czwartek, 6 marca 2014

One direction 5 odcinek 109

Dwa dni po premierze pierwszego odcinka swojego serialu Louis myślał, że będzie zasypywany wiadomościami na temat tego jak wspaniałe jest jego reality show i chcą następny odcinek. Owszem były wiadomości ale raczej typu: dlaczego najwięcej go tam jest. A gdzie reszta? Czy to koniec one direction i robi karierę solo?
Nie tego się spodziewał i nie tego chciał. Miał nadzieje, że chociaż wyniki oglądalności są zadowalające. Niestety. Jerry nie miał dla niego dobrych wieści.
- Jak to kurwa nie są zadowalające?! – wykrzyknął Louis wstając z kanapy.
- A mówiłem skocz na bungee! To ty wolałeś stchórzyć. – zarzucił mu.
- Cholera. Wiedziałem, że czałoby pokazać goły tyłek. Ludzie zawsze lecą na tyłki! – usiadł ponownie na kanapie tym razem załamany a nie oburzony.
- Albo skoczyć na bungee. – przypomniał mu Jerry, który najwyraźniej nie mógł o tym zapomnieć.
- Daj już spokój z tym bungee.  – odpowiedział chowając twarz w dłoniach. - Czyli mam rozumieć, że moje show to totalna klapa? – zapytał chodź był pewien odpowiedzi. Reżyser kiwnął głową.
- Niestety tak.
- Jak to się mogło nie sprzedać? Jestem przystojny, seksowny, mam zgrabny tyłek, szczupłe nogi, zniewalającą grzywkę, charyzmę, poczucie humoru a ludzie… och! Oni się nie znają. Nie wiedzą co to prawdziwa sztuka.
- Tak Lou. W zupełności się z tobą, skarbie zgadzam ale jesteśmy niestety zmuszeni anulować twoje reality show.
- Po jednym odcinku?! – oburzył się. – Dajcie mi jeszcze jedną szansę. Obiecuje poprawę. – zapewnił go.
- Niestety. To decyzja podjęta przez zarząd. Przykro mi. – Jerry dotknął jego ramienia i z ciężkim westchnieniem skierował się w stronę wyjścia. To było okropne! Nie dosz, ze każdy chwalił Karen za to, że skoczył na bungee (w Internecie roiło się od gratulacji na temat tego jaka jest dzielna i jak ją kochają) to jeszcze coś na czym mu zależało okazało się kompletną klapą! Nie umiał sobie z tym poradzić. Czuł, że nie ma żadnego celu w życiu. Wtedy ktoś wszedł do ich domu. Pomyślał, że to reżyser mówiąc, że żartował i jego reality show okazało się sukcesem. Niestety albo i stety to była Karen.
- Tak mi przykro! – powiedziała od progu. Lou zmarszczył brwi. Nie bardzo wiedział o co jej chodzi?
- W jakiej sprawie?
- W sprawie tego reality show! Czytałam w Internecie, że jesteś totalnie załamany i płaczesz w poduszkę. – powiedziała podchodząc do niego bliżej po czym usiadła obok niego na kanapie.
- I wierzysz plotkarskim stronką? Wolne żarty. Czuje się świetnie. – przyznał jednak dziewczyna nie chciała mu uwierzyć. Dotknęła jego ramienia w celu dodania mu otuchy. – Dobra jest beznadziejnie. – przyznał w końcu. Tak to była prawda. Był kompletnie załamany i nie chciało mu się nawet żyć. – Kolejna rzecz, która mi nie wyszła ale jak widzisz nie ryczę w poduszkę.
- Ależ popłacz sobie. – zachęcała go Karen. – Każdemu płacz dobrze robi. Taka natura ludzka. Nie będę miała nic przeciwko. Możesz nawet wysmarkać mi się w rękaw jeśli chcesz.
Louis spojrzał na nią z miną: WTF?
- Dzięki Kar za chęci ale jednak nie posmarkam ci rękawów chodź wiem, że to byłby dla ciebie zaszczyt posiadać gluty takiej gwiazdy jak ja na rękawie.
Brunetka wywróciła oczami. Louis nigdy nie pozwalał sobie na chwilę smutku. Zawsze starał się rozładować napięcie żartami. Niestety nie zawsze mu to wychodziło. Czasem po prostu był irytujący.
- Chciałam ci na pocieszenie powiedzieć, że usunęłam twittera.
- Serio? – zapytał zaskoczony. – Przecież miałaś tam tyle fanów…każdy cię uwielbiał. Dlaczego to zrobiłaś?
- Nie dla ciebie. – zaznaczyła szybko. – Po prostu od zawsze uważałam, że to głupi wynalazek i nie chcę go mieć bo inni mają. Lubię się wyróżniać. – dodała z szerokim uśmiechem, który Louis odwzajemnił. To akurat była prawda. Taka była Karen. Miała swój styl i nie podążała ślepo za modą. Miała swoje przekonania i starała się ich trzymać. To w niej podziwiał ale… dlaczego jej tego nie powiedział? Proste. I tak to by nic nie zmieniło. Ona nie chce go jako swojego chłopaka a on musi się z tym pogodzić. Nie może do niej wzdychać przez całe życie, prawda? Kiedyś trzeba się pogodzić z rozstaniem. Ale może jeszcze nie teraz? Nie był na to gotowy. Nie, zdecydowanie nie. Wtedy rozdzwonił się telefon Karen. Odebrała nie patrząc kto dzwoni.
- Halo? 
- Karen? Witaj! – powiedziała radośnie Christina. – Słuchaj mam do ciebie prośbę. Mogłabyś do mnie wpaść?
- Tak, tak. Myślę, że znajdę czas. – zapewniła ją.
- Wspaniale. To czekam. – odpowiedziała rozłączając się. Dziewczyna była zdziwiona faktem, że matka jej byłego do niej dzwoni i jeszcze ma do niej jakąś „prośbę”.
- Kto to był? – zapytał Lou.
- Twoja mama. Ma do mnie jakąś prośbę. Wiesz może o co chodzi?
- Domyślam się. – odpowiedział tajemniczo. To sprawiło, ze Karen jeszcze bardziej chciała wiedzieć co Christina od niej chce…
                                                                                  ***
Harry jak zwykle niedzielne popołudnie spędzał na kanapie oglądając „dwóch i pół”. Zwykle Zayn oglądał ten serial ale on przeniósł się na „Jeden gniewny Charlie” gdyż stwierdził, że bez Charliego Sheena „dwóch i pół” to nie to samo a Aschton nie jest w swojej roli tak dobry jak tamten. Na szczęście Stylesowi to zupełnie nie przeszkadzało. I tego i tego aktora lubił.
- Błagam! Hazz! Co to za szmira? – zapytał Malik wchodząc do salonu i pisząc coś na telefonie.
- Przypominam ci, że do nie dawna oglądałeś tą szmirę i byłeś zachwycony.
- Ale potem wyrzucili Charliego i to już nie to samo.
- Aschton też jest dobry.
- Aschton nie jest tak sarkastyczny jak Charlie. Nie ma w sobie tego „czegoś”.
- Ty też i ludzie cię kochają. – odpowiedział Harry i ugryzł się w język. Może za mocno mu pocisnął? Na szczęście Zay pokazał mu tylko środkowy palec i na tym się skończyło. No może nie zupełnie bo usłyszeli piosenkę: „I’m sexy and I know it”.
- Co to? – mulat zmarszczył brwi.
- Mój dzwonek. – odparł wstając z kanapy i idąc w stronę komody na której znajdowała się komórka.
- Błagam! Po Louis’ie to bym się tego nawet spodziewał ale po tobie? Myślałem, że twój dzwonek to coś w stylu Celine Dione My heart will go on.
- Bo co? Bo lubię od czasu do czasu pooglądać titanica? – powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Od czasu do czasu nazywasz prawie co miesiąc?
Teraz Harry pokazał mu środkowy palec i już miał odebrać gdy spojrzał na wyświetlacz na którym pisało „Zooey”. Długo się zastanawiał co powinien zrobić aż w końcu telefon przestał dzwonić. Zayn zmarszczył brwi. To nie było możliwe, żeby Hazz nie zdążył odebrać. Może po prostu nie chciał? Ale w takim razie dlaczego? Styles jak gdyby nigdy nic wrócił na kanapę. Ale po chwili znów rozdzwoniła się jego komórka.
- Nie odbierzesz? – zapytał Zayn.
- Nie. – odparł stanowczo.
- Dlaczego?
- Bo dzwoni Zoe.
- Od kiedy zachowujesz się jak cham?
- Od kiedy poznałem ciebie.
Malik wywrócił oczami. Kiedy Harry chciał potrafił być niesamowicie wkurzający i bezczelny. Ale z reguły był miły. Przynajmniej się starał. Musiał być nie źle cięty na modelkę albo… chodziło  o coś innego. Zay jednak nie wiedział o co.
- Ja też kiedyś ją olewałem i uwierz mi. To nie skończyło się dobrze. Więc dam ci radę: odbierz.
Styles posłał mu złowrogie spojrzenie i ciężko westchnął. Prawda była taka, że nie był pewien uczuć do Zoe a nie chciał jej robić złudnych nadziei dlatego chciał się przekonać czy naprawdę mu na niej zależy. Bał się, że kiedy się spotkają dziewczyna będzie oczekiwała wyjaśnień a on na to nie jest gotowy. Nie będzie wiedział co ma jej powiedzieć? Dlatego stwierdził, że lepiej będzie ją olewać. Jakby jej tak bardzo zależało to przyszłaby do ich domu. Wie gdzie mieszkają więc bez problemu by trafiła.
- Nie mogę. To zbyt skomplikowane.
- O nie! – mulat złapał się za usta. – Louis miał rację! Ty coś czujesz do Maxa!
Harry popukał się w czoło.
- Naprawdę jestem taki gejowski?
- No wiesz… płaczesz na titanicu, pamiętniku kiedyś miałeś różową marynarkę, świetnie gotujesz, całowałeś się trzy razy z Louisem, udawałeś mojego chłopaka… tak zdecydowanie jesteś gejowski.
- To wielka szkoda bo nie jestem gejem! – powiedział Harry wstając wściekły  z kanapy. – I udowodnię ci to! Zadzwonię teraz do Zooey i umówimy się! A potem może będziemy uprawiać ostry i dziki seks!
- Ostry i dziki seks z prawiczkiem. Taa zazdroszczę Zoe. – mruknął pod nosem z kpiną.
                                                                      ***
Karen przyszła do Christiny cały czas się zastanawiając czego może od niej chcieć? A może będzie ją przekonywać, żeby wróciła do Louisa? Ale Karen i tak to chciała zrobić tylko nie wiedziała jak powiedzieć o tym chłopakowi. Cały czas czekała na dobrą okazję, która niestety się nie pojawiała. Teraz Lou jest załamany swoim reality show i nie chciała jeszcze bardziej komplikować mu życia. Po drugim dzwonku kobieta otworzyła. Już od progu uśmiechała się jak idiotka.
- Witaj Karen! – powiedziała  radośnie wpuszczając ją do środka. – Pewnie się zastanawiasz po co do ciebie dzwoniłam?
- Szczerze mówiąc to tak. – przyznała.
- Otóż mam do ciebie prośbę ale może usiądźmy. – rzekła i obie poszły do salonu spoczywając na kanapie. – Wiesz kochanie, że nie długo biorę ślub, prawda?
- No tak. – odpowiedziała.
- Dobrze a więc w związku z tym chciałam cię zapytać czy zostałabyś moją druhną?
Karen przez moment siedziała nie odzywając się. Christina miała tyle przyjaciółek! Dlaczego poprosiła o to akurat ją? Czyżby naprawdę ją tak bardzo lubiła? Dziewczyna myślała zawsze, że trochę udaje ale wychodzi na to, że przyjaźń z jej strony była prawdziwa.
- Woow. To byłby dla mnie zaszczyt. – powiedziała z szerokim uśmiechem.
- Wspaniale! – wykrzyknęła wesoło. – Wiedziałam, że się zgodzisz. Ślub za parę miesięcy i trzeba zrobić tyle rzeczy! Pomożesz mi w tym.
Wtedy Karen ciężko westchnęła. No tak! Obowiązkiem druhny jest dopilnowanie aby wszystko poszło zgodnie z planem! Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała? Nie chciała organizować całego ślubu!
- Ja przepraszam ale chyba nie dam rady…
- Ależ nie będziesz sama! Sean musi wybrać drużbę. On ci ze wszystkim pomoże.
- Kto to będzie? – dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Na pewno ktoś z One direction. Sean jeszcze nie wie kogo wybrać. Ale jak tylko się zdecyduje to na pewno do ciebie zadzwoni.
Szczerze to Karen wolałaby Zayana albo Harry’ego bo oni są najbardziej odpowiedzialni z tej piątki ale znając jej szczęście pewnie trafi na Nialla, który będzie bardziej zajmował się jedzeniem niż pomaganiem jej.
                                                                                  ***
Wieczorem Sean przyszedł do domu One direction. Lubił ich wszystkich tak samo i nie potrafił zdecydować kto zostanie jego drużbą. Pomyślał więc, że niech wybiorą sobie sami. Tej osobie, której najbardziej zależy zrobi wszystko, żeby zostać drużbą i niczyjich uczuć nie urazi. Był ich menadżerem i nie mógł sobie pozwolić aby 4 chłopaków z zespołu go nie lubiło.
- Siema biczys. – zawył od progu wchodząc do mieszkania.
- Sean? Wow. Co za niespodzianka chyba od roku nas nie odwiedzałeś. – powiedział Niall niosąc wielki talerz kanapek.
- To był tydzień Niall. Tydzień. – przypomniał mu stanowczo. – Ooo widzę, że zrobiłeś kolację dla chłopaków. Jak miło.
- Kolację? Dla nich? – prychnął. – To dla mnie. Niech lenie sami zapierdalają coś sobie zrobić.
Sean przez moment patrzył na niego z miną: WTF? Ale potem kazał mu zawołać chłopaków bo ma im coś ważnego do powiedzenia. Horan więc zaczął drzeć się na cały dom, że mają podnieść te swoje wielkie tyłki i przyjść do salonu. Jego menadżer zaczął się zastanawiać czy czasem ktoś mu nie podmienił mózgu? Niall nigdy się tak nie zachowywał i co najważniejsze nie przeklinał. Co mu się więc stało? Pierwszy z góry nadszedł Liam zanim Zayn, który uciął sobie drzemkę więc zaczął ziewać aż nadeszła kolej Harry’ego, który był ubrany jakby szedł na randkę. Prawie 10 minut musieli czekać na Louisa, który nie chciał wyjść z pokoju bo był załamany swoim reality show.
- A więc dobrze. Jesteście już wszyscy tak? – zapytał Sean patrząc na nich wyczekująco.
- Nie. Brakuje jeszcze Barney’a szóstego członka One direction o którym zapomnieliśmy ci powiedzieć. – odpowiedział Louis wywracając oczami.
- Skoro są wszyscy to mam do was sprawę. Zbliża się mój i Christy ślub, prawda?
- Przepraszam powiedziałeś ślub czy pogrzeb? – odezwał się Tomlinson na co Harry go szturchnął. – No co? Moja matka nie grzeszy młodością!
Sean odchrząknął i kontynuował.
- A więc szukam drużby… - przerwał mu Liam, który zaczął skakać jak małe dziecko.
- Powiedz, że to ja! Powiedz, że to ja! Błagam! To ja prawda?
- I tu pojawia się właśnie problem. Nie mam pojęcia, którego z was wybrać wiec pomyślałem sobie, że sami rozwiążecie ten problem. Wy zdecydujcie, kto najbardziej na to zasługuje.
One direction jęknęło. Nie wiedzieli komu dać ten zaszczyt! Tak naprawdę to wszyscy chcieli zostać drużbą.
- Tak szczerze to mnie to się należy. – powiedział dumnie Louis. – Jestem w końcu synem panny młodej.
- Ale przez ciebie ciołku mogło nie dojść do ślubu. – przypomniał mu Liam. – Ja na to zasługuje bo ja ciebie zmusiłem abyś powiedział swojej matce prawdę, że Sean jej nie zdradził na zaręczynach. No i zostałem ostatnio jego nowym ulubieńcem. To mi się należy jak nic.
- Liam ma rację. Powinien zostać drużbą. – powiedział Harry na co Louis posłał mu złowrogie spojrzenie.
- Naćpałeś się Styles? Przypominam ci ktoś jest twoim bff no chyba, że ty też przerzuciłeś się na Liama?
- Oczywiście, że nie ale zobacz ile on zrobił…
- Nie wierzę! Wszem i wobec ogłaszam, że dupny z ciebie przyjaciel Hazz. – rzekł zaplatając ręce w koszyczek i zrobił obrażoną minę. – To moja matka i mam prawo być drużbą na ślubie. I koniec kropka!
- Widzę, że się raczej nie zgodzicie, co? – zapytał a raczej stwierdzić Sean. – Dobra zrobimy mini konkurs! – wykrzyknął radośnie. – Ten kto wygra zostanie moim drużbą. Kto chce brać udział?
Wszyscy podnieśli ręce do góry.
- O nie. – mruknął Harry. – Umówiłem się z Zooey. Chyba nie wezmę udziału waszym konkursie.
- Jest! – wykrzyknął Louis. – Teraz na pewno wygram. Byłeś dla mnie jedyną konkurencją.
Hazz uśmiechnął się lekko. Miło było wiedzieć, ze jego przyjaciel tak wysoko go stawiał.
- Dobra to ja lecę. Pa! I powiedzcie mi jak wrócę kto wygrał!
Chłopak skierował się w stronę drzwi i opuścił dom. Liam, Louis, Niall i Zayn pozostali. Każdy patrzył się na siebie nawzajem jak na intruza. To będzie ciężka rozgrywka.
                                                                                  ***
Po godzinie w końcu mogli zacząć. Sean musiał wymyśleć pytania jakie im zadać. Powiedział, że będzie oceniał ich odpowiedzi od 1 do 10. A potem wszystko zsumuje. Chłopaki usiedli na kanapie. Ich menadżer stanął naprzeciwko nich i zaczął:
- Dobrze a więc jaką piosenkę byście zaśpiewali do mojego tańca z Christiną? Niall? – spojrzał na niego. Blondynek zaczął się zastanawiać aż w końcu powiedział:  
- One way or another.
- Hm, to nie jest zbyt romantycznie. Daje ci 5 punktów. Zayn?
- Moments.
- Mhm, piękna ballada. 8 punktów. Liam?
- Best song ever!! – wydarł się wesoło.
- Yeah! 9 punktów.
- Hej! To nie jest romantyczne! – oburzył się Niall.
- A ty chciałeś żebym tańczył z Christiną to czegoś takiego „W ten lub inny sposób zdobędę cię, zdobędę cię, zdobędę cię”. Louis?
- You and I.
- Teraz to mnie Tomlinson zaskoczyłeś. 10 punktów.
- Jest! – wykrzyknął radośnie. – I co frajerzy? I co? Wygram biczys! I zostanę drużbą!
- Nie podniecaj się tak bo ci stanie. A przypominam ci, że jesteś w towarzystwie samych mężczyzn. – odpowiedział Sean wywracając oczami i zapisując ich wyniki na kartce. Lou wystawił mu język. – I minus 2 punkty za pokazywanie języka sędziemu.
- Hej! Tak nie można! – oburzył się.
- Można, można. I kłóć się ze mną  bo odejmę następne punkty. – powiedział. Louis strzelił focha. Na razie wyprzedza go Zayn. Ale miał nadzieje, że nadrobi swoje punkty przy następnym pytaniu. – Okej. A więc widzicie jak na ślubie ostro flirtuje z jakąś ładną dziewczyną. Co robicie? Nialler?
- Hm…. – zaczął się poważnie zastanawiać. – Zaproponowałbym wam krewetki.
- Ciekawe. 4 punkty. – odpowiedział Sean na co Horan zaczął się burzyć, że jest wredny i go nie lubi. – Takie jest życie Niall. Naucz się przegrywać.
- Hej! Przecież jeszcze nawet nie doszliśmy do końca…
- Nie oszukujmy się. Nie masz szans z resztą. – powiedział menadżer na co Horan musiał iść do kuchni po kanapkę, żeby się nie rozpłakać nad chamstwem Seana. Sędziowanie źle mu służyło. Strasznie przy tym gwiazdorzył. – Zayn?
- Podszedłbym do was i powiedział tej dziewczynie, że jesteś gejem a ja jestem twoim chłopakiem. Ulotniła by się w sekundę!
-  3 punkty.
- Co? Dlaczego tak mało? Uratowałem cię przed pójściem do łóżka na własnym ślubie!
- Za robienie ze mnie geja. To niesmaczne. – odburknął. – Nie mam nic przeciwko oczywiście ale nie chciałbym ciebie za mojego chłopaka!
- Zmieniłbyś zdanie gdybyś zobaczył mnie akcji.
- Dobrze Liam?
- Zacząłbym flirtować sam z tą dziewczyną tak, że straciłaby tobą zainteresowanie.
- 2 punkty.
- Za co? Przecież nie robię z ciebie geja!
- Ale odbiłbyś mi laskę! To jeszcze gorsze. Moja duma byłaby zniszczona. – powiedział zapisując na kartce punkty. – Ojć bardzo słabo. Naprawdę słabo.
W tym momencie Niall wrócił z kuchni niosąc naprawdę dużą kanapkę z której leciał keczup więc ubrudził sobie koszulkę. Chłopaki spojrzeli na niego z obrzydzeniem. Jak mu nie wstyd?
- A ja bym przypomniał ci, że kochasz moją matkę i bierzesz z nią ślub. Plus przyprowadziłbym ją do was. Ta dziewczyna nie wyszłaby z tego cało. – rzekł dumnie Lou.
 - Hm, a ja bym powiedział Christy, ze chciałem aby była zazdrosna! Wspaniale Tomlinson! 8 punktów!
Tommo popatrzył na swoich kumpli z wyższością i założył nogę na nogę jak panienka odgarniając efektownie grzywkę.
- Dobrze. Co byście zrobili gdyby Christy szła  do ślubu i nagle wyskoczyłby jej cycek? Niall?
- Aby odciągnąć uwagę innych zacząłby się drzeć, że przed kościołem jest plaga zombie.
Sean wziął głęboki oddech.
 - Hm, ludzie boją się zombie więc 7 punktów.
- Jest! – krzyknął wesoło. – Tatuś wrócił do gry!
- A ty Zayn?
- Zdjąłbym marynarkę i narzucił ją na nią.
- Nie źle ale przyciągnąłbyś uwagę widzów więc 5 punktów. Liam?
- Rozdarłbym druhnie sukienkę i o ile miałaby większe cycki to goście na nią by zwrócili uwagę!
- Wspaniale. 9 punktów! Lou?
- Zacząłbym się śmiać mówiąc, że to sztuczny cycek i to było zaplanowane.
- 10 punktów! Świetnie Tomlinson.
Louis poczuł się jeszcze bardziej doceniony. Zaczął się wtedy zastanawiać co zrobiłby Harry? Miał nadzieje, ze nic lepszego. Sean przeszedł do ostatniego pytania, które brzmiało:
- Wyobraźcie sobie, że gruby wujek nazwijmy go Ernie spił się i robiłby striptiz na stole. Co byście zrobili?
- Ja bym skusił wujka ostrygami. Są tak dobre, że na pewno przerwałby swój striptiz. – powiedział Niall.
- 4 punkty.
- Hej dlaczego?!
- Bo wujek Ernie nie lubi ostryg. – odpowiedział Sean.
- Wujek Ernie najpierw musiałby istnieć. – odburknął nie zadowolony.
- Ja bym go siłą ściągnął stamtąd. – powiedział Zayn, któremu nic lepszego nie mogło przyjść do głowy.
- 5 punktów. Wujek Ernie jest strasznie gruby nie dałbyś rady.
Malik wywrócił oczami.
- A ja bym wsypał do torebeczki mąkę i powiedział gościom, że to narkotyki i przestaliby zwracać na niego uwagę. A potem byliby tak zjarani, że nawet by nie zauważyli Erniego. – rzekł Liam.
- Czym by się zjarali? Mąkom? Jezu. – rzekł kręcąc głową z lekkim uśmiechem. – 6 punktów. No i Louis?
- A ja tam bym się do niego przyłączył.
- 8 punktów. To chyba znamy zwycięzcę. – powiedział Sean sumując liczby. Louis patrzył z wyższością na pozostałych członków zespołu. Seanowi trochę zajęło zanim podliczył wszystkie punkty. Najbardziej załamany był Niall, który już wiedział, że zdobył ostatnie miejsce. – 4 miejsce zajął uwaga! Niall z 20 punktami!  3 miejsce Zayn z 21 punktami 2 miejsce Liam z 26 punktami i pierwsze… nie uwierzycie!! Louis! 36 punktów! No to już wiemy kto zostanie moim drużbą.
- Woho! – wydarł się Louis i zaczął skakać po kanapie. – Wygrałem! Wygrałem! A wy nie frajerzy! I kto tu jest królem? Ja!
- A kto tak właściwie będzie druhną? – zapytał Zayn.
- Moja babcia a co?
- Kurwa co? – Tommo otworzył szeroko oczy. – Błagam powiedz, że żartujesz! Błagam! Twoja babcia jest gruba i stara i … nie żyje… - usiadł zdumiony na kanapie.
- Przyjdzie jako zombie? – zapytał Niall a Sean popukał go w czoło.
- To był żart. Druhną zostanie Karen.
Wszyscy byli nieco zaskoczeni nawet Louis, który domyślał się przecież po co jego matka chciała się z nią spotkać. Myślał, że raczej odmówi bo Christina była bardzo wymagająca w kwestii ślubu. Nie było go jeszcze na świecie gdy brała go z jego ojcem ale wiedział z opowieści jej przyjaciółek, że wpadła w szał jak coś było nie tak. Teraz przez ślub będą musieli spędzać ze sobą dość sporo czasu. Nie wiedział czy się cieszyć czy nie…
                                                                       ***
Harry i Zooey po randce przyszli do jej mieszkania. Praktycznie przez całą kolację się do siebie nie odzywali. Wprawdzie Zoe powiedziała, że nie chce komplikować życia Harry’emu ale zmienił zdanie. A kobieta zmienną jest, prawda? Stwierdziła, że zależy jej na nim i nie może dłużej bez niego żyć. Na jakiś czas ma spokój z udawanym związkami, przynajmniej tak mówił jej nowy menadżer. Styles tymczasem czuł się nie swojo. Nie wiedział co się zaraz stanie i czy postąpił właściwie przychodząc tutaj? Przecież nie muszą nic robić, prawda? Mogą usiąść na kanapie i pooglądać telewizję. Dziewczyna jednak ledwo zamknęła drzwi i nawet nie zapaliła światła gdy podeszła do Harry’ego i złożyła na jego ustach lekki pocałunek. Chłopak był zaskoczony ale nie odepchnął jej od siebie.
- Co ty robisz? – zapytał ją. Zooey jednak w odpowiedzi pocałowała go ponownie tylko tym razem dłużej.
- Nie chcesz? – spytała niewinnie. – Harry, znamy się już długo. Chyba najwyższy czas na…
- Nie jesteśmy nawet parą. – przypomniał jej jednak to dziewczynie nie przeszkadzało.
- To chyba nie przeszkadza w pójściu do łóżka? Harry mamy XXI wiek nie zachowuj się jakbyś został w czasach XX. – powiedziała i przyciągnęła go do siebie za koszulę. Styles jednak nie umiał się wczuć. Coś mu tutaj nie pasowało… a może Zoe mu nie pasowała? Nie umiał powiedzieć o co chodziło. Po prostu coś było nie tak. Nie czuł się swobodnie. Przy kolacji prawie nie rozmawiali a ona teraz chce się z nim przespać? Myślał, że chociaż porozmawiają ze sobą? Przecież rozstali się w dosyć… dziwnych okolicznościach.
- Zooey myślę, że najpierw powinniśmy porozmawiać…
- Masz kogoś? – zapytała ostro gwałtownie się od niego odrywając. – Kim ona jest? No już. Mów. Jakoś to zniosę.
- Nie mam nikogo. – odpowiedział spokojnie. – Po prostu myślałem, że wyjaśnimy sobie kilka spraw.
- Zakończyłam „związek” z tym modelem. Na razie nie szykują się dla mnie żadne ustawki plus nie jesteśmy parą. Harry dlaczego stawiasz takie opory przed pójściem ze mną do  łóżka? To tylko seks nic więcej. Naprawdę cie nie rozumiem.
- To tylko seks? – prychnął. – Wiesz chciałem się zakochać i mieć w kimś oparcie ale najwyraźniej nie jesteś z tych „osób”. – dodał kierując się w stronę drzwi. – Po Karen dałaś mi nową nadzieje a teraz wszystko zniszczyłaś. Gratuluje. – otworzył je i chciał wyjść jednak Zoe złapała go za ramię.
- Harry nie wychodź. Proszę. Zostań. Jestem po prostu smutna bo ciebie nie było przy mnie przez tyle czasu a teraz znów się pojawiłeś i chciałabym spróbować… Wiem, że zaczęcie od seksu to nie najlepszy pomysł ale ja byłam tylko z chłopakami którym jeśli nie dawałam seksu to odchodzili ode mnie. Bardzo się cieszę, że ty jesteś inny.
Hazz zatrzymał się w pół kroku.
- Dobrze. Rozumiem cię. Naprawdę. Ale porozmawiamy jutro, zgoda? Jestem zmęczony.
- Jasne. – odpowiedziała nieco rozczarowana, że jednak nie został. – Mam nadzieje, między nami po tym co się stało będzie mogło być tak jak wcześniej, co?
- Myślę, że tak. – powiedział nie pewnie. Zoe niespodziewanie dała mu całusa w policzek a Harry pomachał jej lekko i poszedł. To było takie skomplikowane i dziwne. Dlaczego nie chciał się z nią przespać? Przecież marzył od miesięcy, że znów się spotkają i tym razem im się uda a kiedy Zooey wreszcie chce to zrobić to on ma jakieś chore wątpliwości? Coś tu nie grało…
                                                                       KONIEC
Przede wszystkim chciałam wam baaardzo podziękować za przekroczenie 100 tysięcy wejść! Bo to tylko i wyłącznie wasza zasługa! Sama ich sobie nie nabijałam haha. Dzięki też wielkie 75 obserwatorom. Szczerze powiem wam, że jak dodawałam funkcje obserwatorów to nie byłam pewna ale miałam nadzieje, że będzie chociaż jedna osoba. Przez kilka dni nie było nikogo więc mówię: Po cholerę ta funkcja skoro nikt nie obserwuje? Usuwam.
Ale zobaczyłam, że jedna osoba dała follow więc okeej niech zostanie. Potem doszły następne i następne! Myślałam, że zatrzyma się na 35 obserwatorach to miałam tyle przez dłuższy czas a potem kompletnie mnie zaskoczyliście gdy pewnego dnia patrzę a tam 75!! Cholera to naprawdę dużo.
Myślałam, że już nigdy nie dobijecie chociaż tych 8 komentarzy!! Tyle czekałam i w końcu pojawiła się ta 8 osoba, której dziękuje bo miałam od dawna napisany rozdział ale nie mogłam dodać bo złamałbym moje zasady, których staram się przestrzegać. 
Tu twitter o blogu: https://twitter.com/1DBloog
Mój oficjalny twitter: https://twitter.com/Aleksia245
I zadawajcie pytania bohaterom!! Pytajcie o cokolwiek. Wszystko co was interesuje  - czego nie jesteście pewni. Oni zapewniam was odpowiedzą na każde pytanie!
KTÓRA sławna gwiazda ma zaśpiewać na ślubie Christiny i Seana? Dawajcie pomysły a ja potem zrobię z tego ankietę!!
8 – 10 komentarzy next.

Do zobaczona <3 nbsp="">

9 komentarzy:

  1. BOSKI!!!! CUDOWNY!!!
    Niech na ich weselu zaśpiewa jakaś polska gwiazda;)Byłoby ciekawie!!
    Czekam nn!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. haha nmzc ♥ ale przepraszam nie mogłam wcześniej ;/ wspaniała część. Od razu, gdy dowiedziałam się, że to Karen będzie druhną, wiedziałam że Sean wybierze Lou ♥ czekam na nexta życzę weny i pozdrawiam @Hazzerka

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest fantastyczny ;*
    Aaaaaaaa Lou i Karen będą razem jako drużba, ale się jaram ;)
    Na ślubie może zaśpiewać Ed Sheeran lub Taylor Swift, a może 5sos? Sama nw ;)
    Trochę żal mi było Niall'era jak Sean tak chamsko po nim jechał.
    Coś czuję, że będzie Marry (paring Max'a i Harry'ego) ;D
    Czekam na nexta ;****
    @LouehAngel

    OdpowiedzUsuń
  4. skarbie, będziesz kontynuować blog lastyearwithlou.blogspot.com ? strasznie pokochałam tą historię, a bardzo dawno nic tam nie dodałaś..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będę, będę oczywiście kontynuować ja nigdy nie odchodzę a nawet jeśli tak to nie na zawsze x
      Cieszę się, że ktoś to jeszcze w ogóle czyta.
      Dodam rozdział w najbliższym czasie ale troszke mi głupio bo od lipca ubiegłego roku nic się nie pojawiało :)

      Usuń
  5. Cudowny odcinek <333 Nadal jestem baaardzo ciekawa co za pomysł ma Karen co do Louisa i nie mogę się doczekać aż w końcu się okaże co ona chce zrobić :D Z niecierpliwością czekam na next *____*
    Życzę duuużo weny ;****

    OdpowiedzUsuń
  6. CUDOWNY!!!
    Popieram pierwszy komentarz co do wystąpienia polskiej sławy:D
    Może jakaś Polka? W końcu Polki są najpiękniejsze na świecie!!;) Może zawróci któremuś w głowie?;)
    Czekam na nexta!!
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty rozdział!!
    Jak Karen została druchną to od razu wiedziałam, że Lou będzie druchnym!!:D No nie mogło być inaczej;D
    Też jestem za polską gwiazdą:D
    Życzę dużo weny i czekam nn!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest tak cudowny, że po prostu brak mi słów!!!:D
    Na weselu może zaśpiewać.. The Wanted...
    Nie no oczywiście żartuję z tym The Wanted przecież 1D ich nienawidzi;)
    Jakby ich zobaczyli to nie wiem czy wszyscy wróciliby w całości z tego wesela;D
    Wybór zostawiam Tobie!!:D
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń