poniedziałek, 8 kwietnia 2013

One direction 4 odcinek 81


One direction 4
Odcinek 81
Louis nie wiedział jakie za bardzo jakie stosunki go teraz łączą z Karen. Ma ją traktować jak przyjaciółkę, koleżankę a może znajomą? Niby ostatnio byli na kolacji u państwa Johnsonów ale potem wyszedł i już się z nią nie widział.
Rozmyślał nad tym siedzą rano w kuchni nad szklanką soku. Patrzył się w żółty płyn, tak jakby tak czekała na niego odpowiedź na trapiące go pytanie. Louis i Karen. Karen i Louis. L i K. Laren.
- Niall nie wiem! – krzyknął Zayn wchodząc razem z blondynem do kuchni. On rozłożył bezradnie ręce.
- Ale czego tu nie wiedzieć? To proste.
- Skoro to takie proste to sam rozwiąż ten problem! – powiedział Malik nalewając sobie coli do szklanki.
- Nie jestem aż tak inteligentny. – odparł spokojnie Horan siadając na krzesełku. – Ty pomyśl. Jesteś w tym lepszy.
- Poproś Louisa! On ma w tym wprawę! – Zayn wskazał na niego ruchem głowy. Tomlinson potrzasnął przecząco głową. Wyglądał jak 7 nieszczęść.
- Nie. Wujek dobra rada się wypalił. Od dziś jestem bezużytecznym dziadkiem. – stwierdził i schował twarz w dłoniach, co miało dać chłopakom do zrozumienia, że jest w rozsypce.
- Dobrze starcze. Ale ja naprawdę nie wiem co mam poradzić Niallowi. On chce żebym jakoś go pogodził z Juliette. Ale jak? Nie jestem dobry w tym sprawach. Horan wymaga ode mnie cudów.
- No tak zapomniałem ty kłamco, który wciska biednej Megan kity o durnej miłości. – odgryzł się blondyn.
- Wcale nie wciskam jej kitów. Naprawdę ją lubię …
- Ha! Lubię. Ale czy kochasz?
Zayn zmarszczył brwi. Dopiero teraz do niego dotarło, że on i Meg to jedna wielka nie wiadoma. Cały czas mówi, że ją lubi, zależy, podoba mu się bla bla bla ale czy kocha? Miłość to poważna sprawa. Bał się, że za tydzień mu przejdzie, a nie chciał tego. No ale ten tydzień zamienia się w parę miesięcy. Może czas coś z tym zrobić? W sumie kiedyś wyznał jej uczucia, ale pod wpływem chwili i ona zwiała. Od tej pory nie mówi o tym więcej.
- Muszę się zobaczyć z Megan. – postanowił i wyjął z kieszeni telefon. – Jest sobota a ja nie mam nic lepszego do roboty.
- I co? Wyznasz jej uczucia, powiesz jak bardzo ją kochasz a potem dodasz: ‘A tak prze okazji przespałem się z twoją szefową, Zooey’.
- Macie racje. To bez sensu. – Zayn położył komórka na stole i ciężko westchnął. – Niall, co ja mam zrobić?
- Wymagasz ode mnie cudów, Malik. – powiedział Nialler puszczając mu oczko i poszedł do salonu. Został tylko Zay i Lou. Ten pierwszy spojrzał na swojego kumpla błagalnym wzrokiem.
- Na mnie też raczej nie licz, Malik. – rzekł Tomlinson wstając. – Chociaż ja na twoim miejscu powiedziałbym jej prawdę. Po co kłamać? Jak kocha wybaczy, jak nie kocha nie wybaczy, proste.
- A ty? Nie wybaczyłeś Karen ale ją kochasz.
- Mylisz się. Wybaczyłem.
- Nie. Wybaczyłeś Harry’emu. Jej nie. Wiem, że ona cię bardziej zraniła, ale każdy zasługuje na drugą szanse. Może dlatego trzyma cię na dystans? Pomyśl.
Każdy z trójki przyjaciół stanął przed poważną decyzją. Zayn musiał powiedzieć w końcu Megan prawdę, Louis zdobyć się na wybaczenie, a Niall pogodzić na dobre z Juliette, żeby nie kłócili się wiecznie o byle co, bo to się robiło śmieszne.
                                                        ***
Christina umówiła się na spacer ze swoim byłym mężem, Johnem. Wprawdzie jeszcze rozwód nie został przeprowadzony do końca, ale chyba można już go tak nazywać. Na pewno do siebie nie wrócą, po pierwsze przez orientację Johna, a po drugie Christina go już nie kocha. Przeszło jej. Dość szybko, ale taka już była ta kobieta. Szybko się zakochuje i szybko jej przechodzi.
Szli właśnie wzdłuż chodnika przez park.
- Słyszałeś pewnie już o Ivanie i moim planie? – spytała nie pewnie.
- Coś tam mi się obiło o uszy. – odpowiedział. – Louis pewnie jest załamany. Stracił ojca teraz matkę.
- Jak to stracił ojca? Wyrzekasz się ty Angielska gnido naszego syna?! – spytała ostro kobieta. Mężczyzna pokręcił głową ze śmiechem.
- Nie. Oczywiście, że nie. Po prostu mam wrażenie, że on się mnie wstydzi. Kiedyś zapraszał mnie na gale, premiery czy nawet imprezy, mówił, że jestem najlepszym ojcem na świecie. A teraz? Mam wrażenie, że się od siebie oddalamy. Jeszcze ta sprawa z Karen i teraz ty. On powoli traci wszystkich których kocha. Martwię się o niego.
- Ja też, ale próbowałam go przeprosić. Wystąpiłam nawet w TV.
- I uważasz, że to był dobry pomysł, że to go przekona?
- On widzi, że się staram a dalej się boczy. Nie rozumiem tego dzieciaka.
- A ja aż za dobrze. – wyznał John pogrążając się w myślach. Nagle zadzwonił telefon Christiny. Szybkim ruchem go odebrała. Nie spodziewała się, że zadzwoni akurat ta osoba do niej.
- Halo?
- Siemka Christi. Mógłbym wpaść dzisiaj po południu?
- Jasne, Sean. Ale to coś ważnego?
- To coś super ważnego! – wykrzyknął radośnie. – Narka.
Zanim kobieta zdążyła coś odpowiedzieć usłyszała piknięcie w telefonie wskazujące na zakończenie połączenia. John spojrzał na nią pytająco.
- To Sean. – wyjaśniła. – Dziś wpadnie. Mam nadzieje, że ma to związek z moim synem bo nic innego mnie nie obchodzi.
- Znając Seana to pewnie ma związek z twoją ostatnią akcją. – zażartował.
                                                        ***
Liam właśnie znajdował się w supermarkecie i wybierał coś do jedzenia. Żelki dla Nialla, popcorn dla Zayn’a, marchewki dla Louisa, czekolada dla Harre’go i cola dla niego. No to chyba wszystko czego potrzebował. Kupiłby jeszcze alkohol ale bał się, że znów spotka nauczycielkę od Biologii tak jak poprzednio. Jędza – powiedziała sprzedawczyni, że ma 17 lat. Jak ona mogła? Payne gotował się z wściekłości.
Nagle zauważył małą ok. 8 letnią dziewczynkę, która podbiegła do niego ze łzami w oczach.
- Tylko patrzyłem! – krzyknął odchodząc od półki z winami. Mylnie pomyślał, że babka od Biologii ma córkę i wysłała ją aby się pobeczała dając do zrozumienia chłopakowi, że alkohol niszczy zdrowie. Dziewczyna nie przestawała płakać więc chłopak uklęknął nad nią i powiedział: - Przestaniesz płakać?
- Nie! – wrzasnęło dziecko. – Boje się. – wydukała po chwili.
- Mnie? – zdziwił się chłopak. – Jestem Liam, a ty?
- Lilly. – odpowiedziała przestając płakać. Tylko jeszcze trochę chlipała.
- Śliczne imię, kto ci je dał?
- Mama. A tobie?
- Też. – Liam uśmiechnął się. – A jest z tobą mama?
- Nie. Poszła do pracy.
- I zostawiła cię tu samą?! – Payne otworzył oczy ze zdziwienia. Dziewczyna roześmiała się.
- Jestem tu z siostrą.
- Aaa, no chyba że tak. A więc gdzie twoja siostra?
- Nie wiem. Zgubiłam się.
- Więc poszukajmy jej. – postanowił z uśmiechem. – A ładna chociaż ta twoja siostra?
- Tak.
- Jest! – wykrzyknął chłopak z radością. Wtem mina mu zrzedła bowiem podbiegła do nich … Jennifer. Liam nie mógł uwierzyć własnym oczom. To ta stara 24 – latka z ich domu. Co ona tu robi? – zaczął się zastanawiać. Po chwili pomyślał, że może ona myśli iż uprowadził małą dziewczynkę.
- Lilly! Tu jesteś! – krzyknęła przytulając dziewczynkę. – Tak się bałam.
- Policja? A co ty tu robisz? Zdaje się, że psy mają zakaz wchodzenia do sklepu. – powiedział Liam.
- Zdaje się, że bar dla gejów to nie tutaj. – odpowiedziała.
- W każdym razie powinnaś mi podziękować. W końcu odnalazłem twoją siostrę. Należy  mi się jakaś nagroda.
- Odkryłam kto okradł twój dom. Można rzec, że jesteśmy kwita.
- O nie, nie moja droga. To była twoja praca, a ja to zrobiłem za darmo. No chyba, że mam rzucić kość byś stała się bardziej posłuszna? – spytał wesoło Liam. Jennifer przestała ściskać swoją siostrę i zrobiła taką minę jakby za chwilę miała go udusić własnymi rękami.
- Ty głupi zapatrzony w siebie egoisto! – krzyknęła. – Trochę szacunku dla kobiet.
- Jak słusznie zauważyłaś kobiet, nie psów.
- Wiesz co? Wcale nie jesteś taki śliczny jak piszą w gazetach. Głos masz bardzo przeciętny a ubierasz się jak pajac. Twoja matka powinna się wstydzić, że wychowała kogoś takiego jak ty.
- Tego już za wiele! – krzyknął Liam i poczerwieniał na twarzy. Potem rzucił puszkę z groszkiem na podłogę i tupnął nogą jak małe dziecko. Jennifer się tylko roześmiała, co jeszcze bardziej go wkurzyło. Wtedy rzucił kolejną puszkę i jeszcze jedną gdy ta nie przestawała się śmiać. – Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się! – wrzeszczał Payne. I tak na podłodze znalazła się jeszcze butelka po winie, likierze a także wódce.
- Co to jest? – spytała ostro dziewczyna gdy przestała się śmiać. – Obrażasz policjantkę a potem robisz rozróbę w sklepie. Koniec tego dobrego. Aresztuje cię. – postanowiła. – Odwróć się.
- Że co?
Zanim Liam skapował o co chodzi, stał jak głupek z rękami za sobą a na nich miał kajdanki. Jennifer okazała się bardzo silna, jak na tak szczupłą osobę. Payne poczuł się poniżony. Był dwa razy bardziej wściekły niż przedtem. Jak ona mogła? Przecież to gwiazda. Hello!
- I widzisz Lilly, tak kończą faceci którzy mi się sprzeciwiają. Także pamiętaj zawsze kiedy poznasz chłopaka przyprowadź go do mnie a ja ocenię czy jest ciebie wart. – powiedziała Jennifer i jedną ręką złapała Liama, a drugą Lilly. Chłopak musiał się najeść nie złego wstydu bowiem Jennifer nie od razu zawiozła go na posterunek. Wpierw dokończyła zakupy.
                                                        ***
Juliette postanowiła odwiedzić Nialla. Stwierdziła, że dawno u niego nie była i czas na wizytę. Zastanawiała się czy między nimi może być tak jak wcześniej?
Chciała się dowiedzieć co ostatnio wydarzyło się w jego życiu. Czytanie jego tweetera to nie to samo. Lepiej porozmawiać w realu. Zadzwoniła dzwonkiem trzy razy nim ktoś jej otworzył. Tą osobą był Louis. Wyglądał na znudzonego i załamanego. Jul popatrzyła na niego zdziwiona. Tomlinson jest zawsze pełny życia! Cóż to się mogło stać?
- Cześć. – powiedziała wchodząc do środka. – Jest Niall?
- Był. – odparł Lou. – Ale wybuchł. Za dużo zjadł.
Blondynka wywróciła oczami. On i te jego żarty. Tylko głupi go zrozumie bo jak to się mówi: Głupi, głupiego zawsze zrozumie.
- To jest czy go nie ma?
- Kuchnia. – Lou wskazał na to pomieszczenie palcem, nawet na nie, nie patrząc. Juliette więc tam pomaszerowała. Zobaczyła Horana debatującego nad lodówką. Cały on! Spojrzała na niego wesoło i powiedziała:
- Proponowałabym sok pomarańczowy.
- Okej, no to niech będzie cola. – rzekł zamykając lodówkę.
- Nie lubisz soku?
- Lubię, ale cola też niczego sobie.
- Ja wolę sok. Chociaż ma witaminy.
- Może, ale cola jest lepsza. – powiedział pijąc łyk z butelki.
- Wątpię. Sok pomarańczowy jest wyśmienity. Mogłabym rzec, że to napój bogów.
- Może, ale cola i tak jest lepsza. – stwierdził idąc w stronę salonu. Jul podążyła za nim. Poczuła się lekko urażona jego zachowaniem. Zupełnie jakby go nie obchodziła. A przecież nadal jest jego dziewczyną, którą miała nadzieje, nadal kocha. Horan usiadł obok Louisa, a dziewczyna stanęła przed telewizorem.
- O co ci chodzi? – spytała ostro.
- O to, że zawsze wszystko musi być tak jak ty chcesz- odburknął.
- Niall! To tylko głupia cola! Chyba nie chcesz się o nią kłócić?
- Odsłoń TV! – wtrącił Tomlinson.
- Cola nie cola ale nie przyznasz, że być może jest lepsza od soku?
- TV. – mruknął Louis z naburmuszoną miną. Blondynka nawet na niego nie spojrzała.
- Kiedy cola nie jest lepsza od soku. Więc dlaczego mam kłamać?
- Ale mogłabyś uszanować moje zdanie! – krzyknął Niall. Louis zmarszczył brwi.
- Czy ja dobrze słyszę? Kłócicie się o cole?
- Tu nie chodzi wcale o cole, tylko o to, że wszystko zawsze musi być tak jak ona chce! Że też ja wcześniej nie widziałem jej wad!
- Aha! Czyli mam rozumieć, że jakbyś wcześniej widział moje wady to byś się we mnie nie zakochał, tak? – spytała ostro Jul patrząc na niego wyczekująco.
- Może. – odburknął Nialler. Dziewczyna otworzyła oczy ze wściekłości. Nigdy by się nie spodziewała takiego zachowania ze strony Horana.
- Ludzie, ja mam serial. – mruknął Louis z rozpaczą w głosie. Juliette widocznie zapomniała, że zasłania biedakowi ekran. – Dobra, koniec tego. – postanowił i wyłączył TV pilotem. – Juliette kochasz Nialla takim jakim jest, prawda?
- Oczywiście. Szkoda, że on mnie nie. – odburknęła.
- Nialla czy kochasz Juliette razem z jej wadami?
- Tak. – powiedział stanowczo.
- Więc w czym problem? – spytał Lou załamanym tonem. – Ludzie, jesteście Niall Horan i Juliette Evans. Nudna parka, która kocha się nad życie. Chcecie to zmarnować z powodu kłótni? Może zamiast powtarzać sobie swoich wad to powiedzcie swoje zalety, co? No, Niall dalej. Powiedz dlaczego zakochałeś się w Juliette?
Blondynek wzruszył ramionami.
- Tak właściwie to nie wiem. Po prostu dała mi spodnie więc pomyślałem, że jest miła. A potem samo tak jakoś wyszło.
- Co? – Dziewczyna poczerwieniała na twarzy. – Mam rozumieć, że nie masz bladego pojęcia, dlaczego mnie kochasz? No kurwa pięknie! To ja tu się staram już miałam powiedzieć twoje zalety a ty mi tu taki cyrk odpierdalasz! Nie no, teraz Horan to przegiąłeś. Nasz związek stoi pod mega znakiem zapytania!
- Jeśli mam być szczery to masz takie trochę poczucie humoru. Uwielbiam w tobie też to, że lubisz jeść tyle co ja i podobnie jak ja zachowujesz idealną figurę. Ja jestem uczulony na truskawki a ty na orzechy, coś nas łączy. Kocham się z tobą wygłupiać. Nie obrażasz się o byle co jak większość dziewczyn i na swój sposób jesteś odważna i nie źle pokręcana tak jak ja. – powiedział. – Także przepraszam, że dokładnie nie umiem powiedzieć za co cię kocham.
- Właśnie to zrobiłeś ćwoku. – rzekł Lou, patrząc się na niego zirytowanym wzrokiem. Juliette cała promieniała.
- A ja cię kocham dosłownie za wszystko! Począwszy od tego, że uwielbiasz jeść, jesteś słodki, zabawny, inteligentny, nie lubisz za dużo imprezować i jesteś najprzystojniejszym chłopakiem w Anglii. – powiedziała i rzuciła mu się na szyję. Horan był lekko zdziwiony tą reakcją, ale także ją objął.
- Hej, hej. Rozumiem, że to twoja miłość życia ale z tym najprzystojniejszym chłopakiem w Anglii to już przegięłaś. – stwierdził Louis. Juliette i Niall jednak go nie słuchali, ponieważ byli zajęci całowaniem …
                                                        ***
Zayn po długim namyśli stwierdził, że Megan musi poznać prawdę. To mega nie fair, że ją cały czas okłamuje. W końcu ta noc nic dla niego nie znaczyła a co więcej jej nie pamięta. Miał nadzieje, że Meg okaże się na tyle wyrozumiałą osobą, że mu wybaczy. Nie byli wtedy jeszcze razem więc nie widział problemu. To prawda, na pewno będzie wkurzona ale ostatecznie może mu da drugą szansę? Każdy popełnia błędy, a Zayn chciał być miły, dlatego zaprosił Zooey na imprezę. Gdyby wiedział jak to się skończy … spędziłby tę noc w domu, sam. Zapukał do drzwi domu modelki. Wprawdzie miał iść do Megan, ale dotąd nie wiedział gdzie mieszka. Miał nadzieje, że dziewczyna będzie u Zooey.
- Czego chcesz, Malik? – spytała ostrym tonem Zooey, otwierając drzwi.
- Ciebie. – odpowiedział z szerokim uśmiechem. Modelce momentalnie serce szybciej zabiło. Niby wiedziała, że nie mówi poważnie, ale miała jednak cień nadziei. – Żartuje. Już nie rób takiej miny. Szukam Megan. Jest może u ciebie?
- Nie. I nie wiem gdzie może się znajdować. A co? Chciałeś ją zaprosić na randkę?
- Zrobiłbym  to przez telefon. Ta sprawa jest o wiele poważniejsza.
- A cóż to się stało?
- To nie twoja sprawa. – powiedział stanowczo. – Chociaż … - zaczął się wahać. – Może i też trochę twoja. W końcu chodzi tu też trochę o ciebie. Oboje popełniliśmy błąd. Tamtej nocy powinno nigdy nie być.
- Ale co .. ty … ty … chcesz jej powiedzieć prawdę … o nas? – spytała drżącym głosem. Zayn kiwnął głową. Zooey poczuła ciarki na całym ciele, pierwszy raz w życiu.
- Uważam, że już czas. To za długo trwa. – wyznał spuszczając głowę. Chciał odejść, ale Zooey dotknęła jego ramienia.
- Zayn, ty ją stracisz. Naprawdę tego chcesz?
- Od kiedy tak się mną przejmujesz? – spytał z kpiną.
- To dotyczy też mnie. Megan znienawidzi nas oboje. A ja potrzebuje menadżerki. Zayn, zrozum. Ona jest najlepsza. Nie mogę jej stracić.
- A ja nie mogę jej okłamywać. Przykro mi Zooey, ale to już postanowione. – Zayn znów chciał odejść, ale modelka złapała go za dłoń. Spojrzała mu prosto w oczy i wyznała:
- Ty nie rozumiesz, Zayn. Ja mam tylko Megan. To prawda, jestem popularna, ale to nie znaczy, że mam przyjaciół. Meg była dla mnie wsparciem w trudnych chwilach gdy nie miałam nikogo. Nie mogę jej stracić przez jedną noc. Zay, proszę. – Do oczu Zooey napłynęły łzy. Malik nienawidził kiedy w jego obecności, kobiety płakały. Ciężko westchnął.
- Ale ona będzie się musiała kiedyś dowiedzieć …
- Nie prawda. – powiedziała spokojnie dziewczyna. – Ja jej na pewno nie powiem. A to, co ty zrobisz, zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Zayn … oboje mamy wyrzuty sumienia, oboje popełniliśmy błąd i oboje tego nie pamiętamy. Po co nam gniew Meg? Co to zmieni? Przecież wtedy nie byliście jeszcze parą. Zayn … - Zooey spojrzała na niego najsłodszym wzrokiem na jaki było ją stać. Potrafiła przekonywać, to trzeba było jej przyznać.
- Okej. Nie powiem jej. – rzekł ostro. – Nigdy. – dorzucił i poszedł.
                                                        ***
Liam od godziny siedział w sali przesłuchać. Zastanawiał się przez te 60 minut, po co on tu się znajduje? Uważał, że to czysta bezczelność iż Jennifer go aresztowała za taką pierdołę. Przecież na świecie codziennie dochodzi do morderstw, włamań i porwań a ona woli zajmować się nim. To nie dorzeczne! Payne był wściekły i miał zamiar ją pozwać jak tylko opuści posterunek.
Nagle drzwi się otworzyły i weszła policjantka. Chłopak nawet na nią nie spojrzał. Patrzył się naburmuszonym wzrokiem w ziemię. Co ona sobie wyobrażała? Idiotka.
- Albo zapłacisz za szkody w sklepie albo czeka cię sprawa w sądzie. – powiedziała Jennifer.
- Że co proszę?! – spytał, nie mogą uwierzyć w to co słyszy. – Mnie? To raczej ciebie. Skułaś w kajdanki porządnego obywatela, narażając go na ośmieszenie. Jestem sławny, myślisz, że jak to oddziała na mój wizerunek? Dzięki Bogu, że nie było żadnych dziennikarzy. Piesek miał szczęście. Może chce kość?
- Głupi 17 – latek. – mruknęła dziewczyna siadając naprzeciwko niego. – Kto cię wychowywał?
- Na pewno ktoś o wiele mądrzejszy od ciebie. – odburknął nadal patrząc w podłogę.
- A więc zapłacisz za szkody w sklepie, czy nie?
- Może.
- Co to znaczy może?
- To znaczy, że może zapłacę. Muszę się zastanowić. Daj mi godzinę.
- Aż tyle?
- Tyle ile ja musiałem czekać. – Odpowiedział triumfalnie. Nagle drzwi do Sali przesłuchań się otworzyły i wszedł policjant w wieku około 40 lat. Wyglądał tak jakby miał sprawę nie czekającą zwłoki.
- Jennifer, jest problem. Na ulicy Campton doszło do włamania i musimy tam szybko jechać. – powiedział to dziwnie spokojnie. Liam nieco się zdziwił. Ten człowiek był zdecydowanie dziwny.
- Ale ja nie mogę. Mam siostrę. Ona nie może zostać na posterunku sama. – odparła.
- Ta sprawa też nie może czekać. Bądź za 10 minut. – rzekł i z trzaskiem zamknął drzwi. Policjantka ciężko westchnęła. Totalnie nie wiedziała co ma zrobić? Przecież nie może zostawić siostry samej. Nagle wpadła na pewien pomysł. Spojrzała na Liama z uśmiechem i powiedziała:
- Tym razem ci daruje Payne te szkody w sklepie.
- Nareszcie! – wykrzyknął podnosząc się z siedzenia. – To ja już pójdę.
- Po jednym warunkiem … - zaczęła gdy chłopak był przy drzwiach. – Zaopiekujesz się moją siostrą przez godzinkę może dwie. To jak? Umowa stoi?
- Intrygantka. – skomentował Liam z ciężkim westchnieniem.
- Ja? To ty zdemolowałeś sklep.
- To był nagły atak złości. Nie planowałem tego.
- No cóż, ja tego też nie. – odparła i wyszła.
Liam tymczasem zaczął się zastanawiać czy podoła temu trudnemu zadaniu?
                                                                  ***
Christina oglądała telewizję, gdy usłyszała pukanie do drzwi. W pierwszym momencie lekko się zdziwiła, ponieważ nikogo się raczej nie spodziewała, ale potem przypomniała sobie, że Sean miał przyjść. Zupełnie zapomniała o jego wizycie! Oh, teraz ją zobaczy prawie bez makijażu! A to było przecież nie do pomyślenia! Nikt nie powinien oglądać Christiny Tomlinson bez makijażu.
Szybko nałożyła tusz do rzęs i mocniejszą szminkę po czym otworzyła drzwi.
Sean wyglądał na szalenie zadowolonego.
- Witaj moja ty kochana gwiazdeczko! – krzyknął dając jej szybkiego całusa w policzek. Kobieta zmarszczyła brwi.
- Czy mój syn wciągnął cię w narkotyki? – spytała.
- On mnie? Dobre sobie. – powiedział ze śmiechem. – Dragi to nie dla mnie. Mam za silną wolę po za tym moje życie jest tak zajebiście piękne, że nie mam ochoty sobie go niszczyć.
- No cóż, mojemu synowi też nie żyje się najgorzej. – odpowiedziała siadając na kanapie.
- Żartujesz? Rzuciła go dziewczyną czy on ją już nie pamiętam, ojciec okazał się gejem ty odpierdalasz zajebistą akcję, za którą się obraził, nie wiem czemu bo była tak zajebiście zajebista! Christinko moja kochana! I love you! – wykrzyknął siadając obok niej i jednocześnie logując się na tweeterze.
- Co ty robisz? – spytała zaglądając mu przez ramię.
- No co? Musze napisać, że właśnie jestem u Christiny Tomlinson, mojej nowej idolki. – powiedział z szerokim uśmiechem. – Tak w ogóle jak ty wpadłaś na ten pomysł z Ivanem? Szacun za to. Naprawdę. Wszystkie gazety piszą o tym włamaniu do dnia dzisiejszego. A potem jeszcze ten występ w telewizji  i w ogóle. Prawdziwe przeprosinowe show. Kobieto! Zostawiam ci show – biznes. Ty to wiesz jak zrobić z niczego coś. Niesamowite.
- Show powiadasz? – spytała tak jakby coś sobie w tej chwili uświadomiła. W sumie tak było. Zdała sobie sprawę, że powinna syna przeprosić prywatnie a nie na całą Anglie. On musi wiedzieć, że ona naprawdę żałuje. Tymczasem pewnie biedak uważa, że to dla niej tania reklama.
- Yhy. Chcą cię nawet i Louisa do programu Horny. Muszę przekonać tylko Lou i jesteśmy w domu.
Najwidoczniej pomyślał, że Christina na pewno się zgodzi wziąć udział w czymś takim.
- Ja … ja musze porozmawiać z Louisem. Muszę mu coś wyjaśnić. To nie może czekać. – powiedziała i gwałtownie zerwała się z kanapy. Właśnie w tym momencie poczuła ukłucie w sercu. To był ból przeszywający całą klatkę piersiową więc usiadła z powrotem. Sean nie zwrócił na nią uwagi. Był zajęty pisaniem tweeta. Kobieta wzięła głęboki oddech. Ból nadal nie przechodził. Poczuła, że coś jest nie tak. Przeszedł ją lekki dreszcz. Jeszcze nigdy się tak nie bała. – Sean … Sean … - dotknęła lekko jego ramienia.
- Chwilunia. – odparł nadal zapatrzony w ekran telefonu.
Po 5 minutach znów na nią spojrzał ale przeżył mały a nawet duży … szok!
                                                        ***
Louis siedział na kanapie i przeglądał sieć. Nie było nic ciekawego, ale musiał jakoś zabić czas. Podszedł do niego Harry, który gwałtownie potrzasnął go za ramię. Tomlinson w pierwszej chwili nie zwrócił na niego uwagi, ale potem spojrzał na niego z niezadowoloną miną. Nie lubił jak mu się przerywało. To go denerwowało.
- Co jest?
- Lou, chodzi o twoją mamę … - powiedział z przerażoną miną.
- Nie chce o niej słyszeć! Dla mnie ona nie istnieje!
- No właśnie o to chodzi, że tak jakby trochę twoje prośby się spełniły.
- Co masz na myśli? – zapytał patrząc na niego spod przymrużonych oczu.
- Twoja matka miała zawał.
- Co???
Louis uniósł brwi ze zdumienia.
Nie mógł w to uwierzyć, a jak w końcu to do niego dotarło to poczuł jak cały świat mu się zawalił …
                                               KONIEC
Tak wiem, że ostatnio nie dodawałam przez dość długi czas, ale nie miałam czasu. Za 2 tygodnie mam testy gimnazjalne więc muszę się do nich przygotowywać. Jak znajdę chwilkę to może coś napiszę na weekend, ale nic nie obiecuję ;).
Dziękuje za 15 komentarzy ;P
Kocham was<333
PS. Mam taką prośbę, głosujcie w ankiecie. Zauważyłam, że jest mało głosów a to jest dla mnie naprawdę ważne a was nic nie kosztuje. Już więcej jest komentarzy niż głosów a to chyba nie takie trudne, co? ;) 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

...

Moi drodzy! 
Nie wiem jak mam wam to napisać. 
Na pewno większość z was będzie zwiedzona. 
Ale wszystko kiedyś się musi skończyć.
Próbuje wam napisać, że totalnie straciłam wenę do pisania. 
Nie tylko tego blooga ale w ogóle. To chyba nigdy nie było moim powołaniem. Niby marzyłam żeby pisać książki ale zdecydowałam, że nie takie było moje marzenie. Muszę się zastanowić nad tym wszystkim i w ogóle.
Nadal jestem fanką One direction i słucham ich piosenek, ale nie będę już o nich pisać opowiadań.
Wiem, że miałam założyć blooga no ale jak widzicie nici z tego.
Może kiedyś wrócę do pisania, ale na razie nie widzę takiej potrzeby.
Nie załamujcie się kochani. Jest milion bloogów o tych wspaniałych chłopakach ... 
Oh, nawet nie wiecie jak trudno mi było to napisać. 
Chcę jeszcze dodać, że bardzo was kocham, praktycznie zawsze będę i 












































Prima Aprilis!!!!

(Wiem, że mnie nienawidzicie. Przepraszam.Ale ja nadal was kocham.)

Głupi żart, ale mnie na fejsie natchnęło.
No już otrzyjcie te łzy :)
<333