czwartek, 26 grudnia 2013

One direction 4 odcinek 98

Niedziele przeważnie są nudne i nikt za nimi zbytnio nie przepada. Ale ta niedziela była zaskakująca interesująca dla kilku osób … Przede wszystkim Harry miał w ten dzień wspaniały humor! Wręcz tryskał energią. No cóż, to sprawa wczorajszej randki z Zooey. Oboje bawili się świetnie, gadali o wszystkim i o niczym. Niby zwykłe przyjacielskie spotkanie a jednak najwyraźniej było to dla nich a przynajmniej dla Stylesa czymś więcej. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od ferii wiosennych w maju. Tam poznał bliżej Zoe i zdał sobie sprawę, że nie jest wcale taką złą dziewczyną.
- Ty chyba sobie żartujesz … - powiedział Zayn gdy Hazza wszedł do kuchni coś zejść.
- O co ci chodzi? – spojrzał na niego oskarżycielskim wzrokiem.
- A gdzie „witaj mój misiaczku! Jak ci się spało?” Od tygodnia nie dajesz mi żyć. I teraz nagle dałeś mi spokój? Harry, umierasz? – zaniepokoił się. Styles wybuchnął śmiechem.
- Tak umieram, ale jeszcze nie dziś. – odparł z entuzjazmem i nalał sobie soku do szklanki. To będzie cudowny dzień! – Po prostu stwierdziłem, ze dość się nacierpiałeś. Dam ci spokój. No przynajmniej na jakiś czas.
- Nie wierzę ci. Coś musiało się stać. – powiedział stanowczo Zayn a Harry w końcu wybuchnął. Nie mógł dłużej przed nim tego ukrywać. Był tak cholernie szczęśliwy! Chciał podzielić się z innymi tym szczęściem.
- Masz rację. Coś się stało. Wczoraj poszedłem na randkę z Zooey. – rzekł z szerokim uśmiechem a Malik zakrztusił się własną śliną. Kaszlał tak długo aż Hazza go nie poklepał po plecach.
- Z … z tą Zoe? – spytał nie mogąc w to uwierzyć. – Naprawdę jesteś tak zdesperowany? Rozumiem, że z innymi dziewczynami ci się nie układa ale … nie wiem, może zostań gejem albo co. Zawsze to lepsze wyjście.
- Weź się zamknij. – odburknął. – Zawsze potrafisz zwalić człowiekowi dobry humor.
W tym momencie rozległ się przeraźliwy krzyk Liama. Harry i Zayn aż podskoczyli na te słowa:
- No odbierz ty suko!
Po chwili zobaczyli Payna , który wszedł do kuchni i zaczął chodzić w te i we w te z telefonem przy uchu.
- Dlaczego nie odbierasz ty zimna jędzo? Co ja ci zrobiłem?! – darł się jak opętany. Malik zmarszczył brwi patrząc pytająco na Stylesa, który chichotał pod nosem.
- Jennifer go olewa. – wyjaśnił w końcu Zayn’owi.
- Ignoruje! Bezczelnie ignoruje! – wrzasnął Li i rzucił komórkę na stół. – To już dwa tygodnie! Rozumiecie? DWA tygodnie! Co ona sobie wyobraża? Że ja będę na nią tyle czekać?
- Najwyraźniej tak … - odparł Zay z uśmiechem.
- A niech się wali. – Li machnął ręką. – Mam ją gdzieś. Idę się uchlać do baru aby zapomnieć. Ktoś idzie ze mną? Zayn, może ty?
- Ej czemu ja?! Wyglądam na sierotę? – oburzył się mulat.
- Szczerze? Tak.
Malik pokazał mu język.
- Tak się składa, że mam inne plany. – powiedział tajemniczo. – Postanowiłem odnaleźć Megan. Stwierdziłem, że nie mogę bez niej żyć.
- Jak? Przecież nawet nie wiesz gdzie ona mieszka. – zauważył Liam.
- Dlatego poprosiłem o pomoc detektywa. Powinien wpaść późnym po południem. – odpowiedział radośnie.
- Okeeej. A więc ty Zayn żyj w swoim świecie złudzeń a ja pójdę się opić. Narka. – Payne pomachał im i wyszedł z domu. Harry stał z rozdziawioną gębą. Nie, nie dlatego, że Zayn zamówił detektywa. Wręcz przeciwnie.
- Czy ja dobrze słyszałem?! – zapytał zdumiony i spojrzał na zegarek, który miał na prawej ręce. – On poszedł do baru o … 9:00 rano?!
Malik kiwnął głową a Styles strzelił facepalma. Cały Liam.
                                                                       ***
Christina malowała paznokcie, gdy usłyszała dzwonek u drzwi. Przeklinając pod nosem na tą osobę poszła otworzyć. Musiała uważać przez wzgląd na paznokcie więc zajęło jej to całkiem sporo czasu. Kiedy w końcu udało jej się otworzyć zobaczyła w progu Sean’a więc chciała z powrotem zamknąć drzwi. Niestety. On był szybszy.
- Jak mi wyschną paznokcie, dzwonie po policje. – zagroziła. Była śmiertelnie poważna ale nie przeraziła menadżera one direction. Akurat mało go w tym momencie obchodziły jej groźby.
- Musimy porozmawiać. Masz wino?
- Jak zwykle w barku. – wskazała palcem a on udał się w tamtym kierunku. Wyjął dwa kieliszki i nalał do nich ciemnego płynu. – O czym chcesz pogadać?
- Co z ciebie za kobieta powiedz mi. – wypalił nagle Sean. – Z tego co wiem każda z was kocha być zazdrosna, wręcz gdy mężczyzna nie daje jej powód to zazdrości to wpada w szał a ty co? Masz. To. Totalnie. Gdzieś. Naprawdę jestem tak mało atrakcyjny? A może mało inteligentny? No powiedz, śmiało. Czego mi kurwa brakuje?
Christina patrzyła na niego przez kilka minut w zupełnym oszołomieniu. Do czego on zmierzał? Nie miała zielonego pojęcia.
- Chodzi ci o nasz udawany związek? Aaa rozumiem … chcesz abym publicznie zrobiła aferę. Spoko, masz to jak w banku ale może jutro dzisiaj jestem zmęczona. Aha i ta policja jak mi wyschną paznokcie, nadal jest aktualna. – zapewniła go.
- Nie, nie chodzi mi o nasz udawany związek. Chodzi mi o prawdziwych nas a nie w mediach. Tamtą Christine i Seana odstawmy na bok. Chce abyśmy pogadali o tych tutaj. Ty i ja. Żadnych tajemnic.
Christina zmarszczyła brwi.
- Żadnych tajemnic? Ty chcesz zrobić reality show o naszym życiu? Serio? – uniosła brwi w zaskoczeniu. Sean schował twarz w dłoniach. Nie wiedział już jak do niej dotrzeć. To ciężki przypadek.
- Wiesz co? Masz rację. Udawajmy, że niczego między nami nie ma i nie było! Bo tak jest lepiej, co? Proszę bardzo zostań sobie starą panną do końca życia i użalaj się nad sobą. Nie obchodzi mnie to. Miałaś szansę ale z niej nie skorzystałaś. Jestem młody, przystojny i strasznie mi się podobasz ale masz racje. Zostawmy to tak jak jest. Nic nie róbmy. – Sean podniósł ręce w geście poddaje się i zaczął się kierować w stronę wyjścia.
- Podobam ci się? – zapytała Christina ale bardziej z irytacją niż zaskoczeniem. – Podrywasz każdą 20 – letnią dupę i nagle mam uwierzyć, że spodobał ci się ktoś starszy o 10 lat? Idiota z ciebie. Na zawsze pozostaniesz podrywaczem. To się nigdy nie zmieni.
- Wiesz, nie dziwię się, że przy tobie twój mąż został gejem.
To było dla Christiny za wiele. Otworzyła usta w szoku i zmrużyła gniewnie oczy. Sean popamięta ją do końca życia. Podeszła do stolika na którym stało otwarte wino i wzięła butelkę w dłoń. Potem podeszła do menadżera jej syna i wylała na niego całą zawartość.
- Nigdy! Powtarzam nigdy tak więcej nie mów! – wrzasnęła.
- Głupia jędza. – mruknął pod nosem.
- Palant … - W tym momencie stało się coś nie oczekiwanego. A mianowicie Sean pocałował Christine! Ona kompletnie się tego nie spodziewając, nawet nie miała czasu go odepchnąć a może nawet nie chciała? Wino którym był oblany Sean poplamiło trochę białej bluzki kobiety ale ona nie zwróciła na to uwagi. Całus został tak samo szybko przerwany jak rozpoczęty. Pierwszy raz dotknęli siebie gdy nie byli w miejscu publicznym. To było coś dziwnego. Sean odskoczył od niej czując się jakby całował bardzo bliską mu osobę coś w stylu najlepszej przyjaciółki ale to nie zmieniało faktu, że serce zabiło mu mocniej a dłonie zaczęły się pocić. Niesamowite uczucie. Nie wiedział tylko co sądzi o tym Christina. Nadal stała w szoku. W końcu mężczyzna pomachał jej dłonią przed oczami.
- Halo! Żyjesz? Ziemia do Christy.
- Dobry Boże … - mruknęła wycierając ręką usta. – Mam twoją ślinę na wargach.
- Sorry eee … nigdy wcześniej to mi się nie zdarzyło. Zawsze z kobietami szło mi perfekcyjnie. Nie wiem co się dzieje … może zbyt długo nie miałem nikogo. Od rozstania z Kimberely zaliczyłem tylko jakąś hiszpankę i … i to wszystko. – przyznał ze wstydem.
- Myślę … myślę, że powinieneś już iść. – zdecydowała siadając na kanapie. Ta cała sytuacja nie źle nią wstrząsnęła. – I … proszę nie pokazuj mi się na oczy przez najbliższe 10 lat.
- Żartujesz? Nie mów, że … Christy daj spokój. Nie chciałaś mi uwierzyć, że ja naprawdę to … no wiesz … musiałem coś zrobić. Przemyśl to i zadzwoń do mnie, okej?
- Żegnam. – kobieta wskazała mu palcem drzwi. – 10 lat. Pamiętaj. I ani minuty krócej.
Sean w pełnym szoku wyszedł z jej mieszkania. Czegoś takiego się nie spodziewał. Teraz już niczego nie był pewien …
                                                                       ***
Louis obżerał się chipsami gdy zadzwonił do niego telefon. Na wyświetlaczu pisało „Jim”. Chłopak lekko się przeraził, gdyż bał się, że chłopak dzwoni do niego aby powiedzieć, że ich plan się powiódł  i Karen chce do niego wrócić. Z walącym sercem nacisnął zieloną słuchawkę.
- Halo? – zapytał nie pewnie.
- Lou? Lou jesteś tam? – usłyszał glos Jima ale był … jakiś nie wyraźny tak jakby … mówił przez łzy.
- Jim ty płaczesz? – Tomlinson zmarszczył brwi ale zaraz odzyskał nadzieje, że jednak jego plan się powiódł i Karen dała mu kosza, dlatego dzwoni aby się wyżalić.
- Tak Lou płaczę bo … muszę ci o czymś powiedzieć. To ważne. Przyjedziesz za pół godzinki do mnie? Proszę, błagam to nie może czekać.
- Ja … jasne ale … Jim o co chodzi? Coś się stało? – Louis miał złe przeczucia.
- Tak bo ja … ja cię okłamałem. Przepraszam.
Jim rozłączył się a Tommo patrzył się na telefon jeszcze przez długi czas. Jim go okłamał … ale w jakiej sprawie? To nie dawało mu w ogóle spokoju. Ciężko wzdychając zostawił chipsy na stole i poszedł założyć buty.
                                                                                  ***
Christina nie widząc co ma zrobić z zaistniałą sytuacją postanowiła porozmawiać o tym z Louisem. Teraz wiedziała, że Sean też coś do niej czuje więc jej uczucie jest odwzajemnione. Cieszyła się ale … miała pewne wątpliwości. A co jeśli będzie ją zdradzać tak jak wszystkie swoje dotychczasowe dziewczyny? No cóż, musi pogadać ze swoim synem. On zna bardzo dobrze Seana, chodzą razem do klubów , zwierzają się sobie z różnych rzeczy a przynajmniej kiedyś. Teraz sytuacja uległa lekkiej zmianie. Kobieta nacisnęła dzwonek i odczekała kilka sekund. Po chwili otworzył jej Harry. Christina mrucząc coś pod nosem weszła do środka. Nadal nie potrafiła mu wybaczyć, że przez niego rozleciał się związek jej syna. Karen to była wspaniała dziewczyna i Lou był pierwszy a Styles to bezczelnie zniszczył. Powinien się wstydzić!
- Jest Louis? Muszę z nim porozmawiać. – powiedziała patrząc na niego wyczekująco.
- Wyszedł przed chwilą. – odpowiedział Harry.
- No cóż, to przyjdę później. – postanowiła i skierowała się w stronę wyjścia.
- A może … ja mógłbym w czymś pomóc. – zaoferował się nieśmiało.
- Ty? – prychnęła spoglądając na niego z wyższością. – Wątpię. Ty potrafisz tylko niszczyć. Nie pomagać.
- To się zdarzyło raz. – przyznał ze spuszczoną głową.
- Nie kłam ty gnido. – powiedziała ostro. – Dwa razy. Już ja mam swoje sposoby na zbieranie informacji więc mnie nie da się okłamać. Proste.
- W każdym razie … - zaczął cicho. – Jestem dobrym słuchaczem ale jak nie to nie. Zrobiłem błąd i będę odpokutowywał do końca życia. Zrozumiałem. Ale musi pani wiedzieć, że wczoraj byłem na randce z Zooey Sullivan. Karen wybiłem sobie z głowy.
- Ach tak? – Christina uniosła brew. Nie bardzo mu wierzyła chodź chciała. – No cóż, dobrze, a więc co byś poradził kobiecie, która zakochała się w mężczyźnie kilka lat młodszym  i okazuje się, że ona także jemu się podoba i ten mężczyzna pocałował ją ale ta kobieta ma wątpliwości bo on jest znany ze swoich romansów?
Harry patrzył na nią przez kilka minut bez słowa.
- Czy chodzi o panią i Seana? – zapytał w końcu.
- Gdzież by tam. – machnęła ręką. – Tak się tylko głęboko zastanawiałam bo wiesz … jakbym się znalazła w takiej sytuacji to będę wiedziała co mam zrobić. Więc wolę wcześniej się ubezpieczyć, rozumiesz?
Hazza uśmiechnął się szeroko.
- Aż za dobrze. – powiedział rozbawionym tonem. – A więc ja bym proponował tej kobiecie zaryzykować.
- Słucham? – Christina wydawała się być zaskoczona jego radą.
- No bo proszę spojrzeć, ona kocha go on kocha ją. Co ich powstrzymuje przed byciem ze sobą? Różnica wieku. Tak to jest argument ale co jeszcze? Hm, chyba tylko to. A wiek to tylko liczba. Jeśli oboje są dorośli to co w tym złego? Rozumiem gdyby on miał 16 lat a ona 30 ale … tutaj wiek chyba jest troszeczkę inny, prawda? – zapytał patrząc na nią znacząco a ona kiwnęła głową. – No właśnie. Więc ja nie widzę problemu. Ta kobieta jest na pewno bardzo piękna, więc on mógł się w niej zakochać.
- No ale jest znany z romansowania z młodszymi …
- Ale nigdy wcześniej się nie zakochał, prawda? Przynajmniej nigdy nie powiedział tego żadnej kobiecie i nagle tak jakby to wyznaje. Hm, ta kobieta musi być wyjątkowa, nie sądzi pani? Więc ja na miejscu tej kobiety dałbym mu szansę. Żyje się tylko raz a jak nie wyjdzie to co z tego? Lepiej zastanawiać się co by było gdyby ….? Nie sądzę.
Christina nic nie mówiła przez dłuższą chwilę. To co mówił Harry miało dużo sensu. Oczywiście była pewna, ze on wiedział, że chodzi o nią i Seana ale wolała jednak utrzymać to jeszcze przez jakiś czas w sekrecie.
- Tak, tak masz w zupełności rację. Dzięki Harry. Naprawdę dziękuje. – powiedziała z lekkim uśmiechem. – Wiesz co? Postaram się wybaczyć ci w 50 procentach tą zdradę. Myślę, że na tyle ode mnie zasługujesz.
Stylesowi oczy rozjaśniały.
- Serio? Wow, jest pani wielka. Dziękuje. To najlepszy dzień mojego życia. – przyznał a Christina ze zdumieniem skierowała się w stronę drzwi. Nie wiedziała, że jej opinia na temat Harry’ego jest dla niego aż taka ważna. Najwyraźniej była dla niego autorytetem. To jeszcze bardziej przekonało ją do tego, że nawet 26 – latek może się w niej zakochać. Teraz musi tylko iść do niego i oznajmić mu radosną nowinę.
                                                                                  ***
Zayn od kilku minut siedział w kawiarni czekając na detektywa. W ostatniej chwili odwołał spotkanie w jego domu twierdząc, że kawiarnia będzie o wiele bezpieczniejsza. Mówił coś o planowanym ataku na niego i nie chciał aby dom Malika wybuchł. To trochę go przeraziło ale miał nadzieje, że mężczyzna sobie żartował. W końcu zobaczył kogoś idącego w jego stronę w ciemnych okularach i garniturze z teczką. Wyglądał niczym z filmu faceci w czerni.
- Zayn Malik? – zapytał odsuwając krzesło. Chłopak kiwnął głową więc na nim usiadł. – Proszę dyskretnie powiedzieć w czym rzecz?
- Otóż chodzi o … - zaczął Zayn ale mężczyzna mu przerwał.
- Ktoś planuje pana zabić? – wszedł mu w zdanie detektyw.
- Nie.
- Okraść?
- Nie.
- Zgwałcić?
- Boże, nie! Skąd ten pomysł?
- No wie pan … z taką buźką …
Zayn pomyślał, że to jakiś zboczeniec więc wstał z zamiarem odejścia ale mężczyzna roześmiał się i nakazał znów mu usiąść.
- Żartowałem. Proszę się nie przejmować. – W tym momencie zdjął swoje okulary. – Czasem robie takie psikusy swoim klientom. A tak w ogóle to jestem Jonny. – podał mu dłoń a Malik nie pewnie ją uścisnął. – Więc w czym rzecz?
- Chodzi o Megan Beatress. Zniknęła.
- Ktoś ją uprowadził?
- Nie. Sama wyjechała z własnej woli. Po prostu pokłóciliśmy się i …
- Aha, rozumiem. Czy zna pan jej byłe miejsce zamieszkania?
- Tak, tak. Dawała mi kiedyś wizytówkę. Nawet ją wziąłem. – powiedział sięgając do kieszeni spodni i po chwili ją wyjął. – Proszę oto one. W telefonie powinienem mieć jej zdjęcie …
- Nie będzie potrzebne. – odpowiedział Jonny ku zaskoczeniu Zayn’a. – Jestem ekspertem w swojej dziedzinie i nie potrzebuje jakiś tam zdjęć. Imię, nazwisko i miejsce zamieszkania. To wszystko. Aha no i wynagrodzenie ma się rozumieć. 2000 dolarów za dzień.
- Aż? – Zay uniósł brwi. – Ech no cóż. Stać mnie. Nie oszukujmy się. – dodał z lekkim uśmiechem. – Więc kiedy zaczyna pan poszukiwania?
- Jak tylko dostanę te 2000. – odpowiedział z uśmiechem. Zayn kiwnął głową i wyjął portfel z pieniędzmi. Czuł, że postępuje właściwie i w końcu będzie miał szanse odzyskać Megan.
                                                                                  ***
Louis nie pewnie wszedł do mieszkania Jima. Ton jego głosu był … jakiś dziwny i jeszcze to jak rozpłakał mu się do słuchawki. WTF? Co on sobie wtedy myślał? W czym go okłamał? Czy w końcu wrócił do Karen? Tyle myśli zaczęło zaprzątać jego głowe.
- Cześć Jim. – powiedział Lou wchodząc nie pewnie do jego domu. Chłopak siedział na kanapie z zaczerwienionymi oczami od płaczu. Tomlinson wziął głęboki oddech. – Co się stało? – zapytał stając naprzeciwko niego.
- Bo … bo … ja … ja cię okłamałem. – odpowiedział i znów wybuchnął płaczem. Louis pierwszy raz widział płaczącego Jima i … to było dziwne uczucie. Nie wiedział co ma zrobić? Dziewczynę by przytulił ale chłopaka byłoby jakoś mu dziwnie.
- W jakiej sprawie? – spytał zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- W sprawie Karen. – odparł cicho, ledwo słyszalnie.
- Możesz jaśniej? – poprosił Louis trochę już zirytowany jego przeciąganiem całej tej sprawy. Chciał się dowiedzieć o co chodzi i iść do domu.
- Nie chodziło … nie chodziło o nią. Nigdy nie chodziło o nią to znaczy … na początku tak ale potem … potem zrozumiałem coś innego … że … że ktoś inny jest dla mnie od niej ważniejszy. – powiedział Jim co jakiś czas się jąkając. Lou otworzył szeroko oczy ze zdumienia. „Ktoś inny jest od niej ważniejszy”. Gdyby Jim nie płakał to w tym momencie zacząłby skakać ze szczęścia. To znaczyło, że on już nie kocha Karen i nie musi się martwić, że znów będą parą! To jak spełnienie marzeń!
- Kto? – zapytał po chwili.
- No … no  ty. – powiedział a Louis w pierwszym momencie pomyślał, że żartuje więc zaczął się śmiać. Czy to był jakiś kurwa kawał? Jim jest w NIM zakochany! W Louisie Tomlinsonie! Byłym chłopaku Karen? Niedoczekanie.
- We mnie? – jęknął przerażony a Jim kiwnął nie pewnie głową.
- Louis … ja … ja wiem, że nie powinienem i … ba … bardzo mi przykro. – znów zaczął się jąkać gdyż wybuchnął płaczem. – Ale … ale taki jestem. Mój ojciec on jest gejem i … i my mamy tą samą krew więc … to chyba na nas przeszło. Proszę nie wiń mnie.
Tommo roześmiał się. „Ta sama krew”. Przecież on też ma ojca geja a nie lubi chłopaków! To było po prostu śmieszne. Ale przypomniał sobie wtedy te gazety, które pisały, że on i Liam są parą. I że każdy miał go za geja dlatego zmusił Karen aby udawała jego dziewczynę. Boże! Lou przestał się śmiać i zrobił się czerwony na twarzy. A teraz Jim wyznaje mu uczucia … To nie było już wcale zabawne! To było okropne!
- Ale … jak? Gdzie? Kiedy? Boże Jim! Rujnujesz mi życie! – krzyknął siadając obok niego.
- To … to się stało po tym jak zostawiłem Karen. Wprawdzie napisałem jej w liście, że to przez to, że widzę miłość pomiędzy tobą a nią ale … to nie prawda. Chodziło o moje uczucia względem ciebie. Przepraszam. Jest mi tak strasznie głupio … - Jim zamilkł. Przez 5 minut żaden z nich się nie odezwał. Wtedy chłopak wypalił: - Ale nawet jeśli teraz nie odwzajemniasz moich uczuć to jestem pewien, że za jakiś czas to zrobisz. Lou, jesteśmy sobie pisani. Ty i ja forever.
- Co? – jęknął odsuwając się od niego podczas gdy Jim się do niego przysuwał. Objął go ramieniem i mocno ścisnął aby Louis mu nie uciekł.
- Już widzę naszą pierwszą randkę: świece, restauracja, spojrzenia pełne namiętność, napięcie podniecenia w powietrzu. A potem po randce ty i ja na tej kanapie. Spragnieni seksu. To będzie ostry numerek. Naprawdę ostry. – Jim zamilkł a potem znów się odezwał: - Ale zaraz … jak my powiemy o tym twojej matce? Na pewno będzie załamana! Nasi ojcowie na pewno to zaakceptują. Nawet będą dumni z nas. W końcu twój tatuś zawsze chciał abyś był taki jak on, prawda? Teraz masz szansę spełnić jego marzenie.
- Jim co ty kurwa pierdolisz? – zapytał spokojnie Lou. Serce waliło mu jak oszalałe ale bynajmniej nie z miłości, po prostu tak strasznie się bał. Jim zachowywał się jak wariat!
- No dawaj buziaczka! Wiem, że tego chcesz! Nie opieraj się. – Jim przybliżył się do niego jeszcze bardziej. Pomimo, że Louis chciał zwiać to nie był dostatecznie silny aby go odepchnąć. Chłopak więc dał mu całusa w policzek a Lou wrzasnął. – No nie bądź taki nieśmiały. Dobrze wiem, że tego chcesz. – dodał Jim i chciał pocałować go w usta ale Lou zaczął trząść głową aby nie utrafił.
- Daj mi spokój ty chory psychicznie wariacie! – darł się Tomlinson wiercąc się. – Ludzie! Ratunku! Pomocy!
- No dawaj buziola i będzie po sprawie. – namawiał go Jim z uśmiechem. Chłopak jednak był w totalnej panice. Chciał jak najszybciej stamtąd uciec. Nagle stało się coś nieoczekiwanego. A mianowicie ktoś zaczął klaskać w dłonie! Jim zaprzestał prób pocałowania go i Louis mógł zobaczyć co to za osoba. Był w niezłym szoku!
- Karen? Co ty … słuchaj to nie tak. To on się na mnie rzucił! To wariat! – krzyknął Louis wskazując palcem na Jima.
- Ach tak? – zapytała zaplatając ręce w koszyczek. – Wariat powiadasz? – uniosła lekko brew do góry. – Wariat, którym manipulowałeś.
- Co?
- Och, nie udawaj zaskoczonego. Domyśleliśmy się z Jimem, że ta cała twoja „pomoc” była tylko na pokaz. Tak naprawdę nigdy nie chciałeś aby on wrócił do mnie. Udawałeś tylko jego przyjaciela i masz za to nauczkę. I co miło ci? Że ktoś nareszcie ciebie wkręcił?
Louis nie mógł w to uwierzyć! Pierwszy raz ktoś zażartował sobie z niego. Jeszcze nigdy to mu się nie zdarzyło! Poczuł się wielce urażony. Wstał z kanapy i spojrzał groźnie na Karen.
- Jak mogłaś?
- A ty?
- Nie pasujecie do siebie. Chciałem dla niego jak najlepiej.
- Błagam, Lou, nie osłabiaj mnie. – odpowiedziała parskając śmiechem. – Chciałeś jak najlepiej dla siebie.
- Wiesz co? Jesteście siebie warci! – krzyknął i opuścił dom Jima trzaskając drzwiami. Poczuł się okropnie z myślą, że ktoś go wkręcił. Jak mógł się nie domyśleć, że Jim tylko udawał? I jeszcze Karen, która trzymała z nim sztamę. To go najbardziej denerwowało. Że mieli swój „sekret”. A takie rzeczy bardzo zbliżają ludzi i on coś o tym wiedział.
                                                                                  ***
Christina zapukała do drzwi mieszkania Seana. Nie wiedziała co mu powiedzieć? Chociaż nie … to akurat wiedziała. Nie wiedziała jak mu to powiedzieć? „Cześć pamiętasz mnie? To ja ta okropna kobieta, która chciała abyś nie pokazywał jej się przez 10 lat po tym jak jej wyznałeś uczucia”. Musiała to przyznać przed samą sobą zachowała się wtedy strasznie.
- Hej. – powiedziała nieśmiało, gdy mężczyzna otworzył jej drzwi. Miał na sobie tylko ręcznik i wyglądał cholernie seksownie. Widać było, że nie dawno brał prysznic.
- Christina? Co tu robisz? Miałem ci się nie pokazywać przez 10 lat? Pamiętasz? Jeszcze rano tak twierdziłaś. – powiedział zaskoczony jej wizytą. Nie wiedział czego się po niej spodziewać?
- No tak ale … to było rano a teraz jest wieczór i mam ci coś ważnego do powiedzenia. – rzekła biorąc głęboki oddech.
- No cóż, to chyba nie jest odpowiednia pora. – odpowiedział drapiąc się w kark.
- Tak? A czemu? – zapytała próbując zajrzeć mu przez ramię. Zaraz potem zaprzestała swoich prób i ciężko westchnęła. – No tak. Masz tam jakąś małolatę, zgadłam? No oczywiście. Jak ja mogłam być taka głupia. Myślałam, że zaczekasz na mnie te pieprzone 10 godzin zanim nie przemyślę sobie kilku spraw. – mruknęła i odwróciła się na pięcie.
- Christy kazałaś mi się nie pokazywać na oczy przez 10 lat, byłaś cholernie poważna! Myślałem, ze to koniec z nami.
- I tak szybko ci przeszła ta pierdolona miłość?! – wrzasnęła odwracając się w jego stronę. – Jesteś taki sam jak byłeś! Nic się nie zmieniłeś. Byłam głupia sądząc, ze dla jeden żałosnej 37 – latki będziesz w stanie się ustatkować! Zaliczasz wszystko co się rusza. Taki jesteś i taka jest twoja natura. Harry twierdził, że naprawdę ci na mnie zależy ale najwyraźniej mylił się. Jesteś nieobliczalny! Mówisz jedno a robisz drugie! Skoro tak strasznie chciałeś się bzykać z tymi młodymi dupami z klubów to czemu przyłazisz do mnie i zawracasz mi gitarę jakimiś durnymi teksami o miłości!! No kurwa czemu?! – darła się na środku korytarza jak opętana. Sean nie odpowiedział. Był zaskoczony jej zachowaniem. Pierwszy raz widział ją w takiej furii. – Ale wiesz co? Chcę chociaż zobaczyć jaką laskę przeleciałeś! Może stworzymy nawet trójkącik, co?! Pewnie chciałbyś!
Po tych słowach popchnęła Seana na bok i weszła do środka.
- No dalej! Wyłaź ty lafiryndo! Pokaż się!! – krzyczała na środku salonu. Cisza. Christina poszła więc do łazienki ale tam również nikogo nie było. Kuchnia – pusta. Pomyślała więc, że na pewno znajduje się w sypialni. Udała się więc na górę i otworzyła drzwi. Niestety lub stety tam była pustka. Zdziwiony kobieta stała oniemiała w pomieszczeniu kompletnie nic nie mówiąc. Co to miało znaczyć? A może ta dziewczyna wyszła oknem? Ale nie … było zamknięte. Bez sensu. Po za tym nie miałaby czasu.
- I co? Ładna ta moja dupa? – zapytał Sean opierając się o framugę drzwi z rękami skrzyżowanymi na piersi.
- Co to ma znaczyć? Dlaczego tu nikogo nie ma? Gdzie ona jest?
- Ale kto?
- No … ta dziewczyna z klubu którą się pocieszałeś. – wyjąkała zupełnie zbita z tropu.
- Ależ Christy, tu nikogo nie było. Tylko ja i teraz ty. Żadna dziewczyna z klubu mnie nie odwiedziła. To prawda byłem w barze ale wróciłem sam. – wyjaśnił.
- To … to nie mogłeś nic powiedzieć? Zrobić? Gdy darłam się na korytarzu jak wariatka? – zapytała ostro. – Zrobiłam z siebie kompletną kretynkę!
- No cóż, jesteś dosyć pociągająca gdy się wkurzasz. – odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Dosyć pociągająca? Pff. – prychnęła. – Myślałam, że bardzo pociągająca.
- Niee. – zaprotestował zbliżając się do niej. – Bardzo pociągająca jesteś bez … - urwał rozpinając jej guziki koszuli. – Ubrań. – dodał przyciągając ją do pocałunku. Christina nie protestowała, gdyż to było najlepsze doświadczenie w życiu. Musiała przyznać, że nawet jej były mąż tak dobrze nie całował. Sean był zdecydowanie mistrzem w tym fachu.
- Ty też. – powiedziała w przerwie między pocałunkiem i zdjęła z niego ręcznik. Sean uśmiechnął się i popchnął ją na łóżko. A potem? Potem byli bardzo zajęci sobą.
                                                                       KONIEC
Oto przed państwem 98 odcinek. Jeszcze jeden i dotrzemy do 100! ;)). Ja się bardzo cieszę mam nadzieje, że wy także. Muszę przyznać, że 100 odcinek będzie się znacznie różnił od innych gdyż nie będzie opisywał ich dalszego życia ale inne wydarzenia również ciekawe ;P. Ale zostawmy to. Miejcie tą niespodziankę!
Podobał się odcinek? Lubicie Seana i Christine? Lepiej razem czy osobno? No i co sądzicie o nowym planie Zayn'a? Lepiej żeby próbował odzyskać Megan czy nauczył się żyć bez niej? 
A jak tam po świętach? Najedzeni? Żarcie poszło w cycki czy w dupę? Hehe.
Ja wiele nie jadłam tak więc dużo też nie przytyłam.
Co tam dostaliście od mikołaja? Ja muszę się pochwalić, że płytę Midnight Memoris, bardzo mnie mama ehem mikołaj zaskoczył tym prezentem. Spodziewałam się wszystkiego a tego akurat nie! Hehe. No i biografię Harry’ego :* + masę słodyczy i pieniądze.
A jeśli chodzi o kolejnego blooga to dzięki, że będziecie czytać to naprawdę wiele dla mnie znaczy bo nie byłam przekonana do mojego pomysłu zupełnie.
Więcej informacji odnośnie nowego mojego przedsięwzięcia będzie po zakończeniu tego opowiadania więc na razie cicho sza! Już nic więcej nie zdradzę.
Liczę na komentarze! Proszę dajcie radę chociaż 10. Na tyle obserwatorów to nie jest wiele a mam potem banana na twarzy przez resztę dnia!

Paa <33 

8 komentarzy:

  1. JESTEŚ JESTEŚ JESTEŚ BOSKAAAAAAA i Cudowna i Boska i Cudowna i po prostu GENIALNA ♥ Sugerujesz że masz zamiar zakończyć to cudo? TO CO JA DO CHOLERY BĘDĘ ROBIĆ!!! a tak na temat to Zayn mnie zaczyna przerażać a jak Hazz mówił o 16 i 30 to od razu pomyślałam o Caroline xD hehe mam talent (odziedziczyłam po Niallu xD) że nie tyję ;*** MM i bio Hazzy dostałam wcześniej a teraz "od Mikołaja" Salute ♥ ciuchy i inne ^.^
    Moja koleżanka Belieber dostała torbę z 1D xD
    Pozdrawiam @Hazzerka

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW tyle się w tym rozdziale działo, że hej :)
    Jej tak mi się smutno zrobiło jak Jim i Karen wkręcili Lou, iż myślałam, że się popłaczę (wiem jestem dziwna, ale żal mi się zrobiło Lou).
    Ja wiem czy Zayn powinien szukać Megan? Może nie są dla siebie stworzeni (możesz wplątać w to Perrie i on się w niej zakocha i będą żyć długo i szczęśliwie, a potem będą małe Maliki :* )
    Biedny Li, a już myślałam iż się ustatkuje z Jennifer, a tu dupa.
    Czyli Hazz wpadł jak śliwka w kompot i jest zakochany po uszy w Zooey. To dobrze należy się chłopakowi :)
    ( nie wiem czemu, ale czytając twoje opowiadanie w głowie mam obraz chłopaków za czasu x factora, a nie teraz. Czyli Hazz z burzą loków, Liam tak samo, Lou czerwone rurki i bluzki w paski, Niall z aparatem na zębach, a Zayn? On się prawie nie zmienił ( no z wyglądu tylko ;) )
    Sean i Christina to fajna parka :)
    Już się nie mogę doczekać 100 i nowego opowiadania :)
    Ja nie chcę się chwalić ;) ale dostałam Our Moment, pościel z chłopakami i Londynem, zegar, chramsy (czy jak to tam się piszę ;p ) ciuchy i kasę, o i jeszcze papcie :D
    Mam nadzieję, że to żarcie w dupe poszło bo przydało by się ;p q święta minęły ZAJEFAJNIE :*

    A żem się rozpisała, no nic kończę i życzę Ci jeszcze odpoczynku :*

    @LouehAngel

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twojego bloga , masz wielki talent i następnego bloga też na pewno będę czytać ;** Kiedy Jim namawiał Louisa do pocałunku śmiałam się jak głupia. albo gdy Christina przyszła do Seana i zaczęła się na niego wydzierać hahahahahaha Jesteś super blogerką ... Może kiedyś wydasz książkę wtedy na pewno ją przeczytam :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ! Ale tak nie mogę się doczekać , kiedy Lou i Karen do siebie wrócą. Kocham ich razem <3 A ta akcja z Zaynem... xD przegiął. Serio, nie spodziewałam się tego po nim. Coś mi się wydaję ,że ten kolo-detektyw tylko nam wkręci Zayna. Ale Liam, to po prostu rozwalił mnie. Zdaje się ,że on ma jakieś problemy z psychiką... Wogóle to chciałam dodać ,że twój twój blog jest okrutnie oryginalny. Nie mam de facto życia , więc naprawdę przeczytałam masę opowiadań itp o 1D. Dużo pomysłów się powtarza i wogóle... A tu taki twój uroczy bloguś i BAM ! Zakochałam się <3
    Czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. ja chcę Lou + Karen kocham ich
    Pozdrawiam

    ~http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny, tylko chciałabym żeby w końcu Lou i Karen się pogodzili, bo uwielbiam ich jako parę, mam nadzieję że niedługo do siebie wrócą, nie spodziewałam się że Zayn wynajmie detektywa żeby znaleźć Megan ale zobaczymy co z tego wyniknie, czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń