piątek, 6 czerwca 2014

One direction 5 odcinek 127

Christina właśnie dowiedziała się, że jutro razem z Seanem mają wystąpić w wywiadzie na żywo i opowiedzieć o swoim zbliżającym się ślubie. Ostatnio cała Anglia żyje tylko tym. Robią nawet zakłady obstawiając kto pierwszy się wycofa z tego wydarzenia lub nawet jeśli dojdzie już do ślubu to za ile będzie rozwód. Tak bywa kiedy ludzie nie mają własnego życia, za bardzo zajmują się czyimś. Gdy kobieta powiedziała o tym Sean’owi ten tylko zmarszczył brwi przyswajając sobie to co przed chwilą usłyszał.
- Czy ja dobrze rozumiem? Mam wystąpić w programie twojego byłego męża?
- No i co z tego? Przecież się lubicie, prawda?
Sean wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia. Odkąd jesteśmy razem nie zamieniliśmy ani słowa ze sobą. Obawiam się, że ma mi za złe fakt, że nie długo bierzemy ślub.
- Och, błagam. – Christina machnęła nie dbale dłonią. – Przecież to on zdradził mnie z Charlim i nie mam mu tego już kompletnie za złe. Nawet polubiłam Charliego. Spoko koleś z niego.
- Bo ty jesteś dobra i kochana. – powiedział do niej czule Sean podchodząc bliżej aż w końcu pocałował ją lekko w policzek.
- Naprawdę tak uważasz? – zapytała zdziwionym tonem.
- Absolutnie nie. – potrzasnął głową. -  Ale chciałem zobaczyć jak by to zabrzmiało. – uśmiechnął się.
- Dziwnie. Nie używaj tych dwóch słów opisując mnie nigdy więcej.
- Dobrze podła jędzo. – rzekł obejmując ją ramieniem.
- O wiele lepiej. – uśmiechnęła się patrząc na niego przelotnie.
                                                                                  ***
W szkole Harry nie mógł skupić się na angielskim chodź to był jego ulubiony przedmiot. Cały czas myślał o Maxie. Przyłapał się nawet na tym, że wyobrażał sobie jak wychodzi na środek klasy i ogłasza, że on i Max są parą. Jednak zaraz potem nachodziły go czarne myśli, że reszta zaczęła się z niego wyśmiewać i buczeć na niego więc od razu zrezygnował z tego pomysłu. Musi do tego dojrzeć. Kompletnie nic na siłę. Gdy zadzwonił dzwonek wyszedł z klasy i usiadł samotnie na ławce. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Ale najwyraźniej Max miał. Spojrzał na niego otwierając szeroko oczy nie mogąc uwierzyć w to co widzi! Jego były chłopak rozmawiał z innym chłopakiem i uśmiechał się przy tym. Widać było, że rozmowa z nim sprawiała mu frajdę i dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Jeszcze nigdy nie czuł się tak zazdrosny. Zacisnął dłoń w pięść i siedział jak na szpilkach zastanawiając się czy podejść do nich. A co jeśli zaraz zaczną się całować? Ten obraz sprawiał, że miał ochotę zacząć krzyczeć. Nie namyślając się długo wstał z ławki i skierował swoje kroki w ich stronę aby uniknąć takiej sytuacji. Jak Max mógł mu to zrobić i rozmawiać z kimś innym niż Harry’m? To takie bezczelne z jego strony.
- Jak tam? – zapytał patrząc na nich z wymuszonym uśmiechem. – Dobrze wam idzie flirt czy może dać wam jakieś rady?
- Nie powinno cię już obchodzić czy z kimś flirtuje czy nie. Zapomniałeś? – odpowiedział Max.
- No i nie obchodzi. – powiedział Hazz starając się być wyluzowany. – Czy tak się zachowuje chłopak, którego obchodzi czy z kimś flirtujesz? Absolutnie.
- W porządku. A więc daj nam skończyć flirtować. – rzekł Max uśmiechając się w stronę blondyna z którym rozmawiał.
- A więc flirtowaliście! – obruszył się loczek mówiąc może nawet zbyt głośno. – To dopiero niecały tydzień. Tydzień. Dzięki, że właśnie uświadomiłeś mi ile dla ciebie znaczyłem. – mruknął nie zadowolony.
- Bo flirt to jak wskoczenie komuś do łóżka. – Max wywrócił oczami.
- Ale od czegoś musi się zacząć. – odgryzł się na to Styles.
- Ty też flirtowałeś gdy jeszcze… no wiesz… byliśmy razem. – ostatnie słowa powiedział do niego szeptem.
- Ja flirtowałem? Niby kiedy?
- Eee cały czas? Nawet w supermarkecie z kasjerką! Błagam. Uważasz mnie za idiotę?
- Niech ci będzie. Ale nie miałem w zamiarze wskoczyć jej do łóżka. – odburknął i odszedł od nich. Taki był. Flirtował nawet nie wiedząc o tym. Często tracił granicę pomiędzy byciem po prostu miłym a flirtowaniem. Ale może dlatego tak wiele osób go uwielbiało? Był słodkim chłopczykiem z lokami.
Całej sytuacji przypatrywała się Karen marszcząc brwi. Nie wiedziała dlaczego Harry się tak zachował. Trudno było nie słyszeć jego oburzenia na fakt, że Max rozmawiał z innym chłopakiem. Chciała dowiedzieć się w końcu prawdy gdyż od jakiegoś czasu czuła, że ta dwójka ma przed nią jakąś tajemnicę.
- Wszystko w porządku? – zapytała podchodząc do Harry’ego.
- Tak. Dlaczego pytasz?
- Widziałam jak… no wiesz. – wskazała ruchem głowy na Maxa i jakiegoś blondyna. – Może się mylę ale…
- Ale co?
Karen ciężko westchnęła. Nie wiedziała czy mówienie tego to dobry pomysł? Może coś jej się wydawało i teraz Harry będzie na nią wściekły, że mogła tak w ogóle pomyśleć? Ale musiała o to spytać.
- Czy… pomiędzy tobą i Maxem… coś jest? – zapytała nie pewnie przygryzając dolną wargę. W pierwszym momencie Harry wybuchnął śmiechem. Pomyślał, że Karen sobie po prostu żartuje ale zobaczył, że minę miała cholernie poważną.
- O mój boże! – złapał się za usta. – Niall ci powiedział, prawda? Och! On ma za długi język. Zdecydowanie. Powinien znać umiar. Gaduła jedna.
- Nie, nie. – dziewczyna potrzasnęła głową. – Niall mi nie powiedział po prostu widziałam jak byłeś zazdrosny i to były moje przypuszczenia ale… czy to znaczy, że jesteście razem i Niall o was wie?
- Skąd wiesz?
- Bo tak jakby sam to przed chwilą wyznałeś? – odpowiedziała chichotając. Hazz wywrócił oczami. Jak skończony kretyn sam się wkopał. Nie mógł w to uwierzyć.
- To nie jest takie proste…
- Ale Harry. To jest bardzo proste. Kochacie się. Jesteście razem. Nie mam nic przeciwko a wręcz przeciwnie. Cieszę się waszym szczęściem. Jestem tylko trochę zdziwiona, że twoje druga połówka to chłopak ale miłość to miłość. Nie kocha się płci a osobę. – uśmiechnęła się po czym go przytuliła. Harry jednak nie był szczęśliwy faktem, że jego najlepsza przyjaciółka zaakceptowała jego nowy związek a właściwie były związek. Wziął głęboki oddech. Nie chciało to mu przejść przez gardło. Pomyślał, że zaraz się rozpłacze.
- Nie jesteśmy już razem. – wyznał prawie szeptem. Karen przestała go przytulać i spojrzała na niego ze współczuciem.
- Jak to? Dlaczego?
- Max miał dosyć ukrywania się. Chciał mieć chłopaka, którego będzie mógł przestawić światu a ja… cóż, nie mogłem mu tego dać. Jestem sławny i miałbym dużo hejterów. Obawiam się tego najbardziej. – spuścił głowę.  Dziewczyna uniosła jego podbródek.
- Hej. Jestem Karen Watson i będę z tobą zawsze. Rozumiesz? Zawsze. Bo od tego są przyjaciele. Cokolwiek postanowisz zrobić wiedz, że masz moje wsparcie.
- Zdecydowanie nie zasłużyłem na taką przyjaciółkę jak ty.
- Nie. – potrzasnęła głową. – To ja nie zasłużyłam na takiego przyjaciela jak ty.
- I kolejny raz udowodniłaś, że nie mylę się.
Karen roześmiała się i poczochrała jego włosy. Harry kątem oka zobaczył, że Max przypatruje się im z… zazdrością?
                                                                       ***
To był pierwszy dzień Megan jako choreografki. Tak się strasznie stresowała, że przyszła do pracy przed czasem i musiała prawie godzinę czekać na chłopaków. Wszystko przedłużyło się oczywiście przez Nialla, który gdy tylko przyszedł na próbę prawie od razu wyszedł kupić sobie pączka, gdyż nie jadł całe pół godziny! Później Meg kazała im się ustawić i pokazała im przygotowany przez nią wcześniej układ. Mówiła, że pół nocy oglądała filmiki z ich koncertów i mniej więcej wie jak zachowują się na scenie.
- Naprawdę oglądałaś pół nocy nasze filmiki? Sorry ale gdyby tak było to nieco bardziej znałabyś się na swojej pracy. – powiedział Louis bezczelnym tonem zakładając ręce na klatkę piersiową. Megan spojrzała na niego zaskoczona.
- Wiem, że nie jestem tak dobra jak Eva ale…
- Masz rację. Nie jesteś tak dobra  i nigdy nie będziesz. – rzekł Tomlinson. Megan wyglądała jak gdyby miała się zaraz rozpłakać.
- Przepraszam. Muszę wyjść. – powiedziała w końcu i opuściła pomieszczenie. Zayn spojrzał wściekłym tonem na Louisa kręcąc głową z niedowierzaniem, że mógł coś takiego powiedzieć.
- Hamuj się czasem, stary. Dobrze by ci to zrobiło. – po tych słowach wyszedł za Megan. Niallowi najwyraźniej podpasowała ta kłótnia, ponieważ usiadł na ławce i wyjął z plecaka pączka jedząc go ze smakiem. Liam usiadł obok przyjaciela z ciężkim westchnieniem marudząc, że stracił tylko czas i przez tą głupią próbę minął mu odcinek dwóch i pół.
- Dlaczego się tak zachowałeś? – ciszę przerwał Harry. Louis wzruszył ramionami.
- Nie wiem, stary nie wiem. – odpowiedział kręcąc głową. – Chyba po prostu nie pogodziłem się z odejściem Evy i tym, że to jednak nie moje dziecko. Ostatnio tak wszystko się strasznie pokomplikowało i osoby na których mi zależy odchodzą. Najpierw Karen potem Eva. Kto będzie następny?
- Na pewno nie ja. – zapewnił go Harry obejmując ramieniem. – I myślę, że ci dwaj też nigdzie się nie wybierają. – ruchem głowy wskazał na Nialla i Liama, którzy właśnie bili się o ostatni kawałek kanapki z szynką. Louis roześmiał się.
- Masz rację.
- Tylko wiesz… jeżeli nie chcesz aby Zayn także cię opuścił to radzę ci przeprosić Megan. W końcu wiesz, to jego słoneczko teraz. – uśmiechnął się szeroko.
                                                                       ***
Megan wyszła na świeże powietrze ciężko oddychając. Chciało jej się płakać. Myślała, że nadaje się chociaż do tej rzeczy ale niestety. Louis uświadomił jej właśnie jak bardzo się myliła i nawet nie miała mu tego za złe. Wiedziała, że nie podoła i wszystko schrzani. Zawsze tak było. Czegokolwiek by się nie dotknęła to się psuje.
- Megan skarbie, nie słuchaj go. Louis ma po prostu dzisiaj gorszy dzień. – powiedział Zayn chcąc ją przytulić jednak dziewczyna odskoczyła od niego gwałtownie.
- On ma gorszy dzień raz na jakiś czas a ja mam te gorsze dni cały czas! Rozumiesz? – spojrzała na niego bezradnym wzrokiem. – Jestem beznadziejna.
- Bo Louis tak powiedział?
- Nie. – potrzasnęła głową. – Po prostu to wiem. Od dziecka wszyscy powtarzali mi, że do niczego nie dojdę, że nic nie osiągnę.
- Ale mimo wszystko osiągnęłaś… - starał się ją pocieszyć chłopak.
- I straciłam. Bo taka jestem. Zawsze wszystko niszczę. Kiedyś też zranię ciebie, zobaczysz. Zostaniesz sam ze złamanym sercem. – Megan spuściła wzrok a pojedyncza łza popłynęła po jej policzku. Zayn podszedł do niej i dotknął jej policzka wycierając samotnie spływającą łzę.
- Nie prawda. Nie wierzę, że mogłabyś znów to zrobić, rozumiesz? – uniósł jej podbródek ku górze. – Nie wierzę. Nie jesteś taką dziewczyną. Tylko jesteś moją dziewczyną. Megan Beatress, którą kocham nad życie.
- To miłe, że pokładasz we mnie takie nadzieje ale… Jestem dziewczyną z wiecznymi problemami. Zawsze nawet z najmniejszego problemu zrobię wielki i … to nie daje mi żyć. Teraz kiedy moja mama zmarła… ona jedyna mnie rozumiała i wiedziała jak pocieszyć. Przykro mi Zayn ale tylko wydaje ci się, że mnie rozumiesz. – dziewczyna mocniej wtuliła się w jego tors a chłopak westchnął. W tym momencie ktoś wyszedł przed budynek. To był Louis, który postanowił przeprosić dziewczynę.
- Hej Megan. To ja, wiesz ten pajac, który zachował się jak skończony kretyn dzisiaj na próbie. – powiedział nie mogąc nawet spojrzeć jej w oczy. Dziewczyna uśmiechnęła się przez łzy patrząc na niego i machnęła nie dbale ręką.
- To nic. Po prostu uświadomiłeś mi coś co wiedziałam już dawno. – odpowiedziała. „Że jestem beznadziejna” – pomyślała.
- Po prostu chciałem abyś wiedziała, że czuje się mega głupio i to już się więcej nie powtórzy. To ja… spadam. – Louis wrócił do środka. Pomyślał sobie, że ma jedną nie załatwioną sprawę i póki się z nią nie upora nie ruszy dalej czego bardzo w tej chwili chciał.
                                                                       ***
Następnego dnia Christina i Sean byli już w studiu i czekali na godzinę 20:00 gdyż o tej zostaną wyczytani i wystąpią w programie Johna. Największy problem miał z tym Sean, który przecież kochał być w blasku fleszy! Teraz jednak czuł tylko stres. Nie wiedział czego ma się spodziewać po byłym mężu Christiny. Wprawdzie byli już po rozwodzie i był on gejem ale w końcu mają syna a to łączy na całe życie.
- Będzie dobrze. – powiedziała kobieta pocierając jego ramię. Mężczyzna kiwnął głową nie przekonany.
- Dlaczego w ogóle się zgodziłaś? – spojrzał na nią z wyrzutem.
- Sean, to mój były mąż. Nie mogłam odmówić. Zrozum.
Mężczyzna ciężko westchnął. Taa, były mąż. Nawet rozwód ich nie rozdzielił a myślał, że wystarczy podpisać kilka papierków i już. Najwyraźniej bardzo się mylił. W tym momencie zobaczyli zza kulisami na dużym ekranie Johna, który był w różowej marynarce i pomarańczowych spodniach. Gdyby ktoś nie wiedział, że jest gejem to teraz ma na to pełny dowód.
- Witajcie drodzy Anglicy w dzisiejszym odcinku! Miałem zaszczyt zaprosić moją byłą żonę ze swoim przyszłym mężem! Tak, tak kochani! Ślub już niebawem i dzisiaj opowiedzą nam o przygotowaniach i jak to się stało, że największy podrywacz w Anglii postanowił się ustatkować! Zapraszam Christinę i Seana! – wykrzyknął i nadeszli ściskając dłoń prowadzącego po czym usiedli na czerwonej kanapie a naprzeciwko nich zajął miejsce John. Uśmiechnął się do nich a właściwie do Christiny. Wydawało się, że nie chce za bardzo zwracać uwagi na Seana. A może to tylko takie wrażenie? – Witajcie kochani. Co u was?
- Jest okej. – odburknął Sean.
- Wspaniale! – wykrzyknęła Christina. – Jestem bardzo podekscytowana ślubem w sierpniu. Mam nadzieje, że mój syn zda maturę. – roześmiała się i pomachała Louisowi do kamery.
- Louis skarbie słuchaj matki. To mądra kobieta. – powiedział na to John wymuszając nieco śmiech. – Dobrze a więc mam rozumieć, że nie zdarzają się wam kłótnie odkąd jesteście razem?
- Nie mamy na nie czasu jeśli wiesz co mam na myśli. – Sean puścił mu oczko.
- Czy ty ze mną flirtujesz? – John roześmiał się tym razem szczerze. Żartował wprawdzie ale ten żart nie spodobał się menadżerowi 1D. – Wiem, że jestem zdeklarowanym gejem ale jesteś zaręczony z moją eks jakkolwiek to brzmi.
- To było nawiązanie do sytuacji to puszczenie oczka. – Sean wywrócił oczami. – Wcale z tobą nie flirtowałem. Nawet gdybym był gejem to są inni fajniejsi mężczyźni do poflirtowania.
- Oj Christina twój narzeczony chyba mnie nie lubi. – powiedział John rozbawionym tonem dotykając jej dłoni niby przypadkiem. – Nie zaspokajasz go dostatecznie, że ma taki zły humor czy co?
- John ty i te twoje wyuzdane żarty. – odpowiedziała wesoło. – Jasne, że go zaspokajam. Jestem w tym najlepsza. Może powinniśmy porozmawiać bardziej o tym czy on mnie zaspokaja?
- A możemy w ogóle nie rozmawiać o tym kto kogo zaspokaja? – wtrącił się do rozmowy Sean.
- Kochanie to tylko takie żarty. Nie denerwuj się. – kobieta objęła go ramieniem co nie uszło uwadze Johna, który wstał z kanapy i podszedł do nich po czym wcisnął się między nimi z szerokim uśmiechem.
- Pozwólcie, że tatuś John usiądzie obok was. Wiecie, nie robię tego zawsze ale was tak uwielbiam, że chciałbym być blisko was. – powiedział.
- Ależ oczywiście. Nie mamy nic przeciwko. – odpowiedziała bezproblemowo Christina na co Sean wywrócił oczami. Nie wiedział czy ona tylko tak udaje czy naprawdę jest taka głupia, że nie widzi jak John chce go tylko ośmieszyć.
- Sean powiedz mi, jak to się stało, ze z takiego podrywacza zrobił się taki potulny piesek? A może to tylko pozory a naprawdę dajesz mojej byłej żonie tabletki nasenne i wykradasz się w nocy do klubów? – John wybuchnął śmiechem a zaraz potem zawtórowała mu Christina.
- Ty tak robiłeś, prawda? Tylko chodziłeś do klubów gejowskich. – odgryzł mu się Sean.
- Jeśli chcesz wiedzieć to byłem przykładnym mężem ale nie rozmawiamy tu o mnie, prawda? – uśmiechnął się patrząc to na jednego to na drugiego. – A więc odpowiesz na moje pytanie Sean?
- Jakie pytanie? – mężczyzna udawał głupiego.
- Widzę, że ktoś tu ma problemy z pamięcią. Ile ty masz lat? 26? To chyba za wczesny czas na Alzhaimera, co? – roześmiał się.
- Ty tu jesteś ekspertem. – powiedział Sean i sięgnął po szklankę z wodą. – Przynajmniej nie muszę się wspomagać viagrą.
John o mało nie popluł się własną śliną. Takiego przytyku ze strony Seana kompletnie się nie spodziewał. Na moment nawet go zatkało.
- Nie miałem pojęcia, że siedzisz pod moim łóżkiem i wiesz co robię a co nie. – powiedział po chwili.
- Mam lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie pod czyimkolwiek łóżkiem. – rzekł patrząc na Christinę. Kobieta czuła, że powoli robi się napięta atmosfera.
- Dobrze a więc przejdźmy do kolejnego pytania. Jak Louis zaakceptował wasz związek? Z tego co mi wiadomo heloł jestem jego ojcem! John Tomlinson jedyne źródło informacji o swoim synu! To na początku miał z tym problemy. Chodziło tutaj o waszą różnicę wieku? Czy opinię Seana?
- O to i o to. – odpowiedziała Christina. – Ale teraz już jest wszystko w porządku.
- Wydawało mi się, że Louis cię uwielbiał, Sean. – John spojrzał na niego. – I nagle nie chce abyś był z jego matką? Musiał mieć jakiś powód, prawda?
- Może zły przykład? – kolejny raz odgryzł się Sean.
- Błagam. Chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie miałeś seksualnych kontaktów z mężczyznami? – zapytał John niedowierzającym tonem.
- Nigdy. 100 % hetero. – pochwalił się Sean. – Prawdziwy mężczyzna a nie jakiś pizdruś, który potrzebuje prawdziwego mężczyzny. – spojrzał wymownie na Johna w którym zaczęła gotować się złość więc szturchnął go lekko ramieniem na co Sean mu oddał. I tak zaczęli się przepychać aż w końcu John uderzył go tak mocno, że menadżer one direction spadł z kanapy. Wściekły podniósł się i uderzył pięścią Johna prosto w nos. Prezenter zaczął się drzeć. Christina wiedziała, że musi reagować dlatego stanęła przed kamerą pokazując swój biust.
                                                                                  ***
- O mój boże! – wykrzyknął Niall oglądając program ojca Louisa. Uwielbiał go i oglądał co tydzień o 20:00. Nawet nie miał pojęcia, że w dzisiejszym odcinku miał się pojawić Sean i Christina. Dowiedział się teraz. – Sean i twój ojciec się biją! – powiedział do Lou, który zszedł po schodach.
- Co? – spytał nie mogąc w to uwierzyć. Potem schował twarz w dłoniach powtarzając, że to dwaj idioci i wstyd mu za nich. – Z tej rodziny tylko ja jestem najnormalniejszy najwyraźniej.
- O mój boże! – ponownie wykrzyknął Horan.
- Co znowu? – spojrzał na niego Tomlinson na co chłopak po prostu przekręcił jego głowę na TV. – Jezu. – westchnął tylko jedyne co widząc to cycki swojej matki.  – Ale chociaż starała się ratować sytuację. Nie trzeba mieć jej tego za złe.
- Cycki! Cycki! – zaczął się drzeć Niall na co od razu z góry nadszedł Liam.
- Gdzie? Gdzie?
Blondyn wskazał ruchem głowy na telewizor a Payne rozsiadł się na kanapie z szerokim uśmiechem. Nialler tymczasem poszedł po popcorn.
- Czyje to? – zapytał Li.
- Mojej matki. – odparł Louis.
- Dobry boże. – jęknął chłopak zakrywając sobie oczy. – Twojej matki nie powinno się wpuszczać do telewizji.
- Jej zachowanie to nic. Sean i mój ojciec zaczęli się bić. Wstyd na całą Anglie. Jutro będą na pierwszych stronach w gazecie.
- Zawsze powtarzałeś, ze nie ważne jak – ważne by mówili. – przypomniał mu Liam na co Louis kiwnął głową. W sumie mówił tak bo mówiła mu to jego matka, która od dziecka uczyła go życia w blasku fleszy.
- Dobra ja muszę iść coś załatwić. – powiedział w końcu i wyszedł z domu.
                                                                                  ***
Program się skończył a John i Sean siedzieli zza kulisami na kanapie z chusteczkami przy nosie z których ciekła im krew i słuchali od pół godziny kazania Christiny, która chodziła w te i we w te mówiąc jak bardzo się na nich zawiodła i jakimi są dzieciakami.
- Ale prawy sierpowy masz nie zły. – powiedział nagle John a Sean spojrzał na niego zaskoczony. Nie spodziewał się takiej pochwały i to jeszcze od niego.
- Dzięki? Twój też w sumie niczego sobie. – odparł.
- W końcu mój chłopak uczy karate. Nauczył mnie parę trików. – John uśmiechnął się lekko.
- Naprawdę? – zdziwił się Sean. – Nie wiedziałem, ze Charlie jest instruktorem karate. Może kiedyś mnie czegoś nauczy? Jestem sławny, bogaty. Nie trudno o jakiegoś złodzieja, który może mnie napaść wieczorem gdy będę wracać do domu.
- Masz rację. Dlatego skontaktuje cię z nim. – zapewnił go John. Christina patrzyła na nich z niedowierzaniem.
- Jeszcze przed chwilą biliście się wyzywając od najgorszych a teraz rozmawiacie o karate? Co z wami mężczyznami jest nie tak? Powinniście tak jak kobiet, przestać się do siebie odzywać na 10 lat aż zapomnicie o co się pokłóciliście.
- Wiesz, w sumie Sean nie jest taki zły. Wiem, ze umie bronić swojego honoru no i przekonałem się, że riposty ma całkiem nie złe. Teraz wiem, że lepiej z nim nie zadzierać.
- Dzięki, stary. – powiedział Sean, który poczuł się wyróżniony. – Naprawdę dzięki. Nie spodziewałem się takich słów od ciebie.
- Częściej byś je słyszał gdybyś nie sypiał z moją żoną. – John roześmiał się.
- Byłą żoną. – sprostował.
- Tak, byłą żoną. – przytaknął. – W sumie przepraszam za moje zachowanie. Byłem zazdrosny. Wiesz w sumie byliśmy razem 16 lat i moje uczucia do niej tak szybko nie znikną pomimo tego iż jestem w związku. No i jestem gejem.
- Rozumiem cię.
- Tak? To świetnie. – John wstał z kanapy uśmiechając się szeroko. – Idziesz na piwo?
- Jasne. – odpowiedział Sean wstając i podążył za mężczyzną a Christina dosłownie patrzyła na nich z rozdziawioną buzią.
                                                                       ***
Louis długo się zastanawiał czy nacisnąć dzwonek do drzwi. Ale wiedział, że będzie musiał to zrobić prędzej czy później. Zostawianie nie zakończonych spraw z reguły nie kończy się dobrze i potem człowieka zżera tylko sumienie. Nacisnął więc dzwonek i odczekał kilka sekund. Na dworze ściemniło się i jedyne światło dawał księżyc, który świecił. W końcu drzwi otworzyła mu wysoka brunetka. Zaprosiła go gestem ręki do środka bez słowa. Gdy Tommo znalazł się w salonie zobaczył spakowane walizki! Nie mógł w to uwierzyć. Dziewczyna wyjeżdżała…
- To najlepsze wyjście. – powiedziała pojawiając się tuż za nim. – Nikt mnie tutaj nie potrzebuje. A ty? Po co tu przyszedłeś?
- Muszę z tobą porozmawiać. – stwierdził odwracając się w jej stronę. – Wiesz jak bardzo mnie zraniłaś, prawda?
- Kłamstwa zawsze ranią. – rzekła kiwając głową. – Tak jak patrzenie jak chłopak, którego kochasz jest z inną… Louis, znamy się od bardzo dawna. Spaliśmy ze sobą kilka razy a ja nigdy nie mogłam liczyć na nic więcej z twojej strony. Wiesz jak to bolało? Wiedziałam, że w końcu znajdziesz tą jedyną, której oddasz serce i znalazłeś. Mam nadzieje, że teraz jesteś szczęśliwy chociaż nie… wróć. Ja to wszystko spieprzyłam moją ciążą a właściwie wmówieniem ci, że jesteś ojcem. Przepraszam. Nie chciałam. Ale w gruncie rzeczy dobrze o tobie świadczy fakt, że nie wyparłeś się tego dziecka. Jestem z ciebie dumna, Lou. – powiedziała Eva podchodząc bliżej niego i dotknęła jego ramion po czym zbliżyła swoje usta do jego i złożyła na nich delikatny pocałunek. – Zawsze będę cię kochać.
- Ja w jakiś sposób ciebie też. – zapewnił ją. – I… nie musisz wyjeżdżać. – rzekł patrząc na walizki.
- Owszem, muszę. Za długo żyłam złudzeniami, ze kiedyś będziemy razem. Muszę posunąć się na przód. – powiedziała odsuwając się od niego i podeszła do walizki zasuwając ją. – Za dwie godziny mam samolot i proszę, nie oferuj, że mnie zawieziesz. Poprosiłam już koleżankę. Bo wiesz w gruncie rzeczy mam przyjaciół. – uśmiechnęła się w jego stronę. – Mam nadzieje, że będziesz z Karen szczęśliwy i kiedyś się zejdziecie. I nie mówię tego bo wyjeżdżam. Naprawdę mam taką nadzieje.
- Dzięki chodź… to na razie nie możliwe. – odpowiedział spuszczając głowę.
- Jej naprawdę na tobie zależy. Inaczej nie byłaby tak cholernie zazdrosna o mnie.
- Ale nie chciała być ze mną gdy dowiedziała się, że jesteś w ciąży.
- Strach to nasz wróg. Pamiętaj, że są rzeczy, których ty także się boisz i to jest czasem silniejsze od ciebie. Możesz czegoś bardzo chcieć ale strach przed tym, że to stracisz jest silniejszy. I to samo było z Karen. Bała się, że zakochasz się we mnie. Nie miej jej tego za złe. To dobra dziewczyna. Wierzę, że kiedyś się jeszcze zjedziecie. – zapewniła go.
- Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy. – powiedział Louis oddychając z ulgą. Dosłownie kamień spadł mu z serca. – Kiedy będziesz potrzebowała pomocy w przyszłości to…
- Na pewno zwrócę się do ciebie. – powiedziała po czym podeszła do niego i mocno go przytuliła. Lou objął ją w pasie. Stali tak przez kilka minut nie chcąc przerywać tej pięknej chwili.
                                                                                  KONIEC
Odcinek pojawia się bardzo późno gdyż iż ponieważ jest mało komentarzy a mnie ostatnio idzie strasznie ciężko pisanie i ten odcinek skończyłam dopiero w środę ale dodaje teraz gdyż nie miałam wcześniej Internetu. Wiem, że to nie fair w stosunku do osób, które komentują ale co zrobić? Życie nie zawsze jest sprawiedliwe.
Mam nadzieje, że ten odcinek skomentuje trochę więcej osób i nie będą to osoby anonimowe bo więcej niż 2 komentarze od anonimów traktuje z przymrużeniem oka gdyż teraz myślę, że każdy ma konto w gogle.
Jak wam się podobał ten odcinek? Połączenie takich smutnych wątków z wesołymi. Muszę przyznać, że nie zaliczam go do najlepszych ale jest dosyć ciekawy i dużo się dzieje. Na następny mam już pomysł i równie będzie zabawnie ale obawiam się, ze za jedną scenę mnie zabijecie haha. Nie będę jednak zdradzać o kogo chodzi bo byście się domyślili zbyt szybko.
Mam tyle pomysłów na różne blogi, ze głowa mała. Ostatnio piszę drugą historie na tego bloga + opowiadanie o 5SOS i jedno ff o Larry’m kiedy pomysł wszedł mi do głowy gdy leżałam w domu chora.
Mam nadzieje, że będzie mi dane założyć nowe blogi i jakoś pogodzić ze sobą te opowiadania. Nie są złe – ale też nie są najlepsze wiec muszę je jeszcze dopracować. Ale pomysł n ff o Larry’m jest dosyć ciekawy -  moim zdaniem. Tylko nie dla każdego. Gdy postanowię je opublikować to napiszę wam fabułę i sami zdacie sobie sprawę, że tylko wybrani się za to wezmą ;P.
Do zobaczenia i BŁAGAM KOMENTUJCIE! Dajcie jeden, jedynki maleńki komentarzyk nawet o treści „przeczytane”. I nic więcej nie musicie pisać. I don’t care anymore. 

15 komentarzy:

  1. przeczytane.

    No dobra nie będę, aż taką zołzą. Mi najbardziej podobał się wątek Christiny i Sean'a oraz nie zapominając o Joshu.Eva mnie dzisiaj zaskoczyła i to raczej pozytywnie.
    Harry fajnie wygadał się Karen xd Słodkie jest to jak Hazz i Max są o siebie zazdrośni.
    Biedna Meg wez ja wyciagnij wreszcie z tego "dołka". xd
    Najbardziej brakuje mi tutaj wątku Nialla i Juliette oraz Liama i Cat.
    Ściskam, pozdrawiam i przepraszam
    Zoey

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci coś , od początku tygodnia co pół godziny wchodze i sprawdzam czy jest nowy odcinek . Nie było mnie przez GODZINE a tu bum nowy . O CO CHODZI ?! TO JAKAŚ KARA CZY COŚ ?!

    Ah Max i Harry jacy oni są słodcy ^^
    Czemu nie było nic o Cat i Liam'ie ?
    Sean i John byli po prostu ZAJEBIŚCI !!! Serio popłakałam się ze śmiechu.
    Czekam na następny .

    Aha , jeśli zrobisz coś złego z Harry'm i Max'em chyba Cię udusze .

    Sara xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzę tu codziennie od 24 maja, raz nie weszłam i nowy odcinek!!!
    Sorka, że dopiero teraz piszę, ale wczoraj ledwo starczyło mi czasu na przeczytanie:)
    Hax zazdrosny:D
    Tylko spróbuj im coś zrobić, a będziesz miała doczynienia ze mną:P
    Buziaczki:-*
    GOŚKA

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany tak mi się chciało śmiać ja Horan zaczął się drzeć : "cycki, cycki" :D nasz Irlandczyk rozwala system ;P

    Jestem ciekawa jak dalej potoczy się historia Haxa, czy zejdą się, czy Max znajdzie sobie innego?

    W tym opowiadaniu Lou ma 18, tak? To według mnie jak na ten wiek jest bardzo mądry i odpowiedzialny. To jak poszedł do domu Evy i jak z nią rozmawiał zarobiło na mnie wrażenie.

    Zachowanie Evy również mnie zaskoczyło. Pozytywnie oczywiście. Uważam, że mimo wcześniej była deczko suką to teraz według mnie szczerze go przeprosiła.

    Zayn jest kochany. Widać, że zależy mu na Megan. Dobrze, że wspiera ją teraz i nie pozwala jej się dołować.
    Życzę weny i pozdrawiam @luvmyloueh91

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny odcinek. Kiedy czytałam o tym całym wywiadzie bojce i gdy Christina pokazała cycki, żeby odwrócić uwagę widzów śmiałam się jak głupia. Hax jest zazdrosny oooooo, oni jeszcze do sb wrócą czuję to. Lou zawsze taki lekkomyślny, zabawny i w ogolę a tu nagle prezentuje taką dojrzałość, aż się nie spodziewałam ale największa przemiana u Evy, zgadzam się z nią, również chce, żeby Louis i Karen byli razem :3 Zayn i Megan są tacy słodcy, kochani mam nadzieję, ze zostaną ze sobą już na 4ever <333
    Odcinek cudny, życzę ci duuuużo weny i z niecierpliwością czekam na next ;****
    Julia^^

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział ;** Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny ? Czekamy 12 dni .

    Sara xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam czasu przez szkołę. Naprawdę miałam tak zawalony czas, że masakra. Teraz są 4 dni więc postaram się coś napisać x

      Usuń
    2. Jest dziękuje 😃❗❤

      Sara xx.

      Usuń
  8. Super odcinek, czekam na next .

    ps. Powodzenia w pisaniu :)

    D. xx ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej , kiedy będzie można spodziewać się następnego odcinka?
    :D monia

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest ekstra !!!!!wejdź na mojego plis http://julawikamodaionedirection.blog.pl/
    sorry że z anonima

    OdpowiedzUsuń