One direction 4
Odcinek 95
Z samego rana Zayn
siedział przy płatkach i bawił się nimi od godziny. Kompletnie stracił chęć do
życia przez tą sytuację z Megan. Nie rozumiał jak mogła wstawić zdjęcie z
jakimś obcym kolesiem i to dopiero po 2 miesiącach odkąd z nim zerwała. A co
jeżeli to tylko jej przyjaciel a on robi nie potrzebny dramat? No ale faktem
jest fakt, że zablokowała go na facebooku i nie odbiera telefonu a to znaczy,
że on już nic dla niej nie znaczy i musi się pogodzić z tym iż jest nikim … Zrozumiał,
że Meg to była ta jedyna a on to wszystko zniszczył. Jego życie nie miało
kompletnie sensu. Nawet teraz nie chciało mu się myśleć o następnej
dziewczynie. Pomyślał więc, że zostanie wiecznym kawalerem. Niestety. Bywa.
- Co jest, stary? –
zapytał Harry wchodząc do kuchni. Zay nawet na niego nie spojrzał. Nie
potrzebował kolejnych durnych rad.
- Nie ważne. –
machnął lekceważąco dłonią.
- Chodzi o Megan
tak? Zayn, uważam, że nie powinieneś się tym przejmować. Ona wyjechała 2
miesiące temu … zostawiła cię … to chyba logiczne, że nie będzie chciała z tobą
po tym czasie rozmawiać. – powiedział chłopak nalewając sobie soku. – Nie
niszcz sobie wakacji. Może wybierzemy się gdzieś później, co? Tylko we dwoje?
- „Tylko we dwoje”
– prychnął pod nosem. – Brzmi to jak randka.
- No wiesz, skoro z
dziewczynami ci się nie układa to pomyślałem, że … - zaczął Styles jednak nie
dane mu było skończyć bo Malik obsypał go groźnym spojrzeniem a on wpadł w
niepohamowany śmiech.
- Daj mi spokój. Ja
naprawdę cierpię.
- No dobra. –
powiedział wzruszając ramionami. – Nie powinienem. Ale wiesz co jest ci
potrzebne? Randka. Tak randka byłaby dla ciebie wybawieniem. Powinieneś kogoś
poznać, znów się zakochać i tym razem tego nie spieprzyć.
Zayn patrzył na
niego przez chwilę nic nie mówiąc. To co mówił Harry miało dużo sensu ale jak
mógł umawiać się z kimś innym skoro miał nadzieje, że Megan wróci i znów będą
razem? Tak cholernie za nią tęsknił. To była jego pierwsza miłość. Pierwsza
prawdziwa miłość.
- No nie wiem … To
dopiero 2 miesiące odkąd ona …
- To aż 2 miesiące,
Zayn. I powinieneś się pogodzić z tym, że z tobą zerwała. Ona już nie wróci a
ty musisz żyć dalej. Masz dopiero 17 lat. Całe życie przed tobą. Nie marnuj go
dla jakieś Megan. Ona doskonale da sobie radę bez ciebie. A ty sypiesz się na
kawałki. Jako twój przyjaciel nie mogę na to patrzeć, dlatego mam dla ciebie
pewien pomysł. – powiedział tajemniczo.
- Jaki pomysł? –
zapytał nic nie rozumiejąc.
- Dowiesz się w
swoim czasie. – odpowiedział z cwanym uśmieszkiem.
***
Juliette weszła do
kuchni gdzie jej mama siedziała na krzesełku i czytała gazetę. Nadal doskonale
pamiętała jej słowa z wczoraj. Nie mogła uwierzyć, że Lilly chciała wplątać ją
w takie coś! Ona ma 17 lat, jest jeszcze dzieckiem! Nie powinna się zajmować
intrygami swojej matki.
- O, już wstałaś. –
powiedziała kobieta na widok swojej córki. Ta ciężko westchnęła ale nic nie
odpowiedziała. Podeszła za to do blatu kuchennego i nalała sobie wody
mineralnej. – I jak? Przemyślałaś sobie wszystko?
- Co sobie
przemyślałam? Mamo, proszę, powiedz mi co miałam sobie przemyśleć? To, że
zamierzasz zniszczyć związek taty? No przepraszam bardzo ale tego nie da się
przemyśleć! – dziewczyna prawie to krzyknęła. – Nie pomogę ci w tym. Tata jest
szczęśliwy z Alice a ty nie powinnaś tego niszczyć.
Lilly przez moment
nic nie mówiła. Nie takiej reakcji córki się spodziewała.
- Myślałam, że
chcesz abyśmy byli razem … - zaczęła zaskoczona słowami Juliette.
- Bo chce. Ale tata
tego nie chce. – odparła dziewczyna i wyszła z kuchni. Szkoda jej było mamy ale
nie mogła brać udziały w czymś takim. Nie była taka. Targały nią jednak wyrzuty
sumienia więc postanowiła, że wybierze się do swojego chłopaka i wyżali mu się.
Może on będzie miał jakiś pomysł co z tym dalej zrobić?
***
- No i jak
jedziesz? Jak? Kompletny idiota! Szybciej! Szybciej! Skręcaj! W prawo! Teraz w
lewo! Szybciej! Gaaaz! Dodaj gaaazu tępy kretynie!! – darł się Liam do Louisa,
który grał w play station. Tamten wyraźnie nie był zadowolony z jego zachowania
i irytowało go ciągłe dogadywanie Payne’a.
- Możesz się
przymknąć? – syknął przez zęby.
- Przymknąłbym się
gdybyś umiał w to grać. Moja babcia jeździ szybciej. – odparł Li.
- Twoja babcia nie
ma prawa jazdy! – przypomniał mu Lou.
- Ale jak
zapierdala po ulicach! Żebyś to widział!
Zanim Tomlinson
zdążył powiedzieć jakim jest idiotą, zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Dobra ja zwijam
się z grą do mojego pokoju. Czyli ty otwierasz! – krzyknął Louis z dumą i
zaczął tańczyć jak głupek. – Otwierasz, ty otwierasz HA HA!
Potem zabierając
grę pognał schodami na górę. Aż trudno było stwierdzić kto jest większym
kretynem Louis czy Liam. To by podlegało dłuższej debacie.
Payne zszedł z
kanapy i skierował się w stronę drzwi. Otworzył je i ujrzał w progu stojącego
Seana. Nieco zdziwił go ten widok, ponieważ odkąd ich menadżer trwa w udawanym
związku z matką Louisa to w ogóle nie pojawia się w tym domu z obawy przed
zemstą szatyna. Li dziękował w duchu Bogu, że Lou postanowił iść ze swoją grą
do pokoju. Inaczej to mogłoby się źle skończyć.
Sean nie wyglądał
na zadowolonego, raczej na smutnego a żeby nie powiedzieć załamanego. Wszedł do
ich mieszkania bez przywitania i od razu poszedł do salonu. Liam zamknął drzwi
unosząc brwi ze zdziwienia.
- O co chodzi? Co
zrobiłem źle? Przecież tak bardzo starałem się być dobrym chłopakiem a i tak
dupa blada z tego wyszła. – mamrotał menadżer One direction rozkładając się na
kanapie jakby był u siebie.
- Chłopakiem?
Czyim? – zapytał Liam.
- No jak czyim?
Christiny! Przecież jesteśmy razem. – przypomniał mu zirytowany jego
zachowaniem.
- Tak dla
sprostowania: udajecie parę. – rzekł Payne aby Sean sobie za dużo nie na
wyobrażał a trzeba przyznać, że wyobraźnię to on ma bujną i Li nie raz się o
tym przekonał.
- No niby tak ale …
tylko ja i Christina o tym wiemy więc to tak jakby był prawdziwy związek.
- No Louis też o
tym wie i ja, Zayn, Niall, Harry, Karen, Juliette …
- Chcesz mnie
zdenerwować?! Naprawdę chcesz?! – przerwał mu Sean wściekłym tonem. Payne więc
się przymknął. Pierwszy raz widział go tak złego. Przecież ich menadżer zawsze
brał życie na luzie i nie przejmował się tym co przyniesie jutro. Coś jednak
musiało się zmienić i Liam musi dowiedzieć się co. Usiadł obok Seana na
kanapie, wprawdzie nie było tak dużo miejsca gdyż mężczyzna leżał rozłożony ale
Payne się upchnął.
- O co chodzi,
mistrzu? – starał się mówić spokojnym i czułym tonem tak aby znów na niego nie
naskoczył.
- Sam chciałbym
wiedzieć. – odpowiedział Sean wprawiając Liama w zupełne osłupienie. –
Christinie coś odbiło i zachowuje się jak nie ona.
- Myślisz, że
narkotyki? – zapytał poważonym tonem chłopak.
- No jeśli te
narkotyki każą jej być wredną tylko dla mnie to tak, podejrzewam narkotyki.
- Co? – Liam nie
mógł uwierzyć w to co słyszy. Przecież matka Louisa, uwielbiała ich menadżera!
Oboje byli największymi imprezowiczami i skandalistami w Anglii więc szybko
znaleźli wspólny język. A teraz ona miałaby być dla niego nie miła? Nie
doczekanie! – Chcesz mi powiedzieć, że … Sean ty chyba żartujesz!
- Chciałbym. –
mruknął. – Obraża mnie i powiedziała, że mam więcej się nie pojawiać w jej
mieszkaniu. Nie wiem co jej odbiło ale niech to szybko minie bo ja zwariuje!
Jesteśmy parą mamy udawać przed kamerami, że się kochamy a nie możemy póki ona
jest … no wiesz … taka …
- I na pewno tylko
o to chodzi? – zapytał Li patrząc na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Co masz na myśli?
– Sean nagle się ożywił i usiadł w pozycji pół - siedzącej, pół -leżącej.
- Mam na myśli to,
że może tobie nie pasuje tak na co dzień, że ona jest taka … to znaczy … hm,
jakby tu powiedzieć to najprościej … mam na myśli to, że … - Li długo się
zastanawiał jak odpowiednio dobrać słowa, w końcu postanowił: - Ty się w niej
kochasz!! – wrzasnął wstając gwałtownie z kanapy i skakając po dywanie w salonie
jak idiota.
- Ciii. – menadżer
one direction zaczął go uciszać patrząc na niego przerażonym spojrzeniem. – Bo
jeszcze ktoś usłyszy.
- O kurwa! – Li
złapał się za usta. – Ty na serio się w niej kochasz … - wydukał nie mogąc
pojąć, że to prawda.
- Jeszcze słowo a
przysięgam, ze cię uduszę. – zagroził Sean. – To ma pozostać między nami,
jasne? Nikt nie może się o tym dowiedzieć a już na pewno nie Louis. Zabiłby
mnie.
- Może nie zabił
ale zwolnił na pewno …
- Tylko tyle? –
Sean był widocznie zaskoczony tym, że Tomlinson nie miałby w planach jego
śmierci.
- A potem wydłubał
oczy i zakopał żywcem. – dokończył Payne z szerokim uśmiechem na co ich
menadżer wywrócił oczami.
- W takim razie
skoro znasz prawdę to rozumiesz mnie. Christina jest dla mnie wredna a ja
zdałem sobie sprawę, że łączy nas coś więcej niż … no wiesz … udawany związek.
Liam przez chwilę
milczał. Przez ten czas zaczął intensywnie myśleć co by tu poradzić Seanowi.
Musi być jakiś sposób … w końcu oczy mu rozbłysły.
- Wiem! Każda
kobieta lubi być chociaż troszkę zazdrosna, prawda?
Menadżer kiwnął
głową.
- No lubi.
- No więc
pomyślałem, że może sprawiamy aby Christina była zazdrosna. Wiesz, niektóre
kobiety zdają sobie sprawę dopiero ze swoich uczuć gdy zobaczą mężczyznę z
inną. Jestem w 100 % pewny, że z matką Louisa jest tak samo. Ona cię również
kocha ale jeszcze tak dogłębnie tego nie czuje. Rozumiesz?
Sean pokiwał nie
pewnie głową.
- W pewnym sensie.
- No więc przyjdź
dzisiaj do baru o 21:00. Umówię się tam też z Christiną. – powiedział dumnie
Liam. – Acha! Ty zarywaj do dziewczyn i udawaj, że mnie i jej nie widzisz. Mamy
wzbudzić w niej tylko zazdrość.
- Czy ja dobrze
rozumiem? – Sean zmarszczył brwi. – Mam flirtować z obcymi dziewczynami i tym
sposobem zdobędę Christinę?
- No raczej taak …
- rzekł nie pewnie.
- Stary! –
wykrzyknął menadżer wstając z kanapy z uśmiechem. – To będzie najlepszy wieczór
mojego życia!
***
Późnym po południem
Louis poczuł się głodny. Praktycznie cały czas grał na play station. Poczuł
nagle, że źle wykorzystuje wakacje. Zamiast się zabawiać w klubach jak to miał
w zwyczaju on siedzi w domu i praktycznie nie zajmuje się niczym pożytecznym to
może prócz tego, że przechodzi nowe poziomy w grze i Liam będzie cholernie
zazdrosny. Tak, ta myśl zdecydowanie poprawiała mu humor.
Tomlinson zszedł po
schodach i skierował się w stronę kuchni. Harry i Zayn gdzieś wyszli, Niall
siedział w swoim pokoju podobnie jak Liam tylko on chyba się gdzieś szykował.
Lou był prawie pewien, że idzie do baru poderwać jakąś dziewczynę chodź to było
dziwne zważywszy na to, że wydawał się być zakochany w Jennifer. Więc o co w
tym chodziło? Nie rozumiał. Gdy otworzył lodówkę usłyszał dzwonek u drzwi.
Zmarszczył brwi zaskoczony. Kto to może być? Przez moment miał wrażenie, że to
Karen, która przemyślała swoje zachowanie i jednak chce z nim być. Chociaż sam
nie wiedział czy on by chciał … ach to było takie pokręcone. Tak chcę, tak nie
chcę, tak jednak się rozmyśliłem … jak dzieci.
- J … Jim? –
zapytał wyraźnie zdumiony. Ten kiwnął głową i uśmiechnął się nie pewnie.
- Chciałem cię
przeprosić. – powiedział nagle. Louis o mało nie zakrztusił się własną śliną z
wrażenia. On go chciał przeprosić? To jakieś żarty?
- Za co? – nie
rozumiał.
- Zachowywałem się
jak idiota. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że kiedyś byliście razem i między
wami może znów zaiskrzyć a mimo to … ale zrozum. Tak cholernie byłem w niej zakochany. Myślałem, że przy mnie
zapomni o tobie. Że ty to już zamknięty rozdział. Myliłem się. Stara miłość nie
rdzewieje. No nic w każdym razie życzę wam wszystkiego dobrego. Mam nadzieje,
że jesteście ze sobą szczęśliwi. – powiedział i zaczął się oddalać a Lou stał w
progu ze zmarszczonymi brwiami nie bardzo rozumiejąc o co chodziło Jimowi.
- Zaraz, zaraz. Co
właściwie masz na myśli? – zapytał a chłopak się odwrócił z miną: Naprawdę nie
wiesz?
- Ciebie i Karen.
Pewnie od tych ferii wiosennych na Hawajach jesteście razem, prawda? Zamieniłeś
się w pocieszyciela w tych trudnych dla niej chwilach kiedy ją porzuciłem
chociaż … nie sądzę aby była zbytnio przygnębiona. – odparł ciężko wzdychając.
- Ja i Karen? –
Louis o mało nie wybuchnął śmiechem. – Jim, przyjacielu co ty wygadujesz? –
zapytał wesoło. Zbyt wesoło. Sam zresztą nie wiedział czemu nazwał go
„przyjacielem”? Przecież nim nie był. – Ja i Karen to zamknięty rozdział. Nie
jesteśmy razem po tym jak zachowała się jak szmata.
- Co? – jęknął.
- Eee to znaczy …
po prostu nie jesteśmy razem. – wyjaśnił.
- Serio? – Jim nie
mógł w to uwierzyć. – To znaczy … to by znaczyło, że nie potrzebnie z nią
zrywałem skoro ona nie chce do ciebie wrócić. A ja głupi myślałem, że gdybym
dał jej wybór ja albo ty to by wybrała bez zastanowienia ciebie. Kurde! Byłem
idiotą. Ona naprawdę mogła mnie kochać.
Louisa twarz
wykrzywiła się gdy usłyszał „Naprawdę mogła mnie kochać”. Miał nadzieje, że to
tylko jego wybujała wyobraźnia i dziewczyna go tylko lubiła.
- No cóż. Każdy
popełnia błędy. W każdym razie życzę ci powodzenia w szukaniu nowej dziewczyny.
– rzekł Tomlinson i chciał zamknąć drzwi ale Jim znalazł się w ekspresowym
tępię przy nim i przytrzymał je dłonią.
- O nie, nie. Nie
będę szukał żadnej nowej dziewczyny. Ja chce Karen. – powiedział stanowczo a
Louis jęknął.
- Stary, zostawiłeś
ją. Naprawdę myślisz, że po tym wszystkim będzie nadal ciebie chciała? Ty to
nie ja. W każdym razie próbuj. Ale nie
sądzę abyś odniósł zwycięstwo. – powiedział z powątpiewaniem. Jim jednak
wydawał się być nie zrażony.
- Właśnie. Masz
rację. Ja to nie ty. Nie jestem tak inteligentny jak ty i nie wiem jak zdobyć
dziewczynę. Ty masz to w genach w końcu raz już ją w sobie rozkochałeś. Dlatego
chciałem cię prosić abyś pomógł mi do niej wrócić. Proszę, Louis. To dla mnie
naprawdę ważne. Kocham ją. – Jim spojrzał na niego błagalnym wzrokiem a
Tomlinson prychnął.
- Dobrze słyszę?
Mam pomóc ci zdobyć moją byłą? Jim, biedaku mój. – dotknął jego ramienia
udając, że jest mu przykro. – Staczasz się. Ale może to dobrze? Zwykle
zakochani nie myślą jasno. – mówiąc to spojrzał ponad jego ramieniem tak jakby
tam było napisane to co miał powiedzieć. – W każdym razie moja odpowiedź brzmi:
Nie. Sorry.
Po tych słowach
zamknął drzwi nie dając chłopakowi nic więcej powiedzieć. Nie rozumiał jak mógł
prosić go o takie coś? Pomóc zdobyć mu Karen? Cholera no! Louis sam chciał do
niej wrócić i nie mógł pozwolić aby ten koszmar z Jimem znów się zaczął. Usiadł
na kanapie z ciężkim westchnieniem. Właśnie teraz do głowy wpadł mu pewien
pomysł. A co jeśli Jimowi się uda ją rzeczywiście zdobyć bez jego pomocy?
Przecież Karen najwyraźniej nie chciała Louisa więc co ją powstrzymywało przed
wróceniem do Jima? Kompletnie nic! Otworzył więc szeroko oczy i czuł jak jego
serce bije coraz szybciej. Boże, boże, boże! Co on teraz ma zrobić?
- Wyglądasz jak
duch. – stwierdził Liam zbiegając po schodach.
- Co ty nie
powiesz. – mruknął pod nosem nie zadowolony. – Życie mi się wali. – dodał.
- W jakim sensie? –
Payne zmarszczył brwi.
- Jim chce wrócić
do Karen i poprosił mnie abym mu w tym pomógł a ja odmówiłem. Kurczę przecież
mu się może udać i co wtedy? Pozostanie mi tylko czekać na ich zaręczyny?
- Jesteś idiotą!! –
wrzasnął Li aż Lou się wzdrygnął.
- Sam jesteś
idiotą. – odpowiedział.
- Ale mi
przygadałeś. Moje serce krwawi. – rzekł Liam łapiąc się za nie a zaraz potem
się roześmiał. – W każdym razie czałoby skorzystać z jego oferty. To był
świetny pomysł wiesz, z tym abyś pomógł Jimowi wrócić do Karen.
- Aaa rozumiem …
Karen stwierdzi, że jestem genialnym przyjacielem i się zmieniłem i znów mnie
pokocha, tak? – zapytał wesoło Louis a Li potrzasnął głową i dotknął jego
ramienia.
- Mój ty biedaku.
Chyba straciłeś żyłkę do intryg bo kompletnie nie rozumiesz tego co mam na
myśli. Chodzi o to abyś zniechęcił Karen do Jima, rozumiesz? Każ mu robić to
wszystko czego nienawidzi Karen wmawiając mu, że ona to kocha.
- Hm … chyba
zaczynam kapować o co ci chodzi. – odpowiedział Lou w zamyśleniu. – Dzięki
stary. Zaraz do niego zadzwonię. – dodał z szerokim uśmiechem. – A ty gdzieś
się wybierasz?
- Tylko do baru. Z
twoją matką. – powiedział i chcąc uniknąć dalszych pytań szybko wybiegł z
mieszkania. Louis zmarszczył brwi i chciał coś powiedzieć ale zupełnie go
zatkało. Wzruszył ramionami i wyciągnął z kieszeni telefon.
- Hej Jim. Mam dla
ciebie dobrą wiadomość. Przemyślałem sobie wszystko i zgadzam się. W sumie
zależy mi na waszym szczęściu. – rzekł ciesząc się w duchu jak małe dziecko, że
chłopak jest tak naiwny.
***
Wieczorem Juliette
zawitała do domu One direction. Musiała się z nim zobaczyć i porozmawiać o
sytuacji w jej domu. Nie mogła uwierzyć, że najpierw ona chciała aby mama i
tata byli razem, potem pogodziła się z faktem, że nie są aż tu nagle Lilly jej
wyjeżdża z pomysłem odzyskania męża. Mogła pomyśleć o tym wcześniej, zanim Jul
polubiła Alice. Blondynka weszła do ich domu bez pukania i rozejrzała się po
pomieszczeniu. Zauważyła na kanapie Louisa, który grał na play station.
- Jest Niall? –
zapytała.
- Cześć Juliette,
mnie także miło cię widzieć. – odpowiedział sarkastycznie na co wywróciła
oczami.
- Cześć. To jak?
Jest Niall?
- U siebie w
pokoju. – odpowiedział wskazując ruchem głowy na schody. Dziewczyna kiwnęła
głową i skierowała się w tamtym kierunku.
Zapukała cicho do
jego pokoju ale nikt nie odpowiedział więc weszła do środka. Zobaczyła wtedy
najsłodszy widok na świecie a mianowicie jej chłopak spał na łóżku trzymając w
dłoni telefon. Uśmiechnęła się i podeszła do niego cichutko.
Dotknęła jego
policzka i powiedziała:
- Niall … Niall.
On jednak
przewrócił się na drugi bok.
- Nie oddam ci
moich ziemniaków!
Jul zmarszczyła
brwi i potrzasnęła nim lekko.
- Skarbie jakich
ziemniaków?
Dopiero wtedy Horan
się przebudził. Otworzył oczy i spojrzał na nią zdezorientowany.
- A co? Masz ochotę
na ziemniaki? Są w lodówce. – rzekł przecierając oczy.
- Trzymacie
ziemniaki w lodówce? – zapytała zaskoczona. – Dobra nie ważne. Jak się spało? –
uśmiechnęła się do niego.
- A co? Spałem? –
spytał i spojrzał na wyświetlacz w telefonie. – O kurde! Już 21:00. Położyłem
się o 18:00 i miałem do ciebie zadzwonić ale najwyraźniej zasnąłem.
- To słodkie. –
skomentowała ze śmiechem. – Słuchaj Niall musisz mi pomóc. Mam problem.
- A co? Nie ma
ziemniaków w lodówce? – zapytał poważnie. Dziewczyna potrzasnęła głową
zniecierpliwiona.
- Nie. Zupełnie nie
o to chodzi. Moja mama wczoraj mi oznajmiła, że chce wrócić do taty.
- Zaraz, zaraz …
ale twoi rodzice są po rozwodzie, prawda? – zapytał Niall a Jul kiwnęła głową.
- I właśnie w tym
problem. Po za tym polubiłam Alice i nie wiem co mam robić.
Blondyn usiadł na
łóżku i wziął głęboki oddech.
- Muszę pomyśleć.
Daj mi trochę czasu.
Po tych słowach
nastąpiło krótkie milczenie. Nialler intensywnie nad czymś myślał. W końcu
powiedział:
- Doszedłem do
wniosku, że twojej mamie potrzebny jest facet.
- Co? – Juliette
omal nie wybuchnęła śmiechem.
- Twoja mama tęskni
za twoim tatą bo czuje się samotna. Nie przywykła do bycia singlem. Musimy jej
kogoś znaleźć.
- Niby jak chcesz
to zrobić?
- W Internecie.
Jest wiele portali randkowych. Stworzymy twojej mamie profil i seksowne ciacho
mamy jak w banku. – powiedział Niall, który miał nie złą podjarkę z tego. Jul
nie wydawała się być zachwycona tym pomysłem ale zgodziła się. Była pewna, że
mama ją zabije gdy dowie się prawdy.
***
Liam i Christina
weszli do baru. Kobieta nie miała ochoty tu przychodzić. Wolała zostać w domu i
zastanowić się nad tą całą sprawą z Seanem. Jednak Payne zaczął ją błagać na
kolanach i drzeć się przez pół godziny, że ma z nim iść wiec się zgodziła. Ten
chłopak ma w sobie coś tak irytującego, że człowiek zrobi wszystko aby tylko
dał spokój.
Usiedli na
krzesełkach barowych i zamówili drinka a Li zaczął się rozglądać za menadżerem.
Nigdzie go jednak nie dostrzegł.
- I co teraz? –
zapytała z ciężkim westchnieniem. – Po co mnie tu ściągnąłeś?
Payne przygryzł
wargę w zdenerwowaniu bo nic nie przychodziło mu do głowy.
- Ja? To ty
chciałaś tu przyjść. – wypalił szybko.
- Bo błagałeś mnie
pół godziny na kolanach. – odpowiedziała wypijając drinka.
- Nie masz w ogóle
silnej woli. – skomentował z nie zadowoleniem. Christina wywróciła oczami.
Wtedy Liam wyciągnął dyskretnie telefon i napisał wiadomość do Seana: Gdzie jesteś? My z Christiną już
przyszliśmy.
- Nie masz ochoty
kogoś poderwać? – zapytał Liam gdyż zauważył, że kobieta się na niego patrzyła
od 2 minut.
- Wyobraź sobie, że
nie. – odpowiedziała. – Mogę już iść? Mam ważniejsze sprawy na głowie niż
siedzenie z małolatem w barze.
- Hej! Za parę
miesięcy kończę 18 – nastkę. Nie jestem takim małolatem.
- Czyli masz 17? No
ładnie. I pijesz w tym wieku alkohol? Bosko. – powiedziała kręcąc głową.
- Gdybyś widziała
Louis’a w akcji … - w tym momencie ugryzł się w język. Przyszła także wiadomość
więc na nią zerknął: Właśnie wszedłem.
Gdzie jesteście?
- A co Louis robił?
– zapytała nie pewnie. – Liam powiedz mi wszystko. Błagam.
Payne odpisał: Jak to gdzie? Przy barze. Podrywaj tam
laski. Tylko nie za blisko xx
- Co? – Li zamrugał
patrząc na nią jak na idiotkę. – A co miał Louis zrobić?
- Coś zacząłeś o
nim gadać …
- Nie wiem. Nie
pamiętam. Mówię różne rzeczy gdy jestem zalany. – wyznał z uśmiechem.
- Wypiłeś jednego
drinka. – przypomniała mu.
- Teraz. Trochę się
ich zebrało przez cały dzień. – wyszczerzył się głupio. Wtedy zobaczył Seana,
który zgodnie z jego instrukcjami podrywał jakąś ładną blondynkę. Cieszył się w
duchu jak małe dziecko bo jego plan zaczął działać. Postanowił zwrócić
Christinie na to uwagę. – Uuu fajną laskę sobie znalazł. – rzekł z szerokim
uśmiechem.
- Kto? Louis?
- Nie. – machnął
ręką zniecierpliwiony. – Sean. Zobacz. – wskazał palcem na nich. Kobieta
odwróciła się i widząc to o mało nie krzyknęła: TY ŁAJDAKU! Jednak się
powstrzymała. Sean to tylko jej udawany chłopak więc nie mogła mu robić scen
zazdrości. Ale poczuła jak zbierało jej się na łzy. Cóż nie mogła do tego
dopuścić.
- A jakby tak ktoś
ich zobaczył? Wyjdzie w gazetach, że mnie zdradza. – powiedziała ostro. – Już
ja mu jutro dam.
- Ale w ogóle cię
to nie rusza? – zapytał Payne, który nie zbyt jej wierzył.
- A co ma mnie
ruszać? Że wyrywa jakąś 16 – letnią dupę? Wcale. Niech robi co chce. To jego
życie. – powiedziała tak przekonująco, że nawet Liam jej uwierzył. Otworzył
szeroko oczy. Plan obracał się przeciwko niemu. – Wiesz co? Ja już pójdę. Jak
już powiedziałam mam ważniejsze sprawy niż siedzenie a barze.
Christina zeszła z
krzesła barowego i skierowała się do wyjścia. Liam tymczasem poczuł się
rozczarowany. Jak mógł się pomylić w tak ważnej sprawie? Był przekonany, że
kobieta odwzajemnia uczucia Seana. A jednak … stało się inaczej. Nie wiedział
tylko jak mu to powiedzieć?
***
Juliette i Niall
mamie dziewczyny profil od godziny. Napisali imię i nazwisko: Lilly Evans. Wiek
34 lata. W rzeczywistości ma więcej ale Niall się uparł, że faceci wolą
młodsze. Zainteresowania: muzyka, książki, filmy. Takie uniwersalne. I zdjęcie
dodali jakieś seksownej modelki.
- Chyba źle to
rozegraliśmy. – stwierdziła Juliette kręcąc głową. – A co jak jakiś facet
spotka moją mamę i powie, że na zdjęciu wyglądała inaczej?
- Oj tam. Powie
się, że fota z liceum. – odpowiedział chłopak z uśmiechem.
- Ona nas zabije. –
rzekła poważnym tonem.
- No co ty! Jeszcze
będzie nam dziękować. Zobaczysz! – wykrzyknął Horan z uśmiechem. – O zobacz!
Jakiś Henry napisał! – ucieszył się jak małe dziecko. Juliette odczytała
wiadomość: Cześć. Jestem Henry. A ty?
Urwałaś się z okładki magazynu?
- Najpierw zobacz
jego profil zanim zaczniesz się ekscytować. – powiedziała.
- Ma 41 lat i kocha
zwierzęta. Wydaje się być spoko. – rzekł blondyn z uśmiechem.
- Ale zależy w jaki
sposób kocha te zwierzęta …
- Oj Jul. Przestań.
Zaufaj mi. To spoko koleś.
- Ale ty jesteś
naiwny. – powiedziała i założyła ręce na klatce piersiowej. – Odpisz mu coś.
Chłopak uśmiechnął
się i wystukał na klawiaturze: Hej,
jestem słodka Lilly. Miło, że piszesz takie rzeczy. Jesteś uroczy!
- Ha! – ucieszył
się i nacisnął enter.
- Zgłupiałeś?
Słodka Lilly? Weźmie nas za dziwki.
- Wyluzuj. Faceci
lubią jak pisze się takie rzeczy.
- Nie faceci.
Zboki.
Henry odpisał: Piszesz, że masz 34 lata i dodajesz zdjęcie
20 – letniej modelki? Gdzie tu logika? To jak? Powiesz ile masz naprawdę lat?
Albo jak wyglądasz naprawdę?
- Ups. – Niall
spuścił głowę. – Ale wtopa. Ale chociaż wiemy, że jest inteligentny.
Juliette wywróciła
oczami. Horan był czasem taki głupi. Odpisał: Tak rzeczywiście ale faceci zwracają uwagę na wygląd a jestem zdesperowana.
- Niall!! –
wrzasnęłą Juliette. – Co ty zrobiłeś?! Jestem zdesperowana?! Serio?! Boże jakiś
ty durny. – dziewczyna dała mu po głowie. – Teraz na pewno nie odpisze a
wydawał się być w porządku.
- Sama mówiłaś, że
to zbok. – odpowiedział łapiąc się za bolące miejsce. Przez 5 minut
rzeczywiście Henry nic nie pisał. Zrezygnowany Nialler już miał wyłączyć
laptopa ale w ostatniej chwili przyszła wiadomość o treści: Haha. Zabawna jesteś. I szczera. Ale
dlaczego jesteś zdesperowana?
Horan nie
konsultując z Juliette odpisał: Bo rzucił
mnie mąż dla młodszej. Chce do niego wrócić.
- Nialler! Nie
osłabiaj mnie! Błagam już nic nie pisz! – powiedziała dziewczyna chowając twarz
w dłoniach.
Co za idiota. Na pewno nie był ciebie wart.
Nawet lepiej, że tak się stało. –
odpisał Henry.
Dlaczego? – napisał Niall.
Bo teraz ktoś inny, lepszy ma szansę ;).
- Ha ! A widzisz?
Henry leci na twoją matkę. – powiedział Horan z uśmiechem.
- Taa. Chyba na
dwójkę dzieciaków, która założyła jej profil. – mruknęła pod nosem dziewczyna.
Nie była pewna jak ta sprawa się dalej potoczy ale ten mężczyzna wydawał się
być naprawdę w porządku. Teraz pozostaje tylko zdobyć jego numer i ustawić im
spotkanie. Ciekawe czy będzie tak jak na filmach? Hm.
KONIEC
Dobra! Ta da!
Specjalnie dla was straciłam parę godzin ale skończyłam odcinek. Pisało się go
naprawdę trudno ale statystki spadają wy też się pewnie denerwujecie, że
musicie czekać wiec postanowiłam dodać.
Mam nadzieje, że
nie usnęliście przy czytaniu tego bo muszę przyznać, że miało się wydarzyć o
wiele więcej. Ale cóż te fajniejsze wątki pojawią się w 96 odcinku.
Zbliżamy się do
wielkiej 100! Aaach podekscytowani? Bo ja bardzo. Już się nie mogę doczekać bo
jestem ciekawa czy spodoba wam się mój pomysł na ten odcinek. Będzie dosyć
specyficzny gdyż … no cóż. Nie będę wam niczego zdradzać. Sami zobaczycie.
W każdym razie
proszę żeby każda osoba skomentowała ten odcinek bo chcę zobaczyć czy nadal ze
mną jesteście ;)).
I dziękuje
anonimkowi za spamowanie mi ale błagam nie rób już tego. To mnie nie
przyspiesza ale muszę przyznać, że było miło :P.
Mam taki pewien
pomysł odnośnie nowego opowiadania to znaczy: czy chcielibyście abym nową
historię pisała tutaj?
Bo widzę, że
niektóre osoby tak robią a bardzo się obawiam, że na nowym nie będę miała tyle
czytelników. Tutaj jakoś mi się udało chodź sama nie wiem czemu? Może miałam
szczęście albo co?
No cóż, napiszcie
co o tym sądzicie a ja w następnym odcinku przedstawię wam dwa pomysły na
historie i zdecydujecie, który lepszy.
Paaa <333