sobota, 22 marca 2014

One direction 5 odcinek 113

Następnego dnia Harry obudził się już o 7:00 rano mimo że była niedziela. Nie mógł spać. Czuł się jakby nie spał całą noc. Może tak było? Po głowie chodziły mu różne myśli, głównie dotyczące Maxa. Co teraz robi? Co się z nim stało po pokazie? Czy wrócił do domu sam czy z tą modelką? A może w ogóle nie wrócił tylko go ktoś porwał? Nie, nie. Wolał tak nie myśleć. Z Maxem na pewno wszystko jest w porządku a on nie potrzebnie się martwi. Jak zwykle zresztą. Harry nie posiedział wczoraj długo u Zooey . Po filmie ona zasnęła na kanapie a on wziął swoją kurtkę i wyszedł całując ją tylko w czoło. Nie mógł zostać. Teraz nie mógł dłużej leżeć i zaprzątać sobie tym wszystkim głowy więc wstał. A może powinien zadzwonić do swojego przyjaciela i dowiedzieć się czy dotarł bezpiecznie do domu? Wziął telefon z komody i nacisnął zieloną słuchawkę. Po trzecim sygnale Max odebrał:
- Halo? Harry to ty?
Wtedy Styles po prostu się rozłączył. Stwierdził, że to głupie. Przecież nikt normalny nie dzwoni do siebie o 7:00 rano, prawda? Max odebrał więc żyje i to mu wystarczy. Odłożył więc komórkę na miejsce i zszedł na dół. Postanowił, że obejrzy telewizję aby nie zaprzątać sobie głowy głupotami. Ku jego zdziwieniu na kanapie już siedział Niall z Zayn’em jedząc popcorn i oglądając jakieś reality show. Hazz musiał przetrzeć oczy bo nie mógł w to uwierzyć!
- Was pochrzaniło? Wiecie która jest godzina? – zapytał.
- Zrobiliśmy wczoraj sobie noc horrorów i tam był duch, który zabił we śnie więc baliśmy się zasnąć. – odpowiedział Niall.
- Rozumiem was dziewczynki. Też tak czasem mam. – odpowiedział chichocząc pod nosem.
- Lepiej powiedz jak było na pokazie ty seksualny zwierzu. – powiedział Zayn z szerokim uśmiechem na co Harry go szturchnął i usiadł obok nich na kanapie.
- W porządku. – wzruszył ramionami.
- Tylko tyle? Zoe się nie sprawdziła w tych sprawach? – roześmiał się Malik.
- A mówiliśmy, że Max byłby lepszy. – wtrącił Nialler na co Zay posłał mu złowrogie spojrzenie i kopnął go pod kocem na co blondyn wydał z siebie cichy pisk. Harry odchrząknął i zamilknął na chwilę. Przyjaciele spojrzeli na niego zdumieni.
- Nawet ze sobą nie spaliśmy. – powiedział w końcu Hazz.
- Masz na myśli siebie i Zooey czy siebie i Maxa? – zapytał Horan na co Malik ponownie go kopnął tylko tym razem mocniej. – Auć! Przecież on nie wie. Nadal możemy żartować.  
- O czym nie wiem? – Harry spojrzał na nich pytająco. Przyjaciele spanikowali. Zayn musiał szybko coś wymyślić aby odwrócić jego uwagę.
- Gdyby była możliwość Niall odszedłby od One direction i przeszedł do 5SOS! – rzucił mulat wskazując oskarżycielsko palcem na blondynka. Loczek pokręcił głową nie mogąc w to uwierzyć. Spojrzał na niego ciężko wzdychając.
- A Zayn do Little Mix! – krzyknął na to Niall.
- Little Mix? Przecież tam są same dziewczyny. – zdziwił się Harry.
- No właśnie dlatego mu się tam tak podoba. – powiedział Horan rozbawionym tonem. Malik miał ochotę go udusić.
- Oj chłopaki. Zawiodłem się na was. Serio.
- I kto to mówi? – prychnął Zayn. – Chciałeś dołączyć do The wanted. Pamiętasz?
Styles wtedy umilkł. Co racja to racja ale działał pod wpływem chwili.
- I oświadczył się Nathan’owi a Maxa nie chce. Wstydź się. – powiedział Niall zakładając ręce w koszyczek oburzony.
- A propo Maxa. On święty też nie jest… - zaczął loczek. – Był wczoraj na tym pokazie i w toalecie obściskiwał się z modelką.
- Jak to?! – krzyknęli równo Zayn i Niall. Przecież Max im powiedział, że kocha Harry’ego… nic już z tego nie rozumieli.
- Tak to. Nawet nie znał tej dziewczyny! Nie podejrzewałem, że jest taki.
- Zaraz, zaraz… - twarz Nialla rozjaśniła się. – Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosny?
- Co? – Hazz prawie pisnął. – Skądże. Mam Zooey nie zostawiłbym jej dla chłopaka. Po za tym Max to t y l k o mój przyjaciel, jasne?
- Cokolwiek powiesz duży chłopcze. – rzucił Horan puszczając mu oczko.
- Czy ty właśnie do mnie mrugnąłeś? Niall serio, opanuj się. Masz dziewczynę. – przypomniał mu Harry. – I to był cytat z naszego teledysku.
- Cokolwiek powiesz duży chłopcze, razy dwa. – Nialler ponownie puścił mu oczko a Zayn zachichotał. Styles pokręcił głową i wstał z kierując się w stronę kuchni.
                                                                       ***
W szkole szybko rozeszła się wiadomość o konkursie na najlepszą piosenkę. Prawie wszystkie dziewczyny chciały wziąć w tym udział. Gorzej było z chłopakami. Praktycznie zgłaszali się tylko po to aby zaimponować płci żeńskiej. Cathrin od paru minut stała przed tym ogłoszeniem i zastanawiała się czy wziąć udział. Wprawdzie głos miała dobry ale bała się rozczarowania, które może być jeśli odpadnie. Załamie się i już nigdy nie weźmie udziału w żadnym konkursie.
- Powinnaś się zgłosić. – powiedział jakiś głos za nią. Cat odwróciła się i zobaczyła Liama. Dlaczego akurat on mówi jej takie rzeczy? Przecież ją nienawidzi.
- Oszalałeś? Nie miałabym szans z innymi. Ten pomysł odpada. Zresztą nawet o tym nie myślałam.
- Dlatego stoisz tu od 10 minut? – wyszczerzył się głupio. Dziewczyna wywróciła oczami.
- Zamyśliłam się. To wszystko. A teraz przepraszam ale muszę iść.
Cathrin chciała odejść gdy głos Liama ją zatrzymał:
- Tchórz z ciebie i tyle. Myślałem, że jesteś bardziej odważna. Sam bym się zgłosił ale to konkurs dla amatorów a ja jak wiesz mam duże doświadczenie.
- Och, zgadzam się. Masz bardzo DUŻE doświadczenie. Tylko szkoda, że nie w śpiewaniu. – powiedziała rozbawionym tonem a Payne posłał jej groźne spojrzenie.
- Nie chcesz ludziom pokazać swojego talentu to nie. Nie będę cię do niczego zmuszać ale kiedyś możesz tego żałować. Ja byłem dwa razy w x – factorze. Za pierwszym razem nie udało się ale potem dano mi szansę i dlatego teraz jestem tu gdzie jestem. Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Pomyśl nad tym.
Li odwrócił się na pięcie i poszedł a Cat ciężko westchnęła. Może ma rację? W końcu co jej szkodzi a może ktoś pozna się na jej talencie i wygra to? A jeśli ją wygwiżdżą? Chociaż… Liam jej nie lubi a uważa, że ma talent. Co ma w końcu do stracenia? Nic. A jeśli tego nie zrobi może żałować. Wyjęła z plecaka długopis i wpisała się szybko na listę nim zmieni zdanie.
                                                                       ***
W klasie pani Thompson piła kawę i zajęła się przeglądaniem twittera wszystkich z The wanted w końcu to teraz ich wielbi a nie One direction więc klasa miała jakieś 15 minut wolnego. Cieszyli się, że mają z nauczycielką tylko godzine wychowawczą i matematykę bo inaczej z wszystkich przedmiotów mieliby zaległości. W końcu kobieta musiała powrócić do rzeczywistości, ponieważ rozładował jej się telefon. Przeklęła pod nosem i spojrzała na uczniów.
- Dobrze kochani, jak zapewne wiecie za tydzień jest konkurs na najlepszą piosenkę, prawda? Mam tutaj listę osób, które się zgłosiły. – powiedziała machając ją. – Przepraszam oczywiście zespół One direction, którzy nie mogą wystąpić. Kłóciłam się z dyrektorem ale był nie ugięty. Głupi gbur. – pani Thompson spojrzała na listę i zmarszczyła brwi. Cathrin podeszło serce do gardła. Bała się, że powie coś złego o niej. – Tom się zgłosił? Przecież ty nie umiesz śpiewać!
- Chce wyrwać laski. – powiedział Liam z szerokim uśmiechem. – Myśli, że jak go zobaczą to zapomną, że wyje jakby go kastrowano.
Cała klasa wpadła w śmiech a Tom popatrzył na Li z wyrazem twarzy „I’ll kill you”.
- O! I Cathrin nawet się zapisała. No brawo. – rzekła kobieta z uznaniem a Payne spojrzał na dziewczynę dumny, ze udało mu się ją przekonać. Cat spłonęła rumieńcem. Obawiała się, że klasa będzie rzucać w jej stronę jakieś docinki ale tak się nie stało. – A ty Karen? Nie chciałabyś wystąpić? Nigdy się nie zgłaszasz do różnych konkursów.
- Właśnie! Ja nawet nie słyszałem jak śpiewa. – Louis popatrzył na swoją dziewczynę nieco oburzony.
- Chcecie ogłuchnąć? Serio? – Karen spojrzała na nich wesoło. – Mam gorszy głos od Toma.
- Hej! Jesteś dziewczyną jednego z najlepszych piosenkarzy w Anglii. – przypomniał jej Lou. – Nie ośmieszaj się na tle ludu.
Pani Thompson popatrzyła na Tomlinsona zaskoczona ale nic nie powiedziała w jego kierunku.
- Musicie wybrać piosenkę. Macie czas do jutra. Potem zaczynamy próby. – zadeklarowała.
                                                                                  ***
Cathrin długo się zastanawiała co chciałaby zaśpiewać. Nie mogła przez to spać całą noc. W końcu po długich rozmyślaniach zdecydowała się na piosenkę Ed’a Sheerana – The a Team. Miała nadzieje, że ta piosenka przyniesie jej upragnione zwycięstwo. Próby w końcu się zaczynają jutro.
Tymczasem Louis zaczął się zastanawiać jaki głos ma Karen? Miał nadzieje, że wyolbrzymiała i wcale nie jest tak kiepska w śpiewaniu. Gdy siedzieli na kanapie z Liamem, Zayn’em, Harry’m i Niallem’m i oglądali telewizję postanowił podjąć ten temat.
- Może coś zaśpiewasz, skarbie?
Dziewczyna spojrzała na niego jakby nie dowierzając, że coś takiego mogło wyjść z jego ust.
- Naprawdę tak bardzo nienawidzisz swoich uszu? – zapytała poważnie. Louis roześmiał się.
- No dalej. Nie może być tak kiepsko. Przesadzasz jak zwykle. Wierzę, że masz cudowny głos, prawda chłopcy?
Pozostałe One direction kiwnęło głowami.
- Naprawdę tego chcecie? – spojrzała na nich uważnie.
- Tak. Jeśli nie wyjdzie powiemy ci o tym. – odpowiedział Louis z szerokim uśmiechem.
- Zgoda. – kiwnęła głową. – Tylko nie mam pojęcia co mogłabym zaśpiewać. – wzruszyła ramionami z ciężkim westchnieniem.
- Może coś naszego? – zaproponował Harry. – Na przykład „Little things” to wspaniała piosenka.
- Okej. Zaczynamy.
Z ust Karen wydobyły się pierwsze słowa piosenki:
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.
Na początku chłopaki myśleli, że to po prostu stres i jakoś się rozkręci ale przy kolejnej zwrotce stracili na to nadzieje. Dziewczyna raczej nie przesadzała. Naprawdę nie miała głosu. Okropnie fałszowała i jak im się wydawało wcale się tym nie przejmowała. Wręcz przeciwnie coraz bardziej się wczuwała w tą piosenkę. To były najdłuższe 3 minuty ich życia i zdecydowanie najgorsze. Każdy tylko czekał aż skończą się te straszne męczarnie. Mieli nadzieje, ze Karen przeprosi ich za takie zepsucie ich pięknej piosenki.
- I jak? – spojrzała na nich wesoło. One direction milczeli. – Wiecie, bardzo się stresowałam ale chyba nie było tak najgorzej, co? Tej piosenki chyba nie da się zepsuć jest taka wspaniała.
Chłopcy chcieli powiedzieć „Nie da się zepsuć ale twoje wykonanie było wyjątkiem”. Na szczęście powstrzymali się.
- Bardzo ładnie. – powiedział nie przekonująco Louis.
- Interesująco. – dorzucił na to Zayn.
- To było … hm … zabrakło mi aż słów. – wyznał Liam co było prawdą tylko dziewczyna to inaczej zrozumiała.
- Całkiem fajnie. – powiedział Harry.
- Wooow. – wykrztusił tylko Niall.
- Czyli uważacie, że mam nie zły głos? – zapytała ich z uśmiechem.
- Tak. – powiedział Louis. – Fantastyczny, cudowny, wspaniały! Byłem pod wrażeniem. – dodał szybko na wszelki wypadek gdyby Karen zaczęła podejrzewać, że im się nie podobało.
- Więc może powinnam wystąpić w tym konkursie talentów, co? Jutro się zgłoszę. Pani Thompson na pewno mnie jeszcze wpisze na listę.
Tym wyznaniem Karen zatkała chłopaków. Nie spodziewali się, ze ich komplementowanie przyniesie takie skutki. A właściwie komplementowanie Louisa. Nie mogli powiedzieć jej prawdy bo obraziłaby się na nich albo straciła wiarę w siebie. Musieli daje w to brnąć.
- Tak nadajesz się oczywiście. Ale uważasz, że to dobry pomysł? – spytał nie pewnie Lou.
- A dlaczego nie? Skoro wam się podobało to innym też się spodoba. Zobaczycie ludzie będą zachwyceni! – pisnęła podekscytowana.
- Nie wątpię. – mruknął pod nosem Tommo.
                                                                     ***        
Pani Thompson, która nigdy zbytnio nie przepadała za Karen nieco nie chętnie wpisała ją na listę. A później zaczęły się wielkie próby, ponieważ konkurs na piosenkę zbliżał się nieubłagalnie. Louis cały czas zastanawiał się jak powiedzieć swojej dziewczynie, że kompletnie się do tego nie nadaje. Nigdy nie był w takich rzeczach dobry więc pomyślał, że nie zrobi nic w tej sprawie. Bał się jednak, że publiczność ją wygwiżdże i dziewczyna się załamie. Stanął przed trudnym wyborem i nie wiedział co zrobić.
Liam tymczasem ukradkowo chodził na próby Cathrin aby zobaczyć jak sobie radzi. Musiał przyznać, że z każdym kolejnym dniem wczuwała się coraz lepiej w piosenkę i był pewien, że to wygra. Wierzył w to. Wierzył w nią. Nie wiedział tylko dlaczego? Przecież powinien być zazdrosny, prawda? Nie był. No może trochę. Ale tylko w chwilach gdy nauczycielka wychwalała ją po niebiosa.
Wreszcie nadszedł ten dzień. A mianowicie dzień konkursu. Wszyscy zebrali się w sali. Louis nadal zastanawiał się jak powiedzieć Karen prawdę. Harry poradził mu aby to zrobił zanim wystąpi i ośmieszy się ale Lou po prostu jakoś brakowało odwagi.
- Co? Karen chce wystąpić? – zdziwiła się Juliette. Niall kiwnął głową.
- Niestety.
- Przecież ona nie umie śpiewać! Ludzie ogłuchną na widowni.
- Myślisz, że o tym nie wiem? Ale ona najwyraźniej nie a Louis boi się jej wyznać prawdę.
- Po tym jak dopiero co się zeszli ja też na jego miejscu bym nie ryzykowała. – przyznała. – Ale coś trzeba zrobić. Ona nie może tam po prostu tak sobie wyjść i … „zaśpiewać”.
- My o to wiemy ale ona nie.
- W sumie… - Jul wzruszyła ramionami. – To dziewczyna Louisa nie moja więc to jego problem.
- Ale to twoja przyjaciółka. – przypomniał jej Horan wywracając oczami.
- Cicho bo jeszcze ktoś usłyszy. – rzekła przez zaciśnięte zęby. – I będą mnie wyśmiewać tak samo jak ją. Najlepiej się do niej nie przyznawajmy. – poradziła.
- Masz rację. – blondyn kiwnął robią. – Gówniani z nas przyjaciele.
- Ale chociaż nadal zachowamy szacunek u innych.
Tymczasem Karen stała za kulisami i szykowała się do wstąpienia. Miała zaśpiewać piosenkę One direction – little things, ponieważ stwierdziła, ze ta piosenka przyniesie jej szczęście i całkiem nie źle wychodzi. Louis nie wiedział już co ma zrobić. Cały tydzień jakoś się zbierał, żeby jej wyjaśnić, ze nie ma kompletnie talentu ale jakoś nie chciało to mu przejść przez gardło. Dlaczego to na nim spoczęło to okropne brzemię?
- Jesteś tego pewna? – zapytał przygryzając wargę. Karen kiwnęła energicznie głową.
- Jak jeszcze niczego.
- Niech to szlak. – mruknął pod nosem a głośno powiedział: - Tylko pamiętaj, skarbie: cokolwiek ludzie powiedzą to nie ma znaczenia bo dla mnie jesteś idealna i mimo wszystko będę cię kochać.
- Aaa rozumiem. – dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem. W Louisie zapaliła się iskierka nadziei, że w końcu pojęła o co mu chodzi.
- Tak? – spytał prawie radośnie.
- Tak. – powtórzyła kiwając głową. – Jesteś po prostu zazdrosny, że inni pokochają mnie bardziej niż ciebie i to ja będę popularna w szkole. Nigdy nie mogłeś znieść mojej sławy. – dodała odgarniając włosy. Potem pokręciła głową i dotknęła jego ramienia: - Ale rozumiem cię. Na twoim miejscu także martwiłabym się o swoją pozycję w szkole, gdybym znała kogoś takiego jak ja.
Tomlinson schował załamany twarz w dłoniach. Ona kompletnie nic nie rozumiała! A co więcej była przekonana o swoim talencie. Chyba gorzej być nie może. Wtedy nauczycielka wyczytała dziewczynę a ona kazała życzyć swojemu chłopakowi powodzenia i wyszła na scenę. Louis obserwował ją z walącym sercem. A jak publiczność zacznie gwizdać? Albo ją czymś obrzuci? Ludzie potrafili być naprawdę podli. Po kilku sekundach rozbrzmiały się pierwsze dźwięki ich piosenki:
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.
Publiczność wydawało się, ze bawiła się doskonale, ponieważ prawie wszyscy się śmiali. Max, który siedział obok Harry’ego otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Nie miał pojęcia, że śpiewa tak… fatalnie.
- Powiedz, że zrobiła to dla zabawy…
- Niestety. Jest przekonana o swoim talencie. – wyznał Harry z ciężkim westchnieniem.
- Jezu. Załamie się.
Juliette tymczasem schowała się pod siedzeniem.
- Udawaj, że jej nie znasz. – syknęła do Nialla.
Po zakończonym występie kilka osób biło brawo ale większość gwizdała. Karen była zaskoczona, ponieważ miała wrażenie, że ludziom się podoba to jak śpiewa. Nie wiedziała o co im chodzi? To w końcu im się podobało czy nie? Ukłoniła się i poszła zza kulisy.
- Jak było?
- Eee fajnie. – wydukał Louis. – Naprawdę fajnie. Mogłbym rzec przefajowsko.
- Nie podobało ci się, prawda? – spojrzała na niego ze smutkiem. – Tak jak i innym… - spuściła głowę. Lou zrobiło jej się żal. Pierwszy raz od dłuższego czasu odważyła się na takie coś i nic z tego nie wyszło. Podszedł do niej i uniósł jej podbródek ku górze.
- Hej, nie ważne co myślą inni. Ważne co myślę ja. A dla mnie byłaś gwiazdą. Nie zaśpiewałbym tego lepiej.
Karen uśmiechnęła się a wtedy Louis złożył na jej ustach lekki pocałunek.
- Jesteś kochany.
- No wiem. – roześmiał się.
                                                                       ***
Max siedział smutny i patrzył na puste siedzenie na którym powinien znajdować się Harry. Była jednak przerwa więc poszedł po coś do picia. Dosiadła się do niego Juliette, która nie mogła patrzeć na to jaki jest przygnębiony. Chciała jakoś mu poprawić humor.
- Wszystko w porządku?
- A jakimś magicznym sposobem Harry odwzajemni moje uczucia? – spojrzał na nią. Jul milczała co było jednoznaczne z odpowiedzą „Nie”. – Wiec nie jest  w porządku. – spuścił głowę.
- Max, nie możesz się załamywać. Zobacz ile jest tu wspaniałych osób. Harry to nie jedyny chłopak na tej ziemi. Spróbuj z kimś innym a jak nie wyjdzie to możesz nadal wzdychać do niego. – poradziła mu z lekkim uśmiechem.
- Nie mam ochoty.
- Ja też nie mam ochoty patrzeć jak użalasz się nad sobą. Max, zrób coś. Prze okazji sprawdzisz czy twoje uczucia są prawdziwe i czy to nie zwykłe zauroczenie.
Chłopak ciężko westchnął. Co racja to racja. Nie powinien się tak zachowywać bo tylko siebie krzywdzi.
- Okej. Więc do kogo mam zagadać?
- Może do Josh’a? To zdeklarowany gej. Zobaczysz czy podobają ci się wszyscy chłopcy czy tylko Harry.
- Niech będzie. – chłopak wstał z siedzenia i skierował się w stronę Josh’a. Juliette obserwowała go uważnie. Miała nadzieje, ze umówi się z nim na randkę i być może coś z tego wyjdzie a jak nie to chociaż na chwilę zapomni o swoim nie odwzajemnionym uczuciu.
Max spojrzał na chłopaka, który siedział i pił cole. Bał się, że go spławi. W sumie to nie byłby pierwszy raz. Był przyzwyczajony, ze jest odpychany ale … to było dawno a teraz jest teraz. Wolał myśleć, ze się zmienił i jest lubiany.
- Wolne? – zapytał chłopaka. Josh spojrzał na niego i kiwnął głową więc Max usiadł. – Jestem Max.
- A ja Josh. – odpowiedział. Max nie potrafił stwierdzić czy z wesołością czy znudzeniem. – Występujesz?
- Nie. – potrzasnął głową. – A ty?
- Też nie. Jest tam moja siostra więc jej kibicuje.
- Przed chwilą występowała moja koleżanka.
- Karen Watson? – zapytał nie pewnie. Max roześmiał się i kiwnął głową.
- Tak to ona. Była wspaniała nie?
- Raczej fatalna. – powiedział rozbawionym tonem. – Ona to robiła dla żartów, prawda?
- Też tak chciałem myśleć. Niestety, to raczej było na poważnie.
- Och. Współczuje dziewczynie. 
- Nie jest taka zła w zasadzie tylko wiesz… śpiewanie jej trochę nie wychodzi.
Josh uśmiechnął się.
- Jesteś dosyć fajny. Dlaczego nie poznaliśmy się wcześniej?
- Bo nie zagadałem do ciebie?
- Tak to może o to chodzić. – Josh ponownie się uśmiechnął. – Też jesteś gejem?
To pytanie poraziło Maxa niczym piorun. Miał ochotę odpowiedzieć „Nie”, ponieważ zawsze myślał, że kręcą go dziewczyny dopiero nie dawno odkrył, ze jest bi a teraz? Teraz niczego nie był pewien.
- Tak jakby. – odparł cicho.
- Nie wiesz? – domyślił się.
- Jestem w 99 procentach pewien, że jestem bi.
Josh kiwnął głową. Max miał coś powiedzieć ale w tym momencie jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem Harry’ego. Loczek co prawda szybko odwrócił wzrok ale Max nadal się na niego patrzył. Zauważył to jego nowy znajomy, który zmarszczył brwi.
- To twój chłopak?
Max popatrzył na niego zaskoczony i musiało minąć kilka sekund nim przyswoił sobie co chłopak przed chwilą powiedział.
- Co? Nie, nie. To tylko przyjaciel.
- Przyjaciele nie patrzą na siebie w ten sposób. Kochasz się w nim?
Maxa zaskoczyła jego przenikliwość. To naprawdę aż tak widać? Więc dlaczego Harry nie zdawał sobie z tego sprawy? A może wiedział o tym tylko bał się mu powiedzieć?
- Skąd to pytanie?! – prawie pisnął.
- A więc kochasz. – Josh kiwnął głową chichocząc pod nosem. – Dam ci radę: nie odkładaj niczego na później bo jeśli będziesz z czymś zbyt długo zwlekać to w końcu stracisz odwagę i nigdy tego nie zrobisz.
- I tak nie zamierzałem. – Max spuścił głowę. – On i tak ma kogoś.
- Czyżby? – Josh uniósł jedną brew. – To dlatego patrzył się na mnie jakby chciał mnie zabić.
Max popatrzył na niego zdumiony a Josh roześmiał się.
- Wróć do niego i skorzystaj z mojej rady.
- Dzięki ale pewnie i tak nie skorzystam. – Max uśmiechnął się w jego stronę.
Tymczasem Harry siedział z rękami założonymi w koszyczek i postukiwał butem o podłogę. Max rozmawiał z innym chłopakiem. Nie, nie z jakimś chłopakiem tylko z Joshem! A Josh był gejem, prawda? Ale Max nie jest gejem wiec Harry nie ma się czym przejmować, że tamci zostaną parą. A zresztą… co go to obchodzi? Przecież ma Zooey a Max to t y l k o jego przyjaciel!
- Wszystko okej? – zapytała niespodziewanie Juliette. Harry aż drgnął.
- Tak. W porządku. Tylko… dlaczego Max rozmawia z Joshem?
Juliette uśmiechnęła się pod nosem.
- A co? Jesteś zazdrosny?
- Nie bądź śmieszna.
- Po prostu chciał go poznać. – wyjaśniła. – Nie ma w tym nic złego prawda?
- Nie. Chyba nie. – odparł patrząc w ich stronę ale zobaczył, ze Max wstaje i idzie w jego kierunku. Nieco mu ulżyło. To chyba znaczy, ze nie zbyt się dogadywali i na pewno Max i Josh nie zostaną kumplami. Nie wiedział dlaczego ale poczuł ulgę.
                                                                       ***
Cathrin tymczasem szykowała się do swojego występu. Serce waliło jej jak oszalałe a dłonie się strasznie pociły. Bała się, że nie da rady i spanikuje. To by było okropne. Ogląda cię tylu ludzi a ty po prostu zbiegasz ze sceny. Na szczęście przyszedł Liam, który zobaczył jej zachowanie. Cat ciężko oddychała i chodziła w te i we w te.
- Coś się stało? Źle się czujesz? – zapytał z troską.
- Tak. Źle się czuje gdy pomyślę, że muszę wystąpić przed tymi ludźmi. Nie dam rady. Liam to nie moja bajka.
- Cathrin, masz piękny głos więc dlaczego nie pochwalić się nim? Na pewno wygrasz ten konkurs tylko musisz w to uwierzyć. Jesteś niesamowita. Gdy wtedy cię usłyszałem zakochałem się w twoim głosie. A jeśli mnie się podobał to uwierz mi. Musiał być nie zły. Porównałem go nawet z Ellie Goulding.
- Naprawdę? Dzięki. Nie sądziłam, że usłyszę takie coś od ciebie.
- Widzisz? Życie potrafi zaskakiwać. A teraz idź. Trzymam za ciebie kciuki.
Prowadząca wyczytała Cathrin a jej ścisnął się żołądek. Przełknęła z trudem ślinę i spojrzała na Liama, który uniósł w górę dwa kciuki. Uśmiechnęła się i wyszła na scenę. Starała się nie patrzeć na tych wszystkich ludzi tylko zaśpiewać i iść. Wzięła głęboki oddech:
White lips, pale face
Breathing in snowflakes
Burnt lungs, sour taste
Light's gone, day's end
Struggling to pay rent
Long nights, strange men
Z każdą kolejną zwrotką czuła się coraz lepiej i pewniej aż w końcu dosyć wysoko zaśpiewała końcówkę.
And they say
She's in the Class A Team
Stuck in her daydream
Been this way since eighteen
But lately her face seems
Slowly sinking, wasting
Crumbling like pastries
And they scream
The worst things in life come free to us
Cause we're just under the upper hand
Go mad for a couple grams
And she don't want to go outside tonight
And in a pipe she flies to the Motherland
Or sells love to another man
It's too cold outside
For angels to fly
Angels to fly
Potem nastała cisza. Cat pomyślała, że wszystko schrzaniła ale w tym momencie publiczność  wstała z miejsc i zaczęła bić brawo. Dziewczyna wzruszyła się i pomyślała, że to najpiękniejszy dzień w jej życiu. Ach, gdyby jej rodzice mogli to widzieć. Byliby z niej dumni. Otarła łzy z policzków i zeszła ze sceny. Liam gdy ją zobaczył podbiegł do niej i mocno ją przytulił. Cathrin na początku nieco zaskoczona ale potem objęła go. Gdy się od siebie oderwali Li powiedział:
- Wiedziałem, że ci się uda. Trzeba zawsze mnie słuchać.
- Miałeś rację. Nie ważne czy wygram czy nie. Najważniejsze, że pokonałam siebie.
                                                                       ***
Na wyniki musieli poczekać parę minut, ponieważ jurorzy właśnie się naradzali. W tym czasie Niall korzystał z darmowego jedzenia a Harry siedział na siedzeniu pogrążony w swoich myślach. Dosiadł się do niego Louis, który poklepał go po plecach.
- Jak ci się podobał występ mojej niesamowitej dziewczyny?
- Co? – zmarszczył brwi. – Jezu, nawet mi nie przypominaj.
Lou roześmiał się.
- Wiem, wiem. Ale pogodziliśmy się, Karen wie, że jest beznadziejna i wszystko jest po staremu.
- Siedzisz obok mnie od 10 sekund i nie zapytałeś co u mojego chłopaka Maxa. Czy to nie dziwne?
- Ooo wreszcie zrozumiałeś, ze to twój chłopak. Brawo. – Louis klasnął w dłonie z uznaniem a Harry wywrócił oczami.
- To był sarkazm. Idioto.
- Ja też użyłem sarkazmu. Idioto.
- Wcale nie prawda. Ty to mówiłeś poważnie.
- Sam to mówiłeś poważnie.
- Nie bo ty.
Wtedy podeszła do nich Karen, która z rozbawioną miną przyglądała się ich kłótni.
- Nasi kochani BFF się kłócą. Jak uroczo!
- Bo Louis nie rozumie co to sarkazm. – odburknął Harry.
- On też. Sarkazm to mój żywioł.
Hazz miał coś odpowiedzieć ale jurorzy skończyli naradzanie. Wprawdzie Karen była pewna, ze nie wygra ale miała tą resztę nadziei chociaż na wyróżnienie. Prowadząca wyszła na środek sceny z karteczką na której były zapisani uczestnicy.
- 4 miejsce zajęła … Helena Colin! – wszyscy zaczęli bić brawo. – 3 miejsce… Lukas Roberts! 2 miejsce… Kellan Green! I w końcu dotarliśmy do 1 miejsca, które zajęła… Cathrin Jones! – wykrzyknęła prowadząca. Dziewczyna najpierw siedziała na miejscu oszołomiona. Aż Liam musiał ją szturchnąć aby dziewczyna w końcu wyszła na scenę. Już dość, że dała radę tam wyjść i zaśpiewać. Nie sądziła, że zdobędzie jeszcze główną nagrodę! To było więcej niż spełnienie marzeń.
                                                                       ***
Po wszystkim Cat siedziała na siedzeniu w pustej sali. Liam wrócił się po kurtkę i kiedy zobaczył dziewczynę lekko się zaniepokoił. Bał się, że coś się stało.
- Wszystko okej?
- Tak tylko… nadal nie mogę w to uwierzyć. To wszystko wydaje się być takie nie realne.
- Tak samo było ze mną gdy przeszedłem casting w x factorze.
- Mam jedno pytanie. – zaczęła, gdyż od pewnego czasu to ją nurtowało. – Dlaczego jako mój największy wróg jesteś dla mnie… miły? 
- Możesz być pewna, że od jutra wrócimy do starych zasad. – powiedział ze śmiechem. – Ale wiem jak to jest i było mi po prostu szkoda, że taki talent jak twój mógłby się zmarnować.
- Rozumiem. W porządku. – odparła z ciężkim westchnieniem.
- Ja muszę już iść. Chłopaki na mnie czekają. – rzekł wskazując głową na wyjście.
- Tak, tak oczywiście. Cześć. – pomachała mu lekko na co Liam się uśmiechnął. Czy to był ich pierwszy krok do poprawienia relacji? A może Li mówił prawdę i rzeczywiście było mu szkoda jej talentu? Tak czy owak zachował się jak prawdziwy przyjaciel, którego nigdy nie miała.        
                                                                       KONIEC
Mam taki pomysł co wy na to aby 5SOS pojawili się w tym opowiadaniu? Tak na 1 odcinek ale chciałabym aby jakiś wątek chociaż taki malutki z nimi był. Ed to wiadomo, że zaśpiewa na ślubie Christiny bo raczej w ankiecie już nic się nie zmieni.
Wiem, że ten odcinek był trochę nudnawy i nie wiele się wydarzyło ale kompletnie nie miałam weny. Także musicie mi wybaczyć.
Jedna osoba pisała w komentarzu pod poprzednim odcinkiem, że nie podoba jej się takie „wymuszanie” komentarzy i OK. Nie będzie na razie czegoś takiego. Ale proszę abyście komentowali bo mam wrażenie, że w anonimach są tylko spamy.
10 osób w ankiecie się zadeklarowało, że komentuje a ja jakoś trochę tego nie widzę.
Także proszę abyście poświęcili tą minutę, dwie i napisali chociaż coś krótkiego abym ja wiedziała ile osób to czyta i czy jest sens ciągnąć to opowiadanie.

Paa <3 font="" nbsp="">

11 komentarzy:

  1. Awwww ^.^ czy mówiłam już jak uwielbiam Laren?! Wystarczy mi jeden rozdział z nimi lub bez nich, ważne, że Twojego autorstwa i już mi się gęba przez 30 min szczerzy ;D
    Kocham to opowiadanie i niewyobrażam sobie, żebyś miał go kiedyś zakończyć ;)
    5SOS? Ja jestem za ;* mogą być nawet przez więcej niż jeden odcinek, nie mam nic przeciwko Tym chłopakom :)
    Wiesz czego boję się najbardziej? Że w dniu ślubu Christiny i Seana, a dokładniej o północy któreś (Lou lub Karen) nie przyjdzie na czas w umówione miejsce i już nie będą razem ;_;
    @LouehAngel

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaa cuuudny był ten odcinek i duużo się wydarzyło kocham Laren ♥ Jejku na początku myślałam ze Karen żartuje sobie z tym występem ale jednak nie, za to Louis taki kochany ojojo jest dla niego idealna taki słodziak ^^ Rozdział był wspaniały i czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO!!!
    Liam i Cat!!!Liam i Cat!!!
    Harry i Max!!!Harry i Max!!!
    Dobra ogar!!!;D
    Co do chłopaków z 5SOS jestem jak najbardziej za:D
    Życzę duuuużo weny!!!
    Pozdrawiam!!!
    Czekam nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, cieszę się że Lou i Karen do siebie wrócili, Lou jest taki kochany, czekam na następny rozdział :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Boooże ludzie tak trudno napisać jakiś kom. jak szantażowała że nie doda odcinka to się dało i po 10 a tu co? Tak trudno napisać co się wam podobało albo i nie? Blogera komentarze motywują i zagrzewają do dalszej pracy więc ruszcie się !
    PS. Rozdział był cudowny ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahha ale ja was nie szantażowałam :)).
      Nie pisz tak bo czuje się jak zła osoba.
      Dziękuje i dodam odcinek bo wiem, że osobom, którym zależy komentują a nie chcę ich zawieść :**

      Usuń
  6. Nie chodziło mi o taki szantaż szantaż tylko głównie o to ze jak muszą bo czegoś nie dostaną to skomentują ale grzeczna prośba to już nie wystarczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosiłam grzecznie to olewaliście to więc się wkurzyłam.
      Przewiń sobie rozdziały i zobaczysz miliony moich próśb typu: Bardzo proszę o skomentowanie odcinka itp.

      Usuń
  7. Wiem że prosiłaś i zgadzam się chodzi mi o głupie zachowanie czytelników że jesli prosisz to nie napiszą komentarza tylko jak powiesz że nie dodasz rozdziałów to dopiero sie jakieś kom. pojawiają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, dobrze dziękuje ci :) miło jak ktoś stoi w mojej obronie.

      Usuń
  8. Zajebisty rozdział ^^
    Nigdy bym nie pomyślała, że Liam i Cat się tak zbliżą. Robi się gorąca xD
    Ale smutno mi bo to jest głównie blog o Lou i Karen, a zaczynasz więcej CIEKAWYCH rzeczy pisać choćby o Harrym i Maksie, bo nie moge ci zarzucić, że nie nie piszesz o Laren wcale. Chciałabym żebyś to przemyślala, ale ja mimo to i tak jestem wierną fanką tego bloga c:

    OdpowiedzUsuń