czwartek, 21 listopada 2013

One direction 4 odcinek 95

One direction 4
Odcinek 95
Z samego rana Zayn siedział przy płatkach i bawił się nimi od godziny. Kompletnie stracił chęć do życia przez tą sytuację z Megan. Nie rozumiał jak mogła wstawić zdjęcie z jakimś obcym kolesiem i to dopiero po 2 miesiącach odkąd z nim zerwała. A co jeżeli to tylko jej przyjaciel a on robi nie potrzebny dramat? No ale faktem jest fakt, że zablokowała go na facebooku i nie odbiera telefonu a to znaczy, że on już nic dla niej nie znaczy i musi się pogodzić z tym iż jest nikim … Zrozumiał, że Meg to była ta jedyna a on to wszystko zniszczył. Jego życie nie miało kompletnie sensu. Nawet teraz nie chciało mu się myśleć o następnej dziewczynie. Pomyślał więc, że zostanie wiecznym kawalerem. Niestety. Bywa.
- Co jest, stary? – zapytał Harry wchodząc do kuchni. Zay nawet na niego nie spojrzał. Nie potrzebował kolejnych durnych rad.
- Nie ważne. – machnął lekceważąco dłonią.
- Chodzi o Megan tak? Zayn, uważam, że nie powinieneś się tym przejmować. Ona wyjechała 2 miesiące temu … zostawiła cię … to chyba logiczne, że nie będzie chciała z tobą po tym czasie rozmawiać. – powiedział chłopak nalewając sobie soku. – Nie niszcz sobie wakacji. Może wybierzemy się gdzieś później, co? Tylko we dwoje?
- „Tylko we dwoje” – prychnął pod nosem. – Brzmi to jak randka.
- No wiesz, skoro z dziewczynami ci się nie układa to pomyślałem, że … - zaczął Styles jednak nie dane mu było skończyć bo Malik obsypał go groźnym spojrzeniem a on wpadł w niepohamowany śmiech.
- Daj mi spokój. Ja naprawdę cierpię.
- No dobra. – powiedział wzruszając ramionami. – Nie powinienem. Ale wiesz co jest ci potrzebne? Randka. Tak randka byłaby dla ciebie wybawieniem. Powinieneś kogoś poznać, znów się zakochać i tym razem tego nie spieprzyć.
Zayn patrzył na niego przez chwilę nic nie mówiąc. To co mówił Harry miało dużo sensu ale jak mógł umawiać się z kimś innym skoro miał nadzieje, że Megan wróci i znów będą razem? Tak cholernie za nią tęsknił. To była jego pierwsza miłość. Pierwsza prawdziwa miłość.
- No nie wiem … To dopiero 2 miesiące odkąd ona …
- To aż 2 miesiące, Zayn. I powinieneś się pogodzić z tym, że z tobą zerwała. Ona już nie wróci a ty musisz żyć dalej. Masz dopiero 17 lat. Całe życie przed tobą. Nie marnuj go dla jakieś Megan. Ona doskonale da sobie radę bez ciebie. A ty sypiesz się na kawałki. Jako twój przyjaciel nie mogę na to patrzeć, dlatego mam dla ciebie pewien pomysł. – powiedział tajemniczo.
- Jaki pomysł? – zapytał nic nie rozumiejąc.
- Dowiesz się w swoim czasie. – odpowiedział z cwanym uśmieszkiem.
                                                                       ***
Juliette weszła do kuchni gdzie jej mama siedziała na krzesełku i czytała gazetę. Nadal doskonale pamiętała jej słowa z wczoraj. Nie mogła uwierzyć, że Lilly chciała wplątać ją w takie coś! Ona ma 17 lat, jest jeszcze dzieckiem! Nie powinna się zajmować intrygami swojej matki.
- O, już wstałaś. – powiedziała kobieta na widok swojej córki. Ta ciężko westchnęła ale nic nie odpowiedziała. Podeszła za to do blatu kuchennego i nalała sobie wody mineralnej. – I jak? Przemyślałaś sobie wszystko?
- Co sobie przemyślałam? Mamo, proszę, powiedz mi co miałam sobie przemyśleć? To, że zamierzasz zniszczyć związek taty? No przepraszam bardzo ale tego nie da się przemyśleć! – dziewczyna prawie to krzyknęła. – Nie pomogę ci w tym. Tata jest szczęśliwy z Alice a ty nie powinnaś tego niszczyć.
Lilly przez moment nic nie mówiła. Nie takiej reakcji córki się spodziewała.
- Myślałam, że chcesz abyśmy byli razem … - zaczęła zaskoczona słowami Juliette.
- Bo chce. Ale tata tego nie chce. – odparła dziewczyna i wyszła z kuchni. Szkoda jej było mamy ale nie mogła brać udziały w czymś takim. Nie była taka. Targały nią jednak wyrzuty sumienia więc postanowiła, że wybierze się do swojego chłopaka i wyżali mu się. Może on będzie miał jakiś pomysł co z tym dalej zrobić?
                                                                       ***
- No i jak jedziesz? Jak? Kompletny idiota! Szybciej! Szybciej! Skręcaj! W prawo! Teraz w lewo! Szybciej! Gaaaz! Dodaj gaaazu tępy kretynie!! – darł się Liam do Louisa, który grał w play station. Tamten wyraźnie nie był zadowolony z jego zachowania i irytowało go ciągłe dogadywanie Payne’a.
- Możesz się przymknąć? – syknął przez zęby.
- Przymknąłbym się gdybyś umiał w to grać. Moja babcia jeździ szybciej. – odparł Li.
- Twoja babcia nie ma prawa jazdy! – przypomniał mu Lou.
- Ale jak zapierdala po ulicach! Żebyś to widział!
Zanim Tomlinson zdążył powiedzieć jakim jest idiotą, zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Dobra ja zwijam się z grą do mojego pokoju. Czyli ty otwierasz! – krzyknął Louis z dumą i zaczął tańczyć jak głupek. – Otwierasz, ty otwierasz HA HA!
Potem zabierając grę pognał schodami na górę. Aż trudno było stwierdzić kto jest większym kretynem Louis czy Liam. To by podlegało dłuższej debacie.
Payne zszedł z kanapy i skierował się w stronę drzwi. Otworzył je i ujrzał w progu stojącego Seana. Nieco zdziwił go ten widok, ponieważ odkąd ich menadżer trwa w udawanym związku z matką Louisa to w ogóle nie pojawia się w tym domu z obawy przed zemstą szatyna. Li dziękował w duchu Bogu, że Lou postanowił iść ze swoją grą do pokoju. Inaczej to mogłoby się źle skończyć.
Sean nie wyglądał na zadowolonego, raczej na smutnego a żeby nie powiedzieć załamanego. Wszedł do ich mieszkania bez przywitania i od razu poszedł do salonu. Liam zamknął drzwi unosząc brwi ze zdziwienia.
- O co chodzi? Co zrobiłem źle? Przecież tak bardzo starałem się być dobrym chłopakiem a i tak dupa blada z tego wyszła. – mamrotał menadżer One direction rozkładając się na kanapie jakby był u siebie.
- Chłopakiem? Czyim? – zapytał Liam.
- No jak czyim? Christiny! Przecież jesteśmy razem. – przypomniał mu zirytowany jego zachowaniem.
- Tak dla sprostowania: udajecie parę. – rzekł Payne aby Sean sobie za dużo nie na wyobrażał a trzeba przyznać, że wyobraźnię to on ma bujną i Li nie raz się o tym przekonał.
- No niby tak ale … tylko ja i Christina o tym wiemy więc to tak jakby był prawdziwy związek.
- No Louis też o tym wie i ja, Zayn, Niall, Harry, Karen, Juliette …
- Chcesz mnie zdenerwować?! Naprawdę chcesz?! – przerwał mu Sean wściekłym tonem. Payne więc się przymknął. Pierwszy raz widział go tak złego. Przecież ich menadżer zawsze brał życie na luzie i nie przejmował się tym co przyniesie jutro. Coś jednak musiało się zmienić i Liam musi dowiedzieć się co. Usiadł obok Seana na kanapie, wprawdzie nie było tak dużo miejsca gdyż mężczyzna leżał rozłożony ale Payne się upchnął.
- O co chodzi, mistrzu? – starał się mówić spokojnym i czułym tonem tak aby znów na niego nie naskoczył.
- Sam chciałbym wiedzieć. – odpowiedział Sean wprawiając Liama w zupełne osłupienie. – Christinie coś odbiło i zachowuje się jak nie ona.
- Myślisz, że narkotyki? – zapytał poważonym tonem chłopak.
- No jeśli te narkotyki każą jej być wredną tylko dla mnie to tak, podejrzewam narkotyki.
- Co? – Liam nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Przecież matka Louisa, uwielbiała ich menadżera! Oboje byli największymi imprezowiczami i skandalistami w Anglii więc szybko znaleźli wspólny język. A teraz ona miałaby być dla niego nie miła? Nie doczekanie! – Chcesz mi powiedzieć, że … Sean ty chyba żartujesz!
- Chciałbym. – mruknął. – Obraża mnie i powiedziała, że mam więcej się nie pojawiać w jej mieszkaniu. Nie wiem co jej odbiło ale niech to szybko minie bo ja zwariuje! Jesteśmy parą mamy udawać przed kamerami, że się kochamy a nie możemy póki ona jest … no wiesz … taka …
- I na pewno tylko o to chodzi? – zapytał Li patrząc na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Co masz na myśli? – Sean nagle się ożywił i usiadł w pozycji pół - siedzącej, pół -leżącej.
- Mam na myśli to, że może tobie nie pasuje tak na co dzień, że ona jest taka … to znaczy … hm, jakby tu powiedzieć to najprościej … mam na myśli to, że … - Li długo się zastanawiał jak odpowiednio dobrać słowa, w końcu postanowił: - Ty się w niej kochasz!! – wrzasnął wstając gwałtownie z kanapy i skakając po dywanie w salonie jak idiota.
- Ciii. – menadżer one direction zaczął go uciszać patrząc na niego przerażonym spojrzeniem. – Bo jeszcze ktoś usłyszy.
- O kurwa! – Li złapał się za usta. – Ty na serio się w niej kochasz … - wydukał nie mogąc pojąć, że to prawda.
- Jeszcze słowo a przysięgam, ze cię uduszę. – zagroził Sean. – To ma pozostać między nami, jasne? Nikt nie może się o tym dowiedzieć a już na pewno nie Louis. Zabiłby mnie.
- Może nie zabił ale zwolnił na pewno …
- Tylko tyle? – Sean był widocznie zaskoczony tym, że Tomlinson nie miałby w planach jego śmierci.
- A potem wydłubał oczy i zakopał żywcem. – dokończył Payne z szerokim uśmiechem na co ich menadżer wywrócił oczami.
- W takim razie skoro znasz prawdę to rozumiesz mnie. Christina jest dla mnie wredna a ja zdałem sobie sprawę, że łączy nas coś więcej niż … no wiesz … udawany związek.
Liam przez chwilę milczał. Przez ten czas zaczął intensywnie myśleć co by tu poradzić Seanowi. Musi być jakiś sposób … w końcu oczy mu rozbłysły.
- Wiem! Każda kobieta lubi być chociaż troszkę zazdrosna, prawda?
Menadżer kiwnął głową.
- No lubi.
- No więc pomyślałem, że może sprawiamy aby Christina była zazdrosna. Wiesz, niektóre kobiety zdają sobie sprawę dopiero ze swoich uczuć gdy zobaczą mężczyznę z inną. Jestem w 100 % pewny, że z matką Louisa jest tak samo. Ona cię również kocha ale jeszcze tak dogłębnie tego nie czuje. Rozumiesz?
Sean pokiwał nie pewnie głową.
- W pewnym sensie.
- No więc przyjdź dzisiaj do baru o 21:00. Umówię się tam też z Christiną. – powiedział dumnie Liam. – Acha! Ty zarywaj do dziewczyn i udawaj, że mnie i jej nie widzisz. Mamy wzbudzić w niej tylko zazdrość.
- Czy ja dobrze rozumiem? – Sean zmarszczył brwi. – Mam flirtować z obcymi dziewczynami i tym sposobem zdobędę Christinę?
- No raczej taak … - rzekł nie pewnie.
- Stary! – wykrzyknął menadżer wstając z kanapy z uśmiechem. – To będzie najlepszy wieczór mojego życia!
                                                                       ***
Późnym po południem Louis poczuł się głodny. Praktycznie cały czas grał na play station. Poczuł nagle, że źle wykorzystuje wakacje. Zamiast się zabawiać w klubach jak to miał w zwyczaju on siedzi w domu i praktycznie nie zajmuje się niczym pożytecznym to może prócz tego, że przechodzi nowe poziomy w grze i Liam będzie cholernie zazdrosny. Tak, ta myśl zdecydowanie poprawiała mu humor.
Tomlinson zszedł po schodach i skierował się w stronę kuchni. Harry i Zayn gdzieś wyszli, Niall siedział w swoim pokoju podobnie jak Liam tylko on chyba się gdzieś szykował. Lou był prawie pewien, że idzie do baru poderwać jakąś dziewczynę chodź to było dziwne zważywszy na to, że wydawał się być zakochany w Jennifer. Więc o co w tym chodziło? Nie rozumiał. Gdy otworzył lodówkę usłyszał dzwonek u drzwi. Zmarszczył brwi zaskoczony. Kto to może być? Przez moment miał wrażenie, że to Karen, która przemyślała swoje zachowanie i jednak chce z nim być. Chociaż sam nie wiedział czy on by chciał … ach to było takie pokręcone. Tak chcę, tak nie chcę, tak jednak się rozmyśliłem … jak dzieci.
- J … Jim? – zapytał wyraźnie zdumiony. Ten kiwnął głową i uśmiechnął się nie pewnie.
- Chciałem cię przeprosić. – powiedział nagle. Louis o mało nie zakrztusił się własną śliną z wrażenia. On go chciał przeprosić? To jakieś żarty?
- Za co? – nie rozumiał.
- Zachowywałem się jak idiota. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że kiedyś byliście razem i między wami może znów zaiskrzyć a mimo to … ale zrozum. Tak cholernie byłem w  niej zakochany. Myślałem, że przy mnie zapomni o tobie. Że ty to już zamknięty rozdział. Myliłem się. Stara miłość nie rdzewieje. No nic w każdym razie życzę wam wszystkiego dobrego. Mam nadzieje, że jesteście ze sobą szczęśliwi. – powiedział i zaczął się oddalać a Lou stał w progu ze zmarszczonymi brwiami nie bardzo rozumiejąc o co chodziło Jimowi.
- Zaraz, zaraz. Co właściwie masz na myśli? – zapytał a chłopak się odwrócił z miną: Naprawdę nie wiesz?
- Ciebie i Karen. Pewnie od tych ferii wiosennych na Hawajach jesteście razem, prawda? Zamieniłeś się w pocieszyciela w tych trudnych dla niej chwilach kiedy ją porzuciłem chociaż … nie sądzę aby była zbytnio przygnębiona. – odparł ciężko wzdychając.
- Ja i Karen? – Louis o mało nie wybuchnął śmiechem. – Jim, przyjacielu co ty wygadujesz? – zapytał wesoło. Zbyt wesoło. Sam zresztą nie wiedział czemu nazwał go „przyjacielem”? Przecież nim nie był. – Ja i Karen to zamknięty rozdział. Nie jesteśmy razem po tym jak zachowała się jak szmata.
- Co? – jęknął.
- Eee to znaczy … po prostu nie jesteśmy razem. – wyjaśnił.
- Serio? – Jim nie mógł w to uwierzyć. – To znaczy … to by znaczyło, że nie potrzebnie z nią zrywałem skoro ona nie chce do ciebie wrócić. A ja głupi myślałem, że gdybym dał jej wybór ja albo ty to by wybrała bez zastanowienia ciebie. Kurde! Byłem idiotą. Ona naprawdę mogła mnie kochać.
Louisa twarz wykrzywiła się gdy usłyszał „Naprawdę mogła mnie kochać”. Miał nadzieje, że to tylko jego wybujała wyobraźnia i dziewczyna go tylko lubiła.
- No cóż. Każdy popełnia błędy. W każdym razie życzę ci powodzenia w szukaniu nowej dziewczyny. – rzekł Tomlinson i chciał zamknąć drzwi ale Jim znalazł się w ekspresowym tępię przy nim i przytrzymał je dłonią.
- O nie, nie. Nie będę szukał żadnej nowej dziewczyny. Ja chce Karen. – powiedział stanowczo a Louis jęknął.
- Stary, zostawiłeś ją. Naprawdę myślisz, że po tym wszystkim będzie nadal ciebie chciała? Ty to nie ja.  W każdym razie próbuj. Ale nie sądzę abyś odniósł zwycięstwo. – powiedział z powątpiewaniem. Jim jednak wydawał się być nie zrażony.
- Właśnie. Masz rację. Ja to nie ty. Nie jestem tak inteligentny jak ty i nie wiem jak zdobyć dziewczynę. Ty masz to w genach w końcu raz już ją w sobie rozkochałeś. Dlatego chciałem cię prosić abyś pomógł mi do niej wrócić. Proszę, Louis. To dla mnie naprawdę ważne. Kocham ją. – Jim spojrzał na niego błagalnym wzrokiem a Tomlinson prychnął.
- Dobrze słyszę? Mam pomóc ci zdobyć moją byłą? Jim, biedaku mój. – dotknął jego ramienia udając, że jest mu przykro. – Staczasz się. Ale może to dobrze? Zwykle zakochani nie myślą jasno. – mówiąc to spojrzał ponad jego ramieniem tak jakby tam było napisane to co miał powiedzieć. – W każdym razie moja odpowiedź brzmi: Nie. Sorry.
Po tych słowach zamknął drzwi nie dając chłopakowi nic więcej powiedzieć. Nie rozumiał jak mógł prosić go o takie coś? Pomóc zdobyć mu Karen? Cholera no! Louis sam chciał do niej wrócić i nie mógł pozwolić aby ten koszmar z Jimem znów się zaczął. Usiadł na kanapie z ciężkim westchnieniem. Właśnie teraz do głowy wpadł mu pewien pomysł. A co jeśli Jimowi się uda ją rzeczywiście zdobyć bez jego pomocy? Przecież Karen najwyraźniej nie chciała Louisa więc co ją powstrzymywało przed wróceniem do Jima? Kompletnie nic! Otworzył więc szeroko oczy i czuł jak jego serce bije coraz szybciej. Boże, boże, boże! Co on teraz ma zrobić?
- Wyglądasz jak duch. – stwierdził Liam zbiegając po schodach.
- Co ty nie powiesz. – mruknął pod nosem nie zadowolony. – Życie mi się wali. – dodał.
- W jakim sensie? – Payne zmarszczył brwi.
- Jim chce wrócić do Karen i poprosił mnie abym mu w tym pomógł a ja odmówiłem. Kurczę przecież mu się może udać i co wtedy? Pozostanie mi tylko czekać na ich zaręczyny?
- Jesteś idiotą!! – wrzasnął Li aż Lou się wzdrygnął.
- Sam jesteś idiotą. – odpowiedział.
- Ale mi przygadałeś. Moje serce krwawi. – rzekł Liam łapiąc się za nie a zaraz potem się roześmiał. – W każdym razie czałoby skorzystać z jego oferty. To był świetny pomysł wiesz, z tym abyś pomógł Jimowi wrócić do Karen.
- Aaa rozumiem … Karen stwierdzi, że jestem genialnym przyjacielem i się zmieniłem i znów mnie pokocha, tak? – zapytał wesoło Louis a Li potrzasnął głową i dotknął jego ramienia.
- Mój ty biedaku. Chyba straciłeś żyłkę do intryg bo kompletnie nie rozumiesz tego co mam na myśli. Chodzi o to abyś zniechęcił Karen do Jima, rozumiesz? Każ mu robić to wszystko czego nienawidzi Karen wmawiając mu, że ona to kocha.
- Hm … chyba zaczynam kapować o co ci chodzi. – odpowiedział Lou w zamyśleniu. – Dzięki stary. Zaraz do niego zadzwonię. – dodał z szerokim uśmiechem. – A ty gdzieś się wybierasz?
- Tylko do baru. Z twoją matką. – powiedział i chcąc uniknąć dalszych pytań szybko wybiegł z mieszkania. Louis zmarszczył brwi i chciał coś powiedzieć ale zupełnie go zatkało. Wzruszył ramionami i wyciągnął z kieszeni telefon.
- Hej Jim. Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Przemyślałem sobie wszystko i zgadzam się. W sumie zależy mi na waszym szczęściu. – rzekł ciesząc się w duchu jak małe dziecko, że chłopak jest tak naiwny.
                                                                                  ***
Wieczorem Juliette zawitała do domu One direction. Musiała się z nim zobaczyć i porozmawiać o sytuacji w jej domu. Nie mogła uwierzyć, że najpierw ona chciała aby mama i tata byli razem, potem pogodziła się z faktem, że nie są aż tu nagle Lilly jej wyjeżdża z pomysłem odzyskania męża. Mogła pomyśleć o tym wcześniej, zanim Jul polubiła Alice. Blondynka weszła do ich domu bez pukania i rozejrzała się po pomieszczeniu. Zauważyła na kanapie Louisa, który grał na play station.
- Jest Niall? – zapytała.
- Cześć Juliette, mnie także miło cię widzieć. – odpowiedział sarkastycznie na co wywróciła oczami.
- Cześć. To jak? Jest Niall?
- U siebie w pokoju. – odpowiedział wskazując ruchem głowy na schody. Dziewczyna kiwnęła głową i skierowała się w tamtym kierunku.
Zapukała cicho do jego pokoju ale nikt nie odpowiedział więc weszła do środka. Zobaczyła wtedy najsłodszy widok na świecie a mianowicie jej chłopak spał na łóżku trzymając w dłoni telefon. Uśmiechnęła się i podeszła do niego cichutko.
Dotknęła jego policzka i powiedziała:
- Niall … Niall.
On jednak przewrócił się na drugi bok.
- Nie oddam ci moich ziemniaków!
Jul zmarszczyła brwi i potrzasnęła nim lekko.
- Skarbie jakich ziemniaków?
Dopiero wtedy Horan się przebudził. Otworzył oczy i spojrzał na nią zdezorientowany.
- A co? Masz ochotę na ziemniaki? Są w lodówce. – rzekł przecierając oczy.
- Trzymacie ziemniaki w lodówce? – zapytała zaskoczona. – Dobra nie ważne. Jak się spało? – uśmiechnęła się do niego.
- A co? Spałem? – spytał i spojrzał na wyświetlacz w telefonie. – O kurde! Już 21:00. Położyłem się o 18:00 i miałem do ciebie zadzwonić ale najwyraźniej zasnąłem.
- To słodkie. – skomentowała ze śmiechem. – Słuchaj Niall musisz mi pomóc. Mam problem.
- A co? Nie ma ziemniaków w lodówce? – zapytał poważnie. Dziewczyna potrzasnęła głową zniecierpliwiona.
- Nie. Zupełnie nie o to chodzi. Moja mama wczoraj mi oznajmiła, że chce wrócić do taty.
- Zaraz, zaraz … ale twoi rodzice są po rozwodzie, prawda? – zapytał Niall a Jul kiwnęła głową.
- I właśnie w tym problem. Po za tym polubiłam Alice i nie wiem co mam robić.
Blondyn usiadł na łóżku i wziął głęboki oddech.
- Muszę pomyśleć. Daj mi trochę czasu.
Po tych słowach nastąpiło krótkie milczenie. Nialler intensywnie nad czymś myślał. W końcu powiedział:
- Doszedłem do wniosku, że twojej mamie potrzebny jest facet.
- Co? – Juliette omal nie wybuchnęła śmiechem.
- Twoja mama tęskni za twoim tatą bo czuje się samotna. Nie przywykła do bycia singlem. Musimy jej kogoś znaleźć.
- Niby jak chcesz to zrobić?
- W Internecie. Jest wiele portali randkowych. Stworzymy twojej mamie profil i seksowne ciacho mamy jak w banku. – powiedział Niall, który miał nie złą podjarkę z tego. Jul nie wydawała się być zachwycona tym pomysłem ale zgodziła się. Była pewna, że mama ją zabije gdy dowie się prawdy.
                                                                       ***
Liam i Christina weszli do baru. Kobieta nie miała ochoty tu przychodzić. Wolała zostać w domu i zastanowić się nad tą całą sprawą z Seanem. Jednak Payne zaczął ją błagać na kolanach i drzeć się przez pół godziny, że ma z nim iść wiec się zgodziła. Ten chłopak ma w sobie coś tak irytującego, że człowiek zrobi wszystko aby tylko dał spokój.
Usiedli na krzesełkach barowych i zamówili drinka a Li zaczął się rozglądać za menadżerem. Nigdzie go jednak nie dostrzegł.
- I co teraz? – zapytała z ciężkim westchnieniem. – Po co mnie tu ściągnąłeś?
Payne przygryzł wargę w zdenerwowaniu bo nic nie przychodziło mu do głowy.
- Ja? To ty chciałaś tu przyjść. – wypalił szybko.
- Bo błagałeś mnie pół godziny na kolanach. – odpowiedziała wypijając drinka.
- Nie masz w ogóle silnej woli. – skomentował z nie zadowoleniem. Christina wywróciła oczami. Wtedy Liam wyciągnął dyskretnie telefon i napisał wiadomość do Seana: Gdzie jesteś? My z Christiną już przyszliśmy.
- Nie masz ochoty kogoś poderwać? – zapytał Liam gdyż zauważył, że kobieta się na niego patrzyła od 2 minut.
- Wyobraź sobie, że nie. – odpowiedziała. – Mogę już iść? Mam ważniejsze sprawy na głowie niż siedzenie z małolatem w barze.
- Hej! Za parę miesięcy kończę 18 – nastkę. Nie jestem takim małolatem.
- Czyli masz 17? No ładnie. I pijesz w tym wieku alkohol? Bosko. – powiedziała kręcąc głową.
- Gdybyś widziała Louis’a w akcji … - w tym momencie ugryzł się w język. Przyszła także wiadomość więc na nią zerknął: Właśnie wszedłem. Gdzie jesteście?
- A co Louis robił? – zapytała nie pewnie. – Liam powiedz mi wszystko. Błagam.
Payne odpisał: Jak to gdzie? Przy barze. Podrywaj tam laski. Tylko nie za blisko xx
- Co? – Li zamrugał patrząc na nią jak na idiotkę. – A co miał Louis zrobić?
- Coś zacząłeś o nim gadać …
- Nie wiem. Nie pamiętam. Mówię różne rzeczy gdy jestem zalany. – wyznał z uśmiechem.
- Wypiłeś jednego drinka. – przypomniała mu.
- Teraz. Trochę się ich zebrało przez cały dzień. – wyszczerzył się głupio. Wtedy zobaczył Seana, który zgodnie z jego instrukcjami podrywał jakąś ładną blondynkę. Cieszył się w duchu jak małe dziecko bo jego plan zaczął działać. Postanowił zwrócić Christinie na to uwagę. – Uuu fajną laskę sobie znalazł. – rzekł z szerokim uśmiechem.
- Kto? Louis?
- Nie. – machnął ręką zniecierpliwiony. – Sean. Zobacz. – wskazał palcem na nich. Kobieta odwróciła się i widząc to o mało nie krzyknęła: TY ŁAJDAKU! Jednak się powstrzymała. Sean to tylko jej udawany chłopak więc nie mogła mu robić scen zazdrości. Ale poczuła jak zbierało jej się na łzy. Cóż nie mogła do tego dopuścić.
- A jakby tak ktoś ich zobaczył? Wyjdzie w gazetach, że mnie zdradza. – powiedziała ostro. – Już ja mu jutro dam.
- Ale w ogóle cię to nie rusza? – zapytał Payne, który nie zbyt jej wierzył.
- A co ma mnie ruszać? Że wyrywa jakąś 16 – letnią dupę? Wcale. Niech robi co chce. To jego życie. – powiedziała tak przekonująco, że nawet Liam jej uwierzył. Otworzył szeroko oczy. Plan obracał się przeciwko niemu. – Wiesz co? Ja już pójdę. Jak już powiedziałam mam ważniejsze sprawy niż siedzenie a barze.
Christina zeszła z krzesła barowego i skierowała się do wyjścia. Liam tymczasem poczuł się rozczarowany. Jak mógł się pomylić w tak ważnej sprawie? Był przekonany, że kobieta odwzajemnia uczucia Seana. A jednak … stało się inaczej. Nie wiedział tylko jak mu to powiedzieć?
                                                                                  ***
Juliette i Niall mamie dziewczyny profil od godziny. Napisali imię i nazwisko: Lilly Evans. Wiek 34 lata. W rzeczywistości ma więcej ale Niall się uparł, że faceci wolą młodsze. Zainteresowania: muzyka, książki, filmy. Takie uniwersalne. I zdjęcie dodali jakieś seksownej modelki.
- Chyba źle to rozegraliśmy. – stwierdziła Juliette kręcąc głową. – A co jak jakiś facet spotka moją mamę i powie, że na zdjęciu wyglądała inaczej?
- Oj tam. Powie się, że fota z liceum. – odpowiedział chłopak z uśmiechem.
- Ona nas zabije. – rzekła poważnym tonem.
- No co ty! Jeszcze będzie nam dziękować. Zobaczysz! – wykrzyknął Horan z uśmiechem. – O zobacz! Jakiś Henry napisał! – ucieszył się jak małe dziecko. Juliette odczytała wiadomość: Cześć. Jestem Henry. A ty? Urwałaś się z okładki magazynu?
- Najpierw zobacz jego profil zanim zaczniesz się ekscytować. – powiedziała.
- Ma 41 lat i kocha zwierzęta. Wydaje się być spoko. – rzekł blondyn z uśmiechem.
- Ale zależy w jaki sposób kocha te zwierzęta …
- Oj Jul. Przestań. Zaufaj mi. To spoko koleś.
- Ale ty jesteś naiwny. – powiedziała i założyła ręce na klatce piersiowej. – Odpisz mu coś.
Chłopak uśmiechnął się i wystukał na klawiaturze: Hej, jestem słodka Lilly. Miło, że piszesz takie rzeczy. Jesteś uroczy!
- Ha! – ucieszył się i nacisnął enter.
- Zgłupiałeś? Słodka Lilly? Weźmie nas za dziwki.
- Wyluzuj. Faceci lubią jak pisze się takie rzeczy.
- Nie faceci. Zboki.
Henry odpisał: Piszesz, że masz 34 lata i dodajesz zdjęcie 20 – letniej modelki? Gdzie tu logika? To jak? Powiesz ile masz naprawdę lat? Albo jak wyglądasz naprawdę?
- Ups. – Niall spuścił głowę. – Ale wtopa. Ale chociaż wiemy, że jest inteligentny.
Juliette wywróciła oczami. Horan był czasem taki głupi. Odpisał: Tak rzeczywiście ale faceci zwracają uwagę na wygląd a jestem zdesperowana.
- Niall!! – wrzasnęłą Juliette. – Co ty zrobiłeś?! Jestem zdesperowana?! Serio?! Boże jakiś ty durny. – dziewczyna dała mu po głowie. – Teraz na pewno nie odpisze a wydawał się być w porządku.
- Sama mówiłaś, że to zbok. – odpowiedział łapiąc się za bolące miejsce. Przez 5 minut rzeczywiście Henry nic nie pisał. Zrezygnowany Nialler już miał wyłączyć laptopa ale w ostatniej chwili przyszła wiadomość o treści: Haha. Zabawna jesteś. I szczera. Ale dlaczego jesteś zdesperowana?
Horan nie konsultując z Juliette odpisał: Bo rzucił mnie mąż dla młodszej. Chce do niego wrócić.
- Nialler! Nie osłabiaj mnie! Błagam już nic nie pisz! – powiedziała dziewczyna chowając twarz w dłoniach.
Co za idiota. Na pewno nie był ciebie wart. Nawet lepiej, że tak się stało. – odpisał Henry.
Dlaczego? – napisał Niall.
Bo teraz ktoś inny, lepszy ma szansę ;).
- Ha ! A widzisz? Henry leci na twoją matkę. – powiedział Horan z uśmiechem.
- Taa. Chyba na dwójkę dzieciaków, która założyła jej profil. – mruknęła pod nosem dziewczyna. Nie była pewna jak ta sprawa się dalej potoczy ale ten mężczyzna wydawał się być naprawdę w porządku. Teraz pozostaje tylko zdobyć jego numer i ustawić im spotkanie. Ciekawe czy będzie tak jak na filmach? Hm.
                                                                       KONIEC
Dobra! Ta da! Specjalnie dla was straciłam parę godzin ale skończyłam odcinek. Pisało się go naprawdę trudno ale statystki spadają wy też się pewnie denerwujecie, że musicie czekać wiec postanowiłam dodać.
Mam nadzieje, że nie usnęliście przy czytaniu tego bo muszę przyznać, że miało się wydarzyć o wiele więcej. Ale cóż te fajniejsze wątki pojawią się w 96 odcinku.
Zbliżamy się do wielkiej 100! Aaach podekscytowani? Bo ja bardzo. Już się nie mogę doczekać bo jestem ciekawa czy spodoba wam się mój pomysł na ten odcinek. Będzie dosyć specyficzny gdyż … no cóż. Nie będę wam niczego zdradzać. Sami zobaczycie.
W każdym razie proszę żeby każda osoba skomentowała ten odcinek bo chcę zobaczyć czy nadal ze mną jesteście ;)).
I dziękuje anonimkowi za spamowanie mi ale błagam nie rób już tego. To mnie nie przyspiesza ale muszę przyznać, że było miło :P.
Mam taki pewien pomysł odnośnie nowego opowiadania to znaczy: czy chcielibyście abym nową historię pisała tutaj?
Bo widzę, że niektóre osoby tak robią a bardzo się obawiam, że na nowym nie będę miała tyle czytelników. Tutaj jakoś mi się udało chodź sama nie wiem czemu? Może miałam szczęście albo co?
No cóż, napiszcie co o tym sądzicie a ja w następnym odcinku przedstawię wam dwa pomysły na historie i zdecydujecie, który lepszy.
Paaa <333

10 komentarzy:

  1. Dziś dzień w szkole był taki do dupy, że masakra. Ale dzięki temu rozdziałowi uśmiech choć na chwilę zagościł na mojej twarzy :)

    Przyznam szczerze, że tęsknię za Karen i Lou jako parę. Chciałabym aby wrócili do siebie. Byli taką genialną parą.

    Dobra nie będę ci przynudzać ;)

    No nie ładnie Li tak kręcić i intrygi snuć ;p
    Szkoda mi Zayna biedny, ale gdyby nie odwalał takich rzeczy to kto wie może byłby z Megan. A tak to dupa =P
    Ale Niall się wkręcił w to randkowanie. Jednak z drugiej strony to miło, że chcę pomóc Lilly :)
    Oby Lou bardziej nie narozrabiał bo w ogóle nie odzyska Karen.

    Co do drugiego opowiadania tutaj to ja jestem na tak!
    Trzy razy TAK, przechodzisz dalej. Gratulacje ! * uścisk dłoni * Powodzenia w dalszej karierze :D
    @NikusiaLove1D
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział uwielbiam twojego bloga jest cudowna ;************ Rozdział jest świetny jestem bardzo ciekawa jak potoczy się sprawa Seana i Christiny. Ahhh ten Luis i jego intrygi mam nadzieję, że w następnym odcinku pojawi się Laren *______*
    A co do twojego pytania to fajnie by było jeśli już skończysz ta historię żebyś następną też pisała tutaj zresztą nieważne bo ja i tak będę czytać następnego bloga ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski x10000 masz świetne pomysły i ludzie nie mogą sb wyobrazić ile czasu zajmuje napisanie takiego cuda jak powyżej...
    Nowe opowiadanko? mi pasuuuuje bo czytam wszystkie twoje blogi ;*
    Pozdrawiam @Hazzerka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie takich fanów najbardziej kocham ;). To jak z ulubionym artystą. Nie ważne jaką piosenką nagra ty i tak będziesz jej słuchać bo go uwielbiasz. Dzięki xx

      Usuń
    2. to ja dziękuję że piszesz tego bloga + to ja jestem tym anonimkiem co Ci spamowałam komami xD

      Usuń
    3. następny odcinek będzie już niebawem bo napiszę wam pod tym odcinkiem pomysł na następnego blooga. Już pomysł bohaterowie itp. są tylko muszę prolog zacząć pisać i do dzieła :). mam nadzieje, że wam się spodoba bo będzie trochę specyficzny i opis może was zaskoczyć i troszkę zaszokować ale w gruncie rzeczy będzie zabawne jak to :). ups. ale się rozpisałam. po prostu ostatnio uwielbiam odpowiadać moim czytelnikom. KC <3

      Usuń
  4. super rozdział tylko brak mi Karen i Louisa jako para. mam nadzieje że wkońcu będą znowu razem. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No wreszcie dodałaś rozdział, bo już trochę długo nie dodawałaś, rozdział jest super tylko trochę szkoda mi Zayna i chciałabym żeby Karen i Lou do siebie wrócili :). Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, mam nadzieję że niedługo dodasz :D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeeeeezu! Jak ja kocham tego blogaaaaaa!! Tyle czekalam na ten odcinek! Tyle sie wydarzylo!
    Zayn zalamany
    Liam i jego intrygi
    Sean zakochany!
    Louie i kolejna proba odzyskania Karen
    Lilly na portalu randkowym
    Henry
    Christina zgrywajaca niedostępną
    MAATKO!!
    Mialabym tylko 2 prośby:
    DODAJ JAK NAJSZYBCIEJ
    I PROSZE O WIĘCEJ LAREN!
    KOCHAM CIE I TO OPOWIADANIE !!!aaaa!
    ~Gocha

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ! <3
    Nie mogę się doczekać kolejnego. A szczególnie ,że Louis wraca do akcji !
    Rany. ale jestem zajarana... Po prostu nie sposób nie kochać tego twojego cuda.
    Czekam na kolejny
    xx

    OdpowiedzUsuń