One direction 3
Cz1 Odcinek 52
O 5:00 rano ktoś
zaczął się dobijać do drzwi! Zaspany Louis któremu to walenie najbardziej
przeszkadzało zszedł po schodach i otworzył drzwi. W progu ujrzał swoją
mamuśkę, która z niewiadomych przyczyn postanowiła go tak wcześnie odwiedzić.
Christina widząc swojego syna złapała się za głowę! Jego włosy wyglądały
strasznie! Każdy w inną stronę. Przez moment zaczęła się nawet zastanawiać czy
to aby na pewno jej syn? Zupełnie inaczej wygląda kiedy się oprzątnie w
łazience.
- Mama? Co jest? Pali
się? – Spytał przecierając oczy.
- Nie, a może
powinno. – Powiedziała zmierzając go wzrokiem.
- To co jest? Masz
jakiś problem i nie mogłaś spać? – Spytał wpuszczając ją do środka.
- Nie. Otóż chodzi o
to że … kupiłam dom! – Wykrzyknęła pełna radości. Louis w ogóle nie zwrócił na
jej słowa uwagi. Ziewnął po czym powiedział:
- Mamo, ja za godzinę
muszę wstać do szkoły, błagam, daj mi jeszcze pospać.
- Dla twoich włosów
by było lepiej gdybyś tego nie robił. – Stwierdziła opryskliwie. Christina
bowiem twierdziła ,że człowiek nawet kiedy śpi, powinien ładnie się
prezentować. Była więc zawiedziona swoim synem, który tak na marginesie nie wyglądał, bardzo
tragicznie.
- Dzięki za radę, a
teraz błagam powiedz o co chodzi. – Powiedział chłopak, który miał wrażenie ,że
uśnie na stojąco.
- No przecież mówię!
Kupiłam dom. Czyż to nie wspaniała wiadomość?
- Tak to świetna
wiadomość, a teraz dobranoc. – Rzekł i kolejny raz ziewając zaczął wchodzić
schodami na górę.
- Słonko! A ty nadal
nic nie rozumiesz … - Stwierdziła ponuro, siadając na kanapie. – Przecież z
kupnem domu wiąże się parapetówka!
- Aaa, To zmienia
postać rzeczy. – Powiedział z uśmiechem. – to kiedy ta impreza i o której? –
Spytał orzeźwiony. Już nie wyglądał na zmęczonego.
- No właśnie dzisiaj.
– Odparła jakby trochę zawstydzona. – Zapomniałam powiedzieć o tym TYLKO wam.
- A Karen?
- Już wie. Dzwoniłam
do niej dwa dni temu. No cóż, pewnie stwierdziła ,że już wiesz dlatego ci nic
nie mówiła. Dobra to ja lecę, pa słonko. – Rzekła kierując się w stronę
wyjścia. Louis zmarszczył czoło i powiedział:
- Czekaj bo … -
Zaczął, ale jak zwykle przerwała mu Christina.
- Dobra, dobra
przyznaję się! Karen wie od trzech dni. – Oznajmiła zrezygnowanym tonem.
- Ale ja nie o to. Na
którą jest ta impreza?
- Na 20:00, powiedz
chłopakom że mogą zabrać osoby towarzyszące i niech na pewno wpadnie ten
przemiły chłopak, Max.
Tomlinson kiwnął
głową. Zdziwił go tylko fakt, że ten kujon pojawia się na prawie każdej
imprezie.
- Zaraz, zaraz Karen
wie od trzech dni a ja dowiaduje się dopiero teraz? – Jęknął, jednak w
odpowiedzi usłyszał trzask drzwi.
***
Na lekcji
angielskiego Louis był tak zmęczony ,że podłożył ręce pod głowę i usnął!
Oczywiście nauczycielowi się to nie spodobało. Stwierdził, że jego lekcja po
prostu była taka nudna.
- Louis, co ja przed
chwilą powiedziałem? – Spytał Ryan. Wtedy chłopak się ocknął i spojrzał na
niego zdziwiony.
- Powiedział pan:
Louis co ja przed chwilą powiedziałem? – Odpowiedział dumnie.
- Bez żartów. –
Podkreślił. – Moje lekcje naprawdę są takie beznadziejne? – Spytał patrząc mu
prosto w oczy.
- Nie, nie o to
chodzi. Ja … ja po prostu się nie wyspałem. – Powiedział.
- Ja też, ale nie
śpie. Dobra, daruje ci to. Ale uważaj następnym razem. – Rzekł i zajął się
prowadzeniem lekcji, a Lou był taki wściekły że znów nie słuchał ale na
szczęście Ryan go już nie zapytał …
***
Na przerwie Louis
okropnie narzekał na anglistę. Uważał ,że obraził go i niepotrzebnie się
czepia. Pozostała czwórka One direction uważała inaczej.
- A słyszeliście ten
jego ton? Jakby się miał za kogoś lepszego. – Powiedział obrażony.
- To czałoby nie
zasypiać na lekcji. – Odpowiedziała na to Karen. Jej chłopak spojrzał na nią z
wyrzutem.
- O przepraszam ,że o
5:00 rano obudziła mnie moja kochana mamuśka!
- To nie wina Ryana.
A spanie na lekcji było trochę bezczelne. – Stwierdziła dziewczyna, Tomlinson
miał coś powiedzieć, ale wtrącił się Liam:
- A co chciała od
ciebie o 5:00 rano?
- Aaa, sorry
zapomniałem wam powiedzieć. Jest dzisiaj impreza u niej w jej nowym domu o
20:00. Macie zabrać osoby towarzyszące, jeśli chcecie. Aha i konicznie musi
pojawić się tam Max.
- Naprawdę jestem
zaproszony na imprezę? – Spytał Max wychodząc z klasy. Oczy jarzyły mu się ze
szczęścia. Ostatnio okropnie polubił imprezowanie a zaczęło się to od dziwnej
przyjaźni z Harry’m.
- Podsłuchiwałeś? –
Spytał ostro Payne.
- Tak, jesteś
zaproszony na impreze. Możesz przyjść z osobą towarzyszącą. – Powiedział Louis.
- Przyjdę sam. –
Zdecydował i poszedł. Po chwili nadeszła Cathrin. Dziwnie się uśmiechała czym
irytowała chłopaków. Dobrze wiedzieli co powie.
- Nie. – Rzekł szybko
Tomlinson. Dziewczyna wydawała się być zaskoczona jego słowami.
- O co ci chodzi? –
Prychnęła niezadowolona.
- Nie możesz przyjść
na parapetówkę do mojej matki. – Wyjaśnił z chytrym uśmieszkiem.
- I tak nie miałam
zamiaru. A nawet jakbym chciała to dlaczego nie mogę, co? Bo jestem zwykłym
człowiekiem, nie jestem kimś sławnym? – Spytała patrząc się na nich morderczym
wzrokiem. Co za zmiana! Cathrin wściekła na swoich idoli.
- Nie, po prostu nie
jesteś zaproszona, to wszystko. – Odpowiedział spokojnie Louis.
- Aha. – Wydukała i
odeszła od nich. – Ale to się może zmienić … - Powiedziała do siebie po cichu …
Kiedy przechadzała się po korytarzu zauważyła Maxa gadającego z jakąś
dziewczyną! Była mega zdziwiona! Bo kiedy to kujon rozmawia z dziewczynami? No
chyba że z nauczycielkami ale one się nie liczyły. Pogawędka chyba dobrze mu
szła, bo owa panna uśmiechała się często. – Ekhem, mogę cię prosić na 5 minut.
– Rzekła dziewczyna pukając chłopaka w plecy.
- Po co? – Spytał
ostro. – Nie widzisz że rozmawiam? – Dodał odchodząc na parę metrów od
dziewczyny z którą uciął sobie pogawędkę.
- Widzę, nie jestem
ślepa. – Odburknęła.
- Więc czemu mi
przeszkadzasz? Staram się właśnie poderwać tą dziewczynę. W końcu muszę z kimś
iść na imprezę do matki Louisa. A ona chyba jest mną zainteresowana … - Rzekł
patrząc się na nią.
- Jest tobą
zainteresowana bo wie jakie masz wobec niej zamiary … - Stwierdziła zirytowana.
– Ale nie ważne. Chodzi o to żebyś mnie zaprosił na tą imprezę!
- Że jak? No chyba ci
odbiło. Ja ide z tą blond pięknością, a nie z … z tobą. – Powiedział patrząc na
nią z wyższością. – I ty też nie zwróciłabyś na mnie uwagi, gdybym nie szedł na
tą imprezę.
- Masz rację. –
Przytaknęła dziewczyna ku zdziwieniu chłopaka. – Ale mam w tym swój cel. Liam
bardzo, ale to bardzo nie chce bym pojawiła się na tej imprezie no i nie mogę
się tam zjawić bez osoby która jest na nią zaproszona. Nikt z One direction tego
nie zrobi, więc Max … błagam jesteś moją ostatnią deską ratunku.
- Nie przekonasz
mnie. – Rzekł zaplatając ręce w koszyczek. – Stary Max który się na wszystko
zgadzał przepadł, teraz jest nowy Max, stanowczy.
- Nie wciskaj mi
kitu. – Odpowiedziała Cathrin, która była pewna że to tylko głupie gadanie. W
tym momencie wpadła na pewien pomysł, który na pewno przekona chłopaka. –
Słuchaj, może zgodzisz się kiedy dowiesz się iż Liam ma cię za idiotę. Uważał
że nie jesteś w stanie powiedzieć w którym roku była rewolucja Francuska, czy
co to było liberum veto! On cię ma z totalnego głupka!
- Co? Już ja mu
udowodnię że się myli! Pójdę mu powiedzieć że rewolucja Francuska była w roku 1789 a liberum veto to …
- Max ty nic nie
rozumiesz! Musisz się zemścić! A najlepszą zemstą będzie zabranie mnie na
imprezę! Gdy Liam cię zobaczy ze mną wpadnie w szał! – Wykrzyknęła z radością.
- Naprawdę? – Spytał
chłopak, którego już prawie udało się przekonać.
- No oczywiście.
Wtedy na pewno zda sobie sprawę że jesteś mądry i rzeczywiście wiesz te
wszystkie rzeczy.
- Może masz rację …
No okej. A więc Cathrin czy pójdziesz ze
mną na tę imprezę dziś wieczorem?
- No oczywiście! –
Powiedziała z uśmiechem. ,,Taa nowy stanowczy Max” – Pomyślała.
***
Wieczorem o 20:00 One
direction przyszło na imprezę. Louis z Karen, Harry sam, Zayn ze Skyller miał
zaprosić Megan ale powiedziała że ma masę pracy , Liam z Tarą a Niall
oczywiście z Juliette. W środku okazało się że jest już John z Charlim , Sean z
jakąś dziewczyną z rudymi włosami i dwie przyjaciółki Christiny z czasów
studenckich.
- Wow, mamo!
Zajebisty dom. – Stwierdził Louis wchodząc do środka.
- Tak jest piękny. –
Powiedziała Karen rozglądając się dookoła. W salonie przeważał głównie kolor
czerwony, ale to nie przeszkadzało dziewczynie ponieważ go lubiła. Na ścianie
wisiał plazmowy telewizor, a pod nim znajdował się kominek. Pomieszczenie było
ogromne, to tak jakby skleić 5 sypialni Karen a może jeszcze więcej.
- To samo pewnie
myślisz o Ryanie. – Odburknął Tomlinson.
- No jasne! Masz
rację drogi Louisku, cały czas o nim myślę. Nie mogę spać i w ogóle jestem w
nim zakochana! – Powiedziała wywracając oczami po czym się od niego oddaliła.
Była wściekła że Louis jest o niego zazdrosny. Jakby miał o co!
- Śliczny dom. –
Wtrącił Harry, kiedy nastąpiła cisza.
- A gdzie muzyka? –
Spytał Liam otwierając paczkę chipsów.
- John! Włącz muzę! –
Krzyknęła Christina do swojego męża. Ten kiwnął głową i włączył więżę stereo.
Uszom gości, okazała się spokojna muzyka.
- Co to jest za rodzaj
muzy? – spytał Payne przysłuchując jej się uważnie.
- Mamo! Bez przesady
jesteś stara ale nie aż tak! – Powiedział Louis. Jego matka spojrzała na niego
groźnie. Jak śmiał użyć słowa ,,stara”. To niedorzeczne!
- To tylko taki
żarcik. Żeby was wkurzyć, podłe dzieciaki. – Powiedziała ze śmiechem i
przełączyła na bardziej taneczną muzykę. Wtedy Niall poprosił do tańca Juliette
która się zgodziła, a Sean swoją rudą dziewczynę. Tara tymczasem czekała aż
zrobi to Liam, jednak on wlepiał wzrok w jedną z przyjaciółek Christiny, która
mimo że nie była zbyt młoda, ale trzymała się nie źle … Po 10 minutach,
usłyszeli dzwonek do drzwi. Matka Louisa, poszła otworzyć, uśmiechając się
znacząco do gości. Najwyraźniej czekała na kogoś. Jej optymizm zgasł kiedy
ujrzała Maxa i Cathrin!
- A wy kto? – Spytała
zmierzając ich wzrokiem.
- Ludziowie. –
Odpowiedziała z kpiną Cathrin. – Możemy wejść?
- Jeśli powiecie kim
jesteście. – Zdecydowała Christina. – Nie będą mi obcy ludziowie, włazić do
chałupy.
- Ja jestem Max a to
jest Cathrin. – Powiedział chłopak. Wtedy kobiecie twarz się rozjaśniła i
gestem ręki zaprosiła ich do środka. Max poczuł się urażony że mama Tomlinonsa
nie miała pojęcia jak wygląda, a tak bardzo chciała by przyszedł na imprezę. A
może Lou kłamał i wcale go tu nie chciała? Ten chłopak jest czasem naprawdę
dziwny.
- Przepraszam Max,
ale w pierwszym momencie cię nie poznałam. – Rzekła kobieta, której
najwyraźniej zrobiło się głupio z tego powodu. – Rozgośćcie się. – Dodała i
odeszła od nich, nim zdążyli cokolwiek powiedzieć.
- Duży dom. –
Stwierdziła Cathrin.
- I ładny. – Dodał
Max. – Ooo patrz kto idzie w naszą stronę. – Powiedział z uśmiechem, wskazując
ruchem głowy na Liama który wyglądał na wściekłego. Dziewczyna obserwowała go z
satysfakcją.
- Co ona tu robi? –
Spytał ostro Payne, patrząc się na towarzysza Cathrin.
- Stoi. –
Odpowiedział ze śmiechem. – A na serio to przyszła ze mną. Nie obchodzi mnie że
ci to nie pasuje.
- No proszę, zrobisz
wszystko by wepchnąć się tam gdzie cię nie chcą. – Powiedział Liam, patrząc się
na dziewczynę z pewnym podziwem.
- Wiedziałam że
będziesz wściekły, a wiesz jak cię nienawidzę. – Odpowiedziała ze sztucznym
uśmieszkiem.
- Mówiłeś o mnie
takie okropne rzeczy że musiałem ją tu przyprowadzić. Jak śmiałeś powiedzieć że
jestem głupi? Miałem średnią 5,40! – Krzyknął Max obrażonym tonem.
- Wcale nie
powiedziałem że jesteś głupi, ale stwierdzam że jesteś naiwny. Uwierzysz we
wszystko co powie ci ta jędza. – Rzekł Payne po czym oddalił się od nich. Wtedy
kujon spojrzał zaskoczony na Cathrin. Po paru sekundach zdał sobie sprawę o co
chodziło Liamowi. Nie mógł uwierzyć że tak go oszukała.
- Nie odzywaj się do
mnie. – Rzekł zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć i oddalił się od
niej. Cathrin ciężko westchnęła, nagle poczuła się tak dziwnie obco na tej
imprezie. Zupełnie jakby tu nie pasowała. Nie żałowała że oszukała Maxa, wręcz
przeciwnie. Ogólnie nawet jej nie było go żal …
Karen tymczasem
siedziała smutna na kanapie. To całe przyjęcie ją wcale nie bawiło. Louis jest zazdrosny
i cały czas jej dogryza. Nie rozumiała jego zachowania. Była wręcz na niego
wściekła. Nie miała ochoty na niego patrzeć … Nieoczekiwanie przysiadła się do
niej Cathrin! Przez parę minut w ogóle się do siebie nie odzywały. Totalna
cisza …
- Nudy, co? – Zaczęła
Cathrin. Karen wzruszyła tylko ramionami.
- Nie wiem. Zależy
czy ktoś ma takiego okropnego chłopaka jak ja czy nie. – Powiedziała. Po chwili
spojrzała na dziewczynę ze zdziwniem. – Cathrin? A co ty tu robisz?
- Przyszłam z Maxem.
Chciałam się zemścić na Liamie. Wiedziałam że moja obecność go wkurzy. Mój plan się nie powiódł jednak i to ja jestem
pokrzywdzona. – Odparła. Karen wywróciła tylko oczami, taa Cathrin
pokrzywdzona. Nie zły żart.
- Nie chce się z tobą
kłócić, ale … musiałaś nagadać jakiś głupot Maxowi skoro cię tu ze sobą zabrał.
- Powiedziałam że
Liam nazwał go głupkiem.
- Oh! – Karen złapała
się za usta. – To najgorsza obelga dla Maxa! Jesteś podła. – Dodała ze
śmiechem.
- Sama jesteś podła.
– Stwierdziła Cathrin odchodząc od niej. No cóż, najwyraźniej nie zrozumiała
żartu Karen …
Po 15 minutach,
zabrzęczał kolejny dzwonek u drzwi. Tym razem Christina była pewna kto to. Cała
w skowronkach poszła otworzyć. Nie myliła się to goście których wyczekiwała.
Jej bardzo dobra przyjaciółka i jej córka!
- No witaj! –
Powiedziała z uśmiechem.
- Cześć. –
Odpowiedziała Keri. – Piękny dom.
Wspaniale go urządziłaś. – Dodała wchodząc do środka. – A imprezka jaka
świetna! No, no postarałaś się. Oczywiście dzięki za zaproszenie. Aha i czy
mogłabym poznać twojego syna?
- No jasne. –
Odpowiedziała Christina. – Louis! – Krzyknęła głośno, starając się przekrzyczeć
muzykę. – Louis! – Zrobiła to ponownie kiedy nie podszedł do niej, chociaż ona
go widziała.
- Co jest? – Spytał w
końcu racząc udać się w jej stronę.
- Poznaj moją
przyjaciółkę Keri i jej córkę. – Powiedziała jego mama.
- O kurwa! – Wrzasnął
patrząc na córkę jej przyjaciółki. Totalnie go zatkało! To jakiś żart? Ten
świat naprawdę jest tak mały?
- Wyrażaj się
małolacie, albo kara na telefon. -
Powiedziała Christina ostro.
- Sorry mama, ale …
ale … to zołza. – Rzekł po czym ugryzł się w język. – Znaczy Zooey, ona … ona …
ona kolegowała się z Zaynem. Znam ją. – Dodał z głupim uśmieszkiem.
- A on tu jest? –
Spytała dziewczyna z nadzieją w głosie.
- Jest, ze Skyller. –
Odpowiedział.
- A kto to? – W
głosie Zooey pojawiła się zazdrość.
- Nasza choreografka,
ale nie masz powodów do zazdrości. Nie będą razem, to już raczej z Megan. –
Rzekł ze śmiechem. Wtedy Zooey spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Megan? Moją
menedżerką czy zna jakąś inną? – Spytała patrząc się na niego podejrzliwie.
- Oczywiście że z
inną! – Powiedział chłopak. – Twoją Meg nie śmiałby tknąć. – Dodał głośno się
śmiejąc po czym odszedł od nich. Brr, to było okropne. – Pomyślał.
***
Zooey zaczęła coś
podejrzewać. Bała się że Zayn i Megan naprawdę mogą mieć się ku sobie. Nie
miała pojęcia tylko gdzie się poznali? Przecież jej menadżerka jest wiecznie
zapracowana i nie ma nawet chwili wolnej … A może to tylko zwykła paranoja?
Przecież jak słusznie zauważyła Meg, nie ma czasu wolnego …
- Hej Zay. –
Przywitała się dziewczyna, kiedy on rozmawiał ze Skyller. Chłopak widząc ją wybałuszył oczy i wstrzymał oddech.
Wyglądał naprawdę przekomicznie.
- Śledzisz mnie? Zooey
to jest chore! – Krzyknął zdenerwowany.
- To ja może pójdę
się czegoś napić. – Powiedziała Skyller i zniknęła. Nie chciała się mieszać w
ich konflikt. Malik tymczasem, cały czas patrzył się na modelkę ze złością.
- Nie śledzę cię,
głuptasie. – Odpowiedziała śmiejąc się. – Moja mama jest przyjaciółką matki
Louisa. – Dodała. Wtedy chłopak odetchnął z ulgą ale tylko na moment, ponieważ
przypomniało mu się że mimo iż dziewczyna nie ma na jego punkcie obsesji, cały
czas tu jest, stoi, oddycha, mówi …
- To fatalnie. –
Wypsnęło mu się, a zaraz potem się roześmiał. – Znaczy eee … eee .. no fajnie …
A właściwie! – Nagle się uniósł. – Co ja się będę tłumaczyć, wywaliłaś mnie ze
swojego mieszkania, a właściwie to twoi ochroniarze.
- Bo zachowałeś się
jak kretyn!
- O przepraszam, nie
wiedziałem że przyniesienie róż robi ze mnie kretyna. – Stwierdził z sztucznym
uśmiechem.
- Nie chodziło o
róże, tylko o to że mnie olewałeś i ignorowałeś! Mogłeś powiedzieć że cię nie
interesuje. A zresztą ty sam mnie zagadałeś. Nie prosiłam cię o to. –
Przypomniała mu dziewczyna.
- To Louis cię
zagadał pomimo moich protestów!
- Czyli … czyli to
wszystko wina Louisa. – Powiedziała Zooey. – No pięknie, pięknie. Będzie mi
zwracał tydzień mojego życia, kiedy jak głupia czekałam na twój telefon.
- Ty czekałaś na mój
telefon? Nie rozśmieszaj mnie! Dzwoniłaś jak wariatka 10 razy dziennie!
- Bo myślałam że coś
ci się stało! Bałam się o ciebie.
- Naprawdę? – Spytał
wyraźnie zaskoczony.
- Nie. Po prostu mi
się nudziło. – Odparła szczerze, biorąc z tacy kieliszek szampana. Zayn zrobił
po chwili to samo. – Podobno spotykasz się z Megan? – Spytała nagle.
- Skąd wiesz? –
Chłopak był bardzo zdziwiony jej słowami. Domyślał się już kto wyznał jej
prawdę … Ah ten przeklęty Tomlinson!
- A słyszałam to i
owo. Nie ważne, zresztą. – Rzekła Zooey. – Zupełnie mi to nie przeszkadza. –
Dodała.
- C … co? – Jęknął Zayn który nie wierzył że
ona to powiedziała. Pomyślał że zaraz powie iż to żart, czy coś …
- To co słyszałeś,
nie przeszkadza mi to. Umawiaj się z kimś chcesz aha … tylko pamiętaj … Megan
jest strasznie zapracowana więc może czasami a nawet często nie mieć czasu na
wasze spotkania. Oczywiście postaram się by miała wolne akurat wtedy kiedy
będzie wasza randka ale wiesz jaki jest show – biznes nigdy nie wiadomo kiedy
nagle … coś niespodziewanego się wydarzy.
- Skończyłaś gadać? –
Spytał Malik ziewając. – Czyli mam rozumieć że kiedy będą odbywać się nasze
randki ty akurat w tym samym czasie będziesz miała jakąś ważną sprawę którą,
natychmiast, trzeba załatwić?
- Nie, zupełnie źle
się zrozumieliśmy. Postaram się żeby tak się nie stało. – Odpowiedziała z
szerokim uśmiechem, po czym się od niego oddaliła …
KONIEC
Zrobiłam to w dwóch
częściach bo chciałam jeszcze parę rzeczy opisać co zdarzyły się na tej
imprezie. Jedna rzecz na pewno was zaskoczy! Chodzi mi tu o scenę miłosną, ale
nie tych bohaterów co sądzicie :D. Aha i chciałabym bardzo podziękować za ostatnie komentarze. Naprawdę poprawiły mi humor :P. Chcieliście żeby było więcej Harre'go i Karen, no i będzie, oczywiście że będzie, ale w swoim czasie buhaha :) ... Ktoś pytał co ile dodaje rozdziały, a więc odpowiem że całkowicie różnie. Raz co 3 dni, raz co 4 a nawet zdarza mi się 5! Ostatnio jednak pojawią się co 4 dni. Na razie chyba tak pozostanie, chyba że nagle najdzie mnie super wena i napiszę 6 odcinków na zapas! :D. Dobra kończę, paa.
Ps. Cieszę się że to czytacie! ;p
Świetne;) Myśle, że właśnie o to chodzi w tym opowiadaniu Karen i Louis mają się sprzeczać albo kłócić ;D
OdpowiedzUsuńPomyślałam sobie, że córka to będzie Eva a tu taki szok ;P
Czy Zooey się zakochała ? Może dowiem się w kolejnym odcinku na który nie moge się doczekać.
Zawsze, raczej w każdym odcinku jest coś zabawnego i ryjek mi się uśmiecha ;]
Ciekawe co będzie pomiędzy Harrym i Karen. Ale jednak Lou lepiej do niej pasuje. Wszytko jest możliwe w tym opowiadaniu.
Dziewczyno masz wielką wyobraźnie.-Oczywiście pozytywnie ^.^
Życze dużooo weny <3
super ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że szybko dodasz nowy rozdział ;)
Cudowny rozdział... gdyby moja mama zrobiła mi pobudkę o 5 rano to bym ją zabiła hehe Lou jak się ożywił jak się dowiedział że chodzi o parapetówkę :D Carhrin jest wredna, ale może w końcu zrozumie że jej nikt tam nie chciał i da sobie spokój....ale wątpię w to. A co z Zooey co ona taka miła, boże piorun ją pierdolnął czy bóg jej się objawił.. hehe czekam na nn z niecierpliwością <33
OdpowiedzUsuńU mnie również nowa część.
OdpowiedzUsuńMama louisa zawsze mnie rozbrajała. Kiedyś w jednym serialu była taka babka, która nawet idąc spać, nakładała na siebie kilo tapety tłumacząc, że w łóżku też trzeba ładnie wyglądać. Jak dla mnie to głupota, ale są ludzie i ludzie ;D
O nie! Byłam pewna, że Max postawi na swoim i nie zaprosi tej wstrętnej paniusi, a tu proszę. Wystarczyło tylko jedno niewinne kłamstewko, a on już zgadza się ją zabrać. Według mnie Max powinien przemyśleć swoje zachowanie. Rozumiem, że nauka jest dla niego ważna, że lubi się uczyć i lubi wszystko wiedzieć, ale nie powinien się tak zachowywać.
Tak samo jak karen uwielbiam czerwony kolor, jak dla mnie wszystko mogłoby być w tym kolorze ;D kiedyś miałam nawet taki pomysł żeby każdą ścianę w pokoju zrobić na czerwono, a sufit na czarno. Fajnie by to wyglądało ;d
Na miejscu karen również byłabym strasznie wściekła na lou. Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że nowy nauczyciel wpadnie jej w oko? Przecież dobrze wiedział, że ona go kocha. No chyba, że jej nie ufał i nie wierzył w to co mu mówiła. Niby z jednej strony to dobrze, że jest o nią zazdrosny. Pokazuje, ze ją kocha, zależy mu na niej i nie chce jej stracić, ale zaś z drugiej strony nie jest to za fajne. Niektórzy aż za bardzo są zazdrośni przez co związki bardzo szybko się rozpadają.
I co mnie najbardziej zdziwiło? że mama zooey zna się z matką lou, a zaś ona sama spytała się czy zayn również jest na tej imprezie. Miałam lekkie wrażenie, że w jakiś sposób za nim tęskniła i żałowała, że zachowała się tak, a nie inaczej.
Znów jestem zaskoczona!
Myślałam, że zooey będzie wkurzona na zayna za to, że spotyka się z megan, a tu coś takiego. Czyżby ta dziewczyna się zmieniła? A może tylko udaje inną, lepszą, bo coś kombinuje?
Czekam na kolejny odcinek :)
Jestem mega ciekawa co będzie dalej z Harrym , Karen i Lou. Kurde chciałabym żeby coś zaszła między Karen a Hazzą,. CHCIAŁAM CI NAPISAĆ ,że cię ubóstwiam dziewczyno. Masz wenę , talent... wgl. odbiegając od tematu 1D świetnie piszesz.. Pomyśl o tym bo może z tym wiąże się twoja przyszłość.Widać ,że lubisz pisać i dobrze ci to wychodzi. Śledzę ten blog już dosyć długoo. O innych zapominałam.. Ale zawsze jak wracam ze szkoły wchodzę na kompa i patrzę czy dodałaś kolejny świetny rozdział. Uwielbiam to opowiadanie. Nie wiem już jak cię chwalić bo tego chyba nie da się opisać. Życzę ci wytrwałości , weny , cierpliwości i czasu. i proszę żebyś nadal pisała. Wiedz że ja będę to czytać ; * - KIN.
OdpowiedzUsuń