czwartek, 11 października 2012

One direction 3 cz.2 odcinek 53


W poprzednich odcinkach:
 – Ty wiesz? – Spytał Harry.
- Co wiem? – Karen jakby w ogóle nie rozumiała.
- Kim jest dziewczyna która mi się podoba. – Odparł zbliżając się do niej. – W końcu powiedziałaś żeby dali mi spokój, więc stwierdziłem że chcesz ze mną o tym pogadać … Tak, tak wiem że ty mnie nie …
- Nie mam pojęcia. – Rzekła szybko. – Powiedziałam tak tylko dlatego ponieważ wiem jakie to wkurzające. Juliette nie chciała mi dać spokoju, kiedy jeszcze nic mnie nie łączyło z Louisem. To wszystko … Ale możesz mi zdradzić kim jest ta dziewczyna. Znam ją? ,,Aż za dobrze” – Pomyślał chłopak.
                                                                       *
- No przecież mówię! Kupiłam dom. Czyż to nie wspaniała wiadomość?
- Tak to świetna wiadomość, a teraz dobranoc. – Rzekł i kolejny raz ziewając zaczął wchodzić schodami na górę.
- Słonko! A ty nadal nic nie rozumiesz … - Stwierdziła ponuro, siadając na kanapie. – Przecież z kupnem domu wiąże się parapetówka!
- Aaa, To zmienia postać rzeczy. – Powiedział z uśmiechem. – to kiedy ta impreza i o której? – Spytał orzeźwiony. Już nie wyglądał na zmęczonego.
                                                                                  *
- Wow, mamo! Zajebisty dom. – Stwierdził Louis wchodząc do środka.
- Tak jest piękny. – Powiedziała Karen rozglądając się dookoła.
- To samo pewnie myślisz o Ryanie. – Odburknął Tomlinson.
- No jasne! Masz rację drogi Louisku, cały czas o nim myślę. Nie mogę spać i w ogóle jestem w nim zakochana! – Powiedziała wywracając oczami po czym się od niego oddaliła. Była wściekła że Louis jest o niego zazdrosny. Jakby miał o co!
                                                                                  *
- Wiem że to nie ty. – Wydukała Skyller, a Styles spojrzał na nią zdziwiony. Nie rozumiał co miała na myśli. – Wiem że to nie ty powiedziałeś fotoreporterom prawdę o moim ojcu. Już wiem kto to był.
- Kto? – Spytał szybko Harry zainteresowany tym faktem.
- On sam. – Powiedziała ciężko wzdychając. – Po przyjęciu opowiedział im wszystko, a potem sam mi się przyznał … Nie uwierzyłam ci …
- Właśnie nie uwierzyłaś mi. – Rzekł chłopak patrząc na podłogę. – Ale to nie ma znaczenia.
- Jak to? – Dziewczyna wydawała się być zaskoczona.
- Jesteś tylko moją choreografką. Nikim więcej.
One direction 3
Cz2 Odcinek 53
Karen tymczasem wyszła na balkon, chciała już iść z tej jej zdaniem nudnawej imprezy, ale wiedziała że zrobi przykrość matce Louisa. Christina naprawdę ją strasznie polubiła. Twierdziła że to miła, skromna dziewczyna, na którą to jej syn nie zasługuje! Zwykle matki swoich synów twierdzą że to ich wybranki na nich nie zasługują, wiadomo wyższe sfery itp. Kiedy tak dziewczyna rozmyślała nad matką swojego chłopaka, niespodziewanie ktoś jej zakrył oczy. Pomyślała że to Louis który chce ją przeprosić, za tą głupią zazdrość.
- Okej wybaczam. – Powiedziała z uśmiechem Karen.
- Ale co?
- Aaa, to ty Harry. – Rzekła widocznie rozczarowana kiedy go ujrzała.
- Widzę że przeszkadzam. Pójdę już. Chyba czekałaś na Louisa. No cóż, przyszła jego marna kopia. – Stwierdził ze smutnym uśmiechem i zaczął się oddalać.
- Czekaj! To nie tak! – Krzyknęła za nim dziewczyna. – Po prostu … wkurza mnie ta jego zazdrość. Na początku to było nawet słodkie, ale teraz kiedy zaczął prawić mi różne chamskie docinki to się stało udręką! On naprawdę nie rozumie że przystojny 25 – latek który jest zabawny i miły uczy mnie tylko angielskiego!
Na to Styles się roześmiał.
- Zabawny, miły ah i co jeszcze? A no tak! Uroczy, kochany, inteligentny, pracowity, uczciwy …
- Przestań! – Powiedziała Karen, rozbawionym tonem. – To nie jest śmieszne.
- Owszem jest. – Odpowiedział chłopak podchodząc do niej bliżej. – Ja na miejscu Louisa, nie byłbym zazdrosny o nauczyciela od angielskiego tylko o pewnego przystojnego 16 – latka prawie 17 – latka, z czarującym uśmiechem.
- Na miejscu Louisa byłbyś zazdrosny o Zayna? – Spytała poważnie dziewczyna. Wtedy Harry zaczął walić głową o barierkę.
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz?
Karen pokręciła na to przecząco głową. Wtedy Harry kontynuował:
- Jakie mam ci dawać sygnały? Nie wiem może cię po prostu znienacka po … - Tu nie dokończył ponieważ zauważył że Karen jest czymś mega zaskoczona. Złapała się więc Harre’go by nie upaść na ziemię.
- To pieprzony kłamca, oszust i drań w jednym! – Powiedziała ostro. – A był zazdrosny o Ryana!
- O co ci chodzi? – Spytał Harry.
- O Louisa i jakąś zdzirę! Są tam koło altanki i się całują!
Styles zupełnie zaskoczony odwrócił się i spojrzał na wysokiego chłopaka i jakąś brunetkę. Zaczął się zastanawiać czy to na pewno Louis. W końcu dziewczyna zasłaniała jego twarz! Kiedy tak się gapili na nich, ktoś do nich podszedł.
- Co tam? Ooo, jakaś parka się obściskuje, zaje … - Powiedział Zayn i nagle urwał. – O kurwa a czy to nie Louis?
- No patrz! – Syknęła ostro Karen.
- O! Tu jesteście moi kochani. – Rzekła Christina podchodząc do nich. – A czy to nie mój syn i Karen? Ooo, pogodzili się jak ślicznie.
- Ekhem, ja jestem tutaj. – Powiedziała dziewczyna. Wtedy kobieta spojrzała na nią zaskoczona i jeszcze raz na brunetkę przy altance.
- A no rzeczywiście, tamta szmata jest brzydsza. – Stwierdziła, myśląc że poprawi to dziewczynie humor.
- Co? Coś ciekawego? – Spytał Liam podchodząc do nich razem z Niallem.
- Louis mnie zdradza. – Wyjaśniła Karen ciężko wzdychając.
- I tak go nigdy nie lubiłem. – Odpowiedział Horan. Dziewczyna wywróciła na to tylko oczami. Ich marne próby poprawienia jej humoru były bezużyteczne. Nagle nadeszła jeszcze jedna osoba, która była strasznie podekscytowana:
- O ja pierdole! Cykamy fotki! Ale będzie Zooey Sullivan z …
- Nie odzywaj się nawet ty pieprzony zdradziecki palancie! – Krzyknęła Karen.
- Ale co ja zrobiłem?
- Zdradzasz mnie właśnie!
-Kiedy ja stoję tutaj! – Krzyknął Louis, nie rozumiejąc o co jej chodzi.
- No rzeczywiście … - Powiedziała dziewczyna patrząc się na niego z zawstydzeniem.
- Ej, ale to … O w mordę! To Zooey i Max! – Krzyknął Louis i pobiegł im robić zdjęcia.
- Ej, ale nie zauważą go? – Zapytał Liam z powątpiewaniem patrząc na Tomlinsona ukrytego w krzakach.
- Bez obaw, Tomlinson to świetny agent. – Odpowiedziała ze śmiechem Karen. Tymczasem Louis, w najlepsze cykał im zdjęcia. Jak to on, chciał mieć najlepsze ujęcia więc postanowił że jeśli troszeczkę się przybliży nic się nie stanie. Pobiegł więc za inny krzak, który znajdował się bliżej Zooey i Maxa. W tym momencie naszła go dzika myśl!
Przez sekundę zaczął się zastanawiać czy to jest na pewno dobry pomysł. Stwierdzając że tak, wyskoczył ze swojej kryjówki i zaczął się drzeć: ,,Uśmiech” po czym zrobił im zdjęcie. Teraz miał idealne ujęcie! Z rozbawieniem patrzył na kujona i modelkę. On wyglądał na zaskoczonego a ona na wściekłą.
- Jeszcze ci mało? – Spytała ostro. – Najpierw zapoznajesz mnie  z Zaynem, a teraz robisz zdjęcia mnie i Leonowi?
- Co? Jakiemu Leonowi? – Louis zaczął się okropnie śmiać. Po co kujon kłamał w sprawie imienia? – Pomyślał. – Przecież to Max, klasowa oferma. – Dodał, pomimo gestów które wykonywał chłopak za plecami Zooey. Ta otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i przez moment nie mogła wydusić słowa.
- Louis oczywiście żartował. – Wtrącił nagle Max. – Przecież jak mówiłem mam 20 lat, a mój ojciec ma firmę w Niemczech.
- Co? 20 lat? Przecież ty masz 16 lat, a twój ojciec pracuje jako fryzjer. – Powiedział Tomlinson jeszcze bardziej się ciesząc. – No to nie źle cię wrobił. Pewnie czujesz się głupio i masz ochotę zapaść się pod ziemię?
- Tak, trochę mi głupio że okłamałem cię, Zooey. – Powiedział Max, nieco zawstydzony.
- Nie ciebie pytałem. – Odburknął Lou. – To jej musi być głupio że całowała się z tobą.
- Pożałujesz tego. – Syknęła dziewczyna do Maxa. – I ty też. – Dodała patrząc się na Louisa.
- Ale ja nic nie zrobiłem! – Krzyknął za nią chłopak, jednak ona się nie odwróciła. Kiedy zostali sami, Louis już miał iść, ale odezwał się Max:
- A fajne wyszły chociaż te zdjęcia? Bo wiesz … może byś mi przesłał i … no wiesz … miałbym się czym chwalić.
- Chyba śnisz. – Rzekł chłopak i odszedł od niego …
                                                                                  ***
Prawie wszyscy weszli z tarasu do środka, została tylko Karen i Louis który bawił się telefonem zupełnie nie zwracając na nią uwagi. Dziewczyna czuła się nie wiarygodnie okropnie! Posądziła swojego chłopaka o zdradę! Z jednej strony wiedziała że kiedyś by do tego doszło, w końcu to Louis,  a z drugiej strony nie chciała by to zrobił.
- Louis … - Zaczęła dziewczyna, jednak on jej przerwał.
- Zimno. Chyba wejdę do środka. – Stwierdził i poszedł. Dziewczyna tylko ciężko westchnęła. Oparła się o barierkę i spojrzała w niebo. Zaczęła się zastanawiać nad słowami Harre’go, nim zobaczyła Zooey i Maxa. Co miał na myśli? I jakie on jej daje sygnały? A jeśli tak, to po co? … Po chwili zorientowała się że ktoś za nią stoi. Zaczęła się zastanawiać kto? Juliette? W końcu to jej dobra przyjaciółka. Harry? Może przyszedł powiedzieć co to za sygnały. Louis? Pewnie zdecydował się w końcu poważnie z nią porozmawiać. Liam? Jak to on, zapewne chce się ponabijać z jej głupich podejrzeń.
- Czy to prawda że Zooey Sullivan całowała się z Maxem? – Spytała Cathrin.
- Taa. Wiesz co? To wszystko ich wina. Gdyby się nie całowali, Louis tylko by mi dogryzał na temat Ryana, a nie chodził wściekły o głupie posądzanie o zdradę. – Powiedziała Karen nawet na nią nie patrząc.
- Posądzanie o zdradę?
- Długa historia. Nie ważne zresztą. – Odpowiedziała. – A tobie co się stało? Przyszłaś oznajmić że twoja zacięta walka o Louisa ciągle trwa i nie spoczniesz póki nie będzie twój? – Spytała odwracając się w stronę Cathrin. Ta tylko wzruszyła ramionami.
- Tak, właśnie to chciałam ci powiedzieć. – Rzekła wywracając oczami. – Przyszłam po prostu zapytać czy to prawda że się całowali … Swoją drogą Max zachował się bezczelnie. Najpierw mnie zaprasza na imprezę a potem obściskuje się z jakąś modelką.
- Cathrin, ekhem … zapominasz że zmusiłaś go by cię zaprosił. – Przypomniała jej z irytacją. – A teraz mogę pobyć sama?
- Zgoda, czyli mam rozumieć że przystojniaka z kieliszkiem szampana   też spławisz? – Spytała patrząc na nią z rozbawieniem. Karen tylko odwróciła się z powrotem. Ah, ta dziewczyna gadał jakimś dziwnym szyfrem, a może po prostu to ona była jakaś opóźniona w rozwoju?
- Przystojniak z kieliszek szampana? Dobre. – Powiedziała wywracając oczami. Wtedy Cathrin się ulotniła …
                                                                                  ***
W tym samym czasie, Tara piekielnie nudziła się na imprezie. Nie rozumiała czemu Liam ją zaprosił skoro nie zwraca na nią uwagi. A może zrobił to tylko po to żeby mieć jakieś towarzystwo? A czyje to już nie miało dla niego znaczenia … Ciężko wzdychając, zaczęła rozglądać się za wyjściem. Chciała potajemnie wymknąć się z parapetówki, nawet nie informując o tym Payna … Po paru minutach zauważyła drzwi wyjściowe, odetchnęła z ulgą i zaczęła się kierować w ich stronę.
- Już idziesz? – Usłyszała za sobą dobrze znany jej głos. Nawet się nie odwróciła tylko nacisnęła klamkę. Wtedy ta osoba złapała ją za rękę.
- Zostaw mnie!
- Hej, hej spokojnie! – Liam uniósł ręce w geście poddaje się. – Po prostu myślałem że dobrze się bawisz, a ty już uciekasz …
- Dobrze się bawię? – Spytała ostro. – Zaprosiłeś mnie, a potem totalnie olałeś. Zachowujesz się jak ostatni kretyn.
- Przepraszam, ale te dwie przyjaciółki Christiny były takie fajne … Zapewne teraz bylibyśmy w sypialni gdybym się nie dowiedział że jedna ma męża ale nie mógł przyjść a druga samotnie wychowuje 2 – latka.
- Nie wiedziałam że taki … taki … taki pustak z ciebie! – Krzyknęła i wybiegła na zewnątrz. Za nią pobiegł Liam, był najwyraźniej tą sytuacją rozbawiony.
- Żartuje! Jedna ma narzeczonego a druga jest wolna … tylko wiesz ta ładniejsza już kogoś ma więc je sobie odpuściłem.
- Żałosny jesteś. – Skomentowała Tara i zbiegła po schodach. Payne pobiegł za nią.
- Słuchaj … może wrócisz ze mną do środka? – Spytał łapiąc ją za rękę.
- Nie. – Powiedziała stanowczo patrząc mu prosto w oczy.
- Okej w takim razie, prowadź pani przewodnik. – Zdecydował chłopak ze śmiechem po czym ją puścił. Dziewczyna wyglądała na lekko zaskoczoną, ale tylko na moment.
- Ja idę do domu, a ty masz tam wstęp wzbroniony. – Powiedziała triumfująco i zaczęła się oddalać.
- W takim razie zaśpiewam serenadę pod twoim oknem, sama tego chciałaś. – Rzekł Liam i zaczął za nią iść. Tara zdała sobie sprawę że ten świr nie żartuje i rzeczywiście jest zdolny do totalnego ośmieszenia się przed jej rodzicami. Nie mogła na to pozwolić, inaczej pomyślą że zadaje się z jakimiś umysłowo chorymi osobami.
- Dobra! Wracam na imprezę tylko błagam, nie waż się nawet pisnąć pod moim oknem! – Warknęła ostro.
- Ma się rozumieć szefowo. – Odpowiedział rozbawionym tonem.
                                                                       ***
Karen usłyszała że ktoś stuka kieliszkami o siebie. Pomyślała że to Louis, który stwierdził że wybacza jej a on sam zachowywał się jak dzieciak. No cóż, kolejny raz intuicja ją zawiodła. Okazało się bowiem że to był Harry!
- Mademoiselle, życzy sobie szampana? – Spytał machając jej kieliszkiem przed oczami. Ta kiwnęła głową i bez zastanowienia wypiła całą zawartość.
- Dzięki. Ale nie poprawisz mi humoru. – Odpowiedziała ponuro.
- To nawet nie była próba. – Powiedział uśmiechając się szeroko. Odstawił oba kieliszki na ziemię i złapał ją za dłoń. – Chodź. Pokaże ci coś.
Po tych słowach pociągnął ją za sobą i tak zaczęli przez parę minut biec, nie wiadomo gdzie. Karen przez moment nawet zaczęła się obawiać że może za dużo wypił i coś mu się pokręciło.
- Harry ale ty nie zamierzasz mnie zabrać do krainy elfów? – Spytała poważnie.
- Nie. Bez obaw. – Powiedział z uśmiechem. – Zamierzam cię zabrać do krainy świętego Mikołaja. – Dodał ze śmiechem.
- To nie jest zabawne powiedz mi lepiej gdzie mnie cią …. – Tu się zacięła ponieważ ujrzała przed sobą jeziorko a wokół niego pełno drzew. Było tu naprawdę bardzo cicho i spokojnie. – gniesz. – Dokończyła rozglądając się. Woda cicho się kołysała, a szum drzew nadawał temu miejscu nie powtarzalny nastrój. Dziewczyna przez moment poczuła się jak na prawdziwej randce. Ah, dlaczego tyle z Louisem są parą a jeszcze nigdy nie zabrał ją w podobne miejsce?
- Matka Louisa, przed chwilą zaczęła opowiadać o tym miejscu. Powiedziała że jest 5 minut drugi stąd, więc pomyślałem że może tak poprawię ci humor. Oczywiście zostawię cię samą. Jakbyś nie mogła trafić to dzwoń. Tutaj będziesz sama … Cathrin mówiła że tego właśnie chcesz. – Rzekł i zaczął się powoli oddalać. Wyglądało to tak, jakby do ostatniej chwili miał nadzieje że Karen zmieni zdanie. Nie mylił się.
- Zostań. – Powiedziała patrząc się na wodę. – Akurat ty potrafisz słuchać kiedy się od ciebie tego wymaga, udzielać dobrych rad i milczeć. – Dodała spoglądając na niego z uśmiechem.
- Tak … racja … To … prawda. – Zaczął się jąkać jak nienormalny. Karen aż zaczęła się śmiać. Jego mina i ton były naprawdę zabawne. – Coś się stało?
- Nie ale … Harry możemy szczerze porozmawiać? – Spytała patrząc mu prosto w oczy.
- Ja zawsze jestem wobec ciebie szczery. – Po tych słowach ugryzł się w język. – Znaczy tak możemy.
- Zgoda a więc … - W tym momencie usiadła na trawie, a Styles spoczął obok niej. – A więc co miałeś na myśli, zanim zauważyłam całujących się Zooey i Maxa? Nie daje mi to spokoju.
- Że … że … ja … - Harry znów zaczął się przekomicznie jąkać. – To trudne. – Wydukał w końcu. – Nie wiem jak ci to wyjaśnić.
- Chodzi o tą dziewczynę? Powiedziałeś jej o swoich uczuciach a ona cię odrzuciła? Tak? – Spytała Karen prawie pewna że tak właśnie się stało. Chłopak tylko wzruszył ramionami. Ah, gdybyś znała prawdę. – Pomyślał smutno.
- Właściwie to nie powiedziałem jej. – Wyznał nie śmiało. – Ona … ona nic do mnie nie czuje jestem tego pewien. Ma chłopaka i niech tak zostanie. A ja … a ja nie powinienem się zakochiwać. To wszystko moja wina. Gdyby dowiedziała się prawdy … ona nie odwzajemniłaby uczucia a tylko litowała się nade mną, a nie tego chcę. Już wolałbym żeby traktowała mnie z góry. – Zakończył mówić po czym spuścił głowę.
- Zakochałeś się? – Spytała wyraźnie zaskoczona. – Wow, myślałam że to tylko takie zauroczenie … Z tego co wiem jak Harry Styles się zakocha to … - W tym momencie oboje się roześmiali.
- Potrafi nawet na zawsze, co? – Spytał retorycznie. – I w tym właśnie jest problem … Bo wiesz jeśli ona rzuciłaby dla mnie swojego chłopaka, (co oczywiście jest nie możliwe), to znaczy że jest nie stała w uczuciach, a nie takiej dziewczyny chce. Chyba że nie rzuciłaby go dla mnie …
- Drogi Haroldzie stwierdzam że twoja logika przekracza granice zawiłości. – Powiedziała ze śmiechem dziewczyna. Styles uśmiechnął się tylko smutno. – Pocałuj ją. – Rzekła nagle dziewczyna.
- Co? – Zapytał chłopak który nagle się ożywił. – Jak mam ją pocałować?
- Po prostu. Gdziekolwiek, nie ważne o której godzinie. Jeśli ona nic do ciebie nie czuje da ci w twarz, a jeśli chociaż odrobinkę darzy cię miłością nie przerwie.
- Ale kiedy? – Spytał patrząc jej prosto w oczy.
- Kiedy będziesz miał okazję. Może jest na tej imprezie, co? Wtedy idź tam i ją pocałuj nawet przy wszystkich. Po prostu zrób to przy najbliższej okazji. – Powiedziała Karen. Wtedy Harry zaczął nieco panikować. Miał idealną okazję ale bał się, bał się że jednak dostanie  w twarz. A to złamałoby mu serce. Może lepiej niech zostanie tak jak jest? Po co wszystko komplikować? Przecież ten pocałunek zmieni wszystko … Nie będą się czuć już tak swobodnie w swojej obecności, a po za tym Louis się wkurzy i zwolni go ze stanowiska najlepszego kumpla na WRÓG NR 1!
- Szkoda że nie mam okazji. – Wyznał z ciężkim bólem.
- Nie? Ty oszuście! Przecież Skyller jest na tej imprezie! – Powiedziała ze śmiechem podnosząc się z ziemi.
- Odjebało ci? Nie kocham się w Skyller! – Odpowiedział z rozbawieniem, po czym powalił ją na ziemię i przygniatając ją ciałem zaczął Karen łaskotać.
- Okej, okej! Nie kochasz się w Skyller, pasuje? – Spytała dziewczyna. Wtedy chłopak kiwnął głową i zaczął się podnosić. – Cathrin też nie jest zła! – Dodała i zaczęła uciekać. Styles był jednak szybki i dogonił ją tuż przy jeziorze. Kiedy po 15 minutowej bitwie, którą wygrał Harry, nadal na niej leżąc powiedział:
- Pierwszy raz wygrałem z dziewczyną.
- Bo nigdy nie łaskotałeś żadnej dziewczyny! – Powiedziała nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Racja. – Stwierdził z rozbawieniem.
- Dzięki poprawiłeś mi humor. Zaraz czas, zmierzyć się z okropnym Tomlinsonem. – Powiedziała ciężko wzdychając po czym zaczęła się bawić jego włosami. – Pamiętasz jak chciałam cię pocałować w policzek a ty odwróciłeś głowę i trafiłam w usta? – Spytała prawie szeptem.
- Ej, chyba nie chcesz mi robić wyrzutów? – Spytał poruszając zabawnie brwiami.
- Nie, oczywiście że nie … To było urocze. – Stwierdziła nie patrząc mu w oczy tylko na jego grzywkę. Wzrok chłopaka był cały czas skupiony na dziewczynie. Chciał ją pocałować, ale wiedział że nie może … Chciał jeszcze bardziej odkleić się od niej, ale nie mógł wstać. Jakaś dziwna siła grawitacji mu nie pozwalała.
- Nie jestem za ciężki?
- W każdym razie lżejszy od Louisa. – Odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Harre’mu widocznie humor się popsuł. Zawsze wszystko sprowadzało się do jego kumpla! Tak, to była jego dziewczyna, ale strasznie często o nim gadała. Kochała go to logiczne.
- Bo mnie tu nie ma … Nagle Harry Styles stał się nie widzialny. – Rzekł, na co Karen się roześmiała.
- Nie chcesz gadać o Louisie? W czym ci ten nieszczęśnik podpadł?
- Zrobił przypalone grzanki.
- Oh! – Karen złapała się teatralnie za usta. – Co za bezczelność!
- Prawda? – Spytał z rozbawieniem w głosie, jednocześnie podnosząc się. Nie czuł się dziwnie, wręcz przeciwnie. Bał się tylko że ktoś może ich zobaczyć. On wiedział że Karen nigdy nie mogłaby zdradzić Louisa, ale inni nie mają co do tego pewności … Chociaż …
- Czekaj bo … Uznasz że to dziwne ale … - Zaczęła dziewczyna wstając do pozycji siedzącej, chłopak znajdował się tuż obok niej. Karen spojrzała mu głęboko w oczy.
- Ale co? – Spytał z pewną nadzieją w głosie.
- Ja dopiero teraz zauważyłam że … - Dziewczyna oparła dłoń na jego klatce. – Ty masz zielone oczy. – Dokończyła i zaczęła się śmiać. Harry spojrzał na nią dziwnie.
- Ile wypiłaś?
- Nic. – Wzruszyła ramionami. – Czekaj … dałeś mi szampana to jeden kieliszek… a nie dwa bo matka Louisa mi dała … albo trzy bo wiesz nudziło mi się i … a może jednak czte …
- Okej, okej rozumiem. – Stwierdził ze śmiechem. – Wcześniej wydawałaś się normalna … No cóż … może alkohol tak na ciebie działa? – Zaczął się zastanawiać.
- Harry … oh, Harry … szampan to nie alkohol. – Powiedziała poważnie.
- No jasne … wino to też nie alkohol a wódka tym bardziej.
- Dobra koniec żartów. – Rzekła z uśmiechem. – Ale na serio nie wiedziałam że masz zielone oczy. Zaskoczył mnie ten fakt … Nigdy ci się nie przypatrywałam z bliższej odległości.
- Ja zawsze wiedziałem że masz brązowe. – Powiedział dumnie. – Ale okej, wybaczam … Może już wracajmy? Boje się że zaczną coś podejrzewać w końcu chyba tylko my zniknęliśmy na tyle czasu …  
- Harry? Mogę coś sprawdzić?
- A konkretnie?
- A konkretnie to się zamknij. – Odpowiedziała po czym zbliżyła swoją twarz do niego. Styles poczuł że serce bije mu coraz szybciej. Nie wiedział co ma zrobić, w ogóle nie wiedział co ona chce zrobić. To co mu się wydaje czy …? Kiedy ich usta dzieliły zaledwie milimetry, powiedział:
- Powinniśmy wracać.
Wtedy Karen jakby wybudziła się ze snu.  Wyglądała na dość zdziwioną.
- Ah, tak, jasne, wracajmy. – Powiedziała szybko.
W drodze powrotnej oboje milczeli. Harry zastanawiał się dlaczego chciała go pocałować? Może ona coś też do niego czuła? Kiedy tak nad tym myślał, poczuł że jego uczucie może nie do końca jest nieodwzajemnione. Tylko dlaczego jak ten idiota przerwał? Tak, tak dla Louisa. Tylko czy on jest tego wart? Czy on postąpił tak samo?
                                                                                  ***
Kiedy Karen weszła do środka, Harry usiadł przed domem na schodach. Podeszła do niego Skyller z dziwną miną.
- No to teraz już wiem w kim się kochasz. – Stwierdziła. Harry nie odpowiedział. – Pamiętaj że ona ma chłopaka. – Dodała.
- Co? Nie miałem pojęcia. Super że mi o tym mówisz, teraz na pewno przestanę do niej czuć to co do tej pory. – Odparł z ironią. Dziewczyna wywróciła oczami. – A tak w ogóle skąd o tym wiesz?
- Widziałam was. Tak nie zachowuje się chłopak, dla którego dziewczyna nic nie znaczy. W sumie ona też nie zachowała się fair w stosunku do Louisa … Czy mi się wydaje czy ona chciała cię pocałować?
- Nie twoja sprawa. – Odburknął obrażonym tonem.
- Nie wściekaj się. Po prostu nie lubię kłamstw. Uważam że powinieneś powiedzieć swojemu przyjacielowi że jego dziewczyna chciała go zdradzić.
 Wtedy chłopak wstał i spojrzał na nią groźnie.
- To idź i mu to powiedz! Proszę droga wolna! A na drugi raz nie wtrącaj się w nie swoje sprawy, okej?!
Po tych słowach poszedł.
                                                                                  KONIEC
Specjalnie dla was, tak zamieszałam pomiędzy Karen i Harry’m. Miałam na nich inny pomysł, ale chcieliście żeby coś się działo. No to proszę! :D Coś tam powoli zaczyna …
Aha, miałabym taką prośbę, żeby każdy kto to przeczyta skomentował. Chciałabym zobaczyć ile was jest. No chyba że rzeczywiście są tylko te 5 osoby, które skomentowały pod poprzednim rozdziałem, którym oczywiście bardzo dziękuje :D. Wasze komentarze poprawiły mi humor.
Aha i jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Otóż, jak zapewne widzieliście napisałam na samym początku co wydarzyło się w poprzednich odcinkach, tak żebyście wiedzieli, jakie tematy będą poruszane w tym odcinku. Opisuje naprawdę sporo bohaterów i na pewno nie pamiętacie historii wszystkich. To będą nawet urywki z 4 odcinków wstecz jeśli zajdzie taka potrzeba.   Tak więc mam pisać co wydarzyło się w poprzednich odcinkach? Paa. ;d

19 komentarzy:

  1. fajny rozdział i czekam na następny ;D
    a z tym pisaniem co było w poprzednich odcinkach to dobry pomysł ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh My God!!!
    Jak ty świetnie piszesz. Naprawdę kocham twoje opowiadanie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Tylko proszę, niech Karen nie zdradza Lou

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki cudowny rozdział <3
    O_O Karen chciała pocałować Harrego....
    albo może chciała sprawdzić czy on też tego chce hmmm
    ale tego dowiem się w kolejnym odcinku na który czekam z niecierpliwością :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdaił Boski!:D
    I fajnie,że zamieszałaś między Harry'm a Karen.Ciekawe jak to się potoczy.(?)
    Moim zdaniem fajnie by było gdybyś pisała co było w poprzednich odcinkach,ponieważ czytam sporo blogów i czasami nie wiem o co chodzi i musze wracać do końcówki poprzedniego rozdziału żeby sb przypomnieć.:)
    Czekam na nexa i dużo wenny życzę.;)
    Caroo

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Moim zdaniem lepiej byłoby gdyby Karen była z Louisem, a nie z Harry'm.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hym.. Karen chciała pocałować Hazze o.O Mam mieszane myśli. Kocha Lou a chciała pocałować jego przyjaciela.
    Max się zmienia przeciesz to kujon, nie może chodzić na imprezy i się całować xD Ale dodatkowo kłamie troche mnie to zdziwiło, ale taka jest rola Max'a .
    Ciekawe jak by to pokazywali w telewizji ;p Heh już to sobie wyobrażam ;D Te wszystkie miny, słowa,ruchy.. Ciekawe i to bardzo ciekawe ;) Na początku myślałam, że naprawde Lou zdradza Karen, ale matka Lou mnie rozwala ;D
    – A czy to nie mój syn i Karen? Ooo, pogodzili się jak ślicznie.
    Ach.. te słowa, a widok bezcenny ^-^
    Po za tym odcinek jak zawsze świetny.
    Pozdrawiam,
    Weronika xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo, świetny rodział. ale myśle , że Karen powinna być z Louisem . czekam na następne (:

    OdpowiedzUsuń
  9. fajnie, że mieszasz troche z Karen i Harrym. podoba mi się to! co do rozdziału świetny jak zawsze ;p możesz pisać to co było w poprzednich odcinkach, to bardzo pomaga w czytaniu :] czekam na nexta ^-^

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział czekam na następny. A jeśli chodzi z tym pisaniem co było to fajny pomysł ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział <3
    Czekam na następny ;>
    -Margaritaa..

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdzial i czekam na nastepny i pisz co bylo w poprzednich odcinkach

    OdpowiedzUsuń
  13. super, że każdy nowy rozdział zaskakuje i to tutaj u cb najbardziej lubię :d mieszasz kochana i to porządnie :))) juz nie moge sie doczekac kolejnego i zapraszam do mnie na nowy:
    http://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu, to jest zajebiste!! <33 aż serce zaczęło mi mocniej walić. Przy twoim opowiadaniu zawsze się dobrze czuje , poprawia mi humor, po prostu się zawsze wzruszam :* Nie kończ tego, zajebiście piszesz.:D Czekam na następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Trochę zaskoczyła mnie postawa karen. Widziała dziewczynę i chłopaka całujących się i od razu uznała, że to lou! Może z początku nie lubiłam tego chłopaka, bo mnie wkurzał, ale teraz uważam, że jest naprawdę wporządku i nie byłby w stanie zranić dziewczyny którą kocha. Jest o nią zazdrosny-to fakt, ale faceci tacy już są i powinna to zrozumieć.
    Ciekawa jestem kiedy harry wyzna jej prawdę.
    Według mnie powinien to zrobić w inny sposób niż w ten który karen mu podpowiedziała. Gdyby ją pocałował z pewnością byłaby w szoku i nie wiedziała co zrobić, ale wiem jedno, że napewno odwzajemniłaby ten pocałunek.
    Przez chwilę również miałam wrażenie, że chciała go pocałować, bo co innego mogła zrobić przybliżona twarzą do jego twarzy? Być może dużo wypiła, ale to i tak by jej nie usprawiedliwiało.Poza tym jakoś nie mogę uwierzyć w to, że byłaby w stanie zdradzić lou.

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajne opowiadanie lubię jak mieszasz pomiędzy Karen a Harrym ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. szkoda że Harry z Karen się nie pocałowali a le i tak fajnie napisałaś ten odcinek

    OdpowiedzUsuń