piątek, 22 lutego 2013

One direction 4 cz. 1 odcinek 78

                                                           One direction 4
                                            odcinek 78
Następnego dnia, Louisa i Harre'go obudziło chrupanie chipsów. Doskonale domyślali się komu chce się jeść o 9:00 rano! Tomlinson przeciągnął się na kanapie i rozejrzał się po salonie. Liam spał na schodach, Zayn na środku podłogi a Niall siedział na fotelu i jadł, patrząc na nich z rozbawieniem. 
- To była szalona noc, co? - spytał poruszając zabawnie brwiami i wskazując ruchem głowy na Harre'go, który udawał, że śpi. 
- I jedyne co cię zaskoczyło to ja i Hazza na kanapie? - odpowiedział pytaniem, kiedy blondyn kiwnął głową, dodał: - Rozumiem, że brak mebli to dla ciebie normalka? 
Wtedy Horan rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu. Właśnie teraz zdał sobie z tego sprawę! Oczy o mało mu z orbit nie wyszły ze zdziwienia. Gwałtownie zerwał się z siedzenia. 
- Jak to się stało? 
Louis wzruszył ramionami. 
- Włamywacze. Dzisiaj zapytam o coś więcej Ivana, bo był wtedy w domu. Przywiązali biedaka do krzesełka w samych bokserkach. 
- Biedactwo. - mruknął Niall z powrotem siadając na krzesełku. - To może odbić się na jego psychice. 
- Nie jest dzieckiem. Poradzi sobie. Obawiam się tylko, że nie będzie chciał tu pracować. 
- Przecież wcale z nim nie rozmawiasz! Nawet nie zauważasz jego obecności. - zauważył. 
- Dlatego go lubiłem! - powiedział Louis jakby to było oczywiste. Wtedy Malik zaczął się budzić. Najpierw otworzył jedno oko potem drugie. Wreszcie podniósł się do pozycji siedzącej i zamrugał parę razy oczami. Zdał sobie sprawę, że coś tu nie gra. Spojrzał na Louisa i Harre'go i się uśmiechnął. 
- Zaszalało się, co? - odezwał się trzymając się za głowę. Kac dał we znaki. 
- Nie odzywaj się. Spałeś z Zooey Sullivan. Nic cię nie pobije. - przypomniał mu Tomlinson. 
- Zaraz, zaraz ... - Zayn udał, że coś mu się przypomniało. - Czy to nie Karen obściskiwała się z Harry'm a potem z Jimem? 
- Dupek. - skomentował Lou. 
- Nie mamy mebli. - rzekł Horan widząc, że Malik chce coś powiedzieć. 
- Aaa to, to mi nie pasowało! - wykrzyknął gdyż od 3 minut, dręczyło go to. - Kto nas okradł? - zapytał wstając i kierując się w stronę kuchni. 
- Krwawa Mary. - stwierdził z szerokim uśmiechem Louis. Niall wystawił mu język. Nie lubił jak Tomlinson go straszył, co jemu sprawiało frajdę. Widząc spojrzenie Horana, poprawił się. - Okradli nas włamywacze! 
- Ale dlaczego? - Zayn wrócił z kuchni z butelką wody. 
- Bo jesteśmy milionerami? 
- A alarm? Powinien się włączyć. - zauważył słusznie pijąc łyk wody. 
- Może się zepsuł? - zaczął się zastanawiać Lou. 
- Albo ktoś znał kod, którym się go wyłącza. - rzucił Niall. Nie zdawał sobie sprawy, że to co przed chwilą powiedział jest bardzo ważne. Chłopaki spojrzeli na niego z uznaniem. Nawet Harry się przebudził. 
- To jest myśl. Ktoś kto okradł ten dom znał kod! Niall, jesteś genialny. - rzekł Zayn, klepiąc go w ramię. On uśmiechnął się dumnie. Pierwszy raz został doceniony przez swoich przyjaciół. Poczuł się wyróżniony. Harry tymczasem zdał sobie z czegoś sprawę. 
- Hello! Przecież tylko my znaliśmy kod! - przypomniał im. Chłopak spojrzeli po sobie podejrzliwie. Fakt to fakt. Raczej nikt więcej nie znał kodu. 
- Lepiej zadzwonię na policje zanim wszyscy nawzajem siebie oskarżymy. - stwierdził Zayn biorąc do ręki telefon, a jednocześnie patrzył na swoich przyjaciół dziwnym wzrokiem ... 
***
Koło godziny 12:00 w południe, do domu One direction zawitała policjantka. Drzwi otworzył jej Harry. Stwierdził, że była bardzo ładna i dość drobna jak na ten zawód. Kobieta nie wykazała zbytniego entuzjazmu z tej wizyty. Wyglądała wręcz na znudzoną. 
- Dzień dobry, proszę wejść. - powiedział Styles wpuszczając ją do środka. 
- Witam. A więc tu doszło do włamania? - spytała. 
- Noo tak. - odpowiedział, a zaraz potem lekko się uśmiechnął. - Nie widać? 
- Chciałam się upewnić. Ty jesteś Harry Styles? 
- Noo tak. A co? Tego też nie widać? - Chłopak odgarnął grzywkę, a kobieta wywróciła oczami. Wtedy z kuchni nadszedł Niall z Louisem. Oboje uśmiechnęli się do policjantki. 
- Pani to ... - Zaczął Tomlinson. 
- Jennifer. I niech tyle ci wystarczy. A ty jesteś Louis Tomlinson a twój koleżka to Niall Horan, tak? 
- Zgadza się. 
Dziewczyna coś zapisała w notatniku i zaczęła się rozglądać po mieszkaniu. 
- A gdzie Zayn Malik? Bo chyba to on zgłaszał włamanie, tak? 
- Tak. - przytaknął Louis. - Jest w kuchni i pije szóstą szklankę wody. Bardzo cierpi po wczorajszej imprezie. 
- A Liam Payne?
- O! Tu leży! - wykrzyknął Niall podbiegając do przyjaciela, który nadal spał na schodach. Zaczął nim mocno szturchać. Chłopak ani drgnął. W końcu Lou pobiegł do kuchni i mimo protestów Zayn'a wyrwał mu kobek z wodą. Potem wrócił do salonu i polał nią Liama. On zerwał się szybko z krzykiem. 
- Czego mnie budzicie?! 
- Rozejrzyj się po mieszkaniu i pomyśl. - powiedział Louis. Payne wykonał jego polecenie i wzruszył ramionami, najwyraźniej nie przejęty tym. 
- Okradli nas. No i? 
Czwórka One direction zakrztusiła się powietrzem. 
- No i co z tego?! - krzyknął z oburzeniem Zayn, który nadszedł z kuchni. - Nie mamy TV! Nie mogę obejrzeć 'Dwóch i pół'! To istna tragedia! 
- Co? Zabrali nam nawet sprzęt? - rzekł z przerażeniem Liam. - Cholera! Mój laptop! Tweeter! Nie napiszę na nim, że nas okradli! 
- Masz telefon. - zauważył ze zniecierpliwieniem Harry. Wtedy Li puknął się w czoło i spojrzał z wdzięcznością na Stylesa, po czym zalogował się na tweeterze. 1D trochę się zaniepokoiła jego zachowaniem, ponieważ w ich domu znajdowała się kobieta a Liam nie zaczął z nią flirtować. Co dziwnego! 
- Dobrze, skoro jesteście już wszyscy to chciałabym was przesłuchać i wszystkie osoby które były wczoraj u was. - powiedziała Jennifer. - Aha i jeszcze jedno: Czy wy macie w domu alarm? 
- Mamy! Ale nasz drogi Nialler rzucił pomysł, że to mógł być ktoś kto znał kod. - rzekł Zayn. 
- W takim razie powiedzcie: kto znał kod? 
Chłopcy spojrzeli po sobie. 
- No ten ... - zaczął Harry. - Nasz menadżer, Sean. I to chyba wszyscy. 
Policjantka uważanie zapisywała. 
- No i my. - dorzucił Liam. - I to rzeczywiście wszyscy. 
- No nie do końca .... - powiedział z lekkim wahaniem Louis. -Mówiłem jeszcze Karen. 
- A ja Juliette. - rzekł Niall. 
- Dobra przyznaje! Wie też Max! - krzyknął Styles. 
- Cholera! Czy nasz kod znało pół Londynu? - uniósł się Zayn. 
- Okej, a więc zadzwońcie po Seana, Karen, Juliette i Maxa. No i czy ktoś był wczoraj w waszym domu? 
- Ivan. Ale on nie znał kodu. - powiedział Louis. - Wydaje mi się, że to główny świadek, ponieważ został napadnięty. 
- Hm, w takim razie zadzwońcie po tego całego Ivana. - poleciła kobieta, a Liam wybrał do nieho numer. Do Jul zatelefonował Niall, do Karen - Louis, do Maxa - Harry, a do Seana - Zayn. Zapowiadał się długi dzień ... 
***
O godzinie 14:00 wszyscy dotarli do domu chłopaków. Kujon jak zwykle był tym wszystkim podekscytowany. Miał nadzieje, że będzie tak samo jak w książkach kryminalnych, które często czytał. Juliette była przerażona! Bardzo bała się o Nialla i zgodziła się przyjść tylko dlatego, by sprawdzić czy z nim wszystko w porządku. Sean był tak szczęśliwy, że pewnie gdyby spotkał włamywaczów, osobiście by im podziękował. Był pewien, że to sensacja na pierwszą stronę. Karen nie miała ochoty przychodzić, ale Lou ją ubłagał, czyli udawał, że płacze w słuchawkę. Ivan trochę się bał przyjść. Miał dziwne przeczucie, że coś się wydarzy tej nocy. Targały nim różne uczucie, ale ostatecznie stwierdził, że jako jedyny widział złodziei i może być pomocny ... 
- Niall! - Juliette rzucił się chłopakowi na szyje. - Żyjesz! Dzięki Bogu. 
Blondyn roześmiał się. 
- Skarbie, a co miało mi się stać? Byliśmy wczoraj na imprezie. 
- No tak, ale znając twoje szczęście to myślałam, że ... a nie ważne. 
Tymczasem Sean, robił na telefon zdjęcia mieszkaniu 1D. Zayn nie źle wkurzony jego zachowaniem wyrwał mu urządzenie i starał się wykasować fotki, jednak nigdzie ich nie było! 
- Zapisałem je w specjalnym pliku do którego potrzebne jest hasło. - wyjaśnił ich menadżer z uśmiechem. Malik wywrócił oczami! Dla nich to poważna sprawa a dla niego tania sensacja. W końcu Jennifer stwierdziła, że musi każdego z nich przesłuchać z osobna. Louis zaproponował swój pokój, ponieważ jest największy. 
- Czuje się jak w filmie! - skomentował Max. - To wszystko jest niesamowite! 
Chłopcy spojrzeli na niego podejrzliwie. Trochę za bardzo się ekscytował  Hm, dziwne. 
***
Jennifer rozsiadła się wygodnie na fotelu w prawie pustym pokoju Louisa. Zostało tylko łóżko, zasłony, duża szafa i dywan. Biurko, półka, komputer, komoda, duża lampa a nawet roślina zostały zabrane! Pierwszą osobą, którą miała przesłuchiwać był Sean. Wszedł pewnie do pokoju i usiadł na brzegu łóżka. 
- Jak cię zwą, złotko? - spytał menadżer zespołu. 
- Wybacz, ale ja tu jestem od zadawania pytań. 
- Oczywiście, złotko. 
- Czy mógłbyś tak do mnie nie mówić? - spytała zirytowanym tonem. 
- A jak mam się do ciebie zwracać skoro nie znam twojego imienia? 
Policjantka stwierdziła, że to bardzo sprytny człowiek i na pewno weźmie to pod uwagę. Spojrzała na niego z uznaniem. 
- Jennnifer. Tak mnie zwą. A teraz proszę mi powiedzieć jak układają się pańskie relacje z członkami zespołu? 
- Wyśmienicie. - odparł z dumą. - Każdy wskoczyłby za mną w ogień. 
- Lubi pan tanią sensację, co? - spytała nieoczekiwanie aż Sean drgnął. 
- Nie rozumiem pytania. 
- Nie dawno rzuciła pana dziewczyna jak mniemam Kimberley. Myślę więc, że skupił się pan bardziej na życiu zespołu niż swoim. No i gdy zainteresowanie w okół ich osoby ucichło, upozorował pan włamanie. 
Sean wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. 
- Skąd wiesz o moim zerwaniu? 
- Czytam gazety. - rzekła z uśmiechem. 
***
Kolejną osobą, którą przesłuchiwała był Max. Kujon był w szoku, że jest podejrzany! Nie pewnie zajął miejsce na łóżku. 
- To nie ja. - powiedział na wstępie. - No chyba, że znów lunatykowałem ... 
- Jakie łączą cię relacje z chłopcami z One direction? - spytała. 
- Przyjacielskie. - odparł z wahaniem, które Jennifer zauważyła. - Ale nie ze wszystkimi. Na przykład Liam z Louisem chyba nie zbyt mnie lubią ... 
- Ośmieszyli cię kiedyś? 
- Nie ale ... Liam umówił się z dziewczyną, która mi się podoba. 
Twarz kobiety się rozjaśniła. 
- Dobry pomysł na zemstę, co? Byłeś tak zdesperowany, że pewnie nawet do końca nie byłeś świadomy tego co robisz. 
- Ale ja tego nie zrobiłem! 
- To już wykaże śledztwo. A co robiłeś między północą a 2:00 w nocy? 
- A co miałem robić? Spałem! 
***
Juliette nie pewnie zajęła miejsce. Jeszcze nigdy nie była przesłuchiwana. W pewien sposób była to dla niej obraza. Nie mogła uwierzyć, że jest podejrzana. Spojrzała na kobietę  która bacznie ją obserwowała. Poczuła się niepewnie. 
- Juliette Evans, tak? 
Dziewczyna kiwnęła głową. 
- Uważa pani, że ja stoję  za tym włamaniem? To prawda, znałam kod ale ... 
- Wiem, że to nie ty. - przerwała jej. - Ktoś kto zrobił to musiał być sprytny a ty ... hm, w każdym razie proszę cię o pomoc. Jesteś jedyną osobą, której nie podejrzewam. Chciałabym, abyś pomogła ująć mi sprawcę. Kiedy skończę wszystkich przesłuchiwać, powiem zgromadzonym, że jestem prawie pewna, że to ty. Ty znów nie zaprzeczysz. Osoba, która to zrobiła powinna ci się przyznać. 
- Mnie? - Zdziwiła się Jul. 
- Jeśli jej na tobie zależy. A jeśli nie, możemy śmiało wykluczyć twoją przyjaciółkę i chłopaka. 
- Podejrzewa pani Karen i Nialla? - zapytała gniewnie. Dla Juliette to były dwie osoby najważniejsze w jej życiu. Nie chciała aby ich chociaż podejrzewano. Po za tym jaki by mieli w tym cel? Nic sensownego nie przychodziło jej na myśl. 
- Na razie podejrzewam wszystkich prócz ciebie ... 
***
Kolejnym podejrzanym był Louis. Jak to on, rozłożył się na swoim łóżku mając totalnie gdzieś, że to przesłuchanie i trzeba zachować powagę. Jennifer ciężko westchnęła. Na pierwszy rzut oka było widać, że to lekkoduch, który niczym się nie przejmuje. Uśmiechnęła się sztucznie i otworzyła notatnik. 
- Louis Tomlinson? - zapytała. 
- Nie, Flo rida. - odpowiedział z kpiną. 
- To nie jest zabawne, Tomlinson. A teraz odpowiedz na moje pytanie: Czy nazywasz się Louis Tomlinson? 
- Tak. - odparł wywracając oczami. 
- To prawnie twój dom? 
- Tak. 
- Która kupiła ci mama? - Lou stwierdził, że to pytanie policjantka zadała z drwiną. 
- Tak, ale sam płace rachunki. - powiedział dumnie. 
- Czy przez jakiś czas mieszkałeś z mamą w tym domu? 
- Tak, ale bardzo krótko. Wie pani, tata ją zostawił i nie miała gdzie się podziać. 
- Bo okazał się gejem? 
- Tak, ale możemy o tym nie rozmawiać? - poprosił. Jennifer kiwnęła głową. 
- Oczywiście. Rozumiem, że to trudny temat. Sama coś o tym wiem. Długo byliście razem? 
- Kto? - zdziwił się chłopak. 
- Ty i ta brunetka. Chyba ma na imię Karen?
- Tak, ma na imię Karen. Nie pamiętam ile byliśmy razem, ale pamiętam ile razy to robiliśmy. Myślę, że ta informacja będzie równie przydatna jak to odkąd jesteśmy razem. 
Policjantka zdała sobie sprawę, że Louis jest sprytniejszy niż jej się wydawało. Zaczęła go coraz bardziej podejrzewać. Wprawdzie to jego dom, ale czego się nie robi dla sławy? 
- To ty zrobiłeś to show w programie 'We are horny', co? Razem z Liamem. Oglądałam akurat ten odcinek. 
- To prawda, ale to była głupota. Mogłem się postarać o coś lepszego. Wiesz, moja sława trochę zmalała. Muszę coś wykombinować, żeby wspiąć się na szczyt. 
- Coś już ci przyszło do głowy? 
- Tak. Mógłbym powiedzieć w wywiadzie, że jesteś biseksualny. To by zrobiło furorę, nie? - Uśmiechnął się do dziewczyny. 
- Bez wątpienia. - odparła ze sztucznym uśmieszkiem. – O której wróciłeś do domu?
- Znaczy ja wróciłem trochę wcześniej niż moi przyjaciele. Zresztą Harry też. Zabawa w klubie przestała nas bawić. No i właśnie kiedy weszliśmy do środka, zobaczyliśmy Ivana przywiązanego do krzesełka. Był w samych bokserkach! Wyglądał na przerażonego. Nigdy nie pałałem do niego sympatią ale w tej chwili zacząłem mu współczuć.
- A kto to jest ten cały Ivan? Chłopak Harre’go?
- Co? – zapytał Louis który był totalnie zaskoczony jej pytaniem. – Ivan jest naszą gosposią! Pani uważa, że Hazza jest gejem?
- No bo tak wygląda i … nie ważne. – rzuciła coś zapisując w zeszyciku. – Masz jakiś podejrzanych?
- A pani?
- Ja tu jestem od zadawania pytań. – zaznaczyła ostro. – A więc masz?
- Nie chce na nikogo donosić ale Sean … on zawsze lubił tanią sensacje. Więc wie pani.
- Oczywiście. – Jennifer uśmiechnęła się pod nosem.
***
Przyszła wreszcie kolej na Karen. Nie mogła uwierzyć, że Lou ją tak perfidnie wrobił. Przez słuchawkę wydawał się taki zrozpaczony i bezbronny! Skąd miała wiedzieć, że czuje się świetnie a i to włamanie zbytnio nim nie wstrząsnęło. Zachowywał się normalnie i zachowywał pełny luz. Cały Tomlinson. Nawet gdyby dom się palił on machnął by na to ręką twierdząc, że się odkupi! Z rozmyślań wyrwał ją głos Jennifer:
- Karen Watson?
- Tak. – przytaknęła.
- Jeśli się nie mylę, także byłaś wczoraj na imprezie. Powiedz mi: Co robiłaś po niej?
- Wróciłam do domu. Odwiózł mnie Louis. Nie chciałam się dalej bawić. To nie moje klimaty.
- On po niej także wrócił do domu?
- Nie wiem. Chyba tak. Nie interesuje się jego życiem. Już nie jesteśmy razem. Rozdział Karen i Louis uważam za zamknięty.
- Zranił cię? – spytał Jennifer takim współczującym tonem, że Karen nie miała odwagi wyznać jej prawdy. Jeśli trzecia osoba spojrzała by na nich od razu nasuwa się myśl, że to Louis skrzywdził Karen a nie na odwrót.
- Nie do końca … - zaczęła nie pewnie. – To ja jego zraniłam.
- Zdradziłaś go, ponieważ cię zaniedbywał? – zgadywała policjantka.
- To też nie do końca … Znaczy zdradziłam go ale … Zacznijmy od tego, że to dzieciak a przynajmniej tak się zachowuje. Ma 17 lat a mózg 10 – latka. Każdą dziewczynę zaczęłoby to irytować. Z wszystkiego robi show, jego życie to show.
Jennifer uważnie przysłuchiwała się jej słowom.
- Uważasz, że to on siebie okradł, aby się o nim mówiło?
Karen nie zastanawiała się nad tym, ale teraz … ta myśl wydała jej się bardzo prawdopodobna.
- Trochę.
- Dobrze, dziękuje ci. Nawet nie wiesz jak mi pomogłaś. – powiedziała z uśmiechem.
                                                                       ***
- Harry Styles, tak? – zapytała policjantka, a chłopak kiwnął głową. Dochodziła 17:00 a on chciał iść spać. Ta impreza, włamanie a teraz przesłuchanie … Oh, czym sobie na to zasłużył! Przecież to prawnie nie jego dom, więc nie jego zmartwienie. Może gdyby porządnie się wyspał inaczej by na to spojrzał. Ale na teraz, był zły na Louisa. Gdyby lepiej pilnował swojego domu, nie byłoby takiej sytuacji.
- Tak, byłem na tej imprezie. Tak, wróciłem wcześniej do domu. Nie, nie wiem kto jest zamieszany we włamanie.
- Wróciłeś sam z imprezy?
- Nie. W towarzystwie Louisa.
- Ty nie lubisz taniej sensacji, prawda? Nie jesteś taki jak twój przyjaciel. Jesteś inny.
- Coś w tym jest. – odpowiedział. ‘Inny’. Jak to brzmiało.
- Podejrzewasz Louisa? – spytała nagle. Styles zaczął się wahać, co dało Jennifer wiele do myślenia. To już druga osoba!
- Nie wiem. To mój kumpel. Jeszcze kiedyś powiedziałbym bez oporów, że to mógł być on ale … wszystko się zmieniło od sprawy z … - Urwał.
- Od sprawy z … ?
- Myślę, że to nie ma żadnego związku ze sprawą, więc wolałbym zachować to dla siebie.
Policjantka pokiwała głową, a jednocześnie zastanawiała się czym mógł mu podpaść. Najlepsi przyjaciele … jeden lubi show drugi nie … zdrada Karen … No oczywiście! Harry jest zdecydowanie bardziej dojrzalszy od Louisa, a Karen mówiła, że wkurza ją to jaki Tomlinson jest dziecinny. Ponadto Styles mu podpadł. Wszystko układało się idealnie.
- Miałeś romans z jego dziewczyną? – Bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Całowaliśmy się dwa razy, ale to naprawdę nie ma związku ze sprawą. – przyznał.
- To się jeszcze okaże …
                                                                                  ***
Ivan był przerażony! Wiercił się co chwila na łóżku, nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji. Bał się, że włamywacze powrócą a on przeżyje ten horror od nowa, a tego nie chciał! To była najgorsza chwila w jego życiu! Nie był tchórzem ale w tamtym momencie wolał uciec niż zadzwonić na policje. To było straszne!
 - Ivan Jenkins? – spytała Jennifer.
- Tak. – powiedział stanowczo.
- Byłeś w noc włamania w domu sam, prawda?
- Tak. To było straszne! Oni weszli i zakneblowali mnie a potem zaczęli obrabowywać dom! Nie mogłem nic zrobić. Bałem się.
- Dobrze. A czy potrafisz mi powiedzieć jak oni wyglądali?
- Było ich dwóch. Byli podobnego wzrostu. No może jeden troszeczkę większy od drugiego. Mieli na twarzy maski a na ciele czarne ubrania. Zgasili światło, więc więcej nie powiem po za tym byłem tak przerażony, że …
- Okej rozumiem. A jesteś pewien,  że to byli na pewno mężczyźni?

- To znaczy … - Ivan zaczął się wahać. – Ten jeden on … mogłaby to być kobieta. Ale ja nie miałem czasu ani ochoty się nad tym zastanawiać.

- Podejrzewasz kogoś?

- Nie! – Ivan był oburzony. – To moi przyjaciele. Nie mógłbym.

- To zostanie między nami. Chce tylko znać twoje zdanie. To wszystko. – zapewniła policjantka. Chłopak ciężko westchnął.

- Może trochę Seana … Ale też nie byłbym do końca pewien. – powiedziała gosposia, a Jennifer kiwnęła głową.

- Dobrze to wszystko. Jeśli będę miała więcej pytań to dam ci znać. – rzekła a Ivan wyszedł z pokoju.

                                                                                  ***

Liam wszedł nie pewnie do pokoju. Nawet do końca nie pamiętał co wydarzyło się w klubie, a tutaj jest przesłuchiwany o jakiś napad! Przecież to nienormalne! Mieszkał w tym domu, więc nie rozumiał tego. A może policjantka nikogo nie podejrzewa? Może udaje? Albo to tylko taka procedura. A może jednak podejrzewa? I to jego? Te pytania kłębiły się w jego głowie.

- Liam Payne?

- Tak. – Usiadł na łóżku. – I nawet plakaty biednemu Louis’wi zabrali. – stwierdził smutno.

- Jakie plakaty? – zdziwiła się dziewczyna.

- Modelek. – westchnął. – Pięknych modelek. Zresztą to wina Lou. Takie ważne rzeczy chowa się do sejfu a nie pozostawia na widoku.

Jennifer spojrzała na niego zaskoczona.

- Ehem, dobrze. Możemy zacząć przesłuchanie? – Payne kiwnął głową. – Byłeś wczoraj na imprezie?

- Tak.

- Wróciłeś z niej zalany?

- Tradycja. – powiedział ze śmiechem. – Proszę mi powiedzieć: Kto z imprezy nie wraca zalany?

- Moja babcia. Ale to są raczej imprezy seniorów więc … chociaż … zdarza jej się. – powiedziała Jennifer, a zaraz potem ugryzła się w język. Odchodzi od tematu. – Kogo z One direction najbardziej lubisz?

- Siebie. – przyznał poważnie.

- A prócz?

- Louisa.

- Aha! – wykrzyknęła policjantka jakby wpadła na ważny trop. – Louisa! Interesujące. A możesz mi coś więcej o nim powiedzieć? Na przykład czy to prawda, że zainteresowanie wokół jego osoby ucichło i teraz na wszelkie możliwe sposoby stara się zwrócić swoją uwagę?

- Jeśli mam być szczery to uważam, że Lou bardzo dorósł. Znaczy nadal coś mu tam odpierdala, ale chociaż nie robi show. Chociaż … ostatnio się nad tym zastanawiał, no ale nie tak jak kiedyś. Myślę, że stara się tak dla Karen. Chce być dla niej lepszy.

- Ahaaa, ciekawe. – mruknęła. – A Karen co na to?

- A Karen w ogóle go nie docenia! Tylko ugania się za jakimś Jimem, więc Lou znalazł sobie Eve. Oczywiście nie popieram tego związku i uważam, że Lou i Karen są dla siebie stworzeni.

- Jim? Eva? Uważasz, że tych dwoje mogło mieć motyw?

- Oni? Oni nawet nie znali kodu alarmu. A Lou chodź nie wygląda, nie byłby taki głupi i powiedział o tym Evie. Może Karen Jimowi ale … też bardzo wątpię.

- A jak układają się stosunki pomiędzy tobą i Maxem? Podobno odbiłeś mu dziewczynę?

- To nie jest tak, że odbiłem. Po prostu Leyla zwróciła uwagę na mnie a nie na niego.

- Byłeś z nią na tej imprezie?

- Tak, ale Max o tym nie wie i nie może się dowiedzieć. To by zniszczyło naszą przyjaźń, która mówiąc na marginesie nie jest wcale taka silna.

- A spotykałeś się z nią wcześniej?

Liam próbował sobie przypomnieć.

- Tak, byliśmy razem w kawiarni. Ale o tym Max także nie może się dowiedzieć.

Jennifer zmarszczyła brwi. Być może Max ich widział i to nim tak wstrząsnęło, że posunął się do takiego czynu. Wprawdzie Ivan, powiedział, że było ich dwóch więc … kujon musiał mieć sojusznika … Musi jeszcze raz z nim pogadać i zapytać czy widział Liama i Leyce w kawiarni. Jeśli szczerze się zdziwi to także jego może odrzucić. Na razie na jej liście był: Sean i Louis.

                                                                                  ***

Przesłuchanie Nialla i Zayn’a odbyło się szybko. Oboje powiedzieli praktycznie to co pozostali. Że Sean kocha sensację, że zainteresowanie wokół Louisa ucichło no i, że byli na imprezie. Byli tak zalani, że nawet nie zauważyli braku mebli! Policjantka na razie także ich wykluczyła z kręgu podejrzanych. Gdyby Malik był winny, nie dzwoniłby na policje. Co jedyne Horan ale … on duże je i gada. Nie sądziła aby był tak sprytny i przebiegły, po za tym nie miała motywu, dlaczego okradałby siebie. Dla rozgłosu na pewno nie. To nie ten typ.

Na dole, zgromadzeni już czekali. Wszyscy byli nad wyraz cicho. Nawet blondyn nic nie jadł, tylko gapił się na kobietę. Byli ciekawi co im powie.

- A więc mam jednego podejrzanego. – powiedziała i patrzyła na reakcję zgromadzonych. Widziała, że Seanowi oczy rozbłysły, a reszta miała przerażone miny. – To Juliette Evans. – dodała.

- Co?! – Uniosła się Karen. – To nie Jul. Jestem tego pewna. Pani jest chora tak myśląc. Powinna się leczyć.

- A dlaczego jesteś taka pewna, że to nie ona?

- Ponieważ, ponieważ … - Dziewczyna nie mogła się wysłowić, więc wtrącił Niall:

- Bo to ja! – krzyknął. – To ja zaplanowałem to włamanie. Proszę uniewinnić Juliette. – rozkazał. W salonie zapadła cisza jak makiem zasiał. Wszystkie spojrzenia powędrowały na Horana! Nikt nie mógł w to uwierzyć. Juliette chciała zaprotestować, ale Jennifer jej nie pozwoliła, więc siedziała cicho.

- Ty? Hm, to bardzo ciekawe. – powiedziała z uśmiechem policjantka. – A możesz mi powiedzieć jak to zrobiłeś?

Blondyn wystawił oczy na wierzch. Zaczął nerwowo spoglądać na każdego.

- No ten … urwałem się z imprezy przyszedłem do domu i … okradłem go. W między czasie związałem Ivana, bo przecież musiałem się go jakoś pozbyć. Bałem się, że mnie pozna więc … przebrałem się … w maskę i czarny strój. Zgasiłem jeszcze światło, żeby mieć pewność, że mnie nie pozna. Ot, cała prawda. 

Teraz nawet Jennifer była zdziwiona! Pomyślała, że on chce bronić swojej dziewczyny, dlatego to powiedział. Tymczasem jego wersja zgadza się z wersją Ivana, a to by znaczyło, że … Niall rzeczywiście okradł swój dom. Nie miała tylko pojęcia, dlaczego. Jaki miałby w tym cel?

- Możesz mi powiedzieć co cię skłoniło do tego?

- Oczywiście sława. – przyznał Horan. – O moich kolegach zawsze się mówiło, tylko nie o mnie. To wszystko. Proszę mnie skuć w kajdanki. To moja wina.

Policjantka ponownie zmarszczyła brwi. To nie mógł być Niall. Chyba … ktoś go musiał do tego zmusić. Może mu groził? A może to Sean? Taaak. Bardzo możliwe. Stwierdził, że tylko o Niallu się nie mówiło, więc musi zacząć. Ta sprawa była bardzo dziwna i bardzo tajemnicza.

Nagle z kuchni nadbiegł Max! Był podekscytowany.

- Znalazłem! Znalazłem! – krzyczał. – Mam ślad! Proszę. – podał Jennifer srebrny łańcuszek.

- Gdzie to znalazłeś?

- W kuchni, pod stołem. – powiedział z uśmiechem.

- Czyje to? – zapytała policjantka zgromadzonych. Prawie każdy wzruszył ramionami. Tylko nie jedna osoba.

- Moje. – przyznał Niall spuszczając głowę. – Także widzi pani i nawet dowód się znalazł.

Jennifer, która nadal nie była przekonana do jego winy powiedziała:

- Nie można tak sobie aresztować kogo się chce. Ogłaszam, że nikt stąd nie wyjdzie dopóki nie będę w 100% pewna, że to Niall Horan.

- A w ilu na razie jest pani pewna? – zapytał Louis.

- W 5.

- Zapowiada się długa noc. – stwierdził zrozpaczony.
KONIEC
Hello, hello, hello moi kochani czytelnicy. Jak widzicie nie opuściłam blooga i dodałam rozdział, ale z kompem nadal nie jest najlepiej. Możliwe, że dostanę go dopiero za miesiąc lub dwa więc dopiero wtedy pojawi się następny rozdział. Ten napisałam dla was na szybko, żebyście nie pomyśleli, że olałam tego blooga. Tak nie jest ;-))). 
Nie jestem zadowolona do końca z odcinka. Mógłby być lepszy. 
Zdaje sobie sprawę, że nie należy do najkrótszych i wiele to się w nim nie wydarzyło, ale trudno tak coś napisać po 3 tygodniach. 
Więc musicie mi wybaczyć;-PP. 
Skomentujcie, bo jak dostanę z powrotem kompa to będzie mi miło czytać wasze komentarze. 
Oczywiście mam nadzieje, że mnie nie opuściliście i nie macie takiego zamiaru, bo ja was ani tego blooga na pewno nie opuszczę. 
Może założę następnego blooga? Już mam nawet pomysł. Zaraz umieszczę ankietę w której będziecie mogli głosować czy byście go czytali czy nie. 
Jeżeli już zdecyduje się zacząć go pisać to najprędzej w kwietniu ;-))). 
To tyle papapapapa :***. I przepraszam, że znów będziecie musieli tak długo czekać. Uzbrójcie się w cierpliwość. Mnie też nie jest łatwo. Bez kompa wariuję.     

niedziela, 3 lutego 2013

Kłopot z kompem ;/

Hej, hej moi kochani <3
Komputer mi się znowu rozpierniczył, dobrze że na weekend pojechałam do cioci bo nie mielibyście pojęcia co się ze mną dzieje przez 2 tygodnie. Dzisiaj przyjedzie do mnie brat, który sprawdzi co i jak no i może uda mu się naprawić, ale bardzo bym w to wątpiła. 
Za tydzień przyjedzie do mnie wujo i wtedy mi naprawi, tak więc na kolejny odcinek będziecie musieli poczekać. 
Wiem, że styczeń był jaki był no i jeszcze trochę luty, no ale ja też jestem wściekła, bo nie mogę robić tego co bardzo kocham czyli pisać tego blooga. 
Mam nadzieje, że poczekacie i jeśli to was jakoś uspokoi to następny odcinek mam już w połowie napisany, nie wydarzy się tam dużo, ale może być ciekawie :P. 
A co do szpitala to praktycznie nic nie wyszło w wynikach badań i mam skierowanie dalej. No ale najważniejsze, że nic poważnego mi nie jest chyba ... 
Dziękuje wam za wsparcie i komentarze pod poprzednim rozdziałem. Dzięki wam już mam wenę na 78 i 79 odcinek więc nie jest kiepsko. 
Dobra, to ja kończę  a was z całego serca przepraszam. 
Kiedy byłam w szpitalu komp działał wróciłam i okazało się że jest zepsuty. 5 dni czekałam aż będę mogła coś napisać a tu klapa ;//. No cóż takie życie. 
Pa pa <333