sobota, 3 marca 2012

One direction odcinek 1

          One direction
                                        Odcinek 1
Cała klasa siedziała w oczekiwaniu na nauczycielkę której nie było już jakieś dobre 15 minut. Ah, gdyby byli studentami mogliby już iść do domu, ale nie są, są tylko głupimi licealistami. Wtem do klasy zawitała ich wychowawczyni, oczy jej się śmiały, więc wszyscy pomyśleli że nie mają lekcji, toteż zaczęli zbierać się do wyjścia.
- Siadać na tyłkach! Lekcje są i będą. – Ostatnie zdanie wypowiedziała takim tonem jakby czerpała przyjemność z ich męki w szkole. Uczniowie posłusznie usiedli, ciężko wzdychając.
- A więc o co chodzi? – Zapytał ktoś z ostatniego rzędu. Nauczycielka odczekała minutę z odpowiedzą, ledwo co mogła oddychać. Klasa pomyślała że ma atak astmy więc ktoś chciał wezwać karetkę.
- Co ty robisz? Nie mam żadnego ataku astmy! Odłóż ten telefon! – Krzyknęła zdenerwowana już kobieta.
- To niech pani mówi a nie nas w konia cały czas robi. – Powiedział ktoś inny.
- A więc, do naszej szkoły będzie chodzić zespół … Onedirection! – Wykrzyknęła szczęśliwa. – Zaraz tutaj przyjdą więc bądźcie grzeczni.
Wszyscy byli zaskoczeni tym faktem, ale po chwili zaczęli się cieszyć, jednak chyba najbardziej w fale szczęścia odpłynęła nauczycielka. Serce jej strasznie waliło i nie mogła doczekać się chwili aż pozałatwiają wszystkie sprawy u dyrektora i zawitają do nich. Kiedy wszyscy zniecierpliwieni oczekiwali ich kujon Max zapytał czy nie można w tym czasie prowadzić lekcji. Nauczycielka okropnie się wkurzyła i odparła żeby jej nie zawracał gitary bzdetami …
- Kto to jest właściwie ten zespół Onedirection? – Zapytała Karen która siedziała w drugiej ławce. Wychowawczyni spojrzała na nią morderczym wzrokiem, miała ochotę ją udusić za brak wiedzy o tak znakomitym zespole.
- Wychowałam się na ich piosenkach … - Powiedziała pani Brighton.
- To nie możliwe, oni nie grali w prehistorii. – Rzekł ktoś z  klasy, jednak kobieta nie zwróciła na to uwagi. Wtedy do klasy zawitała cała piątka genialnego zespołu! Pani Brighton o mało co a by nie zaczęła wrzeszczeć ze szczęścia.
- Dzień dobry. – Powiedział Liam. – Mamy chodzić do tej szkoły i chcielibyśmy się zapytać czy trafiliśmy do dobrej klasy.
- Ależ oczywiście! Tak! Tak! Tak! – Pani Brighton wpadła w taki zachwyt że nawet chłopaki z Onedirection chcieli wezwać pogotowie. – Nie trzeba, już się uspokajam. – Wyjaśniła kobieta.
- To dobrze nie chcielibyśmy mieć na sumieniu zawału. – Powiedział z uśmiechem Luis.
- Taa, a o zawał nie tak trudno po 50. – Dorzucił Niall. Nauczycielka w ogóle nie zwróciła uwagi na jego żart, tylko od razu rozmyślała jakby tu ich usadzić.
- To może któryś z was usiądzie koło Karen, dwie osoby w czwartym rzędzie i drugie dwie w ostatnim. – Rzekła nauczycielka.
- To może ja! – Zgłosił się od razu Luis. – Lubię siedzieć koło ładnych brunetek … - Mówiąc to puścił oczko do dziewczyny, ta tylko wywróciła oczami. ,,On myśli że tak łatwo mnie poderwać” – Pomyślała podirytowana.
- Dobrze Luis, jeśli chcesz. – Odparła nauczycielka.
- Ale proszę pani ja siedzę z Juliette. – Rzekła Karen.
- Która ma złamaną nogę i nie będzie jej jakieś 2 miesiące. – Odpowiedziała szybko wychowawczyni. – Dobrze, zrobimy sobie wolną lekcje! – Dodała z uśmiechem. W klasie od razu zaczęło być głośno.
- Jestem Luis Tomilson z Onedirection, po co ja to mówię? To oczywiste że mnie znasz! – Powiedział chłopak.
- Nie powiedziałabym … Akurat tak się składa że nie mam pojęcia kim jesteś i nie znam twojego zespołu. – Odpowiedziała Karen, po czym udawała że czyta książkę.
- Co? Ty wychowałaś się w puszczy że mnie nie znasz? – Luis był oburzony.
- Wychowałam się w domu. – Dorzuciła Karen.
- No jeśli tak nazywasz puszczę, spoko ja jestem tolerancyjny. – Powiedział z uśmiechem. – Co czytasz?
- Książkę. Jaką? Fajną. O czym? O życiu. Jakim? Zwykłym. – Odpowiedziała szybko dziewczyna, chciała uniknąć zbędnych pytań. Luis stwierdził że z tą laską nie da rady się dogadać, więc zaczął podrywać dziewczynę która siedziała za nim.
- Cześć, jestem Luis z Onedirection … - Przedstawił się.
- A ja jestem Catherine. Uwielbiam twój zespół! Mam na płycie wszystkie wasze piosenki, słucham ich codziennie. – Odpowiedziała.
- Widzisz? Ona mnie zna! I to jest porządna dziewczyna. – Rzekł Luis do Karen. Ta pomyślała że zaraz walnie go tą książką, nie wiele myśląc zrobiła tak.
- Za co? – Zapytał chłopak trzymając się za głowę.
- Za jajco. – Odparła Karen. Gdy zobaczyła to nauczycielka od razu wstawiła dziewczynie uwagę i powiedziała że wezwie jej rodziców. Karen tak się wkurzyła że spakowała swoje manatki i wyszła z klasy.
- Ona zawsze tak bije przystojniaków po głowie? – Zapytał Luis, Catherine.
- Nie, ale to wredna i złośliwa laska. Ma tylko jedną przyjaciółkę, nikt nie chce się z nią kolegować. – Odpowiedziała.
- No jeśli wszystkich tak wali po łbach to nie dziwie się że ma jedną przyjaciółkę. – Rzekł Luis. – A ty dasz się zaprosić na nasz koncert? Dam ci darmowe bilety.
Dziewczyna aż pisnęła.
- Serio? Dzięki jesteś mega mega słodki. – Powiedziała i prawie uściskała chłopaka.
Po lekcjach chłopaki wracali do domu na pieszo ponieważ  limuzyna którą mieli wracać miała awarie.
- I jak wam się podobało w nowej szkole? – Zapytał Zayn. – Bo mnie bardzo! A szczególnie ta blondyna w czarnych szpilkach.
- To była nauczycielka od angielskiego! – Powiedział śmiejąc się Harry. – Ale racja była ładna.
- To ona była blondynką? – Zapytał zaskoczony Luis.
- A no tak! Zapomniałem że jedyne na co się gapiłeś to jej nogi! – Powiedział Liam.
- Nie moja wina że założyła mini spódniczkę! Ja jej nie kazałem. – Usprawiedliwiał się Luis.
- A jak tam twoja sąsiadka, fajna? Chyba ma na imię Karen, co nie? – Zapytał Niall patrząc na Luisa. Ten tylko ciężko westchnął, potem udał że się zastanawia.
- Ładna, ale tylko tyle. Wredna, głupia i chamska. – Rzekł chłopak.
- To przez to że miałeś łzy w oczach jak dała ci książką po łbie? – Zapytał ze śmiechem Liam.
- To bolało! Nie wiecie jaką ona ma siłę, normalnie jak King – Kong. – Usprawiedliwiał swoje zachowanie Luis.
- Była chuda jak chuchro. – Odpowiedział Zayn. – Ale niech ci będzie … Za 4 dni mamy koncert cieszycie się?
- Ja już przywykłem. – Stwierdził Niall.
- Ja w sumie też. – Dorzucił Harry.
- I ja. – Odparł Luis.
- Ja też. – Rzekł Liam.
Zayn spojrzał na nich jak na idiotów.
- Żartowaliśmy! – Krzyknął za nich Niall. – Jasne że się cieszymy.  
- Uf, bo już myślałem że … a nie ważne. Chodźcie do domu, musimy w końcu odwalić kupę roboty. – Rzekł Zayn.
- Jakiej roboty? – Zdziwił się Liam.
- Nooo, zamówić pizze i znaleźć pilota którego schował Luis i teraz nie pamięta gdzie!
- A no tak! Nie wiem czy wyrobimy się z tym do jutra, lepiej pośpieszmy się… - Powiedział ze śmiechem Harry.
                                                                                  KONIEC
Mam nadzieje że się podobało, miałam dzisiaj takie natchnienie że musiałam napisać. A wy komentujcie ;) 

6 komentarzy:

  1. Początek jest spoko,
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostrzegłam się kilku błędów:
    * Nie Luis tylko Louis
    * Nie Onedirection tylko One Direction

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczytam czytać twojego bloga i zaczyna się ciekawie ! ; DD < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. louis i nie onedirection tylko one direction

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ludzie! kurde dajcie spokój już 3 osoby mi to pisały. Tak kochane istoty które nie popełniają błędów zrozumiałam;)

      Usuń
  5. Louis Tomlinson, a nie Luis Tomilson oraz One Direction

    OdpowiedzUsuń