Niedziele
przeważnie są nudne i nikt za nimi zbytnio nie przepada. Ale ta niedziela była
zaskakująca interesująca dla kilku osób … Przede wszystkim Harry miał w ten
dzień wspaniały humor! Wręcz tryskał energią. No cóż, to sprawa wczorajszej
randki z Zooey. Oboje bawili się świetnie, gadali o wszystkim i o niczym. Niby
zwykłe przyjacielskie spotkanie a jednak najwyraźniej było to dla nich a
przynajmniej dla Stylesa czymś więcej. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od
ferii wiosennych w maju. Tam poznał bliżej Zoe i zdał sobie sprawę, że nie jest
wcale taką złą dziewczyną.
- Ty chyba sobie
żartujesz … - powiedział Zayn gdy Hazza wszedł do kuchni coś zejść.
- O co ci chodzi? –
spojrzał na niego oskarżycielskim wzrokiem.
- A gdzie „witaj
mój misiaczku! Jak ci się spało?” Od tygodnia nie dajesz mi żyć. I teraz nagle
dałeś mi spokój? Harry, umierasz? – zaniepokoił się. Styles wybuchnął śmiechem.
- Tak umieram, ale
jeszcze nie dziś. – odparł z entuzjazmem i nalał sobie soku do szklanki. To
będzie cudowny dzień! – Po prostu stwierdziłem, ze dość się nacierpiałeś. Dam
ci spokój. No przynajmniej na jakiś czas.
- Nie wierzę ci.
Coś musiało się stać. – powiedział stanowczo Zayn a Harry w końcu wybuchnął.
Nie mógł dłużej przed nim tego ukrywać. Był tak cholernie szczęśliwy! Chciał
podzielić się z innymi tym szczęściem.
- Masz rację. Coś
się stało. Wczoraj poszedłem na randkę z Zooey. – rzekł z szerokim uśmiechem a
Malik zakrztusił się własną śliną. Kaszlał tak długo aż Hazza go nie poklepał po
plecach.
- Z … z tą Zoe? –
spytał nie mogąc w to uwierzyć. – Naprawdę jesteś tak zdesperowany? Rozumiem,
że z innymi dziewczynami ci się nie układa ale … nie wiem, może zostań gejem
albo co. Zawsze to lepsze wyjście.
- Weź się zamknij.
– odburknął. – Zawsze potrafisz zwalić człowiekowi dobry humor.
W tym momencie
rozległ się przeraźliwy krzyk Liama. Harry i Zayn aż podskoczyli na te słowa:
- No odbierz ty
suko!
Po chwili zobaczyli
Payna , który wszedł do kuchni i zaczął chodzić w te i we w te z telefonem przy
uchu.
- Dlaczego nie
odbierasz ty zimna jędzo? Co ja ci zrobiłem?! – darł się jak opętany. Malik
zmarszczył brwi patrząc pytająco na Stylesa, który chichotał pod nosem.
- Jennifer go
olewa. – wyjaśnił w końcu Zayn’owi.
- Ignoruje!
Bezczelnie ignoruje! – wrzasnął Li i rzucił komórkę na stół. – To już dwa
tygodnie! Rozumiecie? DWA tygodnie! Co ona sobie wyobraża? Że ja będę na nią
tyle czekać?
- Najwyraźniej tak
… - odparł Zay z uśmiechem.
- A niech się wali.
– Li machnął ręką. – Mam ją gdzieś. Idę się uchlać do baru aby zapomnieć. Ktoś
idzie ze mną? Zayn, może ty?
- Ej czemu ja?!
Wyglądam na sierotę? – oburzył się mulat.
- Szczerze? Tak.
Malik pokazał mu
język.
- Tak się składa,
że mam inne plany. – powiedział tajemniczo. – Postanowiłem odnaleźć Megan.
Stwierdziłem, że nie mogę bez niej żyć.
- Jak? Przecież
nawet nie wiesz gdzie ona mieszka. – zauważył Liam.
- Dlatego
poprosiłem o pomoc detektywa. Powinien wpaść późnym po południem. –
odpowiedział radośnie.
- Okeeej. A więc ty
Zayn żyj w swoim świecie złudzeń a ja pójdę się opić. Narka. – Payne pomachał
im i wyszedł z domu. Harry stał z rozdziawioną gębą. Nie, nie dlatego, że Zayn
zamówił detektywa. Wręcz przeciwnie.
- Czy ja dobrze
słyszałem?! – zapytał zdumiony i spojrzał na zegarek, który miał na prawej
ręce. – On poszedł do baru o … 9:00 rano?!
Malik kiwnął głową
a Styles strzelił facepalma. Cały Liam.
***
Christina malowała
paznokcie, gdy usłyszała dzwonek u drzwi. Przeklinając pod nosem na tą osobę
poszła otworzyć. Musiała uważać przez wzgląd na paznokcie więc zajęło jej to
całkiem sporo czasu. Kiedy w końcu udało jej się otworzyć zobaczyła w progu
Sean’a więc chciała z powrotem zamknąć drzwi. Niestety. On był szybszy.
- Jak mi wyschną
paznokcie, dzwonie po policje. – zagroziła. Była śmiertelnie poważna ale nie
przeraziła menadżera one direction. Akurat mało go w tym momencie obchodziły
jej groźby.
- Musimy
porozmawiać. Masz wino?
- Jak zwykle w
barku. – wskazała palcem a on udał się w tamtym kierunku. Wyjął dwa kieliszki i
nalał do nich ciemnego płynu. – O czym chcesz pogadać?
- Co z ciebie za
kobieta powiedz mi. – wypalił nagle Sean. – Z tego co wiem każda z was kocha
być zazdrosna, wręcz gdy mężczyzna nie daje jej powód to zazdrości to wpada w
szał a ty co? Masz. To. Totalnie. Gdzieś. Naprawdę jestem tak mało atrakcyjny?
A może mało inteligentny? No powiedz, śmiało. Czego mi kurwa brakuje?
Christina patrzyła
na niego przez kilka minut w zupełnym oszołomieniu. Do czego on zmierzał? Nie
miała zielonego pojęcia.
- Chodzi ci o nasz
udawany związek? Aaa rozumiem … chcesz abym publicznie zrobiła aferę. Spoko,
masz to jak w banku ale może jutro dzisiaj jestem zmęczona. Aha i ta policja
jak mi wyschną paznokcie, nadal jest aktualna. – zapewniła go.
- Nie, nie chodzi
mi o nasz udawany związek. Chodzi mi o prawdziwych nas a nie w mediach. Tamtą
Christine i Seana odstawmy na bok. Chce abyśmy pogadali o tych tutaj. Ty i ja.
Żadnych tajemnic.
Christina
zmarszczyła brwi.
- Żadnych tajemnic?
Ty chcesz zrobić reality show o naszym życiu? Serio? – uniosła brwi w
zaskoczeniu. Sean schował twarz w dłoniach. Nie wiedział już jak do niej
dotrzeć. To ciężki przypadek.
- Wiesz co? Masz
rację. Udawajmy, że niczego między nami nie ma i nie było! Bo tak jest lepiej,
co? Proszę bardzo zostań sobie starą panną do końca życia i użalaj się nad
sobą. Nie obchodzi mnie to. Miałaś szansę ale z niej nie skorzystałaś. Jestem
młody, przystojny i strasznie mi się podobasz ale masz racje. Zostawmy to tak
jak jest. Nic nie róbmy. – Sean podniósł ręce w geście poddaje się i zaczął się
kierować w stronę wyjścia.
- Podobam ci się? –
zapytała Christina ale bardziej z irytacją niż zaskoczeniem. – Podrywasz każdą
20 – letnią dupę i nagle mam uwierzyć, że spodobał ci się ktoś starszy o 10
lat? Idiota z ciebie. Na zawsze pozostaniesz podrywaczem. To się nigdy nie
zmieni.
- Wiesz, nie dziwię
się, że przy tobie twój mąż został gejem.
To było dla
Christiny za wiele. Otworzyła usta w szoku i zmrużyła gniewnie oczy. Sean
popamięta ją do końca życia. Podeszła do stolika na którym stało otwarte wino i
wzięła butelkę w dłoń. Potem podeszła do menadżera jej syna i wylała na niego
całą zawartość.
- Nigdy! Powtarzam
nigdy tak więcej nie mów! – wrzasnęła.
- Głupia jędza. –
mruknął pod nosem.
- Palant … - W tym
momencie stało się coś nie oczekiwanego. A mianowicie Sean pocałował Christine!
Ona kompletnie się tego nie spodziewając, nawet nie miała czasu go odepchnąć a
może nawet nie chciała? Wino którym był oblany Sean poplamiło trochę białej
bluzki kobiety ale ona nie zwróciła na to uwagi. Całus został tak samo szybko
przerwany jak rozpoczęty. Pierwszy raz dotknęli siebie gdy nie byli w miejscu
publicznym. To było coś dziwnego. Sean odskoczył od niej czując się jakby
całował bardzo bliską mu osobę coś w stylu najlepszej przyjaciółki ale to nie
zmieniało faktu, że serce zabiło mu mocniej a dłonie zaczęły się pocić.
Niesamowite uczucie. Nie wiedział tylko co sądzi o tym Christina. Nadal stała w
szoku. W końcu mężczyzna pomachał jej dłonią przed oczami.
- Halo! Żyjesz?
Ziemia do Christy.
- Dobry Boże … -
mruknęła wycierając ręką usta. – Mam twoją ślinę na wargach.
- Sorry eee … nigdy
wcześniej to mi się nie zdarzyło. Zawsze z kobietami szło mi perfekcyjnie. Nie
wiem co się dzieje … może zbyt długo nie miałem nikogo. Od rozstania z
Kimberely zaliczyłem tylko jakąś hiszpankę i … i to wszystko. – przyznał ze
wstydem.
- Myślę … myślę, że
powinieneś już iść. – zdecydowała siadając na kanapie. Ta cała sytuacja nie źle
nią wstrząsnęła. – I … proszę nie pokazuj mi się na oczy przez najbliższe 10
lat.
- Żartujesz? Nie
mów, że … Christy daj spokój. Nie chciałaś mi uwierzyć, że ja naprawdę to … no
wiesz … musiałem coś zrobić. Przemyśl to i zadzwoń do mnie, okej?
- Żegnam. – kobieta
wskazała mu palcem drzwi. – 10 lat. Pamiętaj. I ani minuty krócej.
Sean w pełnym szoku
wyszedł z jej mieszkania. Czegoś takiego się nie spodziewał. Teraz już niczego
nie był pewien …
***
Louis obżerał się
chipsami gdy zadzwonił do niego telefon. Na wyświetlaczu pisało „Jim”. Chłopak
lekko się przeraził, gdyż bał się, że chłopak dzwoni do niego aby powiedzieć,
że ich plan się powiódł i Karen chce do
niego wrócić. Z walącym sercem nacisnął zieloną słuchawkę.
- Halo? – zapytał
nie pewnie.
- Lou? Lou jesteś
tam? – usłyszał glos Jima ale był … jakiś nie wyraźny tak jakby … mówił przez
łzy.
- Jim ty płaczesz?
– Tomlinson zmarszczył brwi ale zaraz odzyskał nadzieje, że jednak jego plan
się powiódł i Karen dała mu kosza, dlatego dzwoni aby się wyżalić.
- Tak Lou płaczę bo
… muszę ci o czymś powiedzieć. To ważne. Przyjedziesz za pół godzinki do mnie?
Proszę, błagam to nie może czekać.
- Ja … jasne ale …
Jim o co chodzi? Coś się stało? – Louis miał złe przeczucia.
- Tak bo ja … ja
cię okłamałem. Przepraszam.
Jim rozłączył się a
Tommo patrzył się na telefon jeszcze przez długi czas. Jim go okłamał … ale w
jakiej sprawie? To nie dawało mu w ogóle spokoju. Ciężko wzdychając zostawił
chipsy na stole i poszedł założyć buty.
***
Christina nie
widząc co ma zrobić z zaistniałą sytuacją postanowiła porozmawiać o tym z
Louisem. Teraz wiedziała, że Sean też coś do niej czuje więc jej uczucie jest
odwzajemnione. Cieszyła się ale … miała pewne wątpliwości. A co jeśli będzie ją
zdradzać tak jak wszystkie swoje dotychczasowe dziewczyny? No cóż, musi pogadać
ze swoim synem. On zna bardzo dobrze Seana, chodzą razem do klubów , zwierzają
się sobie z różnych rzeczy a przynajmniej kiedyś. Teraz sytuacja uległa lekkiej
zmianie. Kobieta nacisnęła dzwonek i odczekała kilka sekund. Po chwili otworzył
jej Harry. Christina mrucząc coś pod nosem weszła do środka. Nadal nie
potrafiła mu wybaczyć, że przez niego rozleciał się związek jej syna. Karen to
była wspaniała dziewczyna i Lou był pierwszy a Styles to bezczelnie zniszczył.
Powinien się wstydzić!
- Jest Louis? Muszę
z nim porozmawiać. – powiedziała patrząc na niego wyczekująco.
- Wyszedł przed
chwilą. – odpowiedział Harry.
- No cóż, to
przyjdę później. – postanowiła i skierowała się w stronę wyjścia.
- A może … ja
mógłbym w czymś pomóc. – zaoferował się nieśmiało.
- Ty? – prychnęła
spoglądając na niego z wyższością. – Wątpię. Ty potrafisz tylko niszczyć. Nie
pomagać.
- To się zdarzyło
raz. – przyznał ze spuszczoną głową.
- Nie kłam ty
gnido. – powiedziała ostro. – Dwa razy. Już ja mam swoje sposoby na zbieranie
informacji więc mnie nie da się okłamać. Proste.
- W każdym razie …
- zaczął cicho. – Jestem dobrym słuchaczem ale jak nie to nie. Zrobiłem błąd i
będę odpokutowywał do końca życia. Zrozumiałem. Ale musi pani wiedzieć, że
wczoraj byłem na randce z Zooey Sullivan. Karen wybiłem sobie z głowy.
- Ach tak? –
Christina uniosła brew. Nie bardzo mu wierzyła chodź chciała. – No cóż, dobrze,
a więc co byś poradził kobiecie, która zakochała się w mężczyźnie kilka lat
młodszym i okazuje się, że ona także
jemu się podoba i ten mężczyzna pocałował ją ale ta kobieta ma wątpliwości bo
on jest znany ze swoich romansów?
Harry patrzył na
nią przez kilka minut bez słowa.
- Czy chodzi o
panią i Seana? – zapytał w końcu.
- Gdzież by tam. –
machnęła ręką. – Tak się tylko głęboko zastanawiałam bo wiesz … jakbym się
znalazła w takiej sytuacji to będę wiedziała co mam zrobić. Więc wolę wcześniej
się ubezpieczyć, rozumiesz?
Hazza uśmiechnął
się szeroko.
- Aż za dobrze. –
powiedział rozbawionym tonem. – A więc ja bym proponował tej kobiecie zaryzykować.
- Słucham? –
Christina wydawała się być zaskoczona jego radą.
- No bo proszę
spojrzeć, ona kocha go on kocha ją. Co ich powstrzymuje przed byciem ze sobą?
Różnica wieku. Tak to jest argument ale co jeszcze? Hm, chyba tylko to. A wiek
to tylko liczba. Jeśli oboje są dorośli to co w tym złego? Rozumiem gdyby on
miał 16 lat a ona 30 ale … tutaj wiek chyba jest troszeczkę inny, prawda? –
zapytał patrząc na nią znacząco a ona kiwnęła głową. – No właśnie. Więc ja nie
widzę problemu. Ta kobieta jest na pewno bardzo piękna, więc on mógł się w niej
zakochać.
- No ale jest znany
z romansowania z młodszymi …
- Ale nigdy
wcześniej się nie zakochał, prawda? Przynajmniej nigdy nie powiedział tego
żadnej kobiecie i nagle tak jakby to wyznaje. Hm, ta kobieta musi być
wyjątkowa, nie sądzi pani? Więc ja na miejscu tej kobiety dałbym mu szansę.
Żyje się tylko raz a jak nie wyjdzie to co z tego? Lepiej zastanawiać się co by
było gdyby ….? Nie sądzę.
Christina nic nie
mówiła przez dłuższą chwilę. To co mówił Harry miało dużo sensu. Oczywiście
była pewna, ze on wiedział, że chodzi o nią i Seana ale wolała jednak utrzymać
to jeszcze przez jakiś czas w sekrecie.
- Tak, tak masz w
zupełności rację. Dzięki Harry. Naprawdę dziękuje. – powiedziała z lekkim
uśmiechem. – Wiesz co? Postaram się wybaczyć ci w 50 procentach tą zdradę.
Myślę, że na tyle ode mnie zasługujesz.
Stylesowi oczy
rozjaśniały.
- Serio? Wow, jest
pani wielka. Dziękuje. To najlepszy dzień mojego życia. – przyznał a Christina
ze zdumieniem skierowała się w stronę drzwi. Nie wiedziała, że jej opinia na
temat Harry’ego jest dla niego aż taka ważna. Najwyraźniej była dla niego
autorytetem. To jeszcze bardziej przekonało ją do tego, że nawet 26 – latek
może się w niej zakochać. Teraz musi tylko iść do niego i oznajmić mu radosną
nowinę.
***
Zayn od kilku minut
siedział w kawiarni czekając na detektywa. W ostatniej chwili odwołał spotkanie
w jego domu twierdząc, że kawiarnia będzie o wiele bezpieczniejsza. Mówił coś o
planowanym ataku na niego i nie chciał aby dom Malika wybuchł. To trochę go
przeraziło ale miał nadzieje, że mężczyzna sobie żartował. W końcu zobaczył
kogoś idącego w jego stronę w ciemnych okularach i garniturze z teczką.
Wyglądał niczym z filmu faceci w czerni.
- Zayn Malik? –
zapytał odsuwając krzesło. Chłopak kiwnął głową więc na nim usiadł. – Proszę
dyskretnie powiedzieć w czym rzecz?
- Otóż chodzi o … -
zaczął Zayn ale mężczyzna mu przerwał.
- Ktoś planuje pana
zabić? – wszedł mu w zdanie detektyw.
- Nie.
- Okraść?
- Nie.
- Zgwałcić?
- Boże, nie! Skąd
ten pomysł?
- No wie pan … z
taką buźką …
Zayn pomyślał, że
to jakiś zboczeniec więc wstał z zamiarem odejścia ale mężczyzna roześmiał się
i nakazał znów mu usiąść.
- Żartowałem.
Proszę się nie przejmować. – W tym momencie zdjął swoje okulary. – Czasem robie
takie psikusy swoim klientom. A tak w ogóle to jestem Jonny. – podał mu dłoń a
Malik nie pewnie ją uścisnął. – Więc w czym rzecz?
- Chodzi o Megan
Beatress. Zniknęła.
- Ktoś ją
uprowadził?
- Nie. Sama
wyjechała z własnej woli. Po prostu pokłóciliśmy się i …
- Aha, rozumiem.
Czy zna pan jej byłe miejsce zamieszkania?
- Tak, tak. Dawała
mi kiedyś wizytówkę. Nawet ją wziąłem. – powiedział sięgając do kieszeni spodni
i po chwili ją wyjął. – Proszę oto one. W telefonie powinienem mieć jej zdjęcie
…
- Nie będzie
potrzebne. – odpowiedział Jonny ku zaskoczeniu Zayn’a. – Jestem ekspertem w
swojej dziedzinie i nie potrzebuje jakiś tam zdjęć. Imię, nazwisko i miejsce
zamieszkania. To wszystko. Aha no i wynagrodzenie ma się rozumieć. 2000 dolarów
za dzień.
- Aż? – Zay uniósł
brwi. – Ech no cóż. Stać mnie. Nie oszukujmy się. – dodał z lekkim uśmiechem. –
Więc kiedy zaczyna pan poszukiwania?
- Jak tylko dostanę
te 2000. – odpowiedział z uśmiechem. Zayn kiwnął głową i wyjął portfel z
pieniędzmi. Czuł, że postępuje właściwie i w końcu będzie miał szanse odzyskać
Megan.
***
Louis nie pewnie
wszedł do mieszkania Jima. Ton jego głosu był … jakiś dziwny i jeszcze to jak
rozpłakał mu się do słuchawki. WTF? Co on sobie wtedy myślał? W czym go
okłamał? Czy w końcu wrócił do Karen? Tyle myśli zaczęło zaprzątać jego głowe.
- Cześć Jim. –
powiedział Lou wchodząc nie pewnie do jego domu. Chłopak siedział na kanapie z
zaczerwienionymi oczami od płaczu. Tomlinson wziął głęboki oddech. – Co się
stało? – zapytał stając naprzeciwko niego.
- Bo … bo … ja … ja
cię okłamałem. – odpowiedział i znów wybuchnął płaczem. Louis pierwszy raz
widział płaczącego Jima i … to było dziwne uczucie. Nie wiedział co ma zrobić?
Dziewczynę by przytulił ale chłopaka byłoby jakoś mu dziwnie.
- W jakiej sprawie?
– spytał zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- W sprawie Karen.
– odparł cicho, ledwo słyszalnie.
- Możesz jaśniej? –
poprosił Louis trochę już zirytowany jego przeciąganiem całej tej sprawy.
Chciał się dowiedzieć o co chodzi i iść do domu.
- Nie chodziło …
nie chodziło o nią. Nigdy nie chodziło o nią to znaczy … na początku tak ale
potem … potem zrozumiałem coś innego … że … że ktoś inny jest dla mnie od niej
ważniejszy. – powiedział Jim co jakiś czas się jąkając. Lou otworzył szeroko
oczy ze zdumienia. „Ktoś inny jest od niej ważniejszy”. Gdyby Jim nie płakał to
w tym momencie zacząłby skakać ze szczęścia. To znaczyło, że on już nie kocha
Karen i nie musi się martwić, że znów będą parą! To jak spełnienie marzeń!
- Kto? – zapytał po
chwili.
- No … no ty. – powiedział a Louis w pierwszym momencie
pomyślał, że żartuje więc zaczął się śmiać. Czy to był jakiś kurwa kawał? Jim
jest w NIM zakochany! W Louisie Tomlinsonie! Byłym chłopaku Karen?
Niedoczekanie.
- We mnie? – jęknął
przerażony a Jim kiwnął nie pewnie głową.
- Louis … ja … ja
wiem, że nie powinienem i … ba … bardzo mi przykro. – znów zaczął się jąkać
gdyż wybuchnął płaczem. – Ale … ale taki jestem. Mój ojciec on jest gejem i … i
my mamy tą samą krew więc … to chyba na nas przeszło. Proszę nie wiń mnie.
Tommo roześmiał
się. „Ta sama krew”. Przecież on też ma ojca geja a nie lubi chłopaków! To było
po prostu śmieszne. Ale przypomniał sobie wtedy te gazety, które pisały, że on
i Liam są parą. I że każdy miał go za geja dlatego zmusił Karen aby udawała
jego dziewczynę. Boże! Lou przestał się śmiać i zrobił się czerwony na twarzy.
A teraz Jim wyznaje mu uczucia … To nie było już wcale zabawne! To było
okropne!
- Ale … jak? Gdzie?
Kiedy? Boże Jim! Rujnujesz mi życie! – krzyknął siadając obok niego.
- To … to się stało
po tym jak zostawiłem Karen. Wprawdzie napisałem jej w liście, że to przez to,
że widzę miłość pomiędzy tobą a nią ale … to nie prawda. Chodziło o moje
uczucia względem ciebie. Przepraszam. Jest mi tak strasznie głupio … - Jim
zamilkł. Przez 5 minut żaden z nich się nie odezwał. Wtedy chłopak wypalił: -
Ale nawet jeśli teraz nie odwzajemniasz moich uczuć to jestem pewien, że za
jakiś czas to zrobisz. Lou, jesteśmy sobie pisani. Ty i ja forever.
- Co? – jęknął
odsuwając się od niego podczas gdy Jim się do niego przysuwał. Objął go
ramieniem i mocno ścisnął aby Louis mu nie uciekł.
- Już widzę naszą
pierwszą randkę: świece, restauracja, spojrzenia pełne namiętność, napięcie
podniecenia w powietrzu. A potem po randce ty i ja na tej kanapie. Spragnieni
seksu. To będzie ostry numerek. Naprawdę ostry. – Jim zamilkł a potem znów się
odezwał: - Ale zaraz … jak my powiemy o tym twojej matce? Na pewno będzie
załamana! Nasi ojcowie na pewno to zaakceptują. Nawet będą dumni z nas. W końcu
twój tatuś zawsze chciał abyś był taki jak on, prawda? Teraz masz szansę
spełnić jego marzenie.
- Jim co ty kurwa
pierdolisz? – zapytał spokojnie Lou. Serce waliło mu jak oszalałe ale
bynajmniej nie z miłości, po prostu tak strasznie się bał. Jim zachowywał się
jak wariat!
- No dawaj
buziaczka! Wiem, że tego chcesz! Nie opieraj się. – Jim przybliżył się do niego
jeszcze bardziej. Pomimo, że Louis chciał zwiać to nie był dostatecznie silny
aby go odepchnąć. Chłopak więc dał mu całusa w policzek a Lou wrzasnął. – No
nie bądź taki nieśmiały. Dobrze wiem, że tego chcesz. – dodał Jim i chciał
pocałować go w usta ale Lou zaczął trząść głową aby nie utrafił.
- Daj mi spokój ty
chory psychicznie wariacie! – darł się Tomlinson wiercąc się. – Ludzie!
Ratunku! Pomocy!
- No dawaj buziola
i będzie po sprawie. – namawiał go Jim z uśmiechem. Chłopak jednak był w
totalnej panice. Chciał jak najszybciej stamtąd uciec. Nagle stało się coś
nieoczekiwanego. A mianowicie ktoś zaczął klaskać w dłonie! Jim zaprzestał prób
pocałowania go i Louis mógł zobaczyć co to za osoba. Był w niezłym szoku!
- Karen? Co ty …
słuchaj to nie tak. To on się na mnie rzucił! To wariat! – krzyknął Louis
wskazując palcem na Jima.
- Ach tak? –
zapytała zaplatając ręce w koszyczek. – Wariat powiadasz? – uniosła lekko brew
do góry. – Wariat, którym manipulowałeś.
- Co?
- Och, nie udawaj
zaskoczonego. Domyśleliśmy się z Jimem, że ta cała twoja „pomoc” była tylko na
pokaz. Tak naprawdę nigdy nie chciałeś aby on wrócił do mnie. Udawałeś tylko
jego przyjaciela i masz za to nauczkę. I co miło ci? Że ktoś nareszcie ciebie
wkręcił?
Louis nie mógł w to
uwierzyć! Pierwszy raz ktoś zażartował sobie z niego. Jeszcze nigdy to mu się
nie zdarzyło! Poczuł się wielce urażony. Wstał z kanapy i spojrzał groźnie na
Karen.
- Jak mogłaś?
- A ty?
- Nie pasujecie do
siebie. Chciałem dla niego jak najlepiej.
- Błagam, Lou, nie
osłabiaj mnie. – odpowiedziała parskając śmiechem. – Chciałeś jak najlepiej dla
siebie.
- Wiesz co? Jesteście
siebie warci! – krzyknął i opuścił dom Jima trzaskając drzwiami. Poczuł się
okropnie z myślą, że ktoś go wkręcił. Jak mógł się nie domyśleć, że Jim tylko
udawał? I jeszcze Karen, która trzymała z nim sztamę. To go najbardziej
denerwowało. Że mieli swój „sekret”. A takie rzeczy bardzo zbliżają ludzi i on
coś o tym wiedział.
***
Christina zapukała
do drzwi mieszkania Seana. Nie wiedziała co mu powiedzieć? Chociaż nie … to
akurat wiedziała. Nie wiedziała jak mu to powiedzieć? „Cześć pamiętasz mnie? To
ja ta okropna kobieta, która chciała abyś nie pokazywał jej się przez 10 lat po
tym jak jej wyznałeś uczucia”. Musiała to przyznać przed samą sobą zachowała
się wtedy strasznie.
- Hej. –
powiedziała nieśmiało, gdy mężczyzna otworzył jej drzwi. Miał na sobie tylko
ręcznik i wyglądał cholernie seksownie. Widać było, że nie dawno brał prysznic.
- Christina? Co tu
robisz? Miałem ci się nie pokazywać przez 10 lat? Pamiętasz? Jeszcze rano tak
twierdziłaś. – powiedział zaskoczony jej wizytą. Nie wiedział czego się po niej
spodziewać?
- No tak ale … to
było rano a teraz jest wieczór i mam ci coś ważnego do powiedzenia. – rzekła
biorąc głęboki oddech.
- No cóż, to chyba
nie jest odpowiednia pora. – odpowiedział drapiąc się w kark.
- Tak? A czemu? –
zapytała próbując zajrzeć mu przez ramię. Zaraz potem zaprzestała swoich prób i
ciężko westchnęła. – No tak. Masz tam jakąś małolatę, zgadłam? No oczywiście.
Jak ja mogłam być taka głupia. Myślałam, że zaczekasz na mnie te pieprzone 10
godzin zanim nie przemyślę sobie kilku spraw. – mruknęła i odwróciła się na
pięcie.
- Christy kazałaś
mi się nie pokazywać na oczy przez 10 lat, byłaś cholernie poważna! Myślałem,
ze to koniec z nami.
- I tak szybko ci
przeszła ta pierdolona miłość?! – wrzasnęła odwracając się w jego stronę. –
Jesteś taki sam jak byłeś! Nic się nie zmieniłeś. Byłam głupia sądząc, ze dla
jeden żałosnej 37 – latki będziesz w stanie się ustatkować! Zaliczasz wszystko
co się rusza. Taki jesteś i taka jest twoja natura. Harry twierdził, że
naprawdę ci na mnie zależy ale najwyraźniej mylił się. Jesteś nieobliczalny!
Mówisz jedno a robisz drugie! Skoro tak strasznie chciałeś się bzykać z tymi
młodymi dupami z klubów to czemu przyłazisz do mnie i zawracasz mi gitarę
jakimiś durnymi teksami o miłości!! No kurwa czemu?! – darła się na środku
korytarza jak opętana. Sean nie odpowiedział. Był zaskoczony jej zachowaniem.
Pierwszy raz widział ją w takiej furii. – Ale wiesz co? Chcę chociaż zobaczyć
jaką laskę przeleciałeś! Może stworzymy nawet trójkącik, co?! Pewnie chciałbyś!
Po tych słowach
popchnęła Seana na bok i weszła do środka.
- No dalej! Wyłaź
ty lafiryndo! Pokaż się!! – krzyczała na środku salonu. Cisza. Christina poszła
więc do łazienki ale tam również nikogo nie było. Kuchnia – pusta. Pomyślała
więc, że na pewno znajduje się w sypialni. Udała się więc na górę i otworzyła
drzwi. Niestety lub stety tam była pustka. Zdziwiony kobieta stała oniemiała w
pomieszczeniu kompletnie nic nie mówiąc. Co to miało znaczyć? A może ta
dziewczyna wyszła oknem? Ale nie … było zamknięte. Bez sensu. Po za tym nie
miałaby czasu.
- I co? Ładna ta
moja dupa? – zapytał Sean opierając się o framugę drzwi z rękami skrzyżowanymi
na piersi.
- Co to ma znaczyć?
Dlaczego tu nikogo nie ma? Gdzie ona jest?
- Ale kto?
- No … ta dziewczyna
z klubu którą się pocieszałeś. – wyjąkała zupełnie zbita z tropu.
- Ależ Christy, tu
nikogo nie było. Tylko ja i teraz ty. Żadna dziewczyna z klubu mnie nie
odwiedziła. To prawda byłem w barze ale wróciłem sam. – wyjaśnił.
- To … to nie
mogłeś nic powiedzieć? Zrobić? Gdy darłam się na korytarzu jak wariatka? –
zapytała ostro. – Zrobiłam z siebie kompletną kretynkę!
- No cóż, jesteś
dosyć pociągająca gdy się wkurzasz. – odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Dosyć
pociągająca? Pff. – prychnęła. – Myślałam, że bardzo pociągająca.
- Niee. –
zaprotestował zbliżając się do niej. – Bardzo pociągająca jesteś bez … - urwał
rozpinając jej guziki koszuli. – Ubrań. – dodał przyciągając ją do pocałunku.
Christina nie protestowała, gdyż to było najlepsze doświadczenie w życiu.
Musiała przyznać, że nawet jej były mąż tak dobrze nie całował. Sean był
zdecydowanie mistrzem w tym fachu.
- Ty też. –
powiedziała w przerwie między pocałunkiem i zdjęła z niego ręcznik. Sean
uśmiechnął się i popchnął ją na łóżko. A potem? Potem byli bardzo zajęci sobą.
KONIEC
Oto przed państwem
98 odcinek. Jeszcze jeden i dotrzemy do 100! ;)). Ja się bardzo cieszę mam
nadzieje, że wy także. Muszę przyznać, że 100 odcinek będzie się znacznie
różnił od innych gdyż nie będzie opisywał ich dalszego życia ale inne
wydarzenia również ciekawe ;P. Ale zostawmy to. Miejcie tą niespodziankę!
Podobał się odcinek? Lubicie Seana i Christine? Lepiej razem czy osobno? No i co sądzicie o nowym planie Zayn'a? Lepiej żeby próbował odzyskać Megan czy nauczył się żyć bez niej?
A jak tam po
świętach? Najedzeni? Żarcie poszło w cycki czy w dupę? Hehe.
Ja wiele nie jadłam
tak więc dużo też nie przytyłam.
Co tam dostaliście
od mikołaja? Ja muszę się pochwalić, że płytę Midnight Memoris, bardzo mnie
mama ehem mikołaj zaskoczył tym prezentem. Spodziewałam się wszystkiego a tego
akurat nie! Hehe. No i biografię Harry’ego :* + masę słodyczy i pieniądze.
A jeśli chodzi o
kolejnego blooga to dzięki, że będziecie czytać to naprawdę wiele dla mnie
znaczy bo nie byłam przekonana do mojego pomysłu zupełnie.
Więcej informacji
odnośnie nowego mojego przedsięwzięcia będzie po zakończeniu tego opowiadania
więc na razie cicho sza! Już nic więcej nie zdradzę.
Liczę na
komentarze! Proszę dajcie radę chociaż 10. Na tyle obserwatorów to nie jest
wiele a mam potem banana na twarzy przez resztę dnia!
Paa <33
JESTEŚ JESTEŚ JESTEŚ BOSKAAAAAAA i Cudowna i Boska i Cudowna i po prostu GENIALNA ♥ Sugerujesz że masz zamiar zakończyć to cudo? TO CO JA DO CHOLERY BĘDĘ ROBIĆ!!! a tak na temat to Zayn mnie zaczyna przerażać a jak Hazz mówił o 16 i 30 to od razu pomyślałam o Caroline xD hehe mam talent (odziedziczyłam po Niallu xD) że nie tyję ;*** MM i bio Hazzy dostałam wcześniej a teraz "od Mikołaja" Salute ♥ ciuchy i inne ^.^
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka Belieber dostała torbę z 1D xD
Pozdrawiam @Hazzerka
WOW tyle się w tym rozdziale działo, że hej :)
OdpowiedzUsuńJej tak mi się smutno zrobiło jak Jim i Karen wkręcili Lou, iż myślałam, że się popłaczę (wiem jestem dziwna, ale żal mi się zrobiło Lou).
Ja wiem czy Zayn powinien szukać Megan? Może nie są dla siebie stworzeni (możesz wplątać w to Perrie i on się w niej zakocha i będą żyć długo i szczęśliwie, a potem będą małe Maliki :* )
Biedny Li, a już myślałam iż się ustatkuje z Jennifer, a tu dupa.
Czyli Hazz wpadł jak śliwka w kompot i jest zakochany po uszy w Zooey. To dobrze należy się chłopakowi :)
( nie wiem czemu, ale czytając twoje opowiadanie w głowie mam obraz chłopaków za czasu x factora, a nie teraz. Czyli Hazz z burzą loków, Liam tak samo, Lou czerwone rurki i bluzki w paski, Niall z aparatem na zębach, a Zayn? On się prawie nie zmienił ( no z wyglądu tylko ;) )
Sean i Christina to fajna parka :)
Już się nie mogę doczekać 100 i nowego opowiadania :)
Ja nie chcę się chwalić ;) ale dostałam Our Moment, pościel z chłopakami i Londynem, zegar, chramsy (czy jak to tam się piszę ;p ) ciuchy i kasę, o i jeszcze papcie :D
Mam nadzieję, że to żarcie w dupe poszło bo przydało by się ;p q święta minęły ZAJEFAJNIE :*
A żem się rozpisała, no nic kończę i życzę Ci jeszcze odpoczynku :*
@LouehAngel
mi się kojarzy z czasów WMYB xD
UsuńNo właśnie o to mi chodziło ;)
UsuńUwielbiam twojego bloga , masz wielki talent i następnego bloga też na pewno będę czytać ;** Kiedy Jim namawiał Louisa do pocałunku śmiałam się jak głupia. albo gdy Christina przyszła do Seana i zaczęła się na niego wydzierać hahahahahaha Jesteś super blogerką ... Może kiedyś wydasz książkę wtedy na pewno ją przeczytam :DD
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Ale tak nie mogę się doczekać , kiedy Lou i Karen do siebie wrócą. Kocham ich razem <3 A ta akcja z Zaynem... xD przegiął. Serio, nie spodziewałam się tego po nim. Coś mi się wydaję ,że ten kolo-detektyw tylko nam wkręci Zayna. Ale Liam, to po prostu rozwalił mnie. Zdaje się ,że on ma jakieś problemy z psychiką... Wogóle to chciałam dodać ,że twój twój blog jest okrutnie oryginalny. Nie mam de facto życia , więc naprawdę przeczytałam masę opowiadań itp o 1D. Dużo pomysłów się powtarza i wogóle... A tu taki twój uroczy bloguś i BAM ! Zakochałam się <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ;*
ja chcę Lou + Karen kocham ich
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
Rozdział jest świetny, tylko chciałabym żeby w końcu Lou i Karen się pogodzili, bo uwielbiam ich jako parę, mam nadzieję że niedługo do siebie wrócą, nie spodziewałam się że Zayn wynajmie detektywa żeby znaleźć Megan ale zobaczymy co z tego wyniknie, czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę weny :)
OdpowiedzUsuń