One direction 3
Odcinek 69
Juliette zamknęła
się w swoim pokoju na klucz. Mimo krzyków i dobijania się Karen, dziewczyna nie
reagowała. Brunetka wiedziała że jej przyjaciółka cierpi, ale nadal nie
wierzyła że Nialler byłby w stanie ją zdradzić. Przecież to najbardziej idealna
para na świecie! Są tak perfekcyjni że aż nudni! Karen marzyła żeby w ich
związku coś się wydarzyło, to znaczy było ciekawiej, ale zdrada? Nie, nie. Tego
nie chciała dla swojej przyjaciółki tym bardziej, że sama została zdradzona i
zdradziła więc wie jak to boli. Ponownie zapukała do drzwi, tym razem mniej
energicznie.
- Juliette! Błagam
otwórz! Jestem twoją najlepszą przyjaciółką! Z kim chcesz pogadać skoro nie ze
mną?
Odpowiadała jej
przez 10 minut głucha cisza, wytrwale jednak sterczała pod drzwiami. W końcu
jej upór opłacił się.
- To boli! To
cholernie boli! Wyobrażam sobie co czuł Louis! – Krzyknęła.
- Ale Niall cię nie
zdradza! – Odpowiedziała zirytowana że jej przyjaciółka w to wierzy. – Może Jim
sobie żartował? Albo na tym świecie istnieje drugi Niall Horan! Musi być jakieś
wytłumaczenie! Juliette, błagam otwórz, jeśli tego nie zrobisz zadzwonię do
Nialla!
- Waż się a ucieknę
przez okno! – Zagroziła. Karen zdała sobie sprawę że nic nie wskóra. Wiedziała
jednak że musi coś zrobić. Jej przyjaciółka nie może siedzieć i użalać się nad
sobą w pokoju do końca życia. Nie wiele się namyślając pochwyciła do ręki telefon
i zatelefonowała do Horana …
***
W areszcie od dwóch
godzin siedzieli Harry i Louis obok siebie. Przez ten czas w ogóle się nie
odzywali, po prostu milczeli. Nie mieli ochoty ze sobą rozmawiać, byli na
siebie wściekli! Harry na Louisa że przespał się z Molly, a Louis na Harre’go
że całował się z Karen. Oboje stracili przez siebie miłości swojego życia …
Chociaż każdy z nich był świecie przekonany że on swoją dziewczynę, kochał
bardziej. Nagle do cichego i zimnego pomieszczenia wleciała Christina!
- Lou słonko nic ci
nie jest? Może jesteś głodny? Nie chce ci się pić? Co oni w ogóle z tobą tu
robili? Nie stała ci się żadna krzywka? Powiedz skarbie.
- Nie mamo, jest
okej. – Odburknął niezadowolony.
- Zapłaciłam już za
ciebie kaucję, możesz wyjść jeszcze dziś.
Twarz Louisa się
momentalnie rozjaśniła! Bał się iż będzie musiał w tym okropnym miejscu spędzić
całą noc i to jeszcze z kim? Z jego wrogiem nr 1, Jim tym samym zleciał na
miejsce wroga nr 2.
- Naprawdę? –
Spytał z niedowierzaniem. – Mamo, jesteś wielka!
- Dobra, to szykuj
się. Odwiozę cię do domu. – Powiedziała i skierowała się w stronę wyjścia.
Harry poczuł się pominięty.
- A ja? – Jęknął.
- Zamknij się,
Styles. – Odparł z cwanym uśmiechem Louis. – Ty tu zostajesz i mam nadzieje że
na wieki.
- No ha ha ha, ale
śmieszne Tomlinson … Proszę pani czy jest możliwość żebym wyszedł także za
kaucją? Obiecuje że potem pani wszystko zwrócę.
- Wiem co zrobiłeś
mojemu synowi … - Zaczęła sucho. – Myślisz że po tym wszystkim będę ci jeszcze
pomagać? – Spytała ze sztucznym uśmiechem. – Mylisz się drogi, Stylesie,
zresztą noc w areszcie dobrze ci zrobi. Może przemyślisz sobie swoje
zachowanie.
- Ale ja już
przemyślałem! – Wykrzyknął patrząc się raczej na Louisa niż jego matkę. –
Miałem na to 6 długich miesięcy. Każdy dzień, każda godzina, każda minuta. Za
każdym razem gdy widziałem Karen, gdy myślałem o tym że chcę ją pocałować, gdy
wyobrażałam to sobie … To były niewyobrażalne męczarnie. Nie wiem czemu ją
pocałowałem, tam w kinie, po prostu … Impuls. Żałuje tego. Naprawdę … Zresztą
on też odbił mi dziewczynę Molly Freston.
- Molly Freston? –
Spytała zaskoczona Christina. – Ta ladacznica! Z nią sypiało pół szkoły!
- A mnie zdzira
mówiła że chce zaczekać do ślubu … - Powiedział Harry.
- A mnie
powiedziała że przespałeś się z nią! – Rzucił na to Louis. – Tylko okazała się
kiepska w łóżku i kazałeś jej to zrobić z innymi by się ,,podszkoliła”.
- Podwójna zdzira.
- I szmata. Sam
widziałem jak ślini się na widok anglisty, podobno przez ich romans wyleciał ze
szkoły i rozpadło się jego małżeństwo.
- Wiesz co? Muszę
ci podziękować że ją zaliczyłeś, bo inaczej możliwe że bylibyśmy parą.
- Nie ma za co,
stary. – Odpowiedział Lou z uśmiechem. – Wujek Louis zawsze do usług.
Nagle umilkli.
Przez 2 minuty zaczęli gadać jak za dawnych czasów. Tomlinson poczuł się źle z
tego powodu. Harry miał cierpieć. Miał ponieść winę za to co zrobił. Musiał.
- Skarbie, czas na
nas. – Powiedziała Christina, gdy milczenie trwało zbyt długo.
- Taaa, jasne idę
już. – Odpowiedział i spojrzał smutnym wzrokiem na Harre’go po czym wyszedł.
Styles poczuł się znów wściekły na swojego przyjaciela. Jak mógł zrobić coś
takiego? Zostawić go tutaj na całą noc, a potem jeszcze nie wiadomo co będzie
się z nim działo! Pełno tu gwałcicieli, pedofilów i morderców. Nagle Hazza
skulił się na siedzeniu. A jak jakiś zboczeniec go obserwuje? Ta myśl
przyprawiała go o dreszcze.
***
Niall pojawił się prawie w trybie
natychmiastowym. Karen cały czas siedziała oparta o drzwi i cierpliwie na niego
czekała. Nie chciała żeby w tym czasie Juliette udało się wymknąć i gdzieś
uciec, a tak to, zgłodnieje i będzie musiała kiedyś wyjść. Innej rady nie ma,
ot co.
- Co z nią? Jest
chora? – Spytał zatroskanym głosem.
- Gorzej. –
Odpowiedziała Karen. Niall zrobił wielkie oczy. Naprawdę bał się iż jego
dziewczynie stało się coś złego. A tego by nie zniósł.
- Mów o co biega! –
Ponaglił ją.
- Juliette widziała
pewien magazyn plotkarski … - Zaczęła nie pewnie Karen. – Na którym było Twoje
zdjęcie i Demi Lovato. Uważa że macie romans …
Niall nie
odpowiadając, zaczął walić w drzwi pokoju Jul. Jej przyjaciółce wydało się
dziwne że nawet się przed nią nie wytłumaczył. A może uznał że to tak
absurdalny pomysł że nie ma sensu?
- Jul! Wierzysz w
to?! – Krzyknął rozczarowany. – Naprawdę w to wierzysz?
Dziewczyna jednak
nie odpowiedziała. Karen ciężko westchnęła i powoli zaczęła:
- Niall … To nie
jest prawda, tak? Powiedz że to plotki.
- To plotki.
Zadowolona? – Spytał ostro. Dziewczyna przeraziła się nieco tonem jego głosu.
Od kiedy nie winny człowiek jest taki wściekły? No chyba że … w sumie ma
powody. Został niesłusznie oskarżony. Każdy by się nieco wkurzył na jego
miejscu.
- Juliette otwórz!
– Krzyknęła, waląc w drzwi. – Niall mówi że to plotki! Jul! – Odpowiedziała jej
jak zwykle głucha cisza. Nagle jej twarz rozjaśniła się. – Zapasowy klucz. –
Szepnęła do blondyna. – Mam zapasowy klucz do gościnnego, zaraz po niego pójdę.
Po tych słowach
zniknęła we wnętrzu domu. Horan został sam. Nie walił już w drzwi czy nie
wołał. Po prostu zastanawiał się nad tym jak Juliette mogła w to uwierzyć?
Przecież jeśli się kogoś kocha, nie wierzy się w byle brednie … Załamany
poszedł do łazienki. Tam obmył twarz, wytarł się i spojrzał w lustro. Tak, jak
zwykle prezentował się wspaniale, był tylko nieco zmęczony. Ale cóż się dziwić,
dochodziła 23:47. Nagle coś mignęło mu gdy wycierał twarz ręcznikiem. Przyjrzał
się dokładniej … Na moment wstrzymał powietrze. Kiedy zaczęło kręcić mu się w
głowie, zdał sobie sprawę że nie oddycha. Wypuścił powietrze i spojrzał jeszcze
raz … Jego oczy nie kłamały. Na szyi
widniał mały tatuaż na którym pisało: D.L
- Demi Lovato … -
Wydukał, a zaraz potem uszczypnął się myśląc że to sen. – Ale jak? – Spytał sam
siebie. – Jak? – Powtórzył pytanie gdy nie uzyskał odpowiedzi.
***
Harry siedział w
głuchej ciszy, która przyprawiała go o mdłości (zawsze kiedy się stresował miał
ochotę wymiotować), już dwie godziny. Do rana pozostało jeszcze sporo czasu, a
on już chciał wracać do domu. Nie miał ochoty siedzieć w tym głupim więzieniu!
Wcale nie zasługuje by tu być. To wszystko wina Louisa. To on powinien być na
jego miejscu, nie on … To za Harre’go Stylesa powinno się wpłacić kaucję. Jego
rozmyślania przerwał przekręcany kluczyk w zamku.
- Harry Styles,
jesteś wolny. – Powiedział jakiś mężczyzna, który widocznie nie był z tego
powodu zadowolony.
- Jak to? – Zapytał
zaskoczony.
- Ktoś wpłacił za
ciebie kaucję. – Odpowiedział z ciężkim westchnieniem. – No już, wychodź! –
Ponaglił go. Chłopak był tak zdziwiony że jeszcze przez moment siedział,
oniemiały. Czyżby Louis? A może Christina? Ewentualnie mogła to być jeszcze
inna osoba. Tylko kto?
- Już idę. – Rzekł
kiedy policjant zagroził że jeśli nie opuści pomieszczenia w ciągu dwóch
sekund, zamknie go na całą noc bez wody.
***
Karen szukała
Niallera po całym domu. Gdzież on się podziewa? A może zwiał bo te oskarżenia
okazały się prawdą? Hm, już miała otworzyć pokój gościnny bez niego ale coś ją
tknęło by sprawdzić w łazience. Lekko zapukała, gdy usłyszała ,,proszę”,
weszła.
- No chodź. –
Ponagliła go. – Nie przyglądaj się tak swojej buźce, którą na marginesie masz
śliczną. – Dodała z uśmiechem.
- Nie mogę. Jestem
idiotą. Idź sama. – Powiedział i chciał ją minąć w przejściu, jednak dziewczyna
zagrodziła mu drogę.
- O co chodzi? –
Spytała podejrzliwie. – Niaaal … Chyba mi nie powiesz że to ty byłeś na tym
zdjęciu? – Spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie wiem … Karen
ja już nic nie wiem. Byłem pewien że to nie ja, ale teraz mam wątpliwości.
- Słuchaj, jeśli
zranisz lub zraniłeś Juliette możesz być pewien że … - Zaczęła.
- Tak? A co ty
zrobiłaś Louisowi? Masz naprawdę taką krótką pamięć? – Zapytał retorycznie.
Karen wzruszyła ramionami. Nienawidziła kiedy ktoś jej to wypominał.
- To nie jest teraz
ważne. Lou jest silny, poradzi sobie z tym, a Juliette nie … Znasz ją.
- Tak, tak znam. –
Odpowiedział z ciężkim westchnieniem. Oczywiście, blondynka to nie
paseczkowany, który miał lub udawał że ma wszystko gdzieś i jest robotem bez
uczuć. – Widzisz to? – Zapytał, pokazując dziewczynie tatuaż.
- D.L? Co to jest?
- Nie mam pojęcia,
ale zakładam że Demi Lovato! Nie wiem kiedy go zrobiłem, po prostu nie pamiętam
tego …
- Byłeś ostatnio na
jakieś dużej imprezie?
- Dwa tygodnie
temu. Ale miałbym ten tatuaż tak długo, nie wiedząc o tym?
- Wiesz … Jest
ledwo widoczny … Bardzo możliwe …
Niall okrążył Karen
w przejściu. W takiej sytuacji, nie mógł spojrzeć swojej dziewczynie w oczy. Co
jej powie? ,,Skarbie to nie prawda, czasopisma kłamią?” albo ,,Prawdopodobnie
przespałem się z Demi i nawet mam tatuaż z jej inicjalami a na swoją obronę
powiem iż nic nie pamiętam?”. Nie, żadna z tych wersji nie była dobra.
- Idź do niej sama.
Powiedz jej że to prawda a ja jestem pieprzonym dupkiem. Nara. – Pożegnał się i
po prostu wyszedł! Ot tak! Karen nie wiedziała co zrobić? Przecież nie powie
tego Juliette … Chociaż … Nie, nie, nie!
Nie może jej tego zrobić. Z walącym sercem podeszła do drzwi, pokoju gościnnego
i włożyła kluczyk do zamka. Powoli przekręciła i weszła do środka … Zastała tam
pusty pokój i otwarte okno! No tak! Jul nie żartowała. Wyraźnie zaznaczyła że
zrobi to jak Karen zadzwoni po Nialla. Nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu.
Na wyświetlaczu pisało ,,Jim” .
- Jeszcze tego tu
brakowało … - Powiedziała do siebie zirytowana. – Cześć Jim, co tam? – Starała
się zachować spokój, ale w jej głosie brzmiała złość.
- Hej. Chciałem cię
poinformować że Juliette jest w hotelu. Dałem jej jeden z pokoi. Chyba się
nieźle pokłóciliście, co? W każdym razie, nie musisz się o nią martwić.
- Serio? Nawet nie
wiesz jaka to ulga. Dzięki, Jim. A co do mnie i Juliette to my nie … - Urwała.
Nie miała zamiaru mu się tłumaczyć, no ale jak zaczęła. – Nie pokłóciliśmy się.
To raczej ona z Niallem.
- Co wy macie z
tymi kłótniami? Najpierw ty i Louis potem Niall z Juliette?
- Dziwisz jej się?
Niall podobno zdradził ją z Demi Lovato.
- No tak ale ..
Może to imię i nazwisko da się w jakiś sposób logicznie wyjaśnić?
- A tatuaż?
- Jaki tatuaż?
- Nie ważne. Muszę
kończyć. Cześć.
Rozłączyła się i
schowała telefon do kieszeni. Tatuaż, imię i nazwisko w hotelu, zdjęcie w gazecie … W prawdzie na tym
zdjęciu nie było widać twarzy ale ten chłopak był blondynem … To było jedyne
pewne …
***
Następnego dnia, po
szkole Zayn był zmuszony odwiedzić ,,biedną” Zooey. Wcale nie miał na to
ochoty, wolał posiedzieć w domu i wiadomo co porobić. Oczywiście obejrzeć dwóch
i pół. Oh, jak on ten serial uwielbiał! Alan, Charlie, Jake … Trójka idealna.
Sean czekał na niego pod domem. Malik stwierdził że nie musiał tego robić. Sam
był trafił.
- Może i byś
trafił, ale nie mogę być pewien że byś tam poszedł. – Odpowiedział z uśmiechem.
- Nie ufasz mi?
- Ufam, nie ufam
twoim zapędom.
Zayn zmarszczył
brwi.
- Zapędom?
- Kwiecień 2011
impreza u Paula Bradleya. – Powiedział mierząc go rozbawionym spojrzeniem.
Wtedy chłopak umilkł. Nie musi mu przypominać co się wtedy zdarzyło, doskonale
pamiętał.
- Byłem …
- Tak, tak wiemy
Zay. Byłeś pod wpływem dymu nikotynowego i nie odpowiadałeś za swoje czyny. –
Rzekł z kpiną, odpalając auto.
- Dokładnie. –
Potwierdził.
***
Karen przyszła do
hotelu plaza. Juliette nie pojawiła się dzisiaj w szkole, więc nieco zaczęła
się o nią martwić. Ah, ta sprawa z Niallem. Zupełnie wytrąciła ją z równowagi.
I jeszcze on bierze pod uwagę że być może to on jest na tym zdjęciu. Przecież
Jul, zupełnie się załamię! Wpadnie w jakąś depresję albo coś gorszego.
- Cześć. –
Powiedziała podchodząc do Jima. – Czy jest tu nadal Juliette?
- Owszem. Nie
wychodzi od rana ze swojego pokoju. Pukałem ale nie odpowiadała. Może śpi? –
Zgadywał. – Albo nie chce z nikim rozmawiać.
- Co? Cały poranek
nie otwierała drzwi, a tobie nie przyszło do głowy sprawdzić czy nic się nie
stało! Jim! – Wykrzyknęła Karen, patrząc na niego wściekła. – Jaki jest numer
jej pokoju?
- 455. Ale Karen ja
…
Dziewczyna nie
czekała na jego wyjaśnienia, tylko jak najszybciej wsiadła do windy. Bała się
że Juliette coś się stało. W końcu nie codziennie dowiadujesz się takich
rewelacji z gazet … Karen bardzo chciała żeby to nie okazało się prawdą, ale
wszystko na to wskazywało. A Niall nic nie pamięta, albo udaje. Dziewczyna
wysiadła z windy i w pośpiechu szukała pokoju 455. W końcu go znalazła. Nawet
nie pukając spróbowała wejść do środka.
- Cholera. –
Mruknęła, kiedy zdała sobie sprawę że jest zamknięte. – Juliette! – Krzyknęła
waląc w drzwi. – Otwieraj! Juliette! Nialla tu nie ma, słowo!
- Wczoraj też
obiecałaś że nie zadzwonisz po niego, a to zrobiłaś. Widzisz? I tak można na
Tobie polegać. Wcale. – Odezwała się dziewczyna.
- Juliette …
Przepraszam. Nie wiem co powiedzieć, po prostu … Uważałam że tak będzie lepiej,
że Niall wyjaśni ci wszystko. Ale ty nie chciałaś otworzyć. Jul … Powiedz
szczerze, wierzysz w te brednie? – Spytała Karen, nikt jej nie odpowiedział. –
Wierzysz? – Powtórzyła. Nagle, usłyszała dźwięk klucza przekręcanego w zamku.
- A czy istnieje
jakiś powód żebym tego nie robiła? – Spytała, otwierając drzwi.
- Tak. Bo kiedy się
kogoś kocha, ufa mu się. Żeby nie wiem co. – Odparła stanowczo.
- Tak jak ty ufałaś
Louisowi?
- To była inna
sytuacja. On przespał się trzy razy z Evą.
- Nie, Karen. To,
jest zupełnie to samo. Tylko ty potrafisz dawać innym rady, na błędy które sama
popełniasz. Najpierw uporaj się ze swoimi, a dopiero radź mi, co mam zrobić.
Aha i zostanę kilka dni w hotelu. Jestem na ciebie nadal wściekła, że
zadzwoniłaś po Niallera, chodź prosiłam żebyś tego nie robiła.
- Musiałam. –
Powiedziała cicho.
- Wiem. Może ja na
twoim miejscu postąpiłabym podobnie, ale to nie znaczy że nie mam ci tego za
złe. – Odparła, zamykając drzwi. ,,No pięknie” – Pomyślała Karen. - ,,Louis
mnie nienawidzi, podobnie jak całe One direction, Juliette się obraziła …”.
Dziewczyna poczuła że straciła wszystkich swoich przyjaciół. Nie miała już na
kim polegać … Załamana, zjechała na dół windą. Od razu podszedł do niej Jim.
- Słuchaj ja … nie
pomyślałem że coś mogłoby jej się stać. Naprawdę. Nie przyszło mi to do głowy.
– Tłumaczył.
- To już nie ma
znaczenia. – Odpowiedziała i omijając go wyszła z hotelu.
***
Zayn dotarł razem z
Seanem do apartamentu Zooey. Ah, i pomyśleć że zaraz będzie musiał zobaczyć tą
,,lalunie”. Nie miał na to najmniejszej ochoty. Ta dziewczyna wszystkich
traktowała z góry, jakby byli od niej gorsi, a ona jedyna na świecie najlepsza.
Takie zachowanie okropnie go denerwowało. Kiedy przebrnęli przez recepcję udali
się pod wskazany numer. Otworzyła im Megan.
- Hej. My do Zooey,
wiesz … chłopak musi odwiedzić swoją dziewczynę. – Powiedział Sean z uśmiechem,
wchodząc do środka, tuż za nim podążył Malik.
- Cześć, Megan. –
Przywitał się, na co ona zareagowała lekkim uśmiechem. W salonie na kanapie leżała
modelka, która przeglądała jakieś czasopisma.
- Witaj Zooey. –
Rzekł menadżer One direction – Zayn chciał do ciebie przyjść.
- To raczej ty
chciałeś żebym ja chciał. – Odburknął mulat.
- Zay, czy ciebie o
coś pytałem? Nie. Więc się przymknij. – Sean zareagował dość ostro. A zaraz
potem zwrócił się do Zooey, spokojnie: - Także jak już mówiłem chciał do ciebie
przyjść …
Malik wywrócił
oczami. Nie miał ochoty słuchać bredni na jego temat. Zauważył że Megan zmierza
w kierunku kuchni. Podążył za nią. Chciał w końcu wyjaśnić sytuację sprzed paru
tygodni.
- Musimy
porozmawiać … - Zaczął stanowczo.
- Wiem. Ale nie
teraz i nie tutaj.
- To może umówimy
się?
- Nie. –
Odpowiedziała szybko. – Nie chcę się już z tobą więcej umawiać. Masz 17 lat, a
ja 22. Uważasz że moglibyśmy być parą? Bo ja wątpię. Zayn, znajdź sobie
dziewczynę w swoim wieku.
- Aha czyli mam
rozumieć że pobawiłaś się trochę mną, a potem stwierdziłaś że jestem nudny więc
zasłaniasz się wiekiem? Wiesz co? Może Zooey wykorzystuje mnie dla sławy, ale
chociaż się z tym nie kryje, w przeciwieństwie do ciebie.
- Czyli uważasz że
wykorzystywałam cię? – Spytała oburzona. Zayn nie odpowiedział, co dziewczynie
dało do zrozumienia że jest o tym przekonany. Bez słowa ominęła go i poszła do
Seana i Zooey. Malik ciężko westchnął. Nie chciał żeby to tak zabrzmiało. Lubił
Megan i nie rozumiał czemu go od siebie odpycha … Nie chętnie wrócił do salonu.
- Pójdę do domu.
Źle się czuje. – Powiedział starając się nie patrzeć na Megan, tylko na Seana.
- A może źle się
poczułeś na mój widok? – Spytała ostro Zooey.
- To też. Ale
głównie z powodu bólu głowy. To jak? Mogę sobie iść?
- Jasne. W końcu
nie chcemy żebyś tu nam zemdlał. Leć, dziecino. – Odparł menadżer machając mu
na pożegnanie.
- Dziecino? Co wy
macie do cholery z tym wiekiem?! – Krzyknął i nie czekając na odpowiedź
wyszedł.
- A temu co? –
Zdziwił się Sean, jednak nikt mu na to pytanie nie odpowiedział.
***
Wieczorem, Harry
zdał sobie sprawę że musi porozmawiać z Louisem. Chciał wiedzieć czy wpłacił za
niego pieniądze. Jeśli tak, to oznacza że nadal mu na nim zależy. Kiedy
Tomlinson grał w grę, Styles usiadł obok niego ciężko wzdychając dając mu tym
do zrozumienia o swojej obecności.
- Czego? – Syknął
Lou przez zaciśnięte zęby.
- Dzięki. – Odpowiedział
Harry.
- Za co?
- Za to że
wpłaciłeś na mnie pieniądze w areszcie. – Wyjaśnił loczek. – To było miłe.
Louis oderwał wzrok
od gry i spojrzał na Harre’go.
- Skąd wiesz?
- A więc wpłaciłeś!
Wiedziałem! – Wykrzyknął uradowany. Czyli jednak Louisowi na nim zależy. Juhu.
- Czyli ci nikt nie
powiedział? – Zgadywał. – Ty podstępny intrygancie.
- Mam to po tobie.
– Powiedział ze śmiechem. – To jak? W twarz i po sprawie?
- Po sprawie będzie
kiedy przestaniesz oddychać, albo chociaż gadać, bo marnujesz tylko tlen. –
Odburknął znów zatapiając swe oczy w grze. Styles wzruszył ramionami,
niezadowolony. I jak tu się z nim dogadać? Nie da się. Nie potrafił zrozumieć
że on Harry Styles naprawdę tego żałuje.
- Louis …
- Zamknij się! Po
prostu się zamknij! Jesteś żałosny!
- Sam jesteś
żałosny. Użalasz się nad sobą jak ostatnia sierota. Co się stało z moim Lou?
Zniknął a zamiast niego pojawił się jakiś skończony dupek.
- A co się stało z
moim Harrym? Zastąpił go zdradziecki drań.
- Wole być draniem
niż dupkiem.
- A ja wole być
dupkiem niż draniem.
Na moment umilkli. W
końcu Harry, który chciał jakoś dopiec Louisowi podjął:
- Prawda że Karen
świetnie całuje?
- Jeszcze słowo a …
- Te jej usta i
malinowy błyszczyk … A zapach … owocowe perfumy …
- Zamknij ryja! –
Krzyknął Louis, jednak Hazza się tylko roześmiał.
- A kiedy rozpinała
mi bluzkę to było takie ekscytujące że …
- Prawda że Molly
Freston robiła najlepszą laskę? – Spytał Lou patrząc się na przyjaciela. – A
nie sorry. Zapomniałem że wy …
- Zbok.
- A jej dłonie, jak
błądziły po moim ciele a sam widok Molly przyprawiał mnie o …
- Przestań.
- Pamiętam jak raz
miała taką zajebistą czerwoną bieliznę … To był najlepszy seks w moim życiu. Po
za tym było strasznie gorąco i pot wręcz się z nas lał …
- Zbok razy dwa. –
Powiedział Harry. – Nie mam ochoty tego słuchać.
- A jak raz
odrabialiśmy razem lekcję to upuściłem długopis i ona schyliła się by po niego
sięgnąć … oczywiście ,,wiadomo” dlaczego nie dokończyliśmy lekcji.
- Weź się pieprz.
- Mógłbym z Molly.
Myślisz że powinienem zadzwonić?
- Wychodzę! –
Krzyknął ostro i wyszedł z domu. Jaki on potrafi być wnerwiający! – Pomyślał. –
Tylko zacząłem sobie niewinne żarty …chociaż … kto wie czy takie niewinne.
Sprawa z Molly była dawno a sprawa Karen wciąż jest świeża.
Styles postanowił
wrócić do domu i przeprosić Tomlinsona. Powinien wykazać się większą empatią.
Kiedy wszedł do domu, usłyszał rozmowę telefoniczną. Louisa.
- Sean błagam,
zgódź się … Co? Jak to 30 milionów fanek pogrąży się w rozpaczy? … Chrzanić je.
Sean, Harry musi odejść z zespołu. Dłużej z nim nie wytrzymam … Wybieraj albo
on albo ja …
Styles poczuł że
serce wali mu jak oszalałe. Lou naprawdę tak go nienawidzi że byłby zdolny
odejść z zespołu gdyby on tego nie uczynił?
KONIEC
Niby z jednej
strony Louisowi zależy na Harry’m, a z drugiej go nienawidzi … Hm, różnie to w
przyjaźni bywa.
No i jest! Moja
ulubiona cyferka 69 buhahaha ;-D. Nie ma to jak zboczeństwa. Hm, fajny tytuł na
nowe opowiadanko hehe ;).
Odcinek pojawił się
co 3 dni, a nie co 4 z jednej proste przyczyny bardzo chcę dodać 24 grudnia
;-). A tak to musielibyście czekać aż 5 dni! No bez przesady ;-PP.
Dacie wiarę że nasz
kochany 10 – latek kończy wtedy 21 lat? A nie 23 O.o
Z bravo się tego
kurde człowiek musi dowiadywać. Toż to oburzenie ;((((.
Aha i mam sprawę, chodzi o dwa bloogi: http://opowiadanie-z-one-direction-i.blogspot.com i http://nuudyy.blogspot.com/
W tym pierwszym pisze że w ogóle taki bloog nie istnieje, a w drugim akurat nie ma najnowszego odcinka ale tak to całość jest. Więc mam pytanko do jego autorek, wam też się tak dzieje czy mnie komputer się pierniczy?
Wooow...Zatkoło mnie jak to przeczytałam :D Moja koleżanka która również czyta tego bloga powiedziała do mnie ostatnio "Ona poprostu ocieka zajebistyością" a ja na to "Nie...Nie Julka mylisz się...To zajebistość ocieką nią" ;D cZekam na następny odcinek :)
OdpowiedzUsuńOdcinek to zajebisty jak zawsze,ale tego po Louis'ie bym się niespodziewała chce go wywalić z zespołu!? Czy ja dobrze przeczytałam !?
OdpowiedzUsuńIch przyjaźni nie dało się rozdzielić, aż do teraz....
Louis i jego 21 urodziny w wyjątkowym dniu *-*
A co do blooga to jak sama nazwa mówi za siebie nuudyy i kiedy mi się nudzi dopisuje coś a więc rozdziały pojawiają się rzadko, ale będę musiała to zmienić bo widzę, że już nie możesz się doczekać ;)
Czekam na kolejny i pozdrawiam Weronika xoxo
PS Wiem jestem okropna, ale taki już złowieszczy charakter:)
OdpowiedzUsuńŁał skąd ty dziewczyno czerpiesz pomysły??? Boski zresztą jak zawsze. Oh co ja bym dała żeby Niall wytatuował sb moje inicjały *.* PS: Kiedy Louis ma urodziny ja mam imieniny (tak wiem nikogo to nie obchodzi) :)
OdpowiedzUsuńKurde pisałam już to tysiąc razy ale twój blok jest zajefajny ;D Nie wierze, że Lou mógł coś takiego zrobić. Może mu kiedyś jeszcze przebaczy ??? To tylko ty wiesz a ja czekam na następnego ;) Życzę weny ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Madzia ;*
Hej, :)
OdpowiedzUsuńsorki za spam, ale może chcesz poczytać coś o Niallu? :)
http://gorzka-strona-cukierka.blogspot.com/
Zarąbisty jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział mojego opowiadania zapraszam !
http://the-story-about-one-direction.blogspot.com/
Last but not least, once the paperwork came for me to indicator, the
OdpowiedzUsuńvolume I had requested for the payday advance loans loan had been diminished plus the rate of interest had jumped in
the initial quoted of 6.4% to above 1 hour pay day loans. The payments jumped from the quoted payment, and so they were for 25 many years not 20 as I had requested. Finally, they had attached a balloon payment of above payday lenders no credit check on an original loan of just $55,000. I refused to indicator the papers, and will really need to shell out the appraisal I didn't get.