Christina
po południu usłyszała pukanie do drzwi więc jak najszybciej poszła otworzyć.
Prezentowała się dzisiaj w miarę okej. Ostatnie dni były dla niej wyjątkowo
ciężkie zważywszy na fakt, że ślub zbliżał się coraz bardziej. Już nie długo
będzie zakończenie roku. Zastanawiała się czy jej syn zda i dostanie świadectwo.
Dobrze wiedziała, że na tym etapie zakończy się jego nauka i nie pójdzie już na
studia. Zresztą nie będzie miał na to czasu.
-
Mama? – zapytała zaskoczona. – Co ty tu
robisz? Od kiedy mnie odwiedzasz? – kobieta nie mogła wprost w to uwierzyć. Co
się dzieje z tym światem? Jej własna matka postanowiła zrobić jej
niespodziankę.
-
Twój narzeczony coś ode mnie pożyczył i mi tego nie oddał. – odpowiedziała
wchodząc do środka.
-
Błagam powiedz, że to nie te czerwone stringi, które znalazłam w jego rzeczach.
Luiza
spojrzała na nią zdziwiona.
-
Nie to nie to. Ale jeśli rzeczywiście ma w swoich rzeczach czerwone stringi to
powinnaś poważnie się zastanowić nad nim … lub nad sobą. Skoro nosi takie
rzeczy.
Christina
roześmiała się.
-
W takim razie muszą być moje.
-
A może innej kobiety? – Luiza uniosła do góry jedną brew.
-
Nie. Sean myśli, że w sypialni zainstalowałam kamery. – odpowiedziała
rozbawiona. – To nie prawda ale … jeśli okaże się, że stringi nie należą do
mnie to naprawdę muszę poważnie się nad tym zastanowić. – dodała.
-
Nie przedłużajmy naszej pogawędki. Ani ja ciebie nie lubię ani ty mnie. –
powiedziała Luiza a Christina miała ochotę się roześmiać. Która matka tak mówi
do własnego dziecka? Na szczęście zdążyła się przyzwyczaić. – Pożyczył ode mnie
pewną książkę.
-
Jaki nosiła tytuł?
-
„1000 sposób na udane życie seksualne”. – odpowiedziała a Christina o mało co
się nie opluła.
-
Mamo serio?
-
No co? To nie mój narzeczony pożycza takie książki od własnej teściowej. Z nim
naprawdę jest cos nie tak.
Kobieta
wywróciła oczami.
-
Dobrze. Pójdę poszukać.
Potem
udała się na górę i weszła do ich wspólnej sypialni. Jej matka naprawdę jest
specyficzna ale w jakiś sposób ją kochała. Obawiała się, że Luiza nie żartowała z
tym „Nie lubię cię”. „Gdzie Sean mógł położyć taką książkę?” – zaczęła się
zastanawiać i nagle przyszło jej coś do głowy. Uklękła i zajrzała pod łóżko.
Było ciemno więc nie mogła zobaczyć czy coś się tam znajduje czy nie.
Wyciągnęła więc rękę i poczuła coś prostokątnego. Zadowolona wyciągnęła tą
rzecz jednak to nie przypominało w żadnym wypadku książki. To był czarny
notatnik! Zmarszczyła brwi. Pomyślała, że to jego prywatny dziennik w którym
zapisuje swoje przemyślenia. Chciała go odłożyć na miejsce ale coś jej nie
pozwalało. Nie. Nie może tego przeczytać. A jeśli pisze tam coś czego nie chce
wiedzieć? Za 2 miesiące się pobierają. A naprawdę kiedy dwoje ludzi bierze ślub
to wskazane byłoby gdyby się kochali. A jej uczucia mogą się zmienić kiedy naprzykład
przeczyta w tym notatniku, że Sean nigdy nie traktował jej poważnie albo, że jest
kiepska w łóżku. Trzymając cały czas notatnik w dłoni zaczęła szukać książki po
którą przyszła Luiza. Otworzyła szufladę w której jej narzeczony trzymał
skarpetki! Bingo! Wyciągnęła ją i
zbiegła na dół oddając zgubę Luizie.
-
A to? Co to jest? – zapytała wskazując palcem na notatnik, który Christina
trzymała w dłoni.
-
Znalazłam to pod łóżkiem. – odpowiedziała.
-
Myślisz, że Seanowi tak z tobą źle, że postanowił wyżalić się dziennikowi? –
posłała jej współczujące spojrzenie.
-
Nie, nie myślałam tak. Do tej chwili. – powiedziała i załamana usiadła na
kanapie. - A co jeśli masz rację?
-
Sean jest jaki jest ale widzę, że cię kocha. Po za tym czasami się mylę. No i
co z tego, że przewidziałam rozstanie Miley Cyrus i Liama Hemsworth'a? Albo, że
domyśliłam się imienia dziecka Williama i Kate? Lub, że jako nastolatka
pracowałam jako wróżka przepowiadająca przyszłość?
Christina
posłała jej zabójcze spojrzenie wiec Luiza przestała gadać.
-
Myślisz, że powinnam sprawdzić co tam jest?
-
Myślę, że tak. – usiadła obok niej. – Jeśli pisze o tobie okropne rzeczy to
masz jeszcze szansę odwołać ślub a jeśli jest to coś miłego to z większą ochotą
za niego wyjdziesz.
-
Problem w tym, ze ja nie chcę odwoływać ślubu…
-
Jeśli napisał o tobie coś okropnego to uwierz mi. Sean sam go odwoła. – Luiza
uśmiechnęła się jej stronę szeroko. – No, otwórz go.
Christina
wzięła głęboki oddech.
-
Zgoda.
***
Megan
i Zayn siedzieli w kawiarni i pili cappuccino. To wyjście było pomysłem Meg, co
zaskoczyło Zayna, ponieważ dziewczyna zwykle wolała przesiadywać w domu ale z
ochotą się zgodził. Pomyślał, że dziewczyna zaaklimatyzowała się w mieście i
teraz będzie już tylko lepiej.
-
Wyglądasz dzisiaj ślicznie. – odezwał się nagle Malik na co Megan uśmiechnęła
się słodko. – I masz piankę nad górną wargą. – roześmiał się nagle.
-
Wypadek przy pracy. – odpowiedziała wesoło wycierając się. – Skąd ten
komplement?
-
Bo jesteś śliczna. – powiedział to tak jakby to było oczywiste. Dziewczyna
ciężko westchnęła.
-
Nie prawda. Jesteś fatalnym kłamcą.
-
Ty też. – uśmiechnął się do niej. – Dzisiaj jako choreografka poszło ci całkiem
nie źle. Nawet Louis pochwalił twoją pracę.
-
To nie zmienia faktu, że początki miałam beznadziejne. – powiedziała
spuszczając głowę.
-
Hej! To było dawno. – rzekł. – I nie prawda. – dodał ze śmiechem.
-
Chciałbyś pójść do wesołego miasteczka? – zmieniła temat. To pytanie zaskoczyło
na tyle Zayna, że nie wiedział co powiedzieć. Bo od kiedy Megan chce robić tyle
rzeczy? Normalnie siedziałaby w domu mówiąc, ze jest zmęczona pracą. Dzisiaj
jednak chyba miała swój dobry dzień. Te przeprosiny Louisa najwyraźniej coś w
niej zmieniły albo to sam Zayn coś zmienił…
-
Jasne. – odparł po dłuższej chwili milczenia. – Jestem zaskoczony, że to
proponujesz. Nie ukrywam. – roześmiał się. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-
Po prostu mam dzisiaj taką ochotę. To wszystko.
-
W porządku. Jestem zaskoczony ale w pozytywnym sensie oczywiście. – sprostował
na wszelki wypadek gdyby dziewczyna źle odebrała jego słowa.
-
Świetnie. – uśmiechnęła się. – Więc dopij cappuccino i idziemy.
***
Karen,
Juliette i Niall postanowili wybrać się na spacer. Dawno nie spędzali razem
czasu więc postanowili to zmienić. Udali się do parku aby powdychać świeże
powietrze i sprawdzić jak postępują prace mające na celu odnowienia go, gdyż
jakiś tydzień temu Christina wspomniała o tym ale nigdy Karen nie miała czasu
tam iść. Pomyślała, że dzisiaj będzie idealny dzień.
-
Mówiłem, że lepsza byłaby pizzeria. – powiedział Horan na co przyjaciółki
wywróciły oczami.
-
Przydałaby ci się dieta. – rzekła Juliette na co Nialler posłał jej zdziwione
spojrzenie.
-
Przecież jestem chudy! Sugerujesz, że tak nie jest? – spojrzał na nią z wyrzutem.
-
Przepraszam, źle to ujęłam. Odwyk! Bo jesteś uzależniony od jedzenia. –
powiedziała dziewczyna na co Karen zachichotała. Oni byli tacy słodcy. Chciała
mieć w sumie takiego chłopaka jak Niall, którego jedynym problemem jest fakt,
że nie ma co zjeść a nie wiecznie problemiastego Louisa, który ma tak poważne
problemy jak na przykład dziecko!
Nagle
zauważyli najpiękniejszego chłopaka jakiego ziemia nosiła! Był wysokim brunetem
o brązowych oczach ubrany w długi szary płaszcz z psem uwięzionym na smyczy.
-
Wow. Chyba się zakochałam. – powiedziała Jul i wtedy Niall się otrząsnął i
spojrzał na swoją dziewczynę z oburzeniem.
-
Nie żebyś miała chłopaka, który gra w sławnym zespole One direction. –
odpowiedział z sarkazmem. Blondynka wywróciła oczami i machnęła nie dbale
dłonią.
-
Zobacz jak on wygląda i powiedz to jeszcze raz.
Niall
miał ochotę na nią nawrzeszczeć, ponieważ czuł się odsunięty ale poszedł za jej
radą i ponownie przyjrzał się chłopakowi. Nie ma co ukrywać - był śliczny.
-
Masz chłopaka, który gra w sławnym zespole One direction. – powtórzył dumnie
Horan po czym po chwili dodał: - Ale ten koleś to ciacho. – wskazał na niego
palcem wskazującym.
-
Czemu muszę mieć ciebie? Poderwałabym go. – powiedziała z wyrzutem Jul.
-
Ja też żałuję, ze mam ciebie. Inaczej wskoczyłbym już dawno do łóżka Demi
Lovato.
-
To nie było zabawne. – odparła urażonym tonem na co Niall zachichotał.
-
Ale ja za to jestem wolna! – powiedziała podekscytowanym tonem Karen. – Mogę z
nim poflirtować.
-
Czekaj… nie jesteś czasem zakochana w Louisie? – przypomniała jej Juliette.
-
Mówisz tak bo jesteś zazdrosna. – powiedziała obrażonym tonem brunetka na co
Jul prychnęła.
-
Błagam. Mogłabym go mieć.
Karen
roześmiała się jednak bez cienia wesołości, był to raczej gorzki śmiech.
-
Może gdyby moja cudowna mama mnie nie urodziła. – rzekła dumnie zdmuchując
efektownie grzywkę z oczu.
-
Okej. A więc załóżmy się o niego. – powiedziała Juliette z szerokim uśmiechem.
– Najpierw pójdziesz ty a potem ja. Tej której uda się zdobyć numer telefonu
wygrywa. Zgoda?
-
Zgoda. – powiedziała Karen stanowczym tonem i uścisnęła dłoń swojej
przyjaciółki.
-
Zaraz… a jeśli da wam obu numer telefonu? – zdziwił się Niall.
-
To nie możliwe. – odpowiedziała skromnie brunetka na co Jul wywróciła oczami
pchając ją w jego stronę mówiąc:
-
Nie gadaj tyle tylko idź.
Niall
czuł, że ta rywalizacja nie skończy się dla nich dobrze…
***
Christina
przejrzała cały dziennik ale o dziwo nie znalazła tam nic podejrzanego! Była
bardzo szczęśliwa, że Sean nie prowadzi specjalnego notatnika w którym żali się
na swoją narzeczoną.
-
To tylko numery telefonów. – powiedziała oddychając z ulgą. – Nic podejrzanego.
Luiza
odpowiedziała zajadając się szaszłykami:
-
Mylisz się moja droga. To numery telefonów jego byłych.
-
Tak myślisz? – zapytała kobieta. – Patrica Spark? Nie znam takiej. Evelyn
Johnson, Kate Williams, Josh Merlyn? O mój boże! Sean ma numer telefonu do
chłopaka? Jakim cudem!? – wykrzyknęła.
-
Gej. – powiedziała Luiza z pełnymi ustami. Christina wywróciła oczami.
-
Przestań mamo. Musi być jakieś inne wytłumaczenie. Może to nie numery telefonów
jego byłych dziewczyn?
-
Więc po co miałby trzymać numery telefonów ludzi, których nie zna? – zauważyła
słusznie Luiza. Christina musiala przyznać jej rację.
-
Może był młody? Eksperymentował? To nie musi nic znaczyć. – rzekła chcąc się
pocieszyć chodź miała ochotę wybuchnąć płaczem i zacząć krzyczeć. – Jedźmy
dalej… Grace Libson, Paul Jenkins, Matt Clark, Jack Lawson…
-
Coś dużo tych eksperymentów. – powiedziała Luiza jedząc w pełnym skupieniu
szaszłyka.
-
To, że ma numery telefonów obcych kolesi to nie znaczy, że… no wiesz… Sean
jest… na pewno nie jest gejem, ponieważ znajdują się tu numery też kobiet ale…
-
Żeby życie miało smaczek raz dziewczynka raz chłopaczek. – zacytowała Luiza.
-
Dobry Boże! – krzyknęła kobieta wstając z kanapy. – Dlaczego zawsze mężczyźni z
którymi chce się związać pożądają innych mężczyzn!? – ponownie usiadła na
kanapie i schowała twarz w dłoniach.
-
To nie koniec świata. Jest biseksualny. Można z tym żyć.
-
John też był bi! I co? Po ślubie nagle stał się 100 procentowym gejem! To ja
tak działam na mężczyzn, rozumiesz? Przy mnie stają się bardziej kobiecy i
czują, że potrzebna im męska ręka.
-
Jesteś za bardzo kobieca. – zauważyła Luiza. – Musisz być mężczyzną w tym
związku aby Sean cię nie zostawił.
-
Ale mnie pasuje bycie kobietą w tym związku. – odparła kobieta.
-
Kochanie, niektóre związki wymagają poświęcenia. – rzekła jej matka głaszcząc
ją po ramieniu. – A tak by the way, masz jeszcze szaszłyki?
***
Karen
cała w stresie podeszła do chłopaka. Jeszcze nigdy nikogo nie podrywała. Zawsze
ją podrywali. Nie wiedziała nawet co ma zacząć mówić? Ale to musi być na tyle
dobra gadka aby chłopak zdecydował jej się dać numer telefonu. Musiała to
zrobić aby udowodnić Juliette, ze nie szczyciła się po nic.
-
Cześć. – powiedziała siadając obok chłopaka na ławce. – Mogę się przysiąść? –
zganiła się po tych słowach w myślach, ponieważ już to zrobiła. Stres robi
swoje. Zachowuje się jak totalna i absolutna kretynka.
-
Już to zrobiłaś. – powiedział chłopak z szerokim uśmiechem. – I cześć.
-
Łady piesek. Jak się wabi? – zapytała patrząc na niego ale zwierzak tylko
zaczął warczeć. Karen nieco się wystraszyła i odskoczyła.
-
Nie przejmuj się. Nie lubi obcych. – odparł spokojnie. – Lucky.
-
Lucky? Skąd to imię?
-
Bo przynosi mi szczęście, proste. – odpowiedział ze śmiechem. – Jestem William.
-
William? – zdziwiła się Karen. Przez moment nie wiedziała co powiedzieć,
ponieważ strasznie przypomniał jej się w tym momencie Louis. Cholera! To było
jego drugie imię. Zawsze musi jej się trafić właśnie coś takiego.
-
Coś nie tak?
-
Nie, nie. Wszystko w porządku. – uśmiechnęła się. – Jak ten książę od Kate
wiesz…
-
Nie mów, że masz na imię Kate. – powiedział rozbawionym tonem.
-
Nie ale też na „K” Karen.
-
Super.
Przez
moment siedzieli w krępującej ciszy. Karen zastanawiała się co powinna
powiedzieć? Zapytać go dlaczego przyszedł do parku albo ile zamierza tu posiedzieć
jeszcze? Tak się przejmowała tą ciszą, że chyba zaczęła za dużo gadać…
-
Tak właściwie to nie zdziwiło mnie twoje imię ze względu na księcia Williama… -
zaczęła.
-
Nie? – spojrzał na nią unosząc brew.
-
Nie. – przytaknęła. – Mój były chłopak miał tak na drugie. I przypomniałeś mi
go.
-
Och…
-
Nie myśl sobie, że jesteś do niego podobny względem wyglądu czy charakteru.
Nie, nie. – potrzasnęła głową. – Po prostu wiesz, to imię i… te sprawy.
-
Aha. – wydukał chłopak nie wiedząc co ma powiedzieć? Ta dziewczyna wydała mu
się nieco dziwna.
-
Pewnie cię odstraszyłam i masz ochotę stąd uciec, co? – zaśmiała się Karen.
-
Trochę. – powiedział szczerze.
-
Nie jestem taka na co dzień. Po prostu ja i Louis mieliśmy ostatnio gorszy
czas. Dziewczyną z którą kiedyś uprawiał nałogowo seks przyznała mu , ze jest z
nim w ciąży. Ja nie mogłam się z tym pogodzić i zerwaliśmy. Dopiero potem
okazało się, że to jednak nie było jego dziecko ale jakoś… nie potrafiliśmy do
siebie wrócić. Mamy się spotkać w sierpniu na balkonie ale nie wiem czy tam
iść. Co o tym sądzisz? – spojrzała na twarz przerażonego chłopaka.
-
Sądzę, że… - urwał nie wiedząc co powiedzieć. – Pogoda jest cudowna. –
dokończył. Karen zganiła siebie w myślach. Wszystko zepsuła! I to oczywiście
jak zwykle wina Louisa! Cały czas chodzi w jej myślach.
-
Pójdę już. – zdecydowała wstając z ławki.
-
Dziękuje. – chłopak spojrzał na nią z wdzięcznością.
Karen
podbiegła do Nialla i Juliette a jej przyjaciółka spojrzała na nią z cwanym
uśmieszkiem. Dobrze wiedziała, że jej nie poszło, gdyż Karen się nie
uśmiechała.
-
I co? Nie masz numeru telefonu? – powiedziała z wyższością.
-
To wszystko wina Louisa! – krzyknęła wściekła.
-
Przecież go tu nawet nie ma. – zauważył Niall.
-
On jest tak beznadziejnym przypadkiem, że nawet jak go nie ma to i tak jest
jego wina. – powiedziała Karen zakładając ręce na klatkę piersiową.
-
Dobra dzieciaczki. Teraz moja kolej. – rzekła blondynka i skierowała się w
stronę cudownego chłopaka. Nie stresowała się tak bardzo jak Karen, gdyż i tak
nie mogła przegrać. Albo będzie remis albo wygra. Usiadła obok chłopaka na
ławce i wzięła głęboki oddech. Musi coś powiedzieć, zaraz, teraz…
-
Juliette. – wyciągnęła w jego stronę dłoń. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony.
Jeszcze nigdy nie w ciągu 5 minut podrywany tyle razy.
-
William. – odpowiedział a Jul o mało co nie parsknęła śmiechem. Już wiedziała
dlaczego to była wina Louisa. Ona jednak nie robiła z tego takiego problemu jak
Karen. Miała aktualnie gdzieś imię tego chłopaka. I tak by do niego nie
zadzwoniła. Liczył się tylko ten głupi numer telefonu.
-
Czy przed chwilą nie rozmawiałeś z jakąś brunetką? – zapytała udając, że nie ma
pojęcia o kogo chodzi.
-
Ta co się darła „To wszystko wina Louisa”? Tak. Rozmawiałem z nią. –
odpowiedział.
-
Podobno ma problemy psychiczne. – powiedziała blondynka. – Nie wiem dokładnie,
ponieważ nie kolegują się z psycholami ale chodzą takie plotki.
-
Och. – westchnął chłopak. Nie miał ochoty kolejny raz wysłuchiwać jakiś
dziwnych opowieści. – To źle.
-
Bardzo źle. Ale cóż jej się dziwić? Rzucił ją chłopak bo zdradziła go z jego
najlepszym przyjacielem a właściwie dwoma najlepszymi przyjaciółmi. Jest straszną
alkoholiczką i ćpunką. Nie wie co robi! Raz obudziła się kompletnie naga w
łazience jakiegoś starego playboya!
-
Um, wiesz co? Chyba już pójdę. Na razie. – chłopak wstał z ławki i zaczął iść
przed siebie. Juliette ciężko westchnęła i z miną zbitego psa wróciła do
przyjaciół.
-
Nie zdobyłaś numery telefonu? Jaka szkoda. – powiedziała Karen udając, że jej
smutno. Jul pokazała jej język na co brunetka się roześmiała. Nie wierzyła, że
naprawdę rywalizowały o chłopaka, którego nawet nie znały. Chciała przeprosić
przyjaciółkę ale ten sam chłopak podszedł do nich z wyciągniętą ręką na której
był numer telefonu! Obie wstrzymały oddech! To by znaczyło, że jedna z nich
naprawdę mu się spodobała i chce się z nią umówić.
-
Zadzwoń. – powiedział William dając karteczkę Niallowi! Ten wziął ją z
rozdziawioną buzią. Nie wiedział co ma zrobić? Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu
się być poderwanym przez chłopaka. – Och a tobie Karen współczuje problemów
psychicznych i z alkoholem. – dodał chłopak i odszedł. Brunetka spojrzała
groźnie na Juliette, która miała ochotę zapaść się pod ziemię.
-
Przepraszam. – wydukała. – Nie wiedziałam co mówię. Nie myślę tak o tobie,
naprawdę. Po prostu…. Czasem za dużo gadam. To moja największa wada. – spuściła
głowę. – wybaczysz mi?
-
Nie wiem. – odpowiedziała Karen ostrym tonem. – Grałaś nie fair.
-
Och! I tak nie dał ci tego głupiego numeru tylko mojemu chłopakowi! – krzyknęła
Jul. – Zadzwonisz? – spojrzała na Nialla.
-
Nie. No co ty? – popatrzył na nią jak na wariatkę. – Nie jestem gejem.
-
Dla takiego ciacha każdy by został gejem! – powiedziała Juliette. – Ale to
miłe, że jesteś mi wierny i nie masz w swojej psychicznej główce gejowskich
myśli. – dziewczyna objęła go ramieniem a Karen zaczęła się zastanawiać czy
Juliette naprawdę jest taka głupia czy tylko udaje?
***
Christina
w zdenerwowaniu czekała na Seana, który nie pojawiał się już jakiś czas.
Musiała z nim jak najszybciej porozmawiać o tym notatniku. Bała się, że to
okaże się prawdą i jej przyszły mąż naprawdę romansował z mężczyznami. Zawsze
miała go za 100 procentowego hetero, nie brała nawet pod uwagę, że może być bi.
W sumie rozmawiała go dlaczego nie przyznał się. W show biznesie nie warto
mówić takich rzeczy, gdyż dziennikarze zjedzą cię żywcem. Usłyszała jak ktoś
otwiera drzwi. To musiał być Sean. Z walącym sercem czekała aż wejdzie do salonu.
-
Christina? A ty jeszcze nie śpisz? – zapytał wchodząc do pomieszczenia.
-
Jak widać nie. Gdzie byłeś? – spytała ostro. – Pewnie szwendałeś się po
gejowskich klubach ze swoimi przyjaciółmi gejami.
-
O czym ty gadasz? – Sean najwyraźniej był nieco pijany, gdyż chwiał się na
nogach ale nie na tyle aby zupełnie nie kontaktować. – Jestem zmęczony. Możemy
porozmawiać o tym jutro?
-
Nie, nie możemy. To ważne dla mnie aby w tej chwili poznać odpowiedź. –
powiedziała i wzięła głęboki oddech. – Czy pociągają cię mężczyźni?
-
Co? – mężczyzna roześmiał się. – Bo kiedyś w programie rozrywkowym pocałowałem
James’a Cordena? Kochanie, on całuje wszystkich. Nazywamy go „całuśny pedałek”
chodź w rzeczywistości ma narzeczoną. – dodał z rozbawieniem.
-
O mój boże! – kobieta aż wstała z miejsca. – Nigdy o tym nie wspominałeś. A
więc pociągają cię mężczyźni?
-
Upiłaś się? Jasne, że nie. Skąd te informacje?
Christina
w pewien sposób odetchnęła z ulgą ale zaczęła się zastanawiać nad tym dziwnym
dziennikiem. Wzięła go więc z komody i rzuciła w stronę Sean’a.
-
Stąd. Są tam numery telefonów do jakiś mężczyzn. A z racji tego, że w tym
notatniku zapisujesz numery swoich byłych to…
-
Przeglądałaś moje prywatne sprawy? – oburzył się.
-
Nie. Natrafiłam na to przypadkiem i… moja matka zmusiła mnie abym to
przejrzała! To nie moja wina! – krzyknęła. – A teraz tłumacz się.
-
Po pierwsze: to nie numery telefonów moich byłych dziewczyn. A po drugie: na
drugi raz radzę nie przeglądać moich rzeczy. A po trzecie: to numery telefonów
osób z którymi pracowałem. Naprawdę nie zdziwiło cię, że tam króluje nazwisko
Johnny’ego Deppa? Myślałaś, że z nim też mam romans? – roześmiał się. Christina
zmarszczyła brwi.
-
Nawet tego nie zauważyłam. – wytłumaczyła się. – No i muszę cię przeprosić. Nie
powinnam była tego robić. Ale naprawdę pracowałeś z Jonny’m Deppem?
-
Yup. – przytaknął. – Spoko koleś. Mamy w planach zrobić skecz w przyszłym roku
w programie „Chatty man”.
Christina
uśmiechnęła się i usiadła swojemu narzeczonemu na kolanach.
-
Cieszę się, że zupełnie nie pociągają cię mężczyźni.
-
Wiesz, że ja też? – uśmiechnął się.
***
Zayn
i Megan spędzili cudowny czas w wesołym miasteczku. Malik bawił się tam jak
nigdy. Tylko Meg wydawała się w pewnych momentach przygaszona ale po kilku
minutach uśmiechała się i mówiła, że wszystko jest w porządku. Gdy ta dwójka
wróciła do jej apartamentu Zayn po pocałowaniu jej w usta chciał iść do domu
ale dziewczyna go zatrzymała i powiedziała, że chciałby aby został na noc.
Chłopak się zgodził i tak oto przeżyli cudowne chwile. Malik od dawna chciał
się z nią przespać ale potem jakoś stracił do tego głowę po tych wszystkich
wydarzeniach. Cieszył się, ze Megan w końcu się na to zgodziła…
Nad
ranem obudził go dzwonek w telefonie. Zayn kompletnie zapomniał, że dzisiaj
jest poniedziałek i musi pojawić się w szkole. Jakoś przetrwa ostatni tydzień.
Potem wakacje i pełen luz. Otworzył oczy i obrócił się w stronę Megan chcąc
pogłaskać ją po policzku i powiedzieć jak było wspaniale i, że chce to powtórzyć.
Jednak o dziwo! Nie zastał jej tam. Zdziwiony zmarszczył brwi. Może poszła
zrobić śniadanie? Odkrył się i wstał z łóżka po czym założył leżące na podłodze
bokserki i poszedł w kierunku kuchni. Jednak i tam dziewczyny nie było! Jego
kolejna myśl: pewnie poszła do sklepu coś kupić na śniadanie. Na pewno zaraz
wróci.
Wyjął
telefon z kieszeni aby do niej zadzwonić ale wtedy zobaczył jakąś karteczkę
leżącą na kuchennym blacie. Podszedł tam i wziął kawałek papieru do ręki po
czym zaczął czytać.
Drogi Zaynie!
Po pierwsze: proszę
nie znienawidź mnie za to, gdyż ja już sama siebie dostatecznie mocno
nienawidzę.
Wczorajszy dzień
był cudowny i nigdy go nie zapomnę a ta noc… nie masz pojęcia jak bardzo
chciałabym ją powtórzyć. Byłeś taki delikatny i czuły. Nigdy żaden chłopak nie
traktował mnie tak jak ty. Jestem ci za to bardzo wdzięczna. Jednak jak zapewne
teraz się domyślasz wczorajszy dzień był tak jakby pożegnaniem o którym ty
niestety nie wiedziałeś… nie mówiłam ci nic, ponieważ chciałam abyś bawił się
jak najlepiej i uśmiechał bo widząc twój uśmiech byłam najszczęśliwszą osobą na
świecie. Wiem, że gdybyś znał prawdę byłbyś smutny i przygaszony a nie cierpię
cię widzieć takiego.
Jednak są pewne
sprawy o których nie miałeś pojęcia a ja nie miałam serca ci mówić. To co ci
powiedziałam w szpitalu dzień po wypadku samochodowym było prawdą ale nie całą…
Zayn, moja mama zmarła na raka i dowiedziałam się, że jest duże prawdopodobieństwo,
że ja też go mam. Nie chciałam robić badań, ponieważ nie obchodziło mnie to czy
jestem chora czy nie. Nie chciałam się i tak leczyć, gdyż nie miałam dla kogo.
Ale ty uświadomiłeś
mi, ze jest inaczej. I teraz chcę żyć. Chcę wyzdrowieć. Bo mam dla kogo.
Dla ciebie,
kochanie.
Wróciłam do
rodzinnej miejscowości i chcę dowiedzieć się czy mogę mieć raka i jeśli tak to chcę go pokonać. Jeśli mi się
uda – wrócę do ciebie.
A jeśli nie… niech
ten dzień pozostanie na zawsze w twej pamięci.
Bo chcę abyś taką
mnie zapamiętał.
Kocham,
Megan.
KONIEC
Przepraszam,
że tak długo nie dodawałam ale musiałam po poprawiać oceny na koniec roku
szkolnego i niestety nie mogłam znaleźć dla was chwilki! W tym tygodniu byłam
chora więc wzięłam się za pisanie odcinka i tak oto powstał!
Na
początku pewnie wydawał wam się zabawny i myśleliście, że tak pozostanie do
końca, co? Musicie się przyzwyczaić, że lubię zaskakiwać i nie cierpię
banalnych zakończeń, nawet jeśli podczas czytania mojego bloga odnieśliście
inne wrażenie.
Miałam
już od kilku odcinków taki pomysł na Megan a ja nienawidzę zmieniać moich
postanowień nawet jeśli nie podobają się ani wam ani mnie ;).
Zostawcie
po sobie komentarz. Sprawcie mi tą małą radość!
Mam
już pomysł na 129 odcinek i nie będzie tak tragicznie tylko za jedną a
właściwie dwie rzeczy możecie być na mnie źli. Dotyczą one dwóch par, które
były razem ale już nie są haha. Chyba za dużo napisałam ale i tak wątpię
abyście domyślili się co ja tam wymyśliłam.
Co
do Zayn’a i Megan nie będzie ani bajkowo ani kolorowo ale nie powiedziane, że
ich historia nie skończy się dobrze, who knows? Jeszcze wszystko może się
pozmieniać.
Odcinek
pojawi się jeśli będzie w miarę dużo komentarzy. Bo nie dodam gdy będą 2 lub 3
haha.
Jeśli macie pytania kiedy nowy odcinek lub chcielibyście dowiedzieć się czegoś o mnie lub nowym ff zadajcie pytania na asku na którym jestem codziennie:
http://ask.fm/Aleksia245
Jeśli macie pytania kiedy nowy odcinek lub chcielibyście dowiedzieć się czegoś o mnie lub nowym ff zadajcie pytania na asku na którym jestem codziennie:
http://ask.fm/Aleksia245
Do
zobaczenia!
super czekam na nn...
OdpowiedzUsuńWczoraj były moje urodziny . . . Super prezent !!!
OdpowiedzUsuńSara xx. ❤❗
Wszystkiego najlepszego kochana ♥
UsuńŻyczę ci spełnienia marzeń, spotkania 1D, innych swoich idoli lub żeby dali ci chociaż follow na TT jeśli masz :).
Zajebisty czekam na następny z niecierpliwością. Przepraszam, że taki krótki komentarz, ale jestem na fonie :/
OdpowiedzUsuńZoey
jak czytałam na końcu ten list Megan, to byłam ciekawa reakcji Zayn'a na ten list, a tu dupa,się nie dowiedziałam :D
OdpowiedzUsuńdawaj szybciutko nexta, bo z ciekawości siedzę jak na szpilkach :D
@si@9919
P.S. ja piszę z anonima, bo nie mam konta Google :)
Chciałam dać jego reakcję ale stwierdziłam, że tak będzie bardziej tajemniczo :) reakcja Zayna cię zaskoczy :D a może nie?
Usuńkobieto weź nie trzymaj mnie w niepewności :D wystarczy mi, że na wyniki matury czekam :P hahah :D ale obstawiam, że Zayn się załamie,a potem zacznie jej szukać :)
Usuń@si@9919
Jezusie przenajświętszy. Rozdział biopsji *-* Czekam na następny
Usuń/ Lola S.
Wspaniały odcinek, gdy czytałam ten list od Megan to byłam mega zdziwiona i prawie się poryczałam oby nie miała raka, biedny Zayn znowu sam :( William był przezabawny i jeszcze Christina ze swoją matką XD Uwielbiam twojego bloga i nadal nie mogę znieść myśli, że to już końcowe odcinki :'(
OdpowiedzUsuńŻyczę ci duuuużo weny i z niecierpliwością czekam na next ;*****
Julia^^