnie z cudowną wiadomością że znów mam pracę!
- Karen, ja starałem się żeby cię znowu przyjęli. Byłem tam i czekał aż dwie godziny! Czy to nic dla ciebie nie znaczy?
- A mój szef zgodził się?
- Nie. – Odparł niechętnie.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. – Powiedziała stanowczo i zaczęła zamykać drzwi, jednak chłopak je przytrzymał. Nie ma w końcu to jak super siła Louisa Tomlinsona!
- Próbowałem, okej? Nie moja wina że nie wyszło. Tak, tak masz rację powinienem był powiedzieć ci o tym od razu, ta praca jest dla ciebie bardzo ważna ale … ja chyba jestem ważniejszy, czy nie? – Spytał nie pewnie patrząc na nią.
- A co ty byś zrobił, gdybyś przeze mnie wyleciał z zespołu? Postaw się chociaż przez parę minut w mojej sytuacji!
Louis zamilkł. Rzeczywiście, byłby na Karen okropnie wściekły gdyby to przez nią stracił swoją pozycję w zespole. Nie wyobrażał sobie nawet, co by czuł, więc jak mógł wyobrazić sobie co ona czuje? Może tylko próbować.
- Jutro o 20:00 jest kolacja u mojego ojca. Chciał żebym kogoś poznał, nie mam najmniejszego pojęcia kogo, więc nawet nie pytaj … po prostu chciałbym żebyś tam była. Bardzo zależy mi na twojej obecności. Jeśli się zdecydujesz przyjść na tę kolację to … przyjdź do mnie lub zadzwoń, cokolwiek. – Powiedział zupełnie zmieniając temat. Był prawie pewien że dziewczyna się nie zgodzi, no cóż, nie mylił się.
- Nie ma mowy! Od dziś radź sobie sam. Nie będę cię wspierać, kiedy … ty nie potrafisz. – Powiedziała zamykając mu przed nosem drzwi.
                                                                                  ***
Zayn chodził od obrazu do obrazu totalnie znudzony. Miał wrażenie że to najnudniejsza randka jaka kiedykolwiek mu się przydarzyła! Teraz dziękowałby z całego serca Zooey, gdyby zadzwoniła do Megan z jakąś ważną sprawą … Ogółem prawdą jest, że sam zaprosił tu Meg, jednak skąd miał wiedzieć że od 7 roku życia zainteresowania w ogóle mu się nie zmieniły?
- Zayn, tu jest cudownie, prawda? – Spytała Megan która była najwyraźniej oczarowana tym miejscem.
- Tak, tutaj jest wspaniale. – Odpowiedział ciężko wzdychając. – Lepiej być nie mogło.
- A ten obraz … Leonardo Da Vinci … Ah, prawdziwy artysta. – Powiedziała Megan po czym przystanęła na dłuższą chwilę. Malik tymczasem spojrzał na zegarek, godzina 20:10! No pięknie! Są tutaj dopiero od 15 minut a on już miał dosyć!
- Ile jeszcze tych obrazów? – Jęknął z uśmiechem.
- Na szczęście dużo! Nie jesteśmy nawet w połowie oglądania! – Krzyknęła radośnie Meg.
- No co ty nie powiesz… - Odparł ze sztucznym uśmiechem, a w duchu krzyczał. Wtem ujrzał kelnera z szampanem i bez zastanowienia wziął dwa kieliszki. Megan pomyślała że jeden jest dla niej, jednak zmieniła zdanie kiedy Zayn wypił oba. – Yyy, chciało mi się pić. – Wytłumaczył, widząc spojrzenie dziewczyny.
- Rozumiem. – Rzekła idąc do następnego obrazu. Malik patrzył co dwie minuty na zegarek, zaczął sobie nawet w myślach liczyć czas … ,,Ta randka to jakieś przekleństwo” – Pomyślał zły. Żałował że zabrał tu dziewczynę …
                                                                                  ***
Kiedy Louis smutny a jednocześnie wściekły przyszedł do swojego i Harre’go pokoju w hotelu przeżył niemały szok! Otóż ujrzał spakowane walizki, Stylesa!
- Harry co ty wyprawiasz? – Spytał zaskoczony.
- Wracam do domu. – Odpowiedział biorąc je do ręki. – Przepraszam Lou, ale uważam że tak będzie lepiej. Mogę z tobą mieszkać, ale nie mogę przebywać w jednym pokoju.
- Ale czemu? Chodzi o to że w hotelu o nas plotkują? Olać ich, Harry! Pewnie nam jeszcze zazdroszczą.
- Nie, Lou nie o to chodzi. Nie mogę ci powiedzieć o co, ale … wiedz że to nie ma nic wspólnego z tobą. Byłeś i jesteś mi niczym brat, ale teraz muszę sobie to wszystko przemyśleć. A twoja obecność czy gadanie o tej osobie mi w tym nie pomaga. – Rzekł chłopak po czym wyszedł z pokoju, pozostawiając Louisa w totalnym szoku!
                                                                                  ***
Była to godzina 21:45 kiedy Zayn razem z Megan przeszli całą galerię! Chłopak nie posiadał się ze szczęścia! W końcu jego męczarnie dobiegły końca. Był nawet z siebie dumny ponieważ to by znaczyło że dla tej dziewczyny jest w stanie zrobić wiele… Żałował nawet że Meg nie miała pojęcia jaką męczarnią było dla niego to przeżycie.
- Który obraz ci się najbardziej podobał? – Spytała dziewczyna, kiedy spacerowali po parku. Zayn wyrwał się z zamyślenia. Tak naprawdę, w ogóle nie zwracał na nie uwagi, tylko gapił się na zegarek.
- Yyy no wiesz … różne. – Odpowiedział. – Nie umiem ci wskazać jednego bo wszystkie były tak samo niesamowite. – Dodał z nadzieją że ta odpowiedź jej wystarczy.
- Zayn, jeśli galeria tak cię nudzi to po co mnie do niej zabierałeś?
- Ależ ona mnie wcale nie nudzi! – Zaprotestował szybko. – Skąd ten pomysł?
- Zayn, proszę cię co dwie minuty spoglądałeś na zegarek. Nawet głupi by to zauważył. – Wyjaśniła ze śmiechem.
- No wiesz … chciałem ci zaimponować … W końcu masz te noo … ileś tam lat i … pomyślałem że zwykły wypad na lody będzie dla ciebie dziecinny. – Wyjaśnił ze wstydem.
- Nie prawda. Stwierdziłabym że wypad na lody jest słodki. – Odparła. – Zayn, w ogóle mnie nie znasz, nie masz pojęcia co ja lubię a co nie. Dlatego mam dla ciebie taką propozycję, nie zgaduj! Po prostu mnie o to zapytaj.
Chłopak uśmiechnął się na te słowa. Już miał coś odpowiedzieć ale zaczął kropić deszcz! W dosłownie 20 sekund rozpętała się prawdziwa ulewa! Malik złapał Meg za dłoń po czym zaprowadził do najbliższego schronienia czyli do hotelu plaza.
- Ale leje. – Powiedział kiedy znaleźli się już w środku. – Obawiam się że dzisiaj już się nie wypogodzi. Chyba będziemy zmuszeni wynająć pokój.
- Chyba raczej tak. – Odpowiedziała dziewczyna. Wtedy Zayn podszedł do recepcji. Po paru minutach wrócił, oznajmująca że trafił im się pokój numer 458. Megan zdziwiła się że wynajął tylko jeden pokój, a nie dwa. Postanowiła jednak nie marudzić.
Kiedy znaleźli się już w środku pomieszczenia, cali mokrzy Zayn zaczął:
- Chyba powinniśmy zdjąć te mokre ciuchy, nie uważasz? – Spytał patrząc się na dziewczynę nie pewnie.
- Nie! – Odpowiedziała oburzona. – Nie będę się obnażać.
- Ciesz się że zamiast mnie nie stoi tutaj Harry. – Powiedział ze śmiechem. – W przeciwnym razie w 5 minut wszystkie rzeczy leżałby na podłodze.
- Harry? Ten nieśmiały chłopak?
- Nieśmiały? Harry? To najbardziej śmiały chłopak jakiego znam. Z dziewczynami nie ma najmniejszych problemów. Gdyby w jakieś się zakochał już by jej to powiedział, no chyba że … zakochałby się tak naprawdę … wiesz miłość trochę zmienia człowieka. – Rzekł siadając obok niej. Megan zaczęła się odsuwać, a Malik do niej przysuwać. – Prawda że miłość jest niesamowita? – Zapytał patrząc jej prosto w oczy. Dziewczyna nieco przerażona kiwnęła głową.
- Taa, rzeczywiście.
- Jeśli mam być szczery przyznam że nigdy nie byłem zakochany. – Powiedział. – Ale teraz … - Zaczął dotykając swoimi wargami ust dziewczyny. Po paru sekundach Meg odchyliła lekko głowę i rzekła:
- Ja też i nie zamierzam. Przepraszam ale muszę iść do … eee … coś załatwić. – Wyznała po czym w pośpiechu wyszła z pokoju. Zayn tymczasem siedział na łóżku totalnie oszołomiony! On wypala jej z takim wyznaniem a tu takie coś?
- Ale pada deszcz … -  Zdołał tylko wydukać, rozczarowany.
                                                                                  KONIEC
Ten odcinek mi się nie podoba z tego względu gdyż miało w nim wydarzyć się nieco więcej. Stwierdziłam jednak że będzie za długi tak więc kolacja u ojca Louisa a także poznanie przez niego pewnej osoby odbędzie się w 61 …
Czy tylko ja mam takie wrażenie że robię z Louisa taką nijaką osobę? Co się podziało z tym zbytnio pewnym siebie chłopakiem, nieco bezczelnym i śmiałym? Zniknął! A zamiast niego pojawił się chłopak który ma wyrzuty sumienia … Boże co ja z nim robię? Postaram się to naprawić. Jeszcze wróci dawny Lou zobaczycie, oj zobaczycie …
PS. Przepraszam fanów Niallera i Liama że w tym odcinku nic o nich nie było, jednak w następnym ta dwójka wpadnie na pewien pomysł który skończy się w dość zabawny sposób.
No to do zobaczyska, kochani ;-).


13 komentarzy:

  1. no w sumie rozdział fajny, tylko Zayna mi trochę szkoda i Louisa też, juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Louis wydoroślał. Miłość zmienia ludzi.
    Zainteresowałaś mnie zachowaniem Megan. Jak mogła uciec w takiej chwili.
    Biedny Harry, niech mu się w końcu ułoży.
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra rozdział, trochę smutny, ale nadal bardzo fajny.
    Najbardziej szkoda mi Harry' ego i Zayna, Luis sobie nareszcie zasłużył i Karen ma rację, że nie chce mu wybaczyć.
    Nie mogę doczekać się kolejnego ( ostatnio często dodajesz, oby tak dalej)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty ;D tylko trochę mi szkoda chłopaków. Ale mam nadzieję że Karen przebaczy Louisowi. Tak więc czekam na następny
    Pozdrawiam i życzę weny;)
    Madzia;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko super tylko szkoda mi Hazzy I Lou I Karen I Zayna.... Hazza biedaczek sie w niej zakochal... A ona jest z Lou... Nie dziwie mu się ze się wyprowadził :-P ciekawe czy Karen pójdzie z Louisem na ta kolacje :-D no i co wymysla Liam z Niallem :-] czekam z niecierpliwością... Hanka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty jesteś głupia czy jak?! Twoje rozumowanie to jest coś takiego:
    - Rób dłuższe imaginy bo są fajniejsze i wiecej się dzieje!
    - O jeju, zrobiłam za długi! Teraz napiszę na dole, że jest za długi i wtedy wszyscy zobaczą jak się nad sobą rozczulam. Bieeeedna ja.

    Ty nie rozumiesz? może zbyt mocne słowa ale mnie już wkurwiasz z tym rozżalaniem się -,-

    Skajler.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z lou, Zayn już dawno powinien zadzwonić do Megan, a nie pytać każdego po kolei czy ma to zrobić. Troszeczkę to denerwujące, zachowywał się tak jakby sam nie wiedział czego chce albo conajmniej się czegoś bał.
    Jestem dumna z lou, że chce pomóc Karen. Tak właśnie zachowuje się prawdziwy chłopak który kocha swoją dziewczynę i chce dla niej jak najlepiej. Gorzej, jeśli nic z tego nie wyjdzie.
    Hmm. Myślałam, że lou jest na tyle sprytny i będzie wiedział jak naprawić to co zepsuł, a zamiast tego zapytał o to skyller. Tak jakby to ona była jego mózgiem.
    Najważniejsze jest to, że się zdecydował. Co do jego zachowania w stosunku do Jim'a - fakt, nie zachował się najlepiej. Chłopak był dla niego miły, a on zachował się jak ostatni gbur. Według mnie powinien go przeprosić i spróbować się z nim zakumplować? Takie jest moje zdanie ;)
    Naprawdę żal mi Harry'ego, nie mogę patrzeć jak męczy się z miłości do Karen. Widać, że jest mu ciężko. Nie może znieść myśli, że dziewczyna którą kocha, jest z jego przyjacielem, przytula się do niego, całuje,a nawet planuje wspólną przyszłość.
    W pewnej części się z nim zgadzam, ale jednak jest jego przyjacielem i powinien go wesprzeć. Robić dobrą minę do złej gry i nadal ukrywać to co czuje. Z biegiem czasu może mu przejdzie, znajdzie jakąś inną dziewczynę w której się zakocha, a o Karen zapomni. Wiem, że to będzie dla niego trudne, ale musi chociaż spróbować.:)
    Szczerze mówiąc szef Karen był jakiś dziwny. Od razu pomyślałam sobie, że to jakiś lovelas czy bóg wie kto, który podrywa każdą swoją pracownicę i zaciąga do łóżka. Może i dobrze się stało, że zwolnił Karen, przynajmniej nie dobrałby się do niej, o ile w ogóle miał takie plany.
    Co do niej, rozumiem ją. Straciła pracę na której jej zależało, też byłabym wściekła z tego powodu, ale ileż można się gniewać?
    Powinna docenić to, że Lou chociaż się starał. Poszedł do jej szefa żeby z nim porozmawiać. Nie wyszło, ale najważniejsze było to, że spróbował, a ona zachowała się okropnie w stosunku do niego.
    Co? Ta Meg jest jakaś dziwna,serio. Zayn wyznaje jej miłość, próbuje całować, a ta ucieka? speszyła się, zawstydziła? Toż to dorosła kobieta! jak ona mogła się tak zachować?
    Jestem strasznie ciekawa dlaczego uciekła.
    dodaj szybko kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Spóźnienie ale tylko z komentarzem ;)
    Cud,miód i malinki *-*
    Za krótki ten odcinek ;p Mogłaś wcisnąć jeszcze kolacje bo ja już nie mogę się doczekać. Ciekawe czy Karen wybaczy Louis'owi i przyjdzie na spotkanie.
    Mam nadzieje, że Hazza wreszcie wyzna swoje uczucia.
    Ja nadal nie mam pojęcia kogo może poznać Lou ale moja BFF "może córke" huehue ;D
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawno nie było sytuacji z Niallerem i Jul. ;p No Harry wyznaj w końcu tej Karen miłość.. Bo te jego chwyty stają się nudne. ;p Jak zwykle świetnie napisany rozdział ♥ - Kin.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :D Czekam na nexta :P
    I przepraszam za spam ale mam małą prośbę. Mogłabyś mi doradzić w ważnej sprawie. Tutaj możesz wyrazić swoją opinię:
    http://one-direction-sweet.blogspot.com/2012/11/wazne.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny rozdział którego nie przeczytałaś ;D

      Usuń
    2. Przeczytałam i bardzo mi się podobał, zazdroszczę ci twoich pomysłów i dlaczego twierdzisz że jest inaczej? :)

      Usuń
  11. Papież kiedy umarł miał 85 lat - 8+5=13
    Godzina śmierci: 21:37 - 2+1+3+7=13
    Data śmierci: 02.04.2005 - 0+2+0+4+2+0+0+5=13
    Postrzelony 13 Maja
    9301 dni pontyfikatu - 9+3+0+1=13
    Zmarł w 13 tygodniu roku.
    JAN PAWEŁ DRUGI - 13 liter
    czy to zbieg okoliczności ?

    prześlij to dalej niech inni myślą...
    Sorry, ale musi się spełnić. ...
    Pomysł sobie życzenie a zobaczysz co sie stanie...
    Zacznij myśleć o czymś czego naprawdę pragniesz,
    To funkcjonuje.
    Osoba, która mi wysłała ta wiadomość powiedziała, ze jej życzenie
    spełniło sie w 2 dni po odczytaniu tej wiadomości.

    Wypowiedz życzenie jak skończy sie
    odliczanie:
    10...
    09...
    08...
    07...
    06...
    05...
    04...
    03...
    02...
    01...

    *Wypowiedz życzenie*

    Wyślij te wiadomość w ciągu 10 minut do 10 osób
    Jeśli tego nie zrobisz stanie się
    przeciwność Twojego życzenia

    OdpowiedzUsuń