sobota, 22 lutego 2014

One direction 5 odcinek 107

Rano przy śniadaniu gdy całe 1D jadło płatki Liam postanowił w końcu zmusić Louisa do powiedzenia swojej matce prawdy na temat tej całej intrygi. Nie rozumiał jak mógł zachować się tak podle? Owszem kiedy niszczysz życie obcym osobą na których ci nie zależy to jest fajne ale gdy widzisz jak cierpi twój przyjaciel to już zupełnie inna sprawa …
- Musisz powiedzieć jej prawdę. – powiedział nagle Payne. Harry, Louis, Zayn i Niall spojrzeli na niego jak na dziwaka. Nie wiedzieli nawet do kogo kierował to zdanie?
- O kim mówisz? – zapytał w końcu Lou. Liam wskazał na niego łyżką, którą jadł płatki z mlekiem. Tomlinson otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. O nim? Ale komu miałby powiedzieć prawdę? Nie rozumiał go zupełnie. Wprawdzie wiedział, że Liam jest dziwny ale, żeby aż tak nie od rzeczy? - Potrzebny ci egzorcysta? – spytał zaniepokojony. – Zaraz zacznie przez ciebie przemawiać staruszka, która będzie miała nie dokończoną sprawę i będziemy musieli iść na lesbijski ślub.
- Może to tobie jest potrzebny egzorcysta? – zaczął się zastanawiać Harry patrząc na niego uważnie. Zayn i Niall poparli go.
- Hej! Nie oglądaliście „Przyjaciół”? – zdziwił się. – To żałujcie! Był tam lesbijski ślub.
- Wiesz … jak twój tata się ożeni będziemy mieć gejowski ślub. – powiedział z szerokim uśmiechem Malik na co dostał mordercze spojrzenie od swojego przyjaciela. Nie lubił kiedy cały czas mu przypominano, że jego ojciec jest gejem. Nie, nie miał nic przeciwko. Po prostu nie lubił o tym rozmawiać bo to tak jakby miał nienormalną rodzinę, racja? Jego matka spotyka/spotykała się z młodszym chłopakiem  a ojciec hm, powinien mieć młodszą dziewczynę ale nie! Jemu się zachciało w tym samym wieku! Tyle, że również mężczyzny. Świetnie! Dlatego to wszystko wydawało mu się takie pochrzanione.
- Znam prawdę. – ciągnął dalej temat Liam. – To przez ciebie twoja matka rzuciła Seana. To twoja wina.
- Nie! Moja matka rzuciła Seana, ponieważ chciał ją zdradzić z jej przyjaciółką. – odparł wywracając oczami. Payne był czasem taki głupi.
- No właśnie! To twoja wina!
- Przepraszam bardzo ale co ty pierdolisz? Co ja kazałem się rzucić Lindsy na Seana? Albo wiem! Sam się na niego rzuciłem! – krzyknął jednak w tym momencie zdał sobie sprawę, że było w tym trochę racji. Wprawdzie nie rzucił się na swojego menadżera ale kazał to zrobić kobiecie. Cholera! Może rzeczywiście to jego wina?
- Zniszczyłeś zaręczyny twojej matce, gratuluje. – Li klasnął w dłonie. – Oddała przedwczoraj mu pierścionek zaręczynowy i Sean jest w totalnej rozsypce. Proszę rób tak dalej a sprawisz, że popełnią samobójstwo jak Romeo i Julia.
- Ale ja go tylko sprawdzałem … - wydukał spuszczając głowę.
- Nie obchodzi mnie czy go sprawdzałeś czy nie! Masz to odkręcić jak najszybciej, rozumiesz? Oni cierpią bo ty miałeś jakieś cholerne wątpliwości. A to przecież decyzja twojej matki nie twoja. Ona robiła ci jakieś wyrzuty gdy zacząłeś chodzić z Karen? – zapytał ostro Liam.
- Nie. Zaczęła mi je robić gdy zerwaliśmy. – odburknął zaplatając ręce w koszyczek. – Dobra, pogadam z nią i wyjaśnię jej wszystko. Tylko wiedzcie, że nie wrócę żywy.
- No to powitamy zombie w rodzinie. – pisnął radośnie Niall. – Poczuje się jak w The walking dead.
- Taa, jakbyś to oglądał. – powiedział Zay wywracając oczami. – Chyba, że oglądaniem nazywasz to: „Aaaa! Boże to zombie! Ono mnie pożre! Przyjdzie w nocy i wyżre mi mózg!” – mulat starał się udawać pisk dziewczyny. Horan rzucił wtedy w niego garścią płatków.
- Wcale nie jesteś lepszy. Gdy są drastyczne sceny to udajesz, że chce ci się pić. – wystawił mu język.
- Nic nie poradzę, że wtedy akurat zasycha mi w gardle. – przyznał. Niall posłał mu niedowierzające spojrzenie ale taki był Zayn. Od zawsze lubił grać twardziela.
                                                                                  ***
Gdy Louis wyszedł z domu porozmawiać ze swoją matką przyszła do nich Karen, która nadal obawiała się tego pozwu od Jessici. Jak mogła tak stracić kontrolę nad tym co robi? Wielu osób nienawidziła ale nigdy nie zdarzyło jej się rzucać na nikogo z pięściami. Dlaczego to zrobiła? Czy tylko z powodu Louisa czy może była tak wściekła, że musiała się na kimś wyżyć a ta modelka była pod ręką? Całkiem możliwe. W każdym razie obiecała sobie, że to już się nigdy nie powtórzy. Nie straci drugi raz kontroli. Weszła do domu One direction i rozejrzała się wokół w poszukiwaniu kogoś. Zobaczyła wtedy Nialla nadchodzącego z kuchni z czipsami, Zayna, który pił cole i kłócił się z blondynem, że teraz nie pójdzie po picie na The walking dead, ponieważ ma je przy sobie. Liam sms’ował a Harry hm, Harry po prostu szedł i nic nie robił.
- Cześć. – powiedziała na co odpowiedzi jej chórem „siema”, na co się roześmiała. Chyba mieszkają razem za długo, ponieważ to już im się udziela. Nie długo zaczną się do siebie upodabniać.
- Karen powiedz Zaynowi, że nie jestem tchórzem! – poskarżył się Niall.
- Niall nie jest tchórzem. – powiedziała patrząc w stronę mulata.
- Okej więc w takim razie powiedz mu, że jednak jest tchórzem i to potwornym!
- Zayn mówi, że jednak jesteś potwornym tchórzem. – odpowiedziała patrząc w stronę blondynka, który rzucił w swojego przyjaciela czipsami. Nie wiedziała w ogóle po co bawi się w tą zabawę? Przecież jest żałosna. Przyszła tu w innej sprawie. Juliette nie było a chciała się komuś wyżalić, ponieważ już nie wie co ma robić.
- Louis już wyszedł jeśli chciałaś z nim pogadać. – powiedział Harry.
- Ja nie do niego. – odparła z ciężkim westchnieniem opadając na kanapę. Nieco zaskoczyła chłopaków, ponieważ dawno nie przychodziła tu bezinteresownie. Praktycznie zawsze czegoś chciała. – Nie wiem co mam robić… doradźcie mi. – popatrzyła na nich wyczekująco.
Chłopaki zmarszczyli brwi i zajęli miejsca obok niej.
- W jakiej sprawie? – zapytał Zayn. – W sprawie Louisa? Hm, co by ci tu poradzić … chłopaki jakieś pomysły? – spojrzał w ich stronę.
- Kup seksowną bieliznę i zaczekaj na niego w sypialni. – rzekł Liam znad telefonu.
- Przygotuj mu obiad. – wtrącił na to Niall.
- Powiedz mu po prostu co czujesz. – stwierdził Harry.
- A jak chcesz, żeby zasnął to obejrzyj z nim The walking dead. Louis zawsze śpi na horrorach. – powiedział Zayn z uśmiechem. Karen jednak potrzasnęła głową. Zupełnie nie o to jej chodziło ale miło, że chłopaki mają takie hm, oryginalne jeśli można to tak nazwać pomysły.
- Chodziło mi raczej o Jessice…
- Aaa! Bym był zapomniał! Piszą o tym na twitterze! – krzyknął Liam i pokazał dziewczynie parę wpisów. Ona zamrugała oczami zaskoczona. Było tam między innymi: „Już gwiazdorzy” albo „Dobrze zrobiłaś Karen, należało się suce” , „Dlaczego to zrobiłaś? Byłaś dla mnie wzorem!” , „Wielka gwiazda się znalazła! Pewnie Jess skrytykowała jej strój  i wielkiej Karen Watson to się nie spodobało”.
- Wow. – zdołała tylko wykrztusić.
- Plus straciłaś 200 obserwujących ale follownęła cię Miley Cyrus! Która uważa, że to było mega. – powiedział dumnie Li. – Ja też tak uważam! Zaraz napiszę do Miley, że cię znam! Jestem jak fejm.
Karen wywróciła oczami. Nie miała ochoty skakać po łóżku jak mała dziewczynka ciesząc się, że zaczęła ją obserwować taka gwiazda. Nie miała ochoty. Miała teraz ważniejsze problemy na głowie.
- Jessica nie odpuści, co? – spojrzała na nich smutno.
- To ty nic nie wiesz? – zdziwił się Harry. – Zooey ci nie mówiła, że ona się tym zajmie?
- Co?
- Na pokazie mody powiedziała, że ma parę haczyków na Jessice i powinna  odpuścić także się nie martw. Zoe potrafi być zadziorna i zawsze dostaje to czego chcę, z nią nie zginiesz.
Karen przez moment przyswajała to co przed chwilką usłyszała. Czyli, że nie musi się jej bać? Ten problem ma z głowy? Mogła się wyżyć na kimś bez konsekwencji? Genialnie! No i zaczęła ją obserwować Miley Cyrus. Taak, teraz się z tego cieszyła. Uśmiechnęła się lekko.
- To wspaniale! Podziękujcie jej jak ją spotkacie chyba, że zrobię to osobiście. W końcu często pojawia się w studiu fotograficznym w którym pracuje ale zwykle staram się jej unikać. Nie wierzę, że zrobiła to tak po prostu … bezinteresownie!
- Chciała zyskać w oczach Harry’ego. – powiedział z jednoznacznym uśmiechem Liam. – Wiecie Zoe jest z tych osób, które zawsze mają jakiś cel. Sam kiedyś taki byłem ale się zmieniłem.
- Gówno się zmieniłeś. Tobie się po prostu nie chce. – powiedział Zayn. Payne kiwnął głową.
- Co racja to racja. Nie oszukujmy się.
- Dobra dzięki chłopaki! Ja muszę już iść. Spotkamy się jutro, racja? – spojrzała na nich.
- A nie chcesz obejrzeć z nami The walking dead? – zaproponował Malik. – Pośmiejesz się z Nialla, który będzie piszczeć jak mała dziewczynka.
- Chyba raczej z Zayana, który zaraz wymyśli, że musi do toalety po tej coli. – odburknął Horan. – Ostatnim razem udawał, że wymiotował.
- A ty myślałeś, że jest w ciąży! – Liam wybuchnął głośnym śmiechem. Nialler ma czasem takie głupie pomysły! Chłopak ciąży!
- Zgoda zostanę. – powiedziała radośnie i rozsadziła się na kanapie między Niallem i Harrym. Payne tymczasem nie zaprzestał przeglądać twittera a Zayn zaczął myśleć nad tym co zrobić jak pojawią się krwawe sceny i będzie chciał wyjść … hm, może wymyśli, ze ktoś do niego dzwoni, która babcia ma wypadek? Albo uda skurcz …
                                                                       ***
Louis tymczasem zapukał do drzwi domu jego matki. Cholera! Musi jej wyznać, ze to z jego winy rozpadł się jej związek plus zniszczył jej totalnie przyjęcie. Nie sądził, że kiedykolwiek mu wybaczy. Christina nie jest z tych osób, które szybko zapominają o starych sprawach. Jest raczej z osób, które kochają rozpamiętywać. Najlepszym przykładem na to jest Harry, któremu wybaczyła dopiero po paru miesiącach, że to przez niego rozpadł się związek jej syna.
- Słonko? A co ty tutaj? – zapytała otwierając mu drzwi.
- Cześć mamuś. – pomachał jej szczerząc się głupio. – Musimy porozmawiać. To ważne.
- Dobrze wejdź. – powiedziała wpuszczając go do środka. Louis wziął głęboki oddech. Jak zacząć? Zbytnio tego nie przemyślał. Ale w sumie … matka tak czy owak go zabije więc jakkolwiek to powie to nie zmieni jego przeznaczenia.
- O co chodzi? – spytała a zaraz potem dodała: - Jeśli przyszedłeś aby bronić przede mną tego łajdaka to możesz sobie iść. Nie zmienię zdania. To gnida, która powinna iść do więzienia.
- Za co? – zmarszczył brwi. – Przecież nie zrobił nic złego.
- O przepraszam bardzo! Nie wiedziałam, że za złamanie ludziom części ciała nie idzie się siedzieć! – wrzasnęła.
- Przecież jesteś cała …
- Serce mi złamał, jasne? Rozpadło się na miliony kawałków. Cholera, wiesz Lou, mam już dosyć rozczarowań. Nie wiem co mam zrobić … chyba wyjadę. Zarezerwuje jakiś lot i odpocznę na wakacjach w np. Hawajach. Byłeś tam, prawda? No więc ładnie tam? Opłaca się lecieć?
- No wiesz jedzenie całkiem nie złe, przystojni mężczyźni więc miałabyś co wyrwać, hotele dosyć sterylne, basen, ładna pogoda, możesz wziąć ten hotel co my. W domu powinienem mieć ulotkę… - ugryzł się w tym momencie w język. Nie przyszedł tutaj aby polecać mamie hotel na Hawajach, tylko aby wyznać jej prawdę. Ona musi się pogodzić z Seanem, ponieważ strasznie cierpi bez niego. Teraz wiedział, że to co ich łączyło było prawdziwe a on to zniszczył. – Mamo to moja wina.
- Co jest twoją winą?
- Rozpad twojego związku. – przyznał spuszczając głowę.
- Kochanie, wiele rzeczy jest twoją winą ale akurat nie to. To chyba jedyna rzecz, która nie jest twoją winą jeśli mam być szczera.
Louis miał powiedzieć „Dzięki mamo, poprawiłaś mi humor, serio” ale to jednak była jego wina! No pięknie! Wychodzi na to, że wszystko na tym świecie jest z jego winy. Co on w sobie ma, że przyciąga takie kłopoty?
- Mamo to jest moja wina. Uwierz mi.
- O mój boże! – Christina zatkała sobie usta dłonią. – Dałeś mu pigułkę gwałtu?
- Co? Nie! Mamo nie! Naprawdę nie! To dobry pomysł ale nie posunąłbym się do czegoś takiego. Chodzi o to, że to ja namówiłem Lindsy aby czekała półnaga w twoim pokoju. Ona była zalana i strasznie jej się nudziło. Jestem pewien, że zrobiłaby striptiz gdybym ją o to poprosił. 
- Co?
Do Christiny pomału dochodziła okrutna prawda. Sean nie miał z tym nic wspólnego! To wszystko ukartował jej własny syn, to jego wina. Osoba, której najbardziej ufała na świecie tak ją zawiodła… Nie mogła w to uwierzyć. Czuła się oszukana przez własne dziecko. Okropne uczucie.
- Tak mamo, możesz krzyczeć, wściekać się na mnie ale to i tak nic nie zmieni. Ja naprawdę zrozumiałem, że chcę abyś była z Seanem tylko …  to było dla mnie takie dziwne. Ty jesteś od niego starsza prawie o 12 lat. Po za tym mój tata jest gejem a syn jego chłopaka chodził z Karen i to wszystko … chciałem abyś chociaż ty była w normalnym związku … ale teraz wiem, że byłaś. I najlepsze jest to, że teraz ty także mogłaś zobaczyć, ze Sean naprawdę cię kocha i nigdy by cię nie zdradził.
- Wiesz co? – kobieta popatrzyła na niego z żalem w oczach. – Straszna była myśl, że Sean mógł zrobić mi takie świństwo. Ale jeszcze gorsza jest, że osoba, której najbardziej ufałam posunęła się do czegoś takiego. Mój własny syn. Co? Nagle tknęły cię wyrzuty sumienia? Czy może ktoś kazał ci wyznać  prawdę? Wiesz co? Nie odpowiadaj. Mam to gdzieś. Wyjdź. Muszę sobie to wszystko przemyśleć.
- Mamo ja naprawdę chciałem dobrze … nie chciałem, żebyś żeniła się z kimś kto później będzie cię zdradzać a sama wiesz jaką Sean ma opinię. Nie chciałaś wejść z nim w związek właśnie przez to … ale potem mu uwierzyłaś bo się zakochałaś a miłość przesłania wszystko. Ja po prostu się o ciebie troszczyłem. Wiem, że popełniłem błąd ale chciałem mieć pewność.
- Wyjdź Louis. Nie mamy na razie o czym ze sobą rozmawiać. – powiedziała i wskazała mu palcem na drzwi. Tommo ciężki westchnął. Nie będzie łatwo o wybaczenie jego matki. Nie wiedział też czy kiedykolwiek to mu się uda.
                                                                       ***
Karen znajdowała się w studiu fotograficznym. To było jak jej drugi dom. Mogła odetchnąć tu od szkoły, rodziców i w ogóle życia! Wprawdzie praca powinna być męcząca i wykańczać ale nie ją. Kochała to miejsce i miała nadzieje, że będzie kiedyś sławnym fotografem. Już miała jedną szansę na pokazie victoria secret. Jej szef był zachwycony zdjęciami i dał jej premię co zaskoczyło dziewczynę ale nie protestowała. Wszystko układało się jak na razie pomyślnie. No może tylko nie sprawy sercowe. Ale to akurat mogła zmienić gdyby tylko chciała…
- Cześć. – usłyszała jakiś głos. Odwróciła się i zobaczyła w wejściu Zooey ubraną w szlafrok. Musiała mieć sesję zdjęciową w bikini. Uśmiechnęła się w jej stronę.
- Hej. Właśnie cię szukałam.
- Tak? – zdziwiła się.
- Muszę ci podziękować bo to tylko i wyłącznie dzięki tobie Jessica nie wniosła na mnie pozwu.
Zoe machnęła ręką jakby to nic nie znaczyło.
- Jesteś moją … hm, koleżanką? A znajomym się pomaga, prawda? Chciałam być miła.
- W każdym razie jestem ci bardzo wdzięczna. Nie spodziewałam się, że mogłabyś coś takiego zrobić.
- Bo mam opinie zimnej suki? – roześmiała się. – Widzisz, nie taki diabeł straszny jak go malują.
- W zupełności się zgadzam. – kiwnęła głową. Nastała wtedy dość niezręczna cisza. Najwyraźniej dziewczyny nie miały o czym już ze sobą rozmawiać. Zooey chciała odejść, ponieważ to milczenie stawało się niezręczne ale zatrzymał ją głos Karen: - Nadal zależy ci na Harry’m?
- Słucham? – popatrzyła na nią szybko mrugając oczami.
- Wiesz trochę ja go nakręciłam gdy bał się, że zdradzasz go z tym modelem. Powinnam być bardziej rozsądna ale … pasowało mi, że ty … mogłabyś się tak zachować.
- Rozumiem. Nie chciałaś tego związku. – w głosie Zooey nie było oskarżenia tylko zrozumienie.
- No więc? Zależy ci na nim? Bo wiesz, jeśli byś chciała znów z nim spróbować to obiecuje, że nie będę się wtrącać. Byłam podła. To nie moje życie i nie moja sprawa. Możesz go sobie nawet zdradzać! Mnie to już absolutnie nic nie obchodzi… chociaż nie, jakbyś go zraniła to udusiłabym cię. – powiedziała Karen a modelka wy buchnęła śmiechem.
- To miłe co mówisz ale to nie ma znaczenia czy zależy mi na nim czy nie. Nie mam czasu na związek. Moje życie ostatnio bardzo się pokomplikowało. To i tak się nie uda.
- Jeśli zmieniłabyś zdanie to jestem pewna, że Harry by na ciebie zaczekał.
- Wiem. – Zoe uśmiechnęła się. – I jestem mu za to wdzięczna. Pójdę już. Mam jeszcze jedną sesję dzisiaj.
Modelka odwróciła się na pięcie i wyszła.
                                                                                  ***
Christina musiała porozmawiać z Seanem. Wiedziała, że ta rozmowa nie będzie łatwa ale chciała nadal z nim być. Teraz pragnęła tego jak niczego innego na świecie. Zapukała do jego drzwi i odczekała chwilkę nim jej otworzył. Był ubrany w piżamę, włosy miał nie uczesane a jego twarz ozdabiał kilkudniowy zarost. Wyglądał okropnie! Sprawę nie poprawiał fakt, że miał miskę pełną czipsów.
- Christy? Co ty tu robisz? Przylazłaś mi nawrzucać jakim to ja jestem gnojkiem? A może znalazłaś moje pornole zapisane na twoim laptopie?
- Co? Zaśmiecasz mi laptopa pornosami? – zapytała ostro.
- Powiedziałem pornosami? – uniósł brwi. – Eee miałem na myśli papierosami. – uśmiechnął się sztucznie. Kobieta wywróciła oczami i weszła do środka. Tam wcale nie było lepiej. Gorzej niż w burdelu.
- Boże! Jaki tu syf. Naprawdę nie stać cię na sprzątaczkę?
Sean wzruszył ramionami.
- Bez ciebie to wszystko już nie ma sensu. Odchodząc zabrałaś dla mnie to co najważniejsze. Siebie. – rzekł wrzucając sobie do buzi czipsa. Taa to byłoby romantyczne gdyby nie wyglądał jak jaskiniowiec. 
- Idź się ubierz i ogol. Błagam! I weź porządny prysznic.
- Dla kogo mam się stroić? – menadżer nic sobie nie robiąc z jej słów usiadł na kanapie. – Zapomniałaś? Oddałaś mi pierścionek zaręczynowy. Nie jesteśmy razem. Nie masz prawa mi rozkazywać. I’m free! – rozłożył nogi na stoliku do kawy i wziął głęboki oddech.
- Zerwałam nasze zaręczyny ale  nie odeszłam tak całkowicie. Nadal mi na tobie zależy.
- Ale najwyraźniej nie na tyle, żeby mi uwierzyć, że między mną a Lindsy do niczego nie doszło! To ona się na mnie rzuciła. Nie ja na nią. Była zalana i zdesperowana. Po za tym nie moja wina, że przyjaźnisz się z takimi puszczalskimi zdzirami.
- Hej! Mówisz o mojej przyjaciółce. – powiedziała oburzona a Sean posłał jej spojrzenie typu „Serio?” i dodała: - Która jest zdzirą. – kobieta opadła na kanapę obok niego. – Teraz już wiem, że to co mówiłeś było prawdą. Przepraszam, że ci nie wierzyłam. Ale miałeś opinię największego podrywacza w mieście. Co miałam pomyśleć? Że tak nagle pod moim wpływem się zmieniłeś? Cenie się wysoko ale nie aż tak. – roześmiała się a po chwili dołączył do niej Sean. Śmiali się tak przez chwile. aż w końcu się zmęczyli.
- Dobra ale zastanawia mnie jedno: co cię nagle tknęło aby mi uwierzyć?
- No cóż, okazało się, że za tym wszystkim stał mój własny syn! Tak, Louis cię sprawdzał czy jesteś mnie godzien. – poczuła się wściekła na samo wspomnienie, że Lou zachował się tak nieodpowiedzialnie i naraził jej związek aby coś sprawdzić. – Kazał Lindsy rozebrać się do bielizny i czekać na ciebie w sypialni.
- No tak! – Sean schował twarz w dłoniach. – Mogłem się domyśleć po tym jak kazał mi iść na górę po koszulę na zmianę. Nie wziąłem go pod uwagę. Myślałem, że już nas zaakceptował.
- Najwyraźniej nie. – odparła. – Jestem nim rozczarowana tak jak jeszcze nikim. Zawiódł mnie i nadwyrężył moje zaufanie. Nie wiem czy to jeszcze naprawi.
- Daj mu szansę. – rzekł czule menadżer obejmując ją ramieniem. – Albo chociaż się postaraj.
- Nie wiedziałam, że jesteś taki wyrozumiały. – uśmiechnęła się w jego stronę.
- Potrafię zaskakiwać. – powiedział odwzajemniając uśmiech. Przez kilka sekund po prostu się na siebie patrzyli, milcząc. Aż w końcu nie wiadomo które zrobiło pierwszy krok i po jakimś czasie siedzieli na kanapie całując się. Sean objął ją w tali a Christina trzymała swoje ręce na jego szyi. No cóż, można powiedzieć, że pogodzili się!
                                                                       ***
Karen siedziała na kanapie i rozmyślała nad swoim życiem. Ostatnio wszystko tak cholernie się pokomplikowało. Nie rozumiała Zooey, która nie chciała powiedzieć Harry’emu, że nadal jej na nim zależy a ona postępowała tak samo. Ukrywała swoje uczucia przed Louisem nie wiedząc czemu? No tak, nie chciała aby znów przez nią cierpiał ale czy on właśnie teraz tego nie robił? Cierpiał bo ona go nie chciała? Taak, chyba tak właśnie było.
- Nad czym tak dumasz? – zapytała Juliette nadchodząc z kuchni z kubkiem gorącej herbaty.
- Myślisz, że popełniłam błąd? – spojrzała na nią wyczekująco.
- Wiesz, popełniłaś wiele błędów. Zależy o jaki błąd konkretnie ci chodzi. – powiedziała siadając obok przyjaciółki.
- Chodzi mi o Louisa. – odpowiedziała Karen z ciężkim westchnieniem. – Bo … nie chciałam wrócić do niego aby go nie ranić i co jeśli właśnie odrzucając go, ranie go tym?
- I teraz zdałaś sobie z tego sprawę? Karen, skarbie, ja ci to mówiłam już dawno. – rzekła upijając łyk herbaty. Co racja to racja i dziewczyna musiała to przyznać. Właściwie chyba każdy jej już to mówił.
- Tęsknie za czasami kiedy byliśmy razem. – przyznała biorąc głęboki oddech.
- Więc musisz działać. – dopingowała ją Jul. – Louis sam nie stanie w twoich drzwiach i nie powie, że cię kocha po tym ile razy go odrzuciłaś. Nie chce być nie miła ale najpierw go zdradziłaś a potem chodziłaś z Jimem. A Lou on nie spotykał się z nikim od waszego zerwania. Nie sądzę aby nawet miał przypadkowy seks.
- Wiem, wiem. – Karen ciężko westchnęła.
- A co cię tak nagle naszło na przemyślenia dotyczące was? – zdziwiła się blondynka. Jej przyjaciółka wzruszyła ramionami.
- Pomyślałam o Zooey i Harry’m. Ona także z nim nie chce być aby go nie ranić. Ma teraz tyle spraw na głowie a Harry on … myślę, że za nią tęskni. – powiedziała w końcu. Juliette zmarszczyła brwi jakby nad czymś myśląc. Nie była pewna czy jej teoria ma jakikolwiek sens ale może …?
- Dobrze Zoe i Harry chcą być ze sobą tak ci się przynajmniej wydaje ale co z … Maxem?
- Maxem? – Karen roześmiała się. – A co ma z nim być? Z tego co wiem pogodził się z Harry’m i wszystko jest po staremu.
- No tak ale wydawało mi się, że … no wiesz on i Harry …
- Pasowaliby do siebie? Juliette, błagam. To nie jest jakiś gejowski film. Harry jest hetero Max przyznał, ze jest bi ale nie kocha się w Harry’m więc możesz przestać wymyślać głupie teorie.
Blondynka spuściła głowę zawstydzona.
- Na pokazie victoria secret myślałam, że jest zazdrosny o Zooey. Sposób w jaki o niej mówił … no i widziałam jak patrzy na Harry’ego…
- A ja się z Harry’m całowałam i wcale nie byłam w nim zakochana! Więc Max w nim tym bardziej. Juliette, nie będę się zajmować twoimi przypuszczeniami. I błagam nie mów o tym Niallowi bo on wygada Harry’emu i biedak znów będzie myślał, że Max się w nim zakochał. To tylko twoja zbyt wybujała wyobraźnia, jasne?
Dziewczyna kiwnęła głową. Może rzeczywiście coś jej się wydawało? Ale jak to na tym świecie bywa, nigdy nic nie wiadomo…
- A co zrobisz z Louisem? – zmieniła temat.
- Najprościej byłoby z nim porozmawiać ale jeśli … on nie czuje tego co ja?
- Nie dowiesz się póki nie spróbujesz. Na balu maskowym Lou też nie był pewien twoich uczuć do niego ale spróbował i dopisało mu szczęście.
W tym momencie Karen uśmiechnęła się znacząco. Wpadł jej do głowy bardzo ciekawy pomysł.
- Wiem już co zrobię!
- Wyznasz mu swoje uczucia na balu maskowym? – zmarszczyła brwi Juliette.
- Niee ale to będzie równie spektakularne. – zapewniła z tajemniczym uśmiechem.
KONIEC
W tym odcinku tak jak wam pisałam we wcześniejszym, ze nie będzie LAREN bo musze się zająć też innymi bohaterami. Ogólnie uważam, że odcinek był nudny i nie wiele się tam wydarzyło ale musiałam wyjaśnić parę spraw. Dlatego takie było pierwotne założenie. Nie martwcie się na 108 mam ciekawy pomysł i jestem pewna, że wam się spodoba ;). Z kim wolelibyście aby był Harry? Z Zooey czy Maxem?
I proszę nie myślcie stereotypowo, że chłopak i chłopak nie mogą być razem bo to bez sensu mamy 2014 rok! Hah
Wasze odpowiedzi na to z kim byście chcieli aby Harry został będą miały duży wpływ na moją decyzję, chyba, że coś tam mi w odcinkach nie będzie pasować bo już zapisałam pomysł na odcinki do końca opowiadania i wiem kto z kim zostanie.
Ale jeśli chodzi o Hazze mogę zmienić tą osobę także głosujcie  w komentarzach.
8 – 10 następny rozdział!!
Aha no i zadawajcie pytania do bohaterów bo jeśli będą tam takie pustki to usunę tą zakładkę bo będzie zupełnie bez sensu. Pytajcie o co tylko chcecie! Jeśli macie jakieś zaciekawienie a wstydzicie się napisać bo np. wydaje się wam głupie to pytajcie z anonimka. Dla mnie to bez znaczenia. Ważne aby były pytania:). Z góry dzięki! x
Do następnego <3


9 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział, wcale nie był nudny :D Ciesze się że Sean i Christina do sb wrócili <3 Nie mogę się doczekać następnego odcinka, jestem bardzo ciekawa co też Karen wymyśliła mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Ona i Lou będą w końcu razem :** Co do związku Harrego to oczywiście zrobisz jak uważasz mi się wydaje że Harry z Zooey mógłby być trochę oklepany a jednak Harry i Max mogło by się dużo dziać afery itd. i coś nowego ale zrobisz jak uważasz ja i tak będę czytać twoje opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział i czasami właśnie takie rozdziały bez zbyt dużej akcji są potrzebne. Wreszcie wszystko między Seanem i Christiną się wyjaśniło. Juhu. Ciekawe na jaki pomysł wpadła Karen i oby to wypaliło i LAREN wróciła na siebie. Według mnie Harry powinnien być z ....... Zaynem. Zgadzam się z komentarzem u góry, gdyby był z Zooey to byłoby to oklepane, a Max przecież nic do niego nie czuje. Nie mogę się doczekać aż wreszcie pojawi się nowy odcinek, UBÓSTWIAM twoje opowiadanie, masz wspaniały styl pisania.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział cieszę się że w końcu dodałaś, dobrze że Christina i Sean się pogodzili, ja tam bym chciała żeby Harry był z Zooey bo moim zdaniem pasowaliby do siebie, a i ciekawa jestem co tam Karen wymyśliła :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Może nie działo się dużo, ale i tak rozdział jest fantastyczny! :)
    Kocham LAREN i nie mogę doczekać się pomysłu Karen ♥
    Szczerze to wątek Seana i Christiny nie jest moim ulubionym (nie wiem dlaczego..) ale cieszę się, że do siebie wrócili! ♡
    A co do Harry'ego to... ja byłabym za Hoe, ale to twoje opowiadanie, więc to od ciebie zależy :)
    Nie mogę doczekać się następnego ❤
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że poprzednich rozdzialów nie komentowałam. Strasznie mi z tego powodu głupio :c
    Rozdział jest fantastyczny!! Kochaaaaam Laren <3 i już nie mogę się doczekać tego pomysłu Karen. Na pewno będzie to mega szabloe ;D
    Szczerze jestem zdania, że byłoby ciekawie jakby Hazz był z Max'en. Jednak z drugiej strony z Zoe też by było fajnie :)
    Cieszę się, że Sean i Christina się pogodzili i mam nadzieję, że Christi da drugą szansę Tommo. Każdy na nią zasługuje ;)
    @LouehAngel

    OdpowiedzUsuń
  6. Harry niech będzie z Maxem.
    świetny rozdział,wcale nie był nudny. Pisz też więcej o Niall'u bo mało z nim jest.
    pozdrawiam Iza :D
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. zastanowiła mnie jedna rzecz, gdy zaczęłam czytać ten rozdział, a mianowicie chodzi o to, że.......Liam je łyżką! hahah :D a przecież ten idiota (w sensie pozytywnym oczywiście) boi się łyżek :D a tak ogólnie, to rozdział świetny i czekam na więcej Laren. A Harry niech będzie z Zooey :)
    @si@9919

    OdpowiedzUsuń
  8. Dwie rzeczy:
    1. CUUUUUUDOO!!!
    2. MARRY ( MAX I HARRY )
    GOCHA

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ! Nie mogę się doczekać co wymyśliła Karen !
    A co do Harrego to mi obojętnie. I tak będzie super. To zbyt trudne ,żeby wybrać...
    Coś czuję, że ostatnio jest coś za kolorowo... Także mam okropne wrażenie ,że stanie się coś paskudnego i ktoś się pokłóci. Mam nadzieję ,że jednak nie. :)

    OdpowiedzUsuń