sobota, 30 marca 2013

One direction 4 odcinek 80


One direction 4
Odcinek 80
<2 tygodnie później>
Drodzy czytelnicy, z racji tego, że u naszych bohaterów przez ten czas nie działo się nic interesującego, postanowiłam pominąć to. No  ale żebyście byli w temacie, po krótce, streszczę wam co wydarzyło się u naszych kochanych bohaterów. Zacznę od Christiny. Otóż ta oto kobieta próbowała na wszelkie sposoby przeprosić syna. Dzwoniła do niego, sterczała w ulewie przed jego domem, zadedykowała mu piosenkę w radiu a także namówiła Harre’go aby postawił ją w dobrym świetle – nic. Lou jest zbyt uparty. Liam coraz więcej czasu spędza z Leylą, ku złości Maxa, który miał nadzieje, że ją rzuci. Hazza postanowił wybaczyć Louisowi to iż podejrzewał go o romans z Karen. Znów ona starała się unikać Tomlinsona w szkole, choć w głębi duszy było go jej szkoda. Zayn nadal okłamywał Megan w sprawie Zooey. Nie miał na tyle odwagi aby jej wyznać prawdę. Na serio ją lubił i nie chciał jej stracić. Niall i Juliette starają się naprawić swój związek i otwarcie sobie mówią o tym co ich trapi. Co prawda, częściej się kłócą i nie tylko o jedzenie. Ciekawa jestem dokąd zmierza ich związek. Louis i Karen też się nie dogadywali i … no chyba nie muszę mówić co się z nimi stało. Jim zebrał się na odwagę i zaprosił Karen na randkę, która się zgodziła. Widziała ich Eva, ale nie chciała dołować bardziej Louisa. Rzeczywiście go lubi … może Tomlinson da jej w końcu szansę i zostanie jego prawdziwą dziewczyną a nie udawaną?
                                                                                  ***
Zayn właśnie taszczył przez hol telewizor plazmowy, który tak na marginesie miał przyjść tydzień temu. Kupili do mieszkania prawie wszystkie meble i znów było tak pięknie jak kiedyś. Lou stał w salonie z rękami skrzyżowanymi na piersi i niebieską bejsbolówką na głowie, którą zabrał Malikowi. Obserwował z wesołą miną jego poczynania. Zay z wielkim trudem doniósł TV do pokoju głównego.
- A już myślałem, że nie dasz rady. – stwierdził Lou.
- Ty go podłączasz. Ja jestem wyczerpany. – powiedział opadając na kanapę. Tomlinson uśmiechnął się pod nosem i z ochotą kiwnął głową. Teraz Malik obserwował go rozbawiony, ale ku jego rozczarowaniu kumpel uwinął się w 10 minut.
- Mistrz wykonał epicko swoje zadanko. – rzekł biorąc zręcznym ruchem pilota do ręki.
- To może teraz mistrzunio epicko zrobi mi tosty? – zapytał Zayn.
- Chwilunia, tylko sprawdzę czy działa. – powiedział przełączając kanały. Zatrzymał się na kanale BBC gdzie odbywał się wywiad z jego matką. Miała w oczach te swoje sztuczne łzy, które chłopak tak bardzo dobrze znał.
- Lou słonko, jeśli mnie oglądasz to … to … wy … wybacz mi … ja nie chciałam … wiem, że cię zawiodłam i jesteś na mnie zły ale … ale …
W tym momencie Lou wyłączył telewizor i wściekły rzucił pilota na kanapę a potem sam na niej usiadł. Jego matka jest niemożliwa! Dla niej to tania reklama a on naprawdę czuje się zraniony, żebyś chociaż szczerze żałowała …
- Louis … - Zayn dotknął jego ramienia. – Ona chciała dobrze. Rzeczywiście ty i Karen pasowaliście do siebie i twoja matka widzi, że nadal się kochacie więc .. no chciała coś zrobić … może jej plan był świrnięty ale …
- Zrobię ci już te tosty bo zaczynasz gadać bzdury. – stwierdził Louis kierując się w strone kuchni.
                                                                       ***
Max jako, że był wściekły na Liama, postanowił nie odzywać się do całego One direction i tak żaden nie zapytał jak się czuje. Każdy z nich zajmuje się swoimi problemami a jego ma gdzieś, dlatego chciał poszukać sobie nowych kolegów. Poznał dwóch kolesi, którzy na początku byli mili, ale potem pomimo jego sprzeciwu zanieśli go do damskiej toalety! Dobrze, że nie zrobili mu zdjęcia ani nie rozbierali. Poniżony i zawstydzony kujon, chciał stąd jak najszybciej uciec ale usłyszał znajomy głos. Do łazienki weszła Leyla ze swoimi koleżankami. Wyjęły tusze, błyszczyki i zaczęły się pindrzyć przed wielkim lusterkiem. Prze okazji trochę poplotkowały.
- Fajny ten koleś z One direction. Wyglądacie razem słodko. – powiedziała przyjaciółka Leyli na co ta odpowiedziała:
- Fajna też jest jego kasa.
- Co? – spytała ze śmiechem. – Lecisz na jego kasę?
- A która by nie leciała? Laski, on ma 10 milionów. Nawet siostra zakonna by się z nim umówiła. Tylko wiecie … muszę przed nim udawać nie śmiałą. Powciskałam mu parę kitów, że nigdy nie byłam na imprezie i takie tam bla bla bla.
Dziewczyny roześmiały się i w doskonałych nastrojach wyszły z łazienki. Tymczasem Max, zastanawiał się co powinien zrobić?
                                                                       ***
Chłopak wypisał sobie tylko za i przeciw powiedzenia Liamowi prawdy i zdecydował, że powinien to zrobić. Co prawda pokłócili się, ale jakaś głupia czirlidejka nie może zniszczyć ich przyjaźni. Zastał Liama grającego na telefonie i nie pewnie do niego podszedł. W sumie to on miał do niego żal i nie powinien się stresować ale … ale Payne naprawdę wydawał się być szczęśliwy a on Max musi to zniszczyć. Okropne uczucie.
- Hej. – Kujon usiadł obok Li. Ten spojrzał na niego zaskoczony.
- Max? Hej. Myślałem, że …
- Wiem, że naprawdę lubisz Leyle. Zrozumiałem to.
- Serio? Wow. – Payne odłożył fona na bok i poklepał Maxa po ramieniu. – Dzięki. Nie spodziewałem się tego po tobie. Musisz mnie bardzo lubić.
- Tia tylko … jest mały problem.
Liam zmarszczył brwi.
- Mów śmiało. – rzekł z uśmiechem.
- Dwóch gości zamknęło mnie w damskiej toalecie i …
- I chcesz się na nich odegrać? Spox. Mam w tym wprawę. – zapewnił. Max potrzasnął głową.
- Nie chce się na nich mścić. Po prostu kiedy byłem w toalecie, usłyszałem rozmowę Leyli i jej koleżanek. To nie było miłe, co mówiły.
- A co mówiły? – spytał Li, drżącym głosem.
- Leyla powiedziała, że … że … że … leci tylko na twoją kasę. – wyznał z trudem.
- Co? – Liam nie mógł w to uwierzyć. Miał nadzieje, że Max żartuje.
- Li, ona nie jest taka jak myślisz … Dużo imprezuje, ma mózg wielkości orzeszka, pomiata ludźmi i jest wredna. Nie zasługuje na ciebie.
- Nie wierze … - wydukał.
- Wiem. Nawet nie wiesz jak trudno mi było ci to powiedzieć.
- Nie wierze, że mnie tak perfidnie okłamujesz! Jesteś podły. Od początku nie chciałeś abym był z Leylą. Nie spodziewałem się tego po tobie, Max. Naprawdę miałem wyrzuty sumienia, że umawiam się z nią, ale teraz pójdę na całość.
Liam pozostawił Maxa samego, który nie mógł uwierzyć, że kumpel zarzuca mu kłamstwo. Ich przyjaźń rzeczywiście dobiegła końca.
                                                                       ***
Karen przewijała bezmyślnie kanały w telewizorze. Akurat nie leciało nic ciekawego. Nudy! Po co płacić rachunki za prąd skoro jest bezużyteczny! Nagle z góry zeszła jej mama. Minę miała poważną i wyglądała jakby ją coś trapiło. Usiadła obok Karen, poprosiła aby dziewczyna wyłączyła TV, kiedy to zrobiła powiedziała:
- Skarbie, masz już 17 lat, tak?
- No tak. – przyznała.
- Całowanie pewnie masz za sobą, tak?
- No tak.
- I powiedz mi: Czy tylko całowanie?
- Mamo! – krzyknęła zirytowana. – Nie będę z tobą o tym rozmawiać!
- Louis jest bardzo miły. Więc uważam, że to najodpowiedniejszy chłopak na ten ‘pierwszy raz’.
- Mamo! Ja i Louis … - Urwała, ponieważ przerwała jej matka.
- Tak, tak wiem. Pewnie macie to za sobą …
‘Chciałam powiedzieć, że już nie jesteśmy razem’. – pomyślała.
- To nie twoja sprawa.
- No niby tak ale …
- Mamo nie! To prywatna sprawa.
- No dobrze już dobrze. Tylko przyprowadź swojego chłopaka na kolacje do państwa Johnsonów. Bowiem Debbie i Alan nie chcą mi uwierzyć, że …
- Mamo nie! Nie pójdę na kolacje do nich. To nudziarze. Po za tym ja i Louis …
- Nudziarze, którzy nie wierzą, że mogłabyś być dziewczyną kogoś takiego jak Louis Tomlinson. Uważają, że to dla ciebie ‘za wysokie progi’.
Nagle Karen poczuła jak wzbiera się w niej wściekłość. Chciała zobaczyć minę państwa Johnsonów jak przyprowadzi do ich domu Tomlinson. Na pewno dostaną zawału, chociaż mało prawdopodobne, żeby dziewczyna miała takie szczęście.
- Dobrze, więc powiedz Debbie i Alanowi, że z przyjemnością przyprowadze do nich mojego chłopaka.
                                                                       ***
Wieczorem Karen nacisnęła dzwonek u drzwi. Nie miała bynajmniej ochoty prosić Louisa o przysługę, ale jak mus to mus. Musiała udowodnić tym nudziarzą, że ten głupek to w żadnym wypadku nie za wysokie progi dla niej. Otworzył jej we własnej osobie Tomlinson. Wybałuszył oczy nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Pomyliłaś domy? – wykrztusił w końcu. Karen potrzasnęła głową i weszła do środka. Lou zamknął za nią drzwi. – Więc cóż to się stało, że postanowiłaś mnie odwiedzić?
- A co? Nie mogę? – spytała ostro. – W końcu jesteś moim przyjacielem.
- No właśnie o to chodzi, że nie jestem. – rzekł siadając na kanapie. – Nie pamiętasz? Rzuciłaś mnie.
- A kto by słuchał tego co ja gadam? – Dziewczyna zajęła miejsce obok niego. – Słuchaj Louis, jesteś dla mnie ważny.
- Tak? To dlatego nie odzywałaś się do mnie 2 tygodnie? Mów lepiej o co ci chodzi.
- O nic. – Karen wzruszyła ramionami. – Po prostu chciałam żebyś nadal był moim przyjacielem. W sumie nie było tak źle.
- Kłamiesz. Nic cię nie obchodzę. Inaczej zapytałabyś tak jak kiedyś jak się czuję i jak znoszę sprawę z moją matką. Pamiętasz? To było jak jeszcze mnie kochałaś.
- Louis …
- Nie. Po prostu powiedz o co ci chodzi a ja się zgodzę ponieważ zależy mi na tobie. Śmiało mów.
Karen ciężko westchnęła.
- Chodzi o państwa Johnsonów. Jutro idę do nich na kolacje. Chciałabym żebyś udawał mojego chłopaka, ponieważ oni uważają, że taki ktoś jak ja, nie mógłby zadawać się z kimś takim jak ty. Zrobisz to dla mnie?
- Może być całkiem ciekawie. – stwierdził z ciężkim westchnieniem.
                                                                       ***
Następnego dnia, Louis poprosił Maxa żeby poszedł z nim na zakupy. Musi sobie w końcu coś kupić na kolacje. Harry był zajęty nauką do sprawdzianu, Zayn umówił się z Megan, Niall z Juliette a Liam chciał powkurzać Hazze. Tomlinson, nie chcąc zabierać mu tej przyjemności, dalej go nie namawiał. Chłopaki przeglądali różne ubrania na wieszakach, ale niestety nic nie przypadło im do gustu, a właściwie nic nie przypadło do gustu Louisowi. Maxowi podobało się wszystko powyżej 300$.
- Katastrofa. – powiedział Lou załamanym głosem. – Pójdę tam chyba w moich starych ciuchach.
- Nie załamuj się stary. Znajdziemy coś. – zapewnił Max. – Powiedz, jakie ciuchy lubisz?
- Ładne.
- A dokładniej?
- Kolorowe.
- To może coś w paski?
Lou uśmiechnął się.
- Jak ty mnie znasz.
Nagle wzrok Maxa powędrował nad ramieniem Tomlinsona. Wpatrywał się w jeden punkt przez kilka sekund. Louis nieco zaniepokoił się jego stanem. Pomachał mu dłonią przed oczami. Wtedy kujon powiedział:
- Leyla. Szlak tą jędze. Leci na kasę Payna a on tego nie widzi.
- To może otwórz mu oczy. – zaproponował.
- Jak? – zapytał.
- Mam pewien pomysł …
Po 10 minutach kiedy Lou i Max opracowali cały plan, kujon podszedł do czirlidejki, która przeglądała na wieszaku ciuchy. Patrzył się na nią przez parę minut. Ona najwyraźniej go nie widziała, więc poklepał ją po ramieniu.
- Cześć.
- A ty to … ? – spytała Leyla znudzonym tonem.
- Naprawdę nie wiesz? Max, kumpel Liama.
- Aaa … Ok. Poznaje. – powiedziała ze sztucznym uśmiechem. Max był pewien, że kłamie.
- Długo zamierzasz udawać?
- Udawać co?
- Że lubisz Liama. Leyla proszę, powiedz mu prawdę. Li, naprawdę zależy na tobie, niestety. Zakończ tę znajomość.
- Żartujesz sobie?
- Oboje doskonale wiemy, że lecisz na jego kasę. Przyznaj się mu. Mnie nie wierzy.
- I mam zepsuć sobie zabawę? On ma 10 milionów  i jest zapraszany na najlepsze imprezy, żałuje tylko, że zgrywałam nie śmiałą.
- Leyla proszę. Ten głupek naprawdę wierzy w twoją historyjkę. Chcesz mu złamać serce? To wspaniały chłopak a to, że ty tego nie widzisz to już twoja sprawa. Nie wiesz co tracisz.
Dziewczyna ciężko westchnęła.
- Dobrze. Może masz rację. W końcu wcale go nie lubie, a nie można być z kimś tylko z powodu forsy. Znajdę innego naiwniaka.
- Dzięki.
                                                                       ***
Louis wystrojony w garniturze zapukał do drzwi domu Karen. Zaoferował, że ją i jej rodziców podwieźcie limuzyną. Dziewczyna z przyjemnością się zgodziła. Była ciekawa miny państwa Johnsonów. Pewnie padną!
- Widzisz córciu. Masz przystojnego, zabawnego i bogatego chłopaka. Tym razem jestem zadowolona z twojego wyboru. – powiedziała mama Karen. Ta wywróciła oczami.
- A kiedy nie była pani zadowolona z wyboru córki? – spytał Lou.
- 1,5 roku temu. Nathan nie był zabawny i zdradzał moją córkę.
- Tylko raz. – rzekł brunetka przez zaciśnięte zęby.
- Zdrada to zdrada. – zaznaczyła jej rodzicielka. – Nie ma zlituj się Boże.
Louis roześmiał się i spojrzał na Karen, która zaczerwieniła się. Miała coś odpowiedzieć matce, ale jej ojciec zadzwonił dzwonkiem. Nie minęło parę chwil jak otworzyła im pani Johnson. Była ona niską kobietą o rudych kręconych włosach. Na twarzy miała kilka piegów. Kiedyś była na pewno ładna, ale te czasy bezpowrotnie minęły.
- Karen! Emma! Jack! – krzyknęła rozpromieniona. – Wchodźcie. – zaprosiła ich gestem ręki do środka. Tomlinson stał z tyłu więc musiała go nie zauważyć.- Rozumiem Karen, że twój chłopak nie mógł przyjść. – rzekła złośliwie. Dziewczyna miała powiedzieć: ‘Milcz ty stara prukwo’ ale ugryzła się w język. Głos przejął Lou:
- A jednak wpadłem.
Pani Johnson spojrzała na niego z wybałuszonymi gałkami ocznymi. Pan Johnson, który nadszedł z tacą na której znajdowały się filiżanki, upuścił ją. Wyglądali tak zabawnie, że Karen poprawił się nastrój.
- To nasz przyszły zięć. – wypaliła matka dziewczyny. – Louis Tomlinson. Gra w zespole One direction.
- I mam miliony fanek, ale to szczegół. – dodał skromnie, puszczając im oczko. Minęło sporo czasu nim państwo Johnson odzyskali głos.
- Może usiądziemy? – zapytała Karen.
- T – tak. – odparła gospodyni. – Proszę za mną. – poprowadziła ich do małego saloniku z okropną starodawną tapetą. Wskazała miejsce na brązowej kanapie. – Proszę.
Jak na komendę czwórka gości zajęła miejsce. Pan Johnson poszedł po nowe filiżanki a pani Johnson zaproponowała poczęstowanie się ciastkami, które stały na stoliku.
- Nie dzięki. – odpowiedział Louis. – Ładny dom. Po babci?
- Co? – spytała gospodyni tak jakby dopiero teraz wyrwano ją z zamyślenia. – Nie. Ja go urządzałam.
- Widać. – Chłopak puścił jej oczko, a Karen pomyślała, że zaraz pęknie ze śmiechu. Ta jego złośliwość z której ludzie nie zdają sobie sprawy.
- Mój mąż powinien zaraz przyjść. Może pójdę po niego, jednak. – zaproponowała a mama Karen powiedziała ze słodkim uśmieszkiem:
- Nie, proszę zostać. Da sobie radę. Prawdopodobnie. – Ostatnie słowo wypowiedziała ze złośliwym uśmieszkiem. – Piękne zasłony. Ile pani zarabia na godzinę? O ile za ten czas w ogóle coś wam wpłacą. Bo musi pani wiedzieć, że mąż mojej córki zarabia …
- Mamo! On nie jest moim mężem! – krzyknęła zirytowana Karen.
- To tylko kwestia czasu, kochanie. – odpowiedziała spokojnie jej mama. – Może za 2 lata zaręczyny a potem … kto wie? Ten długo wyczekiwany ślub.
Brunetka schowała twarz w dłoniach. Gdyby mogła się spalić ze wstydu, właśnie by to zrobiła. Oh, nie chciałaby widzieć miny matki kiedy dowie się, że z ich zaślubin nici i to z jej winy, ponieważ całowała się z jego najlepszym przyjacielem. Matka Louisa uważa znów, że to jego wina. No cóż, matki mają dziwną tendencje do zganiania winy na swoje dzieci, zamiast ich bronić.
- Muszę do toalety. – oznajmiła Karen i wyszła z salonu.
                                                                                  ***
Max tymczasem chciał iść do Liama i porozmawiać z nim. Wiedział, że po wyznaniu Leyli będzie załamany. Musiał go pocieszyć i zapewnić, że on zawsze był, jest i będzie jego przyjacielem. Zapukał do drzwi, a gdy nikt przez dłuższy czas nie otwierał, sam to zrobił. Wszedł przez hol do salonu i ujrzał Liama klęczącego przy kanapie na której siedziała … Leyla! Cała była zapłakana i trzymała w prawej dłoni chusteczkę. Wprost nie mógł w to uwierzyć! Ona miała mu powiedzieć prawdę i zniknąć z jego życia a nie błagać o wybaczenie. Stał tak w milczeniu. Zatkało go. Nie wiedział co powiedzieć.
- I on mi nawet proponował pieniądze … - Mówiła Leyla. – Żebym … żebym zniknęła z twojego życia … Po za tym cały czas dzwonił i pisał sms. Miałam go dosyć i nie wiedziałam co zrobić. Myślałam, że jak ci powiem to mnie wyśmiejesz …
Liam dotknął jej dłoni.
- Nic z tych rzeczy. Wczoraj też mi próbował wcisnąć kit, że lecisz na moją kasę. Nie wiem co się z nim stało. Jest jakiś inny. Ale nie martw się, pogadam z nim.
Max otworzył usta ze zdziwienia. WTF???
- Ty szmato. – wydukał w końcu i ugryzł się w język, ale zdecydowanie za późno. Ta dwójka już to usłyszała.
- Coś ty do niej powiedział?! – wrzasnął Liam wstając. – I jak śmiesz przychodzić do mojego domu? Wypad.
- Ale tępak z ciebie. Nawet Louis mi uwierzył, co najmniej z was mnie lubi. – rzekł spokojnie Max a potem usiadł na fotelu i spojrzał wesoło na dziewczynę. – Masz gadane nie ma co. Nawet ja bym tego nie wymyślił.
- O czym ty mówisz? Powinieneś się leczyć! Dzwonisz do mnie 10 razy dziennie! Przestań! Myślałam nawet nad zmianą numeru. – powiedziała i znów wybuhnęła płaczem. – Czym sobie na to zasłużyłam?  
- Max co ty odpierdalasz? – spytał ostro Liam. – Wynoś się stąd. Z nami koniec.
- Momencik, daj mi coś powiedzieć … - Max nadal mówił spokojnie pomimo że Payne ciągnął go za bluzę w stronę wyjścia. Kujon jednak nie dawał się i złapał się nawet brzegu stolika. – A właściwie pokazać … Li, no kurwa nie ciągnij mnie tak …
- Do drzwi! Już! – krzyczał Payne nadal siłując się z chłopakiem. Max resztkami sił wyjął telefon, jednak upuścił go na ziemię. Teraz znajdował się pod stolikiem.
- Li, ale to ważne! Zachowujesz się jak psychopata!
- Ja? A kto dzwoni do Leyli 10 razy dziennie?
- Nie wiem kurwa, ale nie ja.
- Przestań przeklinać!
- To mnie kurwa puść!
- Max! Jak śmiesz przeklinać w moim domu? Tu obowiązuje zasada! Nie przeklina się, kurwa!
W końcu kujon dał spokój i zamilkł. Położył się na ziemi i udawał, że nie żyje. Liam pomyślał, że zaraz dostanie szału!
- Daj mi to wyjaśnić a wstanę. – powiedział Max, nadal z zamkniętymi oczami.
- Dobra gadaj. Nie mam do ciebie sił. – Payne zrezygnowany usiadł obok Leyli. Ta wybuhnęła ponownym płaczem. – Ale szybciej bo twój widok źle na nią działa.
- Na nią źle działa tylko brak twoich pieniędzy. – rzekł Max wstając i wyjął telefon spod stolika. – Ta szmata jest taka naiwna, jak dziecko … znaczy … ta dziewczyna. Otóż sam posłuchaj … - Kujon nacisnął guziczek w telefonie i usłyszeli jak wydobywa się z niego jakiś głos:
- Kujony też mogą być seksowne. Nauka jest seksowna. Ty jesteś seksowny. A teraz podejdź do lustra i spójrz na swoje ciało. Jest seksowne bo ty jesteś seksowny. Zapamiętaj kujony to sam seks.
- Max co to do cholery jest?! – Uniósł się Liam.
- Sorki, nie to nagranie. – wyjaśnił Max drapiąc się w kark. A potem puścił inne z którego usłyszeli głos Leyli:
- ‘On ma 10 milionów  i jest zapraszany na najlepsze imprezy, żałuje tylko, że zgrywałam nie śmiałą’ ,  ‘W końcu wcale go nie lubie, a nie można być z kimś tylko z powodu forsy. Znajdę innego naiwniaka.’
Zapadła grobowa cisza. Leyla przestała płakać i wytarła oczy chusteczką po czym wstała z kanapy.
- To nie mój głos! A po za tym mówiłam o Bradley’u. I to nie mój głos.
Max zaczął chichotać.
- Słyszysz siebie? Twój głos, który nie był twój i mówił o Bradley’u? – spytał z drwiną kujon. – Dobra, skończ to przedstawienie i bye, bye. – Chłopak pomachał jej, a dziewczyna spojrzała ostatni raz na Liama. Gdy ten nic nie powiedział, stwierdziła, że nic tu po niej i wyszła. – Li, powiesz coś?
Jednak on nadal milczał. Wtedy kujon stwierdził, że siedzenie bezczynnie to strata czasu i poszedł w stronę drzwi. Gdy je otworzył, usłyszał z salonu głos Liama:
- Max! – Payne wstał z kanapy i dogonił go w holu. – Zaczekaj. Słuchaj bo …
- Tak, tak wiem. To było głupie. Kłócenie się o dziewczynę. Przepraszam, że … że w taki sposób ci pokazałem jaka to zołza. Ale ktoś musiał to zrobić. Podziękuj jeszcze Louisowi. To jego pomysł z tym nagraniem. Ja chciałem tylko ją przekonać żeby dała ci spokój, ale Lou stwierdził, że zna ten typ dziewczyn i to cwane su … jędze.
- W każdym razie dzięki. Teraz pójdę do swojego pokoju i się zabije. Cześć. – Li pobiegł na górę. Max stał przez moment w progu, zastanawiając się czy on naprawdę ma taki zamiar. W końcu pomyślał, że żartuje i wyszedł z jego domu. Bał się, że jak za długo tu będzie siedzieć to zacznie na niego krzyczeć.
                                                                       ***
Kiedy Karen wróciła z łazienki, zobaczyła, że pan Johnson już do towarzystwa dołączył i słuchał, podobnie jak reszta niesamowitej opowieści Louisa. Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć! Nie ma jej 5 minut a on już wymyślił sobie takie bzdury!
- Tydzień temu zabrałem Karen na romantyczną wycieczkę jachtem. – Powiedział Tomlinson. – Dałem jej tam złoty naszyjnik, który kupiłem w Wenecji 5 lat temu. Wiem, że wtedy jeszcze się nie znaliśmy, ale ja czułem, że dam go tej jedynej. Jakaś siła wiedzą państwo, zawsze mnie do niej ciągnęła. W wieku 10 lat, wymyśliłem sobie mojego niewidzialnego przyjaciela i nie uwierzą państwo jak go nazwałem.
- No jak? – spytała mama Karen z jarzącymi się oczami.
- Karen! – wykrzyknął chłopak, a wszyscy wydali okrzyk zdumienia.
- Wow, to wprost przeznaczenie. – Rzekł ojciec dziewczyny. – Nigdy nie wierzyłem w te bzdury ale dzięki tobie zaczynam. – dodał z uśmiechem i dotknął jego ramienia.
- Oh, dziękuje panu. – Lou złapał się za serce. – To wiele dla mnie znaczy. Oczywiście to nie koniec mojej opowieści …
- Owszem koniec. – odezwała się Karen.
- Ciii. – uciszyła ją pani Johnson. – To niesamowite. Louis jesteś moim idolem.
- Dzięki. A więc właśnie wczoraj zadzwoniłem do Rosyjskich szwaczek, żeby uszyły suknię dla Karen. Będzie biała, długa, jedwabna a u dołu ozdabiać ją będą takie małe brylanciki. Szycie zajmie im parę lat, ale każda z uśmiechem to robi. Powiedziały, że takiej przyjemności nie miały od czasów królowej Elżbiety, która kazała im uszyć suknię dla siebie. Chciały to zrobić za darmo, ale ja powiedziałem: ‘Nie. Dostaniecie za to należyte wynagrodzenie’ …
- Boże. – westchnęła Karen waląc głową o poduszkę. Louis zerknął na nią z uśmiechem.
- Jeśli to państwa interesuje to namówiłem Karen do celibatu. Zgrzeszymy dopiero w noc poślubną. Oczywiście aby to nie był taki wielki grzech tylko taki malutki to namówiłem księdza to podpisania papierów wiecie, typu: Za każdy seks będziemy sprzątać plebanie, czy coś.
- Dosyć! – wrzasnęła Karen. Wszyscy spojrzeli na nią wściekłym wzrokiem. Byli źli, że przerywa Louisowi interesującą historie. – To niedorzeczne! Wcale nie zabrał mnie na randkę jachtem to kłamstwo! I wcale mojej sukni nie będą szyć Rosyjskie szwaczki już wolałabym ze Szwecji, ale to nie jest teraz ważne. Ważne jest to, że ja i Louis to koniec! To przeszłość już od jakiegoś czasu! Tak mamo, zdradziłam go z Harry’m, całowaliśmy się na jego kanapie a potem w kinie a jeszcze potem powiedziałam mu że go kocham a potem zerwałam przyjaźń z Louisem którą mi zaproponował. – Dziewczyna wzięła głęboki oddech i wypiła na jednym hauście całą herbatę. – Co wy na to?
Cisza.
Nadal cisza.
Ciągle cisza.
W końcu Louis się roześmiał, chcąc rozładować napięcie.
- A ja mam dziewczynę, Eve. – powiedział. – No to czas się zbierać. – Tomlinson wstał i skierował się w strone wyjścia.
- Stój! – warknęła mama dziewczyny. – Czyli mam rozumieć, że z celibatu nici?
- Pani se żartuje? Ja i celibat? Ha ha ha. – rzekł Lou. – Miałem 10 dziewczyn z którymi … ten no … wie pani, te rzeczy. A więc ja jednak pójdę. Siema.
- Stój! – wrzasnęła. – Po co to całe przedstawienie? Dla żartów?
- Nie, ale ja bawiłem się świetnie. – odparł chłopak. – Oczywiście jest mi przykro i takie tam bla bla bla ale to pani córka mnie do tego namówiła a ja ją kocham więc wie pani. To narka.
Teraz Louisowi udało się zwiać. Zawstydzona Karen miała nadzieje, że stała się niewidzialna. Jej rodzice wstali i kazali jej się zbierać do wyjścia. Dziewczyna z chęcią uczyniła tą prośbę.
- Przepraszam. – wydukała zakładając buty. – Jestem okropna. Miałam idealnego Louisa, a teraz mam głupiego Jima.
- Co? Jakiego Jima?
- Yyy no … brata Louisa, przyrodniego.
- Interesujące. – Mamie dziewczyny jakby poprawił się humor. – Może kiedyś zjemy z nim kolacje?
- Nie! Nie, mamo! – Krzyknęła Karen i zwiała z domu. Była mega szczęśliwa, że teraz wszyscy dowiedzieli się prawdy i nie musi niczego udawać …
                                                                       KONIEC
I jak ten odcinek? Mnie osobiście podoba się bardziej od poprzedniego ;). Już mam pomysł na 81 odcinek i wydarzy się w nim coś czego na pewno nie będziecie się spodziewać. W tym chciałam zakończyć sprawę z Leylą bo już mnie wkurzała, dlatego bardziej właśnie o niej był odcinek.
Muszę jeszcze coś zrobić z Evą, ale nie mam jak na nią na razie pomysłu. Tak szczerze mówiąc już prawie o niej zapomniałam.
No, no jeszcze 20 odcinków i 100!!! Wee ;P. Trzeba by coś specjalnego wymyśleć. Obym miała na niego wenę.
A takie pytanko, ile byście chcieli odcinków? Ja na pewno do 100 dociągnę a potem nie wiem co dalej. Nie chce kończyć blooga, szkoda by było. Pokochałam go tak mocno, no ale kiedyś musi być ten ostateczny koniec ;(.
Może jak zabraknie mi weny albo stwierdzę, że już wymyślam głupoty z braku pomysłów ;D.
Aha i pamiętacie odcinek 74? To było wtedy jak Ivan pojawił się po raz pierwszy a Liam zaczął mu wciskać kity o Zayn'ie i Niallu. 
Zayn obudził się nagi obok Zooey a Karen waliła Louisa gazetą po głowie. Haha, nigdy nie zapomnę tego odcinka. Pisało mi się go najlepiej ze wszystkich. Przeczytajcie sobie go:). 
Paa <333.



wtorek, 26 marca 2013

One direction 4 odcinek 79


One direction 4
Odcinek 79
O godzinie 21:00 Zayn usypiał na kanapie trzymając w prawej dłoni niedopitą butelkę po coli. Harry korzystając z okazji postanowił mu ją wyrwać i się jej napić. Był dosłownie uzależniony od tego napoju a kuchnia świeciła pustkami. Sklep raczej nie wchodził w grę, gdyż nie chciało mu się tam iść. Kiedy tylko ‘loczek’, dotknął butelki usłyszał głos:
- Nawet się nie waż. – powiedział przez zaciśnięte zęby Malik.
- Zdecyduj się na coś. Albo śpisz albo pilnujesz coli. – mruknął. Co jak co, ale mulat miał podzielną uwagę. Styles mógł się założyć, że w tej chwili chłopak mógłby jeszcze słuchać muzyki …
Tymczasem Niall siedział w swoim pokoju. To całe śledztwo było jakimś wielkim żartem! Chciał żeby się już skończyło. Marzył aby obejrzeć jakiś film lub pograć na play station. Jednak w tym momencie te zwykłe rzeczy były nieosiągalne. Wtem usłyszał ciche pukanie. Ciekaw był kto to a jednocześnie spodziewał się tej osoby.
- Wszędzie cię szukałam. – powiedziała Juliette zamykając drzwi.
- Jul …
- Okej, nie wszędzie! Pominęłam strych ale sam rozumiesz on jest taki przerażający!
- Spox. – mruknął blondyn patrząc się w okno. – Nie powinnaś tutaj przychodzić.
- Chciałam ci tylko coś wyznać. Możesz śmiało powiedzieć Jennifer, że to nie ty. Ona mnie nie podejrzewa tylko tak rzuciła żeby ciebie i Karen wykluczyć. Swoją drogą to słodkie, że tak mnie broniłeś. – Dziewczyna usiadła obok chłopaka, który nawet na nią nie spojrzał.
- Ty nie rozumiesz. – stwierdził. – To ja! To ja okradłem nasz dom. Wynająłem do tego dwóch obcych ludzi, którzy związali Ivana a ja ich nadzorowałem. Zresztą przez nie uwagę zgubiłem naszyjnik w kuchni.
- Ale byłeś ze mną na imprezie!
- Na ok. godzinę zgubiłaś mnie z pola widzenia, pamiętasz? – Juliette kiwnęła głową. – To wystarczyło.
Blondynka nie mogła w to uwierzyć! Historia Nialla jest taka nieprawdopodobna, naciągnięta i naiwna! Jeśli nie zrobił tego aby ją chronić to dlaczego opowiada te bzdury?
                                                                                  ***
Louis szedł długim korytarzem. W jego domu doszło do włamania ale on nie miał ochoty o tym myśleć. W jego głowie cały czas była Karen. Zastanawiał się czy ona przyszła tu dla niego czy z ciekawości co też takiego się wydarzyło. To było niesprawiedliwe. On chciał z nią być i zaproponował jej nawet z tego powodu przyjaźń a ona traktuje go tylko jak kumpla. To zerwanie to tylko i wyłącznie jej wina. Przynajmniej on tak uważał. Nagle zobaczył, że z naprzeciwka idzie Karen! Nieco ucieszył go jej widok, chociaż nie tak bardzo jak sądził.
- To straszne! – powiedziała na wstępie. – Przerażające i nie do pomyślenia!
- Chodzi ci o Jima? On zawsze był straszny i przerażający.
- Chodzi mi o Nialla. – wyjaśniła.
- Uważasz, że jest straszny? – jęknął Tomlinson. Dziewczyna potrzasnęła głową zniecierpliwiona. Jej eks był taki tępy!
- Uważam, że to straszne, iż jest podejrzany o to włamanie. Biedak. I jeszcze się przyznał …
- Dla Juliette. Słyszałaś co mówiła Jennifer.
- Słyszałam ale … ona wcale jej nie podejrzewała. Całkiem przypadkowo przechodziłam wtedy obok pokoju i słyszałam jak opowiadała jej cały plan mający na celu wykluczyć mnie i Nialla.
- Ale on o tym nie wie.
- Więc musimy mu powiedzieć …
W tym momencie drzwi do pokoju Horana się otworzyły i wyszła przez nie Juliette. Wyglądała na przygnębioną. Nie zwróciła nawet uwagi na Karen i Louisa. Ciężko wzdychając skierowała się w strone schodów. Przyjaciółka podbiegła do niej.
- Jul, o co chodzi? – spytała łapiąc ją za ramie.
- Powiedziałam mu, że nie byłam podejrzana i nie musi mnie chronić ale on … Wszystko mu jedno. Gada, że zaplanował to włamanie.
Blondynka zbiegła po schodach. Karen odwróciła się do Louisa, którego spojrzenie mówiło samo za siebie. Doskonale zdawała sobie sprawę co teraz sobie myślał …
- On wiedział. – wydukał cicho.
- Chyba nie wierzysz w jego winę? – zapytała ostro.
- Przyznał się. – rzekł wzruszając ramionami.
- Nie wierze! – Uniosła się Karen. – To Niall! Niall Horan ten blondyn co dużo je i gada. Twój przyjaciel, który działa ci na nerwy. Założę się, że gdybyś był na jego miejscu, on zrobiłby wszystko żeby udowodnić twoją nie winność.
- Ale przyznał się! – przypomniał jej Louis.
- To czyni go złodziejem? Ludzie mówią różne rzeczy których nie myślą. Ile razy na mówiłam, że jesteś odważny, zdolny i takie tam bla bla bla …
Lou posłał jej gniewne spojrzenie. Wtedy Karen zamilkła. Chłopak nie wiedział co o tym myśleć. Niall to jego przyjaciel ale …
- Fakty mówią same za siebie. – powiedział w końcu, a dziewczyna mrużąc oczy zbiegła na dół.
                                                                                  ***
Jennifer chcąc porozmawiać z Maxem na osobności, kazała mu przyjść do pokoju gościnnego. Tam uważnie zamknęła drzwi i rozejrzała się uważnie po pokoju czy czasem nikt nie schował się w nim. W sumie i tak był prawie pusty ale ostrożności nigdy za wiele.
- Po co mnie pani chce przesłuchiwać drugi raz? – zapytał chłopak. – Jestem też podejrzany?
- Nie. Na razie. – odpowiedziała spokojnie. – Chciałam zadać ci pewne pytanie, które może się okazać kluczowe.
- Czy to ja okradłem dom? To pytanie?
Policjantka roześmiała się. ‘Ten kujon jest naprawdę zabawny’- pomyślała.
- Nie. Nie to pytanie. Chciałam wiedzieć czy wiedziałeś o tym, że Liam Payne umówił się do kawiarni z Leylą? Dziewczyną z twojej szkoły.
Max otworzył szerzej oczy. Najwyraźniej ta informacja bardzo go zaskoczyła. Biedak nie podejrzewał, że kumpel zrobi mu coś takiego … Teraz Jennifer była pewna, że to nie on a nawet, to nie kierowała nim zazdrość o dziewczynę. Kujon opadł na łóżko.
- Myślałem, że … że … - zaczął cicho. – Przyjaźń jest dla niego ważna … Ah, pomyliłem się.
Policjantka usiadła obok niego.
- Może dla niego przyjaźń nie jest tak bardzo istotna ale ty możesz udowodnić, że dla ciebie jest. Zresztą gdy człowiek się zakocha …
- Pani myśli, że on ją kocha? To Liam Payne! On nie ma uczuć! Pójdę już. – zdecydował. Max i wstał po czym skierował się w strone drzwi. Gdy już tam był zapytał:
- Nadal nie rozumiem jak … a nie ważne. – machnął ręką i wyszedł.
                                                           ***
Karen znajdowała się w kuchni. Szukała czegoś co uniewinniło by Nialla. Czegokolwiek! Przecież to nie mógł być on. Więc dlaczego się przyznał? Może chronił kogoś innego ale … kogo? Przecież nikogo innego jak Juliette, Jennifer nie podejrzewała.
Dziewczyna właśnie była pod stołem gdy do pomieszczenia wszedł Ivan. Wyglądał na przerażonego i zaskoczonego.
- Co robisz?
Wtedy Karen wyszła spod stołu nieco speszona.
- Nic ja .. – jąkała się. – ja … zgubiłam szkło kontaktowe. – wyznała w końcu.
- Ah! To ja chętnie pomogę ci szukać. – zaoferował się chłopak.
- Ja … ja … wolałabym sama. – powiedziała nie śmiało.
- Ale ja naprawdę bardzo … 
- Prawda jest taka, że … że … ja umówiłam się z kimś na tajne obrady i nie chciałąbym aby ktoś nam przeszkadzał.
- Czyli miłosną schadzkę? – zapytał z uśmiechem Ivan. Karen kiwnęła nie pewnie głową. Chłopak zbliżył się w strone drzwi wyjściowych. W progu zderzył się z Harry’m. Spojrzał na niego znacząco i wyszedł.
- Czemu Ivan tak dziwnie na mnie patrzył???
- Oh, nie ważne. – rzuciła zniecierpliwionym tonem Karen. Nie chciałą mu tłumaczyć co on sobie o nich myśli. – Pomóż mi lepiej znaleźć coś co uniewinni Nialla.
- Będziemy musieli sprawdzić cały dom. – stwierdził Harry.
- Wiem. Najpierw zajmijmy się kuchnią. Od czegoś trzeba zacząć.
                                                                       ***
Louis, który to sobie wszystko dokładnie przemyślał, zdał sobie sprawę, że to nie mógł być Niall. Przecież nawet nie miał motywu! Te głupie podejrzenia były śmieszne! Powinien wziąć przykład z Karen. Ona twardo wierzy w jego nie winność i on powinien uczynić podobnie. Chciał przeprosić dziewczynę za to. W tym celu udał się w kierunku kuchni. Gdy był przy drzwiach usłyszał za sobą głos:
- Lepiej tam nie wchodź. – powiedział Ivan. – Harry ma tam miłosną schadzkę.
- Z kim? – spytał ze śmiechem Lou. – Chyba z Maxem.
- O ile się nie mylę ta dziewczyna zwie się Karen.
Chłopak w pierwszej chwili mu nie uwierzył. Przecież to absurd! Między nimi wszystko skończone.
- Masz bujną wyobraźnię. – stwierdził Tomlinson. Miał tam wejść ale usłyszał jak Styles mówi:
- Chodźmy do mojego pokoju!
Z przerażoną miną schował się za drzwiami ciągnąc za sobą Ivana. Kiedy chłopak i dziewczyna opuścili pomieszczenie, Louis zobaczył swojego kumpla i Karen! To było nie do pomyślenia. Jak oni mogli zrobić mu coś takiego? Przez parę minut starał się oswoić z tą myślą. Potem zwrócił się do gosposi:
- Pójdziesz za nimi i będziesz ich śledzić. – rozkazał.
- Jak? – jęknął Ivan.
- Przez dziurkę od klucza!
                                                                       ***
Max musiał poważnie porozmawiać z Liamem na temat Leyli. Miał nadzieje, że Jennifer coś się pomyliło i tak naprawdę jego kumpel nie zrobił mu czegoś takiego! Chciał w to chociaż wierzyć. Przyjaźń była dla Maxa bowiem bardzo ważna i nie chciał tracić przyjaciela. Zastał Payne w salonie na kanapie. Pisał właśnie tweeta. Ciężko wzdychając, zaczął:
- Czy to prawda?
- Tak, to prawda. Jestem zabójczo przystojny. – odpowiedział skromnie.
- Czy to prawda, że umówiłeś się z Leylą? – zapytał Max. Liam odłożył telefon i spojrzał na kujona. To spojrzenie mówiło wszystko. – A więc to prawda. – stwierdził smutno.
- Widziałeś nas? – zgadywał.
- Nie. Jennifer mi powiedziała. Oj, Liam, Liam. – Chłopak usiadł obok niego. – Każdy popełnia błędy, ale ty swoje masz szanse naprawić. Po prostu przestać się z nią widywać.
- Nie mogę. – rzucił cicho. – Lubię ją.
- Co? – Max parsknął śmiechem. – Żartujesz sobie?
- Nie.
Kujon zamilkł. Payne wyglądał dziwnie poważnie a to by znaczyło, że chyba rzeczywiście mu na niej zależy.
- Stawiasz dziewczynę wyżej od przyjaźni? – spytał z niedowierzaniem. Liam wzruszył ramionami.
- W tym wypadku: tak.
Max gwałtownie zerwał się z kanapy. Był naprawdę wściekły.
- Bo nie jestem z One direction, tak?
- Nie, Max to nie o to …
- Chrzań się.
Chłopak pobiegł wściekły na górę.
                                                                       ***
Ivan tymczasem wszedł schodami na górę i poszedł w strone pokoju Harre’go. Gdy się już tam znalazł spojrzał przez dziurkę. Był ciekaw co też ‘loczek’ z Karen będą robić. Całować się jak sądził Louis czy coś innego? A może w ogóle źle ich zrozumiał? Tak czy owak ujrzał jak ta dwójka przeszukuje pokój! Przyszło mu wtedy na myśl, że Karen może podejrzewać Harre’go a ta cała miłosna schadzka była tylko pretekstem. Ivan zastanawiał się czy powiedzieć o tym Louisowi. Ucieszyłby się, że nie mają romansu ale zmartwił, że to może być jego najlepszy kumpel. Stanął pod znakiem zapytania …
Tymczasem Karen z ciężkim westchnieniem usiadła na łóżku. Nie znaleźli żadnych śladów. Kuchnia i pokój Stylesa – czyste.
- Chodźmy teraz do salonu. – powiedział Harry, który nie tracił nadziei, że coś znajdą.
- Musimy się rozdzielić. Jeśli wszystko będziemy robić razem to zajmie nam to zbyt dużo czasu. – stwierdziła. – Także ja zajmę się holem.
Chłopak kiwnął głową, a jednocześnie był nieco rozczarowany. Kiedy oboje wyszli z pokoju, Styles uderzył drzwiami Ivana, który wydał z siebie przeraźliwy pisk. Złapał się za głowe i spojrzał na nich urażony, podczas gdy Harry zapytał ostro:
- Podsłuchiwałeś nas?
- Nie! – zaprotestował oburzony. – Tylko podglądałem.
- Dlaczego? – wtrąciła Karen.
- Louis mi kazał. Uważa, że macie miłosną schadzkę. – wyjaśnił a ‘loczek’ parsknął śmiechem, podczas gdy dziewczyna nie miała zadowolonej miny. Była wściekła na swojego eks, że znów wtrąca się w jej życie chodź nie ma już do tego prawa.
- Więc powiedz mu, że tak było. – powiedziała nieoczekiwanie Karen.
- Co? – Ivan otworzył oczy ze zdziwienia.
- Powiedz Louisowi, że ja i Harry mieliśmy miłosną schadzkę. – rzekła stanowczo. – Możesz dodać od siebie parę ostrych szczegółów.
Ivan pokiwał głową, podczas gdy Harry zwrócił się do Karen:
- Chcesz żeby mnie zabił?
- Oh, daj spokój Styles. – uspokoiła go. – Chce udowodnić Lou, że ośmiesza się tą swoją zazdrością.
                                                                                  ***
Liam szukał po całym domu Jennifer. Dawno na nikogo nie był tak wściekły! Ona nie miała żadnego prawa mówić Maxowi o nim i Leyli. Miał ochotę powiedzieć jej co o niej myśli i prze okazji dodać, że policjantka z niej żadna. Chłopak znalazł dziewczynę w swoim pokoju. Siedziała na jego łóżku i pisała coś w notatniku. Payne zamknął z trzaskiem drzwi co miało jej dać do zrozumienia, że jest zły. Ona tymczasem nie zwróciła na niego uwagi, co jeszcze bardziej go rozzłościło.
- Zwalniam cię. – oznajmił. Wtedy Jennifer popatrzyła na niego.
- Wcale mnie nie wynająłeś. – przypomniała mu.
- No to wyrzucam cię z mojego domu.
- To nie twój dom.
Liam wyglądał na coraz bardziej wściekłego. Jeszcze nikt go tak nie irytował.
- Nie miałaś prawa. – powiedział przez zaciśnięte zęby. – Nie miałaś żadnego, cholernego prawa, a teraz wyjdź stąd, bo ten pokój już należy do mnie. – ostatnie słowa powiedział z satysfakcją.
- Dobrze. – Policjantka wstała. – A mogłabym wiedzieć, co masz na myśli mówiąc, że nie miałam prawa?
- Powiedziałaś Maxowi, że byłem w kawiarni z Leylą. Teraz on mnie nienawidzi. Po co to zrobiłaś?
- Myślałam, że to on okradł wasz dom z zemsty, za to, że umówiłeś się z dziewczyną, która mu się podoba. Ale to nie Max.
- A nie mogłaś załatwić tego dyskretniej? Wy ‘psy’ znacie takie różne triki.
- Psy? – Jennifer spojrzałą na niego z oburzeniem. – Troche szacunku dla nas.
- Spoko. Nie chce się z tobą kłócić, lalka.
Dziewczyna poczerwieniała na twarzy. Poczuła się urażona jego słowami. Pomyślałam, że Liam nie ma ani krzty szacunku dla kobiet.
- Ile masz lat?
- 17 . A co?
- I nie uważasz, że powinieneś do osoby 24 – letniej odzywać się trochę grzeczniej?
- O sorry. Gdybym wiedział, że jesteś tak stara odzywałbym się inaczej, typu: ‘proszę babci’.
Jennifer machnęła zrezygnowana ręką i wyszła z pokoju. Payne tymczasem był szalenie z siebie dumny.
                                                                       ***
Harry szukał na czworaka w salonie śladów, gdy nadszedł Sean z telefonem i zaczął mu robić zdjęcia. To nieco wkurzyło chłopaka, który kazał mu przestać.
- No co? Będzie ładna Focia na pejsa. – odpowiedział menadżer. Styles chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, ponieważ nadszedł Louis. Był tak wściekły, że miał ochote udusić kumpla. Zapewne, gdyby nie policjantka w domu, zrobiłby to.
- Mówiłeś, że między wami skończone! – krzyknął Tomlinson. – A ja głupi ci uwierzyłem!
- O co ci chodzi? – zapytał Harry, który uderzył głową o stolik, gdy próbował wstać.
- O ciebie i Karen! Ivan mówił, że robiliście coś w twoim pokoju ostrego. No ładnie, Styles. Widzę, że nie skończyłeś jeszcze pieprzyć mojej dziewczyny.
- Ona nie jest twoja dziewczyną!
- Twoją  też nie!
- Możecie poczekać 5 minut z tą kłótnią? Muszę ustawić ostrość na kamerce. – wtrącił Sean. Kumple posłali mu wściekłe spojrzenia.
- Lou uwierz mi, że … - zaczął Harry, ale chłopak mu przerwał:
- Nie chce tego słuchać. Obiecałeś, że nigdy więcej jej nie pocałujesz.
- Bo jej nie pocałowałem! Nawet jej nie dotknąłem! Jesteś kretynem, jeśli uwierzyłeś Ivanowi.
Harry na maxa wkurzony uciekł do swojego pokoju. Było mu mega przykro, że Louis uwierzył w te brednie. On tymczasem chciał porozmawiać z Karen. Musiał wiedzieć czy na pewno między nią a Hazzą niczego nie było …
                                                                       ***
Jennifer oznajmiła zgromadzonym, że musi pojechać na komisariat i zdać sprawozdanie z dotychczasowego śledztwa. Prosiła aby nikt nie opuszczał domu 1D. Kiedy była przy drzwiach wyjściowych, dogoniła ją Juliette. Musiała wiedzieć co z Niallem. Nadal nie wierzyła w jego winę. Nie wiedziała tylko po co kłamie?
- Z twoim chłopakiem na razie nie jest najlepiej. Nie wiem jak sprawy potoczą się, ale na dzień dzisiejszy … no cóż, jest winny. – odparła policjantka na pytanie dziewczyny.
- Ale to nie on. Ja to wiem.
- Niall twierdzi inaczej.
- On kłamie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale kłamie.
Jennifer dotknęła jej ramienia.
- Dobrze, że ma ciebie.
Po tych słowach wyszła.
                                                                       ***
Louis stał za Karen, która siedziała na schodkach. Nie widziała go, a on nie wiedział co ma powiedzieć? ‘Hej, czy to prawda, że całowałaś się z Harrym’? A jak Ivan się mylił? Targały nim różne myśli. W końcu zajął miejsce obok dziewczyny.
- Czy … czy wy … - zaczął Tomlinson, nie pewnie. – Czy między wami …
- Nie. – przerwała mu zniecierpliwiona. – Do cholery nie!
- Ale Ivan mówił …
- Powiedział to, co kazałam mu powiedzieć. – rzekła nie patrząc na niego. – Przyjaciele tak się zachowują? Każą siebie śledzić? Wątpie.
- Szliście do jego sypialni …
- Szukać śladów! Chciałam udowodnić, że Niall jest nie winny. Ty nie chciałeś mi pomóc więc zrobił to Harry. Na początku poprosiłam o to ciebie … bo to z tobą chciałam spędzić czas.
- Wiem. Wiem, że Nialler jest nie winny. Było mi głupio, że pomyślałem inaczej i poszedłem do ciebie, ale Ivan powiedział, że ty i Harry macie miłosną schadzkę. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć …
Nastąpiło długie milczenie. Louis miał wrażenie, że będzie trwało w nieskończoność ale Karen w końcu wstała ze schodków. Ciężko westchnęła i spojrzała przed siebie, mówiąc:
- To koniec.
- Co? – jęknął Lou.
- To koniec naszej przyjaźni. Ty nie wiesz co to znaczy być przyjacielem. Wątpię żebyś kiedykolwiek zrozumiał. Nie dzwoń do mnie i najlepiej będzie jeśli będziemy unikali siebie w szkole.
- Karen, proszę … Nie chce ciebie stracić przez moją głupotę. Zresztą nie musiałbym być zazdrosny gdybyś nie całowała się z Harry’m.
Karen skierowała się w strone prowadzących do domu One direction. Kiedy je otworzyła, odwróciła się na moment.
- Naucz się wybaczać, Lou.
I weszła do środka.
                                                                                  ***
Po godzinie do domu ponownie zawitała Jennifer. Wyglądała na zadowoloną. Karen miała dziwne wrażenie, że rozwiązała tę sprawę, po chwili reszta zaczęła myśleć podobnie. Policjantka zajęła miejsce na kanapie i poleciała Maxowi zrobić jej coś do picia a wtedy wszystko im opowie.
- Czy on wygląda na chłopca na posyłki? – spytał ostro Liam. Kujon pomyślał w 50% błędnie, że broni go aby mu wybaczył. Z jeden strony dlatego także, ponieważ Payne nie trawił Jennifer, pomimo iż była ładna.
- Z chęcią przyniosę coś do picia. – odezwał się Max i poszedł do kuchni. W tym momencie z góry zszedł Niall. Wyglądał dość blado. Od razu podbiegła do niego Juliette ale on odskoczył w bok. Dziewczyna miała wrażenie, że tak nagle, od wczoraj przestało mu na niej zależeć, a może z racji tego iż jest winny chce ją chronić?
- Od początku wiedziałam kto okradł to mieszkanie a właściwie odkąd przesłuchałam tę osobę. Zachowywała się ona na pozór normalnie, ale w środku krzyczała z przerażenia. – powiedziała policjantka.
- Przepraszam, że przerywam ale czy to chłopak? – spytał Harry dziwnie drżącym głosem.
- Tak. – przyznała kobieta.
- To Sean, prawda? To on? – dopytywał się.
- I tu was zaskoczę! Otóż to nie on. Zaskoczyło mnie to, ale wykluczyłam go po tym jak mnie podrywał i zachowywał się na pełnym luzie. – przerwała gdyż Max podał jej szklankę coli i zajął miejsce obok Karen. – Dzięki. Swoją drogą muszę przyznać, że macie bardzo zagmatwane życie …
- Do rzeczy. – ponaglił ją Liam.
- A więc: Niall jest nie winny. – oznajmiła z uśmiechem.
- Serio? – zdziwił się Sean, który był mega rozczarowany.
- Kiedy znalazła pani dowód? – zapytała Juliette.
- Nie znalazłam. – przyznała. – Od początku go nie podejrzewałam.
- Nawet kiedy się przyznał? – zapytał Zayn.
- Zacznijmy od tego, że ja mu się kazałam przyznać. Chciałam aby złodziej poczuł się bezpieczniej i nie uciekł kiedy ja pójdę po dowód do jego mieszkania.
- Do jego mieszkania? Przecież wykluczyłaś Seana, Maxa i dziewczyny a pozostali tu mieszkają … - Nagle Li urwał i spojrzał w strone Ivana, który zarumienił się na twarzy. – To ty! Okradłeś nas! – krzyknął ze złością. – Powiedz mi palancie, dlaczego?
- Bo mi kazała!
- Kto? – spytała zaskoczona Jennifer. Nie sądziła, że zapłaciła mu za to kobieta.
- Christina Tomlinson. – odpowiedział Ivan. Louis wybuchnął śmiechem.
- Żartujesz? Owszem, moja matka się zatrudniła, ale na pewno nie wynajęła żebyś nas okradł. – stwierdził.
- Tak? To sam ją o to zapytaj. Proszę, zadzwoń do niej, niech tutaj przyjedzie i wszystko ci wyjaśni.
- Luzik. – Lou wziął do ręki telefon i szybko wybrał jej numer. Potem powiedział aby jak najszybciej przyjechała.
W tym czasie Jul podeszła do siedzącego na schodach Niallera. Patrzył się pustym wzrokiem w ściane.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? – spytała cicho, dotykając jego dłoni.
- Bo nie byłem pewien czy mogę ci na tyle zaufać. – odparł po dłuższym milczeniu.
- Ale dlaczego? Przecież wiesz, że nikomu bym nie powiedziała.
- Właśnie nie wiem. – rzekł odtrącając jej dłoń. – Jul, kocham cię, ale … jak sama widzisz, w poważnej sprawie nie czułem, że mogę ci zaufać. Jestem sławny i chciałbym mieć kogoś komu będę mógł wyznać wszystko bez obaw, że wygada.
- O mój boże! – Dziewczyna podniosła się gwałtownie. – Chcesz ze mną zerwać! Ty bezduszny egoisto! Wy sławni bogacze, uważacie, że możecie pomiatać ludźmi jak zabawkami. I wiesz co? Znajdę lepszego chłopaka. Ty tylko mnie ograniczałeś.
- Jul, nie to miałem na myśli …
- Nie obchodzi mnie to!
- Jul, ja … nie chce z tobą zerwać …
- Ty nie chcesz, ale ja chce. Znajdź sobie kogoś komu będziesz się mógł wygadać …
                                                                                  ***
Po 15 minutach do drzwi zapukał nikt inny jak Christina. Była wściekła, ponieważ dochodziła północ i chciała iść spać. Weszła do domu, trzaskając drzwiami, po czym spojrzała groźnie na syna.
- Czy to prawda? – zapytał Louis na wstępie.
- Słońce, czy ty nie wiesz która godzina? Kupić ci zegarek? – Christina jakby nie usłyszała jego pytania. – Jestem śpiąca! Jutro czeka mnie pracowity dzień.
- Co? Idziesz do fryzjera? – zadrwił. – Mamo, chciałbym nie wierzyć w to co mówił Ivan ale znam cię …
- A co mówił Ivan?
Tomlinson ciężko westchnął.
- Że zleciłaś mu obrabowanie tego domu …
Christina zamilkła. Teraz było jasne, że to prawda. Lou nie wiedział co ma w tej sytuacji powiedzieć. Był zły na matkę. Wtrąciła, się Jennifer gdy cisza trwała zbyt długo.
- Dlaczego to pani zrobiła?
- Z miłości do syna! Chciałam aby był szczęśliwy, a z kim innym ma być jak nie z Karen? Pomyślałam, że po tym włamaniu będzie się bał tu mieszkać i wprowadzi się do niej … Z mojego słonka straszny panikarz więc … - spojrzała na syna który gapił się w podłogę.
- A wiedziała pani, że Ivan okradł 5 innych domów? To zawodowy złodziej. – rzekła policjantka, a Christina wybałuszyła oczy.
- Nie miałam pojęcia!
W tym momencie Lou pobiegł na górę. To co się wydarzyło mocno nim wstrząsnęło. Harry jako dobry kumpel poleciał za nim. Jennifer nie widząc innego wyjścia skuła Ivana w kajdanki i żegnając się wyszła z domu. Zapewne żadne z nich nie zapomni długo tego co się wydarzyło …
                                                                       KONIEC
WRÓCIŁAM!!! Komputer miałam dostać tydzień później, no ale jest wcześniej, więc odcinek też ;). Teraz postaram się dodawać co 3 – 4 dni. 80 odcinek już mam do połowy napisany więc nie jest źle ;D. Ostro biorę się do pracy tyle, że pod koniec kwietnia mam egzaminy gimnazjalne więc to się jeszcze wszystko zobaczy. Nie jestem super geniuszem w sprawach szkolnych więc do nauki też się trzeba ostro wziąć. Sami rozumiecie. Ale od maja myślę, że wszystko powróci do normy ;P.
Dzięki za te 22 komentarze pod poprzednim rozdziałem, 6 comments to były powiadomienia o nowym odcinku no ale nie jest źle.
Mam nadzieje, że pod tym dacie radę chociaż 12, bo naprawdę w niektórych odcinkach było tak słabo, że aż krew zalewa.
Postaram się wasze rozdziały skomentować jak najszybciej, ale tyle tego jest, że nie ogarniam. Musicie dać mi trochę czasu.
Oczywiście wszystko mam przeczytane. Dałam radę dzięki telefonowi ;))). No ale gorzej z komentarzami, niestety.
Wiem, że odcinek długi,  nudny i głupi i bla bla bla. Mnie się osobiście nie podoba, nie wiem jak wam.
Dalsze odcinki napiszę na kompie więc będzie lepiej. Jakoś na klawiaturze powstaje coś lepszego i ciekawszego niż kiedy używam długopisu. Ręka boli i nie chce mi się stosować zbyt wielu opisów a i dialogi są cieńsze.
No nic, nie będę wam tu narzekać bo was to pewnie nie interesuje, tylko się pożegnam ;-).
Paa <333.