One direction 4
Odcinek 83
Liam nie wiele
pamiętał z poprzedniej nocy. Wiedział tylko, że wydarzyło się coś czego
chciałaby nie pamiętać. Przypomniała mu się nawet sytuacja Zayn’a i Zooey.
Teraz doskonale ich rozumiał. Takie coś może się przytrafić praktycznie
każdemu! No ale nie pił alkoholu, więc o co chodziło? Nie miał pojęcia jak to
wyjaśnić.
Leżał właśnie na
łóżku i gapił się w sufit próbując sobie coś przypomnieć. Starał się nie
patrzeć na osobę, która leżała obok niego. Nie chciał przeżyć takiego samego
szoku jak za pierwszym razem. Ah, gdyby można było cofnąć czas … nigdy by tego
nie zrobił. Przecież jej nawet nie lubił. To wkurzająca laska.
Otóż po drugiej
stronie łóżka znajdowała się Jennifer! Jeszcze spała na szczęście, bo Payne
chciał jej urządzić awanturę po tym jak się obudzi. Miał wrażenie, że go
wykorzystała. Okropne uczucie. Ona ma 23 lata a on 17! Niby taki związek nie
jest zabroniony ale … jego mama jest katoliczką więc gdyby o tym wiedziała to …
ho, ho. Działoby się.
- O! Liam. Hej. A co
ty tu robisz? – spytała policjantka, która otworzyła oczy i teraz je
przecierała.
- Ja? Co TY tu
robisz? To mój dom! Chyba. – Chłopak rozejrzał się uważnie po sypialni.
Odetchnął z ulgą kiedy jednak zdał sobie sprawę, że tu mieszka. Nie chciałby
być w jej mieszkaniu. Nie miał na to ochoty. Jeszcze by go dorwali
dziennikarze!
- No twój, twój. –
Jennifer podniosła się do pozycji siedzącej i ziewnęła. – Ja już chyba będę się
zbierać.
- I to w trybie
natychmiastowym. – zaznaczył Li, patrząc jak dziewczyna się ubiera. Ona
zmarszczyła brwi. Nie takiej reakcji się spodziewała. Pomyślała, że po tym co
się stało będzie ją lepiej traktować a on? Szkoda gadać.
- Słucham? W trybie
natychmiastowym? To ja zadbałam żebyś bezpiecznie trafił do domu a ty takie coś
odwalasz? Żałosny jesteś.
- Sam chyba umiem
bezpiecznie trafić do domu, co nie?
- Nie jeśli jesteś
totalnie zalany. A byłeś. – odpowiedziała dziewczyna i wyszła z jego pokoju
trzaskając drzwiami. Payne siedział tak jeszcze przez kilka minut. Zastanawiał
się nad całą tą dziwną sytuacją. A może to sen? Ale jest dziwnie realny. Jak na
to zareaguje reszta? Znów będzie obiektem kpin. Masakra jakaś. Po chwili
Jennifer wróciła, była cała czerwona ze wściekłości. – Nie masz serca! Jesteś
jak wszyscy faceci! Nie czuły i głupi! Myślałam, że coś się zmieni a ty każesz
mi spadać? Po prostu nie wierzę! – Dziewczyna wzięła poduszkę z podłogi i
rzuciła nią w Liama. – Współczuje wszystkim laskom, które będą miały z tobą do
czynienia! Bo z nami to koniec!
- A kiedy my
byliśmy parą? No chyba, że w tą jedną noc zdążyliśmy zostać parą i się ze sobą
przespać. Co jeszcze? Może wzięliśmy ślub i mamy dziecko? Czy ja o czymś kurwa
nie wiem?!
- Taa i zdążyliśmy
jeszcze poznać moich rodziców. – odburknęła z ironią. – Głupek. – Jennifer znów
zatrzasnęła drzwi. Payne pokręcił głową nie mogąc w to uwierzyć. W jego własnym
domu taka scena? To znaczy w domu jego i chłopaków ale on też tu mieszkał więc
wszystko jedno.
Wiedział jedno:
musi sobie przypomnieć ostatnią noc! Za wszelką cenę! Musi wiedzieć dokładnie
co się wtedy wydarzyło!
***
Juliette z
utęsknieniem wyczekiwała rodziców. Nie wiedziała co ją spotka i czego ma się
spodziewać. Bała się, że rodzice będą chcieli żeby wyprowadziła się z nimi do
Paryża. Nie chciała zostawiać swojej najlepszej przyjaciółki , chłopaka i
pozostałego One direction. Ciężko byłoby jej pogodzić się z tą decyzją. Zresztą
sama nie była pewna czy dałaby radę. Miałaby na pewno to za złe rodzicom.
Siedziała właśnie na kanapie i bezmyślnie gapiła się w telewizor, który był
wyłączony. To jej rodzice! Powinna się cieszyć, że ich w końcu zobaczy a nie
stresować!
Nagle usłyszała
dzwonek u drzwi. Jak oparzona zerwała się z kanapy i poszła otworzyć. Jej oczom
ukazali się …
- Mama! Tata! –
krzyknęła dziewczyna i rzuciła się rodzicom na szyje. Oni także ją objęli chodź
nie byli tak szczęśliwi jak córka. Jul w pierwszym momencie nie skapowała się,
że coś jest nie tak, dopiero po chwili gdy w ogóle się nie odzywali. – Coś się
stało? – spytała patrząc na nich zaniepokojonym wzrokiem. Oni spojrzeli po
sobie nie pewnie.
- Może wejdźmy do
salonu – powiedziała mama Juliette. Posłusznie zrobili to.
- Więc o co chodzi?
– spytała blondynka. Głos jej drżał. Kobieta wzięła głęboki oddech.
Najwyraźniej nie wiedziała jak ma to powiedzieć. Czuła się źle.
- Kochamy cię
skarbie, jesteś dla nas bardzo ważna. Ale czasem w życiu tak jest, że nie można
wszystkiego przewidzieć. Rzeczy dzieją się i nie mamy na to wpływu. Chodzi o
to, że … - Mamie Juliette przerwał tata, znudzonym tonem.
- Bierzemy rozwód.
Juliette w
pierwszym momencie wstrzymała oddech. Nie mogła w to uwierzyć! Jej rodzice?
Prędzej by się spodziewała wybuchu niż tego. To było okropne. Jak oni mogą jej
to robić i w ogóle dlaczego? Przez jej głowę przechodziły setki myśli. Stała z
wybałuszonymi oczami i gapiła się na nich bez sensu.
- Dlaczego
oznajmiłeś to tak prosto z mostu? Specjalnie przeczytałam książkę pt.
„Bezbolesny rozwód” a ty co? Od razu tak „Bierzemy rozwód”. Nic dziwnego, ze
się rozwodzimy. Nie masz serca. Mężczyźni. – mruknęła kobieta niezadowolona.
- Przestań
zrzędzić. Robisz to od 17 lat! Mam tego dosyć! Nic dziwnego, że zdecydowałem
się na rozwód!
- Ty? To ja tego
chciałam! A teraz wybrnij jakoś z tej sytuacji bo Juliette zatrzymała się w
czasie.
Ojciec spojrzał
zaniepokojony na córkę. Rzeczywiście wyglądała nie najlepiej. Po chwili
blondynka usiadła na kanapie.
- A więc cofam to
co powiedziałem! Załóżmy, że nasza córka jeszcze nie wie, że bierzemy rozwód.
No, mów droga żonko co tam miałaś do powiedzenia.
- Pff, mężczyźni.
Nic dziwnego, że coraz więcej kobiet jest feministkami. „Droga żonko” już nie
długo „eks żonko”. Po za tym jesteś chamem.
- Ja?
- Tak! Zachowujesz
się jak zwykły cham! Długo siebie oszukiwałam ale już nie mam zamiaru. Ty już
nawet nie pamiętasz jak to jest być nie chamskim! Jest w tobie tyle chama że
już przyzwyczaiłeś się do tego.
- A ty jesteś
zrzędliwą jędzą! Wszędzie roznosisz swój jad którym zatruwasz środowisko!
- Przestańcie! –
wrzasnęła Juliette i pobiegła na górę do swojego pokoju. Jej rodzice spojrzeli
na siebie nie pewnie. Zrozumieli, że to dla ich córki trudne a oni jeszcze
bardziej wszystko komplikują swoimi kłótniami. Nastała cisza, która trwała 3
minuty. Po tym czasie ojciec dziewczyny wstał i zaczął szukać jakiegoś wina a
mama ciężko westchnęła.
- To twoja wina. –
oznajmiła kobieta. – Gdybyś nie był takim chamem wszystko byłoby w porządku.
- Moja wina? To ty
gdybyś nie była taką zrzędzącą jędzą, której nic nigdy nie pasuje i musi mieć
ostatnie zdanie …
- Wcale nie prawda!
Tolerowałam cię przez tyle lat ale dłużej nie zamierzam! – krzyknęła i wyszła z
domu. Tymczasem mężczyzna znalazłszy wino nalał je sobie do kieliszka i usiadł
na kanapie.
***
Karen obudziła się
na szpitalnej kanapie leżąc obok Louisa, który obejmował ją ręką. Widocznie
jeszcze spał, ponieważ nie zerwał się z krzykiem, że jego eks go obmacuje.
Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i uważnie mu się przyjrzała. Wyglądał
okropnie! Włosy w ogóle nie uczesane, sińce pod oczami i ubrania, które musiał
nosił już 3 dni. Jednym słowem: masakra. Ale Karen to nie przeszkadzało.
Powoli wstała z
kanapy i przeciągnęła się. Dopiero wtedy zauważyła Harre’go, który leżał na
podłodze. Spał. Uśmiechnęła się po czym rozejrzała wokół. Nie było Zayn’a co
znaczyło, że ważniejsza była randka z Megan, Liam chyba jeszcze siedział na
komisariacie a Niall … hm … nie było go nigdzie.
- Śpiąca królewno,
może byś wstała w końcu? Od tej podłogi będą cię plecy boleć. – powiedziała
dziewczyna i zaczęła szukać swojej torby. Styles otworzył oczy i ciężko
westchnął.
- Co z Louisem?
- Śpi. Zayn poszedł
na randkę, Liam na komisariacie, Christina jeszcze w szpitalu a Seana i Nialla
wcięło. – odpowiedziała.
- Hej, hej. Pytałem
tylko o Louisa. Nie zapędzaj się. – rzekł ze śmiechem wstając z podłogi. –
Rzeczywiście jest twarda. Dobra, to ty obudź Louisa a ja pójdę kupić sok i prze
okazji poszukam Niallera.
Chłopak odszedł a
dziewczyna słuchając jego prośby zaczęła szturchać Tomlinsona. Spał tak słodko,
że nie miała serca ale szpital to nie może być jego nowy dom. Zresztą jego
matka wychodzi ze szpitala jutro więc tą noc może spędzić u siebie w domu. Nie
musi jej pilnować jak dziecka, którym nie jest.
- Karen? A co ty
robisz w moim pokoju? – spytał przecierając oczy.
- W twoim pokoju?
Lou to szpital! Spałeś tutaj. Nie pamiętasz?
- Aaa z tą seksowną
pielęgniarką. – powiedział uśmiechając się szeroko.
- Nie drogi
Louisie. Nie spałeś z seksowną pielęgniarką.
- No chyba mi nie
powiesz, że to był seksowny pielęgniarz.
Karen wywróciła oczami.
Louis jest nienormalny.
- Wstawaj! No już!
Go! Go! – powiedziała gestykulując rękoma. – Idź do domu i weź prysznic a ja
musze zadzwonić do Jima.
- Nie no jasne bo
kochany Jimuś jest najważniejszy. – odburknął obrażonym tonem poprawiając
włosy.
- Jeśli chcesz
wiedzieć to uciekłam wczoraj z randki, ponieważ Harry mówił, że trzymasz się
kiepsko. Więc mi nie mów, że Jim jest najważniejszy. – powiedziała. – Zresztą
ta twoja Eva wcale nie lepsza. Twoja matka miała zawał a ona nawet nie raczyła
przyjść. Istna bezczelność. Gdzieś ty zdobył taką dziewczynę? Współczuje ci!
Powinniście oboje założyć stronę internetową „Żałośni.pl”.
Tomlinson
zmarszczył lekko brwi. Nie bardzo rozumiał o co jej chodzi.
- Czy ty nie jesteś
przypadkiem zazdrosna?
- Ja? Zazdrosna?
Pff. Też mi coś. Naprawdę masz poczucie humoru, Tomlinson.
- Tak się
zastanawiałem … Zresztą nie ważne. Masz rację pójdę do domu. – powiedział i
skierował się w stronę wyjścia.
***
Harry znalazł
Nialla, który zasnął przy automacie z batonikami. Tak go ten widok rozśmieszył,
że zrobił mu zdjęcie telefonem i od razu wstawił na twittera. Potem lekko
szturchnął przyjaciela i patrzył z rozbawieniem jak się budzi. W tym czasie
napił się soku.
- Gdzie ja jestem?
– spytał Horan rozglądając się wokół.
- Sprawdź twittera.
– powiedział Harry. – Albo nie. Zrób to ale później. Teraz jedź do domu i się
ogarnij.
- Masz rację … O
kurczę! Juliette! Przecież jej rodzice dzisiaj przyjeżdżają. Muszę wiedzieć czy
każą jej z nimi jechać do Paryża a jakby co to muszę ich przekonać. Dobra,
Styles to ja lecę. Nara. I dzięki, że mnie obudziłeś.
- Nie ma sprawy. –
mruknął z cwanym uśmieszkiem Harry.
Stał tak jeszcze
kilka minut w samotności nim nie zobaczył Seana. Wyglądał na bardzo przejętego
całą tą sytuacją. Loczka nawet nieco zaskoczył ten widok, ponieważ od kiedy ich
menadżer przejmuje się czymkolwiek? No chyba, że ma w tym ukryty cel. Wtedy to
już inna sprawa. Podszedł do niego z pytaniem:
- Co tam? Dobrze
się spało?
- Co? – Menadżer
jakby dopiero teraz wyrwał się z zamyślenia. – Tak, tak dobrze się spało. –
odparł gdy przyswoił to co powiedział do niego Harry.
- Wyglądasz na
przejętego czymś. – stwierdził.
- Nie no co ty!
Zdaje ci się! A teraz przepraszam ale spieszę się. – powiedział i zanim Styles
zdążył zareagować poszedł sobie.
***
Niall postanowił
iść do Juliette i spytać jak poszło spotkanie z rodzicami. Wiedział, że mieli
przyjechać godzinę temu i strasznie mu było głupio. Miał jednak nadzieje, ze
dziewczyna mu wybaczy. Wszedł do domu. Nie było w nim Karen ani jej rodziców.
Troszkę się zdziwił ale poszedł na górę do pokoju swojej dziewczyny. Siedziała
ona a kącie i płakała! Horan nie mógł w to uwierzyć!
- Skarbie,
przepraszam, że zapomniałem o spotkaniu! Nie miałem pojęcia, że będziesz z tego
powodu płakać! – powiedział i podszedł do niej obejmując ją ramieniem.
- Niall to nie o to
chodzi. – odpowiedziała chlipiąc. Chłopak zmarszczył brwi.
- Więc o co? –
spytał a zaraz potem serce zaczęło mu walić. – Jul, chyba nie chcesz
powiedzieć, że twoi rodzice chcę abyś z nimi wyjechała do Francji.
- Nie. To coś o
wiele gorszego.
- Do Afryki? –
jęknął.
- Niall przestań!
Moi rodzice się rozwodzą, rozumiesz? ROZWODZĄ! – krzyknęła i wstała z podłogi.
Tusz do rzęs jej się rozmazał a oczy miała podpuchnięte. Wyglądała strasznie. –
Już nie będą razem, nigdy więcej, rozumiesz? Nie będą. – Dziewczyna ponownie
się rozkleiła. Horan podbiegł do niej po czym ją przytulił. Tak dawno tego nie
robił. Zatęsknił już za tym.
- Jul, tak
strasznie mi przykro. Gdybym mógł coś zrobić …
- Ale nie możesz.
- Mogę. –
powiedział uśmiechając się lekko. – Mogę być przy tobie. – dodał.
- Dziękuje Niall,
że jesteś. To wiele dla mnie znaczy. – rzekła także się uśmiechając lekko. –
Czuje się okropnie! A rodzice tylko się kłócą. Obarczają siebie nawzajem. Mama
mówi, że tata jest chamem a tata, ze mama jest jędza i tak w kółko. Oni nawet
nie mają pojęcia jak ja się czuje w całej tej sytuacji. Jak zwykle myślą tylko
o sobie.
- Na szczęścia ja
myślę tylko o tobie.
***
Po południu chłopaki
wrócili do domu. Zastali Liama oglądającego telewizję i zajadającego się
popcornem. Normalka. Harry z Louisem usiedli obok niego. Zayn jeszcze ciągle
nie wrócił od Megan a Niall był u Juliette.
- Nie macie pojęcia
co się wydarzyło. – wydukał Payne.
- Dostałeś kosza od
tej staruszki z na przeciwka? – próbował zgadywać Louis. Li wywrócił oczami.
- Gorzej. Zostałem
wykorzystany. – odpowiedział spuszczając głowę. Chłopaki wytrzeszczyli oczy.
Tego totalnie się nie spodziewali!
- Przez tą
staruszkę z na przeciwka? – jęknął Tomlinson.
- Nie, matołku.
Przez Jennifer. Jędza zaciągnęła mnie do łóżka bez mojej zgody. – wyjaśnił.
Harry i Louis roześmiali się. Wszystkiego mogli się spodziewać ale nie tego!
- I masz z tym
problem? Li, nie poznaje cię. Myślałem, ze tobie obojętne z kim to robisz byle
by to robić. – powiedział Styles.
- Wiesz co? Już
wolałabym przelecieć panią Wilson. Mniejsze poniżenie.
- Ale jak to cię
wykorzystała? W jakim sensie? – zapytał Lou. Harry i Liam spojrzeli na niego
jak na idiotę.
- W sensie
seksualnym! – wykrzyknął Payne.
- Nie jestem taki
debilem. Domyśliłem się, że było coś między wami ale chodzi mi … zgwałciła cię
czy co?
- Taa jeszcze
czego. Nie miałaby siły. – odparł dumnie Li.
- Ona jest
policjantką a ty masz problem z podniesieniem własnego ciała sprzed telewizora.
– powiedział Louis. – Tak więc doszło do gwałtu czy nie?
- Nie! Po prostu
byłem pijany i nic nie pamiętam, rozumiecie? A ona mnie nawet nie przeprosiła!
Rozumiecie? Toż to bezczelność! A gdybym ja ją tak wykorzystał? Od razu media
mówiłby, że jestem świnia ale kiedy sytuacja jest odwrotna to i tak wychodzę na
świnię bo robię z tego problem! – krzyknął wściekły i wstał z kanapy. – Idę się
czegoś napić. Mam nadzieje, że przypomnę sobie tą noc i okaże się, że nawet jej
nie dotknąłem.
Chłopaki patrzyli z
rozbawieniem za odchodzącym Paynem. Nigdy by nie przypuszczali, że między nim i
tą policjantką do czegoś dojdzie. Już prędzej by się spodziewali, ze on i
Cathrin będą razem. Wprawdzie Liam jej nienawidzi ale myśleli, że mniej niż
Jen.
- Nie
przypuszczałbym, ze to się stanie. – wydukał Hazza.
- Ja też. Coś
czuje, że Li tak naprawdę w głębi duszy ją lubi. – powiedział Louis z
uśmiechem. – A właśnie! Umówiłem się na dzisiaj z Evą. Idę się szykować.
- Evą? To ty nadal
z nią kręcisz? Louis, kiedy w końcu wyznasz Karen prawdę, że to nie jest twoja
prawdziwa dziewczyna?
- Wtedy kiedy ona
zerwie z Jimem. Wyjdę na żałosną ofermę bez dziewczyny kiedy Karen ma chłopaka.
– wyjaśnił i pobiegł na górę.
***
Sean wszedł do sali
w której leżała Christina. Czytała właśnie magazyn plotkarski. Wziął głęboki
oddech i usiadł obok niej bez słowa. Ona nawet na niego nie spojrzała. Chłopak
poczuł się winny. Mógł zareagować szybciej! A on był zajęty sprawdzaniem
telefonu. Czuł, ze kobieta jest na niego wściekła.
- Przepraszam. –
powiedział ciężko.
- Wybaczam. –
rzuciła z łaski na uciechę.
- Christina …
powinienem był zareagować. Wiem. Czuje się winny.
- Zawał to nie
twoja wina. – rzekła przerzucając kartkę czasopisma. – Louis mówił, że
strasznie martwiłeś się o mnie. – rzuciła mimochodem gdy Sean wstał z krzesełka
i skierował się w stronę drzwi.
- Tak. W końcu
jesteś moją ulubioną skandalistką. – powiedział z uśmiechem.
- Kiedyś mi się
zrewanżujesz. – rzekła. Menadżer 1D kiwnął głowa i opuścił salę. Naprawdę ją
lubił. Mieli do siebie bardzo podobne charaktery. W ich życiu stale musiało się
coś dziać inaczej popadali w rutynę a tego nie chcieli.
***
Niall zadzwonił do
rodziców Juliette i poprosił ich o spotkanie w kawiarni. Jego dziewczyna także
miała się tam pojawić. Chciał aby sobie wszystko wyjaśnili. Miał nadzieje, że
jej rodzice przemyśleli swoje postępowanie. No cóż, nawet nie wiedział jak
bardzo się mylił. Usiedli z Jul przy wolnym stoliku i zamówili cappuccino po czym
cierpliwe zaczekali na jej rodziców. Nie minęło 10 minut jak oboje się zjawili.
Oczywiście już od wejścia zaczęli o coś się kłócić. Młodzi nie chcieli jednak
wdawać się w szczegóły ponieważ to by tylko zaostrzyło konflikt.
- Witaj skarbie. –
powiedziała mama dziewczyny. – Cześć Niall. Cieszę się, że po nas zadzwoniłeś.
Chciałam porozmawiać z moją córką ale przez tego chama nie mogłam. Szkoda, że
po niego też zadzwoniłeś.
- Powiedziała
zrzędliwa jędza. – odparł ojciec dziewczyny siadając.
- Państwa córka
cierpi. – zaczął Horan. – Nie jest jej łatwo … To dla niej ciężkie.
- Jak dla każdego
dziecka, których rodzice biorą rozwód. – odparł mężczyzna.
- Mógłbyś współczuć
naszej córce. Ale ty nie! I widzisz? Tak właśnie zachowują się chamy. –
powiedziała kobieta. – Ja od siebie chciałam tylko powiedzieć, ze przeprowadzam
się na stałe do Londynu i chciałam żebyś
Juliette zamieszkała ze mną. Twój ojciec wraca do Paryża.
- Naprawdę? –
spytała dziewczyna.
- Niby miałem to w
planach … - rzekł jej ojciec. – Ale się rozmyśliłem! – wykrzyknął. – Ja także
zostaje w Londynie! Nie pozwolę by ta intrygantka się tobą opiekowała! Będzie
wmawiać ci kłamstwa na mój temat i znienawidzisz mnie!
- Nie trzeba
opowiadać kłamstw na twój temat by cię znienawidzić. – powiedziała mama
dziewczyny. – Jak chcesz to zostać w Londynie. Jul i tak z tobą nie zamieszka.
Woli mamę, prawda córciu? Wolisz mnie no powiedz to! Wiem, że tak jest.
- Mamo ja … to
znaczy oboje jesteście moimi rodzicami … nie mogę wybierać. – powiedziała
Juliette. Czuła, że zaraz wybuchnie płaczem! Rodzice każą jej wybierać kogo
bardziej kocha? To nie dorzeczne!
- Ja mam więcej
pieniędzy. – powiedział jej ojciec.
- Nie no kurwa
pięknie! – krzyknęła kobieta. – Przekupujesz dziecko forsą? Niech cie szlak,
Evans.
- Jesteś wściekła
bo nie masz tyle kaski. – Uśmiechnął się
mężczyzna. Niall tymczasem poczuł, że z tym spotkaniem był głupi pomysł. Miał
nadzieje, że jej rodzice są trochę bardziej mądrzejsi a oni zachowują się jak dzieci
a nawet gorzej.
- Juliette, chodźmy
stąd. – powiedział łapiąc ją za dłoń. Dziewczyna z chęcią się zgodziła.
***
Wieczorem, Karen
siedziała w restauracji i czekała na Jima. Chciała mu powiedzieć, że między
nimi nic nie może być, ponieważ ona nadal coś czuje do swojego byłego chłopaka.
Wiedziała, że będzie wściekły ale innej rady nie było. Louis zawsze był, jest i
będzie dla niej najważniejszy. Kiedy Eva nie zjawiła się w szpitalu dotarło do
niej, że nie zależy jaj na Tomlinsonie wcale! Może on coś tam do niej czuje ale
to szybko minie. Po 15 minutach zjawił się recepcjonista.
- Cześć.
Przepraszam, że musiałaś czekać. – powiedział po czym dał jej buziaka w
policzek.
- Nic nie szkodzi.
– odpowiedziała uśmiechając się lekko. – Muszę ci coś powiedzieć.
- Ja tobie też ale
może najpierw zamówmy. – rzekł otwierając menu. Dziewczyna ciężko westchnęła.
Oboje zamówili sałatkę i wino. Na zamówienie nie musieli długo czekać. Przyszło
po 5 minutach. Karen cały czas zastanawiała się jak powie to Jimowi? Prosto z
mostu czy będzie bardziej przeciągać?
- Jim to trudne ale
… wczoraj coś zrozumiałam.
- Ja też. –
powiedział z szerokim uśmiechem pijąc łyk wina. Potem dotknął lekko dłoni
Karen. – Jesteś niesamowita, wiesz? Bardzo cię lubię. Jeszcze nigdy nie
spotkałem takiej dziewczyny. Totalnie zawróciłaś mi w głowie. Przy tobie czuje
się wspaniale!
- Tak ty też jesteś
niesamowity ale …
- Daj mi skończyć,
proszę. – powiedział. – Chodzi o to, że spędza nam się świetnie czas. Ty i ja …
łączy nas jakaś więź. Nie umiem jej nazwać ale czuje ją. Czuje, że ona
istnieje. Karen Watson … kocham cię.
Dziewczyna
otworzyła szeroko oczy! Jak on jej mógł coś takiego powiedzieć? I to w takiej
chwili? Czuła się okropnie! Miała ochotę stąd uciec! Wzięła głęboki oddech i
miała coś odpowiedzieć ale zobaczyła za oknem restauracji Louisa i Evę!
Trzymali się za ręce i śmiali! Nie mogła w to uwierzyć. Myślała, ż między nimi
zaczyna się psuć a nie być lepiej. To był jak cios w serce. Chciało jej się
płakać. Nie mogła na to patrzyć więc odwróciła wzrok. Czuła, że zaraz zacznie
płakać. Jak ona to wyjaśni Jimowi?
- Dziękuje. –
odparła.
- Wiem, że ty
pewnie nie czujesz tego samego ale … może pewnego dnia? – spytał z lekkim
uśmiechem.
- Też bardzo cię
lubię. Myślę … myślę, ze powinniśmy spróbować poważnego związku. – powiedziała
dziewczyna wprawiając chłopaka a zaskoczenie. Nie mógł uwierzyć w swoje
szczęście. Dziewczyna którą kocha chciała z nim spróbować? Coś niesamowitego!
- Naprawdę tego
chcesz?
Karen kiwnęła
głową.
- Naprawdę.
- Wow. Zaskoczyłaś
mnie. Nie wiem co powiedzieć. –Jim
roześmiał się. – Musze powiedzieć o tym moim znajomym. Tak po za tym musisz ich
kiedyś poznać i moich rodziców … W ogóle musisz poznać całą moją rodzinę!
- Tak. Ty moją też.
– odparła z uśmiechem. Próbowała zgrywać twardą ale tak naprawdę cały czas
myślała o Louisie. Chciała żeby cierpiał tak jak ona teraz.
***
Karen wróciła
załamana do domu. Zastała Juliette siedzącą na kanapie przykrytą kocem i
czytającą książkę. Spoczęła obok niej. Tak dawno razem nie rozmawiały,
brakowało jej tego. To była jej przyjaciółka i powinny spędzać razem więcej
czasu a nie tylko rozmawiać w szkole.
- Jak tam randka? –
spytała blondynka.
- Do bani. Ogólnie
cały ten dzień był do bani. – odburknęła dziewczyna.
- Podobnie jak mój.
Dowiedziałam się od moich rodziców, że między nimi nie jest najlepiej.
- To na pewno tylko
kłótnia. Pogodzą się, zobaczysz. – powiedziała z lekkim uśmiechem brunetka.
- Wątpię. Rozwodzą
się.
- Co? – spytała. To
był dla niej nie zły szok. Zawsze
uważała, że małżeństwo rodziców Juliette jest idealne. Myliła się. Nie
wyobrażała sobie jakby jej rodzice mieli się rozwieść. Załamałaby się. – Jul tak mi przykro.
- Najgorsze jest
to, że muszę z którymś z nich zamieszkać. Nie wiem kogo wybrać.
- Nie musisz
wybierać nikogo. – powiedziała Karen. – Rodzice nie powinny dziecku dawać
takich wyborów. To nie twoja wina, że przestali się kochać.
- Wiem ale … nie
mogę mieszkać u ciebie wiecznie. Czuje, że przeszkadzam twoim rodzicom.
Wprawdzie są mili ale nie patrzą na mnie tak przyjaźnie jak kiedyś. Muszę
dokonać wyboru albo mama albo tata.
Karen przytuliła
przyjaciółkę.
- Kogokolwiek
wybierzesz pamiętaj, że zawsze będę z tobą.
- Dziękuje. –
odparła wtulając się w nią mocno. Czuła, że znów zacznie płakać. Nie chciała
tego ale nie mogła powstrzymać łez. – Co się wydarzyło na randce? – spytała
chlipiąc. Karen przestała ją tulić i spojrzała jej głęboko w oczy.
- Jim powiedział,
że mnie kocha. – wyznała.
- To cudownie.
Gratuluje.
- Gratulujesz? –
zdziwiła się. – Myślałam, ze będziesz wściekła i powiesz, że powinnam być z
Louisem.
- To nie moje
życie. Ty powinnaś dokonywać wyborów a jeśli wolisz Jima tyo twoja sprawa. Ja i
tak będę cię kochać.
- Problem w tym, ze
ja wcale nie wolę Jima ale … widzę jaki Louis jest szczęśliwy z Evą. Nie chce
wyjść na ofermę bez chłopaka.
- Czyli
wykorzystujesz Jima?
- Tak jakby. –
odpowiedziała ze wstydem. – Czuje się okropnie z tą myślą.
- Może z czasem go
pokochasz naprawdę. – powiedziała Jul gładząc ją po ramieniu.
- Wątpię. – wyznała
spuszczając głowę. Louis był, jest i będzie dla niej najważniejszy nawet jeśli
jej już nie chcę.
KONIEC
STRASZNIE,
STRASZNIE, STRASZNIE PRZEPRASZAM!!! Po prostu jest mi mega głupio i czuje się
okropnie! Nie dodawałam miesiąc! Ostatnio nie mam weny na to opowiadanie ale było
tyle komentarzy pod poprzednim odcinkiem, że musiałam coś napisać! Oczywiście
kocham tą historię ale przestałam ją czuć tak jak na początku. Coraz częściej
myślę nad jej zakończeniem. Oczywiście dobije 100 na pewno ale obawiam się że
nikt nie będzie tego czytać. Dacie radę 10 – 12 komentarzy? Zrobiłoby to mi
wielką frajdę! ;).
W następnym odcinku
Liam zacznie sobie przypominać co się wydarzyło poprzedniej nocy, Juliette
zdecyduje z kim chce zamieszkać (zdziwicie się) i powróci pewna osoba która
troszkę namiesza …
Paa <333
Cudowny! Po prostu kocham to opowiadanie!Rób więcej Karen i Louisa!<3 Nie mogę się doczekać następnej części<2
OdpowiedzUsuńJej tak się cieszę, że postanowiłaś dodac rozdział. Bałam się, że go zawieszasz :(
OdpowiedzUsuńAle nie dalej piszesz i z tego powodu jestem szczęśliwa :)
Ojejku, kocham Cię i dziękuję, że postanowiłaś dodać rozdział. Jest zajebisty. Nie mogę się doczekać nn <3
OdpowiedzUsuńxx
Super. Czekam na następny
OdpowiedzUsuńSuper!!! Najlepszy blog na świecie!!!
OdpowiedzUsuńBooooski rozdział *3* Strasznie się cieszę ze dodałaś nowy odcinek bo nie mogłam już się doczekać, czekam na next ;**
OdpowiedzUsuńHello nie chcę być nie miła ale napiszcie coś o rozdziale!
OdpowiedzUsuńKocham! Kuźwa kiedy Louis powie dla Karen ,że ją kocha ja tylko na to czekam! Rozdziałp oski ! ;d
OdpowiedzUsuńCO MAM PISAĆ? KOCHAM! CZEKAM NA NEXTA
OdpowiedzUsuńTo moze ja też nie będę wiedziała co pisać? Skoro ciebie nie stać na 2 zdania to mnie na 6 stron pisania odcinka. Proste? Proste.
Usuńmega! dawaj nexta
OdpowiedzUsuńWiesz co? Mogłabyś napisać coś więcej. Wiesz ile ja pisałam ten odcinek? Naprawdę kosztowało mnie tyle trudu. Więc jak zamierzasz pisać tylko dawaj nexta to lepiej wcale nie komentuj.
UsuńRozdział cudowny jak zawsze ;**
OdpowiedzUsuńOdcinek super! Czekam aż Lou wyzna miłość Karen, ale to było słodkie jak Jim powiedział jej że ja kocha. Brakuje mi trochę Hazzy... chciałabym żeby jeszcze starał się o względy dziewczyny :p
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co się stało tej poprzedniej nocy Jenifer i Liama :)
PS Czekam na następny odcinek :*
Oj Alex nie denerwuj się skarbie <3 ja Ci cudownie skomentuje :* a więc zaczynajmy.... rozdział mega, mega zajebisty, przecudowny i normalnie brak słów ;) co do treści ... pytam się dlaczego do jasnej ciasnej kobiety i mężczyźni mają tą pie*doloną dumę !?!? przez to wszystko się psuje :( jestem ciekawa co ty tam masz w główce co do nocy Liama i Jennifer xD ugh nie lubię tego całego Jima ... działa mi na nerwy i wtrącił się między Karen i Lou -.-' ej kochana napisz coś o Hazzusiu ;D a i jeszcze chętnie się dowiem co się dzieje między Zaynem i Meg (o ile dobrze pamiętam xD) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nats xoxo
Jaka duma? Nie bardzo kumam ;// hahaha :))).
UsuńMyśle że może mieć to związek z tym, że ja taka jestem. Ale też do końca nie wiem :DD
Dzięki ci kocie <333
Chodzi mi o to że Lou jest z Eve, bo nie chce wyjść na głupka bez dziewczyny ;P a Karen jak zobaczyła Lou szczęśliwego z inną to też nie chce być gorsza i kręci z Jim'em ;D to właśnie ta duma ;*
UsuńWyjdę na żałosną ofermę bez dziewczyny kiedy Karen ma chłopaka.
OdpowiedzUsuńNie chce wyjść na ofermę bez chłopaka.
To się nazywa podobne myślenie ^^
Nie! nie możesz kończyć tego bloga :c Nie rób nam tego :<
Kocham twojego bloga, mam nadzieję, że będziesz go pisać jak najdłużej bo jestem od niego po prostu uzależniona *3* Booski rozdział, choć mam nadzieję, że Louis i Karen do siebie wrócą no i że Harry też sobie w końcu kogoś znajdzie ;)) Życzę duuużo weny i jak najwięcej fanów twojego bloga *3*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny odcinek?
OdpowiedzUsuńNie wiem. Jakoś tak straciłam wenę xd Niby pociągnę to opowiadanie ale po zakończeniu tego blooga mam w planach następne :). Kiedyś wam o tym planie napiszę. Znaczy mam dwie wersje tej historii i muszę wybrać jedna :PP.
OdpowiedzUsuńObserwatorów jest dużo ale za to komentarzy mało i tak jakoś się zniechęciłam albo po prostu no cóż, nie umiem tego wyjaśnić.
Niby wenę mam ale chęci brak. Módlcie się, aby to się zmieniło :PP.
Kocham <333
Proszę napisz szybko kolejną część bo nie wytrzymam... Lofciam twojego bloga i na pewno będę się modlić żeby chęć do pisania ci wróciła *3*
OdpowiedzUsuńZarąbisty rozdział! Karen robi trochę głupio, że tak wykorzystuje Jima..rodzice Juliette zachowują się jak idioci! jak można tak ranić swoją córkę.Są tak niedojrzali, jak małe dzieci.Scena Liam & Jen oczywiście genialna, ale nie chciałabym żeby byli razem...mam nadzieję, że wrkótce dodasz nowy, a wena cię nie opuści :)
OdpowiedzUsuń+ u mnie nowy, zapraszam
http://the-story-about-one-direction.blogspot.com/
Liczę na twój komentarz! <3
zrób nową część plisssss!!!! ;)
OdpowiedzUsuńI love it!!! <3
OdpowiedzUsuń