One direction 3
Odcinek 51
Była to sobota,
godzina 8:00 rano, a Karen obudził pewien dźwięk. Na początku w ogóle nie zdała
sobie sprawy co to za dźwięk? Coś w połączeniu piania koguta z wokalem Maxa
(który był naprawdę, bardzo, bardzo okropny). Zaspana przeciągnęła się po czym
wstała. Była bardzo ciekawa co za geniusz ją obudził. Kiedy podeszła do drzwi,
zdała sobie sprawę że to … odkurzacz? Hm, o 8:00 rano? Twórcze. ,,Moja mama ma
genialne pomysły” – Pomyślała zirytowana. Tak, mama Karen miała manie na punkcie
sprzątania, ale jeszcze nigdy się nie zdarzyło by robiła to z samego rana.
Dziewczyna otworzyła drzwi i poszła korytarzem za głośnym dźwiękiem. W końcu
doszła do salonu gdzie jej oczom ukazała się … Juliette!
- Co ty do jasnej
cholery wyrabiasz? – Spytała zaspanym głosem, ledwo co kontaktując.
- No pomyślmy, ah już
wiem. Czytam biblie. – Odpowiedziała wywracając oczami. – Odkurzam, co nie
widać?
- Widać, ale o 8:00
rano? Powaliło cię? O 12:00 najwcześniej można zacząć porządki. Takie zasady,
trudno. – Odpowiedziała Karen, która dobrze wiedziała że w ich domu nie ma
takich zasad, no ale może wtedy Juliette przestanie hałasować.
- Karen, masz mnie za
idiotkę? Nie ma takich zasad, u ciebie w domu. – Powiedziała z zapałem
odkurzając dywan. – A ja lubię porządek, a ten dywan wyglądał okropnie.
Zupełnie zaniedbany.
- Moja mama go
wczoraj odkurzała!
- Nie kłam. Twoja
mama wczoraj była cały dzień w pracy. Ty chyba naprawdę masz mnie za idiotkę,
co? – Spytała wywracając oczami. Karen nie widząc innego wyjścia, odłączyła
odkurzacz od kontaktu i z satysfakcją spojrzała na swoją przyjaciółkę. – Co ty
wyprawiasz?! – Uniosła się.
- NIE będziesz
odkurzać o 8:00 rano w domu , jasne?
- Jasne to może być
słońce, a nie twój głupi zakaz. – Odparła Juliette ponownie włączając odkurzacz
do kontaktu. – A ja dokończę to odkurzanie czy tobie ci się podoba czy nie.
Karen wściekła,
wróciła na górę i położyła się z powrotem do łóżka. Po 10 minutach stwierdziła
że nie uśnie, tym bardziej że dziewczyna przyszła na górę i zaczęła odkurzać
swój pokój! Żałowała że jej rodzice są w pracy … Inaczej Juliette w ogóle nie
przyszedł by ten durny pomysł z porannym sprzątaniem … W końcu dziewczyna
wstała i przebrała się po czym zaczęła czesać. Właśnie w tym momencie do pokoju weszła jej przyjaciółka, z … tak, tak
odkurzaczem.
- O widzę że ty i
twój nowy przyjaciel postanowiliście mnie odwiedzić. – Rzekła z kpiną Karen.
- Tak, musimy
posprzątać twój pokój który przypomina burdel. – Odpowiedziała dziewczyna.
- O nie, nie won z
mojego pokoju! Ta przeklęta maszyna nie będzie zakłócać spokoju w mojej oazie! Możesz
tutaj być ale bez tego czegoś! – Powiedziała donośnym tonem Karen.
- Ale ja muszę tu
posprzątać, nie rozumiesz? Posprzątałam cały dom, to czemu miałabym ominąć twój
pokój? Źle bym się z tym czuła. – Stwierdziła dziewczyna.
Karen zirytowana jej
zachowaniem, wyszła ze swojego pokoju trzaskając drzwiami. Jej przyjaciółka
zachowywała się jak nawiedzona? ,,Hm, może wezwać egzorcystę?” – Zaczęła się z
rozbawieniem zastanawiać. Rzeczywiście, dobrze by jej zrobił …
***
Harry, był mega
szczęśliwy że jako pierwszy się obudził z 1D. A była to godzina 11:00, późno,
ale dla nich to dopiero świt! Kiedy tak podśpiewując ,,One thing”, zjechał po
barierce schodów przeżył szok! Otóż na kanapie siedziała Karen i czytała
gazetę. W ogóle nie zwróciła na niego uwagi, zupełnie jakby był nie widzialny.
A pierwsze co powinna zrobić, to wytłumaczyć się. No ale w końcu jest jego
przyjaciółką, ma prawo przebywać w ich domu ile chce i kiedy chce. Jednak
Styles trochę się zmartwił, miał nadzieje że jako jedyny w Londynie pierwszy wstał …
- Hej. – Przywitał
się, mając nadzieje że teraz Karen się wytłumaczy.
- Hej. –
Odpowiedziała machając mu lekko, nawet na niego nie patrząc. – Zrobiłam ci
tosty.
- Co? – Spytał Harry,
zaskoczony. – Tosty? Ty? W ogóle jak?
- W tosterze, wiesz
to jest takie urządzenie to robienia tostów. – Wyjaśniła z uśmiechem, odkładają
gazetę.
- Wiem! Chodziło mi o
to dlaczego zrobiłaś mi śniadanie? I w ogóle co ty tu robisz? Nie to że mam ci
to za złe, bardzo się cieszę że zaszczyciłaś ten dom swoją obecnością. –
Powiedział jednym tchem a potem usiadł na kanapie obok Karen, ponieważ
zakręciło mu się w głowie.
- Zrobiłam ci
śniadanie ponieważ mi się nudziło. Pomyślałam że ten zje kto pierwszy wstanie,
no i padło na ciebie! Mam nadzieje że będą tak samo ci smakować jak tosty
Louisa, a jak nie to wywal je do kosza. A jestem tutaj ponieważ Juliette
odbija, nie wiem, może ta miłość do Nialla ją tak zmieniła? Ale zachowuje się
okropnie! W całym domu sprząta i to o 8:00 rano!
- Co? Co to w ogóle
za godzina? – Spytał z rozbawieniem Styles. – Ale okej, fajnie że przyszłaś.
Tak dawno się nie widzieliśmy. Brakowało mi ciebie, zresztą jak twoich tostów.
- Nigdy ich nie
jadłeś.
- Ale wiem jakie są
dobre Louisa, a będąc jego dziewczyną musisz robić je tak samo dobre. –
Stwierdził Harry kierując się w stronę kuchni.
- No jasne! Bo wiążą
mnie z Lou, nawet te same więzy krwi. – Powiedziała z kpiną po czym się
roześmiała …
***
Po kolejnej próbie,
na której Skyller jak zwykle straciła nerwy głównie przez Liama, który aby ją
wkurzyć totalnie ją ignorował! Dziewczyna musiała zabrać mu telefon, aby
zwrócił na nią uwagę. No i rzeczywiście, zainteresował się nią aż za bardzo.
- Moje ramię. –
Powiedziała dziewczyna z wyrzutem patrząc się na Payne, który śmiał się
perfidnie.
- Czałoby zostawić
mój skarb w spokoju. – Odpowiedział.
- Najlepiej ożeń się
z nim! – Krzyknęła.
- A wiesz co że tak
zrobię? I nie zaproszę cię na nasz ślub! Buhaha. – Roześmiał się szyderczo. –
Zaproszę cały Londyn prócz ciebie i będziesz się czuła jak ostatnia ofiara
losu.
- Raczej jak
największa szczęściara. – Odparła wywracając oczami. – A teraz pozwól że pójdę
sobie.
- Dzięki. Naprawdę
jesteś wielka. Oszczędziłaś mi wymiotów na twój widok. – Odburknął i poszedł ze
śmiechem. ,,Boże, jaki on wkurzający!” – Pomyślała dziewczyna. Nienawidziła
tego chłopaka i nie miała pojęcia co mu takiego zrobiła? Hm, nazwała go
beznadziejnym, zapatrzonym w siebie egoistą … Ale to akurat według niej była
prawda, więc nie widziała powodu żeby ją ukrywać … Nagle przypomniało jej się
że musi porozmawiać z Harry’m. Kiedy był już prawie przy wyjściu, dziewczyna
stanęła naprzeciwko niego, zagradzając wyjście.
- Co jest? – Spytał
zaskoczony. Wtedy Skyller złapała go za rękę i pociągnęła na ławkę po czym go
na niej usadziła a sama stanęła obok.
- Jest mi mega
głupio. – Zaczęła po dłuższej chwili milczenia.
- No mi też jest
głupio siedzieć kiedy dziewczyna stoi … - Odpowiedział poważnie. Skyller wywróciła
kolejny raz oczami i usiadła obok niego.
- Wiem że to nie ty.
– Wydukała, a Styles spojrzał na nią zdziwiony. Nie rozumiał co miała na myśli.
– Wiem że to nie ty powiedziałeś fotoreporterom prawdę o moim ojcu. Już wiem
kto to był.
- Kto? – Spytał szybko
Harry zainteresowany tym faktem.
- On sam. –
Powiedziała ciężko wzdychając. – Po przyjęciu opowiedział im wszystko, a potem
sam mi się przyznał … Nie uwierzyłam ci …
- Właśnie nie
uwierzyłaś mi. – Rzekł chłopak patrząc na podłogę. – Ale to nie ma znaczenia.
- Jak to? –
Dziewczyna wydawała się być zaskoczona.
- Jesteś tylko moją
choreografką. Nikim więcej. – Powiedział wstając z ławki. Chciał się
odwdzięczyć za jej słowa na gali, że tylko dla One direction pracuje i nie
łączy ją z nimi nic więcej. Nawet się nie kolegują, co nie było prawdą, bo na
próbach świetnie się bawili.
- No tak …
Zapomniałam … Dobra pójdę już. Cześć. – Skyller się pożegnała i wyszła. Harry
stał tymczasem w jednym miejscu, milcząc. W sumie było mu jej żal, ale chciał
by trochę pocierpiała tak jak on, kiedy oskarżała go nie słusznie o wygadanie
wszystkiego fotoreporterom … W tej właśnie chwili do Stylesa podszedł Louis,
który całkiem ,,przypadkowo” podsłuchał ich rozmowę.
- Słyszałem. –
Powiedział cicho. – Jej własny ojciec powiadasz? Straszne.
- Taa, straszne.
- Ale … zastanawia
mnie jedno … Dlaczego powiedziałeś że Skyller jest tylko naszą choreografką?
Ona też się z nami przyjaźni … Niby nie chodzimy razem na imprezy, do kina, na
kręgle … Ale może powinniśmy zacząć? – Spytał Lou, czekając na reakcję ze
strony przyjaciela. Ten jednak tylko parsknął śmiechem.
- Z choreografką? Bez
przesady. Ona TYLKO dla nas pracuje. To wszystko. – Stwierdził.
- Czekaj … czekaj …
Znam to! – Wykrzyknął uradowany Tomlinson. Styles spojrzał na niego jak na
wariata, nic z tego nie rozumiał.
- Odbiło ci? Co
znasz? Gadasz jakimś tajemnym językiem?
- Znam to …
zachowywałem się tak samo oschle w stosunku do Karen … Ha ha! Nasz Styles się
zakochał! I to w kim? W naszej ,,choreografce”. Wow, muszę natychmiast
powiedzieć o tym Karen! Będzie miała zaciesz! O i Liamowi i Niallowi i Zaynowi.
– Louis tak się cieszył jakby jego zdjęcie było w gazecie. Harry tymczasem,
zareagował szybko i gwałtownie.
- Nie waż się tego
mówić K … Komukolwiek. – Powiedział ostro.
- Aaa, rozumiem,
boisz się że ta informacja dotrze do Skyller … Harry nie ma się czego wstydzić
… Chociaż wkurzysz Liama. Ale fajnie.
Stylesie jestem z ciebie dumny, nawet nie wiesz jak bardzo. – Tomlinson objął
ramieniem przyjaciela, jednak ten szybko odrzucił jego rękę.
- Nie podoba mi się
Skyller. – Wydusił przez zęby.
- Tobie się w ogóle
żadna dziewczyna nie podoba. – Odparł zirytowanym tonem. – Aż chyba zacznę mieć
wątpliwości co do twojej orientacji. Ja mam dziewczynę, Niall ma Juliette, Zayn
będzie mieć chyba Meg, Liam … hm Liam ma dziewczynę co drugi dzień, a ty? Nie
miałeś przez ten cały czas nikogo na oku?
- Nie. – Wyznał
szybko. Lou uniósł do góry jedną brew, jakby nie wierząc. – Znaczy, no …
podobała mi się jedna dziewczyna … ale to przeszłość … i jeszcze jedna mi się
podobała … ale to też przeszłość.
- Harry … błagam cię
nie kręć. Chcę znać prawdę … Chwila moment! Kochałeś się w Pani Wisson! I może
nadal kochasz? I jesteś załamany że odeszła, co?
- Pani Wisson to
przeszłość głupku. Teraz mam na oku inną, fajniejszą no i w moim wieku .. i … -
Tu się zaciął ponieważ złapał się za usta a potem zaczął w myślach panikować.
- Co? Hary się
zakochał?! Ja pierdole! Styles gadaj która to? Chyba nie Cathrin? Chociaż tym
też byś wkurzył Liama, więc śmiało! Zarywaj do niej! – Krzyknął ciesząc się jak
małe dziecko. Harry puknął go tylko w czoło, mówiąc ,,Nie twoja sprawa” i
wyszedł.
***
Kiedy wrócili do
domu, zmęczeni, po próbie w piątkowy wieczór, One direction ujrzało na swojej
kanapie Karen! Przecież kiedy wychodzili z domu, ona powiedziała że za pół
godziny wróci do siebie, tymczasem tak się nie stało. Liamowi, Zaynowi,
Niallowi a tym bardziej Louisowi dziewczyna nie przeszkadzała, tylko Harry miał
wątpliwości co do jej pobytu tutaj. Bał się że Tomlinson zacznie opowiadać iż
on kocha jakąś dziewczynę w swoim wieku no i Karen domyśli się prawdy, a to by
była najgorsza rzecz na świecie! Nikt nie mógł jej poznać, a tym bardziej ona!
Już wolał o tym powiedzieć Louisowi niż jej. Sam nie wiedział czemu. Przecież
to dziewczyny z reguły są bardziej wyrozumiałe, a Lou mógłby się nie źle
wkurzyć. Chociaż … kto go tam wie.
- A ty ciągle tu? –
Spytał Styles, a potem skarcił się w myślach. Mógł zadać inne pytanie.
- Zaraz sobie pójdę.
Przepraszam, troszeczkę się zasiedziałam, ale nie mam ochoty wracać do
walniętej Juliette. – Odpowiedziała schodząc z kanapy i kierując się w stronę
drzwi. Wtedy Louis złapał ją za rękę.
- Pójdziesz sobie,
później, teraz muszę ci coś powiedzieć … - Zaczął ciągnąc ją w strone kanapy.
Po chwili usiadł na niej, a dziewczyna stanęła naprzeciwko niego.
- No mów, tą
rewelacje. – Ponagliła go.
- Harry ma kogoś na
oku! – Wykrzyknął na cały dom. Aż z kuchni nadleciał Niall, któremu oczy się
jarzyły.
- Że jak? – Spytał
Horan, zaskoczony.
- Wcale nie. – Odparł
Harry. – Nie kocham się w żadnej dziewczynie.
- Sam mówiłeś że jest
w twoim wieku. – Przypomniał mu Louis. – Przestań kręcić i powiedz prawdę. –
Dodał z uśmiechem.
- No właśnie! Gadaj.
– Rzekł Niall śmiejąc się jak głupek. – Czy ona jest od nas młodsza czy
starsza? – Spytał, a Styles puknął go w czoło.
- Przecież powiedział
Lou przed chwilą że w naszym wieku! – Odpowiedział zirytowany i ugryzł się w
język. ,,Kurde, ale wtopa” – Pomyślał z przerażeniem. Tymczasem twarze jego
dwóch przyjaciół się rozjaśniły. Zachowywali się tak jakby to oni byli wybranką
Harre’go i właśnie się dowiedzieli że ich kocha.
- Gadaj jak ma na
imię! – Rozkazał Niall poważnym tonem.
- Bo co mi zrobisz? –
Odburknął Styles. Ten wzruszył ramionami i zaczął się gorączkowo zastanawiać co
też takiego mógłby mu zrobić … Zabrać jedzenie? Lustro? Marchewki? Telefon? Nie
… gdyby Harre’mu zginęły te rzeczy nie robiłby problemu. To raczej pozostali
One direction.
- Oh, dajcie mu
spokój. Jak nie chce to niech nie mówi. – Wtrąciła Karen. – Dobra idę do
kuchni, muszę się napić soku. – Zdecydowała i poszła. Styles tymczasem miał
milion myśli w głowie! A co jeśli ona wie, dlatego tak powiedziała? Przerażony
z bijącym sercem pobiegł za nią do kuchni.
- Gdzie macie sok? –
Spytała.
- W zamrażalniku. –
Odpowiedział Harry. – Nie pytaj. – Dodał widząc że chce to zrobić. Dziewczyna
więc nieco zaskoczona wyjęła sok po czym nalała go sobie do szklanki. Kiedy
wypiła pół, Styles stwierdził że musi coś powiedzieć. Nie wiedział tylko jak
zacząć.
- Strasznie lodowaty.
- Reklamacja do
swojego chłopaka. – Rzekł ze śmiechem, a zaraz potem spoważniał. – Ty wiesz?
- Co wiem? – Karen
jakby w ogóle nie rozumiała.
- Kim jest dziewczyna
która mi się podoba. – Odparł zbliżając się do niej. – W końcu powiedziałaś
żeby dali mi spokój, więc stwierdziłem że chcesz ze mną o tym pogadać … Tak,
tak wiem że ty mnie nie …
- Nie mam pojęcia. –
Rzekła szybko. – Powiedziałam tak tylko dlatego ponieważ wiem jakie to
wkurzające. Juliette nie chciała mi dać spokoju, kiedy jeszcze nic mnie nie
łączyło z Louisem. To wszystko … Ale możesz mi zdradzić kim jest ta dziewczyna.
Znam ją?
,,Aż za dobrze” –
Pomyślał chłopak. Wziął głęboki oddech i wydukał nie przekonywująco.
- Nie, raczej nie.
Ona … ona chodzi do innej szkoły.
Wtedy Karen wstawiła
kubek do zmywarki i spojrzała Harre’mu prosto w oczy. Zupełnie jakby coś
przeczuwała ale nie chciała się do tego przyznać. Go znów denerwowało że nie
widzi jego uczuć. Wolał żeby sama się domyśliła niż żeby miał jej to
powiedzieć. Chociaż tak najbardziej to pragnął przestać cokolwiek do niej czuć.
- Mam nadzieje że
kiedyś mi powiesz chociaż jej imię lub pierwszą literę.
- Kiedyś. – Zaznaczył
z uśmiechem. – Teraz jest na to za wcześnie po za tym my nigdy nie będziemy razem,
więc co za różnica.
- Harry, nigdy nie
mów nigdy. – Rzekła kierując się w stronę wyjścia. Kiedy była już przy drzwiach
odwróciła się by na niego spojrzeć. – A tak w ogóle to czemu nie będziecie
razem?
- Bo … bo jestem
pewien że ona nic do mnie nie czuje. No i ma super chłopaka, cały czas go
wychwala. Jest z nim szczęśliwa. Nie chce tego psuć. Źle bym się z tym czuł. –
Odparł.
- No wiesz, żadna
miłość nie jest na zawsze. Ta dziewczyna może jeszcze zmienić zdanie … Powiedz
jej o swoich uczuciach a zapomni o tamtym chłopaku, gwarantuje ci. –
Powiedziała i wyszła. Harry tymczasem został w kuchni sam, ciężko wzdychając.
,,Nawet gdybyś wiedziała o moich uczuciach, nie przestałabyś kochać Louisa” –
Pomyślał. Co innego gadać, jaką ta dziewczyna jest idiotką że go nie chce, a co
innego kiedy okazuje się że to ona jest tą dziewczyną. Wtedy wszystko się
zmienia, i nic nie jest takie proste.
***
Karen nie chętnie
wróciła do domu. Nie miała ochoty tam przebywać ze względu na Juliette! Co jej
strzeliło do głowy z tym sprzątaniem? Można lubić to robić, ale żeby o 8:00
rano?! I to jeszcze dziewczyna nie miała pewności że do tego czasu, skończyła
czyścić dom … Kiedy otworzyła drzwi do domu, zaczęła się rozglądać czy czasem w
pobliżu nie ma Juliette. Stwierdzając że chyba śpi, po cichu, zaczęła iść przez
salon do swojego pokoju. W połowie, usłyszała, czyjś głos:
- Musimy pogadać.
Dziewczyna
stwierdziła że to jej najlepsza przyjaciółka która siedzi na kanapie, odwrócona
od niej. Zaczęła się więc zastanawiać jak ją zobaczyła? Przecież była tak
cicho, że nawet samej siebie nie słyszała!
- Jak ty … - Zaczęła,
ale przerwała jej Juliette.
- Widziałam cię w
telewizorze. – Odparła, a potem spojrzała na nią. – Siadaj. – Powiedziała
wskazując na miejsce obok niej. Karen posłusznie wykonała rozkaz.
- Tak wiem. Źle się
czujesz, z tym że obudziłaś mnie o 8:00 rano, dzisiaj. Ale wiedz że nie mam ci
tego za złe, pod warunkiem że już więcej tego nie zrobisz.
- Co? Nie, nie o to
mi chodziło. – Powiedziała dziewczyna potrząsając głową. – To raczej ty mnie
powinnaś przeprosić.
- Ja? Za co? Za to że
obudziłam cię rano i może jeszcze chciałam odkurzać w twoim pokoju? – Spytała
Karen, wywracając oczami.
- Nie. Raczej za to
że zniknęłaś z domu na cały dzień i nie
odbierałaś moich telefonów. Tak się nie zachowują przyjaciele. Powinnaś
przeczytać książkę ,,Zasady przyjaźni”. Mam ją akurat w swoim pokoju. Chcesz? –
Spytała rześko, patrząc na przyjaciółkę. Karen wcale się nie odezwała, patrzyła
się tylko na nią, obojętnie. Była zaskoczona i nie wiedziała co powiedzieć!
Juliette, zachowywała się rzeczywiście jak nawiedzona.
- ,,Zasady przyjaźni”
– Spytała w końcu. – Co to za badziewie?
- Jak śmiesz mówić
tak o tej wspaniałej książce?! Ona nauczyła mnie być dobrą przyjaciółką. –
Powiedziała dumnie.
- Że jak? Masz ją
natychmiast wywalić! Ta książka jest do bani! I to w niej wyczytałaś że masz posprzątać
cały dom ? – Spytała dziewczyna, pewna twierdzącej
odpowiedzi. Juliette kiwnęła głową.
- Tak. Pisało tam że
trzeba się jakoś odwdzięczyć jeśli się zostaje na dłuższy czas u przyjaciółki,
a ja … po prostu chciałam dobrze. – Wyznała.
- Okej zróbmy tak …
będziesz zmywać, wynosić śmieci i pomagać mi w matmie, zgoda? – Spytała Karen
patrząc na nią.
- I od czasu do czasu
odkurzać w salonie, ale tylko w południe no i prze okazji mogę też umyć podłogę
albo zrobić kolację tak dwa razy w tygodniu … No i ewentualnie …
- Stop! – Powiedziała
z rozbawieniem. – Zdecydowanie za dużo. Moi rodzice cię uwielbiają , zupełnie
im nie przeszkadzasz, a tym bardziej mnie. Okej?
- Okej ale …
- Nie, nie, nie. –
Przerwała jej szybko. – Żadnego ,,ale”. Chyba jesteś pierwszą osobą na ziemi
która tak się pali do sprzątania.
- Nie wiem czy
pierwszą, ale na pewno ostatnią. – Stwierdziła ze śmiechem.
KONIEC
Dobra z wielkim
trudem napisałam dla was 51 odcinek. Wiem że był nudny, ale akurat odeszła mi
wena. Napisałam go dawno a nie chciałam nic zmieniać. 52 moim zdaniem jest
lepszy no i więcej się dzieje! … Aha no mam wrażenie że coraz mniej osób to
czyta.
Niby sporo
zagłosowało w ankiecie wejść też nie jest mało … Może szkoła i nie macie czasu
komentować? No ale skoro znaleźliście chwilkę by przeczytać to i chyba
znajdziecie chwilkę by napisać co sądzicie, nie? paaa
Rozdział boski.;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kiedy Harry wyzna miłośc Karen.Ciekawe jak ona zareaguje?
Chociaż Lou chyba bardziej do niej pasuje.
Czekam na nn. i życzę dużoo weny.;D
Caroo
Hej jak często dodajesz rozdziały?
OdpowiedzUsuńja na miejscu Karen zabiła bym Juliette gdyby mi odkurzała o 8 rano w weekend... rozdział cudowny i jestem ciekawa jak Karen zareaguje jak już jej Hazza wyzna miłość i co na to Lou... będzie ciekawie, życzę dużo weny i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńKURDE.... WARIUJĘ CO BĘDZIE Z HAZZĄ I KAREN.. KIEDY ON W KOŃCU WYZNA JEJ MIŁOŚĆ. TO NAJLEPSZE OPOWIADANIE POD SŁOŃCEM., JUŻ NIE WIEM JAK MAM CIĘ CHWALIĆ ♥♥♥ Szczerze mówiąc to ja bym chciała żeby coś zaszło między Karen a Hazzą. No ale z drugiej strony Lou. nie jest tak strasznie blisko z Kareenn. Hmm. Sama nwm. Cudowne opowiadanie. CZEKAM z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńU mnie również nowy odcinek, trochę krótki, ale nie miałam za bardzo czasu więcej napisać..
OdpowiedzUsuńJuliette jako pedantka? no proszę, nie znałam jej z tej strony.. W sumie, mało o niej pisałaś. Wszystko zawsze kręciło się w okół karen i chłopców, a teraz proszę. Gdyby ktoś obudził mnie o 8 rano odkurzając pokój, chyba nie wytrzymałabym i zrobiłabym temu komuś krzywdę. dla mnie 8 rano to środek nocy!
Przez chwilę tak samo jak lou pomyślałam, że harry zakochał się w skyller. Było to widać po tym jak przejął się wcześniejszą kłótnią z nią, ale teraz nie wiem już sama co mam o tym myśleć. Strasznie mieszasz w tym opowiadaniu ;d Jednego jestem pewna, nadal nie przeszło mu uczucie do karen. Kocha ją, choć według mnie to za dużo powiedziane. Napewno się zauroczył.. Jestem ciekawa czy ta informacja kiedykolwiek wyjdzie na jaw.
Strasznie mi go żal, naprawdę. Skoro dobrze wie, że karen nie zostawi lou dla niego, to powinien postarać się w niej odkochać. Nie mówię już żeby o niej zapomniał, bo to byłoby głupotą i nie byłoby takie proste gdyż karen codziennie u nich bywała.
mi się rozdział jak najbardziej podoba, super jest, czekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńJak zawsze przeczytałam wcześniej a z komem się spóźniłam xD
OdpowiedzUsuńJuż nie wiem co mam napisać bo wszyscy już to za mnie zrobili ;)
Świetne,świetne i poprostu świetne ;p
Czekam nn ;D
ja też komentuje dopiero teraz przepraszam :(((( no ale rozdział świetny, tyle się dzieje :) Ja nie wiem już sama z kim chciałabym zeby byla KAREN ale chyba z Hazza :) czekam na nn i zapraszam do mnie na kolejny :P pozdrawiam :P
OdpowiedzUsuńohh tylko byś przestała pisać opowiadanie ..to nwm co bym zrobiła c:
OdpowiedzUsuń