sobota, 8 czerwca 2013

One direction 4 odcinek 83

One direction 4
Odcinek 83
Liam nie wiele pamiętał z poprzedniej nocy. Wiedział tylko, że wydarzyło się coś czego chciałaby nie pamiętać. Przypomniała mu się nawet sytuacja Zayn’a i Zooey. Teraz doskonale ich rozumiał. Takie coś może się przytrafić praktycznie każdemu! No ale nie pił alkoholu, więc o co chodziło? Nie miał pojęcia jak to wyjaśnić.
Leżał właśnie na łóżku i gapił się w sufit próbując sobie coś przypomnieć. Starał się nie patrzeć na osobę, która leżała obok niego. Nie chciał przeżyć takiego samego szoku jak za pierwszym razem. Ah, gdyby można było cofnąć czas … nigdy by tego nie zrobił. Przecież jej nawet nie lubił. To wkurzająca laska.
Otóż po drugiej stronie łóżka znajdowała się Jennifer! Jeszcze spała na szczęście, bo Payne chciał jej urządzić awanturę po tym jak się obudzi. Miał wrażenie, że go wykorzystała. Okropne uczucie. Ona ma 23 lata a on 17! Niby taki związek nie jest zabroniony ale … jego mama jest katoliczką więc gdyby o tym wiedziała to … ho, ho. Działoby się.
- O! Liam. Hej. A co ty tu robisz? – spytała policjantka, która otworzyła oczy i teraz je przecierała.
- Ja? Co TY tu robisz? To mój dom! Chyba. – Chłopak rozejrzał się uważnie po sypialni. Odetchnął z ulgą kiedy jednak zdał sobie sprawę, że tu mieszka. Nie chciałby być w jej mieszkaniu. Nie miał na to ochoty. Jeszcze by go dorwali dziennikarze!
- No twój, twój. – Jennifer podniosła się do pozycji siedzącej i ziewnęła. – Ja już chyba będę się zbierać.
- I to w trybie natychmiastowym. – zaznaczył Li, patrząc jak dziewczyna się ubiera. Ona zmarszczyła brwi. Nie takiej reakcji się spodziewała. Pomyślała, że po tym co się stało będzie ją lepiej traktować a on? Szkoda gadać.
- Słucham? W trybie natychmiastowym? To ja zadbałam żebyś bezpiecznie trafił do domu a ty takie coś odwalasz? Żałosny jesteś.
- Sam chyba umiem bezpiecznie trafić do domu, co nie?
- Nie jeśli jesteś totalnie zalany. A byłeś. – odpowiedziała dziewczyna i wyszła z jego pokoju trzaskając drzwiami. Payne siedział tak jeszcze przez kilka minut. Zastanawiał się nad całą tą dziwną sytuacją. A może to sen? Ale jest dziwnie realny. Jak na to zareaguje reszta? Znów będzie obiektem kpin. Masakra jakaś. Po chwili Jennifer wróciła, była cała czerwona ze wściekłości. – Nie masz serca! Jesteś jak wszyscy faceci! Nie czuły i głupi! Myślałam, że coś się zmieni a ty każesz mi spadać? Po prostu nie wierzę! – Dziewczyna wzięła poduszkę z podłogi i rzuciła nią w Liama. – Współczuje wszystkim laskom, które będą miały z tobą do czynienia! Bo z nami to koniec!
- A kiedy my byliśmy parą? No chyba, że w tą jedną noc zdążyliśmy zostać parą i się ze sobą przespać. Co jeszcze? Może wzięliśmy ślub i mamy dziecko? Czy ja o czymś kurwa nie wiem?!
- Taa i zdążyliśmy jeszcze poznać moich rodziców. – odburknęła z ironią. – Głupek. – Jennifer znów zatrzasnęła drzwi. Payne pokręcił głową nie mogąc w to uwierzyć. W jego własnym domu taka scena? To znaczy w domu jego i chłopaków ale on też tu mieszkał więc wszystko jedno.
Wiedział jedno: musi sobie przypomnieć ostatnią noc! Za wszelką cenę! Musi wiedzieć dokładnie co się wtedy wydarzyło!
                                                                                  ***
Juliette z utęsknieniem wyczekiwała rodziców. Nie wiedziała co ją spotka i czego ma się spodziewać. Bała się, że rodzice będą chcieli żeby wyprowadziła się z nimi do Paryża. Nie chciała zostawiać swojej najlepszej przyjaciółki , chłopaka i pozostałego One direction. Ciężko byłoby jej pogodzić się z tą decyzją. Zresztą sama nie była pewna czy dałaby radę. Miałaby na pewno to za złe rodzicom. Siedziała właśnie na kanapie i bezmyślnie gapiła się w telewizor, który był wyłączony. To jej rodzice! Powinna się cieszyć, że ich w końcu zobaczy a nie stresować!
Nagle usłyszała dzwonek u drzwi. Jak oparzona zerwała się z kanapy i poszła otworzyć. Jej oczom ukazali się …
- Mama! Tata! – krzyknęła dziewczyna i rzuciła się rodzicom na szyje. Oni także ją objęli chodź nie byli tak szczęśliwi jak córka. Jul w pierwszym momencie nie skapowała się, że coś jest nie tak, dopiero po chwili gdy w ogóle się nie odzywali. – Coś się stało? – spytała patrząc na nich zaniepokojonym wzrokiem. Oni spojrzeli po sobie nie pewnie.
- Może wejdźmy do salonu – powiedziała mama Juliette. Posłusznie zrobili to.
- Więc o co chodzi? – spytała blondynka. Głos jej drżał. Kobieta wzięła głęboki oddech. Najwyraźniej nie wiedziała jak ma to powiedzieć. Czuła się źle.
- Kochamy cię skarbie, jesteś dla nas bardzo ważna. Ale czasem w życiu tak jest, że nie można wszystkiego przewidzieć. Rzeczy dzieją się i nie mamy na to wpływu. Chodzi o to, że … - Mamie Juliette przerwał tata, znudzonym tonem.
- Bierzemy rozwód.
Juliette w pierwszym momencie wstrzymała oddech. Nie mogła w to uwierzyć! Jej rodzice? Prędzej by się spodziewała wybuchu niż tego. To było okropne. Jak oni mogą jej to robić i w ogóle dlaczego? Przez jej głowę przechodziły setki myśli. Stała z wybałuszonymi oczami i gapiła się na nich bez sensu.
- Dlaczego oznajmiłeś to tak prosto z mostu? Specjalnie przeczytałam książkę pt. „Bezbolesny rozwód” a ty co? Od razu tak „Bierzemy rozwód”. Nic dziwnego, ze się rozwodzimy. Nie masz serca. Mężczyźni. – mruknęła kobieta niezadowolona.
- Przestań zrzędzić. Robisz to od 17 lat! Mam tego dosyć! Nic dziwnego, że zdecydowałem się na rozwód!
- Ty? To ja tego chciałam! A teraz wybrnij jakoś z tej sytuacji bo Juliette zatrzymała się w czasie.
Ojciec spojrzał zaniepokojony na córkę. Rzeczywiście wyglądała nie najlepiej. Po chwili blondynka usiadła na kanapie.
- A więc cofam to co powiedziałem! Załóżmy, że nasza córka jeszcze nie wie, że bierzemy rozwód. No, mów droga żonko co tam miałaś do powiedzenia.
- Pff, mężczyźni. Nic dziwnego, że coraz więcej kobiet jest feministkami. „Droga żonko” już nie długo „eks żonko”. Po za tym jesteś chamem.
- Ja?
- Tak! Zachowujesz się jak zwykły cham! Długo siebie oszukiwałam ale już nie mam zamiaru. Ty już nawet nie pamiętasz jak to jest być nie chamskim! Jest w tobie tyle chama że już przyzwyczaiłeś się do tego.
- A ty jesteś zrzędliwą jędzą! Wszędzie roznosisz swój jad którym zatruwasz środowisko!
- Przestańcie! – wrzasnęła Juliette i pobiegła na górę do swojego pokoju. Jej rodzice spojrzeli na siebie nie pewnie. Zrozumieli, że to dla ich córki trudne a oni jeszcze bardziej wszystko komplikują swoimi kłótniami. Nastała cisza, która trwała 3 minuty. Po tym czasie ojciec dziewczyny wstał i zaczął szukać jakiegoś wina a mama ciężko westchnęła.
- To twoja wina. – oznajmiła kobieta. – Gdybyś nie był takim chamem wszystko byłoby w porządku.
- Moja wina? To ty gdybyś nie była taką zrzędzącą jędzą, której nic nigdy nie pasuje i musi mieć ostatnie zdanie …
- Wcale nie prawda! Tolerowałam cię przez tyle lat ale dłużej nie zamierzam! – krzyknęła i wyszła z domu. Tymczasem mężczyzna znalazłszy wino nalał je sobie do kieliszka i usiadł na kanapie.
                                                                                  ***
Karen obudziła się na szpitalnej kanapie leżąc obok Louisa, który obejmował ją ręką. Widocznie jeszcze spał, ponieważ nie zerwał się z krzykiem, że jego eks go obmacuje. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i uważnie mu się przyjrzała. Wyglądał okropnie! Włosy w ogóle nie uczesane, sińce pod oczami i ubrania, które musiał nosił już 3 dni. Jednym słowem: masakra. Ale Karen to nie przeszkadzało.
Powoli wstała z kanapy i przeciągnęła się. Dopiero wtedy zauważyła Harre’go, który leżał na podłodze. Spał. Uśmiechnęła się po czym rozejrzała wokół. Nie było Zayn’a co znaczyło, że ważniejsza była randka z Megan, Liam chyba jeszcze siedział na komisariacie a Niall … hm … nie było go nigdzie.
- Śpiąca królewno, może byś wstała w końcu? Od tej podłogi będą cię plecy boleć. – powiedziała dziewczyna i zaczęła szukać swojej torby. Styles otworzył oczy i ciężko westchnął.
- Co z Louisem?
- Śpi. Zayn poszedł na randkę, Liam na komisariacie, Christina jeszcze w szpitalu a Seana i Nialla wcięło. – odpowiedziała.
- Hej, hej. Pytałem tylko o Louisa. Nie zapędzaj się. – rzekł ze śmiechem wstając z podłogi. – Rzeczywiście jest twarda. Dobra, to ty obudź Louisa a ja pójdę kupić sok i prze okazji poszukam Niallera.
Chłopak odszedł a dziewczyna słuchając jego prośby zaczęła szturchać Tomlinsona. Spał tak słodko, że nie miała serca ale szpital to nie może być jego nowy dom. Zresztą jego matka wychodzi ze szpitala jutro więc tą noc może spędzić u siebie w domu. Nie musi jej pilnować jak dziecka, którym nie jest.
- Karen? A co ty robisz w moim pokoju? – spytał przecierając oczy.
- W twoim pokoju? Lou to szpital! Spałeś tutaj. Nie pamiętasz?
- Aaa z tą seksowną pielęgniarką. – powiedział uśmiechając się szeroko.
- Nie drogi Louisie. Nie spałeś z seksowną pielęgniarką.
- No chyba mi nie powiesz, że to był seksowny pielęgniarz.
Karen wywróciła oczami. Louis jest nienormalny.
- Wstawaj! No już! Go! Go! – powiedziała gestykulując rękoma. – Idź do domu i weź prysznic a ja musze zadzwonić do Jima.
- Nie no jasne bo kochany Jimuś jest najważniejszy. – odburknął obrażonym tonem poprawiając włosy.
- Jeśli chcesz wiedzieć to uciekłam wczoraj z randki, ponieważ Harry mówił, że trzymasz się kiepsko. Więc mi nie mów, że Jim jest najważniejszy. – powiedziała. – Zresztą ta twoja Eva wcale nie lepsza. Twoja matka miała zawał a ona nawet nie raczyła przyjść. Istna bezczelność. Gdzieś ty zdobył taką dziewczynę? Współczuje ci! Powinniście oboje założyć stronę internetową „Żałośni.pl”.
Tomlinson zmarszczył lekko brwi. Nie bardzo rozumiał o co jej chodzi.
- Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna?
- Ja? Zazdrosna? Pff. Też mi coś. Naprawdę masz poczucie humoru, Tomlinson.
- Tak się zastanawiałem … Zresztą nie ważne. Masz rację pójdę do domu. – powiedział i skierował się w stronę wyjścia.
                                                                                  ***
Harry znalazł Nialla, który zasnął przy automacie z batonikami. Tak go ten widok rozśmieszył, że zrobił mu zdjęcie telefonem i od razu wstawił na twittera. Potem lekko szturchnął przyjaciela i patrzył z rozbawieniem jak się budzi. W tym czasie napił się soku.
- Gdzie ja jestem? – spytał Horan rozglądając się wokół.
- Sprawdź twittera. – powiedział Harry. – Albo nie. Zrób to ale później. Teraz jedź do domu i się ogarnij.
- Masz rację … O kurczę! Juliette! Przecież jej rodzice dzisiaj przyjeżdżają. Muszę wiedzieć czy każą jej z nimi jechać do Paryża a jakby co to muszę ich przekonać. Dobra, Styles to ja lecę. Nara. I dzięki, że mnie obudziłeś.
- Nie ma sprawy. – mruknął z cwanym uśmieszkiem Harry.
Stał tak jeszcze kilka minut w samotności nim nie zobaczył Seana. Wyglądał na bardzo przejętego całą tą sytuacją. Loczka nawet nieco zaskoczył ten widok, ponieważ od kiedy ich menadżer przejmuje się czymkolwiek? No chyba, że ma w tym ukryty cel. Wtedy to już inna sprawa. Podszedł do niego z pytaniem:
- Co tam? Dobrze się spało?
- Co? – Menadżer jakby dopiero teraz wyrwał się z zamyślenia. – Tak, tak dobrze się spało. – odparł gdy przyswoił to co powiedział do niego Harry.
- Wyglądasz na przejętego czymś. – stwierdził.
- Nie no co ty! Zdaje ci się! A teraz przepraszam ale spieszę się. – powiedział i zanim Styles zdążył zareagować poszedł sobie.
                                                                                  ***
Niall postanowił iść do Juliette i spytać jak poszło spotkanie z rodzicami. Wiedział, że mieli przyjechać godzinę temu i strasznie mu było głupio. Miał jednak nadzieje, ze dziewczyna mu wybaczy. Wszedł do domu. Nie było w nim Karen ani jej rodziców. Troszkę się zdziwił ale poszedł na górę do pokoju swojej dziewczyny. Siedziała ona a kącie i płakała! Horan nie mógł w to uwierzyć!
- Skarbie, przepraszam, że zapomniałem o spotkaniu! Nie miałem pojęcia, że będziesz z tego powodu płakać! – powiedział i podszedł do niej obejmując ją ramieniem.
- Niall to nie o to chodzi. – odpowiedziała chlipiąc. Chłopak zmarszczył brwi.
- Więc o co? – spytał a zaraz potem serce zaczęło mu walić. – Jul, chyba nie chcesz powiedzieć, że twoi rodzice chcę abyś z nimi wyjechała do Francji.
- Nie. To coś o wiele gorszego.
- Do Afryki? – jęknął.
- Niall przestań! Moi rodzice się rozwodzą, rozumiesz? ROZWODZĄ! – krzyknęła i wstała z podłogi. Tusz do rzęs jej się rozmazał a oczy miała podpuchnięte. Wyglądała strasznie. – Już nie będą razem, nigdy więcej, rozumiesz? Nie będą. – Dziewczyna ponownie się rozkleiła. Horan podbiegł do niej po czym ją przytulił. Tak dawno tego nie robił. Zatęsknił już za tym.
- Jul, tak strasznie mi przykro. Gdybym mógł coś zrobić …
- Ale nie możesz.
- Mogę. – powiedział uśmiechając się lekko. – Mogę być przy tobie. – dodał.
- Dziękuje Niall, że jesteś. To wiele dla mnie znaczy. – rzekła także się uśmiechając lekko. – Czuje się okropnie! A rodzice tylko się kłócą. Obarczają siebie nawzajem. Mama mówi, że tata jest chamem a tata, ze mama jest jędza i tak w kółko. Oni nawet nie mają pojęcia jak ja się czuje w całej tej sytuacji. Jak zwykle myślą tylko o sobie.
- Na szczęścia ja myślę tylko o tobie.
                                                                                  ***
Po południu chłopaki wrócili do domu. Zastali Liama oglądającego telewizję i zajadającego się popcornem. Normalka. Harry z Louisem usiedli obok niego. Zayn jeszcze ciągle nie wrócił od Megan a Niall był u Juliette.
- Nie macie pojęcia co się wydarzyło. – wydukał Payne.
- Dostałeś kosza od tej staruszki z na przeciwka? – próbował zgadywać Louis. Li wywrócił oczami.
- Gorzej. Zostałem wykorzystany. – odpowiedział spuszczając głowę. Chłopaki wytrzeszczyli oczy. Tego totalnie się nie spodziewali!
- Przez tą staruszkę z na przeciwka? – jęknął Tomlinson.
- Nie, matołku. Przez Jennifer. Jędza zaciągnęła mnie do łóżka bez mojej zgody. – wyjaśnił. Harry i Louis roześmiali się. Wszystkiego mogli się spodziewać ale nie tego!
- I masz z tym problem? Li, nie poznaje cię. Myślałem, ze tobie obojętne z kim to robisz byle by to robić. – powiedział Styles.
- Wiesz co? Już wolałabym przelecieć panią Wilson. Mniejsze poniżenie.
- Ale jak to cię wykorzystała? W jakim sensie? – zapytał Lou. Harry i Liam spojrzeli na niego jak na idiotę.
- W sensie seksualnym! – wykrzyknął Payne.
- Nie jestem taki debilem. Domyśliłem się, że było coś między wami ale chodzi mi … zgwałciła cię czy co?
- Taa jeszcze czego. Nie miałaby siły. – odparł dumnie Li.
- Ona jest policjantką a ty masz problem z podniesieniem własnego ciała sprzed telewizora. – powiedział Louis. – Tak więc doszło do gwałtu czy nie?
- Nie! Po prostu byłem pijany i nic nie pamiętam, rozumiecie? A ona mnie nawet nie przeprosiła! Rozumiecie? Toż to bezczelność! A gdybym ja ją tak wykorzystał? Od razu media mówiłby, że jestem świnia ale kiedy sytuacja jest odwrotna to i tak wychodzę na świnię bo robię z tego problem! – krzyknął wściekły i wstał z kanapy. – Idę się czegoś napić. Mam nadzieje, że przypomnę sobie tą noc i okaże się, że nawet jej nie dotknąłem.
Chłopaki patrzyli z rozbawieniem za odchodzącym Paynem. Nigdy by nie przypuszczali, że między nim i tą policjantką do czegoś dojdzie. Już prędzej by się spodziewali, ze on i Cathrin będą razem. Wprawdzie Liam jej nienawidzi ale myśleli, że mniej niż Jen.
- Nie przypuszczałbym, ze to się stanie. – wydukał Hazza.
- Ja też. Coś czuje, że Li tak naprawdę w głębi duszy ją lubi. – powiedział Louis z uśmiechem. – A właśnie! Umówiłem się na dzisiaj z Evą. Idę się szykować.
- Evą? To ty nadal z nią kręcisz? Louis, kiedy w końcu wyznasz Karen prawdę, że to nie jest twoja prawdziwa dziewczyna?
- Wtedy kiedy ona zerwie z Jimem. Wyjdę na żałosną ofermę bez dziewczyny kiedy Karen ma chłopaka. – wyjaśnił i pobiegł na górę.
                                                                       ***
Sean wszedł do sali w której leżała Christina. Czytała właśnie magazyn plotkarski. Wziął głęboki oddech i usiadł obok niej bez słowa. Ona nawet na niego nie spojrzała. Chłopak poczuł się winny. Mógł zareagować szybciej! A on był zajęty sprawdzaniem telefonu. Czuł, ze kobieta jest na niego wściekła.
- Przepraszam. – powiedział ciężko.
- Wybaczam. – rzuciła z łaski na uciechę.
- Christina … powinienem był zareagować. Wiem. Czuje się winny.
- Zawał to nie twoja wina. – rzekła przerzucając kartkę czasopisma. – Louis mówił, że strasznie martwiłeś się o mnie. – rzuciła mimochodem gdy Sean wstał z krzesełka i skierował się  w stronę drzwi.
- Tak. W końcu jesteś moją ulubioną skandalistką. – powiedział z uśmiechem.
- Kiedyś mi się zrewanżujesz. – rzekła. Menadżer 1D kiwnął głowa i opuścił salę. Naprawdę ją lubił. Mieli do siebie bardzo podobne charaktery. W ich życiu stale musiało się coś dziać inaczej popadali w rutynę a tego nie chcieli.
                                                                                  ***
Niall zadzwonił do rodziców Juliette i poprosił ich o spotkanie w kawiarni. Jego dziewczyna także miała się tam pojawić. Chciał aby sobie wszystko wyjaśnili. Miał nadzieje, że jej rodzice przemyśleli swoje postępowanie. No cóż, nawet nie wiedział jak bardzo się mylił. Usiedli z Jul przy wolnym stoliku i zamówili cappuccino po czym cierpliwe zaczekali na jej rodziców. Nie minęło 10 minut jak oboje się zjawili. Oczywiście już od wejścia zaczęli o coś się kłócić. Młodzi nie chcieli jednak wdawać się w szczegóły ponieważ to by tylko zaostrzyło konflikt.
- Witaj skarbie. – powiedziała mama dziewczyny. – Cześć Niall. Cieszę się, że po nas zadzwoniłeś. Chciałam porozmawiać z moją córką ale przez tego chama nie mogłam. Szkoda, że po niego też zadzwoniłeś.
- Powiedziała zrzędliwa jędza. – odparł ojciec dziewczyny siadając.
- Państwa córka cierpi. – zaczął Horan. – Nie jest jej łatwo … To dla niej ciężkie.
- Jak dla każdego dziecka, których rodzice biorą rozwód. – odparł mężczyzna.
- Mógłbyś współczuć naszej córce. Ale ty nie! I widzisz? Tak właśnie zachowują się chamy. – powiedziała kobieta. – Ja od siebie chciałam tylko powiedzieć, ze przeprowadzam się  na stałe do Londynu i chciałam żebyś Juliette zamieszkała ze mną. Twój ojciec wraca do Paryża.
- Naprawdę? – spytała dziewczyna.
- Niby miałem to w planach … - rzekł jej ojciec. – Ale się rozmyśliłem! – wykrzyknął. – Ja także zostaje w Londynie! Nie pozwolę by ta intrygantka się tobą opiekowała! Będzie wmawiać ci kłamstwa na mój temat i znienawidzisz mnie!
- Nie trzeba opowiadać kłamstw na twój temat by cię znienawidzić. – powiedziała mama dziewczyny. – Jak chcesz to zostać w Londynie. Jul i tak z tobą nie zamieszka. Woli mamę, prawda córciu? Wolisz mnie no powiedz to! Wiem, że tak jest.
- Mamo ja … to znaczy oboje jesteście moimi rodzicami … nie mogę wybierać. – powiedziała Juliette. Czuła, że zaraz wybuchnie płaczem! Rodzice każą jej wybierać kogo bardziej kocha? To nie dorzeczne!
- Ja mam więcej pieniędzy. – powiedział jej ojciec.
- Nie no kurwa pięknie! – krzyknęła kobieta. – Przekupujesz dziecko forsą? Niech cie szlak, Evans.
- Jesteś wściekła bo nie masz tyle kaski.  – Uśmiechnął się mężczyzna. Niall tymczasem poczuł, że z tym spotkaniem był głupi pomysł. Miał nadzieje, że jej rodzice są trochę bardziej mądrzejsi a oni zachowują się jak dzieci a nawet gorzej.
- Juliette, chodźmy stąd. – powiedział łapiąc ją za dłoń. Dziewczyna z chęcią się zgodziła.
                                                                       ***
Wieczorem, Karen siedziała w restauracji i czekała na Jima. Chciała mu powiedzieć, że między nimi nic nie może być, ponieważ ona nadal coś czuje do swojego byłego chłopaka. Wiedziała, że będzie wściekły ale innej rady nie było. Louis zawsze był, jest i będzie dla niej najważniejszy. Kiedy Eva nie zjawiła się w szpitalu dotarło do niej, że nie zależy jaj na Tomlinsonie wcale! Może on coś tam do niej czuje ale to szybko minie. Po 15 minutach zjawił się recepcjonista.
- Cześć. Przepraszam, że musiałaś czekać. – powiedział po czym dał jej buziaka w policzek.
- Nic nie szkodzi. – odpowiedziała uśmiechając się lekko. – Muszę ci coś powiedzieć.
- Ja tobie też ale może najpierw zamówmy. – rzekł otwierając menu. Dziewczyna ciężko westchnęła. Oboje zamówili sałatkę i wino. Na zamówienie nie musieli długo czekać. Przyszło po 5 minutach. Karen cały czas zastanawiała się jak powie to Jimowi? Prosto z mostu czy będzie bardziej przeciągać?
- Jim to trudne ale … wczoraj coś zrozumiałam.
- Ja też. – powiedział z szerokim uśmiechem pijąc łyk wina. Potem dotknął lekko dłoni Karen. – Jesteś niesamowita, wiesz? Bardzo cię lubię. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny. Totalnie zawróciłaś mi w głowie. Przy tobie czuje się wspaniale!
- Tak ty też jesteś niesamowity ale …
- Daj mi skończyć, proszę. – powiedział. – Chodzi o to, że spędza nam się świetnie czas. Ty i ja … łączy nas jakaś więź. Nie umiem jej nazwać ale czuje ją. Czuje, że ona istnieje. Karen Watson … kocham cię.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy! Jak on jej mógł coś takiego powiedzieć? I to w takiej chwili? Czuła się okropnie! Miała ochotę stąd uciec! Wzięła głęboki oddech i miała coś odpowiedzieć ale zobaczyła za oknem restauracji Louisa i Evę! Trzymali się za ręce i śmiali! Nie mogła w to uwierzyć. Myślała, ż między nimi zaczyna się psuć a nie być lepiej. To był jak cios w serce. Chciało jej się płakać. Nie mogła na to patrzyć więc odwróciła wzrok. Czuła, że zaraz zacznie płakać. Jak ona to wyjaśni Jimowi?
- Dziękuje. – odparła.
- Wiem, że ty pewnie nie czujesz tego samego ale … może pewnego dnia? – spytał z lekkim uśmiechem.
- Też bardzo cię lubię. Myślę … myślę, ze powinniśmy spróbować poważnego związku. – powiedziała dziewczyna wprawiając chłopaka a zaskoczenie. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Dziewczyna którą kocha chciała z nim spróbować? Coś niesamowitego!
- Naprawdę tego chcesz?
Karen kiwnęła głową.
- Naprawdę.
- Wow. Zaskoczyłaś mnie. Nie wiem co powiedzieć.  –Jim roześmiał się. – Musze powiedzieć o tym moim znajomym. Tak po za tym musisz ich kiedyś poznać i moich rodziców … W ogóle musisz poznać całą moją rodzinę!
- Tak. Ty moją też. – odparła z uśmiechem. Próbowała zgrywać twardą ale tak naprawdę cały czas myślała o Louisie. Chciała żeby cierpiał tak jak ona teraz.
                                                                       ***
Karen wróciła załamana do domu. Zastała Juliette siedzącą na kanapie przykrytą kocem i czytającą książkę. Spoczęła obok niej. Tak dawno razem nie rozmawiały, brakowało jej tego. To była jej przyjaciółka i powinny spędzać razem więcej czasu a nie tylko rozmawiać w szkole.
- Jak tam randka? – spytała blondynka.
- Do bani. Ogólnie cały ten dzień był do bani. – odburknęła dziewczyna.
- Podobnie jak mój. Dowiedziałam się od moich rodziców, że między nimi nie jest najlepiej.
- To na pewno tylko kłótnia. Pogodzą się, zobaczysz. – powiedziała z lekkim uśmiechem brunetka.
- Wątpię. Rozwodzą się.
- Co? – spytała. To był dla  niej nie zły szok. Zawsze uważała, że małżeństwo rodziców Juliette jest idealne. Myliła się. Nie wyobrażała sobie jakby jej rodzice mieli się rozwieść. Załamałaby się.  – Jul tak mi przykro.
- Najgorsze jest to, że muszę z którymś z nich zamieszkać. Nie wiem kogo wybrać.
- Nie musisz wybierać nikogo. – powiedziała Karen. – Rodzice nie powinny dziecku dawać takich wyborów. To nie twoja wina, że przestali się kochać.
- Wiem ale … nie mogę mieszkać u ciebie wiecznie. Czuje, że przeszkadzam twoim rodzicom. Wprawdzie są mili ale nie patrzą na mnie tak przyjaźnie jak kiedyś. Muszę dokonać wyboru albo mama albo tata.
Karen przytuliła przyjaciółkę.
- Kogokolwiek wybierzesz pamiętaj, że zawsze będę z tobą.
- Dziękuje. – odparła wtulając się w nią mocno. Czuła, że znów zacznie płakać. Nie chciała tego ale nie mogła powstrzymać łez. – Co się wydarzyło na randce? – spytała chlipiąc. Karen przestała ją tulić i spojrzała jej głęboko w oczy.
- Jim powiedział, że mnie kocha. – wyznała.
- To cudownie. Gratuluje.
- Gratulujesz? – zdziwiła się. – Myślałam, ze będziesz wściekła i powiesz, że powinnam być z Louisem.
- To nie moje życie. Ty powinnaś dokonywać wyborów a jeśli wolisz Jima tyo twoja sprawa. Ja i tak będę cię kochać.
- Problem w tym, ze ja wcale nie wolę Jima ale … widzę jaki Louis jest szczęśliwy z Evą. Nie chce wyjść na ofermę bez chłopaka.
- Czyli wykorzystujesz Jima?
- Tak jakby. – odpowiedziała ze wstydem. – Czuje się okropnie z tą myślą.
- Może z czasem go pokochasz naprawdę. – powiedziała Jul gładząc ją po ramieniu.
- Wątpię. – wyznała spuszczając głowę. Louis był, jest i będzie dla niej najważniejszy nawet jeśli jej już nie chcę.
                                                                       KONIEC
STRASZNIE, STRASZNIE, STRASZNIE PRZEPRASZAM!!! Po prostu jest mi mega głupio i czuje się okropnie! Nie dodawałam miesiąc! Ostatnio nie mam weny na to opowiadanie ale było tyle komentarzy pod poprzednim odcinkiem, że musiałam coś napisać! Oczywiście kocham tą historię ale przestałam ją czuć tak jak na początku. Coraz częściej myślę nad jej zakończeniem. Oczywiście dobije 100 na pewno ale obawiam się że nikt nie będzie tego czytać. Dacie radę 10 – 12 komentarzy? Zrobiłoby to mi wielką frajdę! ;).
W następnym odcinku Liam zacznie sobie przypominać co się wydarzyło poprzedniej nocy, Juliette zdecyduje z kim chce zamieszkać (zdziwicie się) i powróci pewna osoba która troszkę namiesza …
Paa <333    
                                              



25 komentarzy:

  1. Cudowny! Po prostu kocham to opowiadanie!Rób więcej Karen i Louisa!<3 Nie mogę się doczekać następnej części<2

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej tak się cieszę, że postanowiłaś dodac rozdział. Bałam się, że go zawieszasz :(
    Ale nie dalej piszesz i z tego powodu jestem szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku, kocham Cię i dziękuję, że postanowiłaś dodać rozdział. Jest zajebisty. Nie mogę się doczekać nn <3

    xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!!! Najlepszy blog na świecie!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Booooski rozdział *3* Strasznie się cieszę ze dodałaś nowy odcinek bo nie mogłam już się doczekać, czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Hello nie chcę być nie miła ale napiszcie coś o rozdziale!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham! Kuźwa kiedy Louis powie dla Karen ,że ją kocha ja tylko na to czekam! Rozdziałp oski ! ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. CO MAM PISAĆ? KOCHAM! CZEKAM NA NEXTA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moze ja też nie będę wiedziała co pisać? Skoro ciebie nie stać na 2 zdania to mnie na 6 stron pisania odcinka. Proste? Proste.

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Mogłabyś napisać coś więcej. Wiesz ile ja pisałam ten odcinek? Naprawdę kosztowało mnie tyle trudu. Więc jak zamierzasz pisać tylko dawaj nexta to lepiej wcale nie komentuj.

      Usuń
  11. Rozdział cudowny jak zawsze ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Odcinek super! Czekam aż Lou wyzna miłość Karen, ale to było słodkie jak Jim powiedział jej że ja kocha. Brakuje mi trochę Hazzy... chciałabym żeby jeszcze starał się o względy dziewczyny :p
    Jestem strasznie ciekawa co się stało tej poprzedniej nocy Jenifer i Liama :)
    PS Czekam na następny odcinek :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj Alex nie denerwuj się skarbie <3 ja Ci cudownie skomentuje :* a więc zaczynajmy.... rozdział mega, mega zajebisty, przecudowny i normalnie brak słów ;) co do treści ... pytam się dlaczego do jasnej ciasnej kobiety i mężczyźni mają tą pie*doloną dumę !?!? przez to wszystko się psuje :( jestem ciekawa co ty tam masz w główce co do nocy Liama i Jennifer xD ugh nie lubię tego całego Jima ... działa mi na nerwy i wtrącił się między Karen i Lou -.-' ej kochana napisz coś o Hazzusiu ;D a i jeszcze chętnie się dowiem co się dzieje między Zaynem i Meg (o ile dobrze pamiętam xD) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3

    Pozdrawiam Nats xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka duma? Nie bardzo kumam ;// hahaha :))).
      Myśle że może mieć to związek z tym, że ja taka jestem. Ale też do końca nie wiem :DD
      Dzięki ci kocie <333

      Usuń
    2. Chodzi mi o to że Lou jest z Eve, bo nie chce wyjść na głupka bez dziewczyny ;P a Karen jak zobaczyła Lou szczęśliwego z inną to też nie chce być gorsza i kręci z Jim'em ;D to właśnie ta duma ;*

      Usuń
  14. Wyjdę na żałosną ofermę bez dziewczyny kiedy Karen ma chłopaka.
    Nie chce wyjść na ofermę bez chłopaka.

    To się nazywa podobne myślenie ^^

    Nie! nie możesz kończyć tego bloga :c Nie rób nam tego :<

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham twojego bloga, mam nadzieję, że będziesz go pisać jak najdłużej bo jestem od niego po prostu uzależniona *3* Booski rozdział, choć mam nadzieję, że Louis i Karen do siebie wrócą no i że Harry też sobie w końcu kogoś znajdzie ;)) Życzę duuużo weny i jak najwięcej fanów twojego bloga *3*

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy kolejny odcinek?

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem. Jakoś tak straciłam wenę xd Niby pociągnę to opowiadanie ale po zakończeniu tego blooga mam w planach następne :). Kiedyś wam o tym planie napiszę. Znaczy mam dwie wersje tej historii i muszę wybrać jedna :PP.
    Obserwatorów jest dużo ale za to komentarzy mało i tak jakoś się zniechęciłam albo po prostu no cóż, nie umiem tego wyjaśnić.
    Niby wenę mam ale chęci brak. Módlcie się, aby to się zmieniło :PP.
    Kocham <333

    OdpowiedzUsuń
  18. Proszę napisz szybko kolejną część bo nie wytrzymam... Lofciam twojego bloga i na pewno będę się modlić żeby chęć do pisania ci wróciła *3*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zarąbisty rozdział! Karen robi trochę głupio, że tak wykorzystuje Jima..rodzice Juliette zachowują się jak idioci! jak można tak ranić swoją córkę.Są tak niedojrzali, jak małe dzieci.Scena Liam & Jen oczywiście genialna, ale nie chciałabym żeby byli razem...mam nadzieję, że wrkótce dodasz nowy, a wena cię nie opuści :)

    + u mnie nowy, zapraszam
    http://the-story-about-one-direction.blogspot.com/
    Liczę na twój komentarz! <3

    OdpowiedzUsuń
  20. zrób nową część plisssss!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń