piątek, 20 grudnia 2013

One direction 4 odcinek 97

- … Zawsze zajebisty Jim. – Karen skończyła czytać treść listu a Juliette siedziała z rozdziawionymi ustami. Czegoś takiego to nawet ona się po nim nie spodziewała. On był wręcz usposobieniem spokoju i dobroci. Nie wiedziała co ma o tym myśleć? Ciężko westchnęła i rozłożyła się wygodniej na kanapie.
- No cóż… - zaczęła w końcu blondynka. – Może ma jakieś problemy psychiczne? – podsunęła pomysł. Jej przyjaciółka prychnęła.
- Albo zbyt wybujałe ego. Teraz wyszło na jaw, że to nadęty i arogancki pajac. Najpierw zrywa ze mną poprzez list a teraz daje to i … łodygi bez główek  … nie wspomnę, że flirtował przy mnie z innymi dziewczynami. – Karen zajęła miejsce obok Juliette.
- Wiesz, faceci zwykle zachowują się jak kompletni idioci gdy ciężko im wyznać miłość.
Najlepsza przyjaciółka Jul wywróciła oczami.
- Oczywiście a ja jestem królową Elżbietą! – wykrzyknęła zirytowana gestykulując nerwowo rękami. – Nie widzisz, że to frajer? Dzięki Bogu, że wtedy mnie rzucił, chociaż nie muszę dłużej go znosić. Mam nadzieje, że po tym okropnym liście sobie odpuści.
- No ale jakby na to nie patrzeć on ci tutaj wyznaje miłość … może trochę w dziwny sposób ale … zawsze, nie? – Juliette uśmiechnęła się nieśmiało a Karen potrzasnęła głową.
- Nope. Jim zachowuje się jak … jak … - zaczęła Karen i nagle urwała, gdyż zdała sobie sprawę, że chciała powiedzieć „Louis”. Nie mogła tego zrobić! On to był zamknięty rozdział a ona musiała nauczyć się żyć dalej. Bez niego.
- Jak Tom Shelter z naszej szkoły? – podsunęła Jul a dziewczyna kiwnęła głową oddychając z ulgą, że jej przyjaciółce nie przyszło do głowy to co chciała rzeczywiście powiedzieć.
- A co jeśli nie da mi spokoju ? – zaczęła się martwić a właściwie chciała szybko zmienić temat.
- Wtedy porozmawia sobie ze mną! – zaoferowała się Juliette brzmiąc tak jakby chciała mu zrobić krzywdę. – A wtedy już nie będzie tak wesoło. – dodała groźnie.
- Tak, tak oczywiście. – Karen poklepała ją po ramieniu z szerokim uśmiechem. Idealnie pasowali do siebie z Niallem i teraz już wiedziała, dlaczego tak długo ze sobą wytrzymują. Oboje są tak samo słodcy.
                                                                                  ***
Louis wszedł do kuchni podśpiewując sobie. Zapowiadał się naprawdę przepiękny dzień zwłaszcza, że dzisiaj wprowadzi kolejną część swojego planu w życie. Doprowadzi do kompletnego zniszczenia Jima! Karen już nawet na niego nie spojrzy a gdy chłopak znajdzie się w zasięgu jej wzroku to zacznie się na niego wydzierać albo rzuci się na niego z pazurami. Totalnie obrzydzi jej Jima! Musi, inaczej ona do niego wróci a on zostanie ze złamanym sercem, chociaż i tak było już złamane i nie sądził , że kiedykolwiek komuś uda się je posklejać. To było niemożliwe! Zdrada, zdrada, zdrada. Cały czas to chodziło mu po głowie. Kto raz zdradził będzie to robić już zawsze. – tak mawiała jego matka. I Lou bał się, że miała racje, dlatego nie chciał ryzykować i odpychał od siebie Karen ale … tęsknił za nią. To musiał przyznać nawet przed samym sobą.
Dobra koniec rozmyślań! Teraz jest ranek, on musi zjeść śniadanie i leci na spotkanie z Jimem. I kto by pomyślał, że z takim entuzjazmem będzie się chciał z nim widywać? Niedoczekanie!
- O Zayn! Nie zauważyłem cię! – wykrzyknął Louis gdy omal nie wpadł w kuchni na chłopaka, który siedział przy stole nad kubkiem kawy. Pełnym kubkiem kawy, który był już praktycznie zimny. – Nad czym dumasz, przyjacielu? – zapytał chłopak łapiąc go za ramię. Ten jednak odtrącił jego rękę.
- Wal się. – odburknął. – Nie mam nastroju do twoich gejowskich żarcików.
Louis o mało nie posikał się ze śmiechu. „Gejowskich żarcików”?
- Serio? – uniósł brew w zaskoczeniu. – Słowo „przyjacielu” jest dla ciebie gejowskie? Żartujesz?
- Nie udawaj. Dobrze pamiętam jak z Harry’m nie chcieliście mi dać spokoju po tych szybkich randkach gdzie nazwałem Hazze swoim chłopakiem.
- No niby tak … - Tommo wzruszył ramionami. – Ale ja już odpuściłem, a on?
- A on się nadal tego trzyma.  –powiedział Malik bez entuzjazmu. Wtedy do kuchni zawitał właśnie Harold, który był również w doskonałym nastroju. Zayn czuł się jak jedyna sierota na świecie. Dlaczego zawsze jak on jest zdołowany to wszyscy wokół wydają się być tacy szczęśliwi? Powinni cierpieć razem z nim, czy tak nie byłoby prościej?
- Mój mysio pysio już wstał jak słodko! – zaświergotał loczek a mulat zaczął walić głową o stół. Louis wybuchł głośnym śmiechem. Harry potrafił być czasem naprawdę nie obliczalny. Niby taki spokojny i nieśmiały a jednak dusza żartownisia. Lou był dumny, że odziedziczył to po nim , z ich przyjaźni oczywiście.
- Przestań tak do mnie gadać! – powiedział Zay starając się brzmieć w miarę spokojnie.
- O widzę, że misio jest nie w nastroju do żarcików! – Styles uniósł ręce w geście „poddaje się”. – To przez to, że poświęcam ci za mało uwagi? – zapytał podchodząc do niego i głaszcząc go po głowie. – Przepraszam ale wiesz, że jestem ostatnio bardzo zajęty.
- Przysięgam … jeszcze jedno słowo … - wycedził Malik przez zęby.
- Dobra Haroldzie, daj mu spokój. On jest naprawdę zdołowany. – powiedział Louis a Zayn spojrzał na niego z wdzięcznością. Pierwszy raz Tomlinson wstawił się za nim i to było naprawdę miłe. Harry wydawał się być urażony jego słowami ale po chwili Boo Bear dodał: - Pewnie w seksie mu nie szło i boi się, że ciebie zawiódł.
Zayn posłał mu groźne spojrzenie a Hazz zaczął się śmiać.
- Dla mnie zawsze będziesz idealny! Nawet jako seksualny niedorajda. – zapewnił go loczek i dał szybkiego buziaka w głowę zanim Malik wstał i zaczął go ganiać po całym domu.
- Ach te geje. – Lou złapał się teatralnie za serce i dokończył nie wypitą kawę Zayana.
                                                                       ***
Koło 12:30 Niall i Juliette czekali na Henry’ego w Pitch Backs. Oboje byli bardzo zdenerwowani ale niesamowicie podekscytowani. Pisało im się z nim wspaniale i mieli nadzieje, że był taką samą osobą. W końcu nie można aż tak dobrze udawać, prawda?
- O chyba go widzę! – wykrzyknął Horan wskazując na staruszka jeżdżącego na wózku inwalidzkim.
- Niall ten facet ma 70 lat. – powiedziała Jul wywracając oczami.
- No co? Henry napisał, że wygląda na sympatycznego faceta a ten staruszek wydaje się być miły. – odpowiedział z obrażoną miną.
- Po pierwsze: Henry ma 43 lata a po drugie: widziałam jego zdjęcie i mogę cię zapewnić, że wygląda nieco inaczej. – rzekła Jul. Czasem głupota Horana porażała. To było słodkie i urocze ale … w takich sytuacjach najchętniej dałaby mu patelnią w łeb krzycząc, aby się ogarnął.
W tym momencie jakiś wysoki mężczyzna wszedł do pizzeri. Oboje wstrzymali oddech. Nawet Nialler zdał sobie sprawę, że to musi być Henry. To był ich Henry! ICH! Ten z którym pisali. ONI pisali. Nie mama Juliette! Boże co teraz?
Hm, oboje zbytnio tego nie przemyśleli. Mężczyzna rozglądał się wokół zapewne w poszukiwaniu jakieś kobiety a oni zastanawiali się co powinni zrobić? Oczywiście mogli nic nie robić ale … nie mogli pozwolić aby Henry fatygował się na marne zważywszy na to, że był dosyć miłym mężczyzną przynajmniej takim się wydawał. Musieliby zapytać jego byłych dziewczyn, gdyby chcieli znać szczegóły. Oczywiście nie wszystkie.
- Zrób coś. – syknęła Jul do swojego chłopaka.
- Ja? To ty chciałaś się z nim spotkać.
- Ale to był twój pomysł.
- Moim pomysłem było zarejestrowanie się na tej stronce a ty chciałaś tego głupiego spotkania.
- Nie miałam wyjścia! Ktoś musiał go sprawdzić zanim okaże się, ze to kompletny dupek.
- No to dlatego musisz z nim porozmawiać aby się przekonać czy to kompletny dupek.
- Wiesz sorry Niall ale nie przepadam za rozmawianiem z dupkami.
- Nie wiesz czy to dupek. Więc dlatego idź i się przekonaj.
Juliette miała coś odpowiedzieć ale wtedy mężczyzna do nich podszedł a im zaparło dech w piersiach! Henry do nich podszedł! Coś niesamowitego. W ogóle jak do tego doszło? Czyżby on znał od początku prawdę? Totalnie ich zatkało a milion myśli przelatywało przez ich głowy.
- Przepraszam , że przeszkadzam ale rozmawiacie tak głośno, że skłamałbym twierdząc, że was nie słychać. Czy ja dobrze rozumiem? To wy ze mną pisaliście i chcecie mnie teraz sprawdzić? To jakiś test?
Para patrzyła na niego mrugając szybko z otwartymi ustami. Wyglądali przekomicznie. Pierwsza głos odzyskała Juliette:
- Dzień dobry. Tak to … to my … ale … to on nas zarejestrował! – wykrzyknęła wskazując na Nialla.  – To był jego pomysł!
- Ale ten test to już jej! – odkrzyknął Nialler równie oskarżycielsko. Henry wyglądał na zaskoczonego i Niall z Jul nie wiedzieli czy jest rozbawiony tą sytuację czy raczej zły, że go wrobili.
- To jakiś żart? Czy ja jestem w ukrytej kamerze? – mężczyzna zaczął się rozglądać po pizzeri właśnie w poszukiwaniu kamery. Jednak takowej nie znalazł więc spojrzał z powrotem na nich.
- My … my bardzo przepraszamy … - tłumaczyła Juliette. – Chcieliśmy znaleźć idealnego partnera mojej mamie aby przestała myśleć o tacie. Ale ona nigdy nie zgodziłaby się na pisanie z nieznajomym więc … to był jedyny sposób.
Henry przez moment w ogóle się nie odzywał. W końcu powiedział:
- Czy ta biedna kobieta w ogóle wie w co ją wrobiliście?
Niall i Jul potrzasnęli przecząco głowami a mężczyzna pomasował swoje skronie. Był zaszokowany tą całą sytuacją. To w ogóle się nie powinno zdarzyć!
- Dałem się wrobić w jakiś głupi dowcip … - zaczął smutno. – Myślałem, że po rozwodzie z moją byłą żoną znajdę jakąś fajną i spokojną kobietę a ja co? Dałem się wrobić jakimś dwóm małolatom. – mówił jakby do siebie. W tej chwili Niall i Jul poczuli się okropnie. Zrozumieli jak Henry musiał być teraz rozczarowany. Najchętniej przeprosiliby go z całego serca ale żadne z nich nie śmiało się odezwać. – Pójdę już. A wam radzę usunąć konto  tej kobiety.
- Proszę zaczekać! – wykrzyknęła Juliette gdy Henry chciał odejść. Nialler popatrzył na swoją dziewczynę dziwnie. – Ile miał pan żon? – zapytała ku zdziwieniu tej dwójki.
- Słucham? – Henry zmarszczył brwi.
- Jedną, dwie? Wie pan nie chciałabym aby za dużo bo to znaczyłoby, że nie jest pan stały w uczuciach. A moja mama nie potrzebuje kogoś takiego. – powiedziała.
- Przecież ustaliliśmy, że twoja mama nawet o mnie nie wie więc dlaczego miałoby ją obchodzić ile miałem żon? – Henry z nic z tego nie rozumiał. Jul chciała go po prostu sprawdzić. Nadal miała nadzieje, że ten mężczyzna i jej mama będą razem. Nie traciła nadziei.
- A jeśli chodzi o seks to ile razy w tygodniu pan preferowałby uprawianie go? – spytała wyciągając z torby notatnik i długopis. – Będę zapisywała pana odpowiedzi a potem dam je mamie i ona zdecyduje czy chce się z panem umawiać. Widzi pan? Ostateczna decyzja będzie należała do mojej mamy nie do nas.
- Co to za durne pytanie?
- Czyli odmawia pan odpowiedzi, tak? To albo znaczy, że uprawiałby pan tak dużo seksu , że tego nie można policzyć lub, że nie uprawiałby go pan wcale i się pan tego wstydzi.
- Słuchajcie ja …
Juliette przerwała mu:
- A jeśli chodzi o mieszkanie? Mieszka pan sam czy z kimś?
- Sam ale …
- Aha, dobrze … to przemawia na pana korzyść. – Jul zapisywała odpowiedzi w notatniku w skupieniu. – A czy zdarzały się problemy z psychiką w pana rodzinie czy było raczej spokojnie?
- Nie, nie zdarzały się ale po co te pytania? – Henry stał w jednym miejscu w ogóle się nie ruszając. Zaskoczyła go reakcja Juliette. Zresztą ona samą siebie zaskoczyła.
- Czy zabił pan kogoś lub czy miał pan taką ochotę? – zadała kolejne pytanie.
- Nie, nigdy nie zabiłem nikogo ale po dzisiejszym spotkaniu z wami mam ochotę. Zabić siebie. – powiedział Henry ze zdenerwowaniem.
- Ahaa … czyli myśli samobójcze, tak? – upewniła się patrząc na mężczyznę.
- Dopisz, że przez ciebie.
Dziewczyna prychnęła pod nosem.
- A co z dziećmi? Lubi je pan w sposób zgodny z prawem?
- Dobra koniec tego! Idę stąd! – krzyknął Henry i zanim dwójka zdążyła zareagować poszedł sobie. Niall siedział oniemiały na całą sytuację, która miała miejsce przed chwilą. Nie spodziewał się takiej dociekliwości ze strony Juliette.
- Nie odpowiedział na pytanie o dzieciach. Pewnie pedofil. – blondynka pokręciła głową z obrzydzeniem.
- Pewnie trochę przesadziłaś a nie pedofil! – Niall wstał z siedzenia. – Spłoszyłaś go. To twoja wina. Wstydź się. – dodał i dmuchając w grzywkę odszedł od niej niczym obrażona damula.
                                                                       ***
Po południu Jim usłyszał dzwonek u drzwi. Zaskoczony kto to może być bo z reguły nikt go nie odwiedzał chyba, że by to jego ojciec ze swoim chłopakiem.
Otworzył a w progu ujrzał … dwie seksowne dziewczyny! Ten widok totalnie go rozwalił. Nie wiedział co ma o tym sądzić? One jak gdyby nigdy nic weszły do środka a zaraz za nimi pojawił się nikt inny jak Louis Tomlinson! Szczerzył się jak idiota.
- Siemasz Jimuś. – powiedział słodko i wbiegł do jego salonu. – Ciara ty połóż się na łóżku, tylko na litość boską! Rozbierz się z tej bluzki. Masz być w samym staniku a ty Evelyn podwiń trochę tą spódniczkę.
- Zaraz, zaraz … co ty wyprawiasz? – zapytał Jim podchodząc do niego. Louis kompletnie olał jego pytanie i popchnął go na łóżko tak, że siedział pomiędzy dziewczynami i wyjął z kieszeni telefon.
- Jim udawaj, że rozmawiasz z Ciarą i świetnie się bawisz a ty Evelyn obejmij go z tyłu. Aha przydałoby się jakieś wino. – Lou zaczął się rozglądać po salonie. – Gdzie masz barek?
- Tam. – Jim wskazał na niego palcem a Louis udał się w tym kierunku wyciągając butelkę whisky, gdyż wina nie mógł znaleźć  i dwa kieliszki. Potem napełnił je płynem i podał chłopakowi i Ciarze.
- Pijcie i bawcie się! Tylko ty Jim mógłbyś odpiąć chociaż dwa guziki swojej koszuli i trochę zmierzw włosy. Żebyś wyglądał chociaż w 10 % na seksownego kociaka.
Chłopak tylko zmarszczył brwi.
- Louis do cholery! Co ty wyprawiasz? – wybuchnął w końcu. – Co to za dziewczyny? Skąd je wytrzasnąłeś?
- A wiesz, że nie wiem? – Tomlinson dopiero w tej chwili zdał sobie sprawę, że znał tylko ich imiona. – Stały na ulicy i pytały czy chce się zabawić a ja odpowiedziałem, że mojemu koledze przydałaby się zabawa więc przyszły tutaj ze mną.
- Lou! Ty idioto! To ... – Jim ściszył głos aby tylko brunet mógł go słyszeć. – Prostytutki.
- Jakie prostytutki?! – wykrzyknął Tommo i spojrzał na dziewczyny. – Wyglądają całkiem przyzwoicie. – rzekł z powątpiewaniem gdyż były nieco bardziej odkryte niż przeciętne dziewczyny. – Czy jesteście prostytutkami? – zapytał je prosto z mostu.
- Tak. – odpowiedziały równo a chłopakowi wyszły oczy na wierzch. Na początku był zaskoczony ale zaraz potem do głowy przyszedł mu zajebisty pomysł.
- To nawet lepiej. Podpiszemy te foty jako: „Gorąca noc z dziwkami”.
- Co? – jęknął Jim. – Jaka gorąca noc z dziwkami? Powaliło cię?
- No wiesz … dla Karen. Będzie zazdrosna i to na nią podziała jak kubeł wody. Otrząśnie się i stwierdzi, że tylko z tobą była szczęśliwa i to ty jesteś tym jedynym. Masz moje słowo, że jeszcze będzie cie błagać na kolanach abyś do niej wrócił. Chodziłem z nią parę miesięcy więc znam ją jak nikt inny. Nawet ona sama tak dobrze siebie nie zna. Uwierz mi, wiem co robię. – zapewnił go ze sztucznym uśmiechem ale był w miarę dobrym aktorem więc Jim nie połapał się, że go wkręca.
- Ale … to prostytutki …
- Nikt nie jest idealny mój przyjacielu. Może mają problemy finansowe? Albo chorą matkę i muszą ciężko dla niej pracować? Myślisz, że z własnej woli dają dupy?
Jim pokręcił głową.
- No chyba nie … - popatrzył na nie i ciężko westchnął. – Dobrze zróbmy to.
- Yeah bejbe! – wykrzyknął podekscytowany Louis i zaczął im robić zdjęcia. – Evelyn wystaw język tak jakbyś chciała się z nim przelizać a ty Ciara   złap go za nogę! Dobrze! Ooo tak! Super! Świetnie! Zajebiście! Bosko! – mówił jakby się nie źle najarał. Jim tymczasem czuł się nieco nie komfortowo w towarzystwie tych dziewczyn ale tylko na początku. Potem się wyluzował i zdjęcia wyszły o wiele lepiej. – Idealnie. Dobra mamy to! – oznajmił z szerokim uśmiechem.
- Więc mamy spadać? – zapytała Ciara znudzonym tonem. – To najgorszy seks w moim życiu. – stwierdziła.
- Przecież nie uprawiałaś teraz seksu. – oznajmił Lou.
- No właśnie dlatego był najgorszy! Heloł!
Tommo pokręcił głową ze śmiechem. Ta dziewczyna zdecydowanie nie należała do najmądrzejszych. Potem chłopak podpisał odpowiednio zdjęcia i parę wysłał Karen. Tych najbardziej „ostrych”, tytułując je oczywiście „gorąca noc z dziwkami”. Był pewien, że padnie jak je zobaczy i na zawsze zapomni o Jimie!
                                                                                  ***
Liam siedział na kanapie kompletnie załamany! Próbował się już 10 razy połączyć z Jennifer ale ona nie odbierała. Najwyraźniej go olewała albo … po prostu rozładował jej się telefon ale to było małe prawdopodobne. Już od kilku dni nie dawała znaku życia. Li pomyślał, że po prostu jej się znudził. Przespała się z nim i zostawiła! Typowa kobieta! – powinna mieć swoją akcje na twitterze.
- Co jest , stary? – zapytał Harry siadając obok przyjaciela.
- Jen nie odbiera moich telefonów. Przespała się ze mną i zostawiła. – powiedział załamany.
- Wooow! Pierwszy raz kobieta potraktowała ciebie tak jak ty wszystkie dziewczyny. I jak się z tym czujesz, co? – spytał ze śmiechem. To fakt. Zawsze to Liam spał z laskami i je zostawiał a teraz jedna z nich miałaby potraktować jego tak jak on? Niedoczekanie!
- Fatalnie. – Payne schował głowę w poduszce. – Musi być jakiś powód dlaczego to zrobiła.
- Kiepski seks. – rzekł Harry w zamyśleniu a zaraz potem złapał się za usta, gdyż Li jęknął. – Sorry, stary! To … to na pewno nie to. Nie, nie. Ty jesteś w tym mistrzem. Wprawdzie nie sprawdzałem ale … na pewno tak jest. Tak, tak.
W tym momencie zadzwonił dzwonek u drzwi. Payne podskoczył na ten dźwięk. Był prawie pewien, że to Jennifer , która go przeprosi i wyjaśni, że po prostu nie miała czasu. Szczęśliwy, że tak właśnie jest poszedł otworzyć ale jego oczom ukazała się … Zooey! Spuścił smutny głowe i powiedział:
- Harry jest w salonie.
Dziewczyna uniosła brwi w zaskoczeniu.
- Skąd pomysł, że ja do niego?
- Błagam cię. Nawet ślepy by zauważył jak się ślinicie na swój widok. – odpowiedział i poszedł na górę, gdyż nie chciał słyszeć ich rozmowy. Wolał poużalać się nad sobą. Modelka weszła do salonu i przez chwilę nic nie mówiła, ponieważ nie wiedziała jak zacząć rozmowę? „Cześć przyszłam bo chciałam się z tobą umówić?” bez sensu.
Styles tymczasem był zdumiony jej wizytą. Także patrzył się na nią bez słowa. Trwali tak przez 2 minuty póki Zoe powiedziała:
- Hej.
- Hej. – odpowiedział Harry prawie szeptem. – Co tu robisz?
Tego pytania właśnie dziewczyna się obawiała.
- Przyszłam … do ciebie. – odpowiedziała cały czas stojąc więc chłopak rzekł:
- Usiądź. – I poklepał miejsce obok siebie. Zooey skorzystała z jego propozycji.
- Dzięki.
- A więc … po co przyszłaś do mnie? – zapytał powoli. Dziewczyna ciężko westchnęła. Mogła wymyślić jakąś głupią wymówkę albo po prostu powiedzieć prawdę, że go lubi i chce iść z nim na randkę. Ale postanowiła zadać pytanie:
- Po co do mnie wtedy przyszedłeś? Zayn wcale nie chciał ze mną rozmawiać. Dzwoniłam do niego myśląc, że chce chodzić ze mną i powiedziałam mu, że ja nie jestem nim zainteresowana. Gdy okazało się, że mnie wtedy okłamałeś poczułam się strasznie głupio i przez ciebie muszą go unikać. – powiedziała jak gdyby z wyrzutem ale tak naprawdę chciała wybuchnąć śmiechem. Odczuwała w pewien sposób satysfakcję z tego, że ona zna prawdę na temat tego dlaczego Harry wtedy do niej przyszedł ale on nie wiedział, że ona wie.
- Ja … ja … po prostu … eee … - zaczął się jąkać nie wiedząc co powiedzieć. Miał ochotę uciec i pewnie by to zrobił ale to był jego dom i głupio byłoby tak uciekać ze swojego domu.
- Umówisz się ze mną? – wypaliła nagle Zoe a Harry’emu zabrakło powietrza! Czy ona właśnie powiedziała to co powiedziała? Chciała się z nim umówić? Zooey Sullivan? Serio?
- Co? – zapytał zaskoczony.
- To co słyszałeś. Pytam czy chcesz się ze mną umówić. – powiedziała starając się być pewna siebie ale tak naprawdę trzęsła się wewnętrznie. – Oczywiście możesz odmówić. Nie zmuszam cię do czegoś na co nie masz ochoty.
- Ależ mam! – przerwał jej szybko z entuzjazmem. – To znaczy … eee … tak umówię się z tobą. Powiedz tylko gdzie i kiedy?
- Może w sobotę? Mam wtedy jeden dzień wolnego bo w pozostałe dni jestem strasznie zabiegana. Możemy się spotkać w restauracji napisze ci w której.
- Tak, tak oczywiście. Sobota pasuje idealnie i … restauracja też jest okej. – odparł Harry z szerokim uśmiechem.
- To do zobaczenia. – Dziewczyna wstała i pomachała lekko chłopakowi. Gdy Styles usłyszał jak zamyka za sobą drzwi zaczął skakać na kanapie jak nienormalny.
                                                                       ***
Niall i Juliette siedzieli u niej w domu na kanapie i opychali się popcornem. Oboje stwierdzili, że ich plan był debilny i nigdy nie wpadną na taki idiotyczny pomysł. Co im przyszło do głowy aby zakładać fikcyjny profil jej mamie? Przecież takie rzeczy z reguły nie wypalają więc dlaczego w ich przypadku miałoby być inaczej? Bez sensu.
Nagle zadzwonił telefon dziewczyny. Ona marszcząc brwi wcisnęła zieloną słuchawkę. Nie był to bowiem żaden znajomy numer.
- Halo? – zapytała nie pewnie.
- Cześć tu Henry. – odpowiedział głos po drugiej stronie a dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Henry?
Niall słysząc jego imię prawie podskoczył. Dzwonił ich Henry! Ich!
- Co mówi? Po co dzwoni? – dopytywał jednak ona uciszyła go gestem ręki. – Daj na głośnik. – rozkazał i wyrwał jej telefon.
- Przemyślałem sobie to wszystko i …. Chyba chcę poznać twoją mamę. Może ona jest bardziej normalna od ciebie i twojego chłopaka. Bo wasza dwójka pobiła rekord w głupocie ale … wydajecie się być miłymi dzieciakami.
Jul o mało nie eksplodowała szczęściem.
- Oczywiście! Tylko … muszę namówić mamę ale myślę, że to nie będzie problemem. – powiedziała prawie piszcząc.
- Daj mi do niej numer. Sam do niej zadzwonię i wszystko wyjaśnię. Myślę, że z moich ust lepiej to zabrzmi niż jakbyście wy mieli jej to powiedzieć.
- Tak jest! Zaraz panu wyślę esemesem. – zapewniła dziewczyna a mężczyzna się rozłączył. – Widzisz? Mówiłam ci! Mówiłam, że ten plan był genialny i na pewno odniesiemy sukces! – wykrzyknęła.
- Ty? To był mój pomysł z tym kontem!
- Ale mój ze spotkaniem!
- Na którym się ośmieszyłaś!
- A ty siedziałeś jak nie mowa!
- Ale się chociaż nie ośmieszyłem!
I tak ich dyskusja trwała jeszcze przez kilka minut po których oboje stwierdzili, że to nie ma sensu i zaczęli się obrzucać popcornem.
                                                                       ***
Karen przez prawie 20 minut patrzyła na zdjęcie Jima i dwóch lasek, które jej przesłał. Nie mogła uwierzyć, że sprowadził sobie do domu prostytutki i jeszcze się tym chwali. Co się z nim stało? W końcu stwierdziła, że to jej wina i on po prostu pociesza się po ich rozstaniu. Pomyślała, że musi z nim porozmawiać, dlatego udała się do jego domu. Myślała, że gdy jej otworzy będzie kompletnie zalany albo otworzy jej jakaś dziewczyna bądź chłopak z którym spędził noc. Jego ojciec jest gejem więc może to przeszło też na syna? Kto wie?
Jednak gdy otworzył jej drzwi wyglądał całkiem normalnie.
- Cześć. – powiedziała nieśmiało.
- Karen? – Jim nie mógł w to uwierzyć! – Co tu robisz? – zapytał z nadzieją w głosie, że rzuci mu się na szyje i powie, że go kocha.
- Musimy porozmawiać. Mogę wejść?
Chłopak odsunął się a ona weszła do środka. „Chyba plan podziałał i chce do mnie wrócić” – pomyślał szczęśliwy.
- Dostałam twoją wiadomość. – powiedziała pokazując mu zdjęcie z prostytutkami. – Jim … powiedz mi, skarbie co się z tobą dzieje? Dlaczego się zachowujesz jak … jak Louis? Tylko on jest taki żałosny aby się w ten sposób pocieszać.
- Ale Karen! Ty nic nie rozumiesz!
- Jim, rozumiem aż za dobrze. Tęsknisz za mną i flirtujesz z innymi dziewczynami chcąc zapomnieć o mnie. Ale sprowadzanie prostytutek do twojego domu to już przesada. Nie powinieneś tego robić.
- Ale ja nie chce o tobie zapomnieć! Wręcz przeciwnie! Chce do ciebie wrócić! – wykrzyknął. – Napisałem to nawet w liście.
- Tak, tak czytałam „Zawsze zajebisty Jim”. – mruknęła.
- Co? – zmarszczył brwi.  – Podpisałem raczej „Twój zawsze kochający Jim”. Masz problemy z czytaniem? – zaczął się zastanawiać.
- Wątpię. Cały list był o tym jaki jesteś wspaniały.
- Nie! Cały list był o tym jaka ty jesteś wspaniała! Poważnie Karen, powinnaś kupić sobie okulary.
- W każdym razie martwię się o ciebie. Nie staczaj się jak Louis. Błagam cię.
- Ale ja się nie staczam! Karen! Nie znasz historii o dziewczynach i owcach? – zapytał a ona potrzasnęła głową. – Louis mi opowiadał i ona ma wiele wspólnego z prawdą. Mówił też, że uwielbiasz być zazdrosna ! I chyba się udało bo przyszłaś tutaj i …. Martwisz o mnie a to znaczy, że nadal ci na mnie zależy, prawda?
- Tak Jim zależy mi na tobie ale nie tak jak … - urwała marszcząc brwi. – Zaraz, zaraz … Louis cię do tego namówił?
- No tak. Powiedział, że byliście parą i on cię zna lepiej niż ja i wie jak cię zdobyć.
- O mój boże! – Karen wykrzyknęła chodząc wściekła po pokoju. – Jim! On tobą manipulował! Rozumiesz? MANIPULOWAŁ. To intrygant, arogancki palant bez serca. Bawił się tobą jak zabawką. A ty mu się tak dałeś. Boże Jim! Tak mi cię szkoda. – dziewczyna naprawdę mu współczuła. – Te flirty z dziewczynami … ja miałam to zobaczyć i zniechęcić się do ciebie a ten list … jestem pewna, że ty napisałeś inny i ja dostałam inny a te prostytutki ?
- No … Lou sam je zamówił … - wytłumaczył.
- No oczywiście! Zrobiliście kilka fot i po sprawie. Pewnie nawet ich nie całowałeś. – stwierdziła. – Jim on od początku nie chciał abyśmy byli razem i dlaczego miałby nagle zmienić zdanie … pomyśl. Wciskał ci tanie kity o tym jaka to ja kocham być zazdrosna a problem w tym, że ja nienawidzę być zazdrosna i nie cierpię jak chłopak daje mi powody do zazdrości.
Jimowi na moment zabrakło słów! To miało wiele sensu. Louis chciał zniechęcić Karen do niego i prawie mu się udało! Boże ależ on był głupi!
- To palant! – wykrzyknął wściekły. – Nie wierzę, że tak mnie wrobił! Pewnie miał nie zły ubaw ze mnie! Ale jestem naiwny. Czuje się głupio. – Jim schował twarz w dłoniach a Karen podeszła do niego.
- Nie powinieneś. Zemścimy się na nim. Zobaczysz. To my będziemy się śmiać ostatni. – zapewniła go. – Już nawet mam plan. – dodała z uśmiechem.
- Jaki?
- No wiesz … załóżmy, że to, że poprosiłeś Louis’a aby pomógł ci wrócić do mnie było tylko pretekstem aby spędzić z nim trochę czasu.
- Co? – Jim nadal nic nie rozumiał.
- Proste: zakochałeś się w Louisie i dzięki nim stałeś się gejem. Teraz rozumiesz? – zapytała go z szerokim uśmiechem a on kiwnął głową.
- Nie złe. To będzie zemsta doskonała. – rzekł ciesząc się jak małe dziecko, że w końcu ktoś wkręci Louisa.
KONIEC
Wróciłam z kolejnym odcinkiem! Napisałam dla was 9 stron. Miało wyjść góra 7 ale pod koniec strasznie się rozpisałam hehe.
Wejścia trochę spadają w dół co mnie martwi ale mam nadzieje, że wzrosną gdy zacznę pisać nowe opowiadanie!
Miałam pod koniec tego odcinka wam przedstawić pomysł na nie. A więc: będzie to historia praktycznie o każdym z One direction, jedne będą zabawne a niektóre nieco was zaskoczą ale nie martwcie się! Będzie słodkie i zabawne. Przynajmniej taki mam zamiar. Napisałam już prolog i 1 rozdział. Muszę przyznać, że nawet całkiem nie źle mi to wyszło chociaż mogło być lepiej.
Będzie tam wątek, który nie wiem czy wam się spodoba czy nie? Mam wątpliwości, że jak o nim usłyszycie to odejdzie więc napiszcie czy czytalibyście opowiadanie w którym jednym z wątków byłby wątek miłości pomiędzy dwoma chłopakami?
Oczywiście nie przewiduje scen seksu ani pocałunku (przynajmniej w pierwszych rozdziałach a że ja kocham wszystko przeciągać to nie wiem czy też potem hehe).
Pojawią się tam głównie znane osoby typu: Perrie, Ed Sheeran, Eleanor, Caroline Flack, Danielle, Sophie,  Stan (przyjaciel Lou z dzieciństwa. Mam nadzieje, że kojarzycie), a nawet Taylor Swift (ze śmieszną rolą, zobaczycie).
A teraz przedstawię wam głównych bohaterów tylko uprzedzam w moim opowiadaniu nie ma zespołu One direction i Niall, Louis, Zayn, Liam i Harry nie wszyscy się znają! Także może być trochę śmiesznie jak się będą zapoznawać bo dwoje z nich będzie się nienawidzić hehe.
A oto bohaterowie: 
- rozwydrzony gwiazdor, który wszystkim działa na nerwy i zwolniła się przez to jego asystentka , teraz poszukuje nowej i jego menadżer Paul nieco go zaskoczy wyborem! (zgadnijcie kto się w tą role wcieli). 
- biedny chłopak , który ledwo wiąże koniec z końcem i pewnego razy wygrywa w totolotka 10 milionów i wprowadza się do apartamentu pełnego sławnych gwiazd! (zgadnijcie o kogo chodzi)
- model, który przyjaźni się z głównym bohaterem i zdobywa nowe kontrakty w bardzo nie grzeczny sposób! (domyślacie się o kogo chodzi?)
- także biedny chłopak (gej) , który może stracić mieszkanie ale jego wujek Paul zatrudnia go jako asystenta dla najbardziej rozkapryszonego gwiazdora w Anglii!
- chłopak musi udawać , że chodzi z pewną dziewczyną ale tak naprawdę jest zakochany w swojej fryzjerce.
Pozgadujcie komu powierzyłam daną rolę bo jestem ciekawa czy któraś bezbłędne odgadnie! + naprawdę napiszcie mi co sądzicie o tej homoseksualnej miłości bo cała się trzęsę, że napiszcie „Niee będę tego czytać. Błagam nie rób takich rzeczy”.
Jak już pisałam scen seksualnych nie będzie (nie umiem nawet takich pisać).
A dwóch gejów - będzie zabawnie gdyż jeden z nich na razie jest hetero hehe no i słodko jak to w przypadku takich opowiadań.

9 komentarzy:

  1. Matko,na prawdę cudowne opowiadanie <3 Pisz szybko bo nie mogę się doczekać części z Jimem i Louisem c; kOOOcham.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle zajebisty!
    A co do nowego opowiadania to fajnie się zapowiada tylko obawiam się,że to Lou i Harry będą gejami....Zgadłam?
    Jeśli nowy blog będzie tak samo zajebisty jak ten to z pewnością będę czytać,jednak nie bardzo podoba mi się(jeśli oczywiście zgadłam),że Lou będzie gejem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz to nie będzie typowe Larry ff.
      Tylko chciałam was ostrzec jakby kiedyś tam w przyszłych rozdziałach coś się pojawiło + Lou to nie będzie typowy gej.
      W nowej historii jest raczej ironiczny i pewny siebie i gardzi babskimi rzeczami, nie jest romantyczny ani nic :).
      Fajnie mi się opisuje Lou w nowym ff bo to uroczy złośnik :)
      ojej !! sorry że się wygadalam ale nie mogłam cię tak pozostawić z tym stwierdzeniem "Lou to będzie zły gej" hehe

      Usuń
  3. świetny rozdział, a następne opowiadanie zapowiada się super, w ogóle ten cały pomysł, jesteś genialna dziewczyno! pozdrawiam ilovemusic_Maja

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskieeee <3 a zresztą dsgyuo'jhgf KOCHAM CIĘ i TWOJE BLOGI ♥ + mam nadzieję że Hazz i Boo Bear będą razem ^.^ a zgadywać nie będę bo boję się że będę mieć wszystko źle xD pozdrawiam @Hazzerka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu serio? jhdasjdnfsjk dzięki z całego serca haha. super że chociaż jednej osobie to się podoba a co więcej chce aby tak było :)

      Usuń
    2. awwww jaram się!!! już drugi raz odpowiedziałaś na mój kom ♥ jestem twoją fanką ^.^

      Usuń
  5. genialne opowiadanie już się nie mogę doczekać następnego rozdziału, a co do drugiego opowiadania zapowiada się ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! No i co do nowego bloga to nie przepadam za historiami z gejami, nie czytam takich...

    OdpowiedzUsuń