One direction 4
Odcinek 81
Louis nie
wiedział jakie za bardzo jakie stosunki go teraz łączą z Karen. Ma ją traktować
jak przyjaciółkę, koleżankę a może znajomą? Niby ostatnio byli na kolacji u
państwa Johnsonów ale potem wyszedł i już się z nią nie widział.
Rozmyślał nad
tym siedzą rano w kuchni nad szklanką soku. Patrzył się w żółty płyn, tak jakby
tak czekała na niego odpowiedź na trapiące go pytanie. Louis i Karen. Karen i
Louis. L i K. Laren.
- Niall nie
wiem! – krzyknął Zayn wchodząc razem z blondynem do kuchni. On rozłożył
bezradnie ręce.
- Ale czego tu
nie wiedzieć? To proste.
- Skoro to
takie proste to sam rozwiąż ten problem! – powiedział Malik nalewając sobie
coli do szklanki.
- Nie jestem
aż tak inteligentny. – odparł spokojnie Horan siadając na krzesełku. – Ty
pomyśl. Jesteś w tym lepszy.
- Poproś
Louisa! On ma w tym wprawę! – Zayn wskazał na niego ruchem głowy. Tomlinson
potrzasnął przecząco głową. Wyglądał jak 7 nieszczęść.
- Nie. Wujek
dobra rada się wypalił. Od dziś jestem bezużytecznym dziadkiem. – stwierdził i
schował twarz w dłoniach, co miało dać chłopakom do zrozumienia, że jest w
rozsypce.
- Dobrze
starcze. Ale ja naprawdę nie wiem co mam poradzić Niallowi. On chce żebym jakoś
go pogodził z Juliette. Ale jak? Nie jestem dobry w tym sprawach. Horan wymaga
ode mnie cudów.
- No tak
zapomniałem ty kłamco, który wciska biednej Megan kity o durnej miłości. –
odgryzł się blondyn.
- Wcale nie
wciskam jej kitów. Naprawdę ją lubię …
- Ha! Lubię.
Ale czy kochasz?
Zayn
zmarszczył brwi. Dopiero teraz do niego dotarło, że on i Meg to jedna wielka
nie wiadoma. Cały czas mówi, że ją lubi, zależy, podoba mu się bla bla bla ale
czy kocha? Miłość to poważna sprawa. Bał się, że za tydzień mu przejdzie, a nie
chciał tego. No ale ten tydzień zamienia się w parę miesięcy. Może czas coś z
tym zrobić? W sumie kiedyś wyznał jej uczucia, ale pod wpływem chwili i ona
zwiała. Od tej pory nie mówi o tym więcej.
- Muszę się
zobaczyć z Megan. – postanowił i wyjął z kieszeni telefon. – Jest sobota a ja
nie mam nic lepszego do roboty.
- I co?
Wyznasz jej uczucia, powiesz jak bardzo ją kochasz a potem dodasz: ‘A tak prze
okazji przespałem się z twoją szefową, Zooey’.
- Macie racje.
To bez sensu. – Zayn położył komórka na stole i ciężko westchnął. – Niall, co
ja mam zrobić?
- Wymagasz ode
mnie cudów, Malik. – powiedział Nialler puszczając mu oczko i poszedł do
salonu. Został tylko Zay i Lou. Ten pierwszy spojrzał na swojego kumpla
błagalnym wzrokiem.
- Na mnie też
raczej nie licz, Malik. – rzekł Tomlinson wstając. – Chociaż ja na twoim
miejscu powiedziałbym jej prawdę. Po co kłamać? Jak kocha wybaczy, jak nie
kocha nie wybaczy, proste.
- A ty? Nie
wybaczyłeś Karen ale ją kochasz.
- Mylisz się.
Wybaczyłem.
- Nie.
Wybaczyłeś Harry’emu. Jej nie. Wiem, że ona cię bardziej zraniła, ale każdy
zasługuje na drugą szanse. Może dlatego trzyma cię na dystans? Pomyśl.
Każdy z trójki
przyjaciół stanął przed poważną decyzją. Zayn musiał powiedzieć w końcu Megan
prawdę, Louis zdobyć się na wybaczenie, a Niall pogodzić na dobre z Juliette,
żeby nie kłócili się wiecznie o byle co, bo to się robiło śmieszne.
***
Christina
umówiła się na spacer ze swoim byłym mężem, Johnem. Wprawdzie jeszcze rozwód
nie został przeprowadzony do końca, ale chyba można już go tak nazywać. Na pewno
do siebie nie wrócą, po pierwsze przez orientację Johna, a po drugie Christina
go już nie kocha. Przeszło jej. Dość szybko, ale taka już była ta kobieta.
Szybko się zakochuje i szybko jej przechodzi.
Szli właśnie
wzdłuż chodnika przez park.
- Słyszałeś
pewnie już o Ivanie i moim planie? – spytała nie pewnie.
- Coś tam mi
się obiło o uszy. – odpowiedział. – Louis pewnie jest załamany. Stracił ojca
teraz matkę.
- Jak to
stracił ojca? Wyrzekasz się ty Angielska gnido naszego syna?! – spytała ostro
kobieta. Mężczyzna pokręcił głową ze śmiechem.
- Nie.
Oczywiście, że nie. Po prostu mam wrażenie, że on się mnie wstydzi. Kiedyś
zapraszał mnie na gale, premiery czy nawet imprezy, mówił, że jestem najlepszym
ojcem na świecie. A teraz? Mam wrażenie, że się od siebie oddalamy. Jeszcze ta
sprawa z Karen i teraz ty. On powoli traci wszystkich których kocha. Martwię
się o niego.
- Ja też, ale
próbowałam go przeprosić. Wystąpiłam nawet w TV.
- I uważasz,
że to był dobry pomysł, że to go przekona?
- On widzi, że
się staram a dalej się boczy. Nie rozumiem tego dzieciaka.
- A ja aż za
dobrze. – wyznał John pogrążając się w myślach. Nagle zadzwonił telefon
Christiny. Szybkim ruchem go odebrała. Nie spodziewała się, że zadzwoni akurat
ta osoba do niej.
- Halo?
- Siemka
Christi. Mógłbym wpaść dzisiaj po południu?
- Jasne, Sean.
Ale to coś ważnego?
- To coś super
ważnego! – wykrzyknął radośnie. – Narka.
Zanim kobieta
zdążyła coś odpowiedzieć usłyszała piknięcie w telefonie wskazujące na
zakończenie połączenia. John spojrzał na nią pytająco.
- To Sean. –
wyjaśniła. – Dziś wpadnie. Mam nadzieje, że ma to związek z moim synem bo nic
innego mnie nie obchodzi.
- Znając Seana
to pewnie ma związek z twoją ostatnią akcją. – zażartował.
***
Liam właśnie
znajdował się w supermarkecie i wybierał coś do jedzenia. Żelki dla Nialla,
popcorn dla Zayn’a, marchewki dla Louisa, czekolada dla Harre’go i cola dla
niego. No to chyba wszystko czego potrzebował. Kupiłby jeszcze alkohol ale bał
się, że znów spotka nauczycielkę od Biologii tak jak poprzednio. Jędza –
powiedziała sprzedawczyni, że ma 17 lat. Jak ona mogła? Payne gotował się z
wściekłości.
Nagle zauważył
małą ok. 8 letnią dziewczynkę, która podbiegła do niego ze łzami w oczach.
- Tylko
patrzyłem! – krzyknął odchodząc od półki z winami. Mylnie pomyślał, że babka od
Biologii ma córkę i wysłała ją aby się pobeczała dając do zrozumienia
chłopakowi, że alkohol niszczy zdrowie. Dziewczyna nie przestawała płakać więc
chłopak uklęknął nad nią i powiedział: - Przestaniesz płakać?
- Nie! –
wrzasnęło dziecko. – Boje się. – wydukała po chwili.
- Mnie? –
zdziwił się chłopak. – Jestem Liam, a ty?
- Lilly. –
odpowiedziała przestając płakać. Tylko jeszcze trochę chlipała.
- Śliczne
imię, kto ci je dał?
- Mama. A
tobie?
- Też. – Liam
uśmiechnął się. – A jest z tobą mama?
- Nie. Poszła
do pracy.
- I zostawiła
cię tu samą?! – Payne otworzył oczy ze zdziwienia. Dziewczyna roześmiała się.
- Jestem tu z
siostrą.
- Aaa, no
chyba że tak. A więc gdzie twoja siostra?
- Nie wiem.
Zgubiłam się.
- Więc
poszukajmy jej. – postanowił z uśmiechem. – A ładna chociaż ta twoja siostra?
- Tak.
- Jest! –
wykrzyknął chłopak z radością. Wtem mina mu zrzedła bowiem podbiegła do nich …
Jennifer. Liam nie mógł uwierzyć własnym oczom. To ta stara 24 – latka z ich
domu. Co ona tu robi? – zaczął się zastanawiać. Po chwili pomyślał, że może ona
myśli iż uprowadził małą dziewczynkę.
- Lilly! Tu
jesteś! – krzyknęła przytulając dziewczynkę. – Tak się bałam.
- Policja? A
co ty tu robisz? Zdaje się, że psy mają zakaz wchodzenia do sklepu. –
powiedział Liam.
- Zdaje się,
że bar dla gejów to nie tutaj. – odpowiedziała.
- W każdym
razie powinnaś mi podziękować. W końcu odnalazłem twoją siostrę. Należy mi się jakaś nagroda.
- Odkryłam kto
okradł twój dom. Można rzec, że jesteśmy kwita.
- O nie, nie
moja droga. To była twoja praca, a ja to zrobiłem za darmo. No chyba, że mam
rzucić kość byś stała się bardziej posłuszna? – spytał wesoło Liam. Jennifer
przestała ściskać swoją siostrę i zrobiła taką minę jakby za chwilę miała go
udusić własnymi rękami.
- Ty głupi
zapatrzony w siebie egoisto! – krzyknęła. – Trochę szacunku dla kobiet.
- Jak słusznie
zauważyłaś kobiet, nie psów.
- Wiesz co?
Wcale nie jesteś taki śliczny jak piszą w gazetach. Głos masz bardzo przeciętny
a ubierasz się jak pajac. Twoja matka powinna się wstydzić, że wychowała kogoś
takiego jak ty.
- Tego już za
wiele! – krzyknął Liam i poczerwieniał na twarzy. Potem rzucił puszkę z
groszkiem na podłogę i tupnął nogą jak małe dziecko. Jennifer się tylko roześmiała,
co jeszcze bardziej go wkurzyło. Wtedy rzucił kolejną puszkę i jeszcze jedną
gdy ta nie przestawała się śmiać. – Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się! –
wrzeszczał Payne. I tak na podłodze znalazła się jeszcze butelka po winie,
likierze a także wódce.
- Co to jest?
– spytała ostro dziewczyna gdy przestała się śmiać. – Obrażasz policjantkę a
potem robisz rozróbę w sklepie. Koniec tego dobrego. Aresztuje cię. –
postanowiła. – Odwróć się.
- Że co?
Zanim Liam
skapował o co chodzi, stał jak głupek z rękami za sobą a na nich miał kajdanki.
Jennifer okazała się bardzo silna, jak na tak szczupłą osobę. Payne poczuł się
poniżony. Był dwa razy bardziej wściekły niż przedtem. Jak ona mogła? Przecież
to gwiazda. Hello!
- I widzisz
Lilly, tak kończą faceci którzy mi się sprzeciwiają. Także pamiętaj zawsze
kiedy poznasz chłopaka przyprowadź go do mnie a ja ocenię czy jest ciebie wart.
– powiedziała Jennifer i jedną ręką złapała Liama, a drugą Lilly. Chłopak
musiał się najeść nie złego wstydu bowiem Jennifer nie od razu zawiozła go na
posterunek. Wpierw dokończyła zakupy.
***
Juliette
postanowiła odwiedzić Nialla. Stwierdziła, że dawno u niego nie była i czas na
wizytę. Zastanawiała się czy między nimi może być tak jak wcześniej?
Chciała się
dowiedzieć co ostatnio wydarzyło się w jego życiu. Czytanie jego tweetera to
nie to samo. Lepiej porozmawiać w realu. Zadzwoniła dzwonkiem trzy razy nim
ktoś jej otworzył. Tą osobą był Louis. Wyglądał na znudzonego i załamanego. Jul
popatrzyła na niego zdziwiona. Tomlinson jest zawsze pełny życia! Cóż to się
mogło stać?
- Cześć. –
powiedziała wchodząc do środka. – Jest Niall?
- Był. –
odparł Lou. – Ale wybuchł. Za dużo zjadł.
Blondynka
wywróciła oczami. On i te jego żarty. Tylko głupi go zrozumie bo jak to się mówi:
Głupi, głupiego zawsze zrozumie.
- To jest czy
go nie ma?
- Kuchnia. –
Lou wskazał na to pomieszczenie palcem, nawet na nie, nie patrząc. Juliette
więc tam pomaszerowała. Zobaczyła Horana debatującego nad lodówką. Cały on!
Spojrzała na niego wesoło i powiedziała:
-
Proponowałabym sok pomarańczowy.
- Okej, no to
niech będzie cola. – rzekł zamykając lodówkę.
- Nie lubisz
soku?
- Lubię, ale
cola też niczego sobie.
- Ja wolę sok.
Chociaż ma witaminy.
- Może, ale
cola jest lepsza. – powiedział pijąc łyk z butelki.
- Wątpię. Sok
pomarańczowy jest wyśmienity. Mogłabym rzec, że to napój bogów.
- Może, ale
cola i tak jest lepsza. – stwierdził idąc w stronę salonu. Jul podążyła za nim.
Poczuła się lekko urażona jego zachowaniem. Zupełnie jakby go nie obchodziła. A
przecież nadal jest jego dziewczyną, którą miała nadzieje, nadal kocha. Horan
usiadł obok Louisa, a dziewczyna stanęła przed telewizorem.
- O co ci
chodzi? – spytała ostro.
- O to, że
zawsze wszystko musi być tak jak ty chcesz- odburknął.
- Niall! To
tylko głupia cola! Chyba nie chcesz się o nią kłócić?
- Odsłoń TV! –
wtrącił Tomlinson.
- Cola nie
cola ale nie przyznasz, że być może jest lepsza od soku?
- TV. –
mruknął Louis z naburmuszoną miną. Blondynka nawet na niego nie spojrzała.
- Kiedy cola
nie jest lepsza od soku. Więc dlaczego mam kłamać?
- Ale mogłabyś
uszanować moje zdanie! – krzyknął Niall. Louis zmarszczył brwi.
- Czy ja
dobrze słyszę? Kłócicie się o cole?
- Tu nie
chodzi wcale o cole, tylko o to, że wszystko zawsze musi być tak jak ona chce!
Że też ja wcześniej nie widziałem jej wad!
- Aha! Czyli
mam rozumieć, że jakbyś wcześniej widział moje wady to byś się we mnie nie
zakochał, tak? – spytała ostro Jul patrząc na niego wyczekująco.
- Może. –
odburknął Nialler. Dziewczyna otworzyła oczy ze wściekłości. Nigdy by się nie
spodziewała takiego zachowania ze strony Horana.
- Ludzie, ja
mam serial. – mruknął Louis z rozpaczą w głosie. Juliette widocznie zapomniała,
że zasłania biedakowi ekran. – Dobra, koniec tego. – postanowił i wyłączył TV
pilotem. – Juliette kochasz Nialla takim jakim jest, prawda?
- Oczywiście.
Szkoda, że on mnie nie. – odburknęła.
- Nialla czy
kochasz Juliette razem z jej wadami?
- Tak. –
powiedział stanowczo.
- Więc w czym
problem? – spytał Lou załamanym tonem. – Ludzie, jesteście Niall Horan i
Juliette Evans. Nudna parka, która kocha się nad życie. Chcecie to zmarnować z
powodu kłótni? Może zamiast powtarzać sobie swoich wad to powiedzcie swoje
zalety, co? No, Niall dalej. Powiedz dlaczego zakochałeś się w Juliette?
Blondynek
wzruszył ramionami.
- Tak
właściwie to nie wiem. Po prostu dała mi spodnie więc pomyślałem, że jest miła.
A potem samo tak jakoś wyszło.
- Co? –
Dziewczyna poczerwieniała na twarzy. – Mam rozumieć, że nie masz bladego
pojęcia, dlaczego mnie kochasz? No kurwa pięknie! To ja tu się staram już
miałam powiedzieć twoje zalety a ty mi tu taki cyrk odpierdalasz! Nie no, teraz
Horan to przegiąłeś. Nasz związek stoi pod mega znakiem zapytania!
- Jeśli mam
być szczery to masz takie trochę poczucie humoru. Uwielbiam w tobie też to, że
lubisz jeść tyle co ja i podobnie jak ja zachowujesz idealną figurę. Ja jestem
uczulony na truskawki a ty na orzechy, coś nas łączy. Kocham się z tobą
wygłupiać. Nie obrażasz się o byle co jak większość dziewczyn i na swój sposób
jesteś odważna i nie źle pokręcana tak jak ja. – powiedział. – Także
przepraszam, że dokładnie nie umiem powiedzieć za co cię kocham.
- Właśnie to
zrobiłeś ćwoku. – rzekł Lou, patrząc się na niego zirytowanym wzrokiem.
Juliette cała promieniała.
- A ja cię
kocham dosłownie za wszystko! Począwszy od tego, że uwielbiasz jeść, jesteś
słodki, zabawny, inteligentny, nie lubisz za dużo imprezować i jesteś
najprzystojniejszym chłopakiem w Anglii. – powiedziała i rzuciła mu się na
szyję. Horan był lekko zdziwiony tą reakcją, ale także ją objął.
- Hej, hej.
Rozumiem, że to twoja miłość życia ale z tym najprzystojniejszym chłopakiem w
Anglii to już przegięłaś. – stwierdził Louis. Juliette i Niall jednak go nie
słuchali, ponieważ byli zajęci całowaniem …
***
Zayn po długim
namyśli stwierdził, że Megan musi poznać prawdę. To mega nie fair, że ją cały
czas okłamuje. W końcu ta noc nic dla niego nie znaczyła a co więcej jej nie
pamięta. Miał nadzieje, że Meg okaże się na tyle wyrozumiałą osobą, że mu
wybaczy. Nie byli wtedy jeszcze razem więc nie widział problemu. To prawda, na
pewno będzie wkurzona ale ostatecznie może mu da drugą szansę? Każdy popełnia
błędy, a Zayn chciał być miły, dlatego zaprosił Zooey na imprezę. Gdyby
wiedział jak to się skończy … spędziłby tę noc w domu, sam. Zapukał do drzwi
domu modelki. Wprawdzie miał iść do Megan, ale dotąd nie wiedział gdzie
mieszka. Miał nadzieje, że dziewczyna będzie u Zooey.
- Czego
chcesz, Malik? – spytała ostrym tonem Zooey, otwierając drzwi.
- Ciebie. –
odpowiedział z szerokim uśmiechem. Modelce momentalnie serce szybciej zabiło.
Niby wiedziała, że nie mówi poważnie, ale miała jednak cień nadziei. – Żartuje.
Już nie rób takiej miny. Szukam Megan. Jest może u ciebie?
- Nie. I nie
wiem gdzie może się znajdować. A co? Chciałeś ją zaprosić na randkę?
-
Zrobiłbym to przez telefon. Ta sprawa
jest o wiele poważniejsza.
- A cóż to się
stało?
- To nie twoja
sprawa. – powiedział stanowczo. – Chociaż … - zaczął się wahać. – Może i też
trochę twoja. W końcu chodzi tu też trochę o ciebie. Oboje popełniliśmy błąd.
Tamtej nocy powinno nigdy nie być.
- Ale co .. ty
… ty … chcesz jej powiedzieć prawdę … o nas? – spytała drżącym głosem. Zayn
kiwnął głową. Zooey poczuła ciarki na całym ciele, pierwszy raz w życiu.
- Uważam, że
już czas. To za długo trwa. – wyznał spuszczając głowę. Chciał odejść, ale
Zooey dotknęła jego ramienia.
- Zayn, ty ją
stracisz. Naprawdę tego chcesz?
- Od kiedy tak
się mną przejmujesz? – spytał z kpiną.
- To dotyczy
też mnie. Megan znienawidzi nas oboje. A ja potrzebuje menadżerki. Zayn,
zrozum. Ona jest najlepsza. Nie mogę jej stracić.
- A ja nie
mogę jej okłamywać. Przykro mi Zooey, ale to już postanowione. – Zayn znów
chciał odejść, ale modelka złapała go za dłoń. Spojrzała mu prosto w oczy i
wyznała:
- Ty nie
rozumiesz, Zayn. Ja mam tylko Megan. To prawda, jestem popularna, ale to nie
znaczy, że mam przyjaciół. Meg była dla mnie wsparciem w trudnych chwilach gdy
nie miałam nikogo. Nie mogę jej stracić przez jedną noc. Zay, proszę. – Do oczu
Zooey napłynęły łzy. Malik nienawidził kiedy w jego obecności, kobiety płakały.
Ciężko westchnął.
- Ale ona
będzie się musiała kiedyś dowiedzieć …
- Nie prawda.
– powiedziała spokojnie dziewczyna. – Ja jej na pewno nie powiem. A to, co ty
zrobisz, zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Zayn … oboje mamy wyrzuty
sumienia, oboje popełniliśmy błąd i oboje tego nie pamiętamy. Po co nam gniew
Meg? Co to zmieni? Przecież wtedy nie byliście jeszcze parą. Zayn … - Zooey
spojrzała na niego najsłodszym wzrokiem na jaki było ją stać. Potrafiła
przekonywać, to trzeba było jej przyznać.
- Okej. Nie
powiem jej. – rzekł ostro. – Nigdy. – dorzucił i poszedł.
***
Liam od
godziny siedział w sali przesłuchać. Zastanawiał się przez te 60 minut, po co
on tu się znajduje? Uważał, że to czysta bezczelność iż Jennifer go aresztowała
za taką pierdołę. Przecież na świecie codziennie dochodzi do morderstw, włamań
i porwań a ona woli zajmować się nim. To nie dorzeczne! Payne był wściekły i
miał zamiar ją pozwać jak tylko opuści posterunek.
Nagle drzwi
się otworzyły i weszła policjantka. Chłopak nawet na nią nie spojrzał. Patrzył
się naburmuszonym wzrokiem w ziemię. Co ona sobie wyobrażała? Idiotka.
- Albo
zapłacisz za szkody w sklepie albo czeka cię sprawa w sądzie. – powiedziała
Jennifer.
- Że co
proszę?! – spytał, nie mogą uwierzyć w to co słyszy. – Mnie? To raczej ciebie.
Skułaś w kajdanki porządnego obywatela, narażając go na ośmieszenie. Jestem
sławny, myślisz, że jak to oddziała na mój wizerunek? Dzięki Bogu, że nie było
żadnych dziennikarzy. Piesek miał szczęście. Może chce kość?
- Głupi 17 –
latek. – mruknęła dziewczyna siadając naprzeciwko niego. – Kto cię wychowywał?
- Na pewno
ktoś o wiele mądrzejszy od ciebie. – odburknął nadal patrząc w podłogę.
- A więc
zapłacisz za szkody w sklepie, czy nie?
- Może.
- Co to znaczy
może?
- To znaczy,
że może zapłacę. Muszę się zastanowić. Daj mi godzinę.
- Aż tyle?
- Tyle ile ja
musiałem czekać. – Odpowiedział triumfalnie. Nagle drzwi do Sali przesłuchań
się otworzyły i wszedł policjant w wieku około 40 lat. Wyglądał tak jakby miał
sprawę nie czekającą zwłoki.
- Jennifer,
jest problem. Na ulicy Campton doszło do włamania i musimy tam szybko jechać. –
powiedział to dziwnie spokojnie. Liam nieco się zdziwił. Ten człowiek był
zdecydowanie dziwny.
- Ale ja nie
mogę. Mam siostrę. Ona nie może zostać na posterunku sama. – odparła.
- Ta sprawa
też nie może czekać. Bądź za 10 minut. – rzekł i z trzaskiem zamknął drzwi.
Policjantka ciężko westchnęła. Totalnie nie wiedziała co ma zrobić? Przecież
nie może zostawić siostry samej. Nagle wpadła na pewien pomysł. Spojrzała na
Liama z uśmiechem i powiedziała:
- Tym razem ci
daruje Payne te szkody w sklepie.
- Nareszcie! –
wykrzyknął podnosząc się z siedzenia. – To ja już pójdę.
- Po jednym
warunkiem … - zaczęła gdy chłopak był przy drzwiach. – Zaopiekujesz się moją
siostrą przez godzinkę może dwie. To jak? Umowa stoi?
- Intrygantka.
– skomentował Liam z ciężkim westchnieniem.
- Ja? To ty
zdemolowałeś sklep.
- To był nagły
atak złości. Nie planowałem tego.
- No cóż, ja
tego też nie. – odparła i wyszła.
Liam tymczasem
zaczął się zastanawiać czy podoła temu trudnemu zadaniu?
***
Christina
oglądała telewizję, gdy usłyszała pukanie do drzwi. W pierwszym momencie lekko
się zdziwiła, ponieważ nikogo się raczej nie spodziewała, ale potem
przypomniała sobie, że Sean miał przyjść. Zupełnie zapomniała o jego wizycie!
Oh, teraz ją zobaczy prawie bez makijażu! A to było przecież nie do pomyślenia!
Nikt nie powinien oglądać Christiny Tomlinson bez makijażu.
Szybko
nałożyła tusz do rzęs i mocniejszą szminkę po czym otworzyła drzwi.
Sean wyglądał
na szalenie zadowolonego.
- Witaj moja
ty kochana gwiazdeczko! – krzyknął dając jej szybkiego całusa w policzek.
Kobieta zmarszczyła brwi.
- Czy mój syn
wciągnął cię w narkotyki? – spytała.
- On mnie?
Dobre sobie. – powiedział ze śmiechem. – Dragi to nie dla mnie. Mam za silną
wolę po za tym moje życie jest tak zajebiście piękne, że nie mam ochoty sobie
go niszczyć.
- No cóż,
mojemu synowi też nie żyje się najgorzej. – odpowiedziała siadając na kanapie.
- Żartujesz?
Rzuciła go dziewczyną czy on ją już nie pamiętam, ojciec okazał się gejem ty
odpierdalasz zajebistą akcję, za którą się obraził, nie wiem czemu bo była tak
zajebiście zajebista! Christinko moja kochana! I love you! – wykrzyknął
siadając obok niej i jednocześnie logując się na tweeterze.
- Co ty
robisz? – spytała zaglądając mu przez ramię.
- No co? Musze
napisać, że właśnie jestem u Christiny Tomlinson, mojej nowej idolki. – powiedział
z szerokim uśmiechem. – Tak w ogóle jak ty wpadłaś na ten pomysł z Ivanem?
Szacun za to. Naprawdę. Wszystkie gazety piszą o tym włamaniu do dnia
dzisiejszego. A potem jeszcze ten występ w telewizji i w ogóle. Prawdziwe przeprosinowe show.
Kobieto! Zostawiam ci show – biznes. Ty to wiesz jak zrobić z niczego coś.
Niesamowite.
- Show
powiadasz? – spytała tak jakby coś sobie w tej chwili uświadomiła. W sumie tak
było. Zdała sobie sprawę, że powinna syna przeprosić prywatnie a nie na całą
Anglie. On musi wiedzieć, że ona naprawdę żałuje. Tymczasem pewnie biedak
uważa, że to dla niej tania reklama.
- Yhy. Chcą
cię nawet i Louisa do programu Horny. Muszę przekonać tylko Lou i jesteśmy w
domu.
Najwidoczniej
pomyślał, że Christina na pewno się zgodzi wziąć udział w czymś takim.
- Ja … ja
musze porozmawiać z Louisem. Muszę mu coś wyjaśnić. To nie może czekać. –
powiedziała i gwałtownie zerwała się z kanapy. Właśnie w tym momencie poczuła
ukłucie w sercu. To był ból przeszywający całą klatkę piersiową więc usiadła z
powrotem. Sean nie zwrócił na nią uwagi. Był zajęty pisaniem tweeta. Kobieta
wzięła głęboki oddech. Ból nadal nie przechodził. Poczuła, że coś jest nie tak.
Przeszedł ją lekki dreszcz. Jeszcze nigdy się tak nie bała. – Sean … Sean … -
dotknęła lekko jego ramienia.
- Chwilunia. –
odparł nadal zapatrzony w ekran telefonu.
Po 5 minutach
znów na nią spojrzał ale przeżył mały a nawet duży … szok!
***
Louis siedział
na kanapie i przeglądał sieć. Nie było nic ciekawego, ale musiał jakoś zabić
czas. Podszedł do niego Harry, który gwałtownie potrzasnął go za ramię.
Tomlinson w pierwszej chwili nie zwrócił na niego uwagi, ale potem spojrzał na
niego z niezadowoloną miną. Nie lubił jak mu się przerywało. To go denerwowało.
- Co jest?
- Lou, chodzi
o twoją mamę … - powiedział z przerażoną miną.
- Nie chce o
niej słyszeć! Dla mnie ona nie istnieje!
- No właśnie o
to chodzi, że tak jakby trochę twoje prośby się spełniły.
- Co masz na
myśli? – zapytał patrząc na niego spod przymrużonych oczu.
- Twoja matka
miała zawał.
- Co???
Louis uniósł
brwi ze zdumienia.
Nie mógł w to
uwierzyć, a jak w końcu to do niego dotarło to poczuł jak cały świat mu się
zawalił …
KONIEC
Tak wiem, że
ostatnio nie dodawałam przez dość długi czas, ale nie miałam czasu. Za 2
tygodnie mam testy gimnazjalne więc muszę się do nich przygotowywać. Jak znajdę
chwilkę to może coś napiszę na weekend, ale nic nie obiecuję ;).
Dziękuje za 15
komentarzy ;P
Kocham
was<333
PS. Mam taką
prośbę, głosujcie w ankiecie. Zauważyłam, że jest mało głosów a to jest dla
mnie naprawdę ważne a was nic nie kosztuje. Już więcej jest komentarzy niż
głosów a to chyba nie takie trudne, co? ;)