Louis
dostał od mamy wiadomość, że planuje dzisiaj zorganizować próbną kolację ślubną
w restauracji. Wprawdzie do ślubu jeszcze zostało trochę czasu ale w razie
gdyby coś poszło nie tak Christina wolała się upewnić. Liam pomyślał, że to
doskonały pomysł aby zaprosić tam Cathrin i być może pogodzić się z nią.
Nazwała go „dzieciakiem” ale chciał jej teraz pokazać, że absolutnie myliła się
co do niego. Nie był dzieckiem. Potrafił być odpowiedzialny. Dziewczyna
siedziała na parapecie koło okna i podziwiała widoki. Payne wziął głęboki
oddech i podszedł do niej. Miał nadzieje, że gdy go zobaczy nie zacznie się
wydzierać. Miała wybuchowy charakter więc bał się, że może dojść do takiej
właśnie sytuacji.
-
Cześć. – powiedział niespodziewanie, że Cat aż drgnęła. Potem popatrzyła nieco
zaskoczona na chłopaka.
-
Heej? – odpowiedziała nie pewnie. Zastanawiała się o co chodzi chłopakowi? Bo w
to, że podszedł do niej z dobroci serca jakoś nie chciało jej się wierzyć.
-
Mam pytanie… - zaczął Liam. – Czy poszłabyś dzisiaj na próbną kolację matki
Louisa? Bierze ślub w sierpniu i pomyślałem sobie, że… no wiesz… że
zechciałabyś może.
Cathrin
parsknęła śmiechem.
-
Za późno. Mam już kogoś. – odpowiedziała i udawała, że nagle coś niezmiernie
zainteresowało ją za oknem. Chciała po prostu sprawiać wrażenie
„niezainteresowanej”.
-
Serio? – zdziwił się Payne. Poczuł ukłucie w sercu, tak jakby właśnie dostał
kosza. Cathrin miała kogoś? Ale kogo? I to w tak szybkim czasie? Najwyraźniej
nic dla niej nie znaczył skoro tak szybko się pocieszyła. – Jak ma na imię?
-
Chodzi ci o jego imię, tak? – dziewczyna wzięła głęboki oddech i zaczęła się
nerwowo rozglądać wokół. – Wenis. – powiedziała po czym ugryzła się w język. To
była jakaś cholerna nazwała firmy.
-
Jak penis? – Liam wpadł w śmiech. – I czym się zajmuje? Jest może fachowym
sprawdzaczem używalności? – zakpił. Cat wywróciła oczami.
-
Wenis jest bardzo mądrym człowiekiem i
pracuje w… - znów zaczęła się rozglądać. – Właściwie to chodzi do szkoły. Jest
ode mnie o rok starszy.
-
To powinien już skończyć szkołę. – zauważył chłopak.
-
Powinien ale nie zdał w podstawówce.
-
Skoro jest takim mądrym człowiekiem to dlaczego nie zdał? – zapytał Liam coraz
bardziej zaskoczony. Zaczęło do niego docierać, że być może Wenis nie do końca
istnieje.
-
Bo miał gorszy dzień, ok? Nie każdy jest taki mądry jak ty i umie odróżnić
Japonie od Australii!
-
Hej! Naprawdę myślałem, że te dwa państwa leżą obok siebie.
-
Australia to kontynent kretynie!
-
A Wenis nie istnieje! – krzyknął Li i po tych słowach zapadła cisza. Cat wzięła
głęboki oddech i zeszła z parapetu.
-
Istnieje.
-
Więc udowodnij. Pokaż mi jego zdjęcie. Skoro to twój chłopak to na pewno masz
je w telefonie. – powiedział z cwanym uśmieszkiem.
-
Dobra nie istnieje. – przyznała Cathrin a Liam wydał z siebie okrzyk radości.
-
A więc za karę idziesz ze mną na tą kolację. – uśmiechnął się szeroko w jej
stronę. Dziewczyna wywróciła oczami.
-
Zgoda ale do niczego więcej między nami nie dojdzie. Musisz przestać zachowywać
się jak dzieciak, jasne?
-
Wiesz, że to niemożliwe?
-
Niestety tak. – powiedziała ciężko wzdychając.
Tymczasem
Harry i Max starali się rozwiązać problem czyli jak iść razem na próbną kolację
bez posądzania o bycie parą? Wprawdzie Harry wiele razy zapraszał go na różne
imprezy i jego przyjaciele nigdy nie pomyśleli, że między nimi może coś być ale
to było kiedyś! Mieli wtedy 16 lat a nie jak teraz 18. Wszystko się zmieniło.
Nie byli już takimi dziećmi co wtedy. Chociaż… nie wszyscy z nich dorośli.
-
Najprościej byłoby powiedzieć im prawdę. I tak Niall już wie. – powiedział Max
z ciężkim westchnieniem. – Moja mama też a tata się domyślał od jakiegoś czasu.
-
Dzięki, ze mówisz mi o tym dopiero teraz. – odparł wywracając oczami. – Ale
Niall to nie na przykład Louis albo Liam, którzy będą się ze mnie naśmiewać do
końca życia, rozumiesz?
-
Uważasz, że nasz związek jest powodem do naśmiewania się? – posłał mu pytające
spojrzenie. Harry potrzasnął głową.
-
Nie o to mi chodziło. Po prostu nie jestem jeszcze gotowy. Daj mi więcej czasu.
Obiecałeś, że będę go miał tyle ile zechcę.
-
Minęły już 3 tygodnie odkąd jesteśmy razem a ty nawet nie bierzesz pod uwagę
aby wyznać wszystkim prawdę. – powiedział patrząc na niego z wyrzutem. –
Dzisiaj jest próbna kolacja więc to byłby idealny moment.
-
Dzisiaj? – Harry prawie pisnął. – Błagam cię. Miałbym wtedy tylko kilka godzin
na przygotowanie. To zdecydowanie za wcześnie. Słuchaj pomyślałem sobie, że ty
poszedłbyś tam z jakąś dziewczyną a ja sam? Wtedy na pewno nie wzbudzalibyśmy
podejrzeń.
-
Ale ja tam chce iść z tobą, idioto. – mruknął Max zakładając ręce na klatkę
piersiową. Harry dotknął jego ramienia mówiąc „Wiem”. Wtedy podszedł do nich
Niall. Nie wiedząc kto to Harry odskoczył od Maxa gwałtownie. Chłopak w
okularach jednak ani drgnął. Zmęczyło go to ciągłe ukrywanie się. Chciał aby w
końcu Styles przyznał prawdę na temat tego co naprawdę ich łączy. Tak się nie
da żyć. To nie jest prawdziwy związek.
-
To tylko ty. – powiedział Hazz z wyraźną ulgą patrząc na Nialla.
-
Taa bo siedząc tak w kiblu wgapionych w siebie jakbyście chcieli się zaraz
przelecieć w ogóle nie wzbudzacie podejrzeń. – mruknął z ironią. – Plan idealny.
-
Nie mam ochoty go przelecieć. – powiedział Max siedząc na umywalce i machając
bezwładnie nogami. – Jest takim cholernym tchórzem…
-
Hej! – oburzył się Harry.
-
Ale to prawda. Jesteś tchórzem. – upierał się jego chłopak. – Niall powiedz mu
coś.
-
Ma rację. Jesteś tchórzem. – przyznał blondynek patrząc na swojego przyjaciela.
Styles wydał z siebie okrzyk oburzenia mrucząc „Jak śmiecie tak mówić?”
-
A ty jak śmiesz nie mówić? Nie mówić o tym co nas łączy? – Max posłał mu
wściekłe spojrzenie jednak Hazz nie odpowiedział. – Nie pójdziemy razem na tą
głupią kolację próbną bo nie mamy jak.
-
Ależ możecie iść tam razem. Przecież tylko ja wiem co was naprawdę łączy. Nikt
nie uważa Harry’ego za geja a już na pewno nie po tej ostatniej sprawie z Zoe.
Jestem pewien, że nikt tak nie pomyśli. A nawet? To co? – Niall wzruszył
ramionami.
-
I takie myślenie mi się podoba. – powiedział Max patrząc na Horana z uśmiechem.
-
No nie wiem… - Harry zaczął się zastanawiać na co jego chłopak wywrócił oczami.
-
Ułatwię ci to. – zdecydował schodząc z umywalki i zarzucając sobie plecak na
jedno ramię. – Pójdziesz tam sam. Ja już nie chcę tam iść. Przynajmniej z tobą.
Więc jeśli się tam pojawie to na pewno nie dla ciebie. Dzięki, Harry. Jak ty
wszystko potrafisz zniszczyć. – po tych słowach wyszedł z męskiej łazienki.
***
Wieczorem
wszyscy szykowali się na próbną kolację. No prawie bo Zayn umówił się do
restauracji z Megan. Doszedł do wniosku, ze teraz potrzebna jest jej
stabilizacja i wpadł na pewien szalony pomysł. Powiedział o tym tylko Liamowi a
właściwie chłopak sam się domyślił kiedy wszedł do jego pokoju i zobaczył małe
pudełeczko leżące na biurku. Wziął je do ręki i otworzył. Krzyknął udając, że
jest jednocześnie szczęśliwy i wzruszony.
-
Czy nasz związek na pewno do tego dojrzał? – powiedział gdy Zayn wszedł do
pokoju. Mulat wywrócił oczami i zabrał swojemu przyjacielowi pudełeczko.
-
Oddawaj to.
-
Tylko mi nie mów, że masz kogoś na boku?
- złapał się teatralnie za serce.
-
Błagam, nie wygłupiaj się. I tak jestem już dość zestresowany. – powiedział
Zayn siadając na brzegu łóżka z ciężkim westchnieniem.
-
Myślisz, że Megan się zgodzi? – spytał.
-
Musi. – odparł wzruszając ramionami.
-
Nie jesteś na to za młody? – zadał kolejne.
-
Pewnie jestem ale… Megan ma 24 lata i ona na pewno chciałaby mieć stałego
partnera a czuje, że nie traktuje mnie poważnie ze względu na mój wiek dlatego
chciałbym jej pokazać, że… no wiesz. Może na mnie polegać.
-
I uważasz, że ten sposób jest najlepszy?
Zayn
wzruszył ramionami.
-
Najprawdopodobniej to najgorszy z możliwych sposób ale … chcę tego. – powiedział i zaczął się przygotowywać do
randki.
***
Na
próbnej kolacji pojawili się już wszyscy. Christina była zaskoczona faktem, że
nikt nie przyniósł jej prezentu! Sean wyjaśnił, że prezenty daje się w dniu
ślubu ale kobieta stwierdziła, że ich przyjaciele są tak bogaci, że stać by ich
było na takie coś. Jednak postanowiła nie robić o to dramatu i po prostu
odpuścić.
Louis
i Harry przyszli sami przez co nie byli zadowoleni. Woleli mieć przy sobie Lou
– Karen a Harry – Maxa ale wszystko jak zwykle musiało się walić. Takie życie.
-
A gdzie Zayn? – zapytała Christina podchodząc do Louisa, który pił drinka i
stał obok znudzonego Harry’ego.
-
Poszedł się oświadczyć! – krzyknął Liam pojawiając się za kobietą z Cathrin u
boku.
-
Jak to oświadczyć? – uniosła brwi. – Niech go szlak. A niech tylko spróbuje
wziąć ślub przede mną to pożałuje małolat jeden. – warknęła i odeszła od nich.
Lou tymczasem spojrzał z ciężkim westchnieniem na Cat. Nawet ktoś taki jak Li
miał z kimś przyjść a on nie? Mógł iść do baru i poderwać jakąś fankę.
-
Zayn się oświadczy? – zdziwił się Hazz, który jakby dopiero teraz się ożywił.
-
Tak. Megan. Stwierdził, ze musi jej pokazać jaki jest dorosły, wiesz. – mruknął
Payne. – A teraz pozwólcie, że pójdziemy z Cathrin zająć miejsce przy stole.
Dziewczyna
im pomachała a dwójka nadal stała z tęgimi minami nie ruszając się z miejsca. Nagle
oczy Louisa się rozszerzyły. Najwyraźniej kogoś zobaczył.
-
O co chodzi? – spytał Hazz patrząc na niego. Tomlinson wskazał ruchem głowy na
Karen i Jima, którzy właśnie przyszli. Nie mógł uwierzyć, że jego ex miała
czelność przyjść ze swoim ex! – Aaa rozumiem. Ale chociaż przyszła. Ciesz się.
– mruknął. On raczej nie doczeka się maxa. Kompletnie go olał. Ale zdecydowanie
sobie na to zasłużył. Mógł przecież nie przejmować się tym co inni o nich
pomyślą, prawda? Ale problem w tym, że jeszcze to nie był jego moment. Bał się.
-
Z tym idiotą? Powinna się bardziej szanować. – powiedział ostrym tonem. – Nie
wierzę, ze mi to robi już chyba setny raz.
-
Ostatnio mówiłeś mi , że rozstanie z Karen to najlepsza rzecz jaka mogła ci się
przytrafić a teraz jesteś zazdrosny o Jima? Serio? – Harry posłał mu rozbawione
spojrzenie. Louis pokazał mu język.
-
Idę się napić. – powiedział i skierował się w stronę baru. Harry poszedł
tymczasem usiąść do stołu. No cóż, nie będzie najwyżej miał z kim rozmawiać.
Jakoś to przeżyje.
***
-
I widzisz? Nie jest chyba tak źle, co? – spytał Liam patrząc na Cathrin, która
kiwnęła głową. Musiała przyznać, że Li zachował się jak prawdziwy dżentelmen.
Nawet pod nią podjechał samochodem! Potem otworzył drzwiczki od samochodu i
jeszcze przepuścił w drzwiach. Niesamowite.
-
Masz rację. Jest nie źle. – przyznała z lekkim uśmiechem. Payne nalał sobie do
kieliszka wino i to samo zrobił z Cat. Dziewczyna po chwili zmarszczyła brwi. –
Ale zaraz… chyba nie jesteś taki miły, ponieważ chcesz się ze mną przespać?
-
Niee. No coś ty. – powiedział Li nieco oburzony, ze Cathrin mogła tak pomyśleć
. Naprawdę ją lubił. Jest pierwszą dziewczyną, której nie chce tylko
przelecieć. – Jestem miły bo chce.
-
Miejmy nadzieje. – westchnęła nie przekonana.
Tymczasem
Louis siedział przy barze już od 20 minut i popijał drinki, które serwowała mu
śliczna barmanka. Uśmiechała się do niego zalotnie co jakiś czas co chłopak
odwzajemnił. Może się przecież dzisiaj nią pocieszyć, prawda? Przecież nie jest
już w związku z Karen więc może robić co mu się podoba.
-
Ładny dekolt. – powiedział Lou i dopiero po tym do niego dotarło to co wyszło z
jego ust. Natychmiast ugryzł się w język.
-
Dzięki. To słodkie, że tak twierdzisz. Podobają ci się? – zapytała patrząc na
niego uważnie.
-
Jasne. Ale nie tylko one. Ty cała mi się podobasz. – uśmiechnął się do niej.
-
Kończę za dwie godziny. Zaczekasz na mnie?
-
Pewnie. Już nie mogę się doczekać. – powiedział i zerknął na Karen, która
siedziała obok Jima i mina mu natychmiast zrzedła.
-
Twoja była, co? – powiedziała barmanka.
-
Taa. Przyszła ze swoim byłym.
Dziewczyna
najwyraźniej nie zrozumiała co chłopak miał na myśli, ponieważ zmarszczyła
brwi. Wtem podeszła do niego Christina, która usiadła obok swojego syna.
-
Dennis. Zostaw mojego syna w spokoju. – powiedziała kobieta do barmanki.
-
Dennis? – zdziwił się Louis.
-
Taa. Mój stary przyjaciel. Jest transwestytą i uwielbia podrywać młodych
chłopaków.
-
Boże. – jęknął Tommo chowając twarz w dłoniach załamany. – Moja była przychodzi
ze swoim byłym a ja flirtowałem z transwestytą. Czy może być jeszcze gorzej?
-
Ależ oczywiście. Mogłeś się przespać z Dennisem. – pocieszyła go jego mama
gładząc po ramieniu. – Nie przejmuj się. Chodź usiąść przy stole. Wygłosisz
próbną przemowę.
-
A jednak udowodniłaś, że może być gorzej. – westchnął i zszedł z krzesła
barowego kierując się w stronę stołu. Gdy usiadł na krzesełku Christina wstała
i oznajmiła, że jej syn ma zamiar wygłosić przemowę. Louis wyglądał jakby
właśnie ktoś skazał go na niewiarygodne męki. Wstał niechętnie z kieliszkiem
wina i zaczął się zastanawiać co powinien powiedzieć? Nawet się nie przygotował
a powinien. Nie chciał jednak mówić o tym mamie, ponieważ wpadłaby w szał i
zaczęła krzyczeć, że jest cholernie nie odpowiedzialny.
-
A więc… - zaczął i spojrzał na gości z błagalnym spojrzeniem. Teraz chciał aby
jakiś zjarany wujek Ernie wszedł na stół i zaczął robić striptiz. – A więc moja
mama i jej młody, naprawdę bardzo młody kochanek biorą nie długo ślub… i cóż
mam powiedzieć? Cieszę się, że otrząsnęła się po tym jak nakryła tatę w łóżku z
innym mężczyzną.
W
tym momencie wszyscy spojrzeli na Johna i Charlie’go z niesmakiem a Louis
kontynuował:
-
Na początku nie byłem przekonany co do tego ale po tym jak upozorowałem zdradę
Sean’a, zdałem sobie sprawę, ze naprawdę kocha moją matkę. Na pewno gdyby nie
była tak dobra w łóżku to by ją rzucił, ponieważ wszystko zawsze kręci się
wokół seksu. Zapamiętajcie to.
Goście
spojrzeli na Louisa jak na idiotę a Liam wstał i krzyknął:
-
Seks!! Tak! Seks jest cool! Ja chce seksu!!
-
Przepraszam. – mruknęła Cathrin. – Jest nieco pijany. – spojrzała na gości
przepraszającym wzrokiem.
-
Za moich czasów to tacy małolatowi e nie uprawiali seksu. – odezwała się Luiza
patrząc na Liama groźnym wzrokiem.
-
Zdaje sobie sprawę, ze babcia nie miała w moim wieku czasu na seks bo musiała
się zajmować moją mamą. – powiedział Lou z cwanym uśmieszkiem.
-
Jesteś bezczelny. – mruknęła pod nosem. Tomlinson jednak za bardzo nic sobie z
tego nie robił. Spojrzał tylko na Karen, która przyglądała mu się z
nieodgadnionym wyrazem twarzy. Oddałby wszystko aby znać jej myśli w tej
chwili.
-
Zdrowie mojej mamy i Sean’a. – zakończył Lou unosząc kieliszek z winem ku górze
i usiadł z powrotem na swoim miejscu. Czuł, że zrobił z siebie idiotę. Chociaż
nie – to Liam zrobił z siebie największego idiotę. Louis może być ewentualnie
na drugim miejscu.
***
Zayn
i Megan właśnie siedzieli w restauracji i jedli zamówione jedzenie a Malik
zastanawiał się jak oświadczyć się dziewczynie? Tak po prostu uklęknąć i
zapytać „Czy wyjdziesz za mnie?”. A jak się roześmieje? Coraz bardziej
dochodził do wniosku, że to był głupi pomysł. Dziewczyna może się wystraszyć i
uciec, prawda? Zajęty myśleniem zapomniał jeść więc po prostu patrzył się w
jakiś punkt nad ramieniem Megan. Dziewczyna zauważyła, że coś go trapi,
ponieważ zapytała:
-
Wszystko w porządku?
-
Co? – Zayn jak gdyby teraz wyrwał się z zamyślenia. – Tak, tak. Wszystko okej.
Po prostu… - urwał nie wiedząc co powiedzieć. – Co byś powiedziała gdybym… -
przełknął ślinę. – Gdybym ci się oświadczył?
-
Co? – Megan parsknęła śmiechem. – Uznałabym, że … - urwała, ponieważ zdała
sobie sprawę co Zayn miał na myśli. Cholera! On prawdopodobnie chciał jej się
oświadczyć. Nie wiedziała co ma w tej chwili zrobić? Udawać, że się nie
domyśla? Chociaż najlepiej byłoby powiedzieć jednak prawdę. Wzięła głęboki
oddech i zaczęła: - Ty chyba nie zamierzasz…?
-
Oświadczyć ci się? – prychnął Zayn. – Oczywiście, że nie! Skąd ten pomysł?
-
Bo pytałeś się i…
-
Nie. – machnął nie dbale ręką. – To tylko pytanie. To wszystko.
Megan
najwyraźniej odetchnęła z ulgą. Nie chciała aby Zayn jej się oświadczał. To
było dla niej i dla niego za wcześnie. Powiedziała mu aby się nie spieszyli i ,
że teraz nie szuka związku. Zayn chyba byłby na tyle mądry, że był jej
posłuchał, prawda?
-
A jeśli bym miał zamiar ci się oświadczyć? – ciszę przerwał Malik. Meg drgnęła.
„A jednak” – pomyślała zirytowana. Spojrzała na niego z przerażeniem w oczach.
-
Musiałabym odmówić.
-
Tak uważasz? – uniósł do góry jedną brew.
-
Tak, tak uważam. – przyznała kiwając głową. Wtedy Zayn zszedł z krzesełka i
ukląkł na jednym kolanie po czym otworzył małe pudełeczko w którym znajdował
się srebrny pierścionek. Megan westchnęła.
-
A czy teraz również odmówisz? – popatrzył na nią z nadzieją w oczach.
Dziewczyna jednak wzięła od niego czerwone pudełeczko i zamknęła je po czym
postawiła na stoliku.
-
Tak, teraz również odmówię.
Serce
Zayn’a zaczęło szybciej walić. Czuł jak kręci mu się w głowie. Megan odmówiła,
Megan odmówiła… nie mógł w to uwierzyć! Tak strasznie ją kochał a ona odmówiła…
-
Ale… dlaczego?
-
Nie chcesz tego. – stwierdziła stanowczo. – To, że mam 24 lata nie oznacza, że
chce małżeństwa. Oboje powinniśmy do tego dojrzeć. Po za tym mówiłam ci, że na
razie muszę się zaaklimatyzować w Londynie ponownie. Związek z tobą wszystko by
skomplikował. Przykro mi Zayn ale nie potrzebnie robiłeś sobie jakiekolwiek
nadzieje.
Malik
wstał, ponieważ czuł, że robi z siebie idiotę. Siedzieć tutaj także nie miał
zamiaru. To wszystko było bez sensu. Musi iść do domu i wszystko sobie
przemyśleć. Może tak samo jak megan dojdzie do wniosku, ze nie powinni być
razem?
-
Pójdę już. – stwierdził i skierował się w stronę drzwi. Megan popatrzyła na
niego ze smutkiem. Naprawdę, sprawienie mu przykrości było ostatnią rzeczą jaką
chciała zrobić. Bardzo zależało jej na nim i nie chciała niczego zniszczyć.
Jednak, stało się. Teraz mogła patrzeć tylko jak jej miłość życia odchodzi ze
spuszczoną głową.
***
W
tym samym czasie na próbnej kolacji Niall stał przy wielkim stole i wcinał
krewetki. Nie mógł uwierzyć, ze tyle darmowego jedzenia jest tylko dla niego.
No właściwie tak jakby. Był z siebie dumny, ponieważ ustalił wspaniałe meni.
Innym nie podobało się tylko to, że zamówił specjalnie z Włoch mózgi owiec ale
Horan stwierdził, ze reklamowali jako zdrowe i pożywne w jakieś japońskiej
reklamie. Na to Liam powiedział mu, że skąd może wiedzieć skoro nie umie
japońskiego.
W
każdym razie owcze mózgi również się znalazły ale nikt ich nie tknął.
Niallerowi zrobiło się nieco smutno z tego powodu. W końcu tyle się namęczył
aby je sprowadzić.
-
Jak się bawisz, Niall? – zagadała go Christina stając obok.
-
Świetnie. – powiedział z lekkim uśmiechem. – Zastanawiam się tylko co zrobisz z
taką ilością jedzenia. Przecież nie wszystko goście zjedzą.
-
Jak to co? – zdziwiła się Christina. – Wyrzucę.
-
O mój boże! – Niall prawie wrzasnął. – Jak tak można? Ono ma uczucia a ty je
chcesz wyrzucić jak zwykłego śmiecia? Co z tobą?
Christina
wywróciła oczami i odeszła od chłopaka. Horan nie mógł pozwolić aby tyle
jedzenia się zmarnowało więc wziął garść krewetek i upchnął je sobie do
wewnętrznych kieszeni marynarki. Potem wziął małże i schował do tylnej kieszeni
spodni. Wziął dwie mandarynki i zastanawiał się co z nimi zrobić ale nadeszła
Juliette.
-
Niall co ty wyprawiasz? – syknęła do niego.
-
Jak to? Ratuje jedzenie. Ty wiesz, ze ta podła kobieta chciała je wyrzucić? Nie
do pomyślenia!
-
Mój boże… co za wstyd. – mruknęła dziewczyna.
-
Wstyd nie wstyd ale będę mieć tydzień z głowy zakupy. – powiedział do niej z
cwanym uśmieszkiem.
-
A w sumie…- rzekła Jul i również zaczęła sobie upychać jedzenie do kieszeni.
-
Masz, schowaj w stanik. – powiedział Horan dając dziewczynie dwie mandarynki.
-
Ludzie się połapią, że mam za duże.
-
Ty wyjmij wkładki a będą w sam raz. – poradził jej.
-
Ale ja nie mam wkładek.
-
Wow. – Niall popatrzył na swoją dziewczynę z dumą. Ona jednak wywróciła oczami.
***
Megan
spojrzała na zegarek na ręce. Minęły 2 minuty odkąd Zayn wyszedł a ona czuła
się fatalnie. Powinna była go zatrzymać a nie zrobiła kompletnie nic! Przecież
on był cudownym chłopakiem i zawsze się nią opiekował, więc dlaczego go nie
chciała? Bo ma problemy ze sobą. Tak to była odpowiedź na pytanie. Musi się
najpierw uporać z nimi a dopiero potem… zaraz! Przecież ona nie chce się
uporywać z tymi problemami sama. Chce aby ktoś przy niej był, ktoś kto doda jej
otuchy. Wstała więc z siedzenia i szybko wybiegła na zewnątrz. Było ciemno i
cicho. Krzyknęła więc imię „Zayn”. Jednak żadnej odpowiedzi. Krzyknęła więc i
drugi raz. Nadal nic. Westchnęła tracąc nadzieje, że chłopak jest jeszcze w
pobliżu. Odwróciła się więc i drgnęła. O ścianę restauracji w której byli
opierał się właśnie Zay. Wyglądał jak zwykle – oszałamiająco.
-
Namyśliłaś się? – zapytał z nadzieją w głosie. Megan potrzasnęła głową.
-
Nie chce za ciebie wyjść. – powiedziała stanowczo z Zaynowi mina zrzedła. – Ale
chce być z tobą. – uśmiechnęła się w
jego stronę co Malik odwzajemnił.
-
Naprawdę?
-
Tak. Jestem tego pewna jak niczego innego. Zawsze przy mnie byłeś i wspierałeś
mnie. Jestem ci wdzięczna. Po za tym jest jeszcze jeden powód.
-
Tak? Jaki? – uniósł do góry jedną brew i podszedł do dziewczyny.
-
Kocham cię. – powiedziała prawie szeptem a Zayn w odpowiedzi objął ją w tali i
pocałował co Megan odwzajemniła. Stali tak przez moment po prostu się całując. Po
chwili Zay oderwał swoje usta od jej i spojrzał jej głęboko w oczy.
-
I ja również cię kocham.
Meg
uśmiechnęła się lekko. Od tak dawna chciała to usłyszeć. Nie sądziła, że
dzisiejszego wieczoru poczuje się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie.
***
Cathrin
tymczasem odprowadziła Liama do domu. Co prawda chłopak powiedział, że w środku
da sobie radę ale dziewczyna uparła się i powiedziała, że zaprowadzi go do
pokoju. Payne przystał na tą propozycję.
-
To jakaś aluzja? – zapytał gdy byli już u niego w środku. Cat wywróciła oczami.
-
Jesteś pijany. Nawet gdybym kaszlnęła to także byłaby dla ciebie aluzja.
-
Jesteś piękna, wiesz?
Dziewczyna
zarumieniła się chodź nie sądziła, że mówił na poważnie. Każdej dziewczynie tak
się mówi aby poczuła się lepiej. Nie ma w tym nic wyjątkowego.
-
Powinieneś pójść spać. – stwierdziła.
-
Ale tylko z tobą. – powiedział podchodząc do niej niebezpiecznie blisko.
Dziewczyna drgnęła. Nie chciała go całować kompletnie pijanego. Chłopak jednak
miał inne plany bo brutalnie wpił się w jej usta, że Cat nie mogła w pierwszym
momencie złapać oddechu. Liam dalej zagalopował się za daleko, ponieważ zaczął
rozpinać guziki jej bluzki. Cathrin chciała go powstrzymać ale był zbyt silny
wiec zaczęła się szamotać w jego objęciach.
-
Puszczaj! – krzyknęła odpychając go od siebie
z całej siły. – Co ty wyprawiasz?!
- spojrzała na niego groźnie. – Tak sobie wymyśliłeś, co? Że mnie
przelecisz po kolacji, prawda? – wywróciła oczami. – Mogłam się tego
spodziewać. Żadna nowość. Nic się nie zmieniłeś. – wyszła z jego pokoju
trzaskając drzwiami a załamany Liam usiadł na łóżku chowając twarz w dłoniach.
Wszystko zniszczył.
***
Prawie
wszyscy wyszli już z kolacji próbnej. Harry nadal siedział na krzesełku i miał
nadzieje, ze nagle w drzwiach pojawi się jakimś cudem Max. On jednak chyba nie
miał zamiaru przyjść. Nie dziwił mu się. Zachował się jak totalny kretyn
względem niego. Mógł przyjść z nim na tą kolację. Nic by się nie stało a teraz
możliwe, że nie odezwie się do niego już do końca życia. Co było mało
prawdopodobne bo Max zazwyczaj dużo mówił. Nagle zobaczył swojego chłopaka,
który postanowił wpaść pod koniec przyjęcia! Uradowany od razu wstał z
siedzenia i poszedł w jego stronę.
-
Cześć. A jednak przyszedłeś. – powiedział z iskierkami w oczach.
-
No jestem. – odpowiedział Max bez entuzjazmu i Harry mu się wcale nie dziwił.
-
Aaa zapomniałem. Powiedziałeś, że nawet jak wpadniesz to nie dla mnie. Więc dla
kogo tu jesteś? – spytał go z lekkim uśmiechem.
-
Dla ciebie. – odparł a serce Stylesa szybciej zabiło. Miał ochotę go przytulić
i powiedzieć jakim jest wspaniałym chłopakiem ale ktoś mógł ich zobaczyć. Więc
wolał się powstrzymać.
-
Naprawdę? Nawet nie wiesz jak się cieszę. – powiedział gładząc jego policzek
jednak Max odepchnął jego rękę ku jego zaskoczeniu.
-
Jednak nie w tym sensie co myślisz.
-
Oczywiście zdaje sobie z tego sprawę. Przecież tu są ludzie, którzy…
-
Mogliby nas zobaczyć. Właśnie w tym tkwi problem. Za bardzo się przejmujesz
opinią innych i przez to ranisz i mnie i siebie. Przemyślałem sobie to wszystko
i pytam ostatni raz: czy ujawnisz nasz związek jutro lub pojutrze?
Harry
drgnął. Nie spodziewał się takiego pytania. Oczywiście, że nie było takiej
opcji. Nie mógł powiedzieć innym, ze chodzą ze sobą. To by go zniszczyło. Nie
wiedział czy ludzie by to zaakceptowali. Był sławny i to czyniło tą sprawę
podwójnie trudną.
-
Max wiesz, ze…
-
Wiem. – przyznał kiwając głową. – Nie możesz i ja to rozumiem. Naprawdę. Tylko,
że… ja nigdy nie byłem w związku. A chciałbym być. Tylko takim prawdziwym,
rozumiesz? A ty nie dajesz nam tej szansy. Uciekasz. Harry, ja tak nie chce.
Całe życie musiałem udawać kogoś kim nie jestem. Przed rodzicami i
nauczycielami przykładnego ucznia a przed rówieśnikami, że imprezy mnie nie
kręcą. Bo tego wymagali ode mnie inni. Teraz już nie chce. Nie mogę.
-
Ale dobrze wiesz, ze ja nie przyznam się do tego, że jesteśmy razem. Przynajmniej
na razie.
-
Wiem, Harry. I to pewnie będzie się ciągnęło 3 – 4 miesiące. A ja nie chce tyle
czekać. Chce być w fajnym związku bez kłamstw i ukrywania się. Ty mi tego nie
możesz dać.
-
Ale Max… co ty chcesz przez to powiedzieć? – Harry zmarszczył brwi a Max wziął
głęboki oddech.
-
Zrywam z tobą, Harry. Przykro mi. – powiedział i odwrócił się na pięcie po czym
odszedł od niego. Ledwo się powstrzymywał aby się nie rozpłakać. To było trudne
i myślał nad tym parę godzin. W końcu doszedł do wniosku, że to najlepsze
wyjście. A Harry stał nie wiedząc za bardzo co się właśnie stało?
No
cóż, chyba stracił swoją miłość życia przez własne tchórzostwo. A najgorszy był
fakt, że nie mógł się nawet swojemu najlepszemu kumplowi wypłakać w rękaw bo
Louis nie mógł się dowiedzieć, że kiedykolwiek on i Max byli razem. Co najwyżej
pozostaje mu Niall. Jednak teraz nie miał na to ochoty. Wziął głęboki oddech,
odchrząknął i wrócił do gości.
-
Wszystko w porządku? – zapytała Karen widząc Harry’ego, który prawie płakał.
-
Tak, tak. Wszystko okej. – odparł i usiadł ponuro na krzesełku. Dziewczyna
spojrzała ze zmarszczonymi brwiami na loczka a potem na miejsce gdzie przed
chwilą rozmawiał z Maxem. Po chwili potrzasnęła głową i wróciła do Jima.
KONIEC
Znów
tyle czekaliście, ponieważ było mało komentarzy :C
Dlaczego?
Nie możecie napisać „zrobione” albo chociaż dać jakiś uśmieszek? Cokolwiek?
Ten
odcinek pisało mi się wyjątkowo trudno a to dlatego, ponieważ mam zanik weny. W
ogóle zero motywacji. Nie mam dla kogo za bardzo pisać.
Następny
odcinek nie wiem kiedy się pojawi bo jak pisałam „brak motywacji, weny”.
W
ankiecie zagłosowało 43 osoby! Wiecie jaką ja bym miała radochę jakby chociaż
20 (nie anonimków) skomentowało? Od razu lepszy humor, lepsze pomysły, lepsze
wszystko.
Co
do odcinka to ten był taki trochę smutny pod koniec ale – taki był zamiar.
Może
jeszcze wyjdzie słońce u niektórych bohaterów? Kto wie?
Naszły
mnie ostatnio takie myśli czy nie założyć nowego blooga i tam nie zacząć pisać
historii o 5SOS? Co o tym myślicie?
O
1D też oczywiście napiszę nowe ff na tym bloogu (tyle że mając dwa bloogi
rozdziały będą się pojawiać rzadko). Chciałam po prostu się wykazać i wymyśleć
fajną i ciekawą fabułę taka, która przyciągnie czytelników. Uważam, że mam
możliwości i cały czas się rozwijam a to ff można pod pewnymi względami
zaliczyć do "typowych". Nawet ostatnio na moim TT naśmiewałam się z
niektórych tekstów.
Także
przemyślę to jeszcze i pytam was: jesteście fanami 5SOS? czytalibyście coś o
nich?
Tylko
ostrzegam: nie jestem fanką hetetro ff. Po prostu mnie irytują. Więc kogo
byście (jak coś) chcieli w głównych rolach?
Do
następnego Xx
Jeny jak będzie 5SOS FF to będę cię normalnie kochać 3x więcej ( jeśli tak się da xd )
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać śluby ,bo mam nadzieje żze te ciołki przyjdą .
A Max muuusi wrócić do Harrego ,bo chłopak się załamie =(
Pisz jak najszybciej nexta i niech się wszyscy zejda (nie Karen i Jim, o nie ) i będzie wielkie love story na ślubie ^^
Przepraszam, że nie pisze komentarzy (to chyba mój pierwszy,nie wiem ) ale dopiero niedawno nadrobiłam zaległości =)
Love, @gaba8507
Jezu świetne
OdpowiedzUsuńZayn i Megan - mega slodkie
Max i Harry - boze dajcie chusteczki! Zerwali? Nieeee! Tylko nie to :cc
Co do ff z 5SOS to jestem totalnie na tak!! I moze by tak Ashton? Albo Cal?
Kocham cie mocno! <3
Pozdrawiam,
@gosiab97
BOSKI!!!!!
OdpowiedzUsuńHax zerwał:'(((((((((((( co ja teraz będę robić w życiu? Mam nadzieję, że się opamiętają i do siebie wrócą:)
Li jak zwykle wszystko pieprzy-,-
Jestem ciekawa czy zakończysz te opowiadanie szczęśliwie, czy raczej smutno?
Jestem fanką 5SOS, więc będę czytać ff o nich:D
Jestem z tobą, irytują mnie ff hetero;D
Życzę duuuuuuużo weny!!!!
Buziaczki:-*
GOŚKA
Co do ff z 5SOS to może Luke i Cal ?
OdpowiedzUsuńI BOŻE CZEMU HAX ZERWAŁ??!!
Liam ty cioto , co robisz ze swoim życiem ?
Niall . . . Po prostu cię kocham ❤
Sara xx. ❤
Suuper rozdział ;**** Miałam wielkiego banana na twarzy gdy czytałam wątek o Megan i Zaynie, to było piękne <33 Louis flirtował z transwestytą buahahahaha, ale szkoda mi po go po tym kolejnym zerwaniu z Karen, na dodatek przyszła z Jimem :/ Niall i Juliette najlepsi haha małże do tylnej kieszeni spodni, naprawdę masz pomysły XD Liam jak zwykle musiał się nachlać i zniszczyć coś nad czym tak długo pracował, oby się opamętał a Cat mu wybaczyła bo polubiłam tą parę :( Nooo i mój Hax biedny Harry znowu rzucony, ale rozumiem Maxam, każdego zmęczyłby takie udawanie, ale oni muszą być razem tak samo jak Laren !!!
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuużo weny i czekam na next ;**
Julia^^
Genialny rozdział. Li i Cat bardzo mm zaintrygowali Louis i jego świetna przemowa oraz flirt z transwestytą. Szkoda tylko ze Max i Harry się rozstali. Niall i Jul mnie rozwalili. Zayn i Meg byli przesłodcy *-* Nwm czy bym czytała o 5SOS
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zoey