wtorek, 24 czerwca 2014

One direction 5 odcinek 128

Christina po południu usłyszała pukanie do drzwi więc jak najszybciej poszła otworzyć. Prezentowała się dzisiaj w miarę okej. Ostatnie dni były dla niej wyjątkowo ciężkie zważywszy na fakt, że ślub zbliżał się coraz bardziej. Już nie długo będzie zakończenie roku. Zastanawiała się czy jej syn zda i dostanie świadectwo. Dobrze wiedziała, że na tym etapie zakończy się jego nauka i nie pójdzie już na studia. Zresztą nie będzie miał na to czasu. 
-  Mama? – zapytała zaskoczona. – Co ty tu robisz? Od kiedy mnie odwiedzasz? – kobieta nie mogła wprost w to uwierzyć. Co się dzieje z tym światem? Jej własna matka postanowiła zrobić jej niespodziankę.
- Twój narzeczony coś ode mnie pożyczył i mi tego nie oddał. – odpowiedziała wchodząc do środka.
- Błagam powiedz, że to nie te czerwone stringi, które znalazłam w jego rzeczach.
Luiza spojrzała na nią zdziwiona.
- Nie to nie to. Ale jeśli rzeczywiście ma w swoich rzeczach czerwone stringi to powinnaś poważnie się zastanowić nad nim … lub nad sobą. Skoro nosi takie rzeczy.
Christina roześmiała się.
- W takim razie muszą być moje.
- A może innej kobiety? – Luiza uniosła do góry jedną brew.
- Nie. Sean myśli, że w sypialni zainstalowałam kamery. – odpowiedziała rozbawiona. – To nie prawda ale … jeśli okaże się, że stringi nie należą do mnie to naprawdę muszę poważnie się nad tym zastanowić. – dodała.
- Nie przedłużajmy naszej pogawędki. Ani ja ciebie nie lubię ani ty mnie. – powiedziała Luiza a Christina miała ochotę się roześmiać. Która matka tak mówi do własnego dziecka? Na szczęście zdążyła się przyzwyczaić. – Pożyczył ode mnie pewną książkę.
- Jaki nosiła tytuł?
- „1000 sposób na udane życie seksualne”. – odpowiedziała a Christina o mało co się nie opluła.
- Mamo serio?
- No co? To nie mój narzeczony pożycza takie książki od własnej teściowej. Z nim naprawdę jest cos nie tak.
Kobieta wywróciła oczami.
- Dobrze. Pójdę poszukać.
Potem udała się na górę i weszła do ich wspólnej sypialni. Jej matka naprawdę jest specyficzna ale w jakiś sposób ją kochała. Obawiała się, że Luiza nie żartowała z tym „Nie lubię cię”. „Gdzie Sean mógł położyć taką książkę?” – zaczęła się zastanawiać i nagle przyszło jej coś do głowy. Uklękła i zajrzała pod łóżko. Było ciemno więc nie mogła zobaczyć czy coś się tam znajduje czy nie. Wyciągnęła więc rękę i poczuła coś prostokątnego. Zadowolona wyciągnęła tą rzecz jednak to nie przypominało w żadnym wypadku książki. To był czarny notatnik! Zmarszczyła brwi. Pomyślała, że to jego prywatny dziennik w którym zapisuje swoje przemyślenia. Chciała go odłożyć na miejsce ale coś jej nie pozwalało. Nie. Nie może tego przeczytać. A jeśli pisze tam coś czego nie chce wiedzieć? Za 2 miesiące się pobierają. A naprawdę kiedy dwoje ludzi bierze ślub to wskazane byłoby gdyby się kochali. A jej uczucia mogą się zmienić kiedy naprzykład przeczyta w tym notatniku, że Sean nigdy nie traktował jej poważnie albo, że jest kiepska w łóżku. Trzymając cały czas notatnik w dłoni zaczęła szukać książki po którą przyszła Luiza. Otworzyła szufladę w której jej narzeczony trzymał skarpetki!  Bingo! Wyciągnęła ją i zbiegła na dół oddając zgubę Luizie.
- A to? Co to jest? – zapytała wskazując palcem na notatnik, który Christina trzymała w dłoni.
- Znalazłam to pod łóżkiem. – odpowiedziała.
- Myślisz, że Seanowi tak z tobą źle, że postanowił wyżalić się dziennikowi? – posłała jej współczujące spojrzenie.
- Nie, nie myślałam tak. Do tej chwili. – powiedziała i załamana usiadła na kanapie. -  A co jeśli masz rację?
- Sean jest jaki jest ale widzę, że cię kocha. Po za tym czasami się mylę. No i co z tego, że przewidziałam rozstanie Miley Cyrus i Liama Hemsworth'a? Albo, że domyśliłam się imienia dziecka Williama i Kate? Lub, że jako nastolatka pracowałam jako wróżka przepowiadająca przyszłość?
Christina posłała jej zabójcze spojrzenie wiec Luiza przestała gadać.
- Myślisz, że powinnam sprawdzić co tam jest?
- Myślę, że tak. – usiadła obok niej. – Jeśli pisze o tobie okropne rzeczy to masz jeszcze szansę odwołać ślub a jeśli jest to coś miłego to z większą ochotą za niego wyjdziesz.
- Problem w tym, ze ja nie chcę odwoływać ślubu…
- Jeśli napisał o tobie coś okropnego to uwierz mi. Sean sam go odwoła. – Luiza uśmiechnęła się jej stronę szeroko. – No, otwórz go.
Christina wzięła głęboki oddech.
- Zgoda.
                                                                       ***
Megan i Zayn siedzieli w kawiarni i pili cappuccino. To wyjście było pomysłem Meg, co zaskoczyło Zayna, ponieważ dziewczyna zwykle wolała przesiadywać w domu ale z ochotą się zgodził. Pomyślał, że dziewczyna zaaklimatyzowała się w mieście i teraz będzie już tylko lepiej.
- Wyglądasz dzisiaj ślicznie. – odezwał się nagle Malik na co Megan uśmiechnęła się słodko. – I masz piankę nad górną wargą. – roześmiał się nagle.
- Wypadek przy pracy. – odpowiedziała wesoło wycierając się. – Skąd ten komplement?
- Bo jesteś śliczna. – powiedział to tak jakby to było oczywiste. Dziewczyna ciężko westchnęła.
- Nie prawda. Jesteś fatalnym kłamcą.
- Ty też. – uśmiechnął się do niej. – Dzisiaj jako choreografka poszło ci całkiem nie źle. Nawet Louis pochwalił twoją pracę.
- To nie zmienia faktu, że początki miałam beznadziejne. – powiedziała spuszczając głowę.
- Hej! To było dawno. – rzekł. – I nie prawda. – dodał ze śmiechem.
- Chciałbyś pójść do wesołego miasteczka? – zmieniła temat. To pytanie zaskoczyło na tyle Zayna, że nie wiedział co powiedzieć. Bo od kiedy Megan chce robić tyle rzeczy? Normalnie siedziałaby w domu mówiąc, ze jest zmęczona pracą. Dzisiaj jednak chyba miała swój dobry dzień. Te przeprosiny Louisa najwyraźniej coś w niej zmieniły albo to sam Zayn coś zmienił…
- Jasne. – odparł po dłuższej chwili milczenia. – Jestem zaskoczony, że to proponujesz. Nie ukrywam. – roześmiał się. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Po prostu mam dzisiaj taką ochotę. To wszystko.
- W porządku. Jestem zaskoczony ale w pozytywnym sensie oczywiście. – sprostował na wszelki wypadek gdyby dziewczyna źle odebrała jego słowa.
- Świetnie. – uśmiechnęła się. – Więc dopij cappuccino i idziemy.
                                                                       ***
Karen, Juliette i Niall postanowili wybrać się na spacer. Dawno nie spędzali razem czasu więc postanowili to zmienić. Udali się do parku aby powdychać świeże powietrze i sprawdzić jak postępują prace mające na celu odnowienia go, gdyż jakiś tydzień temu Christina wspomniała o tym ale nigdy Karen nie miała czasu tam iść. Pomyślała, że dzisiaj będzie idealny dzień.
- Mówiłem, że lepsza byłaby pizzeria. – powiedział Horan na co przyjaciółki wywróciły oczami.
- Przydałaby ci się dieta. – rzekła Juliette na co Nialler posłał jej zdziwione spojrzenie.
- Przecież jestem chudy! Sugerujesz, że tak nie jest? – spojrzał na nią z wyrzutem.
- Przepraszam, źle to ujęłam. Odwyk! Bo jesteś uzależniony od jedzenia. – powiedziała dziewczyna na co Karen zachichotała. Oni byli tacy słodcy. Chciała mieć w sumie takiego chłopaka jak Niall, którego jedynym problemem jest fakt, że nie ma co zjeść a nie wiecznie problemiastego Louisa, który ma tak poważne problemy jak na przykład dziecko!
Nagle zauważyli najpiękniejszego chłopaka jakiego ziemia nosiła! Był wysokim brunetem o brązowych oczach ubrany w długi szary płaszcz z psem uwięzionym na smyczy.
- Wow. Chyba się zakochałam. – powiedziała Jul i wtedy Niall się otrząsnął i spojrzał na swoją dziewczynę z oburzeniem.
- Nie żebyś miała chłopaka, który gra w sławnym zespole One direction. – odpowiedział z sarkazmem. Blondynka wywróciła oczami i machnęła nie dbale dłonią.
- Zobacz jak on wygląda i powiedz to jeszcze raz.
Niall miał ochotę na nią nawrzeszczeć, ponieważ czuł się odsunięty ale poszedł za jej radą i ponownie przyjrzał się chłopakowi. Nie ma co ukrywać -  był śliczny.
- Masz chłopaka, który gra w sławnym zespole One direction. – powtórzył dumnie Horan po czym po chwili dodał: - Ale ten koleś to ciacho. – wskazał na niego palcem wskazującym.
- Czemu muszę mieć ciebie? Poderwałabym go. – powiedziała z wyrzutem Jul.
- Ja też żałuję, ze mam ciebie. Inaczej wskoczyłbym już dawno do łóżka Demi Lovato.
- To nie było zabawne. – odparła urażonym tonem na co Niall zachichotał.
- Ale ja za to jestem wolna! – powiedziała podekscytowanym tonem Karen. – Mogę z nim poflirtować.
- Czekaj… nie jesteś czasem zakochana w Louisie? – przypomniała jej Juliette.
- Mówisz tak bo jesteś zazdrosna. – powiedziała obrażonym tonem brunetka na co Jul prychnęła.
- Błagam. Mogłabym go mieć.
Karen roześmiała się jednak bez cienia wesołości, był to raczej gorzki śmiech.
- Może gdyby moja cudowna mama mnie nie urodziła. – rzekła dumnie zdmuchując efektownie grzywkę z oczu.
- Okej. A więc załóżmy się o niego. – powiedziała Juliette z szerokim uśmiechem. – Najpierw pójdziesz ty a potem ja. Tej której uda się zdobyć numer telefonu wygrywa. Zgoda?
- Zgoda. – powiedziała Karen stanowczym tonem i uścisnęła dłoń swojej przyjaciółki.
- Zaraz… a jeśli da wam obu numer telefonu? – zdziwił się Niall.
- To nie możliwe. – odpowiedziała skromnie brunetka na co Jul wywróciła oczami pchając ją w jego stronę mówiąc:
- Nie gadaj tyle tylko idź.
Niall czuł, że ta rywalizacja nie skończy się dla nich dobrze…
                                                                       ***
Christina przejrzała cały dziennik ale o dziwo nie znalazła tam nic podejrzanego! Była bardzo szczęśliwa, że Sean nie prowadzi specjalnego notatnika w którym żali się na swoją narzeczoną.
- To tylko numery telefonów. – powiedziała oddychając z ulgą. – Nic podejrzanego.
Luiza odpowiedziała zajadając się szaszłykami:
- Mylisz się moja droga. To numery telefonów jego byłych.
- Tak myślisz? – zapytała kobieta. – Patrica Spark? Nie znam takiej. Evelyn Johnson, Kate Williams, Josh Merlyn? O mój boże! Sean ma numer telefonu do chłopaka? Jakim cudem!? – wykrzyknęła.
- Gej. – powiedziała Luiza z pełnymi ustami. Christina wywróciła oczami.
- Przestań mamo. Musi być jakieś inne wytłumaczenie. Może to nie numery telefonów jego byłych dziewczyn?
- Więc po co miałby trzymać numery telefonów ludzi, których nie zna? – zauważyła słusznie Luiza. Christina musiala przyznać jej rację.
- Może był młody? Eksperymentował? To nie musi nic znaczyć. – rzekła chcąc się pocieszyć chodź miała ochotę wybuchnąć płaczem i zacząć krzyczeć. – Jedźmy dalej… Grace Libson, Paul Jenkins, Matt Clark, Jack Lawson…
- Coś dużo tych eksperymentów. – powiedziała Luiza jedząc w pełnym skupieniu szaszłyka.
- To, że ma numery telefonów obcych kolesi to nie znaczy, że… no wiesz… Sean jest… na pewno nie jest gejem, ponieważ znajdują się tu numery też kobiet ale…
- Żeby życie miało smaczek raz dziewczynka raz chłopaczek. – zacytowała Luiza.
- Dobry Boże! – krzyknęła kobieta wstając z kanapy. – Dlaczego zawsze mężczyźni z którymi chce się związać pożądają innych mężczyzn!? – ponownie usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach.
- To nie koniec świata. Jest biseksualny. Można z tym żyć.
- John też był bi! I co? Po ślubie nagle stał się 100 procentowym gejem! To ja tak działam na mężczyzn, rozumiesz? Przy mnie stają się bardziej kobiecy i czują, że potrzebna im męska ręka.
- Jesteś za bardzo kobieca. – zauważyła Luiza. – Musisz być mężczyzną w tym związku aby Sean cię nie zostawił.
- Ale mnie pasuje bycie kobietą w tym związku. – odparła kobieta.
- Kochanie, niektóre związki wymagają poświęcenia. – rzekła jej matka głaszcząc ją po ramieniu. – A tak by the way, masz jeszcze szaszłyki?
                                                                       ***
Karen cała w stresie podeszła do chłopaka. Jeszcze nigdy nikogo nie podrywała. Zawsze ją podrywali. Nie wiedziała nawet co ma zacząć mówić? Ale to musi być na tyle dobra gadka aby chłopak zdecydował jej się dać numer telefonu. Musiała to zrobić aby udowodnić Juliette, ze nie szczyciła się po nic.
- Cześć. – powiedziała siadając obok chłopaka na ławce. – Mogę się przysiąść? – zganiła się po tych słowach w myślach, ponieważ już to zrobiła. Stres robi swoje. Zachowuje się jak totalna i absolutna kretynka.
- Już to zrobiłaś. – powiedział chłopak z szerokim uśmiechem. – I cześć.
- Łady piesek. Jak się wabi? – zapytała patrząc na niego ale zwierzak tylko zaczął warczeć. Karen nieco się wystraszyła i odskoczyła.
- Nie przejmuj się. Nie lubi obcych. – odparł spokojnie. – Lucky.
- Lucky? Skąd to imię?
- Bo przynosi mi szczęście, proste. – odpowiedział ze śmiechem. – Jestem William.
- William? – zdziwiła się Karen. Przez moment nie wiedziała co powiedzieć, ponieważ strasznie przypomniał jej się w tym momencie Louis. Cholera! To było jego drugie imię. Zawsze musi jej się trafić właśnie coś takiego.
- Coś nie tak?
- Nie, nie. Wszystko w porządku. – uśmiechnęła się. – Jak ten książę od Kate wiesz…
- Nie mów, że masz na imię Kate. – powiedział rozbawionym tonem.
- Nie ale też na „K” Karen.
- Super.
Przez moment siedzieli w krępującej ciszy. Karen zastanawiała się co powinna powiedzieć? Zapytać go dlaczego przyszedł do parku albo ile zamierza tu posiedzieć jeszcze? Tak się przejmowała tą ciszą, że chyba zaczęła za dużo gadać…
- Tak właściwie to nie zdziwiło mnie twoje imię ze względu na księcia Williama… - zaczęła.
- Nie? – spojrzał na nią unosząc brew.
- Nie. – przytaknęła. – Mój były chłopak miał tak na drugie. I przypomniałeś mi go.
- Och…
- Nie myśl sobie, że jesteś do niego podobny względem wyglądu czy charakteru. Nie, nie. – potrzasnęła głową. – Po prostu wiesz, to imię i… te sprawy.
- Aha. – wydukał chłopak nie wiedząc co ma powiedzieć? Ta dziewczyna wydała mu się nieco dziwna.
- Pewnie cię odstraszyłam i masz ochotę stąd uciec, co? – zaśmiała się Karen.
- Trochę. – powiedział szczerze.
- Nie jestem taka na co dzień. Po prostu ja i Louis mieliśmy ostatnio gorszy czas. Dziewczyną z którą kiedyś uprawiał nałogowo seks przyznała mu , ze jest z nim w ciąży. Ja nie mogłam się z tym pogodzić i zerwaliśmy. Dopiero potem okazało się, że to jednak nie było jego dziecko ale jakoś… nie potrafiliśmy do siebie wrócić. Mamy się spotkać w sierpniu na balkonie ale nie wiem czy tam iść. Co o tym sądzisz? – spojrzała na twarz przerażonego chłopaka.
- Sądzę, że… - urwał nie wiedząc co powiedzieć. – Pogoda jest cudowna. – dokończył. Karen zganiła siebie w myślach. Wszystko zepsuła! I to oczywiście jak zwykle wina Louisa! Cały czas chodzi w jej myślach.
- Pójdę już. – zdecydowała wstając z ławki.
- Dziękuje. – chłopak spojrzał na nią z wdzięcznością.
Karen podbiegła do Nialla i Juliette a jej przyjaciółka spojrzała na nią z cwanym uśmieszkiem. Dobrze wiedziała, że jej nie poszło, gdyż Karen się nie uśmiechała.
- I co? Nie masz numeru telefonu? – powiedziała z wyższością.
- To wszystko wina Louisa! – krzyknęła wściekła.
- Przecież go tu nawet nie ma. – zauważył Niall.
- On jest tak beznadziejnym przypadkiem, że nawet jak go nie ma to i tak jest jego wina. – powiedziała Karen zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Dobra dzieciaczki. Teraz moja kolej. – rzekła blondynka i skierowała się w stronę cudownego chłopaka. Nie stresowała się tak bardzo jak Karen, gdyż i tak nie mogła przegrać. Albo będzie remis albo wygra. Usiadła obok chłopaka na ławce i wzięła głęboki oddech. Musi coś powiedzieć, zaraz, teraz…
- Juliette. – wyciągnęła w jego stronę dłoń. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Jeszcze nigdy nie w ciągu 5 minut podrywany tyle razy.
- William. – odpowiedział a Jul o mało co nie parsknęła śmiechem. Już wiedziała dlaczego to była wina Louisa. Ona jednak nie robiła z tego takiego problemu jak Karen. Miała aktualnie gdzieś imię tego chłopaka. I tak by do niego nie zadzwoniła. Liczył się tylko ten głupi numer telefonu.
- Czy przed chwilą nie rozmawiałeś z jakąś brunetką? – zapytała udając, że nie ma pojęcia o kogo chodzi.
- Ta co się darła „To wszystko wina Louisa”? Tak. Rozmawiałem z nią. – odpowiedział.
- Podobno ma problemy psychiczne. – powiedziała blondynka. – Nie wiem dokładnie, ponieważ nie kolegują się z psycholami ale chodzą takie plotki.
- Och. – westchnął chłopak. Nie miał ochoty kolejny raz wysłuchiwać jakiś dziwnych opowieści. – To źle.
- Bardzo źle. Ale cóż jej się dziwić? Rzucił ją chłopak bo zdradziła go z jego najlepszym przyjacielem a właściwie dwoma najlepszymi przyjaciółmi. Jest straszną alkoholiczką i ćpunką. Nie wie co robi! Raz obudziła się kompletnie naga w łazience jakiegoś starego playboya!
- Um, wiesz co? Chyba już pójdę. Na razie. – chłopak wstał z ławki i zaczął iść przed siebie. Juliette ciężko westchnęła i z miną zbitego psa wróciła do przyjaciół.
- Nie zdobyłaś numery telefonu? Jaka szkoda. – powiedziała Karen udając, że jej smutno. Jul pokazała jej język na co brunetka się roześmiała. Nie wierzyła, że naprawdę rywalizowały o chłopaka, którego nawet nie znały. Chciała przeprosić przyjaciółkę ale ten sam chłopak podszedł do nich z wyciągniętą ręką na której był numer telefonu! Obie wstrzymały oddech! To by znaczyło, że jedna z nich naprawdę mu się spodobała i chce się z nią umówić.
- Zadzwoń. – powiedział William dając karteczkę Niallowi! Ten wziął ją z rozdziawioną buzią. Nie wiedział co ma zrobić? Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się być poderwanym przez chłopaka. – Och a tobie Karen współczuje problemów psychicznych i z alkoholem. – dodał chłopak i odszedł. Brunetka spojrzała groźnie na Juliette, która miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- Przepraszam. – wydukała. – Nie wiedziałam co mówię. Nie myślę tak o tobie, naprawdę. Po prostu…. Czasem za dużo gadam. To moja największa wada. – spuściła głowę. – wybaczysz mi?
- Nie wiem. – odpowiedziała Karen ostrym tonem. – Grałaś nie fair.
- Och! I tak nie dał ci tego głupiego numeru tylko mojemu chłopakowi! – krzyknęła Jul. – Zadzwonisz? – spojrzała na Nialla.
- Nie. No co ty? – popatrzył na nią jak na wariatkę. – Nie jestem gejem.
- Dla takiego ciacha każdy by został gejem! – powiedziała Juliette. – Ale to miłe, że jesteś mi wierny i nie masz w swojej psychicznej główce gejowskich myśli. – dziewczyna objęła go ramieniem a Karen zaczęła się zastanawiać czy Juliette naprawdę jest taka głupia czy tylko udaje?
                                                                       ***
Christina w zdenerwowaniu czekała na Seana, który nie pojawiał się już jakiś czas. Musiała z nim jak najszybciej porozmawiać o tym notatniku. Bała się, że to okaże się prawdą i jej przyszły mąż naprawdę romansował z mężczyznami. Zawsze miała go za 100 procentowego hetero, nie brała nawet pod uwagę, że może być bi. W sumie rozmawiała go dlaczego nie przyznał się. W show biznesie nie warto mówić takich rzeczy, gdyż dziennikarze zjedzą cię żywcem. Usłyszała jak ktoś otwiera drzwi. To musiał być Sean. Z walącym sercem czekała aż wejdzie do salonu.
- Christina? A ty jeszcze nie śpisz? – zapytał wchodząc do pomieszczenia.
- Jak widać nie. Gdzie byłeś? – spytała ostro. – Pewnie szwendałeś się po gejowskich klubach ze swoimi przyjaciółmi gejami.  
- O czym ty gadasz? – Sean najwyraźniej był nieco pijany, gdyż chwiał się na nogach ale nie na tyle aby zupełnie nie kontaktować. – Jestem zmęczony. Możemy porozmawiać o tym jutro?
- Nie, nie możemy. To ważne dla mnie aby w tej chwili poznać odpowiedź. – powiedziała i wzięła głęboki oddech. – Czy pociągają cię mężczyźni?
- Co? – mężczyzna roześmiał się. – Bo kiedyś w programie rozrywkowym pocałowałem James’a Cordena? Kochanie, on całuje wszystkich. Nazywamy go „całuśny pedałek” chodź w rzeczywistości ma narzeczoną. – dodał z rozbawieniem.
- O mój boże! – kobieta aż wstała z miejsca. – Nigdy o tym nie wspominałeś. A więc pociągają cię mężczyźni?
- Upiłaś się? Jasne, że nie. Skąd te informacje?
Christina w pewien sposób odetchnęła z ulgą ale zaczęła się zastanawiać nad tym dziwnym dziennikiem. Wzięła go więc z komody i rzuciła w stronę Sean’a.
- Stąd. Są tam numery telefonów do jakiś mężczyzn. A z racji tego, że w tym notatniku zapisujesz numery swoich byłych to…
- Przeglądałaś moje prywatne sprawy? – oburzył się.
- Nie. Natrafiłam na to przypadkiem i… moja matka zmusiła mnie abym to przejrzała! To nie moja wina! – krzyknęła. – A teraz tłumacz się.
- Po pierwsze: to nie numery telefonów moich byłych dziewczyn. A po drugie: na drugi raz radzę nie przeglądać moich rzeczy. A po trzecie: to numery telefonów osób z którymi pracowałem. Naprawdę nie zdziwiło cię, że tam króluje nazwisko Johnny’ego Deppa? Myślałaś, że z nim też mam romans? – roześmiał się. Christina zmarszczyła brwi.
- Nawet tego nie zauważyłam. – wytłumaczyła się. – No i muszę cię przeprosić. Nie powinnam była tego robić. Ale naprawdę pracowałeś z Jonny’m Deppem?
- Yup. – przytaknął. – Spoko koleś. Mamy w planach zrobić skecz w przyszłym roku w programie „Chatty man”.
Christina uśmiechnęła się i usiadła swojemu narzeczonemu na kolanach.
- Cieszę się, że zupełnie nie pociągają cię mężczyźni.
- Wiesz, że ja też? – uśmiechnął się.
                                                                       ***
Zayn i Megan spędzili cudowny czas w wesołym miasteczku. Malik bawił się tam jak nigdy. Tylko Meg wydawała się w pewnych momentach przygaszona ale po kilku minutach uśmiechała się i mówiła, że wszystko jest w porządku. Gdy ta dwójka wróciła do jej apartamentu Zayn po pocałowaniu jej w usta chciał iść do domu ale dziewczyna go zatrzymała i powiedziała, że chciałby aby został na noc. Chłopak się zgodził i tak oto przeżyli cudowne chwile. Malik od dawna chciał się z nią przespać ale potem jakoś stracił do tego głowę po tych wszystkich wydarzeniach. Cieszył się, ze Megan w końcu się na to zgodziła…
Nad ranem obudził go dzwonek w telefonie. Zayn kompletnie zapomniał, że dzisiaj jest poniedziałek i musi pojawić się w szkole. Jakoś przetrwa ostatni tydzień. Potem wakacje i pełen luz. Otworzył oczy i obrócił się w stronę Megan chcąc pogłaskać ją po policzku i powiedzieć jak było wspaniale i, że chce to powtórzyć. Jednak o dziwo! Nie zastał jej tam. Zdziwiony zmarszczył brwi. Może poszła zrobić śniadanie? Odkrył się i wstał z łóżka po czym założył leżące na podłodze bokserki i poszedł w kierunku kuchni. Jednak i tam dziewczyny nie było! Jego kolejna myśl: pewnie poszła do sklepu coś kupić na śniadanie. Na pewno zaraz wróci.
Wyjął telefon z kieszeni aby do niej zadzwonić ale wtedy zobaczył jakąś karteczkę leżącą na kuchennym blacie. Podszedł tam i wziął kawałek papieru do ręki po czym zaczął czytać.
Drogi Zaynie!
Po pierwsze: proszę nie znienawidź mnie za to, gdyż ja już sama siebie dostatecznie mocno nienawidzę.
Wczorajszy dzień był cudowny i nigdy go nie zapomnę a ta noc… nie masz pojęcia jak bardzo chciałabym ją powtórzyć. Byłeś taki delikatny i czuły. Nigdy żaden chłopak nie traktował mnie tak jak ty. Jestem ci za to bardzo wdzięczna. Jednak jak zapewne teraz się domyślasz wczorajszy dzień był tak jakby pożegnaniem o którym ty niestety nie wiedziałeś… nie mówiłam ci nic, ponieważ chciałam abyś bawił się jak najlepiej i uśmiechał bo widząc twój uśmiech byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Wiem, że gdybyś znał prawdę byłbyś smutny i przygaszony a nie cierpię cię widzieć takiego.
Jednak są pewne sprawy o których nie miałeś pojęcia a ja nie miałam serca ci mówić. To co ci powiedziałam w szpitalu dzień po wypadku samochodowym było prawdą ale nie całą… Zayn, moja mama zmarła na raka i dowiedziałam się, że jest duże prawdopodobieństwo, że ja też go mam. Nie chciałam robić badań, ponieważ nie obchodziło mnie to czy jestem chora czy nie. Nie chciałam się i tak leczyć, gdyż nie miałam dla kogo.
Ale ty uświadomiłeś mi, ze jest inaczej. I teraz chcę żyć. Chcę wyzdrowieć. Bo mam dla kogo.
Dla ciebie, kochanie.
Wróciłam do rodzinnej miejscowości i chcę dowiedzieć się czy mogę mieć raka  i jeśli tak to chcę go pokonać. Jeśli mi się uda – wrócę do ciebie.
A jeśli nie… niech ten dzień pozostanie na zawsze w twej pamięci.
Bo chcę abyś taką mnie zapamiętał.
Kocham, Megan.
                                                                       KONIEC
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam ale musiałam po poprawiać oceny na koniec roku szkolnego i niestety nie mogłam znaleźć dla was chwilki! W tym tygodniu byłam chora więc wzięłam się za pisanie odcinka i tak oto powstał!
Na początku pewnie wydawał wam się zabawny i myśleliście, że tak pozostanie do końca, co? Musicie się przyzwyczaić, że lubię zaskakiwać i nie cierpię banalnych zakończeń, nawet jeśli podczas czytania mojego bloga odnieśliście inne wrażenie.
Miałam już od kilku odcinków taki pomysł na Megan a ja nienawidzę zmieniać moich postanowień nawet jeśli nie podobają się ani wam ani mnie ;).
Zostawcie po sobie komentarz. Sprawcie mi tą małą radość!
Mam już pomysł na 129 odcinek i nie będzie tak tragicznie tylko za jedną a właściwie dwie rzeczy możecie być na mnie źli. Dotyczą one dwóch par, które były razem ale już nie są haha. Chyba za dużo napisałam ale i tak wątpię abyście domyślili się co ja tam wymyśliłam.
Co do Zayn’a i Megan nie będzie ani bajkowo ani kolorowo ale nie powiedziane, że ich historia nie skończy się dobrze, who knows? Jeszcze wszystko może się pozmieniać.
Odcinek pojawi się jeśli będzie w miarę dużo komentarzy. Bo nie dodam gdy będą 2 lub 3 haha.
Jeśli macie pytania kiedy nowy odcinek lub chcielibyście dowiedzieć się czegoś o mnie lub nowym ff zadajcie pytania na asku na którym jestem codziennie:
http://ask.fm/Aleksia245
Do zobaczenia!

9 komentarzy:

  1. Wczoraj były moje urodziny . . . Super prezent !!!

    Sara xx. ❤❗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego najlepszego kochana ♥
      Życzę ci spełnienia marzeń, spotkania 1D, innych swoich idoli lub żeby dali ci chociaż follow na TT jeśli masz :).

      Usuń
  2. Zajebisty czekam na następny z niecierpliwością. Przepraszam, że taki krótki komentarz, ale jestem na fonie :/
    Zoey

    OdpowiedzUsuń
  3. jak czytałam na końcu ten list Megan, to byłam ciekawa reakcji Zayn'a na ten list, a tu dupa,się nie dowiedziałam :D

    dawaj szybciutko nexta, bo z ciekawości siedzę jak na szpilkach :D


    @si@9919

    P.S. ja piszę z anonima, bo nie mam konta Google :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam dać jego reakcję ale stwierdziłam, że tak będzie bardziej tajemniczo :) reakcja Zayna cię zaskoczy :D a może nie?

      Usuń
    2. kobieto weź nie trzymaj mnie w niepewności :D wystarczy mi, że na wyniki matury czekam :P hahah :D ale obstawiam, że Zayn się załamie,a potem zacznie jej szukać :)


      @si@9919

      Usuń
    3. Jezusie przenajświętszy. Rozdział biopsji *-* Czekam na następny
      / Lola S.

      Usuń
  4. Wspaniały odcinek, gdy czytałam ten list od Megan to byłam mega zdziwiona i prawie się poryczałam oby nie miała raka, biedny Zayn znowu sam :( William był przezabawny i jeszcze Christina ze swoją matką XD Uwielbiam twojego bloga i nadal nie mogę znieść myśli, że to już końcowe odcinki :'(
    Życzę ci duuuużo weny i z niecierpliwością czekam na next ;*****
    Julia^^

    OdpowiedzUsuń