czwartek, 8 marca 2012

One direction odcinek 2

One direction
                                                   Odcinek 2
Po szkole Karen postanowiła zawitać do swojej najlepszej przyjaciółki, Juliette. Musiała jej powiedzieć co dziś się wydarzyło w szkole, dobrze wiedziała że Juliette jest wielką fanka One direction i dostanie zawału jeśli dowie się że chodzą do ich szkoły. Zapukała do drzwi, otworzyła jej mama dziewczyny i powiedziała że znajduję się ona w swoim pokoju. Karen natychmiast tam pobiegła.
- Cześć. Jak tam noga? – Zapytała Karen, patrząc na Juliette, która wlepiała wzrok w plakat One direction.
- Boli, strasznie. – Odpowiedziała. – A jak było w szkole?
- No właśnie i o tym chce z tobą pogadać … chodzi o to że … - Zaczęła dziewczyna, jednak jej przyjaciółka jej natychmiast przerwała:
- Chłopaki z One direction są tacy przystojni! Czemu nie mogą chodzić do naszej szkoły?
- I w tym rzecz … twoje marzenie się spełniło! Chłopaki z One direction dzisiaj przyszli do niej. – Odpowiedziała dziewczyna jednym tchem. Juliette roześmiała się, pomyślała że to jeden z jej durnych dowcipów, jednak Karen była jak najbardziej poważna.
- Co?! One direction w naszej szkole! To kurde żart?! – Krzyknęła cała w radości dziewczyna. Chciała skakać po łóżku, ale tylko wygrzmociła się na podłogę. Karen musiała jej pomóc wstać.
- Taa, wiedziałam że tak zareagujesz. A teraz może zrobię ci melisy? Uspokoisz się trochę.
- Nie chce melisy! Ja chce jutro iść do szkoły, muszę mieć ich autografy! Rozumiesz? Muszę. – Rzekła Juliette.
- Ale masz złamaną nogę, nie pójdziesz tak do szkoły … A po za tym oni wcale nie są tacy fajni, w szczególności Luis nadęty baran.
- Masz rację, oni nie są fajni, oni są mega zajebiści! – Krzyknęła Juliette i znów chciała skakać po łóżku, ale Karen wzięła sznurek i przywiązała jej rękę do łóżka.
- Dla bezpieczeństwa. – Wyjaśniła.
- Słuchaj, musisz zdobyć dla mnie ich autografy! A szczególnie od Harrego, powiedz żeby dopisał przy ,,dla kochanej Juliette” dwa serduszka i podpisał Juliette i Harry miłość na zawsze. Zrobisz tak? Proszę, proszę, proszę …
- Mam zdobyć od nich dla ciebie autograf? Ty chyba śnisz … Pomyślą że ja chce i wymyśliłam bajeczkę z naćpaną przyjaciółką która ich wielbi jak piątkę Bogów.
- Ale Harry, jest tym głównym bogiem … - Juliette rozmarzyła się. – Jeśli tego nie zrobisz to jak pójdziesz będę skakać po łóżku aż złamie drugą nogę.
-  Bo w gipsie ci się uda chociaż wstać, ha ha ha. Ale zgoda jeśli to dla ciebie takie ważne … Przeboleje utratę resztki godności … - Powiedziała Karen.
                                                                                  ***
Tymczasem chłopaki z One direction przeszukiwali cały dom w poszukiwaniu pilota od TV. Wszyscy byli wściekli ponieważ nigdzie go nie mogli znaleźć. W końcu Niall zgłodniał, więc zamówił pizze.
- Louis, cioto gdzie schowałeś tego pilota?! – Darł się Zayn, który przeszukiwał kibel.
- Gdybym wiedział, nie szukalibyśmy go. – Odpowiedział chłopak, który udawał że rozgląda się po mieszkaniu w poszukiwaniu zguby. Nagle Liam zaczął się drzeć na całe gardło! Chłopaki natychmiast do niego pobiegli.
- Co mordę drzesz? – Zapytał Niall, patrząc na niego uważnie.
- Znalazłem pilota! – Krzyknął uradowany. – Nie uwierzycie gdzie był? W plecaku Tomilsona!
Pozostała trójka spojrzała na Luisa podejrzliwie.
- No co? Nie miałem pojęcia że tam jest! Gdybym wiedział dał bym wam, chyba. – Rzekł trochę ze wstydem. Niall jednak postanowił że nie ma co się kłócić, teraz nareszcie mogą obejrzeć telewizje.
- Moje życie znów nabrało sensu. – Powiedział Niall prawie ze łzami w oczach, gdy przywieźli pizze.
- Pizza i TV to twój jedyny sens życia? A co z muzyką? – Zayn się oburzył.
- Tak, to też jest sens ale w taki inny sposób rozumiecie?
Jednak One direction tylko pokręciło przecząco głowami. Tylko święty zrozumie Nialla i to jeszcze z odpowiednim słownikiem.
                                                                                  ***
Następnego dnia chłopaki przyszli do szkoły spóźnieni o godzinę, usprawiedliwiali się że mają dużo koncertów, podczas gdy oni nawalali się popcornem do 1:00 w nocy i oglądali Paranormal Avtivity drąc się przy tym jak dziewczyna! Tymczasem Karen musiała zdobyć autografy od każdego z zespołu. Ciężko westchnęła i podeszła do Harrego ,,Z nim powinnam dać sobie radę, wygląda na miłego” – Pomyślała.
- Cześć. Jestem Karen Devon. – Przedstawiła się dziewczyna po czym podała mu rękę.
- A ja jestem Harry Styles. – Odpowiedział. – Wiesz z zespołu One direction.
- Tak, teraz już wiem. Nasza wychowawczyni gada o was 30 minut w ciągu lekcji, a drugie 15 minut wy gadacie jaka to ważna jest muzyka. I tak przez kolejny rok zapewne będą mijać nam lekcje. – Powiedziała Karen jakby poirytowana tym.
- Strasznie przykro zespołowi One direction że psuje ci tak ważne i pouczające lekcje. – Harry złapał się teatralnie za serce. Potem nastąpiła minuta ciszy …
- Dasz dla mojej przyjaciółki Juliette autograf? – Zapytała Karen. Ten kiwnął z uśmiechem głową i wpisał się do zeszytu który mu podała tak: ,,Dla Juliette, Harry”.
- Proszę, mam nadzieje że się ucieszy. – Odpowiedział z uśmiechem.
- Źle, wpisz się jeszcze raz. – Odparła dziewczyna, widząc zaskoczoną twarz chłopaka dorzuciła: - Juliette cię wielbi, obrazi się jak dostanie takie coś. Sorry za nią, ale taki charakter, ma świra na punkcie One direction.
- Spoko. Jeśli tak to chętnie podpiszę jakoś … ładniej. – Wtedy Harry poprawił się i napisał: ,,Dla mojego słońca które daje mi światło każdego dnia czyli Juliette, Harry Styles”. Gdy Karen to przeczytała aż wzruszyła się.
- Ślicznie, dzięki Juliette się ucieszy. – Rzekła dziewczyna i ruszyła po autograf od Liama, ten bez większego problemu jej dał, Zayn i Niall także, jednak ten ostatni trochę ubrudził zeszyt marmoladą. Teraz dziewczynę czekała największa szkoła przetrwania! Trzeba była zdobyć autograf od debilnego Luisa którego nie cierpiała. Podeszła do niego, on akurat gadał z Chatherine po 2 minutach gdy skończyli gadać odwrócił się do niej z uśmiechem.
- Wybaczam. – Powiedział Luis, a Karen dała mu zeszytem po łbie. – Znowu? To jakieś twoje hobby? – Zapytał zirytowany.
- Nie przyszłam cię przeprosić, chciałam autograf. – Rzekła dziewczyna, jednak trochę źle to ujęła ponieważ Tomilson zaczął się okropnie śmiać!
- A więc jednak jesteś moją fanką, no proszę! Tego się nie spodziewałem! – Odpowiedział cały czerwony ze śmiechu.
- Kurde, to dla mojej przyjaciółki Juliette. – Odparła. – Pisz: ,,Od debila dla Juliette”.
- Chyba sobie żartujesz! Napiszę: ,,Od świra dla Juliette”, trzeba zachować kulturę. – Rzekł Louis, po czym zaczął bazgrać. Po krótkim czasie oddał Karen kartkę, chłopak napisał to co postanowił nie wyraźnymi literami i to jeszcze z jakąś głupią minką z wywalonym językiem.
- Mogłeś się bardziej postarać. – Powiedziała dziewczyna, włożyła jednak zeszyt do plecaka, zasunęła go i skierowała się prosto przed siebie. Louis podbiegł jednak do niej i stanął naprzeciwko niej.
- Słuchaj może zakopiemy topór wojenny? – Zapytał, udając że przyszło mu to z wielką trudnością.
- Nie będę kolegować się z chłopakiem, którego rodzice musieli być nie źle naćpani, skoro go zrobili. – Odpowiedziała z cwaniackim uśmieszkiem Karen.
- O przepraszam bardzo! Byli tylko trochę pod wpływem alkoholu! – Krzyknął oburzony Tomilson.
- Trochę? Wątpię. A teraz sorry – memory ale muszę iść do kibla. – Odparła dziewczyna i poszła do damskiego. Louis został sam, czuł się dziwnie. Poczuł nie ogarniętą złość do tej złośliwej dziewuchy! ,,Nie będzie ze mną tak pogrywać, szmata” – Pomyślał wściekły.
Wtedy Harry kopnął go w tyłek i wrzasnął:
- Czy tu kroi się romans?!
- Pogrzało cię jełopie? – Zapytał Louis. – Z tą nie kulturalną, ohydną, złośliwą, egoistyczną i debilną laską?
- Ooo widzę że wiele was łączy. – Styles się roześmiał, na to Tomilson zabrał mu plecak i przetrzepał go porządnie. Harry zaczął uciekać i tak wpadł na ,,uroczą” nauczycielką od angielskiego w krótkiej żółtej sukience która uśmiechała się przyjaźnie.
- Widzę że na mnie lecisz. – Powiedziała kobieta, na co Harry zrobił się czerwony jak burak.
- Skąd pani o tym wie?
- Wpadłeś na mnie, stąd wiem. – Odpowiedziała kobieta.
- Aaa, to o to pani chodzi! A to spoko, nie powtórzy to się więcej. – Rzekł Harry do pani Wisson.
- Trzymam cię za słowo. – Nauczycielka odwróciła się i poszła. Louis zaczął się okropnie śmiać.
- Ooo, czy tu się kroi romans? – Zapytał Tomilson, trzymając się za brzuch ze śmiechu.
- Spadaj. – Odpowiedział Harry i poszedł na lekcje.
                                                                       KONIEC
Miałabym do was taką prośbę abyście komentowali. Nie piszę specjalnie dużo by chciało wam się to przeczytać;) Sama wiem że jak jest opowiadanie na 6 stron to matko boska! A to jest tylko na 3 i pół :D Papa i czekajcie na następny!
Aha a tutaj daje wam piosenkę One direction którą ostatnio pokochałam! Piosnka nosi tytuł What Makes you Beautiful.


8 komentarzy:

  1. fajnie piszesz, oby tak dalej. Zapraszam do mnie : codziennystyl.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana piszesz zajebiście <3 zakochałam się w tym blogu a jest dopiero drugi rozdział :D mam nadzieje że dodasz szybko nowy rozdział :d Nie spraw bym uschła z tęsknoty hehe

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie,
    Czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne < 3 Chłopcy są tu tacy zajebiści, to ich opisywanie innych i nazywanie samych siebie- boskie < 3 . xd

    Czytam dalej . ; ))

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz naprawde fajnie, ale strasznie jedziesz po Luisie ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. zgadzam się bądź dla nich milsza a skąd wiesz ze są tacy naprawdę napewno są fajniejsi:-):-):-):-):-):-):-):-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale w moim opowiadaniu są tacy.
      Wiem że w realu są słodcy, mili i w ogóle i w szczegolne ale chciałam pokazać w zabawny sposób sławę i to show które amerykanie kochają robić.

      Usuń
  7. dobrze piszesz opowiadania ale byś mogła trochę popracować nad pisownią imienia i nazwiska Louisa Tomlinsona

    OdpowiedzUsuń