niedziela, 9 lutego 2014

One direction 5 odcinek 104

- A może zrobić takie wejście w stylu Chucka Norrisa z pół obrotu? – zaczął się zastanawiać Louis stojąc na środku salonu mając na sobie żółte rurki, czerwoną koszulkę, czarny kapelusz i różowe okulary w kształcie serduszek. Wyglądał jak stereotypowy gej. Ale nie przeszkadzało to mu. Koniecznie chciał pokazać, że jest kolorowy. To stało się wręcz jego obsesją.
Reżyser spojrzał na niego w zamyśleniu. Nie wiedział czy to będzie do końca udana scena.
- A jak się wypierdolisz za przeproszeniem?
Lou wzruszył ramionami.
- Wyjdę na zabawnego gościa. – odpowiedział bezproblemowo. – Albo wiem! Wejdę i powiem coś w stylu: „Siemaaaneczko kochani! Tęskniliście?”
W tym momencie do salonu wszedł Zayn chichocząc pod nosem.
- Załóż jeszcze różowe boa.
- A wiesz, że to jest myśl? – powiedział Louis, któremu oczy się rozjaśniły gdy zaczął sobie wyobrażać jakby w nim wyglądał. Malik wywrócił oczami.
- To była ironia! IRONIA! – krzyknął jednak Tommo go nie słuchał. Był zbyt podniecony perspektywą własnego reality show i kręcenia różnych scen. To było coś niesamowitego i nie rozumiał Harry’ego, który omijał ekipę filmową szerokim łukiem. Przecież muszą być jakieś sceny z jego najlepszym przyjacielem, prawda? Nie mogą go wykluczyć bo co powiedzą ich fani?
- A jakby tak fioletowe albo czerwone pasemka, co? – zapytał reżysera, który kiwnął głową mówiąc, że muszą się nad tym zastanowić. Zayn nie był pewien czy on ogląda jakiś serial komediowy czy ich prawdziwe życie. Jerry i Louis byli siebie warci. Byli tak samo durni i mieli szalone pomysły.
- Wiesz co skarbie? – reżyser spojrzał na Louis’a. – Wejdź jak typowy gej trzymając się za biodro i pomachaj gdy wejdziesz, uśmiechaj się i bądź na luzie.
Malik zmarszczył brwi.
- Zaraz, zaraz … czy ty powiedziałeś do niego … skarbie?
- A masz coś przeciwko, kochanie? – Jerry spojrzał na niego uważnie.
- A w dodatku mnie nazywasz „kochanie”!
- Wolałbyś kwiatuszku czy misiaczku? – spytał poważnym tonem więc Zay wiedział, że nie żartuje, co przerażało go jeszcze bardziej.
- Idę! Harry miał rację. To jest chore. – stwierdził i wyszedł z salonu. Lou machnął ręką.
- Jest zazdrosny. – wytłumaczył Jerry’iemu, który popatrzył na niego ze zrozumieniem i kiwnął głową.
- Doskonale go rozumiem. Wiem jaki jestem przystojny i nie mam nic przeciwko. Dobra a teraz zróbmy twoje wielkie wejście! Gotowi i … start!
Kamera ruszyła a Louis wszedł do środka machając, chodź w salonie nikt się nie znajdował z jego przyjaciół i uśmiechnął się szeroko. Starał się zachowywać jak normalny on ale z kamerą było o wiele trudniej.
- Siemaneczko biczys! Tęskniłyście? - krzyknął           jednak przez parę minut nikt się nie pojawił więc Lou zaczął się nieco irytować. Przyjaciele go bezdusznie zostawili. Powinni tutaj być i go wspierać. Już miał się rozwrzeszczeć, że to reality show będzie beznadziejne ale z kuchni nadszedł Niall z całą miską pieczonych skrzydełek. Wyglądał jak małe dziecko, które ukradło jedzenie z lodówki.
- Wow! Wróciłeś z gejowskiego klubu czy co? – zapytał ze śmiechem.
- A wiesz … - Lou machnął niedbale ręką. – Chodzi się tu i ówdzie. – dodał dmuchając efektownie w grzywkę.
Horan zakrztusił się jedzeniem. Biedak wziął to na poważnie podczas gdy Louis jak zwykle chciał być kontrowersyjny.
- Serio tam byłeś? – zamrugał kilka razy nie mogąc w to uwierzyć.
- A wątpisz w to? – posłał mu złowrogie spojrzenie. – Uważasz, że jestem niewystarczająco gejowski?
Niall potrzasnął głową. Loui zachowywał się dosyć dziwnie chociaż … właściwie był taki jak zawsze.
- Jesteś bardzo gejowski. Uwierz mi. Wygrałbyś nagrodę geja roku. – podniósł jeden kciuk ku górze po czym szybko uciekł z powrotem do kuchni. Kamerzysta na moment zatrzymał kamerę a reżyser powiedział, że pierwsza scena jest w miarę okej i widzowie na pewno będą zachwyceni takim show. Jerry zagwarantował mu wysoką oglądalność.
                                                                                  ***
Następnego dnia w szkole Juliette od rana namawiała Karen aby powiedziała innym co jej się przyśniło jednak dziewczyna pozostała nieustępliwa. Nie chciała sobie robić wstydu ani wracać do tego co było w nocy a co właściwie jej się wydawało ale było bardzo realistyczne. Przeszłość to przeszłość. Od dziś będzie się kierować tą zasadą.
- Ale dlaczego nie? – zapytała Jul na przerwie. Karen ciężko westchnęła.
- Bo nie. Nie chce aby ktokolwiek o tym wiedział, jasne? – spojrzała na nią.
- Ale mnie powiedziałaś …
- Bo lunatykowałam i zadzwoniłam do ciebie … - zaczęła jednak Juliette weszła jej w zdanie.
- Biorąc za Louisa i  pytając kiedy to powtórzymy.  – pisnęła szczęśliwa.
- W każdym razie zachowaj to dla siebie. Naprawdę chce uniknąć kpin z jego strony. – odpowiedziała i skierowała się w stronę biblioteki szkolnej gdy zauważyła Lou w ciemnych okularach i skórzanej kurtce. Wyglądał jak typowy bad boy from Doncaster*. Za nim szedł koleś z kamerą a Tommo starał się wyglądać na wyluzowanego. Zsunął lekko okulary i zaczął puszczać oczko do każdej dziewczyny a nawet do jednego chłopaka! Karen także przypadł ten „zaszczyt”. Spojrzała na niego z niesmakiem. Czy jej były właśnie mrugnął do niej? Tak się nie zachowują byli chłopcy. A zaraz potem doszła do wniosku, że on chce pokazać się w swoim programie od swojej najlepszej strony. Stąd to wszystko.
- Podrywasz mnie? – zapytała a raczej zadrwiła Karen.
- A co w tym złego? – wzruszył ramionami. – Miliony dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu i może wkrótce będą miały szansę …
Dziewczyna złożyła ręce na klatce piersiowej.
- To znaczy?
- Być może niedługo urządzę casting na nową dziewczynę! – wykrzyknął szczęśliwy. Karen parsknęła śmiechem po czym dotknęła jego ramienia.
- Zapewniam cię, że żadna nie przyjdzie. No przynajmniej „dziewczyna”. – powiedziała rozbawiona i odeszła od niego. Louis prychnął pod nosem. Musiał coś  powiedzieć, żeby wzbudzić zaciekawienie a casting wpadł mu do głowy na szybko. Nawet zbytnio nie przemyślał tego pomysłu. Zresztą był do bani ale nikt nie musi o tym wiedzieć więc ciii.
- Co tam piękna? – zwrócił się do Juliette, która popatrzyła na niego z miną: What’s the fuck?
- Naćpałeś się?
- Nie mogę już powiedzieć, że jesteś piękna? Nie martw się. Niall się o niczym nie dowie. – rzekł zbliżając się do niej na co dziewczyna szybko odskoczyła, nie pewna co ten chłopak zamierza. Gdy włączają się kamery on zrobi wszystko aby być w centrum zainteresowania. Byłby nawet zdolny do pocałowania chłopaka, zresztą już raz to zrobił więc dlaczego miałby nie pocałować dziewczyny swojego przyjaciela?
- A o czym miałby się dowiedzieć? – przełknęła ciężko ślinę. Louis podszedł do niej bliżej i położył dłoń na jej ramieniu. Jul zaczęła się czuć coraz bardziej niekomfortowo. Pomyślała, że jeśli będzie czegoś próbować to go kopnie. Kit, że przed kamerą. Ale to w końcu Lou, prawda? On jest zdolny dosłownie do wszystkiego!
- Ty mi powiedz.
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i gapiła się teraz na niego jak przerażona istotka.
- Ale … ale ja nic nie wiem … - wydukała. – To Karen ona … ma te sny i …
- Jakie sny? – zdziwił się Loui po czym ją puścił. Juliette zrozumiała, że się wygadała i teraz nie będzie odwrotu. Tommo będzie musiał dowiedzieć się prawdy a Karen ją powiesi. Dosłownie. Zawiesi ją na spinaczu na jakimś sznurku. Poważnie. Może to zrobić. Jak wtedy gdy miały 6 lat.
- O … o … Maxie! Śnił jej się Max a właściwie … nie Max … tylko Niall i oni …
- No Jul kłam dalej. Wcale się nie domyśliłem, że to robisz. – powiedział Tommo rozbawionym tonem. Dziewczyna ciężko westchnęła.
- No dobra. Karen miała o tobie pewne sny …
- Jakie sny? – Louis spojrzał na nią zainteresowany.
- Katolickie. – wypaliła szybko. – Byliście w kościele i modliliście się a ty nie dostałeś rozgrzeszenia bo …
- Jul ty poważnie nie zdajesz sobie sprawy jaką okropną jesteś kłamczuchą? - Tomlinson posłał jej zdumione spojrzenie. Dziewczyna podniosła ręce w geście „okej, poddaje się”.
- W porządku. Powiem ci prawdę. – zapewniła siadając na ławce. – Karen śniło się jak wy … no wiesz …
- Uprawialiśmy ostry i dziki seks? – zapytał a raczej stwierdził chłopak.
- Coś w tym stylu … i potem ona zadzwoniła do mnie myśląc, że to ty ale nadal będąc w tym śnie, rozumiesz? – Gdy Louis kiwnął nie pewnie głową kontynuowała. – I zapytała się „kiedy to powtórzymy skarbie bo już nie mogę się doczekać by znów doprowadzić cię do szaleństwa”.
- Serio tak powiedziała? – Oczy Louis’a się rozjaśniły. Karen o nim śniła … Karen  o nim śniła! Ona na serio o nim śniła! Miał nadzieje, ze to nie był głupi żart i, że to coś znaczyło, że to dla niej coś znaczyło bo on był mega szczęśliwy. Chciał jak najszybciej z nią o tym porozmawiać i wypytać ją czy zamierza coś z tym zrobić.
- Tylko błagam nie mów, że wiesz ode mnie. Ona mnie zabije. – poprosiła dziewczyna na co Louis kiwnął głową i już go nie było. Niestety Juliette doskonale wiedziała, że Karen i tak dowie się prawdy. Albo od Louisa albo sama się domyśli. Chociaż bardziej obstawiała to drugie zważywszy na jej domyślność.
                                                                                              ***
Christina siedziała na kanapie pijąc wino i oglądając swój pierścionek zaręczynowy. To była cudowna chwila. Tylko ona i dwie rzeczy, które najbardziej kochała. Alkohol i brylanty. Oczywiście Sean też się liczył ale w innym sensie. Był facetem a faceci tego nie zrozumieją. Kobiety potrzebują czasem takiego wyciszenia i zastanowienia się nad kilkoma sprawami. Wtedy pomyślała, że dawno nie odwiedzała swojego syna i już najwyższy czas to zrobić. Nie była tylko pewna czy powiedzieć mu o zaręczynach?
- Co tam, piękna? – Sean podszedł do niej i dał jej buziaka w czubek głowy. Christina uśmiechnęła się.
- Zastanawiam się czy powiedzieć o nas Louisowi?
- A po co? Dowie się na ślubie. Im później tym lepiej. – powiedział z szerokim uśmiechem siadając obok niej.
- Nie. Nie mogę mu tego zrobić. To by go zabiło. – stwierdziła.
- Tak wiem. Śluby są straszne. – przyznał kiwając głową.
- Miałam na myśli kolejne kłamstwa! – powiedziała wywracając oczami. – Muszę mu to wyznać jak najszybciej. Wieczorem się do niego wybiorę. – postanowiła.
- Jesteś tego pewna?
- Tak. Jestem tego pewna. Albo dowie się ode mnie albo z gazet. A tutaj wybór jest prosty.
- Czyli mam zapłacić jakiemuś dziennikarzowi za napisanie artykułu?
Christina wywróciła oczami.
                                                                                  ***
Louis spotkał Karen w bibliotece. Oczywiście kamera cały czas mu towarzyszyła i nawet się z tym nie krył ale najwyraźniej jego byłej dziewczynie nie przeszkadzało to, że będzie w jego reality show. Może od zawsze skrycie marzyła o sławie? Who knows? Tommo miał szeroki uśmiech na twarzy. Stanął obok dziewczyny, która czytała książkę i udawała, że go nie widzi. Nie chciało jej się z nim rozmawiać. Wolała posłuchać Maxa, który tłumaczyłby jej zasady grawitacji.
- A więc masz o mnie erotyczne sny … - zaczął Louis.
- A więc Juliette się wygadała. – stwierdziła kręcąc głową z niedowierzaniem. Dlaczego na niej nigdy nie można polegać? Chociaż … z jednej strony domyślała się, że wygada mu się.
- Mógłbym wiedzieć co robiłem w twojej wyobraźni? – zapytał przybliżając się do niej i siadając na stoliku. Karen westchnęła.
- Wiesz, właściwie to ja ty i moja babcia mieliśmy trójkącik.
Louis uniósł brew.
- Uuu widzę, że babunia była niegrzeczna.
- Błagam. Miej trochę godności.
Chłopak wywrócił oczami.
- Godności? To ty śnisz o mnie i swojej babci jako partnerach seksualnych!
Karen zirytowana odłożyła książkę i wstała z krzesełka.
- Dobra! Wygrałeś! Nie było mojej babci. Byłam tylko ja i ty. Sami. Ale i tak było zgaszone światło więc nie widziałam ciebie.
- A dobry byłem chociaż?
Zagrodził jej drogę gdy dziewczyna chciała wyjść. Wolała nie mieć już z nim styczności tego dnia. On był naprawdę wkurzający.
- Nie. Byłeś totalnie kiepski. Piekielnie się nudziłam z tobą.
- Kłamiesz. – powiedział z cwanym uśmieszkiem. Karen wzruszyła ramionami.
- Skoro wiesz lepiej …
Louis ponownie stanął naprzeciwko niej, dosyć blisko, gdy kolejny raz chciała przejść. Ta sytuacja powoli robiła się niedorzeczna.
- Hej! Czy to znaczy, że naprawdę byłem kiepski? A to co mówiłaś Juliette?
- Miałam nadzieje, że się poprawisz. Z reguły jestem osobą, która nie skreśla na wstępie więc wiesz …
- To niemożliwe! Ja jestem seksualnym zwierzem! – krzyknął. – Udowodnię ci, że ze mną nie można się nudzić. Tu i teraz. Na tej podłodze. Przed kamerami.
Karen parsknęła śmiechem.
- Nawet gdyby tu nie było kamer nie oddałabym ci się.
- A ja bym ci się oddał. – odpowiedział zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Bo ty się z każdym puszczasz. – rzekła jakby to była normalka. Louis poczuł się urażony tym stwierdzeniem. Kiedyś i owszem ale teraz wszystko się zmieniło. On się zmienił ale najwyraźniej dziewczyna w to nie wierzyła.
- Naprawdę tak uważasz? – spojrzał na nią smutno.
- Tak. – przyznała.
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. I błagam, nie miej o mnie erotycznych snów. Zakazuje ci oglądać mnie nago we śnie!
- I tak było ciemno kretynie!
- Tak czy owak. Nawet gdybym ja chciał się z tobą przespać bo załóżmy upiłbym się to ty masz mnie nie tykać, jasne?
Karen wywróciła oczami.
- Oczywiście. Jak sobie królewicz życzy.
Po tych słowach minęła go i wyszła z biblioteki. Rzeczywiście chyba trochę przesadziła z tym powiedzeniem, że Louis się puszcza ale zrobiła to pod wpływem chwili. Każdy czasem mówi coś czego nie myśli. Taka natura ludzka.
Tymczasem Tomlinson zaczął dochodzić do wniosku, że Karen rzeczywiście nic już do niego nie czuje. Zawsze będzie traktować go jak dzieciaka, który nic dla niej już nie znaczy … Smutna prawda.
- Kamera stop! – krzyknął reżyser. – Louis, skarbie, nie przejmuj się nią. Chodź lepiej z nami obejrzeć nagrania twoich przyjaciół jak cię opisywali.
- Okej. – powiedział spuszczając głowę. – A dodacie tą scenę do serialu?
- Ma się rozumieć. Takiej kłótni na pewno nie przepuścimy.
Louis już miał zaprotestować ale stwierdził, że niech ludzie zobaczą jaka Karen potrafi być podła i nie liczyć się z jego uczuciami.
                                                                                  ***
Na angielskim Niall zasnął. Lekcja była tak nudna, że nawet Max nie wydawał się być zainteresowany tym przedmiotem. Ryan dzisiaj najwyraźniej miał gorszy dzień skoro opowiadał o takich głupotach. Co ich obchodzi historia Anglii? Albo opowieść o angielskiej królowej? Co lubiła pić? No bez przesady. Gdyby to była Angelina Jolie to owszem Horan byłby zainteresowany ale nie królową Elżbietą. I tak była dla niego za stara.
Blondyn jak to zwykle po najedzeniu się przed spaniem zaczął śnić o jakieś osobie, która przytuliła go od tyłu i zaczęła składać pocałunki na jego szyi. Musiał przyznać, że bardzo to mu się podobało. Miał nadzieje, że to Juliette a jak nie to równie piękna dziewczyna bo przecież zdrada we śnie się nie liczy, prawda? Powoli odwrócił się w celu pocałowania tej osoby w usta i wtedy zobaczył kto to był! Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i krzyknął. Ale ten krzyk nie był we śnie, tylko naprawdę. Nauczyciel od angielskiego, który obok niego stał spojrzał na niego zdziwiony.
- Niall, wszystko w porządku? – zapytał nieco przejęty.
- Zostaw mnie! – wrzasnął Irlandczyk wstając z krzesełka i odskakując na bezpieczną odległość. – Jak pan może? Podrywać własnego ucznia? To chore! Pan jest chory. Chorym psychicznie gejem.
- Słucham? – Ryan uniósł brwi. – Niall ja cię nawet nie dotknąłem i uwierz mi, nie jestem gejem a już na pewno nie psychicznie chorym.
- W takim razie co to było …?
- Ale co było?
- To branie od tyłu! – krzyknął a cała klasa wpadła w śmiech.
- Niall ty spałeś. – przypomniał mu Liam. – Tobie się śniło, że nasz nauczyciel brał cię od tyłu? Ty sam jesteś gejem.
- Wcale nie. – bronił się coraz bardziej przerażony tą sytuacją. Nie mógł znieść tych twarzy, które bezczelnie z niego szydziły więc wziął swój plecak i uciekł z klasy! To było coś strasznego. Nie chciał już więcej spotkać nauczyciela od angielskiego. Niestety prędzej czy później będzie musiał to zrobić. To będzie nie uniknione.
                                                                                  ***
Louis bardzo żałował, że Ryan nie zgodził się na kamerowanie jego lekcji bo widzowie mieliby w jego show nie zły ubaw z Nialla i jego erotycznych snów! W sumie nie mamy kontroli nad tym o kim śnimy i Karen rzeczywiście nie musiała nadal być w nim zakochana tylko po prostu czasem za dużo o nim myśli. Ale to naprawdę. Nic. Nie. Znaczy. Poważnie. Przecież Nialler nic nie czuł do ich anglisty no chyba, że był totalnym idiotą. Bo Jul to wspaniała dziewczyna.
Tommo postanowił dłużej nad tym nie myśleć tylko od razu po szkole pojechał z Jerrym przejrzeć te nagrania. Rozluźni się i ponabija ze swoich przyjaciół. Miał nadzieje, że będzie to takie śmiechowe jak sądził. Reżyser zapewnił go, że to bardziej zabawne niż myśli i w pewnych momentach co niektórzy przesadzali.
Oboje weszli do dość sporego studia nagraniowego. Weszli po schodach i skierowali się w stronę pierwszych drzwi. Tam siedział już montażysta, który był odpowiedzialny za serial Louisa. 
 - Siemasz Mike’a. – powiedział Jerry na wstępie.
- Cześć. Wy pewnie przyszliście obejrzeć te nagrania, co? Szczerze sam lałem z tego jak głupi. – przyznał przypominając sobie.
- Tak. Możesz je nam pokazać?
- Pewnie. – odpowiedział włączając pierwsze nagranie. Przedstawiało ono Liama, który opowiadał o jego pierwszej randce z Louisem. Brunet uśmiechnął się na samo wspomnienie jak rzeczywiście nalał wina do kieliszka i powiedział, że nigdy nie robił tego z chłopakiem. Wtedy byli młodsi i bardziej głupi.
- To akurat prawda. – powiedział rozbawiony. Dalej Li mówił o tranwestycie, którego Lou poznał w barze. – To akurat nie prawda. – bronił się. Jerry puścił mu oczko.
- Cokolwiek powiesz, skarbie.
Tommo zmarszczył brwi. Ten reżyser był nieco dziwaczny ale może miał taki sposób bycia? Są różni ludzie. Potem był Harry opowiadający o tyłku i sutkach Lou. Chłopak o mało nie zakrztusił się śmiechem. Jego BFF miał zajebiste pomysły. Sam by na to nie wpadł. Kolejny był Niall, który jak zwykle mówił o jedzeniu. Ale rozwaliło go gdy wymieniał sałatki, które lubił. Zayn mówiący o tym jak wsadził mu język do gardła i Max, który nieco za bardzo rozgadał się o swoim życiu a właściwie kółku religijnym na które chodzi. Juliette, której wywiad nie był zbyt długi, gdyż uciekła i w końcu doszło do Karen.
- Zatrzymaj. – polecił Tomlinson a montażysta spojrzał na niego jak na dziwaka. – Nie chce tego słuchać. – wyjaśnił. Spojrzał na Jerry’ego błagalnym wzrokiem. – Możemy pójść? To wszystko. Pośmiałem się, rozluźniłem. Myślę, że to koniec na dzisiaj.
Reżyser jednak nie pozwolił mu wyjść. Zagrodził mu drogę tak jak on Karen.
- Powinieneś tego posłuchać.
- Ale może nie chcę? – popatrzył na niego groźnie. – Ona potrafi mnie tylko krytykować. Błagam, wytnijcie jej wypowiedź najlepiej z tego. Nie chce jej.
Jerry zmarszczył brwi.
- Louis, skarbie, ty naprawdę jesteś taki głupi czy udajesz?
- Co masz na myśli?
- To mam na myśli, że powinieneś to obejrzeć. – powiedział wskazując ruchem głowy na nagranie. Lou zerknął szybko na nie. Nie był pewien czy miał na to siłę i ochotę. Dzisiaj pokłócił się z Karen i był na nią zły. Nie chciał jej oglądać.
- Zrobię to ale nie dzisiaj. – rzekł i chciał wyjść ale Jerry złapał go za ramię i siłą usadził go na krzesełku. Był dosyć silny więc Tommo nie mógł się za bardzo sprzeciwić.
- A właśnie, że dzisiaj. – odpowiedział ostro. Louis schował twarz w dłoniach i zaczął śpiewać „lala”. Reżyser pomyślał, że jest strasznie dziecinny ale polecił montażyście aby puścił to nagranie mimo wszystko. Wtedy rozbrzmiał się głos Karen, jednak nie za bardzo można go było usłyszeć przez darcie się Tomlinsona. Mówiła o skarpetach pod jego łóżkiem i o tym jakim jest strasznym bałaganiarzem.
- Mówiłem wam! Ona potrafi mnie tylko krytykować!
- Słuchaj dalej. – polecił reżyser. Później dziewczyna opowiadała, że był kiedyś rozpieszczonym gówniarzem. Louis słuchał tego stukając niecierpliwie palcami o blat stołu jednak już nie śpiewał na co Mike powiedział „Alleluja” bo mimo że Tommo miał fajny głos ale gdy chciał potrafił być wkurzający dla uszu.
- O mnie mówi arogancki podrywacz a o sobie „zraniona”. Co za hipokrytka. – prychnął pod nosem. Dalej było jak Karen opowiadała o dziewczynach, które zaliczał i zostawiał i nawet nie znał ich imion. To jeszcze bardziej go zirytowało. – Robi ze mnie dziwkę.
- Bądź cicho. – powiedział stanowczo ale spokojnie Jerry. Później nie wiadomo czy było gorzej czy nie bo Karen wypowiadała się o Evie, że nigdy nie zaakceptowałaby jej związku z Louisem.
- Ona jest jak pies ogrodnika. Sama nie weźmie a innym nie da. – mruknął pod nosem chłopak. – Idę stąd. I wiecie co? Zmieniłem o niej zdanie. Na GORSZE! Żegnam. – Louis wstał z siedzenia i skierował się w stronę drzwi. Jerry już nie miał siły go zatrzymywać. Nie sądził, że to by coś zmieniło. Skoro Lou nie chciał słuchać jej wypowiedzi to co on może? Nic. Najwyżej będzie potem żałować. To wszystko.
Tymczasem w nagraniu Jerry zadał kolejne pytanie:
- A kiedy się w nim zakochałaś?
Karen wzięła głęboki oddech.
- Nie mogę powiedzieć, że to była jedna sekunda. Spojrzał na mnie i już wiedziałam, że to miłość. Nie, nie. Myślę, że tu skumulowała się całość.
W tym momencie Louis przystanął zaciekawiony tym co dalej powie dziewczyna. Reżyser to zauważył i uśmiechnął się pod nosem.
- Pamiętam jak … - mówiła Karen. – Zgubiliśmy się w lesie i Louis znalazł dla nas schronienie w jaskini. Wtedy miałam przez ułamek sekundy nadzieje, że wyzna mi miłość wie pan, jak to robią w filmach ale on powiedział, że mnie nienawidzi. To zniszczyło wszelkie moje nadzieje, że między nami może coś być. Jednak później strasznie się pokłóciliśmy na korytarzu i Louis niespodziewanie mnie pocałował! To był dla mnie tak wielki szok, że potrzebowałam przynajmniej tygodnia aby to sobie w głowie poukładać. I jeszcze potem  pojawiła się Erica, dziewczyna, którą poznał w klubie. Poszliśmy na podwójną randkę on z nią a ja z Liamem. Byłam okropnie zazdrosna i wyszłam. Nie mogłam na nich patrzeć. Ale Louis wyszedł za mną. Znalazł mnie i znów zaczęliśmy się kłócić i ponownie mnie niespodziewanie pocałował. Zapytał się czy to coś dla mnie znaczyło. Chciałam powiedzieć „Tak” ale nie mogłam. Nie wiedziałam czy coś do mnie czuje bo gdyby tak było nie umawiałby się z inną na randkę, prawda? Dlatego stwierdził, że nie i poszedł. Ale wtedy zaczynałam coś powoli do niego czuć. Nie patrzyłam na niego z odrazą i nienawiścią jak kiedyś. Było inaczej. To był moment w którym wszystko się zmieniło.
- Wow. – wykrztusił Jerry. – Opowieść jak z filmu.
- Bo to było jak z filmu. Takie nierealistyczne. Louis sławny piosenkarz i ja. Nielubiana dziewczyna, która w dodatku nie znała czegoś takiego jak One direction. To było tak nierealne, że w pewnym momencie pogubiłam się i dałam ponieść się emocją gdy zdradziłam go z jego najlepszym kumplem. Nie wierzyłam, że dwóch tak sławnych i pożądanych chłopaków mogło się we mnie zakochać, dlatego chciałam to wziąć zanim obudzę się z tego pięknego snu, rozumie pan?
- Chyba tak. – reżyser kiwnął głową.
- Ale potem zrozumiałam, że to było prawdziwe. Że nasza miłość była prawdziwa a ja tego nie widziałam i zrozumiałam to gdy było za późno. Chciałam do niego wrócić ale jak prosić kogoś o wybaczenie kiedy zrobiło się coś tak strasznego? Sama zostałam zdradzona i wiem jak to boli dlatego nie miałam serca żądać od niego tego samego. Louis nie zasłużył na kogoś takiego jak ja. I wiem co mówiłam ale myślę, że Eva byłaby dla niego lepsza niż ja. Nie zdradziłaby go, nawet gdyby nie potrafiła go kochać tak bardzo jak ja. Bo widzi pan nigdy nie znajdę drugiego Louisa. Miał takie szalone pomysły na przykład jak wtedy gdy wyznał mi miłość na balu maskowym. Wszystko zaplanował perfekcyjnie a ja byłam zazdrosna i mega głupia. To wszystko. To nasza historia. I tak się zakończy. Nie poproszę go by do mnie wrócił ani nigdy tego nie zrobię nawet gdyby chciał. Nie pozwolę mu znów cierpieć przeze mnie. Nigdy.
Nagranie zgasło i powstała kompletna cisza. Nikt nie śmiał się odezwać. To co przed chwilą usłyszał Louis było jak z jakiegoś filmu. Nie wiedział czy to było naprawdę czy Karen sobie żartowała? OK. Znał odpowiedź ale to było … smutne. To co ona powiedziała, to co naprawdę sądziła. Nie wiedział, że ona … ma takie poczucie winy. Nie wiedział, że chciała z nim być tylko nie mogła. Źle ją ocenił. Teraz było mu przykro.
- I co sądzisz? – ciszę przerwał Jerry. Lou nie odpowiadał przez minutę aż w końcu wydukał:
- Ja … ja chyba muszę gdzieś iść.
Reżyserowi oczy rozbłysły.
- Jadę z tobą! Tylko zadzwonię po kamerzystę. Twój serial nie może tego przegapić!
Tommo potrzasnął jednak głową.
- Nie. Pojadę tam sam. Nie chce kamer. Lubię robić ze swojego życia show ale … chcę aby ta sprawa pozostała tylko dla mnie. W moich wspomnieniach. – powiedział i wyszedł ze studia.
                                                                                  ***
Louis od ponad pół godziny chodził w te i we w te. Nie wiedział czy odwiedzenie Karen to dobry pomysł? W końcu co on może jej powiedzieć? Że chce z nią być? Że ma go już więcej nie zranić bo przy niej jest taki bezbronny? Wyjdzie na mięczaka a nie chciał taki być szczególnie przy dziewczynie. Ale to nie była zwykła dziewczyna. To była Karen. Jego Karen, którą poznał 2 lata temu i zawróciła mu totalnie w głowie. To pierwsza osoba w której się zakochał. Nie sądził, że jest w stanie pokochać. Ona pokazała mu, że tak.
W końcu zapukał do drzwi. W trakcie gdy czekał aż otworzy stąpał z nogi na nogę. Cholera! To było takie trudne. Gdy przez 2 minuty nie otwierała mu drzwi, pomyślał, że nie ma jej w domu więc chciał iść. Jednak gdy już miał się odwrócić dziewczyna pojawiła się w progu.
- Cześć? – spojrzała na niego zaskoczona. – Niech zgadnę: wpadłeś na super ciętą ripostę, którą mogłeś mi powiedzieć dzisiaj w bibliotece?
Tommo potrzasnął głową.
- Ja już wiem.
Karen zmarszczyła brwi.
- Tą ripostę?
- Nie! – Lou krzyknął prawie zdesperowanym tonem. – Karen ja widziałem twoje nagranie. – powiedział spokojnie.
- Co?
- Widziałem nagranie w studiu w którym opowiadałaś o nas, o tym kiedy się we mnie pierwszy raz zakochałaś … 
Karen wydawała się być zaskoczona i nie bardzo wiedziała co teraz powiedzieć. Praktycznie wszystko tam powiedziała więc nie miała pojęcia co Louis jeszcze od niej wyczekuje? Nie chciała tego związku więc po co tu przyszedł?
- Louis posłuchaj mnie …
- Nie. – przerwał jej. – Teraz ty mnie posłuchaj: nie obchodzi mnie, że zdradziłaś mnie z Harry’m. On jest słodki, wrażliwy, miły i jeszcze się w tobie zakochał. Na twoim miejscu sam bym cię z nim zdradził. Dlatego cię rozumiem i uważam …
- To miłe, że jesteś tak wyrozumiały ale ty chyba nie słuchałeś tego co ja tam powiedziałam. Louis proszę idź już. Możemy być przyjaciółmi ale nikim więcej. Nie chce żyć ze świadomością, że kiedyś mogę cię zranić po raz drugi. Naprawdę tego nie chcę. Lepiej ci będzie beze mnie. Poważnie.
- Karen, słyszysz siebie?! – krzyknął ostro. – Ja tu przychodzę, ponieważ chcę tego a ty mi mówisz, że lepiej mi będzie beze mnie? Sorry ale pozwól, że sam zdecyduje czy będzie mi lepiej z tobą czy nie.
- A jak to się powtórzy? Pomyślałeś o tym? Jak zakocha się we mnie załóżmy Zayn i z nim cię zdradzę? A potem dojdzie Niall, który będzie miał kryzys w związku z Juliette i Liam, który sobie coś ubzdura. I zrobimy sobie grupową orgię. To też mi wybaczysz?
- Zamknij się. – rzekł spokojnym tonem. Na moment zaległa cisza. Po prostu stali i patrzyli się na siebie. Na zewnątrz dzień zmierzał ku końcowi. Było najpewniej koło 21:00 i każdy szykował się już do spania a oni po prostu stali w progu jej domu i nic nie mówili. I wcale to im się nie nudziło. Louis podziwiał jaka Karen jest piękna. Jej długie, proste brązowe włosy,  piwne duże oczy i pełne jasno czerwone usta. Pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy jaka jest ładna. – Kochasz mnie? – zapytał nagle. Karen drgnęła.
- Co to za pytanie?
- Bo jeśli tak to, to wszystko nie ma znaczenia! To co się między nami wydarzyło. Nie ważne, że zdradziłaś mnie z Harry’m i potem byłaś z Jimem, że uważasz, że się puszczam i uwielbiasz mnie krytykować. Mam to naprawdę gdzieś tylko muszę znać odpowiedź na to pytanie.
Karen milczała. Nie mogła ani potwierdzić ani zaprzeczyć. To było po prostu nie możliwe. Nie chciała mu kłamać ani dawać złudnych nadziei bo teraz wszystko się pokomplikowało i nie była pewna czy kocha go tak samo jak kiedyś. Uczucia są zmienne jak pogoda.
W tym momencie zadzwonił telefon Louisa tym samym wybawiając dziewczynę, która odetchnęła z ulgą. Dziękowała osobie, która postanowiła zadzwonić.
- Mama? Kurwa, czego? – syknął wściekły do komórki.
- Jak ty się słonko wyrażasz? Gdzie twoje dobre maniery? Zostawiłeś chyba razem z mózgiem w przedszkolu.
Tommo wywrócił oczami.
- Jestem właśnie u Karen.
- Och. Nie będę wam w takim razie przeszkadzać. Po prostu nie było cię w domu a chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego. Otóż Sean i ja zaręczyliśmy się!
Tomlinson o mało co się nie opluł.
- Co takiego?
- Szszszszszszsz … jakieś zakłócenia są, muszę kończyć szszszszsz …
- Mamo! Wiem, że sama robisz te zakłócenia! Mamo! Halo! Mamo!
Kobieta jednak się rozłączyła. Magia chwili kompletnie rozpierdolona.
                                                                                  KONIEC
*Louis naprawdę tak nazwał siebie w jednym filmiku, który nagrał z Zaynem. Może kojarzycie hah
Jezu, szczerze to wyszło 10 stron tego odcinka! Nie mam pojęcia dlaczego się tak rozpisałam haha. Chcę wam się czytać takie długie czy lepiej 6,8 czy 10 stron? Możecie pisać w komach bo wtedy będę wiedziała jakie wam odpowiadają. Śmiało, nie musicie robić mi przyjemności. Mnie też się nie chce takich długich pisać, nie zawsze, dzisiaj mi się chciało na przykład heh.
Dzięki za dość długie komentarze pod poprzednim odcinkiem!
Możecie pisać krótsze byle by było ich więcej bo fajnie jest wiedzieć, że czyta cię dużo osób. To poprawia nastrój.
No i co? Macie swoją LAREN. W następnym odcinku także się pojawi tylko nie wiem czy będzie pewna sytuacja czy nie … mam co do tego wątpliwości tak więc muszę sobie to przemyśleć.
Mam pytanie bo nie długo kończę to opowiadanie i pytam was: jaka postać najbardziej was irytuje? A którą uważacie za najzabawniejszą czyli taką co jej/jego teksty zawsze was rozbrajają?
Myślę, że tym razem także 8 komentarzy!
To do następnego <3 

9 komentarzy:

  1. Jejku jaki cudny odcinek, kocham tego bloga kocham kocham i jeszcze raz kocham ... Zrobiłaś takie napięcie w tej rozmowie Louisa z Karen a potem rozmowa z matką i koniec odcinka a ja taka wstrząśnięta i nie mogę się doczekać jak to się dalej potoczy.Ogólnie odcinek jest wspaniały tak jak wszystkie i jak dla mnie mogłabyś pisać odcinki nawet na 20 stron i tak z miła chęcią bym je czytała więc tak im dłuższe tym lepsze :D Ciesze się też, że rozdziały pojawiają się szybko, gdyż jak już pisałam uwielbiam tego bloga <3333
    Życzę duuuużo weny i mam nadzieję, że next szybko się pojawi i pisz jak najwięcej LAREN *___*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, ja tam uwielbiam czytać długie rozdziały, mogą być nawet jeszcze dłuższe, awww uwielbiam Laren, mogli by do siebie wrócić w końcu :). Życzę Ci weny i już się nie mogę doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział *o* A scenki z Laren były po prostu urocze :* Trochę szkoda że w końcówce Lou zajął się swoją matką a nie Karen.
    Co do odcinków to ważne żeby były dodane, chociaż takie długie mi nie przeszkadzają :)
    Kto ma najlepsze teksty? Jasne, że Louis, bo jak on czasami coś wanie to się można posikać ze śmiechu xD
    Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tego, że niedługo skończysz tego bloga, on jest genialny :)

    Życzę ci bardzo duuużo weny :D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały, świetny, genialny, rewelacyjny rozdział
    Laren *u* tylko szkoda, że matka Lou sknociła i nie doszło do niczego
    Odcinki czym dłuższe tym lepsze, ale to od ciebie zależy jak długie będą, nic na siłę
    Zdecydowanie Louis ma najlepsze teksty
    Szkoda, że za niedługo koniec, ale czy masz zamiar znaleźć kogoś Harry'emu i Zaynowi, no chyba, że ich połączysz xD
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. ♥ KC KC KC KC SDFGHIOLKJGFDXSDFGHJ słów mi zabrakło.. Laren ;**** boskieeee!!!! weny Ci życzę KC KC KC KC KC x1000000 @Hazzerka

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwwww Lou i Karen są uroczy *.*
    Pytasz się kto ma najlepsze teksty? No cóż dla mnie faworytami są Lou, Niall i Liam. Mam nadzieje, że w następnym odcinku dokonczy sie rozmowa miedzy Laren. Końcówka była dla mnie świetna. Chwila napięcia i ... Christina.
    Czekam na nn
    Pozdrawiam
    # Zoey

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ś W I E T N Y.
    Dodaj szybko następny.

    OdpowiedzUsuń
  9. tak czytam sobie ten rozdział, dochodzę do końca, już mam nadzieję, że Karen i Louis do siebie wrócą, a tu dzwoni mama Louis i wszystko ,,psuje" :D czekam jak na szpilkach na kolejny rozdział :D dodaj go szybciutko :D
    @si@9919

    OdpowiedzUsuń