środa, 31 października 2012

One direction 3 odcinek 58


W poprzednich odcinkach:
- Ekhem. Kim pan jest? – Spytał jakiś mężczyzna, stojąc za Seanem.
- Sean miło mi. – Powiedział wstając z krzesełka i podając dłoń, mężczyźnie z którym umówiła się Kimberely.
- Sean, Sean … Ah tak, ten totalny śmieć. Już sobie przypominam. – Rzekł mężczyzna ze śmiechem.
- Jak do mnie powiedziałeś? – Spytał ostro.
- Powiedziałem prawdę. Nie rozumiem jak mogłeś zdradzać taką dziewczynę jak Kimberely? Ja ją wielbię nad życie. Ona jest cudowna. – Powiedział patrząc prosto w oczy swojej wybrance, która się lekko zarumieniła.                                                                                                                                    *                                             
- Halo? Co? Ah, tak jasne. Zaraz przyjadę. – Stwierdziła Megan po czym się rozłączyła. Widząc pytające spojrzenie Zayna wyjaśniła. – Zooey mnie potrzebuje. Muszę iść. Cześć! – Krzyknęła do wszystkich.
- Taa potrzebuje … - Odburknął niezadowolony Malik …
                                                                                  *
- Słuchaj wpadłem jeszcze na genialny pomysł, otóż czy mogłabyś mnie zabrać do studia fotograficznego! Zobaczyłbym jak pracujesz, znaczy jak odbywasz staż i bardziej bym cię poznał. Uważam że to świetny pomysł, a ty?
- Tak. To może po szkole, co? Tylko bez numerów! Jasne?
- Jasne.
One direction 3
Odcinek 58
Następnego dnia rano, Niall był taki zaspany że nie zauważył drzwi od kuchni. Tradycyjnie w nie rąbnął głową.
- Ała. – Powiedział łapiąc się za nią. – Wiedziałem że nigdy mnie nie lubiliście. – Wyznał drzwiom. Te jednak nie odpowiedziały, czym nieco wkurzyły Horana. – Gadać jak do ściany.
- Głodny jestem. – Powiedział jakiś głos.
- Drzwi przemówiły! A jednak cuda się zdarzają. – Rzekł Niall patrząc z podziwem na nie. W tym momencie usłyszał jak ktoś go puka w plecy. Wystraszony zaczął krzyczeć.
- Spokojnie. – Powiedział Liam unosząc ręce. – Nie wiedziałem że jestem drzwiami ale dzięki że mi to uświadomiłeś. – Dodał ze śmiechem.
- Daj spokój. Zmęczony jestem. Pół nocy nie spałem. – Wyznał wchodząc do kuchni.
- O dlaczegóż to? Zbyt dużo myśli o Juliette? – Spytał, jednocześnie szukając czegoś do picia. Jego oczom ukazała się tylko cola, niestety, bo miał ochotę na pepsi.
- A kto to? – Niall spojrzał na Payne jak na wariata. – Aaa, moja dziewczyna … Dobra już sobie przypomniałem. Przez moment miałem taką jakby … zaćmę.
- Oj, Nialler nawet nie pamiętasz kto jest twoją dziewczyną … Z tobą jest bardziej kiepsko niż myślałem.
Horan schował twarz w dłoniach mrucząc coś pod nosem w niezrozumiałym dla Liama języku.
- Ty mi tu po Irlandzku nie zajeżdżaj. Kurde, laluś się znalazł z Irlandii. – Powiedział Payne którego widocznie ten fakt wkurzył ku zaskoczeniu Horana.
- Ale to było po Niemiecku. – Wydukał chłopak patrząc na przyjaciela zaskoczony.
- Tym bardziej. Niemcy to okrutny kraj. Zaatakowali ten piękny kraj ten no … Polonie. – Powiedział chłopak który na gwałt próbował sobie przypomnieć poprawną nazwę.
- Polskę! – Wrzasnął zirytowanym tonem Louis wchodząc do pomieszczenia.
- O właśnie! O to mi chodziło. – Rzekł Liam patrząc z wdzięcznością na Tomlinsona.
- Oj Liam, Liam. Widzę że Geografia się kłania. – Stwierdził Lou, a ten spojrzał na niego z nienawiścią.
- O Louis widzę że powinieneś zmienić stylistę.
- Milcz jełopie. – Syknął.
- Na twoim miejscu spaliłbym te ciuchy, ale oszczędzę ci zbędnego zachodu. – Powiedział ze słodkim uśmiechem po czym polał chłopaka sokiem. Ten zaczął krzyczeć że go zabije i zwalnia go z pozycji przyjaciela na wróg.
- O a gdzie wasze uwielbienie? – Wtrącił Niall. – Kiedyś tak bardzo się kochaliście a teraz …
- Co ja w nim? Buhaha. Wolałbym już Maxa. – Powiedział Louis czym wzbudził gniew Liama.
- Spałem z Karen. – Rzekł dumnie, na co został oblany sokiem przez Tomlinsona.
- Nie lubię takich żartów. – Syknął.
- O zapomniałem że Lou jest uczulony na te sprawy. Może dlatego że Karen ma się ku naszemu angliście. – Powiedział Liam, który widocznie nie zamierzał dać spokoju Louisowi.
- O super, Karen niech będzie z Ryanem, a ja ożenię się ze Skyller. Będzie naszym bardzo, bardzo częstym gościem. – Spojrzał na swojego przyjaciela rozbawiony.
- Dobra wygrałeś. Ale wiedz że jesteś podły. – Rzekł Li przez zaciśnięte zęby. Louis tymczasem zaczął sobie podśpiewywać prze okazji napawając się swoim zwycięstwem.
                                                                                  ***
Zayn od godziny ślęczał nad telefonem zastanawiając się czy zadzwonić do Megan. Z jednej strony chciał się z nią widzieć a z drugiej nie był tego do końca pewien… W każdej chwili ich randkę może przerwać Zooey która akurat będzie miała bardzo ważny problem typu: Złamałam paznokieć! Aaa, trzeba mnie zawieźć do szpitala!
Dobrze wiedział że pomimo jej zapewnień i tak będzie się wcinać pomiędzy nich. Nie wiedział tylko po co to robi? Ah, tak przecież on Zayn Malik jest jej wrogiem numer 1 i zrobi wszystko aby nie dopuścić do jego spotkań z Meg.
- Co tam? – Spytał Niall wchodząc do jego pokoju …. BEZ jedzenia!
- Jakby to powiedział Sean: Do bani. – Odpowiedział smutno bawiąc się telefonem. – Nie wiem czy mam się umówić z Megan czy też nie. A ty jak uważasz?
- Myślę że … - Zaczął Horan jednak po chwili się zaciął. – Sorry Zay ale nie znam się na dziewczynach.
- No jasne. Kogo ja pytam o radę? Chłopaka który rozmawia z drzwiami. – Odparł Malik wywracając oczami.
- Hej! Nie było cię tam i nie wiesz! – Krzyknął unosząc się. – To było takie realne!
- A wyznawanie miłości kanapce?
- To było ogólne wyznawanie miłości jedzeniu! – Odpowiedział dumny ze swojej wypowiedzi. Zayn miał ochotę zacząć walić głową o ścianę.
- Ty częściej mu wyznajesz miłość niż Juliette. – Powiedział ze śmiechem. W tym momencie usłyszeli jak ktoś puka do drzwi. Odczekali dwie minuty w nadziei że Louis, Harry lub Liam to zrobią, jednak żaden się nie kwapił. Totalnie rozczarowani zaczęli się ścigać do drzwi … Przez cały korytarz i schody przepychali się jak nienormalni. W końcu otworzyli klamkę równocześnie a Sean który stał w progu spojrzał na nich z miną typu: Czy ja o czymś nie wiem?
- Bosko! Ja tu ubolewam nad moją miłością podczas gdy zradza się nowa. – Z tymi oto słowami wszedł do ich domu.
- Że jak? – Spytali równocześnie odskakując od siebie jak poparzeni.
- To były tylko takie wygłupy. – Wyznał Niall drapiąc się w tył głowy wyraźnie speszony.
- Z moimi byłymi też były takie wygłupy a skończyło się na wspólnej nocy. – Odpowiedział ich menadżer zupełnie poważnie.
- Masz 26 lat i nie masz dziewczyny. Także twoje zdanie guzik nas obchodzi. Bez laski świrujesz. – Powiedział Zayn.
- Zay co ty odbija ci? Ja nie potrzebuję dziewczyn! Świat nawet byłby bez nich piękniejszy. Przynajmniej bym tak nie cierpiał. Kimberely mnie zraniła … - Powiedział opadając na kanapę. – A teraz umawia się z jakimś kolesiem dla kasy.
- Ona ciebie? – Spytał Zayn siadając na kanapie obok Seana z drugiej strony natomiast usiadł Niall, próbując nabrać równie poważną minę co Malik.
- No umawianiem się z innymi rani moje uczucia! – Wykrzyknął jakby to było oczywiste.
- Wiesz co Sean? Nie zostałbym dla ciebie gejem. – Przyznał Horan. Zayn zaczął się na to śmiać.
- A zamierzałeś? – Spytał niedowierzając.
- No nie … ale wahałem się. A teraz już wiem że na pewno nie.
- Super bo miałem wątpliwości czy mnie kochasz. – Powiedział menadżer wywracając oczami. – Dobra okej wiem że to ja zawaliłem w sprawie z Kimberely … Ale teraz potrzebuję wytchnienia … Pomyślałem sobie czy któryś z was nie mógłby iść ze mną do …
- Klubu go – go? – Spytał Liam zbiegając po schodach.
- Myślałem raczej o pizzeri. – Odparł.
- A to chętnie. Pizza to moje drugie imię. Chodźmy, mistrzu. Musisz jakoś zapomnieć o tej  …. Ekhem o tej … no … dziewczynie. – Rzekł chłopak który w ostatnim momencie powstrzymał się przed powiedzeniem jakiegoś niecenzuralnego określenia.
- A więc chodźmy Li. Wy też chcecie dołączyć? – Spytał Sean patrząc na Nialla i Zayna.
- Nie! – Krzyknęli oboje, szybko. Nie mieli ochoty na towarzystwo menadżera który skarży się na swoją byłą i na to jaki jest nieszczęśliwy … Zayn tymczasem zdał sobie sprawę że chyba powinien zadzwonić do Megan. Głupio by wyglądało gdyby tak do końca życia się do niej nie odzywał … Był jednak przekonany że Zooey przerwie im randkę …
                                                                       ***
Liam i Sean usiedli w pizzeri przy stoliku koło okna. Zamówili jedną pizze dzieląc koszty po połowie. Gdyby był z nimi Niall na pewno pizzeria musiałaby zamówić dodatkowe jedzenie. Payne zawsze zazdrościł swojemu kumplowi, tyle jadł a wcale nie tył. Niesamowite, prawda?
- Co tam, mistrzu? – Odezwał się Liam z pełną buzią.
- Moja była umawia się z jakimś okropnym, brzydkim i chamskim 40 – latkiem a ty się jeszcze pytasz?
- Rozumiem cię, Sean, na pewno tylko ja ale zawsze coś. – Powiedział na co menadżer spojrzał na niego z wdzięcznością.
- Dzięki Liam. Zawsze uważałam, że jesteś spoko, co prawda masz ostrą konkurencję ale chyba ją pokonałeś.
- Tak? A co też zrobił święty Louis?
- Pomyślmy … Ah, tak przez niego rozpadł się mój związek. Dlatego Liamie Payne mianuję cię moim nowym uczniem.
Na to oczy chłopaka się rozjaśniły a serce zaczęło bić mocniej! Czegoś takiego się zupełnie nie spodziewał. To było mega wyróżnienie. Nawet w snach nie podejrzewał ,że kiedyś go spotka taki zaszczyt.
- Dzięki, Sean. – Powiedział patrząc się na niego wzruszony. – Nie zawiodę cię jak ten niewdzięcznik Louis.
- Mam na … - Tutaj jego menadżer się zaciął ponieważ zobaczył 40 a może 45 – letniego mężczyznę wchodzącego do pizzerii. Zupełnie tego samego który był wczoraj na randce z Kimberely i ją bronił. Ku jego zaskoczeniu nie był sam tylko w towarzystwie jakieś kobiety w jego wieku i małej dziewczynki na oko może 5 lat.
- Coś się stało? – Spytał Liam patrząc na niego nie pewnie. – Sean … - Chłopak zaczął go poganiać, kiedy ten nadal nie odpowiadał.
- Przepraszam ale to ten cham od Kimberely. Siedzi przy tamtym stoliku. – Wskazał głową. – Nie sam jak pewnie zauważyłeś … Słuchaj, Liam myślę że czas na twoją pierwszą misje. Pójdziesz tam i poobserwujesz kim jest dla niego ta kobieta i dziewczynka. Sam nie zapytam, pewnie wiesz dlaczego. Trochę się wczoraj posprzeczaliśmy więc …
- Się robi, mistrzu. Dla ciebie wszystko. – Zawyrokował i z uśmiechem na twarzy nawet nie pytając Seana co ma powiedzieć podszedł do ich stolika. Pogadał z nimi przez 3 minuty a potem z uśmiechem na twarzy wrócił do swojego przywódcy.
- Tak szybko? – Spytał zaskoczony, na co Payne kiwnął głową.
- Tia, wygląda na to że to jego żona a ta mniejsza to córcia. – Odparł siadając na swoim miejscu.
- Jak wydusiłeś od nich prawdę? Po prostu spytałeś: Hej czy to jest pana żona i córka?
- Miałem wyjątkowe szczęście ponieważ ta mniejsza była moją fanką. Zaczęła piszczeć że chce autograf a ja powiedziałem na to: Piękną ma pan córkę i żonę. Facet odpowiedział: Wiem … Więc tak się dowiedziałem. – Zakończył swoją opowieść.
- Teraz drogi Liamie wiem że zasłużyłeś na miano mojego nowego ucznia. – Powiedział z dumą. – Teraz tylko wystarczy powiedzieć o tym Kimberely i znów jest moja!
- I myślisz że ci uwierzy? Stwierdzi że jesteś zazdrosny i chcesz zniszczyć jej związek. Sean, to się nie uda. Nie masz dowodów. – Rzekł Liam.
- Masz rację … Dlatego drogi Liamie kolejna misja … Zdobędziesz dowody! – Powiedział dość donośnym tonem Sean. – Wrócisz tam pod pretekstem że chcesz sobie zrobić zdjęcie z twoją fanką, jasne?
- No okej. – Odburknął Payne który nie miał ochoty wracać do tych ludzi. Wydali mu się jacyś dziwni. Prawie ze sobą nie rozmawiali tylko patrzyli się na siebie takim dziwnym wzrokiem … Ze zdjęciem poszło równie gładko co z informacjami i Liam wrócił do swojego menadżera po czym przesłał mu zdjęcie ze swojego telefonu.
 - Dzięki, jesteś wielki. – Odpowiedział i z uśmiechem na ustach wyszedł z pizzeri …
                                                                       ***
Zayn umówił się z Megan w planetarium. Pomyślał że nie jest to banalne miejsce na randkę i jeszcze żadnej dziewczyny tam nie zabrał. A randek co trzeba było mu przyznać miał sporo … Czekał na nią przed budynkiem już dobre 30 minut. Wprawdzie powiedziała że się spóźni ale nie wiedział że aż tyle. Domyślał się że to wina Zooey, specjalnie ją zatrzymała aby on się wkurzył. Jednak nie miał takiego zamiaru. W 15 minut później zadzwonił telefon, to była Meg.
- Cześć Megan. Dlaczego cie nie ma?
- Słuchaj Zayn przepraszam że tyle musiałeś czekać ale wracaj do domu. Ja nie przyjdę, nie mogę się wyrwać. Zooey ma występ na żywo i zjadły ją nerwy więc kazała mi zostać. Spotkamy się kiedy indziej, mam nadzieje że nie jesteś zły?
- Oczywiście że nie. – Odpowiedział jakby to było oczywiste. – Nie mógłbym się na ciebie gniewać.
- Dzięki. Innym razem ci się zrewanżuje. – Zapewniła. Wtedy Zayn się rozłączył. Prawda nie był wściekły na Megan, był wściekły na Zooey i to jeszcze jak nigdy! Taa, Zooey Sullivan zjadły nerwy przed występem na żywo? – Pomyślał zirytowany. Musiał znaleźć jakiś sposób by dała im spokój … Nagle naszła go pewna myśl …
                                                                                  ***
Sean zapukał już trzeci raz do drzwi Kimberely która nadal nie otwierała. Zaczął się już niecierpliwić. Kiedy zapukał czwarty raz i nic ciężko wzdychając począł się oddalać. Wtedy właśnie jego była postanowiła otworzyć. Chłopak zaczął się zastanawiać czy ona tak specjalnie czy to zwykły zbieg okoliczności?
- No proszę kogo my tu mamy. Dziwkarz który przeleciał pół miasta. – Powiedziała ze sztucznym uśmiechem. – Czego chcesz, Sean?
- Pokazać ci coś.
- Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Idź sobie! Nie masz prawa tu przychodzisz, rozumiesz?
- Kimberely to ważne. – Sean starał się być spokojny. – Chodzi o kolesia z którym się spotykasz… On nie jest dla ciebie.
- Niby dlaczego? Bo jest od ciebie bogatszy, dba o mnie i jest mi wierny a co najważniejsze poświęca mi więcej uwagi niż ty? – Spytała zaplatając ręce na piersi.
- Bo jest żonaty! – Wykrzyknął w końcu. – I ma córkę. Widziałem ich dzisiaj, przykro mi.
- Yhym, jasne Sean. A teraz spadaj z mojego domu i wciskaj sobie te kity komuś innemu. Wierzyłam ci dwa lata, dłużej nie zamierzam. Pa.
Dziewczyna chciała zamknąć drzwi, jednak Sean je przytrzymał. Był silniejszy to trzeba było mu przyznać.
- Kimberely … Błagam wysłuchaj mnie … albo nie … udowodnię ci to. – Powiedział po czym wyjął telefon z kieszeni i pokazał dziewczynie zdjęcie na którym mężczyzna z którym się umawiała był z jakąś kobietą i małą dziewczynką. – To jego rodzina.
- Wiem. – Odparła szybko. – Powiedział mi. Znaczy są z żoną w trakcie rozwodu, widziałam wszystkie papiery więc ufam mu .. On przynajmniej potrafił być ze mną szczery w przeciwieństwie do ciebie. A teraz idź i nie chce cię więcej widzieć. Jesteś pieprzonym idiotą.
- Bo cię zdradzałem?
- Bo mnie oszukiwałeś. Nie zasługujesz na mnie.
- Masz rację, nie zasługuje na ciebie. – Odpowiedział smutno po czym poszedł.
                                                                                  ***
Louis właśnie próbował sobie zrobić herbatę kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Szczęśliwy że to pewnie Sean który załatwił im występ w jakimś wywiadzie na żywo poszedł otworzyć. ,,Ah już dawno nie było wywiadów, stęskniłem się za nimi” – Pomyślał. Tak, to prawda Louis bez wywiadów to jak ryba bez wody. Uwielbiał podchwytliwe pytania i takie na które trudno jest odpowiedzieć. Mógł wtedy przetestować swoją inteligencję lub błyskotliwość. Jego oczom niestety ukazała się Karen, już miał powiedzieć ,,Witaj skarbie”, ale powstrzymał się. Bał się iż dziewczyna przyszła go ochrzanić za to co zrobił w studiu.
- Proszę wejść. – Powiedział z pełną powagą. Dziewczyna wykonała jego prośbę i już w parę sekund później znalazła się w środku. – Coś podać? – Spytał, przypominał trochę kelnera.
- Nie. – Odpowiedziała trochę zaskoczona jego zachowaniem.
- Proszę pamiętać że krzyki niczego nie załatwią. Aha i błagam panią żeby nie rzucała różnymi przedmiotami z uwagi na słabe serce mojej babci.
- Lou nie zamierzam krzyczeć ani rzucać przedmiotami i co ma wspólnego z tym serce twojej babci? Jest może tutaj? – Spytała rozglądając się wokół.
- Nie, ale nikt inny ze słabym sercem nie przychodził mi do głowy. – Wyjaśnił z głupim uśmieszkiem. Zdał sobie sprawę że Karen jeszcze nie wie o tym co się wydarzyło lub to nie było aż takie ważne i po prostu to olała … Chociaż ta pierwsza myśl wydała mu się bardziej prawdopodobna. Bał się że dziewczyna będzie miała jeszcze większe wątpliwości i go zostawi … Szczerze mówiąc tego się najbardziej bał … Już nie wyobrażał sobie bez niej życia. To tak jakby komuś odebrać powietrze i mimo to kazać dalej żyć. Nierealne.
- Dziwnie się zachowujesz … Chyba nie masz nic na sumieniu? – Karen spojrzała na niego podejrzliwie. Ten przełykając ciężko ślinę potrząsnął głową.
- Oczywiście że nie. To tak dla żartów. Chciałem zobaczyć twoją minę, tyle. Już jestem normalny. – Powiedział z kolejnym uśmiechem po czym przytulając ją dał jej buziaka  w policzek.
- Super. – Rzekła siadając na kanapie. – Lou mam pytanie, czy jestem gruba?
Na to chłopak zbladł i zaczął ciężko oddychać.
- Nie, nie jesteś gruba. Jednak nie jesteś też chuda to znaczy eee jesteś idealna! Tia wiem że nie ma ludzi idealnych i nie naśmiewam się z ciebie po prostu … są różne typy ideałów a ty masz idealną figurę … Powinnaś zostać modelką … Chociaż nie stop! Modelki zawsze muszą chudnąć to by oznaczało że jesteś gruba a nie jesteś, powtarzam nie jesteś.
- Skończ te wywody. To było tak dla żartów, chciałam zobaczyć twoją minę. – Powiedziała z rozbawieniem. Wtedy chłopak odetchnął z ulgą.
- A ja tak się stresowałem, dobra idę się napić melisy bo chyba zaraz zacznę na serio mieć kłopoty z sercem. – Po tych słowach udał się w kierunku kuchni. Karen tymczasem została sama. Poczuła się dziwnie w domu One direction gdzie nie ma Nialla z pączkiem, bitwy Liama i Louisa, Zayana oglądającego serial i Harre’go grającego na telefonie. W tym momencie ktoś zbiegł po schodach, to był właśnie Harry który kiedy zobaczył Karen przystał na moment. Nie wiedział co powiedzieć. Od momentu ich ostatniej rozmowy kiedy prawie wyznał jej uczucia w ogóle nie rozmawiali. Bał się że będzie chciała się dowiedzieć co w tamtej chwili zamierzał jej powiedzieć. Ciężko wzdychając podszedł do niej i lekko pomachał.
- Hej. – Powiedziała Karen.
- No hej. – Odpowiedział siadając jak najdalej od dziewczyny. Głupio mu było wracać na górę.
- Louis poszedł sobie zrobić melisy. – Zaczęła po dość długim milczeniu.
- Co? Puściłaś go do kuchni samego? Tobie naprawdę na nim nie zależy. – Rzekł po czym się roześmiał a zaraz potem umilkł. Po ostatnich wydarzeniach to naprawdę nie był dobry żart. – Znaczy poradzi sobie.
- Mam nadzieje. – Odpowiedziała. Potem znów nastąpiło długie milczenie, aż  Styles włączył telewizor gdzie leciała jakaś komedia która  w ogóle go nie śmieszyła. – Harry … - Zaczęła Karen patrząc na niego. – Jesteś zły?
- Ja? Niby dlaczego? – Spytał patrząc jej prosto w oczy.
- Ostatnio zachowywałeś się dość dziwnie w stosunku do mnie. Mam nadzieje że nadal jesteśmy przyjaciółmi, co?
- Tak, jesteśmy przyjaciółmi.
Na to Karen się uśmiechnęła.
- Gorąco tutaj. Przydałby się wiatrak.
- Gorąco? U nas jest zawsze zimno. No chyba że masz gorączkę.
- Nie, czoło mam zimne. – Powiedziała biorąc gazetę do ręki, zwinęła ją w rulon i zaczęła się wachlować. Co chwilę powtarzając że jest piekielnie gorąco.
- Dzięki. – Wtrącił nagle Harry próbując gapić się na telewizor. – Najlepiej zdejmij bluzkę.
- Wiesz że to dobry pomysł? Ale nie czekaj pod nią mam tylko stanik. – Powiedziała rozczarowana.  
- Cud że go masz. – Odparł z ulgą.
- To ma być kolejna złośliwość?
- Nie, oczywiście że nie. Po prostu pewnie jest koloru czarnego … znaczy eee nie żeby mnie to interesowało. Na swoją obronę powiem że moje bokserki są czerwone. – Wydukał szybko. Po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział i miał ochotę zacząć walić głową o ścianę.
- Skąd wiedziałeś że jest czarny?
Wtedy Harry zaczął walić głową o poduszkę.
- Dlaczego ty mi to robisz? – Spytał patrząc na nią.
- Ale co? Masz kompleks z czarnymi stanikami?
- Przestań! – Jęknął przerażony wstając z kanapy. – Nie interesuje mnie twój stanik i błagam nie mów o nim więcej.
- Okej. Zapomniałam o twoich zboczeństwach. – Odburknęła.
- To nie tak! Ja zwykle nie mam problemu ze … no wiesz stanikami ale … z twoim mam problem.
- Harry zachowujesz się dziwnie.
- Wiem ale … tak reaguje tylko na ciebie.
- Aha czyli tylko przy mnie nie umiesz się wyluzować i gadasz jakieś brednie.
- Właśnie! Super że to pojęłaś. – Rzekł chłopak z wyraźną ulgą.
- Nie ma za co. Na pewno przy innych dziewczynach umiesz się wyluzować i potrafisz z nimi normalnie rozmawiać. Szkoda że ze mną nie. – Powiedziała wstając z kanapy. Wtedy Styles zrozumiał że zupełnie inaczej zinterpretował jej pytanie i jego odpowiedź była co najmniej głupia.
- To nie tak po prostu … Boje się że zrobię z siebie idiotę.
- Harry nie musisz się przy mnie starać. Będę cię lubiła bez względu na to czy jesteś idiotą czy nie i bez względu na to co powiesz.
,,A gdybym powiedział że cię kocham?” – Pomyślał. Chciał to powiedzieć ale nie dał rady. Nagle zadzwonił telefon, Karen.
- Tak? Dobrze zaraz będę. – Rzekła rozłączając się. – Przepraszam cię Harry ale dzwonił mój szef i mam natychmiast pojawić się w studiu. Cześć. – Pożegnała się i wyszła…
                                                                       KONIEC
Nie wiem może jeszcze 2 – 3 odcinki i Harry w końcu się odważy? Jedno jest pewne jego uczucia są szczerze więc będzie tym większy problem. Ah gdybyście wiedzieli co ja tam powymyślałam to chyba byście mnie zabili ;-). No chyba że taki obrót spraw wam się spodoba …
No i ja w mym opowiadaniu lubię Maxa, mojego mistrza ;-D i Panią Thompson.
Zaskoczyło mnie że prawie każdy z was pisał że lubi Maxa … No, no ;). Do zobaczyska, kochani ;-).



14 komentarzy:

  1. rozdział jak zawsze cudowny <3 niech Hazza powie jej w końcu co czuje ;D coś mi się zdaje, że Karen dowie się od szefa co stało się z laptopem.....uhuhuhuhuhuhu Lou będzie miał przechlapane..... z niecierpliwością czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny!! Czytam wszystkie i naprawdę mi się podobają. Mam nadzieję, że Harry w końcu się odważy. Strasznie go lubię i cały czas śledzę jego przygody z zafascynowaniem. Po prostu uwielbiam tego bloga !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział
    Czekam na kolejny oby jak najszybciej.
    Mam nadzieję też że Harry w końcu się odważy i wyzna Karen miłość ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. SZYBKO! Dziś jest aż 3 listopada, a ja nie widzę kolejnego odcinka! Błagam, błagam, błagam, błagam żeby Karen Była z Harry'm! Zrobię wszystko żeby tak się stało! : P
    Piszesz zajebiste imaginy! Pierwszy blog który mnie tak wciągnął! PROSZĘ! NIECH HARRY POWIE KAREN ŻE JĄ KOCHA I ONA TEŻ NIECH MU TO POWIE I BĘDZIE SUPER, EXTRA, ZAJEBIŚCIE!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. I teraz nie mam co robić. Jest jesienny, chłodny wieczór. A ja zawsze czytałam tego bloga w wieczory, i te ciepłe i te zimne. Niech Harry wyzna Karen miłość i niech bd razem będzie tak cudnie! `skajler :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle fantastyczny;D chyba się domyślam co chce szef od Karen uhuhuh... będzie się działo. Zastanawia mnie co ty znowu wymyśliłaś ;) Czekam z zaciekawieniem do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. niech harry bedzie z karen
    super opowidania

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. HARRY MÓGŁBY BYĆ Z CAREN. PRZEDTEM BYŁEM ZA LOUISEM A TERAZ WOLE HARRYEGO. I CO Z TEGO ZE JESTEM CHLOPAKIEM? NIE MOGE JUZ TEGO CZYTAC? WSZYSCY MOWIA ZE JESTEM DZIWNY BO LUBIE BOYSBAND. A DZIEWCZYNY JAK LUBIA GIRLSBAND TO NIE SA DZIWNE. ALE NIECH CAREN NICH BEDZIE Z HARRYM!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodaj jak najszybciej nn :-P ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne <3<3<3niech Karen będzie z Harrym :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wielkie spóźnienie. Jak zawsze przecudowny odcinek *-*
    Trochę będzie szkoda mi Louisa, bo raczej Karen dowie się o laptopie. Zobaczymy co będzię w kolejnym odcinku, który mam nadzieję ukaże się dziś ;) Nie mogę doczekać się kiedy Hazza powie Karen o swoich uczuciach, ciekawe jak na to zareaguje. Mam nadzieję, że nie zostawi Louisa...
    To będzie zajawka ;p
    Pozdrawiam,
    Weronika xx

    OdpowiedzUsuń