Następnego
dnia każdy kupił nowy album One direction. Nawet Karen wysiliła się i kupiła
jeden. Stwierdziła, że skoro w taki prosty sposób może zdobyć szóstkę z
zachowania to czemu nie? Przyda jej się bo Pani Thompson kochała jej wstawiać
jedynki nawet za takie bzdety jak rozmowy na lekcji. One direction mogło nawet
wszcząć bójkę na lekcji i nauczycielce by to na pewno nie przeszkadzało a
jeszcze pochwaliłaby ich za zapewnie atrakcji! No cóż, sławne osoby miały o
wiele lepsze życie niż zwykli śmiertelnicy!
Pani
Thompson była zachwycona tym jak bardzo jej słowa wzięli sobie do serca.
Każdemu wstawiła dobrą ocenę/oceny zgodnie z tym jak zapowiedziała.
- I serio
pani uważa, że to pomoże abyśmy znów weszli na pierwsze miejsce? – zapytał Liam
z powątpiewaniem.
- Twój brak
wiary w moje metody łamie mi serce. – odpowiedziała kobieta.
- A co
jeśli załóżmy czysto teoretycznie, kupno tych płyt nie zapewni nam pierwszego
miejsca? – ciągnął dalej temat.
- No cóż,
wtedy będziecie zmuszeni namówić całą szkołę aby je kupiła. – powiedziała
wzruszając ramionami. Klasa jęknęła w odpowiedzi. Nauczycielka zdecydowanie
przesadzała i ktoś musiał jej uświadomić, że zachowuje się jak wariatka!
Postanowili, że omówią to na przerwie.
***
Po lekcji
cała klasa spotkała się na korytarzu aby omówić niedorzeczne zachowanie ich
wychowawczyni i zastanowić się co dalej z tym zrobić.
- Zamknąć
ją w szpitalu psychiatrycznym. – rzuciła swój pomysł Tracy.
- A coś
realnego? – spytał Li.
- Pozbawić
ją praw nauczycielskich. – powiedział dumnie Jack. Liam wywrócił oczami.
Otaczała go banda idiotów.
- A coś
jeszcze bardziej realnego?
Wszyscy
wzruszyli ramionami nie wiedząc co poradzić. Dziwna obsesja pani Thompson była
beznadziejnym przypadkiem.
- Hej! A
właściwie to dlaczego to my mamy się nad tym zastanawiać? – odezwał się Tom. –
Gdyby ich durny zespół nie powstał nie byłoby problemu więc uważam, że to ich
sprawa. Niech oni coś z tym zrobią! Kto się ze mną zgadza niech idzie za mną. –
powiedział po czym zaczął się oddalać. Reszta na początku trochę nieśmiało
podążyła za nim aż w końcu zostali tylko One direction, Max, Juliette, Karen i
Cathrin, która czuła , że jest coś winna Liamowi, któremu zabrała książkę.
- A więc co
robimy? – zapytał Max.
- Aktualnie
stoimy. – odburknął ironicznie Payne. Kujon wywrócił oczami i ciężko westchnął.
- Jak to
się dalej będzie toczyć to cała szkoła znienawidzi nas za bycie One direction!
Będą musieli kupować nasze płyty, naklejki, przyboru szkolne, lalki, książki,
poduszki, pościel, ręczniki, plecaki dosłownie wszystko!
- Myślisz,
że tym nie wiem?! – wykrzyknął wściekły
Liam w stronę Maxa. Był czasem tak irytujący. – Daj mi pomyśleć. – dodał. Wziął
głęboki oddech i zaczął się zastanawiać co powinni zrobić. W tym czasie Louis z
uśmiechem zwrócił się do Karen:
- A więc
kupiłaś naszą płytę …
- Bo
chciałam dostać szóstkę. Nie wyobrażaj sobie za wiele. – odburknęła krzyżując
ręce na piersi.
- A teraz
zostałaś z nami mimo że reszta odeszła …
- Max i
Juliette też zostali a ich jakoś się nie czepiasz. – powiedziała ostrym tonem.
Louis popatrzył na nią uważnie nim rzekł:
- Ale Max i
Juliette mnie nie obchodzą a ty tak.
Na moment
zaległa cisz a Karen otworzyła szeroko oczy. Takiej odpowiedzi się nie
spodziewała. Zanim zdążyła coś powiedzieć Liam wykrzyknął:
- Mam
pomysł! – wszystkie twarze skierowały się w jego kierunku. – Pani Thompson musi
sobie znaleźć coś w stylu zastępczy zespół. Rozumiecie co mam na myśli?
Wszyscy
kiwnęli głowami chodź nie byli do końca pewni czy pojęli to co przed chwilą
Payne do nich powiedział.
- Żeby
zajęła się życiem tego innego zespołu a nie naszym? – dopytał Harry a twarz Li
się rozjaśniła.
- Niech
ktoś z was zabierze ją na koncert czy coś i na opowiada jacy to oni są cudowni.
– rzekł Liam. – To może na Imagine Dragons? – zaproponował.
- Stary
zbyt ich lubię aby im zrobić takie coś. – Zayn dotknął ramienia przyjaciela. –
Po za tym to muszą być młode i przystojne chłopaki. Takie jak my. – dodał z
dumą.
- The
wanted! – krzyknął Max a Malik spojrzał na niego z niesmakiem.
-
Powiedziałem PRZYSTOJNI. – zaznaczył zirytowanym tonem.
- Nathan
jest nie zły. – skomentował kujon wystawiając mu język. Ostatnimi czasy stał
się bardzo wyluzowany ale dzięki temu przestali się z niego śmiać.
- Max też
niczego sobie. – dodał Harry.
- A Jay
jest taki męski. – odparł na to Max. Liam tymczasem gapił się na nich
oniemiały. Co to miało być? Stowarzyszenie gejów czy co? Payne potrzasnął
głową. Wolał mieć nadzieje, że są hetero.
- Dobrze
gejaszki więc który z was zabierze tam pannę Thompson?
Harry i Max
spojrzeli na siebie przerażeni. Nie przepadali za The wanted i chorą na mózg
nauczycielką.
- Okej. –
przerwał ciszę Styles a kujon odetchnął z ulgą, że nie trafiło na niego. –
Pójdziemy razem. – dodał z szerokim uśmiechem patrząc jak Max jęczy ale nie
protestował. Wolał tam się udać z Harrym niż sam na sam z wychowawczynią.
-
Wyśmienicie. – powiedział Liam zadowolony. – Pani Thompson was lubi więc nie
będzie problemu aby ją namówić.
***
Liam i Sean
siedzieli w pizzerii. Lubili tak po prostu pogadać. Kiedyś ich tematem numer
jeden było jak efektywnie poderwać dziewczynę a teraz oboje się zmienili i to
już nie było dla nich tak ważne jak kiedyś. Menadżer kończył właśnie pizze gdy
Payne podjął dosyć delikatny temat:
- A co
jeśli ona zechce mieć dziecko?
Sean
zmarszczył brwi.
- Kto?
Christy? Przecież już ma jedno. Po cholerę jej drugie? Zresztą jest za stara na
macierzyństwo. Jak to dziecko urośnie to weźmie ją za babcie. Lol. –
odpowiedział biorąc do buzi ostatni kawałek. „Masz szczęście, że Christina cię
nie słyszy” – pomyślał Li.
- No wiesz
dla kobiet nigdy nie jest za późno na dziecko. Myślisz sobie „nie ma szans aby
ona była w ciąży” a tu bach! Wpadka!
- Mówisz
tak bo Jennifer jest w ciąży? – zapytał Sean. Liam wzruszył ramionami.
- Wiesz ja
też się tego nie spodziewałem ale wyszło. Myślę, że powinieneś porozmawiać na
ten temat z Christiną albo kupić jej szczeniaka.
-
Szczeniaka?
Payne
kiwnął głową.
- Tak. Ona
potrzebuje czegoś czym będzie mogła się opiekować. Czegoś w zastępstwie, jeśli
rozumiesz co mam na myśli.
Sean
doskonale wiedział o czym mówił Liam. Zwierzątko to idealny pomysł aby kobieta
nie myślała za dużo. W sensie o dzieciach.
-
Zastanowię się nad tym. – zapewnił Sean biorąc kolejny kawałek.
***
- Kochanie
wróciłem! – krzyknął Sean zamykając drzwi. W rękach miał małego czarnego
szczeniaczka. Był pewien, że ten prezent przypadnie Christinie do gustu i nigdy
nie pomyśli o dzieciach. Skierował się do salonu gdzie zobaczył swoją
dziewczynę, która rozmawiała ze swoim synem.
- Co to
jest?! – Louis wskazał palcem na małe stworzonko w objęciach jego menadżera.
- Jezu nie
wiesz jak wygląda pies?- Sean wywrócił oczami. – Co ty masz z biologii?
- Wiem jak
wygląda pies ale co on tu do cholery robi?
- Jest
prezentem dla twojej matki. – chłopak podał go jej a kobieta najpierw trochę
nie chętnie go wzięła ale gdy spojrzała w jego małe ciemne oczka i zobaczyła,
że jest naprawdę słodki uśmiechnęła się.
- Cudowny.
– skomentowała głaskając go. Zupełnie się rozczuliła gdy piesek polizał ją w
dłoń. – To najlepszy prezent jaki w życiu dostałam.
- Po co
kupiłeś mojej matce psa? – zapytał prosto z mostu Louis. Wątpił, że zrobił to
tylko dlatego iż miał nadzieje, że jej się spodoba lub pomyślał, że jest
uroczy.
- Sądziłem,
że lubi psy a chciałem sprawić jej przyjemność. – odpowiedział Sean ciężko
przełykając ślinę. Nie chciał aby prawda wyszła na jaw. Tomlinson posłał mu
podejrzliwie spojrzenie.
- Miejmy
nadzieje, że mówisz prawdę bo jak nie …
- Słoneczko
jaki Sean miały mieć cel w kupieniu mi psa? To jakiś jego misterny plan? Albo
intryga? Nie sądzę. – przerwała mu Christina.
- OK.
Piesek jest słodki przyznaje. – Lou ciężko westchnął. – Ale to nie zmienia
faktu, że ich nie lubię więc pozwólcie, że sobie pójdę.
Tommo
szybko się ulotnił. Od dziecka tak miał, że nie tolerował tych zwierząt a
przykładem był fakt, że piszczał jak mała dziewczynka gdy rano Lenny wszedł do
jego pokoju. Louis myślał, że chce go zjeść.
- Więc jak
go nazwiemy? – ciszę przerwała Christina.
- Sknerus.
– powiedział ze śmiechem.
- Może
„Baby”?
Sean o mało
nie zakrztusił się własną śliną. Baby? Dlaczego Baby? Nie ma innych imion?
Akurat to?
- Chcesz go
nazwać dziecko?
-
Oryginalna nazwa i jest słodki jak mały niemowlaczek. – odpowiedziała głaszcząc
pieska. Sean przeklął pod nosem. Dlaczego zawsze wszystko sprowadzało się do
dzieci?
- Uważam,
że sknerus to lepsza nazwa. Przemyśl to jeszcze. – poinformował ją zanim
włączył telewizor usadawiając się wygodnie na kanapie. Akurat leciała reklama
pieluch więc przerażony szybko przełączył kanał na inny. Ale tam wcale nie
lepiej jakieś małe dziecko wyprowadzało psa na dwór. Przełączył więc znowu i
natrafił na małą dziewczynkę, która czesała włosy. – Cholera! Czy dzieci są modne
w tym roku?
Christina
spojrzała na niego jak na dziwaka, kiedy wyłączył TV i poszedł na górę
najwyraźniej czymś zirytowany jednak kobieta nie miała pojęcia co go tak
rozwścieczyło.
***
Następnego
dnia w szkole Liam, Louis, Zayn, Niall, Karen i Juliette byli bardzo ciekawi
jak Harry’emu i Maxowi poszło przekabacanie pani Thompson na zespół The wanted.
Meli nadzieje, że misja nie zakończyła się porażką. Spotkali ich gdy siedzieli
na ławce i o czymś rozmawiali. Cała grupka szybko do nich się przysiadła i
zaczęli na raz krzyczeć. Niestety Hazz i Max nie mogli zrozumieć słowa.
- Shut up!
– wydarł się kujon na co reszta aż podskoczyła, gdyż jego ton był głośny. –
Niech jedna osoba mówi.
- Jak wam
poszło? – dopytywał się Liam. – Pani Thompson pokochała ich tak jak nas?
- Nie tyle
pani Thompson co … - zaczął Max jednak Harry kopnął go w kostkę. – Auć!
Dlaczego to zrobiłeś? Nie ma się czego wstydzić, że tak ci przypadli do gustu.
Styles cały
poczerwieniał na twarzy.
- Czy to
prawda, Haroldzie? – Louis posłał mu groźne spojrzenie. Hazz wiedział, że z tym
spojrzeniem nie ma żartów i Tommo musi być naprawdę wściekły.
- W pewnym
sensie … - wydukał cicho.
- Otóż
poszliśmy wczoraj na koncert The wanted z panią Thompson, która była
zachwycona, że idzie tam 1/5 One
direction … - zaczął Max. – Parę fanek rzuciło się na Harry’ego i zaczęło
zdzierać z niego ubrania ale pani Thompson zaczęła na nie krzyczeć więc
przestały. Potem The wanted zaśpiewało kilka piosenek i Harry śpiewał
najgłośniej z publiczności. A przy „I found you” Hazz dostał kompletnego szału
i zaczął nawet tańczyć! Chyba Tom zwrócił na niego uwagę bo powiedział coś do
Jay’a patrząc na Harry’ego i zaczęli się śmiać.
- Ludzie
dajcie tlenu! – wrzeszczał Louis. – Nie mogę oddychać! Otwórzcie okno! Cholera!
Chyba mam zawał! – chłopak złapał się za serce. – I płuca i serce mi przez
ciebie wysiądą. – zwrócił się do Harry’ego, który schował twarz w dłoniach
zawstydzony.
- To
jeszcze nic w porównaniu z tym co Harry wyprawiał za kulisami … - zaczął Max a
reszta wstrzymała dosłownie oddech. – Chciał od nich autograf i pytał czy może
dołączyć do ich zespołu. Niestety Tom go wyśmiał ale Nathan przytulił i
powiedział, że zawsze uwielbiał jego loczki. Wtedy Hazz zapytał się go czy się
z nim ożeni.
- Błagam!
Powiedz, że byłeś najebany! – darł się Louis do Styles’a jednak on się nie
odzywał. – Kurwa Harry to nie ty miałeś
się zachowywać jak napalona nastolatka ale pani Thompson!
- No
właśnie co z panią Thompson? – dopytał Liam.
- No więc
jak zobaczyła jak Harry za nimi szaleje to powiedziała, że najwyraźniej w One
direction mu się tak nie podoba i lepsi są The wanted. – zakończył mówić Max a
reszta zaczęła prawie skakać z radości.
- Brawo
chociaż są plusy twojego idiotycznego zachowania. – odburknął Lou zaplatając
ręce w koszyczek. – Ale bardzo się na tobie zawiodłem, przyjacielu. Naprawdę
bardzo. Nie wiem co będziesz musiał
zrobić abym ci wybaczył.
- Louis
powinieneś się cieszyć! Pani Thompson dała sobie z nami spokój i to dzięki
Harry’emu! – krzyknął Niall, który rzucił mu się na szyje. – Zawsze cię
kochałem!
- Ehem
Niall ja tu jestem. – przypomniała mu o swojej obecności Juliette.
- Max i
Harry przekabacili Niallera to swojego stowarzyszenia gejów. – powiedział Liam
dotykając ramienia Jul jakby chciał jej okazać współczucie. Blondyn jednak
pokazał mu język.
- Kochałem
w sensie jak brata. Nigdy nie zasłużysz na taką miłość z mojej strony. – odparł
dumnie Horan do Payn’a, który teraz strzelił focha. Oni raczej nigdy się nie dogadają.
***
Po południu
mama Louis’a przeglądała katalog o modzie. Akurat była teraz na dziale z modą
dziecięcą. Nie zauważyła, że przez ramię zaglądał jej Sean z otwartymi szeroko
oczami. Sądził, że piesek rozwiąże jego problem. No cóż, najwyraźniej się
mylił. Christina najwyraźniej nadal myślała o dzieciach.
- Co ty
robisz? – zapytał ostrym tonem prawie oskarżycielskim.
-
Przeglądam magazyn o modzie. Myślę, że to lepsze niż pornograficzne gazety,
które chowasz pod łóżkiem.
- To co
innego! – wykrzyknął Sean. – Po pierwsze nie wiedziałem, że o tym wiesz. Ale
przeglądanie magazynów o dzieciach to spora przesada. Wstrzymaj się z tym. Nie
po to kupowałem ci szczeniaka!
W tym
momencie mężczyzna poczuł, że się wygadał i totalnie wszystko schrzanił. Kobieta
zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego podejrzliwie. Zaraz potem zamknęła
gazetę i wycedziła przez zęby:
- To
dlatego mi go kupiłeś. – stwierdziła surowym tonem. – Bałeś się, że zacznę
myśleć o dzieciach.
- No … tak
jakby. – odparł ze wstydem. Christina parsknęła.
- Na razie
nie myślę o dzieciach i raczej się na to nie zanosi bo płaczący 24 godziny na
dobę Louis mnie wykończył ale nawet gdybym chciała to co? Boisz się
odpowiedzialności i to jest twój problem. – kobieta wstała z kanapy i mijając
Seana powiedziała: - Nie będę umiała stworzyć związku z takim dzieciakiem.
Przykro mi.
Po tych
słowach poszła a Sean nie wiedział czy to było zerwanie czy po prostu
powiedziała to pod wpływem chwili? Wolał zdecydowanie to drugie. Naprawdę mu na
niej zależało. I chciał jej udowodnić, że nie boi się odpowiedzialności.
***
Karen
przyszła do domu One direction ze swoim psem Lenny’m. Miała nadzieje, że Niall
będzie skakał z radości na jego widok, gdyż obiecała mu, że kiedyś go
przyprowadzi. Otworzyła drzwi i weszła do środka krzycząc:
- Hej
Niall! Masz gościa!
On jednak
nie przyszedł. Dziewczyna zaczęła się nieco martwić. Nie możliwe aby chłopak
poszedł do jakiegoś baru albo coś w tym stylu a z Juliette dzisiaj się nie
spotykał była pewna. Nagle usłyszała szczekanie. Spojrzała na swojego psa ale
to nie od niego to dochodziło.
- Czyżbyś
umiał szczekać w myślach? – zapytała Lenny’ego jednak on jej nie odpowiedział.
Cham. Wtedy z salonu nadszedł blondynek, który uśmiechał się.
- Mam
nowego psa! – zakomunikował wesoło. – A coś mówiłaś?
- Nie nic.
– odparła ganiąc się w myślach za tą głupią teorie, że ma cudownego psa. –
Jakiego nowego psa?
- Od mamy
Louis’a. Powiedziała, że ona go nie chce. Pokłóciła się z Seanem o coś tam i mi
go dała. Super, prawda? – roześmiał się szczęśliwy. – Nie wiem jak go nazwę ale
może Heros albo coś w tym stylu.
- Świetnie.
– dziewczyna uśmiechnęła się. – Ja przyprowadziłam Lenny’ego ale skoro masz
nowego psa … - dodała smutno. Niallowi oczy się rozjaśniły.
- Może
Heros i Lenny się polubią, co?
- Możemy
sprawdzić. – powiedziała Karen wzruszając ramionami. Zaprowadziła swojego
pieska do salonu gdzie siedział na kanapie mały szczeniaczek. Lenny od razu do
niego podbiegł i zaczął go obwąchiwać. Dziewczyna i chłopak nie byli pewni czy
zaraz go nie pogryzie ale nic takiego się nie stało. Wyglądało nawet, że się
zaprzyjaźnili. – Chyba się polubili. – stwierdziła.
- Ale
fajnie! Może jak Heros dorośnie to się w sobie zakochają! – pisnął Nialler jak
małe dziecko.
- Niall,
Heros to chłopak. Chcesz, żeby byli gejami?
- Trochę
tolerancyjności, kobieto. – Horan spojrzał na nią wyniośle i skierował swe
zacne nogi w kierunku kuchni. Karen wzruszyła ramionami. Nie sądziła, że tak
będzie jak chłopak mówił, ale może się pocieszyć a ona nie będzie mu tego psuć.
W kuchni pierwsze co Niall zrobił to zaczął sobie robić kanapki. – Zgłodniałem.
Nie jadłem całe dwie godziny!
- Niall dla
ciebie to całe wieki. – opowiedziała wesoło. – Później możemy ich wyprowadzać
na spacery.
- O
właśnie! Będziemy jak te pary z psami. – zakomunikował Niall ciesząc się na
samą myśl co ich psy mogą razem później robić. – Oczywiście pary przyjaciół.
- Ma się
rozumieć. – przyznała. Wtedy do kuchni zawitał Louis, który po szkole uciął
sobie drzemkę i właśnie się obudził. Widać było, że nie do końca się rozbudził i
jest trochę zaspany. Ziewając usiadł na krzesełku.
- Dlaczego
na naszej kanapie bzykają się dwa psy? – zapytał. Karen i Niall popatrzyli na
siebie z otwartymi szeroko oczami a zaraz potem w ekspresowym tempie pobiegli
do salonu. Tommo miał rację. Lenny leżał na Herosie. Wyglądało to bardzo
jednoznacznie.
- Boże
przecież to jeszcze szczeniak! Złaź z niego ty niewyżyty seksualnie pedofilu! –
darł się Horan próbując ściągnąć Lenny’iego z jego pieska. Gdy mu się oddało oddał
a właściwie prawie rzucił go w stronę Karen, która ledwo go złapała. – Zabieraj
tego gwałciciela.
- Hej nie
mów tak o moim psie! Heros musiał go sprowokować! Lenny’iemu jeszcze nigdy to
się nie zdarzyło. – powiedziała ostro.
- Nie broń
tego gwałciciela!
Wtem z
kuchni nadszedł Louis, który miał łzy w oczach ze śmiechu. Ta ich „kłótnia”
strasznie go rozbawiła.
- Czy ja
dobrze rozumiem? Kłócicie się o bzykające się psy? – spytał wesoło. – Jezu
macie pretensje bo częściej się seksują od was czy co?
- Nie.
Niall mówi, że Lenny jest gwałcicielem. A to wcale nie prawda. Heros sam wypiął
się dla niego. – odparła Karen.
- Błagam.
Stop. – Louis przetarł oczy. – Bo mnie brzuch od śmiechu rozboli. A tak w ogóle
to nie przyszło wam do głowy, że psy jednej płci się bzykają?
- Wiemy, że
są gejami! – wykrzyknął Niall. – I akceptujemy to. Przynajmniej ja. – spojrzał
w stronę Karen mrużąc gniewnie oczy.
- Chodzi mi
o to, że jeden z nich to suczka a zakładając, że Lenny był na górze to przykro
mi Niall ale Heros to dziewczyna.
Horan na
początku nie chciał w to uwierzyć. Uważał, że Tommo kolejny raz sobie żartuje
ale gdy jego przyjaciel pokazał mu narząd
rozrodczy jego psa wtedy chcąc nie chcąc musiał uwierzyć. Ciężko to do
niego dotarło.
- A jak
Lenny ją zapłodnił? I będą małe pieski? – spytał przerażonym tonem.
- No cóż. –
Lou wzruszył ramionami. – Nie możemy ryzykować. Musisz oddać Herosa komuś.
Niall
usiadł załamany na kanapie. Wyglądał tak jakby się miał rozpłakać. Kilka godzin
temu dostał pieska i tak strasznie się cieszył a teraz miał go oddać? Nie
podobało to mu się. Nagle ktoś objął go ramieniem. Gdy spojrzał w górę
zobaczył, że tą osobą była Karen. Mimo że był zły na jej psa na nią nie mógł
się długo gniewać.
- Nie martw
się. Będę codziennie przychodziła tutaj z Lennym. – zapewniła go.
- Dziękuje.
To miłe. Ale będę tęsknić za Herosem.
Dziewczyna
potarła jego ramię w celu oddania mu otuchy.
- Ja też.
Był słodkim szczeniaczkiem.
Louis
tymczasem odchrząknął przypominając im o swojej obecności. Wydawało się nawet,
że jest zazdrosny. Ale o kogo niby miałby być? O Nialla?
- Dobra
koniec tych czułości. Wiem komu możemy zanieść psa. – powiedział z tajemniczym
uśmiechem. – Naprzeciwko nas mieszka samotna staruszka. Pani Wilson. Na pewno
go weźmie.
- Widzisz?
Heros nie będzie daleko. – pocieszyła go Karen nadal obejmując.
- Ale
traumę po gwałcie ciężko się zwalcza. – odpowiedział cicho blondynek patrząc ze
współczuciem na czarnego pieska.
- A skąd
wiesz? Może sama tego chciała? – odezwał się zirytowanym tonem Louis. – Może
nawet machała mu tyłkiem przed oczami?
Karen
zmroziła go wzrokiem więc chłopak się przymknął.
- Nie
słuchaj go, Niall. Obiecuje, że razem z tobą pójdę do Pani Wilson. Dobrze? –
spytała a Horan pokiwał głową.
***
Sean
obawiając się, że słowa Christiny oznaczają koniec ich związku postanowił
zrobić coś w tej sprawie. Pomysł mu wpadł do głowy szybko i zbytnio się nad tym
nie zastanawiał. Chciał pokazać swojej kobiecie, że nie jest dzieciakiem i
potrafi być odpowiedzialny jeśli zechce. Gdy zobaczył, że siedzi na kanapie i
udaje, że nie widzi jak wszedł do salonu wziął głęboki oddech i podszedł o
niej.
- Christy
wiesz, że mi na tobie zależy, prawda?
- Czy ktoś
coś mówił? – kobieta zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. – A nie to chyba
tylko wiatr.
Menadżer
ciężko westchnął. Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i uklęknął obok Christiny.
Ona w pierwszym momencie nie zauważyła co on robi ale potem zmarszczyła brwi a
serce jej szybciej zabiło. Jeśli to o czym ona myśli to znaczy, że Sean chce
jej się …
- Chcę ci
udowodnić, że jestem odpowiedzialny i naprawdę chce z tobą być. Więc czy
wyjdziesz za mnie? – zapytał nie pewnie. Totalnie to zaskoczyło kobietę i nie
wiedziała co ma odpowiedzieć? Zgodzić się? Ale przecież Sean sam przed chwilą wyznał,
że chce jej udowodnić, że jest odpowiedzialny. Nie robi tego dlatego, że chce. Christina
wzięła głęboki oddech. Chciała tego, ale on nie. Nie mogła tak postąpić.
- Musimy
chcieć tego samego. – powiedziała biorąc pudełeczko z jego ręki i zamykając je.
– A ty nie robisz tego z samej miłości. Nie chcesz zaręczyn, Sean. Uwierz mi,
że nie chcesz.
- Ależ
chcę! Zawsze o tym marzyłem!
- Nie Sean,
nie chcesz. – przerwała mu zirytowana. – Jak sam powiedziałeś chcesz mi coś
udowodnić. Naprawdę wierze, że mnie kochasz ale nie na tyle aby się ze mną
ożenić. Nie jesteś na to gotowy.
- To jak
mam ci udowodnić, że nie jestem dzieckiem?
- Na pewno
nie tak.
Sean wstał
z podłogi wściekły. Naprawdę wiele go kosztowało przemyślenie całej tej decyzji
o zaręczynach. Nie sądził, że ostatecznie zostanie odrzucony. To bolało i
Christina nie miała pojęcia jak bardzo.
- Dobra
Christy. Wychodzę. – poinformował ją i zanim zdążyła zadać pytanie: gdzie?
Już go nie
było. Poczuła, że naprawdę go zraniła i ciężko będzie to naprawić.
KONIEC
Tak na
początek napiszę, że bardzo się cieszę, że ten pomysł wypalił z tym twitterem!
Oczywiście to nie jest mój oficjalny bo mój oficjalny to:
https://twitter.com/Aleksia245
No i
przypominam o TT z faktami:
https://twitter.com/1DBloog
+ możecie
zadawać w komentarzach pytania bohaterom.
Kurde wiem,
że pod koniec opowiadania powpadałam na takie pomysły z tym twitterem i
pytaniami do bohaterów ale don’t worry następne też będzie ciekawe. Już mam 3
rozdziały napisane i są w miarę OK. więc myślę, że spodoba wam się tak samo jak
to. No przynajmniej taką mam nadzieje. A co sądzicie o tym odcinku? Ach w końcu
nie ma to jak gwałcące się psy haha.
Za 8 - 10 komów napiszę następny bo było raz 120 wejść a 5 komentarzy. Wat? :o
Do zobaczona <3