Zayn siedział na kanapie i czekał na jakikolwiek
telefon od Jonny’ego. Powiedział mu, że jak będzie coś wiedział to na pewno da
znać. Malik nie wiedział czego się spodziewał? I czy to da efekty ale może
warto spróbować? W sumie dużo nad wynajęciem detektywa się nie zastanawiał. No
może minutę, dwie … więc nie zdążył przemyśleć paru spraw z tym związanych. To
było jak natchnienie … wena twórcza, której nagle dostał. Olśnienie
zatytułowane „Wynajmę detektywa”. Ciach, bach i stało się! Na drugi dzień
spotkał się z nim w kawiarni.
- To się w głowie
nie mieści. – powiedział Louis schodząc ze schodów. Zay spojrzał na niego i
zmarszczył brwi.
- Co ci się w
głowie nie mieści? Mózg? – zakpił z uśmiechem. Tommo wywrócił oczami. Ach,
Malik i jego „cudowne” poczucie humoru. Coś co rozświetla jego nudny i szary
dzień.
- Daj spokój. –
machnął ręką. – Wczoraj byłem u Jima. Mówił, że mnie kocha i … - urwał,
ponieważ Zayn wpadł w niepohamowany śmiech. Złapał się za brzuch i zaczął się
turlać po podłodze. Lou patrzył na niego jak na skończonego idiotę i czekał aż
napad idiotyzmu mu się skończy i zachowa się jak normalny cywilizowany
człowiek, czyli wysłucha go do końca.
- On … on … on w
tobie co? – mówił w przerwie na śmiech. – Boże! To jakaś paranoja! – krzyknął
przecierając oczy, gdyż ze śmiechu prawie się popłakał. – Najpierw zarywa do
Karen a potem wyznaje ci uczucia. Ty, a może to był blef z tą miłością do
twojej byłej i cały czas chodziło mu o ciebie? Hm, to by miało sens. W końcu
jego ojciec jest gejem, wiesz, ta sama krew …
- Mój ojciec też
jest gejem i co? Nie przeszło to jakoś na mnie. Twoja głupia idea „z ojca na
syna” jakoś nie sprawdziła się tutaj. – powiedział dumnie Louis.
- Całowałeś się
ponad 3 razy z Harry’m, plotkowano, ze masz romans z Liamem plus nazywałeś go
„kotkiem” i „skarbkiem”, mam wymieniać dalej? – Malik uniósł brew.
- Oj przecież
wiesz, że to dla żartów! – Louis machnął ręką nie dbale.
- A nie wspomnę, że
po pijanemu wlazłeś mi pod prysznic mówiąc, że mam seksowne cycki.
- Zayn weź się
ogarnij! Nie jestem gejem, nie lubie chłopaków a cycki rzeczywiście masz
seksowne! – rzekł dumnie Tomlinson chcąc zrobił na złość Malikowi, który
spojrzał na niego morderczym wzrokiem. – W każdym razie to był tylko wkręt Jim
mnie nie kocha i Karen też mnie nie kocha bo pomogła temu intrygantowi mnie
wkręcić i w ogóle nikt mnie nie kocha! Nawet własna matka! Dasz wiarę? Nie
dzwoniła do mnie od dwóch tygodni! Dwa. Jebane. Tygodnie. – dodał robiąc
obrażoną minę. Zayn usiadł obok niego i objął go ramieniem. Kiedy Louis się
obrażał był naprawdę słodki. Marszczył wtedy tak uroczo nos a policzki robiły
mu się czerwone.
- Ja cię kocham. –
powiedział Zay chcąc poprawić mu tym humor.
- Ty szmato!! –
wydarł się jakiś głos dochodzący z góry. Louis i Zayn aż podskoczyli na ten
dźwięk. Był taki rozdzierający i wydawał się być naprawdę wkurzony, chyba, że
ta osoba tak dobrze udawała. – Jak mogłeś mi to zrobić? Naprawdę cię kochałem a
ty wyznajesz miłość innemu?! Ty podła zdziro!!
Harry zszedł ze
schodów starając się wyglądać na naprawdę wściekłego. Malik wywrócił oczami.
- Jeszcze ci nie
przeszło? Mówiłeś, że od randki z Zooey tylko ona zaprząta 100 procent twoich
myśli.
- Co? – Louis
zmarszczył brwi. – Randki z Zoe? Czy ja o czymś nie wiem? Harry, dlaczego mi
nie powiedziałeś? My mówimy sobie o wszystkim, czyżbyś zapomniał? – popatrzył
na niego z wyrzutem.
- Ale mówiłeś, że
jej za bardzo nie lubisz a po za tym … ta cała sprawa z twoją matką … nie
chciałem cię denerwować. – Styles zaczął się jąkać.
Lou ciężko
westchnął. Nie podobało mu się, że Hazza utrzymywał to w sekrecie ale cieszył
się, że wreszcie sobie kogoś znalazł. Już zaczynał myśleć, że jest gejem czy
coś. Bo w końcu od dwóch lat nie miał dziewczyny. Coś było nie tak.
- A dobra chociaż w
łóżku?
- Louis! – krzyknął
Harry oburzonym tonem. – Nawet się nie całowaliśmy.
Tomlinson parsknął
śmiechem.
- Boże! Co za ciota
z ciebie! Jak można nie spać z dziewczyną na pierwszej randce? Ale … może to i
lepiej. Nie martw się. – Louis poklepał go po ramieniu. – Mam sprawdzić czy
jest dobra w te klocki i dać ci sprawozdanie, żebyś wiedział czy w ogóle z nią
zaczynać? Czy Zayn ma to za ciebie zrobić?
- Hej! Nie będę
spał z Zooey Sullivan! – Malik oburzył się.
- Cicho, Zay.
Jesteś jeszcze większą ciotą od Hazzy. Tyle czasu chodziłeś z Megan i jej nawet
nie zaliczyłeś. – powiedział kręcąc głową z niedowierzaniem. – Żyje wśród dziewic!
Dosłownie! – krzyknął zniesmaczony. – No dalej dziewczynki, chrońcie swą cnotę
dalej a daleko zajdziecie.
- Nie mam czasu na
gadanie o cnocie. Czekam na telefon od detektywa więc sorry ale pójdę spokojnie
zaczekać na górze. – odezwał się Zayn wstając z kanapy. Louis naprawdę czasem
zachowywał się jak dzieciak. Chyba źle znosił to rozstanie z Karen, bo
zachowywał się tak jak zanim zaczęli ze sobą chodzić. Kiedy byli parą był
bardziej poważny i miał nadzieje, że będą z niego ludzie a teraz? Niczego już
nie był pewien.
- Detektywa? Aaa
tego od Megan. – powiedział Lou przypominając sobie, że Zayn coś o nim wczoraj
mruknął ale za bardzo go nie słuchał, gdyż był zajęty darciem się na Jima przez
słuchawkę w telefonie. Nie zwrócił nawet uwagi, że chłopak rozłączył się po
pięciu sekundach. – Zayn, naprawdę uważasz, że on ją znajdzie?
- No tak … w końcu
bierze 2000 za dzień. – odpowiedział z dumą. Louis parsknął śmiechem.
- W dodatku jesteś
strasznie naiwny.
- A ty nie ufny.
- Wolę być nie ufny
niż naiwny. Chociaż nie stracę na tym kasy. – odparł i poszedł do kuchni coś
zjeść.
***
Harry jak zwykle
rano poszedł kupić gazetę. Lubił czasem poczytać o tym co się dzieje w show
biznesie i ponaśmiewać się z głupich plotek. Na przykład ostatnio wyczytał, że urządził
sobie trójkącik z Kim Kardashian i Taylor Swift! To go nie źle rozbawiło. Albo,
że Tom z The wanted daje mu rady jak podrywać dziewczyny. Taa, to on jemu
mógłby udzielać rad a nie na odwrót, chociaż Tom mógłby się pochwalić nie złą
kolekcją lasek. Ale zostawmy to na później. Harry patrzył na różne plotkarskie
czasopisma, które mógłby kupić, jednak żadne go za bardzo nie interesowało. W
końcu przeżył nie mały szok gdy na jednej z gazet przeczytał nagłówek: „Zooey
Sullivan widziana z przystojnym modelem w restauracji. Czy to jej nowa
miłość?”.
- Oo nie
wiedziałem, że jestem mylony z modelem. – mruknął do siebie chłopak z lekkim
uśmiechem. Wziął czasopismo i postanowił poczytać co tam o nich piszą. Otworzył
więc na podanej stronie i … przeżył kolejny szok tym razem dwa razy większy.
Otóż na zdjęciach na tych zdjęciach to nie był on! Zoe owszem znajdowała się
tam ale z innym chłopakiem. Jakimś Marcusem Developpe, sławny i bardzo
przystojny model. Styles przez kilka sekund w ogóle nie oddychał. Trzymał gazetę
i stał. Po prostu.
- Kupuje pan czy
nie? – zapytała jakaś kobieta znudzonym tonem. Najwyraźniej sprzedawczyni.
Wtedy Harry odżył. Kiwnął głową i zapłacił za czasopismo po czym wyszedł ze
sklepu. „Cholera, cholera, cholera” – pomyślał załamany. A już myślał, że
znalazł prawdziwą miłość albo chociaż namiastkę prawdziwej miłość. Takiego
cholernego rozczarowania dawno nie przeżył. Nie wiedział gdzie ma iść? Co ma
zrobić? Zooey nie chciał widzieć. To było pewne.
***
Zayn czekał na
telefon od detektywa, tymczasem usłyszał dzwonek u drzwi. Szybkim krokiem
zszedł na dół i otworzył. W progu zobaczył Jonny’ego, który wyglądał na
uradowanego. Malik więc pomyślał, że zna miejsce zamieszkania Megan więc zaczął
się cieszyć razem z nim, nawet jeszcze nie znając powodu.
- Z czego się
cieszysz? – zapytał Jonny marszcząc brwi. Malik przestał się śmiać. Spoważniał.
- A ty?
- No ja z powodu
tego, że jestem na dobrym tropie w sprawie Megan. – odpowiedział mężczyzna.
- Ja też. –
odpowiedział dumnie.
- Aaa rozumiem … -
Jonny posłał mu oczko. – Nadajemy na tych samych falach. To łącząca nas więź.
Przeznaczenie. Ach, wiedziałem, że nie jesteś zwykłym klientem tylko kimś
znacznie innym … nie zwykłym klientem!! Masz dar, empatii.
Zayn uśmiechnął się
szeroko.
- Tak uważasz? Wow,
to wielki zaszczyt usłyszeć to z ust kogoś takiego jak ty.
- Tak, tak. Tylko
wiesz … jest jeden mały problem. Te 2000 tysiące, które mi dajesz to … znacznie
za mało. Potrzebuje o wiele więcej pieniędzy. Wprawdzie trop mam dobry ale … to
wymaga jeżdżenia w te i we w te a paliwo nie jest tanie po za tym wynajmę
hotele, jem w hotelowych restauracjach a wiesz … to wszystko kosztuje.
Oczywiście te wszystkie rzeczy robię po to aby znaleźć Megan. Nie robie nic dla
swojej przyjemności. Rozumiesz?
- Tak. Oczywiście.
– Zayn kiwnął głową. – A więc ile pieniędzy mam ci dać?
- 5000 tysięcy za
dzień. – powiedział Jonny ze wstydem. Malik machnął dłonią.
- Stać mnie. Mam
miliony na koncie. Nie oszukujmy się, dla mnie to grosze. Meg jest o wiele
więcej warta. – powiedział Zay sięgając po portfel. Gdy wręczył mężczyźnie
pieniądze ten uśmiechnął się i powiedział:
- Jeszcze trochę a
znów zobaczysz Megan. Obiecuje ci to.
***
Harry zapukał do
drzwi i odczekał kilka sekund zanim otworzyła mu Karen. Uniosła lekko brwi w
zaskoczeniu, ponieważ nikt z One direction dawno jej nie odwiedzał. Właściwie
to chyba tylko Louis i Harry byli w jej domu. Reszta nawet nie wiedziała gdzie
ona mieszka. Zanim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć, przemówił chłopak:
- Powiedz mi,
dlaczego zawsze tak jest? No kurwa dlaczego? – zapytał jakby sam siebie i
wszedł do środka. – Zakochuje się, myślę, że będzie super, fajnie aż tu nagle
BUM! I ona woli innego. I to nie jeden pierdolony raz! Historia lubi się
powtarzać, co? – Harry rzucił gazetę na stół. Karen pochyliła się nad nią i
przeczytała nagłówek o Zooey. – Ty wolałaś mojego najlepszego kumpla a ona woli
jakiegoś frajera Marcusa. Zajebiście, co? – Styles usiadł zrezygnowany na
krzesełku i ciężko westchnął. Miał ochotę się rozpłakać.
- To … to Zooey?
- Nie, święty
mikołaj. – odburknął. A zaraz potem zdał sobie sprawę, że był za ostry. To nie
wina Karen, ze nie udaje mu się z dziewczynami. – Tak, to Zooey. Powiedz mi co
on ma czego ja nie mam? Obaj jesteśmy wysocy, przystojni, mamy ładne uśmiechy a
mimo to ona woli umawiać się na randki z nim. Myślałem … po tym jak do mnie
przyszła, że … ona naprawdę tego chce ale nie! Pobawiła się mną, stwierdziła
pewnie, że jestem za nudny i poszła do tego pizdrusia.
- Harry ja … nie
rozumiem … - wydukała Karen. – Przecież wydawało mi się, że naprawdę jej się
podobasz. Nawet przyszła do mojej pracy pytać czy ty umówiłbyś się z nią wiesz,
nie chciała wyjść na kretynkę a teraz … hm …
- Nie broń jej. Zoe
zawsze lubiła się puszczać. Z tego jest znana. Wielka gwiazdunia. Zaświeci
tyłkiem przed kamerą i ma już wszystkie kontrakty. – powiedział ostro. – Boże,
jaki ja byłem głupi … jestem beznadziejny. Nigdy nie będę mieć dziewczyny.
Zostanę forever alone.
- Nie, Harry. –
przerwała mu stanowczo Karen. – Tak nie może być. Nie wierzę, że ta suka
najpierw robi ci nadzieje a potem zostawia jak śmiecia. HA! Ona w ogóle cię
nawet nie powiadomiła, ze cię zostawia dla tego Marcusa. Mam dość zapatrzonych
w siebie gwiazdeczek. Wygarnę jej co o tym myślę. – powiedziała wyjmując z
kieszeni telefon. – Żadna modeleczka nie będzie bawić się moimi przyjaciółmi.
Harry był pod
wrażeniem Karen. Nie miał pojęcia, że jest dla niej aż tak ważny. Jeszcze
kiedyś pomyślałby, że dziewczyna coś do niego czuje ale teraz … wydawało mu się
to mało prawdopodobne. Po za tym nawet nie chciał aby tak było. Już za dużo
razy miał o to sprzeczki z Louisem. Pogodził się z tym, że nigdy nie będzie z
Karen ale cholera! Chciał aby z Zooey mu się udało.
- Halo? – w
słuchawce telefonu dało się słyszeć głos modelki.
- Cześć suko. –
przywitała się mało kulturalnie Karen.
- Karen? Co … o co
chodzi? Co się dzieje?
- HAHA! Jeszcze się
pytasz co się dzieje? A to się dzieje, że bawisz się Harry’m jak jakąś
zabaweczką. Umawiasz się z nim na randki a jednocześnie flirtujesz z jakimś
Marcusem. Wstydź się. I wiesz co? Masz zakaz robienia sesji zdjęciowych w
studiu fotograficznym w którym pracuje. Jeśli pojawisz się tam jeszcze raz
zacznę krzyczeć i rzucę się na ciebie z pazurami!! – Karen zaczęła krzyczeć do słuchawki
jak opętana. Harry’emu zrobiło się trochę głupio. Mimo, że Zooey go
rozczarowała to nie chciał aby myślała, że ma walniętych przyjaciół. Schował
twarz w dłoniach i zastanawiał się co robić? Wyrwać Karen telefon?
- Słuchaj … jest
tam Harry? On widział ten artykuł w gazecie?
- A nawet jakby był
to co?! I tak, wyobraź sobie, że widział ten artykuł i jest załamany!! Prawie
płacze! To nim strasznie wstrząsnęło.
Styles chciał
zapaść się pod ziemię. „Prawie płacze”. Tak, to idealne określenie dla faceta.
Teraz Zoe pomyśli, że jest jakimś beksą. Zajebiście.
- Karen, wiem, że
jesteś na mnie wściekła ale … proszę daj mi go do telefonu. – poprosiła
modelka.
- Że słucham?
Chcesz go do telefonu? Ty chyba sobie żartujesz, suko. Łamiesz mu serce i
chcesz z nim rozmawiać? Masz mu dać spokój. On nie potrzebuje kolejnych
rozczarowań. Powinien znaleźć sobie kogoś komu może zaufać. A nie kogoś kto
pogrywa z nim w jakieś chore gierki.
Harry wstał z
krzesełka i skierował się w stronę Karen. Wyciągnął dłoń w jej stronę i
powiedział:
- Karen, daj mi
telefon. Muszę z nią porozmawiać. Błagam. Zrób to … dla mnie. Nie dla niej ale
dla mnie. Naprawdę tego chce. Proszę.
Jego głos był tak
błagalny, że dziewczyna nie dała się dalej prosić i oddała mu komórkę. Harry
przyłożył urządzenie do ucha i ciężko westchnął.
- Harry … Harry to
ty? – zapytała nie pewnie Zoe.
- Czego chcesz? –
Jego głos był szorstki ale lekko drżał.
- Muszę ci coś
powiedzieć. To ważne. Spotkajmy się w kawiarni o 21:00. Nie mogę wcześniej bo
mam sesję zdjęciową i … muszę się spotkać z kimś innym …
- Z nim? – zapytał
a właściwie stwierdził.
- Nie ważne z kim.
To naprawdę nie jest ważne, Harry. Uwierz mi.
- Dobrze spotkajmy
się. Dzisiaj. O 21:00 w kawiarni Sceflos.
- Do zobaczenia,
Harry. – powiedziała Zooey i rozłączyła
się.
- I co? Spotkasz
się z nią? Po co? – spytała ostro Karen.
- Muszę jej
wysłuchać. To wszystko. Każdy zasługuje na wyjaśnienia. Ja także. –
odpowiedział i oddał dziewczynie jej telefon. – Pójdę już. Muszę sobie parę
spraw przemyśleć. – dodał i skierował się w stronę drzwi. – Acha i … dzięki, że
tak się o mnie troszczysz. To miłe.
Po tych słowach
wyszedł. „Troszczysz”. – pomyślała Karen. W sumie teraz nie miała się za bardzo
kogo troszczyć. Louis z nią zerwał, Jim z nią zerwał … ona chyba także
odpychała od siebie chłopaków tak jak Harry. Oboje chyba zbytniego szczęścia w
miłości nie mają …
***
Liam postanowił
odwiedzić Jennifer. Musiał się dowiedzieć dlaczego ostatnim czasem zaczęła go
totalnie olewać! Spędzili razem wspaniałą noc … ehem a właściwie szybki numerek
na komisariacie ale … to on był facetem! On powinien ją zostawić i nie
zadzwonić a tymczasem stało się inaczej. To on został wy rolowany. Nie tego
chciał. Może nie wiązał z Jen przyszłości ale chciał mieć w końcu prawdziwą
dziewczynę. Zapukał do drzwi jej domu i odczekał kilka minut. Dziewczyna na
serio, bardzo się grzebała.
- Liam? Jezu a co
ty tu robisz? – zapytała widocznie zaskoczona jego wizytą. Wydawała się być
nawet przerażona.
- No eee stoję? –
odpowiedział nie pewnie. – I czekam, aż zaprosisz mnie do środka?
- Słuchaj,
powinieneś sobie pójść. To nie jest najlepszy moment.
- A kiedy będzie
dobry moment?! Jen, od jakiegoś czasu zupełnie mnie olewasz! Nie dajesz znaku
życia. Nie istnieje dla ciebie! I gdy w końcu fatyguje się i przychodzę do
ciebie ty mi mówisz, że to nie jest najlepszy moment? Co z tobą nie tak? Mam ci
przypomnieć, że gram w sławnym zespole One direction i zarabiam miliony?
Jennifer ciężko
westchnęła i wpuściła go do środka. Payne dumny z siebie, że udało mu się ją
przekonać przekroczył próg jej domu.
- Liam, proszę cię
wyjdź z tego domu i już tu nie wracaj. To nie ma sensu. Ty masz 17 lat a ja 23.
To się nie uda. Za duża różnica wieku. Przykro mi. – powiedziała spuszczając
głowę.
- Nie długo skończę
18 lat. Wtedy to nie będzie tak duża różnica.
- A ja 24 lata i
znów to będzie duża różnica. – rzekła biorąc głęboki oddech. – Po prostu stąd
wyjdź. Liam, proszę.
Payne stał w
miejscu nie ruszając się. Jennifer tak po prostu każe mu wyjść? Coś tu musiało
nie grać. Li ciężko westchnął. A co jeśli jednak coś tu grało? I jest tak jak
dziewczyna mówiła? Różnica wieku? Postanowił jednak zaryzykować.
- Jennifer … coś
się stało. Ja to wiem. Wcześniej różnica wieku ci nie przeszkadzała i teraz
miałaby zacząć? Co się stało … wiem to … - powtórzył smutno. – Po prostu
powiedz co. Nie będę mógł dalej żyć zastanawiając się co było powodem tego
rozstania.
- Coś naprawdę
dużego.
- Chodzi o innego
mężczyznę, tak? – zapytał chłopak.
- Nie, Liam. Nie
chodzi o innego mężczyznę. Naprawdę nie. – powiedziała podchodząc do niego
bliżej i przygryzła nerwowo wargę. – Ale jest coś o czym powinieneś wiedzieć …
to nie ma dla ciebie znaczenia bo ono i tak nie jest twoje ale … to główny
powód rozstania … - dziewczyna wzięła jego dłoń i położyła na swoim brzuchu. –
Liam … jestem w ciąży.
Chłopakowi na
moment zabrakło powietrza. Zakręciło mu się mocno w głowie. Cofnął dłoń i przez
dłuższy moment nic nie mówił. To było jak porażenie piorunem. Nie spodziewane i
pozostawiające blizny w jego umyśle.
- Jesteś … jesteś …
boże jesteś w czym?! – jęknął przerażony.
- W ciąży ale … -
urwała gdyż Liam zaczął chodzić po salonie we te i we w te mrucząc, że jest za
młody aby zostać ojcem. Jen starała się jakoś mu powiedzieć, że dziecko nie
jest jego ale chłopak był zbyt przejęty ideą zostania młodym tatusiem. –
Cholera! Czemu się nie zabezpieczyliśmy? No kurwa dlaczego? Jebany sklep był za
daleko! Cholera, cholera, cholera. – mruczał ciężko oddychając. – Mam zawał!
Boże chyba mam zawał! – chłopak złapał się za serce i opadł na kanapę. Jennifer
usiadła obok niego i pogładziła go po plecach w celu uspokojenia jego
zszarganych nerwów.
- Liam, nie
zostaniesz ojcem. – powiedziała spokojnie. – Na całe szczęście bo twoja reakcja
zniechęca mnie do zostania matką. – dodała kręcąc głową. Payne może miał 17 lat
ale jego reakcja była strasznie dziecinna. Typowy chłopak , który dowiaduje
się, że zostanie ojcem. Panika, totalna. Tak jakby ciąża to była jakaś
śmiertelna choroba. Czemu ludzie robią z tego taki wielki problem? Czyż to nie
piękne zobaczyć 9 miesięcy później małą kruszynkę na swoich rękach?
- Nie? – Li
spojrzał na nią z wdzięcznością.
- Nie. Bałam się,
że tak będzie ale … przeanalizowałam sobie w głowie to wszystko i doszłam do
wniosku, że to mój były. Na szczęście on przyjął to o wiele lepiej niż ty. –
powiedziała z ulgą. Payne na chwile ucichł. A co jeśli to dziecko okazałoby się
jego? Co by wtedy zrobił? Cholera, on ma tylko 17 lat a zaliczył już więcej
dziewczyn niż nie jeden 30 – latek. I co gdyby tak każda miała zadzwonić
oznajmiając, że jest w ciąży? Miałby więcej dzieci niż matka Teresa kotów. Co
prawda prawie się zawsze zabezpieczał ale zdarzały się wyjątki tak jak ten
jeden raz z Jennifer.
- Jesteś pewna, że
ono nie jest moje? – upewnił się kierując w stronę wyjścia.
- Tak, jestem
pewna. – odpowiedziała stanowczo. – Nie masz czym się martwić. Naprawdę. Możesz
wrócić do swojego starego życia gdzie nie musisz się niczym przejmować a ja …
hm, no cóż. Moje życie już nigdy nie będzie wyglądało tak samo. Ciesz się Liam
, że nie jesteś kobietą. Mamy naprawdę przejebane. – dodała z lekkim uśmiechem,
który chłopak odwzajemnił.
- Będziesz dobrą
matką. – rzekł otwierając drzwi. – A jak nie to na pewno najseksowniejszą w
Anglii. – dodał. Jen parsknęła śmiechem. Wtedy Payne opuścił jej dom.
Zastanawiał się gdzie się udać? Co ma teraz zrobić? Właśnie o mało co nie
został ojcem! Najchętniej upiłby się w klubie i zaliczył jakąś dziewczynę ale …
może nie dziś? Postanowił więc , że pójdzie do Pitch Backs i zje jakąś dobrą
pizze. Może nawet zadzwoni do Nialla? Na pewno z wielką ochotą dołączyłby do
niego.
***
Jonny zadzwonił do
Zayn’a mówiąc, że odnalazł Megan! Malik w pierwszym momencie pomyślał, że
żartuje i powie ‘Stary , nie tak szybko. Potrzebuje więcej czasu’. Ale detektyw
nie powiedział nic w tym stylu. Zay nie posiadał się z radości. Uszykował się
najszybciej jak to możliwe i poszedł do kawiarni gdzie się umówili razem z Meg.
Oczywiście Jonny zażądał dodatkowych 5000 tysięcy za to, że ją znalazł. Zayn od
razu mu je dał. Był taki szczęśliwy, że najchętniej dałby mu o wiele więcej ale
rodzice nauczyli go oszczędności.
Serce waliło mu jak
oszalałe a dłonie zaczęły się pocić. Czy to się dzieje naprawdę? On zaraz znów
zobaczy Megan? Jego miłość życia? Poważnie? Znów ujrzy jej piękny uśmiech,
wspaniałe oczy i idealną sylwetkę?
- Jonny! Nareszcie
jesteś! – powiedział mulat wstając z siedzenia. – Gdzie Megan?
- Zaraz przyjdzie.
Podekscytowany? – zapytał detektyw z uśmiechem.
- Bardzo. –
przyznał Zayn biorąc głęboki oddech. Zaczął się zastanawiać co ma jej
powiedzieć? A może przeprosić? Albo uściskać?
- Ale obiecaj, że
mnie nie zaskarżysz. – powiedział Jonny a Zayn zmarszczył brwi. – Żartuje! Po
co miałbyś to robić? Co nie? – detektyw roześmiał się a zaraz potem spoważniał:
- Ale nie zaskarżysz mnie jak coś, prawda? Nie zrobiłbyś tego?
- Ale dlaczego
miałbym to robić? – spytał zaskoczony.
- Żarcik. Zawsze go
robie klientom. – mężczyzna ponownie roześmiał się. – Ale wiesz, że podpisywaliśmy
umowę „Żadnej policji”? – zapytał poważnym tonem. Zanim Zayn zdążył coś
powiedzieć ujrzeli jakąś staruszkę, która do nich podeszła. Wyglądała na 70 lat
i chodziła o lasce.
- Zgubiła się pani?
– zapytał Malik z troską. Kobieta potrzasnęła głową. – Aaa jest pani kelnerką?
Ale nie powinna być pani na emeryturze?
- Zayn co ty
pierdolisz? – zapytał Jonny ze śmiechem. – Nie poznajesz swojej ukochanej?
- Przepraszam
bardzo co? – Malik wybałuszył oczy na staruszkę. – Ukochaną? Boże ile jej nie
było? 50 lat?
- Proszę nie
zwracać na niego uwagi. On się tak droczy. – powiedział detektyw do staruszki.
– Doskonale panią pamięta. Albo jest w szoku dlatego sobie nie przypomina.
- Ja jej nie znam!
Kto to jest?
- Megan Beatress.
Twoja dziewczyna. No przepraszam bardzo ale jako jej kochanek powinieneś ją
chociaż troszkę kojarzyć. – rzekł Jonny z oburzeniem. – Tyle bzykanka a ty masz
kłopoty z twarzą? Megan, pokaż mu cycki może to bardziej zapamiętał. – detektyw
zwrócił się do kobiety, która zaczęła odpinać koszulę.
- Nie! Nie chce
oglądać twoich piersi! – krzyknął Zay zasłaniając oczy. – Jonny to jakiś kurwa
żart?
- Żartem jest to,
że nie pamiętasz swojej ukochanej. – odpowiedział mężczyzna kręcąc głową z
niedowierzaniem. – Megan pocałuj go! Może sobie przypomni!
- Wychodzę! – Zayn
wstał z siedzenia. – To nie jest Megan. Czy nie przyszło ci do głowy, że moja
dziewczyna jest trochę młodsza niż ta kobieta? Myślisz, że wziąłbym sobie
staruszkę?
- No wiesz,
myślałem, że lubisz starsze … - powiedział Jonny patrząc z powątpiewaniem na
kobietę.
- Lubię starsze ale
nie aż tak! Góra 5 lat a nie 50. Wychodzę. A ciebie zwalniam. Nie nadajesz się
do tej roboty. – powiedział rozczarowanym tonem. Jeszcze nigdy nikt tak go nie
zawiódł. Pomyślał, że w końcu odnalazł swoją miłość życia a tutaj ten marny
detektywina daje mu jakąś staruszkę? WTF? – A pani nie mogła mu powiedzieć, ze
to pomyłka? – Zay zwrócił się do kobiety.
- Chciałam ale … -
zaczęła staruszka. – Powiedział, ze masz 17 lat i bardzo kochasz tę dziewczynę
więc pomyślałam, ze jesteś zdesperowany i … nosz kurwa tak chciałam mieć
młodego chłopaka! – krzyknęła tupiąc nogą.
- Bardzo mi
przykro. – Malik dotknął jej ramienia w celu dodania otuchy. – Na pewno inni
zdesperowani 17 – latkowie będą bardzo chętni ale cóż … ja nie. Dowidzenia. –
chłopak skierował się do wyjścia i wyszedł. To była jego ostatnia deska
ratunku. Chyba musi się pogodzić z tym, że nigdy nie znajdzie Megan …
***
O 21:15 zjawiła się
Zooey trochę spóźniona. Widać było, że jest zmęczona i dopiero co skończyła
sesję gdyż miała idealnie ułożoną fryzurę i dość ostry makijaż. Harry czekał na
nią już od 20:45. Głupio pomyślał, że dziewczyna zjawi się już wcześniej chcąc
mu to wszystko szybko wyjaśnić i mieć z głowy. Zoe zajęła swoje miejsce i
podniosła rękę przywołując kelnera. Zamówiła wodę i mężczyzna poszedł przynieść
ją jej.
- Więc o co chodzi?
– zapytała ciężko dysząc. Harry powinien jej w tym momencie wszystko wygarnąć
ale w zamian zapytał z troską:
- Wszystko w
porządku?
Dziewczyna kiwnęła
głową.
- Tak. Przepraszam.
Po prostu zmachałam się bo nie mogłam złapać taksówki i biegłam do ciebie przez
dwie przecznice.
- Serio? – spytał
zdumiony. Poczuł dziwne ciepło w sercu. Zoe biegła tyle dla niego. DLA NIEGO.
Nie dla tego całego Marcusa. Tylko dla Harry’ego Edwarda Styles’a.
- Oczywiście.
Dlaczego miałabym tego nie robić? – spytała z lekkim uśmiechem dotykając jego
dłoni, którą trzymał opartą na stoliku.
- No nie wiem. –
odpowiedział ostrym tonem cofając od niej dłoń. – Może dlatego, że wolisz tego
całego Marcusa.
Zoe uniosła brwi w
zaskoczeniu.
- Marcusa? Ach tak!
Marcusa. Rozumiem, tego modela.
- Z którym byłaś
ostatnio na kolacji. – przypomniał jej. – Bawiliście się dobrze? Po randce też?
Wynajęliście dobry pokój hotelowy? Fajnie było zabawić się moimi uczuciami?
Pewnie pomyślałaś: to tylko Harry. Nikt ważny. Na pewno nie można go zranić. A
nawet jeśli to nie był dla mnie nikim szczególnym.
- Harry co ty …
- Nie! Nie Harry! –
podniósł ton tak, że prawie krzyczał. – To ty zrobiłaś błąd. Nawet nie masz na
tyle czelności aby się przyznać i po prostu przeprosić? Chyba nie wymagam
wiele, co? Ale nie. Wielka Zooey Sullivan nie będzie się tak poniżać, prawda?
To tylko dzieciak który nie ma tyle do zaoferowania co ten model. No powiedz?
Dlaczego się ze mną umawiałaś? Dla sławy? Pieniędzy? Aby zaimponować swoim
przyjaciółeczką? Bo dawno nie miałaś chłopaka i nie chciałaś być gorsza? Wiesz
co? Gardzę takimi osobami jak ty. I wolałbym nie mieć takich w swoim otoczeniu.
Więc nie obrażę się jeśli po prostu stąd wyjdziesz i nigdy już więcej nie
pokażesz mi się na oczy.
Przez moment
nastała cisza. Harry pomyślał, że dziewczyna rzeczywiście wyjdzie chodź sam nie
wiedział czy tego właśnie chciał? Ale ona nie ruszyła się z miejsca. Gdy w
końcu myślał, że to milczenie będzie trwało wieczność Zooey przemówiła:
- Naprawdę
doceniam, że masz o mnie najgorsze zdanie z możliwych i masz mnie za
rozpieszczoną bogaczkę, która bawiła się tobą. Ale musisz widzieć, że oprócz
mojego byłego chłopaka i ciebie nie było nikogo innego w moim życiu.
Zaskoczony? Co? Myślałeś, ze bzykam się po klubach z przypadkowymi kolesiami?
No cóż, pewnie nie możesz w to uwierzyć. Taki mały suprise! – powiedziała
ironicznie. – Owszem pójdę i już więcej nie pokażę ci się na oczy. Zupełnie tak
jak tego chciałeś ale musisz wiedzieć, że to z Marcusem chodzę dla sławy. Ale
nie martw się. On doskonale o tym wie i tak samo postępuje ze mną. Ten cały
„związek” wymyślili nasi menadżerowie aby nas nawzajem wypromować. Nie myśl, że
to mi się podoba ale mam nowego menadżera po tym jak odeszła Megan, który nie
liczy się z moim zdaniem. I przepraszam jeśli rozczarowałam cię. Nie miałam
tego w zamiarze. Mimo, że masz 17 lat naprawdę jesteś dojrzały i nie lubisz
imprez, po za tym masz dobre poczucie humoru i jesteś naprawdę miłym
chłopakiem. Nie gardzisz innymi, starasz się pomagać, nie wyśmiewasz słabszych
od siebie. Dziwisz się, że mogłam się naprawdę zakochać w kimś takim jak ty? Bo
ja nie. Ale zrobiłam to. No cóż, przepraszam. Nie popełnię więcej tego błędu.
Muszę pamiętać aby omijać cię na drugi raz szerokim łukiem. Tak jak sobie
książę życzy. – powiedziała i wstała z krzesełka. – Żegnaj, Harry. – dodała na
koniec i skierowała się w stronę wyjścia. Styles siedział oniemiały. Czy Zooey
przed chwilą wyznała mu uczucia? Czy ona nie zdradziła go tak naprawdę z
Marcusem? Czy okazało się, że nie jest puszczalską? Czy wyszła na naprawdę
mądrą dziewczynę? Cztery razy tak! A on to wszystko zniszczył. Chciał za nią
pobiec ale stwierdził, że to nie ma sensu. Nie jest tak spontaniczny jak Louis,
który na jego miejscu najpewniej by to zrobił. On jest tylko Harrym Edwardem
Stylesem. Nudnym chłopakiem. Wręcz cieniem wśród jego przyjaciół. I nagle jakaś
dziewczyna się w nim zakochała? W NIM? Nie w Louis’ie czy Liamie? Jak to zwykle
bywało. Tylko w nim.
KONIEC
Tak oto jest tak
jakby ostatni odcinek 4 sezonu. To znaczy chcę 4 sezon zakończyć 100 odcinkiem
ale on będzie zupełnie z innej parafii więc tak jakby losy bohaterów kończą się
tutaj ;)). Nie płaczcie napiszę dla was jeszcze 5 sezon! Ale musicie wiedzieć,
że będzie on ostatnim, gdyż nie chce na siłę ciągnąć tego bloogu. Zakończę tam
parę spraw i tyle. Ale będzie zabawnie obiecuję! Szczególnie w ostatnich
odcinkach będzie fajnie zupełnie jak z filmu kac Vegas. Ojć chyba za dużo
powiedziałam! Dobra już nic więcej nie zdradzę na temat zakończenia blooga !
haha.
Co myślicie o tym
odcinku? Zasmuciła was ostatnia scena czy wręcz jesteście szczęśliwi, że Zooey
zostawiła Harry’ego?
No i z Liamem?
Myślicie, że zmieni się pod wpływem tego, ze
o mało co nie został ojcem? Chcielibyście aby nie zaliczał zbiorowo
dziewczyn? Hehe.
+ wiem, że mało
Louis’iego i Karen ale w 5 sezonie to nadrobię.
Aha a w nowym
opowiadaniu jakiej długości chcielibyście odcinki? Bo takie jak piszę teraz
mają 8 stron więc to chyba za dużo, nie? Może 4 – 5 stron? Jak myślicie? Bo
wiecie, im krótsze tym mniej będzie się działo ale za to mniej czytania.
Decyzja należy do was.
Chciałam na koniec napisać, że jestem bardzo rozczarowana, że pod poprzednim odcinkiem skomentowało tylko 6 osób. Naprawdę myślałam, że da radę te 10. Statystki poszły w górę i dziennie blooga odwiedza ponad 100 osób! Więc jak to jest, że tak mało komentuje? Serio już nie piszcie referatów ale pokażcie mi, że jesteście tutaj ze mną!
Aha no i jakie macie plany na sylwka? ;)
Aha no i jakie macie plany na sylwka? ;)
Paaa <33