-
A może zrobić takie wejście w stylu Chucka Norrisa z pół obrotu? – zaczął się
zastanawiać Louis stojąc na środku salonu mając na sobie żółte rurki, czerwoną
koszulkę, czarny kapelusz i różowe okulary w kształcie serduszek. Wyglądał jak
stereotypowy gej. Ale nie przeszkadzało to mu. Koniecznie chciał pokazać, że
jest kolorowy. To stało się wręcz jego obsesją.
Reżyser
spojrzał na niego w zamyśleniu. Nie wiedział czy to będzie do końca udana
scena.
-
A jak się wypierdolisz za przeproszeniem?
Lou
wzruszył ramionami.
-
Wyjdę na zabawnego gościa. – odpowiedział bezproblemowo. – Albo wiem! Wejdę i
powiem coś w stylu: „Siemaaaneczko kochani! Tęskniliście?”
W
tym momencie do salonu wszedł Zayn chichocząc pod nosem.
-
Załóż jeszcze różowe boa.
-
A wiesz, że to jest myśl? – powiedział Louis, któremu oczy się rozjaśniły gdy
zaczął sobie wyobrażać jakby w nim wyglądał. Malik wywrócił oczami.
-
To była ironia! IRONIA! – krzyknął jednak Tommo go nie słuchał. Był zbyt
podniecony perspektywą własnego reality show i kręcenia różnych scen. To było
coś niesamowitego i nie rozumiał Harry’ego, który omijał ekipę filmową szerokim
łukiem. Przecież muszą być jakieś sceny z jego najlepszym przyjacielem, prawda?
Nie mogą go wykluczyć bo co powiedzą ich fani?
-
A jakby tak fioletowe albo czerwone pasemka, co? – zapytał reżysera, który
kiwnął głową mówiąc, że muszą się nad tym zastanowić. Zayn nie był pewien czy
on ogląda jakiś serial komediowy czy ich prawdziwe życie. Jerry i Louis byli
siebie warci. Byli tak samo durni i mieli szalone pomysły.
-
Wiesz co skarbie? – reżyser spojrzał na Louis’a. – Wejdź jak typowy gej
trzymając się za biodro i pomachaj gdy wejdziesz, uśmiechaj się i bądź na
luzie.
Malik
zmarszczył brwi.
-
Zaraz, zaraz … czy ty powiedziałeś do niego … skarbie?
-
A masz coś przeciwko, kochanie? – Jerry spojrzał na niego uważnie.
-
A w dodatku mnie nazywasz „kochanie”!
-
Wolałbyś kwiatuszku czy misiaczku? – spytał poważnym tonem więc Zay wiedział,
że nie żartuje, co przerażało go jeszcze bardziej.
-
Idę! Harry miał rację. To jest chore. – stwierdził i wyszedł z salonu. Lou
machnął ręką.
-
Jest zazdrosny. – wytłumaczył Jerry’iemu, który popatrzył na niego ze
zrozumieniem i kiwnął głową.
-
Doskonale go rozumiem. Wiem jaki jestem przystojny i nie mam nic przeciwko.
Dobra a teraz zróbmy twoje wielkie wejście! Gotowi i … start!
Kamera
ruszyła a Louis wszedł do środka machając, chodź w salonie nikt się nie
znajdował z jego przyjaciół i uśmiechnął się szeroko. Starał się zachowywać jak
normalny on ale z kamerą było o wiele trudniej.
-
Siemaneczko biczys! Tęskniłyście? - krzyknął
jednak przez parę minut nikt się nie pojawił więc Lou zaczął się nieco
irytować. Przyjaciele go bezdusznie zostawili. Powinni tutaj być i go wspierać.
Już miał się rozwrzeszczeć, że to reality show będzie beznadziejne ale z kuchni
nadszedł Niall z całą miską pieczonych skrzydełek. Wyglądał jak małe dziecko,
które ukradło jedzenie z lodówki.
-
Wow! Wróciłeś z gejowskiego klubu czy co? – zapytał ze śmiechem.
-
A wiesz … - Lou machnął niedbale ręką. – Chodzi się tu i ówdzie. – dodał
dmuchając efektownie w grzywkę.
Horan
zakrztusił się jedzeniem. Biedak wziął to na poważnie podczas gdy Louis jak
zwykle chciał być kontrowersyjny.
-
Serio tam byłeś? – zamrugał kilka razy nie mogąc w to uwierzyć.
-
A wątpisz w to? – posłał mu złowrogie spojrzenie. – Uważasz, że jestem
niewystarczająco gejowski?
Niall
potrzasnął głową. Loui zachowywał się dosyć dziwnie chociaż … właściwie był
taki jak zawsze.
-
Jesteś bardzo gejowski. Uwierz mi. Wygrałbyś nagrodę geja roku. – podniósł
jeden kciuk ku górze po czym szybko uciekł z powrotem do kuchni. Kamerzysta na
moment zatrzymał kamerę a reżyser powiedział, że pierwsza scena jest w miarę
okej i widzowie na pewno będą zachwyceni takim show. Jerry zagwarantował mu
wysoką oglądalność.
***
Następnego
dnia w szkole Juliette od rana namawiała Karen aby powiedziała innym co jej się
przyśniło jednak dziewczyna pozostała nieustępliwa. Nie chciała sobie robić
wstydu ani wracać do tego co było w nocy a co właściwie jej się wydawało ale
było bardzo realistyczne. Przeszłość to przeszłość. Od dziś będzie się kierować
tą zasadą.
-
Ale dlaczego nie? – zapytała Jul na przerwie. Karen ciężko westchnęła.
-
Bo nie. Nie chce aby ktokolwiek o tym wiedział, jasne? – spojrzała na nią.
-
Ale mnie powiedziałaś …
-
Bo lunatykowałam i zadzwoniłam do ciebie … - zaczęła jednak Juliette weszła jej
w zdanie.
-
Biorąc za Louisa i pytając kiedy to
powtórzymy. – pisnęła szczęśliwa.
-
W każdym razie zachowaj to dla siebie. Naprawdę chce uniknąć kpin z jego
strony. – odpowiedziała i skierowała się w stronę biblioteki szkolnej gdy
zauważyła Lou w ciemnych okularach i skórzanej kurtce. Wyglądał jak typowy bad
boy from Doncaster*. Za nim szedł koleś z kamerą a Tommo starał się wyglądać na
wyluzowanego. Zsunął lekko okulary i zaczął puszczać oczko do każdej dziewczyny
a nawet do jednego chłopaka! Karen także przypadł ten „zaszczyt”. Spojrzała na
niego z niesmakiem. Czy jej były właśnie mrugnął do niej? Tak się nie zachowują
byli chłopcy. A zaraz potem doszła do wniosku, że on chce pokazać się w swoim
programie od swojej najlepszej strony. Stąd to wszystko.
-
Podrywasz mnie? – zapytała a raczej zadrwiła Karen.
-
A co w tym złego? – wzruszył ramionami. – Miliony dziewczyn chciałoby być na
twoim miejscu i może wkrótce będą miały szansę …
Dziewczyna
złożyła ręce na klatce piersiowej.
-
To znaczy?
-
Być może niedługo urządzę casting na nową dziewczynę! – wykrzyknął szczęśliwy.
Karen parsknęła śmiechem po czym dotknęła jego ramienia.
-
Zapewniam cię, że żadna nie przyjdzie. No przynajmniej „dziewczyna”. –
powiedziała rozbawiona i odeszła od niego. Louis prychnął pod nosem. Musiał
coś powiedzieć, żeby wzbudzić
zaciekawienie a casting wpadł mu do głowy na szybko. Nawet zbytnio nie
przemyślał tego pomysłu. Zresztą był do bani ale nikt nie musi o tym wiedzieć
więc ciii.
-
Co tam piękna? – zwrócił się do Juliette, która popatrzyła na niego z miną:
What’s the fuck?
-
Naćpałeś się?
-
Nie mogę już powiedzieć, że jesteś piękna? Nie martw się. Niall się o niczym
nie dowie. – rzekł zbliżając się do niej na co dziewczyna szybko odskoczyła,
nie pewna co ten chłopak zamierza. Gdy włączają się kamery on zrobi wszystko
aby być w centrum zainteresowania. Byłby nawet zdolny do pocałowania chłopaka,
zresztą już raz to zrobił więc dlaczego miałby nie pocałować dziewczyny swojego
przyjaciela?
-
A o czym miałby się dowiedzieć? – przełknęła ciężko ślinę. Louis podszedł do
niej bliżej i położył dłoń na jej ramieniu. Jul zaczęła się czuć coraz bardziej
niekomfortowo. Pomyślała, że jeśli będzie czegoś próbować to go kopnie. Kit, że
przed kamerą. Ale to w końcu Lou, prawda? On jest zdolny dosłownie do
wszystkiego!
-
Ty mi powiedz.
Dziewczyna
otworzyła szeroko oczy i gapiła się teraz na niego jak przerażona istotka.
-
Ale … ale ja nic nie wiem … - wydukała. – To Karen ona … ma te sny i …
-
Jakie sny? – zdziwił się Loui po czym ją puścił. Juliette zrozumiała, że się
wygadała i teraz nie będzie odwrotu. Tommo będzie musiał dowiedzieć się prawdy
a Karen ją powiesi. Dosłownie. Zawiesi ją na spinaczu na jakimś sznurku.
Poważnie. Może to zrobić. Jak wtedy gdy miały 6 lat.
-
O … o … Maxie! Śnił jej się Max a właściwie … nie Max … tylko Niall i oni …
-
No Jul kłam dalej. Wcale się nie domyśliłem, że to robisz. – powiedział Tommo
rozbawionym tonem. Dziewczyna ciężko westchnęła.
-
No dobra. Karen miała o tobie pewne sny …
-
Jakie sny? – Louis spojrzał na nią zainteresowany.
-
Katolickie. – wypaliła szybko. – Byliście w kościele i modliliście się a ty nie
dostałeś rozgrzeszenia bo …
-
Jul ty poważnie nie zdajesz sobie sprawy jaką okropną jesteś kłamczuchą? -
Tomlinson posłał jej zdumione spojrzenie. Dziewczyna podniosła ręce w geście
„okej, poddaje się”.
-
W porządku. Powiem ci prawdę. – zapewniła siadając na ławce. – Karen śniło się
jak wy … no wiesz …
-
Uprawialiśmy ostry i dziki seks? – zapytał a raczej stwierdził chłopak.
-
Coś w tym stylu … i potem ona zadzwoniła do mnie myśląc, że to ty ale nadal
będąc w tym śnie, rozumiesz? – Gdy Louis kiwnął nie pewnie głową kontynuowała.
– I zapytała się „kiedy to powtórzymy skarbie bo już nie mogę się doczekać by
znów doprowadzić cię do szaleństwa”.
-
Serio tak powiedziała? – Oczy Louis’a się rozjaśniły. Karen o nim śniła …
Karen o nim śniła! Ona na serio o nim
śniła! Miał nadzieje, ze to nie był głupi żart i, że to coś znaczyło, że to dla
niej coś znaczyło bo on był mega szczęśliwy. Chciał jak najszybciej z nią o tym
porozmawiać i wypytać ją czy zamierza coś z tym zrobić.
-
Tylko błagam nie mów, że wiesz ode mnie. Ona mnie zabije. – poprosiła
dziewczyna na co Louis kiwnął głową i już go nie było. Niestety Juliette
doskonale wiedziała, że Karen i tak dowie się prawdy. Albo od Louisa albo sama
się domyśli. Chociaż bardziej obstawiała to drugie zważywszy na jej domyślność.
***
Christina
siedziała na kanapie pijąc wino i oglądając swój pierścionek zaręczynowy. To
była cudowna chwila. Tylko ona i dwie rzeczy, które najbardziej kochała.
Alkohol i brylanty. Oczywiście Sean też się liczył ale w innym sensie. Był
facetem a faceci tego nie zrozumieją. Kobiety potrzebują czasem takiego
wyciszenia i zastanowienia się nad kilkoma sprawami. Wtedy pomyślała, że dawno
nie odwiedzała swojego syna i już najwyższy czas to zrobić. Nie była tylko
pewna czy powiedzieć mu o zaręczynach?
-
Co tam, piękna? – Sean podszedł do niej i dał jej buziaka w czubek głowy.
Christina uśmiechnęła się.
-
Zastanawiam się czy powiedzieć o nas Louisowi?
-
A po co? Dowie się na ślubie. Im później tym lepiej. – powiedział z szerokim
uśmiechem siadając obok niej.
-
Nie. Nie mogę mu tego zrobić. To by go zabiło. – stwierdziła.
-
Tak wiem. Śluby są straszne. – przyznał kiwając głową.
-
Miałam na myśli kolejne kłamstwa! – powiedziała wywracając oczami. – Muszę mu
to wyznać jak najszybciej. Wieczorem się do niego wybiorę. – postanowiła.
-
Jesteś tego pewna?
-
Tak. Jestem tego pewna. Albo dowie się ode mnie albo z gazet. A tutaj wybór
jest prosty.
-
Czyli mam zapłacić jakiemuś dziennikarzowi za napisanie artykułu?
Christina
wywróciła oczami.
***
Louis
spotkał Karen w bibliotece. Oczywiście kamera cały czas mu towarzyszyła i nawet
się z tym nie krył ale najwyraźniej jego byłej dziewczynie nie przeszkadzało
to, że będzie w jego reality show. Może od zawsze skrycie marzyła o sławie? Who
knows? Tommo miał szeroki uśmiech na twarzy. Stanął obok dziewczyny, która
czytała książkę i udawała, że go nie widzi. Nie chciało jej się z nim
rozmawiać. Wolała posłuchać Maxa, który tłumaczyłby jej zasady grawitacji.
-
A więc masz o mnie erotyczne sny … - zaczął Louis.
-
A więc Juliette się wygadała. – stwierdziła kręcąc głową z niedowierzaniem.
Dlaczego na niej nigdy nie można polegać? Chociaż … z jednej strony domyślała
się, że wygada mu się.
-
Mógłbym wiedzieć co robiłem w twojej wyobraźni? – zapytał przybliżając się do
niej i siadając na stoliku. Karen westchnęła.
-
Wiesz, właściwie to ja ty i moja babcia mieliśmy trójkącik.
Louis
uniósł brew.
-
Uuu widzę, że babunia była niegrzeczna.
-
Błagam. Miej trochę godności.
Chłopak
wywrócił oczami.
-
Godności? To ty śnisz o mnie i swojej babci jako partnerach seksualnych!
Karen
zirytowana odłożyła książkę i wstała z krzesełka.
-
Dobra! Wygrałeś! Nie było mojej babci. Byłam tylko ja i ty. Sami. Ale i tak
było zgaszone światło więc nie widziałam ciebie.
-
A dobry byłem chociaż?
Zagrodził
jej drogę gdy dziewczyna chciała wyjść. Wolała nie mieć już z nim styczności
tego dnia. On był naprawdę wkurzający.
-
Nie. Byłeś totalnie kiepski. Piekielnie się nudziłam z tobą.
-
Kłamiesz. – powiedział z cwanym uśmieszkiem. Karen wzruszyła ramionami.
-
Skoro wiesz lepiej …
Louis
ponownie stanął naprzeciwko niej, dosyć blisko, gdy kolejny raz chciała
przejść. Ta sytuacja powoli robiła się niedorzeczna.
-
Hej! Czy to znaczy, że naprawdę byłem kiepski? A to co mówiłaś Juliette?
-
Miałam nadzieje, że się poprawisz. Z reguły jestem osobą, która nie skreśla na
wstępie więc wiesz …
-
To niemożliwe! Ja jestem seksualnym zwierzem! – krzyknął. – Udowodnię ci, że ze
mną nie można się nudzić. Tu i teraz. Na tej podłodze. Przed kamerami.
Karen
parsknęła śmiechem.
-
Nawet gdyby tu nie było kamer nie oddałabym ci się.
-
A ja bym ci się oddał. – odpowiedział zakładając ręce na klatkę piersiową.
-
Bo ty się z każdym puszczasz. – rzekła jakby to była normalka. Louis poczuł się
urażony tym stwierdzeniem. Kiedyś i owszem ale teraz wszystko się zmieniło. On
się zmienił ale najwyraźniej dziewczyna w to nie wierzyła.
-
Naprawdę tak uważasz? – spojrzał na nią smutno.
-
Tak. – przyznała.
-
W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. I błagam, nie miej o mnie erotycznych
snów. Zakazuje ci oglądać mnie nago we śnie!
-
I tak było ciemno kretynie!
-
Tak czy owak. Nawet gdybym ja chciał się z tobą przespać bo załóżmy upiłbym się
to ty masz mnie nie tykać, jasne?
Karen
wywróciła oczami.
-
Oczywiście. Jak sobie królewicz życzy.
Po
tych słowach minęła go i wyszła z biblioteki. Rzeczywiście chyba trochę
przesadziła z tym powiedzeniem, że Louis się puszcza ale zrobiła to pod wpływem
chwili. Każdy czasem mówi coś czego nie myśli. Taka natura ludzka.
Tymczasem
Tomlinson zaczął dochodzić do wniosku, że Karen rzeczywiście nic już do niego
nie czuje. Zawsze będzie traktować go jak dzieciaka, który nic dla niej już nie
znaczy … Smutna prawda.
-
Kamera stop! – krzyknął reżyser. – Louis, skarbie, nie przejmuj się nią. Chodź
lepiej z nami obejrzeć nagrania twoich przyjaciół jak cię opisywali.
-
Okej. – powiedział spuszczając głowę. – A dodacie tą scenę do serialu?
-
Ma się rozumieć. Takiej kłótni na pewno nie przepuścimy.
Louis
już miał zaprotestować ale stwierdził, że niech ludzie zobaczą jaka Karen
potrafi być podła i nie liczyć się z jego uczuciami.
***
Na
angielskim Niall zasnął. Lekcja była tak nudna, że nawet Max nie wydawał się
być zainteresowany tym przedmiotem. Ryan dzisiaj najwyraźniej miał gorszy dzień
skoro opowiadał o takich głupotach. Co ich obchodzi historia Anglii? Albo
opowieść o angielskiej królowej? Co lubiła pić? No bez przesady. Gdyby to była
Angelina Jolie to owszem Horan byłby zainteresowany ale nie królową Elżbietą. I
tak była dla niego za stara.
Blondyn
jak to zwykle po najedzeniu się przed spaniem zaczął śnić o jakieś osobie,
która przytuliła go od tyłu i zaczęła składać pocałunki na jego szyi. Musiał
przyznać, że bardzo to mu się podobało. Miał nadzieje, że to Juliette a jak nie
to równie piękna dziewczyna bo przecież zdrada we śnie się nie liczy, prawda?
Powoli odwrócił się w celu pocałowania tej osoby w usta i wtedy zobaczył kto to
był! Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i krzyknął. Ale ten krzyk nie był we
śnie, tylko naprawdę. Nauczyciel od angielskiego, który obok niego stał
spojrzał na niego zdziwiony.
-
Niall, wszystko w porządku? – zapytał nieco przejęty.
-
Zostaw mnie! – wrzasnął Irlandczyk wstając z krzesełka i odskakując na
bezpieczną odległość. – Jak pan może? Podrywać własnego ucznia? To chore! Pan
jest chory. Chorym psychicznie gejem.
-
Słucham? – Ryan uniósł brwi. – Niall ja cię nawet nie dotknąłem i uwierz mi,
nie jestem gejem a już na pewno nie psychicznie chorym.
-
W takim razie co to było …?
-
Ale co było?
-
To branie od tyłu! – krzyknął a cała klasa wpadła w śmiech.
-
Niall ty spałeś. – przypomniał mu Liam. – Tobie się śniło, że nasz nauczyciel
brał cię od tyłu? Ty sam jesteś gejem.
-
Wcale nie. – bronił się coraz bardziej przerażony tą sytuacją. Nie mógł znieść
tych twarzy, które bezczelnie z niego szydziły więc wziął swój plecak i uciekł
z klasy! To było coś strasznego. Nie chciał już więcej spotkać nauczyciela od
angielskiego. Niestety prędzej czy później będzie musiał to zrobić. To będzie
nie uniknione.
***
Louis
bardzo żałował, że Ryan nie zgodził się na kamerowanie jego lekcji bo widzowie
mieliby w jego show nie zły ubaw z Nialla i jego erotycznych snów! W sumie nie
mamy kontroli nad tym o kim śnimy i Karen rzeczywiście nie musiała nadal być w
nim zakochana tylko po prostu czasem za dużo o nim myśli. Ale to naprawdę. Nic.
Nie. Znaczy. Poważnie. Przecież Nialler nic nie czuł do ich anglisty no chyba,
że był totalnym idiotą. Bo Jul to wspaniała dziewczyna.
Tommo
postanowił dłużej nad tym nie myśleć tylko od razu po szkole pojechał z Jerrym
przejrzeć te nagrania. Rozluźni się i ponabija ze swoich przyjaciół. Miał
nadzieje, że będzie to takie śmiechowe jak sądził. Reżyser zapewnił go, że to
bardziej zabawne niż myśli i w pewnych momentach co niektórzy przesadzali.
Oboje
weszli do dość sporego studia nagraniowego. Weszli po schodach i skierowali się
w stronę pierwszych drzwi. Tam siedział już montażysta, który był
odpowiedzialny za serial Louisa.
- Siemasz Mike’a. – powiedział Jerry na
wstępie.
-
Cześć. Wy pewnie przyszliście obejrzeć te nagrania, co? Szczerze sam lałem z
tego jak głupi. – przyznał przypominając sobie.
-
Tak. Możesz je nam pokazać?
-
Pewnie. – odpowiedział włączając pierwsze nagranie. Przedstawiało ono Liama,
który opowiadał o jego pierwszej randce z Louisem. Brunet uśmiechnął się na
samo wspomnienie jak rzeczywiście nalał wina do kieliszka i powiedział, że
nigdy nie robił tego z chłopakiem. Wtedy byli młodsi i bardziej głupi.
-
To akurat prawda. – powiedział rozbawiony. Dalej Li mówił o tranwestycie,
którego Lou poznał w barze. – To akurat nie prawda. – bronił się. Jerry puścił
mu oczko.
-
Cokolwiek powiesz, skarbie.
Tommo
zmarszczył brwi. Ten reżyser był nieco dziwaczny ale może miał taki sposób
bycia? Są różni ludzie. Potem był Harry opowiadający o tyłku i sutkach Lou.
Chłopak o mało nie zakrztusił się śmiechem. Jego BFF miał zajebiste pomysły.
Sam by na to nie wpadł. Kolejny był Niall, który jak zwykle mówił o jedzeniu.
Ale rozwaliło go gdy wymieniał sałatki, które lubił. Zayn mówiący o tym jak
wsadził mu język do gardła i Max, który nieco za bardzo rozgadał się o swoim
życiu a właściwie kółku religijnym na które chodzi. Juliette, której wywiad nie
był zbyt długi, gdyż uciekła i w końcu doszło do Karen.
-
Zatrzymaj. – polecił Tomlinson a montażysta spojrzał na niego jak na dziwaka. –
Nie chce tego słuchać. – wyjaśnił. Spojrzał na Jerry’ego błagalnym wzrokiem. –
Możemy pójść? To wszystko. Pośmiałem się, rozluźniłem. Myślę, że to koniec na
dzisiaj.
Reżyser
jednak nie pozwolił mu wyjść. Zagrodził mu drogę tak jak on Karen.
-
Powinieneś tego posłuchać.
-
Ale może nie chcę? – popatrzył na niego groźnie. – Ona potrafi mnie tylko
krytykować. Błagam, wytnijcie jej wypowiedź najlepiej z tego. Nie chce jej.
Jerry
zmarszczył brwi.
-
Louis, skarbie, ty naprawdę jesteś taki głupi czy udajesz?
-
Co masz na myśli?
-
To mam na myśli, że powinieneś to obejrzeć. – powiedział wskazując ruchem głowy
na nagranie. Lou zerknął szybko na nie. Nie był pewien czy miał na to siłę i
ochotę. Dzisiaj pokłócił się z Karen i był na nią zły. Nie chciał jej oglądać.
-
Zrobię to ale nie dzisiaj. – rzekł i chciał wyjść ale Jerry złapał go za ramię
i siłą usadził go na krzesełku. Był dosyć silny więc Tommo nie mógł się za
bardzo sprzeciwić.
-
A właśnie, że dzisiaj. – odpowiedział ostro. Louis schował twarz w dłoniach i
zaczął śpiewać „lala”. Reżyser pomyślał, że jest strasznie dziecinny ale
polecił montażyście aby puścił to nagranie mimo wszystko. Wtedy rozbrzmiał się
głos Karen, jednak nie za bardzo można go było usłyszeć przez darcie się
Tomlinsona. Mówiła o skarpetach pod jego łóżkiem i o tym jakim jest strasznym
bałaganiarzem.
-
Mówiłem wam! Ona potrafi mnie tylko krytykować!
-
Słuchaj dalej. – polecił reżyser. Później dziewczyna opowiadała, że był kiedyś
rozpieszczonym gówniarzem. Louis słuchał tego stukając niecierpliwie palcami o
blat stołu jednak już nie śpiewał na co Mike powiedział „Alleluja” bo mimo że
Tommo miał fajny głos ale gdy chciał potrafił być wkurzający dla uszu.
-
O mnie mówi arogancki podrywacz a o sobie „zraniona”. Co za hipokrytka. –
prychnął pod nosem. Dalej było jak Karen opowiadała o dziewczynach, które
zaliczał i zostawiał i nawet nie znał ich imion. To jeszcze bardziej go
zirytowało. – Robi ze mnie dziwkę.
-
Bądź cicho. – powiedział stanowczo ale spokojnie Jerry. Później nie wiadomo czy
było gorzej czy nie bo Karen wypowiadała się o Evie, że nigdy nie
zaakceptowałaby jej związku z Louisem.
-
Ona jest jak pies ogrodnika. Sama nie weźmie a innym nie da. – mruknął pod
nosem chłopak. – Idę stąd. I wiecie co? Zmieniłem o niej zdanie. Na GORSZE!
Żegnam. – Louis wstał z siedzenia i skierował się w stronę drzwi. Jerry już nie
miał siły go zatrzymywać. Nie sądził, że to by coś zmieniło. Skoro Lou nie
chciał słuchać jej wypowiedzi to co on może? Nic. Najwyżej będzie potem
żałować. To wszystko.
Tymczasem
w nagraniu Jerry zadał kolejne pytanie:
- A kiedy się w nim
zakochałaś?
Karen wzięła
głęboki oddech.
- Nie mogę
powiedzieć, że to była jedna sekunda. Spojrzał na mnie i już wiedziałam, że to
miłość. Nie, nie. Myślę, że tu skumulowała się całość.
W
tym momencie Louis przystanął zaciekawiony tym co dalej powie dziewczyna. Reżyser
to zauważył i uśmiechnął się pod nosem.
- Pamiętam jak … -
mówiła Karen. – Zgubiliśmy się w lesie i Louis znalazł dla nas schronienie w
jaskini. Wtedy miałam przez ułamek sekundy nadzieje, że wyzna mi miłość wie
pan, jak to robią w filmach ale on powiedział, że mnie nienawidzi. To
zniszczyło wszelkie moje nadzieje, że między nami może coś być. Jednak później
strasznie się pokłóciliśmy na korytarzu i Louis niespodziewanie mnie pocałował!
To był dla mnie tak wielki szok, że potrzebowałam przynajmniej tygodnia aby to
sobie w głowie poukładać. I jeszcze potem
pojawiła się Erica, dziewczyna, którą poznał w klubie. Poszliśmy na
podwójną randkę on z nią a ja z Liamem. Byłam okropnie zazdrosna i wyszłam. Nie
mogłam na nich patrzeć. Ale Louis wyszedł za mną. Znalazł mnie i znów
zaczęliśmy się kłócić i ponownie mnie niespodziewanie pocałował. Zapytał się
czy to coś dla mnie znaczyło. Chciałam powiedzieć „Tak” ale nie mogłam. Nie
wiedziałam czy coś do mnie czuje bo gdyby tak było nie umawiałby się z inną na
randkę, prawda? Dlatego stwierdził, że nie i poszedł. Ale wtedy zaczynałam coś
powoli do niego czuć. Nie patrzyłam na niego z odrazą i nienawiścią jak kiedyś.
Było inaczej. To był moment w którym wszystko się zmieniło.
- Wow. – wykrztusił
Jerry. – Opowieść jak z filmu.
- Bo to było jak z
filmu. Takie nierealistyczne. Louis sławny piosenkarz i ja. Nielubiana
dziewczyna, która w dodatku nie znała czegoś takiego jak One direction. To było
tak nierealne, że w pewnym momencie pogubiłam się i dałam ponieść się emocją
gdy zdradziłam go z jego najlepszym kumplem. Nie wierzyłam, że dwóch tak
sławnych i pożądanych chłopaków mogło się we mnie zakochać, dlatego chciałam to
wziąć zanim obudzę się z tego pięknego snu, rozumie pan?
- Chyba tak. –
reżyser kiwnął głową.
- Ale potem
zrozumiałam, że to było prawdziwe. Że nasza miłość była prawdziwa a ja tego nie
widziałam i zrozumiałam to gdy było za późno. Chciałam do niego wrócić ale jak
prosić kogoś o wybaczenie kiedy zrobiło się coś tak strasznego? Sama zostałam
zdradzona i wiem jak to boli dlatego nie miałam serca żądać od niego tego
samego. Louis nie zasłużył na kogoś takiego jak ja. I wiem co mówiłam ale
myślę, że Eva byłaby dla niego lepsza niż ja. Nie zdradziłaby go, nawet gdyby
nie potrafiła go kochać tak bardzo jak ja. Bo widzi pan nigdy nie znajdę
drugiego Louisa. Miał takie szalone pomysły na przykład jak wtedy gdy wyznał mi
miłość na balu maskowym. Wszystko zaplanował perfekcyjnie a ja byłam zazdrosna
i mega głupia. To wszystko. To nasza historia. I tak się zakończy. Nie poproszę
go by do mnie wrócił ani nigdy tego nie zrobię nawet gdyby chciał. Nie pozwolę
mu znów cierpieć przeze mnie. Nigdy.
Nagranie
zgasło i powstała kompletna cisza. Nikt nie śmiał się odezwać. To co przed
chwilą usłyszał Louis było jak z jakiegoś filmu. Nie wiedział czy to było
naprawdę czy Karen sobie żartowała? OK. Znał odpowiedź ale to było … smutne. To
co ona powiedziała, to co naprawdę sądziła. Nie wiedział, że ona … ma takie
poczucie winy. Nie wiedział, że chciała z nim być tylko nie mogła. Źle ją
ocenił. Teraz było mu przykro.
-
I co sądzisz? – ciszę przerwał Jerry. Lou nie odpowiadał przez minutę aż w
końcu wydukał:
-
Ja … ja chyba muszę gdzieś iść.
Reżyserowi
oczy rozbłysły.
-
Jadę z tobą! Tylko zadzwonię po kamerzystę. Twój serial nie może tego
przegapić!
Tommo
potrzasnął jednak głową.
-
Nie. Pojadę tam sam. Nie chce kamer. Lubię robić ze swojego życia show ale …
chcę aby ta sprawa pozostała tylko dla mnie. W moich wspomnieniach. –
powiedział i wyszedł ze studia.
***
Louis
od ponad pół godziny chodził w te i we w te. Nie wiedział czy odwiedzenie Karen
to dobry pomysł? W końcu co on może jej powiedzieć? Że chce z nią być? Że ma go
już więcej nie zranić bo przy niej jest taki bezbronny? Wyjdzie na mięczaka a
nie chciał taki być szczególnie przy dziewczynie. Ale to nie była zwykła
dziewczyna. To była Karen. Jego Karen, którą poznał 2 lata temu i zawróciła mu
totalnie w głowie. To pierwsza osoba w której się zakochał. Nie sądził, że jest
w stanie pokochać. Ona pokazała mu, że tak.
W
końcu zapukał do drzwi. W trakcie gdy czekał aż otworzy stąpał z nogi na nogę.
Cholera! To było takie trudne. Gdy przez 2 minuty nie otwierała mu drzwi,
pomyślał, że nie ma jej w domu więc chciał iść. Jednak gdy już miał się
odwrócić dziewczyna pojawiła się w progu.
-
Cześć? – spojrzała na niego zaskoczona. – Niech zgadnę: wpadłeś na super ciętą
ripostę, którą mogłeś mi powiedzieć dzisiaj w bibliotece?
Tommo
potrzasnął głową.
-
Ja już wiem.
Karen
zmarszczyła brwi.
-
Tą ripostę?
-
Nie! – Lou krzyknął prawie zdesperowanym tonem. – Karen ja widziałem twoje
nagranie. – powiedział spokojnie.
-
Co?
-
Widziałem nagranie w studiu w którym opowiadałaś o nas, o tym kiedy się we mnie
pierwszy raz zakochałaś …
Karen
wydawała się być zaskoczona i nie bardzo wiedziała co teraz powiedzieć.
Praktycznie wszystko tam powiedziała więc nie miała pojęcia co Louis jeszcze od
niej wyczekuje? Nie chciała tego związku więc po co tu przyszedł?
-
Louis posłuchaj mnie …
-
Nie. – przerwał jej. – Teraz ty mnie posłuchaj: nie obchodzi mnie, że
zdradziłaś mnie z Harry’m. On jest słodki, wrażliwy, miły i jeszcze się w tobie
zakochał. Na twoim miejscu sam bym cię z nim zdradził. Dlatego cię rozumiem i
uważam …
-
To miłe, że jesteś tak wyrozumiały ale ty chyba nie słuchałeś tego co ja tam
powiedziałam. Louis proszę idź już. Możemy być przyjaciółmi ale nikim więcej.
Nie chce żyć ze świadomością, że kiedyś mogę cię zranić po raz drugi. Naprawdę
tego nie chcę. Lepiej ci będzie beze mnie. Poważnie.
-
Karen, słyszysz siebie?! – krzyknął ostro. – Ja tu przychodzę, ponieważ chcę
tego a ty mi mówisz, że lepiej mi będzie beze mnie? Sorry ale pozwól, że sam
zdecyduje czy będzie mi lepiej z tobą czy nie.
-
A jak to się powtórzy? Pomyślałeś o tym? Jak zakocha się we mnie załóżmy Zayn i
z nim cię zdradzę? A potem dojdzie Niall, który będzie miał kryzys w związku z
Juliette i Liam, który sobie coś ubzdura. I zrobimy sobie grupową orgię. To też
mi wybaczysz?
-
Zamknij się. – rzekł spokojnym tonem. Na moment zaległa cisza. Po prostu stali
i patrzyli się na siebie. Na zewnątrz dzień zmierzał ku końcowi. Było
najpewniej koło 21:00 i każdy szykował się już do spania a oni po prostu stali
w progu jej domu i nic nie mówili. I wcale to im się nie nudziło. Louis
podziwiał jaka Karen jest piękna. Jej długie, proste brązowe włosy, piwne duże oczy i pełne jasno czerwone usta. Pewnie
nawet nie zdawała sobie sprawy jaka jest ładna. – Kochasz mnie? – zapytał nagle.
Karen drgnęła.
-
Co to za pytanie?
-
Bo jeśli tak to, to wszystko nie ma znaczenia! To co się między nami wydarzyło.
Nie ważne, że zdradziłaś mnie z Harry’m i potem byłaś z Jimem, że uważasz, że
się puszczam i uwielbiasz mnie krytykować. Mam to naprawdę gdzieś tylko muszę
znać odpowiedź na to pytanie.
Karen
milczała. Nie mogła ani potwierdzić ani zaprzeczyć. To było po prostu nie
możliwe. Nie chciała mu kłamać ani dawać złudnych nadziei bo teraz wszystko się
pokomplikowało i nie była pewna czy kocha go tak samo jak kiedyś. Uczucia są
zmienne jak pogoda.
W
tym momencie zadzwonił telefon Louisa tym samym wybawiając dziewczynę, która
odetchnęła z ulgą. Dziękowała osobie, która postanowiła zadzwonić.
-
Mama? Kurwa, czego? – syknął wściekły do komórki.
-
Jak ty się słonko wyrażasz? Gdzie twoje dobre maniery? Zostawiłeś chyba razem z
mózgiem w przedszkolu.
Tommo
wywrócił oczami.
-
Jestem właśnie u Karen.
-
Och. Nie będę wam w takim razie przeszkadzać. Po prostu nie było cię w domu a
chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego. Otóż Sean i ja zaręczyliśmy się!
Tomlinson
o mało co się nie opluł.
-
Co takiego?
-
Szszszszszszsz … jakieś zakłócenia są, muszę kończyć szszszszsz …
-
Mamo! Wiem, że sama robisz te zakłócenia! Mamo! Halo! Mamo!
Kobieta
jednak się rozłączyła. Magia chwili kompletnie rozpierdolona.
KONIEC
*Louis naprawdę tak nazwał siebie w jednym filmiku, który nagrał z Zaynem. Może kojarzycie hah
Jezu,
szczerze to wyszło 10 stron tego odcinka! Nie mam pojęcia dlaczego się tak
rozpisałam haha. Chcę wam się czytać takie długie czy lepiej 6,8 czy 10 stron?
Możecie pisać w komach bo wtedy będę wiedziała jakie wam odpowiadają. Śmiało,
nie musicie robić mi przyjemności. Mnie też się nie chce takich długich pisać,
nie zawsze, dzisiaj mi się chciało na przykład heh.
Dzięki
za dość długie komentarze pod poprzednim odcinkiem!
Możecie
pisać krótsze byle by było ich więcej bo fajnie jest wiedzieć, że czyta cię
dużo osób. To poprawia nastrój.
No
i co? Macie swoją LAREN. W następnym odcinku także się pojawi tylko nie wiem
czy będzie pewna sytuacja czy nie … mam co do tego wątpliwości tak więc muszę
sobie to przemyśleć.
Mam
pytanie bo nie długo kończę to opowiadanie i pytam was: jaka postać najbardziej
was irytuje? A którą uważacie za najzabawniejszą czyli taką co jej/jego teksty
zawsze was rozbrajają?
Myślę, że tym razem także 8 komentarzy!
Myślę, że tym razem także 8 komentarzy!
To
do następnego <3
Jejku jaki cudny odcinek, kocham tego bloga kocham kocham i jeszcze raz kocham ... Zrobiłaś takie napięcie w tej rozmowie Louisa z Karen a potem rozmowa z matką i koniec odcinka a ja taka wstrząśnięta i nie mogę się doczekać jak to się dalej potoczy.Ogólnie odcinek jest wspaniały tak jak wszystkie i jak dla mnie mogłabyś pisać odcinki nawet na 20 stron i tak z miła chęcią bym je czytała więc tak im dłuższe tym lepsze :D Ciesze się też, że rozdziały pojawiają się szybko, gdyż jak już pisałam uwielbiam tego bloga <3333
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuużo weny i mam nadzieję, że next szybko się pojawi i pisz jak najwięcej LAREN *___*
Świetny rozdział, ja tam uwielbiam czytać długie rozdziały, mogą być nawet jeszcze dłuższe, awww uwielbiam Laren, mogli by do siebie wrócić w końcu :). Życzę Ci weny i już się nie mogę doczekać następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział *o* A scenki z Laren były po prostu urocze :* Trochę szkoda że w końcówce Lou zajął się swoją matką a nie Karen.
OdpowiedzUsuńCo do odcinków to ważne żeby były dodane, chociaż takie długie mi nie przeszkadzają :)
Kto ma najlepsze teksty? Jasne, że Louis, bo jak on czasami coś wanie to się można posikać ze śmiechu xD
Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tego, że niedługo skończysz tego bloga, on jest genialny :)
Życzę ci bardzo duuużo weny :D <3
Wspaniały, świetny, genialny, rewelacyjny rozdział
OdpowiedzUsuńLaren *u* tylko szkoda, że matka Lou sknociła i nie doszło do niczego
Odcinki czym dłuższe tym lepsze, ale to od ciebie zależy jak długie będą, nic na siłę
Zdecydowanie Louis ma najlepsze teksty
Szkoda, że za niedługo koniec, ale czy masz zamiar znaleźć kogoś Harry'emu i Zaynowi, no chyba, że ich połączysz xD
Życzę weny
♥ KC KC KC KC SDFGHIOLKJGFDXSDFGHJ słów mi zabrakło.. Laren ;**** boskieeee!!!! weny Ci życzę KC KC KC KC KC x1000000 @Hazzerka
OdpowiedzUsuńAwwwwwww Lou i Karen są uroczy *.*
OdpowiedzUsuńPytasz się kto ma najlepsze teksty? No cóż dla mnie faworytami są Lou, Niall i Liam. Mam nadzieje, że w następnym odcinku dokonczy sie rozmowa miedzy Laren. Końcówka była dla mnie świetna. Chwila napięcia i ... Christina.
Czekam na nn
Pozdrawiam
# Zoey
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚ W I E T N Y.
OdpowiedzUsuńDodaj szybko następny.
tak czytam sobie ten rozdział, dochodzę do końca, już mam nadzieję, że Karen i Louis do siebie wrócą, a tu dzwoni mama Louis i wszystko ,,psuje" :D czekam jak na szpilkach na kolejny rozdział :D dodaj go szybciutko :D
OdpowiedzUsuń@si@9919