sobota, 30 marca 2013

One direction 4 odcinek 80


One direction 4
Odcinek 80
<2 tygodnie później>
Drodzy czytelnicy, z racji tego, że u naszych bohaterów przez ten czas nie działo się nic interesującego, postanowiłam pominąć to. No  ale żebyście byli w temacie, po krótce, streszczę wam co wydarzyło się u naszych kochanych bohaterów. Zacznę od Christiny. Otóż ta oto kobieta próbowała na wszelkie sposoby przeprosić syna. Dzwoniła do niego, sterczała w ulewie przed jego domem, zadedykowała mu piosenkę w radiu a także namówiła Harre’go aby postawił ją w dobrym świetle – nic. Lou jest zbyt uparty. Liam coraz więcej czasu spędza z Leylą, ku złości Maxa, który miał nadzieje, że ją rzuci. Hazza postanowił wybaczyć Louisowi to iż podejrzewał go o romans z Karen. Znów ona starała się unikać Tomlinsona w szkole, choć w głębi duszy było go jej szkoda. Zayn nadal okłamywał Megan w sprawie Zooey. Nie miał na tyle odwagi aby jej wyznać prawdę. Na serio ją lubił i nie chciał jej stracić. Niall i Juliette starają się naprawić swój związek i otwarcie sobie mówią o tym co ich trapi. Co prawda, częściej się kłócą i nie tylko o jedzenie. Ciekawa jestem dokąd zmierza ich związek. Louis i Karen też się nie dogadywali i … no chyba nie muszę mówić co się z nimi stało. Jim zebrał się na odwagę i zaprosił Karen na randkę, która się zgodziła. Widziała ich Eva, ale nie chciała dołować bardziej Louisa. Rzeczywiście go lubi … może Tomlinson da jej w końcu szansę i zostanie jego prawdziwą dziewczyną a nie udawaną?
                                                                                  ***
Zayn właśnie taszczył przez hol telewizor plazmowy, który tak na marginesie miał przyjść tydzień temu. Kupili do mieszkania prawie wszystkie meble i znów było tak pięknie jak kiedyś. Lou stał w salonie z rękami skrzyżowanymi na piersi i niebieską bejsbolówką na głowie, którą zabrał Malikowi. Obserwował z wesołą miną jego poczynania. Zay z wielkim trudem doniósł TV do pokoju głównego.
- A już myślałem, że nie dasz rady. – stwierdził Lou.
- Ty go podłączasz. Ja jestem wyczerpany. – powiedział opadając na kanapę. Tomlinson uśmiechnął się pod nosem i z ochotą kiwnął głową. Teraz Malik obserwował go rozbawiony, ale ku jego rozczarowaniu kumpel uwinął się w 10 minut.
- Mistrz wykonał epicko swoje zadanko. – rzekł biorąc zręcznym ruchem pilota do ręki.
- To może teraz mistrzunio epicko zrobi mi tosty? – zapytał Zayn.
- Chwilunia, tylko sprawdzę czy działa. – powiedział przełączając kanały. Zatrzymał się na kanale BBC gdzie odbywał się wywiad z jego matką. Miała w oczach te swoje sztuczne łzy, które chłopak tak bardzo dobrze znał.
- Lou słonko, jeśli mnie oglądasz to … to … wy … wybacz mi … ja nie chciałam … wiem, że cię zawiodłam i jesteś na mnie zły ale … ale …
W tym momencie Lou wyłączył telewizor i wściekły rzucił pilota na kanapę a potem sam na niej usiadł. Jego matka jest niemożliwa! Dla niej to tania reklama a on naprawdę czuje się zraniony, żebyś chociaż szczerze żałowała …
- Louis … - Zayn dotknął jego ramienia. – Ona chciała dobrze. Rzeczywiście ty i Karen pasowaliście do siebie i twoja matka widzi, że nadal się kochacie więc .. no chciała coś zrobić … może jej plan był świrnięty ale …
- Zrobię ci już te tosty bo zaczynasz gadać bzdury. – stwierdził Louis kierując się w strone kuchni.
                                                                       ***
Max jako, że był wściekły na Liama, postanowił nie odzywać się do całego One direction i tak żaden nie zapytał jak się czuje. Każdy z nich zajmuje się swoimi problemami a jego ma gdzieś, dlatego chciał poszukać sobie nowych kolegów. Poznał dwóch kolesi, którzy na początku byli mili, ale potem pomimo jego sprzeciwu zanieśli go do damskiej toalety! Dobrze, że nie zrobili mu zdjęcia ani nie rozbierali. Poniżony i zawstydzony kujon, chciał stąd jak najszybciej uciec ale usłyszał znajomy głos. Do łazienki weszła Leyla ze swoimi koleżankami. Wyjęły tusze, błyszczyki i zaczęły się pindrzyć przed wielkim lusterkiem. Prze okazji trochę poplotkowały.
- Fajny ten koleś z One direction. Wyglądacie razem słodko. – powiedziała przyjaciółka Leyli na co ta odpowiedziała:
- Fajna też jest jego kasa.
- Co? – spytała ze śmiechem. – Lecisz na jego kasę?
- A która by nie leciała? Laski, on ma 10 milionów. Nawet siostra zakonna by się z nim umówiła. Tylko wiecie … muszę przed nim udawać nie śmiałą. Powciskałam mu parę kitów, że nigdy nie byłam na imprezie i takie tam bla bla bla.
Dziewczyny roześmiały się i w doskonałych nastrojach wyszły z łazienki. Tymczasem Max, zastanawiał się co powinien zrobić?
                                                                       ***
Chłopak wypisał sobie tylko za i przeciw powiedzenia Liamowi prawdy i zdecydował, że powinien to zrobić. Co prawda pokłócili się, ale jakaś głupia czirlidejka nie może zniszczyć ich przyjaźni. Zastał Liama grającego na telefonie i nie pewnie do niego podszedł. W sumie to on miał do niego żal i nie powinien się stresować ale … ale Payne naprawdę wydawał się być szczęśliwy a on Max musi to zniszczyć. Okropne uczucie.
- Hej. – Kujon usiadł obok Li. Ten spojrzał na niego zaskoczony.
- Max? Hej. Myślałem, że …
- Wiem, że naprawdę lubisz Leyle. Zrozumiałem to.
- Serio? Wow. – Payne odłożył fona na bok i poklepał Maxa po ramieniu. – Dzięki. Nie spodziewałem się tego po tobie. Musisz mnie bardzo lubić.
- Tia tylko … jest mały problem.
Liam zmarszczył brwi.
- Mów śmiało. – rzekł z uśmiechem.
- Dwóch gości zamknęło mnie w damskiej toalecie i …
- I chcesz się na nich odegrać? Spox. Mam w tym wprawę. – zapewnił. Max potrzasnął głową.
- Nie chce się na nich mścić. Po prostu kiedy byłem w toalecie, usłyszałem rozmowę Leyli i jej koleżanek. To nie było miłe, co mówiły.
- A co mówiły? – spytał Li, drżącym głosem.
- Leyla powiedziała, że … że … że … leci tylko na twoją kasę. – wyznał z trudem.
- Co? – Liam nie mógł w to uwierzyć. Miał nadzieje, że Max żartuje.
- Li, ona nie jest taka jak myślisz … Dużo imprezuje, ma mózg wielkości orzeszka, pomiata ludźmi i jest wredna. Nie zasługuje na ciebie.
- Nie wierze … - wydukał.
- Wiem. Nawet nie wiesz jak trudno mi było ci to powiedzieć.
- Nie wierze, że mnie tak perfidnie okłamujesz! Jesteś podły. Od początku nie chciałeś abym był z Leylą. Nie spodziewałem się tego po tobie, Max. Naprawdę miałem wyrzuty sumienia, że umawiam się z nią, ale teraz pójdę na całość.
Liam pozostawił Maxa samego, który nie mógł uwierzyć, że kumpel zarzuca mu kłamstwo. Ich przyjaźń rzeczywiście dobiegła końca.
                                                                       ***
Karen przewijała bezmyślnie kanały w telewizorze. Akurat nie leciało nic ciekawego. Nudy! Po co płacić rachunki za prąd skoro jest bezużyteczny! Nagle z góry zeszła jej mama. Minę miała poważną i wyglądała jakby ją coś trapiło. Usiadła obok Karen, poprosiła aby dziewczyna wyłączyła TV, kiedy to zrobiła powiedziała:
- Skarbie, masz już 17 lat, tak?
- No tak. – przyznała.
- Całowanie pewnie masz za sobą, tak?
- No tak.
- I powiedz mi: Czy tylko całowanie?
- Mamo! – krzyknęła zirytowana. – Nie będę z tobą o tym rozmawiać!
- Louis jest bardzo miły. Więc uważam, że to najodpowiedniejszy chłopak na ten ‘pierwszy raz’.
- Mamo! Ja i Louis … - Urwała, ponieważ przerwała jej matka.
- Tak, tak wiem. Pewnie macie to za sobą …
‘Chciałam powiedzieć, że już nie jesteśmy razem’. – pomyślała.
- To nie twoja sprawa.
- No niby tak ale …
- Mamo nie! To prywatna sprawa.
- No dobrze już dobrze. Tylko przyprowadź swojego chłopaka na kolacje do państwa Johnsonów. Bowiem Debbie i Alan nie chcą mi uwierzyć, że …
- Mamo nie! Nie pójdę na kolacje do nich. To nudziarze. Po za tym ja i Louis …
- Nudziarze, którzy nie wierzą, że mogłabyś być dziewczyną kogoś takiego jak Louis Tomlinson. Uważają, że to dla ciebie ‘za wysokie progi’.
Nagle Karen poczuła jak wzbiera się w niej wściekłość. Chciała zobaczyć minę państwa Johnsonów jak przyprowadzi do ich domu Tomlinson. Na pewno dostaną zawału, chociaż mało prawdopodobne, żeby dziewczyna miała takie szczęście.
- Dobrze, więc powiedz Debbie i Alanowi, że z przyjemnością przyprowadze do nich mojego chłopaka.
                                                                       ***
Wieczorem Karen nacisnęła dzwonek u drzwi. Nie miała bynajmniej ochoty prosić Louisa o przysługę, ale jak mus to mus. Musiała udowodnić tym nudziarzą, że ten głupek to w żadnym wypadku nie za wysokie progi dla niej. Otworzył jej we własnej osobie Tomlinson. Wybałuszył oczy nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Pomyliłaś domy? – wykrztusił w końcu. Karen potrzasnęła głową i weszła do środka. Lou zamknął za nią drzwi. – Więc cóż to się stało, że postanowiłaś mnie odwiedzić?
- A co? Nie mogę? – spytała ostro. – W końcu jesteś moim przyjacielem.
- No właśnie o to chodzi, że nie jestem. – rzekł siadając na kanapie. – Nie pamiętasz? Rzuciłaś mnie.
- A kto by słuchał tego co ja gadam? – Dziewczyna zajęła miejsce obok niego. – Słuchaj Louis, jesteś dla mnie ważny.
- Tak? To dlatego nie odzywałaś się do mnie 2 tygodnie? Mów lepiej o co ci chodzi.
- O nic. – Karen wzruszyła ramionami. – Po prostu chciałam żebyś nadal był moim przyjacielem. W sumie nie było tak źle.
- Kłamiesz. Nic cię nie obchodzę. Inaczej zapytałabyś tak jak kiedyś jak się czuję i jak znoszę sprawę z moją matką. Pamiętasz? To było jak jeszcze mnie kochałaś.
- Louis …
- Nie. Po prostu powiedz o co ci chodzi a ja się zgodzę ponieważ zależy mi na tobie. Śmiało mów.
Karen ciężko westchnęła.
- Chodzi o państwa Johnsonów. Jutro idę do nich na kolacje. Chciałabym żebyś udawał mojego chłopaka, ponieważ oni uważają, że taki ktoś jak ja, nie mógłby zadawać się z kimś takim jak ty. Zrobisz to dla mnie?
- Może być całkiem ciekawie. – stwierdził z ciężkim westchnieniem.
                                                                       ***
Następnego dnia, Louis poprosił Maxa żeby poszedł z nim na zakupy. Musi sobie w końcu coś kupić na kolacje. Harry był zajęty nauką do sprawdzianu, Zayn umówił się z Megan, Niall z Juliette a Liam chciał powkurzać Hazze. Tomlinson, nie chcąc zabierać mu tej przyjemności, dalej go nie namawiał. Chłopaki przeglądali różne ubrania na wieszakach, ale niestety nic nie przypadło im do gustu, a właściwie nic nie przypadło do gustu Louisowi. Maxowi podobało się wszystko powyżej 300$.
- Katastrofa. – powiedział Lou załamanym głosem. – Pójdę tam chyba w moich starych ciuchach.
- Nie załamuj się stary. Znajdziemy coś. – zapewnił Max. – Powiedz, jakie ciuchy lubisz?
- Ładne.
- A dokładniej?
- Kolorowe.
- To może coś w paski?
Lou uśmiechnął się.
- Jak ty mnie znasz.
Nagle wzrok Maxa powędrował nad ramieniem Tomlinsona. Wpatrywał się w jeden punkt przez kilka sekund. Louis nieco zaniepokoił się jego stanem. Pomachał mu dłonią przed oczami. Wtedy kujon powiedział:
- Leyla. Szlak tą jędze. Leci na kasę Payna a on tego nie widzi.
- To może otwórz mu oczy. – zaproponował.
- Jak? – zapytał.
- Mam pewien pomysł …
Po 10 minutach kiedy Lou i Max opracowali cały plan, kujon podszedł do czirlidejki, która przeglądała na wieszaku ciuchy. Patrzył się na nią przez parę minut. Ona najwyraźniej go nie widziała, więc poklepał ją po ramieniu.
- Cześć.
- A ty to … ? – spytała Leyla znudzonym tonem.
- Naprawdę nie wiesz? Max, kumpel Liama.
- Aaa … Ok. Poznaje. – powiedziała ze sztucznym uśmiechem. Max był pewien, że kłamie.
- Długo zamierzasz udawać?
- Udawać co?
- Że lubisz Liama. Leyla proszę, powiedz mu prawdę. Li, naprawdę zależy na tobie, niestety. Zakończ tę znajomość.
- Żartujesz sobie?
- Oboje doskonale wiemy, że lecisz na jego kasę. Przyznaj się mu. Mnie nie wierzy.
- I mam zepsuć sobie zabawę? On ma 10 milionów  i jest zapraszany na najlepsze imprezy, żałuje tylko, że zgrywałam nie śmiałą.
- Leyla proszę. Ten głupek naprawdę wierzy w twoją historyjkę. Chcesz mu złamać serce? To wspaniały chłopak a to, że ty tego nie widzisz to już twoja sprawa. Nie wiesz co tracisz.
Dziewczyna ciężko westchnęła.
- Dobrze. Może masz rację. W końcu wcale go nie lubie, a nie można być z kimś tylko z powodu forsy. Znajdę innego naiwniaka.
- Dzięki.
                                                                       ***
Louis wystrojony w garniturze zapukał do drzwi domu Karen. Zaoferował, że ją i jej rodziców podwieźcie limuzyną. Dziewczyna z przyjemnością się zgodziła. Była ciekawa miny państwa Johnsonów. Pewnie padną!
- Widzisz córciu. Masz przystojnego, zabawnego i bogatego chłopaka. Tym razem jestem zadowolona z twojego wyboru. – powiedziała mama Karen. Ta wywróciła oczami.
- A kiedy nie była pani zadowolona z wyboru córki? – spytał Lou.
- 1,5 roku temu. Nathan nie był zabawny i zdradzał moją córkę.
- Tylko raz. – rzekł brunetka przez zaciśnięte zęby.
- Zdrada to zdrada. – zaznaczyła jej rodzicielka. – Nie ma zlituj się Boże.
Louis roześmiał się i spojrzał na Karen, która zaczerwieniła się. Miała coś odpowiedzieć matce, ale jej ojciec zadzwonił dzwonkiem. Nie minęło parę chwil jak otworzyła im pani Johnson. Była ona niską kobietą o rudych kręconych włosach. Na twarzy miała kilka piegów. Kiedyś była na pewno ładna, ale te czasy bezpowrotnie minęły.
- Karen! Emma! Jack! – krzyknęła rozpromieniona. – Wchodźcie. – zaprosiła ich gestem ręki do środka. Tomlinson stał z tyłu więc musiała go nie zauważyć.- Rozumiem Karen, że twój chłopak nie mógł przyjść. – rzekła złośliwie. Dziewczyna miała powiedzieć: ‘Milcz ty stara prukwo’ ale ugryzła się w język. Głos przejął Lou:
- A jednak wpadłem.
Pani Johnson spojrzała na niego z wybałuszonymi gałkami ocznymi. Pan Johnson, który nadszedł z tacą na której znajdowały się filiżanki, upuścił ją. Wyglądali tak zabawnie, że Karen poprawił się nastrój.
- To nasz przyszły zięć. – wypaliła matka dziewczyny. – Louis Tomlinson. Gra w zespole One direction.
- I mam miliony fanek, ale to szczegół. – dodał skromnie, puszczając im oczko. Minęło sporo czasu nim państwo Johnson odzyskali głos.
- Może usiądziemy? – zapytała Karen.
- T – tak. – odparła gospodyni. – Proszę za mną. – poprowadziła ich do małego saloniku z okropną starodawną tapetą. Wskazała miejsce na brązowej kanapie. – Proszę.
Jak na komendę czwórka gości zajęła miejsce. Pan Johnson poszedł po nowe filiżanki a pani Johnson zaproponowała poczęstowanie się ciastkami, które stały na stoliku.
- Nie dzięki. – odpowiedział Louis. – Ładny dom. Po babci?
- Co? – spytała gospodyni tak jakby dopiero teraz wyrwano ją z zamyślenia. – Nie. Ja go urządzałam.
- Widać. – Chłopak puścił jej oczko, a Karen pomyślała, że zaraz pęknie ze śmiechu. Ta jego złośliwość z której ludzie nie zdają sobie sprawy.
- Mój mąż powinien zaraz przyjść. Może pójdę po niego, jednak. – zaproponowała a mama Karen powiedziała ze słodkim uśmieszkiem:
- Nie, proszę zostać. Da sobie radę. Prawdopodobnie. – Ostatnie słowo wypowiedziała ze złośliwym uśmieszkiem. – Piękne zasłony. Ile pani zarabia na godzinę? O ile za ten czas w ogóle coś wam wpłacą. Bo musi pani wiedzieć, że mąż mojej córki zarabia …
- Mamo! On nie jest moim mężem! – krzyknęła zirytowana Karen.
- To tylko kwestia czasu, kochanie. – odpowiedziała spokojnie jej mama. – Może za 2 lata zaręczyny a potem … kto wie? Ten długo wyczekiwany ślub.
Brunetka schowała twarz w dłoniach. Gdyby mogła się spalić ze wstydu, właśnie by to zrobiła. Oh, nie chciałaby widzieć miny matki kiedy dowie się, że z ich zaślubin nici i to z jej winy, ponieważ całowała się z jego najlepszym przyjacielem. Matka Louisa uważa znów, że to jego wina. No cóż, matki mają dziwną tendencje do zganiania winy na swoje dzieci, zamiast ich bronić.
- Muszę do toalety. – oznajmiła Karen i wyszła z salonu.
                                                                                  ***
Max tymczasem chciał iść do Liama i porozmawiać z nim. Wiedział, że po wyznaniu Leyli będzie załamany. Musiał go pocieszyć i zapewnić, że on zawsze był, jest i będzie jego przyjacielem. Zapukał do drzwi, a gdy nikt przez dłuższy czas nie otwierał, sam to zrobił. Wszedł przez hol do salonu i ujrzał Liama klęczącego przy kanapie na której siedziała … Leyla! Cała była zapłakana i trzymała w prawej dłoni chusteczkę. Wprost nie mógł w to uwierzyć! Ona miała mu powiedzieć prawdę i zniknąć z jego życia a nie błagać o wybaczenie. Stał tak w milczeniu. Zatkało go. Nie wiedział co powiedzieć.
- I on mi nawet proponował pieniądze … - Mówiła Leyla. – Żebym … żebym zniknęła z twojego życia … Po za tym cały czas dzwonił i pisał sms. Miałam go dosyć i nie wiedziałam co zrobić. Myślałam, że jak ci powiem to mnie wyśmiejesz …
Liam dotknął jej dłoni.
- Nic z tych rzeczy. Wczoraj też mi próbował wcisnąć kit, że lecisz na moją kasę. Nie wiem co się z nim stało. Jest jakiś inny. Ale nie martw się, pogadam z nim.
Max otworzył usta ze zdziwienia. WTF???
- Ty szmato. – wydukał w końcu i ugryzł się w język, ale zdecydowanie za późno. Ta dwójka już to usłyszała.
- Coś ty do niej powiedział?! – wrzasnął Liam wstając. – I jak śmiesz przychodzić do mojego domu? Wypad.
- Ale tępak z ciebie. Nawet Louis mi uwierzył, co najmniej z was mnie lubi. – rzekł spokojnie Max a potem usiadł na fotelu i spojrzał wesoło na dziewczynę. – Masz gadane nie ma co. Nawet ja bym tego nie wymyślił.
- O czym ty mówisz? Powinieneś się leczyć! Dzwonisz do mnie 10 razy dziennie! Przestań! Myślałam nawet nad zmianą numeru. – powiedziała i znów wybuhnęła płaczem. – Czym sobie na to zasłużyłam?  
- Max co ty odpierdalasz? – spytał ostro Liam. – Wynoś się stąd. Z nami koniec.
- Momencik, daj mi coś powiedzieć … - Max nadal mówił spokojnie pomimo że Payne ciągnął go za bluzę w stronę wyjścia. Kujon jednak nie dawał się i złapał się nawet brzegu stolika. – A właściwie pokazać … Li, no kurwa nie ciągnij mnie tak …
- Do drzwi! Już! – krzyczał Payne nadal siłując się z chłopakiem. Max resztkami sił wyjął telefon, jednak upuścił go na ziemię. Teraz znajdował się pod stolikiem.
- Li, ale to ważne! Zachowujesz się jak psychopata!
- Ja? A kto dzwoni do Leyli 10 razy dziennie?
- Nie wiem kurwa, ale nie ja.
- Przestań przeklinać!
- To mnie kurwa puść!
- Max! Jak śmiesz przeklinać w moim domu? Tu obowiązuje zasada! Nie przeklina się, kurwa!
W końcu kujon dał spokój i zamilkł. Położył się na ziemi i udawał, że nie żyje. Liam pomyślał, że zaraz dostanie szału!
- Daj mi to wyjaśnić a wstanę. – powiedział Max, nadal z zamkniętymi oczami.
- Dobra gadaj. Nie mam do ciebie sił. – Payne zrezygnowany usiadł obok Leyli. Ta wybuhnęła ponownym płaczem. – Ale szybciej bo twój widok źle na nią działa.
- Na nią źle działa tylko brak twoich pieniędzy. – rzekł Max wstając i wyjął telefon spod stolika. – Ta szmata jest taka naiwna, jak dziecko … znaczy … ta dziewczyna. Otóż sam posłuchaj … - Kujon nacisnął guziczek w telefonie i usłyszeli jak wydobywa się z niego jakiś głos:
- Kujony też mogą być seksowne. Nauka jest seksowna. Ty jesteś seksowny. A teraz podejdź do lustra i spójrz na swoje ciało. Jest seksowne bo ty jesteś seksowny. Zapamiętaj kujony to sam seks.
- Max co to do cholery jest?! – Uniósł się Liam.
- Sorki, nie to nagranie. – wyjaśnił Max drapiąc się w kark. A potem puścił inne z którego usłyszeli głos Leyli:
- ‘On ma 10 milionów  i jest zapraszany na najlepsze imprezy, żałuje tylko, że zgrywałam nie śmiałą’ ,  ‘W końcu wcale go nie lubie, a nie można być z kimś tylko z powodu forsy. Znajdę innego naiwniaka.’
Zapadła grobowa cisza. Leyla przestała płakać i wytarła oczy chusteczką po czym wstała z kanapy.
- To nie mój głos! A po za tym mówiłam o Bradley’u. I to nie mój głos.
Max zaczął chichotać.
- Słyszysz siebie? Twój głos, który nie był twój i mówił o Bradley’u? – spytał z drwiną kujon. – Dobra, skończ to przedstawienie i bye, bye. – Chłopak pomachał jej, a dziewczyna spojrzała ostatni raz na Liama. Gdy ten nic nie powiedział, stwierdziła, że nic tu po niej i wyszła. – Li, powiesz coś?
Jednak on nadal milczał. Wtedy kujon stwierdził, że siedzenie bezczynnie to strata czasu i poszedł w stronę drzwi. Gdy je otworzył, usłyszał z salonu głos Liama:
- Max! – Payne wstał z kanapy i dogonił go w holu. – Zaczekaj. Słuchaj bo …
- Tak, tak wiem. To było głupie. Kłócenie się o dziewczynę. Przepraszam, że … że w taki sposób ci pokazałem jaka to zołza. Ale ktoś musiał to zrobić. Podziękuj jeszcze Louisowi. To jego pomysł z tym nagraniem. Ja chciałem tylko ją przekonać żeby dała ci spokój, ale Lou stwierdził, że zna ten typ dziewczyn i to cwane su … jędze.
- W każdym razie dzięki. Teraz pójdę do swojego pokoju i się zabije. Cześć. – Li pobiegł na górę. Max stał przez moment w progu, zastanawiając się czy on naprawdę ma taki zamiar. W końcu pomyślał, że żartuje i wyszedł z jego domu. Bał się, że jak za długo tu będzie siedzieć to zacznie na niego krzyczeć.
                                                                       ***
Kiedy Karen wróciła z łazienki, zobaczyła, że pan Johnson już do towarzystwa dołączył i słuchał, podobnie jak reszta niesamowitej opowieści Louisa. Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć! Nie ma jej 5 minut a on już wymyślił sobie takie bzdury!
- Tydzień temu zabrałem Karen na romantyczną wycieczkę jachtem. – Powiedział Tomlinson. – Dałem jej tam złoty naszyjnik, który kupiłem w Wenecji 5 lat temu. Wiem, że wtedy jeszcze się nie znaliśmy, ale ja czułem, że dam go tej jedynej. Jakaś siła wiedzą państwo, zawsze mnie do niej ciągnęła. W wieku 10 lat, wymyśliłem sobie mojego niewidzialnego przyjaciela i nie uwierzą państwo jak go nazwałem.
- No jak? – spytała mama Karen z jarzącymi się oczami.
- Karen! – wykrzyknął chłopak, a wszyscy wydali okrzyk zdumienia.
- Wow, to wprost przeznaczenie. – Rzekł ojciec dziewczyny. – Nigdy nie wierzyłem w te bzdury ale dzięki tobie zaczynam. – dodał z uśmiechem i dotknął jego ramienia.
- Oh, dziękuje panu. – Lou złapał się za serce. – To wiele dla mnie znaczy. Oczywiście to nie koniec mojej opowieści …
- Owszem koniec. – odezwała się Karen.
- Ciii. – uciszyła ją pani Johnson. – To niesamowite. Louis jesteś moim idolem.
- Dzięki. A więc właśnie wczoraj zadzwoniłem do Rosyjskich szwaczek, żeby uszyły suknię dla Karen. Będzie biała, długa, jedwabna a u dołu ozdabiać ją będą takie małe brylanciki. Szycie zajmie im parę lat, ale każda z uśmiechem to robi. Powiedziały, że takiej przyjemności nie miały od czasów królowej Elżbiety, która kazała im uszyć suknię dla siebie. Chciały to zrobić za darmo, ale ja powiedziałem: ‘Nie. Dostaniecie za to należyte wynagrodzenie’ …
- Boże. – westchnęła Karen waląc głową o poduszkę. Louis zerknął na nią z uśmiechem.
- Jeśli to państwa interesuje to namówiłem Karen do celibatu. Zgrzeszymy dopiero w noc poślubną. Oczywiście aby to nie był taki wielki grzech tylko taki malutki to namówiłem księdza to podpisania papierów wiecie, typu: Za każdy seks będziemy sprzątać plebanie, czy coś.
- Dosyć! – wrzasnęła Karen. Wszyscy spojrzeli na nią wściekłym wzrokiem. Byli źli, że przerywa Louisowi interesującą historie. – To niedorzeczne! Wcale nie zabrał mnie na randkę jachtem to kłamstwo! I wcale mojej sukni nie będą szyć Rosyjskie szwaczki już wolałabym ze Szwecji, ale to nie jest teraz ważne. Ważne jest to, że ja i Louis to koniec! To przeszłość już od jakiegoś czasu! Tak mamo, zdradziłam go z Harry’m, całowaliśmy się na jego kanapie a potem w kinie a jeszcze potem powiedziałam mu że go kocham a potem zerwałam przyjaźń z Louisem którą mi zaproponował. – Dziewczyna wzięła głęboki oddech i wypiła na jednym hauście całą herbatę. – Co wy na to?
Cisza.
Nadal cisza.
Ciągle cisza.
W końcu Louis się roześmiał, chcąc rozładować napięcie.
- A ja mam dziewczynę, Eve. – powiedział. – No to czas się zbierać. – Tomlinson wstał i skierował się w strone wyjścia.
- Stój! – warknęła mama dziewczyny. – Czyli mam rozumieć, że z celibatu nici?
- Pani se żartuje? Ja i celibat? Ha ha ha. – rzekł Lou. – Miałem 10 dziewczyn z którymi … ten no … wie pani, te rzeczy. A więc ja jednak pójdę. Siema.
- Stój! – wrzasnęła. – Po co to całe przedstawienie? Dla żartów?
- Nie, ale ja bawiłem się świetnie. – odparł chłopak. – Oczywiście jest mi przykro i takie tam bla bla bla ale to pani córka mnie do tego namówiła a ja ją kocham więc wie pani. To narka.
Teraz Louisowi udało się zwiać. Zawstydzona Karen miała nadzieje, że stała się niewidzialna. Jej rodzice wstali i kazali jej się zbierać do wyjścia. Dziewczyna z chęcią uczyniła tą prośbę.
- Przepraszam. – wydukała zakładając buty. – Jestem okropna. Miałam idealnego Louisa, a teraz mam głupiego Jima.
- Co? Jakiego Jima?
- Yyy no … brata Louisa, przyrodniego.
- Interesujące. – Mamie dziewczyny jakby poprawił się humor. – Może kiedyś zjemy z nim kolacje?
- Nie! Nie, mamo! – Krzyknęła Karen i zwiała z domu. Była mega szczęśliwa, że teraz wszyscy dowiedzieli się prawdy i nie musi niczego udawać …
                                                                       KONIEC
I jak ten odcinek? Mnie osobiście podoba się bardziej od poprzedniego ;). Już mam pomysł na 81 odcinek i wydarzy się w nim coś czego na pewno nie będziecie się spodziewać. W tym chciałam zakończyć sprawę z Leylą bo już mnie wkurzała, dlatego bardziej właśnie o niej był odcinek.
Muszę jeszcze coś zrobić z Evą, ale nie mam jak na nią na razie pomysłu. Tak szczerze mówiąc już prawie o niej zapomniałam.
No, no jeszcze 20 odcinków i 100!!! Wee ;P. Trzeba by coś specjalnego wymyśleć. Obym miała na niego wenę.
A takie pytanko, ile byście chcieli odcinków? Ja na pewno do 100 dociągnę a potem nie wiem co dalej. Nie chce kończyć blooga, szkoda by było. Pokochałam go tak mocno, no ale kiedyś musi być ten ostateczny koniec ;(.
Może jak zabraknie mi weny albo stwierdzę, że już wymyślam głupoty z braku pomysłów ;D.
Aha i pamiętacie odcinek 74? To było wtedy jak Ivan pojawił się po raz pierwszy a Liam zaczął mu wciskać kity o Zayn'ie i Niallu. 
Zayn obudził się nagi obok Zooey a Karen waliła Louisa gazetą po głowie. Haha, nigdy nie zapomnę tego odcinka. Pisało mi się go najlepiej ze wszystkich. Przeczytajcie sobie go:). 
Paa <333.



15 komentarzy:

  1. Świetny, Świetny i jeszcze raz Świetny! rany jak ten Max się zmienił, nawet nie sądziłam że umie tak strasznie przeklinać! stał się taki "luźny" że tak powiem :) bardzo fajnie :) padłam jak słyszałam historię Louisa na temat Wenecji i Rosyjskich szwaczek :D ależ on ma wyobraźnię :)

    przy okazji, u mnie również nowy:
    http://the-story-about-one-direction.blogspot.com/

    liczę na twój komentarz <3

    papa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boszę.Umarłam po raz 80!oczywiście lou ikkaren razwalają system!Dawaj kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ tego bloga jestem od niego uzależniona no chyba że naprawdę skończy ci się wena. Było mało o Harrym i o tym czy Lou i Karen znów będą razem... Czekam na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem od tego bloga uzależniona *.*
    Haha Lou i Karen normalnie myślałam, że się posikam xD

    Dla mnie to by mogło być i 1OOO odcinków, ważne żeby były xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny odcinek, uwielbiam Cię i twojego bloga, jestem twoją fanką. wercia2501

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny!!!
    Rozwalił mnie Louis w tych momentach:
    Oczywiście jest mi przykro i takie tam bla bla bla ale to pani córka mnie do tego namówiła a ja ją kocham więc wie pani. To narka.

    A ja mam dziewczynę, Eve. – powiedział. – No to czas się zbierać. – Tomlinson wstał i skierował się w strone wyjścia.
    Oh, dziękuje panu. – Lou złapał się za serce. – To wiele dla mnie znaczy. Oczywiście to nie koniec mojej opowieści …
    Jeśli to państwa interesuje to namówiłem Karen do celibatu. Zgrzeszymy dopiero w noc poślubną. Oczywiście aby to nie był taki wielki grzech tylko taki malutki to namówiłem księdza to podpisania papierów wiecie, typu: Za każdy seks będziemy sprzątać plebanie, czy coś.
    Dzięki. A więc właśnie wczoraj zadzwoniłem do Rosyjskich szwaczek, żeby uszyły suknię dla Karen. Będzie biała, długa, jedwabna a u dołu ozdabiać ją będą takie małe brylanciki. Szycie zajmie im parę lat, ale każda z uśmiechem to robi. Powiedziały, że takiej przyjemności nie miały od czasów królowej Elżbiety, która kazała im uszyć suknię dla siebie. Chciały to zrobić za darmo, ale ja powiedziałem: ‘Nie. Dostaniecie za to należyte wynagrodzenie’ …
    - Boże. – westchnęła Karen waląc głową o poduszkę. Louis zerknął na nią z uśmiechem.
    W wieku 10 lat, wymyśliłem sobie mojego niewidzialnego przyjaciela i nie uwierzą państwo jak go nazwałem.
    - No jak? – spytała mama Karen z jarzącymi się oczami.
    - Karen! – wykrzyknął chłopak, a wszyscy wydali okrzyk zdumienia.
    - Wow, to wprost przeznaczenie. – Rzekł ojciec dziewczyny. – Nigdy nie wierzyłem w te bzdury ale dzięki tobie zaczynam. – dodał z uśmiechem i dotknął jego ramienia.
    ___________________

    Loui to mnie zawsze rozwala :)



    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiaszczy ;D Karen i Lou mnie rozwalają xP Ta historyjka, którą wymyślił Lou po prostu rozwalająca, myślałam że umrę ze śmiechu. Tak się z tego brechtałam że szok Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahhahahahaha Lou mnie powalił. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Odcinek świetny jak zawsze :D! Tylko osobiście brakuje mi trochę Juliette i Nialla. Strasznie ich lubię :D
    www.directionersimagination.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

  11. Fajny blog *.* Zapraszam na mojego bloga o Nelly i One Direction . Jesli ci sie spodoba licze ze go zaobserwujesz i zostawisz komentarz .http://i-know-than-he-is-the-only-one.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Odcinek jest cudny z resztą tak jak cały blog uwielbiam go i z niecierpliwością czekam na nowy odcinek ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Z całego 1D najbardziej lubię Lou ale szkoda mi Hazzy bo nie może być z Karen. Nigdy nie kończ tego bloga on jest taki ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ZOSTAJESZ NOMINOWANA DO THE VORSALITE BLOGGER!informacie na moim blogu http://a-tak-szczerze-mam-wyjebane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy kolejny odc?

    OdpowiedzUsuń