piątek, 14 marca 2014

One direction 5 odcinek 111

 Wkrótce potem zaczęli pisać we wszystkich gazetach o incydencie na meczu koszykówki. Nikt oczywiście nie wspomniał, że był to kiss cam. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że Harry ma nowego chłopaka! I jest nim jego przyjaciel ze szkoły niejaki Max! Ludzie nie mieli z tym za bardzo problemu, ponieważ świat idzie z postępem i jedni zaakceptowali go a drudzy nie. Tymi drugimi oczywiście były zazdrosne fanki. Harry jeszcze nie wiedział jaki skandal wywołał więc gdy zszedł rano na śniadanie czuł się wyśmienicie. W kuchni zobaczył Zayn’a, Nialla, Louisa i Liama którzy czytali gazetę chichotając. Zmarszczył brwi. Co im się stało?
- O co chodzi? – zapytał. Lou posłał mu spojrzenie typu „wiedziałem!”
- Widzę, że nie ukrywasz się nawet ze swoim chłoptasiem! – pisnął Tommo. – Uroczo!
- Kto by pomyślał, że nasz cichy i nieśmiały Harold okaże się gejem. – powiedział Zayn. Styles jeszcze bardziej zdumiony tym co zobaczyli w gazecie podszedł do nich i zajrzał przez ramię Niallowi. Otworzył szeroko oczy i wstrzymał oddech. To niemożliwe!
- To nie tak… - zaczął się tłumaczyć. Niall poklepał przyjaciela po ramieniu.
- To nic. My cię akceptujemy. Jesteś dla nas tym samym Harry’m, którym byłeś zanim zaczęły cię pociągać penisy.
- Co ty pieprzysz? – odskoczył od blondyna jak oparzony. – Nie pociągają mnie w żadnym wypadku penisy!
- Tak wiemy. Jeden penis. Maxa. Ale Haaareh to jest naprawdę w porządku. – powiedział Nialler chcąc go pocieszyć. Loczek posłał mu tylko wściekłe spojrzenie. Cholernie nie podobało mu się, że wzięto go za parę z Maxem. I co? Teraz będą musieli udawać gejów? Harry nie lubił odstawiać takich szopek z dziewczynami a co dopiero z chłopakami! Beznadzieja!
- Nie uwierzycie! – wykrzyknął Li. – Na fejsie macie swój własny fanclub! Już 10 tysięcy osób lubi tą stronkę! Nazywają was Hax albo Marry.
- Brr! – wzdrygnął się Louis. – Jak Blood Marry. To już lepiej Hax ale to znów kojarzy się z hakiem.
- Okeej więc macie jakiś pomysł jak nazwać ship Harry’ego i Maxa? – Payne spojrzał na kumpli wyczekująco. Już Styles miał powiedzieć coś niegrzecznego ale wtrącił Zayn:
- Może Marx? Albo Harx?
Wtedy Hazz tupnął nogą i krzyknął:
- Nie. Jesteśmy. Razem! Jasne? To był tylko kiss cam! Nic poważnego. Jesteśmy tylko kumplami. Nie róbcie z nas gejów!
Louis poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Nic poważnego? Ach, gdyby Max to słyszał. Lepiej traktuj go poważnie bo będziesz miał do czynienia ze mną! I moimi mięśniami.
Mówiąc to odkrył rękaw koszuli i napiął je z dumą. Harry wywrócił oczami.
- Wiecie co? Zooey chciała się ze mną przespać a ja odmówiłem. Teraz rozumiem, że to głupota! Powinienem jak każdy normalny chłopak pchać jej się do łóżka. Nie martwcie się! Nadrobię to i udowodnię wam, że jestem hetero! – powiedział dumnie i wyszedł z kuchni w celu zadzwonienia do modelki umówienia się z nią na spotkanie. Czwórka One direction została sama w pomieszczeniu. Miny mieli raczej zniesmaczone.
- Słyszeliście? – zapytał Louis. – I jeszcze chwali się tym, że zamierza zdradzić Maxa. Nie wiedziałem, że taki dupek z niego.
- Lou? Ty poważnie? – Zayn roześmiał się. – Oni nie są razem. To był tylko kiss cam. A teraz biedny Harry przeżyje swój pierwszy seks pod presją otoczenia.
- Kiedyś i tak by musiał to zrobić. – powiedział Lou. – A ja mu wyświadczyłem tylko przysługę.
- A jak on naprawdę romansuje z Maxem? – zaczął się zastanawiać Niall. – Widzieliście ich pocałunek? Wydawał się być pełen hm… nie miłości ale namiętności.
- Zrób jeszcze z nich wyuzdanych kochanków. – prychnął pod nosem Liam. – A właśnie! Louis! Jesteś mi potrzebny!
- Nie! – chłopak zasłonił twarz rękoma. – Nie będę twoim wyuzdanym kochankiem!
Payne popukał go w czoło.
- Nie o to mi chodziło młocie. Musisz mi pomóc udekorować salę na przyjęcie urodzinowe kolegi. Ty się znasz na tym najlepiej. Masz szalone pomysły. To jak? Jedziemy?
- Jasne. W końcu jestem królem w tych sprawach c’nie? – puścił mu oczko i poszedł się szykować. Liam wtedy odetchnął z ulgą, ze tak szybko się zgodził. Bał się, ze będzie musiał go przekonywać w nieskończoność…
                                                                                  ***
Gdy Harry szedł ulicą aby się spotkać z Zooey prawie na każdej gazecie widział zdjęcie swoje i Maxa! To było co najmniej poniżające. Miał za złe kumplowi, że pocałował go na meczu koszykówki. Ach, gdyby wiedział, że to zrobi to odskoczyłby ale nie miał pojęcia, że kujon posunąłby się do czegoś takiego! Przecież zawsze był spokojny i nie lubił być w centrum uwagi. Nie rozumiał skąd ta zmiana? To naprawdę byłoby pod jego wpływem? Aż tak na niego działa? Ale zawsze tak było czy tylko ostatnio?
Hazz zapukał do drzwi mieszkania brunetki i odczekał kilka sekund nim mu otworzyła. Stała przed nim w szlafroku z mokrymi włosami. Najwyraźniej nie dawno brała prysznic. Uśmiechnęła się lekko na jego widok. Brakowało jej Harry’ego. Nawet nie miała pojęcia jak bardzo. Martwiła ją tylko jedna rzecz… tak, tak też widziała te zdjęcia w gazetach. One obiegły praktycznie cały Londyn. Już każdy miał ich za parę i oszaleli na ich punkcie.
- Cześć. Przyszedłem nie w porę? – zapytał nieśmiało. Zoe potrzasnęła głową.
- Nie, nie. Po prostu jak zwykle jestem w proszku. Wejdź. – powiedziała wpuszczając go do środka. – Rozgość się. Zrobić ci coś do picia?
- Nie trzeba.
- Ale gdyby jednak zaschło ci w gardle to powiedz albo nalej sobie soku. Powinien gdzieś być. Przynajmniej tak mi się wydaje. – roześmiała się. – Rzadko bywam w moim domu  i nie pamiętam nawet co gdzie jest.
- Rozumiem. – kiwnął głową. – To jak będziesz gotowa to zostaniemy tutaj czy gdzieś pójdziemy?
- A jak wolisz? – uśmiechnęła się lekko w jego stronę i nieco zbliżyła. Harry wzruszył ramionami. Szczerze to wolał aby aż tak jasno nie dawała mu do zrozumienia o co jej chodzi ale w końcu po co się z nią spotkał?
- Wolę … ee … myślę, że wolę tu zostać. – odpowiedział nie pewnie na co uśmiech dziewczyny się poszerzył i dotknęła jego ramię.
- Myślę, że ja także wolę tu zostać. A więc pozwól teraz, że pójdę wysuszyć włosy i się ubrać. – Zooey skierowała się w stronę łazienki. – Tylko mi  nie ucieknij. – poinformowała go wesoło na co Styles odparł:
- Nie mam zamiaru.
Uspokojona dziewczyna zniknęła  za drzwiami pomieszczenia.
                                                                                  ***

Liam i Louis po krótkiej jeździe samochodem wysiedli z niego i skierowali się w stronę dużego zamku. Tomlinson zmarszczył brwi. Hm, jakby kiedyś tu był? Pierwszy raz dotknęło go deja vu. Dziwne uczucie. Weszli po długich schodach i Li otworzył drzwi przepuszczając Louisa. Gdy ten wszedł do środka ujrzał przeogromną salę. To jeszcze bardziej mu uświadomiło, że kiedyś tu był. Na pewno. Nie wiedział tylko z jakiej okazji. Może jakaś gala? Naprawdę nie pamiętał.
- Za mną. – powiedział jego przyjaciel.
- A nie mieliśmy dekorować Sali na urodziny? – zdziwił się. Liam przystanął lekko zbity z tropu.
- Ale no wiesz… - zaczął. – Dekoracje są na górze.
- No chyba, że tak.
Payne odetchnął z ulgą. Louis czasami był tak dziecinnie naiwny. Mógłby wmówić mu wszystko! Co tylko by zechciał! Wierzył mu niczym jedynemu bratu, którego nie miał ale mniejsza o to. Gdy skończyli wchodzić po kolejnych męczących schodach Liam poprowadził go w stronę dużego balkonu, który znajdował się za szklanymi drzwiami. Chłopak je otworzył i powiedział:
- Ta da! Pamiętasz?
- Co mam pamiętać? – Lou zmarszczył brwi.
- Acha, czyli, że nie pamiętasz. – Payne spuścił głowę. Tommo rozejrzał się w okół. Balkon jak balkon nie różnił się niczym specjalnym prócz tego, ze znajdował się w wielkim zamku i barierkę miał zrobioną w stylu wiktoriańskim. Pod nim znajdowały się dzikie pnącze róż. Ładny ale nic więcej. Żadnych wspomnień nie miał.
- Nie! – Louis złapał się za usta.
- No! Wreszcie załapałeś! – krzyknął wesoło Liam.
- Chcesz mi wyznać miłość? Liam oszalałeś? To, że mój bff jest gejem nie znaczy, że ja też. Opanuj się trochę! Zaliczasz wszystko co popadnie i przypomniało ci się, ze nie bzyknąłeś jeszcze mnie! Brawo Li. – Louis zaczął klaskać w dłonie na co dostał w łeb od Payne.
- Nie ciołku. Ja też jestem hetero i nie chciałbym cię nawet pocałować. Dziwię się Harry’emu, że to zrobił. Musiał być naprawdę bardzo zalany! – krzyknął wściekły. Wtedy Tomlinson strzelił focha. Założył ręce na klatce piersiowej i zrobił obrażoną minę.
- Skoro tak to ja sobie stąd idę! Nie będę wysłuchiwać jak mnie obrażasz. – postanowił a Li zaczął panikować. Jeśli Louis sobie stąd pójdzie to cały plan diabli wzięli. Musiał go jakoś zatrzymać. Nie wiedział tylko jak? Nie znał się na tym. Harry by go pocałował i byłoby po sprawie ale Hazzy tu nie ma! Jest tylko on i nie wie co robić.
- Louis nie! – krzyknął łapiąc go za ramię. – Nie możesz tego zrobić.
- Dlaczego?
- Bo…bo… - zaczął się jąkać. – Bo tam są lasery! Jeden fałszywy ruch i po tobie. Wypali ci wnętrzności i będziesz umierał w męczarniach. Zobaczysz.
Lou roześmiał się tylko.
- Serio, twoje poczucie humoru jest czasem powalające.
- Chcesz ryzykować? Naprawdę chcesz? Wypalanie zacznie od żołądka i będzie się kierować przez całe jelita a wiesz, że jelita mają 5 metrów długości? Widzisz? To będzie naprawdę baaardzo długo trwało. I chcesz się tak poświęcać bo nie wierzyłeś przyjacielowi?
Tomlinson na moment zawahał się. A co jeśli Li mówi prawdę? Ale w sumie… jakoś tu przyszli i było wszystko w porządku więc dlaczego teraz miałoby pójść coś nie tak? Potrzasnął głową z uśmiechem. Payne jak zwykle przesadzał. Podniósł dłoń aby nacisnąć klamkę i wyjść z balkonu kiedy… poczuł, że nie może pchnąć! Zacięło się!
- A widzisz? To są drzwi ochronne. Kiedy na zewnątrz jest niebezpieczeństwo to one automatycznie się zacinają. – powiedział dumny, że coś takiego udało mu się wymyśleć. Louisa to najwyraźniej nie przekonało.
- Co ty pieprzysz? Zamek zardzewiał dlatego się zacięły. Musimy wezwać pomoc. Masz telefon? Bo akurat dzisiaj zapomniałem.
Li pokręcił jednak głową.
- Niestety. Ja też nie wziąłem. Cholera Lou i co teraz? Zginiemy tutaj? Wypali nam po kolei flaki? Te lasery są bardzo niebezpieczne! – chłopak zaczął chodzić w te i we w te zdenerwowany. Bał się tego co może nastąpić. Ale zaraz, zaraz… przecież sam wymyślił te lasery! I sam w nie uwierzył jak ostatni idiota! Ale chociaż był pewien, że byłby dobrym aktorem skoro siebie samego przekonał do tego.
- Jakie lasery? Tu nie ma żadnych laserów! – wykrzyknął Tommo mając dosyć jego histerii.  – Proponuje wyskoczenie przez balkon.
- Nie ma potrzebny… Lou ty nie znasz całej prawdy…
- Owszem znam całą prawdę o laserach. Poważnie. A teraz skacz a gdy będziesz na dole złapiesz mnie.
Liam zmarszczył brwi. Było naprawdę wysoko i mógłby sobie coś złamać gdyby wyskoczył. Wolał nie ryzykować.
- Dlaczego ja? To był twój pomysł!
- No właśnie! Ja wpadłem na ten genialny plan więc coś zrobiłem a ty? Stoisz tutaj  i nic nie robisz.
- Przecież ostrzegłem cię przed laserami! – oburzył się.
Louis wywrócił oczami. To będzie długi dzień a raczej noc bo zbliżała się nie ubłaganie…
                                                                       ***
Max musiał porozmawiać z Harry’m na temat tych zdjęć w gazetach. Wiedział, że to jego wina bo to on go pocałował i chciał wiedzieć czy loczek nie ma mu tego za złe. Zapukał do drzwi i po chwili otworzył mu Niall oczywiście z paczką popcornu. Wyszczerzył się na jego widok jak głupek.
- Siemasz Max! Szukasz pewnie swojego chłopaka, co?
- Tak. Wiesz gdzie może być?  - zapytał go. A zaraz potem zrozumiał co Niall powiedział: - Hej! To nie mój chłopak.
- Cokolwiek powiesz. – Horan puścił mu oczko i wrócił na kanapę. – A Harry’ego nie ma. Ale nie martw się. Nie jest zły o ten artykuł w gazecie. Myślę, że ma to gdzieś. 
- Och to świetnie. – Max odetchnął z ulgą. Bał się, ze Hazz obwiniał by go za zniszczenie mu reputacji. W końcu kto chciałby być posądzany o bycie gejem kiedy nie jest gejem tak naprawdę? Nikt. – A gdzie teraz jest?
- U Zooey. – odparł wpychając sobie jedzenie do buzi. Max kiwnął głową i zajął miejsce obok blondynka. Widać było jednak, ze ewidentnie nie jest zadowolony z tego powodu. Nialler to zauważył i uśmiechnął się pod nosem. – Coś nie tak?
- Nie, nie. Wszystko w porządku. – kujon starał się mówić spokojnym i opanowanym głosem ale nie bardzo mu to wychodziło. Emocje brały górę.
- Podobno chcę się z nią przespać. – powiedział nagle Horan aż Max podskoczył. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał? Harry i Zooey? Teraz to oni będą mieli fanclub i będą się nazywać Hoe? Nie! Nie chciał tego.
- Przespać?
- Taa. Wiesz jest prawiczkiem a nie chcę mu się już czekać na odpowiednią osobę i zamierza się puścić z pierwszą lepszą.
- Pierwszą lepszą? To oni nie byli kiedyś parą?
- Nawet się nie całowali to znaczy do nocy zanim wybraliście się na mecz. Zoe pocałowała Harry’ego i chciała iść z nim do łóżka ale on odmówił. A po tym jak ty go pocałowałeś coś się stało i teraz chce pójść na całość. Dobrze na niego działasz. – powiedział klepiąc go po ramieniu i z satysfakcją obserwował jak chłopak robi się czerwony na twarzy ze złości. Nic już jednak nie powiedział. Nie chciał dawać po sobie poznać, że mu to nie pasuje. Musiał udawać. Dotąd szło mu idealnie.
                                                                                  ***
Louis i Liam siedzieli już chyba na balkonie 20 minut. Przez ten czas Tommo dostał kompletnego świra! Zaczął się drzeć o pomoc. Takie zachowanie irytowało Liama, który wiedział, że tak to się na pewno nie skończy, ponieważ znał dalszą część planu ale to zdarzenie zdecydowanie go pokrzyżowało.
- Zamknij się. Nie umrzemy tutaj. – starał się go pocieszyć Payne, jednak zdawało się, że Lou kompletnie odleciał. Zaczął powtarzać, że będą musieli wyskoczyć z balkonu i ludzie wezmą ich za dwóch gejów, którzy chcieli popełnić samobójstwo.
Wtedy zobaczyli jak ktoś zbliża się do drzwi. Tomlinson pomyślał, że to morderca. Zaczął więc jeszcze bardziej panikować. Jakież było jego zdziwienie, gdy postać zbliżyła się na tyle aby mógł zobaczyć kto to i okazało się, że tym mordercą była Karen!
- Liam! Miało cię tu nie być. – powiedziała do niego.
- Niestety jestem zmuszony zostać. – odpowiedział. Dziewczyna posłała mu zaskoczone spojrzenie.
- Dlaczego?
- Drzwi się zatrzasnęły. – rzekł wskazując ruchem głowy na szklane drzwi balkonowe. Karen próbowała otworzyć je naciskając klamkę jednak nie dało rady! Wszystko na nic. Cały plan zwalony przez stary i zardzewiały zamek. Pomyślała, że zaraz się rozpłacze. Wszystko tak idealnie zaplanowała.
- Zadzwonię po ślusarza. – oznajmiła i wyciągnęła telefon z kieszeni. Podczas gdy Karen rozmawiała Louis zwrócił się do Liama:
- Skąd ona się tu wzięła?
- Naprawdę nie pamiętasz tego miejsca? – posłał mu zdziwione spojrzenie. Lou potrzasnął głową. – Okej a więc jak sobie przypomnisz to zrozumiesz.
„O co tu chodzi? To wszystko jest jakieś chore” – pomyślał zirytowany ale miał nadzieje, ze jak Karen przestanie rozmawiać przez komórkę to od niej dowie się czegoś więcej.
                                                                       ***

Max postanowił zostać w domu One direction i razem z Niallem i Zaynem, który do nich dołączył oglądali mecz w telewizji. Horan opychał się chipsami a Malik zawzięcie kibicował drąc się jak idiota, gdy jego drużyna strzeliła gola! Max tymczasem udawał, że ogląda a tak naprawdę cały czas myślał nad tym co robi Harry. A co jak właśnie całuje się z Zooey? Albo są już po seksie? Te myśli go przerażały. Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane?
- Goooool! – wydarł się mulat skacząc po kanapie.
- W sumie to cię podziwiam. Nawet nie gra Anglia a ty cieszysz się jak dziecko i kibicujesz Niemcom. – powiedział Nialler.
- Co? – Zayn usiadł z powrotem na swoim miejscu załamany. – To nie gra Anglia?
- Niemcy kontra Włochy. Serio Zayn, co ty miałeś z geografii?
Malik musiał szybko zmienić temat aby nie wyjść na idiotę przed kumplami.
- Max, o czym ty tak myślisz?
- O niczym. – odburknął wzruszając ramionami.
- O Harry’m. – powiedział Niall chichocząc pod nosem. Kujon pokazał mu język.
- Nie prawda!
- Prawda! Kochasz go! – krzyknął blondyn wskazując na niego palcem jak gdyby zrobił coś złego. – Bądź mężczyzną i przyznaj się.
Max zamilkł na kilka minut. Powiedzieć im? A co jeśli wygadają wszystko Harry’emu? To logiczne, że on nic do niego nie czuje i byłby przerażony. Już raz była taka sytuacja, że Hazz myślał iż Max się w nim kocha i odsunął się od niego. Nie chciał stracić przez to przyjaciela. Był dla niego ważny. Nawet gdyby miał chodzić z tą całą Zooey i nigdy się nie dowiedzieć o jego uczuciach.
- To serio nic. Przejdzie mi. – rzekł chłopak spuszczając głowę. Niall i Zayn spojrzeli na niego zdumieni z rozdziawioną buzią. Takiej odpowiedzi na pewno się nie spodziewali. Żartowali sobie tylko z niego. Nie wiedzieli, że on naprawdę coś do niego…czuje. Co prawda Horan trochę się domyślał ale co innego domysły a co innego mieć 100 procentową pewność.
- Czyli, że kochasz go? – wykrztusił w końcu Malik. – On o tym wie?
- Oczywiście, że nie! Masz mnie za idiotę? – obruszył się. – I nigdy nie powinien się o tym dowiedzieć więc trzymajcie język za zębami, jasne?
- Ale… ale jak to się stało? Od kiedy? – spytał Horan totalnie zszokowany.
- Właściwie sam nie wiem. Na początku myślałem, że mi się wydaje ale potem okazało się, że to coś więcej. Szczególnie po tym jak razem pilnowaliśmy mojego kuzyna. Był opiekuńczy i taki uroczy a potem został i zrobiliśmy razem kolacje i obejrzeliśmy film i …
- Dobra, dobra. – przerwał mu Zayn. – Dziwi mnie to, ponieważ mówiłeś, że jesteś w kimś zauroczony ale to nie Harry i kiedyś i tak to ci przejdzie.
- I nie połapaliście się?! – Max spojrzał na nich z miną typu „Serio?” – Oczywiście, że to Harry. To od początku był Harry. Ale kiedy zobaczyłem jak zareagował kiedy myślał, ze się w nim kocham to zdałem sobie sprawę, że muszę to odkręcić. Miałem nadzieje, że sam się domyśli ale nie takiej reakcji się spodziewałem. Rozumiecie mnie? On nigdy tego nie odwzajemni i muszę się z tym pogodzić. Jestem chłopakiem i on też. Harry Styles nie może okazać się gejem.
- Całował się 4 razy z Louisem. – przypomniał mu Niall. – Jest bardziej gejowski niż ci się wydaje.
- Ale nie na tyle aby stworzyć przyszłość z chłopakiem. Nie chce aby mnie rzucił po miesiącu czy dwóch.
- Ciężka sprawa. – skomentował blondyn z ciężkim westchnieniem. – Tyle masz dobrze, że Louis was shippuje bo zwykle nie popiera związków Harry’ego. Ale ciebie jakimś dziwnym cudem lubi.
- Jesteś fajniejszy niż ci się zdaje. – powiedział Zayn. – Kogo na wszystkie przyjęcia i gale zabiera zawsze Harry?
- No…mnie. – odpowiedział nie pewnie Max.
- No właśnie! I nie przejmował się nigdy, że Louis wyzywał go od gejów. Ty byłeś dla niego najważniejszy nie jakaś Zooey. Myślę, że Harry kiedyś to zrozumie.
- Może… - kujon wzruszył ramionami. Absolutnie nie było na to szans zważywszy na to, że teraz Harry na pewno spędza miło czas z Zoe… w łóżku.
                                                                       ***
- O co tu chodzi? – Louis zadał to pytanie gdy Karen skończyła rozmawiać przez telefon i podeszła do nich. – Dlaczego Liam zabrał mnie na ten balkon i co on ma za znaczenie?
Dziewczyna spojrzała na niego ze smutkiem a jednocześnie rozczarowaniem w oczach.
- Naprawdę nie pamiętasz? – zapytała cicho.
- Nie! Kurwa nie! Wyobraź sobie, że nie pamiętam! A chce poznać prawdę i dowiedzieć się o co tu chodzi!
- Domyśl się. – powiedziała zaplatając ręce w koszyczek. Louis pomyślał, że wyjdzie z siebie! Miał się domyśleć? I co jeszcze? Może opowiedzieć całą historie tego balkonu? Kto go stworzył, kiedy i gdzie? Modlił się w myślach aby ślusarz już przyszedł. Chciał stąd wyjść i powiedzieć, że ma ich wszystkich gdzieś. Nie chcą mu powiedzieć to nie!
- Karen, naprawdę nie mam pojęcia. Nie możesz mi po prostu powiedzieć? – starał się być spokojny chodź słabo mu to wychodziło.
- Nie. – odpowiedziała stanowczo. Louis ciężko westchnął. Zrozumiał, że chcąc nie chcąc aby to wszystko zrozumieć będzie sobie musiał przypomnieć co tutaj się wydarzyło. Zamknął oczy i starał się pomyśleć. Balkon, pnącze, szklane drzwi… sala… Nagle coś mu zaczęło świtać. Jakaś myśl przeszła mu przez głowę a potem przeistoczyła się w obraz.
- Też cie kocham. – Odpowiedział z uśmiechem, Louis. – Tylko błagam, wole określenie przystojniaka.
- Na to określenie będziesz musiał zapracować. Nie tylko ładna buźka czyni cię ładnym.
- Ekhem, Karen ja właśnie coś wyznałem. – Rzekł Louis, widocznie zdziwiony jej reakcją.
- Ja też, gdybyś nie zauważył.
- Możesz to powtórzyć? – Spytał patrząc na nią z uśmiechem.
- A ty? … Hm?
- Dziewczyny mają pierwszeństwo. – Louis najwyraźniej nie dawał za wygraną.
- To dziwne ponieważ myślałam że najpierw ci sławni a potem zwykli ludzie …
- Dobra, kocham cię, jasne? Nie mogę bez ciebie dłużej żyć! Zawsze byłaś dla mnie tylko wkurzającą laską z klasy z czasem wkurzanie ciebie zaczęło mi się podobać. A potem … zdałem sobie sprawę że muszę codziennie cię widzieć i słyszeć twój głos bo inaczej wariuję.
Louis wtedy zdał sobie sprawę, że to był ten balkon! To tutaj się wszystko zaczęło. Nie mógł uwierzyć, że  o tym zapomniał! Czuł się jak ostatni kretyn na świecie. Karen ona przez cały czas pamiętała a on? Ale w takim razie dlaczego go tutaj ściągnęła? Nadal go dręczyło to pytanie mimo, że poznał część prawdy.
- To tutaj powiedziałem, że cię kocham. – powiedział cicho.
- Brawo! – Karen klasnęła w dłonie. – Nareszcie sobie przypomniałeś. Miło, że tyle dla ciebie znaczyłam, że przez te wszystkie miesiące zapamiętałeś to.
- Karen, przepraszam. To nie tak, że cię nie kocham. Przecież wiesz jaka jest prawda, racja? To ty mnie nie chcesz… tylko nie rozumiem dlaczego się tu znaleźliśmy. – rzekł siadając na podłożu i opierając się o drzwi. Po drugiej stronie Karen zrobiła to samo. Liam tymczasem opierał się o barierkę i uważnie ich słuchał.
- Nadal nie rozumiesz? Lou, serio? – uśmiechnęła się lekko. – Wiesz, przez całe życie nienawidziłam chłopaków takich jak ty. Myślałam, że łamią tylko dziewczynom serce. Stało się inaczej. To ja takiemu chłopakowi jak ty złamałam serce i wciąż nie mogę sobie tego wybaczyć. Dziękuje, że ty tak szybko  o tym zapomniałeś ale ja nie. Wciąż mam przed oczami twój smutek gdy powiedziałam ci prawdę. Nie mogłam się z tym pogodzić i musiałam nad sobą popracować.
- Popracować? – zapytał zdziwiony.
- Tak. – przytaknęła kiwając głową. – Kiedyś Nathan mnie bardzo zranił i nieświadomie chciałam to samo zrobić tobie. Myślałam, że i tak się tym nie przejmiesz. Dopiero gdy to zrobiłam zdałam sobie sprawę jak bardzo to cię zraniło i nie chciałam zrobić tego nigdy więcej, dlatego cię odpychałam.
- Raniło mnie gdy byłaś z Jimem…
- To naprawdę nie było nic poważnego. Nie tak jak z tobą.
Louisowi poprawił się humor. „Nie tak jak z tobą” Czyli, że Karen traktowała ich związek poważnie? Świetnie! Cały czas zadawał sobie to pytanie. Ulżyło mu gdy poznał odpowiedź. Nie zadawał go jej, ponieważ bał się innej odpowiedzi.
- Ja też traktowałem cię poważnie ale czasem zachowywałem się jak dziecko. Wpadałem w kłopoty i myślałem, że dlatego mnie nie chcesz.
- Nie, to naprawdę nie było tak. – powiedziała biorąc głęboki oddech. – Teraz wiesz dlaczego. I ostatnio gdy o tym myślałam to doszłam do wniosku, że tęsknie za czasami kiedy byliśmy razem, tęsknie za tobą. Wiesz, to miał być plan, że Liam cię tu przyprowadzi a potem sobie pójdzie a ty zdasz sobie sprawę co to za miejsce i sam dojdziesz do wniosku dlaczego cię tu ściągnęłam. Los jednak pokrzyżował mi plany.
Lou uśmiechnął się pod nosem.
- A dlaczego mnie tu ściągnęłaś?
- Mówiłam! Bo tęsknie za tobą.
- To nie wystarczająca odpowiedź. – droczył się z nią dalej. Karen ciężko westchnęła. Louis czasem był taki irytujący! Nie chciała pierwsza się przyznawać. Gdy wyznawali sobie tu miłość za pierwszym razem to Lou pękł i powiedział co czuje. Nie chciała teraz być pierwsza. A co jeśli Louis ją odrzuci? Nie wiedziała czego się spodziewać.
- Chciałabym być tam z tobą… - zaczęła dziewczyna.
- I co by to zmieniło? – zdziwił się.
- Wiesz, mogłabym cię pocałować. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. – Ale nie mogę przez te cholerne drzwi! A ślusarz się spóźnia.
Do Louisa najpierw nie dotarło co Karen przed chwilą powiedziała! „Pocałować” Ona chciała pocałować jego! Nie wierzył w to co słyszy. Tyle na to czekał i w końcu dziewczyna, którą kocha mówi mu takie coś. Cieszył się w środku jak małe dziecko.
- Wiesz… - dotknął palcami szklanych drzwi. – Ja też bym cię pocałował.
Karen uśmiechnęła się lekko. To była cudowna chwila. Chciała ją zatrzymać na zawsze. Jeszcze nigdy nie rozmawiali ze sobą tak szczerze. Louis tymczasem spojrzał na Liama, który miał łzy w oczach! Rękawem przetarł zaczerwienione oczy.
- Liam? Ty ryczysz? – zapytał wesoło.
- Bo… bo… - chlipał. – Bo to takie piękne! Wreszcie możecie być razem i się pocałować ale nie możecie przez te głupie drzwi!
Lou roześmiał się i miał coś powiedzieć ale zobaczyli czyiś samochód. Najprawdopodobniej to był wcześniej wzywany ślusarz. Ucieszył się, że w końcu zostanie stąd wypuszczony. Już się nie mógł doczekać aż będzie mógł dotknąć Karen. Tak długo na to czekał, marzył o tym!
                                                                       ***
Po godzinie pracy ślusarza Louis i Liam wreszcie byli wolni! Zaczęli cieszyć się jak małe dzieci, ponieważ trzy godziny w zamknięciu totalnie ich wykończyły. Marzyli aby iść do domu i wziąć prysznic ale Louis miał jeszcze coś do załatwienia, na co czekał od dawna.
- To ja was może zostawię. – powiedział Payne szybko ulatniając się. Louis pomachał mu a Karen patrzyła się na chłopaka z uśmiechem. Potem przeniosła wzrok na Tomlinsona, który wydawał się być zestresowany.
- Teraz możesz to zrobić. – rzekł Lou chichocząc.
- Co takiego? – Karen udawała, że nie wie o co mu chodzi.
- Pocałować mnie. – roześmiał się.
- Pan całuśny chce całusa, tak?
Tommo pokazał jej język i zrobił obrażoną minę.
- Zawsze wszystko psujesz.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i przyciągnęła Lou za kołnierz koszuli do siebie składając na jego ustach lekki pocałunek, który chłopak zaczął pogłębiać. Złapał ją w pasie a ona dotknęła jego ramion. Trwali tak w tym stanie przez kilka sekund delektując się smakiem swoich ust, szczęśliwi, że w końcu do tego doszło i będą mogli być razem w każdym znaczeniu.
- Karen?
- Hmm?
- Wiesz jak cię kocham, prawda?
Dziewczyna kiwnęła głową ze śmiechem.
- A ty wiesz jak ja cię kocham, prawda?
- No teraz wiem. – odpowiedział na co Karen z rozbawioną miną przyciągnęła go ponownie do siebie i pocałowała. Po chwili przerwała pocałunek i spojrzała mu głęboko w oczy: - Lou, wiesz, że chcę z tobą być ale mam jeden warunek…
Chłopak zmarszczył brwi.
- Jaki?
- To będzie próba. Jeżeli za 4 miesiące będziemy chcieć tego samego spotkamy się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonej godzinie. I jeśli chodź jedno z nas nie przyjdzie to rozstaniemy się na zawsze.
- Zgoda. – Louis kiwnął głową. – Ja mogę ci już teraz zakomunikować, że na pewno przyjdę.
- Wszystko się może zmienić przez ten czas. Proponuje aby to było w dniu ślubu twojej matki. W tym miejscu. Co ty na to?
- Zgadzam się. – rzekł.
To tutaj wyznali sobie miłość dwa razy. Ale czy będzie trzeci raz?
W końcu jak to mawiają: do trzech razy sztuka!
                                                                       KONIEC
Macie swój happy end! To znaczy czy to będzie happy end to jeszcze się okaże ale na razie możecie się nacieszyć ich szczęściem haha.
Wiem, że dłuuugo na to czekaliście a ja nie chciałam już przedłużać bo to za długo trwało. Chciałam aby jeszcze pobyli razem zanim skończę to opowiadanie.
Jak myślicie w końcu Harry przespał się z Zooey? Bo to co się u nich stanie/stało nieco was zaskoczy ;). Mam nadzieje, że pozytywnie.
Jako, że w końcu spełniłam wasze prośby to może:
 9 – 10 komentarzy next!!
Paa <3 font="">

12 komentarzy:

  1. Kolejny rozdział, który mi się P.O.D.O.B.A;D
    Poryczałam się jak Karen rozmawiała z Lou
    To takie słodkieee<3
    W końcu są razem, czekałam na to wieki:D
    Bardzo ci dziękuję za to!!
    Pozdrawiam!!!
    Życzę weny i czekam na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAA!!!!
    Boże, jaka jestem szczęśliwa !!!
    Serio ! Doczekałam się i chyba z tego wszystkiego nie pójdę spać.
    Ale mnie zdenerwowałaś tym ,że nie wiesz czy to się tak skończy. Ja myślę ,że ty wiesz ! I tak się boję ,że nie będą na końcu razem... W ogóle nie chce myśleć o tym ,że to się kiedyś skończy. Chlip, chlip.... Harry i Max . Ciekawe co z nimi będzie ;) i z Zooey. Ja już myślałam ,że Louis zeskocxzy z tego balkonu , ale nie. Nie ryzykował tyłka. Sama bym nie ryzykowała. dziwne jest to ,że mnie denerwują takie historię a ta po prostu ... Codziennie sprawdzam ,czy jest coś nowego. I co z tą Jul ! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaa Moje kochane Laren w końcu razem !!!! Booooże jaka ja jestem szczęśliwa tak strasznie się ciesze jejku na pewno wytrwają te 4 miesiące próby jestem pewna :D <33333 Strasznie żal mi Maxa biedny lubię go ale znowu gdyby Harry zostawił Zooey było by mi żal Zooey bo w końcu kogoś chyba serio pokochała ale on wybiera swojego przyjaciela ... Cóż w każdym razie mam nadzieję, ze Harry będzie w końcu w szczęśliwym związku. Dołączam się do komentarza powyżej co tam u Jul ?
    Życzę duuużo weny i czekam na next :*****

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!! Nareszcie Laren! :D Jezu, ile ja na to czekałam :D a jaka happy jestem :D dawaj szybko nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie! Znowu sprawilas ze sie poryczalam! Hahah. LAREN <3<3<3<3<3 JAKIE TO SŁODKIE AAAAWW TERAZ DO SZCZESIA POTRZEBNY MI JEST TYLKO HAPPY END HAXA! Czekam na kolejny!
    @gosiab97

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaaaaaak w końcu się doczekałam, Lou i Karen znów są razem, strasznie się cieszę, jak czytałam to się wzruszyłam i wgl. świetny rozdział :), juz nie mogę się doczekać następnego :).

    OdpowiedzUsuń
  7. boski, wspaniały, normalnie defrgtjuy76ktrhsdvc życzę weny na nexta wspaniale że Laren wróciło ciekawa jestem co z Haxem ;D pozdrawiam @Hazzerka

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest już 11 komentarzy kiedy next :D ?

    OdpowiedzUsuń