środa, 28 listopada 2012

One direction 3 odcinek 65


One direction 3
Odcinek 65
Louis i Karen całowali się na długiej przerwie. Całe zdarzenie oglądał Harry z mega zazdrością! Jak to jest możliwe że marzy o nich milion dziewczyn a jednej udało się zdobyć serce aż dwóch chłopaków… Naprawdę nie ma innych na świecie? – Pomyślał z rezygnacją. Przyrzekł sobie że już więcej nie będzie dziewczyny nękać, ani jej nachodzić ale … to było nie do zrobienia ponieważ cały czas o niej myślał! Przy jedzeniu, lekcjach, oglądaniu telewizji … Ześwirował na punkcie miłości … Czuł że dla niej mógłby się zmienić i być bardziej odważny. Kiedy para zakochanych odkleiła się od siebie, do Karen podszedł Styles ciągnąc ją w ciemniejszy kąt.
- Puszczaj! – Warknęła. – Nie dam ci się znów pocałować.
- Nie musimy się całować. Bliskość nie tylko na tym polega. - Powiedział z uśmiechem dotykając jej włosów.
- Jesteś …
- Okej, okej. Żartowałem. – Odpowiedział podnosząc ręce w geście poddaję się. – Miałem w celach reklamowych zgrywać nieśmiałego ale przy Tobie jest mi mega trudno.
- W celach reklamowych?
- No wiesz na początku przyprowadzałem do domu, prawie codziennie jakąś dziewczynę. Później Sean, rzucił pomysł ekhem rozkazał mi żebym z tym skończył. Bo mam twarz niewiniątka i lepiej niech tak zostanie. No i bycie nieśmiałym spodobało mi się.
- Naprawdę?- Spytała niedowierzając.
- Okej przyznaję! To moja wada! Od urodzenia mam problem z nieśmiałością! – Wyznał.
- Dobra, nie ważne. Po za tym co mnie to obchodzi. – Odburknęła i próbowała od niego odejść jednak Harry złapał ją za rękę.
- Powiesz mu?
- Na razie nie mam tego w planach, ale … możliwe że nie długo już tak.
- Błagam nie. – Jęknął przerażony. – Powiedział że wydrapie mi oczy, podda torturom i zakopie żywcem! Ps. Jeśli to przeżyje obiecał że możemy być razem. To jak? Spełnimy wolę Louisa? – Spytał patrząc się na nią wyczekująco.
- Tak … To znaczy nie! Powiedziałam nie! NIE. I niech tak zostanie. – Rzekła wyrywając się z jego uścisku dłoni, po czym odeszła od niego. Brr, tak się pomylić. Przecież nie chciała być jego dziewczyną … Co to, to nie. Ale … od pewnego czasu zastanawia się jakby to było. Może w końcu kurde zabrałby ją na randkę? W przeciwieństwie do Louisa …
                                                                                  ***
Tomlinson wpadł na pomysł że zabierze Karen na randkę! Tak, ich pierwszy wieczór razem powinien być wyjątkowy, idealny, perfekcyjny. Pomyślał sobie że właśnie wtedy da jej bransoletkę z napisem ,,Karen and Louisa forever”. Był pewien że nic ich nie rozłączy i już zawsze będą razem. W końcu cóż takiego mogło by się stać żeby zerwali? Louis był zdania że nawet najgorsza rzecz nie jest w stanie zniszczyć ich związku. Łączy ich niesamowita więź, a Lou jeszcze nigdy żadnej dziewczyny tak nie kochał. Czuł że byłby w stanie wybaczyć jej wszystko, totalnie. No ale ile mają nasze wyobrażenia wspólnego z rzeczywistością?
- Co robisz? – Spytał Harry wchodząc do pokoju Louisa.
- Przymierzam garnitur. – Odpowiedział z uśmiechem. – Na sobotę, postanowiłem zaprosić Karen na naszą pierwszą randkę. Tam dam jej bransoletkę na której jest napisane że mamy być razem na zawsze …. Romantycznie, nie?
- Normalnie ta miłość cię zmieniła nie do poznania. – Odparł ze śmiechem. – Widać że się starasz, szkoda że tylko ty … - Mruknął do siebie.
- Co masz na myśli? – Zapytał patrząc na niego zaskoczony.
- Nic, nic tylko … No wiesz … macie 17 lat cała przyszłość przed wami … Może spotkasz inną dziewczynę? Skąd masz pewność że Karen to ta jedyna?
- Bo to czuje! – Odpowiedział szybko. – Ty nigdy nie byłeś zakochany więc tego nie zrozumiesz.
Styles tylko kiwnął głową i wyszedł z jego pokoju. Ah, gdyby znał prawdę … Zamordował by go jak nic. Nie za uczucia, ale za to co zrobił.
                                                                                  ***
Zayn otrzymał telefon po szkole kiedy kończył jeść obiad zrobiony przez Harre’go. Nie obyło się bez marudzeń Stylesa który twierdził że bez niego umarliby z głodu i ani raz mu nie podziękowali za ratowanie im codziennie życia. Z tym stwierdzeniem nie zgadzał się Nialler który mówił że jego jedzenie jest tak okropne że on już woli być głodny!
- No to może szanowny Horan sam by sobie coś ugotował?
Na to chłopak wyjął z szafki żelki i pokazał mu język … Ekhem wracając do telefonu Zayana. Dzwonił Sean który powiedział że mają jutro iść na kolację.
- Proponujesz mi randkę? – Pisnął Malik do słuchawki.
- Gdybym był dziewczyną to bardzo chętnie, ale … NIE. Chce po prostu żebyś poszedł ze mną do restauracji na kolację. Czy to takie dziwne?
- Nie, Sean to normalka. Tak zwykle robią menadżerowie i ich podopieczni. – Odpowiedział wywracając oczami.
- No tak … A więc będzie z nami ktoś jeszcze. Kto nie mogę zdradzić ale obiecuje ci że będziesz zachwycony. To do jutra. – Rzekł i rozłączył się nim Malik zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Niech go szlak! – Pomyślał zły. Chciał bowiem jutrzejszy wieczór spędzić na rozmyślaniu czy zadzwonić do Megan po tym co się wydarzyło … A tu nici!
- Czy coś się stało? – Spytał Niall siadając obok niego z paczką żelek.
- Idę jutro na kolację z Seanem. – Odpowiedział ciężko wzdychając. Horan tymczasem zaczął się krztusić.
- Na … c … co? – Spytał w przerwach między kaszlem. Zayn spojrzał na niego z przejęciem. Zrobił się dziwnie czerwony.
- Na kolację. Czy to takie dziwne?
- Byłem raz z chłopakiem na kolacji. O ile się nie mylę miał na imię Jeremy. Myślałem że to zwykłe przyjacielskie spotkanie po za tym obiecał że będą dziewczyny. A potem udał że nas wystawiły i zaproponował byśmy poszli do jego domu, bo tam miała być ,,impreza”. – Rzekł z oburzeniem przypominając sobie tamtą sytuację.
- Zgaduje że nie było żadnej imprezy a ten Jeremy był chorym psychicznie gejem?
- Dokładnie to samo mu powiedziałem. Szkoda że potem się okazało iż jest w pełni hetero a impreza rzeczywiście była u niego. – Odpowiedział zrezygnowanym tonem. – Ah, brakuje mi czasem Jeremy’go. Był naprawdę spoko.
Zayn momentalnie odsunął się od przyjaciela na kilka centymetrów.
- Dobrze wiedzieć. Przechodząc do rzeczy Sean obiecał że będzie na tej kolacji ktoś jeszcze i będę zachwycony.
- Myślisz że powinienem zadzwoń do Jeremy’go? – Spytał Niall, który go w ogóle nie słuchał.
- Myślę że jesteś nienormalny. – Stwierdził poważnie.
- Może jest na facebooku. Sprawdzę. – Powiedział i ciesząc się jak małe dziecko usiadł do laptopa. Malik tymczasem myślał że Horan tak specjalnie czy nie … Hm, a może stara się być zabawny? Chociaż, to nie w stylu Nialla. Po 5 minutach rozległ się krzyk chłopaka:
- Co za durny dupek! – Krzyknął.
- A co? Zaczął cię wyzywać?
- Już ścierpiałem to iż zablokował mnie na telefonie, zdobył zakaz zbliżania się do niego na 10 metrów ale usunięcia ze znajomych na fejsie nie daruję gnidzie. – Rzekł czerwieniąc się ze złości. ,,Teraz to już pewne że nie specjalnie” – Pomyślał Zayn.
                                                                       ***
Karen siedziała w salonie na kanapie i myślała. Myślała o dwóch pocałunkach z Harry’m i czterdziestu z Louisem. Jak mogła coś takiego zrobić swojemu chłopakowi? I dlaczego nie ma wyrzutów sumienia? Dlaczego? Dlaczego? A może dlatego iż coś czuje do Stylesa? Ale dlaczego coś do niego czuje? Dlaczego? No i czy Lou nie znienawidzi swojego najlepszego przyjaciela przez to? Hm, raczej nie będzie miał czasu go znienawidzić ponieważ od razu zacznie planować na nim zemstę zresztą na niej też o ile da jej żyć … Nagle zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Hej Louis. – Powiedziała Karen otwierając.
- Witaj najpiękniejsza, najzabawniejsza, najinteligentniejsza i najlepsza dziewczyno na świecie. – Odpowiedział wchodząc do środka. – To jak? Idziemy na górę?
- Louis …
- Okej, okej. Żartowałem. Możemy pójść za godzinkę a teraz pogadać. – Rzekł rozwalając się na kanapie. – To o czym chcesz porozmawiać? Aaa już wiem! Może pogadamy o Skyller?
- A co z nią nie tak? – Spytała dziewczyna siadając na skrawku miejsca obok Tomlinsona. Ah, czy ten chłopak jest u siebie żeby tak leżeć na kanapie? Gdyby to jej matka widziała. Bowiem pani Watson jest zdania że kanapa jest od siedzenia a nie kładzenia się na niej. – Pocałowałeś ją? A może ona ciebie? Bo wiesz nawet jeśli byś coś takiego zrobił nie miałabym ci za złe.
- Co ty chrzanisz? – Zapytał ze śmiechem, przecierając oczy. – Nie całowałem się ze Skyller.
- A może miałeś ochotę?
- Nie.
- Nawet takiej małej?
- Karen, bo zacznę podejrzewać że ty miałaś ochotę. – Odpowiedział patrząc na nią z rozbawieniem. – W każdym razie nasza choreografka postanowiła się zwolnić. Nie mam pojęcia kogo teraz zatrudnimy. Zayn powiedział że mamy kogoś … Hm, ciekawe po co wciskał takie kity skoro nikogo nie mamy? Muszę z nim o tym pogadać.
- Dacie radę, w końcu nie ma to jak piątka One direction!
- A co u ciebie? Masz jakiś problem o którym byś chciała porozmawiać? – Zapytał z nadzieją. Tomlinson stwierdził że od teraz powinni sobie mówić o wszystkim. Nie chciał już kłamstw i niedomówień.
- Raczej nie … - Zaczęła nie pewnie. – Chociaż … Harry ostatnio coś powiedział …
- A cóż to takiego ciekawego mógł powiedzieć ten nudziarz?
- Wyznał że od pewnego czasu jest … - Tutaj urwała ponieważ wyobraziła sobie w myślach jak to będzie wyglądać, kiedy to wyzna. Po za tym nie przeszłoby to jej przez gardło. – Jest …
- Jest zakochany? – Zgadywał Louis, a Karen zrobiło się gorąco.
- Chyba. Nie wnikam w jego życie. Totalnie. Zresztą ja go nawet niezbyt lubię. – Odparła szybko.
- Okej. Myślałem że to twój najlepszy kumpel, zaraz po mnie, oczywiście. Ale czemu go nie lubisz? Czyż on nie jest słodki?
- Jest aż za słodki. Ile można znosić takich chłopaków? – Spytała retorycznie dziewczyna. – Może na początku są fajni, ale potem się nudzą.
- Dla mnie Harry zawsze będzie bezczelnie słodki. – Odpowiedział Tomlinson przypominając sobie o wszystkich chwilach które razem spędzili. – Mianuję go moim świadkiem na naszym ślubie.
- Co? – Pisnęła Karen totalnie przerażona tym faktem. – Trochę za wcześnie by myśleć o ślubie.
- O czyżby? Chciałbym go wziąć w wieku 21 – 22 lat. No chyba że to dla ciebie za wcześnie? Możemy poczekać góra do 24 roku życia. – Odparł poważnie. Karen momentalnie zeszła z kanapy i poszła do kuchni się czegoś napić. Od razu pobiegł za nią Louis. – Przepraszam jeśli cię wystraszyłem tym wyznaniem.
- Nie przestraszyłeś mnie po prostu musisz o czymś wiedzieć zanim zaczniesz planować tą całą uroczystość …
- Powiesz mi o tym kiedy indziej. Teraz chciałem cię zaprosić … UWAGA! Na naszą pierwszą randkę która odbędzie się jutro o godzinie 20:00. Oczywiście przyjadę po ciebie … I jak? Dobrze mi wyszło zaproszenie? Miałem ci wysłać pocztą ale bałem się że nie dotrze na czas.
- Jesteś kochany. – Powiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem. – Nie mogę się wprost doczekać naszej pierwszej randki …
,,I ostatniej” – Pomyślała.
                                                                                 
                                                                                  ***
Zayn siedział w restauracji już od 15 minut i ani Sean ani ta tajemnicza osoba się nie pojawiali. Chłopak zaczął uważać że został zupełnie wystawiony! Jak jego menadżer może go gdzieś zapraszać a potem olewać? To była zwykła bezczelność! W tym momencie ujrzał go wchodzącego do środka z …
- Zabije cię. – Powiedział ostro do Seana.
- Zanim to zrobisz, wysłuchaj co mamy do powiedzenia. – Odpowiedział siadając obok niego. Po drugiej stronie stolika usiadła Zooey.
- Nie chce jakoś mi się was słuchać. Oboje jesteście siebie warci. Nie wiem tylko jak Sean mogłeś mnie tak okłamać? Doskonale wiedziałeś że nienawidzę tej zołzy a mimo to … Nie ważne. Wychodzę. – Stwierdził i już miał odejść kiedy zobaczył niską blondynkę wchodzącą do pomieszczenia. – Megan … - Wydukał zaskoczony. – Może jednak zostanę. W końcu wysłuchać was mogę. – Dodał patrząc się na nich z głupim uśmieszkiem.
- Cześć Zayn. – Powiedziała dziewczyna siadając obok niego.
- A więc zebraliśmy się tutaj aby omówić szczegóły waszego udawanego związku. – Rzekł Sean z uśmiechem.
- Dobra, dość się nasłuchałem wychodzę. – Rzekł jednak zatrzymał go głos Meg:
- Uważam że to świetny pomysł, jeśli wychodzisz przez wzgląd na mnie. Nie mam nic przeciwko byście udawali.
- Serio? – Spytał niedowierzając. – Udawać? Z nią? – Roześmiał się szyderczo. – Nim się obejrzę ta zołza wpląta mnie w swoją sieć kłamstw i intryg i zrobi ze mnie zapatrzonego w siebie lalusia.
- Dużo się napracować nie będę musiała. – Wtrąciła.
- Masz szczęście że jesteś dziewczyną. – Mruknął.
- Właśnie! Zooey znajdziemy ci jakiegoś kolesia z którym będziesz się całować. Potem Zay da mu w zęby i następnego dnia pójdziecie na randkę. – Rzekł Sean dumny ze swojego pomysłu.
- A nie lepiej by było gdyby jakiś złodziej ukradł jej torebkę a Zayn go złapał i oddał jej zgubę? – Spytała Megan, patrząc wyczekująco na Seana.
- Jeszcze lepiej! Albo Zooey upije się pod klubem a Zay odwiezie ją , a pod domem pocałuje.
- Super. Musimy się tylko na coś zdecydować. – Odparła Meg, która wyjęła z torebki notatnik. Malik tymczasem, nie mógł w to uwierzyć! To film czy życie?
- A czy ktoś mógł … daje taki głupi przykład … mnie zapytać o zdanie?! – Wykrzyknął zirytowany.
- Oki a więc co ty proponujesz? – Spytała Megan, zapisując coś. Sean uczynił podobnie tylko że w telefonie.
- Proponuje w ogóle nie udawać pary!
- Głupi pomysł. Dawaj następny. – Powiedział jego menadżer wpatrując się w ekran jak zahipnotyzowany.
- Boże to jakieś show czy moje życie? – Malik zapytał bardziej ściany niż zebranych.
- Zapamiętaj że życie gwiazdy to tylko show. Z Louisem nie miałem takich problemów jak z tobą. – Powiedział Sean kierując wzrok na Zayana. – Z Liamem zresztą też nie. Tylko wasza trójka: Niall, Harry i ty musicie być tacy grzeczni. Zamiast się upić, brać prochy i imprezować to wolicie siedzieć w domu na kanapie. Co z was za ludzie? Kurde, korzystajcie trochę z życia!
- I proponujesz korzystać z życia poprzez pobyt w zakładzie odwykowym? – Spytał ironicznie, Malik.
- Nie rozumiesz o co mi chodzi. W każdym razie, skontaktuje się z tobą Megan albo ty ze mną jak coś sensownego wymyślimy. I to już bez Zayana, który na marginesie jest okropnie marudny. – Stwierdził poważnym tonem Sean. Chłopak oczywiście zaprotestował jakoby on był marudnym osobnikiem, no ale fakty mówiły same za siebie.
Menadżer wstał z siedzenia, pożegnał się z obiema dziewczynami i uśmiechając się znacząco do Zayana wyszedł z restauracji. On tymczasem patrzył się na nie z głupim uśmieszkiem. W końcu poprosił Megan w ciemniejszy kąt. Gdy się już tam znaleźli, podjął:
- Ty naprawdę nie miałabyś nic przeciwko?
- Nie. Oczywiście gdybyście TYLKO udawali. – Odpowiedziała.
- Ale ja jej nienawidzę. To Zooey Sullivan wredna zołza.
- Wredna zołza dzięki której możesz być na pierwszych stronach gazet. – Powiedziała dziewczyna i zaczęła się od niego oddalać. – Przemyśl to. Myślę że naprawdę warto, nawet za taką cenę.
                                                                                  ***
Louis tak jak obiecał podjechał po Karen do jej domu. Dziewczyna wyglądała wprost prześlicznie. Granatowa sukienka, wysoki kucyk no i kolczyki w kształcie piórek. Chłopak był nią oczarowany. Wyobraził sobie na jej ręce bransoletkę którą jej zamierzał dać i stwierdził że wyglądałaby idealnie … Jechali w milczeniu, dziewczyna myślała o tym co chce powiedzieć chłopakowi, podczas gdy on rozmyślał nad jej reakcją.
Bał się iż przestraszy się że to jakieś zobowiązanie … Chociaż … W pewnym sensie tak było. Louis i Karen na zawsze.
W restauracji usiedli przy stoliku koło okna. Louis zamówił makaron z winem, a Karen sałatkę. Oboje nie odzywali się przez większość czasu. Ktoś jednak z nich musiał przerwać tę krępującą ciszę.
- Dzięki że zaprosiłeś mnie w końcu na randkę. – Zaczęła z uśmiechem. – Myślałam że już nigdy tego nie zrobisz. A jednak … Zaskoczyłeś mnie, trochę.
- Ciebie? Ja sam siebie zaskoczyłem! – Odpowiedział ze śmiechem. – Jeszcze nigdy nie zaprosiłem żadnej dziewczyny na randkę.
- Nigdy? Znając ciebie miałeś ich sporo. – Powiedziała zdziwiona. – W takim razie co robiliście?
- No wiesz … przeważnie gadaliśmy o różnych bzdetach i … gadaliśmy o bzdetach. – Rzekł nieco zmieszany.
- Super. – Odparła dziewczyna patrząc się w okno. Jakoś nagle, nie mieli zbyt wiele tematów do rozmów. Zwykle potrafili gadać, droczyć się godzinami a teraz … - Gdzie ta sałatka?
- Gdzie ten makaron?
- I wino. – Dorzuciła.
- I wino. – Poparł ją, gapiąc się za kelnerem. – Zamówiłem białe. Mam nadzieje że lubisz.
- Lubię. Nawet bardzo.
- Przyznaj … Nigdy nie piłaś? – Zgadywał.
- Przyznaję nigdy nie piłam. – Rzekła z głupim uśmiechem. – Dobra Louis, nie przedłużajmy. Musisz o czymś wiedzieć.
- Ty też. – Powiedział szybko. – Bardzo cię kocham i codziennie starałem ci się to udowodnić. Czasem mi nie wychodziło i robiłem z siebie totalnego kretyna. Ty jednak byłaś dla mnie nad wyraz wyrozumiała … I to jest w tobie najlepsze. Potrafisz dać drugą szansę mimo wszystko. Jesteś piękna, inteligentna, a uwierz mi mało miałem mądrych dziewczyn, żeby nie powiedzieć wcale. No i co najważniejsze mam do ciebie stu procentowe zaufanie. Wiem że nigdy nie zrobiłabyś niczego co by mnie zraniło.
- Nie bądź taki pewny … Ludzie bardzo rozczarowują. – Rzekła drżącym głosem. Louis to zauważył. – Są kłamliwi, egoistyczni, zapatrzeni w siebie i jak już powiedziałam rozczarować może każdy bez wyjątku. Błagam cię, nie miej mnie za ideała. Takie osoby nie istnieją.
- Ależ wiem o tym! Znam twoje wady i kocham je równie mocno jak zalety. Wiem że jesteś roztrzepana, łatwo się denerwujesz, lubisz wszystko rozplanowywać i nie jesteś ani trochę wyluzowana. Przydałby ci się taki taniec na stole który odbył pół roku temu Harry. Może to by cię trochę zmieniło. – Powiedział ze śmiechem. – W każdym razie kocham cię za to jaka jesteś i nie chce cię innej.
Karen przez moment zaniemówiła! Jak w takiej chwili może się przyznać do zdrady z jego najlepszym kumplem? Oh, jak strasznie chciała tego nie mówić! Nawet nie wiedziała jak zacząć! Co powie? ,,Słuchaj Louis ale Harry wyznał mi uczucia a ja go pocałowałam i w ostatniej chwili się opamiętałam”! Nie, nie, nie.
- Louis … Skarbie, kocham cię … - Zaczęła nie pewnie.
- Ja też i nawet nie wyobrażasz sobie jak, dlatego chciałabym ci coś dać …
- Daj mi skończyć. – Poprosiła. – Dlatego z uwagi na moje uczucia … Za uczucia którymi cię darzę … Bardzo mocno … I …
- I? – Ponaglił ją, patrząc jej prosto w oczy. Ona jednak odwróciła wzrok.
- To nie może tak być. Jesteś Louis Tomlinson! T O M L I N S O N! Grasz w zespole O N E  D I R E C T I O N! A ja kim jestem? Karen Watson. W A T S O N.
- To bardzo ciekawe, co mówisz  W A T S O N. Ale nie kumam o co ci chodzi.
- Chodzi o to że … no wiesz … kiedy ludziom na sobie zależy nie chcą się ranić … A jeśli całkiem przypadkowo jedna osoba tą drugą zrani … To … lepiej żeby już tego nie robiła …
- Watson, mów jaśniej bo mam jakiś nie ogar. – Powiedział zniecierpliwiony.
- Chodzi o to że … Louis bardzo cię kocham dlatego musimy się rozstać. – Wydukała a jej oczy zaszkliły się od łez. Pierwszą reakcją Louisa był śmiech! Nie mógł uwierzyć w to co powiedziała do niego przed chwilą jego dziewczyna … Zrywa z nim? Zawsze uważał że jeśli kiedyś do tego dojdzie to on będzie pierwszy. Nie żeby miał to w planach.
- Zrywasz ze mną bo mnie za bardzo kochasz? Karen, to nie ma sensu. Proszę, powiedz że to żart, który kazał ci powiedzieć Liam.
- Lou to nie żart. – Odpowiedziała a po jej policzku spłynęła łza. – Powinniśmy się rozstać, tak będzie lepiej. Zależy mi na tobie ale … nie potrafię … nie mogę być z tobą.
-  A może nie chcesz? – Spytał ostro.
- Chcę. – Odpowiedziała bez zastanowienia. Louis pokręcił z niedowierzaniem głową. Dlaczego akurat dzisiaj? Kiedy zamierzał dać Karen bransoletkę? A może dowiedziała się o tym wcześniej i przeraziła się, dodatkowo gadał o ślubie … Hm, zwykle to chłopaki mają z tym problem i uciekają.
- Chodzi o moje wyznanie żebyśmy się ożenili kiedy skończymy 24 lata? Możemy pół roku później jak chcesz …
- Louis to nie o to chodzi! – Krzyknęła Karen wstając.
- Więc może mi to kurwa wyjaśnisz! – Wykrzyknął chłopak który zrobił to samo. Dziewczyna przez parę sekund zastanawiała się czy powiedzieć mu prawdę a może rozstać się i zapomnieć? Nie błagać nawet o wybaczenie? Hm, to by było o wiele prostsze. Karen odeszła od siedzenia i zaczęła zbliżać się do wyjścia. Tomlinson podbiegł do niej i gwałtownie złapał za rękę.
- Puszczaj!
- Jeśli myślisz że powiesz sobie ,,Louis bardzo cię kocham ale musimy się rozstać”, a ja pozwolę ci odejść to jesteś w błędzie! – Powiedział stanowczo.
- Nie chciałam ci tego mówić ale widzę że będę musiała bo inaczej nie dasz mi spokoju!
- Czego?
- Nie możemy być razem bo i tak nigdy mi tego nie wybaczysz! Louis … - Jakoś te słowa ,,zdradziłam cię z twoim najlepszym kumplem”, nie bardzo chciały jej przejść przez gardło. – Nie mogę, przepraszam.
Chciała się wyswobodzić z uścisku Tomlinsona, jednak on nie chciał ją puścić.
- Powiesz prawdę, albo będziemy tak stać do jutra albo i dłużej.
- Chodzi o mnie i Harre’go! Całowaliśmy się u was w domu! Kiedy poszedłeś do swojego ojca, ale nie to jest teraz ważne … Lou przepraszam. Nie myślałam wtedy jasno, to było takie chwilowe i … spontaniczne. Potem kiedy odzyskałam świadomość przerwałam to … ale nie cofnę tej chwili. Przykro mi.
Louisa tymczasem zupełnie zatkało. Przestał oddychać i wybałuszył oczy na wierz. Harry i Karen, Karen i Harry. Kto by się tego spodziewał? Nikt. A przynajmniej nie on. Uważał ich za najlepszych kumpli. Tylko. Nikogo po za tym … Chłopak zaczął rozluźniać uścisk dłoni na jej ramieniu. Po chwili zupełnie ją puścił i wyszedł bez słowa na zewnątrz. Dziewczyna nie namyślając się długo wybiegła za nim. Szedł przed siebie, w totalnym szoku. Zupełnie jakby zobaczył ducha, a teraz oswajał się z tą myślą.
- Louis! – Krzyknęła Karen, dobiegając zdyszana do niego. – Zaczekaj, proszę! – Tym razem ona złapała go za rękę. On odwrócił się w jej stronę gwałtownie. Nie wyglądał na smutnego czy złego … Miał obojętny wyraz twarzy.
- Ty go pocałowałaś czy on ciebie? – Spytał spokojnie.
- Jakie to ma znaczenie? – Odpowiedziała. Po chwili, jednak dodała: - Ja jego.
Tomlinson pokiwał głową.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. – Stwierdził i oddalił się od niej jak najszybciej.
                                                                                  ***
Kiedy dotarł do domu, chciał jak najszybciej iść do swojego pokoju i zaszyć się w nim już na zawsze! To w końcu Louis Tomlinson, powinien powiedzieć ,,Nie warto za nią płakać, skoro była fałszywa”. A on tymczasem uważał, wręcz przeciwnie. Warto, warto za nią oddać łzy, nawet jeśli była rzeczywiście fałszywa. Chociaż każdemu zdarzy się zapomnienie, ale jemu tak się nie zdarzyło. Chodził na milion imprez, poznawał 20 dziewczyn dziennie, ale jednak był jej wierny. Kto by pomyślał, że to on będzie miał pierwszy złamane serce? W domu, nie zapalił nawet światła, po ciemku jednak dojrzał jakąś osobę, która siedziała na kanapie. Nie, nie, nie … Jeszcze tego tu brakowało!
- I jak randka? – Spytał nie pewnie Harry.
- Spieprzaj. – Odpowiedział ostro.
- Powiedziała ci? – Domyślił się. W odpowiedzi jednak uzyskał trzask drzwi, pokoju Louisa …
                                                                       KONIEC
Jak obiecałam tak macie, odcineczek długi ;-). Mam nadzieje że ten nie był nudny. Przede wszystkim nareszcie Louis dowiedział się prawdy! Nie chciałam tego zbytnio ciągnąć, chodź pewnie wg was powinien poznać prawdę od razu po ich pocałunku. No ale trochę pociągnąć to musiałam. No nic, nie będę się rozpisywała dłużej na ten temat, tylko się z wami pożegnam ... 
Aha no i ten odcinek no pojawił się dość późno, przyznaję. Mam napisany tylko 66, a potem nie wiem jak bo straciłam wenę :// na to opowiadanie :-). Bardzo się wciągam w wymyślaniu co ma wydarzyć się w moim nowym opowiadaniu także o boys bandzie :-P. Czytalibyście mojego nowego blooga? Oczywiście tego będę pisać nadal tylko posty będą się pojawiać rzadziej 4 - 5 dni. Jakoś tak. Paa, kochani ;D




13 komentarzy:

  1. O mój bosz !! Jaki cudowny i ekscytujący rozdział ;* Biedny Zayn musi udawać związek z Zooey...;/ Zdziwiło mnie to trochę że Megan nie ma nic przeciwko hmm... A co do Lou to szkoda mi go, ale przynajmniej nie jest już okłamywany przez dwie ważne dla niego osoby ;c Kocham to opowiadanie jest genialne <3 z niecierpliwością czekam na nn <3
    Pozdrawiam Nats ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebist...jak zwykla ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! LOUIS TOMLINSON DOWIEDZIAŁ SIĘ CAŁEJ PRAWDY! To powinno być na pierwszą stronę gazety a nie Zayn i Zooey! Wiedziałam, że to się wkońcu wydarzy, ale nadal nie mogę w to uwierzyć. Nie chciałabym być na miejscu Lou... -.-
    BOSKI odcinek jak zawsze :) Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Booski rozdział!:D
    Chciaż mam nadziję,że Karen będzie walczyła o Lou.:)
    Czekam na kolejny,pozdrawiam <3
    Caroo

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuper! Niech Harry będzie z Karen, oni tak do siebie pasują. Nie za bardzo lubię Lou, nie wiem czemu. Szkoda mi Zayn'a. Mógł po prostu wyjść z tej restauracji i tyle. Głupia Meg, głupia Zooey i głupi Sean. -,-

    OdpowiedzUsuń
  6. *Jezusmariajamamzawał* Louis się dowiedział, a ta akcja z Niall'em i jego obojętnością mistrzostwo :) Zayn i zooey i co to będzie jakoś zaoeyn ??? Ja tam wolę Malika z Meg, no wiesz Megan+Zayn=Mayn :) Ja i te moje składanie zdań, nic dziwnego, że z polaka mam same czwórki :( to do następnego rozdziału :), a i Louis ma wybaczyć Karen, nawet gdyby nie byli ze sobą to i tak ma jej wybaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ona ma być z lou, nooooooooo!
    Nie rób mi tego pls!
    Uwielbiam ta parę i uwielbiam czytać, jak Louis rozmawia z resztą o jego uczuciach, co jej kupi itp!
    Ale ogólnie rozdział zajebisty ;) pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Lou i Karen zupełnie do siebie nie pasują. On jest strasznie zapatrzony w siebie. Okropny wręcz. Więcej jest komentarzy żeby Karen była z Harry'm i niech tak się stanie... :(

      Usuń
    2. jESTEM ZS TB ONA MA BYĆ Z LOU.!!!

      Usuń
  8. fajny rozdział tylko chciała bym żeby to Louis był z Karen a nie Harry. I czytałam bym, bo świetnie piszesz ;D Kocham ten blog*_*
    Życzę weny i pozdrawiam Madzia;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lou , lou , lou ! rzygam tym lou . niech karen zejdzie sie z harrym . oni tworzyliby super pare .

      Usuń
  9. ONA MA BYĆ Z LOUIS'EM PROSZEEEEE.! BLOG ZAJEBISTY.!!! :D

    OdpowiedzUsuń